______________________________________________________________________________________________________________
KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
ST PETER’S CHURCH, PARTICK, 46 HYNDLAND STREET, Glasgow, G11 5PS
______________________________________________________________________________________________________________
KAPLICA IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
4 PARK GROVE TERRACE, GLASGOW G3 7SD
______________________________________________________________________________________________________________
Litania do Serca Pana Jezusa
Wszechmogący, wieczny Boże, wejrzyj na Serce najmilszego Syna swego i daj się przebłagać tym, którzy żebrzą Twojego miłosierdzia
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, Syna Ojca Przedwiecznego, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w łonie Matki Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, nieskończonego majestatu, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, świątynio Boga, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, przybytku Najwyższego, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, cnót wszelkich bezdenna głębino, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, królu i zjednoczenie serc wszystkich, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia Bóstwa, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, źródło życia i świętości, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, zelżywością napełnione, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, włócznią przebite, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, krwawa ofiaro grzeszników, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających, zmiłuj się nad nami.
Serce Jezusa, rozkoszy wszystkich Świętych, zmiłuj się nad nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
K: Jezu cichy i pokornego serca,
W: Uczyń serca nasze według Serca Twego.
Módlmy się. Wszechmogący, wieczny Boże, wejrzyj na Serce najmilszego Syna swego i na chwałę, i zadośćuczynienie, jakie w imieniu grzeszników Ci składa, † daj się przebłagać tym, którzy żebrzą Twojego miłosierdzia, * i racz udzielić przebaczenia w imię tegoż Syna swego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
______________________________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________________________
PONIEDZIAŁEK 26 CZERWCA – przy kaplicy izbie JEZUSA MIŁOSIERNEGO
18.00 – 20.00 – PORADNICTWO RODZINNE
______________________________________________________________________________________________________________
WTOREK 27 CZERWCA – kaplica izba Jezusa Miłosiernego
Kod Matki Bożej Nieustającej Pomocy
***
Dziś wspomnienie Matki Bożej Nieustającej Pomocy. Jej obraz można znaleźć w chyba każdym polskim kościele. Ale czy wiesz, co oznaczają greckie napisy na tym słynnym wizerunku?
Oryginał obrazu znajduje się w rzymskim kościele św. Alfonsa Liguoriego na Eskwilinie, przy Via Merulana.
Rozszyfrujemy jednak napisy, które znajdują się w tle postaci.
Po obu stronach głowa Maryi znajdują się litery: MP ΘΥ. To skrót od greckiego Μήτηρ Θεοῦ (Meter Theou), co oznacza: Matka Boga.
Poniżej widać niewielkie postacie archaniołów, dzierżących symbole męki Chrystusa: krzyż, gwoździe, włócznię, trzcinę z gąbką i naczynie z octem zaprawiony żółcią. Umieszczone nad nimi napisy to skróty ich imion:
- ΟΡ М – ὁ αρχάγγελος Μιχαήλ (Archannelos Michael) – Archanioł Michał
- OΡ Г – ὁ αρχάγγελος Γαβριήλ – Archannelos Gabriel– Archanioł Gabriel
Jeszcze niżej widać litery: IC XC. To także skrót od Ιησούς Χριστός (Iesous Christos), czyli Jezus Chrystus. Jest to monogram Pana Jezusa, który na tym obrazie spoczywa w postaci Dzieciątka na rękach Swej Matki.
W tym też tkwi najgłębszy sens wizerunku Matki Bożej Nieustającej Pomocy. To ikona w typie Hodegetrii, czyli “wskazującej drogę”. Drogę – czyli Pana Jezusa. Na Niego wskazuje Maryja, a zetknięcie dłoni Dzieciątka i Matki Bożej jest centralnym punktem obrazu, jego geometrycznym środkiem.
Jarosław Dudała/Gość Niedzielny
***
Modlitwa o nawrócenie grzeszników
do Matki Bożej Nieustającej Pomocy
Najbardziej znanym na świecie obrazem Maryi jest Ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy. 27 czerwca 2015 r. rozpoczął się Jubileusz 150-lecia przywrócenia jej do kultu publicznego. Redemptoryści spełnili prośbę bł. Piusa IX i zanieśli ten wizerunek na cały świat.
Kolory szat postaci, odbiegające od najstarszych greckich kanonów ikonograficznych, określają symbolikę, która jest podatna na heterogeniczne interpretacje. Płaszcz Dziewicy koloru ultramaryny oznacza to, co ponadziemskie, jest symbolem wiary, głębokiego życia wewnętrznego, sugeruje cichą pokorę, akcentuje działanie wewnętrzne, pragnienie nieskończoności, przebóstwienie; może oznaczać także misterium, tajemnicę łaski Bożej, okrywającej Maryję – „Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię” (Łk 1,35). Maryja jest symbolem Kościoła, stąd kolory jej szat odnoszą się nie tylko do Niej samej, ale także do wiernych Kościoła – Oblubienicy Chrystusa. Kolor granatowy ukazuje zatem wybranie i usprawiedliwienie przez wiarę całej społeczności wiernych (Rz 8,33), to symbol duchowości, wierności i powszechnego macierzyństwa Kościoła, którego wzorem jest Matka Boża. Czerwony kolor tuniki Dziewicy, przez związek z ogniem i krwią, pierwiastkami życia, oznacza miłość uduchowioną, pełnię Ducha Św. Jest też symbolem ofiary Maryi, jej altruizmu i duchowego męczeństwa, wyniesienia i godności. Czerwień ogłasza jednocześnie, że największą siłą Kościoła jest miłość, moc Ducha św., który uzdalnia do poświęcenia życia, do przelania krwi za braci (J 15,13). Kościół jest pokornym nosicielem mocy Boga i jest jej rozdawcą na ziemi.
Zielony kolor tuniki Chrystusa, symbol życia, odnowy, młodości i odrodzenia duchowego, na ikonie oznacza życie wieczne, którego źródłem jest Bóg (J 1,4-5) i podkreśla bóstwo Chrystusa; poprzez Wcielenie to Życie stało się ludzkim życiem (J 1,14). Brązowy kolor chrystusowego płaszcza, kolor słońca, gliny i gleby, oznacza, że Słowo stało się człowiekiem, Synem Maryi, współdzieląc z nami ludzką naturę i historię, ludzkie ciało, zniszczalne i poddane skutkom grzechu, podkreśla również niezwykły gest pokory Boga, uniżenia (kathabasis), krańcowy gest ubóstwa i wyniszczenia z miłości do człowieka (2 Kor 8,9). Czerwony kolor przepaski, spinającej w jedno tunikę Chrystusa, mówi, że Wcielenie dokonało się z miłości posuniętej aż do przelania krwi, oznacza męczeństwo z miłości, ofiarę z życia dokonaną w mocy Ducha Św., by darować ludziom nowe życie. Połączenie barw zielonej i brązowej jest znakiem bóstwa i człowieczeństwa Chrystusa. Bóg stał się człowiekiem z miłości, która zaprowadziła Go aż na krzyż (J 15,13).
MODLITWA O NAWRÓCENIE GRZESZNIKÓW
Matko Nieustającej Pomocy wspomnij na Krew Boskiego Syna Twego wylaną dla dusz zbawienia, wspomnij na boleści jakie Twoje macierzyńskie serce wycierpiało i zlituj się nad tylu nieszczęśliwymi grzesznikami, którzy żyją z dala od Boga, i nie korzystają ze zbawczych zasług Pana Jezusa ani z łez przez Ciebie Matko wylanych. O Maryjo, wybłagaj miłościwie łaskę nawrócenia dla tylu grzeszników zwłaszcza w naszej parafii żyjących. Ofiaruj za nie sprawiedliwości Bożej krew Syna Świętego wraz z zasługami Twoich boleści i wspieraj mnie w mym pragnieniu pozyskania wielu dusz dla Pana Jezusa przez wypraszanie im Twojej przemożnej opieki.
Matko Nieustającej Pomocy wstawiaj się za nieszczęśliwymi grzesznikami i wyproś im u Boga łaskę nawrócenia. Amen.
ANTYFONA KOŚCIELNA
Święta Maryjo, spiesz nam na pomoc nieszczęśliwym, podnoś przygnębionych, pocieszaj płaczących, módl się za ludem, wstawiaj się za duchowieństwem, oręduj za poświęconym Bogu stanem niewieścim. Niech wsparcia twego doznają wszyscy, którzy wzywają Twojej Nieustającej Pomocy.
redemptor.pl/ piszczac.siedlce.opoka.org.pl
________________________________________________________________
5 najpiękniejszych wezwań Litanii do Matki Bożej Nieustającej Pomocy
(fot. pixabay.com)
*****
Najświętsza Maryja Panna spieszy z pomocą wyznawcom swojego Syna. Ta, której macierzyństwu Jezus Chrystus z krzyża powierzył swój Kościół nigdy nie zostawiła go w potrzebie. Pamiętajmy o tym modląc się słowami Litanii do Matki Bożej Nieustającej Pomocy.
Aby nasza modlitwa była świadoma, warto zastanowić się nad znaczeniem tytułów, za pomocą których zwracamy się do Matki Bożej. Oto niektóre z nich:
Matka Boga
Tytuł, który powtarzamy tak często, że po prostu się nam osłuchał, przez co paradoksalnie zapominamy prawdę jaka za nim stoi – Maryja z Nazaretu jest prawdziwą Matką Boga; tą, która Bogu dała ciało. To pierwszy dogmat w historii Kościoła. Gdy został ogłoszony w 431 roku ojcowie soborowi wyszli na ulice Efezu i wzruszeni śpiewali hymny ku czci tej, która porodziła Syna Bożego. Święty Tomasz z Akwinu pisał: „matką jakiegokolwiek człowieka nazywa się ta kobieta, z której wziął on ciało. Również więc błogosławioną Maryję powinno się nazywać Matką Boga, skoro wzięte z niej ciało jest ciałem Boga”.
Jej Boskie Macierzyństwo to fakt, który sprawia, że oddajemy jej cześć większą niż jakiemukolwiek innemu stworzeniu, ponieważ jej „amen” powiedziane Bogu stało się początkiem szczytowego momentu historii zbawienia. Cześć oddawana Matce Bożej to obowiązek i zaszczyt każdego wyznawcy Chrystusa, gdyż – jak dowodził Akwinata – „kult Matki skierowuje się ku Synowi, bo czcimy ją ze względu na Syna”.
Podpora Kościoła
Matka Boża od samego początku wspierała rodzący się Kościół. Jako Matka Jezusa Chrystusa towarzyszyła mu w jego ziemskiej misji, trwała z Nim w trakcie drogi krzyżowej, stała pod krzyżem ledwo żywa i na jej ramiona złożono Jego ciało. To jej Syn powierzył z krzyża opiekę nad Janem, a więc i całym Kościołem, a Janowi przykazał kochać Maryję. Razem z Apostołami przebywała w Wieczerniku aż do Zesłania Ducha Świata, czyli narodzin Kościoła. Matka Boża była zawsze tam gdzie Kościół, pomagając mu, chroniąc go i wstawiając się za nim. Tak samo dziś, jak i przez całą historię – Maryja jest podporą Kościoła.
Najświętsza Maryja Panna jest słupem ognistym prowadzącym nas przez trudy ciemności. Wzywa nas do ufności Bogu i wierności Ewangelii. To za pomocą jej ust Bóg przekazuje nam orędzia i wzywa do nawrócenia i pokuty. Stojąc na takiej podporze Kościół nie może się zachwiać.
Potęga niezwyciężona dla piekła
Jej Niepokalane Serce nie zostało skażone grzechem pierworodnym, przez co szatan jej nienawidzi. Egzorcyści jednym głosem powtarzają, że gdy podczas egzorcyzmów przywołują na pomoc Maryję, demon jest bezradny i wyje ze strachu.
Trzecia tajemnica fatimska została podana do publicznej wiadomości 26 czerwca 2017. Kardynał Joseph Ratzinger, ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary tak opisywał wizję, której doświadczyli Łucja, Hiacynta i Franciszek: „Anioł z ognistym mieczem stojący po lewej stronie Matki Bożej przypomina podobne obrazy z Apokalipsy. Przedstawia groźbę sądu, wiszącą nad światem. Myśl, że świat może spłonąć w morzu ognia, nie jawi się już bynajmniej jako wytwór fantazji: człowiek sam przez swe wynalazki zgotował na siebie ognisty miecz”. Dodał jednak, że tej tragicznej wizji przyszłości może przeciwstawić się Maryja wraz z ludźmi, którzy wcielą w życie jej przesłanie o pokucie i nawróceniu.
Jako stworzenie nad którym szatan nie miał nigdy żadnej władzy, Matka Boża stała się głównym obrońcą człowieka przed demonami, które go nienawidzą.
Twierdza uzbrojona dla naszej obrony
Maryja chroni nas nie tylko przed demonami. Trudno zliczyć przypadki, w których ludzie oddający się w jej opiekę zostali ocaleni.
W 1571 roku do Europy nadciągało islamskie niebezpieczeństwo. Wtedy papież Pius V wezwał na pomoc chrześcijańskich władców i… Matkę Bożą – dzięki niej chrześcijaństwo zostało uratowane. Tak w encyklice Supremi Apostolatu opisuje te wydarzenia Ojciec Święty Leon XIII: „Gdy olbrzymie zastępy Turków usiłowały narzucić prawie całej Europie jarzmo przesądu i barbarzyństwa. Wtedy to Najświętszy Pasterz św. Pius V, pozyskawszy chrześcijańskich władców do wspólnej obrony, jak najusilniej starał się przede wszystkim, by najpełniejsza mocy Matka Boża zjednana modlitwą różańcową, przybyła łaskawie z pomocą imieniu chrześcijańskiemu. Rozegrało się wtedy najwspanialsze widowisko miedzy niebem i ziemią, przyciągając wszystkie umysły i dusze. Tam bowiem niedaleko Cieśniny Korynckiej wierni Chrystusa gotowi przelać krew za bezpieczeństwo religii i ojczyzny czekali nieustraszenie na wroga, zaś bezbronne tłumy modlących się wzywały Maryję, pozdrawiając Ją ciągle słowami różańca, by pomogła walczącym do zwycięstwa. I przybyła ta uproszona Pani, bo w bitwie morskiej pod Lepanto flota chrześcijańska bez większych strat własnych rozgromiła wrogów, odnosząc wspaniałe zwycięstwo. Dlatego ten wielce święty Najwyższy Pasterz dla upamiętnienia otrzymanego dobrodziejstwa pragnął ustanowić jako rocznicę tej bitwy święto na cześć Maryi Zwycięskiej, a Grzegorz XIII nadał mu tytuł różańcowy”.
Chrześcijanie często wzywali Maryję na ratunek: w 1241 roku w Hostyniu, gdy na Czechy napadli Tatarzy i Mongołowie; w 1716 pod Tremesvar i Korfu, gdy Węgry i Grecja odparły ataki Turków. Również król Polski, Jan III Sobieski, osobiście błagał Matkę Bożą o pomoc – prosił ją: „błogosławiona Dziewico Częstochowska, pozwól mi doświadczyć dwóch cudów: że ci, którzy trwają w Wiedniu wytrzymają oblężenie do września i że my zdążymy tam na czas, aby ich uwolnić.” Jak dobrze wiemy udał się później pod Wiedeń i z dużo mniej liczną armią rozgromił Turków.
Maryja zawsze jest i była tą, w której jej dzieci znajdowały schronienie.
Zbawienie umierających
„Maryja wzięta do nieba, nie zaprzestała zbawczego zadania, lecz poprzez wielorakie swoje wstawiennictwo ustawicznie zjednuje nam dary zbawienia wiecznego. Dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi Syna swego, pielgrzymującymi jeszcze i narażonymi na trudy i niebezpieczeństwa, póki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny” – pisał w encyklice Dives in Misericordia św. Jan Paweł II. Stąd też wołamy w modlitwach „módl się za nami grzesznymi, teraz i w godzinę śmierci naszej” oraz „pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko”.
Ta, do której zwracamy się ufnie z błaganiem o matczyną opiekę nigdy nie odmawia nam pomocy, szczególnie w chwili naszej śmierci. Sama w objawieniach wielokrotnie przypominała ludziom, aby ci oddawali się w jej opiekę. W Fatimie namawiała do odmawiania Różańca jako gwarancji bezpiecznego przejścia do nieba. W XIV wieku natomiast Matka Boża objawiła się papieżowi Janowi XXII, że każdego noszącego szkaplerz karmelitański wyciągnie z czyśćca w pierwszą sobotę po jego śmierci.
Nazwanie powyższych wezwań litanii najpiękniejszymi ma oczywiście charakter czysto subiektywny. Głęboko wierzymy w to, że najpiękniejszym wezwaniem jest to, które czynione jest z najwyższą pobożnością i miłością do Matki Bożej. Dlatego zachęcamy do wychwalania Najświętszej Maryi Panny, Matki Boga i naszej, słowami Litanii do Matki Bożej Nieustającej Pomocy. W ten sposób uczyńmy zadość za wszystkie łaskie, której dzięki jej wstawiennictwu otrzymujemy.
Litania do Matki Bożej Nieustającej Pomocy
Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże – zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta i Niepokalana Dziewico Maryjo, udziel nam Twojej nieustającej pomocy
Matko Boska
Matko Miłosierdzia
Tronie Łaski Bożej
Pośredniczko naszego zbawienia
Arko wiecznego pokoju
Wsparcie w naszych nieszczęściach
Podporo Kościoła
Siło naszej wiary
Potęgo niezwyciężona dla piekła
Twierdzo uzbrojona dla naszej obrony
Przewodniczko chrześcijan
Miłośniczko serc czystych
Kotwico naszej nadziei
Ucieczko uciśnionych
Pocieszycielko utrapionych
Obrończyni grzeszników
Porcie rozbitków
Nadziejo zrozpaczonych
Opiekunko rodzin
Strażniczko młodzieży
Podporo wdów
Matko sierot
Zbawienie umierających
Pani naszych losów
Bramo do przybytków niebieskich
Królowo nieba i ziemi
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
K. O Maryjo, udziel nam Twej nieustającej pomocy.
W. I uczyń nas godnymi zbawiennych jej skutków.
Módlmy się: Niepokalana Dziewico, która swymi licznymi dobrodziejstwami wzbudziłaś naszą ufność w Twoją nieustającą pomoc, otaczaj nas swoją dobrocią. Wspieraj Kościół święty, zachowaj i umacniaj wiarę wśród narodów katolickich, obudź ducha chrześcijańskiego w rodzinach, wspieraj siły pracujących, dodawaj odwagi cierpiącym i otwórz bramy nieba dla umierających, bądź naszą ucieczką we wszystkich chwilach życia i uwolnij nas od grzechu. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
PCh24.pl
______________________________________________________________
18.30 KATECHEZA DLA DOROSŁYCH – katecheza.kosciol.org
19.00 – MSZA ŚW.
19.30 – ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU
______________________________________________________________________________________________________________
CZWARTEK 29 CZERWCA – kaplica izba Jezusa Miłosiernego
19.00 – MSZA ŚW.
UROCZYSTOŚĆ APOSTOŁÓW PIOTRA I PAWŁA
wikipedia.org
***
Nowy sposób bycia braćmi
Bardzo się różnili. Jeden pochodził z Betsaidy, niewielkiej miejscowości nad jeziorem Genezaret, o której mało kto wówczas słyszał. Drugi urodził się w Tarsie, szeroko wtedy znanej metropolii, zamieszkiwanej przez kilkaset tysięcy ludzi. Jeden był galilejskim rybakiem, drugi starannie wykształconym faryzeuszem i posiadaczem rzymskiego obywatelstwa. Jeden był uczniem i apostołem Jezusa, drugi nie tylko nie należał do grona Dwunastu, ale nawet nie znalazł się w bardzo szeroko rozumianej grupie słuchaczy Chrystusa.
Zaczątek wiary
Ich życiorysy były tak niepodobne, a dokonania dla chrześcijaństwa tak doniosłe, że każdy z nich zasługuje na osobne upamiętnienie. A jednak Kościół czci ich jednego dnia. Nie tylko dlatego, że – jak głosi tradycja – tego samego dnia i w tym samym mieście ponieśli śmierć męczeńską z powodu swej wiary. Uroczystość Świętych Apostołów Piotra i Pawła mówi o tym, że jedność Kościoła zbudowana jest z różnorodności tworzących go ludzi. Nie szkodzi jej odmienność dróg, na których spotkali Jezusa Chrystusa. Ważne, że za Nim poszli, oddali Mu całe życie i wypełnili powierzoną im misję.
„Św. Piotr, rybak z Betsaidy, zostaje ustanowiony przez Chrystusa kamieniem węgielnym Kościoła. Św. Paweł, oślepiony na drodze do Damaszku, z prześladowcy chrześcijan staje się Apostołem Narodów. Obydwaj kończą życie męczeństwem w Rzymie. Poprzez nich Bóg dał Kościołowi «zaczątek wiary»” – powiedział św. Jan Paweł II w 1999 r., wyjaśniając miejsce świętych Piotra i Pawła w dziejach chrześcijaństwa.
Rozmowa, nie konflikt
Na słynnym obrazie hiszpańskiego malarza znanego jako El Greco (żył na przełomie XVI i XVII wieku) święci Piotr i Paweł prowadzą rozmowę. Artysta podkreślił ich indywidualność, zdecydowanie różne temperamenty i charaktery. Św. Piotr emanuje pokorą, dobrocią i łagodnością. Niektórzy upatrują w sposobie, w jaki został pokazany, również zasygnalizowania pewnej chwiejności charakteru. Św. Pawła natomiast El Greco pokazał jako człowieka zdecydowanego, stanowczego, emanującego energią. Jednak kto się uważnie przyjrzy, dostrzeże, że obaj Apostołowie wzajemnie na siebie wskazują. Paweł lewą dłoń trzyma na otwartej księdze, symbolizującej mądrość i wykształcenie, prawą ręką natomiast wskazuje na klucz, który trzyma Piotr. Spojrzenie Piotra skierowane jest na księgę. Widać wyraźnie, że obaj nie tylko wzajemnie się doceniają, ale również stanowią zespół, uzupełniają się. Łączy ich – symbolizowana przez jasny filar w tle – mocna wiara. Nie ma między nimi konfliktu, jest rozmowa. Zdaniem specjalistów, obraz nawiązuje do wspomnianego w Liście św. Pawła do Galatów spotkania obydwu Apostołów, do którego doszło w Antiochii (por. Ga 2, 11-14).
Autorytet
Opisana przez Apostoła Narodów sytuacja świetnie pokazuje nie tylko wzajemne relacje świętych Piotra i Pawła, ale również to, w jaki sposób od samego początku był kształtowany Kościół. Św. Paweł nie knuł intryg przeciwko św. Piotrowi, lecz otwarcie mu się sprzeciwił, ponieważ był przekonany, że przesadna ostrożność św. Piotra w niektórych sytuacjach może prowadzić do nieporozumień i błędnych interpretacji Ewangelii. Powiedział głośno, w czym problem, nie po to, aby postawić na swoim, lecz z troski o jasność przekazu. Nie usiłował zająć miejsca św. Piotra. Jego stanowczość wynikała właśnie z faktu doceniania pozycji Piotra we wspólnocie wyznawców Chrystusa i jej znaczenia dla ich jedności, niezależnie od pochodzenia. Napomniał św. Piotra w taki sposób, aby nie naruszyć jego autorytetu. Wręcz przeciwnie, dążył do jego umocnienia. Nie budował swojego autorytetu kosztem autorytetu Piotra.
Jan Paweł II zwrócił kiedyś uwagę, że na autorytety świętych Piotra i Pawła, tych dwóch „filarów Kościoła”, powołuje się, gdy w oficjalnych dokumentach sięga do źródła Tradycji, którym jest słowo Boże zachowane i przekazane przez Apostołów. „Wsłuchując się uważnie w to słowo, wspólnota kościelna wzrasta w miłości razem z papieżem, biskupem oraz całym duchowieństwem” – podkreślił.
Cała Ewangelia
W Rzymie zarówno św. Piotr, jak i św. Paweł mają bazyliki, których są patronami. Bazylika św. Piotra znajduje się na Watykanie, w jej podziemiach jest jego grób. Bazylika św. Pawła za Murami została zbudowana przy Via Ostiense, gdzie według tradycji znajduje się miejsce jego pochówku. Benedykt XVI zauważył podczas homilii wygłoszonej w 2012 r., że w jednej i drugiej można znaleźć dzieła sztuki przedstawiające postacie obydwu Apostołów. „Chrześcijańska tradycja zawsze łączyła Piotra i Pawła: rzeczywiście razem reprezentują oni całą Ewangelię Chrystusa” – powiedział i dodał, że w Rzymie ich więź jako braci w wierze nabrała szczególnego znaczenia, gdyż uważano ich za rodzaj przeciwstawienia mitycznym braciom bliźniakom Romulusowi i Remusowi, którym przypisywano założenie Rzymu. Piotr i Paweł, choć po ludzku bardzo różnili się od siebie i w ich relacji nie brakowało różnic zdań, to jednak pokazali nowy sposób bycia braćmi, przeżywany według Ewangelii, autentyczny, możliwy przez działającą w nich łaskę.
Nic dziwnego, że papież Franciszek zachęca: „Niech nieskażona i mocna wiara Piotra, wielkie i powszechne serce Pawła pomogą nam być radosnymi chrześcijanami, wiernymi Ewangelii i otwartymi na spotkanie wszystkich”.
ks. Artur Stopka/Tygodnik Niedziela
wikipedia.org
______________________________________________________________________________________________________________
PIĄTEK 30 CZERWCA – kościół św. Piotra
18.00 – ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU/SPOWIEDŹ ŚW.
19.00 – MSZA ŚWIĘTA
______________________________________________________________________________________________________________
PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA – 1 LIPCA – kościół św. Piotra
17.00 – SPOWIEDŹ ŚW.
18.00 – MSZA ŚWIĘTA Z XIII NIEDZIELI OKRESU ZWYKŁEGO
PO MSZY ŚWIĘTEJ – NABOŻEŃSTWO PIERWSZYCH PIĘCIU SOBÓT MIESIĄCA, JAKO WYNAGRODZENIE I ZADOŚĆUCZYNIENIE ZA ZNIEWAGI I BLUŹNIERSTWA PRZECIWKO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNIE.
______________________________________________________________________________________________________________
NIEDZIELA 2 LIPCA – kościół św. Piotra
13.30 – ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU/SPOWIEDŹ ŚW.
14.00 – MSZA ŚWIĘTA
KORONKA DO BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
______________________________________________________________________________________________________________
fot. via Wikipedia, CC 0 [Fred Palumbo, World Telegram staff photographer – Library of Congress. New York World-Telegram & Sun Collection]/Pixabay.com
***
Abp Fulton Sheen znał sposób na kryzys Kościoła! Musimy odprawiać Godzinę Świętą
Godzina Święta jest potrzebna Kościołowi – pisze abp Fulton Sheen w swojej książce „Godzina Święta. Modlitwy i medytacje”. Amerykański hierarcha codziennie odprawiał ją przed Najświętszym Sakramentem i zachęcał do tej praktyki wszystkich spotkanych ludzi. To właśnie podczas jej odprawiania odszedł do Domu Ojca. Poznaj 10 powodów, dla których warto ją praktykować.
Czym jest Godzina Święta?
Godzina Święta jest rozumiana jako jedna godzina dziennie poświęcona medytacji o Bogu i o naszym wiecznym zbawieniu. Godzinę Świętą można odprawiać wszędzie. Dla katolików jednakże ma ona szczególne znaczenie. Oznacza ciągłą i nieprzerywaną niczym godzinę spędzoną w obecności naszego Najświętszego Pana w Eucharystii. W przypadku księży i osób konsekrowanych zaleca się, aby tę Godzinę Świętą odprawiali oprócz zwykłego odmawiania Bożego Oficjum i odprawiania Mszy Świętej […].
10 powodów, by praktykować Godzinę Świętą
A dlaczego mamy odprawiać Godzinę Świętą? Dla dziesięciu powodów.
- Ponieważ jest to czas spędzony w Obecności samego Boga. Jeśli mamy żywą wiarę, żaden dodatkowy powód nie jest nam potrzebny.
- Ponieważ w naszym zapracowanym życiu sporo czasu zabiera nam pozbycie się „demona południa”, czyli trosk doczesnych, które niczym pył przywierają do naszych dusz. Godzina z naszym Panem wynika z doświadczenia uczniów na drodze do Emaus (por. Łk 24, 13–35). Zaczynamy iść z Nim, ale nasze oczy są „jakby przesłonięte”, dlatego „Go nie poznajemy”. On prowadzi rozmowę z naszą duszą, gdy czytamy Pismo Święte. Trzeci etap to chwila słodkiej bliskości – jak wtedy, gdy „zajął z nimi miejsce u stołu”. Czwarty etap jest pełnym objawieniem tajemnicy Eucharystii. Oczy nam się „otwierają” i rozpoznajemy Go. Wreszcie dochodzimy do punktu, w którym nie chcemy odejść. Ta godzina okazała się za krótka. Wstając, zadajemy pytanie: „Czyż serce nie pałało w nas, kiedy rozmawiał z nami w drodze i Pisma nam wyjaśniał?” (Łk 24, 32).
- Ponieważ nasz Pan prosił o to. „Tak [oto] nie mogliście jednej godziny czuwać ze Mną?” (Mt 26, 40). Słowo to było skierowane do Piotra, ale tu odnosi się do Szymona. To nasza natura Szymona potrzebuje tej godziny. Jeśli ta godzina wydaje nam się trudna, to tylko dlatego, że „duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe” (Mk 14, 38).
- Ponieważ Godzina Święta zachowuje równowagę między tym, co duchowe, a tym, co doczesne. Filozofie zachodnie skłaniają się ku aktywizmowi, w którym Bóg nic nie czyni, a człowiek czyni wszystko; filozofie Wschodu z kolei skłaniają się ku kwietyzmowi, w którym Bóg czyni wszystko, a człowiek nic. Złoty środek kryje się w słowach św. Tomasza: „ruch następuje po spoczynku” – to Marta, która idzie z Marią. Godzina Święta włącza kontemplację w czynne życie człowieka. Dzięki tej godzinie z naszym Panem nasze medytacje i postanowienia przechodzą ze świadomości do podświadomości, a następnie stają się motywem działania. Nowy duch zaczyna przenikać naszą pracę. Zmiany dokonuje nasz Pan, który napełnia nasze serca i działa przez nasze ręce. Człowiek może dać tylko tyle, ile posiada. Aby dać Chrystusa innym, trzeba Go posiadać.
- Ponieważ Godzina Święta sprawi, że będziemy praktykować to, co głosimy. Nasz Pan powiedział: „Królestwo niebieskie podobne jest do króla, który wyprawił ucztę weselną swemu synowi. Posłał więc swoje sługi, żeby zaproszonych zwołali na ucztę, lecz ci nie chcieli przyjść” (Mt 22, 2–3). Napisano o naszym Panu, że „czynił i nauczał” (Dz 1, 1). Człowiek, który praktykuje Godzinę Świętą, odkryje, że kiedy naucza, ludzie mówią o nim tak jak o Panu: „Wszyscy […] dziwili się pełnym łaski słowom, które płynęły z ust Jego” (Łk 4, 22).
- Ponieważ Godzina Święta pomaga nam zadośćuczynić za grzechy świata i za nasze własne. Kiedy Najświętsze Serce ukazało się św. Małgorzacie Marii Alacoque, to było Jezusa Serce, a nie Głowa, ukoronowane cierniami. To była zraniona Miłość. Czarne msze, świętokradcze komunie, skandale, wojujący ateizm – kto za to wszystko zadośćuczyni? Kto będzie Abrahamem z Sodomy czy Maryją dla tych, którzy nie mają już wina? Grzechy tego świata są naszymi grzechami – tak, jakbyśmy sami je popełnili. Jeśli one sprawiły, że nasz Pan oblał się krwawym potem, do tego stopnia, że upomniał swoich uczniów, że nie czuwali razem z Nim godziny, czy zapytamy tak jak Kain: „Czyż jestem stróżem brata mego?” (Rdz 4, 9)?
- Ponieważ Godzina Święta zmniejsza naszą skłonność do ulegania pokusie i słabości. Trwanie przed naszym Panem w Najświętszym Sakramencie przypomina wystawieniechorego na gruźlicę na działanie czystego powietrza i światła słonecznego. Wirus naszychgrzechów nie może dłużej istnieć wobec Światłości świata. „Zawsze stawiam sobie Pana przed oczy, On jest po mojej prawicy, nic mną nie zachwieje” (Ps 16, 8). Nasze grzeszne podniety są powstrzymywane przez barierę wznoszoną codziennie podczas Godziny Świętej. Nasza wola staje się bardziej usposobiona do dobra przy niewielkim świadomym wysiłku z naszej strony. Szatan, lew ryczący, nie mógł dotknąć bez pozwolenia sprawiedliwego Hioba (por. Hi 1, 12); „Bóg […] nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść” (1 Kor 10, 13). Z pełną ufnością pokładaną w Panu Eucharystycznym człowiek zyska duchową odporność. Po upadku będzie się szybko podnosić: „Choć upadłam, powstanę, choć siedzę w ciemnościach, Pan jest światłością moją. Gniew Pański muszę znosić, bo zgrzeszyłam przeciw Niemu, aż rozsądzi moją sprawę i przywróci mi prawo; wywiedzie mnie na światło” (Mi 7, 8–9). Pan będzie łaskawy nawet dla najsłabszych z nas, jeśli znajdzie nas u stóp swoich, trwających w uwielbieniu, usposabiających się do otrzymania Bożych łask. Gdy tylko Szaweł z Tarsu, prześladowca, ukorzył się przed swoim Stwórcą, wtedy Bóg posłał specjalnego posłańca ku jego uldze, mówiąc mu, że właśnie tam się modli (por. Dz 9, 11). Nawet człowiek upadły może się spodziewać pocieszenia, jeśli czuwa i się modli. „Pomnożę ich, i nie zmaleje ich liczba, przysporzę im chwały, by nimi nikt nie pogardzał” ( Jr 30, 19).
- Ponieważ Godzina Święta jest modlitwą osobistą, człowiek, który ogranicza się ściśle do swoich oficjalnych obowiązków, przypomina związkowca, który odkłada narzędzia w tej samej chwili, gdy gwizdek ogłosi koniec pracy. Miłość zaczyna się tam, gdzie kończy się obowiązek. To oddawanie szaty, gdy już wzięto płaszcz. To pójście dwa tysiące kroków. „I będzie tak, iż zanim zawołają, Ja im odpowiem; oni jeszcze mówić będą, a Ja już wysłucham” (Iz 65, 24). Oczywiście, nie musimy odprawiać Godziny Świętej – i o to właśnie chodzi. Miłość nigdy nie jest z przymusu, z wyjątkiem piekła. Tam miłość musi się poddać sprawiedliwości. Zmuszanie do miłości byłoby rodzajem piekła. Żaden mężczyzna, który kocha kobietę, nie jest zmuszony do dawania jej pierścionka zaręczynowego, i żaden człowiek, który kocha Najświętsze Serce, nigdy nie jest zmuszany ofiarować takiej zaręczynowej godziny. „Czyż i wy chcecie odejść?” ( J 6, 67) – to przykład słabej miłości; „Śpisz?” (Mk 14, 37) – to przykład miłości nieodpowiedzialnej; „Miał wiele posiadłości” (Mt 19, 22; Mk 10, 22) – to przykład miłości samolubnej. Ale czy człowiek, który kocha swojego Pana, ma czas na inne zajęcia, zanim nie dokona aktów miłości „ponad wszelką miarą i ponad obowiązki”? Czy pacjent lubi lekarza, który żąda honorarium za każdą wizytę, czy też zaczyna lubić lekarza, który mówi: „Wpadłem zobaczyć, jak się pan miewa”?
- Medytacja zachowuje nas od poszukiwania zewnętrznych dróg ucieczki przed naszymi troskami i niedolami. Kiedy pojawiają się trudności, kiedy nerwy są napięte na skutek fałszywych oskarżeń, zawsze istnieje niebezpieczeństwo, że zaczniemy szukać pomocy na zewnątrz, tak jak to zrobili Izraelici. „Albowiem tak mówi Pan Bóg, Święty Izraela: «W nawróceniu i spokoju jest wasze ocalenie, w ciszy i ufności leży wasza siła. Ale wyście tego nie chcieli! Owszem, powiedzieliście: ’Nie, bo na koniach uciekniemy!’ – Dobrze, uciekniecie! – ’I na szybkich wozach pomkniemy!’ – Dobrze, szybsi będą ci, którzy pogonią za wami!»” (Iz 30, 15–16). Nie jest odpowiedzią żadna ucieczka na zewnątrz: ani przyjemności, ani przyjaciele, ani szukanie sobie zajęcia. Dusza nie może „lecieć na koniu”; musi wziąć „skrzydła”, by trafić do miejsca, w którym „wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu” (Kol 3, 3).
- I na koniec – ponieważ Godzina Święta jest potrzebna Kościołowi. Każdy, kto czyta Stary Testament, musi sobie uświadomić obecność Boga w historii. Jak często Bóg wykorzystywał inne narody do ukarania Izraela za jego grzechy! Uczynił z Asyrii „rózgę swojego gniewu” (Iz 10, 5). Historia świata od wcielenia jest drogą krzyża. Powstanie narodów oraz ich upadek pozostają w związku z królestwem Bożym. Nie możemy zrozumieć tajemnicy rządów Boga, ponieważ jest to „opieczętowana księga” z Apokalipsy. Jan płakał, kiedy ją zobaczył (Ap 5, 4). Nie mógł zrozumieć, skąd się wzięła ta chwila dobrobytu i ta godzina przeciwności. Jedynym wymogiem jest wyznawanie wiary, a nagroda – to głębia bliskości dla tych, którzy dbają o przyjaźń z Nim. Trwanie z Chrystusem jest tworzeniem duchowej wspólnoty, jak podkreślił w uroczystą i świętą noc ostatniej wieczerzy w chwili, którą wybrał, aby dać nam Eucharystię. „Trwajcie we Mnie, a Ja w was będę trwać” ( J 15, 4). Obiecuje On nam: „Zabiorę was do siebie, abyście i wy byli tam, gdzie Ja jestem” ( J 14, 3).
WIĘCEJ W KSIĄŻCE „GODZINA ŚWIĘTA. MODLITWY I MEDYTACJE”
*fragment pochodzi z książki „Godzina Święta. Modlitwy i medytacje” abp Fultona Sheena, wydanej nakładem Wydawnictwa Esprit
Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
Matka Boża wzywa do Gietrzwałdu!
Odpowiedz na Jej prośbę
fot. PChTV
***
Matka Boża Królowa Polski – Pani Gietrzwałdzka wzywa do swojego sanktuarium w Gietrzwałdzie! Nie może Cię zabraknąć! Zapraszamy 1 lipca 2023 roku na modlitwę w intencji życia, małżeństw i rodzin oraz czuwanie modlitewne w intencji świętości Kapłanów.
SPOTKANIE MODLITEWNE W GIETRZWAŁDZIE
1-2 LIPCA A.D. 2023
PRZYGOTOWANIE DO JUBILEUSZU 2000-LECIA ODKUPIENIA. WYNAGRADZAMY, POKUTUJEMY, DZIĘKUJEMY, BŁAGAMY I UWIELBIAMY.
DROGA KRZYŻOWA: STACJA V – SZYMON Z CYRENY POMAGA NIEŚĆ KRZYŻ CHRYSTUSOWI.
„Wolność wyszła z Gietrzwałdu”
Ks. prof. Krzysztof Bielawny
Matka Boża wzywa do Gietrzwałdu
Laudetur Iesus Christus!
Gietrzwałd jest jedynym, uznanym przez Kościół Katolicki miejscem objawień Matki Bożej w Polsce.
To w tej niewielkiej miejscowości na Warmii, w roku 1877 Matka Pana naszego Jezusa Chrystusa objawiała się ponad 160 razy, mówiąc w języku polskim i zapowiadając odzyskanie niepodległości przez naszą Ojczyznę zniewolonej przez trzech zaborców.
To w Gietrzwałdzie Naród Polski otrzymał nadzieję na zjednoczenie po dziesięcioleciu rozdarcia na trzy części. To właśnie na świętej Warmii Polacy otrzymali jasne wskazania jak mogą odzyskać wolność.
Dzisiaj również chcemy zwrócić się do Pani Gietrzwałdzkiej o ratunek i Boże Miłosierdzie dla Polski. Chcemy dziękować, wynagradzać, błagać i uwielbiać naszą Królową, a przez Niepokalane Serce Maryi – uwielbić Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Czuwanie zostało podzielone na dwie części niezależne od siebie. W sposób szczególny zapraszamy do udziału w drugiej części czuwania, która rozpocznie się o godzinie 18.00 konferencją wprowadzającą. Następnie zostanie odprawione nabożeństwo Drogi Krzyżowej. W sposób szczególny podczas Drogi Krzyżowej będziemy rozważać V Stację – „Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Chrystusowi”, w piątym roku przygotowania w Gietrzwałdzie do dwutysiąclecia Odkupienia ludzkości.
Przez całą noc będzie trwało czuwanie przed Najświętszym Sakramentem. O godzinie 22.00 zostanie odprawiona Msza Święta, zostaną odmówioną wszystkie części Różańca Świętego, zostanie odprawione nabożeństwo Wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi, a także zwrócimy się w modlitwie o wstawiennictwo do naszych potężnych Patronów i Opiekunów. Odnowione zostaną Śluby Jasnogórskie Narodu Polskiego, a czuwanie zakończy się Mszą Świętą o godzinie 5 rano. Całość czuwania zostanie zakończona ponowieniem jubileuszowego Aktu przyjęcia Chrystusa na Króla i Pana.
Wierzymy, że Matka Boża Pani Gietrzwałdzka, wysłucha modlitwy Narodu Polskiego.
Wierzymy, że Królowa Polski przyjmie nasze dziękczynienie i błagania.
Wierzymy, że Maryja Szafarka Wszelkich Łask wejrzy na pokorną modlitwę Polaków i obdarzy nas swoim błogosławieństwem, nawróceniem i pokojem.
Do zobaczenia na wspólnej modlitwie w Gietrzwałdzie.
Ave Maria!
PROGRAM MODLITEWNY WYDARZENIA
09.00 – Przygotowanie do modlitwy.
09.30 – Rozpoczęcie czuwania. Droga Krzyżowa.
12.30 – Konferencja I – ks. prof. Tadeusz Guz.
13.30 – Msza Święta koncelebrowana.
15.00 – Różaniec Święty.
15.30 – Wynagradzające nabożeństwo ku czci Najdroższej Krwi Chrystusa.
16.00 – Msza Święta w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego. (na błoniach)
W łączności z modlitwą realizowaną w ciągu dnia odbędzie się czuwanie nocne:
18.00 – Konferencja wprowadzająca. (na błoniach)
19.00 – Droga Krzyżowa. (na błoniach)
21.00 – Apel Jasnogórski. (w bazylice i na błoniach)
21.05 – Nabożeństwo do św. Andrzeja Boboli. (w bazylice i na błoniach)
21.15 – Rozważania Boleści Maryi. (w bazylice i na błoniach)
Dalsza część modlitwy będzie kontynuowana w bazylice:
22.00 – Msza Święta w intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi.
22.50 – Odnowienie Jasnogórskich Ślubów Narodu Polskiego.
23.00 – Różaniec Święty – Tajemnice Radosne oraz 15 minut rozważania.
00.00 – Adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy.
00.30 – Różaniec Święty – Tajemnice Światła.
01.00 – Litania do św. Jana Pawła II.
01.15 – Adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy.
01.30 – Różaniec Święty – Tajemnice Bolesne.
02.15 – Litania do Najdroższej Krwi Chrystus.
02.30 – Adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy.
02.45 – Litania do św. Andrzeja Boboli.
03.00 – Koronka do Bożego Miłosierdzia.
03.15 – Różaniec Święty – Tajemnice Chwalebne.
04.00 – Nabożeństwo do św. Józefa.
04.15 – Dziękczynienie i Uwielbienie.
04.45 – Adoracja Najświętszego Sakramentu w ciszy. Przygotowanie do Mszy św.
05.00 – Msza św. oraz ponowienie Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla i Pana.
Modlitwa Żołnierzy Podziemnej Armii Polskiej z okresu II Wojny Światowej.
„Matko Bolesna obmyj Swymi łzami dusze poległych.
Uproś u Syna – aby ofiara ich życia stała się podwaliną odrodzenia Narodu.
Pomóż nam zerwać z grzechem i obojętnością, nie daj nas podzielić ani skłócić między sobą.
Weź w swe dłonie serca zbolałe Matek, które oddały Ojczyźnie synów.
Niech z łez ich i krwi poległych powstanie nowe pokolenie Polaków, wolne od wad narodowych.
Niech zachowa myśl niepodległą, miłość braci i wszystko co Polskę stanowi Amen.”
Pax Christi!
Inicjatywa Zjednoczeni 2022
______________________________________________
Czego żądasz Matko Boża?
Maryjne przesłanie z Gietrzwałdu nadal aktualne
(fot. Łukasz Dejnarowicz / Forum)
***
27 czerwca 1877 około godziny 21.00 przy kościele w Gietrzwałdzie miało miejsce pierwsze objawienie Matki Bożej, która ukazała się wówczas 13-letniej Justynie Szafryńskiej. „Widzę siedzącą na żółtym krześle piękną Pani w bieli. Jej włosy są długie i jaśnieją” – opisywała Maryję młoda wizjonerka. Objawienia Maryjne w Gietrzwałdzie, jedyne takie objawienia w Polsce uznane przez Rzym, trwały do 16 września, przynosząc Polakom siłę i wiarę w trudnym czasie niewoli.
1.Gietrzwałd od początku był Maryjny
Od początku istnienia gietrzwałdzkiej parafii, bardzo mocno czczono tu Matkę Najświętszą. Pierwszy murowany kościół w Gietrzwałdzie zbudowano pod koniec XV wieku. Konsekrowano go dokładnie 31 marca w roku 1500. Pięknej, gotyckiej świątyni nadano imię Narodzenia Najświętszej Panny Maryi. Już wówczas bardzo silnie rozwinął się w Gietrzwałdzie kult Maryjny. Świadczy o tym chociażby obraz Matki Bożej łaskami słynący, który znajduje się w głównym ołtarzu świątyni. Jest on bardzo dawny. Najstarsze zachowane wzmianki pisemne o tym Maryjnym wizerunku pochodzą z roku 1583. Ale jest on o wiele starszy. Obraz przedstawia Madonnę okrytą ciemnoniebieskim płaszczem, trzymającą na lewej ręce Dzieciątko Jezus ubrane w długą, czerwoną suknię. W górnej części obrazu, na podtrzymywanej przez dwóch aniołów wstędze, znajduje się napis „Ave Regina Caelorum, ave Domina Angelorum: Bądź pozdrowiona Królowo Nieba, bądź pozdrowiona Pani Aniołów”.
Autor obrazu i rok jego powstania są okryte mgłą tajemnicy. W 1717 roku obraz przyozdobiono srebrnymi koronami, które w roku 1731 zastąpiono bardziej kosztownymi, wysadzanymi drogimi kamieniami, wykonanymi przez złotnika Jana Krzysztofa Geese. W 1734 roku obraz otrzymał srebrne sukienki. 20 października 1963 roku, odpowiadając na prośbę Ks. Biskupa Tomasza Wilczyńskiego, biskupa warmińskiego, papież Paweł VI zezwolił na uroczystą koronację obrazu. Dokonał jej 10 września 1967 roku Ks. Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, przy współudziale Ks. Karola Kardynała Wojtyły, metropolity krakowskiego i Ks. Biskupa Józefa Drzazgi, biskupa warmińskiego.
2.Pierwsze objawienie Maryi
Był wieczór, 27 czerwca roku pańskiego 1877. Anna Szafryńska, kobieta bardzo pobożna, czekała przed plebanią na 13-letnią córkę Justynkę, która zdawała właśnie egzamin u księdza Augustyna Weichsela, proboszcza gietrzwałdzkiej parafii. Justynka wyszła z plebanii szeroko uśmiechnięta. – Matulu zdałam. Wszystko to dzięki Matce Najświętszej, do której mocno się modliłam o pomoc – prawie wykrzyczała uradowana Justynka. – Bogu dzięki – Anna pochwaliła Najwyższego.
Kiedy tylko to powiedziała odezwał się dzwon na kościelnej wieży. Była godzina 21.00 i jak zwykle o tej porze donośny dźwięk dzwonu wzywał wiernych do Maryjnej modlitwy. Szafryńskie odmówiły modlitwę pobożnie. Zaraz potem mama Justynki, nie oglądając się na córkę, obróciła się i szybko ruszyła drogą w stronę domu.
Mieszkały we wsi Woryty, do której z Gietrzwałdu trzeba było iść, i to raźnym krokiem, co najmniej godzinę. Sądząc, że córka idzie za nią, Anna uszła tak ze sto kroków. Dopiero wtedy obróciła się za siebie i zobaczyła, że Justynka nadal stoi pod starym klonem, rosnącym koło kościoła. Mama wróciła, wzięła za rękę córkę i ponaglała ją do drogi. Według dawnych, pisemnych relacji dziewczynka miała jej wtedy powiedzieć „Widzę siedzącą na żółtym krześle piękną Panią w bieli. Jej włosy są długie i jaśnieją”.
Według słów Justyny Szafrańskiej do Matki Bożej miał zstąpić z obłoków anioł w postaci dziecka. Anioł ukłonił się Maryi, po czym razem wznieśli się ku niebu. Pierwsza wizja zakończyła się. Następnego dnia, o tej samej porze, Justyna przyszła pod kościelny klon razem ze swoja kuzynką Barbara Samulowską.
Matka Boża ukazała się ponownie. Na pytanie dziewczynek: Kto Ty Jesteś? Odpowiedziała: „Jestem Najświętsza Panna Maryja Niepokalanie Poczęta!” Na pytanie: Czego żądasz Matko Boża? Padła odpowiedź: „Życzę sobie, abyście codziennie odmawiali różaniec!”. Objawienia trwały aż do 16 września.
3.Maryja o polskich sprawach mówiła po polsku
Co bardzo ciekawe, Maryja przemawiała do Justynki i Basi w języku polskim, którego one używały na co dzień. Przypomnijmy, iż były to czasy zaborów. Warmia była pod zaborem pruskim i obowiązywał tu język niemiecki. Dziewczynki uczono w szkole pisać i mówić wyłącznie po niemiecku. Między wieloma pytaniami jakie zadawały Maryi w Gietrzwałdzie dzieci było to „Czy Kościół w Królestwie Polskim będzie oswobodzony, a osierocone parafie na południowej Warmii otrzymają kapłanów?” – W odpowiedzi dziewczynki usłyszały „Tak, jeśli ludzie gorliwie będą się modlić, wówczas Kościół nie będzie prześladowany, a osierocone parafie otrzymają kapłanów!”.
Maryja, za pośrednictwem młodych wizjonerek, przekazała też obietnice bliskiego uwolnienia Kościoła od prześladowań, obsadzenie kapłanami osieroconych parafii diecezji warmińskiej oraz otoczenie opieką jej czcicieli w życiu doczesnym i wiecznym. Wszystko to się spełniło. Żegnając się ze swoimi ziemskimi dziećmi w Gietrzwałdzie Maryja pocieszyła nas i umocniła w wierze mówiąc – „Nie smućcie się, bo Ja zawsze będę przy was”.
