twitter.com/ArchdiocGlasgow
Partick church severely damaged by fire (Image: Contributed)
Amie. (@amieeeef) July 28, 2021
************************************************************************************************************
Bp Lechowicz po pożarze „polskiego kościoła” w Szkocji: serce krwawi
***
Serce krwawi – tymi słowami bp Wiesław Lechowicz, delegat Konferencji Episkopat Polski ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej, a zarazem przewodniczący Komisji KEP ds. Polonii i Polaków za Granicą, skomentował dla KAI niszczycielski pożar kościoła św. Szymona w Glasgow. Od zakończenia II wojny światowej ta zabytkowa świątynia była religijnym centrum tamtejszej Polonii.
– Mam serce zupełnie rozdarte i krwawiące, ponieważ miałem okazję kilka razy być w tym kościele, gdzie Polacy gromadzą się na Eucharystii. Od wielu lat mam bardzo dobry kontakt z ks. Marianem Łękawą, który od kilkudziesięciu lat pracuje w Glasgow i posługuje Polonii właśnie w tym kościele. W tym miejscu gromadzą się nasi rodacy nie tylko nabożeństwa w niedziele i święta, ale również wspólnoty i grupy prowadzące formację duchową, religijną – powiedział bp Lechowicz.
Wyjaśnił też dlaczego świątynia ta zwana jest „kościołem polskim”. – Mimo że został wybudowany przez Irlandczyków w XIX wieku, to jednak od czasu II wojny światowej gromadzili się w nim polscy żołnierze, uchodźcy, którzy nie wracali do Polski po wojnie. Po dzień dzisiejszy ten kościół służył wspólnocie polonijnej – wskazał delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej, dodając, że w świątyni „znajdowały się pamiątki związane z Polonią, z historycznymi wydarzeniami”.
– Smutno mi się robi, bo było to miejsce wielu nawróceń naszych rodaków żyjących w Szkocji. Ale ufamy w Bożą Opatrzność. To, co jest nieszczęściem w tym momencie, może przynieść jakieś owoce na przyszłość, chociaż jeszcze trudno w tym momencie o tym mówić. Z tego, co słyszałem od ks. Mariana Łękawy, ten pożar integruje wspólnotę polonijną. Można mieć nadzieję, że na tych gruzach dosłownie i w przenośni powstanie jeszcze bardziej żywa wiara – wskazał hierarcha.
Uspokoił też, że Polacy mają zapewnione miejsce modlitwy w Glasgow. – W czasie pandemii, w związku z restrykcjami dotyczącymi liczby osób w kościołach, od dłuższego czasu Polacy modlili się także w położonym niedaleko kościele św. Piotra. Jest jeszcze kościół św. Anny, gdzie posługują księża chrystusowcy i gdzie również Polacy gromadzą się na Mszach św. Ale kościół św. Szymona był najważniejszy z punktu widzenia historycznego dla polskiej emigracji. I stąd tak duży ból, że zdarzył się ten pożar – zaznaczył bp Lechowicz.
Poinformował, że w polskich kościołach w Wielkiej Brytanii gromadzi się około 10 procent mieszkających tam Polaków. – Myślę, że jakaś część gromadzi się kościołach angielskojęzycznych, bo Polacy znają język angielski. Natomiast nie patrzyłbym na to z punktu widzenia ilościowego, tylko jakościowego. Oczywiście część Polaków wyjeżdżających zagranicę i mieszkających na Wyspach Brytyjskich oddala się od Pana Boga i od Kościoła. Ale też nie brakuje przypadków, kiedy ludzie się nawracają, kiedy zagranicą odkrywają wartość wspólnoty Kościoła, a przez wspólnotę Kościoła zbliżają się również do Pana Jezusa – zauważył delegat KEP ds. Duszpasterstwa Emigracji Polskiej.
Zwrócił też uwagę na „braki personalne, gdy chodzi o księży pracujących wśród Polonii w Szkocji”. – Nasi rodacy z Edynburga i z innych stron dopominają się o księży, którzy mogliby podjąć pracę w Szkocji. Być może ten pożar wpłynie na wrażliwość niektórych księży w Polsce i być może pojawią się tacy, którzy będą chcieli służyć duszpastersko Polonii żyjącej w Szkocji. Gdyby tak było, byłbym wdzięczny za kontakt ze mną, z Biurem Duszpasterstwa Emigracji Polskiej (emigracja@episkopat.pl) i spróbujemy pomóc tym naszym rodakom – zachęcił bp Lechowicz.
************************************************************************************************************
Dzisiejszej nocy z 27 na 28 lipca roku 2021 kościół św. Szymona przechodzi do historii
28 lipca 2021
Patrzę na zgliszcza spalonego kościółka św. Szymona
i klękam razem z tymi,
których tu karmił Pan nasz Jezus Chrystus swoim Ciałem,
bo On wciąż leży w tym miejscu uświęconym,
przywalony osmolonymi szkockimi kamieniami.
Dobrze jest teraz przypomnieć sobie św. Augustyna,
który zapewnia,
że Pan Bóg cudownie potrafi wyciągać
ze zła nieporównanie dużo większe dobro.
Te olbrzymie buchające płomienie
wydobywające się z wnętrza ginącej świątyni,
środku nocy z 27 na 28 lipca Roku Pańskiego 2021,
już sprawiły,
że tlący się nikły płomyk wiary w naszych sercach,
osłabiony również wieloma miesiącami przesadzonego lęku,
aby nawet od Pana Boga trzymać się na dystans – ożywa.
Nie jest właściwe pochopnie osądzać, że wiara w wielu ludziach wygasła,
bo to nie jest według Bożego spojrzenia.
Maleńka iskierka ma w sobie moc rozpalić płomień,
nawet w gasnącym popiele ludzkich serc,
które żyją na wyjałowionej ziemi tego świata,
wydawałoby się – opuszczonej przez Boga.
A tymczasem płomienie palącego się kościółka św. Szymona
rozświetliły ciemności,
w których wielu przyzwyczaiło się chodzić po omacku.
Widok ten sprawił,
że przebudziło się ludzkie serce
uśpione przez tego, który działa w ciemnościach.
Niech będzie błogosławiony wstrząs,
który sprawia,
że nagle, choć tak różni jesteśmy,
powracamy do tego co jest najistotniejsze.
Każda zmiana boli,
bo lubimy się przyzwyczajać – tak jak przyzwyczailiśmy się,
że kościół św. Szymona był już od zawsze na “Partyku”.
Widać potrzebne było,
aby Słowa Boga, wybite na kamieniach wznoszących Boży Dom,
niewidzialne już dla wielu, stały się na nowo żywe.
W tych zgliszczach
pozostała również Matka Bożego Syna, która jest i naszą Matką
w obrazie Jasnogórskim – zawsze obecna
i pod krzyżem i w każdej Eucharystii.
Czterdzieści dwa lata temu przywieźliśmy Jej wizerunek z Jasnej Góry,
pobłogosławiony
przez Prymasa Tysiąclecia, kardynała Stefana Wyszyńskiego,
którego Kościół za dni 44 będzie nazywał już błogosławionym.
**********
28 lipca 1975
Glasgow jest miastem, w którym dzwonów nie słychać,
mimo licznych i pięknych wież kościelnych wyciosanych z kamienia.
Jedne są jak wieże obronne,
inne – jak strzały wycelowane prosto w niebo.
Według tutejszego prawa, jakie pozostało z religijnych wojen,
katolikom dzwonić nie wolno.
Nasi bracia, którzy kiedyś odeszli na znak protestu,
tworząc z kolei całą mozaikę przeróżnych grup religijnych,
budowali swoje własne kościoły.
Teraz nie wiadomo co z nimi zrobić,
bo te, które jeszcze nie zostały przemienione na różne biznesy,
stoją puste i smutne.
Ludzi zaś pełno w dużych magazynach sklepowych,
bo na oścież są otwarte i „w piątek i w świątek”.
W takiej oto scenerii w niedzielny poranek
na skrzyżowaniu Dumbarton Road i Byres Road słychać,
i to coraz głośniej – polską mowę.
Moi współziomkowie idą do maleńkiego i uroczego kościoła św. Szymona.
I tak kolejne już pokolenia
w tym miejscu karmią się Jezusowym Słowem
i Jezusowym Ciałem.
A potem wychodząc, na pewno mają świadomość,
choćby nawet niewielką,
że nie tylko spotkali, ale przyjęli samego Boga.
Bo skąd wzięłaby się zwycięska walka, o której nikt nie wie?
Statystyki cóż mogą powiedzieć
o cierpieniu, o przyjaźni, o miłości, o wierności,
gdzie dokonują się ludzkie wybory,
gdzie prawdziwe rodzi się życie.
Maleńki kościół św. Szymona jest szczyptą drożdży
otoczony z jednej strony młynem, gdzie ziarno ściera się na mąkę,
a z drugiej – ludzkim życiem, które się toczy,
jak w każdym wielkim mieście – niczym ciasto w dzieży.
__________________________________________________________________________
This night, from 27th to 28th July, 2021, the church of St Simon moves over to history.
28th July 2021.
I look at the ashes of the little church of St. Simon
and kneel with those
who were fed here by the Body of Our Lord, Jesus Christ,
for He still lies in this sacred place
crushed by scorched Scottish stone.
It is good to now remember St Augustine
who reassures us
that God can miraculously draw forth
a much greater good from evil.
Those huge raging flames
bursting from within the disintegrating sanctuary
in the middle of the night of 27th to 28th July in the Year of Our Lord 2021,
have already caused
the faint, smouldering light of faith in our hearts
weakened too, by many months of exaggerated fear
to even keep our distance from God – to come alive.
It isn’t appropriate to judge that faith has died in many people,
for this is not God’s view.
A small spark has the power to kindle a flame
even in the dying ashes of human hearts,
which live in the sterile soil of this world,
seemingly – abandoned by God.
Yet meanwhile, the flames of the burning little church of St Simon
illuminate the darkness
to which many are now accustomed.
This scene caused the human heart,
drowsed by him who acts in the darkness
to awaken.
Blessed be the shock which,
in spite of our diversity, causes us suddenly to return
to that which is most important.
Every change hurts,
because we like our habits – just as we were used to
St Simon’s church for ever being in Partick.
It was obviously necessary
that God’s Words, inscribed on the stones which raised God’s Dwelling,
and already unseen by many, should live anew.
The Mother of God’s Son also lies in these ashes,
She who is our Mother too,
in the picture of Jasnagóra, – always there,
under the Cross, and in every Eucharist.
Forty two years ago, we brought Her image from Jasnagóra,
blessed
by the Primate of the Millennium, cardinal Stefan Wyszyński,
who, forty four days from now, will be declared Blessed, by the Church.
______________________________________________
28 July 1975
No bells are heard in Glasgow city,
in spite of the many beautiful church spires hewn in stone.
Some are like defence towers,
others – like arrows aimed straight at heaven.
According to the law here, left behind by the religious wars,
Catholics may not ring church bells.
Our brothers who left as a sign of protest,
and then created a mosaic of various religious groups,
built their own churches.
Now, no-one knows what to do with them,
since those which have not become businesses,
stand empty and sad.
Meanwhile people crowd department stores,
since they are wide open “weekdays and Holy days”.
Against this background, on a Sunday morning,
Polish can be heard increasingly,
at the crossroads of Dumbarton Rd / Byres Rd.
My countrymen are going to the little, charming church of St Simon.
Continuing generations take sustenance here
from the word of Jesus
and the Body of Jesus.
And then, leaving, they surely are aware
even slightly,
that they not only met, but also received God himself.
For, from where would come the victorious battle, of which we know not?
What can statistics tell us
of suffering, of friendship, of love, of faithfulness,
where human choices are made,
where real life is born.
The little church of St Simon is a pinch of yeast
flanked on one side by a mill, where grain is ground to flour,
on the other, by human life, which turns, as in every city,
like dough in a kneading bowl.
__________________________________________________________________
kościół św. Piotra
Kościół św. Piotra jest jedną z najwcześniejszych parafii katolickich, która została przywrócona po reformacji (o dwie dekady wcześniej zanim na nowo przywrócono strukturę hierarchii Kościoła katolickiego). To tu, na West End, została odprawiona pierwsza Msza św., po bardzo wielkich prześladowaniach katolików przez szkockich kalwinów, pod gołym niebem w Roku Pańskim 1855 w pobliżu obecnej Merkland Street. Historyczny parasol, który chronił wtedy przed deszczem kapłana celebrującego Mszę św. znajduje się w biurze parafialnym św. Piotra, jako cenna pamiątka z tamtych czasów. Pierwszy kościół św. Szymona został otwarty przy Bridge Street w maju 1858 roku. Wtedy też została wybudowana plebania i szkoła. Kościół św. Szymona na początku był pod wezwaniem św. Piotra, ale kiedy okazało się, że jest zbyt mały dla rosnącej liczby katolików na “Partiku”, w roku 1903 powstał dużo większy kościół św. Piotra. Żeby nie myliło się o który kościół chodzi, dlatego pierwszy nazwano Bridge Street Church. Jednak od roku 1945 powrócono do patrona św. Piotra używając jego pierwszego imienia – Szymon.
Podczas II wojny światowej, w latach 1940-1944, polscy żołnierze każdej niedzieli przychodzili do tego kościoła na Mszę św. z Yorkhill, gdzie umieszczone były wtedy koszary, jedne z wielu, w których zakwaterowano polskie wojsko. I od tamtej pory kościół św. Szymona znany jest też jako “Polish Church” – polski kościół. Polacy, którzy osiedlili się w Glasgow po wojnie, wraz z rodzinami, od tamtej pory są bardzo związani z tym kościołem. Od 1975 roku kapelanem dla Polaków jest ks. Marian Łękawa SAC, który objął polskie duszpasterstwo po śmierci ks. kanonika Jana Gruszki. W tym czasie proboszczem parafii św. Szymona był bardzo znany ks. Patrick “Pady” Tierney, dzięki któremu kościół św. Szymona nie został zamknięty.
________________________________________________________
The church of St Peter is one of the earliest Catholic parishes restored after the reformation, (two decades before the restoration of the structure of the hierarchy of the Catholic Church). After the very heavy persecution of catholics by Scottish calvinists, it was here, in the West End, that the first Holy Mass was said, in the open air, in 1855, near what is now Merkland Street. The historic canopy which then protected the priest who was celebrating mass, from the rain, is now in the church office of St Peter’s as a precious reminder of those days. The first church of St Simon was opened near Bridge Street in May 1858. A presbytery and school were also built at that time. St Simon’s Church, was, at first, known as St Peter’s. However, when it became evident that it was too small for the increasing number of catholics in Partick, a much larger church of St Peter was built in 1903 To avoid confusion, the first church was called “Bridge st. Church”. However, from 1945, the name returned to its patron saint, St Peter, using his earlier name, St Simon.
During the II World War, from 1940-1944, Polish soldiers, stationed at the barracks in Yorkhill, one of many housing Polish troops, came to mass in this church every Sunday.
From that time, the church of St Simon became known as the “Polish Church”. From then, the Poles, who settled in Glasgow after the war, and their families, have been very closely connected to this church. From 1975 the Chaplain for the Poles is Rev. Fr. Marian Łękawa, SAC, who took over the Polish ministry after the death of Cannon Jan Gruszka. At that time, the parish priest at St Simon’s was the very well known Rev Fr Patrick “Paddy” Tierney, thanks to whom the church of St Simon was not shut down.
************************************************************************************************************
kontakt z duszpasterzem:
telefon domowy: 0141 339 9163
telefon komórkowy: 00 44 7974 240501
e-mail: marian.lekawa@gmail.com
adres: 4 Park Grove Terrace, Glasgow G3 7SD
Jestem do dyspozycji każdego dnia nie tylko, aby usłużyć w sakramencie spowiedzi św. czy w sakramencie namaszczenia chorych, ale również zapraszam na wspólną modlitwę czy rozmowę o Bożych wyzwaniach i Bożych znakach danych nam do odczytania tu i teraz.
************************************************************************************************************
KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONA
************************************************************************************************************
OD PIĄTKU 30 LIPCA MSZE ŚWIĘTE BĘDĄ W KOŚCIELE ŚW. PIOTRA
************************************************************************************************************
MSZE ŚWIĘTE
PRZED KAŻDĄ MSZĄ ŚWIĘTĄ JEST MOŻLIWOŚĆ PRZYSTĄPIENIA DO SAKRAMENTU SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ
**************
ŚRODA – 4 SIERPNIA
MODLITWA RÓŻAŃCOWA NA ZGLISZCZACH KOŚCIOŁA ŚW. SZYMONA – GODZ. 18.30
***
I CZWARTEK MIESIĄCA – 5 SIERPNIA
MSZA ŚWIĘTA W KAPLICY-IZBIE JEZUSA MIŁOSIERNEGO – GODZ. 20.30
ADORACJA OD GODZ. 21.00 – 22.00
***
I PIĄTEK MIESIĄCA – 6 SIERPNIA – UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO
MSZA ŚWIĘTA – GODZ. 19:00
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 18:00
***
I SOBOTA MIESIĄCA – 7 SIERPNIA
MSZA ŚWIĘTA – GODZ. 18:00
PO MSZY ŚW. – NABOŻEŃSTWO WYNAGRADZAJĄCE ZA ZNIEWAGI I BLUŹNIERSTWA PRZECIWO NMP
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 17:00
***
XIX NIEDZIELA ZWYKŁA – 8 sierpnia
PIERWSZA MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 14:00
ADORACJA I OKAZJA DO SPOWIEDZI ŚWIĘTEJ PRZED MSZĄ ŚWIĘTĄ OD GODZ. 13:30 – 14:00
***
REJESTRACJA NA WSZYSTKIE MSZE ŚW. PRZY WEJŚCIU DO KOŚCIOŁA
************************************************************************************************************
Lipiec jest miesiącem szczególnej czci PRZENAJDROŻSZEJ KRWI CHRYSTUSA
Św. Jan XXIII ogłosił w 1960 r. list apostolski „Inde a Primis” o rozszerzaniu nabożeństwa ku czci Przenajdroższej Krwi Pana Naszego Jezusa Chrystusa. W ten sposób Ojciec Święty zachęcał wiernych, aby w lipcu tematem swych rozmyślań uczynili Krew Chrystusa.
*****
1 lipca zgromadzenia żyjące według duchowości Krwi Chrystusa obchodzą uroczystość Przenajdroższej Krwi Chrystusa. Centrum kultu stanowi adoracja i komunia eucharystyczna, a także rozważania momentów przelania Krwi przez Chrystusa zawarte w liturgii i Piśmie Świętym. Publiczną i prywatną formą modlitwy może być także Litania do Najdroższej Krwi Chrystusa Pana.
Św. Jan XXIII ogłosił w 1960 r. list apostolski „Inde a Primis” o rozszerzaniu nabożeństwa ku czci Przenajdroższej Krwi Pana Naszego Jezusa Chrystusa. W ten sposób Ojciec Święty zachęcał wiernych, aby w lipcu tematem swych rozmyślań uczynili Krew Chrystusa. „Niechaj rozważają o niesłychanie obfitej i nieogarnionej wartości tej Krwi prawdziwie najdroższej” – pisał i przypomniał o siedmiu momentach, w których Jezus przelewał swoją krew. Były to: obrzezanie, modlitwa w Ogrójcu, biczowanie, ukoronowanie cierniem, droga krzyżowa, przybicie do krzyża i przebicie boku włócznią.
„Ta sama Krew Boża płynie we wszystkich sakramentach Kościoła, dlatego nie tylko słuszną jest rzeczą ale wielce sprawiedliwą, aby tej Krwi składali wszyscy odrodzeni w jej zbawczych strumieniach hołd adoracji, podyktowanej wdzięcznością i miłością” – czytamy w papieskim liście.
Papież pokreślił, że centrum adoracji Krwi Chrystusa jest chwila jej podniesienia podczas ofiary Mszy św., a swe przedłużenie znajduje ona w akcie Komunii eucharystycznej. „I tak uzdolnieni chrześcijanie idą na spotkanie codziennych wyzwań i przeciwności, zbożnych wyrzeczeń, a czasem samego męczeństwa” – pisał Jan XXIII.
Wielkim czcicielem i propagatorem tego kultu był ks. Kasper del Bufalo, który w 1815 r. założył Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa. Niespełna dwadzieścia lat później pod wpływem jego kazań powstało zgromadzenia Sióstr Adoratorek Przenajdroższej Krwi Chrystusa.
Uroczystość poświęcona Przenajdroższej Krwi Jezusa Chrystusa sięga swymi korzeniami do corocznych obchodów związanych z relikwiami przechowywanymi w kościele San Nicola in Carcere w Rzymie, które według tradycji są skrawkiem płaszcza setnika, który przebił włócznią Ukrzyżowanego, aby upewnić się o Jego śmierci.
10 sierpnia 1849 r. Pius IX rozszerzył na cały Kościół święto Przenajdroższej Krwi naszego Pana Jezusa Chrystusa, które było obchodzone w pierwszą niedzielę czerwca. Pius X w 1914 r. ustalił datę liturgicznych obchodów na dzień 1 lipca. W 1934 r. Pius XI podniósł te obchody do stopnia uroczystości.
Po reformie Pawła VI Krew Chrystusa czczona jest w całym Kościele w uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, czyli Boże Ciało. Zgromadzenia, żyjące według duchowości Krwi Chrystusa, obchodzą jednak święto Przenajdroższej Krwi Chrystusa 1 lipca jako uroczystość.
Kai.pl/Tygodnik NIEDZIELA
*********************
Niezbity dowód miłości
Lipcowym nabożeństwom ku czci Krwi Chrystusa towarzyszy pytanie: dlaczego właśnie w tym miesiącu szczególnie czcimy Krew Zbawiciela?
***
Spójrzmy na to pytanie z perspektywy historycznej. Jest początek XIX wieku, kiedy swą kapłańską działalność rozpoczyna młody ksiądz, obecnie święty, Kasper del Bufalo (1786 – 1837). Na drodze swojej kapłańskiej służby spotyka wybitne postacie Kościoła: przyszłą świętą, założycielkę Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa Marię De Mattias oraz ks. Jana Merliniego, dziś sługę Bożego. Wraz z ks. Franciszkiem Albertinim zakłada 8 grudnia 1808 r. Bractwo Przenajdroższej Krwi, a 7 lat później (w 1815 r.) – Zgromadzenie Misjonarzy Krwi Chrystusa. Przez lata mówi o Przenajdroższej Krwi w różnych kościołach Rzymu oraz w wielu innych miejscowościach, równocześnie stara się u papieża o formalne zezwolenie na obchody liturgiczne święta Przenajdroższej Krwi Chrystusa we wszystkich domach zgromadzenia. W 1822 r. papież na nie zezwala i wskazuje datę: 1 lipca. Jest to pierwszy krok w kierunku formalnego uznania, że lipiec będzie poświęcony czci Krwi Chrystusa. Druga ważna data jest związana z dekretem Redempti sumus (1849), wydanym przez papieża Piusa IX, w którym nakazał on, by w pierwszą niedzielę lipca w całym Kościele obchodzone było święto Przenajdroższej Krwi Chrystusa. Ostatecznie w 1914 r. św. Pius X ustanowił święto Przenajdroższej Krwi Chrystusa na dzień 1 lipca. Podniesienie rangi tego święta do stopnia uroczystości nastąpiło z okazji upamiętnienia w 1933 r. upływu dziewiętnastu wieków od czasu Odkupienia.
Ważne przesłanie
Wielkim orędownikiem kultu Krwi Chrystusa był św. Jan XXIII, który w liście apostolskim Inde a primis (1960) zwrócił się do wiernych z ojcowską zachętą: „Z okazji zbliżającego się dnia uroczystości Przenajdroższej Krwi Pana Naszego Jezusa Chrystusa oraz miesiąca tejże Krwi Chrystusowej poświęconego, zapłaty naszego wykupienia, okupu naszego zbawienia i życia wiecznego, niechaj wierni nad tym rozmyślają i często przystępują do Sakramentów świętych”.
Choć reforma kalendarza liturgicznego, która nastąpiła po Soborze Watykańskim II, zniosła odrębne obchodzenie w Kościele uroczystości Najdroższej Krwi Chrystusa, łącząc ją z uroczystością Najświętszego Ciała Chrystusa, popularnie nazywaną Bożym Ciałem, to zachowała się tradycja czci Przenajdroższej Krwi Chrystusa w lipcu. Nawiązał do niej św. Jan Paweł II 1 lipca 2001 r.: „Dziś zaczyna się lipiec, miesiąc, który zgodnie z ludową tradycją poświęcony jest kontemplacji Najświętszej Krwi Chrystusa, niezgłębionej tajemnicy miłości i miłosierdzia. (…) Krew Chrystusa jest ceną, którą Bóg zapłacił, aby wyzwolić ludzkość z niewoli grzechu i śmierci. (…) jest niezbitym dowodem miłości niebieskiego Ojca do każdego człowieka bez żadnego wyjątku”. To Krew, „której jedna kropla może wybawić cały świat od wszelkiej winy”.
Zgromadzenia, stowarzyszenia, grupy
Duchowość Krwi Chrystusa jest źródłem charyzmatu wielu zgromadzeń zakonnych, takich jak: Adoratorki Krwi Chrystusa (ASC), Misjonarze Krwi Chrystusa (CPPS) oraz Misjonarki Krwi Chrystusa (MSC), a także wielu ruchów świeckich żyjących tą duchowością.
Wspomniane wyżej Zgromadzenie Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa liczy ok. 1,3 tys. zakonnic i działa obecne w dwudziestu siedmiu krajach. Do Polski siostry adoratorki przybyły w 1946 r. i osiadły w Bolesławcu na Dolnym Śląsku. Wyrazem ich działalności apostolskiej jest m.in. powołanie Stowarzyszenia Krwi Chrystusa (SKC) w 1993 r. i stała opieka formacyjna nad grupami modlitewnymi organizowanymi w ramach tego stowarzyszenia (grupy te mają najczęściej charakter wspólnot parafialnych, ale są też wspólnoty rodzinne i sąsiedzkie).
Szerzenie kultu Krwi Chrystusa odbywa się również z gorliwym udziałem księży misjonarzy Krwi Chrystusa. Szczególnie ważna jest działalność wśród laikatu Wspólnoty Krwi Chrystusa (WKC) – międzynarodowego ruchu katolickiego prowadzonego przez misjonarzy.
Dla zgromadzeń zakonnych i wspólnot świeckich żyjących duchowością Krwi Chrystusa obchody ku czci Przenajdroższej Krwi Chrystusa pozostają w randze uroczystości i odbywają się corocznie 1 lipca. W tym dniu siostry adoratorki z Bolesławca nieprzerwanie od 1947 r. organizują odpust Krwi Chrystusa, w którym biorą udział nie tylko mieszkańcy miasta i okolic, ale również delegacje grup modlitewnych Stowarzyszenia Krwi Chrystusa z całego kraju. Z kolei w sanktuarium Krwi Chrystusa w Częstochowie, gdzie posługują misjonarze Krwi Chrystusa, odpust przypada zazwyczaj w ostatnią niedzielę czerwca. Przyjeżdżający wtedy z całej Polski pielgrzymi m.in. otrzymują błogosławieństwo relikwią Krwi Chrystusa. To samo błogosławieństwo udzielane jest w każdy czwartek przez cały rok podczas odmawiania koronki.
Zanim w dniu 1 lipca w kościołach parafialnych odprawione zostaną Msze św. inaugurujące nabożeństwa ku czci Krwi Chrystusa, od 22 czerwca odmawiana jest nowenna do Krwi Chrystusa. W wielu miejscach odbywa się także przez cały lipiec czytanie kolejnych rozważań dotyczących tajemnic przelania Krwi Chrystusa (np. autorstwa ks. Tullia Vegliantiego Krew Chrystusa – codzienne rozważania na lipiec). Inną praktyką lipcową jest codzienne odmawianie w parafiach i domach zakonnych Litanii i Koronki do Krwi Chrystusa.
Siostra Bernadetta Pajdzik ze Zgromadzenia Sióstr Adoratorek Krwi Chrystusa, krajowa moderatorka Stowarzyszenia Krwi Chrystusa: – Wszystkie lipcowe dni poświęcone są adoracji i modlitwie oraz szerzeniu kultu Najdroższej Krwi Chrystusa. Warto, abyśmy w tych dniach składali dziękczynienie Bogu za umiłowanie nas i obmycie z grzechów we Krwi Jezusa. Żyjąc duchowością Krwi Chrystusa i doświadczając mocy „ceny naszego zbawienia”, mamy zaszczyt i obowiązek troszczyć się o zbawienie swoje i naszych bliźnich. (…) Pamiętajmy o tym, aby Najdroższej Krwi okazać wdzięczność. Postarajmy się choć przez chwilę każdego dnia oddać hołd Jezusowi za to, że z miłości do nas oddał życie dla naszego zbawienia. Przelał swoją Krew, aby nas wyzwolić z jarzma grzechów, ze szponów śmierci, i wykupić z mocy złego ducha. Wygospodarujmy czas na dziękczynienie i uwielbienie Boga obecnego w Najświętszym Sakramencie. Doceńmy tę bliską Bożą obecność również w Eucharystii.
S. Krystyna Kusak, adoratorka Krwi Chrystusa/Niedziela
*******************************************************
O czci należnej Najdroższej Krwi Chrystusa
*****
„Ten kielich to Nowe Przymierze we Krwi mojej, która za was będzie wylana” (Łk 22, 20). Te słowa Zbawiciela wprowadzają nas w najgłębsze tajemnice naszej wiary: odkupienia, przebóstwienia i trwania w Chrystusie. Tradycyjnie w lipcu Kościół zachęcał do pogłębienia naszej wiary oraz czci wobec Najdroższej Krwi Pańskiej, do szukania łask, jeszcze większego zjednoczenia z Panem.
Pamiętamy, że krew Pańska przelana została biczowania, cierniem ukoronowania; krwawy pot towarzyszył Zbawicielowi w Ogrójcu. Kiedy Jego bok został przebity przez żołnierzy, „natychmiast wypłynęła krew i woda” (J 19, 24). Litania ku czci Najświętszej Krwi wskazuje nam ją jako „zapłato naszego zbawienia” – „bez której nie ma przebaczenia”, „zdrój miłosierdzia”, „pokój i słodycz dusz naszych”, „zadatek życia wiecznego”. Chrystus jest obecny w swym Kościele, a w sposób szczególny w Eucharystii, w trakcie Mszy świętej będącej uobecnieniem ofiary Krzyża. Konsekracja jest tym momentem, w którym powinniśmy wielbić dobroć i wielkość miłosiernego Boga, ofiarowując także swoje życie, troski, wysiłki, jak i nasze cierpienia. We wszystkim, co czynimy, co przeżywamy, mamy jednoczyć się z Bogiem, z miłości składając Mu ofiarę z samego siebie poprzez posłuszeństwo Prawu Chrystusowemu i Bożej woli.
Uciekajmy się do Krwi Chrystusowej, oddawajmy należną jej cześć, szukajmy łask u Tego, dla którego wszystko jest możliwe. Wejdźmy w samą głębię tajemnicy Bożej miłości i odkupienia. Pamiętajmy, że możemy stać się winni Krwi Jego, o ile nie przyjmiemy łaski wysłużonej na Krzyżu. Św. Paweł przypomina nam także o Eucharystii, prawdziwym Chrystusie obecnym pośród nas: „Ilekroć bowiem spożywacie ten chleb albo pijecie kielich, śmierć Pańską głosicie, aż przyjdzie. Dlatego też kto spożywa chleb lub pije kielich Pański niegodnie, winny będzie Ciała i Krwi Pańskiej” (1 Kor 11, 26-27). Odnówmy sposób, w jaki uczestniczymy w Przenajświętszej Ofierze, zwróćmy się do Boga z gorącą modlitwą – Kościół wskazuje nam wiele tekstów, które wykorzystać możemy dla oddania czci Najświętszej Krwi Pańskiej; w lipcu do naszych codziennych modlitw możemy dołączyć stosowną litanie.
Św. Jan XXIII pozostawił takie oto nauczanie, zaprezentowane w liście apostolskim „Inde a primis”:
Wielce (…) odpowiednią i zbawienną rzeczą jest oddawanie czci Boskiej Kielichowi z Krwią Nowego i Wiecznego Przymierza, szczególnie wtedy, kiedy ten kielich, podczas Mszy świętej, podniesiony jest w górę oraz w czasie przyjmowania tej Krwi w Komunii świętej, bo ta Krew przecież nierozdzielnie złączona jest z Jego Ciałem. Wtedy złączeni z kapłanem celebransem wierni mogą z całą szczerością w duszy powtarzać te słowa, które on wypowiada w chwili przyjmowania Komunii świętej: „Przyjmę kielich zbawienia i wzywać będę Imienia Pańskiego…”, „Krew Pana Naszego Jezusa Chrystusa niechaj strzeże duszy mojej na żywot wieczny. Amen”. W ten sposób wierni, ilekroć tylko godnie do Komunii świętej przystępować będą, otrzymają obfitsze owoce odkupienia, zmartwychwstania i życia wiecznego, jakie ofiarowana Krew Chrystusowa „przez Ducha Świętego” (Hebr 9, 14) przysparza całemu rodzajowi ludzkiemu. A posileni Ciałem i Krwią Chrystusa, staną się oni uczestnikami tej Boskiej mocy, która zrodziła całe szeregi męczenników. Ta moc sprawi, że wierni Chrystusowi łatwiej będą znosić trudy życia codziennego a nawet, gdy zajdzie tego potrzeba, złożą swe życie w ofierze, w obronie cnoty chrześcijańskiej i sprawy Królestwa Bożego. Tym żarem miłości zapaleni, powtarzać będą za św. Janem Chryzostomem te słowa, które on, miłością owiany, w swych pismach pozostawił: „Od tego stołu odchodzimy, jakoby lwy ogniem ziejące, straszni szatanom, rozpamiętując, kto to jest naszą Głowa i jak wielką miłość nam okazał… Ta Krew godnie przyjęta, czarta odstrasza, aniołów do nas przywołuje, samego Pana aniołów sprowadza… Ta Krew przelana cały świat obmywa… To jest ta cena świata; to jest cena, za którą Chrystus Pan Kościół kupił… To rozważanie nasze namiętności uśmierza… Dokąd że tedy będziemy do rzeczy doczesnych przywiązani? Kiedyż się obudzimy? Jak długo troskę o nasze zbawienie zaniedbywać będziemy? Rozpamiętujmy tedy te dobra, których nam Pan udzielić raczył, bądźmy Mu za to wdzięczni, chwałę Mu oddający nie tylko przez samą wiarę, ale przez uczynki” (Homilia do św. Jana XLVI: Migne PG L1X, 260 – 261).
