Czerwcowy miesiąc poświęcony jest
Najświętszemu Sercu Pana Jezusa
“Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie”.
(Objawienie Serca Pana Jezusa, 27 grudnia 1673 r.)

kaplica Serca Pana Jezusa w Sanktuarium św. Jana Pawła II Wielkiego w Krakowie.
W tej kaplicy jest całodzienna adoracja Najświętszego Sakramentu.
***
Kult Serca Jezusowego rozwinął się w Polsce jeszcze przed objawieniami św. Małgorzaty Marii Alacoque. Polska miała też szczególne przywileje papieskie. Na cały Kościół święto Serca Pana Jezusa rozszerzył papież Pius IX w roku 1856. Począwszy od 1995 r. w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która wypada zawsze w piątek po oktawie Bożego Ciała, Jan Paweł II ustanowił Światowy Dzień Modlitwy o Uświęcenie Kapłanów.
„Kult Serca Jezusowego ukazuje wielką miłość Pana Boga do nas, który nie cofa jej w zależności od postępowania człowieka. Kontemplując Serce Boże, odkrywamy nieskończoną miłość Boga, którą nam objawił w swoim Synu. Chodzi jednak o to, aby nie zatrzymywać się tylko na tym, ale by starać się naśladować przymioty Bożego Serca: łagodność, cierpliwość, pokorę. W ten sposób będziemy przyczyniać się do budowania +cywilizacji miłości+” – powiedział rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ.
Liturgiczne święto Boskiego Serca Pana Jezusa, wraz z Mszą św. i oficjum brewiarzowym, ustanowił w 1765 r. papież Klemens XIII. Był to przywilej tylko dla Polski, dla ówczesnego Królestwa Polskiego i jednej Konfraterni Najświętszego Serca w Rzymie. W ten sposób Stolica Apostolska odpowiedziała na memoriał biskupów polskich z 1764 r.
Początku samego kultu Serca Jezusowego można upatrywać wcześniej. Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński podkreślał, że pierwszą Jego czcicielką była bez wątpienia Najświętsza Panna. „Dwa te najpiękniejsze Serca – Jezusa i Maryi – biły zawsze zgodnie i najżywiej ze sobą współczuły i w chwilach radości, i w godzinach bólu czy męki” – pisał kard. Wyszyński w 1965 r. Do grona czcicieli Najświętszego Serca Jezusowego należeli m.in. św. Bernard, Bonawentura, Katarzyna ze Sieny, Franciszek Salezy. Najbardziej znaną pozostaje jednak św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690), wizytka z klasztoru w Paray-le-Monial. Obok takich praktyk pobożnych jak pierwsze piątki, Komunia św. wynagradzająca czy „godzina święta” (adoracja przez godzinę Najśw. Sakramentu w nocy z czwartku na pierwszy piątek) – Pan Jezus zlecił jej podjęcie starań o ustanowienie w Kościele święta Jego Serca, w piątek po oktawie Bożego Ciała.
Na ziemiach polskich Serce Boskiego Zbawcy czczone było jeszcze przed objawieniami św. Małgorzaty Marii Alacoque. Pierwszy w świecie podręcznik tego nabożeństwa napisał o. Kacper Drużbicki. Autor książeczki „Ognisko serc – Serce Jezusa” zmarł 13 lat przed objawieniami w Paray-le-Monial. O ustanowienie święta Bożego Serca zabiegali w Stolicy Apostolskiej polscy królowie i biskupi. Dekret z 1765 r. był właśnie odpowiedzią na sławny memoriał polskich biskupów, który podaje historyczny przegląd kultu i uzasadnia wymowę tego nabożeństwa. Prymas Polski abp Ledóchowski poświęcił Najświętszemu Sercu metropolię gnieźnieńską. Nabożeństwem do Serca Jezusowego odznaczali się biskupi Bilczewski i Pelczar, autor dzieł o Najświętszym Sercu i założyciel zgromadzenia sióstr sercanek. Kolejny prymas, kard. Dalbor, w imieniu Episkopatu powierzył Polskę Sercu Zbawiciela i Jego Najświętszej Matce. W 1921 r. jako wotum wdzięczności Sercu Bożemu za odzyskanie niepodległości przez Naród Polski konsekrowano bazylikę Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie. W Poznaniu wzniesiono też pomnik „Sacratissimo Cordi – Polonia Restituta” (został on zburzony w 1940 r.). W 1948 r. biskupi zachęcali wiernych do osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu, a trzy lata później Episkopat Polski ogłosił rok poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
„Sam Pan Jezus, ukazując św. Małgorzacie swe Serce spragnione miłości, żądał tego poświęcenia, które ona nazywała prywatnym albo małym w odróżnieniu od publicznego poświęcenia się całych społeczeństw” – przypomnieli biskupi. Praktyka prywatnego poświęcenia się Sercu Pana Jezusa została zapomniana i dopiero po 200 latach, po objawieniach w Paray-le-Monial, przypomniał je papież Pius XI. O osobistym poświęceniu mowa w encyklice „Miserentissimus Redemptor” z roku 1928.
Polscy biskupi zachęcali do osobistego poświęcenia Sercu Jezusowemu, ale i oddania całych rodzin, co nazywane jest intronizacją Serca Jezusowego w rodzinach. Dopiero zwieńczeniem modlitw prywatnych było wspólne poświęcenie Najświętszemu Sercu Jezusowemu Narodu i Rzeczypospolitej. Nastąpiło to w uroczystość Chrystusa Króla w 1951 r. Akt poświęcenia poprzedził tydzień modlitw do Serca Jezusowego.
11 czerwca 2021 roku, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, w Bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie, biskupi polscy zgromadzeni na 389. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, ponowili Akt poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Mszy św. przewodniczył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, który dokonał także ponowienia Aktu. „Powierzamy Ci całe nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne, które pragniemy oprzeć na trwałych zasadach Ewangelii. Podobnie jak przed stu laty, w pokorze poświęcamy się Twojemu Najświętszemu Sercu, oddając naszą Ojczyznę w Twoje władanie” – powiedział przewodniczący Episkopatu odczytując Akt.
Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Na cały Kościół święto Serca Pana Jezusa rozszerzył papież Pius IX w roku 1856. Znamienny jest też akt oddania całego Kościoła i rodzaju ludzkiego w opiekę Serca Jezusowego, jakiego dokonał 31 grudnia 1899 roku papież Leon XIII. Nowy rys nadał papież Jan Paweł II. Począwszy od 1995 r. w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która wypada zawsze w piątek po oktawie Bożego Ciała, ustanowił on Światowy Dzień Modlitwy o Uświęcenie Kapłanów.