4.Grzechy boleśnie ranią Matkę Bożą
Podczas objawień Matka Boża kilka razy skarżyła się dzieciom, że wielu ludzi nie ma dla Niej szacunku, co Maryję bardzo boli. Na prośbę proboszcza dziewczynki zapytały Maryi skąd w tych czasach tyle zła. Matka Boża dała odpowiedź, która i dziś jest bardzo aktualna „Teraz, przed końcem świata, szatan obchodzi ziemię jak zgłodniały pies, aby pożreć ludzi”. Maryja wskazywała konkretne grzechy, które wtrącają naród polski w szatańską niewolę. Wymieniła m.in. rozwiązłość i pijaństwo. Niestety te wskazania i dziś są bardzo aktualne.
5.Eucharystia sercem modlitwy
Główny ciężar przesłań przekazanych przez Maryję ludziom w Gietrzwałdzie położony był na potrzebę modlitwy. Matka Boża podkreślała, że modlitwa ma wielką moc, tak ogromną, iż potrafi wyznaczyć historię świata oraz historię życia poszczególnych osób. Oprócz konkretnego wskazania na modlitwę różańcową, jako potężną broń przeciw złu, Maryja podkreślała też wielokrotnie podczas objawień, iż centrum, sercem modlitwy katolików jest żywy udział w Eucharystii. Kiedy podczas jednego z objawień Justynka Szafryńska, zapytała wprost Matki Bożej, jaka jest hierarchia modlitw – Eucharystii i różańca, Maryja odpowiedziała: „Największą modlitwą jest udział we Mszy świętej. Jeżeli więc macie wybierać, to najpierw uczestniczcie w Eucharystii, a potem zmówcie Różaniec. Ponieważ tamta jest ważniejsza od tego”.
6.Tłumy u Matki
Od czasu cudownych objawień Gietrzwałd stał się miejscem pielgrzymek ciągnących tu ze wszystkich zaborów. Według dokumentów w okresie od 27 czerwca do 16 września 1877 roku (okres objawień Matki Bożej) do Gietrzwałdu przybyło około 300 tysięcy pielgrzymów. Do dziś ruch pielgrzymkowy jest tu bardzo żywy. Rocznie sanktuarium odwiedza około 300 tysięcy pielgrzymów. W jubileuszowym 2017 roku było ich ponad 600 tysięcy. Przybywający pielgrzymi doznają szczególnych Bożych Łask. Objawienia maryjne w Gietrzwałdzie są jedynymi takimi w Polsce uznanymi przez Rzym.
Adam Białous/PCh24.pl
________________________________________________________________________________
Kapliczka objawień Matki Bożej w Gietrzwałdzie / fot. I, Bogitor via: Wikipedia CC BY-SA 3.0
***
„Odmawiajcie codziennie różaniec”. 146 lat temu Maryja objawiła się w Gietrzwałdzie
Dokładnie 146 lat temu, 27 czerwca 1877 roku Matka Boża po raz pierwszy objawiła się w Gietrzwałdzie. Maryja ukazywała się trzynastoletniej Justynie Szafryńskiej i dwunastoletniej Barbarze Samulowskiej do 16 września. Są to jedyne oficjalnie uznane przez Kościół katolicki objawienia maryjne w Polsce.
Pierwszy raz Maryja objawiła się Justynie Szafryńskiej, kiedy ta z mamą wracała z egzaminu przed przystąpieniem do I Komunii Świętej. Następnego dnia Matkę Bożą ujrzała również Barbara Samulowska. „Jasna Pani” przedstawiła się jako „Najświętsza Maryja Niepokalanie Poczęta” i w języku polskim (był to czas zaborów) prosiła dziewczynki, aby codziennie odmawiały różaniec.
Owocem objawień w Gietrzwałdzie było odnowienie życia religijnego Polaków i wzmocnienie więzi narodowej. Pielgrzymi ze wszystkich zaborów udawali się do miejsca objawień, kultywując przy tym tradycje narodowe.
kak/misericors.org
______________________________________________________________________________________________________________
fot. via: Pixabay
***
Odmawiajcie Różaniec. Sprawia… cuda!!!
Cuda różańcowe w historii świata
Źródeł tej modlitwy upatruje się w historii św. Dominika. Została mu ona objawiona przez Maryję, gdy wszystkie ludzkie sposoby działania zawiodły. Święty ten próbował walczyć z heretykami wszystkimi dostępnymi sposobami – pościł i modlił się w ich intencji i … bezskutecznie. Wtedy Matka Boża jako ratunek w jego bezradności przykazała mu odmawianie Psałterza Maryi (dzisiejszego Różańca). Czyli od początku ta modlitwa była ostatnią i niezawodną deską ratunku…
Lepanto. Rok 1571. Imperium muzułmańskie wybudowało ogromną flotę i szykuje się do ataku na świat chrześcijański. Chce pierwsze podbić Rzym, a następnie całą Europę. Odpowiedź papieża Piusa V jest jednoznaczna – wzywa on wszystkich chrześcijan do odmawiania różańca. O zwycięstwie chrześcijan zadecydowała nagła zmiana pogody. Wenecjanie w dowód wdzięczności wybudowali kaplicę z napisem: „Nie odwaga, nie broń, nie dowódcy, ale Maryja Różańcowa dała nam zwycięstwo”.
Filipiny. Lata 80. XX wieku. Dyktator F. Marcos rozwiązał parlament i rozpoczął aresztowania. Na to bezbronni mieszkańcy zwrócili się o pomoc do kardynała Filipin – J. Sina. Wezwał on przez radio wiernych do wyjścia na ulice z różańcem w ręce. Całe rodziny publicznie odmawiały tę modlitwę w celu obalenia dyktatury. W Alei Objawienia zebrało się około 2 mln ludzi. Po czterech dniach na ulice wyjechały czołgi, aby rozgromić tłum, jednak ku zdziwieniu wszystkich żołnierze zamiast atakować ludzi przyłączyli się do modlitwy różańcowej. Gdy następnie próbowano zgromadzone osoby rozgromić gazem, wiatr zaczął wiać z przeciwnej strony, tak że nikomu z zebranych nie wyrządził on szkody.
Objawienia maryjne a różaniec
Można stwierdzić, że niemal za każdym razem, gdy objawia się Matka Boża wzywa do modlitwy różańcowej, a wielokrotnie sama odmawia ją z widzącymi. Tak było na przykład w przypadku objawień w Lourdes, gdy Maryja modliła się na różańcu razem z Bernadettą.
Wielokrotnie także Matka Boża obiecywała wyjednanie wszystkich potrzebnych łask i otrzymanie tego, o co się usilnie prosi, właśnie dzięki modlitwie różańcowej. Wystarczy przytoczyć tutaj chociażby przykład coraz bardziej znanych objawień w Pompejach. Do odmawiania różańca wezwała ona najpierw Bartolomeo Longo. Mężczyzna ten spacerował właśnie obok kapliczki, gdy nagle usłyszał głos: „Kto szerzy różaniec, ten jest ocalony! To jest obietnica samej Maryi!” Następnie Maryja objawiła się młodej neapolitance cierpiącej na nieuleczalną chorobę. Obiecała jej, że otrzyma wszystko, o co będzie prosić z różańcem w dłoni. I dziewczyna została uzdrowiona. Matka Boża podczas drugich objawień wezwała wszystkich do proszenia Boga o łaski w modlitwie różańcowej: „Kto pragnie uzyskać ode mnie łaski winien odprawić trzy nowenny różańcowe połączone z błaganiem, a następnie trzy nowenny dziękczynne”. Taką formę ma współczesna Nowenna Pompejańska składająca się z trzech części różańca odmawianego codziennie pierwsze w formie błagalnej przez 27 dni, a następnie dziękczynnej przez tyle samo czasu.
Tak samo gorąco do odmawiania różańca wzywała Matka Boża dzieci w Fatimie, zapewniając, że ta modlitwa może uratować świat i nawrócić zatwardziałych grzeszników: „Chcę abyście codziennie odmawiały różaniec” – prosiła. Fatima, jako jedno z niewielu państw, uniknęła strasznego spustoszenia podczas II wojny światowej.
Św. Ojciec Pio, który przez całe życie walczył z atakami szatańskimi uważał różaniec za jedną z najskuteczniejszych broni w duchowej walce: „Tym się zwycięża Szatana” – mówił wskazując na różaniec. Nosił go zawsze przy sobie, przez całe życie, a osoby, które go znały wielokrotnie widziały jak szeptał „Zdrowaś Mario” pogrążając się w skupieniu: „Odmawiajcie zawsze różaniec […] Dzięki tej modlitwie szatan spłudłuje swe ataki i będzie pokonany, i to zawsze. Jest to modlitwa do Tej, która odnosi triumf nad wszystkim i nad wszystkimi” – mawiał. To samo przekonanie żywiło wielu świętych, m.in. Josemaria Escriva: „Różaniec święty – to potężna broń. Używaj jej zawsze, a rezultaty wprawą cię w zadziwienie”.
Różaniec działa!
Świadectwa osób odmawiających różaniec (w tym Nowennę Pompejańską) potwierdzają, że Maryja jest wierna danej obietnicy, a świeci się nie mylą, gdy jej słuchają. Ludzie odmawiający różaniec zaświadczają, że otrzymują łaski, o które bezskutecznie starali się latami. Wielu doświadcza wyleczenia ze śmiertelnych chorób, niepłodne kobiety zachodzą w ciążę, a bezrobotni otrzymują pracę. Przytoczę tutaj świadectwo jednej osoby – Ani , która miała zagrożenie ciąży:
„W połowie ciąży z moim czwartym dzieckiem okazało się, ze mam łożysko przodujące, które się nie posuwa, co grozi krwotokiem, a w konsekwencji poronieniem dziecka, a nawet moją śmiercią. Po jakimś czasie lekarz stwierdził, że najprawdopodobniej będę musiała w 30 tygodniu ciąży pójść do szpitala, a w 37 zostanie sztucznie wywołany poród. Ta wiadomość mnie przeraziła, ponieważ jako matka trójki dzieci mam cały dom na głowie i nie wyobrażałam sobie, jak to wszystko poukładam. Zaczęłam modlić się o cud, ale nic się nie wydarzało. Po urlopie lekarz potwierdził diagnozę, stwierdzając, że pobyt w szpitalu będzie nieuchronny. I wtedy przypomniałam sobie o Nowennie Pompejańskiej, o której już wielokrotnie słyszałam. Jednak odmawianie trzech części różańca dziennie wydawało mi się niewykonalne. Zawsze miałam ogromne problemy, aby się na nim skupić, myśli co chwilę mi „odlatywały” do innych rzeczy, a poza tym byłam bardzo zapracowana. Jednak coraz wyraźniej czułam, że Bóg wzywa mnie do tego, abym pokonała te swoje bariery. I w końcu zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską. Na początku dobrze mi szło, tym bardziej, że wtedy dostałam już urlop zdrowotny i miałam więcej wolnego czasu. W połowie nowenny zauważyłam, ze zmienił się mój sposób myślenia. Dalej modliłam się o cud, ale w mojej świadomości zgodziłam się na to, czego będzie chciał Bóg. Wyluzowałam. Uspokoiłam się wewnętrznie i zrozumiałam, że nawet jak pójdę do szpitala to Bóg zatroszczy się o mój dom i dzieci. Pojawiła się we mnie zgoda na tę sytuacje. I tak dobrnęłam do końca nowenny, kiedy już modlitwa była dla mnie coraz trudniejsza, ja jednak pozostałam jej wierna. Po zakończeniu nowenny byłam umówiona do lekarza. Podczas wizyty zauważyła, że coś się wydarzyło – lekarz jakoś dziwnie się zachowywał. W końcu stwierdził, że co jest niemożliwe z medycznego punktu widzenia , ale łożysko się przesunęło i na razie nie musze iść do szpitala. Co tydzień przychodziłam na wizyty kontrolne i wszystko było w porządku. W końcu urodził się mój syn Antoś – całkiem zdrowy. Poród przebiegał w sposób naturalny i wyjątkowo bez żadnych komplikacji – urodziłam dziecko w przeciągu 1,5 godziny, a poprzednie porody trwały wiele godzin. Lekarz potwierdził, że to co miało miejsce z medycznego punktu widzenia jest cudem”.
Matka Boża jednak przez różaniec nie tylko leczy ciało, ale także duszę:
„Moje nawrócenie zaczęło się od różańca. Parę lat temu znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Byłam „w dole”, z którego nie widziałam żadnego wyjścia. Do kościoła chodziłam tylko z tradycji, w przekonaniu, że chociaż Bóg jest, ale za bardzo się mną nie interesuje. Dlatego, jak wydarzyła się ta trudna sytuacja, to czułam, że grunt usuwa mi się spod nóg i nie mam w niczym oparcia. I w tym tragicznym momencie zadzwoniła do mnie koleżanka, z pytaniem co u mnie słychać. Ja się rozpłakałam, a ona zapytała, czy się modlę. Dla mnie to była totalna abstrakcja. „Po co mam się modlić, skoro Pan Bóg nas w ogóle nie słucha” – myślałam. Wtedy zaproponowała, abyśmy codziennie o 21.00 odmawiały wspólnie dziesiątkę różańca. Przystałam. A ponieważ jestem słowna to byłam wierna danemu słowu, pomimo tego, że w ogóle nie miałam do tego przekonania. Podczas odmawiania różańca nie odczuwałam żadnych uczuć czy emocji, recytowałam go jak formułkę, coś w rodzaju mówienia „Wlazł kotek na płotek…”. Jednak po kilku dniach zauważyłam, że lepiej funkcjonuję, jestem spokojniejsza i nie mam takich czarnych myśli o swoim życiu. Ponieważ człowiek jest z natury pragmatyczny to postanowiłam odmawiać go jeszcze w drodze do pracy. Jednak tak samo jak poprzednio – robiłam to bezmyślnie. To wszystko trwało około miesiąca, a po tym czasie przyszła łaska niesamowitego doświadczenia Boga. Spotkałam Chrystusa i zakochałam się w Nim. Jednak wiem, ze wyprosiła mi to Matka Boża, gdy ja bezmyślnie mówiłam „Zdrowaś Mario…. Módl się za nami grzesznymi teraz i w godzinę śmierci naszej, Amen”.
Natalia Podosek/Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
Przesłanie dla Polski
w objawieniach Matki Bożej w Kibeho
Objawień w Kibeho było wiele i bardzo rozciągnęły się w czasie, ale elementy składowe orędzia z Kibeho zostały wyjawione w ciągu dwóch pierwszych lat objawień, to znaczy przed końcem 1983 r. Po tej dacie nie pojawiło się nic oryginalnego, raczej powtórki i próby streszczeń. Dziewica przekazuje widzącym odrębne, ale nie przeciwstawne orędzia; można w nich łatwo rozpoznać wiele wspólnych punktów.
Objawienia Najświętszej Dziewicy Maryi w Kibeho
Ludowa pobożność w Kościele katolickim zawsze i wszędzie interesowała się nadzwyczajnymi zjawiskami i wydarzeniami, które często mają związek z objawieniami zwanymi „prywatnymi”, dla odróżnienia ich od pozytywnego i ostatecznego Objawienia danego przez Jezusa Chrystusa. Objawienia prywatne dotyczą szczególnie pobożności maryjnej i mają swoje „orędzia”, nawet jeśli wykraczają poza te ramy. Może się zdarzyć, że pewne „objawienia” zostają uznane przez władzę kościelną. Tak jest na przykład w przypadku
objawień, które miały miejsce w Lourdes we Francji, w Fatimie w Portugalii czy w Banneaux w Belgii. Zostały one uznane, jednak nie należą do depozytu wiary. Żaden chrześcijanin nie musi więc w nie wierzyć; jednak wymaga się od niego, by wykazał się szacunkiem wobec tych, którzy w nie wierzą.
Taka sytuacja dotyczy również objawień w Kibeho w Rwandzie, uznanych przez Kościół 29 czerwca 2001 r. Mając to na uwadze, chcielibyśmy w niniejszym rozdziale, dając zarys zdarzeń, ukazać drogę, która doprowadziła do uznania wspomnianych objawień, przedstawić elementy orędzia z Kibeho, a w końcu powiedzieć o trzech uznanych przez Kościół widzących; wszystko po to, by zachęcić czytelnika do zebrania większej ilości informacji na ten temat.
Elementy orędzia Matki Bożej z Kibeho
Wśród faktów, które powinny służyć za wsparcie wiarygodności objawień w Kibeho, jednym z najważniejszych jest niewątpliwie treść „dialogów” widzących, jakość orędzia.
Oczywiście objawień w Kibeho było wiele i bardzo rozciągnęły się w czasie; ale elementy składowe orędzia z Kibeho zostały wyjawione w ciągu dwóch pierwszych lat objawień, to znaczy przed końcem 1983 r. Po tej dacie nie pojawiło się nic oryginalnego, raczej powtórki i próby streszczeń. Dziewica przekazuje widzącym odrębne, ale nie przeciwstawne orędzia; można w nich łatwo rozpoznać wiele wspólnych punktów. Ograniczymy się tutaj do krótkiego zarysu. Mówiąc w skrócie, bez kopiowania słów każdej widzącej, orędzie z Kibeho mogłoby się sprowadzić do następujących tematów:
1˚. Pilne wezwanie do skruchy i przemiany serc: „Okażcie skruchę, żałujcie za grzechy, żałujcie za grzechy!”. „Nawróćcie się, kiedy jest jeszcze na to czas”.
2˚. Diagnoza moralnego stanu świata: „Świat ma się bardzo źle” („Ngo isi imeze nabi cyane”). „Świat działa na własną zgubę, wkrótce wpadnie w otchłań („Ngo isi igiye kugwa mu rwobo”), to znaczy pogrąży się w niezliczonych i nieustających nieszczęściach”. „Świat buntuje się przeciwko Bogu, (ubu isi yarigometse), popełnia za dużo grzechów; nie ma miłości ani pokoju”. „Jeśli nie okażecie skruchy i nie przemienicie waszych serc, wszyscy wpadniecie w otchłań”.
3˚. Głęboki smutek Dziewicy Maryi: Widzące mówią, że widziały jak płakała 15 sierpnia 1982 r. Matka Słowa bardzo się martwi brakiem wiary ludzi i ich zatwardziałością w grzechu. Skarży się na nasze złe zachowanie, które charakteryzuje rozwiązłość obyczajów, upodobanie do zła, ciągły brak posłuchu dla Przykazań Bożych.
4˚. „Wiara i brak wiary przyjdą niepostrzeżenie”. (Ngo ukwemera n’ubuhakanyi bizaza mu mayeri). To jedno z tajemniczych zdań, które Maryja powiedziała Alphonsine więcej niż raz w początkach objawień, z prośbą, by je powtórzyć ludziom.
5˚. Zbawcze cierpienie: Ten temat jest jednym z najważniejszych w historii objawień w Kibeho, zwłaszcza u Nathalie Mukamazimpaka. Dla chrześcijanina cierpienie, zresztą nieuniknione w życiu doczesnym, jest obowiązkową drogą do osiągnięcia chwały niebieskiej. 15 maja 1982 r. Dziewica Maryja powiedziała swoim widzącym, a przede wszystkim Nathalie: „Nikt nie wchodzi do nieba, nie cierpiąc”. Albo jeszcze: „Dziecko Maryi nie rozstaje się z cierpieniem”. Ale cierpienie jest również sposobem na odpokutowanie za grzechy świata i udział w cierpieniach Jezusa i Maryi dla zbawienia świata. Widzący zostali zaproszeni do przeżycia tego orędzia w konkretny sposób, do akceptacji cierpienia z wiarą i radością, do umartwiania się („kwibabaza”) i rezygnacji z przyjemności (kwigomwa) w celu nawrócenia świata. Kibeho jest w ten sposób przypomnieniem miejsca krzyża w życiu chrześcijanina i Kościoła.
6˚. Módlcie się nieustannie i szczerze:
Ludzie nie modlą się, a nawet jeśli się modlą, wielu z nich nie robi tego jak należy. Dziewica prosi widzących, aby dużo modlili się za świat, nauczyli innych jak się modlić i modlili się zamiast tych, którzy się nie modlą. Dziewica prosi nas, byśmy modlili się z większą gorliwością i szczerze.
7˚. Kult Maryi, urzeczywistniany przede wszystkim przez regularne i szczere odmawianie różańca.
8˚. Różaniec do Siedmiu Boleści Dziewicy Maryi:
Widząca Marie Claire Mukangango mówi, że otrzymała objawienia na tym różańcu. Dziewica kocha ten różaniec. Znany niegdyś, popadł potem w zapomnienie. Matka Boża z Kibeho pragnie, aby przywrócono mu dobre imię i rozpowszechniono w Kościele. Różaniec do Siedmiu Boleści nie zajmuje wcale miejsca Różańca Świętego.
9˚. Dziewica Maryja pragnie, aby zbudowano Jej kaplicę na pamiątkę Jej objawienia się w Kibeho. Ten temat sięga do objawienia z 16 stycznia 1982 r. i wielokrotnie powraca tamtego roku z nowymi szczegółami.
10˚. Módlcie się bez przerwy za Kościół, ponieważ w najbliższym czasie czekają go poważne przykrości. Alphonsine usłyszała to od Dziewicy 15 sierpnia 1983 r. i 28 listopada 1983 r.
mp/kibeho-sanctuary.com
______________________________________________________________________________________________________________
fot. via Wikipedia.org, domena publiczna/zniszczenie Sodomy i Gomory, obraz Jacoba Jacobsa
*******
Siedem grzechów seksualnych sodomii według Biblii
Jeśli komukolwiek zadalibyśmy pytanie, w który miejscu na ziemi było największe siedlisko grzechu i rozwiązłości seksualnej, zapewne większość odpowiedziałaby że to była biblijna Sodoma.
Znikoma jednak część tych ludzi wskazałaby inne miasto w przeszłości lub teraźniejszości.
Czym była Sodoma? była miastem biblijnym położonym w dolinie Siidim.
Biblia mówi nam, że Abraham po powrocie z Egiptu przybył do ziemi kananejskiej by podzielić ją pomiędzy siebie i swego bratanka Lota. Sodomici mieli jednak problem z Asyryjczykami, którzy stale ich napadali. Z pomocą przyszedł Abraham, któremu Bóg obiecał nagrodę.
Po jakimś czasie jak to w życiu bywa, mieszkańcy Sodomy poczuli siłę i wielce się wzbogacili. Niestety bogactwu towarzyszyła rozpusta i całkowity brak zasad, życie bez Boga. Bóg jak to Bóg słusznie się rozgniewał wysyłając dwóch aniołów, którzy spędzili noc w namiocie Lota. Zanim jeszcze poszli owi goście spać, mężczyźni z miasta otoczyli Lota domo oznajmili, że chcą współżyć z jego gośćmi. Lot zaoferował im w zamian swoje dwie córki notabene dziewice, czemu Sodomici odmówili dobijając się do drzwi na co aniołowie odpowiednio zareagowali. Porazili ich światłem. Po tym incydencie oznajmili Lotowi, by zebrał wszystkich najbliższych w swoim domu, ponieważ rankiem miasto ma być zniszczone. Tak też się stało.
Co robili Sodomici takiego strasznego, że Bóg chciał ich zgładzić? Myślę, że to jedno z tych pytań, które dadzą odpowiedź wrogom Boga lub sceptykom wiary co do zabijania przez Boga ludzi. Ateiści mimo, że nie wierzą w Boga, to uważają go za największego morderce w historii. Tutaj mogę tylko dać ten znaczek 🙂
Sodomici popełnili maksymalną ilość grzechów seksualnych, których Biblia wymienia minimum siedem. Są nimi
1. Homoseksualizm.
3MO. 18.(22) “Nie będziesz cieleśnie obcował z mężczyzną jak z kobietą”.
Z powodu tego nakazu Boga w kilku stanach USA jest zakaz cytowania Biblii!!!
2. Kazirodztwo.
3MO. 6.18
“Nikt nie będzie się zbliżał do swojego krewnego, aby odsłaniać jego nagość; Jam jest Pan!(7) Nie będziesz odsłaniał nagości swojego ojca i nagości swojej matki. Jest ona twoją matką. Nie będziesz odsłaniał jej nagości. (8) Nie będziesz odsłaniał nagości żony swojego ojca, gdyż jest to nagość ojca twojego. (9) Nie będziesz odsłaniał nagości siostry swojej, córki twojego ojca lub córki twojej matki, czy się urodziła w domu rodzinnym, czy się urodziła poza nim. (10) Nie będziesz odsłaniał nagości córki twojego syna lub córki twojej córki, gdyż są one twoją nagością. (11) Nie będziesz odsłaniał nagości córki żony twojego ojca, urodzonej z ojca twojego, gdyż jest ona twoją siostrą. (12) Nie będziesz odsłaniał nagości siostry twojego ojca, jest ona krewną twojego ojca. (13) Nie będziesz odsłaniał nagości siostry twojej matki, jest ona krewną matki twojej. (14) Nie będziesz odsłaniał nagości brata ojca twojego, nie zbliżysz się do jego żony, jest ona twoją stryjenką. (15) Nie będziesz odsłaniał nagości twojej synowej, jest ona żoną twojego syna, nie będziesz odsłaniał jej nagości. (16) Nie będziesz odsłaniał nagości żony twojego brata, jest ona nagością twojego brata. (17) Nie będziesz odsłaniał nagości kobiety i jej córki. Nie weźmiesz córki jej syna ani córki jej córki, aby odsłonić jej nagość, są one krewne między sobą. Jest to sprośnością. (18) Nie weźmiesz sobie kobiety i jej siostry za nałożnicę i nie będziesz odsłaniał jej nagości za życia tamtej.”
3. Cudzołóstwo
3Mo, 18,20 oraz przykazania:
7. Nie kradnij.
9. Nie pożądaj żony bliźniego twego,
Co oznacza także:
– zdradę małżeńską
– uwiedzenie (namówienie, nakłonienie partnera do czynu lubieżnego)
– gwałt (zmuszenie siłą do uległości i stosunku cielesnego)
– prostytucja (uprawianie nierządu w celach zarobkowych)
“Albo czy nie wiecie, że niesprawiedliwi Królestwa Bożego nie odziedziczą? Nie łudźcie się!
Ani wszetecznicy, …ani cudzołożnicy, ani rozpustnicy, ani mężołożnicy …Królestwa Bożego
nie odziedziczą.” 1 Kor. 6:9.10
4. Bestialstwo, zoofilia.
Kontakt seksualny ze zwierzętami. 3MO 16,23
5. Aborcja
3MO 20, 1-5
” (1) I przemówił Pan do Mojżesza tymi słowy: (2) Powiedz do synów izraelskich: Ktokolwiek z synów izraelskich i z obcych przybyszów mieszkających w Izraelu odda kogoś ze swego potomstwa Molochowi, poniesie śmierć; miejscowa ludność ukamienuje go. (3) Ja zaś zwrócę się przeciwko mężowi temu i wytracę go spośród jego ludu, gdyż oddał Molochowi jedno ze swego potomstwa i skalał moją świątynię, i zbezcześcił moje święte imię. (4) A jeśliby miejscowa ludność nie zwróciła uwagi na tego męża, że oddał Molochowi kogoś ze swego potomstwa, i nie zabiła go,”
6. Stosunek z kobietą w czasie menstruacji.
“Mężczyzna, który obcuje cieleśnie z kobietą w czasie jej miesięcznego krwawienia i odsłania jej nagość oraz obnaża źródło jej upływu krwi, a ona też odsłoni źródło upływu krwi swojej, to oboje zostaną wytraceni spośród swego ludu.”
Nakaz ma nie tylko wartość pod kątem seksu ale także i higieny. Wśród moich byłych znajomych modne i takie “śmieszne” było powiedzenie ” co to za marynarz co nie pływał po morzu czerwonym”. Myślę że kultura uupada a szatan zbiera żniwo.
7. Masturbacja.
Mylnie kojarzona z także postacią biblijną Onanem. Onan kompletnie nie ma nic wspólnego z ta czynnością. Onan unikał tylko zapłodnienia ilekroć współżył z żoną brata mimo nakazu ojca. Prawdopodobnie stosował stosunek przerywany.
3 Mo. 18.21
“Z potomstwa swego nie będziesz oddawał żadnego na ofiarę dla Molocha i nie będziesz przez to bezcześcił imienia Boga swojego; Jam jest Pan.”
W naszych niestety nowoczesnych czasach nakaz ten nabył nowe oblicze – pornografia (pisma porno mające na celu pobudzenie seksualne), wyuzdanie seksualne (odkrywanie intymnych części ciała przed obcymi ludźmi).
W celu pobudzenia dodatkowo stosuje się praktyki new age czyli czysto satanistyczne techniki jak wizualizacja, w tym przypadku wyobrażenie sobie stosunku z obca kobietą ze zdjęć. Tak więc skoro raz, nasienie jest marnowane, a dwa poświęca się je szatanowi przez jego demoralkulturę pornograficzną, człowiek staje w opozycji do Boga
Teraz powstaje takie oto pytanie: czy aby na pewno Sodoma i Gomora były jedynymi zdemoralizowanymi miastami w historii? Czy nie ma takich miast obecnie w Polsce? co jest w Warszawie, Katowicach i innych większych miastach? Co robią tzw swingersi jeśli nie uprawiają sodomy. Czym są kluby go-go? Czym jest film “Testosteron”, w którym próbuje się w naukowy sposób wyjaśnić zdrady?
Obecny świat z patoinżynierią społeczną upodlił prawdziwą miłość sprowadzając ją na niziny o ile nie na dno.
Przesłanie Biblii można umieścić w jednym zdaniu: giniemy tylko z jednego powodu, “braku poznania”.
Szukajcie a znajdziecie, proście a będzie Wam dane.
mp/detektywprawdyblogspot.com/Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
fot. via Wikipedia.org, domena publiczna
***
Głoszenie Ewangelii –
oto najważniejsza posługa Kościoła
«Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam» (J 20, 21)
Z okazji Jubileuszu Roku 2000 czcigodny Jan Paweł II na początku nowego tysiąclecia ery chrześcijańskiej stanowczo podkreślił potrzebę odnowienia zobowiązania, by nieść wszystkim orędzie Ewangelii «z takim samym entuzjazmem jak pierwsi chrześcijanie» (por. list apost. Novo millennio ineunte, 58). Jest to najcenniejsza posługa, jaką Kościół może ofiarować ludzkości i każdej poszczególnej osobie, poszukującej głębokich racji, by żyć pełnią swojego życia. Dlatego też to właśnie wezwanie rozbrzmiewa każdego roku w czasie obchodów Światowego Dnia Misyjnego. Nieustanne głoszenie Ewangelii ożywia bowiem także Kościół, jego zapał, jego ducha apostolskiego, odnawia jego metody duszpasterskie, tak aby zawsze odpowiadały nowym sytuacjom — również tym, które wymagają nowej ewangelizacji — i by ożywiał je zapał misyjny: «Misje bowiem odnawiają Kościół, wzmacniają wiarę i tożsamość chrześcijańską, dają życiu chrześcijańskiemu nowy entuzjazm i nowe uzasadnienie. Wiara umacnia się, gdy jest przekazywana! Nowa ewangelizacja ludów chrześcijańskich znajdzie natchnienie i oparcie w oddaniu się działalności misyjnej» (Jan Paweł II, enc. Redemptoris missio, 2).
Idźcie i głoście
Ten cel jest wciąż stawiany na nowo przez sprawowanie liturgii, zwłaszcza Eucharystii, która kończy się zawsze powtórzeniem polecenia zmartwychwstałego Jezusa, skierowanego do apostołów: «Idźcie…» (Mt 28, 19). Liturgia jest zawsze powołaniem «ze świata» i nowym posłaniem «do świata», aby dawać świadectwo temu, czego się doznało: zbawczej mocy Słowa Bożego, zbawczej mocy tajemnicy paschalnej Chrystusa. Wszyscy, którzy spotkali zmartwychwstałego Pana, czuli potrzebę, by powiedzieć o tym innym, tak jak dwaj uczniowie z Emaus. Po tym, jak rozpoznali Pana przy łamaniu chleba, «w tej samej godzinie zabrali się i wrócili do Jeruzalem. Tam zastali zebranych Jedenastu» i opowiedzieli im o tym, co przydarzyło się im w drodze (por. Łk 24, 33-34). Papież Jan Paweł II napominał, byśmy «czuwali, byli gotowi rozpoznać Jego oblicze i spieszyć do braci, aby nieść im wspaniałą nowinę: ‘Widzieliśmy Pana!’» (por. list apost. Novo millennio ineunte, 59).
Wszystkim
Ewangelia jest głoszona wszystkim narodom. Kościół «z natury swojej jest misyjny, ponieważ bierze początek z misji Syna i misji Ducha Świętego, zgodnie z zamysłem Boga Ojca» (Sobór Watykański II, dekret Ad gentes, 2). Taka jest «łaska i właściwe powołanie Kościoła; wyraża najprawdziwszą jego tożsamość. Kościół jest dla ewangelizacji» (por. Paweł VI, adhortacja apost. Evangelii nuntiandi, 14). W związku z tym nie może on nigdy zamykać się w sobie. Zakorzenia się w określonych miejscach, aby iść dalej. Jego działanie, zgodnie ze słowem Chrystusa i pod wpływem Jego łaski oraz Jego miłości, uobecnia się w pełnym wymiarze we wszystkich ludziach i narodach, aby doprowadzić ich do wiary w Chrystusa (por. Ad gentes, 5).
To zadanie nie przestało być pilne. A wręcz, «misja Chrystusa Odkupiciela, powierzona Kościołowi, nie została jeszcze bynajmniej wypełniona do końca. Gdy (…) obejmujemy spojrzeniem ludzkość, przekonujemy się, że misja Kościoła dopiero się rozpoczyna i że w jej służbie musimy zaangażować wszystkie nasze siły» (Jan Paweł II, enc. Redemptoris missio, 1). Nie możemy być spokojni, jeśli pomyślimy, że po dwóch tysiącach lat wciąż są narody, które nie znają Chrystusa i nie słyszały jeszcze Jego orędzia zbawienia.
Co więcej, powiększa się też rzesza osób, którym wprawdzie była głoszona Ewangelia, ale zapomniały o niej i oddaliły się od niej, nie utożsamiają się już z Kościołem; a liczne środowiska, także w społeczeństwach tradycyjnie chrześcijańskich, nie chcą się otworzyć na słowo wiary. Dokonuje się przemiana kulturowa, której sprzyjają także globalizacja, prądy myślowe i panujący relatywizm; przemiana, której rezultatem jest mentalność i styl życia nieuwzględniające przesłania ewangelicznego, jak gdyby Bóg nie istniał, a afirmujące jako cel życia dążenie do dobrobytu, łatwego zarobku, kariery i sukcesu, nawet kosztem wartości moralnych.
Współodpowiedzialność wszystkich
Misja powszechna obejmuje wszystkich, wszystko i zawsze. Ewangelia nie jest wyłącznym dobrem tego, kto ją otrzymał, ale jest darem, którym trzeba się dzielić, wspaniałą nowiną, którą należy przekazywać. A ten dar-zadanie powierzony jest nie tylko nielicznym, ale wszystkim ochrzczonym, którzy są «wybranym plemieniem, (…) narodem świętym, ludem [Bogu] na własność przeznaczonym» (1 P 2, 9), aby głosił Jego cudowne dzieła.
Obejmuje ona również wszelkie rodzaje działalności. Poświęcanie uwagi ewangelizacyjnej działalności Kościoła w świecie i współpraca w niej nie mogą ograniczać się do paru momentów i szczególnych okazji, nie można ich też traktować jako jednego z wielu rodzajów czynności duszpasterskich: wymiar misyjny Kościoła jest istotny, dlatego trzeba mieć go zawsze na uwadze. Ważne jest, aby zarówno poszczególni ochrzczeni, jak i wspólnoty kościelne interesowali się misją nie sporadycznie i okazjonalnie, ale w sposób trwały, jako formą życia chrześcijańskiego. Dzień Misyjny nie jest odosobnioną chwilą w ciągu roku, ale cenną okazją do refleksji nad tym, czy i jak odpowiadamy na powołanie misyjne; jest to odpowiedź o zasadniczym znaczeniu dla życia Kościoła.
Ewangelizacja globalna
Ewangelizacja jest procesem złożonym i obejmuje różne elementy. Jednym z nich, do których w działalności misyjnej przywiązywano zawsze szczególną wagę, jest solidarność. Jest to również jeden z celów Światowego Dnia Misyjnego, który za pośrednictwem Papieskich Dzieł Misyjnych zachęca do pomocy w realizacji zadań ewangelizacyjnych na terenach misyjnych. Polega ona na wspieraniu instytucji, niezbędnych do utrwalania i umacniania Kościoła przez katechistów, seminarzystów, kapłanów; a także na wnoszeniu wkładu w polepszanie warunków życia osób w krajach, w których występują w najpoważniejszej formie zjawiska ubóstwa, niedożywienia, zwłaszcza dzieci, chorób, niedostatku opieki medycznej oraz instytucji oświatowych. To również wchodzi w zakres misji Kościoła. Głosząc Ewangelię, ma on na względzie życie ludzkie w pełnym jego znaczeniu. Jest niedopuszczalne, podkreślał sługa Boży Paweł VI, aby w ewangelizacji nie były brane pod uwagę kwestie dotyczące promocji człowieka, sprawiedliwości, wyzwolenia z wszelkiego rodzaju ucisku, oczywiście z poszanowaniem autonomii sfery politycznej. Brak zainteresowania doczesnymi problemami ludzkości byłby równoznaczny z «zapominaniem nauki Ewangelii o miłości bliźniego, cierpiącego i będącego w potrzebie» (por. adhortacja apost. Evangelii nuntiandi, 31. 34); nie byłoby to zgodne z postępowaniem Jezusa, który «obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię o królestwie i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości» (Mt 9, 35).
Tak więc przez współodpowiedzialne uczestnictwo w misji Kościoła chrześcijanin staje się budowniczym jedności, pokoju, solidarności, które dał nam Chrystus, i współpracuje w urzeczywistnianiu zbawczego planu Boga w stosunku do całej ludzkości. Wyzwania, które przed nią stają, wymagają od chrześcijan, by podążali razem z innymi, a misja jest integralną częścią tej wędrówki ze wszystkimi. Na tej drodze niesiemy, choć w naczyniach glinianych, nasze powołanie chrześcijańskie, nieoceniony skarb Ewangelii, żywe świadectwo o Jezusie, który umarł i zmartwychwstał, którego spotyka się i w którego wierzy w Kościele.
Niech Dzień Misyjny ożywia w każdym pragnienie i radość z «wychodzenia» naprzeciw ludzkości i niesienia wszystkim Chrystusa. W Jego imię udzielam wam z serca Błogosławieństwa Apostolskiego, w szczególności tym, którzy najbardziej trudzą się i cierpią dla sprawy Ewangelii.
Watykan, 6 stycznia 2011 r., uroczystość Objawienia Pańskiego
Benedykt XVI
dam/opoka.org.pl
______________________________________________________________________________________________________________
o. Jan Strumiłowski OCist:
Trójca Święta – istota naszego istnienia
(źrodło: youtube.com/Blessed Trinity Orlando FL)
***
Trzecia Prawda Wiary brzmi: Są trzy Osoby Boskie: Bóg Ojciec, Syn Boży i Duch Święty. Jest to dogmat, który wydaje się być najbardziej teoretycznym, który wydaje się nie mieć odzwierciedlenia w naszym życiu. Oczywiście jest to mniemanie błędne, ponieważ jest to jeden z fundamentalnych, a nawet można powiedzieć – podstawowy dogmat Prawdy Wiary. Wierzymy w Boga, który jest Trójcą Świętą.
Nie chodzi tu o to, że wierzymy w trzech Bogów, jak zarzucają nam niektórzy poganie. My wierzymy w Jednego Boga. Jest tylko jedna istota Boga, jedna istota Najwyższa. Natomiast ta istota Boga nie jest samotnikiem. Gdyby Bóg był tylko jeden, a nie był Trójjedyny, nie mógłby być Miłością. Bo miłość realizuje się w relacji.
W takim odczytaniu boskości, można powiedzieć filozoficznym, kiedy Boga przedstawiamy jako monolit, jako monadę, jako absolut – Bóg z trudem mógłby być nazwany miłością. Można byłoby powiedzieć, że Bóg aby kochać potrzebował kogoś jeszcze. Wydawałoby się wówczas, że dla urzeczywistnienia swojej miłości Bóg potrzebował człowieka, potrzebował stworzenia.
Tymczasem Bóg, jako Trójca Osób, jest Odwieczną Miłością. I to miłością istotową. I Bóg zawsze był szczęśliwy – Ojciec kochał i kocha Syna – odwiecznie i zawsze Go kocha. Oddaje mu wszystko w akcie rodzenia. Ów akt z teologicznego punktu widzenia jest udzielaniem własnej istoty przez Ojca – Synowi, aby On był. A zatem jest to miłość pełna, miłość wywłaszczająca siebie, miłość rodząca. Syn zaś przyjmuje wszystko z ręki Ojca i jest to miłość receptywna. Syn nie sam stanowi o sobie, ale jest wszystkim tym, czym rodzi Go Ojciec. Przyjmuje wszystko.
To jest bardzo ważny aspekt miłości, o którym dziś zapominamy. Nam się wydaje, że kochać, to znaczy całkowicie oddać siebie. Natomiast kochać, to znaczy również przyjąć wszystko od Boga. I Syn wszystko przyjmuje. Jest tym, kim Ojciec Go czyni w akcie rodzenia. Ale zaraz, od razu, jednocześnie, Syn wszystko oddaje Ojcu, oddaje Mu całą swoją istotę, jak gdyby powtarzając ten akt ojca: Chcę abyś był, oddaje wszystko Tobie, wszystko co moje należy do Ciebie.
W Ewangelii ta dynamika życia Trójjedynego bardzo wyraźnie jest widoczna w Chrystusie. Duch Święty tymczasem jest istotową, osobową miłością między Ojcem i Synem. W Bogu kochać, to nie oddzielny akt, oddzielony od osoby. W naszym życiu doczesnym w przestrzeni stworzeń, które są złożone, być i działać, to jest coś innego. Ja jestem i ja działam. Natomiast nigdy nie jestem całym swoim działaniem. W Bogu to jest zjednoczone i jednoznaczne.
Ojciec nie tylko kocha Syna, ale Ojciec jest Miłością do Syna. Syn nie tylko kocha Ojca, ale Syn jest Miłością ku Ojcu. Duch Święty nie tylko jest wzajemną miłością ich Obu, ale jest osobą współistotną Ojcu i Synowi.
Zatem miłość w Bogu jest pełna i jest miarą absolutnej miłości. Jest wzorem miłości, do której my powinniśmy dążyć. Człowiek, na zasadzie podobieństwa do Boga, jest zdolny do miłości, ale nasza miłość nigdy nie jest pełna. My tęsknimy i pragniemy takiej miłości, gdzie nie tylko będziemy kochali ukochanego aktem miłości, który jest od nas oderwany, ale my pragniemy całkowicie siebie oddać, całkowicie należeć i całkowicie przyjąć.
I taka miłość jest możliwa do zrealizowania tylko i wyłącznie w zjednoczeniu z Bogiem. Między innymi z tego powodu ta miłość naturalnie, która zawiązuje się między mężczyzną a kobietą, została podniesiona do rangi sakramentu, aby w jej przestrzeni realizowała się Miłość Boża. Żeby mąż nie tylko kochał żonę, ale ze względu na Chrystusa, na Kościół Święty, na Boga, stawał się miłością do niej, stawał się wywłaszczeniem siebie na rzecz jej dobra i odwrotnie.
Widzimy więc, że w Trójcy Świętej mamy obraz i wzór prawdziwej miłości. Intuicyjnie mamy zapisany obraz tej miłości w naszej naturze, ale on jest nie do zrealizowania w pełni.
W Trójcy Świętej widzimy cel naszego życia – a więc stać się miłością absolutną ku Bogu i ku swoim braciom. Po wtóre Trójca Święta pokazuje nam jak człowiek powinien żyć w sposób pełny – czyli całkowicie angażujący siebie i swoją istotę: Nie tylko modle się do Boga, ale staję się modlitwą do Boga. Nie tylko oddaje siebie Bogu, ale staje się oddaniem Bogu.
Zatem dogmat o Trójcy Świętej tak naprawdę porządkuje i wyznacza początek i kres naszego życia. Dogmat ów jest jakby przedstawieniem tego za czym intuicyjnie tęsknimy, a czego nie posiadamy we własnej naturze i co nie może nam dać spełnienia. Pokazuje, że nasza natura nie może nam dać spełnienia sama w sobie. Aby człowiek mógł żyć spełniony, potrzebuje Boga.
Dogmat o Trójcy Świętej oczywiście porządkuje też inne aspekty naszego życia. Nie jest przypadkiem, że Trójca Święta, chociaż jest współistotna, to każda osoba posiada tą samą godność, należy się jej ta sama cześć, jest równa co do majestatu i chwały, to jednak w pewnym sensie Trójca Święta jest uhierarchizowana.
Bóg jest początkiem Trójcy. To On rodzi Syna, który jest Logosem, który jest Rozumem, natomiast dopiero z Ojca i Syna rodzi się Akt Woli (mówiąc metaforycznie), którym jest Duch Święty, akt miłości. I to również powinno porządkować i dawać wzór naszego życia. Jeżeli bowiem zasadą życia chrześcijańskiego jest miłość, to ta miłość musi wynikać z poznania. Musi wynikać i z Ojca i Syna. Nie można postawić miłości ponad poznanie.
Jeśli zapomnimy o dogmacie, zapomnimy o tym Kim jest Bóg naprawdę, zapomnimy kim jest człowiek, a skupimy się tylko na miłości, to nasza miłość stanie się ślepa, beztreściowa i stanie się karykaturą i wykrzywieniem miłości.
I z takim procesem, jak się wydaje, mamy dziś często do czynienia – kładzie się na piedestale miłość, natomiast mówi się, że prawda jest drugorzędna. Ale miłość bez prawdy może skończyć się nawet na umiłowaniu grzechu. I to widzimy chociażby w takim pojęciu jak „tolerancja”, która jest niczym innym jak wykrzywieniem miłości, jak miłością bez poznania.
Jeżeli poznajemy w Bogu obiektywny porządek rzeczy, poznajemy co się Bogu podoba i to zaczynamy kochać, to wówczas nasza miłość jest uporządkowana, wtedy miłość nie skłoni się ku temu co jest przeciwne Bogu, co grzeszne, ale zacznie to nienawidzić. Święty Tomasz z Akwinu mówi, że nienawiść grzechu również jest owocem miłości.
Dogmat o Trójcy Świętej jest więc dogmatem, który wyznacza istotę naszego istnienia – początek, wzór i cel. Kochać w takim porządku jaki odwiecznie istnieje w Bogu. Zanurzyć się w istotowej, substancjalnej Miłości, jaką jest Bóg. Ona będzie celem i kresem wszelkich pragnień naszej natury i wszelkich pragnień, które Bóg w tej naszej naturze umieścił. Bez Boga, bez Boga Trójjedynego, nie ma prawdziwego spełnienie i nie ma prawdziwej miłości.
PCh24.pl
______________________________________________________________________________________________________________
Bóg jest obecny na cztery sposoby. Nie chce, byśmy Go zamykali w “złotym pudełku”
– Czasem się uśmiecham, gdy w kościołach jest tabliczka: “Bóg tu jest”. Przecież On jest wszędzie, nie tylko tu! Jest wszechobecny. To znaczy, że nie ma takiego miejsca, gdzie Boga nie ma. Gdy wyjdziemy z kościoła, Bóg będzie poza nim. Warto to sobie uzmysłowić, że nieustannie, wszędzie, gdzie jesteśmy, jesteśmy w obecności Boga – mówi ks. Krzysztof Porosło.
Diecezjalny duszpasterz akademicki przy kolegiacie św. Anny w Krakowie wygłosił w bazylice w Hałcnowie katechezę zatytułowaną „W jaki sposób Jezus żyje w Kościele? Kościół żyje Eucharystią!”.
Jak mówił podczas katechezy, o “zamykaniu” Boga w jednym miejscu pisał jeden z wielkich teologów Kościoła, Hans Urs von Balthasar. W jednej ze swoich książek wybitny teolog w usta Jezusa włożył skargę, która może nas zaskoczyć.
“Zamknęliście Mnie w złotym pudełku”
– Zamknęliście Mnie w złotym pudełku, tabernakulum, ksiądz proboszcz ma kluczyk, raz w tygodniu przychodzicie do Mnie i otwieracie pudełko. a potem zamykacie Mnie z powrotem i idziecie załatwiać swoje sprawy. Raz w roku Mnie bierzecie na spacer po parafii, na Boże Ciało, pozwalacie Mi zobaczyć, jak żyjecie, gdzie mieszkacie, ale tylko raz w roku, a potem znowu zamykacie Mnie w złotym pudełku, na kluczyk – parafrazował ks. Porosło. – Ten lament Jezusa jest bardzo realny, kiedy zapominamy, że całe nasze życie jest przeżywane w obecności Boga. I nie chodzi o to, że Pan Bóg jest jak wielki brat, wszędzie ma kamery, widzi wszystko, co robimy i kiedy chcemy zrobić coś złego, powinna nam się zapalić czerwona lampka “Bóg widzi”. Chodzi o co ś znacznie ważniejszego: że Bóg naprawdę jest obecny we wszystkim, co powołuje do istnienia i nie ma takiego stworzenia, które byłoby bezbożne. Może być ktoś, kto Boga odrzuci i nie chce budować z nim bliskości, może być ktoś, kto w Boga nie wierzy, ale nie ma takiego człowieka, którego Bóg by odrzucił i z niego zrezygnował – mówił duszpasterz.
Jeśli budzisz się rano, to znaczy, że Bóg cię chce, że jesteś ważny
Jak wyjaśniał ks. Porosło, Bóg jest obecny na trzy sposoby. Wyjaśniał to już Tomasz a Akwinu. Po pierwsze nadaje wszystkiemu istnienie i podtrzymuje w w istnieniu wszystko, co istnieje.
– Jeśli Bóg przestałby nas chcieć chociaż na sekundę, to przestalibyśmy istnieć. Jeśli dziś obudziłeś się rano, twoje serce bije, to tylko dlatego, że Bóg mówi: jesteś dla mnie ważny, jesteś, bo cię chcę – mówił duszpasterz.
Drugi sposób obecności Boga przejawia się w Jego prawach. Św. Tomasz wyjaśnia, że Bóg jest we wszystkim obecny swoją mocą i prawami: cały świat jest podany władzy bożej.
– To trochę jak z królem, który rządzi w całym królestwie nie dlatego, że jest w każdym mieście, ale dlatego, że nadaje prawa, które w całym państwie obowiązują. To tak, jak trener piłkarski: niby nie gra, niby nie biega po boisku, ale jak drużyna nie wygrywa, to jego się zwalnia, bo drużyna realizuje jego taktykę i zamysł – wyjaśniał ks. Porosło.
Nikt nie wypada z rąk Panu Bogu
Trzeci sposób obecności Bożej to Boża opatrzność.