Benedykt XVI wyjaśniał tę tajemnicę następująco w roku 2010 w trakcie podróży apostolskiej do Wielkiej Brytanii:
Wylana Krew Chrystusa jest źródłem życia Kościoła. Jak wiemy, św. Jan widzi w krwi i wodzie, która wypłynęła z ciała naszego Pana, źródło boskiego życia, które jest darem Ducha Świętego, przekazywanym nam w sakramentach (J 19, 34; por. 1 J 1, 7; 5, 6-7). List do Hebrajczyków «uwydatnia», że tak powiem, liturgiczne implikacje tej tajemnicy. Poprzez swoje cierpienie i śmierć, swoje samo-ofiarowanie się w wiecznym Duchu Jezus stał się naszym Najwyższym Kapłanem i «pośrednikiem Nowego Przymierza» (Hbr 9, 15). Słowa te nawiązują do słów samego Pana Jezusa, wypowiedzianych w czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy ustanowił Eucharystię jako sakrament swego Ciała, wydanego za nas, i swojej Krwi nowego i wiecznego przymierza, przelanej na odpuszczenie grzechów (por. Mk 14, 24; Mt 26, 28; Łk 22, 20).
Wierny poleceniu Chrystusa: «to czyńcie na moją pamiątkę!» (Łk 22, 19), Kościół w każdym miejscu i czasie, sprawując Eucharystię, aż do chwili, kiedy Pan powróci w chwale, raduje się Jego sakramentalną obecnością i czerpie moc z Jego zbawczej ofiary, złożonej na odkupienie świata. Realność Ofiary eucharystycznej zawsze stanowiła centralny element wiary katolickiej; podawana w wątpliwość w XVI w., została uroczyście potwierdzona na Soborze Trydenckim, w kontekście naszego usprawiedliwienia w Chrystusie. (…)
Ofiara eucharystyczna Ciała i Krwi Chrystusa zawiera z kolei tajemnicę nieustannie trwającej męki naszego Pana w członkach Jego Mistycznego Ciała — Kościoła, w każdym czasie. (…) Chrystus, nasz wiekuisty Najwyższy Kapłan, codziennie włącza nasze ofiary, cierpienia, potrzeby, nadzieje i pragnienia w nieskończone zasługi swojej własnej ofiary. Przez Niego, z Nim i w Nim oddajemy nasze własne ciała na ofiarę świętą i miłą Bogu (por. Rz 12, 1). W tym sensie zostajemy włączeni w Jego wiekuistą ofiarę, dopełniając, jak mówi św. Paweł, w naszym ciele braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół (Kol 1, 24).
PCh.pl/msf
*****************************************************
Litania do Najdroższej Krwi Serca Pana Jezusa
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Krwi Chrystusa, Jednorodzonego Syna Ojca Przedwiecznego, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, wcielonego Słowa Bożego, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, nowego i wiecznego Przymierza, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, przy konaniu w Ogrójcu spływająca na ziemię, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, tryskająca przy biczowaniu, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, brocząca spod cierniowej korony, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, przelana na krzyżu, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, zapłato naszego zbawienia, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, bez której nie ma przebaczenia, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, która poisz i oczyszczasz dusze w Eucharystii, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, zdroju miłosierdzia, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, zwyciężająca złe duchy, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, męstwo Męczenników, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, mocy Wyznawców, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, rodząca Dziewice, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, ostojo zagrożonych, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, ochłodo pracujących, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, pociecho płaczących, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, nadziejo pokutujących, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, otucho umierających, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, pokoju i słodyczy serc naszych, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, zadatku życia wiecznego, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, wybawienie dusz z otchłani czyśćcowej, wybaw nas.
Krwi Chrystusa, wszelkiej chwały i czci najgodniejsza, wybaw nas.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
P. Odkupiłeś nas, Panie, Krwią swoją.
W. I uczyniłeś nas królestwem Boga naszego.
Módlmy się: Wszechmogący, wieczny Boże, Ty Jednorodzonego Syna swego ustanowiłeś Odkupicielem świata i Krwią Jego dałeś się przebłagać, daj nam, prosimy, godnie czcić zapłatę naszego zbawienia i dzięki niej doznawać obrony od zła doczesnego na ziemi, abyśmy wiekuistym szczęściem radowali się w niebie. Przez Chrystusa, Pana naszego.
W. Amen.
*****
Cena naszego zbawienia
Z Przenajdroższej Krwi Chrystusa jesteśmy zrodzeni.
Z Przenajdroższej Krwi Chrystusa jesteśmy odkupieni.
Przenajdroższa Krew Chrystusa obmywa nas z grzechów i daje zadatek
życia wiecznego.
Oby każde ludzkie serce napełniało się coraz bardziej wdzięcznością Panu Jezusowi!
******************************
„Święta godzina”. Sekret udanego dnia według abp. Fultona Sheena
Nigdy tego nie zaniedbywał, bo wierzył, że to esencja jego kapłaństwa – niczym butla z tlenem, odnawiająca tchnienie Ducha Świętego w samym środku dusznej i ciasnej atmosfery świata.
Arcybiskup Fulton Sheen znany był doskonale ze swoich praktycznych porad duchowych, które dawały świeckim narzędzia dla duchowego rozwoju.
Jednym z często podkreślanych wskazań zawartych w różnych pismach arcybiskupa, w tym w jego autobiografii, była codzienna praktyka, która dawała mu energię i zapewniała udany dzień.
Po otrzymaniu święceń kapłańskich postanowił codziennie modlić się jedną godzinę przed Najświętszym Sakramentem. Jak to wyjaśnił w autobiografii zatytułowanej A Treasure in Clay [Skarb w naczyniach glinianych], na pomysł ten wpadł jeszcze będąc seminarzystą i udało mu się postanowienie to dochować do końca życia.
Arcybiskup przyznał też szczerze, że nie było to bynajmniej łatwe i że często wymagało wielu poświęceń.
Godzina święta. Czy to trudne? Niekiedy wydaje się trudne. Może wiązać się z koniecznością odwołania jakiegoś miłego spotkania bądź obudzeniem się godzinę wcześniej, jednak tak naprawdę nigdy nie był to ciężar, a wyłącznie radość.
Nie każda godzina modlitwy była dla Fultona łatwa. Jak sam przyznawał, czasem zdarzało mu się przysnąć. Pomimo wszystko jednak wierzył, że konsekwentne przeznaczanie jednej godziny dnia na modlitwę pozwalało mu na pogłębienie relacji z Panem Jezusem.
Fulton Sheen zauważył, że godzinna modlitwa była szansą na baczne wsłuchanie się w Boga i uspokojenie umysłu pośród wszelkich trosk życia codziennego. Czas ten pozwolił mu na dobre przygotowanie się na nadchodzący dzień i na rozpoczęcie go z odpowiednią energią.
Arcybiskup uważał ponadto, że godzina przed Najświętszym Sakramentem uchroniła jego powołanie i nie pozwoliła, by udał się na poszukiwanie „bardziej zielonych pastwisk”.
Tak oto Godzina święta, oprócz wszystkich innych dobrych owoców duchowych, nie pozwoliła mi zbaczać z drogi. Kiedy jest się przy tabernakulum, nie ma się czasu na poszukiwanie innych pastwisk. Ta wydawałoby się słaba, migocząca nikłym płomieniem wieczna lampka ma jakąś tajemniczą własność świecenia „najjaśniejszym światłem”. Godzina święta stała się niczym butla z tlenem, odnawiająca tchnienie Ducha Świętego w samym środku dusznej i ciasnej atmosfery świata. Nawet gdy wydawało się to nieopłacalne i pozbawione duchowej intymności, ja ciągle miałem wrażenie, że jestem przynajmniej jak pies u drzwi mistrza, gotowy na wypadek, gdyby mnie wezwał.
Chociaż większość godzinnych czuwań miało miejsce w kościele, przed Najświętszym Sakramentem, pastorzy protestanccy zostali zainspirowani słowami arcybiskupa i przyjęli podobną praktykę.
Najbardziej niezwykły był wpływ modlitwy w trakcie Godziny świętej na duchownych niekatolickich. Wygłosiłem trzy serie rekolekcji dla pastorów protestanckich, dwukrotnie dla ponad trzystu duchownych w Południowej Karolinie i na Florydzie, zaś raz dla mniej licznej grupy na Princeton University. Poprosiłem moich słuchaczy o stałą godzinną modlitwę podczas Godziny świętej dla walki z siłami zła na świecie, gdyż o to właśnie poprosił nasz Pan w noc swojej Męki.
I nawet jeśli pastorzy nie modlili się przez godzinę przed tabernakulum w katolickim kościele, przyjęli radę arcybiskupa i codziennie przez godzinę wsłuchiwali się w Boga i wstawiali za światem.
Rady arcybiskupa starało się wprowadzać w życie wielu świeckich i doświadczyli obfitych darów duchowych. Niektórzy pozostawali na modlitwie przez pełną godzinę, inni tylko pół godziny czy nawet 15 minut.
Chodzi przede wszystkim o postanowienie poświęcenia pewnej ilości czasu na modlitwę każdego dnia i o wytrwanie w tym postanowieniu. Im więcej czasu jesteśmy w stanie poświęcić na modlitwę w ciszy, tym więcej czasu mamy na rozwój naszej relacji z Jezusem.
I nawet jeśli czasem wydaje się, że nic się nie dzieje, owoce będą widoczne później, a nasze dni będą o wiele bardziej „udane” na sposób, jakiego nigdy nie bylibyśmy sobie w stanie wyobrazić.
Philip Kosloski/Aleteia.pl
*********************************************
Plan godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu minuta po minucie
***
Do godzinnej adoracji Najświętszego Sakramentu wystarczy tabernakulum z wieczną lampką, Pismo Święte, ewentualnie także Katechizm Kościoła Katolickiego (dostępne w internecie).
Zachowaj dwie podstawowe zasady.
Po pierwsze: nie bądź gadatliwy. Nie odklepuj modlitw i nie skupiaj się na tym, co jest przyczyną codziennych zmartwień. Bądź spokojny zewnętrznie i wewnętrznie.
A po drugie: bądź uważny. Adoracja to nie godzina czytań – fragmenty Pisma Świętego mają być jedynie wprowadzeniem do modlitwy.
********************************
Godzinna adoracja przed Najświętszym Sakramentem
Nie ma jednego określonego schematu modlitwy w trakcie godziny świętej. Poniższe wskazówki mogą okazać się pomocne w przypadku dekoncentracji uwagi, jednak można je dowolnie dostosowywać do własnych potrzeb.
© Mari Tere | Shutterstock
00-05 min:
Rozpoczęcie – Pierwsze 5 minut
Poproś o wsparcie Ducha Świętego, a następnie odmów akty wiary, nadziei i miłości. Powiedz Panu Bogu, jak bardzo w Niego wierzysz, jak Mu ufasz i jak Go kochasz. Poproś, aby przymnożył ci wiary, nadziei i miłości.
Dobra rada: modlitwy do Ducha Świętego oraz akty wiary, nadziei i miłości znajdziesz w modlitewniku lub w sieci.
© George Martell BostonCatholic | CC BY-ND 2.0
05-15 min:
Adoracja – Kolejne 10 minut
Adoruj Pana Boga. Pan Bóg trzyma w swoim ręku wszechświat niczym nasionko. Pan Bóg jest wszechmocny, dobry, piękniejszy niż jesteśmy to sobie w stanie wyobrazić i bardziej realny, aniżeli wszystkie przedmioty wokół nas. Wyobraź sobie, że obok ciebie siedzi Chrystus Pan. Powiedz Mu: „Boże mój, uwielbiam Ciebie za Twoją wspaniałość z głębi mojej uniżoności. Ty jesteś wielki, a ja taki mały” lub odmawiaj „Chwała Ojcu i Synowi…” Powtarzaj te słowa tak długo, jak to będzie konieczne.
Dobra rada: Odczytaj „Te Deum”. Fragmenty Pisma Świętego przydatne podczas adoracji: Wj 33, 18-23; Pnp 2, 8-17; Mt 2, 1-11; J 1, 1-18; Kol 1, 15-20; Flp 2, 6-11. Bądź skoncentrowany. Siedź, stój lub klęcz z szacunkiem. Jeśli morzy cię sen, wstań!
© Grant Whitty/Unsplash | CC0
15-25 min:
Akt skruchy – Kolejne 10 minut
Zadośćuczynienie. Zbawia nie twoja miłość do Boga, lecz Jego do ciebie. Zrób rachunek sumienia. Módl się o zadośćuczynienie za grzechy świata. Módl się: „O mój Jezu, przepraszam Cię. Wybacz mi” (wyobraź sobie Jezusa na krzyżu; ucałuj każdą Jego ranę).
Dobra rada: Fragmenty Pisma Świętego stosowne do wyrażenia skruchy wobec Pana Boga: 1 Kor 13, 4-7; Kol 3, 5-10; 1 Tm 1, 12-17; Jk 3, 2-12; 1 J 1, 5-2:6; Psalmy pokutne: 6, 32, 38, 51, 102, 130, 142.
© A&A Photography / Flickr
25-40 min:
Medytacja – Kolejne 15 minut
Kontempluj działanie Pana Boga. Możesz w myślach odprawić drogę krzyżową lub odmówić różaniec. Lub też: Medytacja za pomocą Pisma Świętego. Przeczytaj krótki fragment z Ewangelii. Wyobraź sobie przeczytaną scenę. Jak zareagował wówczas Chrystus Pan? Pomyśl o trzech sytuacjach z własnego życia, do których można by odnieść dany fragment. Medytuj na temat każdego wersetu. Medytacja za pomocą nauki Kościoła. Przeczytaj krótki fragment z Pisma Świętego lub Katechizmu, który odnosi się do nauczania Kościoła. Pomyśl, jaki był Boży zamysł i zastanów się, w jaki sposób odnosi się do ciebie (to może wyglądać np. tak: niedziela – zmartwychwstanie; poniedziałek – wcielenie; wtorek – miłosierdzie, pokuta; środa – Duch Święty; czwartek – Eucharystia; piątek – Męka Pańska; sobota – Maryja). Medytacja związana z życiem. Pogłębiając rachunek sumienia, przyjrzyj się własnemu życiu. W jaki rodzaj pychy popadasz najczęściej? Czy jest to egoizm (cenisz wyłącznie siebie samego), próżność (najbardziej cenisz zdanie innych), czy zmysłowość (cenisz głównie własną wygodę)? Módl się o przeciwieństwa tych grzechów: miłosierdzie (służbę przede wszystkim innym), wierność (dbaj najbardziej o zdanie Chrystusa Pana), dyscyplinę (akceptacja własnych krzyży).
© Philippe Lissac / Godong
40-50 min:
Dziękczynienie – Kolejne 10 minut
Wyraź wdzięczność za wszystkie dary otrzymane od Pana Boga. Pan Bóg nie tylko cię stworzył, ale w każdej chwili podtrzymuje twoje istnienie z miłości. Dziękuj Mu za dosłownie wszystko. Nazwij konkretne dary Boże: jedzenie, schronienie, ubranie, zdrowie, rodzina, przyjaciele, nauczyciele, współpracownicy, dom. Przede wszystkim jednak podziękuj za dary duchowe – za wiarę, nadzieję, miłość, ten czas modlitwy, za religię katolicką i za uczniów, którzy dotarli do Ciebie. Dziękuj Bogu za wysłuchanie Twoich modlitw. Dziękuj Mu za otrzymane krzyże. Dziękuj Mu za to, że cię stworzył i zależy Mu na tobie tak bardzo, że oddał za ciebie życie.
Dobra rada: fragmenty Pisma Świętego stosowne do dziękczynienia Pan Bogu: Rdz 1; Rdz 8, 15-22; Hi 1, 13-22; Dn 3, 46-; Mt 6, 25-34; Łk 17, 11-19; Ps: 8, 65, 66, 100, 111.
© Jeffrey Bruno/Aleteia.pl
50-55 min:
Prośby – Kolejne 5 minut
Poproś Pana Boga o to, czego potrzebujesz ty sam i inni. Pan Bóg jest królem wszechświata i jest wszechmocny, nawet jeśli nie jest to dla ciebie teraz całkowicie oczywiste. Módl się: za Kościół, w intencjach Ojca Świętego, za cierpiących, kapłanów i biskupów, osoby konsekrowane, o powołania, za ojczyznę i swoją rodzinę oraz o to, czego najbardziej potrzebujesz w życiu duchowym. Módl się o pokój i ochronę rodziny. Módl się za tych, którzy prosili cię o modlitwę.
© Mari Tere | Shutterstock
55-60 min:
Zakończenie – Ostatnie 5 minut
Postanów sobie, że – prowadzony światłem Ducha Świętego – podejmiesz realistyczne i wymierne działania. Nazwij je. Poproś o wstawiennictwo Matkę Bożą. Możesz w tym celu odmówić modlitwę maryjną (np. Pod Twoją Obronę).
_______________________
Tom Hoopes/Aleteia.pl
**************************************
Jak powinna wyglądać adoracja Najświętszego Sakramentu według nauki Kościoła Katolickiego?
Katechizm Kościoła Katolickiego w punkcie 2628 stwierdza: „Adoracja jest zasadniczą postawą człowieka, który uznaje się za stworzenie przed swoim Stwórcą. Wysławia wielkość Pana, który nas stworzył, oraz wszechmoc Zbawiciela, który wyzwala nas od zła. Jest uniżeniem się ducha przed „Królem Chwały” (Ps 24, 9-10) i pełnym czci milczeniem przed Bogiem, który jest „zawsze większy”. Adoracja trzykroć świętego i miłowanego ponad wszystko Boga napełnia nas pokorą oraz nadaje pewność naszym błaganiom”.
W modlitwie adoracyjnej uznajemy nasze właściwe miejsce i całkowitą zależność wobec Boga, który nas cudownie stworzył i jeszcze cudowniej obdarzył poprzez swojego Syna darem uczestnictwa w życiu Trójcy Przenajświętszej. Dlatego najwłaściwszą postawą jest pełne czci milczenie przed Bogiem, aby w ciszy swojego serca wysławiać niepojętą Tajemnicę Bożej Obecności.
*********************************
O Boże mój, wierzę w Ciebie
(“Modlitwa Anioła” z Fatimy)
Modlitwa uwielbienia Najświętszego Sakramentu
O Boże mój, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie i miłuję Ciebie. Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, Tobie nie ufają i Ciebie nie miłują. Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty. W najgłębszej pokorze cześć Ci oddaję i ofiaruję Tobie Przenajdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego na ołtarzach całego świata jako wynagrodzenie za zniewagi, świętokradztwa i obojętność, którymi jest On obrażany. Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i przez przyczynę Niepokalanego Serca Maryi, proszę Cię o łaskę nawrócenia biednych grzeszników.
*****
Modlitwy podyktowane przez Anioła dzieciom w Fatimie w roku 1916, poprzedzającym objawienia Matki Bożej z roku 1917.
(Wiosna 1916)
Siostra Łucja: Zbliżywszy się do nas, powiedział:
– „Nie bójcie się, jestem Aniołem Pokoju! Módlcie się ze mną”.
Uklęknął i pochylił głowę aż do ziemi. Porwani siłą nadprzyrodzoną robiliśmy to samo i powtarzaliśmy słowa wymawiane przez niego:
O Boże mój, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie,
ufam Tobie i miłuję Ciebie.
Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą,
Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i Ciebie nie miłują.
***
(Jesień 1916)
Siostra Łucja: Kiedy tam byliśmy, ukazał się nam Anioł po raz trzeci. Trzymał w ręce kielich, nad którym unosiła się święta Hostia, z której spływały krople Krwi do kielicha. Nagle kielich z Hostią zawisł w powietrzu, a Anioł uklęknął na ziemi i powtórzył trzy razy modlitwę:
Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty.
W najgłębszej pokorze cześć Ci oddaję i ofiaruję Tobie
Przenajdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa,
obecnego na ołtarzach całego świata
jako wynagrodzenie za zniewagi,
świętokradztwa i obojętność, którymi jest On obrażany.
Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca
i przez przyczynę Niepokalanego Serca Maryi,
proszę Cię o łaskę nawrócenia biednych grzeszników.
************************
10 niespodzianek częstej adoracji Najświętszego Sakramentu
***
Naprawdę: jeszcze bardziej zakochasz się w Jezusie Eucharystycznym!
Katechizm Kościoła katolickiego definiuje Eucharystię jako „źródło i szczyt życia Kościoła”. Może okazać się trudnym zadaniem znalezienie czasu na adorację Najświętszego Sakramentu. Jednak jeśli ci się to uda, jeśli podejmiesz się regularnej adoracji Jezusa w Eucharystii, może ci się przydarzyć wiele niespodzianek.
A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im mówiąc: „Bierzcie, to jest Ciało moje”. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: „To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana” (Mk 14,22-24).
We współczesnej kulturze idea postępu duchowego jest drastycznie niedoceniana; praca nad duchowością często jest uważana za marnotrawienie czasu lub za zachowania typowe dla naszych naiwnych przodków. W rzeczywistości za wartościowy uważany jest jedynie postęp widoczny na zewnątrz i bardziej „dotykalny”.
Podstawową różnicę między postępami materialnym i duchowym stanowi to, iż postęp materialny istnieje poza tobą. Jest źródłem pewnych pozytywnych doznań, jednak pozostaje zawsze obciążony do pewnego stopnia skazą tymczasowości i niestałości. Z drugiej strony postęp duchowy oznacza, że to ty się zmieniasz. Czas, który „tracisz” na adoracji, może cię zaskoczyć na dziesięć sposobów.
1 WYKSZTAŁCASZ W SOBIE UMIEJĘTNOŚĆ ZADZIWIENIA I PODZIWIANIA
Nic z równą sugestywnością nie pomoże ci zrozumieć prawdy tego, co się dzieje podczas adoracji, jak atmosfera cichej kaplicy lub kościoła, zapach kadzidła czy wspaniałość monstrancji.
Znajdujemy się rzeczywiście przed Jezusem Chrystusem, Jego Ciałem, Krwią, Duszą i Boskością. Im bardziej zanurzasz się w tę ciszę w obliczu Gospodarza, tym bardziej rozumiesz, iż jedyną odpowiedzią jest adoracja i podziw wobec wielkości naszego Boga.
Aby tak się stało, podstawowym warunkiem jest cisza. Bóg znajduje się w ciszy, jest zatopiony w kontemplacyjnej ciszy, w której my możemy poznać siebie i Boga. Trzeba mieć wiele odwagi, wewnętrznej determinacji i oddania, aby trwać w ciszy przed Bogiem, aby wraz z Nim i w Jego obliczu zwalczać wszystkie nasze niedoskonałości, słabości i roztargnienia.
Prawdziwe uwielbienie i adoracja wydarzają się w ciszy serca, która musi być wspomagana ciszą zewnętrzną. Ta cisza wytwarza prawdziwą radość, która karmi. Bardzo odmienną od euforii, która, chociaż wywołuje wybuchy uczuć i płaczu, nie powoduje efektywnej zmiany naszego wnętrza.
Niech w obliczu Pana wszelki język zamilknie w niebie, na ziemi i w piekle.
2 DOŚWIADCZASZ POKOJU W INNYCH DZIEDZINACH SWEGO ŻYCIA
Jezus powiedział: „Pokój zostawiam wam” (J 14,27). Zewnętrzny pokój, jakiego możemy doświadczyć podczas adoracji (cisza i spokój), ma o wiele szerszy zasięg. Prowadzi do wewnętrznego pokoju, który wywiera wpływ na wszystkie dziedziny naszego życia.
Nie oznacza to, że wszystko w naszym życiu jest doskonałe i pozbawione cierpienia, jednak pokój Chrystusa sprawia, że wiemy, iż życiowe zawieruchy nie są w stanie nas pokonać.
3 ZACZYNASZ PATRZEĆ POZA SIEBIE
Jezus powiedział nam, abyśmy „się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13,34). Czynność spędzania czasu na adoracji łączy nas z całym światem – przecież spędzamy czas ze Stwórcą wszystkich rzeczy!
Więcej czasu poświęconego na wychwalanie i adorację Boga oznacza, że potrafisz spojrzeć poza swoje własne sprawy i dostrzec potrzeby innych w twoim życiu i w świecie, w którym żyjemy.
4 MOŻESZ CZASAMI DOŚWIADCZYĆ NUDY. WYTRWAJ!
To normalne! Pora, aby dojrzeć! Będą momenty, kiedy adoracja wyda się wszystkim, tylko nie czymś wspaniałym. Rozpraszasz się, twoje myśli zaczynają gdzieś wędrować, być może słyszysz, że ktoś obok płacze.
Prawdopodobnie na początku adoracja była pełna wspaniałych uczuć, ale potem… nie! Regularna adoracja polega na uczynieniu jej twoim zwyczajem, staje się ona częścią rutyny, co może sprawić, że traci na tym szczególnym blasku… tak, to prawda.
Ale to nie pozbawia samej adoracji jej wartości ani prawdy. Nasza wiara to coś więcej niż uczucia. Bóg nadal pracuje w tobie. Takie jest piękno Wcielenia – Bóg stał się człowiekiem, wstąpił we wszystkie nasze stresy, strachy, problemy i, oczywiście, także w naszą nudę.
Pamiętaj, że pomimo iż w czasie jednej godziny spędzonej na adoracji łapiesz się co parę chwil na tym, że gdzieś odbiegłeś od Niego, że twoje myśli wędrują gdzieś daleko, pomimo tego wszystkiego właśnie ofiarowujesz Bogu najlepszy z możliwych prezentów – swój czas i swoje towarzystwo. I nie zapominaj, że pomimo tej uczuciowej fali, która zalewa współczesne życie wiarą w Kościele, wiara katolicka nie opiera się na uczuciach, na słuchaniu Boga mówiącego nieustannie do ciebie, na widzeniu świateł, osób, aniołów ze światła czy wreszcie Najświętszej Dziewicy (jeśli to rzeczywiście są oni).
Historia świętych i Kościoła ukazuje coś zupełnie odwrotnego. Bóg rzeczywiście wielokrotnie milczy, przemawia do nas raczej przez wydarzenia dnia codziennego niż przez nadprzyrodzone znaki. I dlatego podczas adoracji możesz doświadczyć przyjemnych odczuć – co często się zdarza – ale możesz także nie odczuwać niczego.
I wszystko jest w porządku – wystarczy trwać, porzucić pragnienie niemądrych doznań i mieć wiarę. Katolicyzm nie jest religią, która oferuje emocjonalny dobrostan – bardzo mi przykro, ale taka jest prawda. Sprawiedliwy żyje z wiary, nie potrzebujemy znaków, cudowności, wstrząsów, wizji i nadprzyrodzonych wydarzeń, aby kochać i adorować Boga.
Wiara, która potrzebuje takich podniet nie jest wiarą. I nie wierz tym wszystkim, którzy w swej pysze opartej na ideach nie wywodzących się z katolickiej wiary twierdzą, że coś widzieli czy słyszeli; czytaj więcej żywotów świętych i zrozum, iż działanie Boga zawiera w sobie znaki, pewne trajektorie, o których oni zapominają lub zwyczajnie ich nie znają, gdyż nigdy nie przeczytali od początku do końca biografii żadnego ze świętych.
A więc, czas na dojrzewanie w wierze! Gdyż wszyscy, którzy opierają się na wrażeniach, na odczuwaniu ciepełka w sercu, w końcu, w pewnym momencie, gdy już nic więcej nie czują, opuszczają Piotrową łódź i zaczynają szukać w innych miejscach, jak ktoś uzależniony od mocnych doznań. Jeśli twoja dusza znajduje się w takim stanie, sugeruję, abyś prosił Boga o uzdrowienie z tej zniewalającej przypadłości.
5 ODKRYWASZ, ŻE ADORACJA JEST WDRUKOWANA W NASZE SERCA
Im więcej czasu spędzasz na adoracji odkrywając, że Bóg jest Bogiem, który kocha i chce spędzać z tobą czas, tym bardziej pragniesz Go adorować i być z Nim. Jeśli adoracja stała się już czynnością codzienną, możesz czuć się wręcz podniecony perspektywą ponownego wyjścia na adorację!
Adoracja jest uzależniająca, nie tylko z powodu tego, co możemy zyskać dla nas samych, lecz dlatego, że zostaliśmy stworzeni do adoracji. Jak mówimy podczas mszy świętej, jest to „godne i sprawiedliwe” – powinniśmy dziękować Panu! Adoracja jest wdrukowana w nasze serca, a „nasze serca są niespokojne, dopóki nie spoczną w Nim” (Dziękuję, Święty Augustynie!)!
6 ŁASKA WKRACZA DO TWOJEGO ŻYCIA
To niesamowite, jak krótki czas regularnej adoracji czyni wielką różnicę dla całej reszty twojego życia. Możesz nosić w sobie ten moment bycia w Jego obecności jeszcze długo po opuszczeniu kościoła czy kaplicy.
Jego łaska cię wspiera we wszystkich chwilach życia, szczególnie w momentach pokusy i próby. Łatwiej odeprzeć pokusę, gdy spędzasz więcej czasu na adoracji.
7 POJMUJESZ, JAK WIELKIM JESTEŚ SZCZĘŚCIARZEM
Jeśli to takie łatwe, że wystarczy wsiąść do samochodu i podjechać do kościoła na adorację lub po prostu przejść się do najbliższej kaplicy, to znaczy, że jesteś szczęściarzem i zaczynasz to rozumieć. Są tacy, co chcieliby spędzać więcej czasu z Jezusem na adoracji, ale chorują lub wielość obowiązków im na to nie pozwala.
Są też na świecie tacy ludzie, którzy ponoszą rzeczywiste, ogromne ryzyko dla Eucharystii – żyją bowiem w miejscach, gdzie prześladuje się ludzi z powodu wyznawanej przez nich wiary. Gdy pamiętasz o tych, którzy w sytuacji realnego zagrożenia, godzinami lub wręcz całymi dniami idą na spotkanie z Jezusem, pojmujesz, jak wielkim prezentem jest móc otwarcie się modlić, nie mówiąc już o dostępie do kapłana, który sprawuje sakramenty.
Niezależnie od tego, czy go lubisz, czy nie, on jest kapłanem i winien być kochany. Przecież dzięki jego namaszczonym dłoniom mamy Najświętszą Eucharystię.
8 ZACZYNASZ ROZUMIEĆ, ŻE BÓG MA POCZUCIE HUMORU (I TO JAKIE!)
Im więcej czasu będziesz mógł posiedzieć przy Bogu i pozwolisz Mu mówić do siebie (zamiast tracić cały swój czas na wypełnianiu ciszy rozmową z Nim, głośną muzyką, celebracjami, gadulstwem czy hałasem), tym łatwiej odkryjesz, że Bóg ma ogromne poczucie humoru. Bóg lubi rzucić jakiś żarcik czy dwa i bywa, że te chwile są tak zabawne, iż chce ci się śmiać pełnym głosem.
Przypominając, że nie chodzi o jakieś mistyczne przeżycia, kładę wielki nacisk na ten aspekt adoracji. Są bowiem tacy, którzy szukają fajerwerków w zwyczajnym życiu modlitwą. A wystarczy być uważnym na to, co robi Bóg – na znaki w codziennym i zwyczajnym życiu, które On nam daje, aby tarzać się ze śmiechu z powodu Jego poczucia humoru, z jakim nas prowadzi. Jest to oczywiste dla kogoś, kto żyje modlitwą.
To nie żadna nadprzyrodzona mistyka, to normalne przeżycia tego, kto przebywa w relacji z Jezusem lub się o to stara. On jest Ojcem i nami kieruje, gdy zgadzamy się Go słuchać. Dlatego to nie oznacza widzenia czegoś konkretnego, nie jest literalnym widzeniem Jego opowiadającego kawały lub doświadczaniem jakiejś wewnętrznej mowy Boga – niektórzy twierdzą, że tego doznają.
Chodzi raczej o odnowioną uważność na życiowe sprawy, na wydarzenia i Boże wezwania w naszym sumieniu (a nie wewnętrzne głosy). A więc, ludu mój, więcej pokory, a mniej fascynacji nadprzyrodzonymi zdarzeniami czy wizjami! Jak naucza święty Jan od Krzyża, który był prawdziwym mistykiem, dusza, która chce się zjednoczyć z Bogiem nie powinna szukać żadnych, ale to żadnych nadprzyrodzonych pociech czy wizji. To samo twierdzi Święta Teresa z Avilli. Mówi ona, że jeśli dusza pożąda wielu nadprzyrodzonych doświadczeń, stanie się jałowa.
Warto też zauważyć, iż prawdziwi mistycy nie rozpowiadają na prawo i lewo o swoich nadprzyrodzonych doświadczeniach, na pewno nie wykrzykują tego przez mikrofon! Z powodu tych wizji czy objawień są kierowani do biskupa lub przynajmniej do kapłana, a jak nauczają święci, jeśli tak się nie dzieje, to może być sprawka szatana!
Dlatego też podążajmy za radami świętych, którzy drogę do Boga przemierzali przed nami i nie szczędzili wysiłku, by nam zostawić pomocne wskazówki; nie szukali oni szczególnych wrażeń, a jedynie dostrzegali Boga w zwyczajnych, codziennych sprawach. Jakiż może być większy cud? To najwyższa forma duchowości, do której powinniśmy zmierzać!
9 BĘDZIESZ PRAGNĄŁ CZĘŚCIEJ SIĘ SPOWIADAĆ!
Wydaje się przerażające, ale takim nie jest. Spowiedź pozwala nam doświadczać mocy bezgranicznego oceanu Bożej łaski. Jego miłosierdzie pochłania wszystkie nasze grzechy i obdarza nas prawdziwą wolnością, wolnością bez strachu, która pozwala nam rzucić się w Jego miłość i dobroć, z Jego wszystkimi doskonałymi planami dla naszego życia.
Pójście do spowiedzi wzmaga świadomość tego, że jesteśmy w ramionach Ojca, który nas bardzo kocha i „nigdy się nie męczy przebaczaniem nam” (papież Franciszek). Im bardziej zbliżamy się do Boga, tym większą samoświadomość zyskujemy.
10 ZAKOCHUJESZ SIĘ
Na starych obrazach przedstawiano duszę jako kobietę, a Boga jako mężczyznę. Ich spotkanie na obrazach było spotkaniem duszy ze Stwórcą. Kiedy spędzasz więcej czasu z otwartym sercem na adoracji i po prostu pozwalasz Chrystusowi się kochać, wówczas też sam się w Nim zakochujesz.
