Author: ks. Marian Łękawa SAC

  • Niedziela po uroczystości Zesłania Ducha Świętego – UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEJ TRÓJCY

    Pielgrzymując do pełnej komunii miłości z Bogiem, Kościół jawi się jako «lud zjednoczony jednością Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Wspaniałe określenie św. Cypriana (De Orat Dom., 23; por. Lumen gentium, 4), wprowadza nas w tajemnicę Kościoła, ustanowionego jako wspólnota zbawienia dzięki obecności Boga – Trójcy Świętej. Podobnie jak starożytny Lud Boży, jest on prowadzony w czasie swego nowego Wyjścia przez słup obłoku podczas dnia, zaś podczas nocy przez słup ognia, symbole stałej Bożej obecności. Jeden, święty, powszechny i apostolski Kościół jest Ludem Bożym, ciałem Chrystusa i świątynią Ducha Świętego. Te trzy obrazy biblijne ukazują w jasny sposób trynitarny wymiar Kościoła. W wymiarze tym odnajdują się wszyscy uczniowie Chrystusa, powołani do coraz głębszego przeżywania go w coraz żywszej komunii. (14 czerwca 2000)

    PIERWSZE CZYTANIE         Pwt 4,32-34.39-40

    W obliczu chwały Trójcy Świętej widocznej w stworzeniu człowiek powinien oddać się kontemplacji, śpiewać i odnaleźć zdolność zachwytu. W dzisiejszym społeczeństwie człowiek staje się oschły „nie dlatego, że brakuje rzeczy budzących zachwyt, lecz z braku zachwytu” (G. K. Chesterton). Dla człowieka wierzącego kontemplacja stworzenia to również wsłuchiwanie się w treść posłania, słuchanie jego tajemniczego i niesłyszalnego głosu. (26 stycznia 2000)

    DRUGIE CZYTANIE            Rz 8,14-17

    W ósmym rozdziale swego Listu do Rzymian św. Paweł Apostoł, ukazuje działanie Ducha Świętego, który sprawia, że stajemy się synami Ojca w Jezusie Chrystusie. Istotnie Duch Święty jest obecny i działa w stworzeniu i w dziejach zbawienia. Możemy powiedzieć, że otacza On kosmos Bożą miłością i miłosierdziem i w ten sposób kieruje dzieje ludzkości do ich ostatecznego celu. W dialogu z łaską każdy człowiek jest powołany, by przyjąć w sposób odpowiedzialny dar Bożego synostwa w Chrystusie Jezusie. Poprzez dar Ducha Świętego, który Jezus zsyła na nas ze swego boku przebitego na krzyżu, człowiek zdobywa prawdziwą synowską wolność w Synu. (19 sierpnia 1998)

    EWANGELIA            Mt 28,16-20

    Zmartwychwstały objawia się apostołom. Jest to uroczysta chwila objawienia, rozpoznania i posłannictwa. Wyposażony w pełnię swojej zbawczej mocy, Jezus nakazuje Kościołowi, aby głosił Ewangelię, chrzcił i uczył ludzi żyć zgodnie z Jego przykazaniami. Sama Trójca Święta objawia się w tych fundamentalnych słowach, które słyszymy także w formule chrześcijańskiego chrztu, jakiego udziela Kościół: «Chrzcijcie (wszystkie narody) w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. W tych słowach Chrystus ukrzyżowany, uwielbiony, zmartwychwstały objawił w sposób najprostszy i najbardziej definitywny tajemnicę Trójcy Świętej. (1o maja 2000)

    TRÓJCA PIERWOWZOREM

    W Trójcy można dostrzec pierwowzór ludzkiej rodziny, złożonej z mężczyzny i kobiety, którzy zostali powołani, aby być dla siebie nawzajem darem we wspólnocie miłości otwartej na życie. W Trójcy Przenajświętszej znajdujemy także wzorzec rodziny Kościoła, w której wszyscy chrześcijanie mają budować autentyczne więzi wspólnoty i solidarności. To miłość jest konkretnym znakiem wiary w Boga Ojca, Syna i Ducha Świętego. (7 czerwca 1998)

  • Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana

    Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana obchodzone jest w Polsce od 2013 r. Ma ono przyczynić do świętości życia duchowieństwa oraz być inspiracją do modlitwy o nowe, święte i liczne powołania kapłańskie.
    Decyzję o wprowadzeniu święta podjęli biskupi zgromadzeni na 360. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski w Zakopanem w listopadzie 2012 r. W następstwie tej decyzji, w lutym 2013 r. Watykańska Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zatwierdziła dla Kościoła w Polsce nowe święto oraz zatwierdziła jego coroczne obchody na czwartek po Niedzieli Zesłania Ducha Świętego.
    Biskupi podkreślają, że święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, wprowadzone w ostatnich dniach pontyfikatu papieża Benedykta XVI jest dla Kościoła w Polsce niejako jego testamentem duchowym.
    Egzegeza tekstu biblijnego ma prowadzić do modlitwy. Najlepszym zwieńczeniem tych rozważań będzie litania o Chrystusie-Kapłanie, odmawiana niegdyś w seminariach duchownych. Ojciec święty Jan Paweł II w swojej książce Dar i tajemnica poleca nam ją gorąco dla odnowienia żarliwości apostolskiej. Pisze tam między innymi: “W Ofierze Krzyża, upamiętnianej i uobecnianej w każdej Eucharystii, Chrystus ofiaruje siebie za zbawienie świata. Wezwania litanijne wyrażają całe bogactwo tej tajemnicy(…)  Jest w tych wezwaniach zawarte wielkie bogactwo teologicznej wizji kapłaństwa. Litania ta jest głęboko osadzona w Piśmie świętym, a zwłaszcza w “Liście do Hebrajczyków” (Dar i tajemnica, s. 77).