***
Litania do Serca Pana Jezusa

Ołtarz Najświętszego Serca Jezusowego w bazylice św. Piotra
fot. Włodzimierz Rędzioch
***
Wszechmogący, wieczny Boże, wejrzyj na Serce najmilszego Syna swego i daj się przebłagać tym, którzy żebrzą Twojego miłosierdzia
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, Syna Ojca Przedwiecznego, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, nieskończonego majestatu, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, świątynio Boga, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, przybytku Najwyższego, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, cnót wszelkich bezdenna głębino, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, królu i zjednoczenie serc wszystkich, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia Bóstwa, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, źródło życia i świętości, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, zelżywością napełnione, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, włócznią przebite, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, krwawa ofiaro grzeszników, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, rozkoszy wszystkich Świętych, zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
K: Jezu cichy i pokornego serca,
W: Uczyń serca nasze według Serca Twego.
Módlmy się. Wszechmogący, wieczny Boże, wejrzyj na Serce najmilszego Syna swego i na chwałę, i zadośćuczynienie, jakie w imieniu grzeszników Ci składa, † daj się przebłagać tym, którzy żebrzą Twojego miłosierdzia, * i racz udzielić przebaczenia w imię tegoż Syna swego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
***
5 czerwca
Każdego miesiąca w pierwsze czwartki Kościół modli się za dar kapłaństwa
Z racji mojego zastępstwa dzisiejsza Adoracja Najświętszego Sakramentu i Msza św. (w języku angielskim) będą w sali parafialnej przy kościele św. Piotra
Adoracja i możliwość przystąpienia do sakramentu spowiedzi św. – od godz. 18.00
Msza św. – godz. 19.00
***
Adoracja Eucharystyczna zwiększa liczbę powołań w USA

fot. Roman Koszowski/Gość Niedzielny
***
W Stanach Zjednoczonych zaobserwowano w ostatnich latach ścisły związek między nowymi powołaniami kapłańskimi a adoracją Najświętszego Sakramentu przez młodych ludzi. Z badań wynika, że aż 78 procent nowych kandydatów do święceń regularnie uczestniczyło w adoracji Eucharystii przed wstąpieniem do seminarium. Wielu podczas adoracji rozeznało swoje powołanie.
O wnioskach z najnowszych badań pisze amerykański portal katolicki National Catholic Register – ncregister.com. Jako przykład podana jest diecezja Wichita w stanie Kansas. W latach 90. parafie w tej diecezji zaczęły otwierać kaplice adoracji czynne przez 7 dni w tygodniu. Od tego czasu diecezja odnotowała wzrost liczby powołań.
Ojciec Chad Arnold, dyrektor ds. seminarzystów diecezji Wichita, wierzy, że istnieje bezpośrednia korelacja między tymi faktami. Przyznaje to w rozmowie z National Catholic Register: „W naszej diecezji przez wiele lat byliśmy błogosławieni powołaniami, ale zanim one się pojawiły, podjęto świadomy wysiłek, aby parafie zaczęły oferować adorację wieczystą. Jako diecezja zawsze dostrzegaliśmy związek pomiędzy liczbą kaplic adoracji, liczbą osób modlących się przed tabernakulum w naszej diecezji a błogosławieństwem powołań, którego doświadczamy” – powiedział o. Arnold.
Udział w adoracji istotny dla wyświęceń
Amerykański Kościół przeprowadza badania dotyczące nowych powołań, pomagając biskupom i duszpasterzom powołań lepiej zrozumieć, dlaczego młodzi mężczyźni wybierają życie zakonne lub kapłańskie.
W corocznym badaniu analizującym grupy kandydatów do święceń, Instytut CARA (Center for Applied Research in the Apostolate) odkrył, że 78 proc. mężczyzn z klasy święceń 2025 roku regularnie uczestniczyło w adoracji eucharystycznej przed wstąpieniem do seminarium
W ostatnich latach CARA zauważyła, że coraz więcej mężczyzn przyznaje, iż regularny czas spędzany przed Najświętszym Sakramentem ma ogromny wpływ na ich rozeznanie powołania.
– W ostatnich latach, jeśli chodzi o praktyki modlitewne, nieustannie widzimy, że udział w adoracji eucharystycznej jest istotny dla tych, którzy są wyświęcani, ponieważ adoracja stała się bardziej powszechna wśród młodych dorosłych – powiedział w rozmowie z NCR o. Thomas Gaunt SJ, dyrektor wykonawczy CARA, od 20 lat współpracuje z Sekretariatem ds. Duchowieństwa, Życia Konsekrowanego i Powołań przy Konferencji Episkopatu USA.
Dać się Bogu kochać
Portal podaje przykład ks. Roberta Bollingera z archidiecezji filadelfijskiej, który został wyświęcony 17 maja. Jeszcze w latach szkolnych, jak większość uczniów szkół średnich, Robert Bollinger nie miał pojęcia, jak ma wyglądać jego przyszłe życie. W tamtym czasie spotykał się z dziewczyną i pociągała go wizja małżeństwa oraz życia rodzinnego. Jednak w ostatniej klasie, w 2016 roku, zaczął odczuwać powołanie do kapłaństwa.
Zaczął regularnie odwiedzać całodobową kaplicę adoracji w swojej parafii. Tam, w ciszy i samotności prostej kaplicy znalazł przestrzeń, aby rozmawiać z Panem o swojej przyszłości.
– Myśl o zostaniu kapłanem pojawiła się w mojej głowie zupełnie niespodziewanie, i wiedziałem, że nie była to moja własna idea, lecz coś, co Bóg złożył w moim sercu – powiedział ksiądz Bollinger dla „Register”. – Postanowiłem, że raz lub dwa razy w tygodniu będę po prostu siadał w obecności Najświętszego Sakramentu przez całe liceum, i to właśnie było prawdziwym katalizatorem, który pomógł mi umocnić moje powołanie i powiedzieć Bogu „tak”.
„Gdy szedłem na adorację, skupiałem się na tym, by po prostu pozwolić się Bogu kochać” – powiedział ks. Bollinger. „Zrozumiałem, że mogę po prostu tam siedzieć i być z Bogiem. Nie musiałem niczego udowadniać. Nie musiałem nic robić, tylko siedzieć i pozwolić się kochać”.
„To wylanie Jego miłości dało mi pewność, by zaufać Jego planowi i temu, że On zawsze będzie przy mnie” – dodał.
Adoracja: Pierwsze miejsce wyboru Boga
W rozmowach z młodymi mężczyznami rozeznającymi kapłaństwo ojciec Garett Burns, dyrektor ds. powołań diecezji Wichita, zauważa, że adoracja jest często pierwszym miejscem, gdzie młodzi katolicy wybierają Boga z własnej woli.
„Wielu z tych chłopaków dorastało w dobrych rodzinach lub uczęszczało do szkół, gdzie się modlono, może nawet przed Eucharystią. Ale to, że sami decydują się co tydzień, a nawet codziennie, by spędzić trochę czasu przed Najświętszym Sakramentem, otwiera ich na odkrycie, że naprawdę chcą tej relacji z Chrystusem” – mówi ojciec Burns. „Poprzez adorację uświadamiają sobie, że wiara to nie tylko coś, czego wymaga Kościół lub Bóg, ale że to oni sami pragną być z Nim i doświadczyć pokoju w kaplicy”.