Ta miłość cię określi i pozwoli ci być sobą. „Ja przyszedłem po to, aby […] miały życie i miały je w obfitości” (J 10,10). Prawdziwa adoracja przemienia wszystko z zewnątrz i z wewnątrz. To powinno stanowić kryterium, gdy badamy istotę naszej adoracji. Czy to rzeczywiście jest adoracja? Czy nas przemienia? Czy coś zmienia? Jak wodę w wino w cichości cieczy, którą przelano z jednej beczki do drugiej?
Aleteia.pl
**********************
Nic do oglądania – tylko kawałek hostii, nic do słuchania – tylko cisza.
O co chodzi w adoracji?
***
Adoracja Najświętszego Sakramentu
Pewnego razu miałem gościa. Gościa i nieplanowane zastępstwo w szkole.
Gościa musiałem na kilka godzin zostawić samopas. W efekcie zdarzyło mi się coś, co dla większości z was jest najoczywistszą codziennością, a mnie zdarza się raczej rzadko. Co takiego?
Wracałem ze szkoły do mieszkania, w którym ktoś na mnie czekał. Czekał, żeby z nim wypić herbatę, pogadać, a potem odwieźć na pociąg. Tyle dokładnie było mi trzeba, żeby dotarło do mnie na nowo coś ważnego. Odpowiedź na moje adoracyjne frustracje.
Zdarza wam się nie mieć czasu na adorację? Albo nie móc wysiedzieć godziny czy nawet kwadransa, który sobie zaplanowaliście? Albo zasypiać w trakcie? Mnie się niestety zdarza.
Choćby dlatego, że adoracja po prostu jest trudna. Obecność Jezusa w Eucharystii jest naprawdę wąską bramą, przez którą trzeba się przeciskać.
Adoracja: hostia i cisza
Nasze zmysły świrują albo zasypiają, bo nie ma tu dla nich nic atrakcyjnego. Nic do oglądania – kawałek hostii w monstrancji. Nic do słuchania – cisza. Jest i drugi powód. My sami. Ja. Zaganiany, zmęczony, rozbity, w pół drogi między jednym a drugim zadaniem, między trzecią i czwartą sprawą. No i kolejna adoracja zmarnowana, mniej lub bardziej dosłownie przespana. Często na własne życzenie. A jednak nie do końca.
Bo On jest jak gość, który czeka na ciebie w twoim mieszkaniu. Z takich czy innych powodów znowu masz dla Niego mniej czasu, niż planowałeś. A jednak czeka. Tym bardziej zadbaj, żeby tej resztki czasu nie zmarnować. Żeby być. On po prostu jest. Ty też masz po prostu być. Nawet jeśli rozmowa się nie klei. Z przyjacielem nie zawsze trzeba o czymś gadać. Po tym poznajemy, że ktoś jest dla nas bliski, że potrafimy z nim milczeć. Nie trzeba mieć przygotowanego programu na każdą minutę, jak na wizytę oficjalnego gościa, jak na akademię ku czci. Ostatecznie można się przy nim nawet zdrzemnąć na chwilę i on to zrozumie.
On jest jak gość w twoim mieszkaniu, o którego obecności myślisz w ciągu dnia. Wiesz, że tam jest, że czeka. Może niecierpliwi się, tęskni, wygląda twojego przyjścia. Zobacz Jezusa, który uwięziony w tabernakulum na własne życzenie, wygląda twojego pojawienia się, nasłuchuje twoich kroków, zgrzytu klucza w drzwiach. Myślenie o tym Jego czekaniu na ciebie, ta kołacząca się gdzieś z tyłu głowy świadomość Jego obecności gdzieś tam w kościele, już jest formą adoracji, a przynajmniej przygotowania do niej. Wracaj do tego na chwilę co jakiś czas. W praktyce modlitwy nazywa się to aktami strzelistymi. To jak taki szybki sygnał: Wiem, że jesteś. Wiem, że czekasz. Ja też czekam na spotkanie z Tobą. To już prawie tak, jakbyś był obok. Już prawie. Przecież my całe życie jesteśmy już prawie obok Niego. Już zaraz.
Adoracja to stan umysłu i serca
Myślenie o Nim w natłoku codziennych obowiązków i zawirowań pomaga właściwie je oceniać. Co to znaczy, że nie wszystko układa się po twojej myśli, jeśli w perspektywie masz spotkanie z Miłością twojego życia? Skoro sam tęsknisz za spotkaniem z Przebaczającym, jak mógłbyś iść na nie, samemu po drodze nie przebaczając? Jak przejmować się codziennymi klęskami i niepowodzeniami, skoro tam czeka na ciebie samo Zwycięstwo?
Adoracja jest trochę jak Rosja. To nie kraj, to stan umysłu. To nie tylko ta godzina czy kwadrans przed Najświętszym Sakramentem. To stan umysłu i serca. Umysłu, który pamięta i serca, które tęskni. A w ten sposób wyznacza właściwy rytm wszystkim niespokojnym godzinom, jakie dzielą cię od tego Spotkania. Dzielą? Raczej przybliżają.
Co nie znaczy, że samo spotkanie nie wymaga od ciebie zaangażowania i odrobiny wysiłku. Przed wejściem przeczesz myśli i spróbuj powitać Go uśmiechem, nie ziewaniem. Nawet jeśli chce ci się spać lub płakać. Przyjaciel i tak to dostrzeże, ale uśmiech powie Mu: Jestem tu dla Ciebie. Jak Ty dla mnie.
ks. Michał Lubowicki/Aleteia.pl
*****************************
Abp Roche: adoracja eucharystyczna radioterapią dla naszej grzeszności
fot.Karol Porwich/Niedziela
*****
Nowy prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów abp Arthur Roche zalecił praktykę adoracji, aby wzmóc w sobie świadomość obecności Chrystusa w Eucharystii. Nazwał eucharystyczną adorację radioterapią dla naszej grzeszności.
W wywiadzie udzielonym EWTN angielski hierarcha wyraził przekonanie, że po zakończeniu restrykcji związanych z pandemią ludzie wrócą do udziału we Mszach św. w kościołach, gdyż ich tęsknota, ich pragnienie i głód Boga „wzrosły w tym doświadczeniu pustyni, przez które wszyscy przeszliśmy”.
Za kluczowe uznał pogłębianie w ciągu życia odkrywania obecności Chrystusa w Eucharystii. Powołał się na „jednego z wielkich teologów naszych czasów”, który mawiał, że kiedy siedzi przez Najświętszym Sakramentem, czuje się jak na radioterapii. Czyjaś obecność przenika jego życie i sprawia, że jego „grzeszność się zmniejsza”, mniejsza staje się jego chęć do grzechu i zdolność do jego popełniania.
– Myślę, że jest to wspaniały obraz obecności Chrystusa przenikającej nasze życie, nawet jeśli siedzimy tam może bez słów, mając niewiele do powiedzenia naszemu Panu – skomentował abp Roche. Ale „jesteśmy tam z Nim, ponieważ w pewnym sensie jedyną rzeczą, jaką możemy dać Bogu jest nasz czas i sposób, w jaki z niego korzystamy”. Chodzi o to, by z własnej woli trwać przed Bogiem, pozwalając Mu „wejść w nasze życie i nas zmieniać”.
Nowy prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zauważył, że już sama jej nazwa może czegoś nauczyć katolików. – Gdy idziemy na Mszę, gdy idziemy na jakąkolwiek liturgię Kościoła, skupiamy się zawsze na Bogu. Przychodzimy tam, by oddać Mu kult. Dlatego Kościół bardzo mądrze zachował w nazwie kongregacji Kult Boży, a nie po prostu liturgię. Kult Boży jasno ukazuje skupienie na Bogu – zaznaczył abp Roche.
Jego zdaniem od czasu Soboru Watykańskiego II każdy kolejny papież ożywia jakiś charakterystyczny element „istniejący już w rycie rzymskim”. Papież Benedykt XVI „skoncentrował się na pięknie liturgii”. Z kolei Franciszek, „który, jak wiemy, jest duszpasterzem”, sprawuje liturgię „z ogromną uwagą”. Wielu dostrzega „mistyczny charakter jego sposobu odprawiania Mszy”. – Jest bardzo, bardzo skupiony. Jest bardzo, bardzo uważny na słowa. Jest również bardzo, bardzo uważny na to, co mówi w kazaniu – podkreślił angielski arcybiskup.
Zachęcił też, by stale mieć na uwadze, iż modlitwa liturgiczna jest doświadczeniem wspólnotowym. – To nigdy nie jest modlitwa jednostki. I jeśli nie wiesz, czym jest Kościół – ludem pielgrzymów w drodze do Pana – wtedy nie do końca rozumiesz to, co wynika z liturgii, która nie jest czynem prywatnym. To jest modlitwa Kościoła. A czym jest Kościół? Kościół jest Ciałem Chrystusa. To Syn Boży składa w ochrzczonych chwałę i cześć swemu Ojcu w niebie – powiedział prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów.
KAI/ Watykan/2021-06-25
*****
Czy pragniesz głębiej i owocniej przeżywać Mszę świętą?
*****
To, że rozpraszamy się w trakcie Mszy św. jest dość naturalne i nie należy się tym „dołować”. Jest jednak kilka sposobów, by pomóc sobie w utrzymaniu skupienia i w owocnym przeżywaniu Eucharystii. Może któraś z tych metod przyda się i tobie?
Rozproszenia? To normalne
Nieraz łapiemy się na tym, że mimo fizycznej obecności „umyka” nam Msza święta, na której jesteśmy. Rozpraszamy się, myśli biegną do wielu różnych spraw. I po godzinie wychodzimy z poczuciem, że właściwie to „przeoczyliśmy” Eucharystię.
A przecież zależy nam na tym, by ją dobrze przeżywać. Chcielibyśmy, aby to nasze spotkanie z Panem było jak najpełniejsze i jak najbardziej owocne. Jak to zrobić?
Najpierw małe „pocieszenie”. To normalne, że się rozpraszamy. Ilość bodźców wśród których żyjemy na co dzień sprawia, że coraz trudniej nam się skupić na dłużej wówczas, gdy przez dłuższy czas „nic się nie dzieje”.
A dla naszego mózgu na Eucharystii często właśnie „nic się nie dzieje”. Mszę świętą znamy doskonale od dziecka. Na dodatek nie wymaga ona od nas jakiejś wielkiej aktywności intelektualnej. Umysł szuka zajęcia. Stąd rozproszenia i niejednokrotnie towarzyszące nam w trakcie lub po Mszy św. poczucie „jałowości” spędzonego na niej czasu.
Jasne, że warto starać się o możliwie maksymalne skupienie podczas Eucharystii, ale warto też z mądrą pokorą przyjąć te momenty rozproszeń.
Po pierwsze: to Pan Bóg przede wszystkim działa podczas liturgii, nie my.
Po drugie: Pan Bóg zna szczere pragnienie naszego serca, aby być z Nim i przyjąć to, co On chce nam dać w Eucharystii.
Po trzecie: za każdym razem, gdy łapiemy się na rozproszeniu i ponownie próbujemy skupić uwagę jest to moment, gdy od nowa wybieramy Chrystusa. Więc jeśli podczas Mszy św. masz sto i jeden rozproszeń, na których się łapiesz i od nowa starasz skupić uwagę na liturgii, to tak naprawdę sto i jeden razy mówisz Chrystusowi: „Jestem słaby, ale chcę być z Tobą” – On tym nie pogardzi.
Jak głębiej przeżywać mszę świętą?
Jest jednak kilka sposobów, by pomóc sobie w bardziej „przytomnym”, a co za tym idzie – głębokim i owocnym przeżyciu Eucharystii. Oto niektóre z nich:
1 MIEJ INTENCJĘ
W sytuacji idealnej podczas Mszy św. przyjmiesz Pana Jezusa w Komunii św. Ale nawet jeśli nie, to i tak wraz z Nim składasz ofiarę uwielbienia Ojcu w Duchu Świętym, biorąc udział w liturgii.
Msza święta zazwyczaj jest sprawowana przez kapłana w jakiejś konkretnej intencji. Ale nic nie stoi na przeszkodzie, abyś ty swoje uczestnictwo w Eucharystii również ofiarował w jakiejś konkretnej intencji – w jakiejś sprawie, a najlepiej za jakąś osobę.
Przychodź na Mszę św. zawsze z jasno określoną intencją – za co lub za kogo chcesz się tym razem modlić. Przedstaw ją Bogu na samym początku mszy, gdy kapłan całuje ołtarz, albo gdy zapowiada intencję, w której sprawuje Mszę św. A potem wykorzystaj moment przygotowania i ofiarowania darów, by szczególnie gorliwie polecać Panu tę osobę/sprawę.
2 KILKA MINUT PRZYGOTOWANIA
Postaraj się być w kościele przynajmniej kilka minut przed Mszą św. Idealny byłby kwadrans, ale nie zawsze jest to pewnie możliwe. Usiądź/uklęknij w ławce, weź głęboki oddech, popatrz na ołtarz, na którym za chwilę będzie sprawowana Msza św.
Zdecyduj, w jakiej intencji chcesz się dziś modlić i poproś o łaskę skupienia. Choćby słowami modlitwy, którą często przed Mszą św. modlą się ministranci: „Proszę Cię, Panie Jezu, o łaskę skupienia: by myśli moje były przy Tobie, by oczy moje były zwrócone na ołtarz, a serce moje oddane tylko Tobie”.
Poproś Maryję i Józefa, by pomogli Ci tam być z Jezusem – tak Go przyjmować, otoczyć czułością i uwagą, jak Oni to robili w Betlejem i w Nazarecie. Wezwij swojego anioła stróża – niech cię broni od rozproszeń i także pomaga. Jemu bardzo zależy, byś jak najowocniej przeżył Eucharystię.
3 USIĄDŹ Z UWAGĄ
Właśnie tak. Kiedy skończą się obrzędy wstępne i usiądziemy, by słuchać Słowa Bożego, usiądź z uwagą. Postawa siedząca to w liturgii postawa ucznia – tego, który chce uważnie słuchać i usłyszeć, co Nauczyciel ma mu do powiedzenia.
Skoncentruj się na tym momencie: siadam, aby słuchać. Wśród słów Czytań, Psalmu i Ewangelii (a może i homilii) jest z pewnością przynajmniej jedno słowo, zdanie, które jest szczególnie dla mnie. Nie chcę go przeoczyć.
To jedno zdanie/słowo zapisz sobie i noś ze sobą przynajmniej do następnej Mszy św. Wracaj do niego, czytaj od nowa po raz setny i tysięczny – będzie w tobie pracować, nawet jeśli nie od razu je zrozumiesz, czy zobaczysz jego owoc.
4 ZNAJDŹ „SWÓJ” MOMENT
Spróbuj znaleźć taki moment liturgii mszalnej, który szczególnie przemawia do twojej wrażliwości. Jeden, góra dwa. Zawalcz o uważność zwłaszcza w tym momencie – nawet, gdyby wszystkie inne miały ci umknąć. Niech to będzie ta chwila, w której całym sercem powiesz obecnemu w Eucharystii Chrystusowi: „Jestem. Ja też jestem przy Tobie!”.
5 POZNAWAJ, BY POKOCHAĆ
Nie byłoby źle czasem coś przeczytać lub posłuchać o liturgii Mszy świętej, aby po kawałku coraz lepiej rozumieć jej obrzędy, znaki, wykonywane przez nas gesty i przyjmowane postawy. Świadomość ich znaczenia będzie bardzo procentowała na rzecz skupienia. Trudno skupić się na czymś, co rozumie się o tyle o ile lub tylko powierzchownie.
Niejednokrotnie piękno i głębię Eucharystii odkrywają na nowo rodzice towarzyszący swoim dzieciom w przygotowaniu do Pierwszej Komunii, gdy w ramach prowadzonych w kościele katechez tłumaczony jest przebieg Mszy św.
6 WERSJA „HARD”: ZAANGAŻUJ SIĘ
Święty Wacław (+935) będąc królem w przypałacowym ogródku sam uprawiał pszenicę i winorośl, by potem własnoręcznie przygotowywać z nich chleb i wino do Eucharystii. To akurat może być trudne do zrobienia, ale jest kilka innych sposobów, by zaangażować się bardzo osobiście w liturgię, w której uczestniczymy. Znajdź swój.
A może zapytaj proboszcza (nie przejmując się tym, że będzie zdziwiony, albo popatrzy jak na wariata), co mógłbyś zrobić, by sprawowana w parafialnym kościele msza mogła być w jakimś stopniu także twoją osobistą ofiarą (i nie mówimy tu o „tacy”, choć ona także spełnia tę właśnie rolę).
ks. Michał Lubowicki – 13.06.21/Aleteia.pl
*******
Podczas każdej Mszy świętej jest miejsce na Twoje osobiste intencje. Jak je składać?
*****
Jest podczas Mszy św. kilka takich momentów „szczególnie odpowiednich”, by przywołać i ofiarować Bogu swoje prośby.
Na początku każdej niemal Mszy św. słyszymy, że jest odprawiana w jakiejś intencji. Najczęściej za zmarłych – o dar życia wiecznego. Czasami za żywych, o Boże błogosławieństwo i potrzebne im łaski. O co tu właściwie chodzi? Jaki jest sens „zamawiania” Mszy św. w jakiejś intencji? I czy to znaczy, że jeśli Msza św. jest za Kowalskiego, to moja modlitwa w jakiejś osobistej sprawie nie będzie już w trakcie tej Mszy św. wysłuchana?
Co to znaczy „zamówić” Mszę św.?
Znaczy to tyle, że Kościół – czyli wspólnota sprawująca daną Eucharystię pod przewodnictwem kapłana – zgadza się prosić Pana Boga, aby dobrami duchowymi wynikającymi z tej Eucharystii obdarzył konkretną osobę lub grupę osób. Co to za dobra?
Odpowiedź kryje się w odpowiedzi na pytanie: Czym jest Eucharystia? To uobecnienie Ofiary Jezusa, którą złożył Ojcu z samego siebie oddając swoje życie na krzyżu. W tej Jedynej Ofierze Jezus doskonale i w pełni zjednoczył się z Ojcem.
My sprawując Eucharystię włączamy się w tę Ofiarę Jezusa, stajemy się jej uczestnikami, jej częścią – bierzemy w niej udział, a więc jednoczymy się „przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie” z Ojcem. „Intencja” oznacza, że robiąc to prosimy, by Pan Bóg w to zjednoczenie włączył konkretnego człowieka – by to zjednoczenie stało się przede wszystkim jego udziałem. A zjednoczenie z Bogiem, to nic innego jak zbawienie.
Jeśli prosimy na przykład o zdrowie, o pomyślne zdanie egzaminu, o błogosławieństwo i tak dalej, to w tym sensie, że one mają służyć sprawie zbawienia konkretnego człowieka, czyli jego bycia zjednoczonym z Bogiem na zawsze.
Nie da się ofiarować komuś nic cenniejszego
W gruncie rzeczy nie można prosić o nic więcej, o nic lepszego. I nie można nikomu ofiarować nic więcej niż to. Nasze zaangażowanie – nasza uwaga, obecność, poświęcony czas, gorliwa modlitwa czy ofiara materialna związana z „zamówieniem” Mszy św. wyrażają naszą miłość, która w Eucharystii staje się częścią doskonałej i pełnej miłości jednoczącej Chrystusa z Ojcem.
Proste „zamówienie” Mszy św. (zakładające zasadniczo także jak najpełniejsze w niej uczestnictwo), to coś absolutnie najcenniejszego – wręcz bezcennego – co człowiek może dać drugiemu człowiekowi – żywemu lub zmarłemu. Aż dziwne, że „zamawianie” intencji staje się coraz mniej popularne.
A co z „prywatnymi” intencjami?
Czy to oznacza, że moje „prywatne” intencje nie zostaną przez Boga wysłuchane, kiedy modlę się w nich podczas Mszy św.? Najpierw sprostowanie. Nie ma „prywatnych” intencji, bo Msza św. to nie moje sam-na-sam z Bogiem, ale wspólne dzieło całego Kościoła.
I to nie tylko tego zebranego w konkretnym miejscu, ale naprawdę całego. Tę Mszę św., w której bierzemy udział sprawuje wraz z nami „Kościół rozproszony po całym świecie”. Na znak tego w każdej Mszy św., w modlitwie eucharystycznej przywołuje się imię papieża i miejscowego biskupa, którego jedność z papieżem jest znakiem jedności naszej wspólnoty z całym Kościołem Powszechnym.
To dlatego tuż przed śpiewem „Święty, Święty, Święty” poprzedzającym konsekrację przypominamy sobie, że modlimy się wraz z aniołami i świętymi. Poza tym w Mszy świętej modlimy się za cały świat i za wszystkich ludzi. Jeśli uważnie wsłuchamy się w Modlitwę Eucharystyczną, to usłyszymy w niej skierowane do Boga błagania: „aby ta Ofiara sprowadziła na cały świat pokój i zbawienie”, abyś pamiętał „o całym Twoim ludzie i o wszystkich, którzy szczerym sercem Ciebie szukają”, a także prośbę za wszystkich naszych zmarłych braci i siostry oraz „tych których wiarę jedynie Ty znałeś”. Krótko mówiąc: nie ma takiego człowieka, za którego Kościół nie modliłby się sprawując Eucharystię.
Czas i miejsce na nasze osobiste prośby
Jak wynika z powyższego jest – i to jak najbardziej – we Mszy świętej miejsce na moje osobiste intencje. Są one włączone w błaganie całego Kościoła. I bardzo dobrze jest przychodzić na Eucharystię z takimi osobistymi intencjami. Dlaczego? Po pierwsze – jeśli mam takie osobiste intencje, to znaczy, że kocham. A miłość – moja słaba, ułomna, ludzka miłość – jednoczy mnie z nieskończenie kochającym Chrystusem, który ofiaruje się odwiecznie miłującemu Ojcu.
Po drugie – ta osobista intencja „motywuje” mnie do jak najbardziej gorliwego i świadomego uczestnictwa w sprawowanej Mszy św. A przez takie uczestnictwo coraz bardziej jednoczę się z Bogiem, który na serio mnie słucha i „bierze sobie do serca” to i tych, których ja noszę w swoim człowieczym sercu.
Specjalne momenty
Jest podczas Mszy św. kilka takich momentów „szczególnie odpowiednich”, by przywołać i ofiarować Bogu te swoje prośby. Najpierw na samym początku, kiedy kapłan informuje wspólnotę w jakiej intencji sprawujemy Eucharystię.
Pamiętajmy, że nie jest ona „konkurencyjna” względem tej naszej osobistej. Wręcz przeciwnie. Im gorliwiej włączam się w tę „wspólną”, tym bardziej kocham, a więc tym bardziej to co noszę w swoim sercu staje się Jezusowe – tym bardziej On to może oddawać i polecać Ojcu. Kolejny dobry moment to „ofiarowanie”, czyli moment, kiedy na ołtarz przynoszone są chleb i wino, a kapłan przedstawia je po cichu Bogu, prosząc by niebawem stały się „Pokarmem i Napojem Duchowym”.
W tym czasie zazwyczaj zbierana jest tak zwana „taca”. Nie należy lekceważyć tego momentu. Moja materialna ofiara z pieniędzy, które przecież są mi tak bardzo potrzebne do życia bardzo dosłownie wyraża moją ofiarę duchową. Przy tym nie wolno „magicznie” myśleć, że im więcej dam, tym bardziej zostanę wysłuchany. Kłania się ewangeliczna historia o wdowim groszu, którym zachwycił się Pan Jezus (Marek 12,43). Bóg zna moje możliwości i wie, co to dla mnie znaczy dać naprawdę dużo.
Najważniejszy moment i „Boski Zakładnik”
Najważniejszy moment to ten, kiedy przyjmuję Chrystusa w Komunii. On jest ze mną, jest we mnie, jest w moim sercu. Moje serce – wszystkie jego sprawy i troski – stają się Jego. Mogę śmiało powiedzieć Ojcu: Mam Twojego Syna. Chcę Ci go ofiarować, oddać. A wraz z nim samego siebie, a więc też wszystko i wszystkich, którzy są dla mnie ważni. Wszystko albo nic, Panie Boże!
Ten „święty szantaż” zadziała zawsze, jeśli powoduje mną miłość do Boga i człowieka. Bo ta miłość to przecież Duch Święty, który działa w moim sercu i przyczynia się za mną w błaganiach, których sam nie potrafię ubrać w słowa. To moment, kiedy najpełniej – tu na ziemi – uczestniczę w życiu Trójcy Świętej. Jestem z Bogiem, jestem w Bogu. Moje serce zanurzone w Nim. Wszystko, co moje, staje się Jego. Wszystko i wszyscy.
ks. Michał Lubowicki/26.11.17/Aleteia.pl
*************
Kulminacyjny moment Eucharystii:
patrzeć w Ciało Pańskie w hostii ukryte i w kielich z Krwią Chrystusa czy schylać głowę?
To moment Mszy świętej, w którym dzieje się coś najważniejszego.
Jak się zachować podczas podniesienia?
Gdybyśmy mieli wskazać najważniejszy moment Mszy świętej, wielu z nas powiedziałoby pewnie, że to podniesienie, gdy kapłan ukazuje kolejno przemienioną w Ciało Pańskie hostię i kielich z Krwią Chrystusa. Wszyscy klęczą, ministrant uderza w gong lub w dzwonki. Trudno wyobrazić sobie Eucharystię bez tego „kulminacyjnego” momentu.
Tymczasem przez długie wieki podniesienia po prostu nie było. Miało co prawda krótki epizod w IV wieku, ale potem szybko zanikło. Zaczęto je zalecać ponownie w wieku XI po pokonaniu herezji Berengariusza z Tours, który zaprzeczał realnej obecności Jezusa w Najświętszym Sakramencie, ale pierwsze przepisy liturgiczne wydano w tej sprawie dopiero na początku wieku XIII. I dotyczyły one jedynie podniesienia i ukazania hostii.
Podniesienie kielicha pojawia się dopiero w mszale z 1570 roku. Był to dla odmiany wynik konfrontacji z protestantyzmem – podniesienie obu Postaci miało być znów wyrazem wiary w realną obecność Jezusa w Najświętszym Sakramencie, której – przynajmniej w części – protestantyzm zaprzeczał.
Zwyczaj podniesienia Ciała Pańskiego został wprowadzony w tym celu, by wierni mogli adorować prawdziwie obecnego w konsekrowanej hostii Chrystusa. Stąd towarzyszy mu postawa klęcząca i dźwięk dzwonków, którego zadaniem jest zwrócić uwagę wiernych, że oto następuje bardzo ważny moment. Zdarzało się, że na czas podniesienia przed ołtarzem klękali posługujący z pochodniami, by dzięki ich światłu hostia w dłoniach celebransa była lepiej widoczna. Bywało również, że w czasie konsekracji kościelny dzwonił sygnaturką oznajmiając mieszkającym w pobliżu kościoła moment cudu przemiany chleba w Ciało Pańskie i wina w Krew Pańską.
Dodajmy, że podniesienie trwało wówczas nieraz bardzo długo, a na pewno o wiele dłużej niż dziś, gdyż była to jedyna okazja do adoracji widocznego Najświętszego Sakramentu. Dopiero później wprowadzono do powszechnego użytku monstrancję służącą ekspozycji Ciała Pańskiego. Z tamtego okresu pochodził też zwyczaj podtrzymywania przez usługujących do Mszy św. tylnej części ornatu celebransa, który do dziś można zobaczyć podczas celebracji „mszy trydenckiej”. Ornaty były bogato zdobione i przez to ciężkie, więc taka pomoc ułatwiała kapłanowi dłuższe podniesienie hostii.
Podniesienie Ciała i Krwi Pańskiej jest momentem milczącej adoracji i chwilą, w której mamy sobie uświadomić, że to rzeczywiście sam Pan stał się wśród nas jak najprawdziwiej obecny. Niekoniecznie trzeba więc wówczas schylać głowę czy spuszczać oczy – choć niektórzy tak właśnie wyrażają swoją cześć wobec Tajemnicy.
Zamysł wprowadzenia tego gestu do liturgii był taki, by dać nam możliwość wpatrywania się w Eucharystycznego Jezusa. I warto z tego korzystać. Wielu z nas uczono gdzieś w okolicach przygotowania do Pierwszej Komunii, by wpatrując się w hostię i kielich w chwili podniesienia powtórzyć w myślach wyznanie świętego Tomasza uczynione w Wieczerniku wobec Zmartwychwstałego: „Pan mój i Bóg mój”. To prosta i głęboka praktyka. Wyznanie wiary i akt uwielbienia jednocześnie.
ks. Michał Lubowicki/Aleteia.pl
**********************
***
SAKRAMENT REALNEJ OBECNOŚCI CHRYSTUSA
- Kiedy Chrystus ustanowił Najświętszy Sakrament?
- 1 Kor 11,23-27
- Dlaczego Eucharystię można nazwać sakramentem obecności Chrystusa?
- J 6,32-35. 48-52
- Co znaczy, że obecność Chrystusa w Eucharystii nie jest symboliczna, lecz realna?
- Co oznacza, że Chrystus jest obecny substancjalnie pod postaciami eucharystycznymi?
- Dlaczego nie można mówić, że obecność Chrystusa w Eucharystii jest tylko subiektywnym przekonaniem wierzących?
- Jaką prawdę wyraża stwierdzenie, że Chrystus jest obecny pod postaciami eucharystycznymi z Ciałem, Krwią, duszą i Bóstwem?
- Dlaczego słowa: “to jest Ciało Moje”, “To jest Moja Krew”, w odniesieniu do Eucharystii Kościół rozumie dosłownie, jako mówiące o prawdziwym Ciele i prawdziwej Krwi Chrystusa?
- Co wskazuje na to, że zapowiadając ustanowienie Eucharystii, Jezus miał na myśli swoje prawdziwe Ciało i swoją prawdziwą Krew?
- W jakie inne niż eucharystyczna formy obecności Chrystusa wierzy Kościół?
- Dlaczego eucharystyczna obecność Chrystusa jest wyjątkowa
- Od jakiego momentu Chrystus jest realnie obecny pod postaciami chleba i wina?
- Mk 14,22-25
- Co znaczy, że obecność Chrystusa w Eucharystii jest stała?
- Jaką wartość posiada Adoracja Najświętszego Sakramentu?
ZMARTWYCHWSTAŁY CHRYSTUS POŚRÓD NAS
Według nauki Soboru Watykańskiego II żadna „społeczność chrześcijańska nie da się wytworzyć, jeżeli nie ma korzenia i podstawy w sprawowaniu Najświętszej Eucharystii; od niej zatem trzeba zacząć wszelkie wychowanie do ducha wspólnoty” (DK 6). Eucharystia jest wyjątkowym sakramentem. W nim bowiem prawdziwie obecny jest Jezus Chrystus, którego można adorować. Sakrament ten jest dla nas pokarmem przyjmowanym w Komunii św. Eucharystia uobecnia również zbawczą ofiarę krzyżową Jezusa Chrystusa.
SAKRAMENT REALNEJ OBECNOŚCI CHRYSTUSA
Przez wcielenie Syn Boży stał się człowiekiem i zamieszkał między nami. Przez ustanowienie Eucharystii Jezus — prawdziwy Bóg i człowiek prawdziwy — jest w szczególny sposób obecny wśród nas.
Kiedy Chrystus ustanowił Najświętszy Sakrament? 1 Kor 11,23-27
Ustanowienie przez Chrystusa Najświętszego Sakramentu miało miejsce w Wielki Czwartek, w czasie Ostatniej Wieczerzy. Wspomina o tym św. Paweł, a także św. Mateusz, Marek i Łukasz. Ten ostatni zaznacza, jak bardzo Chrystus pragnął uczestniczyć w uczcie paschalnej, aby ustanowić sakrament swojej obecności, sprawiający nasze najgłębsze zjednoczenie z Nim. Powiedział do apostołów: „Gorąco pragnąłem spożyć tę Paschę z wami, zanim będę cierpiał” (Łk 22,15).
Dlaczego Eucharystię można nazwać sakramentem obecności Chrystusa? J 6,32-35. 48-52
— Obecność “prawdziwa, rzeczywista i substancjalna”
Pod postaciami chleba i wina obecny jest w najprawdziwszy sposób sam nasz Zbawiciel, Jezus Chrystus. Jest On obecny, jak uczy Kościół, “prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie”. (Por. Sobór Trydencki: DS 1651; KKK 1374).
— Nie jest to obecność symboliczna
Co znaczy, że obecność Chrystusa w Eucharystii nie jest symboliczna, lecz realna?
Kościół posługuje się różnymi symbolami przypominającymi Jezusa Chrystusa, do których można zaliczyć obrazy, ikony, figury, a także krzyż. W tych wizerunkach Chrystus nie jest jednak realnie obecny, tak jak w Eucharystii. Wizerunki Chrystusa są tylko symbolami, znakami mówiącymi nam o Nim, o wydarzeniach z Jego życia, o Jego śmierci itp. w zależności od tego, co nam przedstawiają. Eucharystii jednak nie można rozumieć jako symbolu. Trzy określenia używane przez Kościół: “prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie” (por. KKK 1374), podkreślają realność obecności naszego Zbawiciela. To, co nazywamy nieraz chlebem i winem konsekrowanym, nie jest tylko symbolem, który przypomina nam o Chrystusie, lecz zasłoną zakrywającą Zbawiciela, obecnego pośród nas w absolutnie realny sposób.
— Jezus Chrystus obecny jest “substancjalnie”
Co oznacza, że Chrystus jest obecny substancjalnie pod postaciami eucharystycznymi?
Konsekrowana hostia i konsekrowane wino nie jest hostią ani winem, lecz Ciałem i Krwią Chrystusa. Przypomina nam tę tajemniczą prawdę określenie: obecność “substancjalna” (por. KKK 1374). Istnieją zatem tylko widoczne dla nas postacie chleba i wina, substancjalnie jednak pod tymi znakami jest obecny cały Jezus Chrystus, Bóg i człowiek zmartwychwstały. Cały jest obecny i pod postaciami chleba, i pod postaciami wina. Inaczej mówiąc, w Eucharystii spotykamy się nie tylko z samym działaniem Zbawiciela lub ze skutkami tego działania, lecz z Nim samym. obecnym substancjalnie z naturą ludzką i Boską.
Dlaczego nie można mówić, że obecność Chrystusa w Eucharystii jest tylko subiektywnym przekonaniem wierzących?