– Bóg jest obecny we wszystkim, bo z miłością przygląda się nam i czuwa, żeby wszystko zmierzało we właściwym kierunku. Nikt nie wypada z rąk Panu Bogu. Bóg na wszystko patrzy: jak mama, która dogląda swoje dzieci, choć wydaje się, że jest zajęta czymś innym. Gotuje w kuchni obiad, ale kątem oka dobrze widzi, co robią w drugim pokoju – tłumaczył ks. Porosło.
Jak mówił, Bogu to nie wystarczyło i zapragnął być obecny w ludzkim życiu w jeszcze jeden sposób. To jest właśnie to, co nazywamy łaską uświęcającą.
– Bogu nie wystarczyło, że jest obecny na te trzy sposoby. Zapragnął wejść w tak wyjątkową relację z człowiekiem, że zapragnął nas uczynić swoimi dziećmi – mówił duszpasterz.
To właśnie jest łaska uświęcająca
– To, co nazywamy łaską uświęcającą, to ten szczególny sposób zamieszkania Boga w człowieku; kiedy w naszej duszy trzy Osoby Trójcy zamieszkują i upodobniają nas do siebie. To nie jest coś, co się wydarza na sposób naturalny: potrzebujemy, żeby to Bóg wyszedł do nas z taką propozycją. Żeby przestał być na zewnątrz nas, a zaczął być w głębi nas, poruszał nas do działania, inspirował do dobra i miłości, przemieniał od wewnątrz. I to jest najważniejsze: tęsknota za życiem w łasce uświęcającej. Budowania relacji z Bogiem, doświadczenia, że jesteśmy tak bardzo kochani, że On chce mieszkać w naszych sercach. Chce być moją codziennością, chce przeżywać moje życie razem ze mną, odczuwać to, co czuję, być w tym, co robię – mówił ks. Porosło.
ks. Krzysztof Porosło/źródło: diecezja.bielsko.pl
______________________________________________________________________________________________________________
PIĄTEK 16 CZERWCA – kościół św. Piotra
UROCZYSTOŚĆ
NAJŚWIĘTSZEGO SERCA PANA JEZUSA
17.00 – SPRZĄTANIE KOŚCIOŁA – ZAPRASZAMY DO POMOCY
18.00 – ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU I SAKRAMENT SPOWIEDZI ŚW.
19.00 – MSZA ŚW.
MOŻLIWOŚĆ DOKONANIA OSOBISTEGO AKTU POŚWIĘCENIA NAJŚWIĘTSZEMU SERCU PANA JEZUSA (za te osoby będzie też intencja Mszy św.)
Najważniejsze Serce świata
Począwszy od duchowych doświadczeń św. Małgorzaty Marii Alacoque, głęboko związanych z doznanymi objawieniami Najświętszego Serca Pana Jezusa, stojących u podstaw Jego kultu, katolicy praktykują najpierw osobiste, a potem także wspólnotowe i publiczne akty poświęcenia. Możemy je zauważyć w wędrówce duchowej wielu świętych w XVIII i XIX wieku, dla których stały się niejako programem życia i działania.
Adobe Stock
*****
Szczególnym przełomem w praktykowaniu tych aktów było zalecenie publicznego odmawiania Aktu poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa, które wydał papież Leon XIII w encyklice Annum sacrum (25 maja 1899 r.). Powód zalecenia tego aktu całemu Kościołowi i jego odmawiania „w głównym kościele wszystkich stolic i miast” był bardzo osobisty. Papież chciał w ten sposób dziękować Bogu „za uwolnienie od niebezpiecznej choroby i zachowanie przy życiu”. Stopniowo ten akt zaczął się przyjmować w Kościele w wersji wspólnotowej, by stać się manifestacją kultu Najświętszego Serca Jezusowego i zawartego w nim przesłania duchowego, kościelnego i społecznego. Do jego utrwalenia przyczynił się następnie papież Pius XI, nadając odpusty jego publicznemu odmówieniu, a kolejni papieże potwierdzili zarówno znaczenie tej pobożnej praktyki, jak i odpusty z nią związane. Dzisiaj także łączy się z tym aktem odpust zupełny, gdy jest on odmawiany publicznie.
Aby zrozumieć sens tego aktu i jego uprzywilejowane znaczenie, trzeba mieć na względzie jego genezę i rolę, którą odgrywał i odgrywa w Kościele. Chociaż został on zalecony po raz pierwszy w Kościele przez Leona XIII z racji niejako prywatnych, to jednak nie odzwierciedla tylko osobistych przekonań papieża, ale wyrasta z głębokiej teologii Najświętszego Serca Pana Jezusa, która została wypracowana w XVIII i XIX wieku. Łączy ona w sobie tajemnicę wcielenia Syna Bożego i Jego zbawczej ofiary na krzyżu, która niejako streszcza się w słowie miłość, a jej symbolicznym wyrazem jest serce. Od samego początku więc Serce Jezusa jest syntezą dzieła zbawczego.
W tym kulcie jest obecny jednak także drugi aspekt, którym są jego konsekwencje duchowe i moralne – zarówno indywidualne, jak i społeczne. Od wierzącego domaga się on zatem odpowiadania osobistą miłością na miłość Chrystusa, a od wspólnoty wierzących – chrześcijańskiego kształtowania życia społecznego, a nawet politycznego. Dlatego już w XIX wieku zwrócono uwagę na społeczne królowanie Chrystusa, którego wymóg rodzi się z kultu Jego Serca. Począwszy od papieża bł. Piusa IX, o tych konsekwencjach społecznych mówi się coraz więcej. Papież św. Paweł VI, wychodząc od Najświętszego Serca Pana Jezusa, zaproponował Kościołowi budowanie „cywilizacji miłości”, a św. Jan Paweł II poszerzył tę koncepcję, proponując „cywilizację miłości i prawdy”. Dobrze to odpowiada dzisiejszej sytuacji duchowej świata, który potrzebuje odnaleźć na nowo i odbudować podstawowe znaczenie prawdy i miłości w życiu osobistym, społecznym, politycznym itd.
Dlaczego więc publiczne, czyli właściwie wspólnotowe odmawianie Aktu poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa?
Ta praktyka kościelna podkreśla przede wszystkim, że kult Najświętszego Serca Jezusowego nie jest jedynie wyrazem jakieś pobożności czysto wewnętrznej i indywidualistycznej, by nie powiedzieć – pietystycznej, ale jest kultem doniosłym społecznie, jak społeczny charakter miało dzieło zbawcze Chrystusa, gdy zakorzeniało się w Jego Sercu. Wyraża się w nim jasno świadomość, że wiara chrześcijańska ma charakter kościelny: jest pierwotnie „wiarą Kościoła”, w której potem osobiście uczestniczy każdy wierzący. Jako wiara eklezjalna ma ona także kształtować życie wspólnotowe w jego wielu aspektach.
Kult Najświętszego Serca ma następnie charakter wynagradzający i ekspiacyjny. Akt, o którym mówimy, został zalecony także jako akt ekspiacyjny, szczególnie za grzechy raniące życie społeczne, takie jak: zaniedbania w wychowaniu, lekceważenie czystości, bluźnierstwa, żądza posiadania, niewiara, ateizm, odrzucanie Boga w kulturze i polityce, lekceważenie władzy itd. Grzechy publiczne domagają się również publicznego zadośćuczynienia. Zwracała na to uwagę już św. Małgorzata Maria Alacoque.
Publiczne odmawianie Aktu poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa ma następnie na celu podkreślenie, że objawiona przez Niego miłość jest najwyższą zasadą życia społecznego i politycznego. Wszyscy papieże XX wieku, podobnie jak to uczyniono w dokumentach II Soboru Watykańskiego, stale powracają do tego pryncypium, usiłując do niego przekonać zarówno chrześcijan, jak i wszystkich ludzi dobrej woli. Publiczne powtarzanie tego aktu ma za zadanie utrwalać to przekonanie o zasadniczym znaczeniu dla całej ludzkości, aby w oparciu o nie dokonywać przemiany relacji międzyludzkich i kształtować nowy styl życia.
Trzeba także pamiętać, że papież Pius XI złączył odmawianie Aktu poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa ze świętem Chrystusa jako Króla Wszechświata. Chciał w ten sposób nie tylko połączyć ze sobą te dwa rodzaje kultu, ale także jeszcze mocniej podkreślić społeczne znaczenie Jezusa Chrystusa i Jego zbawczej miłości dla przyszłości człowieka, która będzie rzeczywiście otwarta, jeśli zostanie złączona z Jego obecnością i Jego panowaniem. Trafnie zwracają na to uwagę rozwijające się obecnie rozmaite ruchy intronizacyjne, które łączą się z kultem Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Publiczne odnawianie Aktu poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa jest niejako syntetycznym potwierdzeniem tych głębokich treści obecnych w Jego kulcie. Na pewno powinny one zostać wydobyte, aby dokonywać przemiany życia społecznego, której dzisiaj tak bardzo potrzeba – ze względu zarówno na dzisiejszą sytuację duchową, jak i na dalszy rozwój życia wspólnoty ludzkiej. Odpust związany z tym aktem stanowi niewątpliwie zachętę do jego odmawiania, ale przede wszystkim odpust – ten wielki duchowy dar – dokonuje odnowy wewnętrznej człowieka, gdyż uwalnia go od skutków grzechu i przyczynia się do tego, że człowiek w nowy sposób może także wcielać w życie to, co jest zawarte w przesłaniu, z którego ten akt wyrasta i które nadal propaguje.
ks. Janusz Królikowski, dziekan wydziału teologicznego UPJPII, sekcja w Tarnowie/Tygodnik Niedziela
______________________________________________________________________________________________________________
6 faktów na temat
Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Z uroczystością Najświętszego Serca Pana Jezusa wiążą się nie tylko pobożne praktyki prostego ludu. Dzieje objawień ustanawiających nabożeństwo i uroczystość Najświętszego Serca to także, a może przede wszystkim, polityczna historia Europy. Stary Kontynent zapewne wyglądałby dziś zupełnie inaczej, gdyby rządzący zamiast kierować się pychą, słuchali wezwań Pana Jezusa.
Przypominamy zatem sześć faktów na temat Najświętszego Serca Pana Jezusa, o których każdy katolik musi bezwzględnie pamiętać:
1.Pan Jezus objawił swe oczekiwanie wobec polityków francuskiej zakonnicy
Uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa obchodzimy dzięki łasce widzenia Chrystusa otrzymanej przez francuską zakonnicę Małgorzatę Marię Alacoque. To jej między grudniem 1673 a czerwcem 1675 objawił się sam Zbawiciel przypominając o swym nieskończonym miłosierdziu dla ludzi i o potrzebie zwrócenia się wszystkich do jego Serca poprzez specjalne Nabożeństwo. Stało się ono dla odprawiających je wiernych źródłem licznych łask.
„Moje Boskie Serce płonie tak wielką miłością ku ludziom, że nie może utrzymać dłużej tych gorejących płomieni, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie je rozlać za Twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi skarbami” – mówił Pan Jezus do zakonnicy. Przekazał jej także misję dla króla Francji.
2. Koniecznie musimy wynagradzać Najświętszemu Sercu za grzechy. W jaki sposób?
Pan Jezus poprosił by pierwszy piątek miesiąca po oktawie Bożego Ciała był „szczególną uroczystością ku czci Serca mego, by w tym dniu zbliżano się do Stołu Pańskiego, by mi cześć składano celem wynagrodzenia tych wszystkich zniewag, które Serce me spotykają, gdy na ołtarzach przebywam”. Z tego też powodu to właśnie w czerwcowy piątek obchodzimy Uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego.
Nasz Zbawiciel, kierując się swą przeogromną miłością do ludzi wprost podał formy pobożności, które przyczyniają się do wynagradzania Jego Najświętszemu Sercu za grzechy ludzkości. Należą do nich:
– Częste przyjmowanie komunii św. w intencji wynagrodzenia, zwłaszcza w pierwsze piątki miesiąca.
– Modlitewne czuwanie w nocy z czwartku na piątek, aby towarzyszyć Jezusowi w Jego śmiertelnym smutku na Górze Oliwnej i wypraszać miłosierdzie dla grzeszników.
– Oddawanie czci obrazowi Serca Jezusowego
3. Pan Jezus ostrzegał katolicką Francję przed upadkiem, w czasie jej świetności
Francuzki król Ludwik XIV otrzymał osobistą misję od Chrystusa, co jest niewyobrażalnym wręcz wyróżnieniem. Wraz z całą swoją rodziną miał poświęcić się Najświętszemu Sercu, miał Je czcić publicznie, zbudować świątynię pod wezwaniem Najświętszego Serca, szerzyć wśród wojska kult obrazu Serca Jezusowego i ozdobić Nim królewskie sztandary. Niewielkie zadanie, jak na króla, nieprawdaż?
Pan Jezus zapowiedział, że będzie błogosławił królowi i jego państwu we wszystkich sprawach, będzie strzegł jej mieszkańców, a wszystkich wrogów złoży u jej stóp, jeżeli tak król jak i poddani szerzyć będą między innymi narodami nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa.
4. Władcy Francji zdradzili Najświętsze Serce Jezusowe, za co kraj zapłacił ogromną cenę
Mimo, iż Zbawiciel postawił konkretne oczekiwanie wobec władców Francji, król Ludwik XIV nie spełnił Jego wymagania. Francja poniosła tego konsekwencje – z katolickiego kraju, obronionego przed falą protestanckiej herezji i stanowiącego o potędze chrześcijańskiej Europy (jakim była Francja, gdy Małgorzata Alacoque otrzymywała dar widzenia Chrystusa) za panowania wnuka Ludwika XIV, nie pozostało już wiele. Rewolucja Francuska zmiotła stary, tradycyjny świat.
Antykatolicka rewolta przyniosła setki tysięcy krwawych ofiar – łącznie z poźniejszym królem, Ludwikiem XVI i jego żoną. Historia jego dziadka, Ludwika XIV jest klarownym przykładem tego, jak wielką odpowiedzialność stanowi sprawowanie władzy, szczególnie władzy królewskiej. Najstarsza córa Kościoła dała tym samym bardzo zły przykład innym krajom – to z winy francuzów właśnie świat urządzony jest dziś zupełnie inaczej niż za czasów Ludwika XIV.
5. Serce Jezusowe na tarczach obrońców katolicyzmu
Podczas trwania Rewolucji Francuskiej symbol Najświętszego Serca Pana Jezusa stał się emblematem chroniącym przeciwników tego krwawego antychrześcijańskiego przewrotu. Powstańcy z Wandei ozdabiali swe sztandary symbolem Serca Jezusowego.
Również wśród rzeczy należących do królowej Marii Antoniny, zgilotynowanej przez rewolucjonistów, znaleziono rysunek Świętego Serca z płomieniem, krzyżem i koroną cierniową, z napisem: „Przenajświętsze Serce Jezusa, zmiłuj się nad nami !”
Pierwszą osobą, która na stałe nosiła przy sobie wizerunek Najświętszego Serca była jednak oczywiście święta Małgorzata Maria Alacoque.
6. W objawieniach dotyczących Najświętszego Serca jest i polski wątek
Król Francji, ostrzegany przed nadciągającą za wiele lat katastrofą, zbagatelizował żądanie Pana Jezusa dotyczące poświęcenia się Jego Sercu. Kilkaset lat później Zbawiciel objawił się w Polsce, a słowa które wypowiedział do Rozalii Celakównej poprzedziły hekatombę już nie o kilkadziesiąt lat, ale o zaledwie kilka miesięcy. „Za grzechy i zbrodnie (wymieniając zabójstwa i rozpustę), popełniane przez ludzkość na całym świecie, ześle Pan Bóg straszną karę. Sprawiedliwość Boża nie może znieść dłużej tych występków. Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeżeli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić Intronizację Najświętszego Serca Jezusowego we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. Tu i jedynie tu jest ratunek(…)”. Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu; jeżeli się podporządkuje pod prawo Boże, pod prawo Jego Miłości. Inaczej, Moje dziecko, nie ostoi się” – usłyszała polska pielęgniarka w… kwietniu 1939 r.
Przypomnienie Służebnicy Bożej nakazu przekazanego uprzednio świętej Małgorzacie, nie przyniosło do tej pory oczekiwanych efektów. Co jednak bardzo ważne, poświęcenie siebie Najświętszemu Sercu możliwe jest także indywidualnie i w gronie rodziny.
malk/PCh24.pl
______________________________________________________________________________________________________________
SOBOTA 17 CZERWCA
UROCZYSTOŚĆ NIEPOKALANEGO SERCA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
w kaplicy izbie JEZUSA MIŁOSIERNEGO – SPOTKANIE BIBLIJNE
10.00 – GODZINKI KU CZCI NMP
w kościele św. Piotra od godz. 17.00 – SPOWIEDŹ ŚW.
18.00 – MSZA ŚW.
RÓŻANIEC W INTENCJI POKOJU
Niepokalane Serce NMP (Screenshot YouTube)
Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny
Matka Boża pokazała też dzieciom piekło, a w nim wiele dusz potępionych, aby wzbudzić w nich grozę i tym większe pragnienie ratowania grzeszników od ognia wiecznego. Zażądała także z tej okazji, aby w każdą pierwszą sobotę miesiąca była przyjmowana Komunia święta wynagradzająca.
Liturgiczne święta Matki Bożej idą zwykle równolegle ze świętami Pana Jezusa. Tak więc Kościół obchodzi: Boże Narodzenie (25 XII) i Narodzenie Najświętszej Maryi (8 IX), Ofiarowanie Chrystusa w świątyni (2 II) i Ofiarowanie Maryi (21 XI), Wielki Piątek i wspomnienie Matki Bożej Bolesnej (15 IX), Wniebowstąpienie Pana Jezusa i Wniebowzięcie Maryi (15 VIII), Serca Pana Jezusa i Serca Maryi (dzień później), Chrystusa Króla (w ostatnią niedzielę przed Adwentem) i Maryi Królowej (22 VIII).
O Sercu Maryi jako pierwszy pisze św. Łukasz (Łk 2, 19. 51). Pierwsze ślady kultu Serca Maryi napotykamy już w XII w. I tak o Sercu Maryi wspominają: św. Azelm (+ 1109), jego uczeń Eudmer (+ 1124), Hugo od św. Wiktora (+ 1141), św. Bernard (+ 1153), św. Herman Józef (+ 1236), św. Bonawentura (+ 1274), św. Albert Wielki (+ 1280), Tauler (+ 1361), bł. Jakub z Voragine (+ 1298), św. Mechtylda (+ 1299), św. Gertruda Wielka (+ 1303), św. Brygida Szwedzka (+ 1373) i inni.
Na wielką skalę kult Serca Maryi rozwinął św. Jan Eudes (1601-1680). Kult, który szerzył, nosił nazwę Najświętszego Serca Maryi lub Najsłodszego Serca Maryi. Jak wiemy, łączył go ze czcią Serca Pana Jezusa. Odtąd powszechne są obrazy Serca Jezusa i Serca Maryi. Najwięcej jednak do rozpowszechnienia czci Serca Maryi przyczynił się ks. Geretes, proboszcz kościoła Matki Bożej Zwycięskiej w Paryżu. W roku 1836 założył on bractwo Matki Bożej Zwycięskiej, mające za cel nawracanie grzeszników przez Serce Maryi. W roku 1892 bractwo liczyło 20 milionów członków.
W objawieniu “cudownego medalika Matki Bożej Niepokalanej”, jakie otrzymała w roku 1830 św. Katarzyna Laboure, są umieszczone dwa Serca: Jezusa i Maryi. Św. Antoni Maria Klaret (+ 1870) Niepokalane Serce Maryi ustanowił Patronką swojego zgromadzenia. Co więcej, Serce Niepokalane Maryi umieścił w herbie tegoż zakonu.
W wieku XIX rozpowszechniło się nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi dla podkreślenia przywileju Jej Niepokalanego Poczęcia i wszystkich skutków, jakie ten przywilej na Maryję sprowadził. To nabożeństwo w ostatnich dziesiątkach lat stało się powszechne. Początek temu nabożeństwu dało ogłoszenie dogmatu o Niepokalanym Poczęciu Maryi przez papieża Piusa IX w roku 1854, jak też objawienia Matki Bożej w Lourdes (1858). Najbardziej jednak przyczyniły się do tego głośne objawienia Matki Bożej w Fatimie w roku 1917.
Dnia 13 maja 1917 roku, kiedy dzieci: Łucja (lat 10), jej cioteczny brat Franciszek (lat 9) i Hiacynta (siostra Franciszka, lat 7) w odległości 3 km od Fatimy pasły swoje owce, ujrzały nagle silny błysk ognia jakby potężnej błyskawicy, który powtórzył się dwa razy. Zaniepokojone dzieci zaczęły zabierać się do domu ze swymi owcami. Ujrzały nagle na dębie postać Matki Bożej i usłyszały Jej głos: “Nie bójcie się, przychodzę z nieba. Czy jesteście gotowe na wszelkie cierpienia i pokuty, aby sprawiedliwości Bożej zadośćuczynić za grzechy, jakie Jego Majestat obrażają? Jesteście gotowe nieść pociechę memu Niepokalanemu Sercu?” W imieniu trojga odpowiedziała najstarsza Łucja: “Tak jest, bardzo tego chcemy”. Matka Boża poleciła dzieciom, aby przychodziły na to samo miejsce co miesiąc 13 każdego miesiąca.
Dzieci wzięły sobie głęboko do serca polecenie z nieba i zadawały sobie w tym czasie najrozmaitsze pokuty i cierpienia na wynagrodzenie Panu Bogu za grzechy ludzkie. W czerwcu Łucja usłyszała od Maryi: “Moje Serce Niepokalane chciałoby Panu Bogu składać dusze odkupione, jako kwiaty przed Jego tronem”. W lipcu Maryja powiedziała: “Musisz ofiarować się za grzechy. Kiedy to będziesz czynić, powtarzaj: «O Jezu, czynię to z miłości dla Ciebie i za nawrócenie grzeszników w łączności z Niepokalanym Sercem Maryi»”. Matka Boża pokazała też dzieciom piekło, a w nim wiele dusz potępionych, aby wzbudzić w nich grozę i tym większe pragnienie ratowania grzeszników od ognia wiecznego. Zażądała także z tej okazji, aby w każdą pierwszą sobotę miesiąca była przyjmowana Komunia święta wynagradzająca. W końcu poleciła: “Gdy będziecie odmawiać różaniec, to na końcu dodajcie: – O Jezu, strzeż nas od grzechu i zachowaj nas od ognia piekielnego, wprowadź wszystkie dusze do nieba, a zwłaszcza te, które wyróżniały się szczególnym nabożeństwem do Niepokalanego Serca Maryi”.
10 grudnia 1925 roku Matka Boża pojawiła się siostrze Łucji, pokazała jej swoje Serce otoczone cierniami i powiedziała: “Spójrz, córko moja, na to Serce otoczone cierniami, którymi ludzie niewdzięczni Mnie ranią. (…) Ty przynajmniej staraj się Mnie pocieszać i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinę śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia tym wszystkim, którzy w pierwsze soboty pięciu następujących po sobie miesięcy wyspowiadają się, przyjmą Komunię świętą, odmówią różaniec, towarzyszyć Mi będą przez 15 minut w rozważaniu tajemnic różańca świętego w intencji wynagrodzenia”.
Episkopat Polski wyprosił u Stolicy Apostolskiej przywilej odprawiania w każdą pierwszą sobotę miesiąca (za wyjątkiem sobót uprzywilejowanych liturgicznie) Mszy świętej o Niepokalanym Sercu Maryi. Warto z tego przywileju korzystać i nadać nabożeństwu odpowiednią oprawę. We wszystkie inne zwykłe soboty można odprawiać Mszę świętą wotywną o Najświętszej Maryi Pannie.
13 października 1942 roku, w 15. rocznicę zakończenia objawień fatimskich, papież Pius XII drogą radiową ogłosił całemu światu, że poświęcił rodzaj ludzki Niepokalanemu Sercu Maryi. Polecił także, aby uczyniły to poszczególne kraje w swoim zakresie. Pierwsza uczyniła to Portugalia z udziałem prezydenta państwa. Polska była wówczas pod okupacją hitlerowską. Prymas Polski, kardynał August Hlond w obecności całego Episkopatu Polski i około miliona pielgrzymów uczynił to 8 września 1946 r. na Jasnej Górze przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej. Papież Pius XII wysłał z tej okazji osobny list gratulacyjny do Polski (23 grudnia 1946 r.). Jak widać, objawienia fatimskie ukierunkowały kult Serca Maryi do czci Jej Serca Niepokalanego. Nadto nadały mu charakter wybitnie ekspiacyjny, w czym bardzo upodobnił się do kultu Serca Pana Jezusa, propagowanego w objawieniach danych św. Małgorzacie Marii Alacoque.
Samo święto Serca Maryi zapoczątkował św. Jan Eudes już w roku 1643. Wyznaczył je dla swoich rodzin zakonnych na dzień 8 lutego. On to ustanowił zakon pod wezwaniem Serc Jezusa i Maryi (kongregacja eudystów), ustalił odpowiednie pozdrowienie codzienne wśród współbraci tego zakonu i napisał teksty liturgiczne: mszalne i brewiarzowe na dzień święta. Wiemy także, że św. Jan Eudes pierwszy napisał dziełko na temat kultu Serca Maryi. Ukończył je przed samą swoją śmiercią w roku 1680. Wydane zostało drukiem w roku 1681. Papież Pius VII (+ 1823) zatwierdził święto Najświętszego Serca Maryi dla niektórych diecezji i zakonów jako święto lokalne. Papież Pius IX (+ 1878) zatwierdził teksty Mszy świętej dla tego święta i oficjum brewiarza. Dla całego Kościoła święto Niepokalanego Serca Maryi wprowadził papież Pius XII dnia 4 maja 1944 roku. Posoborowa reforma liturgiczna przesunęła je na sobotę po uroczystości Najświętszego Serca Jezusowego.
brewiarz.pl
_______________________________________________________________________________
Niepokalane Serce Maryi Podczas objawienia w czerwcu Matka Boska pokazuje dzieciom swoje Niepokalane Serce – „ucieczkę i drogę, która […] zaprowadzi do Boga”. W lipcu, po ukazaniu wizji piekła, Maryja mówi, że poświęcenie świata Jej Niepokalanemu Sercu jest sposobem na nawrócenie i zadośćuczynienie. Nabożeństwo do Serca Maryi – wraz z prośbą o poświęcenie Rosji i wszystkiego tego, co ona symbolizuje – staje się wyrazem obecności Boga, towarzyszącego dramatom dziejów i ukazującego wiernym inny, eschatologiczny wymiar historii. Wezwanie do poświęcenia świata, uzupełnione o nabożeństwo wynagradzające pierwszych sobót miesiąca, zostaje powtórzone w wizjach siostry Łucji w Pontevedra i w Tuy, które ostatecznie zamykają orędzie fatimskie.Istotą prośby o poświęcenie świata Niepokalanemu Sercu Maryi i komunii wynagradzającej w pierwsze soboty jest wskazanie na centralne miejsce Boga w życiu człowieka wierzącego. Drogą, która prowadzi do Boga jest serce Maryi ukształtowane na podobieństwo serca Boga („I dam wam pasterzy według mego serca, by was paśli rozsądnie i roztropnie” [Jr 3, 15]). Poświęcenie się sercu Maryi to okazanie gotowości do wypełniania woli Boga i do nawrócenia się przez Jego miłosierdzie. Nabożeństwo pierwszych sobót, ofiarowane w intencji zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi, przypomina człowiekowi wierzącemu o miłosierdziu Bożym i sercu bez skazy, które ujawnia swoją pełną miłości obecność. |
Kościół w Polsce ponowi Akt poświęcenia
Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi
Kościół w Polsce ponowi Akt poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Panny. To odpowiedź polskich biskupów na prośbę, jaką skierował do nich podczas 395. Zebrania Plenarnego w Lidzbarku Warmińskim biskup kijowsko-żytomierski Vitalii Kryvytskyi SDB.
Decyzją Episkopatu Polski Akt poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi zostanie ponowiony w parafiach w całej Polsce w najbliższą sobotę 17 czerwca we Wspomnienie Niepokalanego Serca Najświętszej Maryi Panny lub w niedzielę 18 czerwca podczas wszystkich Mszy Świętych.
Z prośbą o ponowienie Aktu poświęcenia zwrócił się do polskich biskupów reprezentujący Rzymskokatolicką Konferencję Episkopatu Ukrainy bp Vitalii Kryvytskyi SDB podczas 395. Zebrania Plenarnego Episkopatu Polski, które miało miejsce od 12 do 14 czerwca br. w Lidzbarku Warmińskim. W zebraniu uczestniczyli goście z zagranicy.
Do poświęcenia Rosji i Ukrainy Niepokalanemu Sercu Maryi wezwał wiernych na całym świecie Ojciec Święty Franciszek w marcu zeszłego roku, po agresji rosyjskiej na Ukrainę.
Papież dokonał go podczas celebracji pokutnej w Bazylice św. Piotra 25 marca o godz. 17.00. W tym samym dniu odmówił tę samą modlitwę w Fatimie wysłannik papieski kard. Konrad Krajewski. W jedności z papieżem Franciszkiem Akt ponowili – zgodnie z apelem Przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski – wierni Kościoła katolickiego w Polsce.
„My zatem, Matka Boga i nasza Matko, uroczyście zawierzamy i poświęcamy Twojemu Niepokalanemu Sercu siebie samych, Kościół i całą ludzkość, a zwłaszcza Rosję i Ukrainę. Przyjmij ten nasz akt, którego dokonujemy z ufnością i miłością; spraw, aby ustały wojny, i zapewnij światu pokój” – czytamy w tekście modlitwy z 25 marca 2022 roku, który zostanie odczytany w najbliższą sobotę i niedzielę w kościołach.
BP KEP/dm/Deon.pl
______________________________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________________________
Najświętsze serca miłością gorejące
(oprac. GS/PCh24.pl)
***
Czerwiec to miesiąc tradycyjnie poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Gromadzimy się wtedy w kościołach na nabożeństwach czerwcowych i na odmawianiu litanii do Serca Pana Jezusa. W piątek po oktawie Bożego Ciała przypada uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, a w sobotę Święto Niepokalanego Serca Matki Bożej. Podkreślamy w ten sposób ścisły związek Serca Boskiego Syna z Sercem Jego Matki.
Oba Serca są ze sobą połączone już od chwili Zwiastowania, gdy Matka Boża odpowiedziała Archaniołowi Gabrielowi: Fiat! Od tamtej pory pod Jej ludzkim Sercem zaczęło bić Serce Boga, pod Jej Matczynym Sercem – Serce Jej Syna. O tym wyjątkowym związku Serc ksiądz Dolindo Ruotolo napisał: W ciągu dziewięciu miesięcy, kiedy nosiła Jezusa w swoim łonie, Maryja dawała Mu życie, a On stał się Sercem z Jej Serca, tworząc z Nią jedność.
Tak było aż do momentu, gdy Pan Jezus wypowiedział na Krzyżu słowa: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mego! i miecz bólu przeszył Serce Maryi. W chwili śmierci Serce Pana Jezusa pękło z bólu, a wkrótce potem żołnierz przebił Je włócznią. Jaki los spotkał wtedy Serce Jego Matki? – Tam, na Kalwarii, Maryja została ukrzyżowana wraz z Jezusem – zaznała męczeństwa serca – odpowiada na to pytanie ks. Dolindo.
Innemu Włochowi – ks. Giuseppe Tomasellemu, wizjonerowi żyjącemu w XX wieku – Matka Boża powiedziała: – Widząc przebite Serce Mojego Najdroższego Syna, wydawało mi się, jakby to mnie samej przeszyto serce. I dodała: – Gdy Jezus został złożony do grobu, dwa Serca zostały w nim zamknięte: Serce Syna oraz Matki, gdyż tam, gdzie znajduje się nasz skarb, tam też znajduje się nasze serce. W ciągu trzech dni po śmierci Jezusa myślą i uczuciami przebywałam w Jego grobie. Duszo pobożna, przeniknij duszę Jezusa oraz moją. Zmierz, jeśli dasz radę, to morze boleści, które napełniło Serce mojego Syna i moje. Czyż była kiedykolwiek ofiara bardziej powszechna, bardziej całkowita i doskonała?
Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa trwał zatem już od momentu Zwiastowania i nie przerwała go nawet śmierć Chrystusa. Pierwszą i najdoskonalszą czcicielką Serca Zbawiciela była bowiem Jego Matka. Po Niej do czcicieli Serca Jezusowego dołączyli Apostołowie oraz wielu błogosławionych i świętych. Powoli rozwijał się również kult Serca Matki Bożej, któremu oddawało hołd wielu świętych.
Początek kultu liturgicznego Serca Jezusa i Maryi
Jako przełomowy nie tylko dla kultu Serca Pana Jezusa, ale też dla kultu Niepokalanego Serca Jego Matki jawi się wiek XVII. To wtedy żył i działał we Francji święty kapłan, Jan Eudes, później nazwany twórcą liturgicznego kultu Serca Jezusa i Maryi. Rozpowszechniał on wśród świeckich i duchowieństwa podobizny Serca Jezusa i Serca Maryi, ułożył Mszę Świętą i modlitwy ku czci obu tych serc, a także założył Zakon Jezusa i Maryi.
W swoich zapiskach ks. Eudes zanotował: Nigdy nie wolno wam rozdzielać tego, co Bóg tak doskonale zjednoczył. Jezus i Maryja są tak blisko ze sobą związani, że ktokolwiek widzi Jezusa, widzi Maryję; kto kocha Jezusa, kocha Maryję; ktokolwiek oddaje się Jezusowi, oddaje się Maryi. Kapłan, który miał wielkie zasługi w rozpowszechnianiu kultu Serc Jezusa i Maryi został beatyfikowany w 1909 roku i kanonizowany w 1925 roku.
Ustanowienie kultu Serca Pana Jezusa
W tym samym XVII wieku Pan Jezus objawił się Małgorzacie Marii Alacoque – zakonnicy ze Zgromadzenia Sióstr Nawiedzenia NMP (wizytek). W serii objawień Pan Jezus nakazał siostrze Małgorzacie czczenie wizerunku Swojego Serca, rozprzestrzenianie wypływających z Niego promieni Miłosierdzia, zalecił nabożeństwa wynagradzające Sercu Jezusowemu za grzechy ludzi, a w końcu zażądał, aby w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała celebrowano uroczystość ku czci Serca Chrystusa, a Komunię wtedy przyjmowaną ofiarowano za zniewagi temu Sercu czynione. Czcicielom i propagatorom kultu Swojego Serca Pan Jezus obiecał ustanowienie pokoju w ich rodzinach, pocieszenie w utrapieniach, bycie niezawodną ucieczką w życiu, zwłaszcza w godzinie śmierci; odejście z tego świata w łasce uświęcającej, błogosławieństwo w przedsięwzięciach, odkrycie źródła i oceanu Miłosierdzia w Sercu Chrystusowym, przeobrażenie dusz oziębłych w gorliwe, dojście dusz gorliwych do świętości, błogosławieństwo dla domów, w których czci się wizerunek Serca Jezusowego, wypisanie w Sercu Jezusowym imion tych, którzy rozszerzają Jego kult, a kapłanom udzielenie daru poruszania nawet najbardziej zatwardziałych serc.
Po 12 latach Stolica Apostolska oficjalnie zezwoliła na kult Najświętszego Serca Pana Jezusa we francuskim klasztorze Paray-le-Monial, gdzie przebywała siostra Małgorzata Alacoque. Wkrótce poświęcono tam kaplicę ku czci Serca Jezusowego, a klasztor sióstr wizytek stał się centrum kultu. To właśnie siostry tego zakonu stworzyły znaną nam obecnie litanię do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Siostra Małgorzata zmarła w 1690 roku, w 1864 roku została beatyfikowana, a w 1920 roku kanonizowana.
Rola Polski w propagowaniu kultu Serca Pana Jezusa
Największą zasługę w rozpowszechnianiu nabożeństwa ku czci Serca Pana Jezusa w Polsce miał jezuita Kasper Drużbicki, autor pracy Ognisko serc – Serce Jezusa, a także twórca popularnych wtedy w całej Europie litanii i modlitw do Serca Pana Jezusa. Swój udział miał też w tym dziele Episkopat Polski, który w 1765 roku wydał specjalny memoriał. Zawarto w nim historyczny przegląd kultu, a także potencjalne łaski, które mogłyby płynąć z nabożeństwa ku czci Serca Pana Jezusa. Pod wpływem tego dokumentu papież Klemens XIII ustanowił takie nabożeństwo, a także święto dla niektórych diecezji i zakonów. W roku 1856 papież Pius IX rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół, a 31 grudnia 1899 roku Ojciec Święty Leon XIII oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.
Fatima i kult Serca Maryi
Niecałe dwie dekady później Matka Boża objawiła się trójce pastuszków w portugalskiej Fatimie. W czerwcu 1917 roku oznajmiła dzieciom-wizjonerom: – Jezus chciałby ustanowić na świecie nabożeństwo do Mego Niepokalanego Serca. Miesiąc później, po przedstawieniu dzieciom wizji piekła, Matka Boża znów upomniała się o nabożeństwo ku czci Swojego Serca, mówiąc: – Aby ratować dusze grzeszników idące do piekła, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do Mego Niepokalanego Serca. Zapowiedziała też: – Przybędę, aby prosić o poświęcenie Rosji Memu Niepokalanemu Sercu.
Słowa te zaczęły się wypełniać kilka lat później. 10 grudnia 1925 roku Matka Boża objawiła się siostrze Łucji, trzymając na jednej ręce Dzieciątko Jezus, a w drugiej swoje Serce otoczone cierniami. Sam Pan Jezus powiedział wtedy do wizjonerki: – Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie ranią Je wciąż na nowo, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał. Maryja zaś powiedziała: – Serce Moje jest otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewdzięczność stale Je ranią. Po czym dodała: – Przekaż wszystkim, że w godzinę śmierci obiecuję przyjść na pomoc z wszystkimi łaskami tym, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię Świętą, odmówią jeden różaniec w intencji zadośćuczynienia i przez 15 minut będą mi towarzyszyć w rozmyślaniach nad 15 tajemnicami różańcowymi.
Cztery lata później, ukazując się ponownie siostrze Łucji, Maryja poprosiła o poświęcenie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu i zapowiedziała, że powstrzyma to błędy tego kraju i doprowadzi go do nawrócenia. Musiało minąć jednak ponad 100 lat od objawień w Fatimie, żeby dokonano w pełni aktu poświęcenia Rosji Niepokalanemu Sercu Matki Bożej, a uczynił to dopiero papież Franciszek 25 marca 2022 roku.
Bluźnierstwa przeciw Sercom Jezusa i Maryi
Niestety, stało się to za późno i Rosja rozlała już swoje błędy po całym świecie. Najnowszą ich odsłonę możemy obserwować na ulicach największych miast świata, a od kilku lat również w Polsce w postaci tzw. marszów równości, których organizatorzy właśnie czerwiec – miesiąc poświęcony Najświętszemu Sercu Pana Jezusa – wybrali sobie na datę swoich gorszących manifestacji. Coraz częściej w przestrzeni publicznej możemy usłyszeć, że jest to miesiąc dumy: osób z zaburzeniami swojej seksualności, które zamiast kryć się ze swoimi grzesznymi ciągotami, wręcz przeciwnie, afiszują się z nimi, przy okazji gorsząc innych.
Ulicami przeciągają kolorowe korowody, których uczestnicy nie wahają się obrażać Pana Jezusa i Jego Matki. Maryja, która sama nakazała nazywać się Królową Korony Polskiej, w tejże Polsce jest haniebnie atakowana, a Jej wizerunki są profanowane. Podczas tych pochodów publicznie obraża się Jej Boskiego Syna: w imię rzekomej wolności słowa – wolności do nieskrępowanego wyrażania swoich poglądów – dochodzi do profanacji ofiary Pana Jezusa na Krzyżu; do profanacji Mszy Świętej.
Mało tego: bezwstydna tłuszcza niesie na swoich sztandarach cytaty z Pisma Świętego mające uzasadnić jej grzeszne, wołające o pomstę do Nieba skłonności. Najświętsze Serce Jezusa; świątynia Boga, przybytek Najwyższego, życie i zmartwychwstanie nasze, jest demonstracyjnie znieważane otwartą propagandą rozwiązłości i dogadzania swoim plugawym skłonnościom. Dodatkowo wulgarnie obrażane nieprzystojnymi grafikami jest Niepokalane Serce Maryi Panny, Matki najczystszej i dziewiczej, Panny czcigodnej i wiernej, Królowej Dziewic i rodzin!
Nierozerwalność obu kultów
A przecież jak swego czasu o Niepokalanym Sercu Maryi powiedział św. Ojciec Pio: – Jest to jedyne miejsce na świecie, w którym szatan nie postawił swojej nogi i nigdy jej nie postawi, aby zagarnąć dusze, które tam weszły. Wejdźcie tam, a będziecie bezpieczni! Z kolei siostra Łucja usłyszała pewnego razu od Matki Bożej: Moje Niepokalane Serce będzie twoją ucieczką i drogą, która cię zaprowadzi do Boga.
Na koniec zacytujmy słowa papieża Piusa XII, który podkreślił związek łączący Serce Pana Jezusa z Sercem Matki Najświętszej i doniosłość oddawanego im hołdu, mówiąc: – Ażeby kult Najświętszego Serca Jezusa wydał jak najżyźniejsze owoce w rodzinie chrześcijańskiej i w całej ludzkości, niech wierni starają się połączyć go ściśle z kultem Niepokalanego Serca Matki Bożej.
Janusz Komenda/PCh24.pl/artykuł z “Przymierza z Maryją”
______________________________________________________________________________________________________________
Dziś uroczystość
Najświętszego Serca Pana Jezusa
kaplica Serca Pana Jezusa – Sanktuarium św. Jana Pawła II Wielkiego w Krakowie/fot.Michał Zięba
***
Kult Serca Jezusowego rozwinął się w Polsce jeszcze przed objawieniami św. Małgorzaty Marii Alacoque. Polska miała też szczególne przywileje papieskie. Na cały Kościół święto Serca Pana Jezusa rozszerzył papież Pius IX w roku 1856. Począwszy od 1995 r. w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która wypada zawsze w piątek po oktawie Bożego Ciała, Jan Paweł II ustanowił Światowy Dzień Modlitwy o Uświęcenie Kapłanów.
„Kult Serca Jezusowego ukazuje wielką miłość Pana Boga do nas, który nie cofa jej w zależności od postępowania człowieka. Kontemplując Serce Boże, odkrywamy nieskończoną miłość Boga, którą nam objawił w swoim Synu. Chodzi jednak o to, aby nie zatrzymywać się tylko na tym, ale by starać się naśladować przymioty Bożego Serca: łagodność, cierpliwość, pokorę. W ten sposób będziemy przyczyniać się do budowania +cywilizacji miłości+” – powiedział rzecznik Konferencji Episkopatu Polski ks. Leszek Gęsiak SJ.
Liturgiczne święto Boskiego Serca Pana Jezusa, wraz z Mszą św. i oficjum brewiarzowym, ustanowił w 1765 r. papież Klemens XIII. Był to przywilej tylko dla Polski, dla ówczesnego Królestwa Polskiego i jednej Konfraterni Najświętszego Serca w Rzymie. W ten sposób Stolica Apostolska odpowiedziała na memoriał biskupów polskich z 1764 r.
Początku samego kultu Serca Jezusowego można upatrywać wcześniej. Prymas Polski kard. Stefan Wyszyński podkreślał, że pierwszą Jego czcicielką była bez wątpienia Najświętsza Panna. „Dwa te najpiękniejsze Serca – Jezusa i Maryi – biły zawsze zgodnie i najżywiej ze sobą współczuły i w chwilach radości, i w godzinach bólu czy męki” – pisał kard. Wyszyński w 1965 r. Do grona czcicieli Najświętszego Serca Jezusowego należeli m.in. św. Bernard, Bonawentura, Katarzyna ze Sieny, Franciszek Salezy. Najbardziej znaną pozostaje jednak św. Małgorzata Maria Alacoque (1647-1690), wizytka z klasztoru w Paray-le-Monial. Obok takich praktyk pobożnych jak pierwsze piątki, Komunia św. wynagradzająca czy „godzina święta” (adoracja przez godzinę Najśw. Sakramentu w nocy z czwartku na pierwszy piątek) – Pan Jezus zlecił jej podjęcie starań o ustanowienie w Kościele święta Jego Serca, w piątek po oktawie Bożego Ciała.
Na ziemiach polskich Serce Boskiego Zbawcy czczone było jeszcze przed objawieniami św. Małgorzaty Marii Alacoque. Pierwszy w świecie podręcznik tego nabożeństwa napisał o. Kacper Drużbicki. Autor książeczki „Ognisko serc – Serce Jezusa” zmarł 13 lat przed objawieniami w Paray-le-Monial. O ustanowienie święta Bożego Serca zabiegali w Stolicy Apostolskiej polscy królowie i biskupi. Dekret z 1765 r. był właśnie odpowiedzią na sławny memoriał polskich biskupów, który podaje historyczny przegląd kultu i uzasadnia wymowę tego nabożeństwa. Prymas Polski abp Ledóchowski poświęcił Najświętszemu Sercu metropolię gnieźnieńską. Nabożeństwem do Serca Jezusowego odznaczali się biskupi Bilczewski i Pelczar, autor dzieł o Najświętszym Sercu i założyciel zgromadzenia sióstr sercanek. Kolejny prymas, kard. Dalbor, w imieniu Episkopatu powierzył Polskę Sercu Zbawiciela i Jego Najświętszej Matce. W 1921 r. jako wotum wdzięczności Sercu Bożemu za odzyskanie niepodległości przez Naród Polski konsekrowano bazylikę Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie. W Poznaniu wzniesiono też pomnik „Sacratissimo Cordi – Polonia Restituta” (został on zburzony w 1940 r.). W 1948 r. biskupi zachęcali wiernych do osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu, a trzy lata później Episkopat Polski ogłosił rok poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
„Sam Pan Jezus, ukazując św. Małgorzacie swe Serce spragnione miłości, żądał tego poświęcenia, które ona nazywała prywatnym albo małym w odróżnieniu od publicznego poświęcenia się całych społeczeństw” – przypomnieli biskupi. Praktyka prywatnego poświęcenia się Sercu Pana Jezusa została zapomniana i dopiero po 200 latach, po objawieniach w Paray-le-Monial, przypomniał je papież Pius XI. O osobistym poświęceniu mowa w encyklice „Miserentissimus Redemptor” z roku 1928.
Polscy biskupi zachęcali do osobistego poświęcenia Sercu Jezusowemu, ale i oddania całych rodzin, co nazywane jest intronizacją Serca Jezusowego w rodzinach. Dopiero zwieńczeniem modlitw prywatnych było wspólne poświęcenie Najświętszemu Sercu Jezusowemu Narodu i Rzeczypospolitej. Nastąpiło to w uroczystość Chrystusa Króla w 1951 r. Akt poświęcenia poprzedził tydzień modlitw do Serca Jezusowego.
11 czerwca 2021 roku, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, w Bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie, biskupi polscy zgromadzeni na 389. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, ponowili Akt poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. Mszy św. przewodniczył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, który dokonał także ponowienia Aktu. „Powierzamy Ci całe nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne, które pragniemy oprzeć na trwałych zasadach Ewangelii. Podobnie jak przed stu laty, w pokorze poświęcamy się Twojemu Najświętszemu Sercu, oddając naszą Ojczyznę w Twoje władanie” – powiedział przewodniczący Episkopatu odczytując Akt.
Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Na cały Kościół święto Serca Pana Jezusa rozszerzył papież Pius IX w roku 1856. Znamienny jest też akt oddania całego Kościoła i rodzaju ludzkiego w opiekę Serca Jezusowego, jakiego dokonał 31 grudnia 1899 roku papież Leon XIII. Nowy rys nadał papież Jan Paweł II. Począwszy od 1995 r. w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, która wypada zawsze w piątek po oktawie Bożego Ciała, ustanowił on Światowy Dzień Modlitwy o Uświęcenie Kapłanów.
Episkopat.pl/Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
Profesor de Mattei:
Czerwiec to miesiąc Najświętszego Serca.
Prośmy w nim o nawrócenie własne i całej ludzkości
Tak jak miesiąc maj jest poświęcony Matce Bożej, tak czerwiec jest tradycyjnie poświęcony Najświętszemu Sercu. Nabożeństwo do Niego towarzyszy życiu duchowemu każdego katolika i każdego roku w miesiącu czerwcu musi być odnawiane, pielęgnowane, pogłębiane – przypomina profesor Roberto de Mattei w artykule na łamach portalu Voice of Family.
Jak zwraca uwagę włoski historyk, pielęgnowanie i pogłębianie tego nabożeństwa nie sprowadza się do jego aspektu sentymentalnego, choć i on jest on istotny, ponieważ każde prawdziwe nabożeństwo pochodzi z serca. Trzeba jednak jeszcze używać rozumu do refleksji nad jego naturą i znaczeniem. „W przypadku nabożeństwa do Najświętszego Serca można to zrobić poprzez ponowne przeczytanie trzech encyklik, napisanych przez trzech różnych papieży” – wskazuje autor komentarza.
Jako pierwszy papieski dokument profesor wymienia Annum Sacrum autorstwa Leona XIII, datowany na 25 maja 1899 roku. Ojciec Święty wzywa tam ludzi, rodziny i narody do poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusa. Jest to lekarstwo na zło trapiące ludzkość.
„Zbłądziliśmy i musimy wrócić na właściwą drogę; ciemność zaćmiła nasze umysły, a ciemność musi zostać rozproszona przez światło prawdy; śmierć nas ogarnęła, a my musimy uchwycić się życia. W końcu stanie się możliwe, aby nasze liczne rany zostały uleczone i wszelka sprawiedliwość ponownie zakwitła z nadzieją na przywrócenie władzy; aby wspaniałość pokoju została odnowiona, a miecze i broń opadły z rąk, kiedy wszyscy ludzie uznają królestwo Chrystusa i chętnie będą posłuszni Jego słowu, i każdy język wyzna, że Pan nasz Jezus Chrystus jest w chwale Boga Ojca (Flp 2:11)” – cytuje prof. de Mattei.
Drugą przypomnianą przezeń encykliką jest Miserentissimus Redemptor (8 maja 1928) papieża Piusa XI. Autor zachęca do poświęcenia się Najświętszemu Sercu, przez które ofiarujemy się Bogu w ramach pokuty i zadośćuczynienia za grzechy własne i innych ludzi.
Trzecią encykliką przywołaną przez autora tekstu na łamach thevoiceofthefamily.com, jest Haurietis Aquas (15 maja 1956). Pius XII zaznacza, iż „objawienia św. Małgorzacie Marii [Alacoque] nie wniosły nic nowego do doktryny katolickiej. Ich znaczenie polegało na tym, że Chrystus Pan nasz, odsłaniając swoje Najświętsze Serce, zechciał w sposób zupełnie niezwykły zaprosić umysły ludzkie do kontemplacji i nabożeństwa do tajemnicy miłosiernej miłości Boga wobec rodzaju ludzkiego. W tej szczególnej manifestacji Chrystus wyraźnie i wielokrotnie powtarzał słowa wskazujące na swoje Serce jako na symbol, przez który ludzie powinni być pociągnięci do poznania i uznania Jego miłości; a jednocześnie ustanowił ją jako znak lub rękojmię miłosierdzia i łaski dla potrzeb Kościoła naszych czasów”.