    Litania do Chrystusa Kapłana i Żertwy

    • Kyrie eleison Chryste eleison. Kyrie eleison.
    • Chryste usłysz nas Chryste wysłuchaj nas.
    • Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
    • Synu, Odkupicielu świata, Boże,
    • Duchu Święty, Boże,
    • Święta Trójco, jedyny Boże,
    • Jezu, Kapłanie na wieki, zmiłuj się nad nami.
    • Jezu, nazwany przez Boga Kapłanem na wzór Melchizedeka,
    • Jezu, Kapłanie, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą,
    • Jezu, Kapłanie wielki,
    • Jezu, Kapłanie z ludzi wzięty,
    • Jezu, Kapłanie dla ludzi ustanowiony,
    • Jezu, Kapłanie wszystkich wierzących,
    • Jezu, Kapłanie większej od Mojżesza czci godzien,
    • Jezu, Kapłanie prawdziwego przybytku,
    • Jezu, Kapłanie dóbr przyszłych,
    • Jezu, Kapłanie święty, niewinny i nieskalany,
    • Jezu, Kapłanie wierny,
    • Jezu, Kapłanie miłosierny,
    • Jezu, Kapłanie dobroczynny,
    • Jezu, Kapłanie pałający gorliwością o Boga i ludzi,
    • Jezu, Kapłanie na wieczność doskonały,
    • Jezu, Kapłanie, który wszedłeś do nieba,
    • Jezu, Kapłanie, siedzący po prawicy Majestatu na wysokości,
    • Jezu, Kapłanie wstawiający się za nami przed obliczem Boga,
    • Jezu, Kapłanie, któryś nam otwarł drogę nową i żywą,
    • Jezu, Kapłanie, któryś umiłował nas i obmył od grzechów Krwią swoją,
    • Jezu, Kapłanie, któryś siebie samego wydał jako Ofiarę i Hostię dla Boga,
    • Jezu, Ofiaro Boga i ludzi,
    • Jezu, Ofiaro święta,
    • Jezu, Ofiaro niepokalana,
    • Jezu, Ofiaro przyjęta przez Boga,
    • Jezu, Ofiaro przejednania,
    • Jezu, Ofiaro uroczysta,
    • Jezu, Ofiaro chwały,
    • Jezu, Ofiaro pokoju,
    • Jezu, Ofiaro przebłagania,
    • Jezu, Ofiaro zbawienia,
    • Jezu, Ofiaro, w której mamy ufność i śmiały przystęp do Boga,
    • Jezu, Ofiaro, która dwoje jednym uczyniła,
    • Jezu, Ofiaro od założenia świata ofiarowana,
    • Jezu, Ofiaro żywa przez wszystkie wieki.
    • Bądź nam miłościw, przepuść nam, Jezu.
    • Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Jezu.
    • Od zła wszelkiego, wybaw nas, Jezu.
    • Od nierozważnego wejścia na służbę Kościoła,
    • Od grzechu świętokradztwa,
    • Od ducha niepowściągliwości,
    • Od pogoni za pieniądzem,
    • Od wszelkiej chciwości,
    • Od złego używania majątku kościelnego,
    • Od miłości świata i jego pychy,
    • Od niegodnego sprawowania świętych Tajemnic,
    • Przez odwieczne Kapłaństwo Twoje,
    • Przez święte namaszczenie Boskości, mocą którego Bóg Ojciec uczynił Cię Kapłanem,
    • Przez Twego kapłańskiego Ducha,
    • Przez Twoje posługiwanie, którym na ziemi wsławiłeś Ojca Twego,
    • Przez krwawą ofiarę z Siebie raz na Krzyżu złożoną,
    • Przez tę samą ofiarę codziennie na ołtarzu odnawianą,
    • Przez Boską władzę, którą jako jedyny i niewidzialny Kapłan wykonujesz przez swoich kapłanów.
    • Abyś wszystkie sługi Kościoła w świętej pobożności zachować raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
    • Aby ich napełnił Duch kapłaństwa Twego,
    • Aby usta kapłanów strzegły wiedzy,
    • Abyś na żniwo swoje robotników nieugiętych posłać raczył,
    • Abyś sługi Twoje w gorejące pochodnie przemienił,
    • Abyś pasterzy według Twego Serca wzbudzić raczył,
    • Aby wszyscy kapłani nienaganni byli i bez skazy,
    • Aby wszyscy, którzy zobaczą sługi ołtarzy, Pana uczcili,
    • Aby składali Ci ofiary w sprawiedliwości,
    • Abyś przez nich cześć Najświętszego Sakramentu rozkrzewić raczył,
    • Kapłanie i Ofiaro.
    • Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Jezu.
    • Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Jezu.
    • Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, Jezu.
    • Jezu, Kapłanie, usłysz nas.
    • Jezu, Kapłanie, wysłuchaj nas.

    Módlmy się.  Boże, Uświęcicielu i Stróżu Twojego Kościoła, wzbudź w nim przez Ducha Twojego godnych i wiernych szafarzy świętych Tajemnic, aby za ich posługiwaniem i przykładem, przy Twojej pomocy, lud chrześcijański kierował się na drogę zbawienia.  Boże, Ty nakazałeś modlącym się i poszczącym uczniom oddzielić Pawła i Barnabę do dzieła, do którego ich przeznaczyłeś, bądź teraz z Twoim Kościołem trwającym na modlitwie, i wskaż tych, których do służby wybrałeś. Przez Chrystusa Pana naszego.

    Amen.

  • Drugi Dzień Zielonych Świąt – Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła

    Drugi Dzień Zielonych Świąt – Najświętszej Maryi Panny, Matki Kościoła

    Święto Maryi, Matki Kościoła – ogłoszone na prośby Polaków

    Święto Maryi, Matki Kościoła, obchodzone w poniedziałek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego, zostało wprowadzone do polskiego kalendarza liturgicznego 4 maja 1971 r. przez Episkopat Polski – za zgodą Pawła VI. Dzień ten został wybrany dlatego, że Zesłanie Ducha Świętego było początkiem działalności Kościoła. Jak podają Dzieje Apostolskie, w momencie Zesłania Ducha Świętego w Wieczerniku obecni byli wszyscy Apostołowie, którzy “trwali jednomyślnie na modlitwie razem z niewiastami, Maryją, Matką Jezusa, i braćmi Jego” (Dz 1, 14). Matka Najświętsza, Oblubienica Ducha Świętego, mocą którego w dniu Zwiastowania poczęła Jezusa Chrystusa, przeżyła w Wieczerniku wraz z Apostołami zstąpienie Ducha Miłości na Kościół. Od tej chwili Maryja, Wspomożycielka Wiernych i Matka Kościoła, towarzyszy Kościołowi w świecie.

    Maryja jest Matką Kościoła. Tytuł ten dawali Matce Najświętszej teologowie już od początków dziejów Kościoła, a w ostatnim stuleciu papieże: Leon XIII, Jan XXIII i Paweł VI. Biskupi polscy złożyli Pawłowi VI Memoriał z gorącą prośbą o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła i oddanie ponowne Jej macierzyńskiemu Sercu całej rodziny ludzkiej. Prymas Polski, kard. Stefan Wyszyński, w imieniu 70 biskupów polskich w dniu 16 września 1964 roku, podczas trzeciej sesji soborowej, wygłosił przemówienie, uzasadniając konieczność ogłoszenia Maryi Matką Kościoła. Powoływał się na doświadczenia naszego Narodu, dla którego Matka Chrystusowa, obecna w naszych dziejach, i zawsze przez nas wzywana, była ratunkiem, pomocą i zwycięstwem. Biskupi polscy zabiegali również bardzo o to, aby nauka o Matce Najświętszej została włączona do Konstytucji o Kościele, gdyż to podkreśla godność Maryi jako Matki Kościoła i Jej czynną obecność w misterium Chrystusa i Kościoła.

    W 1968 r. Paweł VI potwierdził swoje orzeczenie o Matce Kościoła w Wyznaniu Wiary, w tzw. Credo Pawłowym. Episkopat Polski włączył wówczas do Litanii Loretańskiej nowe wezwanie: “Matko Kościoła, módl się za nami”. Wniósł równocześnie prośbę do Stolicy Świętej, aby wezwanie to znalazło się w Litanii odmawianej w Kościele Powszechnym, i aby papież ustanowił Święto Matki Kościoła również dla całego Kościoła Powszechnego.