— Chrystus obecny prawdziwie i rzeczywiście
Obecność Jezusa nie jest tylko subiektywnym przekonaniem wierzących, bez pokrycia w rzeczywistości, czyli nie jest np. jakimś wymysłem lub wyobrażeniem o obecności Chrystusa w tabernakulum czy w Komunii św. Przeciwnie, jest faktem, w który wierzy Kościół. Tę prawdę podkreślają określenia: obecność “prawdziwa i rzeczywista” (por. KKK 1374). Jak oczy nasze widzą rzeczywisty świat i prawdziwych ludzi, tak wiara pozwala nam duchowo dostrzec prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie obecnego pośród nas Pana i Zbawiciela. Konsekrowany chleb i wino, a ściślej mówiąc: postacie chleba i wina mają nam przypominać tę niedostrzegalną dla naszych oczu obecność, będącą owocem niepojętej potęgi, miłości i pokory Boga-Człowieka.
— Jezus Chrystus obecny pośród nas z Ciałem, Krwią, z duszą i Bóstwem
Jaką prawdę wyraża stwierdzenie, że Chrystus jest obecny pod postaciami eucharystycznymi z Ciałem, Krwią, duszą i Bóstwem?
Realizm obecności Jezusa Chrystusa podkreśla również określenie Kościoła, który mówi o Jego obecności pośród nas z Ciałem, Krwią, duszą i Bóstwem: “W Najświętszym Sakramencie Eucharystii “są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus” (Sobór Trydencki: DS 1651.).” (KKK 1374).
Gdybyśmy o jakimś człowieku powiedzieli, że jest gdzieś z ciałem, krwią i swoją duszą, wyrazilibyśmy słowami fakt, że w najprawdziwszy sposób znajduje się on w jakimś miejscu: tzn. że nie jest obecny tylko “myślami” lub “duchem”. To samo chce powiedzieć o Jezusie Chrystusie Kościół uczący, że w sakramencie Eucharystii jest On obecny z Ciałem, Krwią, duszą i Bóstwem.
Sformułowanie to podkreśla również fakt obecności całego Chrystusa, to znaczy z Jego pełną ludzką naturą (Ciało, Krew i dusza) oraz Boską (Bóstwo). Pod postaciami chleba i wina spotykamy się z prawdziwym zmartwychwstałym Chrystusem, który, będąc Bogiem, równocześnie posiada pełną naturę ludzką. Gdzie jest Ciało Chrystusa, tam jest też Jego dusza i — na mocy unii osobowej — Jego Bóstwo. Przez Eucharystię “uobecnia się cały Chrystus, Bóg i człowiek” (Paweł VI, enc. Mysterium fidei; por. KKK 1374)”.
Cały Chrystus obecny jest zarówno pod postaciami chleba, jaki pod postaciami wina, a także cały utajony jest pod każdą ich cząstką.
Dlaczego słowa: “to jest Ciało Moje”, “To jest Moja Krew”, w odniesieniu do Eucharystii Kościół rozumie dosłownie, jako mówiące o prawdziwym Ciele i prawdziwej Krwi Chrystusa?
— To jest Ciało Moje, To jest Moja Krew
Swoją wiarę w prawdziwą, rzeczywistą i substancjalną obecność Chrystusa w Eucharystii Kościół opiera przede wszystkim na Jego słowach, wypowiedzianych w czasie ustanowienia tego sakramentu. Jezus nie powiedział o chlebie: “oto symbol, oto przypomnienie mojej obecności”, lecz: “Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje.” (Mt 26,26). Aby nie było wątpliwości, o jakie Ciało chodzi, św. Łukasz uściśli: “To jest Ciało moje, które za was będzie wydane” (Łk 22,19). Nie chodzi zatem o jakieś pozorne ciało ani o jego symbol, lecz o to Ciało, które za kilka godzin po ustanowieniu Eucharystii miało być wydane na śmierć. Podobnie o prawdziwej swojej Krwi — a więc o tej, którą przelał w niedługim czasie po ustanowieniu Eucharystii — mówi Chrystus: “to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów.” (Mt 26,28)
Co wskazuje na to, że zapowiadając ustanowienie Eucharystii, Jezus miał na myśli swoje prawdziwe Ciało i swoją prawdziwą Krew?
— Wy też chcecie odejść z powodu nauki o Eucharystii?
Nie miał na myśli żadnego symbolicznego swojego Ciała czy symbolicznej Krwi Chrystus, kiedy zapowiedział ustanowienie przedziwnego Sakramentu swojej obecności. Powiedział: “Ciało moje jest prawdziwym pokarmem, a Krew moja jest prawdziwym napojem.” (J 6,55). Słuchacze nie mogli inaczej, jak tylko w sensie ścisłym zrozumieć tę naukę, dlatego, jak mówi św. Jan, sprzeczali się między sobą, mówiąc: “Jak On może nam dać (swoje) ciało do spożycia?” (J 6,52). Jezus, Nauczyciel Prawdy, nie dał żadnych dodatkowych wyjaśnień, aby rozwiać ewentualne pomyłki lub mylne rozumienie Jego słów. Nie udzielił ich nawet swoim wybranym uczniom, którym zwykle wyjaśniał na osobności niezrozumiałe przypowieści (por. Łk 8,9). Zamiast wyjaśnienia usłyszeli słowa: “Czyż i wy chcecie odejść?” (J 6,67). Jezus dał im przez to do zrozumienia, że dobrze pojęli Jego naukę ci, którzy odeszli, bo faktycznie nie mówił o symbolicznym, lecz o realnym i prawdziwym swoim Ciele i Krwi — pokarmie eucharystycznym..
W jakie inne niż eucharystyczna formy obecności Chrystusa wierzy Kościół?
— Wielorakie formy obecności Chrystusa
Zbawiciel obiecał, że pozostanie w swoim Kościele do końca dni jego istnienia na ziemi: “A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata. ” (Mt 28,20). Obietnica Chrystusa spełnia się dzięki Eucharystii, ponieważ pod postaciami chleba i wina jest On prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie obecny ze swoim Ciałem, Krwią, duszą i Bóstwem pośród nas.
Jednak Zbawiciel jest z nami nie tylko dzięki Eucharystii. Przebywa w Kościele i będzie w nim przebywał aż do skończenia świata także w słowie Bożym, w zgromadzeniu modlitewnym, w ubogich i cierpiących, w sakramentach. Przypomina tę prawdę Katechizm słowami:
“Chrystus Jezus, który poniósł za nas śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami” (Rz 8, 34), jest obecny na wiele sposobów w swoim Kościele (Por. Sobór Watykański II, konst. Lumen gentium, 48.): w swoim słowie, w modlitwie Kościoła, tam “gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje” (Mt 18, 20), w ubogich, chorych, więźniach (Por. Mt 25, 31-46.), w sakramentach, których jest sprawcą, w ofierze Mszy świętej i w osobie szafarza, ale “zwłaszcza (jest obecny) pod postaciami eucharystycznymi” (Sobór Watykański II, konst. Sacrosanctum Concilium, 7.).” KKK 1373)
Dlaczego eucharystyczna obecność Chrystusa jest wyjątkowa
— Obecność Chrystusa w Eucharystii wyjątkowa
Pomimo różnych rzeczywistych form obecności Chrystusa w Kościele Jego obecność Eucharystyczna jest wyjątkowa. Przez ten Sakrament cały Chrystus, Bóg-człowiek, substancjalnie uobecnia się pośród nas. Obecność eucharystyczna Jezusa Chrystusa “nazywa się «rzeczywistą» nie z racji wyłączności, jakby inne nie były «rzeczywiste», ale przede wszystkim dlatego, że jest substancjalna i przez nią uobecnia się cały Chrystus, Bóg i człowiek” (Paweł VI, enc. Mysterium fidei.).” (KKK 1374)
Od jakiego momentu Chrystus jest realnie obecny pod postaciami chleba i wina? Mk 14,22-25
Momentem przeistoczenia chleba i wina w Ciało i Krew Chrystusa jest konsekracja. Kiedy kapłan w imieniu Chrystusa i w zjednoczeniu z Nim mówi słowa: „Bierzcie i jedzcie z tego wszyscy, to jest bowiem Ciało moje, które za was będzie wydane” oraz „Bierzcie i pijcie z niego wszyscy, to jest bowiem kielich Krwi mojej nowego i wiecznego Przymierza, która za was i za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”, wówczas chleb i wino przeistaczają się w prawdziwe Ciało i Krew Chrystusa. Chlebem używanym do sprawowania Eucharystii powinien być chleb pszenny, winem — wino gronowe.
Co znaczy, że obecność Chrystusa w Eucharystii jest stała?
We wszystkich sakramentach Chrystus jest obecny przez swoje działanie. Ono to urzeczywistnia się w samym momencie sprawowania danego sakramentu, np. w chwili polewania wodą chrzczonej osoby i wypowiadania nad nią sakramentalnych słów albo też w momencie udzielania rozgrzeszenia przez kapłana. W Eucharystii natomiast Chrystus obecny jest w sposób trwały, czyli także po konsekracji, a nawet po Mszy św. Dlatego też można Najświętszy Sakrament przechowywać w tabernakulum, zanosić Komunię św. chorym itp.
Jaką wartość posiada adoracja Najświętszego Sakramentu?
Zmartwychwstały Jezus jest obecny pod postaciami chleba i wina prawdziwie jako Bóg i jako człowiek — ze Swoim ciałem, krwią i duszą. Ze względu na tę stałą i realną obecność czymś bardzo pożytecznym jest adoracja Najświętszego Sakramentu, częste wstępowanie do kościoła na modlitwę. Praktyki te stają się okazją do wewnętrznego wyciszenia, uspokojenia się i modlitwy. Powinno to być pełne miłości spotkanie z naszym Bogiem, Panem, Stwórcą, Zbawicielem i najlepszym Przyjacielem. Adoracja Najświętszego Sakramentu stanowi pomoc w głębszym przeżywaniu Komunii św., przypomina o obecności Zbawiciela w naszej duszy, o Jego bliskości, miłości i pokorze, która skłania Go do ukrycia swojej wielkości i potęgi pod osłoną odrobiny chleba i wina. Wszystko to dla nas, abyśmy bez lęku i przymusu zbliżali się do Niego, rozmawiali z Nim i okazywali Mu naszą miłość.
Maryja pokazuje nam, jak patrzeć z miłością na Jej Syna, jak Go prawdziwie i z wielką pokorą adorować. Kto pragnie nauczyć się właściwej adoracji Jezusa w Najświętszym Sakramencie, ten niech wpatruje się w Matkę Najświętszą i niech Ją prosi o taką miłość do Jej Syna, jaka rozpalała i nadal rozpala Jej Serce.
ks. Michał Kaszkowski
*****************************************************************************************************************************
kościół św. Szymona
kościół św. Piotra
Kościół św. Piotra jest jedną z najwcześniejszych parafii katolickich, która została przywrócona po reformacji (o dwie dekady wcześniej zanim na nowo przywrócono strukturę hierarchii Kościoła katolickiego). To tu, na West End, została odprawiona pierwsza Msza św., po bardzo wielkich prześladowaniach katolików przez szkockich kalwinów, pod gołym niebem w Roku Pańskim 1855 w pobliżu obecnej Merkland Street. Historyczny parasol, który chronił wtedy przed deszczem kapłana celebrującego Mszę św. znajduje się w biurze parafialnym św. Piotra, jako cenna pamiątka z tamtych czasów. Pierwszy kościół św. Szymona został otwarty przy Bridge Street w maju 1858 roku. Wtedy też została wybudowane plebania i szkoła. Kościół św. Szymona na początku był pod wezwaniem św. Piotra, ale kiedy okazało się, że jest zbyt mały dla rosnącej liczby katolików na “Partiku”, w roku 1903 powstał dużo większy kościół św. Piotra. Żeby nie myliło się o który kościół chodzi, dlatego pierwszy nazywano Bridge Street Church. Jednak od roku 1945 powrócono do patrona św. Piotra używając jego pierwszego imienia – Szymon.
Podczas II wojny światowej, w latach 1940-1944, polscy żołnierze każdej niedzieli przychodzili do tego kościoła na Mszę św. z Yorkhill, gdzie umieszczone były wtedy koszary, jedne z wielu, w których zakwaterowano polskie wojsko. I od tamtej pory kościół św. Szymona znany jest też jako “Polish Church” – polski kościół. Polacy, którzy osiedlili się w Glasgow po wojnie, wraz z rodzinami, od tamtej pory są bardzo związani z tym kościołem. Od 1975 roku kapelanem dla Polaków jest ks. Marian Łękawa SAC, który objął polskie duszpasterstwo po śmierci ks. kanonika Jana Gruszki. W tym czasie proboszczem parafii św. Szymona był bardzo znany ks. Patrick “Pady” Tierney, dzięki któremu kościół św. Szymona nie został zamknięty.
************************************************************************************************************
kontakt z duszpasterzem:
telefon domowy: 0141 339 9163
telefon komórkowy: 00 44 7974 240501
e-mail: marian.lekawa@gmail.com
Mieszkam w hostelu Domu Polskiego im gen. Władysława Sikorskiego – 4 Park Grove Terrace, Glasgow G3 7SD
Jestem do dyspozycji każdego dnia nie tylko aby usłużyć w sakramencie spowiedzi św. czy w sakramencie namaszczenia chorych, ale również zapraszam na wspólną modlitwę czy rozmowę o Bożych wyzwaniach i Bożych znakach danych nam do odczytania tu i teraz.
************************************************************************************************************
ŻYWY RÓŻANIEC
Aby Matka Boża była coraz bardziej znana i miłowana!
„Różaniec Święty, to bardzo potężna broń. Używaj go z ufnością, a skutek wprawi cię w zdziwienie”.
(św. Josemaria Escriva do Balaguer)
***
INTENCJA ŻYWEGO RÓŻAŃCA NA MIESIĄC LIPIEC 2021
Intencja powszechna:
Módlmy się, abyśmy w konfliktowych sytuacjach społecznych, gospodarczych i politycznych byli odważnymi i pełnymi pasji twórcami dialogu i przyjaźni.
więcej informacji – Vaticannews.va: Papieska intencja
***
Intencje Polskiej Misji Katolickiej w Glasgow:
– Za naszych kapłanów, aby dobry Bóg umacniał ich w codziennej posłudze oraz o nowe powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego.
– Za papieża Franciszka, aby Duch Święty go prowadził, a św. Michał Archanioł strzegł.
– Panie Jezu Chryste wierzymy, że w Twojej Przenajświętszej Krwi jest wielka moc Twojej miłości. Dlatego prosimy, aby Twoja Krew obmywała poranioną ludzkość nienawiścią i przemocą dając nadzieję, że wciąż droga pojednania jest przed nami.
***
Intencja dla Róży Matki Bożej Częstochowskiej (II)
i św. Róży:
– Rozważając drogi zbawienia w Tajemnicach Różańca prosimy Bożą Matkę, aby wypraszała u Syna Swego a Pana naszego właściwe drogi życia dla naszych dzieci.
Strona Żywego Różańca: zr.kosciol.org – intencje, ogłoszenia, patroni róż, tajemnice różańcowe.
************************************************************************************************************
Zachęta do podjęcia modlitwy w intencji
DUCHOWEJ ADOPCJI POCZĘTEGO DZIECKA
Matka Boża z Guadalupe – Patronka poczętego życia
Zwykle Duchową Adopcję rozpoczynamy od złożenia przyrzeczenia, które powinno być składane w sposób uroczysty w kościele. Ale można również składać przyrzeczenie adopcyjne prywatnie, przed Krzyżem albo wizerunkiem Matki Bożej.
ROTA PRZYRZECZENIA DUCHOWEJ ADOPCJI:
Najświętsza Panno, Bogurodzico Maryjo,
wszyscy Aniołowie i Święci.
Wiedziony pragnieniem niesienia pomocy
nienarodzonym, postanawiam mocno i przyrzekam,
że od dnia ………………………………
biorę w duchową adopcję jedno dziecko,
którego imię jedynie Bogu jest wiadome,
aby przez 9 miesięcy, każdego dnia,
modlić się o uratowanie jego życia
oraz o sprawiedliwe i prawe życie po urodzeniu. Amen
Każdego dnia moimi zobowiązaniami adopcyjnymi będą:
• jedna Tajemnica Różańca Świętego
• moje dobrowolne postanowienia
• oraz poniższa modlitwa “Panie Jezu”:
TEKST CODZIENNEJ MODLITWY “PANIE JEZU”:
Panie Jezu za wstawiennictwem Twojej Matki Maryi, która urodziła Cię z miłością oraz za wstawiennictwem świętego Józefa, “Człowieka Zawierzenia”, który opiekował się Tobą po urodzeniu, proszę Cię w intencji tego nienarodzonego dziecka które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady i które duchowo adoptowałem. Proszę, daj rodzicom tego dziecka miłość i odwagę, aby zachowali je przy życiu, które Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen.
Duchowa adopcja może być podjęta jeden raz, ale może być podejmowana cyklicznie co 9 miesięcy, jednak zawsze po wypełnieniu poprzednich zobowiązań. Każdorazową nową Duchową Adopcję powinno poprzedzać nowe przyrzeczenie.
Adoptujemy każdorazowo tylko jedno nieznane nam dziecko zagrożone aborcją. Pan Bóg-Dawca Życia zna jego imię i sam nam je wybiera.
Postanowienia dodatkowe (dodatkowe praktyki) są uzupełnieniem Duchowej Adopcji. Są dobrowolne. Praktykowane ich może powiększyć nasze pragnienie zadośćuczynienia, dziękczynienia i wyproszenia łask u Bożej Opatrzności. Żeby podjęte postanowienia praktyk skutecznie i do końca wykonać, najlepiej jest podjąć jedną lub najwyżej dwie praktyki.
Może się zdarzyć, że zapomnimy lub zaniedbamy nasze zobowiązania adopcyjne. Długa przerwa, na przykład miesięczna, przerywa Duchową Adopcję i wymaga podjęcia jej od początku. Należy wtedy odbyć spowiedź, ponowić przyrzeczenia i starać się je dotrzymać. W wypadku krótkiej przerwy należy Duchową Adopcje kontynuować, przedłużając praktykę o ilość dni opuszczonych.
*****************************************************************
100 rocznica legalizacji aborcji na świecie
– 2,5 miliarda ofiar
18 listopada 1920 roku w Związku Radzieckim oficjalnie wprowadzono zabijanie nienarodzonych dzieci. Zgodnie z wyliczeniem szacunkowym w ciągu ostatniego stulecia w łonach matek zginęło co najmniej dwa i pół miliarda dzieci – informuje Ewa Kowalewska z Human Life International Polska.
***
– 18 listopada 2020 roku mija niechlubna, setna rocznica legalizacji aborcji w wymiarze międzynarodowym – informuje w specjalnym komunikacie w imieniu Human Life International Polska – Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia Ewa H. Kowalewska.
Aborcja 18 listopada 1920 roku została wprowadzona w Związku Radzieckim decyzją Narodowych Komisji Ochrony Zdrowia pt. „O ochronie zdrowia kobiet w sowieckich szpitalach”, co było zgodne z założeniami programowymi Lenina z 1913 roku. Pisał on wówczas: „klasa robotnicza potrzebuje koniecznej zmiany wszystkich ustaw, które zakazują aborcji i antykoncepcji”. – Ten właśnie program był realizowany przez władzę komunistyczną po objęciu przez niego władzy podczas Rewolucji Październikowej w Rosji – mówi Ewa Kowalewska zwracając uwagę, że komunizm uznaje niszczenie życia, tradycyjnej rodziny oraz wiary chrześcijańskiej za największe „osiągnięcia” rewolucji bolszewickiej. – Fakt ten jednoznacznie pokazuje, że propagowanie przerywania ciąży wyrasta z ideologii marksistowskiej – dodaje prezes Human Life International Polska.
Z czasem kolejne kraje przyjmowały ustawodawstwo aborcyjne. Najpierw pod przymusem zrobiły to republiki ZSRR: Białoruś, Kazachstan, Turkmenistan, a w 1921 roku Ukraina, Gruzja, Armenia. Po II wojnie światowej tą samą drogą poszły: Szwecja (1946) i Japonia (1948). W latach 1955 – 57 ustawodawstwo to narzucono krajom przyłączonym do Związku Radzieckiego takim jak: Litwa, Łotwa i Estonia. Następnie pod naciskiem Rosji Sowieckiej zmieniono prawo w krajach tzw. bloku wschodniego: w Bułgarii, na Węgrzech, w Polsce, Słowacji, Czechach i Rumunii (1956 rok). W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku kolejno legalizowały aborcję kraje Europy Zachodniej i Azji. W USA stało się to w 1973 roku na podstawie precedensu sądowego Roe przeciwko Wade.
– Zgodnie z wyliczeniem szacunkowym w ciągu ostatniego stulecia w łonach matek zginęło co najmniej dwa i pół miliarda dzieci – informuje Ewa Kowalewska zaznaczając, że ze względu na szokującą wielkość liczby aborcji wiele osób podaje zaniżone statystyki. Tymczasem Światowa Organizacji Zdrowia od lat siedemdziesiątych oficjalnie szacuje liczbę aborcji na świecie na ok. 50 mln rocznie. – Obecnie zarówno agendy ONZ, jak rządy licznych krajów promują aborcję pod hasłem promocji zdrowia reprodukcyjnego i rozszerzają jej dostępność. Wywierają też potężne naciski na kraje słabo uprzemysłowione, aby w ramach pomocy humanitarnej wprowadzały aborcję w ramach usług zdrowotnych wbrew woli rządów i obywateli, np. w Ameryce Południowej – komentuje Ewa Kowalewska i dodaje, że ta smutna rocznica powinna skłaniać do poważnych przemyśleń, a osoby wierzące do modlitwy ekspiacyjnej za przelaną rzekę krwi.
Kościół katolicki w Kazachstanie podejmuje taką modlitwę we wszystkich parafiach stołecznej diecezji Astany w niedzielę 22 listopada, w uroczystość Chrystusa Króla. Podobną modlitwę podejmuje też Kościół katolicki w Rosji. W katedrze w Moskwie adoracja Najświętszego Sakramentu będzie trwała nieustannie przez 36 godzin w dniach 19-21 listopada. Na Białorusi modlitwa ekspiacyjna będzie się odbywać kolejno w wybranych parafiach wszystkich diecezji od godz. 18:00 w dniu 19 listopada do 9:00 rano 21 listopada. Można się też przyłączyć do modlitwy na żywo w Witebsku lub Mohylewie. Dołącza także Ukraina i Litwa. Modlić się będą w Austrii i we Francji. W USA przyłącza się centrala HLI z prezydentem ks. Bouquet.
Ewa Kowalewska zwraca uwagę, że Polska wyprzedziła wszystkich, gdyż modlitwa przebłagalna za grzech aborcji płynęła w dniach 1-8 listopada br. w ramach Różańca do Granic Nieba.
Tygodnik Niedziela/KAI.pl
************************************************************************************************************
Film z Jonem Voightem wzbudza ataki lewicy
W Stanach Zjednoczonych szykuje się nie mniejsza burza niż ta sprzed dwóch lat, gdy do amerykańskich kin wprowadzano film „Nieplanowane”. Kolejny reżyser odważył się wyłamać z hollywoodzkich standardów politycznej poprawności i stworzył obraz o jednej z najgłośniejszych batalii sądowych w dziejach Ameryki – sprawie Roe kontra Wade.
Toczyła się ona przed Sądem Najwyższym blisko 50 lat temu, a wyrok w niej zadecydował o legalizacji aborcji w USA. Fabuła odbiega jednak od narracji przez lata podtrzymywanej w mediach i popkulturze, którą na ten temat wylansowali proaborcyjni aktywiści.
– Oto fakty na temat tego, co się wydarzyło. Pokazujemy tylko, jak było. Jedynie prawdę – odpowiada na zarzuty o jednostronny przekaz w swoim dziele Nick Loeb, twórca scenariusza i reżyser „Roe v Wade” (w Polsce dzieło jest już zapowiadane przez dystrybutora pod tytułem „Wyrok na niewinnych. Sprawa Roe przeciw Wade”). A prawda jest druzgocąca dla aborcjonistów. Niewiarygodnie bezczelne fałszowanie danych na potrzeby manipulowania opinią publiczną i sądem, bezkrytyczne podejście mediów, które bez weryfikacji publikowały wymyślane przez działaczy pro-choice na kolanie statystyki dotyczące nielegalnych aborcji czy zgonów podczas nich, przedmiotowe wykorzystanie Jane Roe w celach procesowych, wreszcie biznesowe motywacje liderów aborcyjnych grup nacisku – to tylko niektóre fakty przedstawione w filmie. Jeśli dodamy do tego choćby takie sceny jak ta, w której Margaret Sanger, założycielka niechlubnej sieci klinik aborcyjnych Planned Parenthood, przemawia na wiecu Ku-Klux-Klanu, przekonując słuchaczy, że aborcja jest dobrym narzędziem do zmniejszenia populacji czarnych, nie ma się co dziwić, że obraz wzbudza wściekłość lewicy.
Podobnie jak w przypadku „Nieplanowanych”, film miał już kłopoty na etapie produkcji. Część ekipy filmowej pod wpływem środowiskowej presji wycofała się z realizacji w trakcie zdjęć. Tradycyjnie twórcy byli blokowani w mediach społecznościowych. Kierownicy produkcji spotykali się z odmową wynajmu lokalizacji do kręcenia scen. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji, że podczas lunchu „aresztowano” ekipie sprzęt filmowy. Gdy to stało się już nieznośne i zagrażało dokończeniu projektu, twórcy podjęli decyzję, by film kręcić… w konspiracji, pod zmienionym tytułem.
Nie wydaje się jednak – co również jest stosowaną metodą – że dzieło to da się „zamilczeć”. Choćby ze względu na dobrą obsadę, z laureatem Oscara Jonem Voightem na czele. Grający Warrena E. Burgera, przewodniczącego Sądu Najwyższego, 82-letni aktor jest bez wątpienia twarzą i największą gwiazdą produkcji. Prywatnie to jeden z nielicznych hollywoodzkich aktorów, który przyznaje się do wyznawania konserwatywnych wartości. W główną rolę, doktora Bernarda Nathansona, ginekologa, który przeprowadził 70 000 aborcji i odegrał znaczącą rolę w procesie Roe v Wade, a kilka lat później nawrócił się i stał się twórcą głośnego filmu „Niemy krzyk”, wciela się sam reżyser Nick Loeb. Loeb w wywiadzie dla „Hollywood Reporter”, zapytany, dlaczego podjął ten temat, w bardzo osobistym tonie wyznał, że sam stracił dwójkę dzieci w wyniku aborcji, po czym dodał:
– Im bardziej się starzeję, tym bardziej żałuję. Gdybym miał wtedy tę wiedzę, którą posiadam teraz, nie doszłoby do tego. Każdego roku śnię o moich dzieciach w takim wieku, w jakim byłyby teraz. Te sny zaczęły się wiele lat temu i jest to dla mnie duży ciężar emocjonalny.
https://youtube.com/watch?v=_ZXjFJooyls%3Ffeature%3Doembed
Wyrok na Niewinnych – OFICJALNY ZWIASTUN/RAFAEL FILM
Przedpremierowy pokaz filmu miał miejsce kilka tygodni temu na Konferencji Konserwatywnej Akcji Politycznej w Orlando, na której pierwsze przemówienie po ostatnich wyborach wygłosił Donald Trump. Bilety wyprzedały się do ostatniego miejsca. Mimo pandemii i faktu, że w wielu stanach kina są nadal zamknięte, amerykańska premiera „Roe v Wade” odbędzie się nieprzypadkowo w Wielki Piątek 2 kwietnia. Czy spotka się z próbami blokady i podobnym atakiem jak „Nieplanowane”? Zapewne. Film – choć dotyka historii sprzed 50 lat – w znacznie większym stopniu niż dzieło Konzelmana i Solomona jest demaskatorski dla środowisk aborcyjnych. Podobnie może być w Polsce, gdzie dodatkowo dochodzi kontekst wydarzeń ostatnich miesięcy, w tym niespotykanej agresji środowisk aborcyjnych. To właśnie o takich środowiskach i takich zachowaniach w dużej mierze opowiada to dzieło. Czy tak będzie, przekonamy się już 18 kwietnia, bo Polska będzie drugim po Stanach Zjednoczonych krajem, w którym widzowie będą mogli zobaczyć produkcję, do tego – ze względu na zamknięte kina – w szerokiej, bo internetowej dystrybucji.
„Wyrok na Niewinnych. Sprawa Roe przeciw Wade” (org. „Roe v Wade”), rok prod. 2020, USA, 108 min, scenariusz i reżyseria: Nick Loeb i Cathy Allyn, w rolach głównych: Jon Voight, Nick Loeb, Robert Davi, Stacey Dash, William Forsythe, Steve Gutenberg, John Schneider
Rzeź niewiniątek
Sąd Najwyższy uzurpując sobie prawo do decydowania o losie nienarodzonych skazuje niewinnych na śmierć.
RAFAEL FILM
Nathanson, pierwszoplanowy bohater filmu, uważał, że pomaga kobietom, zabijając ich nienarodzone dzieci.
Na premierę „Wyroku na niewinnych” czekaliśmy bardzo długo, bo zdjęcia zakończono w 2019 roku. Zresztą już w okresie ich realizacji posypały się doniesienia o trudnościach, z jakimi spotykali się twórcy filmu. Ekipa miała kłopoty z lokalizacją planów zdjęciowych, a Facebook zablokował możliwość zamieszczenia reklamy informującej o zbiórce środków na promocję filmu. Niektórzy aktorzy zrezygnowali z udziału w zdjęciach, kiedy dowiedzieli się o jego przesłaniu. „Musieliśmy zastąpić trzech aktorów, w tym aktorkę, która miała zagrać Normę McCorvey, chociaż wcześniej błagała o tę rolę” – przyznał reżyser w wywiadzie. W mediach nieustannie pojawiały się opinie, że to będzie porażka, bo przecież nie można nakręcić dobrego filmu, jeżeli za jego produkcję biorą się twórcy o konserwatywnych poglądach. Film zyskał w mediach opinię „jednego z najbardziej kontrowersyjnych tytułów roku”. Powodem tej nagonki, bo chyba można tak to nazwać, był temat, za który zabrali się niewłaściwi ludzie, czyli znani ze swoich antyaborcyjnych przekonań chrześcijanie. I do tego znalazły się wśród nich także kobiety, jak Alveda King, siostrzenica Martina Luthera Kinga, aktywna działaczka pro-life.
Edward Kabiesz/GOŚĆ NIEDZIELNY
**********************************************************
Koronka do Serca Jezusowego
O. Pio odmawiał ją codziennie za tych, którzy prosili go o modlitwę
***
O. Pio miał wielką cześć dla Bożego Serca i znał objawienia Małgorzaty Marii Alacoque. Sam ułożył tę modlitwę i odmawiał ją codziennie w intencjach, które powierzali mu różni ludzie.
Wczerwcu w kościołach odmawiana jest litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Nie jest to jedyna modlitwa, w której praktykuje się nabożeństwo do Serca Jezusowego. Coraz popularniejsza jest np. koronka świętego ojca Pio.
„Współbracia i inne osoby, które znały o. Pio, wspominali, że przez wiele lat, aż do śmierci, codziennie odmawiał tę koronkę, którą sam ułożył w latach 20. XX wieku – mówi kapucyn o. Roman Rusek, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio. – O. Pio miał wielką cześć dla Bożego Serca i znał objawienia Małgorzaty Marii Alacoque. Miał też wielkie nabożeństwo dla męki Pańskiej”.
Modlitwa błagalna
Jak każda modlitwa do Serca Jezusowego, i ta uświadamia nam dwie rzeczy podstawowe dla chrześcijaństwa – że Bóg nas kocha i że potrzebujemy nawrócenia. Jest to modlitwa typowo błagalna, odwołująca się do słów samego Jezusa, który zachęcał do tego, żebyśmy w Jego imię prosili Ojca o potrzebne nam łaski.
Przykładowo: „Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam”. Na końcu jeszcze jest prośba do Matki Bożej i św. Józefa o wstawiennictwo.
Jak odmawiać koronkę?
Jak wszystkie modlitwy tego typu, koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa jest zbudowana na stałym, powtarzającym się schemacie. Składa się z trzech części i zakończenia.
Każda z trzech części zaczyna się zdaniem z Pisma Świętego, w którym Pan Jezus zachęcał nas od ufnej modlitwy; trzech modlitw: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…”; oraz z prośby „Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję”.
Na końcu koronki jest podsumowanie:
„O słodkie Serce Jezusa, dla Ciebie tylko jedno jest niemożliwe: nie mieć litości dla strapionych; dlatego okaż litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łaski, o którą Cię prosimy przez bolesne i Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Amen”.
A po niej jeszcze następuje antyfona maryjna:
„Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia…” (Salve, Regina), odmawiana dzisiaj m.in. podczas pogrzebów, a dawniej po każdej mszy świętej od uroczystości Trójcy Świętej do Adwentu; oraz krótkie wezwanie do św. Józefa: „Święty Józefie, Ojcze przybrany Jezusa Chrystusa, módl się za nami”.
Tekst Koronki do Najświętszego Serca Pana Jezusa
1. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: „Zaprawdę powiadam wam: proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone”. Wysłuchaj mnie, gdyż pukam, szukam i proszę o łaskę…
Ojcze nasz…, Zdrowaś, Maryjo…, Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
2. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: „Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam”. Wysłuchaj mnie, gdyż proszę Ojca w imię Twoje o łaskę…
Ojcze nasz…, Zdrowaś, Maryjo…, Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
3. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: „Zaprawdę powiadam wam: niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą”. Wysłuchaj mnie, gdyż zachęcony Twoimi słowami proszę o łaskę…
Ojcze nasz…, Zdrowaś, Maryjo…, Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
Na końcu:
O słodkie Serce Jezusa, dla Ciebie tylko jedno jest niemożliwe: nie mieć litości dla strapionych; dlatego okaż litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łaski, o którą Cię prosimy przez bolesne i Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Amen.
Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia,
Życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj.
Do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy.
Do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole.
Przeto, Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć.
A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż.
O, łaskawa,
O, litościwa,
O, słodka Panno Maryjo.
Święty Józefie, Ojcze przybrany Jezusa Chrystusa, módl się za nami.
Joanna Operacz/Aleteia.pl
*************************************************************************************
Litania o pocieszenie dla chorych
Może ktoś ci bliski potrzebuje takiej modlitwy?