„Ale wspominając nabożeństwo do Najświętszego Serca, jakże nie kojarzyć go z nabożeństwem do Niepokalanego Serca Maryi, stworzenia, które bardziej doskonale niż ktokolwiek inny zrozumiało i umiłowało Boskiego Odkupiciela?” – pyta retorycznie autor.
Profesor cytuje treść modlitwy, której anioł nauczył trzech pastuszków w Fatimie jesienią 1916 roku, przed rozpoczęciem następujących kilka miesięcy później objawień Matki Bożej:
„Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty, wielbię Cię najgłębiej i ofiaruję Ci najdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego we wszystkich tabernakulach świata, na zadośćuczynienie za zniewagi, świętokradztwa i obojętność, które tak bardzo Go obrażają. I przez nieskończone zasługi Najświętszego Serca Jezusowego i Niepokalanego Serca Maryi błagam Cię o nawrócenie biednych grzeszników”.
„Przez nieskończone zasługi Najświętszego Serca Jezusowego i przez wstawiennictwo Niepokalanego Serca Maryi prośmy więc o nawrócenie biednych grzeszników, nawrócenie całej ludzkości, ale przede wszystkim o nasze własne nawrócenie” – wzywa prof. de Mattei.
PCh24.pl/źródło: thevoiceofthefamily.com
______________________________________________________________________________________________________________
Obraz Serca Bożego kojarzy się z płomieniami miłości, z żarliwym uczuciem, jakim Bóg zapałał do ludzkich stworzeń, w których przypieczętował Swą miłość.
Gorące, ożywiające promienie, wzbudzające zieleń przyrody, wzrost i dojrzewanie owoców, najlepiej wiążą się z szóstym miesiącem roku. Jego nazwa być może pochodzi od czerwi, małych istot szczególnie aktywnych w tym okresie. Ich zadaniem od starożytności było czyścić ranę. Mnożące się larwy zjadają martwe tkanki i zostawiają miejsce na przyrost nowej, żywej i zdrowej. Małe i nic nieznaczące istoty są jak czerwcowa litania, która łączy się w nabożeństwo. Jej celem jest wywołać proces oczyszczenia duszy i ciała. Ma zanurzyć człowieka w płomieniach Boskiego uczucia, by on sam zapłonął miłością czystą i bez granic.
Objawienia i obietnice
Początki nabożeństw czerwcowych związane są z objawieniami Małgorzaty M. Alacoque. Najważniejsze objawienie, jedno z trzech, których doświadczyła święta, dokonało się w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 r. Kiedy Małgorzata klęczała przed tabernakulum w czasie nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, ukazał się jej Chrystus, który odsłonił swoje Serce i powiedział: „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto ku czci mojego Serca i na wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję.
W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia”.
Dwanaście obietnic skierowanych do czcicieli Serca Jezusa gwarantuje otrzymanie łask potrzebnych we właściwym każdemu stanie. Zapewniają one: pokój w rodzinie, pociechę w utrapieniach, pomoc w życiu, a zwłaszcza w momencie śmierci, błogosławieństwo w przedsięwzięciach, miłosierdzie dla grzeszników, wyjście z oziębłości, doskonałość dla gorliwych, błogosławieństwo dla domów, gdzie czczony jest wizerunek Serca Jezusa, szczególny wzgląd dla apostołów kultu Bożego Serca, pomoc kapłanom w docieraniu do serc zatwardziałych grzeszników. Ostatnia, dwunasta obietnica dotyczyła godziny śmierci i odnosiła się do tych, którzy przystąpią do Komunii św. w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć miesięcy z rzędu w intencji wynagrodzenia za grzechy. Oni to otrzymają łaskę pokuty tak, że nie umrą w niełasce, bez sakramentów świętych, a Serce Jezusa będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia.
Nabożeństwa czerwcowe
Na pomysł codziennych czerwcowych nabożeństw wpadła młoda zakonnica Aniela de Sainte-Croix. Uważała, że podobnie jak w maju sławi się i czcią obdarza Najświętszą Maryję Pannę, tak w następującym po nim miesiącu czerwcu wypada obdarzyć modlitewnym uczuciem Najświętsze Serce Boże. Pomysł spodobał się wspólnocie zakonnej, do której przynależała, oraz arcybiskupowi Paryża. Tak nabożeństwo zaczęło się rozszerzać.
Do dziś modlitwy czerwcowe żywo pielęgnowane są w Kościele, zwłaszcza w Polsce. Cieszył się tym faktem Jan Paweł II, czemu dał wyraz na nabożeństwie czerwcowym w Elblągu w 1999 r.
Głównym punktem modlitwy jest śpiewanie Litanii do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pierwsze litanie powstały w XVII wieku. Jedną z nich ułożyła sama Małgorzata Alacoque. Obecna ma swoją złożoną historię. Zawiera 33 wezwania do Najświętszego Serca. Ich liczba odpowiada długości ziemskiego życia Pana Jezusa. Jej początki sięgają roku 1720, kiedy to w Marsylii wybuchła zaraza. Powoli liczba wezwań, których początkowo było ponad dwadzieścia, wzrosła do 33, a zatwierdzony przez Kongregację Obrzędów w 1899 r. tekst zachował się do naszych czasów.
Po wieczornej Mszy św. adorowany jest Najświętszy Sakrament, a wierni razem z kapłanem odmawiają litanię. W Polsce kult Serca Pana Jezusa ma długą tradycję. Nabożeństwa odprawiane są od 1857 r. Gdy w początkach ubiegłego wieku niedoszły metropolita krakowski, późniejszy pasterz przemyski Anatol Nowak konsekrował jezuicką bazylikę przy ul. Kopernika w Krakowie, wiedziano, że stanie się ona miejscem szczególnego kultu Serca Jezusa. Mocny ośrodek szerzący kult Bożego Serca znajduje się tam do dziś.
Odmawianie litanii
Jakie znaczenie ma dziś odmawianie litanii? Czy jest to forma na dzisiejsze czasy? Język nie jest współczesny, a zawarte myśli błąkają się daleko od tych, które mogą poruszyć serca młodych – pokolenie obrazu. Litanię można jednak potraktować jak naszyjnik z korali, które nawleka się na słowa kierowane ku Bogu. Każda myśl wyraża uczucie i odkrywa prawdę. Archaiczne wezwania stanowią tajemnicę, są jak archeologiczne pole, jak skrzynka ze skarbami znaleziona na strychu. Można ją przekształcić w pakiet sms-ów wysyłanych do nieba, krótkich, lecz treściwych, które w kilku słowach mówią wszystko.
Czy da się tak zaśpiewać litanię, by porwała serca idących na narzeczeńskie spotkanie? To zależy od dobrego organisty, od rozmodlonego księdza, od pań ze Straży Honorowej i innych grup Bożego Serca, czy przyjmą młodych i uczynią ich aktywnymi uczestnikami spotkania.
By miłość do Jezusa mogła zapalić miłość rodziców do dzieci, a dzieci do dziadków, by mogła oczyścić miłość młodych i uzdolnić ją, by płonęła na wieki – nie trzeba zmieniać form, wystarczy nadać im świeże barwy, wyjaśnić i ukształtować. W ten sposób Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa może stać się sztafetą modlitwy, łączącą przeszłość z nadzieją na Kościół jutra, wzrastający w blasku litanijnych promieni.
ks. Jarosław Krzewicki/Tygodnik Niedziela
______________________________________________________________________________________________________________
Jak modlić się w Godzinę Świętą?
Poznaj rady abp. Fultona Sheena
Arcybiskup Fulton J. Sheen, Sługa Boży, od momentu przyjęcia święceń kapłańskich codziennie odprawiał Godzinę Świętą przed Najświętszym Sakramentem. Zachęcał do tej praktyki zarówno osoby konsekrowane, jak i świeckie. Godzina Święta nadawała poczucie sensu jego życiu, by ostatecznie uświęcić moment jego śmierci – podczas jej odprawiania odszedł do Domu Ojca. W swojej książce „Godzina Święta. Modlitwy i medytacje” amerykański duchowny dzieli się z czytelnikami owocami praktykowania Godziny Świętej oraz przekazuje cenne rady jak ją prawidłowo odprawiać. Przeczytaj fragment z tej publikacji.
fot. Karol Porwich/Tygodnik Niedziela
***
Modlitwa naszą siłą
Modlitwa jest wzniesieniem naszej duszy do Boga w celu doskonałego wypełnienia Jego świętej woli. Nasz Boski Pan, opisując swoją misję, powiedział tak: „Ponieważ z nieba zstąpiłem nie po to, aby pełnić swoją wolę, ale wolę Tego, który Mnie posłał. Jest wolą Tego, który Mnie posłał, abym nic nie stracił z tego wszystkiego, co Mi dał, ale żebym to wskrzesił w dniu ostatecznym” (J 6, 38– 39). „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4, 34). Aby wypełnić wolę Bożą, musimy po pierwsze ją znać, a po drugie mieć łaskę i siłę, która będzie dla niej odpowiednia, gdy już będzie poznana. Ale by osiągnąć te dwa dary światła dla naszych umysłów i mocy dla naszej woli, musimy żyć na warunkach bliskiej przyjaźni z Bogiem. To się uzyskuje dzięki modlitwie. Tym samym życie wypełnione modlitwą jest przeżywane w zgodzie ze świętą wolą Bożą, gdy tymczasem życie bez niej obfituje w samowolę i egoizm.
Czym jest Godzina Święta?
Jest pewien element modlitwy wspólny dla Żydów, protestantów i katolików, a mianowicie wiara w Boga. Ponad połowa modlitw, które na przykład wypowiada ksiądz w swoim Bożym Oficjum, jest zaczerpnięta ze Starego Testamentu. W stosunku do wszystkich trzech, to jest Żydów, protestantów i katolików, Godzina Święta będzie zatem rozumiana jako jedna godzina dziennie poświęcona medytacji o Bogu i o naszym wiecznym zbawieniu. Godzinę Świętą można odprawiać wszędzie. Dla katolików jednakże ma ona szczególne znaczenie. Oznacza ciągłą i nieprzerywaną niczym godzinę spędzoną w obecności naszego Najświętszego Pana w Eucharystii. W przypadku księży i osób konsekrowanych zaleca się, aby tę Godzinę Świętą odprawiali oprócz zwykłego odmawiania Bożego Oficjum i odprawiania Mszy Świętej. Ta Godzina Święta będzie spędzona na modlitwie i medytacji. Jest różnica między tymi dwiema; szczególny nacisk kładziemy na tę drugą.
Przez modlitwę rozumiemy tutaj recytację formalnych modlitw, zazwyczaj ułożonych przez osobę inną niż ta, która się modli. Psalmy stanowią jedną z najwyższych form modlitwy ustnej i są wspólne Żydom, protestantom i katolikom. Inne modlitwy ustne to: Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo, Wierzę w Boga, Spowiedź powszechna, akty wiary, nadziei, miłości i żalu oraz tysiące innych modlitw, które można znaleźć w różnego rodzaju modlitewnikach. W modlitwie ustnej zwraca się uwagę na trzy rzeczy: (1) na słowa, aby nie wypowiedzieć ich źle; (2) na ich sens i znaczenie; (3) na Boga i na intencję, w której się modlimy. Ten ostatni typ uwagi jest kluczowy dla modlitwy ustnej.
Jak podjąć się medytacji?
Głównym celem tych medytacji w Godzinie Świętej jest uprawianie modlitwy myślnej lub medytacji. Bardzo niewiele dusz kiedykolwiek medytuje; są one albo przerażone tym słowem
albo nigdy ich nie uczono o jego istnieniu. W porządku ludzkim człowiek zakochany zawsze jest świadomy tego, kogo kocha, żyje w obecności tej drugiej osoby, postanawia spełniać jej wolę i uważa za największy powód do zazdrości, kiedy zostaje prześcignięty choćby w najmniejszej mierze w składaniu daru z siebie. Zastosujmy to do duszy zakochanej w Bogu, a poznamy postawy medytacji. Medytacja jest rodzajem obcowania ducha z duchem, z Bogiem jako jego przedmiotem. Nie staram się przedstawić formalnych aspektów medytacji, ale aby uczynić ją jak najbardziej zrozumiałą dla początkujących, podaję opis stosowanej techniki:
1. Mówimy do Boga: zaczynamy od postawienia siebie w Jego obecności. U tych, którzy odprawiają Godzinę Świętą przed Najświętszym Sakramentem, musi istnieć świadomość naszej obecności przed Ciałem, Krwią, Duszą i Bóstwem naszego Pana i Zbawiciela Jezusa Chrystusa. Oczywiście, istnieją różne stopnie zażyłości między ludźmi. W teatrze znajduje się jednocześnie kilkaset osób, ale między nimi jest bardzo niewiele bliskości lub nie ma jej wcale. Ta bliskość się pogłębia do pewnego stopnia, kiedy nawiązujemy rozmowę z jedną lub z kilkoma osobami, jako że ta rozmowa wynika ze wspólnego zainteresowania. Tak samo jest z Bogiem. Zatem modlitwa nie jest zwykłym wnoszeniem próśb o rzeczy, lecz dążeniem do przemiany; to znaczy: do stania się „na wzór obrazu Jego Syna” (Rz 8, 29). Modlimy się nie po to, aby usposobić Boga przychylnie do nas i do podarowania nam czegoś, ale abyśmy byli gotowi przyjąć coś od Niego: pełnię Boskiego życia.
2. Bóg przemawia do nas: działanie nie dotyczy wyłącznie strony ludzkiej, lecz także Boskiej.
Rozmowa jest wymianą myśli, a nie monologiem. Gdy dusza zapragnęła zbliżyć się do Boga, Bóg pragnie przyciągnąć bliżej duszę. Monopolizowanie rozmowy z przyjaciółmi byłoby niewłaściwe; tym bardziej niewłaściwe byłoby to w naszych relacjach z Bogiem. Nie wolno nam mówić bez przerwy; musimy również uważnie słuchać. „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha” (1 Sm 3, 9).
Dusza doświadcza prawdziwości słów: „Przystąpcie bliżej do Boga, to i On przybliży się do was” (Jk 4, 8). Przez cały czas medytacji będzie ona doznawać pobożnych uczuć – uwielbienia, prośby, poświęcenia i zadośćuczynienia Bogu, szczególnie jednak będzie to miało miejsce na zakończenie medytacji. Te uczucia lub rozmowy powinny być ofiarowane najlepiej własnymi słowami, ponieważ każda dusza musi sama tworzyć swoją miłość do Boga, bo On kocha każdą duszę w sposób szczególny.
*fragment pochodzi z książki „Godzina Święta. Modlitwy i medytacje” abp Fultona Sheena, wydanej nakładem Wydawnictwa Esprit
______________________________________________________________________________________________________________
fot. Peter Nguyen via Flickr, CC BY 2.0
***
Benedykt XVI:
Eucharystia uświęceniem świata
Eucharystia, chlebem łamanym za życie świata
„Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało [wydane] za życie świata” (J 6, 51). Tymi słowami Pan objawia prawdziwe znaczenie daru z własnego życia dla wszystkich ludzi. Ukazują one również dogłębne współczucie, jakie Chrystus żywi wobec każdej osoby. Ewangelie opowiadają wiele razy o uczuciach Jezusa wobec ludzi, a w szczególności wobec cierpiących i grzeszników (por. Mt 20, 34; Mk 6, 34; Łk 19, 41). Poprzez głęboko ludzkie uczucia wyraża On zbawczy zamysł Boga, aby każdy człowiek osiągnął prawdziwe życie. Każda celebracja eucharystyczna uobecnia sakramentalnie dar, jaki Jezus uczynił z własnego życia przez śmierć na Krzyżu dla nas oraz dla świata całego. Równocześnie w Eucharystii Jezus czyni z nas świadków współczucia Boga wobec każdego brata i siostry. W ten sposób rodzi się wokół tajemnicy eucharystycznej służba miłości wobec bliźniego, która „polega właśnie na tym, że kocham w Bogu i z Bogiem również innego człowieka, którego w danym momencie może nawet nie znam, lub do którego nie czuję sympatii. Taka miłość może być urzeczywistniona jedynie wtedy, kiedy jej punktem wyjścia jest intymne spotkanie z Bogiem, spotkanie, które stało się zjednoczeniem woli, a które pobudza także uczucia. Właśnie wtedy uczę się patrzeć na inną osobę nie tylko jedynie moimi oczyma i poprzez moje uczucia, ale również z perspektywy Jezusa Chrystusa”[240]. W ten sposób uznaję w osobach, do których się przybliżam, braci i siostry, za których Pan dał swoje życie, miłując ich „aż do końca” (J 13, 1). W konsekwencji nasze wspólnoty, gdy celebrują Eucharystię powinny być coraz bardziej świadome, że ofiara Chrystusa jest dla wszystkich i dlatego Eucharystia przynagla każdego Weń wierzącego, by stawał się „chlebem łamanym” dla innych, a więc by angażował się na rzecz świata bardziej sprawiedliwego i braterskiego. Myśląc o rozmnożeniu chleba i ryb, winniśmy rozpoznać, że Chrystus nadal, również i teraz, wzywa swych uczniów, by osobiście angażowali się: « Wy dajcie im jeść » (Mt 14, 16). Naprawdę, powołaniem każdego z nas jest, byśmy wraz z Jezusem byli chlebem łamanym za życie świata.
Społeczne konsekwencje tajemnicy eucharystycznej
Zjednoczenie z Chrystusem urzeczywistnia się w sakramencie, który uzdalnia również do wprowadzenia nowości w stosunkach społecznych: „«mistyka» tego sakramentu ma charakter społeczny”, bowiem „zjednoczenie z Chrystusem jest jednocześnie zjednoczeniem z wszystkimi, którym On się daje. Nie mogę mieć Chrystusa tylko dla siebie; mogę do Niego należeć tylko w jedności z wszystkimi, którzy już stali się lub staną się Jego”[241]. W związku z tym konieczne jest wyjaśnienie relacji pomiędzy tajemnicą eucharystyczną i zaangażowaniem społecznym. Eucharystia jest sakramentem komunii pomiędzy braćmi i siostrami, którzy godzą się na pojednanie z Chrystusem. On to z żydów i pogan uczynił jeden lud, burząc mur nienawiści, jaki ich dzielił (por. Ef 2, 14). Tylko ciągłe dążenie do pojednania pozwala na godne przyjmowanie Ciała i Krwi Pańskiej (por. Mt 5, 23-24)[242]. Chrystus poprzez pamiątkę swojej ofiary wzmacnia komunię wśród braci, a w szczególności przynagla tych, którzy są w konflikcie, by przyspieszyli pojednanie, otwierając się na dialog oraz budowanie sprawiedliwości. Nie ma wątpliwości, że warunkiem budowania prawdziwego pokoju jest przywrócenie sprawiedliwości, pojednania i przebaczenia[243]. Z tej świadomości rodzi się wola przemienienia również niesprawiedliwych struktur, aby przywrócić na nowo szacunek dla godności człowieka, stworzonego na obraz i podobieństwo Boga. Poprzez podejmowanie tej odpowiedzialności Eucharystia staje się w życiu tym, co oznacza w celebracji. Jak mogłem już stwierdzić, nie jest zadaniem Kościoła udział w walce politycznej, aby zbudować społeczeństwo bardziej sprawiedliwe; niemniej jednak, Kościół nie może i nawet nie powinien pozostawać na marginesie walki o sprawiedliwość. Kościół „musi włączyć się w nią przez argumentację rozumową i obudzić siły duchowe, bez których sprawiedliwość, domagająca się zawsze wyrzeczeń, nie może utrwalić się i rozwijać”[244].
W perspektywie odpowiedzialności społecznej wszystkich chrześcijan, Ojcowie synodalni przypomnieli, że ofiara Chrystusa jest tajemnicą wyzwolenia, która nas przynagla i ciągle prowokuje. Zwracam się więc z apelem do wszystkich wiernych, by rzeczywiście działali na rzecz pokoju i sprawiedliwości: „Kto zaś uczestniczy w Eucharystii, powinien angażować się w budowanie pokoju w naszym świecie, naznaczonym przemocą i licznymi wojnami, a dziś w szczególny sposób przez terroryzm, korupcję ekonomiczną oraz wykorzystywanie seksualne”[245]. Wszystkie te problemy rodzą z kolei inne upokarzające zjawiska, budzące żywe zaniepokojenie. Wiemy, że nie można stawić czoła tym sytuacjom w sposób powierzchowny. Właśnie na mocy tajemnicy, którą celebrujemy, trzeba demaskować okoliczności sprzeciwiające się godności człowieka, dla którego Chrystus przelał swoją krew, potwierdzając w ten sposób ogromną wartość każdej pojedynczej osoby.
Pokarm prawdy i nędza człowieka
Nie możemy pozostawać bezczynni wobec tych procesów globalizacji, które nierzadko sprawiają, iż na poziomie światowym wzrasta nadmiernie rozdźwięk pomiędzy bogatymi i ubogimi. Winniśmy mówić otwarcie o tych, co trwonią bogactwa ziemi, prowokując nierówności, które wołają do nieba (por. Jk 5, 4). Nie możemy, na przykład, milczeć wobec „wstrząsających obrazów z wielkich obozów dla uchodźców i wysiedlonych – w różnych częściach świata – zbiorowisk ludzi żyjących w prowizorycznych warunkach, szukających schronienia przed jeszcze gorszym losem i potrzebujących wszystkiego. Czyż ci ludzie nie są naszymi braćmi i siostrami? Czyż ich dzieci nie przyszły na świat z takim samym jak inne, słusznym pragnieniem szczęścia?”[246]. Pan Jezus, Chleb życia wiecznego, nakłania nas i uwrażliwia na sytuacje nędzy, w których znajduje się wciąż większa część ludzkości. Są to sytuacje, których przyczyna tkwi często w niepokojącym braku odpowiedzialności ludzi. W rzeczywistości, „na podstawie dostępnych danych statystycznych można stwierdzić, że mniej niż połowa olbrzymich kwot przeznaczanych na całym świecie na zbrojenia, wystarczyłaby w zupełności, aby na trwałe wydobyć z nędzy niezliczone rzesze ubogich. Jest to wyzwaniem dla ludzkiego sumienia. Społecznościom, które żyją poniżej progu ubóstwa – bardziej z przyczyn związanych z międzynarodowymi stosunkami politycznymi, handlowymi i kulturowymi niż na skutek niekontrolowanych okoliczności – nasze wspólne działania na rzecz prawdy mogą i powinny dawać nowe nadzieje”[247].
Pokarm prawdy przynagla nas do ujawniania sytuacji, które są niegodne człowieka, w których umiera się z powodu braku pożywienia, niesprawiedliwości lub wyzysku, daje nam też nową siłę i odwagę, by pracować wytrwale nad budowaniem cywilizacji miłości. Od początku chrześcijanie starali się dzielić swymi dobrami (por. Dz 4, 32) oraz pomagać ubogim (por. Rz 15, 26). Jałmużna, którą się zbiera podczas zgromadzeń liturgicznych, jest żywym tego przypomnieniem, jak też aktualną koniecznością. Kościelne instytucje dobroczynne, w szczególności Caritas, spełniają na różnych poziomach cenną posługę pomocy osobom potrzebującym, nade wszystko najuboższym. Czerpiąc natchnienie z Eucharystii, która jest sakramentem miłości, stają się konkretnym jej przejawem; ich solidarne zaangażowanie w świecie zasługuje na aprobatę i poparcie.
Nauka społeczna Kościoła
Tajemnica Eucharystii uzdalnia nas i przynagla do odważnego angażowania w strukturach tego świata, by wnieść w nie tę nowość odniesień, która ma swe niewyczerpalne źródło w darze Boga. Modlitwa, którą powtarzamy podczas każdej Mszy św.: “Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, zobowiązuje nas, byśmy czynili wszystko co możliwe, współdziałając z instytucjami międzynarodowymi, państwowymi i prywatnymi, by zlikwidować lub przynajmniej zmniejszyć w świecie zgorszenie głodu oraz niedożywienia, z powodu którego cierpi tak wiele milionów ludzi, nade wszystko w krajach będących na drodze rozwoju. Szczególnie chrześcijanin świecki, uformowany w szkole Eucharystii, wezwany jest do bezpośredniego podejmowania swojej odpowiedzialności politycznej i społecznej. Aby mógł stosownie spełniać swe zadanie, trzeba go przygotować poprzez konkretne wychowanie do miłości i sprawiedliwości. W tym celu, jak proponował Synod, konieczne jest, by w diecezjach oraz wspólnotach chrześcijańskich znana była i stosowana społeczna nauka Kościoła[248]. W tym cennym dziedzictwie, wywodzącym się z najstarszej tradycji kościelnej, znajdziemy elementy, które z głęboką mądrością wskazują kierunek reagowania chrześcijan na palące kwestie społeczne. Ta nauka, dojrzewając w ciągu całej historii Kościoła, charakteryzuje się realizmem i równowagą, co pomaga unikać błędnych kompromisów czy też złudnych utopii.
Uświęcenie świata i ochrona stworzenia
Aby rozwinąć głęboką duchowość eucharystyczną, zdolną znacząco wpłynąć na tkankę społeczną, trzeba, by lud chrześcijański, który składa dziękczynienie przez Eucharystię, miał świadomość, iż czyni to w imieniu całego stworzenia, starając się w ten sposób o uświęcenie świata i pracując intensywnie w tym celu[249]. Eucharystia rzuca potężne światło na ludzką historię i na cały kosmos. W tej sakramentalnej perspektywie uczymy się dzień po dniu, iż każde kościelne wydarzenie ma charakter znaku, poprzez który Bóg się nam udziela i nas przynagla. W ten sposób eucharystyczna forma egzystencji może naprawdę sprzyjać autentycznej zmianie mentalności w odczytywaniu historii i świata. Wychowuje nas do tego sama liturgia, gdy kapłan podczas ofiarowania darów kieruje do Boga modlitwę błogosławieństwa i prośby dotyczącą chleba i wina, « owocu ziemi », « winnego krzewu » oraz “pracy rąk ludzkich”. Tymi słowami, poza włączeniem całego ludzkiego trudu i aktywności w ofiarę złożoną Bogu, liturgia wzywa nas do uznania ziemi za stworzenie Boże, wytwarzające potrzebne nam pożywienie. Ziemia nie jest niezależną rzeczywistością, samą materią, którą nieodpowiedzialnie się posługujemy według ludzkiej pożądliwości. Ma ona miejsce w dobrym zamyśle Boga, według którego wszyscy jesteśmy powołani, aby stać się synami i córkami w jedynym Synu Bożym, Jezusie Chrystusie (por. Ef 1, 4-12). Słuszne zatroskanie o warunki ekologiczne, jakie degradują naturę stworzoną w tak wielu częściach świata, znajduje pociechę w perspektywie chrześcijańskiej nadziei, która zobowiązuje do odpowiedzialnego działania na rzecz ochrony stworzenia.[250]. W związku pomiędzy Eucharystią a kosmosem odkrywamy bowiem jedność Bożego zamysłu i możemy pojąć głęboki związek pomiędzy stworzeniem i “nowym stworzeniem », zapoczątkowanym przez zmartwychwstanie Chrystusa, nowego Adama. Uczestniczymy w nim już obecnie na mocy Chrztu (por. Kol 2, 12 n.), i w ten sposób nasze chrześcijańskie życie, karmione Eucharystią, otwiera się na perspektywę nowego nieba i nowej ziemi, nowego świata, w którym nowe Jeruzalem zstępuje z nieba, od Boga, « przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża” (Ap 21, 2).
Benedykt XVI, z adhortacji apostolskiej Sacramentum caritatis
______________________________________________________________________________________________________________
CZWARTEK – 8 CZERWCA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
fot. via Pixabay.com
***
«Ja jestem Chlebem Żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli ktoś spożywa Ten Chleb, będzie żył na wieki»
GODZ. 19.00 – MSZA ŚWIĘTA w języku angielskim
GODZ. 20.00 – MSZA ŚWIĘTA w języku polskim
PO MSZY ŚWIĘTEJ – PROCESJA EUCHARYSTYCZNA
fot. Piotr Tumidajski/kai
***
Boże Ciało to jedno z głównych świąt obchodzonych w Kościele katolickim. Choć świadomość niezwykłego cudu przemiany konsekrowanego chleba i wina w rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa towarzyszyła wiernym od początku chrześcijaństwa, jednak trzeba było czekać aż dziesięć stuleci zanim zewnętrzne przejawy tego kultu powstały i zadomowiły się w Kościele. Data Bożego Ciała nie jest stała, dlatego święto to rokrocznie może wypadać w różnych terminach. Zawsze jednak jest to czwartek po święcie Trójcy Świętej. W tym roku ten dzień przypada w czwartek, 16 czerwca.
Początek tradycji obchodzenia święta Bożego Ciała sięga XIII wieku. U progu tego stulecia – na Soborze Laterańskim IV (1215) – w Kościele katolickim przyjęto dogmat o transsubstancjacji, czyli przemianie substancji chleba i wina, w ciało i krew Chrystusa z zachowaniem ich naturalnych przypadłości takich jak smak, wygląd, forma, itp. Wiązało się to z coraz mocniejszymi wpływami filozofii greckiej oraz tradycji scholastycznej w teologii Kościoła zachodniego.
Wraz z ogłoszeniem dogmatu, wzrosło zainteresowanie kultem Eucharystii, która przestawała być jedynie elementem liturgii, lecz coraz mocniej postrzegana była jako dowód na trwałą obecność Chrystusa na Ziemi. Święto eucharystyczne przypadało w tym okresie zwyczajowo w Wielki Czwartek, w czasie, którego – zgodnie z tradycją ewangeliczną – Jezus po raz pierwszy dokonał przemiany chleba i wina w swoje Ciało i Krew.
Bezpośrednią przyczyną ustanowienia uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa były objawienia bł. Julianny z Cornillon. Około 1207 r., jako szesnastoletnia dziewczyna, przeżyła pierwsze widzenia, choć były one jeszcze mgliste i niezrozumiałe. Zgodnie z tradycją hagiograficzną, dopiero kilkanaście lat później, w 1245 roku, św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej. Pod wpływem tych objawień bp Robert ustanowił w 1246 r. święto Bożego Ciała, początkowo dla diecezji Liege oraz zainaugurował pierwszą procesję eucharystyczną ulicami miasta.
Wkrótce zaczęto jednak wysuwać przeciwko Juliannie oskarżenia o herezję, a decyzję o wprowadzeniu święta Bożego Ciała w diecezji Liege, uznano za przedwczesną. Zarzuty te spowodowały, że święto przestało być obchodzone.
Sprawa święta Eucharystii nie została jednak zapomniana. Problemem tym zajął się późniejszy biskup Verdun, a od 1261 papież Urban IV. Do ostatecznego uznania święta Bożego Ciała za ogólnokościelne, papieża tego skłonił jednak dopiero cud eucharystyczny, jaki miał miejsce w Bolsenie (w środkowych Włoszech) w 1263 roku. W czasie jednej z Mszy św., podczas przemienienia, odprawiający kapłan zauważyć miał, że z konsekrowanej hostii zaczynały spadać krople krwi. Poplamiona krwią chusta została przesłana papieżowi, który w tym czasie przebywał w Orvieto w Umbrii. Urban IV umieścił relikwię w tutejszej katedrze, a pod wpływem fascynacji cudem rozpoczął aktywne starania, których celem miało być ustanowienia święta Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.
Ułożenie liturgii i tekstów odczytywanych w czasie święta, papież zlecić miał samemu św. Tomaszowi z Akwinu, który na tę okazję stworzył jeden z najpiękniejszych hymnów kościelnych pt. „Pange lingua”.
11 sierpnia 1264 r. Urban IV ogłosił bullę „Transiturus de hoc mundo”, na mocy której Boże Ciało stało się świętem całego Kościoła. Śmierć papieża przeszkodziła jednak ogłoszeniu bulli. Dokonał tego papież Jan XXII (w 1334 r.), natomiast papież Bonifacy IX polecił w 1391 r. wprowadzić święto Bożego Ciała wszędzie tam, gdzie jeszcze nie było ono obchodzone.
W Polsce jako pierwszy wprowadził to święto bp Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej, natomiast w Kościele unickim – synod zamojski w 1720 r. W Kościele katolickim w Polsce pod koniec XIV w. święto Bożego Ciała było obchodzone już we wszystkich diecezjach. Było ono zawsze zaliczane do świąt głównych. Od końca XV w. przy okazji tego święta udzielano błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
Prawdziwa obecność Chrystusa w Eucharystii
Kościół od samego początku głosił wiarę w realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Chrystus ustanowił Najświętszy Sakrament przy Ostatniej Wieczerzy. Opisali to trzej Ewangeliści: Mateusz, Marek i Łukasz oraz i św. Paweł Apostoł. Prawdziwa i rzeczywista obecność Jezusa Chrystusa pod postaciami chleba i wina opiera się według nauki Kościoła na słowie Jezusa: „To jest Ciało moje … To jest krew moja” (Mk 14,22.24).
Nowy Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, iż „sposób obecności Chrystusa pod postaciami eucharystycznymi jest wyjątkowy… W Najświętszym Sakramencie Eucharystii są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus.” (KKK 1374).
Kult Najświętszego Sakramentu
Od XVI w. przyjęła się w Kościele katolickim praktyka 40-godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu. Praktykę tę wprowadził do Mediolanu św. Karol Boromeusz w 1520 r. Dzisiaj praktyka ta jest obecna w całym Kościele katolickim. Zostały założone nawet specjalne zakony, których głównym celem jest nieustanna adoracja Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. W Polsce istnieją trzy zakony od wieczystej adoracji: benedyktynki-sakramentki, franciszkanki od Najświętszego Sakramentu i eucharystki.
Procesje
Procesje eucharystyczne w dniu Bożego Ciała wprowadzono później niż samo święto. Pierwszym śladem ich istnienia jest wzmianka o uroczystej procesji przed sumą w Kolonii w latach 1265-75. Podczas procesji niesiono krzyż z Najświętszym Sakramentem. W ten sposób nawiązywano do dawnego zwyczaju zabierania w podróż Eucharystii dla ochrony przed niebezpieczeństwami.
W XV w. procesje eucharystyczne odprawiano w całych Niemczech, Anglii, Francji, północnych Włoszech i Polsce. W Niemczech procesję w uroczystość Bożego Ciała łączono z procesją błagalną o odwrócenie nieszczęść i dobrą pogodę, dlatego przy czterech ołtarzach śpiewano początkowe teksty Ewangelii i udzielano uroczystego błogosławieństwa. W Polsce zwyczaj ten wszedł do „Rytuału piotrkowskiego” z 1631 r. Rzymskie przepisy procesji zawarte w „Caeremoniale episcoporum” (1600 r.) i „Rituale romanum” (1614 r.) przewidywały jedynie przejście z Najświętszym Sakramentem bez zatrzymywania się i błogosławieństwo eucharystyczne na zakończenie.
Procesję odprawiano z wielkim przepychem od początku jej wprowadzenia. Od czasu zakwestionowania tych praktyk przez reformację, udział w procesji traktowano jako publiczne wyznanie wiary.
W Polsce od czasów rozbiorów z udziałem w procesji łączyła się w świadomości wiernych manifestacja przynależności narodowej. Po II wojnie światowej procesje w czasie Bożego Ciała były znakiem jedności narodu i wiary. Z tej racji ateistyczne władze państwowe niejednokrotnie zakazywały procesji urządzanych ulicami miast.
Konferencja Episkopatu Polski zmodyfikowała 17 lutego 1967 r. obrzędy procesji Bożego Ciała, wprowadzając w całej Polsce nowe modlitwy przy każdym ołtarzu oraz czytania Ewangelii tematycznie związane z Eucharystią.
______________________________________________________________________________________________________________
Boże Ciało – to Pan Jezus domagał się ustanowienia uroczystości
Najświętszego Ciała i Krwi
Boże Ciało jest jednym z najważniejszych świąt obchodzonych w Kościele katolickim. Choć świadomość niezwykłego cudu przemiany konsekrowanego chleba i wina w rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa towarzyszyła wiernym od początku chrześcijaństwa, jednak trzeba było czekać aż dziesięć stuleci zanim zewnętrzne przejawy tego kultu powstały i zadomowiły się w Kościele. Bezpośrednią przyczyną ustanowienia uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa były objawienia, w których to sam Pan Jezus domagał się tego.
Początek tradycji obchodzenia święta Bożego Ciała sięga XIII wieku. U progu tego stulecia – na Soborze Laterańskim IV (1215) – w Kościele katolickim przyjęto dogmat o transsubstancjacji, czyli przemianie substancji chleba i wina, w Ciało i Krew Chrystusa z zachowaniem ich naturalnych przypadłości takich jak smak, wygląd, forma itp. Wiązało się to z coraz mocniejszymi wpływami filozofii greckiej oraz tradycji scholastycznej w teologii Kościoła zachodniego.
Wraz z ogłoszeniem dogmatu, wzrosło zainteresowanie kultem Eucharystii, która przestawała być jedynie elementem liturgii, lecz coraz mocniej postrzegana była jako dowód na trwałą obecność Chrystusa na Ziemi. Święto eucharystyczne przypadało w tym okresie zwyczajowo w Wielki Czwartek w czasie, którego – zgodnie z tradycją ewangeliczną – Jezus po raz pierwszy dokonał przemiany chleba i wina w swoje Ciało i Krew.
Bezpośrednią przyczyną ustanowienia uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa były objawienia bł. Julianny z Cornillon. Około 1207 r., jako szesnastoletnia dziewczyna, przeżyła pierwsze widzenia, choć były one jeszcze mgliste i niezrozumiałe. Zgodnie z tradycją hagiograficzną dopiero kilkanaście lat później, w 1245 roku, św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej. Pod wpływem tych objawień bp Robert ustanowił w 1246 r. święto Bożego Ciała, początkowo dla diecezji Liege oraz zainaugurował pierwszą procesję eucharystyczną ulicami miasta.
Wkrótce zaczęto jednak wysuwać przeciwko Juliannie oskarżenia o herezję, a decyzję o wprowadzeniu święta Bożego Ciała w diecezji Liege, uznano za przedwczesną. Zarzuty te spowodowały, że święto przestało być obchodzone.
Sprawa święta Eucharystii nie została jednak zapomniana. Problemem tym zajął się późniejszy biskup Verdun, a od 1261 papież Urban IV. Do ostatecznego uznania święta Bożego Ciała za powszechne, papieża skłonił cud eucharystyczny, jaki miał miejsce w Bolsenie (w środkowych Włoszech) w 1263 roku. W czasie jednej z Mszy św. podczas przemienienia, kapłan zauważyć miał, że z konsekrowanej hostii zaczynały spadać krople krwi. Poplamiona krwią chusta została przesłana papieżowi, który w tym czasie przebywał w Orvieto w Umbrii. Urban IV umieścił relikwię w tutejszej katedrze, a pod wpływem fascynacji cudem rozpoczął aktywne starania, których celem miało być ustanowienia święta Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.
Ułożenie liturgii i tekstów odczytywanych w czasie święta, papież zlecić miał samemu św. Tomaszowi z Akwinu, który na tę okazję stworzył jeden z najpiękniejszych hymnów kościelnych pt. Pange lingua.
11 sierpnia 1264 r. Urban IV ogłosił bullę Transiturus de hoc Mundo, na mocy której Boże Ciało stało się świętem całego Kościoła. Śmierć papieża przeszkodziła jednak ogłoszeniu bulli. Dokonał tego papież Jan XXII (w 1334 r.), natomiast papież Bonifacy IX polecił w 1391 r. wprowadzić święto Bożego Ciała wszędzie tam, gdzie jeszcze nie było ono obchodzone.
W Polsce jako pierwszy wprowadził to święto bp Nankier w 1320 r. w diecezji krakowskiej. Pod koniec XIV wieku w Kościele katolickim w Polsce święto Bożego Ciała było obchodzone już we wszystkich diecezjach. Było ono zawsze zaliczane do świąt głównych. Od końca XV w. przy okazji tego święta udzielano błogosławieństwa Najświętszym Sakramentem.
Procesje eucharystyczne w dniu Bożego Ciała wprowadzono później niż samo święto. Pierwszym śladem ich istnienia jest wzmianka o uroczystej procesji przed sumą w Kolonii w latach 1265-75. Podczas procesji niesiono krzyż z Najświętszym Sakramentem. W ten sposób nawiązywano do dawnego zwyczaju zabierania w podróż Eucharystii dla ochrony przed niebezpieczeństwami.
W XV w. procesje eucharystyczne odprawiano w całych Niemczech, Anglii, Francji, północnych Włoszech i Polsce. W Niemczech procesję w uroczystość Bożego Ciała łączono z procesją błagalną o odwrócenie nieszczęść i dobrą pogodę, dlatego przy czterech ołtarzach śpiewano początkowe teksty Ewangelii i udzielano uroczystego błogosławieństwa. W Polsce zwyczaj ten wszedł do „Rytuału piotrkowskiego” z 1631 r. Rzymskie przepisy procesji zawarte w Caeremoniale episcoporum (1600 r.) i Rituale romanum (1614 r.) przewidywały jedynie przejście z Najświętszym Sakramentem bez zatrzymywania się i błogosławieństwo eucharystyczne na zakończenie.
źródło: KAI
______________________________________________________________________________________________________________
“Mamy obowiązek publicznego wyznawania wiary!”
– ks. prof. Chrostowski o istocie Bożego Ciała i Eucharystii
Boże Ciało, czyli uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, jest jednym z najważniejszych, ale równocześnie jednym z najtrudniejszych świąt chrześcijaństwa. Mamy problem z jego zrozumieniem, zwłaszcza dziś, w dobie kryzysu wiary i Kościoła. Czym jest przeistoczenie i jak ono w ogóle jest możliwe? Dlaczego Eucharystia jest ofiarą, skoro to Pan Jezus złożył największą ofiarę na Krzyżu? Czy naprawdę jemy Ciało Chrystusa i naprawdę pijemy Jego Krew?
Te pytania nurtują wiernych, bo często nie znamy na nie odpowiedzi. W sposób przystępny i biblijny tłumaczy to ks. prof. Waldemar Chrostowski w swej książce „Eucharystia”, której fragment publikujemy poniżej:
W Eucharystii jest rzeczywiście obecny Jezus Chrystus. Teologiczne objaśnienie tej podstawowej dla chrześcijaństwa prawdy nie jest łatwe, chodzi bowiem – zgodnie z tym, co wyznajemy podczas sprawowania Eucharystii – o mysterium fidei, czyli „tajemnicę wiary”. Wśród wielu wypracowanych przez wieki interpretacji prawo bytu w teologii katolickiej zyskała ta, która pochodzi od św. Tomasza z Akwinu, a zakorzeniona jest w znacznie starszych pojęciach filozoficznych, wypracowanych przez Arystotelesa i jego uczniów. Uznając, że każdy byt ma istotę (substancję), która stanowi o jego tożsamości, oraz przymioty, które są zmienne, katolicka teologia Eucharystii uczy, że w momencie konsekracji pszennego chleba i wina, do którego dodaje się trochę wody, podczas Mszy św. dokonuje się transsubstancjacja, czyli przeistoczenie: to, co istotne w chlebie i winie, staje się Ciałem i Krwią Pana, podczas gdy przymioty chleba i wina, wśród nich ich wygląd, pozostają takie, jak wcześniej. Zmieszanie wina z niewielką ilością wody stanowi symbol połączenia w jednej osobie Jezusa dwóch Jego natur – Boskiej i ludzkiej. Sobór Trydencki naucza: „Przez konsekrację chleba i wina dokonuje się przemiana całej substancji chleba w substancję Ciała Chrystusa, Pana naszego, i całej substancji wina w substancję Jego Krwi. Tę przemianę trafnie i właściwie nazwał święty i katolicki Kościół przeistoczeniem” (Dekret o Najświętszej Eucharystii, rozdz. 4). W obliczu Eucharystii stajemy więc przed samym Chrystusem, obecnym radykalnie inaczej niż podczas Jego ziemskiego życia, lecz tak samo rzeczywistym oraz zobowiązującym do ufnej odpowiedzi zawierzenia Mu.
Obecność Jezusa w Eucharystii jest specyficzna. W encyklice Mysterium fidei (3 IX 1965) papież Paweł VI mówi o niej „jako o ‘rzeczywistej’ nie w sensie wyłączności, tak jakby inne nie były ‘rzeczywiste’, ale przez antonomazję, ponieważ jest substancjalna, a w jej mocy Chrystus, Bóg-Człowiek, cały staje się obecny”. Podczas ziemskiego życia Jezus był wpisany w ramy doczesności, ze wszystkimi jej ograniczeniami wynikającymi z uwarunkowań czasu i przestrzeni. Lecz mając świadomość własnego losu, którego integralną część stanowiła śmierć, zapowiadał radykalnie nowy kształt przyszłej obecności wśród swoich wyznawców. Jej nowość wynika z zasadniczej nowości osoby i posłannictwa Jezusa – Syna Bożego, który – w celu wybawienia ludzkości z niewoli grzechu – stał się człowiekiem. Ten nowy sposób obecności Jezusa dokonuje się wraz z przeistoczeniem, kiedy chleb i wino przestają istnieć, stając się czcigodnym Ciałem i Krwią Pana.
Z Ewangelii według św. Jana wiemy, że najwyraźniejsza zapowiedź ustanowienia Eucharystii została wygłoszona w synagodze w Kafarnaum (J 6,22-59), nazajutrz po nadzwyczajnym rozmnożeniu chleba i ryb (J 6,1-15). Ludowi, który będąc świadkiem i uczestnikiem cudownego nakarmienia, szukał Jezusa w oczekiwaniu na kolejne cudowne wydarzenie, Jezus mówi: „Troszczcie się nie o ten pokarm, który ginie, ale o ten, który trwa na wieki, a który da wam Syn Człowieczy; Jego to bowiem pieczęcią swą naznaczył Bóg Ojciec” (6,27). W wyraźnym nawiązaniu do daru manny, który przywołali rozmówcy Jezusa, zapowiada On nowy dar, nieporównanie większy i jeszcze bardziej niezwykły: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Nie Mojżesz dał wam chleb z nieba, ale dopiero Ojciec mój da wam prawdziwy chleb z nieba. Albowiem chlebem Bożym jest Ten, który z nieba zstępuje i życie daje światu” (J 6,32-33). Zapowiadając dar Eucharystii, Jezus potwierdza biblijną tradycję o darze manny, objawiając zarazem swoją prawdziwą tożsamość i godność, która nieporównanie przewyższa wielkość Mojżesza.
Zapowiedź największego znaku, którym ma być sam Jezus w darze Eucharystii, wywołała niedowierzanie i sprzeciwy. Dla słuchaczy Jezusa słowa zapowiadające pokarm, którym będzie Jego Ciało i Krew, rozumiane przez nich dosłownie, były arcytrudne, a nawet niemożliwe do przyjęcia. Wielu z nich nie wie, jak pogodzić Jego ludzką naturę z tajemniczą obecnością, którą zapowiada. Pojawia się szemranie i bunt, analogicznie jak na pustyni podczas wędrówki do Ziemi Obiecanej. Jezus nie tłumaczy, jak ów radykalnie nowy sposób Jego obecności będzie możliwy, podkreśla jedynie, że jego źródłem i sprawcą jest niczym nieograniczona moc Boża. Kładzie nacisk na przejściowość dawnego daru manny oraz życiodajne skutki nowego, zapowiadanego daru: „Ja jestem chlebem życia. Ojcowie wasi spożywali mannę na pustyni i pomarli. To jest chleb, który z nieba zstępuje: kto go spożywa, nie umrze. Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6,48-51).
Umieszczając w przemijającym czasie pamiątkę swej śmierci i zmartwychwstania, Jezus przekazuje swoim wyznawcom zadatek życia wiecznego, to jest przedsmak obcowania z Nim w niebiańskim Jeruzalem. W Apokalipsie św. Jana pojawia się obietnica „manny ukrytej”, nawiązująca do obiecanego przez Jezusa „chleba życia” (Ap 2,17). Uobecniając przeszłość, Eucharystia zwraca nas ku przyszłości, której ostatni etap stanowi powtórne przyjście Chrystusa na końcu czasów. Wzgląd na to podkreśla eschatologiczne aspekty Najświętszego Sakramentu, czyniąc z niego swoisty pomost między tym, co było, a tym, co jest i co ma dopiero nastąpić. W taki sposób eucharystyczna obecność Chrystusa staje się spoiwem chrześcijańskiej wiary, nadziei i miłości.
(…)
Zapowiedź ustanowienia Eucharystii dała początek pierwszemu wyraźnemu rozłamowi wśród uczniów i słuchaczy Jezusa. Część z nich zawyrokowała: „Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać” (J 6,60), po czym „wielu uczniów Jego się wycofało i już z Nim nie chodziło” (J 6,66). Do dzisiaj Eucharystia pozostaje najbardziej wyrazistym probierzem wiary i wierności Chrystusowi. W Kafarnaum rzekł On do Dwunastu: „Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6,67). W imieniu pozostałych apostołów i własnym Piotr odpowiedział: „Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego” (J 6,68). Tak zaznaczyła się szczególna odpowiedzialność Dwunastu oraz ich następców i konsekrowanych przez nich kapłanów, szafarzy tego sakramentu in persona Christi (w osobie Chrystusa), za sprawowanie Eucharystii. Aktualne uczestnictwo wiernych, możliwe dlatego, że w niej ofiara Jezusa wciąż się uobecnia, może się odbywać dzięki temu, że sprawują ją konsekrowani szafarze. Ich zadanie polega na wciąż ponawianym karmieniu wiernych z dwóch stołów: stołu Słowa i stołu Chleba. Jednemu i drugiemu towarzyszą dynamiczne znaki, które – jak niegdyś w przypadku uczniów zdążających do Emaus – mają oświecić umysły i rozgrzać serca.
(…)
Eucharystia potrzebuje godnego miejsca, w którym może być sprawowana. Tym miejscem jest świątynia, dom Pański. Chrześcijaństwo przeszło stopniową, lecz wyraźnie widoczną ewolucję. Najpierw, w samych początkach, Eucharystia, określana jako „łamanie chleba” (Dz 2,42), była sprawowana w domach prywatnych, w których wyznawcy Chrystusa gromadzili się na wspólną modlitwę i Wieczerzę Pańską. Właśnie domy chrześcijan były też pierwszą szkołą chrześcijańskiej modlitwy, która, wykorzystując skarbiec modlitw biblijnego Izraela, głównie psalmy, coraz wyraźniej uświadamiała sobie nowość dzieła zbawienia dokonanego przez Jezusa Chrystusa. „Łamanie chleba”, obok wierności nauce apostołów, budowania wspólnoty i modlitwy, od początku stanowiło jeden z czterech filarów życia Kościoła.