  • NIEDZIELA ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO

    WIECZORNA MSZA WIGILIJNA – 19.05.2018

    Stosując się do polecenia, jakie otrzymali od Chrystusa przed Jego odejściem do Ojca, Apostołowie „jednomyślnie trwali” na modlitwie w jerozolimskim Wieczerniku. Nie sami, ale przy udziale innych jeszcze uczniów, mężczyzn i kobiet. Wśród tych osób należących do pierwotnej jerozolimskiej wspólnoty uczniów Chrystusa autor Dziejów, święty Łukasz, wymienia również Maryję, Matkę Jezusa. Wymienia Ją jako jedną z obecnych, niczego specjalnego nie dodając. Wspólnota apostolska potrzebowała Jej obecności i potrzebowała tego „trwania na modlitwie” wspólnie z Nią, Matką Pana. W tej modlitwie „z Maryją” wyraziło się szczególne pośrednictwo, zrodzone z pełni darów Ducha Świętego. Oto Oblubienica Ducha Świętego, Maryja, wstawiała się o Jego przyjście: o zstąpienie na Kościół, który zrodziwszy się z boku Chrystusa przebitego na krzyżu, miał teraz objawić się światu. (28 czerwca 1989)

    PIERWSZE CZYTANIE Rdz 11,1-9

    Ludzie postanowili, że zbudują miasto, zjednoczą się w społeczeństwo i staną się silni i możni bez Boga, jeśli nie wprost wbrew Bogu. W tym znaczeniu opowieść o pierwszym grzechu w Raju i opowieść o wieży Babel, mimo znacznych różnic w treści i formie, spotykają się w jednym punkcie: w obu przypadkach stajemy w obliczu wyłączenia Boga poprzez otwarte sprzeciwienie się Jego przykazaniu, poprzez rywalizację z Nim, złudne dążenie do bycia “jako On”. W opowieści o wieży Babel wyłączenie Boga nie wydaje się być tak wyraźnym z Nim konfliktem, jest raczej zapomnieniem i obojętnością wobec Niego, jak gdyby w planie działania i organizowania się ludzi Bóg miał nie zasługiwać na uwagę. Jednakże w obu przypadkach zachodzi gwałtowne zerwanie stosunku z Bogiem. W tym, co się wydarzyło w Raju, występuje w całej swej powadze i dramatyczności to, co stanowi najbardziej wewnętrzną i mroczną istotę grzechu: nieposłuszeństwo wobec Boga, wobec Jego prawa, normy moralnej, którą dał człowiekowi, wpisując ją w ludzkie serce i potwierdzając oraz udoskonalając przez Objawienie. Wyłączenie Boga, zerwanie z Bogiem, nieposłuszeństwo wobec Boga: w ciągu całej ludzkiej historii było zawsze i jest grzechem –przejawiając się w różnych formach który może dojść aż do zaprzeczenia Boga i Jego istnienia; jest to zjawisko ateizmu. (Reconociliatio et paenitentia, 14)

    DRUGIE CZYTANIE   Rz 8, 22-27

    Czyż do nas, ludzi XX wieku, nie przemawiają swą wstrząsającą wymową słowa Apostoła Narodów o stworzeniu, które „aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia” i „oczekuje objawienia się synów Bożych”, o stworzeniu, które „poddane jest marności”? Czyż olbrzymi, nieznany przedtem postęp, jaki dokonał się w ciągu tego zwłaszcza stulecia w dziedzinie opanowania świata przez człowieka, nie ujawnia zarazem w stopniu przedtem nieznanym owego wielorakiego „poddania marności”? Czyż świat nowej epoki, świat lotów kosmicznych, nieosiągalnych przedtem zdobyczy nauki i techniki, nie jest równocześnie tym światem, który “jęczy i wzdycha”, gdyż wciąż „z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych”? (Redemptor hominis, 8)

    EWANGELIA   J 7,37-39

    Ten,   który w tajemnicy  stworzenia obdarowuje   człowieka i wszechświat życiem w wielorakiej postaci: widzialnej i niewidzialnej – Ten sam odnawia je z kolei poprzez tajemnice Wcielenia. Stworzenie zostaje dopełnione Wcieleniem i przeniknione od tego momentu mocami Odkupienia, które ogarniają ludzkość i całe stworzenie. U początku owego nadprzyrodzonego „usynowienia” ludzi stoi Duch Święty, który jest Miłością i Darem. Jako taki zostaje dany ludziom, i w nadobfitości Daru nie stworzonego ma swój początek – w sercu każdego człowieka – ów najszczególniejszy dar stworzony: dar, poprzez który ludzie „stają się uczestnikami Bożej natury” (por. 2 P 1,4). W ten sposób też życie ludzkie zostaje przeniknięte uczestnictwem w życiu Bożym: uzyskuje Boski, nadprzyrodzony wymiar. Jest to nowe życie, w którym ludzie, jako uczestnicy tajemnicy Wcielenia, mają dostęp do Ojca w Duchu Świętym. (Dominum et Vivificantem, 52)

    CZAS KOŚCIOŁA

    Jeruzalem zostało wybrane przez samego Chrystusa jako miejsce odkupieńczego dopełnienia Jego mesjańskiej misji: miejsce śmierci i zmartwychwstania, jako miejsce Odkupienia. Wraz z Jerozolimską Paschą „czas Chrystusa” przechodzi w „czas Kościoła”: decydującym momentem jest dzień Pięćdziesiątnicy. (31 maja 1989)

    MSZA W DZIEŃ – 20.5.2018

    Skarb człowieczeństwa, pogłębiony o niewymowną tajemnicę „Bożego Synostwa”,(łaski przybrania za synów w Jednorodzonym Synu Bożym), jest zarazem potężną siłą jednoczącą Kościół najbardziej od wewnątrz i nadającą sens całej jego działalności. Jednoczy się w niej Kościół z Duchem Jezusa Chrystusa, z tym Świętym Duchem, którego Odkupiciel przyobiecał, którego stale udziela, którego zesłanie – objawione w dniu Pięćdziesiątnicy – wciąż trwa. I przejawiają się w ludziach moce Ducha, dary Ducha, owoce Ducha Świętego. A Kościół naszej epoki z jeszcze większą zda się żarliwością, ze świętą natarczywością powtarza: „Veni, Sancte Spiritus!”. Przyjdź! Przybądź! „Obmyj, co nieświęte! Oschłym wlej zachętę! Ulecz serca ranę! Nagnij, co jest harde! Rozgrzej serca twarde! Prowadź zabłąkane!”. (Redemptor hominis, 18)

    PIERWSZE CZYTANIE      Dz 2,1-11

    Po wniebowstąpieniu Chrystusa życie niewielkiej wspólnoty toczyło się dalej. Pierwszym obrazem Kościoła jest wspólnota trwająca na modlitwie. Wszyscy modlili się o dar Ducha Świętego, który został im przyobiecany przez Chrystusa jeszcze przed męką, a potem przed wniebowstąpieniem. Modlitwa – modlitwa wspólna – jest rysem podstawowym owej „komunii” u początków Kościoła, i pozostanie nim na zawsze. Dowodem na to poprzez całe wieki – również dzisiaj – jest modlitwa wspólna, zwłaszcza w formie liturgicznej, w naszych kościołach, we wspólnotach zakonnych oraz – oby Bóg obdarzał nas coraz bardziej tą łaską – w rodzinach chrześcijańskich. (29 stycznia 1992)

    DRUGIE CZYTANIE   Ga 5,16-25

    W przeciwstawieniu „ciała” duchowi (Duchowi Boga) oraz życia „według ciała” – życiu „według Ducha”, zawiera się równocześnie cała Pawłowa teologia usprawiedliwienia: wyraz wiary w antropologiczny i etyczny realizm dokonanego przez Chrystusa Odkupienia, które Paweł nazwie również „odkupieniem ciała”. Ma ono również swój wymiar „kosmiczny” (tak, jak stworzenie) –jednakże w jego centrum jest człowiek: człowiek ukonstytuowany w osobowej jedności ducha i ciała. To w tym właśnie człowieku, w jego „sercu”, w całym jego postępowaniu, owocuje Chrystusowe Odkupienie dzięki tym mocom Ducha, które urzeczywistniają „usprawiedliwienie”: sprawiają to, że sprawiedliwość w człowieku „obfituje” tą wiarą, jaką zamierzył i jakiej Oczekuje Sam Bóg. (7 stycznia 1981)