Bóg obecny osobiście dla nich
Dla młodych mężczyzn adoracja bardzo szybko staje się punktem oparcia w życiu – zauważają formatorzy powołań. Gdy zaczynają spędzać coraz więcej czasu na adoracji, zyskują głębszą świadomość działania Pana w ich sercach. Ojciec Paul Hrezo, formator w Papieskim Kolegium Józefinum w Columbus (Ohio), powiedział „Register”, że ta świadomość pomaga mężczyznom rozeznawać swoje powołanie.
„Kiedy idą na adorację, zyskują świadomość, że Pan jest tam obecny osobiście dla nich – i to staje się bardzo ważnym punktem odniesienia w rozeznawaniu kapłaństwa” – powiedział ojciec Hrezo. „To niezwykle ważne, by mieć osobistą relację z Panem, a szczególnie osobistą relację eucharystyczną, ponieważ Eucharystia będzie fundamentem i centrum życia kapłańskiego”.
05.06.2025/Wojciech Rogacin/Gość Niedzielny/VATICANNEWS.VA
***
Modlitwy za Ojczyznę na czasy trudnych doświadczeń
Dziękując Bożej Opatrzności za wybór nowego prezydenta, który jeszcze nie mając pewności, że nim będzie, tuż przed ogłoszeniem ostatecznych wyników – wydarzyło się coś niesamowitego – mianowicie z pamięci zacytował zdanie z Pisma Świętego, w którym Pan Bóg takie słowa wypowiedział: “…jeśli upokorzy się mój lud, nad którym zostało wezwane moje Imię, i będą błagać, i będą szukać mego oblicza a odwrócą się od swoich złych dróg, Ja z nieba wysłucham i przebaczę im grzechy, a kraj ich ocalę”(2 Księga Kronik 7, 14). I ten moment był bardzo znaczący, bo w tym właśnie czasie konkurent ogłosił sam siebie, że jest już prezydentem i przez dwie godziny wyznawcy “wieży Babel” byli w zupełnej euforii. Ale na szczęście czas tych dwóch godzin minął. Nie mniej jednak jest i druga refleksja, która pokazuje bardzo smutną rzeczywistość wymagającą ogromnej modlitwy, modlitwy błagalnej za nasz Naród – skoro wygląda na to, że połowa głosujących to już nie są katolicy skoro popierają zabijanie najbardziej bezbronnych u początku i u kresu ludzkiego życia. I popierają przeróżne zboczenia za nic mając podstawowe prawa naturalne, które przecież są wpisane w sercu każdej ludzkiej istoty.

fot. radio Niepokalanów
***
Bogurodzica, dziewica, Bogiem sławiena Maryja
Bogurodzica, dziewica, Bogiem sławiena Maryja!
U twego syna, Gospodzina, matko zwolena Maryja!
Ziści nam, spuści nam.
Kirielejson.
Twego dziela Krzciciela, bożyce,
Usłysz głosy, napełń myśli człowiecze.
Słysz modlitwę, jąż nosimy,
A dać raczy, jegoż prosimy,
A na świecie zbożny pobyt,
Po żywocie rajski przebyt.
Kirielejson.
Nas dla wstał z martwych syn boży,
Wierzyż w to człowiecze zbożny,
Iż przez trud Bog swoj lud
Odjął diablej strożej.
Przydał nam zdrowia wiecznego,
Starostę skował pkielnego,
Śmierć podjął, wspominął
Człowieka pirwego.
Jenże trudy cirzpiał zawiernie,
Jeszcze był nie prześpiał zaśmierne,
Aliż sam Bog z martwych wstał.
***
Modlitwa za Ojczyznę Księdza Kardynała Augusta Hlonda
O Duchu Święty, Boskie swe dary spuść na tych, którzy kierują losami Polski i na cały Naród, abyśmy słuchając Twych natchnień w życiu prywatnym i publicznym żyli świętym prawem Bożym. Amen
Modlitwa za Ojczyznę błogoslawionego księdza Stanisława Papczyńskiego
Najlepszy i największy Ojcze, spraw, aby Polska, Ojczyzna nasza rozkwitła, rozbieżne żądania się połączyły, zwaśnione umysły się pojednały, zniszczona święta prawowierność zatryumfowała nad herezją, by majestat praw został otoczony blaskiem, by miłość dobra wspólnego rozgorzała we wszystkich sercach, by zakiełkowały spustoszone pola, dźwignęły się zniszczone osady, by nadeszły szczęśliwe czasy, a trwała cnota posiadła i u święciła serca wszystkich.
Modlitwa za Ojczyznę błogosławionego księdza Jerzego Popiełuszki
Wszechmogący Boże, Ojców naszych Panie! Pochylamy pokornie nasze głowy, by prosić o siłę wytrwania i mądrość w tworzeniu jedności, by prosić o twoje błogosławieństwo. Wszystkich polecamy Twojej szczególnej opiece, Twojej mocy uzdrawiającej ludzkie serca. Chcemy wszystkim naszym winowajcom przebaczyć, jak Ty przebaczasz nam nasze winy, zbaw ode złego nas wszystkich.
Wysłuchaj, Panie, prośby swego ludu.
Amen
Modlitwa za Ojczyznę księdza Piotra Skargi
Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna – chwałę przynosiła Imieniowi Twemu, a syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący, wieczny Boże, wzbudź w nas szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie. Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy naszego kraju sprawujące, by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować.
Przez Chrystusa, Pana naszego
Amen.
Modlitwa świętego Jana Pawła II
Zawierzam macierzyńskiej opiece Pani Jasnogórskiej siebie samego, Kościół, wszystkich moich rodaków, nie wyłączając nikogo.
Zawierzam Jej każde polskie serce, każdy dom i każdą rodzinę. Wszyscy jesteśmy Jej dziećmi. Niech Maryja będzie przykładem i przewodniczką w naszej codziennej i szarej pracy. Niech wszystkim pomaga wzrastać w miłości Boga i miłości ludzi, budować wspólne dobro Ojczyzny, wprowadzać i umacniać sprawiedliwy pokój w naszych sercach i środowiskach.
Proszę Cię, Pani Jasnogórska, Matko i Królowo Polski, abyś cały mój naród ogarnęła Twoim macierzyńskim sercem. Dodawaj mu odwagi i siły ducha aby mógł sprostać wielkiej odpowiedzialności, jak przed nim stoi. Niech z wiarą, nadzieją i miłością jeszcze mocniej przylgnie do Twojego Syna Jezusa Chrystusa i do Jego Kościoła zbudowanego na fundamencie Apostołów.
Matko Jasnogórska, módl się za nami i prowadź nas, abyśmy mogli dawać świadectwo Chrystusowi – Odkupicielowi człowieka.
***
Aby Matka Boża była coraz bardziej znana, miłowana i uwielbiana!
„Różaniec Święty, to bardzo potężna broń.
Używaj go z ufnością, a skutek wprawi cię w zdziwienie”.