***
Oto piękna litania napisana przez dominikanina, o. Petera Johna Camerona. Odmawiajcie ją za chorych z waszego otoczenia. Bóg słyszy!
Wiadomości o chorobie kogoś nam bliskiego czy świadomość tego, jak wiele osób na świecie cierpi, mogą być przygnębiające. Czasem spotykamy się z sytuacjami tak dramatycznymi, że wydawać by się mogło, iż Bóg nas opuścił.
Musimy jednak pamiętać, że Bóg chce być z nami w naszym cierpieniu i pocieszać nas w naszym utrapieniu. Kiedy Jezus chodził po ziemi, był blisko chorych i towarzyszył im w ich cierpieniu.
Oto piękna litania napisana przez dominikanina, o. Petera Johna Camerona. Opublikowana została w książce Blessing Prayers: Devotions for Growing in Faith.
Odmawiajcie ją za chorych, zarówno waszych znajomych, i tych nieznanych osobiście. Bóg słyszy nasze modlitwy i otacza chorych swoją miłością. Módlmy się ze szczególną miłością i troską, prosząc Pana o Jego pocieszającą łaskę umocnienia cierpiących w czasie ich próby.
Litania o pocieszenie dla chorych
Kiedy dokucza ból i udręka:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy powrót do zdrowia jest bardzo powolny:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy terapia budzi lęk i przerażenie:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy trudno porzucić ustalone plany:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy rośnie poczucie wyobcowania:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy narasta fizyczne i psychiczne zmęczenie:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy narasta niecierpliwość i negatywne emocje:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy niepokój powiększa osamotnienie:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy choroba utrudnia kontakty z bliskimi:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy dopada zniechęcenie i przygnębienie:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy strach nie pozwala myśleć o przyszłości:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy choroba odbiera godność:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy budzi się złość i pretensje do wszystkich:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy zamartwiamy się i stajemy się drażliwi:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy nikt się nami nie opiekuje:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy budzi się zazdrość wobec zdrowych:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy wkrada się do duszy pesymizm i cynizm:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy udrękę wzmaga potrzeba pojednania:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy mylimy chorobę z karą:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy ci, których kochamy, są daleko:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy choroba powoduje kłopoty finansowe, które są powodem dużego zmartwienia:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy brak już nadziei co do przyszłości:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy osłabienie nie pozwala myśleć:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy przyjaciele odwracają się, bojąc się choroby:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy choroba niszczy dobry nastrój i czyni drażliwymi:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy dopada żal i wstyd za grzechy z przeszłości:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy trudno jest zasnąć:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy sprzeciwiamy się niezbędnym zmianom:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy doświadczamy pokusy wyparcia:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy nikt nas nie rozumie:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy nie można wychodzić z domu:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy dopada zobojętnienie i apatia:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy wydaje się, że leki nie działają:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy potrzeba jedynie opiekuńczego dotyku:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy nie można kontynuować ustalonych zwyczajów:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy trudno znaleźć siły do dalszej walki:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy trudno się modlić:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy cierpienie jest nie do zniesienia:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Kiedy zbliża się śmierć:
Panie, bądź blisko i daj pocieszenie.
Najłaskawszy Ojcze, Twój umiłowany Syn okazywał szczególne współczucie trędowatym, czułość złożonym chorobą i uzdrawiał chorych, których do niego przyprowadzano. Stawiamy przed Tobą wszystkich chorych i potrzebujących Twej uzdrawiającej łaski. Niech miłość i miłosierdzie Boskiego Lekarza podniesie na duchu wszystkich, którzy cierpią z powodu choroby i niech przywróci im zdrowie i spokój. Przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
Amen.
Philip Kosloski /Aleteia.pl
***********************************************************************************************************
1 LIPCA – PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA
MSZA ŚW. W KAPLICY-IZBIE JEZUSA MIŁOSIERNEGO – GODZ. 20.30
ADORACJA W INTENCJI KAPŁANÓW – GODZ. 21.00 – 22.00
rejestracja przy wejściu do kaplicy-izby
*****
*****
KULT NAJŚWIĘTSZEJ KRWI CHRYSTUSA
…. “Dziś zaczyna się lipiec, miesiąc, który zgodnie z ludową tradycją poświęcony jest kontemplacji Najświętszej Krwi Chrystusa, niezgłębionej tajemnicy miłości i miłosierdzia.
W dzisiejszej liturgii apostoł Paweł w Liście do Galatów stwierdza, że «ku wolności wyswobodził nas Chrystus» (Ga 5, 1). Ta wolność ma bardzo wysoką cenę: jest nią życie, krew Odkupiciela. Tak! Krew Chrystusa jest ceną, którą Bóg zapłacił, aby wyzwolić ludzkość z niewoli grzechu i śmierci.
Krew Chrystusa jest niezbitym dowodem miłości niebieskiego Ojca do każdego człowieka, bez żadnego wyjątku.
Wszystko to bardzo jasno wyraził bł. Jan XXIII, który otaczał Krew Pańską wielkim nabożeństwem, wyniesionym z domu, gdzie słyszał w dzieciństwie, jak rodzina odmawiała litanie jej poświęcone. Jako papież napisał list apostolski wzywający do krzewienia tego kultu (Inde a primis, 30 czerwca 1959 r.) i zachęcił wiernych do rozważania nieskończonej wartości tej Krwi, «której jedna kropla może wybawić cały świat od wszelkiej winy» (hymn Adoro Te devote)” …..
św. JAN PAWEŁ II – Rozważanie przed modlitwą “Anioł Pański”, 1 lipca 2001
************
Pięć powodów dla których Komunię świętą przyjmować należy na język
*****
Chciałbym podzielić się kilkoma spośród argumentów, które przekonały mnie do tego, by nigdy nie przyjmować Komunii świętej na rękę. Robię to w związku z poleceniami zakazującymi udzielania wiernym Komunii na język, wydawanymi przez władze, a czasem i przez biskupów. Gdybym był przymuszany, wolałbym dokonać ofiary polegającej na przystąpieniu w takiej sytuacji do Komunii duchowej.
- Cześć należna wszechpotężnemu Bogu
Przyjmowanie Komunii świętej na język wynika z pełnej czci miłości względem Króla Królów, którego przyjmujemy w sakramencie świętej Eucharystii. Niektóre spośród najsilniejszych argumentów na rzecz takiej czci pochodzą z Pisma Świętego.
Gdy Bóg przemówił do Mojżesza z krzewu gorejącego, jak czytamy w 3 rozdziale Księgi Wyjścia, polecił mu aby się nie zbliżał i by zdjął swe sandały, gdyż stąpa po świętej ziemi. W psalmie 95 czytamy: „Wejdźcie, uwielbiajmy, padnijmy na twarze i zegnijmy kolana przed Panem, który nas stworzył” (Ps 95, 6). Taki sposób wyrażania czci dostrzegamy także na kartach Nowego Testamentu w trakcie Przemienienia, kiedy Piotr, Jakub i Jan ujrzeli na Górze Tabor uwielbionego Chrystusa – którego przyjmujemy w Eucharystii – i padli przed Nim na twarz.
Świadectwem Pisma Świętego, które przemawia do mnie najsilniej w tym zakresie, jest Arką Przymierza (2 Sm 6, 1-7; 1 Kr 13, 9012). Arka została zaprojektowana przez Boga i powstała zgodnie z Jego wytycznymi. Znalazła się w niej manna, laska Mojżesza i tablice z 10 przykazaniami. Była tak święta, że nikt nie mógł jej dotykać, za wyjątkiem wybranych lewitów – kapłanów tamtej epoki. Zastrzeżenie dotykania Arki dla kapłanów stało się tym silniejsze, gdy po jej dotknięci zginął świecki imieniem Uzza. Choć dotknął jej po to, by ustrzec ją przed upadkiem, został rażony przez Boga. Uzza uczynił to, co uważał za właściwe. On i jego brat transportowali Arkę wozem ciągniętym przez woły. W trakcie podróży woły szarpnęły, Uzza chwycił Arkę po to, by ją przytrzymać – i został śmiertelnie porażony dlatego, że nikt nie mógł jej dotykać.
Podobna sytuacja ma miejsce obecnie, kiedy to niektórzy starają się robić to, co uważają za słuszne w czasach koronawirusa i przyjmują Komunię na rękę. A jednak, w przypadku Arki dotykanie nie było rzeczą słuszną, choć w tej konkretnej chwili wydawało się celowe – wiązało się z dobrymi intencjami, chęcią ochronienia jej przed upadkiem. Podobnie jest dzisiaj, gdy wielu ludzi przyjmuje Komunię do dłoni, mających dobre intencje chronienia swych braci i sióstr w Chrystusie przed możliwym zakażeniem koronawirusem bądź działając na rzecz Kościoła, po to by mógł dalej udzielać Komunii wiernym. Jednakże dotknięcie Arki Przymierza było rzeczą złą. Decyzja Boga o porażeniu Uzzy strapiła Dawida tak bardzo, że bał się sprowadzić Arkę Przymierza do swego domu. A czym jest Arka w zestawieniu z naszym Panem obecnym w Eucharystii? Arce oddawano cześć w świątyni, przenoszono ją ceremonialnie, uważano za świętą, a jednak była ona jedynie podnóżkiem Boga; to Jego obecność, ukryta i zapowiadająca Jego rzeczywistą obecność w Osobie Jezusa Chrystusa, którego przyjmujemy w Komunii świętej.
- Autorytet Kościoła
W czasie, w którym walczymy z epidemią koronawirusa, warto pamiętać o tym, że Kościół rozważał kwestię komunikowania na język w dobie współczesnej, w kontekście rozprzestrzeniania się podobnego wirusa. W roku 2009, w trakcie epidemii wirusa H1N1, świecki żyjący w angielskiej diecezji, w której udzielanie Komunii świętej na język zostało ograniczone, napisał w tej sprawie do Watykanu. Odpowiedź ze strony Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, datowana na 14 lipca 2009 r., została opublikowana na blogu „Rorate Caeli”. Kongregacja, do której kompetencji należy udzielanie autorytatywnych odpowiedzi na takie pytania, odniosła się do sprawy wskazując na prawo Kościoła przedstawione w instrukcji „Redemptionis Sacramentum”; instrukcji mówiącej, że „każdy wierny zawsze ma prawo według swego uznania przyjąć Komunię świętą do ust” (p. 92) i „święci szafarze nie mogą odmówić sakramentów tym, którzy właściwie o nie proszą, są odpowiednio przygotowani i prawo nie zabrania im ich przyjmowania” (p. 91). Watykańska kongregacja przekazała „podziękowania za zwrócenie uwagi na tę ważną kwestię” i zapewnienie, że „w tej sprawie podjęte zostaną stosowne rozmowy”.
Kanonistka Cathy Caridi wskazała na znaczenie tego stwierdzenia na łamach bloga „Canon Law Mae Easy”. Jak pisała Caridi, „to jasne, że po wysłaniu tej odpowiedzi Kongregacja zamierzała skontaktować się z duchownymi, którzy nielegalnie zabraniali katolikom przyjmowania Komunii na język, formalnie ich informując, że czyniąc tak łamią prawo”. Caridi konkluduje:
Logicznie założyć możemy, że wierni, którzy obecnie zwrócą się do Kongregacji Kultu Bożego z informacjami dotyczącymi obecnych, nielegalnych praktyk mających miejsce w ich parafiach/diecezjach, w których zabrania się przyjmowania Komunii na język, otrzymają od Kongregacji dokładnie taką samą odpowiedź. (…) Odpowiedź będzie taka sama nie dlatego, że koronawirus nie stanowi zagrożenia, tylko dlatego że prawo katolików z całego świata do takiego przyjmowania Komunii świętej – na język – stanowi normę, która może zostać zawieszona wyłącznie przez Najwyższą Władzę Kościoła. Nie jest to kwestią wirusów, lecz hierarchicznej struktury Kościoła. Żaden biskup (tym bardziej działający samodzielnie proboszcz!) nie ma władzy zawieszania prawa bądź orzeczenia Watykanu wydanego jako obowiązujące Kościół Powszechny[1].
- Świadectwa aniołów, świętych i papieży
Święty Tomasz z Akwinu pisze w „Sumie teologicznej” tak: „uszanowanie dla sakramentu Eucharystii wymaga, by dotykały się go tylko przedmioty konsekrowane. Toteż konsekruje się korporał i kielich a także ręce kapłana, ujmujące ten sakrament. Dlatego bez koniecznej potrzeby nie godzi się dotykać tego sakramentu innym osobom, chyba że domaga się tego podniesienie upuszczonej hostii lub jakaś inna konieczność” (q. 82, a. 3).
W 2018 roku Benedykt XVI podjął decyzję o zaprzestaniu udzielania Komunii świętej na rękę, udzielał jej wyłącznie na język klęczącym wiernym. W jednym z watykańskich serwisów wciąż odnaleźć można podstronę z 2009 r. upamiętniającą tę decyzję (dziś prezentuje ona zdjęcie papieża Franciszka). Oto co na niej przeczytamy: „Od czasów Ojców Kościoła istniała i utrwalała się tendencja do ograniczania udzielania Komunii świętej na rękę, zastępowana udzielaniem Komunii na język. Z tą praktyką łączyły się dwa motywy: a) pierwszy: unikania, w takim stopniu, jak to tylko możliwe, upuszczania partykuł eucharystycznych, b) drugi: pomnożenia czci wiernych względem Rzeczywistej Obecności Chrystusa w Sakramencie Eucharystii”[2]. Jak czytamy, „począwszy od uroczystości Bożego Ciała w roku 2008 Ojciec Święty rozpoczął udzielanie Ciała Pańskiego klęczącym wiernym na język”.
Znane stwierdzenie świętego Augustyna, przywoływane przez Benedykta XVI w 66. punkcie adhortacji apostolskiej „Sacramentum Caritatis”, mówi nam: „nemo autem illam carnem manducat, nisi prius adoraverit;(…) peccemus non adorando – Niech nikt nie spożywa tego Ciała, jeśli Go najpierw nie adorował; (…) grzeszylibyśmy, gdybyśmy Go nie adorowali” („Enarrationes in Psalmos” 98, 9). Klęczenie wyraża adorację konieczną przed przyjęciem Chrystusa Eucharystycznego.
W trakcie jednego z objawień Anioła Pokoju, danego dzieciom z Fatimy, Anioł udzielił im Komunii świętej. Anioł upadł przed Panem Eucharystycznym na twarz, ucząc tego dzieci.
- Profanacja bądź brak czci należnej Przenajświętszej Eucharystii
W roku 2014, biskup Athanasius Schneider, poproszony w rozmowie z redakcją magazynu wydawanego przez Towarzystwo Mszy Łacińskiej Anglii i Walii o odniesienie się do głównej obawy związanej z udzielaniem Komunii świętej na rękę, czyli utraty partykuł eucharystycznych, udzielił następującej odpowiedzi:
Zgodnie z posiadaną wiedzą i doświadczeniem, najgłębszą raną obecnego kryzysu Kościoła jest rana eucharystyczna, nadużycia popełniane względem Najświętszego Sakramentu (…). Istnieje problem (…) przyjmowania Komunii Świętej w sposób obiektywnie pozbawiony czci. Ten tzw. nowy, współczesny sposób przyjmowania Komunii bezpośrednio na dłoń jest czymś niezwykle poważnym naraża bowiem Chrystusa na niezwykłą banalizację. (…) Istnieje zasmucający fakt utraty partykuł eucharystycznych. Fragmenty konsekrowanej hostii są deptane. To straszne! Nasz Bóg, w naszych kościołach, jest deptany. Nikt temu nie może zaprzeczyć. (…) Dochodzi do tego na szeroką skalę. To musi być, dla osoby wierzącej i kochającej Boga, bardzo poważnym zjawiskiem. (…) Nie możemy dalej czynić tak, jakby Jezus nie istniał jako Bóg, jakby istniał tylko chleb. Ta współczesna praktyka udzielania Komunii do ręki nie ma nic wspólnego z praktyką Kościoła starożytnego. Współczesna praktyka stopniowo przyczynia się do utraty katolickiej wiary w realną obecność i transsubstancjację. (…) Kapłan, jak i biskup, nie może stwierdzić, że taka praktyka jest w porządku. Stawką jest to, co a Ziemi najświętsze, najbardziej boskie.
- Komunia na rękę została wprowadzona dzięki nadużyciom, oszustwu i zdradzie
Z dogłębnego i często cytowanego studium autorstwa Michaela Daviesa dowiadujemy się następującej rzeczy:
Komunia na rękę została ponownie wprowadzona w Kościele katolickim jako akt buntu tuż po II Soborze Watykańskim. Zaczęło się to w Holandii wskutek arbitralnego aktu nieposłuszeństwa wobec władzy kościelnej (…) rozprzestrzeniając się na Niemcy, Belgię i Francję. (…) Konsekwencje tego buntu były tak poważne, że papież skonsultował się z biskupami na całym świecie, a po uzyskaniu ich opinii wydał w roku 1969 instrukcję »Memoriale Domini«. Instrukcję tę załączono w tej pracy i będę się do niej od czasu do czasu odnosił. Zawiera ona następujące punkty o zasadniczym znaczeniu: 1. Biskupi z całego świata znaczącą większością opowiedzieli się przeciwko tej nowości. 2. Tradycyjny sposób udzielania Komunii świętej powinien zostać utrzymany. 3. Stanowi on wyraz czci, która w żaden sposób nie pomniejsza godności komunikującego. 3. Innowacja może doprowadzić do braku czci, profanacji i zniekształcenia właściwej doktryny. (…) Dlatego też Stolica Apostolska usilnie nalegała, także i przez wzgląd na dobro wspólne Kościoła, by biskupi, kapłani i wierni przestrzegali prawa – obowiązującego i raz jeszcze potwierdzanego osądem większości katolickiego episkopatu – w zakresie formy określanej poprzez obecny ryt świętej liturgii[3].
Davies wskazuje, że następnie doszło do haniebnego błędu w ocenie. Udzielono zgody na to, by w miejscach, w których „rozwinął się już” przeciwny sposób udzielania Komunii, dwie trzecie biskupów tworzących konferencje episkopatu mogło wystosować do Stolicy Apostolskiej prośbę o zalegalizowanie tego nadużycia. Co oczywiste, stwierdzenie „rozwinął się już” oznacza zaistnienie tej praktyki przed datą 28 maja 1969 roku. Kraje, w których taki sposób komunikowania nie był praktykowany, zostały pozbawione możliwości składania takiej prośby. Do tej kategorii należały wszystkie kraje anglojęzyczne.
Gdy w roku 1977 nad tą kwestią debatowali amerykańscy hierarchowie, biskup Blanchette wskazywał, że procedura określona przez Watykan sprowadzała się do tego, że o zezwolenie można wystąpić, o ile dominuje sposób przeciwny tradycyjnemu zwyczajowi. Podkreślił, że biskupi nie mogą podjąć tego kroku ze względu na istniejącą sytuację.
Na łamach „National Catholic Register” z 12 czerwca 1977 roku biskup Blanchette wspominał:
Powiedziałem, że teraz będziemy dyskutować i prawdopodobnie głosować nad tym, czy chcemy złożyć prośbę do Stolicę Apostolską (o indult dot. komunikowania na rękę – przyp. tłum), a nie stwierdziliśmy, że taki zwyczaj komunikowania dominuje. Powiedziałem, że najprostszym sposobem byłoby poproszenie ordynariuszy o wskazanie tego, czy w ich diecezjach zwyciężył zwyczaj przeciwny. Ordynariusz powinien wiedzieć, jest pasterzem swojej diecezji. Poproszono go, by był posłuszny, tak samo jego prezbiterów, a więc jeśli ktoś ma wiedzieć, gdzie przeważa praktyka przeciwna, to właśnie on. Poprosiłem więc, by poprawić program tak, by pierwszy krok – stwierdzenie, czy gdzieś przeważa przeciwny zwyczaj – został zweryfikowany. Tak, że gdyby to zostało zweryfikowane, to przeszlibyśmy do kolejnych punktów programu. A skoro pierwszy etap nie został zrealizowany, to jak – logicznie rzecz ujmując – możemy przechodzić do drugiego? Na tym polegał mój wniosek.
Michael Davies tłumaczy: „Wniosek biskupa Blanchette’a uzyskał pisemne poparcie pięciu innych biskupów i został przyjęty przez przewodniczącego konferencji. Zgodnie z przepisami, powinien zostać poddany głosowaniu pisemnemu, ale zwolennicy innowacji się temu sprzeciwili i korzystając z głosowania poprzez podniesienie ręki przyjęli, że przewodniczący łamie porządek obrad. Pytanie o to, czy to głosowanie było legalne, jest całkiem zrozumiałe. Następnie przyjęto oczywiście kolejne nadzwyczajne środki po to, by wprowadzić tę innowację. Uniemożliwiono głosowanie emerytowanym biskupom, a kiedy okazało się, że wciąż nie osiągnięto koniecznej większości, wzywano nieobecnych dotąd biskupów, aż po moment w którym osiągnięto konieczną liczbę głosów”. Jak więc widać, współczesne udzielanie Komunii świętej na rękę wprowadzono korzystając z nadużyć, oszustw i zdrady.
Z tych też powodów uważam, że katolicy nie powinni przyjmować Komunii świętej na rękę. Gdybyście znaleźli się w sytuacji, w której odmówiono by wam Komunii, jeśli nie przyjmiecie jej na rękę, to ja przyjąłbym Komunię na sposób duchowy, a następnie skontaktował się z odpowiednimi władzami kościelnymi, by zaradziły takiej sytuacji. Na taką rozmowę z waszym biskupem czy księdzem weźcie ze sobą list Kongregacji Kultu Bożego podejmujący tę kwestię w kontekście epidemii świńskiej grypy z 2009 roku. Jeśli wciąż nie będą zezwalali wam na przyjęcie Komunii na język, poproście by chociaż tak jej wam udzielili po zakończeniu Mszy świętej. Jeśli nawet i w tym wypadku będą odmawiać, odwołujcie się do watykańskiej kongregacji przedstawiając dowody takiej odmowy, prosząc Boga o to, by taka sytuacja szybko została naprawiona. Do tego czasu ofiarujcie Bogu cierpienia związane z pozbawieniem was Eucharystii, uczestniczcie we Mszy jednocząc wasze cierpienie z Ofiarą Chrystusa.
John-Henry Westen – współzałożyciel i redaktor naczelny LifeSiteNews.
„Calx Mariae” nr 10
[1] Cathy Caridi, „Can we be required to receive Communion in the hand, becouse of the virus?”, Canon Law Made Easy, 12 marca 2020 r., https://canonlawmadeeasy.com/2020/-3/12/communion-in-the-hand-virus/ [2] Office for the Liturgical Celebrations of Supreme Pontiff, „Communion received on the tongue while kneeling”, http://www.vatican.va/news_services/liturgy/details/ns_lit_doc_20091117_comunione_en.html [3] Michael Davies, „Communion in the hand and other similiar frauds”, https://sspx.org/sites/sspx/files/communion-in-the-hand-and-ither-similiar-frauds-michael-davies.pdf __________________ Polonia Christiana 24.pl/27.06.2021 *********************************************
2 LIPCA – PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA – MSZA ŚW. – GODZ. 19.00
DZIEŃ ZADOŚĆUCZYNIENIA ZA GRZECHY NASZE I CAŁEGO ŚWIATA
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚW. OD GODZ. 18.00
*******
3 LIPCA – PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA
SPOWIEDŹ ŚW. OD GODZ. 17.00
WIGILIJNA MSZA ŚW. Z XIV NIEDZIELI ZWYKŁEJ – GODZ. 18:00
PO MSZY ŚW. – NABOŻEŃSTWO WYNAGRADZAJĄCE ZA ZNIEWAGI I BLUŹNIERSTWA, KTÓRYMI NIEWDZIĘCZNI LUDZIE WCIĄŻ RANIĄ NA NOWO NIEPOKALANE SERCE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Wielka obietnica
Siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Matka Boża zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej tajemnicy fatimskiej. Jej przedmiotem było nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi.
10 grudnia 1925r. objawiła się siostrze Łucji Maryja z Dzieciątkiem i pokazała jej cierniami otoczone serce.
Dzieciątko powiedziało:
Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał.
Maryja powiedziała:
Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię świętą, odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia.
Dlaczego pięć sobót wynagradzających?
Córko moja – powiedział Jezus – chodzi o pięć rodzajów zniewag, którymi obraża się Niepokalane Serce Maryi:
- Obelgi przeciw Niepokalanemu Poczęciu,
- Przeciw Jej Dziewictwu,
- Przeciw Jej Bożemu Macierzyństwu,
- Obelgi, przez które usiłuje się wpoić w serca dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść wobec nieskalanej Matki,
- Bluźnierstwa, które znieważają Maryję w Jej świętych wizerunkach.
************************************************************************************************************
*********
Post eucharystyczny jest obowiązkowy.
Czy zbyt łatwo o nim nie zapominamy?
*****
Kogo obowiązuje post eucharystyczny? Jakie ma znaczenie? I jak liczyć czas postu?
Uczono nas o nim podczas przygotowania do Pierwszej Komunii Świętej, ale praktyka pokazuje, że często ulatuje nam z pamięci albo nie przykładamy do niego większej wagi. Tymczasem to podstawowy sposób przygotowania się do owocnego udziału w Mszy świętej.
Obudzić pragnienie serca
Powstrzymanie się od pokarmów i napojów podtrzymujących i uprzyjemniających nasze życie biologiczne ma uświadomić nam, że oto niebawem będziemy przyjmowali Pokarm i Napój dający nam życie duchowe i wieczne. Tak pisał o tym święty Efrem Syryjczyk:
W Twym Chlebie ginie łakomstwo, Twój kielich unicestwia nieprzyjaciela – śmierć, co nas pożera. Spożywamy Cię, Panie, i pijemy nie tylko, by się nasycić, ale by żyć przez Ciebie.
Fizyczny głód i pragnienie mają za zadanie rozbudzić naszą duchową tęsknotę za Jezusem w Eucharystii. Takie duchowe „przez żołądek do serca” à rebours.
Niezwykły pokarm
Post eucharystyczny znany był w Kościele już w pierwszych wiekach. Co prawda pierwsze pokolenie chrześcijan łączyło nieraz Eucharystię z braterską ucztą zwaną „agapą”, ale dość szybko zdecydowano się rozdzielić te dwa wydarzenia, a przyjmowanie Ciała Pańskiego poprzedzać czasem powstrzymywania się od jakichkolwiek innych pokarmów i napojów.
Wynikało to z dużej wrażliwości na realną obecność Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Uważano, że nie godzi się, by Chleb Eucharystyczny mieszał się w nas ze zwykłym, wcześniej przyjętym pożywieniem.
Dziś może dziwić, a nawet śmieszyć nas takie „organiczne”, naturalistyczne podejście, ale powinno też sprowokować do pytania: Czy ja rzeczywiście zdaję sobie sprawę, że w Komunii przyjmuję naprawdę Ciało i Krew Boga?
Komunia dla wytrwałych
Pierwsze precyzyjne przepisy dotyczące postu eucharystycznego wprowadził w XVI w. Sobór w Trydencie. Ustalone tam zasady były bardzo surowe. Aby przystąpić do Komunii, należało powstrzymać się od jakiegokolwiek pokarmu oraz napoju od północy aż do momentu jej przyjęcia. Zasada ta obowiązywała wszystkich i bez jakichkolwiek wyjątków.
Stąd Msze święte sprawowano zasadniczo tylko w godzinach porannych. Był to też jeden – choć nie jedyny – z powodów, dla których wierni nie przystępowali do Komunii zbyt często.
Dopiero w 1953 r. papież Pius XII pozwolił na picie w tym czasie samej wody, a niedługo potem skrócił obowiązujący czas postu eucharystycznego do trzech godzin. Następna zmiana przyszła już po II Soborze Watykańskim, gdy papież Paweł VI określił minimalny czas postu do jednej godziny. W 1973 r. w instrukcji Immensae caritatis zezwolił też, by w przypadku osób chorych, starszych oraz opiekujących się nimi było to jedynie piętnaście minut.
Post eucharystyczny dzisiaj
Obowiązujący nas dzisiaj Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 r. w kanonie 919 nakazuje powstrzymanie się od jakiegokolwiek pokarmu i napoju z wyjątkiem wody i lekarstw „przynajmniej na godzinę przed przyjęciem Komunii Świętej”.
Post eucharystyczny nie obowiązuje osób w podeszłym wieku, chorych oraz opiekujących się nimi. Zwolniony z postu eucharystycznego jest też kapłan sprawujący drugą lub trzecią Mszę św. tego samego dnia (ale nie przed pierwszą Mszą św.).
Poza określonymi powyżej wyjątkami post eucharystyczny obowiązuje wszystkich wiernych i zasadniczo nie występuje możliwość dyspensowania (czyli zwalniania) od niego zarówno w przypadku przyjmowania Komunii podczas mszy świętej, jak i poza nią. Czas postu eucharystycznego liczymy bowiem – o czym warto pamiętać – nie do chwili rozpoczęcia Mszy św., ale właśnie do przyjęcia Komunii.
ks. Michał Lubowicki/Aleteia.pl
**************
Czy klękać przed telewizorem?
Czy trzeba się przeżegnać przed ekranem?
*****
Co zrobić podczas konsekracji i podniesienia w trakcie mszy oglądanej w telewizji? Możemy zostać na przysłowiowej kanapie czy też należałoby wstać lub nawet uklęknąć przed ekranem?
Msza św. w telewizji, radiu i w internecie
Większości z nas zdarzyło się pewnie oglądać transmisje różnego rodzaju uroczystości religijnych za pośrednictwem telewizji lub internetu, albo słuchać ich przez radio. Korzystamy z takiej możliwości najczęściej wówczas, gdy z jakichś powodów niemożliwy jest nasz bezpośredni, osobisty udział w interesującym nas wydarzeniu.
Mogą to być bardzo różne sytuacje – od pobytu w szpitalu po niemożność pozwolenia sobie na podróż w odległe miejsce, czy – jak obecnie – wprowadzenie stanu zagrożenia epidemicznego.
Eucharystia oglądana lub odsłuchiwana przez radio nie jest jednak wcale aż taką nowinką, jak mogłoby się wydawać. Polskie Radio od 1980 r. co niedzielę transmituje tak zwaną „Mszę świętą radiową” nadawaną z kościoła Świętego Krzyża w Warszawie.
Transmisja radiowa mszy dla chorych, cierpiących, odosobnionych, uwięzionych, internowanych i pełniących służbę wojskową była jednym z postulatów „Solidarności”. Umożliwiło ją jednopunktowe porozumienie zawarte między Urzędem do spraw Wyznań a Episkopatem Polski oraz dekret prymasa Wyszyńskiego. Od tamtego czasu Mszy św. radiowej słuchają co niedzielę tysiące katolików w kraju i za granicą.
Kwestia nastawienia
Rozwój technik przekazu medialnego przynosi w tym wypadku wiele dobra. Dla ogromnej rzeszy ludzi możliwość uczestniczenia choćby w taki sposób w celebracjach religijnych jest nieocenioną pomocą i radością.
Dobrze jest móc na bieżąco śledzić uroczystości z udziałem papieża na placu św. Piotra, na plaży Copacabana lub w podkrakowskich Brzegach, jeśli akurat nie mogliśmy znaleźć się tam osobiście.
Czasem mamy jednak wątpliwości, jak powinniśmy się wówczas zachować. Czy wypada pić herbatę podczas papieskiej homilii, której słuchamy na żywo przez internet? A co podczas konsekracji i podniesienia w trakcie Mszy św. oglądanej w telewizji? Możemy zostać na przysłowiowej kanapie czy też należałoby wstać lub nawet uklęknąć przed ekranem? Mam przeżegnać się, gdy słyszę w radio słowa błogosławieństwa?
Wiele zależy od nastawienia, z jakim oglądamy czy słuchamy transmisji. Inne zachowania będzie dyktować nam zwykła ciekawość, inne pragnienie uczestniczenia w jakiś sposób w transmitowanym wydarzeniu. Krótko mówiąc, chodzi poniekąd o to, czy po prostu chcę zobaczyć „jak to tam wygląda”? Czy też pragnę łączyć się duchowo ze wspólnotą modlącą się nawet tysiące kilometrów od biurka, na którym stoi mój laptop lub telewizor.
Klękać przed telewizorem?
Istotną rolę odgrywa też w tym wszystkim nasza osobista wrażliwość, której nie należy lekceważyć. Klękanie prze ekranem to oczywiście lekka przesada, która może wywołać uśmiech na naszej twarzy. Ale wielokrotnie miałem okazję widzieć starszych ludzi unieruchomionych w ścianach swoich mieszkań, którzy słysząc „bierzcie i jedzcie” klękali prze telewizorem lub radioodbiornikiem z takim przejęciem, że budziło to we w mnie wzruszenie zamiast rozbawienia.
Oglądanie czy słuchanie transmisji Mszy św. nie zastąpi oczywiście w żaden sposób rzeczywistego w niej uczestnictwa. Gdy nie mamy takiej możliwości, warto pamiętać przede wszystkim o praktyce Komunii duchowej, która pod względem duchowym ma nieskończenie większe znaczenie i wartość niż najuważniejsze nawet śledzenie przekazów medialnych. Na czym ona polega?
Dobrze tłumaczy to franciszkanin o. Bogdan Kocańda:
Najpierw należy wzbudzić żywą wiarę w obecność Jezusa. Można w tym celu odmówić akty wiary, nadziei i miłości, albo posłużyć się inną modlitwą spontanicznie przez siebie ułożoną. Następnie należy ufnie otworzyć swoje serce na Boga i odmawiając modlitwę „Ojcze nasz” przyjąć pokorną postawę dziecka Bożego. Kiedy osiągniemy taki stan ducha, wówczas należy poprosić Jezusa, aby przyszedł do naszego serca i zamieszkał w nim.Następnie odmawiamy, tak jak w czasie Mszy świętej, Baranku Boży i wyobrażamy sobie przychodzącego do naszego serca Chrystusa. W ciszy tego duchowego wydarzenia należy trwać przez kilka chwil. Potem uwielbiamy Boga i dziękujemy mu za otrzymaną łaskę. Tak przyjętą Komunię duchową można powtarzać wielokrotnie w ciągu dnia. Bardzo przyczynia się ona do duchowego postępu.