    EWANGELIA         J 15,26-27;16,12-15

    Posłannictwo Syna i posłannictwo Ducha Świętego spotykają się i wzajemnie dopełniają w poznaniu prawdy, w zwycięstwie nad fałszem. Ich działanie dokonuje się w ludzkiej duszy i w dziejach świata. Odróżnienie prawdy od fałszu jest początkiem takiego działania. Trwanie w prawdzie, a również postępowanie w prawdzie jest sprawą zasadniczą dla Apostołów i dla uczniów Chrystusa, dla Kościoła u jego początków i w coraz to nowych pokoleniach w ciągu wieków. Z tego punktu widzenia zapowiedź Ducha Prawdy ma znaczenie kluczowe. Chrystus mówi w Wieczerniku: „Jeszcze wiele mam wam do powiedzenia, ale teraz jeszcze znieść nie możecie”. Pierwszym potwierdzeniem tych słów Jezusa stanie się dzień Pięćdziesiątnicy i dni następne, zarówno gdy chodzi o Apostołów i ich najbliższych towarzyszy w ewangelizacji, jak też o coraz dalsze pokolenia uczniów i wyznawców Chrystusa. Wszak Ewangelia przeznaczona jest dla wszystkich narodów – a w nich: dla coraz to nowych pokoleń, które będą się rozwijać w kontekście różnych kultur i wielorakiego postępu cywilizacji i nauki. (17 maja 1989)

    NARODZINY KOŚCIOŁA

    Kościół raz narodzony w wieczerniku Zielonych Świąt, stale się rodzi w tym wieczerniku. Rodzi się, aby stawać się naszą duchową matką na podobieństwo Matki Słowa Przedwiecznego. Rodzi się, ażeby znaleźć w sobie, wciąż znajdować w sobie znamiona i moc tego macierzyństwa – macierzyństwa Bogarodzicy – któremu zawdzięczamy, że „zostaliśmy nazwani dziećmi Bożymi: i rzeczywiście nimi jesteśmy”. Przenajświętsze bowiem ojcostwo Boga samego posłużyło się w swej zbawczej ekonomii tym dziewiczym macierzyństwem swojej pokornej Służebnicy, aby dokonać w synach ludzkich dzieła boskiej wolności. (4 czerwca 1979)

  • Uroczystość Zesłania Ducha Świętego – Dotyk Bożego Ducha

    Uroczystość Zesłania Ducha Świętego – Dotyk Bożego Ducha

    Pewien dziennikarz po odwiedzeniu więzienia w Tellers opisał swoje wrażenia. Najpierw zobaczył twarze więźniów, które były zupełnie bez wyrazu. Oprowadzający go strażnik z ogromnym pękiem kluczy objaśniał, że wśród tych, którzy teraz spacerują po podwórzu jest wielu zdolnych ludzi:

    • Na przykład ten mały tam po lewej stronie maluje bardzo udane obrazy.

    Później w swoim służbowym pokoju pokazał dziennikarzowi namalowany przez niego obraz : dwunastu mężczyzn patrzy w zadumie ku górze, ze zmierzwionymi włosami. Ich twarze zanurzone są w świetle, które promieniuje. Oczy mają szeroko otwarte i przesadnie duże – a wszystko to wyrażone jest w odważnych kolorach. Na koniec swojego komentarza strażnik, trochę ironicznie, powiedział, że według więźnia, który go namalował – to są „Zielone Świątki”. Malował ten obraz do naszej więziennej kaplicy, ale niestety, tam nie może wisieć, ponieważ namalował na nim tylko współwięźniów i to tych najgorszych, prawdziwych przestępców!
    Kiedy dziennikarz spotkał się z twórcą tego obrazu rozpoczął rozmowę od pytania:

    • Pana dzieło jest naprawdę dobre, ale dlaczego namalował pan tylko współwięźniów? Mężczyźni podczas tych pierwszych Zielonych Świątek byli wszyscy nawróceni!

    To dotknęło artystę. Więc nieco zdenerwowany odpowiedział:

    • W Zielone Świątki wszystko stało się zupełnie inne. Pobożni nie potrzebują już tego rozumieć. Ale tym, którzy wątpią w siebie, trzeba pokazać, że możliwy jest nowy początek, że dzięki tej mocy grzesznicy mogą się całkowicie przeobrazić!

    Ale dziennikarz nie wydawał się być przekonanym, bo pytał dalej:

    Ale dlaczego wybrał pan właśnie tych najgorszych przestępców?

    • Bo Zielone Świątki to cud. Małych grzeszników może zmienić ich własna żona. Ona ma wpływ nawet na zmiany w więzieniu. Ale tych naprawdę dużych grzeszników może zmienić wyłącznie Bóg.

    Było widać jak on walczył z samym sobą. Potem wskazał na jedną postać umieszczoną na obrazie. Dziennikarz od razu rozpoznał, że to jest artysta, który sam siebie namalował. Wtedy usłyszał raz jeszcze słowa więźnia, tyle że wypowiedziane z większym naciskiem:

    • Tych naprawdę dużych grzeszników – tych zmieni tylko Bóg.

    Poprzez ten przykład w uroczystość Zesłania Ducha Świętego bardzo pragnę wybłagać, aby ogień Bożego Ducha rozgrzał serca twarde i harde. Zabłąkanych zaś – aby ogarnął „Światła Twego strumień”. Tu przypomina mi się piękny tekst, który swego czasu znalazłem w książce pt. Nowe istnienie: „Z pewnością nie doznamy łaski tak długo, jak długo będziemy przekonani tkwiąc po uszy w naszym samozadowoleniu, że nie jest nam potrzebna. Łaska nawiedza nas, gdy przeżywamy wielki ból i niepokój. Przychodzi do nas, gdy wędrujemy ciemną doliną bezsensownego i pustego życia. Gdy odczuwamy naszą izolację głębiej niż zwykle, ponieważ złamaliśmy czyjeś życie, albo zmarnowaliśmy własne. Gdy nasz wstręt do własnego życia, nasza obojętność, słabość, nasz brak kierunku i opanowania staje się dla nas nie do wytrzymania, poraża nas. Gdy rok po roku oczekiwana przez nas poprawa w życiu nie następuje. Gdy stare nawyki tkwią w nas przez dziesiątki lat. Gdy rozpacz niweczy każdą radość i każdy przejaw odwagi. Czasami właśnie w takim momencie promień światła wdziera się w nasze ciemności…Jeśli coś takiego nam się zdarzy – tzn. że doznaliśmy łaski. Po takim doświadczeniu możemy nie być lepsi niż dawniej, nie musimy koniecznie od razu wierzyć mocniej niż przedtem, mogą nas nawiedzać wątpliwości i zwątpienia, ale wszystko teraz jest inne. Uległo jakby przekształceniu. W takiej chwili łaska przezwycięża grzech, a pojednanie zastępuje chłód. Jest mostem łączącym nas z innymi. Dzięki tej łasce uzyskujemy poczucie mocy w kontaktach z innymi i w stosunku do samych siebie”.