(św. Josemaria Escriva do Balaguer)

*****
Intencja Żywego Różańca
na miesiąc czerwiec 2025
Intencja papieska:
* Módlmy się, aby każdy z nas znalazł pocieszenie w osobistej relacji z Panem Jezusem i od Jego Najświętszego Serca uczmy się współczucia dla świata.
więcej informacji – Vaticannews.va: papieska intencja
***
Intencje Polskiej Misji Katolickiej w Glasgow:
- Za naszych kapłanów, aby dobry Bóg umacniał ich w codziennej posłudze oraz o nowe powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego
- Modlitwa za papieża Leona XIV, Wikariusza Chrystusa na Ziemi i Pasterza Kościoła Powszechnego:
O Święta Dziewico Maryjo, Matko Pana Nieba i Ziemi, Pani Nasza z Guadalupe, prowadź i chroń Biskupa Rzymu, papieża Leona XIV. Za Twoim wstawiennictwem niech obficie otrzyma on łaskę Następcy Świętego Piotra: nieustannego i widzialnego źródła oraz fundamentu jedności naszych Biskupów i wszystkich naszych braci i sióstr w Mistycznym Ciele Twojego Boskiego Syna. Zjednocz serce Papieża Leona z Twoim Niepokalanym Sercem, prowadząc go, by jego serce coraz pewniej spoczęło w chwalebnie przebitym Sercu Jezusa, aby mógł umacniać nas w wierze katolickiej, w wielbieniu Boga w duchu i prawdzie oraz w dobrym i świętym życiu chrześcijańskim.W zamęcie obecnych czasów, zachowaj Papieża Leona bezpiecznie w okryciu Twojego płaszcza, w Twoich objęciach, chroniąc go przed szatanem, ojcem kłamstwa, i przed każdym złym duchem. Wypraszaj u naszego Pana, aby w szczególny sposób obdarzył go mądrością i odwagą, aby był prawdziwym Pasterzem Kościoła na całym świecie. Razem z Tobą pokładam całą moją ufność w Chrystusie, Dobrym Pasterzu, który jest jedynym naszym ratunkiem i zbawieniem. Amen.
Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone, zmiłuj się nad nami!
Matko Boża z Guadalupe, Królowo Apostołów, módl się za nami!
Święci Piotrze i Pawle, módlcie się za nami!
Święty papieżu Leonie Wielki, módl się za nami!
(tekst modlitwy napisał Ksiądz kardynał Raymond Leo Burke)
***
Intencja dodatkowa dla Róży Matki Bożej Częstochowskiej (II), św. Moniki i bł. Pauliny Jaricot:
* Rozważając drogi zbawienia w Tajemnicach Różańca Świętego prosimy Bożą Matkę, aby wypraszała u Syna swego a Pana naszego Jezusa Chrystusa właściwe drogi życia dla naszych dzieci.
***
Intencja dla małżonków w Róży bł. Kard. Stefana Wyszyńskiego:
*Wysławiamy Boga w Trójcy Jedynego, że zostaliśmy stworzeni na Boże podobieństwo, aby stanowić wspólnotę życia i miłości. Żebyśmy mogli zawsze trwać razem i w radościach i trudach życia, dlatego prosimy Cię Miłosierny Boże o łaskę umacniania naszego małżeńskiego przymierza poprzez ciągłe ożywianie wzajemnej miłości.
***
Od 1 czerwca 2025 modlimy się kolejnymi Tajemnicami Różańca Świętego i w intencjach wyznaczonych na ten miesiąc, które otrzymaliście na maila 31 maja 1925 z adresu e-rozaniec@kosciol.org (jeśli ktoś z Was nie dostał maila na ten miesiąc, proszę o kontakt z Zelatorem Róży, albo na adres rozaniec@kosciolwszkocji.org)
________________________________________
Obecnie mamy 20 Róż Żywego Różańca. Bardzo serdecznie zachęcamy chętnych, aby zechcieli dołączyć się do Żywego Różańca. Módlmy się też w tej intencji, aby dotąd nieprzekonani mogli się przekonać jak skuteczną i tym samym jak bardzo potrzebną jest na dany nam czas modlitwa różańcowa.
***
_1747406201.jpg)
Papież Leon XIV chce dać ludziom nadzieję, że Kościół jest latarnią na morzu chaosu
Niewielu katolików zdaje sobie sprawę z tego, co naprawdę oznacza fakt, że nowy papież chce podążać drogą Leona XIII, wielkiego wizjonera.
Wiele już napisano o tym, jaki będzie Kościół katolicki podczas pontyfikatu Leona XIV. W debacie publicznej trwa licytacja, „czyj to będzie papież”. Czy utrzyma postępowy kurs Franciszka, czy jednak czeka nas przestawienie wajchy na konserwatyzm? Licytacja trwa od momentu, w którym Robert Prevost, już jako biskup Rzymu, wyszedł w mucecie do loggii bazyliki św. Piotra, a chwilę później w czułych słowach wspomniał swojego poprzednika.
Święty urząd
Wiemy o nowym papieżu coraz więcej, natomiast musimy poczekać, aby rozstrzygnąć, która ze stron ma rację. Wypada jednak zaznaczyć, że z samej swej istoty urząd papieski rewolucyjny być nie może. Jest to bowiem władza, której źródło stanowi tradycja. Jezus namaścił Piotra. Każdy kolejny papież jest jego następcą. Bez poszanowania tradycji nie ma tego świętego urzędu. Nie znaczy to jednak, że papiestwo z definicji oznacza brak zmian. Leon XIV zdążył to już podkreślić, wyjaśniając, czym jego zdaniem jest doktryna: „Synonimami słowa »doktryna« mogą być nauka, dyscyplina lub wiedza. W tym rozumieniu doktryna jest wynikiem badań, a zatem hipotez, głosów, postępów i porażek, przez które stara się przekazać wiarygodną, uporządkowaną i systematyczną wiedzę na określony temat. W tym sensie doktryna nie jest opinią, ale wspólną, chóralną, a nawet multidyscyplinarną drogą do prawdy”. Znaczy to, że na niewzruszonym fundamencie dogmatów, Tradycji i Pisma Świętego spoczywa mądrość dwóch tysięcy lat katolickiej teologii, etyki i nauczania społecznego. To, co znajduje się powyżej fundamentów, jedynie zmierza do prawdy i podlega dyskusji.
Rzeczy nowe?
Robert Prevost wybrał imię Leon XIV ku czci swojego wielkiego poprzednika – Leona XIII. Ambicją nowego papieża jest napisanie nowej wersji Rerum novarum, a więc encykliki, od której datuje się nowoczesną naukę społeczną Kościoła. W 2026 r. będziemy obchodzić 135. rocznicę jej ogłoszenia. Wtedy, jak sądzę, można się spodziewać encykliki Leona XIV. W 1891 r. Leon XIII zabrał głos na temat społecznych skutków rewolucji przemysłowej i konfliktu między socjalistami a kapitalistami. Dziś Ojciec Święty widzi potrzebę zajęcia stanowiska w trakcie kolejnej rewolucji technologicznej – tym razem spod znaku sztucznej inteligencji, która również diametralnie zmienia sytuację pracowników na całym świecie.