(…)
Osobne miejsce w pobożności katolickiej zajmuje uroczystość Bożego Ciała. W pewnym sensie bilansuje wszystkie wcześniejsze okresy roku liturgicznego, poczynając od Adwentu, jako oczekiwania na przyjście Mesjasza, po uroczystość Zesłania Ducha Świętego – jako narodziny Kościoła. Na progu kilkumiesięcznego tzw. okresu zwykłego, którego treść stanowią usystematyzowane nawiązania do życia i działalności Jezusa, uroczystość Bożego Ciała eksponuje ustawiczną i trwałą obecność Chrystusa, który pozostając „z” nami, pragnie pozostać również „w” nas. Integralnym składnikiem świątecznych obchodów są procesje do czterech ołtarzy, specjalnie przygotowanych poza świątynią czy kaplicą na ulicach i pośród domów, połączone z czytaniami biblijnymi dotyczącymi tajemnicy Eucharystii, oraz uroczyste błogosławieństwo wiernych Najświętszym Sakramentem. Te obrzędy wrosły w duchowy krajobraz Polski tak bardzo, że stały się integralną częścią rodzimej kultury, przypominając, że religia nigdy nie była, nie jest, ani nie może być sprawą prywatną człowieka. Jest natomiast jego sprawą osobistą, to znaczy każdy z nas dokonuje wyboru swej religii i sposobu wyrażania czci Bogu, lecz dokonawszy wolnego wyboru ma obowiązek publicznego wyznawania wiary. Z tego wynika potrzeba dawania świadectwa i ewangelizowania, zgodnie z nauczaniem Pawła: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb i pijecie kielich, śmierć Pana głosicie, aż przyjdzie” (1 Kor 11,26).
(…)
Ks. prof. Waldemar Chrostowski
Froda.pl/fragment książki „Eucharystia”/ https://bialykruk.pl/ksiegarnia/ksiazki/eucharystia
mp/Wydawnictwo Biały Kruk
_______________________________________________________________________________________
Eucharystia. Jedyne lekarstwo na śmierć
***
Eucharystyczny cud w Sokółce, tak jak i inne eucharystyczne cuda, które miały miejsce w historii Kościoła, są znakiem szczególnego objawienia się wszechmocy Boga, który wzywa nas do nawrócenia się, a równocześnie wychowuje nas i edukuje.
Poprzez nadzwyczajne znaki, jakimi są cuda eucharystyczne, Chrystus potwierdza, że w Eucharystii uobecnia się Jego męka, śmierć i zmartwychwstanie, że pod postaciami chleba i wina jest rzeczywiście obecny w swoim zmartwychwstałym, uwielbionym człowieczeństwie.
SERCE JEZUSA
Zestawmy wyniki naukowych badań trzech najbardziej znanych cudów eucharystycznych.
Podczas Cudu Eucharystycznego w Buenos Aires (1996 r.) konsekrowana Hostia, która była sprofanowana przez nieznanych sprawców, również zamieniła się w mięsień ludzkiego serca. Stwierdzili to w 1999 r. amerykańscy naukowcy w Nowym Jorku pod kierunkiem prof. F. Zugibego, znanego kardiologa i patologa medycyny sądowej.
Badając przesłaną z Buenos Aires próbkę, nowojorscy naukowcy nie wiedzieli, skąd została ona wzięta. Stwierdzili, że badany materiał jest fragmentem mięśnia sercowego, znajdującego się w ścianie lewej komory serca, z okolicy zastawek. Jest on w stanie zapalnym i znajduje się w nim wiele białych ciałek, co wskazuje na fakt, że serce żyło w chwili pobierania z niego wycinka.
Ponieważ białe ciałka wniknęły w tkankę, wskazuje to na fakt, że to serce cierpiało – jak na przykład u kogoś, kto był ciężko bity w okolicach klatki piersiowej.
Jeden z najsłynniejszych cudów eucharystycznych miał miejsce w VIII w. w Lanciano we Włoszech. Bazyliański mnich podczas odprawiania Mszy św. miał wątpliwości, czy w czasie konsekracji chleb rzeczywiście staje się Ciałem Chrystusa, a wino Jego Krwią. Gdy wymawiał słowa konsekracji, chleb zamienił się w Ciało, a wino w Krew, i to w taki sposób, że można było to stwierdzić ludzkimi zmysłami.
18 listopada 1970 r. papież Paweł VI zlecił grupie włoskich naukowców szczegółowe badania tych świętych postaci eucharystycznych.
Zakończone 4 marca 1971 r. wyniki naukowych ekspertyz potwierdziły przekaz tradycji. Z naukowego punktu widzenia w cudownej Hostii jest kompletne ludzkie serce. Są w nim obecne wszystkie elementy, które je tworzą.
Badania wykazały, że to serce jest zasuszone, bez żadnych śladów cięcia, a w środku tkanek są żywe białka.
Zachowało się również pięć bryłek skrzepniętej krwi. Badania wykazały, że jest to prawdziwa ludzka krew grupy AB.
Tę samą grupę krwi znaleziono na Całunie Turyńskim – płótnie grobowym, w które było zawinięte po śmierci ciało Jezusa i na którym znajduje się Jego odbicie w fotograficznym negatywie.
W 1976 r. lekarze wydelegowani przez ONZ chcieli zweryfikować badania naukowców włoskich z 1971 r. Pobrali próbki Ciała i Krwi z postaci eucharystycznego cudu z Lanciano i przebadali je.
Wyniki ich badań potwierdziły naukowe ekspertyzy lekarzy włoskich z 1971 r.
W Sokółce większa część przenajświętszej Hostii przemieniła się w mięsień ludzkiego serca, będącego w stanie agonii i bardzo cierpiącego. Struktura włókien mięśnia sercowego jest tak ściśle zintegrowana ze strukturą opłatka, iż całkowicie wykluczona jest jakakolwiek ingerencja ze strony człowieka.
CÓŻ WIĘKSZEGO JEZUS MÓGŁ UCZYNIĆ DLA NAS?
Poprzez nadzwyczajne znaki, jakimi są cuda eucharystyczne, Chrystus w sposób jasny i jednoznaczny pragnie na nowo uświadomić nam, że podczas sprawowania Eucharystii staje się obecny cały dramat Jego męki, śmierci i zmartwychwstania. W ten sposób każdy człowiek może uczestniczyć w zwycięstwie Chrystusa nad śmiercią, szatanem i grzechem.
„Cóż większego Jezus mógł uczynić dla nas? Prawdziwie, w Eucharystii objawia nam miłość, która posuwa się »aż do końca« (por. J 13,1) – miłość, która nie zna miary” (EE 11).
Eucharystia jest sakramentalnym uobecnieniem męki, śmierci i zmartwychwstania Chrystusa.
„Jest ofiarą Krzyża, która trwa przez wieki, (…) gdy Kościół sprawuje Eucharystię – pisze św. Jan Paweł II – pamiątka śmierci i zmartwychwstania swojego Pana, to centralne wydarzenie zbawienia staje się rzeczywiście obecne i »dokonuje się dzieło naszego Odkupienia«” (EE 11).
Nie ogranicza się ono do przeszłości, dlatego że
„to, kim Chrystus jest, to, co uczynił i co wycierpiał dla wszystkich ludzi, uczestniczy w wieczności Bożej, przekracza wszelkie czasy i jest w nich stale obecne” (EE 11).
W Bogu jest ciągłe „teraz”, nie ma przeszłości i przyszłości. Dlatego Jezus Chrystus jako prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek wziął z historii każdego człowieka wszystkie cierpienia i grzechy, doświadczył konsekwencji grzechów wszystkich ludzi w czasie swojej męki i śmierci na krzyżu.
W tym doświadczeniu największego zła On, prawdziwy Bóg i prawdziwy człowiek, powierzył oraz ofiarował siebie i wszystkich ludzi Bogu Ojcu. Święty Jan Paweł II podkreśla, że
„jest to tajemnica »ofiary, którą Ojciec przyjął, odwzajemniając bezgraniczne oddanie swego Syna, kiedy Ten stał się posłuszny aż do śmierci (por. Flp 2,8), swoim Ojcowskim oddaniem — a był to dar nowego Życia nieśmiertelnego w zmartwychwstaniu«” (EE 13).
Przez swoją mękę, śmierć i zmartwychwstanie Chrystus zgładził wszystkie nasze grzechy, definitywnie zwyciężył szatana, otworzył dla każdego „bramy nieba” i nadał sens naszemu cierpieniu i śmierci.
Dzięki Chrystusowi każde nasze cierpienie (jeżeli Mu je ofiarujemy i zjednoczymy się z Nim w Jego cierpieniu za zbawienie świata) staje się drogą naszego zbawienia i źródłem największych łask.
Dzięki Chrystusowi również nasza śmierć będzie uczestnictwem w Jego ostatecznym zwycięstwie nad śmiercią w zmartwychwstaniu, jeśli tylko Mu zaufamy i przez Niego pojednamy się z Bogiem.
Pamiętaj, kiedy dotyka cię jakiekolwiek cierpienie, a szczególnie cierpienie niezawinione, podziękuj Jezusowi za to doświadczenie i zawierz Mu siebie, odmawiając następującą modlitwę:
„Panie Jezu, łączę swoje cierpienie z Twoim cierpieniem. Całego (całą) siebie, swój ból fizyczny i udrękę duchową składam w Twoich ranach, bo w nich jest moje uzdrowienie”.
ANTIDOTUM NA ŚMIERĆ
Dzięki sakramentowi Eucharystii możemy jednoczyć się z Chrystusem w Jego ofierze krzyżowej, doświadczać radości zmartwychwstania i uczestniczyć w życiu i miłości Boga w Trójcy Świętej Jedynego. Powinniśmy zawsze pamiętać, że
„Ofiara Chrystusa i ofiara eucharystyczna są jedną ofiarą” (KKK 1367),
a kiedy uczestniczymy we Mszy św., mamy wraz z Chrystusem ofiarowywać samych siebie Bogu Ojcu.
Zmartwychwstały Chrystus staje się dla nas w Eucharystii „chlebem życia” (J 6,35). Pan Jezus mówi:
„Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6,51);
„Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem. Kto spożywa moje Ciało i Krew moją pije, trwa we Mnie, a Ja w nim. Jak Mnie posłał żyjący Ojciec, a Ja żyję przez Ojca, tak i ten, kto Mnie spożywa, będzie żył przeze Mnie. To jest chleb, który z nieba zstąpił. (…) Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” (J 6,55-58).
„Eucharystia kieruje do ostatecznego celu – pisze św. Jan Paweł II – jest przedsmakiem pełni radości obiecanej przez Chrystusa (por. J 15,11); w pewnym sensie jest antycypacją Raju. (…)
Kto się karmi Chrystusem w Eucharystii, nie potrzebuje wyczekiwać zaświatów, żeby otrzymać życie wieczne: posiada je już na ziemi, jako przedsmak przyszłej pełni, która obejmie człowieka do końca. W Eucharystii otrzymujemy także gwarancję zmartwychwstania ciał, które nastąpi na końcu świata:
»Kto spożywa moje Ciało i pije moją Krew, ma życie wieczne, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym« (J 6,54).
Ta gwarancja przyszłego zmartwychwstania wypływa z faktu, że Ciało Syna Bożego, pozostawione jako pokarm, jest chwalebnym Ciałem Zmartwychwstałego. W Eucharystii – żeby tak powiedzieć – staje się dostępna »tajemnica« zmartwychwstania.
Dlatego też słusznie św. Ignacy Antiocheński określał Chleb eucharystyczny jako
»lekarstwo dające nieśmiertelność, antidotum na śmierć«” (EE 18).
TO WAS GORSZY?
Żydzi byli zszokowani i zgorszeni, gdy słyszeli to, co Jezus mówił na temat Eucharystii, i pytali się:
„Jak On może nam dać [swoje] ciało do spożycia?” (J 6,52).
„Trudna jest ta mowa. Któż jej może słuchać?” (J 6,60)
– mówili z kolei Jego uczniowie. Wtedy Pan Jezus wypowiada słowa, które tłumaczą istotę Eucharystii:
„To was gorszy? A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem? Duch daje życie; ciało na nic się nie przyda. Słowa, które Ja wam powiedziałem, są duchem i są życiem” (J 6,61-63).
Kiedy Pan Jezus mówi:
„A gdy ujrzycie Syna Człowieczego, jak będzie wstępował tam, gdzie był przedtem?”,
wskazuje na tajemnicę uwielbienia (wywyższenia) Jego człowieczeństwa (ciała i krwi) w śmierci na krzyżu, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu.
W innym miejscu Jezus powiedział do apostołów:
„Gdy wywyższycie Syna Człowieczego, wtedy poznacie, że Ja Jestem” (J 8,28),
czyli że po Jego śmierci i zmartwychwstaniu rozpoznają, że jest On Bogiem. Wywyższenie wskazuje więc na przemianę człowieczeństwa Chrystusa, która się dokonała w Jego śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu. Wtedy człowieczeństwo Jezusa zostało uwielbione i tak przemienione, że zamieszkała w Nim
„cała Pełnia: Bóstwo na sposób ciała” (Kol 2,9; por. Kol 1,19).
Od tego momentu Jezus Chrystus zakończył na ziemi swą fizycznie widzialną obecność i w swoim człowieczeństwie rozpoczął nowy rodzaj egzystencji.
Po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Chrystus jest niewidzialny, ale wszechobecny w swoim człowieczeństwie i dlatego staje się możliwa Jego rzeczywista, substancjalna obecność w Eucharystii.
„Ten, który zstąpił, jest i Tym, który wstąpił ponad wszystkie niebiosa, aby wszystko napełnić” (Ef 4,10) – pisze św. Paweł.
Człowieczeństwo (ciało i krew) Jezusa w Jego śmierci, zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu zostało uwielbione mocą Ducha Świętego i stało się prawdziwym duchowym pokarmem i napojem.
Eucharystia to zmartwychwstały Chrystus w swoim uwielbionym człowieczeństwie, który daje nam siebie cały, aby uczynić nas „uczestnikami Boskiej natury” (2 P 1,4).
Ustanawiając sakrament Eucharystii podczas Ostatniej Wieczerzy, Pan Jezus antycypował zbawcze wydarzenia śmierci i zmartwychwstania i dawał apostołom do spożywania pod postaciami eucharystycznymi swoje uwielbione Człowieczeństwo (Ciało i Krew).
Pan Jezus daje nam w Eucharystii siebie samego, swoje prawdziwe ciało i krew, ale już w stanie uwielbionym. Dając nam siebie pod postaciami chleba i wina, przemienia nas mocą Ducha Świętego, abyśmy już teraz na ziemi uczestniczyli w miłości i wiecznym życiu Trójcy Świętej. Dlatego Jezus przestrzega nas:
„Jeżeli nie będziecie spożywali ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie” (J 6,53).
Inaczej mówiąc, jeśli nie żyjemy w stanie łaski uświęcającej i nie przyjmujemy Eucharystii z wiarą w tajemniczą obecność w niej Jego Ciała i Krwi, to w ten sposób sami siebie pozbawiamy udziału w życiu wiecznym.
Kiedy Jezus skończył wyjaśniać tajemnicę Eucharystii, to wtedy tak powiedział do apostołów:
„»Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą«. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są, co nie wierzą, i kto miał Go wydać” (J 6, 64).
„»Czyż nie wybrałem was dwunastu? A jeden z was jest diabłem«.
Mówił zaś o Judaszu, synu Szymona Iskarioty” (J 6,70-71).
Zdrada Judasza rozpoczęła się wtedy, gdy nie uwierzył w to, co Jezus mówił na temat Eucharystii. Tak samo zdradza Chrystusa każdy, kto odrzuca lub lekceważy objawioną prawdę o rzeczywistej obecności Chrystusa w Eucharystii lub kto przyjmuje niegodnie Komunię św.
Miesięcznik Miłujcie się!
______________________________________________________________________________________________________________
Po co nam cuda eucharystyczne
***
Jeśli Jezus pozostał z nami realnie w Eucharystii – ukryty pod postaciami Chleba i Wina, to dlaczego od czasu do czasu dzieją się wyjątkowe rzeczy, które noszą miano cudów eucharystycznych, kiedy na przykład chleb zamienia się w żywy mięsień serca, a z konsekrowanej hostii skapuje krew? Komu są potrzebne podobne znaki?
“Gościu Ekstra” poświęconemu Eucharystii przeczytamy ciekawą rozmowę ks. Rafała Skitka z o. Vittore Boccardim SSS, sekretarzem Papieskiego Komitetu Międzynarodowych Kongresów Eucharystycznych o znaczeniu cudów eucharystycznych.
“Cuda eucharystyczne odwołują się do Eucharystii – mówi o. Boccardi. – Nie tylko potwierdzają realną obecność Chrystusa, ale ukazują Eucharystię jako centrum życia i serce Kościoła. (…) Adresatami cudów eucharystycznych są ochrzczeni”.
Cuda są znakami Boga. Mają nam pomóc wierzyć, a nie zastępować wiarę. Żaden cud – ani eucharystyczny, ani żaden inny – nie może zastąpić zwyczajnej drogi głoszenia wiary.
Cuda eucharystyczne działy się na przestrzeni historii Kościoła w różnych okresach, w miejscach na Ziemi i w różnych okolicznościach. W Wielkiej Karcie Cudów Eucharystycznych, przechowywanej w Musée du Hiéron w Paray-le-Monial, we francuskiej Burgundii wymienionych jest aż 132 cudów eucharystycznych. Według o. Boccardiego w rzeczywistości było ich o wiele więcej.
Zdaniem wszystkich historyków Kościoła cuda eucharystyczne na przestrzeni wieków znalazły naturalną przestrzeń w pobożności.
Istotną kwestią, poruszoną w wywiadzie, jest bezwzględna wyższość Eucharystii nad cudami eucharystycznymi. “Zwrócenie uwagi na cuda eucharystyczne słuszne i dobre jest wtedy, gdy dokonuje się w duchu nauczania soborowego: centrum i szczytem wszystkich form pobożności jest celebracja eucharystyczna” – podkreśla o. Boccardi.
W 1263 roku ks. Piotr z Pragi podczas Mszy przystąpił do rozdzielania Komunii Św. Nagle jedna z Hostii nagle zaczęła krwawić i krew spłynęła na białe płótno korporału. W tym czasie w pobliskim Orvieto przebywał papież Urban IV. Kiedy obecni przy nim teologowie przywieźli zakrwawiony korporał z Bolseny do Orvieto, papież wziął go do rąk i pokazał licznie zgromadzonym wiernym. To właśnie wydarzenie uznaje się za początek odprawiania procesji Bożego Ciała.
A co, gdy dokonuje się cud eucharystyczny i na przykład kawałek hostii zamienia się w żywe ciało? “Co należy zrobić z materiałem pochodzącym z uznanych przez Kościół cudów eucharystycznych? – pyta ks. Skitek. – To rzeczywiste Ciało i Krew Chrystusa czy ‘co najwyżej’ relikwie?”.
Tę kwestię rozważał już św. Tomasz z Akwinu w swojej “Sumie teologicznej”. “Akwinata tłumaczy, że ‘Ciało Chrystusa Pana ukryte w sakramencie przestaje istnieć, z chwilą kiedy przestają istnieć postacie sakramentu. A kiedy ukazuje się Ciało lub Dzieciątko, postacie sakramentu przestają istnieć. Więc nie ma tam wówczas prawdziwego Ciała Chrystusa’. Mamy zatem do czynienia jedynie z relikwiami, które wskazują na wiarę eucharystyczną Kościoła”.
Dzięki uobecnianiu eucharystycznej ofiary Kościół staje się obecny w świecie jako wspólnota służebna, która przez swój styl życia promienieje miłością Chrystusa.
______________________________________________________________________________________________________________
Cuda Eucharystyczne – wołanie o nawrócenie i przypomnienie o Jego realnej obecności
fot. AB/PCh24.pl
***
Tegoroczne przeżywanie uroczystości Bożego Ciała powinno być przez nas wzbogacone świadomością dotyczącą Cudów Eucharystycznych, które w ostatnich latach miały miejsce w Polsce. To co stało się w Sokółce i Legnicy, a być może jeszcze w kilku miejscach naszego kraju (badania trwają) nie może być przez nas niezauważone. Cuda Eucharystyczne mają wzmocnić naszą wiarę w prawdziwą obecność Chrystusa pod postaciami chleba i wina, która dokonuje się w czasie Mszy Świętej.
Jeżeli wiara nas Polaków ma być wzmocniona, to może warto zadać pytanie jaka obecnie jest nasza wiara? I czy wiara w narodzie rośnie, czy słabnie? Aby szukać odpowiedzi na to pytanie, sięgnijmy do kościelnych statystyk. Z ostatnich badań tzw. dominicantes, przeprowadzonych w roku 2022, wynika że w niedzielnych Mszach Św. uczestniczyło w ubiegłym roku niecałe 30 procent katolików. Jeszcze w 2019 roku, czyli przed tzw. pandemią COVID-19, ten wskaźnik wynosił 36,9 procent. Najwyższy wskaźnik dominicantes był w roku 1990 i wynosił 50,3 procent. Widzimy więc, że „różowo” nie jest. A niski procent katolików biorących udział w niedzielnej Mszy Świętej świadczy również o tym, iż wiara przynajmniej 70 procent polskich katolików w rzeczywistą obecność Chrystusa w Hostii jest mizerna. Gdyby w nią wierzyli, biegliby (przynajmniej) w niedziele na Mszę Świętą.
Kryzys wiary w Polsce pokazują też dane CBOS. Według nich od marca 1992 roku do czerwca 2022 roku odsetek osób dorosłych określających się jako wierzący, spadł z 94 do 84 procent, a podejmujących praktyki religijne regularnie, takie jak m.in. modlitwa (raz w tygodniu lub częściej) z blisko 70 procent do niemal 42 procent. Jednocześnie wzrósł odsetek niepraktykujących (nie modlą się, nie uczestniczą w żadnych nabożeństwach) – z niespełna 9 do 19 procent. Praktyki religijne porzucają najczęściej mieszkańcy wielkich miast (37 proc.), częściej młodzi (nastolatkowie) niż osoby starsze (odpowiednio 38 proc. wobec 13 proc.)
Jak wynika z tych statystyk wiara polskich katolików w rzeczywistą obecność Pana Jezusa w Eucharystii słabnie. Może to być również wynikiem nieznajomości Pisma Świętego. Do czytania Pisma Świętego, przynajmniej raz w roku, przyznaje się zaledwie 19,2 procent Polaków. A to właśnie w Ewangelii jest napisane „To jest Ciało moje… To jest Krew moja… To czyńcie na moją pamiątkę”. Słowa Chrystusa wypowiedziane podczas ostatniej wieczerzy, a powtarzane przez kapłana podczas każdej ofiary Mszy Św.
Może właśnie z powodu słabnięcia wiary w polskim narodzie, który swoją drogą jest dziś od niej odciągany przez wyjątkowo wiele toksycznych ideologii, jest powodem Bożego wołania do nas poprzez Cuda Eucharystyczne. Bowiem autentyczne Cuda Eucharystyczne odsyłają wiernych do udziału w sercu naszej modlitwy, czyli do Eucharystii, w której prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie jest obecny Chrystus. Przy tym Cuda Eucharystyczne nic cudownej przemianie chleba w Ciało Chrystusa, a wina w Jego Krew, co ma miejsce podczas każdej Mszy Św., nie dodają. Nie ulepszają tej Boskiej Tajemnicy, a jedynie odsłaniają przed naszymi zmysłami, to co od czasu pierwszej Eucharystii w Wieczerniku, aż do dziś na ołtarzach naszych kościołów podczas Mszy św. się dzieje.
Mają nam również przypomnieć, że jest inny świat, świat Ducha. Raj, w którym czeka na nas Bóg. Cuda sygnalizują nową jakość nadchodzącej rzeczywistości, zapowiadają nowe stworzenie, odkupioną cielesność, uczestnictwo w chwale uwielbionego Ciała Chrystusa. Mistyczne Ciało Chrystusa, które spożywamy podczas Komunii, jest dla nas pokarmem na życie wieczne. To właśnie uświadamiają nam Cuda Eucharystyczne. Uświadomić nam również powinny, że bez tego duchowego pokarmu, możemy mocno osłabnąć w wierze i nie mieć siły dojść tam, gdzie nas Bóg woła.
Cuda Eucharystyczne, a również uroczystość Bożego Ciała, są też przesłaniem dla nas, abyśmy nie zapomnieli o tym, jak wielką cenę musiał zapłacić Bóg za nasze grzechy, abyśmy mogli prawdziwie żyć. Relikwie cudu są przejmującym znakiem męki i wyniszczenia Chrystusa z miłości ofiarnej do ludzi. Naukowcy, patomorfolodzy, którzy badali relikwie powstałe wskutek Cudów Eucharystycznych w Sokółce oraz w Legnicy, zgodnie stwierdzili, że są to „mięśnie serca ludzkiego, będącego w agonii”. Jeden z badaczy Hostii z Legnicy zaznaczył „Na obrazie wyraźnie wyodrębniono włókna mięśnia serca ludzkiego, mocno pofragmentowane. Taki obraz towarzyszy agonii” – powiedziała dr Barbara Engel.
Tak więc myśląc o Cudach Eucharystycznych, nie powinniśmy zatrzymywać się jedynie na zachwycaniu się niezwykłością tych wydarzeń, ale podjąć też głębszą refleksję. Ksiądz Krzysztof Wiśniewski w jednym ze swoich artykułów poświęconych Cudowi Eucharystycznemu w Legnicy, tak oto zachęca do głębszego spojrzenia: „Konsekwentne przyjęcie tej perspektywy wyklucza takie manifestacje religijności, w których zachwyt cudownością zdarzenia eucharystycznego górowałby nad rachunkiem sumienia oraz cichą i pokorną ekspiacją za grzechy przeciwko wierze w Eucharystię”.
Adam Białous/PCh24.pl
______________________________________________________________________________________________________________
PIĄTEK – 9 CZERWCA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
GODZ. 18.00 – ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU / SPOWIEDŹ ŚW.
GODZ. 19.00 – MSZA ŚW.
Wstrząsająca wizja o Europie!
Anna Katarzyna Emmerich: Widziałam burzenie kościołów
Niemiecka mistyczka, stygmatyczka i wizjonerka katolicka (1774-1824)
Beatyfikowana 3 października 2004 przez papieża św. Jana Pawła II
TAJEMNICA BEZBOŻNOŚCI
Widziałam różne części ziemi. Mój przewodnik wskazał mi Europę i pokazując mi piaszczyste miejsce, wyrzekł te znaczące słowa: «Oto wrogie Prusy». Pokazał mi następnie punkt najbardziej wysunięty na północ mówiąc: «Oto Moskwa niosąca ze sobą wiele zła.» (A III.133)*
Mieszkańcy odznaczali się niesłychaną pychą. Zobaczyłam, że zbrojono się i pracowano wszędzie. Wszystko było ciemne i zagrażające. Zobaczyłam tam świętego Bazylego i innych (przyp. wyd. franc.: na Placu Czerwonym jest katedra św. Bazylego). Ujrzałam pałac o lśniących dachach. Na nim stał szatan na czatach. Widziałam, że spośród demonów związanych przez Chrystusa w czasie jego zstąpienia do piekieł, kilku się niedawno rozwiązało i wskrzesiło tę sektę (masonerii). Zobaczyłam, że inne zostaną uwolnione… (19.10.1823)
Ujrzałam straszne skutki działań wielkich propagatorów „światła” wszędzie tam, gdzie dochodzili oni do władzy i przejmowali wpływy albo dla obalenia kultu Bożego oraz wszelkich praktyk i pobożnych ćwiczeń, albo dla uczynienia z nich czegoś równie próżnego jak używane przez nich słowa: światło, miłość, duch. Usiłowali pod nimi ukryć przed sobą i innymi opłakaną pustkę swych przedsięwzięć, w których Bóg był niczym. (A. III 161)
Mój przewodnik poprowadził mnie wokół całej ziemi. Musiałam przemierzać bez przerwy ogromne jaskinie pogrążone w ciemności. Widziałam w nich ogromną ilość osób błąkających się wszędzie, we wszystkich kierunkach i zajętych mrocznymi dziełami. Wydawało się, że przebiegłam wszystkie zamieszkałe miejsca globu, widząc w nich tylko ludzi pełnych wad. Widywałam coraz to nowe zastępy ludzi, wpadających jak gdyby z góry w to zaślepienie nieprawością. Nie widziałam żadnej poprawy… Musiałam wchodzić w te ciemności i patrzeć wciąż na nowo na złośliwość, zaślepienie, przewrotność, zastawione zasadzki, mściwe żądze, pychę, mamienie, zazdrość, chciwość, niezgodę, zabójstwo, rozwiązłość i straszliwą bezbożność ludzi, wszystkie rzeczy, które jednak nie przynosiły im żadnej korzyści, ale czyniły ich coraz bardziej zaślepionymi, nędznymi i pogrążały ich w coraz głębszych ciemnościach. Często miałam wrażenie, że całe miasta znajdowały się na bardzo cienkiej skorupie ziemi i grozi im wkrótce stoczenie się w otchłań.
Zobaczyłam ludzi wykopujących dla innych rowy lekko zakryte: ale nie zobaczyłam dobrych ludzi w tych rowach ani nikogo, kto by do nich wpadał. Widziałam wszystkich tych złych, jak gdyby byli ogromną ciemną przestrzenią rozciągającą się od jednego krańca ziemi do drugiego. Widziałam ich w nieładzie. W hałaśliwym zamieszaniu, jak na wielkim jarmarku, zakładających różne grupy, podsycające się do zła. Ujrzałam masy ludzi, które mieszały się ze sobą, popełniając wszelkie rodzaje czynów grzesznych. Każdy grzech pociągał za sobą inny. Często wydawało mi się, że pogrążam się jeszcze głębiej w noc. Droga prowadziła stromo w dół. Była przerażająca. Oplatała całą ziemię. Widziałam ludy wszystkich ras, noszących najróżniejsze szaty, wszystkie pogrążone w tych obrzydliwościach. (A II.154)
Często budziłam się pełna przygnębienia i przerażenia. Księżyc świecił spokojnie przez okno, a ja modliłam się jęcząc, aby mi nie kazano więcej patrzeć na te przerażające sceny. Wkrótce jednak znów musiałam wejść w te straszne ciemności i patrzeć na popełniane w nich obrzydliwości. Znalazłam się raz w obrębie grzechu tak strasznego, że wydawało mi się, że jestem w piekle i zaczęłam krzyczeć i jęczeć. Wtedy mój przewodnik powiedział: ‘Jestem przy tobie, a nie może być piekła tam, gdzie ja jestem’. Wydawało mi się, że widzę miejsce bardzo rozległe, w którym więcej było światła dziennego. Było to jakby miasto należące do tej części świata, na której mieszkamy. Zostało mi tam ukazane straszliwe widowisko. Zobaczyłam ukrzyżowanie naszego Pana Jezusa Chrystusa. Zadrżałam aż do szpiku kości, bo byli tam tylko ludzie naszej epoki. Męczeństwo Pana było straszniejsze i bardziej krwawe niż to, które wycierpiał od Żydów. (A.II.157)
Zobaczyłam z przerażeniem wielką liczbę ludzi znanych mi, nawet kapłanów. Wiele linii i ścieżek od tych ludzi, błądzących w ciemnościach, prowadziło do tego miejsca (Ukrzyżowania). (A.II.157)
Kończąc opowiadanie tej strasznej wizji, której wspomnienie przyprawiało ją o ból serca i nic nie mogło skłonić jej do przedstawienia jej w całości, Katarzyna Emmerich powiedziała:
Mój przewodnik rzekł do mnie: ‘Zobaczyłaś obrzydliwości, którym ludzie zaślepieni oddają się w ciemnościach’. Zobaczyłam niezliczony tłum prześladowanych, nieszczęśliwych, dręczonych i męczonych w naszych czasach, w różnych miejscach. I zawsze widziałam, że przez to dręczono Jezusa Chrystusa we własnej Osobie. Żyjemy w czasach godnych pożałowania, w których nie ma schronienia przed złem: gęsta mgła grzechu ciąży nad całym światem i widzę ludzi czyniących rzeczy najbardziej obrzydliwe spokojnie i obojętnie. Widziałam to wszystko w wielu wizjach, gdy moja dusza była prowadzona poprzez liczne kraje całej ziemi. (C. 89)** Potem ujrzałam męczenników nie czasu obecnego (r.1820), lecz czasów przyszłych. Jednak już widzę, jak się ich prześladuje. (A.III.112)
BURZENIE KOŚCIOŁA
Zobaczyłam ludzi z tajnej sekty podkopującej nieustannie wielki Kościół… (A. III.113) i zobaczyłam blisko nich obrzydliwą Bestię, która wyszła z morza. Miała ogon jak u ryby, pazury jak u lwa i liczne głowy, które otaczały jak korona jej największą głowę. Miała pysk szeroki i czerwony. Była w cętki jak tygrys i okazywała wielką zażyłość wobec burzących. Kładła się często pośród nich, gdy pracowali. Oni zaś często wchodzili do pieczary, w której czasami się chowała. W tym czasie widziałam tu i tam na całym świecie wielu ludzi dobrych i pobożnych przede wszystkim duchownych znieważanych, więzionych i uciskanych i miałam wrażenie, że któregoś dnia staną się męczennikami. (A. III.113)
Kościół był już w dużej mierze zburzony, tak że pozostawało jeszcze tylko prezbiterium z ołtarzem. Ujrzałam burzących, jak weszli do niego razem z bestią. Wchodząc do Kościoła z bestią burzyciele napotkali tam potężną niewiastę pełną majestatu. Zdawało się, że spodziewała się dziecka, szła bowiem powoli. Nieprzyjaciół ogarnęło przerażenie na jej widok, a bestia nie mogła postąpić nawet o jeden krok. Wyciągnęła w powietrzu najbardziej wściekłą szyję w kierunku tej niewiasty, jak gdyby chciała ją pożreć. Lecz Ona się odwróciła i upadła na twarz. Zobaczyłam wtedy bestię uciekającą w kierunku morza, a nieprzyjaciele biegli w wielkim nieładzie. (A. III.113)
Zobaczyłam Kościół św. Piotra i ogromną ilość ludzi pracującą by go zburzyć. Ujrzałam też innych naprawiających go. Linia podziału pomiędzy wykonującymi tę dwojaką pracę ciągnęła się przez cały świat. Dziwiła mnie równoczesność tego, co się dokonywało. Burzyciele odrywali wielkie kawały (budowli). Byli to w szczególności zwolennicy sekt w wielkiej liczbie, a z nimi – odstępcy. Ludzie ci, wykonując swą niszczycielską pracę, wydawali się postępować według pewnych wskazań i jakiejś zasady. Nosili białe fartuchy, obszyte niebieską wstążką i przyozdobione kieszeniami z kielniami przyczepionymi do pasa. Mieli szaty wszelkiego rodzaju. Byli pomiędzy nimi ludzie dostojni, wielcy i potężni w mundurach i z krzyżami, którzy jednak nie przykładali sami ręki do dzieła, lecz kielnią oznaczali na murach miejsca, które trzeba było zniszczyć. Z przerażeniem ujrzałam wśród nich także katolickich kapłanów. Zburzono już całą wewnętrzną część Kościoła. Stało tam jeszcze tylko prezbiterium z Najświętszym Sakramentem. (A. II. 202-203)
Kościół św. Piotra był zniszczony, z wyjątkiem prezbiterium i głównego ołtarza. (A. III. 118) Widziałam znowu atakujących i burzących Kościół św. Piotra. Zobaczyłam, że na końcu Maryja rozciągnęła płaszcz nad Kościołem i nieprzyjaciele Boga zostali przepędzeni. (A. II.414) Znowu miałam wizję tajnej sekty podkopującej ze wszystkich stron Kościół św. Piotra. Pracowali oni przy pomocy różnego rodzaju narzędzi i biegali to tu, to tam, unosząc ze sobą kamienie, które z niego oderwali. Musieli jedynie pozostawić ołtarz. Nie mogli go wynieść. Zobaczyłam, jak sprofanowano i skradziono obraz Maryi. (A. III. 556) Poskarżyłam się Papieżowi. Pytałam go, jak może tolerować, że jest tylu kapłanów wśród burzących. Widziałam przy tej okazji, dlaczego Kościół został wzniesiony w Rzymie. To dlatego, że tam jest centrum świata i że wszystkie narody są z nim na różne sposoby związane.
Zobaczyłam też, że Rzym stoi jak wyspa, jak skała pośrodku morza, gdy wszystko wokół niego obraca się w ruinę. Gdy patrzyłam na burzących, zachwycała mnie ich wielka zręczność. Posiadali wszelkie rodzaje maszyn, wszystko dokonywało się według pewnego planu. Nic nie waliło się samo. Nie robili hałasu. Na wszystko zwracali uwagę, uciekali się do wszelkich rodzajów podstępów i kamienie wydawały się często znikać w ich rękach. Niektórzy z nich ponownie budowali; niszczyli to, co było święte i wielkie, a to, co budowali było próżne, puste i powierzchowne. Np. wynosili kamienie z ołtarza i budowali z nich schody wejściowe. (A. III. 556)
CIEMNOŚĆ W KOŚCIELE
Widziałam Kościół ziemski, to znaczy społeczność wierzących na ziemi, owczarnię Chrystusa w jej stanie przejściowym na ziemi, pogrążoną w całkowitych ciemnościach i opuszczoną. (A. II. 352) Wy, kapłani, wy się nie ruszacie! Śpicie, a owczarnia płonie ze wszystkich stron! Nic nie robicie! Och! Jakże płakać będziecie nad tym dniem! Gdybyście choć wypowiedzieli jedno ‘Ojcze nasz’. Widzę tak wielu zdrajców! Nie odczuwają cierpienia, kiedy się mówi: «Źle się dzieje.» W ich oczach wszystko idzie dobrze, byle tylko doznawali chwały tego świata. (A. III. 184) Widziałam też wielu dobrych i pobożnych biskupów, lecz wątłych i słabych. Źli często brali górę. (A. II. 414) Widzę ułomności i upadek kapłaństwa, widzę też przyczyny tego i widzę przygotowane kary. (A. II. 334) Słudzy Kościoła są tak gnuśni! Nie czynią już użytku z mocy, jaką posiadają dzięki kapłaństwu. (A. II. 245)
Dla niezliczonej liczby osób dobrej woli, dojście do źródła łaski z serca Jezusa było zamknięte i utrudnione z powodu zniesienia pobożnych praktyk oraz z powodu zamknięcia i profanacji kościołów. (A. III.167) Cały ten głęboki zamęt, z powodu którego cierpieli wierni, wynikał stąd, że wielu z tych, którzy przyoblekli się w Jezusa Chrystusa, coraz bardziej zwracało się w stronę bezbożnego świata i wydawało się zapominać o cnotach i nadprzyrodzonej mocy Kapłaństwa. W tym wszystkim poznałam, że czytanie genealogii naszego Pana przed Najświętszym Sakramentem w święto Bożego Ciała zamyka w sobie wielką i głęboką tajemnicę. Poznałam bowiem, że nawet pomiędzy przodkami Jezusa Chrystusa – według ciała – liczni nie byli świętymi, a byli wśród nich nawet grzesznicy. Mimo to nie przestali być stopniami drabiny Jakubowej, po których Bóg przyszedł do ludzi. Tak więc nawet niegodni biskupi są nadal zdolni do sprawowania Najświętszej Ofiary i do udzielania sakramentu kapłaństwa wraz z wszelką mocą z nim związaną. (C. 175)
Widziałam wielką liczbę kapłanów dotkniętych ekskomuniką, którzy wydawali się tym nie przejmować, a nawet o tym nie wiedzieli. A jednak byli ekskomunikowali od chwili, gdy wzięli udział w pewnych przedsięwzięciach, gdy weszli do pewnych stowarzyszeń i przejmowali opinie, na których ciążyła klątwa. Widziałam tych ludzi w takiej mgle, że byli jakby oddzieleni murem. Widać z tego jak bardzo Bóg liczy się z dekretami, postanowieniami i zakazami głowy Kościoła i podtrzymuje je, choć ludzie się nimi nie przejmują, przeciwstawiają się im lub wyśmiewają. (A. III. 148) Widziałam, jak smutne były konsekwencje przeciwstawiania się Kościołowi. Ujrzałam, jak ono rosło, a w końcu heretycy wszelkiego rodzaju przybyli do miasta (Rzym). (A. III. 102)
Poznałam, że poganie adorowali niegdyś pokornie bóstwa odmienne od nich samych… Ich kult był lepszy niż kult tych, którzy sami siebie adorują w postaci tysiąca idoli, a pomiędzy nimi nie zostawiają żadnego miejsca Panu. (A. III. 102, 104)
Ujrzałam, jak stawało się oziębłe duchowieństwo i zapadała wielka ciemność. Widok rozszerzył się i wtedy zobaczyłam wszędzie wspólnoty katolickie prześladowane, dręczone, uciskane i pozbawione wolności. Widziałam wiele zamkniętych kościołów. Ujrzałam wojny i rozlew krwi. Wszędzie widać było lud dziki, nieuczony, walczący przemocą. To nie trwało długo. Kościół św. Piotra był podkopywany, zgodnie z planem ułożonym przez tajną sektę. W tym samym czasie uszkadzały go burze. (A. III. 103) Widziałam, jak pomoc przyszła w chwili największego niebezpieczeństwa. (A. III. 104)
Przekład z fr. E. B. Raoul Auclair. Prophétie de Catherine Emmerich pour notre Temps, Nouvelles Ed. Latines, Paryż 1974.
Oznaczenia francuskiego wydawcy w tekście określają źródło cytatów:
* A: Vie d’Anne-Catherine Emmerich (t. I-III) K. E. Schmoeger, Téqui 1950.
** C: Vie de la Sainte Vierge d’apres les Méditations d’Anne-Catherine Emmerich, Téq
Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
SOBOTA – 10 CZERWCA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
GODZ. 17.00 – SPOWIEDŹ ŚW.
GODZ. 18.00 – WIGILIJNA MSZA Z X NIEDZIELI ZWYKŁEJ
PO MSZY ŚW. – KORONKA DO MATKI BOLESNEJ
***
MODLITWA DO MATKI BOŻEJ BOLESNEJ
Matko Bolesna stojąca pod krzyżem, naucz nas trwać mężnie przy cierpiących i współcierpieć z nimi, jak Ty na Kalwarii. Matko Ukrzyżowanego i Matko wszystkich ludzi, oddawaj Ojcu Niebieskiemu ludzkie cierpienia, tak jak ofiarowałaś Mękę Twego Syna i swój ból matczyny. Ucz swoje dzieci przyjmować z gotowością każdą wolę Bożą, w cierpieniu zachować ufność, znosić je mężnie w zjednoczeniu z Chrystusem i ofiarowywać je z miłością dla zbawienia świata. Matko Bolesna, pomóż nam i wszystkim ludziom udręczonym, odkrywać w cierpieniu głęboki sens. Uproś, aby cierpienia chrześcijan stały się wynagrodzeniem Bogu za grzechy świata
i przyczyniły się do jego zbawienia. Amen.
KORONKA (RÓŻANIEC) DO SIEDMIU BOLEŚCI MATKI BOSKIEJ
Koronka (Różaniec) do Siedmiu Boleści Matki Bożej składa się z siedmiu tajemnic, w których rozważamy najboleśniejsze momenty z życia Matki Bożej. Rozważając te tajemnice w szczególny sposób czcimy Matkę Bożą Bolesną i upraszamy dla siebie i bliźnich potrzebne łaski w tym życiu, a zwłaszcza w godzinę naszej śmierci.
W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Modlitwa wstępna:
Mój Boże, ofiarowuję Ci ten różaniec na cześć siedmiu boleści Maryi, na Twoją większą chwałę, moje nawrócenie i nawrócenie wszystkich ludzi na wiarę w Twego umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa- nasze zbawienie i naszą jedyną drogę do Ciebie, w jedności z Duchem Świętym, na wieki wieków. Amen!
Ku Tobie Święta Matko wznosimy serca swoje, aby współczuć w Boleściach Twoich.
BOLEŚĆ I – Proroctwo Symeona
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść, która przeszyła Serce Twoje, gdyś słyszała prorocze słowa starca Symeona o Męce Jezusa, Syna Twojego, racz nam wyjednać łaskę uświęcenia naszego życia i cierpliwego znoszenia cierpień i przeciwności.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ II – Ucieczka do Egiptu
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść Twoją, której doznałaś uciekając z Synem Twoim przed Herodem do Egiptu, uproś nam łaskę wiernego poddania się Woli Bożej we wszystkim co nas spotyka.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ III – Szukanie Jezusa
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść jaką przeżyłaś szukając zgubionego Jezusa, uproś nam łaskę, abyśmy nigdy Go nie utracili. Tym, którzy zgubili Jezusa, na grzesznych drogach swojego życia dopomóż Go odnaleźć w Sakramentach Świętych.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ IV – Spotkanie z Synem na drodze Krzyżowej
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść jaką przeżyłaś spotkawszy Jezusa na drodze Krzyżowej, gdy na Swoich Ramionach dźwigał grzechy moje i całej ludzkości, uproś nam łaskę, abyśmy już nigdy nie obarczali Jezusa najmniejszymi grzechami. Prosimy Cie o łaskę miłości do Krzyża oraz cierpliwości i wytrwałości w niesieniu codziennych krzyży całego naszego życia dla ratowania dusz.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ V – Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść jaką przeżyłaś u stóp Krzyża patrząc na Mękę i śmierć Twojego Syna, uproś nam łaskę szczerego żalu i pokuty oraz nawrócenie zatwardziałych grzeszników, szczególnie konających i Łaskę Miłosierdzia Bożego dla świata całego.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ VI – Maryja trzyma martwe Ciało Syna
Matko Najboleśniejsza! Przez łzy, którymi obmywałaś Rany Jezusa złożonego w Twoich Ramionach oraz przez Twoje Matczyne i Krwawe łzy, które wylewasz nad całą grzeszną ludzkością stojącą w obliczu zagłady, prosimy Cię, ratuj dusze idące na potępienie, ratuj dusze w czyśćcu cierpiące, ratuj zagrożoną młodzież i nasze rodziny. Dla pocieszenia Twojego Zbolałego Serca i otarcia Twoich Łez ofiarujemy Ci Maryjo nasze serca, cierpienia, ofiary, łzy i modlitwy i całe nasze życie w ofierze miłości dla ratowania zagubionych dusz.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ VII – Złożenie Jezusa W Grobie
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść rozstania z Jezusem złożonym w grobie, uproś nam łaskę, aby umarły w nas wszystkie złe skłonności i przywiązania do grzechu. Abyśmy żyli w świętości i miłości dla Chwały Bożej i ratowania dusz, przez Chrystusa i z Chrystusem, a po śmierci osiągnęli życie wieczne.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
Modlitwa na zakończenie:
O Święta Matko, którą Wszechmogący Bóg wybrał na Matkę Odkupiciela świata i upodobnił w cierpieniach do Swego Syna Ukrzyżowanego, niech boleść Twoja pobudzi nas do miłości Jezusa i Ciebie. O Królowo Męczenników, udziel nam podobnej cierpliwości i męstwa w znoszeniu cierpień z jakimi Ty stałaś pod krzyżem, Syna Twego. Amen.
Na uczczenie łez, które Najświętsza Maryja Panna przy tych tajemnicach wylała oraz na uproszenie łaski odpustu przypisanego do tej modlitwy odmówmy 3 razy: Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie…
LITANIA DO MATKI BOŻEJ BOLESNEJ
Kyrie eleison! Chryste eleison! Kyrie eleison!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata, Boże zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże zmiłuj się nad nami
Święta Trójco, Jedyny Boże zmiłuj się nad nami
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko
Święta Panno nad pannami
Matko męki krzyżowe Twego Syna cierpiąca
Matko Bolesna
Matko płacząca
Matko żałosna
Matko opuszczona
Matko stroskana
Matko mieczem przeszyta
Matko w smutku pogrążona
Matko trwogą przerażona
Matko sercem do krzyża przybita
Matko najsmutniejsza
Krynico łez obfitych
Opoko stałości
Nadziejo opuszczonych
Tarczo uciśnionych
Wspomożenie wiernych
Lekarko chorych
Umocnienie słabych
Ucieczko umierających
Korono Męczenników
Światło Wyznawców
Perło panieńska
Radości Świętych Pańskich
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módlmy się: Boże, Ty sprawiłeś, że obok Twojego Syna, wywyższonego na krzyżu, stała współcierpiąca Matka, daj, aby Twój Kościół uczestniczył razem z Maryją w męce Chrystusa i zasłużył na udział w Jego zmartwychwstaniu. Który z Tobą żyje i króluje, w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.
______________________________________________________________________________________________________________
BOŻA MATKA BOLEŚCIWA
***
Pannę Maryję nazywamy Najświętszą Panną. Nazwa ta odnosi się raczej do Jej obecnego stanu w niebie, bo gdy wyobrażamy Ją sobie żyjącą na ziemi, to najlepiej odpowiada Jej nazwa Matki Boskiej Bolesnej. To zupełnie zrozumiałe: cierpienie Chrystusa musiało odbić się na Maryi, przecież Ona była Mu najbliższą. Jeśli wichura złamie drzewo, to zniszczyć potrafi i kwiaty. Jeśli cierpiał Chrystus, to cierpiała i Maryja.
Zwykle mówi się o siedmiu boleściach Najświętszej Panny, o jakich?
1. Pierwsza boleść spotkała Ją jeszcze przed narodzeniem Pana Jezusa, kiedy musiała wyjść za mąż za Józefa i porzucić świątynię, przy której postanowiła spędzić całe życie na służbie Bożej. Dużo bólu kosztowała Ją ta decyzja, ale wykonała ją zgodnie z wolą Bożą.
2. Druga boleść była dotkliwsza. Św. Józef z początku nie wiedział, że Bóg w cudowny sposób chce zesłać Swojego Syna na świat. Był zaskoczony niewytłumaczonym macierzyństwem Najświętszej Panny i postanowił z Nią zerwać. Możemy sobie wyobrazić, jak ten moralny cios dotknął Maryję!
3. Niedługo potem nawiedza Ją nowy ból, oto szuka schronienia w świętą noc i nie znajduje go, idzie więc do zimnej groty pasterskiej, by tam wydać na świat Zbawiciela!…
4. Czterdziestego dnia po Narodzeniu Chrystusa idzie do świątyni, by Go ofiarować Bogu, a tam stary Symeon przepowiada, że smutna przyszłość Ją czeka, miecz boleści przeszyje Jej duszę (Łk 2,35). Jaki smutek owładnął duszą Maryi po słowach Symeona! Bolesną jest rana fizyczna, ale stokroć bardziej boli rana zadana duszy. Słowa Symeona zraniły do głębi duszę Maryi i ciążyły nad Nią te koszmarne chmury smutku. Są słowa, które całe życie pamiętamy. Człowiek nie może zapomnieć ostatnich słów kochanych osób. Pamiętamy przestrogi konającego ojca, matki. Słowa Symeona tak głęboko utkwiły w sercu Maryi, że nie dawały Jej spokoju. Karmiąc małego Jezusa pamiętała, że chowa Go na mękę, na śmierć, że duszę Jej przeszyje miecz boleści.
Wyobrażam sobie dom Nazaretański, pełen smutnego wyczekiwania śmierci Chrystusowej. Krajało się z bólu serce Maryi, kiedy słuchała w świątyni słów Izajasza proroka o mękach Zbawiciela, że będzie „mężem boleści”, „ubity”, „jako trędowaty” „uniżony”, „wzgardzony”, że przebiją Jego ręce i nogi… Wiadomości te musiały bardzo zasmucać serce Najświętszej Panny.