    Apostołowie przed Zesłaniem Ducha Świętego wciąż byli zalęknieni, zamknięci w sobie i razem ze sobą zupełnie oddzieleni od świata zaryglowanymi drzwiami. Nawet obecność Zmartwychwstałego Pana jeszcze nie otwarła ich serc. Dopiero w dzień Pięćdziesiątnicy dokonało się potężne dzieło. Kardynał Jean-Marie Lustiger pisze, że „pierwszym darem Ducha jest położenie kresu temu lękowi, przerwanie swą obecnością tego zamkniętego kręgu”.
    Od momentu kiedy „nagle spadł z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru” dzieło zbawienia rozprzestrzenia się ogarniając cały ludzki krąg. I odtąd dotyka każdego człowieka, byleby tylko ten człowiek w swoich przeróżnych sytuacjach życia zechciał poczuć na sobie dotyk Bożego Ducha.

    Św. Tomasz z Akwinu rozważając kwestię nieodpuszczalności grzechów przeciwko Duchowi Świętemu daje taką pocieszającą odpowiedź: mianowicie stwierdza z całą stanowczością, iż myliłby się bardzo ten, kto by twierdził, że grzechy są nieodpuszczalne. Pan Bóg nie zagradza człowiekowi drogi do powrotu i do nawrócenia, ale przeciwnie – jak ojciec syna marnotrawnego nieustannie wygląda i wyczekuje go i robi wszystko, aby człowiek nie pozostał w bezruchu, nie zastygł w martwej pozie. Żeby lepiej wyrazić tę prawdę św. Tomasz posługuje się obrazem drogi. Człowiek idący uczestniczy w ciągłej zmienności. Stale doświadcza nowych krajobrazów i nowych wezwań. Więc póki jest w drodze – nic nie jest niezmienne i nic nie jest definitywnie zamknięte. Choć dla wielu ludzi taka zmienność i niepewność bywa często źródłem lęku i poczuciem zagrożenia, a św. Tomasz widzi w niej źródło radosnej nadziei. Bo dopóki trwa człowieczy trud pielgrzymowania, dopóty wciąż jest szansa na zmianę życia, na radykalną decyzję – na jaką zdobył się syn marnotrawny: „Zabiorę się i pójdę do mego ojca”…
    Nie dopuść Duchu Święty, który jesteś życiem, zmianą, radością, który nieustannie odnawiasz oblicze tej ziemi, aby ludzkie serca godziły się na śmierć już po tej stronie życia opuszczając w geście rezygnacji swoje ręce i pozostając w całkowitym bezruchu.
    „Obmyj więc co jest nieświęte, oschłym wlej zachętę, ulecz serca ranę”.

    ks. Marian Łękawa SAC

  • Św. Andrzej Bobola (1591- 1657)

    Św. Andrzej Bobola (1591- 1657)

    MODLITWA ZA OJCZYZNĘ

    PRZEZ PRZYCZYNĘ ŚW. ANDRZEJA BOBOLI

    Boże, któryś zapomnianą do niedawna Polskę wskrzesił cudem wszechmocy Twojej, racz za przyczyną sługi Twojego Św. Andrzeja Boboli dopełnić miłosierdzia nad naszą Ojczyzną i odwrócić grożące jej niebezpieczeństwa. Niech za łaską Twoją stanie się narzędziem Twojej czci i chwały. Natchnij mądrością jej rządców i przedstawicieli, karnością i męstwem jej obrońców, zgodą i sumiennością w wypełnianiu obowiązków jej obywateli. Daj jej kapłanów pełnych ducha Bożego i żarliwych o dusz zbawienie.

    Wzmocnij w niej ducha wiary i czystości obyczajów. Wytęp wszelką stanową zazdrość i zawiść, wszelką osobistą czy zbiorową pychę, samolubstwo i chciwość tuczącą się kosztem dobra publicznego. Niech rodzice i nauczyciele w bojaźni Bożej wychowują młodzież, zaprawiając ją do posłuszeństwa i pracy, a chroniąc od zepsucia. Niech ogarnia wszystkich duch poświęcenia się i ofiarności względem Kościoła i Ojczyzny, duch wzajemnej życzliwości i przebaczenia. Jak jeden Bóg, tak jedna wiara, nadzieja i miłość niech krzepi nasze serca!

    Amen.

  • ŚWIĘTO WNIEBOWSTĄPIENIA PAŃSKIEGO

    ŚWIĘTO WNIEBOWSTĄPIENIA PAŃSKIEGO

    Przeżywanie Bożych Tajemnic jest wchodzeniem w rzeczywistość, o której nie wiadomo jak mówić. Ludzkie słowo jest na pewno pojemne, ale ma swoją granicę. Przekroczenie jej jest już wejściem na teren zrozumiały tylko dla mistyków. Dlatego co do dzisiejszej uroczystości Wniebowstąpienia trzeba sobie postawić pytanie jak tę Tajemnicę rozumieć? Dokąd uniósł się Pan Jezus? Mówimy – do nieba. Obłok zakrył apostołom Jego postać. Takie naturalistyczne widzenie wydaje się być nie do przyjęcia. Wtedy nasze logiczne myślenie koncentruje się wokół tych detali  pomijając tym samym istotne Boże przesłanie.

    Kiedy nocą przyszedł do Jezusa uczony w Piśmie Nikodem też nie mógł pojąć – co to znaczy, że musi się powtórnIe narodzić: „Ja starzec mam wejść do łona matki?” Pan Jezus opowiadając o Bożym świecie, z  którego przyszedł, posługuje się obrazami. Poprzez swoje przypowieści objaśnia Bożą rzeczywistość i Boży zamysł.

    Żeby właściwie je odczytać posłużę się legendą, która głosi, że Leonardo da Vinci w pierwszej wersji swej „Ostatniej Wieczerzy” namalował na stole, wokół którego siedział Pan Jezus i apostołowie, piękny koronkowy obrus. Kiedy zakończył pracę pokazał obraz swoim uczniom, którzy byli zachwyceni i wychwalali kunszt mistrza, że tak wspaniale oddał wzór obrusa. Widząc ich reakcję Leonardo zamalował koronkę, bo chciał, aby w centrum zainteresowania oglądających był przede wszystkim Chrystus.

    Pan Jezus przygotowywał swoich wybranych tłumacząc, że czas Jego fizycznego odejścia jest już bliski. I mówił, że to odejście będzie dla nich pożyteczne. Odszedł najpierw poprzez swoją mękę, a potem poprzez swoje wniebowstąpienie. Dzięki temu odejściu obdarzył ludzką rodzinę Pocieszycielem – Najwyższego Boga darem. Według Ojców Kościoła dopóki Chrystus był fizycznie obecny dopóty istniała taka nieprzekraczalna granica, której nawet ludzie najbliżsi Jezusowi nie mogli usunąć. Bowiem jako widzialny człowiek Pan Jezus był kimś z zewnątrz. Ta granica zanikła dopiero z momentem zesłania Ducha Świętego, Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, która jest osobową Miłością Ojca i Syna. Mój ulubiony teolog Jacek Salij tak to wyraził: ”Zstępując w nasze serca, Duch Święty czyni nas jedno z Jezusem. Sprawia, że Chrystus jest w nas, a my w Nim. Dzięki Duchowi Świętemu z nami może stać się to samo, co z Apostołem Pawłem, który mógł prawdziwie powiedzieć: „Żyję ja, ale już nie ja żyję, żyje we mnie Chrystus”.