Rerum novarum („Rzeczy nowe”) to dokument z wielu powodów przełomowy. Wielki papież, wychodząc od Ewangelii, z troską wypowiedział się na temat opłakanej sytuacji robotników wykorzystywanych w wielkich fabrykach, w czasie gdy rodzący się nowoczesny kapitalizm traktował ich jak podludzi. W tym samym dokumencie Leon XIII równie mocno krytykował socjalizm. Odrzucił materialistyczną wizję człowieka, bronił własności prywatnej i przeciwstawiał się wizji państwa paternalistycznego, które wchodzi ludziom z butami do ich domów. Najgłośniej wybrzmiał jednak nakaz skierowany do wszystkich polityków na świecie, aby tak urządzali swoje ojczyzny, żeby walczyć z głodem i niedostatkiem wśród ubogich i potrzebujących. „Warstwa bowiem bogatych dostatkami obwarowana mniej potrzebuje opieki państwa; klasy natomiast ubogie, pozbawione ochrony, jaką daje majątek, szczególniej tej opieki potrzebują. Dlatego państwo powinno bardzo pilnym staraniem i opieką otoczyć pracowników najemnych, stanowiących masy ludności biednej” – pisał Leon XIII.
Wydaje się oczywiste, że Leon XIV pochyli się nad konsekwencjami nowej rewolucji technologicznej – z automatyzacją i robotyzacją pracy na czele. Nad wielkim kapitałem technokorporacji, które zarządzają naszą uwagą i upośledzają naszą wolność. Zapewne też odniesie się do sporu między globalistami a populistami, który trzęsie całą polityką Zachodu. Podobnie jak w 1891 r. odbiorcy encykliki Leona XIII, my również żyjemy w czasach rewolucyjnych.
Papież radykał
Ciekawiej robi się jednak, gdy na pontyfikat Leona XIII spojrzymy nie tylko przez pryzmat jego bodaj najbardziej znanej encykliki – Rerum novarum. Czy następca odważy się pójść jego drogą?
Urodzony w okolicach Rzymu w 1810 r. Gioacchino Pecci, gdy został powołany na Stolicę Piotrową, okazał się odważnym teologiem i bezkompromisową głową Kościoła. Walczył z liberalizmem i ateizmem, rozwadnianiem doktryny, uległością wobec świata. Był też – co dziś szczególnie elektryzujące – prorokiem czasów ostatecznych, który przestrzegał przed wielkim kryzysem i światem we władaniu diabła (kilkadziesiąt lat przed okropnościami II wojny światowej). Gdyby okazało się, że Robert Prevost nie tylko chce napisać Rerum novarum 2.0, ale również sięgnąć do bogactwa pontyfikatu Leona XIII w jego radykalnej, odważnej i prorockiej części, to doczekalibyśmy w Kościele katolickim prawdziwie nowego rozdziału. Sądzę, że tego właśnie potrzebują dziś chrześcijanie – opowiedzenia wiary, w tym pełnym chaosu świecie, niejako na nowo, sięgając odważniej ku Tradycji.
O państwie chrześcijańskim
Wszyscy, którzy chcieliby zrozumieć radykalizm Leona XIII, powinni sięgnąć po encyklikę z 1885 r., zatytułowaną Immortale Dei – o państwie chrześcijańskim.
Papież odwołuje się w niej do myśli św. Augustyna, który pisał, że zdarza się, iż państwo nie różni się niczym od bandy zbójców. Państwo chrześcijańskie to takie, którym rządzi sprawiedliwość, a jego mieszkańcy są zjednoczeni wspólnym celem – ziemskim pielgrzymowaniem ku Bogu. Leon XIII pisze, że „podobnie i państwa nie mogą bez zbrodni tak sobie postępować, jak gdyby Boga zupełnie nie było, lub odrzucać od siebie troskę o religię, jako niepotrzebną i do niczego nieprzydatną”. Krótko mówiąc: świeckie państwo to zło.
Według tej logiki również współczesna Polska przypomina bardziej gromadę zbójców niż państwo. Zdaniem Leona XIII wspólnota polityczna powinna otaczać religię chrześcijańską opieką i bronić jej praw. Nie zaś ograniczać religię w szkołach, debatować nad usuwaniem krzyży z urzędów i uchwalać pokątnie antyludzkie prawo aborcyjne. Papież, którego za wzór wybrał sobie Leon XIV, de facto unieważnia w tej encyklice podstawowe dogmaty nowoczesności. To nieprawda, że jedyną zasadą porządkującą życie wspólnoty może być niczym nieograniczona wola ludzi. Tak pojęta demokracja, która widzi wszystkich ludzi takimi samymi, niezależnie od wyznawanych przez nich wartości, zawsze kończy się anarchią i prowadzi do świata, w którym zapomina się o Bogu. Ojciec Święty nawet jasno przeciwstawia się niczym nieograniczonej wolności słowa. Jest zwolennikiem, w pewnym zakresie, katolickiej cenzury: „Tak więc ona wolność zdania i wolność mowy i prasy nieograniczona nie jest żadnym istotnym dobrodziejstwem, z którego społeczeństwo ludzkie słusznie mogłoby się cieszyć, lecz źródłem i początkiem wiela złego”.
Oczywiście z dzisiejszej perspektywy szczególnie ten ostatni postulat wydaje się nieuzasadniony, a na pewno niemożliwy do wprowadzenia. Czy jednak, pomijając pomysł na katolicką cenzurę, jako katolicy zdolni jesteśmy jeszcze myśleć podobnymi kategoriami o katolickiej polityce?
Herezja amerykanizmu
W 1899 r. Leon XIII pisze list do arcybiskupa Baltimore. Krytykuje w nim postawę jego zdaniem charakterystyczną dla katolicyzmu w USA. Tekst utrzymany jest w duchu surowej reprymendy. Czytamy w nim: „Nowe te poglądy, o których mowa, polegają mniej więcej na tym, że, dla łatwiejszego pociągnięcia innowierców do uznania prawdy katolickiej, należałoby Kościołowi bardziej się zbliżyć do ludzkości, która dotarła do pełnej już dojrzałości i, pozbywszy się dawnej surowości, stać się wyrozumiałym dla aspiracji i poglądów współczesnych ludów”. I dalej: „Niech więc nikt się nie kusi, z jakiej bądź racji, coś zamilczeć albo ująć z nauki przez Boga podanej, kto by to uczynił, raczej by chciał katolików rozłączyć z Kościołem, zamiast rozłączonych do Kościoła pociągnąć”. Leon XIII wzywa tutaj do pojednania z Tradycją, głośnego i odważnego prezentowania zdania Kościoła, przestrzega zaś przed rozwadnianiem wiary. Tylko taki katolicyzm może prowadzić właściwą drogą do Boga, tylko taki może mieć autentyczny smak.
Czy to możliwe?