5. Matka Boska przeżyła wiele utrapień, niedostatku i boleści w czasie ucieczki do Egiptu.
6. Niedługo potem musiała się rozstać na pewien czas z 12-letnim Jezusem i z niepokojem szukać Go; było to jakby przygotowanie do rozstania się z Jezusem, skazanym na śmierć. Maryja chcąc zbliżyć się do nas, musiała przeżyć największe cierpienie: rozstać się ze Swym Synem.
7. Był to największy ból, jakiego doznała Maryja. Pewnego dnia usłyszała smutną nowinę, że Judasz wydał Chrystusa, że żołdactwo z rozkazu przełożonych świątyni uwięziło Go, że Piotr się Go wyparł. Słyszała złowrogie okrzyki rozjuszonego tłumu — ukrzyżuj Go!… widziała Swego najukochańszego Syna biczowanego, w cierniowej koronie. Teraz rozumiemy dlaczego Kościół katolicki nazywa Najświętszą Pannę „Matką Bolesną”, „Królową Męczenników”, bo męką i cierpieniem duchowym przeżyła wszystkie boleści, jakie mogą spotkać człowieka. Chrystusa skazali na śmierć. Włożono Mu ciężki krzyż na ramiona. Pochód ruszył, słychać urągania, szyderstwa, potwarze. Chrystus ledwie idzie pod ciężarem krzyża.
Na rogu jednej ulicy zachodzi wzruszająca scena, którą by się przejęli na pewno wrogowie Chrystusa, gdyby ich nie zaślepiała nienawiść. Tłum rozstąpił się, a przed skrwawionym Chrystusem stanęła Marja! Napróżno Ją wstrzymywali krewni, znajomi – koniecznie chciała widzieć Swego ukochanego Syna. Było to smutne spotkanie! „Im większa, miłość, tym głębszy ból” – mówi św. Augustyn.
Im większa miłość! Czy może istnieć miłość macierzyńska, która by dorównała miłości Maryi? Kto znał tak dobrze Chrystusa, jak Ona? Dobrze wiedziała, kim jest Chrystus: że jest Synem Bożym bez grzechu, pełen doskonałości, mądrości, dobroci, miłości. A teraz na śmierć Go prowadzą!
Nastąpiło ukrzyżowanie, śmierć i pogrzeb. Najświętsza Panna przez cierpienia musiała Sobie wysłużyć zasługi wobec Boga… dusza Jej, lgnąc do strasznego drzewa krzyża, godziła się z wolą Bożą. Co wycierpiała Maryja pod krzyżem, tego język ludzki nie jest w stanie wyrazić. Co przeżywała, kiedy Syn Jej konał, kiedy Go zdjęto z krzyża i umieszczono na Jej łonie! Św. Hieronim mówi, że tyle dostała ran, ile miał Chrystus na Swym ciele. Ból ten można opisać tylko słowami Pisma Świętego: „Wielkie jest jako morze skruszenie Twoje” (Lm 2, 13). Kiedyś śpiewałaś Magnificat – a teraz smucisz się i bolejesz? Smutną jesteś, bo na wskroś przeszyta jest Twoja dusza. Słusznie możesz powiedzieć o Sobie słowami Noemi: „Nie nazywajcie Mię Noemi (to jest piękna), ale Mię zwijcie Mara (to jest gorzka), bo Mię gorzkością wielką napełnił Wszechmogący” (Rt 1,20). „Wy wszyscy, którzy idziecie przez drogę obaczcie i przypatrzcie się, jeśli jest boleść, jako boleść Moja?” (Lm 1 12).
bp dr Tihamer Toth, Wierzę w Jezusa Chrystusa, Kraków 1934, s. 275-278
______________________________________________________________________________________________________________
11 CZERWCA
X NIEDZIELA ZWYKŁA
MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 14.00
KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
PRZED EUCHARYSTIĄ – PÓŁGODZINNA ADORACJA/MOŻLIWOŚĆ SPOWIEDZI ŚW.
PO LITURGII, W GODZINIE BOŻEGO MIŁOSIERDZIA – KORONKA, KTÓRĄ SAM PAN JEZUS PRZEKAZAŁ ŚW. SIOSTRZE FAUSTYNIE
______________________________________________________________________________________________________________
fot. priest.pl
***
Co tak naprawdę dzieje się w czasie Mszy?
Co ujrzała mistyczka!
Jest to świadectwo, które muszę i chcę dać całemu światu dla większej chwały Bożej i dla zbawienia tych, którzy chcą otworzyć serca Panu. Także po to, by wiele osób konsekrowanych Bogu na nowo roznieciło w sobie ogień miłości do Chrystusa; niektórzy z nich mają ręce posiadające władzę, by uobecniać Go w tym świecie, tak by stał się naszym pokarmem. Dla innych, aby przełamali “praktykę rutyny” w przyjmowaniu Go i na nowo ożywili w sobie zadziwienie nad codziennym spotkaniem z Miłością. I dla moich świeckich braci i sióstr na całym świecie, aby żyli wielkodusznie tym największym Cudem: celebracją Eucharystii.
Była to wigilia uroczystości Zwiastowania i członkowie naszej grupy przystąpili do Sakramentu Pojednania. Niektóre panie z grupy modlitewnej nie mogły tego uczynić, więc przełożyły Sakrament na następny dzień przed Mszą Świętą. Kiedy przyszłam do Kościoła przed Mszą Św. następnego dnia, trochę późno, Arcybiskup i kapłani już wychodzili z zakrystii. Dziewica Maryja powiedziała swoim słodkim kobiecym głosem, który działa na duszę:
“Dzisiaj jest dzień nauki dla ciebie i chcę, abyś zwróciła szczególną uwagę na to, czego będziesz świadkiem. Wszystkim, czego dziś doświadczysz, masz podzielić się z całą ludzkością.”
Byłam głęboko wzruszona, nie rozumiejąc dlaczego, ale starałam się być bardzo uważna. Pierwszą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, był chór pięknych głosów, który śpiewał jakby z oddali. Na chwilę muzyka przybliżała się, a następnie oddalała jak odgłos wiatru. Arcybiskup rozpoczął Mszę Świętą, i gdy doszedł do Aktu Pokuty, Najświętsza Dziewica powiedziała:
“Z głębi serca proś Pana o przebaczenie swoich win, które Go obraziły. W ten sposób będziesz mogła godnie brać udział w tym przywileju, jakim jest Msza Św.”
Przez ułamek sekundy pomyślałam: Na pewno jestem w stanie łaski Bożej; wczoraj wieczorem poszłam do spowiedzi. Matka Boża odpowiedziała:
“Czy sądzisz, że od wczorajszego wieczoru nie obraziłaś Boga? Pozwól mi przypomnieć ci o kilku rzeczach. Kiedy wyszłaś z domu idąc tutaj, dziewczyna, która ci pomaga podeszła do ciebie i poprosiła o coś, a ty, ponieważ byłaś spóźniona, nie odpowiedziałaś jej zbyt miło. To był brak miłości z twojej strony, a ty mówisz, że nie obraziłaś Boga…? W drodze tutaj, autobus wjechał na dróżkę, którą szłaś i omal cię nie potrącił. Odniosłaś się do tego biednego człowieka w sposób nieodpowiedni, zamiast modlić się i przygotowywać do Mszy. Zabrakło ci miłości i straciłaś pokój i cierpliwość. I mówisz, że nie zraniłaś Boga? Przychodzisz w ostatniej minucie, gdy procesja celebransów już wychodzi, by celebrować Mszę Św… i zamierzasz uczestniczyć bez uprzedniego przygotowania…”
Odpowiedziałam: “Dobrze, moja Matko, nie mów już nic więcej. Nie musisz mi przypominać więcej, bo umrę ze smutku i wstydu.”
“Dlaczego wy wszyscy musicie przychodzić w ostatnim momencie? Powinniście przychodzić wcześniej, aby móc się pomodlić i prosić Pana, aby zesłał Swojego Ducha Świętego, który może udzielić wam pokoju i oczyścić z ducha świata, waszych kłopotów, problemów i rozproszeń, aby uzdolnić was do przeżywania tego tak świętego momentu. Jednakże, przychodzicie prawie w momencie, gdy celebracja się już zaczyna i uczestniczycie jak w zwykłym wydarzeniu bez żadnego duchowego przygotowania. Dlaczego? To jest największy z Cudów. Przychodzicie przeżywać moment, gdy Najwyższy Bóg udziela swojego największego daru i nie potraficie go docenić.”
Tego było już dosyć. Czułam się tak źle, że miałam aż nadto, by prosić Boga o przebaczenie. Nie tylko z powodu win tego dnia, ale także za te wszystkie przypadki, kiedy podobnie jak wielu innych ludzi czekałam, kiedy kapłan skończy homilię, by wejść do kościoła. Także za te przypadki, gdy nie wiedziałam lub nie chciałam zrozumieć, co to znaczy być tutaj, i za te, kiedy moja dusza była pełna ciężkich grzechów i miałam śmiałość brać udział we Mszy Św. Była to uroczystość i miało być odmawiane Chwała. Matka Bożą powiedziała:
“Wychwalaj i błogosław całym swoim sercem Świętą Trójcę, uznając, że jesteś jednym z Jej stworzeń.”
Jakże inne było to Chwała! Nagle zobaczyłam siebie w odległym miejscu pełnym światła, przed Majestatem Tronu Boga. Z tak wielką miłością dziękowałam Bogu, gdy powtarzałam: “Dla Twojej wielkiej chwały, wychwalamy Cię, błogosławimy Ciebie, uwielbiamy Ciebie, oddajemy Ci chwałę, dziękujemy Ci, Panie Boże, Królu Nieba, Boże Ojcze Wszechmogący.” I przypomniałam sobie ojcowską twarz Ojca, pełną dobroci. “Panie Jezu Chryste, Jednorodzony Synu Ojca, Panie Boże, Baranku Boży, Ty gładzisz grzechy świata…” A Jezus był przede mną, z twarzą pełną łagodności i Miłosierdzia… “Bo tylko Tyś jest Święty, tylko Tyś jest Panem, tylko Tyś Najwyższy, Jezu Chryste z Duchem Świętym…” Bóg pięknej Miłości. Ten, który w tej chwili sprawił, że cała moja istota drży… I poprosiłam: “Panie, wybaw mnie od wszelkiego zła. Moje serce należy do Ciebie. Mój Boże, ześlij mi Twój pokój, żebym mogła osiągnąć jak największe korzyści z Eucharystii i żeby moje życie mogło przynieść jak najlepsze owoce. Duchu święty, przekształć mnie, działaj we mnie, prowadź mnie. O Boże, udziel mi darów, których potrzebuję, by lepiej Ci służyć!” Przyszedł czas Liturgii Słowa i Dziewica Maryja kazała mi powtarzać:
“Panie Boże, chcę słuchać Twojego Słowa i przynieść obfity owoc. Niech Twój Święty Duch oczyści wnętrze mojego serca, aby Słowo Boże wzrastało i rozwijało się, oczyszczając moje serce, tak by było dyspozycyjne.” Matka Boża powiedziała: “Módl się w sposób następujący: (i ja powtarzałam) Panie, ofiaruję wszystko czym jestem, wszystko co posiadam, wszystko co mogę. Kładę wszystko w Twoje Ręce. Kształtuj tę małą istotę, którą jestem. Przez zasługi Twojego Syna przekształć mnie, Wszechmogący Boże. Proszę Cię za moją rodzinę, moich dobroczyńców, za każdego członka Apostolatu, za wszystkich, którzy walczą przeciwko nam, za tych, którzy polecają się moim ubogim modlitwom. Naucz mnie kłaść moje serce jakby na ziemi przed nimi, żeby mogli iść bardziej miękko. Oto jak modlili się Święci; oto jak pragnę, byście wszyscy robili.”
Oto jak Jezus prosi nas, byśmy się modlili, żebyśmy kładli nasze serca jakby na ziemi, żeby inni nie czuli twardości, ale raczej żebyśmy łagodzili ból ich kroków. Kilka lat później czytałam książkę z modlitwami świętego, którego bardzo kocham, Jose Maria Escriva de Balaguer, i w tej książce znalazłam modlitwę podobną do tej, której nauczyła mnie Najświętsza Dziewica. Może modlitwy tego Świętego, któremu zawierzyłam siebie, podobały się Matce Bożej. Nagle zaczęły powstawać jakieś postacie, których wcześniej nie widziałam. Wyglądało to tak, jakby u boku każdej osoby obecnej w Katedrze, pojawiła się inna osoba i wkrótce cała Katedra zapełniła się młodymi pięknymi ludźmi. Byli oni ubrani w białe szaty i skierowali się do głównej nawy, a następnie podeszli do ołtarza. Matka Boża powiedziała:
“Patrz. To są Aniołowie Stróżowie wszystkich ludzi, którzy są tutaj. To jest moment, kiedy twój Anioł Stróż zanosi twoje ofiary i prośby przed Ołtarz Boga.”
Byłam zdumiona, bo te istoty miały tak piękne twarze, tak promieniujące, że nie można sobie tego wyobrazić. Ich oblicza były bardzo piękne, niemalże z kobiecymi rysami; budowa ciała, ręce, postawa były męskie. Ich bose stopy nie dotykały podłogi, jakby się prześlizgiwały. Procesja była bardzo piękna. Niektórzy z nich nieśli coś, jakby złote misy z czymś, co lśniło jak złociste światło. Matka Boża powiedziała:
“To są Aniołowie Stróżowie ludzi, którzy ofiarują tę Mszę Świętą w wielu intencjach, tych którzy są świadomi co znaczy ta celebracja. Oni mają coś do ofiarowania Bogu (…) Ofiaruj siebie w tej chwili… ofiaruj swoje smutki, bóle, nadzieje, radości, prośby. Pamiętaj, ze Msza Św. ma nieskończoną wartość. Dlatego bądź hojna w ofiarowaniu i proszeniu.”
Za pierwszymi Aniołami szli następni, którzy nie mieli niczego w rękach; szli z pustymi rękami. Maryja powiedziała:
“To są Aniołowie ludzi, którzy są tutaj ale nigdy niczego nie ofiarują. Nie są zainteresowani tym, by przeżywać każdy moment Mszy Św. i nie mają darów, by je zanieść przed Ołtarz Boga.”
Na końcu procesji szli inni Aniołowie, którzy byli raczej smutni, z rękami złożonymi do modlitwy, ale ze spuszczonymi oczami.
“To są Aniołowie Stróżowie ludzi, którzy są tutaj ale nie chcą być, to znaczy ci, którzy zostali zmuszeni do przyjścia, którzy przyszli z obowiązku ale bez żadnego pragnienia uczestniczenia we Mszy Św. Aniołowie idą smutni, ponieważ nie mają nic do zaniesienia przed Ołtarz poza własnymi modlitwami. Nie zasmucajcie swojego Anioła Stróża. Proście o wiele, proście o nawrócenie grzeszników, o pokój w świecie, za waszych sąsiadów, za tych, którzy proszą was o modlitwę. Proście, proście o wiele, ale nie tylko za was samych, ale także za wszystkich. Pamiętajcie, że ofiara która najbardziej podoba się Panu jest ta, kiedy ofiarujecie siebie samych jako ofiarę całopalną, tak żeby Jezus mógł zstąpić i przekształcić was przez swoje zasługi. Co wy macie do ofiarowania Ojcu sami z siebie? Nicość i grzech. Ale ofiarowanie siebie samego złączone z zasługami Jezusa podoba się Ojcu.”
Widok tej procesji był tak piękny, że trudno byłoby porównać go z czymkolwiek. Te wszystkie niebiańskie istoty pochylające się przed ołtarzem, niektóre zostawiające swoje ofiary na podłodze, inne prosternujące się z czołem prawie dotykającym ziemi. Skoro tylko przybyły do ołtarza, zniknęły mi z oczu. Nadszedł końcowy moment Prefacji i kiedy całe zgromadzenie mówiło: “Święty, Święty, Święty”, nagle wszystko co znajdowało się za celebransami zniknęło. Za Arcybiskupem z lewej strony tysiące aniołów ukazało się po przekątnej, mali aniołowie, wielcy aniołowie, aniołowie z dużymi skrzydłami, aniołowie z małymi skrzydłami, bez skrzydeł. Tak jak poprzedni wszyscy byli ubrani w białe szaty kapłańskie lub ministranckie. Każdy z nich ukląkł ze złożonymi rękami i pochylił głowę ze czcią. Słychać było piękną muzykę jakby wiele chórów z różnymi głosami, wszyscy śpiewali unisono razem z ludźmi: Święty, Święty, Święty… Nadszedł moment Konsekracji, najcudowniejszy z Cudów. Za Arcybiskupem z prawej strony pojawiło się mnóstwo ludzi, także po przekątnej. Byli oni ubrani w identyczne tuniki ale w kolorach pastelowych: różowych, zielonych, jasnoniebieskich, liliowych, żółtych, jednym słowem w różnych i bardzo ciepłych kolorach. Ich twarze były także jaśniejące, pełne radości. Zdawali się być w tym samym wieku. Można było zauważyć (nie potrafię powiedzieć dlaczego), że byli ludźmi w różnym wieku, ale ich twarze wyglądały jednakowo, bez zmarszczek, szczęśliwe. Wszyscy oni także uklękli na śpiew “Święty, Święty, Święty Pan…” Matka Boża powiedziała:
“To są dusze wszystkich Świętych i błogosławionych w Niebie. Pomiędzy nimi są dusze twoich krewnych, którzy już się cieszą oglądaniem Boga.”
Następnie zobaczyłam Ją dokładnie po prawej stronie Arcybiskupa, krok za celebransem. Była zawieszona odrobinę nad podłogą, klęcząc na jakimś bardzo solidnym przezroczystym i jednocześnie jaśniejącym materiale jakby czystej wodzie. Najświętsza Dziewica, z rękami złożonymi patrzyła z uwagą i szacunkiem na celebransa. Stamtąd mówiła do mnie, ale bez słów prosto do serca, nie patrząc na mnie:
“Dziwi cię to, że stoję za Arcybiskupem, nieprawdaż? Tak właśnie powinno być… Z całą miłością, jaką Syn mi daje, On nie udzielił mi godności, której udzielił kapłanom; uobecniania codziennego Cudu moimi rękami, tak jak to oni robią swoimi kapłańskimi rękami. Dlatego czuję głęboki szacunek dla kapłanów i dla cudu, którego Bóg dokonuje przez nich, co skłania mnie do uklęknięcia za nimi.”
O mój Boże, jak wielką godność, jak wielką łaskę wlewa Bóg w dusze kapłańskie, a ani my, a może niektórzy z nich także, nie jesteśmy tego świadomi. Za ołtarzem ukazały się cienie ludzi w szarych kolorach z rękami wzniesionymi. Matka Boża powiedziała:
“To są błogosławione dusze z czyśćca, którzy czekają na wasze modlitwy, by mogły być uwolnione. Nie przestawaj modlić się za nie. Oni modlą się za was ale nie mogą modlić się za siebie. Ty masz się za nie modlić, aby pomóc im wyjść z czyśćca, aby mogli być z Bogiem i cieszyć się Nim wiecznie. Teraz to widzisz; jestem tutaj przez cały czas. Ludzie idą na pielgrzymki, szukają miejsc, gdzie się ukazałam. Jest to dobre z powodu łask, które tam otrzymają. Ale w żadnym objawieniu, w żadnym innym miejscu nie jestem bardziej obecna niż w czasie Mszy Świętej. Zawsze Mnie znajdziesz u stóp ołtarza, gdzie jest odprawiana Eucharystia. U stóp Tabernakulum, pozostaję z aniołami, ponieważ jestem zawsze z Jezusem.”
Widzieć piękne oblicze Matki w chwili odmawiania słów “Święty, Święty, Święty…”, a także innych z promieniejącymi twarzami, rękami złożonymi, oczekującymi na cud, który się nieustannie powtarza, było przebywaniem jakby w samym niebie. I pomyśleć, że są ludzie, którzy w tym momencie mogą być rozproszeni rozmową. Boli mnie, gdy mówię, że wielu mężczyzn, więcej niż kobiet stoi ze skrzyżowanymi rękami jakby składając hołd tak jak równemu sobie. Maryja powiedziała:
“Powiedz wszystkim, że człowiek nie jest nigdy bardziej człowiekiem niż kiedy zgina kolana przed Bogiem.”
Celebrans wypowiedział słowa Konsekracji. Był on człowiekiem normalnego wzrostu, ale nagle zaczął rosnąć, napełniając się światłem, nadzwyczajnym światłem koloru pomiędzy bielą i złotem, które go ogarnęło i stało się bardzo silne wokół głowy. Z tego powodu nie mogłam dostrzec rysów. Kiedy podniósł Hostię zobaczyłam Jego ręce. Na wierzchu dłoni miał jakieś znaki, z których emanowało dużo światła. To był Jezus! To On otaczał Sobą celebransa, otaczał z miłością jego ręce. W tym momencie Hostia zaczęła rosnąć i stała się wielka. Ukazała się cudowna twarz Jezusa patrzącego na swój lud. Instynktownie chciałam pochylić głowę i Matka Boża powiedziała:
“Nie patrz w dół. Patrz w górę i kontempluj Go. Wymień z Nim spojrzenia i powtórz modlitwę z Fatimy: Boże, wierzę w Ciebie, wielbię Ciebie, ufam Tobie i kocham Ciebie. Proszę, przebacz tym, którzy nie wierzą, nie uwielbiają, nie ufają i nie kochają Ciebie. …Przebaczenie i Miłosierdzie… A teraz powiedz Mu, jak bardzo Go kochasz i złóż hołd Królowi Królów.”
Wypowiedziałam te słowa i wydawało się, jakbym była jedyną, na którą On patrzył z ogromnej Hostii. Ale poznałam, że w taki sposób z pełnią miłości spogląda na każdą osobę. Pochyliłam głowę czołem dotykając ziemi, jak to czynili wszyscy aniołowie i błogosławieni z nieba. Przez ułamek sekundy dziwiłam się, jak Jezus przybrał ciało celebransa i jednocześnie był w środku Hostii. Kiedy celebrans położył Hostię, wrócił do normalnych rozmiarów. Łzy płynęły z moich oczu; nie mogłam wyjść z podziwu. Za chwilę Arcybiskup wypowiedział słowa Konsekracji nad winem, i gdy słowa były wymawiane, ukazało się światło z nieba w tle. Ściany i sufit kościoła zniknęły. Wszędzie była ciemność poza błyszczącym światłem z ołtarza. Nagle zobaczyłam zawieszonego w powietrzu Ukrzyżowanego Jezusa. Widziałam Go od głowy do dolnej części piersi. Belka krzyża była podtrzymywana przez jakieś duże, silne ręce. Ze środka tego jasnego światła wyszło małe światełko podobne do lśniącego małego gołębia, który przefrunął szybko nad kościołem. Spoczął na lewym ramieniu Arcybiskupa, który dalej ukazywał się jako Jezus. Mogłam rozpoznać Jego długie włosy, jaśniejące rany i ogromne ciało, ale nie mogłam dostrzec twarzy. W górze był Ukrzyżowany Jezus, z głową opartą na prawym ramieniu. Mogłam kontemplować Jego twarz, zbite ramiona i poszarpane ciało. Po prawej stronie klatki piersiowej miał ranę, z której tryskała krew w kierunku lewej strony, a na prawo coś, co wyglądało jak woda, ale było bardzo błyszczące. Wyglądało to bardziej jak strumienie światła wychodzące w kierunku wierzących i poruszające się w prawo i w lewo. Byłam zdumiona ilością Krwi, która spływała do kielicha. Myślałam, że się przeleje i zabarwi cały ołtarz, ale ani jedna kropla się nie rozlała. W tym momencie Maryja powiedziała:
“To jest cud nad cudami. Powiedziałam ci przedtem, że Bóg nie jest ograniczony ani czasem ani przestrzenią. W chwili Konsekracji, całe zgromadzenie jest zabierane do stóp Kalwarii w chwili krzyżowania Jezusa.”
Czy ktokolwiek może to sobie wyobrazić? Moje oczy tego nie mogą dostrzec, ale my wszyscy jesteśmy tam w momencie, gdy krzyżują Jezusa. A On prosi Ojca o przebaczenie nie tylko dla tych, którzy Go zabili, ale także o przebaczenie wszystkich naszych grzechów: “Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią.” Od tego dnia nie dbam o to, że świat sądzi iż jestem szalona, ale proszę każdego, żeby uklęknął i próbował żyć z całego serca, z całą wrażliwością, na którą go stać, przywilejem, który daje nam Bóg. Kiedy mieliśmy odmawiać Ojcze Nasz, Pan przemówił po raz pierwszy w czasie celebracji:
“Poczekaj, chcę, żebyś się modliła z największą głębią do jakiej jesteś zdolna. W tej chwili przypomnij sobie osobę lub osoby, które wyrządziły ci wielką krzywdę w ciągu życia, tak żebyś je serdecznie uścisnęła i powiedziała im z serca: “W Imię Jezusa przebaczam wam i życzę wam pokoju. W Imię Jezusa proszę was o przebaczenie i życzenie mi pokoju. Jeśli osoba jest godna pokoju, otrzyma go i poczuje się lepiej. Jeśli osoba nie jest zdolna otworzyć się na ten pokój, wróci on do twojego serca. Nie chcę, żebyś otrzymywała lub ofiarowała pokój, gdy nie jesteś zdolna przebaczyć i pierwsza odczuć go w swoim sercu.”(…)”Uważaj na to, co robisz”, kontynuował Pan, “powtarzasz w Ojcze Nasz: przebacz nam nasze winy, jako i my przebaczamy tym, którzy zawinili względem nas. Jeśli jesteś zdolna przebaczyć, ale nie zapomnieć, jak niektórzy mówią, stawiasz warunki przebaczeniu Boga. Mówisz: Przebaczasz mi tylko tak jak ja jestem zdolna przebaczyć, ale nie więcej.”
Nie wiem, jak wytłumaczyć swój ból, jak bardzo możemy ranić Boga. I jak bardzo możemy ranić siebie samych przez tyle urazów, złych uczuć i niepochlebnych rzeczy, które rodzą się z naszych uprzedzeń i nadwrażliwości. Przebaczyłam; przebaczyłam z serca i poprosiłam o przebaczenie wszystkich ludzi, których zraniłam kiedykolwiek, aby odczuć pokój Boży. Celebrans powiedział, “obdarz nas pokojem i jednością…”a następnie, “pokój Pański niech będzie z wami wszystkimi.” Nagle zobaczyłam, że pomiędzy niektórymi (nie wszystkimi) ludźmi, którzy się ściskali, pojawiło się bardzo intensywne jasne światło. Wiedziałam, że to był Jezus i prawie że rzuciłam się, by uścisnąć osobę obok mnie. Naprawdę mogłam odczuć uścisk Pana w tym świetle. To On mnie uścisnął udzielając mi swojego pokoju, ponieważ w tym momencie byłam zdolna przebaczyć i usunąć z serca cały żal do innych. Tego właśnie chce Jezus, by dzielić się tą chwila radości, biorąc nas w objęcia i życząc nam swojego pokoju. Nadeszła chwila Komunii kapłańskiej. Ponownie zobaczyłam wszystkich kapłanów obok Arcybiskupa. Kiedy on przyjął Komunię Świętą, Maryja powiedziała:
“To jest chwila na modlitwę za celebransa i kapłanów, którzy mu towarzyszą. Powtarzaj razem ze Mną: “Boże, błogosław im, uświęcaj ich, pomagaj im, oczyszczaj ich, kochaj ich, troszcz się o nich i wspieraj ich swoją miłością. Pamiętaj o wszystkich kapłanach świata, módl się za wszystkie dusze konsekrowane…”
Drodzy bracia i siostry, to jest moment, w którym powinniśmy modlić się za nich, bo oni są Kościołem tak jak i my, świeccy. Wiele razy my, świeccy, żądamy tak wiele od kapłanów, ale nie jesteśmy zdolni modlić się za nich, niezdolni zrozumieć, że oni są ludźmi, niezdolni zrozumieć i docenić samotności, która często towarzyszy kapłanowi. Powinniśmy zrozumieć, że kapłani są ludźmi tak jak my i że potrzebują być zrozumiani, otoczeni opieką. Potrzebują naszego uczucia i uwagi, ponieważ oddają swoje życie za każdego z nas jak Jezus, przez bycie konsekrowanymi dla Niego. Pan Bóg chce, żeby lud, który mu powierzył, modlił się i pomagał w uświęcaniu Pasterza. Pewnego dnia, gdy będziemy już po drugiej stronie, zrozumiemy cuda, które Pan zdziałał, dając nam kapłanów, którzy pomagają nam zbawiać nasze dusze. Ludzie zaczęli wychodzić z ławek do Komunii. Nadeszła wielka chwila spotkania. Pan powiedział do mnie: “Poczekaj chwilę; Chcę, żebyś coś zobaczyła…” Poruszona wewnętrznym impulsem podniosłam wzrok na osobę, która miała przyjąć Komunię Świętą na język z rąk kapłana. Spostrzegłam, że to była jedna z pań z naszej grupy, która poprzedniego wieczoru nie mogła pójść do spowiedzi, ale dziś rano uczyniła to przed Mszą Świętą. Kiedy kapłan położył Świętą Hostię na jej języku, błysk złocistego światła przeszedł przez tę osobę, najpierw przez plecy, następnie otaczając ją z tyłu, wokół ramion, a na końcu wokół głowy. Pan powiedział:
“Oto jak się cieszę obejmując duszę, która przychodzi z czystym sercem, by Mnie przyjąć.”
Ton głosu Jezusa był tonem szczęśliwego człowieka. Byłam zdumiona widząc moją przyjaciółkę wracającą do ławki otoczoną światłem, w uścisku Pana. Pomyślałam o cudzie, który tracimy wiele razy, przyjmując Jezusa z małymi lub wielkimi winami, podczas gdy powinno być to święto. Wiele razy mówimy, że nie ma kapłanów, do których można pójść do spowiedzi w jakimś momencie. Ale problem nie jest w tym, by się móc powiadać, ale w naszej łatwości ponownego wpadania w zło. Z drugiej strony w ten sam sposób, w jaki szukamy pięknego salonu, a mężczyźni fryzjera, gdy urządzamy przyjęcie, musimy także podjąć wysiłek poszukania kapłana, gdy potrzebujemy usunąć brud z nas samych. Nie możemy śmiało przyjmować Jezusa w momencie, gdy nasze serce pełne jest brzydkich rzeczy. Kiedy poszłam przyjąć Komunię, Jezus powiedział do mnie:
“Ostatnia Wieczerza była momentem największej intymności z Moimi bliskimi. W czasie tej godziny miłości, ustanowiłem to, co mogło być uważane za akt szaleństwa w oczach ludzi, uczynienie Siebie więźniem Miłości. Ustanowiłem Eucharystię. Chciałem pozostać z wami do końca wieków, ponieważ Moja Miłość nie mogła znieść, żebyście pozostali sierotami, wy, których ukochałem bardziej niż własne życie.”
Otrzymałam Hostię, która miała inny smak. Było to połączenie krwi i kadzidła, poczułam się całkowicie pochłonięta. Czułam tak wielką miłość, że łzy spływały mi po policzkach i nie mogłam ich powstrzymać. Kiedy wróciłam na swoje miejsce, gdy klęczałam, Pan powiedział: “Posłuchaj…” Chwilę później usłyszałam modlitwy pani, która siedziała przede mną i która właśnie przyjęła Komunię Świętą. To co mówiła nie otwierając ust brzmiało mniej więcej tak: “Panie, pamiętaj, że jest koniec miesiąca i my nie mamy pieniędzy, by zapłacić za czynsz, opłaty za samochód i szkołę dzieci. Musisz coś zrobić, by mi pomóc… Proszę, spraw, by mój mąż nie pił tak dużo. Nie mogę już wytrzymać jego upijania się tak często i mój najmłodszy syn będzie powtarzał znowu rok, jeśli mu nie pomożesz. On ma egzaminy w tym tygodniu… I nie zapomnij o naszej sąsiadce, która musi się przenieść. Niech ona zrobi to zaraz. Nie mogę już dłużej jej znieść… etc. etc.” Następnie Arcybiskup powiedział: “Módlmy się,” i całe zgromadzenie powstało na końcową modlitwę. Jezus powiedział ze smutkiem:
“Czy zwróciłaś uwagę na jej modlitwę? Ani przez chwilę nie powiedziała mi, że Mnie kocha. Ani przez chwilę nie podziękowała Mi za dar, którego jej w tym celu, aby ją podnieść do Mnie. Ani przez chwilę nie powiedziała: dziękuję Ci, Panie. To była litania próśb… i tak jest prawie ze wszystkimi, którzy Mnie przyjmują.” (…) “Umarłem z miłości i zmartwychwstałem. Z miłości czekam na każdego z was i z miłości pozostaję z wami. Ale wy nie zdajecie sobie sprawy, że potrzebuję waszej miłości. Pamiętaj, że jestem Żebrakiem Miłości w tej wzniosłej dla duszy godzinie.”
Czy zdajecie sobie sprawę, że On, Miłość żebrze o naszą miłość i my Mu jej nie dajemy? Co więcej, unikamy tego spotkania z Miłością ponad inne miłości, z jedyną miłością, która daje się w nieustannej ofierze. Kiedy celebrans miał udzielić błogosławieństwa, Matka Boża powiedziała:
“Bądź uważna, staraj się… Robisz jakiś stary znak zamiast znaku Krzyża. Pamiętaj, że to błogosławieństwo może być ostatnie, jakie otrzymujesz z rąk kapłana. Nie wiesz, gdy stąd odchodzisz, czy umrzesz czy nie. Nie wiesz, czy będziesz miała możliwość otrzymać błogosławieństwo od innego kapłana. Te konsekrowane ręce udzielają ci błogosławieństwa w Imię Trójcy Przenajświętszej. Dlatego czyń znak Krzyża z szacunkiem jakby to było ostatni raz w twoim życiu.”
Jak bardzo brakuje nam zrozumienia i uczestnictwa w codziennej Mszy Świętej! Dlaczego by nie zacząć dnia pół godziny wcześniej i pójść na Mszę Świętą i otrzymać wszystkie błogosławieństwa, które Pan chce na nas zlać? Jestem świadoma, że z powodu obowiązków nie każdy może uczestniczyć w codziennej Mszy, ale przynajmniej dwa lub trzy razy w tygodniu. Tak wielu opuszcza Mszę Świętą w niedziele za najmniejszą wymówką, że mają dziecko, lub dwoje lub dziesięcioro dzieci, i dlatego nie mogą pójść na Mszę Świętą. Jak sobie ludzie poradzą, skoro mają inne ważne zobowiązania? Niech zabiorą wszystkie dzieci, lub niech idą na zmianę, mąż na jedną godzinę, żona na inną, ale niech spełnią swój obowiązek przed Bogiem. Mamy czas na studium, na pracę, na rozrywkę, odpoczynek, ale NIE MAMY CZASU, BY PRZYNAJMNIEJ W NIEDZIELĘ IŚĆ NA MSZĘ ŚWIĘTĄ. Jezus poprosił mnie, żebym pozostała z jeszcze przez kilka minut po zakończeniu Mszy Świętej. Powiedział:
“Nie wychodź pośpiesznie po zakończeniu Mszy Świętej. Pozostań w Moim towarzystwie i ciesz się nim i pozwól Mi cieszyć się twoim…”
Jako dziecko słyszałam, że Pan Jezus pozostaje z nami przez pięć lub dziesięć minut po Komunii. Zapytałam Pana w tym momencie: “Panie, jak długo pozostajesz z nami po Komunii?” Myślę, że Jezus musiał się śmiać z mojej głupoty, gdy odpowiedział:
“Przez cały czas, kiedy chcesz być ze Mną. Jeśli będziesz mówić do Mnie przez cały dzień w czasie twojej pracy, będę cię słuchać. Ja zawsze jestem z tobą. To ty Mnie opuszczasz. Wychodzisz ze Mszy Świętej i dzień obowiązku się kończy. Uczciłaś dzień Pański i wszystko dla ciebie skończone. Nie sądzisz, ze chciałbym uczestniczyć w twoim rodzinnym życiu z tobą, przynajmniej tego dnia.” (…) “W waszych domach macie miejsce na wszystko: pokoje do różnych zajęć: do spania, do gotowania, inny do jedzenia, itd. Jakie miejsce przeznaczyliście dla Mnie? To nie powinno być miejsce, gdzie macie tylko obraz, na którym zbiera się kurz, ale miejsce, gdzie przynajmniej przez pięć minut każdego dnia rodzina spotyka się, by podziękować za dzień i za dar życia, prosić w potrzebach, o błogosławieństwo, opiekę, zdrowie. Wszystko ma miejsce w waszych domach oprócz Mnie.” (…) “Ludzie planują dzień, tydzień, semestr, wakacje, itd. Wiedzą, gdzie będą odpoczywać, w jaki dzień pójdą do kina lub na przyjęcie, kiedy odwiedzą babcię lub wnuczki, dzieci, przyjaciół i kiedy skorzystają z rozrywki. Ile rodzin mówi przynajmniej raz w miesiącu: “Dzisiaj jest dzień, by odwiedzić Jezusa w Tabernakulum” i cała rodzina przychodzi, by porozmawiać ze Mną? Ilu siada przede Mną i rozmawia ze Mną, opowiadając Mi, co się wydarzyło od ostatniego razu, opowiadając Mi swoje problemy, trudności, prosząc Mnie o to, czego potrzebują… czyniąc Mnie częścią tego wszystkiego? Ile razy?” (…) “Ja wiem wszystko. Czytam nawet najgłębsze sekrety waszych serc i umysłów. Ale cieszę się, gdy mówicie Mi o swoim życiu, gdy pozwalacie Mi w nim uczestniczyć jako członkowi rodziny, jako bliskiemu przyjacielowi. Jak wiele łask człowiek traci, jeśli nie daje Mi miejsca w swoim życiu!”
Gdy pozostawałam z Nim tego dnia i w ciągu wielu innych, pouczał nas dalej. Dzisiaj chcę podzielić się z wami misją, którą mi powierzył. Jezus powiedział: “
Chciałem zbawić Moje stworzenie. Moment otwarcia drzwi do nieba był przesiąknięty zbyt wielkim bólem… Pamiętaj, że nawet matka nie karmi swojego dziecka własnym ciałem. Doszedłem do granic miłości, by udzielić wam wszystkim swoich zasług.” (…) “Msza Święta to jestem Ja przedłużający Moje życie i Moją Mękę na krzyżu pośród was. Co byście mieli bez zasług Mojego życia i Mojej Krwi, by stanąć przed Ojcem? Nic, nędzę i grzech… Musicie przewyższać w cnocie aniołów i archaniołów, bo oni nie mają radości przyjmowania Mnie jako pokarmu tak jak wy. Oni piją kroplę ze źródła, a wy, którzy macie łaskę przyjmowania Mnie, macie cały ocean do picia.”
Inną sprawą, o której Pan mówił z bólem dotyczyła ludzi, którzy spotykają się z Nim z przyzwyczajenia, tych, którzy zagubili lęk przed każdym spotkaniem z Nim. Rutyna sprawia, że ludzie stają się tak obojętni, że nie mają niczego nowego do powiedzenia Jezusowi, gdy Go przyjmują. Powiedział także, że jest tak dużo dusz konsekrowanych, które utraciły swój entuzjazm zakochania w Bogu, i przekształciły swoje powołanie w zajęcie, zawód, do którego nic się nie dodaje, poza tym co jest wymagane, i to bez uczucia… Pan mówił mi o owocach, które muszą pochodzić z każdej Komunii, którą przyjmujemy. Zdarza się, że są ludzie, którzy przyjmują codziennie Jezusa, ale nie zmieniają swojego życia. Spędzają wiele godzin na modlitwie i robią wiele rzeczy, itd. Ale ich życie nie przekształca się, a życie, które się nie zmienia, nie może przynieść prawdziwych owoców dla Boga.
Zasługi, jakie otrzymujemy w Eucharystii powinny przynieść owoce nawrócenia w nas i owoce miłości względem naszych braci i sióstr. My, ludzie świeccy mamy wielką rolę do spełnienia w Kościele. Nie mamy prawa milczeć, ponieważ Pan posyła nas, nas wszystkich jako ochrzczonych, byśmy szli i głosili Dobrą Nowinę. Nie mamy prawa przyswajać tej całej wiedzy i nie dzielić się nią z innymi, pozwalać, by nasi bracia i siostry umierali z głodu, podczas gdy mamy tyle chleba w naszych rękach. Nie możemy patrzeć, gdy Kościół wali się, kiedy my żyjemy wygodnie w naszych parafiach i domach, otrzymując nieustannie tyle od Pana: Jego Słowo, homilie, pielgrzymki, Miłosierdzie Boże w Sakramencie Pojednania, cudowne zjednoczenie w pokarmie Komunii, pouczenia kapłańskie.
Innymi słowy, otrzymujemy tak dużo, a nie mamy odwagi porzucić strefę naszego komfortu i pójść do więzienia, do instytucji poprawczych, rozmawiać z najbardziej potrzebującymi. Pójść i powiedzieć im, by się nie poddawali, że są katolikami, i że Kościół ich na tym miejscu potrzebuje, potrzebuje ich cierpienia, ponieważ ich cierpienie posłuży do zbawienia innych, ponieważ ta ofiara zdobędzie im życie wieczne. Nie jesteśmy w stanie pójść do szpitali, gdzie są terminalnie chorzy i przez odmawianie Koronki do Miłosierdzia, pomóc im naszymi modlitwami w tym czasie walki pomiędzy dobrem a złem, aby uwolnić ich od sideł i pokus szatana. Każdy umierający ma lęk, a proste ujęcie za rękę i powiedzenie im o miłości Bożej i cudach, które czekają na nich w niebie blisko Jezusa i Maryi, blisko ich zmarłych, daje im pociechę.
Czas, w którym aktualnie żyjemy nie pozwala nam być obojętnymi. Musimy być przedłużeniem rąk kapłanów i iść tam, gdzie oni nie mogą dotrzeć. Ale do tego potrzebujemy odwagi. Musimy przyjmować Jezusa, karmić się Jezusem, żyć z Jezusem. Boimy się poświęcić siebie bardziej. Gdy Pan mówi, “Szukajcie najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie wam dodane”, mówi do wszystkich, braci i sióstr. Znaczy to szukać Królestwa Bożego wszystkimi możliwymi sposobami i … otwierać ręce, by otrzymać WSZYSTKO! Dlatego, że On jest Panem, Który odpłaca najlepiej, jest Tym, który jest uważny na nasze najmniejsze potrzeby.
Bracia, siostry, dziękuję wam za to, że pozwoliliście mi wypełnić misję, która została mi powierzona, żeby te strony dotarły do was… Następnym razem, gdy przyjdziecie na Mszę Świętą, przeżyjcie ją. Wiem, że Pan wypełni w was to, co obiecał, że “wasza Msza Święta nie będzie nigdy taka sama.” A gdy to otrzymacie, kochajcie Go! Doświadczcie słodyczy spoczywania w Jego boku, przebitego za was po to, by pozostawić wam swój Kościół i Jego Matkę, by otworzyć drzwi Domu Ojca. Doświadczcie tego, byście mogli odczuć Jego Miłosierną Miłość przez to świadectwo i starać się odwzajemniać dziecięcą miłością. Niech Bóg błogosławi was w tę Wielkanoc.
Wasza siostra w Żyjącym Jezusie
Catalina Rivas
Świecka misjonarka Eucharystycznego Serca Jezusa
Tekst pochodzi z książki “Tajemnica Mszy Świętej. Świadectwo Cataliny Rivas”.
Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
Tomasz a Kempis:
O tym, że do Komunii świętej trzeba się przygotować starannie
fot. Jakub Kołacz SJ
***
Jednym z najważniejszych mistrzów duchowych chrześcijaństwa był żyjący na przełomie XIV i XV wieku niemiecki kanonik regularny Tomasz a Kempis. Jego dzieło „O naśladowaniu Chrystusa” wywarło wpływ na wiele pokoleń wierzących i choć napisane archaicznym językiem, zawiera wskazania, które do dziś są aktualne, jak choćby te odnoszące się do właściwej postawy wewnętrznej pod czas przyjmowania Komunii świętej.
Tomasz a Kempis, niemiecki duchowny i mnich z zakonu kanoników regularnych, żył w latach 1380-1471. Był utalentowanym kopistą – cztery razy przepisał całą Biblię – oraz teologiem i mistykiem. Zasłynął jako prawdopodobny autor niewielkiego dzieła „O naśladowaniu Chrystusa”, będącego zbiorem duchowych wskazań dla tych, którzy pragną postępować drogą wiary, uznanego za jedno z najbardziej znaczących dzieł ascezy chrześcijańskiej. Jego refleksje i wskazania, choć naznaczone duchem czasu, są po dziś dzień aktualne, a jego dzieło nabyć można w każdej większej księgarni.
Pośród licznych wskazań, znajduje się tam też kilka rozdziałów poświęconych Eucharystii, w tym podpowiedzi, jak należy się do niej przygotować i z jakim nastawieniem spożywać Najświętsze Ciało. Co ciekawe, Tomasz a Kempis zwraca uwagę, że równie istotne, jak samo przygotowanie, jest też czas po przyjęciu Komunii – która powinna przemienić tego, który ją przyjął i uświęcić jego życie. Rozdział ten ma formę wskazówek wypowiadanych przez samego Chrystusa.
“Ja jestem miłośnikiem czystości i dawcą wszelkiej świętości. Szukam serca czystego i tylko w takim sercu znajduję miejsce, w którym mogę odpocząć. Przygotuj Mi wieczernik wielki, usłany (Mk 14, 15), a świętował będę u ciebie Paschę z uczniami moimi. Jeżeli chcesz, abym do ciebie przychodził i u ciebie pozostawał, uprzątnij stary kwas (1 Kor 5, 7) i wymieć mieszkanie twego serca. Wyrzuć wszystko, co światowe, pozbądź się całego hałasu wad, usiądź jak wróbel sam jeden na dachu (Ps 101, 8) i w gorzkości twojej duszy myśl nad swoimi występkami.
Bo każdy kochający dla swojego umiłowanego przygotowuje najlepsze i najpiękniejsze miejsce, po tym bowiem się poznaje przywiązanie tego, kto przyjmuje umiłowanego. Wiedz jednak, że gdybyś nawet przez cały rok się przygotowywał i nic innego nie zajmowałoby twojego umysłu, to twoją pracą nie mógłbyś się wystarczająco dobrze przygotować. To tylko moje przywiązanie do Ciebie i łaska moja pozwalają ci przystępować do mojego Stołu; to jest tak, jakby bogacz wezwał na obiad biedaka, chociaż on nie ma czym odpowiedzieć na jego dobrodziejstwa poza pełnym uniżenia dziękczynieniem.
Czyń, co możesz, i rób to starannie; nie ze zwyczaju i nie z konieczności, tylko z lękiem i uszanowaniem przyjmij Ciało swojego umiłowanego Pana, który zechciał przyjść do ciebie. To Ja cię wezwałem, to na Mój rozkaz to wszystko się dzieje, to Ja uzupełnię wszystko, czego ci brakuje, tylko przyjdź i przyjmij Mnie.
Jeżeli nie czujesz pobożności, lecz raczej oschłość, módl się usilnie, wołaj i pukaj; nie ustępuj, dopóki sobie na to nie zasłużysz, że otrzymasz okruszynę zbawiennej łaski. To ty mnie potrzebujesz, a nie Ja ciebie. To nie ty przychodzisz, aby Mnie uświęcić, tylko Ja przychodzę, aby ciebie uświęcić i ulepszyć. Nie zaniedbuj tej łaski, ale z wszelką starannością przygotuj swoje serce i wprowadź do siebie swego Umiłowanego.
Jest jednak rzeczą konieczną, byś się nie tylko pobożnie przygotował do przyjęcia Komunii świętej, ale byś także troskliwie się starał o pobożność po przyjęciu tego Sakramentu. I nie mniejszej trzeba czujności po przyjęciu Komunii świętej jak przed jej przyjęciem. Bo następująca po przyjęciu Komunii świętej czujność jest doskonałym przygotowaniem do otrzymania większej łaski. Z tego też wynika, że bardzo nieprzygotowany jest do przyjęcia Komunii świętej ten, kto zaraz po jej przyjęciu oddaje się zbytnio zewnętrznym uciechom.
Strzeż się wielomówstwa, pozostań w samotności i Bogiem swoim się raduj. Masz bowiem Tego, kogo Ci cały świat odebrać nie zdoła. To Mnie masz oddać samego siebie całkowicie i to tak, byś już nie w sobie żył, tylko we Mnie bez żadnej troski”.
Deon.pl
______________________________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________________________
4 CZERWCA
UROCZYSTOŚĆ TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTSZEJ
Fr. James Bradley/CC 2.0./wiara.pl
***
MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 14.00
KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
PRZED EUCHARYSTIĄ – PÓŁGODZINNA ADORACJA/MOŻLIWOŚĆ SPOWIEDZI ŚW.
PO LITURGII, W GODZINIE BOŻEGO MIŁOSIERDZIA – KORONKA, KTÓRĄ SAM PAN JEZUS PRZEKAZAŁ ŚW. SIOSTRZE FAUSTYNIE
___________________________________________________________________________
Mistyczna wizja św. Faustyny uchyla rąbka tajemnicy o Trójcy Świętej
Przed niezgłębioną tajemnicą Boga w Trójcy Świętej Jedynego zatrzymuje się z pokorą i wiarą Kościół od ponad dwudziestu wieków. Jednej z najwybitniejszych mistyczek w historii Kościoła, św. Faustynie Kowalskiej dane było dotknąć w sposób nadprzyrodzony tej wielkiej tajemnicy.
Oto jak swoje doświadczenie duchowe z tym związane, zapisała polska apostołka Bożego Miłosierdzia na kartach „Dzienniczka”
„W pewnej chwili zastanawiałam się o Trójcy Świętej, o Istocie Boga. Koniecznie chciałam zgłębić i poznać, kto jest Ten Bóg. W jednej chwili duch mój został porwany jakoby w zaświaty, ujrzałam Jasność nieprzystępną, a w niej jakoby trzy źródła jasności, której pojąć nie mogłam. A z tej Jasności wychodziły słowa w postaci gromu i okrążyły niebo i ziemie.
Nic nie rozumiejąc z tego zasmuciłam się bardzo. Wtem z morza jasności wyszedł nasz ukochany Zbawiciel w piękności niepojętej, z Ranami jaśniejącymi. A z onej jasności było słychać głos taki: Jakim jest Bóg w Istocie swojej, nikt nie zgłębi, ani umysł anielski, ani ludzki. Jezus mi powiedział: Poznawaj Boga przez rozważanie przymiotów Jego. Po chwili Jezus zakreślił ręka znak krzyża i znikł”.
św. Faustyna Kowalska “Dzienniczek”
_________________________________________________________________________________
fot. Cathopic
*****
Kiedy opuszczenie Mszy świętej
nie jest grzechem?
Czy opuszczenie Mszy świętej w niedzielę bez ważnego powodu jest grzechem ciężkim? Czy można wybrać Mszę sobotnią zamiast niedzielnej z wygody? Kiedy opuszczając Mszę świętą nie ma się grzechu? Poznaj odpowiedź na te i inne pytania dotyczące obowiązku obecności na Mszy świętej!