Nie zastępuje Eucharystii
Samo oglądanie Mszy św. w telewizji czy też słuchanie jej przez radio nie zastępuje więc rzeczywistego uczestnictwa w Eucharystii, choć może być pomocne w dokonaniu aktu Komunii duchowej. Jest jednak jedno jedyne wydarzenie, z którym Kościół wiąże takie same dobra duchowe niezależnie od tego czy bierzemy w nim udział bezpośrednio czy za pośrednictwem mediów.
Jest to błogosławieństwo Urbi et orbi – uroczyste błogosławieństwo papieskie udzielane „Miastu (Rzymowi) i światu” jedynie kilka razy do roku. Z przyjęciem tego błogosławieństwa w czasie rzeczywistym (czyli „na żywo”) także za pośrednictwem telewizji, radia, czy internetu związana jest nawet możliwość uzyskania odpustu zupełnego. I wtedy rzeczywiście i na sto procent warto i należy przeżegnać się przed ekranem.
ks. Michał Lubowicki/Aleteia.pl
*********************************************************************
Upadek wiary w rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii. Wstrząsające słowa bp. Paprockiego
Wedle szacunków, aż 70 proc. katolików albo odrzuca rzeczywistą obecność Chrystusa w Eucharystii, albo nigdy nawet o niej nie słyszało. Jak wskazał bp Thomas Paprocki w rozmowie z Michaelem Vorisem, osoby które przyjmują Ciało Chrystusa jako pewien symbol, a bywa, że czynią to w stanie grzechu ciężkiego, popełniają świętokradztwo.
Biskup odnosząc się do stanu wiary w realną obecność Chrystusa w Eucharystii ocenił, że są to liczby porażające. – To jest przerażające widzieć te liczby pokazujące, jak wielu na pozór praktykujących katolików nie rozumie, co oznacza rzeczywista obecność Chrystusa. Są tu różnorakie konsekwencje. Nawet w zeszłym roku, gdy z powodu Covid-19 zamknięto wszystko na kilka miesięcy, gdy ludzie oglądali transmisje na żywo… Myślę, że ludzie, którzy rozumieją Eucharystię, rozumieją to, co tracą. Można oglądać Mszę, można się nawet modlić w trakcie transmisji, ale jak można uczestniczyć w Eucharystii, jeśli nie można przyjąć Komunii św.? – powiedział hierarcha.
Gość programu Vortex zastanawiał się czy ta sytuacja wiąże się z kwestią Komunii dla ludzi, którzy są w stanie grzechu ciężkiego. – Jeśli nie rozumieją tego, co robią, że w rzeczywistości przyjmują Ciało Chrystusa, i kiedy myślą, że jest to swego rodzaju symboliczne wspomnienie Ostatniej Wieczerzy, a nie uświadamiają sobie, że przyjmując rzeczywistą obecność naszego Pana do serca w stanie grzechu ciężkiego w zasadzie popełnia się kolejny grzech, popełnia się świętokradztwo… – dodał.
Biskup przypomniał, że jako kanonista podejmował kwestię „spójności eucharystycznej” (wyrażenie pochodzi z dokumentu z Aparecidy z roku 2007). A oznacza ono, że nikt – czy to ustawodawcy, głowy rządów, pracownicy służby zdrowia – nie może przyjmować Komunii Świętej i jednocześnie uczynkami lub słowami działać przeciw przykazaniom, w szczególności, kiedy zachęcają do aborcji, eutanazji i innych ciężkich grzechów przeciwko życiu i rodzinie. Co więcej, ta odpowiedzialność „ciąży zwłaszcza na ustawodawcach, głowach rządów i pracownikach służby zdrowia”. – Więc ten dokument z Aparecidy mówi, że głowy państw i ustawodawcy nie powinni przyjmować Komunii św., jeśli są rzecznikami aborcji i eutanazji i innych grzechów ciężkich – podkreślił. Biskup zauważył, że wśród architektów wspomnianego dokumentu jest Franciszek (pracował na nim przed objęciem posługi na Stolicy Piotrowej), zatem można przyjąć, że dokument przedstawia sposób myślenia papieża.
Voris pytał biskupa dlaczego jesteśmy świadkami, gdy niektórzy hierarchowie nie widzą problemu, gdy popierający aborcję i homozwiązki Joe Biden przyjmuje Komunię św. Jak ocenił, to powoduje zamęt i pytania o to dlaczego tak się dzieje.
Zdaniem bp. Paprockiego, taka sytuacja to złamanie kanonu 915, który mówi, że ktoś trwający z uporem w jawnym grzechu ciężkim nie powinien być dopuszczony do sakramentów. – I nie jest to napisane językiem niezobowiązującym, mówi się bardzo wyraźnie, to język normatywny. Takie osoby nie powinny być dopuszczone do Komunii św., a jednak jest wielu ludzi, biskupów, księży, szafarzy Komunii św., którzy lekceważą ten kanon. Myślę, że kryje się za tym wszystkim – używając języka technicznego – coś, co nazywamy antynomizmem – zaznaczył.
To, jak wyjaśnił, postawa niechętna przestrzeganiu prawa, uważająca, że prawa zbyt ograniczają, że ograniczają naszą wolność, że powinniśmy robić w pewnym sensie to, co chcemy. – A więc widzimy, jak dzieje się to w różny sposób i z pewnymi bardzo poważnymi następstwami. Antynominizm, ten duch antyprawa, bardzo dominował po Soborze Watykańskim II i to dlatego widzimy tak wiele przypadków molestowania seksualnego nieletnich przez duchownych – ocenił biskup.
Hierarcha odniósł się tu do pewnego nastawienia, że reguł dotyczących czystości, że VI przykazania lub praw zabraniających przestępstw seksualnych, nie trzeba już przestrzegać. Podobnie rzecz się ma w kwestii związków osób tej samej płci. Jeśli jednak niektórzy hierarchowie nie chcą uznawać tu nie tylko prawa kościelnego, ale nawet moralnego, to jest to bardzo poważny problem.
Jak dodał, wśród duchowieństwa, ale i wśród wiernych świeckich widać zaniepokojenie i konsternację taką sytuacją. Posługując się przykładem związków homoseksualnych hierarcha ocenił, że nie można zaprzeczyć, że istnieją pewne pozytywne elementy w relacjach pomiędzy takimi ludźmi, którzy zachowują czystość, ale gdy mówimy np. o ich związkach cywilnych, to nie mówimy już o „niewinnej przyjaźni”. – Mówimy o tym, co oni chcą nazywać „małżeństwem”, a co oczywiście nim nie może być. Więc mówimy o relacjach seksualnych i myśl o błogosławieniu tego jest po prostu niezrozumiała. Bóg nie błogosławi rzeczy grzesznych. A jeśli mówimy o grzesznych relacjach, to nie ma mowy o ich błogosławieniu – dodał biskup.
cała rozmowa z biskupem Thomasem Paprockim na PCh24.TV
**************************************************
To już dziś! Czas na Wielką Pokutę 2033 w Gietrzwałdzie [Linki do transmisji]
#Gietrzwałd#Pan Jezus#pokuta#pokuta 2033#śmierć na krzyżu
Od trzech lat, poprzez organizację spotkań modlitewnych w Gietrzwałdzie objętych skrótową nazwą “Pokuta 2033” pragniemy przygotować się Jubileuszu Odkupienia poprzez rozważanie kolejnych stacji Drogi Krzyżowej oraz pokutną pielgrzymkę do miejsca jedynych potwierdzonych oficjalnie przez Kościół objawień maryjnych w Polsce – Gietrzwałdu. Nasze pielgrzymowanie rozpoczęliśmy 1. lipca 2019 r, Uroczystość Przenajświętszej Krwi Chrystusa wg dawnego Kalendarza. W tym roku chcemy ponownie stanąć na Warmińskiej ziemi, aby wynagradzać Odkupicielowi i Jego Matce za grzechy Polaków, zwłaszcza za te przeciw świętości Boga i Kościoła oraz przeciw życiu. Szczególnie chcemy przepraszać za postępujący brak wiary w Eucharystię, brak szacunku do do sakramentu kapłaństwa oraz uleganie wpływom ideologii niszczących rodzinę. Pragniemy też skupić się na rozważeniu III stacji Drogi Krzyżowej – „Pierwszy upadek Pana Jezusa pod ciężarem Krzyża” – informują organizatorzy spotkania modlitewnego w Gietrzwałdzie.
Plan Pokuty 2033 Gietrzwałd wraz z linkami do transmisji online, 1 lipca 2021
9.15 Rozpoczęcie Czuwania przy źródełku
9.30 Droga Krzyżowa – z rozważaniami ks. prof. dr hab. Tadeusza Guza:
12.30 Konferencja “Pierwszy Upadek” – ks. prof. dr hab. Tadeusz Guz
13.30 Msza św. – przewodniczy ks. Abp Andrzej Dzięga, Metropolita Szczecińsko-Kamieński
15.00 Różaniec
15.30 Wynagradzające Nabożeństwo do Krwi Chrystusa.
16.00 Msza św. w formie nadzwyczajnej rytu rzymskiego – celebruje ks. Łukasz Kadziński
Tym razem spotkamy się wszyscy przy gietrzwałdzkim ołtarzu polowym, obok cudownego źródełka. Tam będą odbywały się najważniejsze wydarzenia naszego czuwania pokutnego – zapraszają organizatorzy. Jak zauważają: „Po tegorocznym kwietniowym szczycie klimatycznym w Białym Domu media odnotowały przewidywania naukowców z Oksfordu, których zdaniem do chwili podwyższenia temperatury na Ziemi o 1,5 st. pozostało 11 lat i 9 miesięcy. Zjawisko to ma spowodować kataklizm utrudniający życie, chyba że światowa gospodarka zostanie poddana radykalnym przemianom. W powyższym newsie nie porusza nas futurologia klimatyczna, ale jasne nazwanie tendencji wskazujących na nadchodzący kryzys przewidywany na najbliższe lata. Takie i inne (Agenda 2030) zapowiedzi przeobrażeń świata, w którym żyjemy kierują nasze myśli ku roku Wielkiego Jubileuszu Odkupienia nie tylko jako dacie znaczącej dla każdego katolika, ale także dla funkcjonowania narodów i społeczności w formie jaką znamy. Wspominanie 11 lat i 9 miesięcy odnosi nas właśnie do roku 2033. Nie straciło na aktualności to, co pisaliśmy rok temu. Nieustannie spełnia się słowo proroka Habakuka, w którym Bóg „odsłania fundament aż do nagiej skały” (Ha 3,13). Doświadczenie ostatniego półtora roku nie tylko odkryło przed nami prawdę o naszej kondycji wiary ale także unaoczniło zamiary “pyszniących się zamysłami serc swoich” (Łk 2,35). Przyjeżdżając do Gietrzwałdu chcemy zaczerpnąć ze źródła prostoty wiary, pamiętając, że – jak ujął to na zakończenie ubiegłorocznej Drogi Krzyżowej ks. Abp Andrzej Dzięga – to Chrystus powinien być naszą Narodową, osobistą, rodzinną i państwową, a nawet ustrojową racją stanu!”.
Wydarzenie to organizowane jest przez szczecińską Wspólnotę Rodzin Domus Mariae, zaś jej część merytoryczną przygotowuje ks. prof. Tadeusz Guz.
PATRON HONOROWY: Abp Andrzej Dzięga, Metropolita Szczecińsko-Kamieński.
Całość tegorocznego spotkania będzie transmitowana przez internet. Link do transmisji dostępny także na stronie – pokuta2033.pl
Źródło: pokuta2033.pl
MWł/PCh24.pl
*************************************************************************
Kard. Cantalamessa:
Od głoszenia kerygmatu zależy ponowna ewangelizacja świata
fot. YouTube
***
– Olśniewające odkrycie Jezusa jako Pana to może najpiękniejsza łaska, którą Bóg daje światu przez Odnowę Charyzmatyczną. Powinna się ona dzielić swym doświadczeniem z całym Kościołem. To od głoszenia kerygmatu zależy ponowna ewangelizacja świata postchrześcijańskiego – mówił o. kard. Raniero Cantalamessa OFMCap, kaznodzieja Domu Papieskiego…
O. kard. Raniero Cantalamessa rozpoczął swoje rozważania od refleksji nt. słów papieża Franciszka: ”Katolicka Odnowa Charyzmatyczna jest strumieniem łaski dla całego Kościoła”. Wyjaśnił, że przez łaskę rozumieć należy samego Boga, który udziela się stworzeniom.
O. Cantalamessa podkreślił, że w Biblii przedstawione się 2 sposoby działania Ducha Bożego. Pierwszy to sposób charyzmatyczny, polegający na tym, że Duch obdarza konkretnych ludzi darami, przekraczającymi ludzkie możliwość, po to, by podjęli się zadań, których Bóg oczekuje. Dary te służyć mają nie tyle im samym, co wspólnocie. Nie powodują też, że osoby nimi obdarzone prowadzą życie doskonałe, czego przykładem może być Salomon.
Drugi sposób działania Ducha to sposób uświęcający – Duch zstępuje na człowieka i przemienia go od wewnątrz. O. Cantalamessa nawiązując do słów św. Pawła zwrócił uwagę, że działanie uświęcające ma priorytet nad działaniem charyzmatycznym. Zaznaczył, że dary charyzmatyczne bez miłości są nieprzydatne dla tych, którzy z nich korzystają, nawet, gdy w istocie pomagają innym. Sama służba jednak też wypacza się, o ile nie opiera się na osobistej świętości służącego.
Wyjaśniając pojęcie „Odnowa charyzmatyczna” o. Cantalamessa skupił się najpierw na słowie „odnowa”. Podkreślił, że ma ona polegać na rewolucji kopernikańskiej naszej religijności. – Często myślimy o niej „systemem ptolemejskim” – to człowiek jest w centrum, u podstaw naszej religijności leży nasz wysiłek, organizacja i dobra wola, a Bóg przychodzi, by ukoronować ten wysiłek Swoją łaską – powiedział. Przypomniał, że rewolucja kopernikańska polegała na odwróceniu tej perspektywy: to Ziemia krąży wokół Słońca. Podobnie jeśli chodzi o religijność: To nie człowiek, a Bóg ma być w centrum. Musimy zauważyć, że bez Boga nie możemy nic zrobić. Największy wysiłek jest skutkiem a nie przyczyną zbawienia.
Podkreślił, że odnowa polegać ma na przesunięciu akcentu z „ja” na Boga. Dzieląc się osobistym doświadczeniem zaznaczył, że ta właśnie „rewolucja kopernikańska” dokonała się w jego życiu za sprawą Chrztu w Duchu Świętym. Był wykładowcą chrystologii a odkrył władztwo Chrystusa. – Pomiędzy Jezusem z ksiąg a Jezusem żywym jest taka różnica, jak między niebem prawdziwym a niebem narysowanym na kartce – powiedział.
– Olśniewające odkrycie Jezusa jako Pana to może najpiękniejsza łaska, którą Bóg daje światu przez odnowę charyzmatyczną – stwierdził.
– Odnowa powinna działać w całym Kościele. Od tej rewolucji zależy ponowna ewangelizacja świata postchrześcijańskiego – dodał. Wyjaśnił, że wiara rozkwita pod wpływem głoszenia kerygmatu – dobrej nowiny o Chrystusie umarłym i zmartwychwstałym. – Nie rozkwita w spotkaniu z moralnością i apologetyką. One mogą służyć wierze ale nie mogą zrodzić wiary – powiedział. – Jeśli chcemy by nowa ewangelizacja nie pozostała tylko pragnieniem, kerygmat musi być przed katechezą – dodał. Podkreślił też, że dla wielu Chrzest w Duchu Świętym był bramą wprowadzającą w blask życia chrześcijańskiego.
Przypomniał, że święto Pięćdziesiątnicy obchodzone jest przez Żydów jako święto otrzymania Prawa na Górze Synaj i Przymierza z Bogiem. Nastąpiło to 50 dni po zabiciu Baranka Paschalnego. W tym właśnie dniu, 50 dni po śmierci Jezusa, zstępuje Duch Święty. Nawiązując do św. Augustyna o. Cantalamessa podkreślił, że Bóg wypisuje wówczas nowe prawo na tablicy ludzkiego serca. Jest to nowe przykazanie – działa nie poprzez przymus a zachętę. To prawo miłości. – Życie chrześcijańskie usłane jest zachętą – powiedział.
O. Cantalamessa zaznaczył, że Kościół obok wymiaru instytucjonalnego ma wymiar duchowy. Co więcej, to instytucja jest w służbie Ducha. Przypomniał, że Sobór Watykański II mówił o charyzmatach również w kontekście darów, których Bóg udziela poszczególnym ludziom i faktycznie charyzmaty z nową siłą zaczęły objawiać się w Ludzie Bożym…
Zwrócił też uwagę, że zwłaszcza dziś chrześcijanie musza głosić Ewangelią jak Apostołowie – nie tylko przez przemówienia ale też przez znaki. Podkreślił też, że nie wystarczy, by pasterze Kościoła tylko aprobowali ruch charyzmatyczny a sami pozostawali poza nim. – Papież wzywa Odnowę, by duchowo dzieliła się doświadczeniem Chrztu w Duchu Świętym z całym Kościołem – powiedział.
Mówił też o cnotach szczególnie potrzebnych w ruchu charyzmatycznym – są to jego zdaniem posłuszeństwo i pokora. – Uniżając się, posłuszni aż do śmierci naszego „ja” – tylko tak możemy pomóc w rozprzestrzenianiu się Ducha w Kościele – podkreślił….
Kai.pl/19 czerwca 2021
****************************************************************************
PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA – 3 CZERWCA
Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa
ADORACJA I SAKRAMENT SPOWIEDZI ŚW. – od godz. 18:00
MSZA ŚW. – o godz. 19.00 zakończona procesją EUCHARYSTYCZNĄ (wewnątrz kościoła)
REJESTRACJA PRZY WEJŚCIU DO KOŚCIOŁA
10 niezwykłych faktów o mocy Eucharystii
***
Eucharystia to dzieło i dar całej Trójcy Świętej
– podkreślał o. Raniero Cantalamessa OFM.
Ona łączy nas z Chrystusem, gładzi nasze grzechy, daje nam pokój, zbliża nas do innych ludzi.
Znajoma opowiadała mi, że jej ojciec często pomagał żonie w kuchni, wykonując najnudniejsze zadania. Na przykład rozłupywał orzechy włoskie i wsypywał je do pojemników, a potem rozdawał przyjaciołom i rodzinie. Ojciec przyjaciółki niedawno zmarł. Kiedy kilka miesięcy po jego śmierci kobieta sięgnęła do szafki po orzechy, aby upiec chlebek bananowy, zdała sobie sprawę, że choć ojciec odszedł, zostawił jej pokarm.
W tym momencie przyjaciółka lepiej zrozumiała tajemnicę Eucharystii. Jezus wiedział, że wstąpi do nieba, ale pozostawił tym, którzy za Nim poszli, pokarm na później. Nie był to zwyczajny pokarm ziemski, ale Jego Ciało i Krew.
Ktoś o nas dba, ktoś się nami opiekuje. Mamy Ojca w niebie, który zna każdą naszą potrzebę i robi wszystko, aby je zaspokoić. Nasz chleb powszedni nie jest wyłącznie symbolem czy pokarmem na co dzień. To prawdziwa strawa duchowa, prawdziwe Ciało i Krew naszego Zbawiciela, Boga-Człowieka. Eucharystia jest pokarmem, który przekracza ramy rytuału. Bierze swą moc i treść z działania samej Trójcy świętej.
Oto kilka z najbardziej niezwykłych skutków Eucharystii:
- Eucharystia – to centrum naszego życia
Powyższych (i wielu innych) skutków przyjęcia Komunii św. możemy doświadczyć jeszcze tej niedzieli! Może spróbujecie brać udział we Mszy św. codziennej w pobliskim kościele? Pamiętajcie jednak, że dyspozycja podczas przyjmowania Komunii św. wpłynie na stopień otwarcia na jej przemożne działanie. Przyjmujcie Komunię św. z należnym szacunkiem, w skupieniu, prosząc Boga o udzielenie wam w Eucharystii wszelkich potrzebnych łask. Dobry Ojciec was wysłucha.
*******
Dlaczego święci nie nudzili się na Mszy św.? 5 powodów
„Łatwiej byłoby światu przetrwać bez słońca, aniżeli bez Mszy świętej” – pisał św. Ojciec Pio z Pietrelciny.
Święci o Mszy świętej
Nudzicie się czasami na Mszy świętej? Nie martwcie się, nie osądzam Was. Kiedy po jakimś czasie zaczęłam ponownie chodzić na Mszę św., strasznie się nudziłam. Ale eucharystyczna obecność Jezusa pociągała mnie coraz mocniej i po jakimś czasie szczerze pokochałam Mszę świętą. Zdałam sobie sprawę, że to moja najważniejsza modlitwa w ciągu dnia.
Jak to określił kiedyś bł. Jakub Alberione, Msza św. to „korona modlitwy” i żadne działanie, które podejmujemy, aby zbliżyć się do Boga, nie da się porównać z uczestnictwem w niej.
Być może i Wy potrzebujecie wzmocnić swoją motywację do uczestnictwa w Eucharystii? Z pomocą przychodzą nam święci, którzy raczej się w kościele nie nudzili. Oto pięć wskazówek od nich:
WIEDZIELI, ŻE W MSZY ŚW. UCZESTNICZĄ WRAZ Z ANIOŁAMI
Nie istnieje Msza św. z niską frekwencją. Kiedy będziecie uczestniczyli w Eucharystii z zaledwie kilkoma innymi wiernymi, pamiętajcie, że są pośród Was aniołowie!
Św. Grzegorz Wielki mówił, że „niebiosa się otwierają i rzesze aniołów zstępują, by wziąć udział w Świętej Ofierze”, a św. Augustyn dodał, że „anioły otaczają sprawującego ofiarę Mszy świętej kapłana i służą mu”.
TWIERDZILI, ŻE EUCHARYSTIA TO ISTOTA ICH ŻYCIA
Uczestnicząc w najbliższej Mszy świętej, poproście Boga, by pokazał Wam, jak bardzo Wasza dusza pragnie łask Eucharystii. Tego samego pragnienia doświadczali święci.
„Łatwiej byłoby światu przetrwać bez słońca, aniżeli bez Mszy świętej” – pisał św. Pio z Pietrelciny. Matka Teresa z kolei mówiła, że Eucharystia to pokarm duchowy, który podtrzymuje ją w codziennym utrudzeniu. „Bez tego nie wytrwałabym ani jednego dnia, ani jednej godziny” – wyznała święta.
CHCIELI ODDAWAĆ CZEŚĆ BOGU
Skoro kochacie Boga i odwzajemniacie Jego miłość do Was, uczestnictwo w Mszy świętej jest najwyższym z możliwych wyrazów tej miłości.
„Jedna Msza święta więcej oddaje czci Panu Bogu, aniżeli wszystkie uczynki pokutne świętych, wysiłki apostołów, cierpienia męczenników, a nawet płomienna miłość Matki Najświętszej” – twierdził św. Alfons Liguori. Św. Jan Vianney mówił z kolei, że „wszystkie dobre uczynki razem wzięte nie są warte jednej Mszy świętej, bo tamte są dziełami ludzkimi, a Msza św. jest dziełem Bożym”.
WE MSZY ŚW. ODNAJDYWALI RADOŚĆ
Bóg jest jedynym źródłem prawdziwego szczęścia. Wiedząc to, święci uczestniczyli w Eucharystii, aby odnaleźć prawdziwą radość.
„Trzydzieści pięć lat temu do wiary przywiodła mnie radość z narodzin mojego dziecka. Ta radość odnawia się nieustannie, kiedy codziennie przyjmuję ciało Pana naszego w czasie Eucharystii” – wyznała Dorothy Day.
MIELI ŚWIADOMOŚĆ PONADCZASOWOŚCI MSZY ŚWIĘTEJ
Msza św. jest uobecnieniem Misterium Paschalnego Jezusa Chrystusa. Oznacza to, że nie tyle wspominamy w jej trakcie Jego śmierć i zmartwychwstanie, lecz że ponownie przeżywamy je, sami wkraczamy w ten ponadczasowy moment.
Bł. Jakub Alberione mówił, że „Jezus jest Barankiem, którego zabito, lecz który żyje na wieki, w każdym momencie odnawiając swoją mękę w nieustannym sprawowaniu Mszy świętych na całym świecie”. Wiedział też o tym św. Jan Paweł II, który przypominał, że „Msza święta uobecnia ofiarę Krzyża”.
Mogłabym znaleźć jeszcze wiele powodów, dla których warto uczestniczyć we Mszy świętej, moglibyśmy rozważać myśli kolejnych świętych. Chciałabym jednak zakończyć, przywołując ostatni cytat „motywacyjny” – słowa św. Leonarda z Porto Maurizio (który, jak sądzę, wypowiedział je ze złośliwym uśmiechem na twarzy): „O, nierozumni, co czynicie? Dlaczego nie śpieszycie do kościołów, aby wysłuchać tyle Mszy świętych, ile tylko się da?”
********
Koła ratunkowe
*****
Pierwszy piątek i sobota miesiąca. Czy możemy je traktować jak polisę ubezpieczeniową na wieczność?
W tym tygodniu przypadają pierwszy piątek i sobota miesiąca – słyszymy regularnie w kościołach. O popularnych nad Wisłą praktykach pierwszych piątków wiemy sporo. Tradycja ma już bowiem… blisko 350 lat. To forma kultu Serca Jezusa objawiona św. Małgorzacie Marii Alacoque w 1673 r. Jezus obiecał tym, którzy odprawią nabożeństwo 9 pierwszych piątków, że nie umrą bez sakramentów świętych. Inną nieprawdopodobną odgórną „ofertę” usłyszała s. Faustyna. Dotyczyła ona Koronki do Bożego Miłosierdzia: „Kapłani będą ją podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku; chociażby grzesznik był najzatwardzialszy, jeżeli tylko raz zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia mojego”– zapewniał siostrę drugiego chóru sam Jezus.
Tajemnica druga: serce w cierniach
A pierwsze soboty? To nabożeństwa związane z objawieniami w Fatimie. Szukający zawsze drugiego dna i węszący we wszystkim sensację skupiliśmy się przede wszystkim na trzeciej tajemnicy. Napisano o niej grube opracowania, zanim jeszcze Watykan ujawnił 9 lat temu treść orędzia. O nabożeństwach pierwszych sobót, wspomnianych w drugiej tajemnicy, wiemy niewiele. Ostatnio zrobiło się o nich znów głośno. W tym roku ruszyła Wielka Nowenna Fatimska – międzynarodowa inicjatywa związana z przygotowaniami do 100. rocznicy objawień.
13 maja 1917 roku w nikomu nieznanej dolinie Cova da Iria objawiła się Maryja. Pastuszkom, którzy nigdy nie wytknęli nosa poza zabitą dechami wioskę, oznajmiła słowa, które miały wstrząsnąć Kościołem. Rosja wrzała, przygotowując leninowską rewolucję, wokół wybuchały bomby I wojny światowej, a na krańcu Europy dzieci otrzymały przesłanie mające przesądzić o losach świata. Łucja miała 10 lat, Franciszek 9, Hiacynta jedynie 7. Maryja prosiła: „Uciekajcie się do mojego Niepokalanego Serca, pokutujcie w intencji nawrócenia grzeszników”.
W czasie kolejnych objawień Maryja pokazała dzieciom swe Niepokalane Serce otoczone cierniami. Dzieci miały zobaczyć również piekło. Ta wizja bardzo je przeraziła. „Widziałyście piekło, do którego trafiają dusze biednych grzeszników. Aby ich zbawić, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli uczynią to, co wam powiem, wiele dusz się zbawi i zazna pokoju….” – zapowiedział Gość z nieba. Dodał też, że jeśli ludzkość nie opamięta się, „wybuchnie nowa, jeszcze gorsza wojna światowa, a Kościół zostanie prześladowany”. Maryja przyrzekła, że wróci, by prosić o wynagrodzenie w pierwsze soboty miesiąca.
Hiacynta i Franciszek zmarli wkrótce po objawieniach. Tajemnice, które usłyszeli, zabrali z sobą do grobu. Łucja skrupulatnie notowała słowa Maryi: „Bóg chce wprowadzić na świecie cześć Mego Niepokalanego Serca. Tym, którzy przyjmą to nabożeństwo, obiecuję zbawienie. Dusze te będą przez Boga kochane jak kwiaty, postawione przeze Mnie dla ozdoby Jego tronu. Jeśli się zrobi, to co wam powiem, wielu zostanie uratowanych przed piekłem i nastanie pokój na świecie… Jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał znieść wiele cierpień. Różne narody zginą. Na koniec Moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.
Co usłyszała portugalska nastolatka?
Siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Maryja zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej tajemnicy. 10 grudnia 1925 r. w hiszpańskim Pontevedra Łucja usłyszała o pierwszych sobotach miesiąca. Miał to być praktyczny wymiar kultu Serca Maryi. „Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć i przekaż wszystkim, że obiecuję przyjść na pomoc w godzinę śmierci z wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia tym, którzy przez 5 kolejnych miesięcy w pierwsze soboty: odprawią spowiedź, przyjmą Komunię św., odmówią Różaniec i przez 15 minut towarzyszyć Mi będą, rozmyślając o 15 tajemnicach Różańca w intencji zadośćuczynienia” – opowiadała Maryja.
Gdy pięć lat później Łucja poproszona o wyjaśnienie, dlaczego trzeba praktykować akurat pięć sobót, wyjaśniała, że ukazał jej się sam Jezus, tłumacząc: „Powód jest prosty: jest 5 rodzajów zniewag i bluźnierstw przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi: bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu; przeciwko Jej Dziewictwu; przeciwko Boskiemu Macierzyństwu, gdy jednocześnie nie chce się uznać Jej za Matkę ludzi; starania ludzi, którzy usiłują publicznie wpajać w serca dzieci obojętność, pogardę, a nawet odrazę wobec Niepokalanej Matki; bezpośrednie znieważanie Maryi w Jej świętych wizerunkach. Oto moja córko powody, dla których Niepokalane Serce Maryi nakazuje Mi żądać tego małego zadośćuczynienia. To zadośćuczynienie poruszy Moje Miłosierdzie i wybaczę temu, kto miał nieszczęście Ją znieważyć”.
Zaliczyłem!
Po zamachu na swoje życie Jan Paweł II zapoznał się z dokumentacją objawień. Stał się apostołem orędzia z Fatimy, bo jak podkreślał, swe ocalenie wiązał z objawieniami Maryi w portugalskiej wiosce. 13 maja 2000 roku spotkał się na rozmowie w cztery oczy z s. Łucją. Sam praktykował nabożeństwo pierwszych sobót. Bardzo wymowny był dzień jego śmierci. Zmarł w pierwszą sobotę miesiąca, w wigilię uroczystości Bożego Miłosierdzia. Wyrachowani do bólu, czynimy z fatimskiego przesłania teologię bankomatu. Obietnice traktujemy jako rodzaj polisy ubezpieczeniowej. Bóg rzuca nam koła ratunkowe, a my przerabiamy je na walutę. Wrzucamy je do bankomatu i z uśmiechem sprawdzamy stan konta. No, nie jest najgorzej: troszkę już się uzbierało.
O takiej mentalności znakomicie opowiada jezuita o. Wojciech Ziółek: – Z wymyślonym przez nas Bogiem jest bardzo wygodnie żyć. Wystarczy się rozliczyć jak z fiskusem. Płacę i wymagam. Jaka praca, taka płaca. Traktujemy modlitwę jak kartę kredytową: wkładam i wypłacam. Wystarczy wstukać PIN: ko-ron-ka albo ró-ża-niec i gotowe. Troszkę wprawdzie trzeba pocierpieć, ale generalnie się opłaca. Nie musimy wpadać w ręce Boga żywego”. Tymczasem sama s. Łucja wyraźnie przestrzegała, że w praktyce pięciu sobót należy podkreślić intencję wynagrodzenia za grzeszników, a nie asekurację na godzinę śmierci.
Inne zagrożenie? Praktyka pierwszych piątków czy sobót bardzo łatwo może zamienić się w magiczne rytuały. „Uzbierałem już osiem pierwszych piątków ale, niestety, w ostatnim miesiącu nie mogłem dojść do kościoła. I co? Wszystko na nic?”. Przypomina mi to historię naszego fotoreportera, który spacerował po meczecie w Damaszku. Kilka razy przechodził między modlącymi się muzułmanami a torbami, które kładli przed sobą na podłodze. Za każdym razem reagowali zniecierpliwionym fuknięciem. W końcu, gdy nasz fotograf przeparadował między jednym z rozmodlonych facetów a jego torbą, ten zniecierpliwiony przeniósł się na inne miejsce. Okazało się, że gdy ktoś zakłóci muzułmanom przestrzeń modlitwy, którą sobie stworzą, muszą zaczynać wszystkie modlitwy od początku. Z praktyki „kolekcjonowania” piątków i sobót może wyłonić się nieprawdziwy obraz Boga – buchaltera z kalkulatorem w dłoni, który z satysfakcją zaznacza parafkę w kolejnych rubrykach. – Skupiamy się na gadżetach, a zapominamy o istocie – wyjaśnia w wywiadzie ks. dr Grzegorz Strzelczyk. W 1943 roku ukryta w lasach Beskidu mistyczka Kunegunda Siwiec usłyszała od Maryi: „Twoje serce jest małym niebem dla mojego syna. Odpoczywa w Nim. Pocieszaj Go”. Dwadzieścia lat wcześniej portugalska dziewczyna Łucja dos Santos usłyszała: „Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć”. To istota objawień.
Marcin Jakimowicz/Gość Niedzielny
************************************************************************************************************
W pierwsze soboty każdego miesiąca po Mszy św. o godz. 18.00 w kościele św. Szymona jest nabożeństwo wynagradzające za zniewagi i bluźnierstwa skierowane przeciwko Najświętszej Maryi Pannie.
****
PIERWSZA SOBOTA – 5 czerwca 2021 – Pożegnanie Łucji z Fatimą.
100. rocznica tzw. “siódmego objawienia” Matki Bożej w Cova da Iria.
Medytacja – Piąta Tajemnica Światła: Ustanowienie Eucharystii
Pożegnanie Łucji z Fatimą u Księdza Dziekana z Olival
Ze Wspomnień S. Łucji z Fatimy, tom I
Kiedy przyszłyśmy Księdza Dziekana nie było. Nie wrócił jeszcze z kościoła, gdzie odprawiał Mszę Świętą. Siostra jego Wielebności, kazała go zawołać. Wkrótce przyszedł, przywitał nas z wielką radością i polecił wejść do swojego biura. Pani Emilia oddaliła się, mówiąc, że musi zrobić zakupy i że wkrótce wróci, aby powrócić z nami do Soutaria.