    Wniebowstąpienie Pana kończy Jego posługę i przekazuje ją Duchowi Świętemu, który odtąd działa w sercach wierzących. Czas Kościoła jest więc czasem trwania dawania świadectwa. Kiedy przychodzimy do kościoła, aby oddać Bogu należną cześć słyszymy Jego Słowo, posilamy się Jego najświętszym Ciałem. Ale nie możemy w tym kościele tylko wpatrywać się w niebo, bo po skończonej liturgii jesteśmy posłani, aby dawać świadectwo o Chrystusie. Mamy kontynuować dzieło Pana.

    Św. Teresa z Avila napisała: „Chrystus teraz nie ma ciała na świecie, ale ma twoje, nie ma rąk ani nóg, ale ma twoje,  nie ma oczu, które patrzą z wielką troską, ale ma twoje, które widzą jak wypełnić dobro i twoimi rękami błogosławi nas.”

    Wniebowstąpienie Jezusa do Ojca jest równocześnie posłaniem Kościoła na cały świat. Ale jak świat przyjmuje to Boże przesłanie może budzić u wielu wiele wątpliwości. Otóż pewien człowiek zachęcony do przyjęcia Chrystusa zapytał misjonarza: Czy aby Chrystus nie przecenił swojego wpływu na ludzi skoro powiedział: …„a Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie” –  bo jakoś do tej pory jeszcze się to nie ziściło. Ludzie przychodzą do kościoła i słuchają ciebie, czytają nawet Biblię, a później odchodzą i prowadzą światowe życie. Myślę, że najwyżej jeden na stu twoich słuchaczy został przyciągnięty do Jezusa. Misjonarz zapytał go czy wierzy, że istnieje siła ciążenia. Według uczonych jest to taka niewidzialna siła, która przyciąga wszelką materię do środka ziemi. Przyprowadził go do okna i pokazał pozłacane kule wiszące na szyldzie lombardu po przeciwnej stronie ulicy. Zobacz jak to jest z tą siłą ciążenia. Te kule dlatego wiszą już od lat na tym samym miejscu, ponieważ są umocowane na żelaznym pręcie. Otóż podobnie jest z ludźmi, o których mówisz. Jeden jest skrępowany więzami pożądania, inny trzymany na uwięzi przez swoje ambicje; dla jeszcze innego żelaznym prętem, który nie pozwala mu się ruszyć, są jego interesy.

    ks. Marian Łękawa SAC

  • VII NIEDZIELA WIELKANOCNA – WNIEBOWSTĄPIENIE PAŃSKIE

    Wniebowstąpienie stanowi etap końcowy ziemskiego pielgrzymowania Chrystusa – Syna Bożego współistotnego Ojcu, który stałsię człowiekiem dla naszego zbawienia. Ten ostatni etap pozostaje w ścisłym związku z pierwszym: z tajemnicą „zstąpienia z nieba” w momencie Wcielenia. Chrystus „wyszedł od Ojca”, przychodząc na świat przez Wcielenie; obecnie, po zakończeniu swego posłannictwa „opuszcza świat i idzie do Ojca”. Droga „wstąpienia” jest taka sama jak droga „zstąpienia”. Tylko Ten, który wyszedł od Ojca, może wracać do Ojca. Tylko On jeden ma Boską moc i prawo „wstąpić do nieba”, nikt inny. Ludzkość pozostawiona sobie samej, swym własnym naturalnym siłom, nie ma dostępu do tego „domu Ojca”, do uczestnictwa w życiu Boga i w Bożej szczęśliwości. Dostęp ten może otworzyć człowiekowi tylko On jeden: Syn, który „zstąpił z nieba”, który „przyszedł od Ojca”. (5 kwietnia 1989)

    PIERWSZE CZYTANIE    Dz 1, 1-11

    Na wstępie Dziejów Łukasz podaje wiadomości o ukazywaniu się i wniebowstąpieniu Jezusa. Tekst określa datę wniebowstąpienia: czterdzieści dni po zmartwychwstaniu. Jezus przyjmuje symboliczne znaczenie biblijne liczby czterdzieści, wskazującej czas wystarczająco długi, aby osiągnąć zamierzony cel; przebywa czterdzieści dni na pustyni przed rozpoczęciem działalności mesjańskiej, a teraz przez czterdzieści dni ukazuje się na ziemi, zanim ostatecznie wstąpi do nieba. Z pewnością czas zmartwychwstałego Jezusa należy do innego niż nasz porządku. Zmartwychwstały znajduje się już w wiecznym „teraz”, które nie podlega następstwu i zmianom. Jednak na tyle, na ile działa w świecie, poucza Apostołów, daje początek Kościołowi, Jego transcendentne „teraz” włącza się w czas ludzkiego świata, raz jeszcze, z miłości, dostosowuje się do jego reguł. Obecność zmartwychwstałego Chrystusa na ziemi sprawia, że tajemnica relacji wieczność – czas przybiera na intensywności. Jednakże tajemnica nie zaprzecza Jego obecności w czasie i przestrzeni, przeciwnie, uszlachetnia i podnosi do rangi wartości wiecznych to, co On czyni, co mówi, czego dotyka, co ustanawia i poleca – jednym słowem – Kościół. (12 kwietnia 1989)

    DRUGIE CZYTANIE      Ef 4,1-13

    “Znosząc siebie nawzajem” – to prawdziwy program chrześcijańskiego współżycia Ludu Bożego. Mamy postępować „z całą pokorą i cichością”, a także „z cierpliwością”. To również lekcja tolerancji. Jednak to zaledwie pierwszy, łatwiejszy punkt programu napisanego dla chrześcijan. „Znosić się w miłości” znaczy więcej niż tylko tolerować. „Znosić się w miłości” to także usiłować zrozumieć; zrozumieć, by wybaczyć; „znosić się w miłości” to również akceptować, czuć się wewnętrznie bliskim, chcieć przebywać we wspólnocie, poczuwać się do wspólnoty, to spieszyć, by wspierać, to chcieć współpracować i współtworzyć. (9 czerwca 1991)

    EWANGELIA        Mk 16,15-20

    Różne formy „mandatu misyjnego” zawierają punkty wspólne oraz pewne akcenty charakterystyczne; dwa elementy znajdują się jednak we wszystkich wersjach. Przede wszystkim, wymiar uniwersalny zadania powierzonego Apostołom: „wszystkie narody” (Mt 28,19); „na cały świat wszelkiemu stworzeniu” (Mk 16,15); „wszystkim narodom” (Łk 24,47); „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Na drugim miejscu zapewnienie dane im przez Pana, że w zadaniu tym nie zostaną sami, ale otrzymają zdolność i środki, by prowadzić swą misję. Jest to obecność i moc Ducha oraz pomoc Jezusa: „Oni zaś poszli i głosili Ewangelię wszędzie, a Pan współdziałał z nimi” (Mk 16,20). (Redemptoris mission, 23)

    POCZĄTEK MISJI

    Postawa misyjna i misjonarska zaczyna się zawsze w poczuciu głębokiego szacunku dla tego, co „w człowieku się kryje” (J 2,25), dla tego, co już on sam w głębi swojego ducha wypracował w zakresie spraw najgłębszych i najważniejszych – szacunku dla tego, co już w nim zdziałał ten Duch, który „tchnie tam, gdzie chce” (por. J 3,8). Misja nie jest nigdy burzeniem, ale nawiązywaniem i nowym budowaniem, choć praktyka nie zawsze odpowiadała temu wzniosłemu ideałowi. Nawrócenie zaś, które z niej ma wziąć początek – wiemy dobrze – jest dziełem Łaski, w którym człowiek ma siebie samego w pełni odnaleźć. (Redemptor hominis, 12)

  • W XXVII rocznicę zamachu na życie św. JANA PAWŁA II

    W XXVII rocznicę zamachu na życie św. JANA PAWŁA II

    ‘Czyjaś ręka strzelała, inna ręka prowadziła kulę’.