Obowiązek święcenia Dnia Pańskiego wynika z trzeciego przykazania Dekalogu, przypominającego „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił” oraz pierwszego przykazania kościelnego „W niedzielę i święta nakazane uczestniczyć we Mszy świętej i powstrzymać się od prac niekoniecznych”.
Uczestniczenie w Mszy św. w niedziele i święta nakazane jest zatem obowiązkiem katolika. Mszę niedzielną można zastąpić sobotnią, tzw. wieczorną: „Nakazowi uczestniczenia we Mszy świętej czyni zadość ten, kto bierze w niej udział gdziekolwiek jest odprawiana w obrządku katolickim, bądź w sam dzień świąteczny, bądź też wieczorem dnia poprzedzającego” (KPK kan. 1248 §1).
Msza sobotnia zamiast niedzielnej – czy to grzech?
W pierwszych wiekach Kościoła niedzielną Eucharystię sprawowano już w sobotę wieczór, zgodnie z żydowską tradycją mierzenia czasu, według której kolejny dzień zaczynał się o zmierzchu, (podobnie szabat rozpoczynano świętować w piątek po zachodzie słońca). W czasie prześladowań Kościoła chrześcijanie zbierali się często w nocy z soboty na niedzielę, aby uczcić zmartwychwstanie Chrystusa, które dokonało się w właśnie w nocy, ale także ze względów praktycznych: Eucharystię celebrowano w ukryciu.
Sobór Watykański II powrócił do tradycji pierwotnego Kościoła i pozwolił na sprawowanie Mszy świętej niedzielnej w sobotni wieczór, a nawet popołudnie. Ale już na 9 lat przed Soborem, w roku 1953, papież Pius XII pozwolił ordynariuszom miejsca na wprowadzanie Mszy św. niedzielnych w sobotni wieczór. Wymogiem był co najmniej 3 godzinny post eucharystyczny, a Msze święte nie mogły być sprawowane wcześniej niż o 16.00.
Sobotnia Msza „niedzielna” powinna być sprawowana według formularza niedzielnego, tzn. z „Chwała na wysokości”, dwoma czytaniami przed Ewangelią i Credo (Wyznanie wiary), jednak ich brak nie wpływa na wypełnienie obowiązku niedzielnego. Wymóg niedzielnej Mszy spełnia każda Eucharystia sprawowana w sobotę po południu lub wieczorem, może to być Msza ślubna, chrzcielna, pogrzebowa i zwykła Msza sobotnia.
Czy Mszę sobotnią można wybrać tylko wtedy, gdy nie możemy przyjść w niedzielę?
Kanon Kodeksu Prawa Kanonicznego nie podaje żadnych ograniczeń. Można tę Mszę wybrać ze zwykłej wygody. Niestety duszpasterze często podają, że wierny powinien mieć ku temu jakieś racje, co wprawdzie ma swoje źródło w przepisach kanonicznych, jednak w takich, które od 1983 roku już nie obowiązują. Zatem takie twierdzenie nie jest zgodne z przepisami aktualnego Kodeksu Prawa Kanonicznego.
Sobotnia Msza wieczorna to powrót do starej tradycji Kościoła, ale wzięto też pod uwagę czynniki społeczne związane z przemianami w XX wieku, m.in. zwiększoną aktywność zawodową wiernych. Msza w sobotę wieczór była daniem wiernym dodatkowej możliwości spełnienia ich obowiązku.
Kiedy opuszczenie Mszy świętej niedzielnej nie jest grzechem?
Opuszczenie Mszy nie jest grzechem, jeśli skłania ku temu ważny powód, jak np. choroba, konieczność opieki nad osobą obłożnie chorą czy niemowlęciem, kiedy jesteśmy w podróży lub przebywamy w miejscu, w którym dotarcie do kościoła jest znacznie utrudnione lub niemożliwe. Nie sposób omówić wszystkie przypadki, ale jeśli mimo naszego pragnienia istnieje poważna racja, z powodu której nie możemy uczestniczyć we Mszy, to taka nieobecność nie będzie grzechem ciężkim. Zawsze jednak taką sytuację powinno się rozważyć indywidualnie we własnym sumieniu, „stając w prawdzie przed Bogiem”, a w razie wątpliwości skonsultować ze spowiednikiem.
Czy jeśli nie uczestniczyłem w Mszy niedzielnej z powodu choroby, to czy powinienem przyjść do kościoła w tygodniu za tę opuszczoną?
Takie pytania są zadawane czasem duszpasterzom. Oczywiście nie trzeba „nadrabiać” opuszczonej Mszy świętej. Choroba jest uzasadnionym zwolnieniem i opuszczenie niedzielnej Mszy z tego powodu nie powoduje grzechu. Zdarza się jednak, że osoby wierzące odczuwają potrzebę pójścia na Eucharystię w tygodniu w zamian za tę „opuszczoną”. Świadczy to o chrześcijańskiej gorliwości i głębokiej więzi z Chrystusem, ale nie jest obowiązkiem.
Czy opuszczenie Mszy świętej niedzielnej jest grzechem ciężkim?
Zgodnie z nauczaniem Kościoła, dobrowolne, bez powodu nieuczestniczenie we Mszy świętej niedzielnej jest grzechem ciężkim. Tak pisze o tym Katechizm Kościoła Katolickiego w art. 2181: „wierni zobowiązani są do uczestniczenia w Eucharystii w dni nakazane, chyba że są usprawiedliwieni dla ważnego powodu (np. choroba, pielęgnacja niemowląt) lub też otrzymali dyspensę od ich własnego pasterza. Ci, którzy dobrowolnie zaniedbują ten obowiązek, popełniają grzech ciężki”. Aby móc przystąpić do Komunii podczas następnej Mszy, wierny musi pojednać się z Chrystusem w sakramencie pokuty, czyli pójść do spowiedzi.
Święta nakazane
W Polsce świętami nakazanymi (kiedy katolik ma obowiązek uczestniczyć we Mszy świętej) poza tymi, które przypadają w niedzielę (jak np. Wielkanoc), są:
• Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi – obchodzona 1 stycznia (Nowy Rok);
• Uroczystość Objawienia Pańskiego (inaczej: Święto Trzech Króli) – obchodzona 6 stycznia;
• Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa (inaczej: Boże Ciało) – obchodzona w czwartek po Uroczystości Trójcy Przenajświętszej (jest to święto ruchome, które wypada w maju lub w czerwcu);
• Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (inaczej: Matki Boskiej Zielnej) – obchodzona 15 sierpnia;
• Uroczystość Wszystkich Świętych – obchodzona 1 listopada;
• Uroczystość Narodzenia Pańskiego (Boże Narodzenie) – obchodzona 25 grudnia.
KAI, kw/Stacja7
______________________________________________________________________________________________________________
Czas wielkanocnej spowiedzi trwa od
Środy Popielcowej (22 lutego 2023)
do Niedzieli Trójcy Świętej (4 czerwca 2023)
Katechizm Kościoła Katolickiego zaznacza, że w okresie wielkanocnym należy przyjąć Komunię Świętą. Nie przyjęcie Komunii Świętej w czasie wielkanocnym jest grzechem ciężkim.
O obowiązku przystąpienia do sakramentu spowiedzi wielkanocnej przypomina trzecie przykazanie kościelne.
Warunków dobrej spowiedzi świetej:
- Rachunek sumienia
- Żal za grzechy
- Mocne postanowienie poprawy
- Szczera spowiedź
- Zadośćuczynienie
Po spełnieniu powyższych warunków można uznać sakrament spowiedzi świętej czyli sakrament pojednania z Bogiem i z Kościołem za ważny i pełnowartościowy.
1. Rachunek sumienia
Pierwszym z pięciu warunków dobrej spowiedzi jest rachunek sumienia. Stanowi on podstawę przygotowania do sakramentu, ponieważ poprzez wykonanie go, wierni uświadamiają sobie i przypominają, jakie grzechy popełnili od czasu ostatniej spowiedzi. Rachunek sumienia może być przeprowadzany przy pomocy specjalnej książeczki, modlitewnika, rozważań na temat Dekalogu lub z użyciem Pisma Świętego. Rachunek sumienia musi być dostosowany do konkretnego wieku i stylu życia osoby, ponieważ inaczej sformułowane będą pytania do dzieci, rodziców, studentów czy pracowników. Pomocne w tym przypadku mogą okazać się internetowe wersje rachunku sumienia.
2. Żal za grzechy
Kolejnym warunkiem dobrej spowiedzi jest żal za grzechy. Jest on kontynuacją pierwszego warunku, ponieważ po wykonanym rachunku sumienia, wierni powinni poczuć szczery żal za grzechy. Bez niego spowiedź nie będzie ważna, gdyż bez żalu i skruchy za wyrządzone krzywdy, nie można otrzymać rozgrzeszenia.
3. Mocne postanowienie poprawy
Następny krok to mocne postanowienie poprawy, które jest trzecim warunkiem dobrej spowiedzi. Powinno ono iść w parze z żalem za grzechy. Tak samo, jak w jego przypadku, jeśli w duszy wiernego zabraknie chęci poprawy, to spowiedź będzie nieważna. Chrześcijanie muszą nie tylko żałować tego, co zrobili źle, ale również powinni chcieć czynić dobro i naprawiać to, co w przeszłości skierowało ich na złą ścieżkę. Ważna jest tu również chęć walki z własnymi słabościami.
4. Wyznanie grzechów
Czwartym warunkiem dobrej spowiedzi jest wyznanie grzechów, czyli wizyta przy konfesjonale. Po podejściu do spowiednika wypowiada się określoną formułę, a następnie wierny przystępuje do wyznania swoich grzechów.
5. Zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu
Ostatnim z pięciu warunków dobrej spowiedzi jest zadośćuczynienie Bogu i bliźnim. Związane jest to między innymi z momentem, gdy kapłan podczas spowiedzi udziela rozgrzeszenia i wyznacza konkretną pokutę. Najczęściej pokutą jest określona modlitwa, którą wierny zobowiązuje się odmówić, inaczej jego spowiedź będzie nieważna. W przypadku, gdy wyznawane są również krzywdy wobec bliźnich, to kapłan może jako pokutę wyznaczyć naprawienie wyrządzonego zła lub przeproszenie konkretnej osoby.
______________________________________________________________________________
Rozwód, aborcja, masturbacja, alkoholizm… – Kiedy wierny nie dostanie rozgrzeszenia?
W sakramencie pokuty i pojednania, katolicy mają możliwość doświadczenia Bożego przebaczenia i uzyskania rozgrzeszenia za swoje grzechy. Sakrament ten jest dla wierzących wyjątkowo ważny, ponieważ pomaga wkroczyć na drogę nawrócenia oraz umożliwia zbudowanie głębszej relacji z Bogiem. Istnieją jednak pewne okoliczności, w których wierny może napotkać trudności w uzyskaniu rozgrzeszenia.
Sakrament pokuty i pojednania jest zawsze spotkaniem z miłosiernym Bogiem i przystępując do spowiedzi należy zawsze o tym pamiętać. Przede wszystkim petent powinien być szczery i konkretny w wyznawaniu grzechów, co pomaga w głębszym zrozumieniu ich natury i skutków. Wyznanie przewinień jest ważnym elementem, który umożliwia oczyszczenie sumienia i otrzymanie rozgrzeszenia.
O. Paweł Kowalski SJ, podpowiada, że spojrzenie na grzech nie jako na przestępstwo, ale chorobę, może pomóc w uczciwym podejściu do tej kwestii. – Dla przykładu, kiedy jadę samochodem i zatrzymuje mnie policjant, mam pewną łatwość w formułowaniu wymówek. Mówię, że z pewnością nie przekroczyłem prędkości, że może policjantowi się wydawało, wszystko po to by udowodnić, że jestem niewinny. Tymczasem, kiedy patrzę na grzech jako na chorobę, a na Jezusa jako na lekarza, jest mi dużo łatwiej nazwać rzeczy po imieniu. Bo wiem, że On nie chce mi wlepić mandatu, On chce mnie uzdrowić – wyjaśnił.
Warto jednak pamiętać, że istnieją pewne warunki, które muszą być spełnione, aby sakrament pojednania mógł być przyjęty skutecznie. Przede wszystkim wierny musi podejść do spowiedzi z prawdziwym żalem za swoje grzechy, mocnym postanowieniem poprawy i dążenia do życia zgodnego z nauką Chrystusa.
Jak podkreśla jezuita, żeby nie uzyskać rozgrzeszenia trzeba się naprawdę “postarać”. – Dotyczy to osób, które nie chcą porzucić grzechu. Z jednej strony przychodzą, mówią o pewnej sprawie, ale wykluczają, że podejmą jakiekolwiek staranie, aby to zmienić – tłumaczy, dodając, że w tej kwestii liczą się intencje osoby, która się spowiada, a nie skuteczność podjętych działań. – Nie chodzi o to, że człowiek ma przy konfesjonale zagwarantować, że uda mu się wygrać z jakimkolwiek grzechem. Chodzi raczej o to, czy decyduje się zaprosić Boga do tej sytuacji, aby teraz żyć na nowo razem z Nim – zaznaczył o. Kowalski.
Ks. dr Marek Dziewiecki wyjaśnia, że jedynie biskup lub delegowany przez niego kapłan może rozgrzeszyć z takich grzechów, jak odstępstwo od wiary, zabicie osoby duchownej dokonane z pogardy dla wiary, Kościoła czy posługi kościelnej, usiłowanie odprawienia Mszy świętej, udzielenia rozgrzeszenia lub słuchanie sakramentalnej spowiedzi przez osobę, która nie ma do tego uprawnień; próba zawarcia małżeństwa przez kapłana lub osobę zakonną, przynależność do stowarzyszeń walczących z Kościołem.
– Stolicy Apostolskiej zastrzeżone są jeszcze cięższe grzechy: znieważenie Najświętszego Sakramentu, zabicie papieża lub przemoc wobec niego, zdrada tajemnicy spowiedzi przez spowiednika, udzielenie lub przyjęcie sakry biskupiej bez zgody Stolicy Apostolskiej, usiłowanie udzielenia rozgrzeszenia wspólnikowi grzechu przeciwko szóstemu przykazaniu – wyliczył duchowny.
Spowiednik nie może też udzielić rozgrzeszenia na przykład wtedy, gdy niewierny małżonek przestał wprawdzie cudzołożyć, lecz nie powrócił do żony. – Ślubował bowiem nie tylko wierność, lecz także i to, że do śmierci nie opuści żony/męża – wyjaśnił kapłan, dodając, że jeśli penitent świadomie zatai grzech ciężki, cała spowiedź staje się nieważna.
Warto podkreślić, że przed 8 grudnia 2015 r. z aborcji mogli rozgrzeszać tylko biskupi. Natomiast papież Franciszek, na czas Roku Świętego (8 grudnia 2015 – 20 listopada 2016), przyznał takie prawo każdemu księdzu, a następnie bezterminowo je przedłużył. – Aby żadna przeszkoda nie stała pomiędzy prośbą o pojednanie a Bożym przebaczeniem, udzielam od tej pory wszystkim kapłanom, na mocy ich posługi, władzy rozgrzeszania osób, które popełniły grzech aborcji – ogłosił wówczas Ojciec Święty. Papież Franciszek podkreślił jednocześnie, że aborcja jest złem. Jego zdaniem nie ma jednak „żadnego grzechu, którego nie mogłoby objąć i zniszczyć Boże miłosierdzie, gdy znajduje serce skruszone, które prosi o pojednanie się z Ojcem”.
Jednym z problemów jest odmowa rozgrzeszenia, z jaką spotykają się wierni o nieuregulowanym życiu małżeńskim. Zazwyczaj chodzi o osoby po rozwodzie w nowych związkach, żyjące w konkubinacie lub zawierające ślub cywilny. Zgodnie z katolickim nauczaniem, małżeństwo jest sakramentem i uznawane jest za nierozerwalne, więc osoba, która rozstała się z małżonkiem cywilnie, ale nie otrzymała orzeczenia o nieważności swojego kościelnego małżeństwa, uważana jest nadal za małżonka. Papież Franciszek w adhortacji “Amoris laetitia” (Radość miłości), zachęca jednak duszpasterzy do kierowania się “logiką miłosierdzia” wobec rozwodników w nowych związkach i “odpowiedzialnego rozeznania” ich sytuacji oraz cierpienia.
– Rozwiedzeni, którzy żyją w nowym związku, mogą znaleźć się w bardzo różnych sytuacjach, których nie należy katalogować i podsumować zbyt surowymi stwierdzeniami, nie zostawiając miejsca na właściwe rozeznanie osobiste i duszpasterskie – głosi adhortacja.
Inną problematyczną kwestią są uzależnienia. Jednym z kryteriów grzechu ciężkiego jest wolność. Natomiast przy uzależnieniach, czy to od tytoniu, alkoholu, pornografii, masturbacji, nie ma mowy o pełnej wolności. Powstaje więc pytanie, czy człowiek uzależniony po każdorazowym grzechu powinien korzystać z sakramentu pokuty.
– W takich sytuacjach ja proponuję, żeby po pierwsze starać się znaleźć jakiegoś stałego spowiednika. Po drugie ustalić z nim pewien rytm spowiedzi, kiedy człowiek będzie oddawać Chrystusowi swój nałóg. Czyli, w praktyce, żeby spowiadać się np. raz na dwa tygodnie albo raz w miesiącu. Jeżeli nie wystąpią jakieś inne grzechy ciężkie, można w takich okolicznościach normalnie przystępować do Komunii – wyjaśnia o. Kowalski. Zaznacza jednak, że w kwestii nałogów warto nie poprzestawać jedynie na spowiedzi, ale poszukać także konkretnej pomocy w walce z uzależniłem np. terapii czy grupy wsparcia.
Odroczenie czy odmowa udzielenia rozgrzeszenia to wyjątki od reguły. Spowiednik dokonując tej decyzji musi kierować się nauką i prawem Kościoła i wyłącznie w nich, nie we własnym osądzie, poszukiwać kryterium oceny dyspozycji penitenta. Jeśli nawet dojdzie do tej wyjątkowej sytuacji i wierny nie otrzyma rozgrzeszenia, nie jest to ostatecznie odrzucenie przez Kościół. Wręcz przeciwnie, Kościół zachęca do dalszej refleksji, modlitwy i dążenia do nawrócenia. Kapłan, w swojej roli duchowego przewodnika, może udzielić rady i pomocy w pokonaniu przeszkód, blokujących uzyskanie rozgrzeszenia.
– Bóg Cię kocha i chce Cię uleczyć z twoich ran. Czasem dajemy się porwać pędowi życia albo nie dowierzamy, że przebaczenie jest możliwe. Jednak prawdziwa ludzka słabość polega na tym, że nie jesteśmy w stanie przekonać Boga, żeby myślał o nas źle – podsumowuje o. Kowalski.
Kai/Tygodnik Niedziela
_____________________________________________________________________________________
Spowiedź generalna – jak się przygotować?
Kiedy ma sens?
Spowiedź generalna jest konieczna właściwie tylko w jednym przypadku. Jeżeli na skutek np. rekolekcji uświadamiam sobie, że mam na sumieniu ciężki grzech z przeszłości, który nie został nigdy wyznany.
Jeśli taki grzech został świadomie zatajony, to wtedy tamta spowiedź nie była ważna. Spowiedź generalna będzie wtedy drogą do naprawienia błędu. Trzeba wrócić pamięcią do tamtej sytuacji, wyznać zatajony grzech, jak również wszystkie inne grzechy ciężkie popełnione od tego czasu. Oczywiście jeśli rzecz miała miejsce dawno, wyznajemy to, co pamiętamy. Grzechy ciężkie na ogół zapisują się w sumieniu dość głęboko.
Spowiedź generalna bywa praktyką zalecaną w sytuacji jakiegoś życiowego lub duchowego przełomu. A więc np. jeśli ktoś zamierza przyjąć sakrament małżeństwa albo święceń lub też składa śluby w zakonie; albo jeśli nie spowiadał się dawno i postanowił radykalnie zerwać z grzechem i zacząć regularnie praktykować, albo czuje, że na skutek choroby jego życie dobiega kresu. Spowiedź generalna może być też czymś wskazanym z okazji rekolekcji czy misji. Nie jest to jednak praktyka, którą trzeba podejmować w regularnych odstępach czasu. I raczej nie powinno się tego robić zbyt często. Prawdą jest to, że zasadniczo nie należy spowiadać się z grzechów już wyznanych i odpuszczonych, ale spowiedź generalna jest wyjątkiem od tej zasady. Jeśli spowiadam się np. z ostatnich dziesięciu lat, to celem mojego wyznania nie jest prośba o przebaczenie już odpuszczonych grzechów. Celem spowiedzi generalnej jest dokonanie pewnego życiowego bilansu. To taki gruntowny okresowy przegląd sumienia, w którym nie chodzi tylko o rozgrzeszenie, ale o uzyskanie duchowej pomocy od spowiednika i zamknięcie pewnego rozdziału. Nie chodzi więc o detaliczne wyliczenie wszystkich przewin, ale raczej o uchwycenie pewnych tendencji. O zauważenie złych nawyków czy okoliczności, które prowadzą do pewnych grzechów. O zobaczenie, w której dziedzinie życia rozwijam się duchowo, a w której się cofam. I co jest tego przyczyną. Takie duchowe résumé na jakimś życiowym etapie może być bardzo pomocne. Spowiednik, słuchając wyznania, może pomóc zobiektywizować moje problemy czy trudności. Może mi zadać jakieś pytania, które mu się nasuną, może podpowiedzieć, na co zwrócić uwagę. Spowiedź generalna zaczyna się od zwykłego wyznania grzechów popełnionych od ostatniej spowiedzi. Potem należy wyraźnie zaznaczyć spowiednikowi, że przechodzę do wyznania grzechów od ostatniej spowiedzi generalnej albo z całego życia. Na taką spowiedź generalną najlepiej umówić się ze spowiednikiem i zarezerwować czas. Nie powinno się zaskakiwać księdza spowiedzią generalną np. tuż przed Mszą lub w jej trakcie, zwłaszcza jeśli przy konfesjonale stoi kolejka penitentów. Spowiedź generalna wymaga więcej czasu. Podkreślmy, że jest to praktyka, która jest zalecana, ale nie jest czymś koniecznym do zbawienia. Ktoś, kto spowiada się regularnie, nie musi w ogóle podejmować spowiedzi generalnej. •
ks. Tomasz Jaklewicz/Gość Niedzielny
______________________________________________________________________________________________________________
______________________________________________________________________________________________________________
ŻYWY RÓŻANIEC
Aby Matka Boża była coraz bardziej znana i miłowana!
„Różaniec Święty, to bardzo potężna broń.
Używaj go z ufnością, a skutek wprawi cię w zdziwienie”.
(św. Josemaria Escriva do Balaguer)
*****
INTENCJA ŻYWEGO RÓŻAŃCA
NA MIESIĄC CZERWIEC 2023
Intencja papieska:
*Módlmy się, aby wspólnota międzynarodowa podjęła konkretne działania, zmierzające do zniesienia tortur, zapewniając wsparcie ofiarom i ich rodzinom.
więcej informacji – Vaticannews.va: Papieska intencja
Intencje Polskiej Misji Katolickiej w Glasgow:
* za naszych kapłanów, aby dobry Bóg umacniał ich w codziennej posłudze oraz o nowe powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego.
* za papieża Franciszka, aby Duch Święty prowadził go, a św. Michał Archanioł strzegł.
* “Jezu cichy i pokornego Serca uczyń serca nasze według Serca Twego”. Wpatrując się w Twoje Przenajświętsze Boskie Serce, jak również w Niepokalane Serce Twojej Matki, którą nam dałeś w momencie największej Twojej chwały, ofiarujemy Tobie ten dzisiejszy dzień, który jest darem Twojego wielkiego miłosierdzia. Pragniemy go przeżyć w uwielbianiu Twojej miłości i w wynagradzaniu za grzechy nasze i grzechy całego świata.
***
Intencja dodatkowa dla Róży Matki Bożej Częstochowskiej (II),
św. Moniki i bł. Pauliny Jaricot:
* Rozważając drogi zbawienia w Tajemnicach Różańca Świętego prosimy Bożą Matkę, aby wypraszała u Syna swego a Pana naszego Jezusa Chrystusa właściwe drogi życia dla naszych dzieci.
*****
Tajemnice Żywego Różańca wraz z intencjami na miesiąc czerwiec otrzymaliście na maila w środę 31 maja z adresu e-rozaniec@kosciol.org (jeśli ktoś z Was nie dostał, proszę o kontakt z Zelatorem Róży, albo na ten adres rozaniec@kosciolwszkocji.org)
KTO CHCIAŁBY DOŁĄCZYĆ DO ŻYWEGO RÓŻAŃCA – BARDZO SERDECZNIE ZACHĘCAMY
KONTAKT NA MAILA – rozaniec@kosciolwszkocji.org lub tel. 07552435042
Strona Żywego Różańca: zr.kosciol.org – intencje, ogłoszenia, patroni róż, tajemnice
______________________________________________________________________________________________________________
Pielgrzymka Żywego Różańca z udziałem 10 tys. osób
Z udziałem ok. 10 tys. osób na Jasnej Górze odbyła się 11. Pielgrzymki Żywego Różańca. Jasnogórskie spotkanie było szczególnym czasem modlitwy za Kościół, papieża, Ojczyznę, o pokój, za rodziny i młodzież oraz zachętą „by różaniec stał się modlitwą wszystkich”. Pielgrzymka przebiegała pod hasłem: „Różaniec siłą chorych i cierpiących”. To jednocześnie hasło szóstego roku Wielkiej Nowenny Różańcowej, która jest duchowym przygotowanie do jubileuszem 200-lecia powstania Żywego Różańca.
BPJG
*****
– Wspólnota Kościoła na ziemi polskiej bierze codziennie do ręki różaniec jako szczególne zjednoczenie z Matką, żeby Jej opowiedzieć o radościach, niepokojach i tajemnicach swojego życia – powiedział abp Wacław Depo, delegat KEP ds. Stowarzyszenia „Żywy Różaniec” w słowie pozdrowienia do zgromadzonych na pielgrzymce. Przypomniał, że różaniec jest siłą ducha. Uwrażliwiał na potrzebę modlitwy za małżeństwa i rodziny, które są miejscem zmagania o wierność łasce Bożej, o Chrystusa.
Mszy św. przewodniczył bp Jan Glapiak, moderator Żywego Różańca archodieecezji poznańskiej. W homilii zachęcał, by nie ustawać w praktykowaniu modlitwy różańcowej. Za Benedyktem XVI przypomniał, że „różaniec jest duchową bronią w walce ze złem, z wszelką przemocą, w walce o pokój w sercach, w rodzinach, w społeczeństwie, na świecie”.
– Dziś modlitwa różańcowa to też wielkie wołanie o pokój dla świata, również za rodziny, które są, można powiedzieć, w sposób systemowy niszczone – powiedział ks. Jacek Gancarek, krajowy moderator Żywego Różańca. Przypomniał także, że po Eucharystii i sakramentach świętych najbardziej sprawdzoną i najbardziej skuteczną modlitwą jest różaniec.
Zdaniem s. Emanueli Stachurskiej CSL, sekretarza Zarządu Stowarzyszenia Żywy Różaniec modlitwa ta, tak jak życie, kryje w sobie tajemnice radości, cierpienia, codziennych wyborów w duchu wiary. – Przez różaniec zanurzamy swoje życie w Ewangelii, to modlitwa, która zakorzenia nas w codzienności, ale tę codzienność podnosi do nieba – podkreśliła loretanka.
Wspólnota różańcowa istnieje w prawie każdej parafii w Polsce. Jej członkowie, prosząc przede wszystkim w papieskich intencjach, każdego dnia modlą się za tych, którzy najbardziej potrzebują wsparcia. „Żywy Różaniec” nade wszystko pamięta o misjach, bo taka też była intencja inicjatorki bł. Pauliny Jaricot.
– Prosimy osoby chore o ofiarowanie swojego krzyża za misje. Jest to taki apostolat niewidoczny, bo to są często nasi bracia, którzy nie wychodzą poza granicę łóżka, a de facto są pewni najważniejsi w misjonarskości – podkreślał ks. dr Jarosław Tomaszewski z Papieskiego Dzieła Rozkrzewiania Wiary
Pielgrzymka na Jasną Górę jest zawsze dla wszystkich członków Żywego Różańca początkiem nowego roku formacyjnego a teraz także szóstego roku Wielkiej Nowenny przed 200. rocznicą powstania Żywego Różańca.
Do „Żywego Różańca” należy w Polsce ponad 2 mln wiernych. Koła i Róże różańcowe działają we wszystkich diecezjach w Polsce. W 2013 r. dzieło „Żywego Różańca” w Polsce otrzymało nową ogólnopolską strukturę, która została ujęta w Statucie “Stowarzyszenia Żywy Różaniec” i zatwierdzona przez polskich biskupów. W 2022 r. do Stowarzyszenia Żywego Różańca dołączył także Różaniec Rodziców jako jego osobna gałąź, a należy do niej ok. 150 tys. osób.
Pismem formacyjnym dla wspólnot Żywego Różańca jest miesięcznik “Różaniec”, wydawany przez Wydawnictwo Sióstr Loretanek.
Biuro Prasowe Jasna Góra/Kai/Tygodnik Niedziela
______________________________________________________________________________________________________________
1 CZERWCA – I CZWARTEK MIESIĄCA
Święto Pana Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana
Święto Pana Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana obchodzone jest w Polsce od 2013 r. Ma ono przyczynić do świętości życia duchowieństwa oraz być inspiracją do modlitwy o nowe, święte i liczne powołania kapłańskie.
Święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, wprowadzone w ostatnich dniach pontyfikatu papieża Benedykta XVI jest dla Kościoła w Polsce niejako jego testamentem duchowym.
Egzegeza tekstu biblijnego ma prowadzić do modlitwy. Najlepszym zwieńczeniem tych rozważań będzie litania o Chrystusie-Kapłanie, odmawiana niegdyś w seminariach duchownych. Ojciec święty Jan Paweł II w swojej książce Dar i tajemnica poleca nam ją gorąco dla odnowienia żarliwości apostolskiej. Pisze tam między innymi: “W Ofierze Krzyża, upamiętnianej i uobecnianej w każdej Eucharystii, Chrystus ofiaruje siebie za zbawienie świata. Wezwania litanijne wyrażają całe bogactwo tej tajemnicy (…) Jest w tych wezwaniach zawarte wielkie bogactwo teologicznej wizji kapłaństwa. Litania ta jest głęboko osadzona w Piśmie świętym, a zwłaszcza w “Liście do Hebrajczyków” (Dar i tajemnica, s. 77).
Niech dzisiejsza uroczystość Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który jest Najwyższym i Wiecznym Kapłanem będzie wielką zachętę, aby modlić się za kapłanów, którzy poprzez swoją posługę, przede wszystkim sakramentalną, pomagają nam osiągnąć wieczne zbawienie.
Święto Chrystusa Najwyższego Kapłana. Odpowiedź Benedykta XVI na kryzys powołań
Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana jest w Kościele katolickim jednym z najmłodszych świąt. W Polsce celebruje się je zaledwie od 2013 roku. Z powodu malejącej liczby kapłanów oraz zagrożeń jakie na nich czyhają, święto to ustanowił papież Benedykt XVI. Święto Chrystusa Najwyższego Kapłana ma przyczynić się do świętości życia duchowieństwa oraz być inspiracją do modlitwy o nowe, święte i liczne powołania kapłańskie.
Zaczęło się od Sióstr Oblatek
Święto to ma swoją historię. Związana jest ona z hiszpańskim kontemplacyjnym Zgromadzeniem Sióstr Oblatek Chrystusa Kapłana, którego charyzmatem jest duchowe wsparcie dzieła uświęcenia kapłanów i kandydatów do kapłaństwa. Hiszpan ks. bp José Maria Garcia Lahiguera, współzałożyciel zgromadzenia sióstr, zwrócił się do Piusa XII z prośbą o ustanowienie dla tego zakonu święta patronalnego Chrystusa Kapłana. Ojciec Święty zgodził się i od roku 1952 święto Chrystusa Kapłana było obchodzone w zakonie Zgromadzeniem Sióstr Oblatek Chrystusa Kapłana. W roku 1973 zostało rozszerzone na Kościół w krajach języka hiszpańskiego. A od roku 2012, jako Święto Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana, możliwość jego celebracji ma cały Kościół.
Ważna decyzja Benedykta XVI
Benedykt XVI wyznaczył na dzień święta Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana – czwartek po niedzieli Zesłania Ducha Świętego (nawiązanie do Wielkiego Czwartku, dnia ustanowienia kapłaństwa) czyli tydzień przed uroczystością Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwaną Bożym Ciałem. W Polsce biskupi na 360. zebraniu plenarnym Konferencji Episkopatu Polski, 26 listopada 2012 r. w Zakopanem, ustanowili to święto dla diecezji polskich. Zgodzić musiał się jeszcze Rzym. Watykańska Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów w lutym 2013 r. wydała dekret o zatwierdzeniu nowego święta dla Polski, zaaprobowała także polskie przekłady tekstów liturgicznych.
Powrót do Wieczernika
Święto wpisuje się w cykl uroczystości i świąt obchodzonych po zakończeniu cyklu paschalnego. Radość wielkanocna ze Zmartwychwstania Chrystusa i Jego zwycięstwa trwa pięćdziesiąt dni, kończy go uroczysty 50. Dzień, Zesłanie Ducha Świętego, który pieczętuje świąteczny okres obchodów liturgicznych. I dopiero po zakończeniu tego okresu w określone dni, mające rangę uroczystości czy święta, powraca się do pewnych tajemnic wiary, które zaistniały w Wydarzeniu Wielkanocnym. Taką tajemnicą wiary jest m.in. ustanowienie, w Wielki Czwartek, kapłaństwa przez Chrystusa Najwyższego Kapłana.
To święto obowiązkowe?
W nowe święto wierni nie są zobowiązani do uczestnictwa we Mszy św. i nie jest to dzień wolny od pracy. Jednak tego dnia Msze Święte są odprawiane w kościołach według specjalnego formularza mszalnego, również w Liturgii Godzin na ten dzień są przewidziane specjalne czytania i teksty.
Piękną i głęboką treść niesie kolekta Mszy Św.: „Boże, Ty dla chwały Twojego majestatu i dla zbawienia rodzaju ludzkiego ustanowiłeś Jednorodzonego Syna swojego Najwyższym i Wiecznym Kapłanem, spraw, aby dzięki łasce Ducha Świętego ci, których On wybrał jako sługi i szafarzy swoich tajemnic, okazali się wierni w wykonywaniu przyjętego urzędu posługiwania. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen”.
Adam Białous/PCh24.pl
_____________________________________________________________________________________
MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 19.00
W KAPLICY IZBIE JEZUSA MIŁOSIERNEGO
z kościoła WSD w Częstochowie pod wezwaniem Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana
***
Antyfona na wejście
Chrystus, Pośrednik nowego Przymierza, które trwa na wieki, ma Kapłaństwo nieprzemijające – Hbr 7,24; 9,15
Chwała na wysokości…
Kolekta
Boże, Ty dla chwały Twojego majestatu
i dla zbawienia rodzaju ludzkiego
ustanowiłeś Jednorodzonego Syna swojego
Najwyższym i Wiecznym Kapłanem,
spraw, aby dzięki łasce Ducha Świętego ci,
których On wybrał jako sługi i szafarzy swoich tajemnic, okazali się wierni w wykonywaniu przyjętego
urzędu posługiwania.
Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Czytanie z Księgo Rodzaju – Rdz 22,9-18
A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna. Ale wtedy anioł Pana zawołał na niego z nieba i rzekł: „Abrahamie!” A on rzekł: „Oto jestem”. Powiedział mu: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”.
Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę „Pan widzi”. Stąd to mówi się dzisiaj: „Na wzgórzu Pan się ukazuje”.
Po czym anioł Pana przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: „Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, iż nie oszczędziłeś syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia na wzór twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu”. Abraham wrócił do swych sług i wyruszywszy razem z nimi w drogę, poszedł do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie.
Oto słowo Boże.
Psalm 40
R/ Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę
Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi,
lecz otwarłeś mi uszy:
nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy.
Wtedy powiedziałem: „Oto przychodzę. R/
W zwoju księgi jest o mnie napisane:
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje prawo mieszka w moim sercu”.
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu
i nie powściągałem warg moich, o czym Ty wiesz,
Panie. R/
Sprawiedliwości Twojej nie kryłem w głębi serca,
głosiłem Twoją wierność i pomoc.
Nie taiłem Twojej łaski ani Twej wierności
przed wielkim zgromadzeniem. R/
Alleluja, alleluja, alleluja.
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu, dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i dał Mu imię, które jest ponad wszelkie imię.
Alleluja, alleluja, alleluja.
Słowa Ewangelii według św. Mateusza – Mt 26,36-42
Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: „Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił”. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną”. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty”.
Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Powtórnie odszedł i tak się modlił: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja”.
Oto słowo Pańskie.
Modlitwa nad darami
Panie Boże, niech nasz Pośrednik, Jezus Chrystus, uczyni te dary miłymi Tobie;
i wraz z Sobą przedstawi nas jako wdzięczną ofiarę.
Który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
Prefacja
Kapłaństwo Chrystusa i Kościoła
Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe,
słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie
Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty,
wszechmogący, wieczny Boże.
Ty przez namaszczenie Duchem Świętym
ustanowiłeś Twojego Jednorodzonego Syna Kapłanem nowego i wiecznego przymierza i postanowiłeś,
że Jego jedyne kapłaństwo będzie trwało w Kościele. Chrystus nie tylko obdarzył cały lud odkupiony królewskim kapłaństwem, lecz w swojej miłości
dla braci wybiera ludzi, którzy przez święcenia otrzymują udział w Jego kapłańskiej służbie.
W Jego imieniu odnawiają oni Ofiarę,
przez którą odkupił ludzi,
i przygotowują dla Twoich dzieci ucztę paschalną. Otaczają oni miłością Twój lud święty,
karmią go słowem i umacniają sakramentami. Poświęcając swoje życie dla Ciebie i dla zbawienia braci,
starają się upodobnić do Chrystusa
i składają Tobie świadectwo wiary i miłości.
Dlatego z Aniołami i wszystkimi Świętymi
wysławiamy Ciebie, z radością wołając:
Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów.
Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej.
Hosanna na wysokości.
Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Hosanna na wysokości.
Antyfona na Komunię
Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Modlitwa po Komunii
Prosimy Cię, Panie, niech święta Hostia,
którąśmy ofiarowali i przyjęli, odnowi nasze życie, abyśmy nieustannie zjednoczeni z Tobą w miłości, przynosili owoce trwające na wieki.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
PO MSZY ŚWIĘTEJ – GODZINA ŚWIĘTA
W dzisiejsze święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, wierni modlą się w intencji kapłanów
fot. radio Niepokalanów
***
“W czasie Ostatniej Wieczerzy Jezus podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: «Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś.
Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi.
Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata.
Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświęceni w prawdzie.
Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, by świat uwierzył, że Ty Mnie posłałeś.
I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, że Ty Mnie posłałeś i że Ty ich umiłowałeś, tak jak Mnie umiłowałeś.
Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata.
Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, że Ty Mnie posłałeś. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich”. (z rozdziału 17 Ewangelii wg św. Jana)
Czcimy Jezusa Chrystusa, najwyższego i wiecznego Kapłana, ale myślimy o wszystkich kapłanach. Kapłaństwo bierze się przede wszystkim z podziwu wobec majestatu Boga – jak u Izajasza, który wszedłszy do świątyni zobaczył królującego Jahwe; patrząc na Boga, poznaje swój grzech, ale zarazem doznaje miłosierdzia. Natychmiast chce, aby również inni doznali potęgi Bożej miłości, jak i on doznał jej przed chwilą, dlatego na pytanie Boże wyznaje: „Oto ja, poślij mnie”. I tak człowiek staje jako obecny jako Obecnego: nie ucieka w grzech, kłamstwo, ułudę, ale ucieka w Boże miłosierdzie.
Aby to było możliwe w pełni i na zawsze Jezus stał się człowiekiem i postanowił, abyśmy tej mocy Bożej miłości mogli doznawać poprzez święte sakramenty. „To, co było widzialne w Chrystusie przeszło w sakramenty” – wyjaśniał w IV w. św. Leon Wielki. Nie możemy teraz Jezusa zobaczyć oczyma ciała, ale możemy doznać Jego mocy poprzez uzdrawiającą moc świętych misteriów Eucharystii, chrztu, pokuty… Kapłani, którzy je celebrują, w jakiś sposób muszą być zawsze gotowi, aby naśladować Jezusa także w Jego Męce. Ta tajemnica ma miejsce szczególnie wtedy, gdy kapłan dla miłości Boga i ludzi powoli i z mozołem wyzbywa się swego egoizmu, swego grzechu, gdy porzuca swoje myślenie i ciasne sądy, aby móc spojrzeć na świat i ludzi tak, jak patrzył Jezus. Modląc się za kapłanów, pamiętać trzeba o ich ludzkiej słabości, która staje się jeszcze bardziej jaskrawa z powodu tajemnic, które celebrują. Naszą nadzieją jest dlatego Kapłan Najwyższy i Wieczny – Jezus Chrystus, nasz Pan.
o.Szymon Hiżycki OSB/Pomiędzy grzechem a myślą
______________________________________________________________________________________________________________
CHRYSTUS PRZED ARCYKAPŁANEM
Gerard van Honthorst/ ok. 1617; WIKIPEDIA
***
Litania do Chrystusa Kapłana i Żertwy
Silnie związana z Listem do Hebrajczyków Litania do Chrystusa Kapłana i Żertwy przypomina prawdy teologiczne, o których współcześnie coraz częściej zapominamy: Jezus Chrystus jest Najwyższym Kapłanem, który składa swemu Ojcu najdoskonalszą Ofiarę – z samego siebie.
Jezus, Kapłan z ludzi wzięty, dla ludzi ustanowiony
Choć kapłaństwo znane jest od zarania dziejów, to dopiero w Jezusie Chrystusie odnalazło ono swoją pełnię. Kapłan z tego, który w imieniu wspólnoty kontaktuje się z bóstwami stał się tym, którego Prawdziwy Bóg wybiera spośród ludu i do ludu posyła, aby z samego siebie “składał dary i ofiary za grzechy” (Hbr 5, 1) oraz był rzeczywistym pośrednikiem (por. 1 Tm 2, 5) między Bogiem i ludźmi by w ten sposób, jak mówią słowa pięknej pieśni, “pojednywać nas z Niebem i uzyskać przebłaganie”. Takim kapłanem mógł być tylko Jezus Chrystus, który jako Bóg jest jedno z Ojcem, a jako człowiek solidaryzuje się z grzesznikami. On jest Pośrednikiem wyczekiwanym w Starym Przymierzu przez Hioba wołającego w żałosnym lamencie, że brak jest obrońcy przed Bogiem. To swoiste novum Nowego Testamentu; precedens, którego próżno szukać w historii.
Jezus, Kapłan dobroczynny, pałający gorliwością o Boga i ludzi
W trakcie Ostatniej Wieczerzy, przez niebywały gest obmycia nóg uczniom; gest zarezerwowany do tej pory dla niewolników, Jezus Chrystus objawił się po raz pierwszy jako Kapłan Nowego Przymierza, czyli ten, który służy. A przez swoją Mękę i Śmierć na Krzyżu zdefiniował istotę kapłaństwa: oddając Ojcu chwałę ofiarował ludziom siebie samego – swoje Ciało i swoją Krew – aby nas zbawić.
Jezus, Ofiara Boga i ludzi, święta, przyjęta przez Boga
Dopiero Ofiara Krzyżowa Jezusa Chrystusa wprowadziła między Boga i ludzi pojednanie. Do tej pory żadna z ofiar nie mogła skutecznie wyjednywać ludziom przebaczenia, gdyż kapłani Starego Przymierza nie byli godni, ani zdolni do składania darów „bez skazy” – jedynych prawdziwie godnych Boga. Jezus Chrystus zaś przeciwnie: złożył Bogu samego siebie „zjawiwszy się jako arcykapłan dóbr przyszłych, (…) przez własną krew wszedł raz na zawsze do Miejsca Świętego, zdobywszy wieczne odkupienie” (Hbr 9, 11). Jego śmierć połączyła dwie dotąd niemożliwe do połączenia płaszczyzny miłości: miłość do Boga oraz miłość do człowieka, dając nam w ten sposób odkupienie.
***
Święty Jan Paweł II przyznawał, że to dzięki Litanii do Chrystusa kapłana i Żertwy wzrastało jego powołanie. Była też ona natchnieniem do napisania encykliki Redemptor hominis. Papież Polak głęboko zachęcał do sięgania w modlitwie właśnie po nią, aby wzrastać w apostolskiej gorliwości. Odmawiajmy ją chętnie, szczególnie w pierwsze czwartki miesiąca rozważając przy tym całe bogactwo teologicznej myśli nad Chrystusowym Kapłaństwem.
Kyrie eleison Chryste eleison. Kyrie eleison.
Chryste usłysz nas Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, jedyny Boże,
Jezu, Kapłanie na wieki, zmiłuj się nad nami.
Jezu, nazwany przez Boga Kapłanem na wzór Melchizedeka,
Jezu, Kapłanie, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą,
Jezu, Kapłanie wielki,
Jezu, Kapłanie z ludzi wzięty,
Jezu, Kapłanie dla ludzi ustanowiony,
Jezu, Kapłanie wszystkich wierzących,
Jezu, Kapłanie większej od Mojżesza czci godzien,
Jezu, Kapłanie prawdziwego przybytku,
Jezu, Kapłanie dóbr przyszłych,
Jezu, Kapłanie święty, niewinny i nieskalany,
Jezu, Kapłanie wierny,
Jezu, Kapłanie miłosierny,
Jezu, Kapłanie dobroczynny,
Jezu, Kapłanie pałający gorliwością o Boga i ludzi,
Jezu, Kapłanie na wieczność doskonały,
Jezu, Kapłanie, który wszedłeś do nieba,
Jezu, Kapłanie, siedzący po prawicy Majestatu na wysokości,
Jezu, Kapłanie wstawiający się za nami przed obliczem Boga,
Jezu, Kapłanie, któryś nam otwarł drogę nową i żywą,
Jezu, Kapłanie, któryś umiłował nas i obmył od grzechów Krwią swoją,
Jezu, Kapłanie, któryś siebie samego wydał jako Ofiarę i Hostię dla Boga,
Jezu, Ofiaro Boga i ludzi,
Jezu, Ofiaro święta,
Jezu, Ofiaro niepokalana,
Jezu, Ofiaro przyjęta przez Boga,
Jezu, Ofiaro przejednania,
Jezu, Ofiaro uroczysta,
Jezu, Ofiaro chwały,
Jezu, Ofiaro pokoju,
Jezu, Ofiaro przebłagania,
Jezu, Ofiaro zbawienia,
Jezu, Ofiaro, w której mamy ufność i śmiały przystęp do Boga,
Jezu, Ofiaro, która dwoje jednym uczyniła,
Jezu, Ofiaro od założenia świata ofiarowana,
Jezu, Ofiaro żywa przez wszystkie wieki.
Bądź nam miłościw, przepuść nam, Jezu.
Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Jezu.
Od zła wszelkiego, wybaw nas, Jezu.
Od nierozważnego wejścia na służbę Kościoła,
Od grzechu świętokradztwa,
Od ducha niepowściągliwości,
Od pogoni za pieniądzem,
Od wszelkiej chciwości,
Od złego używania majątku kościelnego,
Od miłości świata i jego pychy,
Od niegodnego sprawowania świętych Tajemnic,
Przez odwieczne Kapłaństwo Twoje,
Przez święte namaszczenie Boskości, mocą którego Bóg Ojciec uczynił Cię Kapłanem,
Przez Twego kapłańskiego Ducha,
Przez Twoje posługiwanie, którym na ziemi wsławiłeś Ojca Twego,
Przez krwawą ofiarę z Siebie raz na Krzyżu złożoną,
Przez tę samą ofiarę codziennie na ołtarzu odnawianą,
Przez Boską władzę, którą jako jedyny i niewidzialny Kapłan wykonujesz przez swoich kapłanów.
Abyś wszystkie sługi Kościoła w świętej pobożności zachować raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
Aby ich napełnił Duch kapłaństwa Twego,
Aby usta kapłanów strzegły wiedzy,
Abyś na żniwo swoje robotników nieugiętych posłać raczył,
Abyś sługi Twoje w gorejące pochodnie przemienił,
Abyś pasterzy według Twego Serca wzbudzić raczył,
Aby wszyscy kapłani nienaganni byli i bez skazy,
Aby wszyscy, którzy zobaczą sługi ołtarzy, Pana uczcili,
Aby składali Ci ofiary w sprawiedliwości,
Abyś przez nich cześć Najświętszego Sakramentu rozkrzewić raczył,
Kapłanie i Ofiaro.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Jezu.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Jezu.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, Jezu.
Jezu, Kapłanie, usłysz nas.
Jezu, Kapłanie, wysłuchaj nas.
Módlmy się. Boże, Uświęcicielu i Stróżu Twojego Kościoła, wzbudź w nim przez Ducha Twojego godnych i wiernych szafarzy świętych Tajemnic, aby za ich posługiwaniem i przykładem, przy Twojej pomocy, lud chrześcijański kierował się na drogę zbawienia. Boże, Ty nakazałeś modlącym się i poszczącym uczniom oddzielić Pawła i Barnabę do dzieła, do którego ich przeznaczyłeś, bądź teraz z Twoim Kościołem trwającym na modlitwie, i wskaż tych, których do służby wybrałeś. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
______________________________________________________________________________________________________________
2 CZERWCA – I PIĄTEK MIESIĄCA
GODZINNA ADORACJA I SAKRAMENT SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ
W KOŚCIELE ŚW. PIOTRA OD GODZ. 18.00
MSZA ŚWIĘTA PRZEBŁAGALNA ZA GRZECHY NASZE I GRZECHY CAŁEGO ŚWIATA O GODZ. 19.00
______________________________________________________________________________________________________________
Czerwiec – miesiąc Serca Jezusowego
Przejeżdżać przez środkową Francję, możemy podziwiać piękne pola uprawne w rolniczej Burgundii. Oprócz historycznego klasztoru w Cluny oraz tętniącej życiem w okresie letnim wioski Taize, znajdujemy kilku tysięczne miasteczko Paray-le-Monial z piękną romańską katedrą. W sąsiedztwie odnajdujemy klasztor Sióstr Nawiedzenia (wizytek), który związany jest z kultem Serca Jezusowego.
1. Geneza kultu Serca Pana Jezusa
Czerwiec to miesiąc w sposób szczególny poświęcony czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kult Serca Jezusowego wywodzi się z czasów średniowiecza, początkowo miał charakter prywatny, z czasem ogarnął szerokie rzesze społeczeństwa. Mistyka średniowiecza łączyła kult serca Jezusowego z bardzo żywym nabożeństwem do Najświętszej Rany boku Jezusa. Do najpierwszych, którzy w ranie boku, otwartej włócznią żołnierza, odnaleźli Serce Boże należy nieznany autor poetyckiego utworu Winny szczep mistyczny. Mówi w nim, że właśnie w tej Ranie odnalazł Serce Boże, że spocznie przy Nim, że się już z Nim nie rozstanie.