Ksiądz Dziekan zaczął od tego, że wezwał Matkę na polecenie Księdza Biskupa, aby poprosić ją o zgodę na mój wyjazd do Porto, zamiast do Lizbony czy Santarem. Będę pod opieką Księdza Biskupa i pewnej pani, którą Jego Ekscelencja uczyni odpowiedzialną za mnie. Ona będzie mnie wspomagać we wszystkim czego będę potrzebowała, pokryje wszystkie wydatki związane z nauką.
Matko, kiedy to usłyszało, była niezdecydowana i odpowiedziała:
Tok chyba nie może być, bo już obiecałam pewnej pani w Lizbonie, że pozwolę Łucji zostać u niej. Teraz, nie odważę się powiedzieć jej, że pozwalam wysłać córkę gdzie indziej. Byłam kilka dni w domu tej pani. Jest bardzo dobra i u niej jestem spokojna o Łucję, bo wiem, że będzie w dobrych rękach. W Porto nikogo nie znam, nie wiem dokąd ją zabierzecie i jak tam będzie!
Na wszystko to Ksiądz Dziekan odpowiedział, że właśnie dlatego, że w Porto nie znamy nikogo, ani mnie nikt nie zna, będzie najlepiej żebym tam pojechało. Żeby mnie nikt nie rozpoznał zmienię nazwisko, nie powiem skąd pochodzę, ani czyją jestem córką, ani nie będę mówiła o nikim z rodziny. Tylko pani, której powierzy mnie Ksiądz Biskup i przełożona kolegium, gdzie zostanę umieszczona, będą wiedziały kim jestem. Nikt więcej się o tym nie dowie, aby ludzie nie zaczęli mnie znowu nachodzić, przeszkadzać i zabierać czasu potrzebnego na naukę. W Lizbonie to się nie uda, bo tam jestem już bardzo znana.
Matka przyznała rację Księdzu Dziekanowi, ale nie wiedziała jak ma teraz powiedzieć pani Assuncao, że wysyła mnie gdzie indziej.
Ksiądz Dziekan odpowiedział, żeby się o to nie martwiło. Dr Formigao podejmie się przeprosin, a Pani na pewno zrozumie, że tok będzie lepiej.
Matko odpowiedziała, że ponieważ jest to prośba Księdza Biskupa i Jego Ekscelencja bierze odpowiedzialność, to – jeśli ja chcę pojechać – ona wyraża zgodę. Zastrzegając sobie jednak prawo zabrania mnie, jeśli by się pewnego dnia dowiedziała, że nie jest mi tam dobrze i że jestem niezadowolona. I dodała:
– I zobaczymy, czy po jej wyjeździe z Fatimy, to wszystko się wreszcie skończy!
Ksiądz Dziekan, uśmiechając się, zwrócił się do mnie i zapytał:
– A ty, dziecko, chcesz jechać do Porto czy nie?
Odpowiedziałam:
– Wolałabym wrócić do Lizbony, ale żeby wypełnić wolę Księdza Biskupa i pod warunkami, które postawiła Matka, pojadę do Porto.
W godzinie rozstania.
Ksiądz Dziekan był zadowolony z tej odpowiedzi. Jeszcze raz nakazał nam zachowanie ścisłej tajemnicy, której nie wolno było zdradzić nawet członkom rodziny. Zaprosił nas i panią Emilię, która już czekała na zewnątrz, na kolację z nim i jego siostrą. Po licznych odmowach i długich naleganiach, przyjęłyśmy wreszcie zaproszenie. Podczas kolacji i po niej rozmawiano o stałym napływie ludzi do Cova da Iria i Aljustrel. Potem pożegnałyśmy się i wyruszyłyśmy do Soutaria, gdzie spędziłyśmy kolejną noc. Następnego dnia po śniadaniu, którym zechciała nas poczęstować pani Emilia, wyruszyłyśmy w drogę do Aljustrel. Nie wiedziałyśmy, że to nasz ostatni pobyt w tym miejscu.
Znowu przesuwałyśmy w palcach paciorki naszych różańców, wzywając Matkę Niebieską: Zdrowaś Mario, łaskiś pełna…, wychwalając Trójcę Przenajświętszą: Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi świętemu… Od czasu do czasu przerywałyśmy, aby odpocząć trochę przysiadając na przydrożnych kamieniach.
Podczas jednego z odpoczynków, Matka zapytała czy rzeczywiście chętnie pojadę do Porto. Odpowiedziałam, że wolałabym wrócić do Lizbony. Ale, mówią że Ksiądz Biskup jest reprezentantem Boga na ziemi, więc spełnię jego wolę i pojadę do Porto. A jeśli nie będę tam szczęśliwa Matka przyjedzie po mnie. I pocieszałyśmy się tą myślą. Ruszyłyśmy w drogę, ofiarowując Bogu każdy nasz krok, jak wiele innych aktów miłości.
Ks. Alfonso Rodrigez w książce „Ćwiczenia ku doskonałości” opowiada o pewnym pustelniku, którego chatka znajdowała się daleko od źródła i codziennie musiał chodzić bardzo daleko po wodę. Pewnego dnia idąc z dzbanem na ramieniu, zastanawiał się gdzie przenieść swoją pustelnię, aby mieć bliżej i nie chodzić tak daleko. Nagle usłyszał jak za jego plecami ktoś liczy: 1, 2, 3, 4, 5… I tak dalej. Stanął, spojrzał do tyłu, ale nikogo nie zobaczył. Ruszył, ale ten sam głos odliczał dalej. Znowu się obejrzał i nikogo nie zobaczył. To samo powtórzyło się po raz trzeci. Wówczas zakonnik stanął i zapytał: – Kto idzie za mną i liczy?
Głos odpowiedział:
– Jestem twoim Aniołem Stróżem, będę liczył twoje kroki, aby je ofiarować Bogu.
Wtedy mnich odpowiedział:
– Jeśli tak, to zamiast przenieść moją pustelnie bliżej, przeniosę ją dalej, abyś miał więcej do ofiarowania Bogu ode mnie.
I ja mam nadzieję, że nasz Anioł Stróż ofiarował Bogu każdy nasz krok dla uwielbienia Jego Chwały, a moja Matka jest w Niebie, radując się nagrodą za kroki, stawiane z takim poświęceniem.
Kiedy dotarłyśmy do Aljustrel, Matka powiedziała, że jest zupełnie wyczerpana. Spędziła w łóżku dwa dni, odpoczywając i odzyskując siły. Potem podjęła normalne życie.
Mimo znoju dnia codziennego, Matka pytała mnie czasami:
– Jesteś smutna? Nie chcesz jechać do Porto? Słuchaj, niczego nie podpisywałyśmy. Jeśli nie chcesz jechać, nie pojedziesz!
Odpowiedziałam:
– Wolałabym jechać do Lizbony albo Santarem, ale jeśli Ksiądz Biskup chce, żebym jechało do Porto, uczynię tę ofiarę dla Naszego Pana i pojadę do Porto.
13 czerwca pojawiła się w naszym domu w Aljustrel pewna pani, D. Filomena Miranda, pochodząca z Santo Tirso. Powiedziała, że Ksiądz Biskup z Leirii poprosił ją, aby przyjechała po mnie do Fatimy i zawiozła mnie do szkoły w Porto. Miałam spędzić z nią trzy dni w Leirii, aby szesnastego, o drugiej po południu, pojechać pociągiem do Porto.
Moja Matka powiedziała:
– Jeśli ma spędzić jeszcze trzy dni w Leirii, pozwólcie jej zostać tutaj. A szesnastego, o drugiej po południu, stawię się z nią no stacji w Leirii, aby pojechała z panią do Porto.
Zwróciłam Matce uwagę, że to bardzo daleko drogo i nie da rady dojść. Matka odpowiedziało:
– Daj spokój! Bóg mi pomoże! Chcę cię sama zaprowadzić i towarzyszyć ci aż do stacji.
Pożegnanie z ziemią rodzinną.
16 czerwca, o drugiej nad ranem, budzik domowego zegara wezwał nas do wyruszenia w drogę do Leirii, w towarzystwie pana Manuela Correia, który szedł tam do pracy. Niosłyśmy na plecach, zawieszony na trzonku od motyki, tobołek z rzeczami, które Matka naprędce przygotowała mi do zabrania.
W bladym świetle lampy Matki Bożej – księżyca – wyruszyliśmy w drogę. Poszliśmy do Cova da Iria, aby pożegnać się z tym miejscem i odmówić tam różaniec. Stamtąd poszliśmy skrótami, tak jak szła Matka Boża i Św. Józef z Dzieciątkiem Jezus, do Egiptu, przemierzając równiny i pagórki, góry i doliny Judei, oby uchronić swoje Dzieciątko od czyhających nań niebezpieczeństw.
Wspinając się na zbocza i schodząc w doliny, przysiadając to tu, to tam, aby Matko odpoczęła trochę, doszliśmy do starego lasu sosnowego należącego do króla Dionizego, zwanego Rolnikiem. Słychać było szum starych sosen, poruszanych świeżym wiatrem poranka, odgłos szyszek, spadających na ziemię, krakanie kruków siedzących na gałęziach oraz świergot synogarlic i dudków, które miały pisklęta, w gniazdach w dziuplach starych drzew. Świeże poranne powietrze, delikatny zapach polnych kwiatów, eukaliptusów, wrzosów, iglaków i rozmarynów, zdawały się nam dodawać werwy i siły. Gdy szliśmy drogą, mijały nas lekkie powozy, których wówczas nie było zbyt wiele. Pozostawiały nas w tyle, pokrytych kurzem, który unosiły.
Stara walizka, tęskna pamiątka rozstania.
Wreszcie doszliśmy do Leirii. Zanim poszłyśmy do domu wujostwa, Matka chciała iść do sklepu i kupić małą, podróżną walizkę, abym mogła w niej lepiej ułożyć te kilka rzeczy, które w pośpiechu zdołała przygotować. Była ta bielizna, zeszyty i książki szkolne itp.
Przechowuję jeszcze tę walizkę, która towarzyszyła mi w ciągu całego życia poza domem. W niej zabierałam na wakacje te kilka rzeczami, które posiadałam. Zabrałam ją do Hiszpanii, kiedy poszłam do zakonu. Zabierałam ją co roku na plażę, kiedy, zgodnie z zaleceniem lekarza, jechałam na morskie kąpiele. Wróciłam z nią do Portugalii, kiedy – za zgodą moich przełożonych – przyjechałam do Karmelu.
sekretariat fatimski/Krzeptówki
*****
Polecam również transmisje: z Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach
Transmisja ON LINE na kanale YouTube/Pallotti TV/www.pallotti.tv
program transmisji:
godz. 18.10 – program słowno-muzyczny
godz. 18.30 – modlitwa różańcowa
godz. 19.05 – 15-minutowa medytacja
godz. 19.20 – Msza św. z homilią
Aby zadość uczynić prośbie Matki Bożej – w nabożeństwie wynagradzającym należy spełnić 4 wskazania:
1. przystąpić do spowiedzi św.
2. przyjąć Komunię św.
3. odmówić jedną część różańca
4. przez 15 minut rozważać jedną z tajemnic różańcowych
W tym nabożeństwie bardzo ważna jest intencja wynagradzająca Niepokalanemu Sercu Maryi.
Siostra Łucja przypomina, że wskazana intencja wynagradzająca jest najistotniejszym warunkiem nabożeństwa.
**************
Oddaj się Maryi
Niepokalanów – Pierwsze Soboty Miesiąca
Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi
W Niepokalanowie w każdą pierwszą sobotę miesiąca odbywa się spotkanie Oddaj się Maryi
z zawierzeniem siebie i wszelkich spraw Niepokalanemu Sercu Maryi. Spotkanie jest poprzedzone całonocnym czuwaniem modlitewnym w godz. 19:00 w piątek do 7:00 w sobotę.
Ojcowie Franciszkanie zachęcają do skorzystania z transmisji on-line na kanale YouTube NIEPOKALANÓW-TV oraz przez Radio Niepokalanów.YouTube/Niepokalanów
Zapraszamy na Facebook facebook.com/oddaniniepokalanej . Jest to społeczność tych, którzy oddali się Maryi lub pragnę to uczynić. Dzielimy się doświadczeniem życia na co dzień z Maryją. Informujemy się wzajemnie o nowych ciekawych inicjatywach maryjnych. Zapraszamy wszystkich rycerzy Niepokalanej, niewolników Maryi, członków różnych wspólnot i ruchów maryjnych oraz osoby niezrzeszone, a pragnące pogłębiać relację z Matką Bożą. Podstawą naszego oddania jest wypełnienie Testamentu z Krzyża przez przyjęcie Maryi za swoją Matkę.
Ikona Matka Boża Fatimska napisana ręcznie. Wykonana według tradycyjnej technologii, na desce lipowej ze szpongami (15 x 15 cm), na gruncie kredowo – klejowym, malowana techniką tempery jajowej. Tło pokryte szlagmetalem (imitacja złota), złote ornamenty na nimbie i szacie wykonane złotem 22 ct.
Ikona przedstawia wizerunek Matki Bożej Fatimskiej w ujęciu popiersia. Pierwowzór takiej ikony został namalowany współcześnie, przez prawosławnego ikonografa w Petersburgu na pocz. XXIw. Wizerunek ten nawiązuje do tradycyjnych przedstawień Maryi w ikonach chrześcijańskiego Wschodu. Biel szaty symbolizuje światło, jakie prześwietlało postać Maryi podczas objawień w Fatimie oraz jej chwałę. Złoto w ikonie jest symbolem świętości, transcendencji. Grecki monogram umieszczony w tle oznacza „Matka Boga”.
*****
Nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca
Osobom, które będą uczestniczyć w pierwszosobotnich nabożeństwach, Maryja obiecuje towarzyszenie w chwili śmierci i ofiarowanie im wszystkich łask potrzebnych do zbawienia.
1. Wielka obietnica Matki Bożej Fatimskiej
W Fatimie 13 lipca 1917 r. Matka Boża powiedziała: „Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Bóg chce je uratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli uczyni się to, co wam powiem, wielu zostanie przed piekłem uratowanych i nastanie pokój na świecie”.
„Przybędę, by prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeśli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie wiele cierpiał. Różne narody zginą, na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.
Siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Matka Boża zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej części tajemnicy fatimskiej. Jej przedmiotem było nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. 10 grudnia 1925 r. objawiła się siostrze Łucji Maryja z Dzieciątkiem i pokazała jej cierniami otoczone serce. Dzieciątko powiedziało: “Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”.
Maryja powiedziała: “Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię świętą, odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”.
2. Dlaczego ma to być „pięć sobót” wynagradzających, a nie dziewięć lub siedem na cześć Matki Bożej Bolesnej?
Siostra Łucja odpowiada: „Pozostając przez część nocy z 29 na 30 maja 1930 roku w kaplicy z naszym Panem i rozmawiając z Nim o czwartym i piątym pytaniu, poczułam się nagle mocniej owładnięta Bożą obecnością. Jeśli się nie mylę, zostało mi objawione, co następuje: Córko, motyw jest prosty: Jest pięć rodzajów obelg i bluźnierstw wypowiadanych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Pierwsze: Bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu.
Drugie: Przeciwko Jej Dziewictwu.
Trzecie: Przeciwko Bożemu Macierzyństwu, kiedy jednocześnie uznaje się Ją wyłącznie jako Matkę człowieka.
Czwarte: Bluźnierstwa tych, którzy starają się otwarcie zaszczepić w sercach dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść do tej Niepokalanej Matki.
Piąte: Bluźnierstwa tych, którzy urągają Jej bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach. Oto, droga córko, motyw, który kazał Niepokalanemu Sercu Maryi prosić mnie o ten mały akt wynagrodzenia. A poza względem dla Niej chciałem poruszyć moje miłosierdzie, aby przebaczyło tym duszom, które miały nieszczęście Ją obrazić. Co do ciebie, zabiegaj nieustannie swymi modlitwami i ofiarami, aby poruszyć Mnie do okazania tym biednym duszom miłosierdzia”.
Jezus powiedział do siostry Łucji: „To prawda, moja córko, że wiele dusz zaczyna, lecz mało kto kończy i ci, którzy kończą, mają za cel otrzymanie przyrzeczonych łask. Ja jednak wolę tych, którzy odprawią pięć pierwszych sobót w celu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu twojej Matki Niebieskiej, niż tych, którzy odprawią piętnaście, bezdusznie i z obojętnością”.
3. Warunki nabożeństwa pierwszych sobót – co jest wymagane, aby uczynić zadość temu nabożeństwu
Warunek 1 – Spowiedź w pierwszą sobotę miesiąca.
„Łucja przedstawiła Jezusowi trudności, jakie niektóre dusze miały co do spowiedzi w sobotę i prosiła, aby spowiedź święta mogła być osiem dni ważna. Jezus odpowiedział: Może nawet wiele dłużej być ważna pod warunkiem, ze ludzie są w stanie łaski, gdy Mnie przyjmują i że mają zamiar zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi”. Spowiedź można odbyć na przykład w ramach pierwszego piątku miesiąca, pamiętając jednak o intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi. Do spowiedzi – co istotne – należy przystąpić z intencją zadośćuczynienia za zniewagi wobec Niepokalanego Serca Maryi. Intencję można wzbudzić podczas przygotowania się do spowiedzi lub w trakcie otrzymywania rozgrzeszenia.
Przed spowiedzią można odmówić taką lub podobną modlitwę:
Boże, pragnę teraz przystąpić do świętego sakramentu pojednania, aby otrzymać przebaczenie za popełnione grzechy, szczególnie za te, którymi świadomie lub nieświadomie zadałem ból Niepokalanemu Sercu Maryi. Niech ta spowiedź wyjedna Twoje miłosierdzie dla mnie oraz dla biednych grzeszników, by Niepokalane Serce Maryi zatriumfowało wśród nas.
Można także podczas otrzymywania rozgrzeszenia odmówić akt żalu:
Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu, szczególnie za moje grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Warunek 2 – Komunia św. w pierwszą sobotę miesiąca.
Po przyjęciu Komunii św. należy wzbudzić intencję wynagradzającą. Można odmówić taką lub inną modlitwę: Najchwalebniejsza Dziewico, Matko Boga i Matko moja! Jednocząc się z Twoim Synem pragnę wynagradzać Ci za grzechy tak wielu ludzi przeciw Twojemu Niepokalanemu Sercu. Mimo własnej nędzy i nieudolności chcę uczynić wszystko, by zadośćuczynić za te obelgi i bluźnierstwa. Pragnę Najświętsza Matko, Ciebie czcić i całym sercem kochać. Tego bowiem ode mnie Bóg oczekuje. I właśnie dlatego, że Cię kocham, uczynię wszystko, co tylko w mojej mocy, abyś przez wszystkich była czczona i kochana. Ty zaś, najmilsza Matko, Ucieczko grzesznych, racz przyjąć ten akt wynagrodzenia, który Ci składam. Przyjmij Go również jako akt zadośćuczynienia za tych, którzy nie wiedzą, co mówią, w bezbożny sposób złorzeczą Tobie. Wyproś im u Boga nawrócenie, aby przez udzieloną im łaskę jeszcze bardziej uwydatniła się Twoja macierzyńska dobroć, potęga i miłosierdzie. Niech i oni przyłączą się do tego hołdu i rozsławiają Twoją świętość i dobroć, głosząc, że jesteś błogosławioną między niewiastami, Matką Boga, której Niepokalane Serce nie ustaje w czułej miłości do każdego człowieka. Amen.
Warunek 3 – Różaniec (jedna część) w pierwszą sobotę miesiąca.
Rozpoczynając różaniec należy wzbudzić intencję wynagradzającą, powiedzieć Matce Najświętszej, że będziemy się modlić, by ratować grzeszników i okazać Jej dowód miłości. Jeśli modlimy się prywatnie, spróbujmy zrobić to własnymi słowami. Jeżeli odmawiamy różaniec we wspólnocie, można odmówić następującą modlitwę: Królowo Różańca Świętego. Oto klękamy do modlitwy, by w pierwszą sobotę odmówić różaniec, o który prosiłaś. Chcemy przez niego zadośćuczynić za grzechy swoje, naszych bliskich, naszej Ojczyzny i całego świata. Pragniemy modlić się szczególnie za tych, którzy najdalej odeszli od Boga i najbardziej potrzebują Jego miłosierdzia. Wspomóż nas, abyśmy pamiętali o tej intencji wyznaczonej przez Ciebie. Pomóż nam wynagradzać naszym różańcem cierpienia Twego Niepokalanego Serca i Najświętszego Serca Jezusowego.
Po każdej tajemnicy różańca należy odmówić modlitwę:
O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Warunek 4 – Piętnastominutowe rozmyślanie nad tajemnicami różańcowymi w pierwszą sobotę miesiąca.
Podejmujemy piętnaście minut rozmyślania o ściśle określonej przez niebo tematyce: mamy pochylić się nad jedną (lub kilkoma) z tajemnic różańca. Możemy rozmyślać nad dowolną tajemnicą, również nowymi tajemnicami: tajemnicami światła. Wzbudźmy intencję wynagradzającą za grzeszników, którzy nie chcą słuchać Matki Najświętszej ani być Jej dziećmi, którzy okazują Maryi obojętność, a nawet Ją nienawidzą i wiele czynią, by pomniejszyć Jej chwałę. Możemy w tym celu odmówić następującą modlitwę: Matko Najświętsza, Niepokalana Maryjo! Z radością przyjmuję Twe zaproszenie do udziału w Twoim rozmyślaniu. W pierwsze soboty otwierasz Swe Niepokalane Serce dla każdego, kto pragnie wlać we własne serce te najważniejsze znaki, jakie Bóg ukazał nam we Fatimie. Proszę, otwórz przede mną Swoje Serce. Ośmielam się prosić o to z całą pokorą, ale i z dziecięcą śmiałością, ponieważ chcę Cię naśladować, ponieważ chcę żyć miłością do Twego Syna, ponieważ pragnę zawsze trwać w stanie łaski i miłować Twój święty Różaniec, wreszcie – ponieważ pragnę wszystkiego, co tylko mogę ofiarowywać w duchu zadośćuczynienia za grzeszników. Daj mi uczestniczyć w Twym rozmyślaniu, a ja obiecuję wprowadzać w życie Słowo, które wlejesz do mego małego serca, by stawało się coraz milsze Tobie, bliższe Tobie, podobniejsze do Twego Niepokalanego Serca. A jeśli chcesz, zawsze możesz zabrać me serce, a dać mi Swoje – jak uczyniłaś to z tyloma swoimi dziećmi. Będę wtedy duszą najszczęśliwszą na świecie! Piętnastominutowe rozmyślanie (przykładowe tematy rozmyślania nad pierwszą tajemnicą radosną) 4.1. Najpierw odmawia się modlitwę wstępną: Zjednoczony ze wszystkimi aniołami i świętymi w niebie, zapraszam Ciebie, Maryjo, do rozważania ze mną tajemnic świętego różańca, co czynić chcę na cześć i chwałę Boga oraz dla zbawienia dusz. 4.2. Należy przypomnieć sobie relację ewangeliczną (Łk 1,26 – 38). Odczytaj tekst powoli, w duchu głębokiej modlitwy. 4.3. Z pokora pochyl się nad misterium swojego zbawienia objawionym w tej tajemnicy różańcowej. Rozmyślanie można poprowadzić według następujących punktów: a. rozważ anielskie przesłanie skierowane do Maryi, b. rozważ odpowiedź Najświętszej Maryi Panny, c. rozważ wcielenie Syna Bożego. 4.4. Z kolei zjednocz się z Maryją w ufnej modlitwie. Odmów w skupieniu Litanię Loretańską. Na zakończenie dodaj: Niebieski Ojcze, zgodnie z Twoją wolą wyrażoną w przesłaniu anioła, Twój Syn Jednorodzony stał się człowiekiem w łonie Najświętszej Dziewicy Maryi. Wysłuchaj moich próśb i dozwól mi znaleźć u Ciebie wsparcie za Jej orędownictwem, ponieważ z wiarą uznaję Ją za prawdziwą Matkę Boga. Amen. 5.5. Na zakończenie wzbudź w sobie postanowienia duchowe. Będę gorącym sercem miłował Matkę Najświętszą i każdego dnia oddawał Jej cześć. Będę uczył się od Maryi posłusznego wypełniania woli Bożej, jaką Pan mi ukazuje co dnia. Obudzę w sobie nabożeństwo do mojego Anioła Stróża. 4. A jeśli ktoś nie może spełnić warunków w sobotę, czy może wypełnić je w niedzielę? Siostra Łucja odpowiada: „Tak samo zostanie przyjęte praktykowanie tego nabożeństwa w niedzielę następującą po sobocie, jeśli moi kapłani ze słusznej przyczyny zezwolą na to duszom”.
5. Korzyści: jakie łaski zostały obiecane tym, którzy choć raz je odprawią?
„Duszom, które w ten sposób starają się mi wynagradzać – mówi Matka Najświętsza – obiecuję towarzyszyć w godzinie śmierci z wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia”.
6. Intencja wynagradzająca.
Jak ważna jest intencja zadośćuczynienia, przypomina sam Jezus, który mówił siostrze Łucji, że wartość nabożeństwa uzależniona jest od tego, czy ludzie „mają zamiar zadośćuczynić Niepokalanemu Sercu Maryi”. Dlatego siostra Łucja rozpoczyna swe zapiski uwagą: „Nie zapomnieć o intencji wynagradzania, która jest bardzo ważnym elementem pierwszych sobót”.
7. Warunki rzeczywiście proste, ale czy są wypełniane?
„Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy”- mówi Maryja. Trzeba zatem wypełnić to, o co prosi Niebo. Prośba Maryi dotyczy czterech warunków, zatem wszystkie cztery należy wypełnić, a nie jedynie dowolnie wybrane. Jeśli mowa jest o intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi, to taka intencja winna nam przyświecać w trakcie nabożeństwa pierwszych sobót. Matka Boża prosi, by Jej towarzyszyć przez 15 minut, rozmyślając o tajemnicach różańcowych, zatem nie zapominajmy o medytacji, której temat jest jasno sprecyzowany i nie ma tu dowolności. Maryja prosi ponadto nie tylko o różaniec, ale również o rozmyślanie, zatem zwróćmy uwagę, by nie utożsamiać rozważań w czasie różańca z rozmyślaniem o tajemnicach różańcowych. Pamiętajmy: medytacja, niezależna od modlitwy różańcowej, jest niezmiernie istotna i nie możemy jej pomijać.
8. Czy nabożeństwo pierwszych sobót jest jeszcze dziś aktualne?
Ojciec Święty Benedykt XVI odpowiada: „Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona”. „W tym sensie posłanie nie jest zakończone, chociaż obydwie wielkie dyktatury zniknęły. Trwa cierpienie Kościoła i trwa zagrożenie człowieka, a tym samym nie ustaje szukanie odpowiedzi; dlatego wciąż aktualna pozostaje wskazówka, którą dała nam Maryja. Także w obecnym utrapieniu, gdy siła zła w najprzeróżniejszych formach grozi zdeptaniem wiary. Także teraz koniecznie potrzebujemy tej odpowiedzi, której Matka Boża udzieliła dzieciom”. Do dziś pozostają również aktualne słowa siostry Łucji: „Najświętsza Maryja Panna obiecała odłożyć bicz wojny na później, jeśli to nabożeństwo będzie propagowane i praktykowane. Możemy dostrzec, że odsuwa Ona tę karę stosownie do wysiłków, jakie są podejmowane, by je propagować. Obawiam się jednak, że mogliśmy uczynić więcej niż czynimy i że Bóg, mniej niż zadowolony, może podnieść ramię swego Miłosierdzia i pozwolić, aby świat był niszczony przez to oczyszczenie. A nigdy nie było ono tak straszne, straszne”. Nabożeństwo pierwszych pięciu sobót miesiąca jest wciąż wezwaniem dla Kościoła i każdego z nas; nadal możemy twierdzić, iż moglibyśmy więcej uczynić, by było ono znane i praktykowane. Rodzi się jednak pytanie: po cóż nam dziś to nabożeństwo? Nie zapominajmy jednak, iż to „Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi”. Zatem sam Stwórca Nieba i Ziemi wyciąga pomocną dłoń człowiekowi przez Maryję, a to zupełnie zmienia postać rzeczy. Siostra Łucja z wielką prostotą poucza wszystkich wątpiących w sens tego nabożeństwa, iż „Bóg jest Ojcem i lepiej od nas rozumie potrzeby swoich dzieci” i pragnie „ułatwić nam drogę dostępu do Siebie”.
Przypomnienie tego nabożeństwa, w czasie, kiedy trwa Wielka Nowenna Fatimska, nabiera szczególnego znaczenia. Stanowi ono bowiem istotę przesłania Matki Bożej i jest wezwaniem skierowanym do każdego z nas. Jeśli mówimy o pobożności fatimskiej, to nie możemy jej utożsamiać jedynie z 13. dniem miesiąca od maja do października. Fatima bowiem woła o nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca. Nie wypełnimy fatimskiego przesłania, jeśli nie będziemy wynagradzać Niepokalanemu Sercu Maryi w pierwsze soboty.
Modlitwy Anioła z Fatimy
O Boże mój, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie i miłuję Ciebie. Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i Ciebie nie miłują.
Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty. W najgłębszej pokorze cześć Ci oddaję i ofiaruję Tobie Przenajdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego na ołtarzach całego świata jako wynagrodzenie za zniewagi, świętokradztwa i obojętność, którymi jest On obrażany. Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i przez przyczynę Niepokalanego Serca Maryi, proszę Cię o łaskę nawrócenia biednych grzeszników.
Zapraszamy wszystkich do włączenia się w dzieło Wielkiej Nowenny Fatimskiej. Więcej informacji: Sekretariat Fatimski os. Krzeptówki 14, 34-500 Zakopane tel. 18/ 20 66 420 www.sekretariatfatimski.pl e-mail: fatima@smbf.pl
Bożena Sztajner/Tygodnik NIEDZIELA
*****
Pierwsze soboty – ratunek dla świata
Choć objawienia Matki Bożej trojgu pastuszkom w tej niewielkiej portugalskiej wiosce były mocno zakorzenione w rzeczywistości 1917 r., to jego przesłanie jest aktualne i dziś, ponad sto lat później.
To orędzie – jak mówił Ojciec Święty Jan Paweł II w 2000 r. – wzywa „wierzących, aby modlili się usilnie o pokój na świecie i aby przez pokutę otwierali serca na nawrócenie”; aby wypraszali nawrócenie dla tych, którzy są daleko od Pana Boga. Maryja wskazała nam niezawodne środki ku temu: codzienne odmawianie Różańca, ofiarowanie swych cierpień Bogu, praktykowanie pięciu pierwszych sobót miesiąca i oddanie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. O cierpieniu mówiła pastuszkom: „Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: «O Jezu, czynię to z miłości do Ciebie, za nawrócenie grzeszników i jako zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi»”.
Na czym z kolei polega nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca? Głos oddajmy s. Łucji: „Składa się [ono] z następujących elementów: przez pięć miesięcy, w pierwsze soboty, przyjmujemy Jezusa w Najświętszym Sakramencie, odmawiamy Różaniec [jedną część, czyli pięć tajemnic], spędzamy piętnaście minut, towarzysząc Matce Najświętszej w rozważaniu tajemnic różańcowych i idziemy do spowiedzi. To ostatnie można uczynić kilka dni wcześniej, a jeśli podczas tej spowiedzi zapomnimy wzbudzić intencję, możemy to uczynić podczas następnej spowiedzi, z zastrzeżeniem, że w pierwszą sobotę Komunia św. została przyjęta w stanie łaski z intencją wynagrodzenia za obrazy przeciwko Najświętszej Maryi Pannie i te, które zasmucają Jej Niepokalane Serce”.
Dlaczego Maryja zażądała pięciu sobót?
Chodzi o pięć rodzajów obelg i bluźnierstw przeciwko Niej. Są to bluźnierstwa przeciw: Niepokalanemu Poczęciu; Jej dziewictwu; Bożemu macierzyństwu, kiedy jednocześnie uznaje się Ją wyłącznie jako Matkę człowieka; bluźnierstwa tych, którzy starają się otwarcie zaszczepić w sercach dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść do tej Niepokalanej Matki; na koniec bluźnierstwa tych, którzy urągają Jej bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach.
Ważne jest jednak jeszcze jedno – nastawienie, z jakim odprawia się nabożeństwo. U jego źródła powinno być pragnienie wynagrodzenia za grzechy. Pan Jezus w 1926 r. tak powiedział Łucji: „To jest prawda, moja córko, że wiele dusz zaczyna, lecz mało kto kończy, i ci, którzy kończą, mają za cel otrzymać przyrzeczone łaski; Ja jednak wolę, żeby odprawiali pięć pierwszych sobót miesiąca w celu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu twojej Matki Niebieskiej, niż żeby odprawiać piętnaście bezdusznie i z obojętnością…”.
Osobom, które będą uczestniczyć w pierwszosobotnich nabożeństwach, Maryja obiecuje towarzyszenie w chwili śmierci i ofiarowanie im wszystkich łask potrzebnych do zbawienia. Ale też jest z nimi w obecnym życiu – każdy, kto praktykuje to nabożeństwo, otwiera się na Maryję, na Jej działanie w obecnej rzeczywistości, a co za tym idzie – na pogłębienie relacji z Bogiem. Bo przecież Maryja jest najkrótszą i najpewniejszą drogą do Jezusa.
Maryja w objawieniach powiedziała pastuszkom, że na koniec zwycięży Jej Niepokalane Serce. „Co to oznacza? – odpowiedź daje kard. Joseph Ratzinger: – Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i wszelkiego rodzaju broń”.
Karolina Jadczyk/Tygodnik Niedziela
*************************************
Dlaczego Maryja się objawia?
***
Objawienia Matki Bożej w Lourdes zostały uznane przez Kościół za autentyczne w 1862 r.
Kościół bada objawienia prywatne – a to znaczy, że traktuje je poważnie.