Istnieją pewne przesłanki, aby żywić nadzieję, że przynajmniej część bardziej tradycjonalistycznych idei znajdzie swoje miejsce w tym pontyfikacie. W końcu już w pierwszej homilii, wygłoszonej do kardynałów, Leon XIV porównał Kościół do latarni morskiej, która ma oświetlać wzburzone, a więc grzeszne morze współczesnego świata.
Ojciec Święty Franciszek wielokrotnie mówił o Kościele jako szpitalu polowym. Sądzę, że tak jak papież jezuita chciał zapraszać poranione dusze do szpitala, aby się w nim schroniły, niezależnie od ich stosunku do Kościoła, tak Leon pragnie dawać przykład, napełniać ludzi nadzieją, że Kościół jest źródłem światła na morzu chaosu. To metafora bardzo augustiańska, można czytać ją także w duchu wizji Kościoła jako ojca, przewodnika, autorytetu, a nie tylko współczującego towarzysza niedoli lub sanitariusza.
Czy nie takiego Kościoła dziś potrzebujemy?
Konstanty Pilawa/Gość Niedzielny
***
fot. Pixabay.com
***
Gdzie się ukryłeś, o mój Boże? Mistycy odpowiadają
Mistycy to ludzie szczególni: Boga najbliżsi, Bogiem żyjący i dopuszczani do Jego tajemnic. Bóg jest ich pasją, życiem i śmiercią. Stają na granicy przepaści pomiędzy widzialnym i niewidzialnym, by kosztować i rozkoszować się szczęściem zastrzeżonym. Dzięki nim burzony jest “zwyczajny” porządek rzeczy. Budzi się niepokój, który kwestionuje to, co dotychczasowe. Nasza wiara wydobywa się z uśpienia, zostaje rozbudzona i umocniona. Warto sięgać po pisma mistyków, bo ich słowa płomienne i szalone z miłości potrafią rozniecić Boski ogień.
Bóg mistyków
Mistyk o wiele głębiej zna Boga, gdyż często On sam odsłania prawdę o sobie, mówiąc językiem tajemnic. Jak notuje polska mistyczka, s. Faustyna w swym Dzienniczku, Pan dał jej poznać swą świętość tak wielką, że drżą przed Nim wszystkie potęgi i moce. “Duchy czyste zasłaniają swoje oblicze i pogrążają się w nieustannej adoracji, a jeden ich tylko wyraz największej czci, to jest – Święty… Świętość Boga rozlana jest na Kościół Boży i na każdą w nim żyjącą duszę”. Następnie św. Faustyna poznała Jego sprawiedliwość: “Sprawiedliwość Jego jest tak wielka i przenikliwa, że sięga w głąb istotnej rzeczy i wszystko wobec Niego staje w obnażonej prawdzie”. Wreszcie, poznała Jego Miłosierdzie, “zrozumiałam, że największym przymiotem jest miłość i Miłosierdzie. Ono łączy stworzenie ze Stwórcą. Największą miłość i przepaść miłosierdzia poznaję we Wcieleniu Słowa w Jego odkupieniu” (Dzn 180)[1].
Gdzie się ukryłeś?
Św. Jan od Krzyża, hiszpański mistyk z XVI w., przedstawiając Boga, odwoływał się do bogatej symboliki oblubieńczej wywodzącej się z Pieśni nad pieśniami, do której też nawiązywał Chrystus w swych przypowieściach, mówiąc o oblubieńcu czy panu młodym (np. Mt 9, 15). Bóg staje przed człowiekiem w relacji bezpośredniości, jako Osoba wobec osoby, jako Oblubieniec szukający zażyłości, wydając się jak Umiłowany – umiłowanej, co odpowiada najgłębszym aspiracjom człowieka. Człowiek mistyczny zostaje zaskoczony uprzedzającą miłością, następnie zostaje zraniony tak głęboko, że umiera z miłości.
W Pieśni duchowej św. Jana od Krzyża znajdujemy słowa: “dusza rozmiłowana w Słowie, Synu Bożym, swym Oblubieńcu, pragnąc złączyć się z Nim przez jasne i istotne widzenie, daje wyraz swym udrękom miłosnym. Skarży się na Jego nieobecność. Zraniona bowiem głęboko przez Umiłowanego, dla którego opuściła wszystko i wyzuła się z siebie samej, musi jeszcze żyć z dala od Niego, gdyż On nie uwalnia jej z więzów śmiertelnego ciała, aby się mogła radować Nim w wiekuistej chwale. Pyta więc: “Gdzie się ukryłeś?”” (PD 1, 2)[2].
Zjednoczenie, którego szuka dusza jest zwane w teologii mistycznej małżeństwem duchowym. W Drodze na Górę Karmel czytamy: “Zjednoczenie to dokonuje się wtedy, gdy Bóg wyświadcza duszy tę nadprzyrodzoną łaskę, że wszystko, co Bóg i dusza posiada, staje się jednym w przemianie uczestniczącej. Dusza wydaje się wtedy być więcej Bogiem niż duszą i w rzeczy samej jest Bogiem przez uczestnictwo, choć oczywiście jej byt naturalny jest tak odrębny od bytu Bożego, jak i przed zjednoczeniem, podobnie jak ta tafla szklana jest czymś innym niż promień, który ją prześwietla” (DGK II 5, 7)[3].
Miłość zjednoczenia
Miłość zjednoczenia nazywa Jan “winem upojnym”. Niebo polega na obcowaniu z Bogiem w najbardziej intymnych przestrzeniach człowieczych i Boskich. Duch Święty upaja duszę “słodkim, rozkosznym i mocnym winem miłości, nazywanym tu winem wytrawnym. Wino wytrawne przyrządza się z licznymi i różnymi wonnymi i mocnymi korzeniami. […] Wino to, przyprawione wybornymi ziołami z taką siłą i obfitością słodyczy, tak upaja duszę w tych Boskich nawiedzeniach, że z wielką skutecznością i siłą unoszą się w niej ku Bogu zapachy albo wonie uwielbienia, miłości, czci itd. Prócz tego budzą się w niej przedziwne pragnienia działania i cierpień dla Boga” (PD 25, 7)[4].
Dla św. Teresy z Avila, współczesnej Janowi od Krzyża, już od wczesnej młodości, jednym z najbardziej zachwycających i mocnych słów było: na zawsze[5] (Ż 1, 4). Według tych słów żyła i jeżeli coś zaczynała, chciała temu nadać pieczęć Boskiej wieczności. Sam dotyk wieczności wyzwalał najbardziej subtelne reakcje. Po spotkaniu z Bogiem to, co doczesne, materialne, wydaje się dalekie i mało interesujące. Teresa wyznawała: “wypowiedzieć nie mogę tego, co dusza czuje, gdy Pan odkrywa przed nią tajemnice i łaskawości swoje. Jest to rozkosz tak przewyższająca wszelkie rozkosze, jakie umysł ludzki na tej ziemi pojąć zdoła, iż dusza, która jej zakosztowała, słusznie się brzydzi uciechami tego życia, które wszystkie razem zebrane samym są błotem. Wzdryga się ze wstrętem na myśl równania ich, chociażby miała używać ich bez końca, z tymi rozkoszami, którymi Pan ją nasyca. A przecież rozkosze te są tylko jedną kroplą z tej wielkiej i bystrej rzeki wesela bez miary, która nas czeka w wieczności” (Ż 27, 12)[6].