    Kto uratował Jana Pawła II?

    Czy uda się wyjaśnić do końca wszelkie sekrety związane z zamachem na życie Jana Pawła II sprzed 27 lat? Większość wysiłków podejmowanych do tej pory obierało jako kierunek poszukiwań pytanie o mocodawców i o polityczne kulisy spisku przeciwko papieżowi. Zastanawiano się też przy okazji, jaki związek mogło łączyć usiłowanie zabicia Ojca Świętego z tzw. trzecią tajemnicą fatimską i obietnicą duchowego odrodzenia się Rosji. Koncentrowanie się na szczegółach okoliczności towarzyszących cierpieniu i cudownemu uratowaniu wielkiego papieża stanowi element podsumowania jego życia, zwłaszcza zaś uważnego odczytania znaków jego świętości. Właśnie niedawno udało się odsłonić nowy interesujący szczegół.

    Inna ręka

    Któż zdoła odgadnąć, jakim cudem, owego 13 maja 1981 roku, dwudziestotrzyletni „szary wilk”, zawodowy killer, profesjonalny morderca, Mehmet Ali Agca nie zdołał zamordować papieża Jana Pawła II? Wszak od miejsca w drugim rzędzie, które zajmował, do przejeżdżającej odkrytym samochodem ofiary dzieliły go zaledwie trzy metry. Bezbronny i odsłonięty papież nie miał żadnych szans na uniknięcie tego, co zamierzał uczynić wynajęty egzekutor.

    Dlaczego więc zabójca chybił? I to w sytuacji, gdy wyeliminowanie popularnego papieża miało 99,99 procent szans powodzenia. Gdyby wówczas powiodła się próba przerwania owego wielkiego pontyfikatu, inaczej wyglądałby dzisiejszy świat, inne też oblicze miałby współczesny Kościół.

    Wiemy, że Jan Paweł II swe ocalenie zawsze przypisywał nadprzyrodzonej interwencji Najświętszej Dziewicy. W rok po zamachu, podczas odwiedzin sanktuarium w Fatimie, powiedział: Widziałem we wszystkim, co mi się przydarzyło, nadzwyczajną macierzyńską opiekę Maryi. Dwanaście lat później wyznał włoskim biskupom: To pewna matczyna ręka poprowadziła trasę kuli, tak, iż umierający papież zatrzymał się na progu śmierci. Śmiertelna kula się zatrzymała, papież zaś żyje. Żyje, aby służyć. To, co Jan Paweł II lubił podsumowywać w zdaniu: Czyjaś ręka strzelała, inna ręka prowadziła kule, znalazło potwierdzenie w obiektywnej, naukowej analizie lekarskiej: Zauważyłem coś niewiarygodnego – przyznał szef kliniki Gemelli w Rzymie, profesor Crucitti. – Kula zdawała się biec zygzakiem przez żołądek, omijając witalne organy. Ominęła również aortę. Gdyby ją przebiła, Ojciec Święty wykrwawiłby się przed dotarciem do szpitala. Ominęła też kręgosłup. Wyglądało to tak, jakby kula była przez kogoś prowadzona w taki sposób, by nie spowodowała nieodwracalnych zniszczeń.

    Trudno uwierzyć, jakim cudem tak sprawny i zdeterminowany zabójca, jakim był Mehmet Ali Agca, nie osiągnął swego celu. I to po dwóch strzałach z bliska. Trudno uwierzyć, zwłaszcza, że owa „inna ręka”, która prowadziła kulę, w sposób fizyczny – jak się okazuje – w najistotniejszym momencie złapała zawodowego mordercę za ramię, uniemożliwiając oddanie trzeciego, decydującego strzału.

    Nowe ślady

    Należy udać się drogą w okolice Asyżu, minąć bazylikę Matki Bożej od Aniołów ze słynną kaplicą Porcjunkuli, pozostawić z boku Rivotorto, a w nim mały kościółek wybudowany na gruzach stajni, w której św. Franciszek wraz z pierwszymi współbraćmi spędził kilka miesięcy życia. Potem należy minąć Spello, gdzie założył swą pustelnię Carlo Caretto, dojechać do Trevi, po czym odbić w kierunku Montefalco. Tam wśród pól znajduje się sanktuarium Matki Bożej Gwiezdnej, w którym żyje ojciec Franco D’Anastasio, biblista, wieloletni rektor sanktuarium św. Gabriela od Matki Bożej Bolesnej. Ów sędziwy pasjonista przewertował stosy dokumentów i świadectw na temat pewnej, nieznanej nikomu zakonnicy ze zgromadzenia sióstr augustianek, siostry Rity od Ducha Świętego. Cristina Montella – bo tak nazywała się, zanim przekroczyła mury klasztoru – była jedną z najwierniejszych córek duchowych najpopularniejszego świętego XX wieku, ojca Pio z Pietrelciny, słynnego stygmatyka. Wraz z nim współdziałała w trudzie modlitwy oraz tzw. „działalności naprawczej” stanowiącej formę duchowej walki o ocalenie innych. Przede wszystkim zaś dzieliła wraz z o. Pio dar bilokacji, czyli jednoczesnego przebywania w dwóch różnych miejscach. Historia chrześcijaństwa zna wielu świętych obdarzonych przez Boga tym nadzwyczajnym charyzmatem: św. Katarzynę Ricci, św. Alfonsa Marię Liguoriego, św. Antoniego z Padwy, św. Józefa z Copertino, św. Filipa Neri, bł. Marię z Agredy i innych.

     

    Siostrę Ritę sędziwy ojciec D’Anastasio poznał osobiście. Jego szczególne zainteresowanie tą mniszką, rówieśniczką Karola Wojtyły, uzasadnia pewna odbyta z nią rozmowa. Otóż zaraz po zdarzeniach z 1981 roku powierzyła mu ona pewien sekret, prosząc jednocześnie o zachowanie dyskrecji przynajmniej do czasu jej śmierci. Sekret dotyczył jej daru bilokacji oraz faktu, iż dzięki temu darowi mogła być obecna tamtego dnia na placu św. Piotra w Rzymie. Wspólnie z Maryją udaremniłam cios papieskiego zamachowca – zwierzyła się. Również przy innej okazji, podczas rozmowy o zamachu na papieża ze swą przyjaciółką Gabriellą Panzani, „wymsknie się” siostrze Ricie stwierdzenie: Ileż musiałam się natrudzić, by nie stało się coś gorszego. Byłyby to z całą pewnością słowa zasługujące na dobrotliwe zignorowanie, gdyby nie świadectwo życia siostry Rity Montella oraz liczne oznaki jej charyzmatu bilokacji, dzięki któremu zdołała przyjść z pomocą wielu osobom, znajdującym się w skrajnej potrzebie. Liczba świadectw dotyczących działalności siostry Rity przekracza granice czysto ludzkich możliwości. Zagadka jej skuteczności potwierdzona została zresztą przez samego ojca Pio. Tkwiła w „tajemnicy cierpienia zastępczego”, dobrowolnie przyjmowanej ofiary życia za innych. Jest to władza nadzwyczajna, o której istnieniu przekonują się święte osoby: siłą modlitwy i akceptowanego bólu można wydrzeć Niebu wiele łask dla ludzi. Ojciec Pio powtarzał, że jedyną rzeczą, której bezdennie zazdroszczą ludziom aniołowie, jest cierpienie i ofiara, ów najmocniejszy sposób, by wyznać Bogu: „kocham Cię, naprawdę”.