Cały zakon św. Dominika Guzmana – dominikanie – bardzo wcześnie przyswoił sobie nabożeństwo do zranionego boku i Serca Pana Jezusa. W piątek po oktawie Bożego Ciała, a więc w dzień, który sobie Chrystus wybrał na święto Jego Serca, dominikanie odmawiali oficjum o Ranie boku Pana Jezusa.
Warto wymienić przynajmniej kilku świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia: Św. Mechtylda (1241-1298) za zachęta samego Pana Jezusa wchodziła do Jego Serca i w nim spoczywała. Jezus oddawał jej swoje serce jako znak zawartego z nią przymierza. Pewnego dnia w czasie spotkania Pan tak mocno przycisnął jej serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca stanowią jedno. Mechtylda każdego rana witała Boże Serce i każdego wieczora czule je żegnała. Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza siostra Mechtyldy, św. Gertruda (1250-1303). Jej zasadnicze dzieło, które wsławiało jej imię po całej Europie, to „Poseł Bożej pobożności”. Jest to prawdziwy poemat miłości Boga do duszy i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najświętsze serce Syna Bożego. Można powiedzieć, że Gertruda obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień.
Do św. Małgorzaty z Kortony (1252-1297) Pan Jezus odezwał się pewnego dnia: „Połóż twe ręce na ranach moich rąk!” Na to święta: „Nie, Panie!” w tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej Serce Zbawcy. Od XVII wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa staje się własnością ogółu wiernych i całego Kościoła. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudus i św. Małgorzata- pod wpływem nakazów, jakie otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem posłużyć. Św. Jan Eudes (1601-1680) w dekrecie o heroiczności cnót (1903) jest nazwany „twórcą liturgicznego kultu serca Jezusa i Maryi”. W breve beatyfikacyjnym czytamy wprost: „Płonąc sam szczególną miłością ku Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi, powziął pierwszy – a nie było to bez natchnienia Bożego – myśl publicznego kultu ku ich czci. Należy go przeto uważać za ojca tego, tak miłego nam nabożeństwa. (…) Był także tego kultu doktorem, albowiem ku czci obu Serc ułożył oficjum i Mszę Świętą. Był wreszcie ich apostołem, bo całym sercem przykładał się do szerzenia tego zbawiennego nabożeństwa”. Jan Eudes chciał, aby ono było własnością wszystkich. Nowością, którą wprowadził było również to, że nabożeństwo do Serca Pana Jezusa łączył ściśle z nabożeństwem do Serca Maryi. Nie umiał tych dwóch Serc rozłączyć. Wreszcie nabożeństwo do tych dwóch serc wprowadził do liturgii Kościoła. Jan Eudes postawił sobie za cel, ze program swojej kapłańskiej misji szerzenie kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i do Serca Maryi: niezmordowanym słowem, pismami i dziełami. Założył także ku czci tych dwóch Serc i pod ich imieniem osobną rodzinę zakonną (1642), aby kapłani tegoż zgromadzenia ex professo oddawali się szerzeniu nabożeństwa do tych dwóch serc. Ku czci tych dwóch Serc przepisuje swoim synom duchownym osobne nabożeństwa i modlitwy, wśród nich piękne pozdrowienie: Ave Cor sanctissimum, ave Cor amantissimum Jesu et Mariae! W roku 1643 poleca w swoim zakonie obchodzić uroczyście święto Najświętszego Serca Maryi (8 luty) oraz Serca Pana Jezusa (20 października). Układał oficjum o Najświętszym Sercu Pana Jezusa.
2. Objawienia św. Małgorzacie Marii Alacoque
A jednak główną zasługa w rozpowszechnianiu się nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa przypada skromnej zakonnicy, wizytce, św. Małgorzacie Marii Alacoque(1647-1690). Żyła ona w tym samym wieku i czasie, co św. Jan Eudes, ale w zupełnym ukryciu w klasztorze w Paray-le-Monial.
27 grudnia 1673 roku Małgorzata dopuszczona do tego, by spoczęła na Sercu Jezusowym. Pan Jezus pokazując jej swoje Serce pełne ognia, rzekł do niej: „Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi Bożymi skarbami”. Następie Jezus wziął serce Małgorzaty i umieścił je symboliczne w swoim Sercu. Potem już przemienione i jaśniejące oddał Małgorzacie. Usłyszała pocieszające słowa: „Dotąd nosiłaś tylko imię mojej sługi. Dzisiaj daję Ci inne imię – umiłowanej uczennicy mojego Serca”.
Drugie objawienie maiło miejsce na początku roku 1674. Pan Jezus ponownie objawił Małgorzacie swoje Serce i wymienił dobrodziejstwa i łaski, jakie przyrzeka czcicielom swojego Serca. „To nabożeństw – pisze św. Małgorzata – jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jednym ratunkiem w ostatnich czasach”. Wśród różnych form czci Pan Jezus zażądał czci także wizerunków swojego Serca.
W tym samym roku 1674 miało miejsce trzecie z wielkich objawień. W czasie wystawiania Najświętszego Sakramenty pojawił się Świętej Pan Jezus „jaśniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran, jaśniejącymi jak słońce”. Pan Jezus ponowie odsłonił swoją pierś i pokazał Serce w pełni blasku. Zażądał, aby w zamian za niewdzięczność, jaka spotyka Jego Serce i Jego miłość, okazaną rodzajowi ludzkiemu, dusze pobożne wynagradzały temuż Sercu zranionemu grzechami i niewdzięcznością ludzką. Zażądał od świętej, aby w duchu tegoż zgromadzenia odbywała się w każda noc przed pierwszym piątkiem miesiąca adoracja godzinna („godzina święta”) oraz aby Komunia święta w pierwsze piątki miesiąca była również ofiarowana w celu wynagrodzenia Boskiemu Sercu za grzechy i oziębłość ludzką.
Wreszcie w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku nastąpiło ostatnie wielkie objawienie. Kiedy Małgorzata klęczała przed tabernakulum w czasie nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, ukazał się jej Chrystus, odsłonił swoje Serce i powiedział: „Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto ku czci Mojego Serca i na wynagrodzeni Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaje. W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia”.
3. Obietnice Serca Jezusowego
Pan Jezus dał św. Małgorzacie Alacoque dwanaście obietnic, dotyczących czcicieli Jego Serca:
1. Dam im łaski, potrzebne w ich stanie.
2. Ustalę pokój w ich rodzinach.
3. Będę ich pocieszał w utrapieniach.
4. Będę ich pewną ucieczką w życiu, a szczególnie w godzinę śmierci.
5. Będę im błogosławił w ich przedsięwzięciach.
6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło i ocean miłosierdzia.
7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
8. Dusze gorliwe prędko dojdą do doskonałości.
9. Będę błogosławił domom, w których wizerunek Serca mojego będzie czczony.
10. Osoby, które będą to nabożeństwo rozszerzały, będą miały imię swoje wypisane w Sercu moim.
11. Dam kapłanom dar wzruszania serc nawet najzatwardzialszych.
12. W nadmiarze miłosierdzia Serca mojego przyrzekam tym wszystkim, którzy będą komunikować w pierwsze piątki miesiąca przez dziewięć miesięcy z rzędu w intencji wynagrodzenia, że miłość moja udzieli łaskę pokuty, iż nie umrą w mojej niełasce, ani bez Sakramentów świętych, a Serce moje będzie im pewną ucieczką w ostatniej godzinie życia.
4. Rozwój kultu Serca Jezusowego
Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa a także święto dla niektórych diecezji i zakonów był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 – a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach. Decydującym jednak w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tegoż papieża w 1765 roku. Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, z kolei uzasadnia bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. Papież Pius IX w roku 1856 rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. Leon XIII 31 grudnia 1899 roku oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.
Kościół widzi w nabożeństwie do Serca Jezusowego znak miłości Boga ku ludziom. Chce także rozbudzić w sercach ludzkich wzajemną miłości ku Bogu poprzez to nabożeństwo. Nadto sam Chrystus nadał temu nabożeństwu wybitnie kierunek ekspiacyjny: ma nas ono uwrażliwiać na grzech, mobilizować w imię miłości Chrystusa do walki z nim oraz do wynagradzania za tych, którzy najwięcej ranią Boże Serce. Bóg jest miłością. Z miłości Bożego Serca istnieje cały wszechświat i rodzaj ludzki. Kiedy zaś rodzaj ludzki sprzeniewierzył się Panu Bogu, swojemu Stwórcy, Bóg nadal go nie przestał miłować. Dowodem zaś tej niepojętej miłości było to, ze dał swojego Syna. Uosobieniem tej największej Bożej miłości jest Serce Jezusowe. Ta właśnie miłość dla rodzaju ludzkiego kazała Jezusowi przyjść na ziemię, przyjąć dla zbawienia rodzaju ludzkiego okrutną mękę i śmierć. Z miłości tego Serca powstał Kościół, sakrament święte, a wśród nich Sakrament Miłości Eucharystia. Nabożeństwo do Serca Jezusowego nakłada również zobowiązania. Człowiek nie powinien nadużywać dobroci Bożego Serca. Powinien mieć tego Serca nieograniczone zaufanie. Dlatego może i powinien uciekać się do tegoż Serca we wszystkich swoich potrzebach. Nie powinien jednak ranić tegoż Serca na nowo grzechami. Kiedy jednak słabość ludzka na nowo pchnie nas w bagno grzechu i w niewolę szatana, mamy prawo zawsze ufać w miłosierdzie Boże, które gotowe jest przyjść nam z pomocą i nas wybawić. Nabożeństwo do Najświętszego Serca Jezusowego skłania również do aktów pokutnych za grzechy braci. Tak więc nabożeństwo to budzi także świadomości i odpowiedzialność społeczną. Nabożeństwo do Serca Jezusowego nagli do naśladowania cnót tego Serca – a przede wszystkim miłości we wszelkich jej przejawach.
5. Nasza odpowiedź na miłość Serca Jezusowego
Czasem stawiamy sobie pytanie: Co możemy uczynić dla Serca Jezusowego, jak odpowiedzieć na Jego miłość?
Ojciec Święty Benedykt XVI w trakcie audiencji środowej w dniu 7 czerwca 2006 roku mówił do Polaków: „To Serce jest symbolem miłości Jezusa do Ojca i do każdego z nas. Niech wasza modlitwa wynagradza Chrystusowi ludzkie zaniedbania i grzechy. Niech uprasza nawrócenie serc i pokój na świecie”.
Czciciele Serca Pana Jezusa odpowiadają na miłość boskiego Serca swym oddaniem się, czyli poświęceniem oraz wynagrodzeniem. To oddanie i wynagrodzenie przybiera w ich życiu wiele różnych form pobożności. Przyczyniło się ono także do powstania wielu bractw i stowarzyszeń, których członkowie starają się w swoim życiu naśladować przede wszystkim Matkę Najświętszą stojącą u stóp swego Syna. Razem z nią pragną trwać przy Chrystusie i być dla innych pociechą. Starają się również być animatorami adoracji Najświętszego Serca Pana Jezusa. Natomiast poprzez akt poświęcenia się Sercu Jezusowemu ofiarowują Chrystusowi wszystko, co posiadają, oddają mu do dyspozycji całego siebie z ciałem i duszą, ze wszystkim. Temu, który ich kocha i który oddał za nich swoje życie oddają nawet swoją rodzinę. Tę piękną tradycję poświęceń zapoczątkowali w XVII wieku św. Małgorzata Maria i jej przewodnik duchowy św. Klaudiusz de la Colombiere. Dziś obok poświęceń osobistych praktykujemy również poświęcenia rodzin i społeczeństw.
11 czerwca 1899 r., Leon XIII dokonał poświęcenia całego rodzaju ludzkiego. Natomiast w setną rocznicę tego aktu Ojciec Święty Jan Paweł II potwierdził jego aktualność w naszych czasach.
Naród polski został trzykrotnie poświęcony Sercu Jezusowemu. Po raz pierwszy dokonali tego biskupi polscy na Jasnej Górze 27 lipca 1920 roku. Akt ten miał na celu uproszenie ratunku dla Polski, zagrożonej inwazją bolszewików. Rok później, 3 czerwca, akt poświęcenia został ponowiony na Małym Rynku w Krakowie. Inny charakter miało poświęcenie z 28 października 1951 roku w Polsce rządzonej przez komunistów. Dokonano go nie w czasie jednej ceremonii, lecz równocześnie we wszystkich kościołach w kraju. W orędziu biskupów, które poprzedziło akt poświęcenia, czytamy: „Przez poświęcenie narodu Sercu Jezusa chcemy złożyć hołd najgłębszej wdzięczności za wszystkie dobrodziejstwa, jakie otrzymaliśmy w ciągu tysiącletniej historii chrześcijańskiej, najściślej związanej z Chrystusem i Jego Kościołem…”
Istnieją rozmaite formy czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pierwszą z nich jest coroczna uroczystość, obchodzona w piątek po oktawie Bożego Ciała. Miesiąc czerwiec jest miesiącem Serca Jezusowego; szczególnym orędownikiem tej formy kultu był papież Leona XIII (+ 1903) i jego następcy.
Często spotyka się także wizerunki Serca Jezusowego: w postaci medalików, obrazków, obrazów ściennych, figur. Liczne są także świątynie poświęcone Sercu Jezusa – w samej Polsce jest ich ok. 400.
Na miano polskiej stolicy kultu Serca Jezusowego niewątpliwie zasługuje Kraków. Tam istnieje klasztor sióstr wizytek, które przybyły w 1681 roku, a więc wkrótce po objawieniach w Paray-le-Monial. Tam ukazuje się „Posłaniec Serca Jezusowego” wydawany od prawie 130 lat przez Apostolstwo Modlitwy.
Wiele narodów i państw poświęciło się Sercu Pana Jezusa, m.in. Ekwador, Kolumbia, Belgia, Hiszpania, Francja, Meksyk, Polska.
Istnieją też zakony pod nazwą Serca Jezusowego – m.in. sercanki, siostry Sacre Coeur, siostry urszulanki Serca Jezusa Konającego.
Istnieją także konkretne pobożne praktyki ku czci Serca Jezusowego. Godzina święta wywodzi się od św. Małgorzaty Marii Alacoque. Pan Jezus wyraził życzenia, aby wierni w nocy z czwartku na piątek miesiąca adorowali chociaż przez godzinę Najświętszy Sakrament dla uczczenia konania Chrystusa w Ogrodzie Oliwnym. Praktykę tę przyswoiło sobie bardzo wiele parafii, odprawiając specjalne adoracje w godzinach wieczornych.
Pierwsze litanie do Najświętszego Serca Jezusowego powstały w XVII wieku. Obecna pochodzi z wieku XIX. Jej początek miał miejsce w klasztorze sióstr francuskich wizytek. Zatwierdził ją do odmawiania publicznego papieża Leon XIII 2 kwietnia 1889 roku. On też dołączył do Litanii akt poświęcenia rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Papież Pius XI dodał akt Wynagrodzenia Sercu Jezusowemu, który nakazał odmawiać co roku w uroczystości Serca Jezusowego.
Podczas moich studiów na Uniwersytecie w Fryburgu Szwajcarskim, miałem możliwość kilkukrotnego bycia w Paray-le-Monial. Szczególnie jeden pobyt zapis się bardzo szczegółowo. Wraz z znaczną grupą pielgrzymów, jak na laicką Francję, zgromadzonych w Uroczystość Serca Jezusowego w 2009 roku, w dzień rozpoczęcia Roku Kapłańskiego, modliliśmy się w miejscowej bazylice, następnie ogrodami Sióstr Wizytek przeszliśmy do kaplicy. Tam sprawowałem Eucharystię. Po zakończonej Mszy św. poszukiwała mnie uczestniczka liturgii. Po rozmowie zakupiła mi figurę Serca Jezusowego i zobowiązała do modlitwy o rychłą beatyfikację Sł. Bożego Jana Pawła II. W dwa lata później, poprzez fakt wyniesienia do chwały ołtarzy Jana Pawła II zostałem zwolniony ze zobowiązania.
W moim mieszkaniu, na komodzie stoi figura Serca Jezusowego, która przypomina o tym wydarzeniu i zobowiązuje każdego dnia do oddawania czci. Kto się oddaje w opiekę Sercu Jezusowemu, ten się nie zawiedzie.
ks. Grzegorz A. Ostrowski/mateusz.pl/Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
***
Dlaczego czcimy Serce Pana Jezusa?
Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa ma już bardzo długie dzieje, sięgając swymi początkami mistyków średniowiecznych z XI i XII wieku. Wtedy również ten kult zyskał pierwsze uzasadnienia teologiczne. Na końcu epoki renesansu kult ten został przeniesiony z Europy do Nowego Świata — w 1585 roku misjonarze jezuiccy wznieśli w Brazylii pierwszy kościół poświęcony Sercu Jezusa. Objawienia prywatne św. Małgorzaty Marii Alacoque (1647-1690) znacząco wpłynęły na rozszerzenie się kultu Serca Pana Jezusa na cały świat, w czym wyjątkową rolę odegrali jezuici, ale do jego rozpowszechnienia i utrwalenia przyczynili się także pijarzy i księża misjonarze. Wyjątkową rangę kult Serca Jezusa zyskał w 1765 roku, gdy papież Klemens XIII zatwierdził liturgiczne święto Najświętszego Serca Jezusa dla Polski i dla rzymskiego Arcybractwa Najświętszego Serca Jezusa. O ten akt prosili już od początku XVIII wieku biskupi polscy.
W drugiej połowie XX wieku ten kult nieco osłabł z powodu ogólnego kryzysu społeczeństw chrześcijańskich i pobożności ludowej, a także z powodu obniżenia rangi tego zagadnienia w teologii po Soborze Watykańskim II. Dzisiaj kult Serca Jezusa zyskuje jednak nowych zwolenników i obserwujemy wyraźne ruchy odnowy, które zapowiadają także odnowę Kościoła i pobożności. Wielką rolę odgrywa w tym względzie nauczanie i ponawiane zachęty papieża św. Jana Pawła II i papieża Benedykta XVI. Ich nauczanie chrystologiczne pozwala w odnowiony sposób patrzeć na kult Serca Jezusa i widzieć jego mocne uzasadnienie teologiczne, a tym samym zachęca do gorliwszego proponowania go wśród wiernych. Do zasadniczych inspiracji płynących z tego nauczania nawiązujemy w niniejszej refleksji, chociaż czynimy to tylko w sposób pośredni. Mamy na względzie przede wszystkim potrzebę zwrócenia uwagi na trwałe podstawy teologiczne kultu Serca Pana Jezusa, gdyż to one będą miały decydujące znaczenia dla jego dalszego rozwoju w Kościele.
Serce Jezusa — centrum tajemnicy odkupieńczego wcielenia
Kościół od samego początku swego istnienia kieruje wyostrzoną uwagę na przebity bok Jezusa wiszącego na krzyżu i zastanawia się teologicznie nad jego wymową, odkrywając w nim miejsce swoich narodzin oraz nowych narodzin każdego zbawionego. Wychodząc od tego kontemplacyjno-teologicznego spojrzenia, z biegiem czasu dostrzeżono, że odkupieńcze wcielenie Syna Bożego domaga się wyraźnego wyrażenia w kulcie Jego Serca. Św. Małgorzata Maria Alacoque o doznanym przez siebie „pierwszym objawieniu” z dnia 3 listopada 1689 roku tak pisała do o. Jana Croiseta: „Potem Boskie Serce ukazało mi się jakby na tronie z płomieni, jaśniejące bardziej niż słońce i przejrzyste jak kryształ, z godną uwielbienia raną. Całe było otoczone cierniami, które oznaczały rany zadawane Mu przez nasze grzechy. Powyżej tkwił krzyż, który znajdował się w Sercu od pierwszych chwil wcielenia, to jest od chwili uformowania się Najświętszego Serca. Od tego też czasu było napełnione wszelkimi goryczami na skutek upokorzeń, ubóstwa, bólu i wzgardy znoszonych w ciele ludzkim przez całe życie, a zwłaszcza podczas męki. Następnie wyjawiło mi gorące pragnienie, że chce być przez ludzi kochane i zawrócić ich z drogi, na którą szatan kieruje całe tłumy. Powziął więc zamiar objawić ludziom swe Serce ze wszystkimi skarbami miłości, miłosierdzia, uświęcenia i zbawienia, jakie w sobie zawiera, aby obfitością i nadmiarem Boskich skarbów Bożego Serca, będącego ich Źródłem, ubogacić wszystkich, którzy Mu się zechcą oddać i zjednać cześć, miłość i chwałę. Trzeba to Źródło skarbów czcić pod postacią cielesnego Serca” (List 133).
Ta „wizja” tajemnicy Chrystusa, Słowa Wcielonego i Ukrzyżowanego, stanowi pierwotne źródło znaczenia, którą dopełniają późniejsze wizje doznane przez św. Małgorzatę odnośnie do tajemnicy i kultu Serca Jezusa. Szkoda, że rzadko nawiązuje się do tego tekstu z pism św. Małgorzaty, kładąc raczej nacisk na wizję z 1675 roku, opisaną w Pamiętniku duchowym, w której została podkreślona miłość wynagradzająca: „Oto Serce, które tak bardzo ukochało ludzi, że w niczym nie oszczędzając siebie, całkowicie się wyniszczyło i ofiarowało, aby im okazać swoją miłość”.
Tym, co jest szczególne w przywołanej pierwszej wizji, jest jej nadzwyczajna koncentracja chrystologiczna, podkreślająca całościową i głęboką wizję tajemnicy Chrystusa. Został On w niej ukazany w całości swojego zbawczego wydarzenia od wcielenia aż po krzyż oraz w głębi swojego bytu Słowa Wcielonego, cierpiącego w czasie męki i chwalebnie wywyższonego w zmartwychwstaniu. To Serce Jezusa, Słowa Wcielonego, rozlewa na ludzi „Boskie skarby” miłości miłosiernej za zbawienie świata.
Wśród rozmaitych elementów teologicznych i chrystologicznych obecnych w tej pierwszej wizji trzeba podkreślić rozumienie wcielenia jako ukierunkowanego od początku na krzyż. Od pierwszej chwili wcielenia, to znaczy od uformowania Najświętszego Serca, został na ziemi postawiony zbawczy krzyż. Mamy tutaj do czynienia z syntezą tradycji chrześcijańskiej, która tak właśnie ujmuje tajemnicę Chrystusa. Już Tertulian (240) zauważył: „Ale Chrystus posłany, aby umrzeć, musiał także koniecznie narodzić się, aby móc umrzeć” (De carne Christi 6, 6). A św. Leon Wielki (461) stwierdza: „Nie było żadnej innej przyczyny narodzin Syna Bożego niż ta, aby mógł zostać zawieszony na krzyżu” (Sermo 48, 1). Podobne świadectwa można by tutaj mnożyć.
Ten nacisk tradycji na ukierunkowanie narodzenia Chrystusa na Kalwarię ma ewidentne podstawy w Nowym Testamencie, który odkreśla zbawczy cel narodzin i życia Chrystusa oraz Jego misji. Już samo nadanie Mu imienia i pierwsze ogłoszenie Jego narodzenia stanowiły zapowiedź Jego zbawczej męki. Józefowi anioł zapowiedział: „Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus. On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1,21), a w Betlejem aniołowie ogłaszają: „Dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” (Łk 2,11).
W planie zbawienia Syn Boży stał się człowiekiem, aby umrzeć na krzyżu i w ten sposób zbawić grzeszną ludzkość przez złożoną z siebie ofiarę. Oznacza to, że cała tajemnica Jezusa ma swoje centrum we wcieleniu i w krzyżu. Są to jakby dwa ogniska elipsy, które ukierunkowują spojrzenie na tajemnicę Chrystusa. Kult Serca Jezusa, który zmierza do tego, by tę tajemnicę uchwycić i przeżyć, ściśle łączy się więc z tym, co najbardziej podstawowe w tej tajemnicy, a mianowicie uwypukla jej wymiar zbawczy. W tym kulcie chodzi zatem o doświadczenie zbawienia, którego dokonał Chrystus, aby stało się ono potem inspiracją do ciągłego zanurzania się w nim oraz czerpania w wierze z jego duchowych bogactw.
Serce — symbol miłości Chrystusa
Wychodząc od Ewangelii stwierdzamy, że cała tajemnica Jezusa Chrystusa, Słowa Bożego, które stało się ciałem, i Odkupiciela człowieka, dopełniła się w mocy Ducha Świętego. Duch Boży jest „niewymowną komunią” Ojca i Syna — jest Ich „wzajemną Miłością”, jest On wspólny Ojcu i Synowi, a potem jest On udzielany wierzącym jako „właściwy dar Boży”. Duch Święty działa w Jezusie jako Synu Bożym zarówno w wydarzeniu wcielenia Słowa (a w konsekwencji w całym życiu Chrystusa), jak i w Jego ofierze złożonej na krzyżu. Duch Święty jest więc obecny w ofierze odkupieńczej Słowa Wcielonego i ją ostatecznie udoskonala (por. Jan Paweł II, Dominum et Vivificantem, 41). Duch Święty w najwyższym stopniu objawia więc, że Bóg jest miłością i przez Niego ta miłość zwraca się do człowieka, aby go nią objąć.
Wychodząc od tego szczytu komunii, jaką jest wewnętrzne życie Trójcy Świętej, w której w najwyższym stopniu objawia się wspólnota miłości Ojca i Syna, to znaczy Duch Święty, można usiłować pogłębić centralne miejsce i znaczenie Serca Chrystusa, zarówno w odniesieniu do tajemnicy wcielenia, jak i w odniesieniu do tajemnicy odkupienia ludzkości. Chodzi o wniknięcie w „prowokującą” głębię słowa serce jako konkretnego symbolu miłości Bożej. Można to pogłębienie ukierunkować dwojako — najpierw można spojrzeć na Serce Chrystusa jako najwyższe wyrażenie sposobu, w jaki Bóg ukochał i czynnie kocha ludzi, a następnie można pytać się, w jaki sposób, wychodząc od tego pierwotnego faktu, należy Go kochać i służyć Mu w braciach. Z tej racji Serce Jezusa jawi się jako najwyższy wyraz i wzór miłości teologalnej, czyli miłości do Boga, oraz miłości międzyosobowej, czyli miłości do ludzi. Serce Jezusa może więc być naśladowane, stając się inspiracją także dla miłości społecznej.
W tradycji zachodniej i w konkretnej historii każdego człowieka słowo serce jest nierozerwalnie związane z doświadczeniem miłości. Mówimy: „Kocham cię całym sercem”. Chodzi w takim stwierdzeniu o miłość wyrażoną całym sobą. W języku potocznym słowo serce przywołuje na myśl całość uczuć, przejawów wrażliwości, wzajemnej otwartości i relacji międzyosobowych. Ma ono ciągle jeszcze charakter sakralny właśnie dlatego, że od niepamiętnych czasów jest symbolem miłości, wyrażeniem wnętrza człowieka jako osoby inteligentnej, wolnej i zdolnej do bezinteresownej miłości drugiego. Także dzisiaj żadne inne słowo „nie jest w stanie dotknąć i uchwycić za jednym posunięciem centrum naszego bytu, jak słowo serce” (K. Rahner). Nadal więc idziemy za tą logiką, chociaż wiemy na podstawie danych dostarczanych przez naukę, że to nie serce, ale mózg jest siedzibą rozumu i woli, pierwotnym „miejscem” uczuć, emocji i poruszeń.
Nowy Testament, w ścisłej łączności ze Starym, używa słowa serce w sensie pierwszorzędnego narządu życia psychicznego i duchowego, zatem wskazuje na centrum, w którym Bóg objawia się człowiekowi. Serce oznacza całość człowieka jako istoty myślącej, poruszanej przez wolę, pragnienia i uczucia. Człowiek jest więc właściwie tym, czym jest jego serce. Zdumiewająca wielkość Boga wyraża się natomiast w tym, że On „zna serca wszystkich” (Dz 1,24; 15,8). Tylko Bóg, Stwórca człowieka i wszechwiedzący, przenika ludzkie serce, zna jego ukryte głębiny i bada jego najskrytsze poruszenia.
Określenie Serce Jezusa/Chrystusa staje się zrozumiałe w świetle tradycji biblijnej, na której opiera się tradycja teologiczna i kult w Kościele; z tej tradycji czerpie także duchowość i mistyka wielkich czcicieli Serca Jezusa. Kult Serca Pana Jezusa jest jakby źródłem rzeki, z którego zaczyna się bieg wody — źródłem, poza które nie można sięgnąć, gdyż podejmując taką próbę, można by się bezużytecznie zagubić. Jeśli chodzi o człowieka, to serce jest symbolem rzeczywistym, który wskazuje na pierwotne centrum jego jedności psychologicznej jako istoty wcielonej i historycznej, złożonej z ciała i duszy, materii i ducha. Dlatego można powiedzieć, że serce stanowi „ja” człowieka, określa jego wnętrze i obejmuje jego ukrytą osobowość, która przeciwstawia się temu, co zewnętrzne. Serce jest miejscem, w którym Bóg wnika w człowieka; na nim jest wypisane prawo Boże, do niego jest posyłany Duch Święty i w nim mieszka Trójca Święta. Podkreślał to papież Jan Paweł II: „Serce jest nie tylko organem, który warunkuje biologiczną żywotność człowieka. Serce jest symbolem. Mówi o całym człowieku wewnętrznym” (2 czerwca 1979 r.)
Do takiego rozumienia serca odwoływał się sam Jezus w swoim nauczaniu (por. Mt 15,12-19). Zachowuje ono do dzisiaj całą aktualność i pouczającą wymowę. Ta sama linia rozumienia może być zastosowana w odniesieniu do tajemnicy Chrystusa, pozwalając uchwycić jej najbardziej ludzki wymiar.
Właśnie to znaczące wyrażenie Serce Chrystusa jest najbardziej odpowiednie i najbardziej wymowne, gdyż pozwala uchwycić, a nawet do pewnego stopnia określić całość tajemnicy Jezusa, aby wejść w głębię Jego postaci Syna Bożego, który stał się człowiekiem, który stał się — przez swoje uniżenie — pokornym Synem Człowieczym, który umarł, a potem zmartwychwstał. W Sercu Pana Jezusa otrzymujemy to „miejsce”, w którym Bóg najbardziej bezpośrednio i najbardziej po ludzku objawił samego siebie, miejsce, z którego — jak to widział św. Jan patrzący na przebity bok Jezusa (por. J 19,34-37) — Ojciec wylał na świat dar Ducha Świętego, wspólną miłość Ojca i Syna.
W Sercu Chrystusa człowiek otrzymuje do dyspozycji symbol niezrównanej i bezinteresownej miłości, miłości, która nie poddaje się porażkom, która triumfuje, będąc pokonaną, która daje życie po przyjęciu na siebie śmierci. Jest symbolem tej miłości, którą jest sam Bóg i którą jest Jego wewnętrzne życie. Serce Chrystusa głosi niezmiennie, że Bóg jest blisko człowieka, który cierpi i ugina się pod ciężarem życia, który modli się, a w chwili ostatecznej próby boleśnie pyta wraz z Jezusem ukrzyżowanym: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił”?
Serce Jezusa — brama życia
Gdy mówimy o Sercu Jezusa/Chrystusa, odnosimy się przede wszystkim do rzeczywistości ludzkiej, fizycznej, to znaczy do organu cielesnego, który Pan Jezus posiadał jako prawdziwy człowiek — każdy człowiek ma serce, aby mógł żyć. W niezwykłej rzeczywistości Chrystusa Jego Serce, począwszy od chwili wcielenia, było Sercem drugiej Osoby Trójcy Świętej. Stało się więc ono Sercem Bożym, jak potocznie mówimy. W całym swoim ziemskim życiu biło zgodnie z Sercem Boga Ojca, w komunii z Duchem Świętym, samoistną miłością Ojca i Syna. Czcząc więc Serce Jezusa, czcimy Jego samego w głębi Jego bosko-ludzkiej tajemnicy. Motywem tej czci jest fakt, że Serce Chrystusa nierozdzielnie jest złączone z Osobą Wiecznego Słowa, zatem wpisuje się integralnie w to zjednoczenie, jakie we wcieleniu zostało ukonstytuowane między pierwotną naturą Bożą Wiecznego Słowa i naturą ludzką, przyjętą właśnie we wcieleniu. W wyniku tego zjednoczenia Jezus Chrystus pozostaje „prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem”, jak Sobór Chalcedoński wyraził tajemnicę Jezusa Chrystusa.
Odnosząc się do konkretnej rzeczywistości Chrystusa — boskiej i ludzkiej — Sobór Watykański II w konstytucji Gaudium et spes w taki sposób podkreślił historyczny byt Jezusa „człowieka nowego” i „człowieka doskonałego”: „Ludzkimi rękami wykonywał pracę, ludzkim umysłem myślał, ludzką wolą działał, ludzkim serem kochał. Zrodzony z Maryi Dziewicy, stał się prawdziwie jednym z nas, podobny do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu” (nr 22). Odwoływanie się do rzeczywistości konkretnej, fizycznej i ludzkiej Serca Chrystusa może odegrać ważną rolę zarówno w teologii, jak i w odpowiadającej jej pobożności wiernych. Nie tylko bowiem w duchowości wiernych, ale także w dziejach teologii pojawiał się i ciągle jest jakoś obecny błąd monofizytyzmu odnośnie do tajemnicy Jezusa Chrystusa — Boga-Człowieka. Z tej na przykład racji greccy ojcowie Kościoła, aby bronić realizmu wcielenia Słowa przed tendencjami monofizyckimi gnostycyzmu i apolinaryzmu, odwoływali się do zasady: „To, co nie zostało przyjęte, nie zostało uzdrowione” (Grzegorz z Nazjanzu, Epistula 101, 32; por. Atanazy z Aleksandrii, Adversus arianos oratio 2, 69).
W swoim najwznioślejszym i najpełniejszym znaczeniu określenie Serce Chrystusa jest formalnie symbolem miłości Chrystusa do Ojca i do ludzi zbawionych w Jego krwi. Do symbolu serca odnosi się w pełni to, co św. Tomasz z Akwinu wyraził odnośnie do pojęcia ciała: „Gdy mówi się: «Słowo stało się ciałem», pojęcie ciała oznacza całego człowieka (pro toto homine), jakby się mówiło: «Słowo stało się człowiekiem»” (Summa theologiae III q. 5 a. 3 ad 1). Zatem gdy w teologii i w kulcie mówi się o Sercu Chrystusa, ma się właściwie na myśli całość tajemnicy Jezusa Chrystusa jako Słowa, które stało się ciałem, żyjącego w konkretności ciała i dziejów, przez które objawił On widzialnie tajemnicę niewidzialnego Ojca (por. J 1,18). Chrystus, jako Bóg i jako człowiek, przeżył w całej swojej dramatycznej intensywności dialog miłości między Bogiem i człowiekiem. Całe Jego ziemskie życie nie tylko było konkretnym objawieniem nieskończonej miłości Ojca, ale także pełną odpowiedzią serca człowieka powołanego do udzielenia synowskiej odpowiedzi na inicjatywę miłości Bożej. Pan Jezus jest więc Bogiem, który przychodzi przeżyć w pełni po ludzku swoją miłość oraz ukazać ją jako gorące wezwanie skierowane do każdego człowieka. W Jego Osobie człowiek kocha Boga i jest przez Niego kochany.
Pan Jezus jest żywą syntezą zrealizowanych wymagań stawianych przez pierwsze i zasadnicze przykazanie, które domaga się miłości do Boga: „całym swoim sercem, całą swoją duszą, całym swoim umysłem i całą swoją mocą”, a także przez przykazanie miłości bliźniego „jak siebie samego” (Mk 12,29-31; por. Pwt 6,4-5; Kpł 19,18). W doskonałej spójności z całym swoim życiem i ze swoją misją, Pan Jezus mógł wskazać siebie samego jako najwznioślejszy przykład do naśladowania przez uczniów: „To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak ja was umiłowałem” (J 15,12).
Na krzyżu Pan Jezus najwymowniej poświadczył swoją miłość do Ojca i do ludzi. Dobrowolnie ofiarując samego z siebie, z miłującego posłuszeństwa względem Ojca (Flp 2,8) i z miłości do ludzi, Chrystus ofiarował swoje życie dla odkupienia wszystkich ludzi (por. Mk 10,45; 14,24). W przebitym boku Chrystusa „została jakby otwarta brama życia” (Augustyn, In Ioannis Evangelium tractatus 120, 3). Jest to brama życia Bożego otwartego dla wszystkich ludzi, która niezmiennie pozostaje najbardziej znaczącym i przyciągającym symbolem niewymownej miłości Pana Jezusa do ludzi (J 13,1). Ono jest ostatecznym dowodem „największej miłości” (por. J 15,12), który Zbawiciel mógł okazać ludziom, dokonując w ten sposób ich odkupienia. Przebity bok Chrystusa pozostaje także otwartą księgą rozumienia wiary przez nas — chrześcijan, abyśmy nauczyli się coraz bardziej kochać Boga i braci „z całego serca”, z pełnym zaangażowaniem i oddaniem.
Kult Serca Chrystusa, gdy żywi się w swoim pierwotnym źródle teologicznym, którym jest integralna tajemnica Syna Bożego, który stał się ciałem, który umarł i zmartwychwstał, staje się więc dla każdego chrześcijanina źródłem wzrostu wiary oraz szkołą, czynnie wzbudzając miłość do wszystkich potrzebujących braci. Kochać Sercem Chrystusa — oznacza mieć w sobie takie same uczucia, jakie były w Nim (por. Flp 2,5). Pan Jezus, w pełnym przylgnięciu do woli Ojca i poruszany przez Ducha Świętego, żył konsekwentną i pełną miłością do każdego człowieka.
ks. Janusz Królikowski, Tarnów/opoka.pl/Fronda.pl
______________________________________________________________________________________________________________
3 CZERWCA – I SOBOTA MIESIĄCA
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA W KOŚCIELE ŚW. PIOTRA OD GODZ. 17.00
MSZA ŚW. WIGILIJNA Z UROCZYSTOŚCI TRÓJCY PRZENAJŚWIĘTEJ O GODZ. 18.00
PO MSZY ŚWIĘTEJ – NABOŻEŃSTWO WYNAGRADZAJĄCE ZA ZNIEWAGI I BLUŹNIERSTWA PRZECIWKO NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNIE
*****
„Bóg pragnie tego nabożeństwa”
Ks. Krzysztof Czapla SAC o nabożeństwie Pięciu Pierwszych Sobót
oprac. GS/PCh24.pl
*****
Jeśli chcemy zbudować z Maryją relację, która jest naprawdę wartościowa, prawdziwa i głęboka to trzeba z Nią rozmawiać w taki sposób jaki wskazała. Podczas objawień zaznaczyła, że ma być to codzienna modlitwa różańcowa. A siostra Łucja przypomniała, że język, w którym rozmawiamy z Maryją to język różańca – mówi ks. Krzysztof Czapla SAC, dyrektor Sekretariatu Fatimskiego.
Proszę Księdza, jak zbudować relację z Matką Bożą?
Tak jak w każdej relacji – przyjaźni, miłości – potrzeba rozmowy i stałości. Nie zbudujemy relacji bez stałości. W Fatmie – ale nie tylko – Maryja mówi o codziennej modlitwie różańcowej. Stąd stwierdzenie „odmawiajcie codziennie różaniec” jest dla nas znaczącą podpowiedzią. Jeśli chcemy zbudować z Maryją relację, która jest naprawdę wartościowa, prawdziwa i głęboka to trzeba z Nią rozmawiać w taki sposób jaki wskazała. Podczas objawień zaznaczyła, że ma być to codzienna modlitwa różańcowa. A siostra Łucja przypomniała, że język, w którym rozmawiamy z Maryją to język różańca.
Co powinno być fundamentem tej relacji?
Stałość. Jeśli nie będzie stałości tylko przypadkowość – nigdy nie zbudujemy relacji. Dotyczy to również relacji z drugim człowiekiem. Jeśli będziemy się spotykać od przypadku do przypadku to często nie będziemy potrafili nawet ze sobą rozmawiać, bo nie będziemy mieli tematów. A stałość rodzi pewne głębokie więzi. Jest wręcz wstępem do głębszej więzi. Z Maryją trzeba spotykać się codziennie.
Modlitwa różańcowa czasami nudzi, jest długa, usypia… Jak się przekonać do tego, że odmawianie różańca ma jednak sens?
Nigdy się nie przekonamy jeśli z czegoś nie skorzystamy. Na tym polega wszelkie bogactwo duchowych darów, że one nie przychodzą po jednym dniu – rozwój duchowy nie dokonuje się przez jeden akt. Łucja powiedziała bardzo pięknie, że modlitwa różańcowa nużąca, monotonna itd., ale… spójrz na swoje serce – co ono robi? Kurczy się i rozkurcza, i tak cały czas. Spójrz na świat: księżyc cały czas krąży wokół Ziemi. A co się dzieje ze słońcem, z całym wszechświatem? Gdyby nie było tej monotonii – nie byłoby życia. Wszechświat by się rozsypał. Nie ma innej możliwości jak się przełamać, żeby nie poddać się zniechęceniu. Nic, co wielkie nie przychodzi łatwo. Wszelkie duchowe dary – jeśli są wielkie – na początku mają być okupione pewną ofiarą, bo zyskujemy coś, czego nie kupimy za żadne pieniądze. Gdyby to przyszło łatwo to byśmy wpadli w pychę.
Możemy modlić się różnymi modlitwami do Matki Bożej. Po co jeszcze nabożeństwo Pierwszych Sobót Miesiąca?
Łucja odpowiedziała najprościej: „Ponieważ Bóg tak chce”. Jeśli objawienia w Fatimie są prawdziwe, to Maryja powiedziała: „Bóg pragnie tego nabożeństwa”. Gdyby pozostawić to wszystko decyzji każdego z nas to myślę, że każdy wybrałby sobie swoją własną drogę do Maryi i do Pana Boga. Kiedy mówimy o nabożeństwie Pierwszych Pięciu Sobót Miesiąca mówimy o nabożeństwie, które nie tylko ma mi coś pomóc, ale ma wpłynąć na świat. Mamy ratować dusze biednych grzeszników, którzy się nie modlą. A tu potrzeba pewnego wskazania – nie tylko opartego na ludzkiej mądrości, ale Bożego wskazania. A to, co jest Bożym wskazaniem wydaje się być najbardziej słuszne.
Dlaczego właśnie Pięć Sobót?
Takie dokładnie pytanie zadała siostra Łucja, ponieważ jej kierownik duchowy chciał aby przy następnej rozmowie z Panem Jezusem czy Matką Bożą o to zapytała. Pan Jezus odpowiedział bardzo jednoznacznie: ponieważ jest pięć bluźnierstw raniących Niepokalane Serce Maryi. Kiedy po raz pierwszy sięgamy do tych bluźnierstw to może nam się wydawać, że one nas – katolików nie dotyczą.
Bo nam – katolikom, czasami może się wydawać, że jesteśmy wręcz idealnym przykładem do naśladowania?
Jezus nie rozróżnia. On mówi o bluźnierstwach, które ranią Serce Maryi. Nie chodzi o to czy ktoś wierzy czy nie wierzy, czy akceptuje czy też nie. Chodzi o bluźnierstwa i zniewagi, a zniewaga zawsze dotyczy osoby. Nie można przecież znieważyć rzeczy. Zwróćmy uwagę na bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu: Niepokalane Poczęcie czyli Maryja została zachowana od zmazy grzechu pierworodnego, by mogła stać się Matką Boga. Bóg nie mógłby przyjąć ciała z matki, która naznaczona byłaby nawet pyłkiem grzechu. To nam uświadamia jak poważną przeszkodą jest grzech między nami a Bogiem. Gdyby Maryja była naznaczona grzechem, Bóg nie stałby się człowiekiem z Maryi Dziewicy. Jeśli więc ktoś dzisiaj przeinacza grzech albo uważa, że Dekalog trzeba napisać od nowa – bluźni przeciwko Niepokalanemu Poczęciu. Dobrem jest to, co nazwał Bóg i złem jest to, co nazwał Bóg.
Tak samo jest z drugim bluźnierstwem: przeciw Dziewictwu Matki Bożej?
Niezależnie od tego jakie są przypadki – osoby, które ślubowały czystość nie dorosły do pewnej świętości wcale nie oznacza, że dziewictwo, czystość i celibat nie mają żadnego znaczenia i należałoby je usunąć. Dziewictwo, czystość przed Bogiem były, są i będą święte. Jeśli ktoś chciałby dziś na to inaczej spojrzeć, bo są inne okoliczności – może negatywne czy skandaliczne – wcale nie znaczy, że dziewictwo Maryi przestało być święte przed Bogiem.
Jak rozumieć bluźnierstwa przeciw Jej Boskiemu Macierzyństwu i nieuznawanie w Niej Matki ludzi?
Jezus mówi, że nie można miłować Boga, którego się nie widzi, jeśli pierwej nie miłuje się bliźniego, którego się widzi. Czy mogę powiedzieć, że kocham Maryję jeśli nie kocham swojej mamy? Czasami ktoś może jechać do Sanktuarium na drugi koniec świata by pokłonić się Matce Bożej i wołać: „Mamusiu, pomóż mi” – i to jest piękne, ale musi się zapytać czy najpierw kocha własną mamę, którą widzi, która dała mu życie.
Czwartym bluźnierstwem jest znieważanie czynione przez tych, którzy wpajają w serca dzieci obojętność, pogardę, a nawet odrazę do Niepokalanej Matki. Czyli też niechęć do nabożeństw i modlitw do Matki Bożej?
W serca dzieci wszczepia się niechęć do Maryi jako Matki Boga. W naszym codziennym życiu zdarzają się takie sytuacje, że rodzice protestują żeby dzieci nie uczyć takiej starodawnej modlitwy jak różaniec. A to jest modlitwa, której uczy nas Matka Boża, i o tej modlitwie przypomina nam przez wieki.
Piątą zniewagą jest obraza czynione przez tych, którzy znieważają Ją w Jej świętych wizerunkach. Oczywiście wiemy, co robić ze zniszczonymi obrazkami, ale jak właściwie rozumieć to piąte bluźnierstwo?
Niestety, ale profanacje mają miejsce w Polsce. Na okrągło słyszymy o przerażających aktach ludzi, którzy są naszymi braćmi. Trzeba również i spojrzeć we własne serce. Większość z nas ma pewnie zerwane różańce, szkaplerz czy pamiątkę z pielgrzymki, które leżą w jakiejś szufladzie. Czasami przy okazji przeprowadzki wynosimy do piwnicy czy na strych obrazy, które kiedyś wisiały na ścianach. I niby nie mamy złych intencji, ale to też nie jest akt miłości, że to niszczeje. Kiedyś był piękny zwyczaj, że wszystko to się w godny sposób paliło, a czego nie można było spalić – zakopywało się w godnym miejscu. Często nasze przyzwyczajenia sprawiają, że szargamy to, co święte.
Co w sytuacji kiedy zaczęliśmy nabożeństwo Pierwszych Pięciu Sobót Miesiąca, ale z różnych względów nie możemy uczestniczyć we mszy św. w pierwszą sobotę miesiąca?
Kościół zatwierdzając Pięć Pierwszych Sobót Miesiąca w dokumencie, który w 2001 roku podpisał Ojciec Święty Jan Paweł II, zaznacza, że wszystkie wskazania dotyczące Pierwszych Sobót Miesiąca są analogiczne do Pierwszych Piątków Miesiąca. Łucja wprost zapytała: A jeśli ktoś nie może spełnić tych warunków w pierwszą sobotę? Odpowiedź brzmi jednoznacznie – wszystkie warunki: spowiedź, komunia, różaniec i kwadrans medytacji możemy odprawić w niedzielę po pierwszej sobocie, ale za zgodą kapłana.
A co ze spowiedzią? Jest koniecznie, by spowiadać się właśnie w pierwszą sobotę?
Łucja zapytała czy spowiedź może być ważna osiem dni. Pan Jezus odpowiedział, że nawet i więcej spowiedź może być ważna, jeśli w pierwszą sobotę będziemy w stanie łaski uświecającej. Trzeba pamiętać, że jeśli praktykujemy Pięć Pierwszych Sobót Miesiąca to powinniśmy pięć razy pójść do sakramentu pokuty.
Czyli też bez znaczenia czy różaniec omówimy rano czy wieczorem?
Nie musimy wszystkich warunków spełnić rano czy w południe. Warunki Pierwszych Sobót spełniamy w pierwszą sobotę, od północy do północy.
Teraz w czasie przygotowań dzieci do Pierwszej Komunii Świętej też niektórzy rodzice wolą zostać przed kościołem. Oczywiście, te wszystkie tematy jak przyjęcie, wystrój sali są ważne, ale nie możemy przecież zapominać, że to dziecko i Pan Jezus są najważniejsze w tym dniu…
Dzisiejszy świat jakby podąża w innym kierunku niż pragnie tego Matka Boża. Jeśli coś dla nas jest ważne to będziemy o tym mówić dziecku. Weźmy na przykład nabożeństwa majowe – jeśli rodzice nie mają czasu aby z dzieckiem zostać w kościele… Spotkałem się z taką sytuacją, że tato przywiózł dziecko do kościoła i powiedział mi, że nie ma czasu zostać z dzieckiem, bo ma pracę, obowiązki, ale kiedy byłby mistrzostwa świata w piłce nożnej wziął sobie urlop. Powiedział mi: Proszę Księdza, jest wielkie święto sportu. Co jest ważniejsze? Pan Bóg czy piłka nożna?
Przykre to…
Czy przez takie postępowanie uczy się dziecko miłości? Tak naprawdę nikt dziecka nie uczy wrogości, ale nie uczy miłości.
Kiedy ksiądz odkrył piękno nabożeństwa Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca?
Kiedy zacząłem je praktykować. Znałem nabożeństwa Pierwszych Sobót – pracuję w Sanktuarium na Krzeptówkach już dwadzieścia siedem lat, ale nie rozumiałem jego istoty. U nas na Krzeptówkach bardzo pięknie jest przeżywany dzień trzynasty – z czuwaniem całonocnym, podczas którego były odmawiane dwie/trzy części różańca. Natomiast, głębię Pierwszych Sobót odkryłem na nowo kiedy rozpoczęła się wielka nowenna fatimska przed stuleciem objawień Matki Bożej. Nagle sobie uświadomiłem czytając orędzie, że Maryja nie prosi o dzień trzynasty, tylko o codzienny różaniec i o wynagrodzenie w Pierwsze Soboty Miesiąca. „Przychodźcie trzynastego, a powiem wam kim jestem i czego chcę” – uświadomiłem sobie, że prośbą Maryi skierowaną do nas kiedy Jan Paweł II poświęcił świat i Rosję Niepokalanemu Sercu, tym co najbardziej jest znaczące w treści orędzia co nas wzywa, żeby doświadczyć owoców to jest wynagrodzenie w Pięć Pierwszych Sobót Miesiąca. Jeśli kocham Maryję to moja miłość jest prawdziwa wtedy kiedy będę odpowiadał na prośbę Tej, która mnie kocha.
Dziękuję za rozmowę
Marta Dybińska/PCh24.pl
______________________________________________________________________________________________________________