Teresa była zachwycona człowieczeństwem Chrystusa. Pisała: “Pewnego dnia, gdy byłam na modlitwie, podobało się Panu ukazać mi w sposób widoczny same tylko ręce swoje, a był to widok tak zachwycający, że nie mam słów na opisanie go. […] W kilka dni później ujrzałam Boskie Jego oblicze, które mnie pięknością swoją jakby całe pochłonęło” (Ż 28, 1)[7] . A nieco dalej konstatuje: “chociażby w niebie nie było innej rozkoszy dla oczu, niż widok tej wielkiej piękności ciał uwielbionych, a zwłaszcza Człowieczeństwa Pana naszego Jezusa Chrystusa, to jedno już byłoby niewypowiedzianą chwałą i szczęśliwością” (Ż 28, 3)[8].
Wizje piekła
Bóg prowadzi mistyków różnymi drogami, czasem ukazując niebezpieczeństwa, czasami właściwą ścieżkę. Bywa, że wychowuje przez przerażenie, pokazując prawdę o ostatecznym nieszczęściu, jakim jest piekło. Istnienie piekła jest potwierdzeniem przeklętego życia, osadzenia w ostatecznym złu. Piekło to miejsce, czy też nie-miejsce, w każdym razie przeklęte, gdzie króluje nieuchronnie jedynie nienawiść i rozpacz utraconego dobra. Piekło to miejsce, czy też nie-miejsce zbudowane z zawziętej odmowy wobec Boga, pogardy dla Niego i dla wszystkiego, co dobre, ostatecznie też i dla siebie. To utrwalenie w złu, życie w wieczystym konaniu, w rozkładzie, pośród demonów zła, którzy jeszcze bardziej przydają cierpień.
W drugiej tajemnicy fatimskiej czytamy słowa s. Łucji: “Pani Nasza pokazała nam morze ognia, które wydawało się znajdować w głębi ziemi; widzieliśmy zanurzone w tym morzu demony i dusze niczym przezroczyste, płonące węgle, czarne lub brunatne, mające ludzką postać, pływające w pożarze, unoszone przez płomienie, które z nich wydobywały się wraz z kłębami dymu, padając na wszystkie strony jak iskry w czasie wielkich pożarów, pozbawione ciężaru i równowagi, wśród bolesnego wycia i jęków rozpaczy, tak że byliśmy przerażeni i drżeliśmy ze strachu”[9].
Doświadczenie trwogi
Teresa z Avila również doświadczyła trwogi piekła. W Księdze życia pisała: “Jednego dnia w czasie modlitwy znalazłam się cała… w duchu przeniesioną do piekła. […] Wejście przedstawiło mi się na kształt długiej i wąskiej uliczki, albo raczej na kształt bardzo nisko sklepionego, ciemnego i ciasnego lochu. Na spodzie rozpościerało się błoto wstrętnie plugawe, wydające ze siebie woń zaraźliwą i pełne gadów jadowitych. Na końcu wejścia wznosiła się ściana z zagłębieniem w środku, podobnym do szafy ściennej; w tę ciasnotę ujrzałam się nagle wtłoczona. […] Czułam w duszy swojej ogień, na określenie którego, jakim jest i jak na duszę działa, nie staje mi ani wyrazów, ani pojęcia, a przy tym w ciele cierpiałam boleści nie do zniesienia. […] Lecz wszystka ta okropna męka ciała niczym jest znowu w porównaniu z męką duszy. Jest to takie konanie, taki ucisk, takie jakby duszenie się, takie dojmujące strapienie i takie gorzkie rozpaczliwe znękanie, że nie wiem, jakimi słowami to wszystko określić. Choćbym to nazwała nieustającym śmiertelnym konaniem, mało by jeszcze tej nazwy, bo w konaniu śmiertelnym siła większego duszę od ciała odrywa, tu zaś dusza sama chciałaby się wyrwać z siebie, i sama siebie rozdziera. […] czułam, że się palę, że jestem jakby targana i sieczona na sztuki.
Tak jest, powtarzam: ten ogień wewnętrzny i ta rozpacz duszy, ta jest męka nad wszelkie męki najsroższa. Nie ma pociechy ani nadziei pociechy w tym okropnym, wonią zaraźliwą przesiąkłym więzieniu. Nie ma gdzie usiąść ani się położyć w tym ciasnym jakby ucho igielne zagłębieniu ściany, do którego byłam wtłoczona. I sameż te ściany, straszliwe na wejrzenie, ciężarem swoim przygniatają i dławią. Nie ma tam światła, wszędy dokoła ciemności nieprzeniknione. A jednak, choć nie ma światła i nie rozumiem, jak to być może, oko przecie widzi wszystko, cokolwiek może być przykrego ku widzeniu i przerażającego dla wzroku” (Ż 32,1-3)[10].
Nie doświadczyła tego jednak, by żyć w przerażeniu i bezradności, ale by znając prawdę zrobić wszystko, by siebie i innych uratować. Tego rodzaju piekielna wizja ma jedynie na celu, by “poczęła się… ta boleść niewypowiedziana, jakiej doznaję na widok tylu dusz idących na potępienie… i żarliwe żądze poświęcenia siebie dla zbawienia dusz, bo czuję to w sobie z pewnością niewątpliwą, że dla wybawienia choćby jednej od takich strasznych mąk, tysiąc razy ochotnie ofiarowałabym się na śmierć” (Ż 32,6)[11]. Prawdziwa mistyka i Kościół wizjami piekła nie chce nikogo pognębiać czy zatrważać, lecz wobec ostatecznej ludzkiej biedy i nieszczęścia, chce dokonać wszystkiego co możliwe, by uratować człowieka od ostatecznej przegranej. Wobec wieczystej tragedii, w miejscu, czy też w nie-miejscu, gdzie, jak mówi Chrystus, “robak ich nie umiera i ogień nie gaśnie” (Mk 9, 43), Kościół mobilizuje wszystkie środki, zwłaszcza ofiarę samego Chrystusa, by ogarnąć historię człowieka Boskim Miłosierdziem. Ostatecznie bowiem, w rzeczywistości piekła, nie będą skuteczne zabiegi bagatelizowania, ośmieszania, czy racjonalnego uzasadnienia, że piekło to wymysł, by trzymać kogoś w ryzach. Ryzy demonów nie znają żadnej litości. Jeżeli Kościół powraca do tematu piekła, to po to, by odsłonić ostateczne prawdy. Gdy mistyka ogarnia czeluść piekła w “nocach ciemnych”, chce ocalić wszystkich.