    Złapała mnie za prawe ramię

    Na czym polegał udział siostry Rity w uratowaniu Jana Pawła II? Podczas drugiego śledztwa w sprawie zamachu na Placu św. Piotra, przesłuchiwany przez sędziego Ilario Marcellę, Ali Agca powiedział: Było moim zdecydowanym zamiarem zabicie papieża. Zgodnie z zadaniem, jakie mi zlecono. Tyle tylko, że zdołałem wystrzelić jedynie dwa razy, bo obok mnie znalazła się pewna zakonnica, która naraz złapała mnie za prawe ramię i nie mogłem już więcej oddać strzału. Winnym wypadku zabiłbym papieża.

    Epizod ten, czyli obecność zakonnicy, która powstrzymała zamachowca, umknął powszechnej uwadze. Co prawda, od razu rozeszła się pogłoska, że jakaś siostra przeszkodziła Ali Agcy w strzelaniu. Dla przykładu, Adriano Sofri pisał: „Owego popołudnia, w dniu zamachu, mówiło się na placu, że jakaś siostra rzuciła się na Ali Agcę, podbiła mu ramię, by odwrócić strzał”. Niemniej wnet wszyscy zgodnie zinterpretowali wiadomość, że chodziło o ową zakonnicę, która zatrzymała zamachowca, gdy uciekał. Była to zresztą w całej sprawie jedyna siostra rozpoznana przez policję, potem również składająca zeznania na procesie. Tamta zaś, która podbiła ramię zabójcy, znikła z placu, nikt jej nie zarejestrował. Wyparowała.

    Ktoś może kręcić nosem: same tajemnice! Cóż poradzić, mistycy zawsze wywracają nasze pojęcia i pewniki, otwierają przed nami nowe wymiary. Za każdym razem pomagają też nam stwierdzić, jak niedaleko sięga nasz wzrok.

    A co z tą drugą, wspomnianą siostrą? Nazywa się Łucja Giudici, w zakonie siostra Letizia, żyje w klasztorze w Genui i nie godzi się na żadne rozmowy z dziennikarzami. 10 stycznia 2006 roku napisała do lokalnego czasopisma „L’eco di Bergamo” swe świadectwo o przebiegu zamachu: „To prawda, że mnie przypadło zatrzymać Ali Agcę, który starał się zbiec z Placu po wystrzeleniu do Ojca Świętego. Na próżno wówczas czekałam, że ktoś zagrodzi mu drogę. Wszyscy pielgrzymi i turyści w tej chwili byli poruszeni i zajęci przyglądaniem się śmiertelnie rannemu papieżowi, którego odwożono do kliniki Gemelli. Wszystko przebiegało w mgnieniu oka, ja zaś odruchowo szukałam sposobności, by go ująć i przytrzymać, zanim przyjdzie policja”. Siostra Łucja nie twierdzi zatem, że była przy zamachowcu, ani tym bardziej, że złapała go za rękę. Opowiada natomiast o tym, co działo się już po zamachu, gdy sprawca usiłował uciekać.

    Włoski dziennikarz Antonio Socci, który spróbował zbadać związek zamachu na Karola Wojtyłę z postacią ojca Pio, postanowił na potrzeby swej ostatniej książki Tajemnice ojca Pio odnaleźć opisywaną przez prasę zakonnicę. Udało mu się dotrzeć do siostry Łucji podczas jej ubiegłorocznych wakacji w rodzinnym Bergamo. Wówczas kobieta wyjaśniła mu, iż tamtego dnia zamachowiec znajdował się w tłumie około 10 metrów przed nią. Gdy oddał dwa strzały w kierunku papieża, odwrócił się i zaczął uciekać w stronę kolumnady Berniniego, to jest w jej stronę. Nikt go nie zatrzymywał, toteż Łucja rozłożyła ręce, by zagrodzić mu drogę. Agca wycelował w nią pistolet, lecz chcąc cofnąć się do tyłu, stracił równowagę i w tym momencie zakonnica rzuciła się na niego, umożliwiając aresztowanie bandyty. Była zatem daleko od Ali Agcy, gdy tamten oddawał strzały. To nie ona chwyciła go za rękę. A zatem, jeśli to nie była siostra Łucja, kim była owa mniszka u boku mordercy, nigdy nierozpoznana przez policję?

    To nie moja inicjatywa

    Ojciec Franco D’Anastasio po śmierci bohaterskiej zakonnicy, obdarzonej darem bilokacji, nie czuje się już związany obowiązkiem tajemnicy. W 25. rocznicę zamachu wysłał list do kardynała Stanisława Dziwisza do Krakowa zawierający świadectwo siostry Rity wraz z notarialnym potwierdzeniem prawdziwości powierzonych mu słów. Kardynał poprosił o przesłanie całej dokumentacji do biura postulatom procesu beatyfikacyjnego Sługi Bożego Jana Pawła II. Według ojca Franco wśród innych sekretów powierzonych mu przez siostrę Ritę znalazły się i takie: zamachowiec nic nie powie; kule, które zraniły papieża, były zatrute; płatny morderca był owego popołudnia na Placu św. Piotra wraz z dwoma innymi, którzy jednakże zdołali uciec; to był międzynarodowy spisek wymierzony przeciwko papieżowi i Kościołowi. Wszystko to zresztą potwierdziło się w trakcie śledztwa.

    Całą tę historię, która dziś po tylu latach ogląda światło dzienne, można uznać za niepotrzebną egzaltację i „dorabianie” cudów. Przecież wszystko można równie dobrze uznać za najzwyczajniej fortunny zbieg wydarzeń. Sam zainteresowany tak jednak nie uważał. Trudno odgadnąć, czy Jan Paweł II mógł przypuszczać, że w jego ocalenie owego 13 maja 1981 roku zaangażował się – oprócz samej Dziewicy Maryi – ojciec Pio i jego „duchowa córka”, siostra Rita od Ducha Świętego. W każdym razie co do jednego nie miał wątpliwości: „Ja żyję w przeświadczeniu, że we wszystkim, co mówię i robię w związku z moim powołaniem i posłannictwem, z moją służbą, dzieje się coś, co nie jest wyłącznie moją inicjatywą. Wiem, że to nie tylko ja jestem czynny w tym, co robię jako następca Piotra”… Świadomość „nieużytecznego sługi” jest we mnie coraz silniejsza wśród tego wszystkiego, co się wokół mnie dzieje – i myślę, że mi z tym dobrze”.

    Ks. ROBERT SKRZYPCZAK Tekst ukazał się w 2008 roku w kwartalniku FRONDA nr. 48

  • Czyszczenie kościoła

    W pierwsze soboty miesiąca, po Mszy św. i nabożeństwie wynagradzającym Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny,  przypada nasz dzień czyszczenia kościoła św. Szymona. Serdecznie zapraszam (około 7 osób zupełnie wystarczy). W kruchcie kościoła jest karta, na którą proszę chętnych, aby wpisali swoje imię i nazwisko.