Wizje nieba
Na antypodach leży szczęśliwe myślenie o niebie. Niebo w teologii rozumiane jest jako inny rodzaj życia. Mówiąc o Bogu, mówimy o życiu, o Źródle, które zawiera metafora drzewa życia i księgi życia. Bóg, jak mówi Apokalipsa, zwycięzcy daje spożyć owoc z drzewa życia, które jest w raju Boga (Ap 2, 7), czy też wpisuje go do księgi przeznaczonych do zbawienia. Z tego Chrystus nakazuje radować się uczniom: “nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie” (Łk 10, 20).
To życie znajduje się w odwiecznym Logosie: “W Nim było życie” (J 1, 14). Dzięki Wcieleniu, złączeniu się Boga z ludzką naturą możemy mieć udział w życiu wiecznym poprzez tajemnicę nowych narodzin – zupełnie różnych od naturalnych – poprzez wiarę i chrzest. W nowych narodzinach życie wieczne jest już obecne w nas: “Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne” (J 3, 36; por. J 6, 47). “Świadectwo jest takie: że Bóg dał nam życie wieczne, a to życie jest w Jego Synu” (1 J 3, 15).
Bytowanie w realiach społeczności niebieskiej będzie przede wszystkim nową, wyższą formą życia. Życie wieczne dotyczy obfitości życia, jego ubogacania. Życie wieczne wiąże się z dwiema kategoriami: życiem bez końca oraz doskonałym posiadaniem. Tradycyjnie życie wieczne ukazywane jest jako ukojenie poszukiwań, pragnień, jako spoczynek w Bogu, w pełni Jego życia, jako stan całkowitego spokoju umysłu.
Niebo rozumiemy po pierwsze, jako mieszkania, które są przygotowane w domu Ojca (J 14, 2); wieczne przybytki (Łk 16, 9); mieszkanie od Boga, dom nie ręką uczyniony, lecz wiecznie trwały w niebie (2 Kor 5, 1). Po drugie, jako ucztę weselną, zaproszenie, zwołanie na ucztę (Mt 22, 3). Wreszcie, jako nagrodę dla zwycięzcy – niewiędnący wieniec chwały (1 P 5, 4).
Wielu świętych ma jednak całkiem osobową wizję nieba. Jest nim sam Chrystus. Pierwsza święta z Chile, św. Teresa de los Andes pisze: “On jest moim nieskończonym bogactwem, moim szczęściem, moim niebem”. Bł. Elżbieta z Dijon tak rozumie niebo: “budzić się w Miłości, poruszać się w Miłości, zasypiać w Miłości, dusza w Jego Duszy, serce w Jego Sercu, oczy w Jego Oczach” (List 178)[12] .
Niebo ma imię szczęścia, imię miłości miłosiernej, jest życiem duszy. Św. Faustyna zaświadcza: “Poznałam Cię o Boże, jako źródło miłosierdzia, którym ożywia się i karmi wszelka dusza. O, jak wielkie jest Miłosierdzie Pańskie, ponad wszystkie przymioty Jego; miłosierdzie jest największym przymiotem Boga, wszystko, co mnie otacza, o tym mi mówi. Miłosierdzie jest żywotem dusz, litość Jego jest nieprzebrana. O Panie, patrz na nas i postępuj z nami według litości Twych niepoliczonych, według wielkiego miłosierdzia Twego” (Dzn 611)[13] .
Jedną z dynamicznych wizji nieba przedstawia św. Grzegorz z Nyssy, pisarz mistyczny z IV w. Mówi on o epektasis – niewyczerpalności palącej tęsknoty, co oznacza, iż dusza nieustannie tęskni za Bogiem, nieustannie wytęża ku Niemu siły. Święty pisze, że Oblubienica rozdzierana jest coraz bardziej palącą tęsknotą poznania i miłowania Boga. Epektaza oznacza nieustanne dążenie do Boga, którego nieskończoność sprawia, że i podążanie człowieka nie ma końca.
Pragnienie staje się zarazem pokorną prośbą uczestnictwa i jednocześnie bezsilnością stworzenia, ponieważ to, co jawi się w pragnieniu jako upragnione, jest nie tylko nieuchwytne, ale i nieskończenie przerasta samo pragnienie. W niebie narasta rozkosz uczestniczenia w coraz większych dobrach. Rozkosz duszy jest źródłem ciągłego odnawiania się coraz większego pragnienia i samo uczestnictwo w dobrach nie przestaje intensyfikować jego żaru. Niebo to nigdy niezaspokojone pragnienie posiadania Go. Ciągły postęp w nieskończoności jest nieustannym wyprzedzaniem samego pragnienia, “niewyczerpaną przemianą”, warunkującą antynomiczne doświadczenie bliskości Bożej, pisze P. Evdokimov.
Jest święta tak niecierpliwa w miłości, że chce roznosić niebo po ziemi, zapewniając, że “niebem moim będzie czynić dobrze na ziemi”. Gdzie indziej tłumaczy: “Myślę o dobru, które chciałabym spełnić po śmierci: starać się o chrzest dzieci, pomagać księżom, misjonarzom, całemu Kościołowi”[14] . To Teresa od Dzieciątka Jezus. Zapowiadana lawina róż łask zalewa od ponad stu lat tych, którzy chcą uczestniczyć w tym misterium. A Teresa nie jest małoformatową wyrobnicą. Teresa zrozumiała, że bez miłości nie ma przepowiadania, nie ma męstwa męczenników, ani mądrości teologów, nie ma po prostu Kościoła. Niebem jest Miłość, która podtrzymuje wszystko przy życiu.
Język ostatecznego zamieszkania
Mówienie o niebie i piekle, to język ostatecznego zamieszkania. Można bowiem zamieszkać albo pośród demonów, albo pośród świętych Boga. Tertium non datur. Istnieje niebezpieczna iluzja, że przestrzeń ludzka jest duchowo neutralna. Mówią niektórzy: często żyje się bez Boga, ale jest się poczciwym, szlachetnym, a nawet dobroczynnym. To jedno z największych kłamstw: jeśli człowiek nie żyje świadomie dla Boga i Bogiem, chcąc, nie chcąc – dryfuje w stronę demonicznego wymiaru, a jego dom wypełniają powoli demony. Cóż dopiero, kiedy żyje się świadomie przeciw Bogu.
o. Marian Zawada OCD – Fronda.pl
Przypisy:
[1]S. M. F. Kowalska, Dzienniczek, Warszawa 1983, s. 91-92.[2]Św. Jan od Krzyża, Pieśń duchowa, w: Dzieła, tłum. B. Smyrak OCD, Kraków 1986, wyd. 4, s. 532-533.
[3]Tenże, Droga na Górę Karmel, w: tamże, s. 186.
[4]Tenże, Pieśń duchowa, w: tamże, s. 644-645.
[5]W dostępnym tłumaczeniu “na wieki”. Por. Św. Teresa od Jezusa, Dzieła, tłum. ks. bp H. P. Kossowski, t. I, Kraków, 1987, wyd. 3, s. 112.
[6]Tamże, s. 345-346.
[7]Tamże, s. 351.
[8]Tamże, s. 352.