Zamach, który równo 40 lat temu o mało nie pozbawił życia Jana Pawła II, miał miejsce w rocznicę pierwszego objawienia Maryi w Fatimie. Papież po odzyskaniu świadomości, wciąż jeszcze osłabiony, poprosił o dostarczenie mu koperty z trzecią częścią „tajemnicy fatimskiej”. Zdał sobie sprawę, że to, co się zdarzyło 13 maja 1981 roku, ma wyraźny związek z tym, co miało miejsce w 1917 roku w pobliżu portugalskiej wioski. „Stałem się na nowo dłużnikiem Najświętszej Dziewicy i wszystkich świętych Patronów. Czyż mogę zapomnieć, że wydarzenie na placu św. Piotra miało miejsce w tym dniu i o tej godzinie, kiedy od sześćdziesięciu z górą lat wspomina się w portugalskiej Fatimie pierwsze pojawienie się Matki Chrystusa ubogim wiejskim dzieciom? Wszak we wszystkim, co mnie w tym właśnie dniu spotkało, odczułem ową niezwykłą macierzyńską troskę i opiekę, która okazała się mocniejsza od śmiercionośnej kuli” – powiedział Ojciec Święty podczas spotkania z wiernymi 15 sierpnia 1981 roku.
Jedną z pierwszych decyzji po zamachu było zawierzenie świata Niepokalanemu Sercu Maryi – tak jak chciała Matka Boża.
Prawdziwe i fałszywe
Choć Kościół dawno już uznał prawdziwość objawień w Fatimie, a wcześniej w Lourdes, po zamachu na nowo odżyła kwestia znaczenia i celu objawień prywatnych, a także sposobu ich weryfikowania. – Trzeba pamiętać, że Objawienie, przez duże „O”, czyli Boża przemowa do człowieka, skończyło się wraz ze śmiercią ostatniego apostoła. Jezus jest jedynym Słowem, którym Bóg powiedział wszystkie słowa, jakie chciał nam przekazać. Objawienia przez małe „o”, które nastąpiły później, nazywamy prywatnymi. Bada się je przede wszystkim pod kątem niesprzeczności z Objawieniem, zwanym publicznym. Jeżeli w tych orędziach przekazywanych przez osoby widzące znajduje się coś, co jest niezgodne z Ewangelią i z Tradycją Kościoła, to takie objawienie należy uznać za nieautentyczne – wyjaśnia dogmatyk ks. dr Jakub Dąbrowski.
Ostatnio często słychać o „objawieniach”, które już na starcie budzą wątpliwości. Akcentuje się w nich nie tyle wezwanie do nawrócenia, ile przyszłość bez nadziei. Mowa tam o tym, że czeka nas dramat w barwach apokaliptycznych, ale jednak nie w pełni apokaliptycznych, bo Apokalipsa, owszem, zawiera wzmianki o kataklizmach i wojnach, ale kończy się obrazem Nowego Jeruzalem. Ostrożność w ocenie tego rodzaju zjawisk jest więc konieczna. Już św. Jan przestrzega: „Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie” (1 J 4,1).
Fałszywe objawienia najczęściej dają się szybko rozpoznać. – Na przykład „Matka Boża w ogródku”, czyli rzekome objawienia w Oławie. Nie spotkałem się z tym, żeby ktoś to na poważnie badał. Nie było takiej potrzeby – już pierwsze „orędzia” pozwalały stwierdzić, że to nie jest autentyczne objawienie – zauważa teolog. Przywołuje dorobek wybitnego mariologa ks. René Laurentina, eksperta Soboru Watykańskiego II, który wyróżnił cztery kryteria badania prawdziwości objawień.
Pierwsze to moralność widzących – należy zbadać, jak oni żyją. Drugim jest zgodność z Objawieniem, z Pismem Świętym. Trzecim są owoce, przede wszystkim nadprzyrodzone: na przykład gorliwość duchowa, uzdrowienia fizyczne, a zwłaszcza duchowe, pragnienie świętości. Czwartym kryterium jest zezwolenie na kult publiczny. – To ostatnie jest kropką nad „i”. To „pieczęć Kościoła”. Kościół ją przykłada, gdy wszystkie trzy wcześniejsze kryteria są spełnione – zaznacza ks. Jakub Dąbrowski.
Przypadek Medjugorja
Zaznaczyć trzeba, że objawienia prywatne, w tym maryjne, nawet zatwierdzone przez Kościół, nie są dla katolika obowiązkowe do wierzenia. – Zgodnie z zasadą sformułowaną w XIX i XX w. Kościół nie tyle stwierdza, że objawienia prywatne miały miejsce, ile że, jeśli uzna je za autentyczne, nie zabrania w nie wierzyć. To takie swoiste nihil obstat, czyli że nie ma przeszkód – wyjaśnia dogmatyk.
Nie znaczy to jednak, że objawienia te nie są dla wiary istotne. – Na przykład Lourdes, gdzie Maryja mówi: „Jestem Niepokalanym Poczęciem”, i Fatima, w której pada wezwanie do nawrócenia i modlitwy, są Kościołowi ze wszech miar pomocne – dodaje.
Szczególnym przypadkiem domniemanych objawień maryjnych jest Medjugorje – one wciąż trwają, a jednak cieszą się pewną przychylnością Kościoła. Nie sposób zlekceważyć obfitych owoców, jakie się tam pojawiają. Abp Hoser nazwał Medjugorje duchowymi płucami Europy, gdzie miliony ludzi odkrywają Boga i piękno Kościoła. „To są w większości ludzie, którzy pochodzą z »Kościoła zanikowego«, w którym praktyka spowiedzi jest już rzadkością, i nagle doświadczają działania Bożej łaski. Największym fenomenem są masowe nawrócenia i spowiedzi” – zauważył wysłannik papieski, wskazując na 50 konfesjonałów bezustannie obleganych długimi kolejkami.
Czy zatem w przypadku Medjugorja, ponieważ objawienia jeszcze się tam nie skończyły, pieczęć Kościoła nie może być przyłożona?
– Ta pieczęć może się pojawić pod tym, co już zostało powiedziane. Jeżeli jakiś etap objawień został zamknięty, są zebrane i wydane jakieś orędzia Matki Bożej, to teologowie mogą się nad tym pochylić, zestawić to z Objawieniem publicznym i dać nihil obstat – albo go nie dać – mówi ks. Jakub Dąbrowski. Zwraca uwagę, że istotą autentycznych objawień prywatnych jest wskazanie na Boga. Maryja to właśnie robi – przypomina Ewangelię, aktualizuje ją, nie czyni niczego innego. Jeżeli w Fatimie nawołuje do pokuty, do modlitwy, poświęcenia Rosji swojemu Niepokalanemu Sercu, i czyni to w czasie, kiedy trwa wojna (bo tu też kontekst jest ważny), to tym samym przypomina o czymś, co jest istotne – o prymacie Boga, o obowiązku nawrócenia, zadośćuczynienia za zło, które się wydarza, o jedności rodzaju ludzkiego. Gdyby nie to przypomnienie, wielu z nas nie miałoby świadomości podstaw naszego być albo nie być. – Porównałbym to do reformatorów starotestamentalnych. Za czasów króla Jozjasza ludzie sobie żyli, do świątyni chodzili, ale pewnego dnia kapłan Chilkiasz znalazł księgę Prawa. Gdy Jozjasz przeczytał tę księgę, rozdarł swoje szaty i stwierdził: idziemy złą drogą. Proszę zauważyć, że ta księga gdzieś tam była, nikomu nie wadziła, aż znalazł się ktoś, kto ją zaczął czytać. Podobnie było za czasów Ezdrasza. On też bierze księgę Prawa i „czyta dobitnie z dodaniem objaśnienia” – i cały lud płacze – wskazuje duchowny. I dodaje: – My też mamy Biblię. Ona jest i tyle. Ale nieraz potrzeba jakiegoś impulsu, żeby to, co w niej jest, do nas dotarło. To tak, jakbym wziął latarkę i poświecił w jeden punkt, żeby to uwypuklić.
Duchowe wygłodzenie
W czasach współczesnych obserwuje się duże nasilenie tego typu fenomenów. – René Laurentin zwraca uwagę, że podobnie było u kresu średniowiecza. Teologia zamknęła się w swoim własnym świecie, stała się dyscypliną niemożliwą do pojęcia przez zwyczajnych ludzi. Liturgia stała się nazbyt symboliczna, a przez to nieczytelna. Ludzie mieli głód Boga, ale nie potrafili go zaspokoić na „salonach” teologiczno-liturgicznych. To było coś takiego, jakbym wygłodzony poszedł do restauracji molekularnej i na ogromnym talerzu dostał łyżeczkę „czegoś”. I miałbym się tym najeść. Ludzie postawieni w podobnej sytuacji, motywowani głodem doświadczenia Boga, zaczęli sięgać po fenomeny doświadczeń nadprzyrodzonych. Zaczęli tego szukać. Laurentin porównał to do sytuacji ze świata zwierząt: jeśli zwierzę jest najedzone, to się alkoholu nie chwyci. Ale gdy jest głodne albo spragnione, to wypije nawet gorzałę – opowiada kapłan.
Czy zatem wyjątkowa obfitość objawień maryjnych w ostatnich czasach, niespotykana w dziejach, oznacza, że ludzkość znów jest bardzo wygłodniała duchowo? – Może tak być. Żyjemy na przełomie epok. Świat postracjonalistyczny, w którym rozum „oświecony” przekonał człowieka, że istnieje tylko to, co widzialne, dotykalne, mierzalne, uznał, że nauką jest jedynie to, co mieści się pod pojęciem nauk przyrodniczych. Może więc przez tak wielką liczbę objawień maryjnych w ostatnich czasach Bóg chce nam przypomnieć, że są rzeczy nie tylko widzialne? Może to reakcja nieba na nadmierne skupienie się człowieka na możliwościach rozumu? Bo nawet w Kościele są jeszcze elementy przesadnego racjonalizowania. Obserwuje się to zwłaszcza na Zachodzie, gdzie kładzie się nacisk na intelekt, a nie dostrzega się całego człowieka. To może prowadzić i nieraz prowadzi do surowego i zimnego krytycyzmu – zauważa ks. Jakub Dąbrowski. Dodaje, że Laurentin ganił „przesadny sceptycyzm, z powodu którego oddelegowani eksperci stawali się skrupulatnymi grabarzami duchowych zjawisk, które poddawano ich ocenie”. – Kościół mówi dziś o duszpasterskiej trosce. Ksiądz nie jest po to, żeby gasić ducha, na przykład na spotkaniach oazy czy grup charyzmatycznych. Jest po to, żeby podpowiedzieć, podprowadzić, żeby zagwarantować katolickość tych spotkań. Tak się dziś widzi obecność Kościoła – podkreśla duchowny. Wskazuje, że obecnie także w nurcie ortodoksyjnym wewnątrz Kościoła powoli odkrywa się znaczenie przeżycia, które nie ogranicza się do sfery intelektualnej. Sam fakt nadprzyrodzonych zjawień ma nam uświadomić, że to, co istniejące, nie ogranicza się do tego, co widzialne. Już choćby dlatego nie należy lekceważyć uznanych objawień prywatnych. Bo choć mamy Objawienie, to zapomnieliśmy o sferze duchowej i trzeba nam o tym przypomnieć.•
Franciszek Kucharczak/Gość Niedzielny
************************************************************************************************************
NOWENNA DO MATKI BOŻEJ SZKAPLERZNEJ
***
Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej (na rozpoczęcie nowenny)
O najwspanialsza Królowo nieba i ziemi! Orędowniczko Szkaplerza świętego, Matko Boga! Oto ja, Twoje dziecko, wznoszę do Ciebie błagalnie ręce i z głębi serca wołam do Ciebie: Królowo Szkaplerza świętego, ratuj mnie, bo w Tobie cała moja nadzieja. Jeśli Ty mnie nie wysłuchasz, do kogóż mam się udać? Wiem, o dobra Matko, serce Twoje wzruszy się moim błaganiem i wysłuchasz mnie w moich potrzebach, gdyż Wszechmoc Boża spoczywa w Twoich rękach, a użyć jej możesz według upodobania. Od wieków tak czczona, najszlachetniejsza Pocieszycielko strapionych, powstań i swą potężną mocą rozprosz moje cierpienia, ulecz, uspokój mą duszę, o Matko pełna litości! Ja zaś wdzięcznym sercem wielbić Cię będę aż do śmierci. Na Twoją chwałę w Szkaplerzu świętym żyć i umierać pragnę. Amen.
Dzień pierwszy – 7 lipca środa
“Miłujcie Maryję! Z tej miłości nie przestawajcie czerpać siły dla waszych serc. Niech Ona okazuje się dla was i przez was Matką wszystkich, którzy tak bardzo spragnieni są tej macierzyńskiej opieki”.
Jan Paweł II
Maryjo, Kwiecie Karmelu i Matko nasza! Ukazałaś się niegdyś prorokowi Eliaszowi w postaci jasnego obłoku, który wzniósłszy się nad morzem, użyźnił spragnioną ziemię obfitym deszczem. Pokornie Cię błagamy, racz nam wyjednać obfite zdroje łask niebieskich, które ubogacą nasze dusze, aby wydawały stokrotny plon świętych cnót i dobrych uczynków i abyśmy służąc Bogu w wierze oraz miłości, już w tym życiu mogli się cieszyć błogą nadzieją oglądania Go w szczęśliwej wieczności. Składamy w Twoje Matczyne ręce nasze potrzeby i intencje tej nowenny, ufni, że nie odrzucisz naszej prośby, najlepsza i najczulsza Matko. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Dzień drugi – 8 lipca czwartek
“Nie bójmy się, że Maryja przesłoni nam Chrystusa, Ona jest po to, aby do Niego prowadzić”.
Stefan kard. Wyszyński
Maryjo, Gwiazdo Karmelu i Matko nasza, która pałając szczególną miłością ku dzieciom odzianym Szkaplerzem świętym, nawiedzasz ich dusze, pocieszasz je słowem i przykładem, uproś nam, o Królowo nasza, aby Syn Twój, a Pan nasz, Jezus Chrystus, swą Boską światłością rozproszył ciemności naszych umysłów; abyśmy poznali wartość Jego miłości ku nam zwróconej i serdecznie Go miłowali, abyśmy zrozumieli doniosłość naszych obowiązków i sumiennie je wypełniali, abyśmy wszystkie myśli, słowa i czyny kierowali ku większej chwale Bożej i zbudowaniu naszych bliźnich. odznakę Twojej miłości – Szkaplerz święty, nie tylko chciałaś widzieć w nas swoje sługi, ale zapragnęłaś jeszcze przybrać nas za swoje córki i za swoich synów i raczyłaś nas tak nazwać. Błagamy Cię, wyjednaj nam u Jezusa tę łaskę, abyśmy nigdy nie byli dla Ciebie powodem smutku, ale Twoją radością i Twoją chwałą! Chcemy też być dobrymi Twymi braćmi, jak tego sobie życzyłaś. Dzięki pomocy takiej Matki, która wszystko rozumie – wyzwolimy się ze wszystkiego, co nas od Ciebie oddala, co nie podoba się Chrystusowi Panu. “Bądź z nami w każdy czas, wspieraj i ratuj nas”. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Dzień trzeci – 9 lipca piątek
“Matka nigdy nie odchodzi – ani od kołyski, ani z Kalwarii, ani od grobu swojego dziecka”.
Stefan kard. Wyszyński
Maryjo, Mistrzyni Karmelu i Matko nasza, przepełniona dobrocią dla nas, która raczyłaś przyjąć ofi ary złożone Ci przez synów Twego zakonu, błagamy Cię, o Pani nasza, przemień nasze dusze w świątynie Boga żywego, aby przyozdobione kwiatami cnót i dobrych uczynków mogły godnie przyjąć Boski Majestat; abyśmy wielbiąc i miłując Boga, mogli wiernie Mu służyć i nigdy naszych świątyń duszy nie skalać grzesznym przywiązaniem do stworzeń. O Matko! Tyle w nas słabości, tyle nędz i mroków! Ty możesz umocnić nasze dusze i serca. Zawierzamy Ci całkowicie. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Dzień czwarty- 10 lipca sobota
“Równowaga stojącej pod krzyżem Maryi pomaga całemu światu”.
Stefan kard. Wyszyński
Maryjo, Chwało Karmelu i Matko nasza, która w dowód szczególnej miłości do dzieci odzianych Twą świętą szatą, raczyłaś zaszczycić je mianem Twego najsłodszego Imienia, prosimy Cię pokornie, obudź w naszych sercach pragnienie, abyśmy we wszystkich uciskach i dolegliwościach życia u Ciebie szukali wsparcia, ulgi i pociechy. Zachęcaj nas Twym życiem i przykładem do pełnienia dobrych uczynków i spraw, o Matko Miłosierdzia, abyśmy naśladując Twoje święte cnoty, stali się godni zaszczytnej nazwy synów Twoich; abyśmy zapisani zostali w księdze żywota, pomiędzy Twymi dziećmi i braćmi Jezusa Chrystusa. Usłysz nasze błagania. Ty na Kalwarii w wielkim bólu stałaś się dla nas Matką. Ty najlepiej rozumiesz nasze cierpienia. Osłaniaj nas przed pokusami złego i zaprowadź nas do Twego Syna, Jezusa Chrystusa. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Dzień piąty – 11 lipca niedziela
“Jak bardzo postać Maryi promieniuje światu właśnie dziś, gdy tylu mądrych i roztropnych ludzi żenuje się mówić o ubożuchnym Dziewczęciu, które Bóg wypatrzył sobie w Nazarecie i uczynił Matką Syna Swego”.
Stefan kard. Wyszyński
Maryjo, Twierdzo Karmelu, która pośród ataków nieprzyjacielskich osłaniałaś tarczą swej opieki zakon karmelitański i ocaliłaś go od upadku, prosimy Cię pokornie, o Pani i Orędowniczko nasza, broń nas od nieprzyjaciół duszy i ciała: abyśmy służyli Bogu w pokoju i bezpieczeństwie na większą Jego cześć i na chwałę Twoją. Królowo Karmelu! Przychodzimy do Ciebie i składamy w Twoje Matczyne dłonie nasze przyszłe losy, losy Kościoła i naszej Ojczyzny. Ulżyj nam w dźwiganiu krzyża, który nosimy, i ukaż blask zwycięstwa prawdy, dobra, piękna i pokoju. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Dzień szósty – 12 lipca poniedziałek
“Bóg nie chce inaczej udzielać się światu, jak tylko z ramion Maryi”
Stefan kard. Wyszyński
Maryjo, Królowo Karmelu i Matko nasza, która swego wiernego sługę Szymona zaszczyciłaś świętym Szkaplerzem – znakiem zbawienia i synostwa Twego, przyobiecując niezliczone zdroje łask i błogosławieństw Bożych tym wszystkim, którzy będą pobożnie tę szatę nosić i należycie wypełniać obowiązki swego powołania, a naśladując Twoje święte cnoty, będą się stawali wiernymi Twoimi sługami, spraw, abyśmy przez wierność podjętym zadaniom, korzystali w życiu i po śmierci z Twoich obietnic, a przez to zostali dopuszczeni do chwały wiecznej. Spraw, Królowo Szkaplerza świętego, aby nosząc Twój Szkaplerz, dusze nasze upodabniały się coraz bardziej do Ciebie, a przez Ciebie do Chrystusa, i aby wzrastała w nas ufność, że Ty każdej naszej potrzebie zaradzisz i osłonisz przed burzami życia. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Dzień siódmy – 13 lipca wtorek
“Zawsze, gdy jest szczególnie ciężko, gdy ciemności ogarniają ziemie, a słońce już gaśnie i gwiazdy nie dają światłości, trzeba wszystko oddawać Maryi”.
Stefan kard. Wyszyński
Maryjo, Strażniczko Karmelu i Matko! Tyś nas zapewniła, że święta Twa suknia, jeżeli ją godnie nosimy, będzie nam puklerzem i tarczą przeciwko pociskom nieprzyjacielskim i że uchroni nas od wszelkiego zła. Prosimy Cię gorąco: niech nas zachowa Twoja potężna obrona nie tylko od niebezpieczeństw ciała, ale przede wszystkim od niebezpieczeństw duszy i wiecznego potępienia. Spraw za swoją przemożną przyczyną, abyśmy nie popełnili takiej winy, przez którą moglibyśmy być odrzuceni przez Boga. Kornie upadając przed Tobą, ufamy, że nie będzie takiego bólu, którego byś nie ukoiła, nie będzie takiej zasadzki, której byś nie oddaliła, bo jesteś najbardziej kochającą Matką. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Dzień ósmy – 14 lipca środa
“Po Bogu w Trójcy Jedynym, nie mamy nikogo bliższego nad Matkę Słowa Wcielonego. Gdy wiec szukamy w naszych myślach modlitewnych, z kim mielibyśmy rozmawiać, komu mielibyśmy się zwierzyć, z kim naszą samotność dzielić, to chyba z Nią”.
Stefan kard. Wyszyński
Maryjo, Ozdobo Karmelu i Matko nasza! Dając nam tę szlachetną odznakę Twojej miłości – Szkaplerz święty, nie tylko chciałaś widzieć w nas swoje sługi, ale zapragnęłaś jeszcze przybrać nas za swoje córki i za swoich synów i raczyłaś nas tak nazwać. Błagamy Cię, wyjednaj nam u Jezusa tę łaskę, abyśmy nigdy nie byli dla Ciebie powodem smutku, ale Twoją radością i Twoją chwałą! Chcemy też być dobrymi Twymi braćmi, jak tego sobie życzyłaś. Dzięki pomocy takiej Matki, która wszystko rozumie – wyzwolimy się ze wszystkiego, co nas od Ciebie oddala, co nie podoba się Chrystusowi Panu. “Bądź z nami w każdy czas, wspieraj i ratuj nas”. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu.
Dzień dziewiąty- 15 lipca czwartek
“Matko Kościoła!… Daj nam odradzać się wciąż całym pięknem świadectwa dawanego Krzyżowi i Zmartwychwstaniu Twego Syna”.
Jan Paweł II
Maryjo, Opiekunko Karmelu i Matko nasza! Wiemy, że nigdy nie opuszczasz wiernych swoich. Spraw, abyśmy zawsze byli wierni Tobie. Opiekuj się naszymi sercami, oczyść je z wszelkich brudów grzechowych, przystrój je w wonne kwiaty cnót. Niech Jezus Chrystus zamieszka w nas na zawsze, aby w godzinie śmierci naszej szatan odstąpił od nas, widząc Jezusa w naszych sercach. A kiedy dusze nasze rozłączą się z ciałami, daj nam pociechę oglądania Twego świętego Oblicza i zaprowadź nas do przybytku wiecznego szczęścia. Matko Szkaplerza świętego! Przyobiecałaś, że nie będzie potępiony ten, kto pobożnie nosił Twój Szkaplerz. Przypominaj nam nieustannie o tym, abyśmy w ostatniej godzinie ziemskiego życia ucałowali Twój znak zbawienia i stali się uczestnikami wiecznej chwały. Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Modlitwa do Matki Bożej Szkaplerznej (na zakończenie nowenny)
Bogarodzico Dziewico! Królowo Szkaplerza świętego i Matko nasza! Nieustannie przywołujesz nas do Siebie. Pani i Królowo nasza! Jak niegdyś przez dar Szkaplerza świętego ocaliłaś swój umiłowany zakon karmelitański od rozbicia i upadku, a nam wszystkim dałaś znak szczególnej opieki, tak dzisiaj stań na drogach ludzkości odchodzącej od Boga jako znak pojednania i ratunku dla świata. Bądź ocaleniem dla całej ziemi, Kościoła i naszego narodu. Odnów znaki i powtórz cuda! Otrzyj łzy cierpiącym, ochraniaj niewinność dzieci, broń wiary świętej w sercach młodzieży; rodzinom naszym uproś pokój i miłość wzajemną, i ducha ofi ary! Naszej całej Ojczyźnie, którą tak bardzo umiłowałaś, błogosław od tronu Twej łaski. Niech będzie pociechą dla Twego Serca! Wyjednaj nam dar wytrwania w wierze ojców naszych, byśmy Cię mogli chwalić teraz i w wieczności. Amen.
Pokornie powierzamy Ci wszystko, co nas dręczy, niepokoi i boli. Ufamy, że przyjmiesz to jak Matka i dasz naszym duszom i sercom niezmącony pokój! Amen.
Ojcze nasz…Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
Litania do Matki Bożej Szkaplerznej
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba Boże – zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata Boże – zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże – zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, Ciebie z ufnością błagamy, módł się za nami.
Niepokalana Dziewico, objawiona przed wiekami świętemu Eliaszowi na Górze Karmel,
Niepokalana Dziewico, obłoku jaśniejący, pełen niebiańskiej rosy,
Niepokalana Dziewico, która wybrałaś Górę Karmel na ulubioną siedzibę i tron chwały,
Niepokalana Dziewico, jasna Jutrzenko Góry Karmel,
Niepokalana Dziewico, która nam w szkaplerzu świętym znak zbawienia dałaś,
Królowo Karmelu, Matko i opiekunko wszystkich, którzy szkaplerz święty noszą,
Królowo Karmelu, Która zapewniłaś, że kto pobożnie Szkaplerz nosi nie zostanie potępiony,
Królowo Karmelu, pociecho w godzinie śmierci,
Królowo Karmelu, nadziejo umierających,
Królowo Karmelu, ochłodo dusz czyśćcowych,
Królowo Karmelu, Która obiecałaś Twym wiernym sługom otworzyć bramy nieba w pierwszą sobotę po ich śmierci,
Królowo Szkaplerza świętego, Pani nieba i ziemi,
Królowo Szkaplerza świętego, tronie mądrości,
Królowo Szkaplerza świętego, źródło miłosierdzia,
Królowo Szkaplerza świętego, ukojenie i pociecho nieszczęśliwych,
Królowo Szkaplerza świętego, jedyna ucieczko nasza,
Królowo Szkaplerza świętego, w naszych niepokojach i niebezpieczeństwach,
Królowo Szkaplerza świętego, w naszych doświadczeniach,
Królowo Szkaplerza świętego, w naszych niepowodzeniach,
Królowo Szkaplerza świętego, w naszych zniechęceniach,
Królowo Szkaplerza świętego, w wątpliwościach i pokusach,
Królowo Szkaplerza świętego, we wszystkich naszych potrzebach,
Królowo Szkaplerza świętego, Opiekunko naszej Ojczyzny,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam odrodzić się w duchu i w prawdzie,
Królowo Szkaplerza świętego, zniwecz w naszym kraju obojętność religijną,
Królowo Szkaplerza świętego, oddal od nas wszelkie zło,
Królowo Szkaplerza świętego, daj światło błądzącym,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam wiarę ojców naszych,
Królowo Szkaplerza świętego, daj światło Ducha świętego kierującym naszym państwem,
Królowo Szkaplerza świętego, daj miłość i zgodę rodzinom naszym,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam czystą młodzież i niewinną dziatwę,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam pełne poświęcenia powołania kapłańskie, zakonne i misyjne,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam świętych kapłanów i misjonarzy,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam wytrwać w służbie Bożej aż do śmierci,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam żyć duchem świętej Teresy od Dzieciątka Jezus,
Królowo Szkaplerza świętego, daj nam Świętych i Błogosławionych,
Królowo Szkaplerza świętego, otaczaj opieką Kościół i Ojca świętego,
Królowo Szkaplerza świętego, okryj Szkaplerzem świętym całą Polskę,
Królowo Szkaplerza świętego, prowadź nas wszystkich do Najświętszego Serca Jezusowego,
Królowo Szkaplerza świętego, oczyść i rozpal nasze serca, abyśmy stali się godni Twego orędownictwa,
Królowo Szkaplerza świętego, jedyna nasza po Bogu Nadziejo,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
K. Módl się za nami, Królowo Szkaplerza świętego.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się: Boże, któryś szczególniejszą opieką Błogosławionej Dziewicy Maryi Zakon Karmelitański obdarzyć raczył, spraw łaskawie, abyśmy umocnieni opieką Szkaplerza Świętego, doszli do wiecznego szczęścia. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
**************************
Szkaplerz – szata, która zdobi
Szkaplerz płócienny musi być nałożony przez kapłana. Później można go zastąpić medalikiem szkaplerznym. Nosi się go dniem i nocą, do końca życia.
O wyjątkowych dwóch kawałkach płótna i związanych z nimi obietnicach Maryi mówi karmelita bosy o. Krzysztof Piskorz, moderator Rodziny Szkaplerznej Warszawskiej Prowincji.
Joanna Jureczko-Wilk: 16 lipca, we wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, szczególnie dużo osób przyjmuje brązowy karmelitański szkaplerz z wizerunkami Jezusa i Maryi.
Ojciec Krzysztof Piskorz OCD: Cieszy nas, że z roku na rok coraz więcej ludzi oddaje się pod opiekę Maryi, przyjmując Jej szatę, zwaną szkaplerzem. Można go przyjąć każdego dnia w naszej kaplicy przy ul. Racławickiej 31 albo w innym karmelitańskim kościele, ale rzeczywiście wielu decyduje się zrobić to uroczyście 16 lipca.
To szczególna data w historii naszego zakonu. W nocy z 15 na 16 lipca 1251 r. modląc się o ratunek dla wspólnoty pustelniczej z góry Karmel, której groziła kasacja, jej przełożony św. Szymon Stock ujrzał Matkę Bożą w otoczeniu aniołów.
Maryja, wskazując na brązowy zakonny szkaplerz, czyli rodzaj nakładanego na habit fartucha, chroniącego przed ubrudzeniem, powiedziała, że jest on „znakiem zbawienia, ratunkiem w niebezpieczeństwach, przymierzem pokoju i wiecznego zobowiązania”. Obiecała też, że kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego.
Dlatego przyjęty z wiarą szkaplerz chroni przed „brudem tego świata”, przed złem, potępieniem. Jest znakiem szczególnej opieki Maryi i obietnicy zbawienia.
W późniejszym objawieniu Maryja dodała jeszcze tzw. przywilej sobotni. Obiecała, że dusze tych, którzy nosili szkaplerz, uwolni z czyśćca w pierwszą sobotę po śmierci. Po czymś takim przed karmelitańskimi klasztorami powinny ustawiać się długie kolejki.
W znaku szkaplerza otrzymujemy tak wiele: łaskę zbawienia, a my musimy zrobić tylko mały krok dziecka – taka jest Boża logika. Do nas należy ten pierwszy ruch, reszta dokonuje się już przez Maryję.
Ona nas w naszej drodze wspiera, umacnia, wyprasza łaski. Święty Jan Paweł II porównywał szkaplerz do szaty chrzcielnej, która przypomina, że jesteśmy dziećmi Bożymi, chronionymi i dążącymi do zbawienia.
Ale to nie jest tak, że noszę szkaplerz, więc „hulaj dusza piekła nie ma”.
Absolutnie nie. Nie można szkaplerza czy innych sakramentaliów traktować jak talizman, który staje się automatyczną wejściówką do nieba.
On ma pobudzać naszą wiarę, zachęcać do pogłębienia relacji z Bogiem. Zawsze obowiązuje nas życie chrześcijańskie we wspólnocie Kościoła: z sakramentami, słowem Bożym, przykazaniami…
Jak się przygotować do jego przyjęcia?
Najważniejsze są pragnienie w sercu i świadomość, w co wchodzimy. Potrzebna jest otwartość na łaski otrzymywane przez wstawiennictwo Matki Bożej.
Wahającym się podpowiem, że często otrzymujemy świadectwa od osób, które nie były zdecydowane: czy przyjąć szkaplerz, czy nie przyjąć, nie miały jakiejś szczególnej relacji z Maryją, ale zrobiły ten krok i Ona już potem pięknie wszystko „wyprostowała” i poprowadziła.
Pomocą w duchowym przygotowaniach może być odprawienie nowenny szkaplerznej. Na pewno warto odbyć spowiedź i przyjąć Komunię św., chociaż bycie w łasce uświęcającym nie jest warunkiem przyjęcia szkaplerza.
Czy można go nakładać małym dzieciom?
Tak. Otrzymują przecież szatę chrzcielną w sakramencie chrztu, więc mogą też być dodatkowo otulone szatą Maryi, która przypomina o włączeniu w grono dzieci Bożych.
Rodzice biorą wtedy na siebie obowiązek, żeby dorastającemu dziecku wytłumaczyć znaczenie tego znaku. Zdarza się, że w naszej kaplicy szkaplerz przyjmują całe rodziny i jest to naprawdę budujące świadectwo.
Przyjmując szkaplerz, wchodzimy do wielkiej rodziny karmelitańskiej, która modli się za siebie i wspiera.
Tak. I warto tę rodzinę poznać. Jej istotą jest duchowość zjednoczenia z Bogiem, która dokonuje się m.in. przez modlitwę.
Jako karmelici bosi przypominamy prawdy czasami zapomniane: że Trójca Święta żyje w człowieku w jego codzienności. Jest z nami obecna w każdej chwili i sytuacji. Nasi święci mawiali, że człowiek ma szukać Boga zawsze i we wszystkim, a św. Teresa od Jezusa dodawała: „nawet wśród garnków i rondli”.
Jesteśmy pewni, że znajdziemy Go w kościele, na adoracji Najświętszego Sakramentu, na wieczornej modlitwie, ale to nie wszystko! Trzeba szukać obecności Bożej przez cały dzień, tam, gdzie jesteśmy, pośród swoich obowiązków.
Wszyscy noszący szkaplerz są zaproszeni do tego, żeby poznawać piękno bycia z Bogiem na co dzień. Pomocne w odkryciu tej wrażliwości mogą być rekolekcje, które organizujemy, udział w grupach modlitwy i spotkaniach bractw szkaplerznych w karmelitańskich parafiach oraz w Instytucie Duchowości Carmelitanum, który działa przy naszym klasztorze na Solcu.
**************************
“Wszyscy oczekują kataklizmu, końca świata. To fałszywy trop”
Obraz Matki Bożej Szkaplerznej w głównym ołtarzu kościoła parafialnego w Godziszce
fot. ks. Jacek Pędziwiatr/Gość Niedzielny
***
Wszyscy oczekują kataklizmu, końca świata. To fałszywy trop. Ja tymczasem myślę, że tajemnica Bożego miłosierdzia przekroczy wszystkie nasze wyobrażenia. Tajemnica nieprawości musi się dopełnić, ale będzie to jednocześnie moment klęski zła, kiedy Matka Boża odsłoni Swoją rzeczywistość i zwycięży. Poczekajmy. Może jeszcze nasze pokolenie będzie tego świadkiem – mówi teolog duchowości o. prof. Marian Zawada.
To jego przesłanie na dzisiejsze święto Matki Bożej Szkaplerznej. Karmelita nawiązuje w ten sposób do nauczania papieży, w tym św. Jana Pawła II, które wiązało szkaplerz (symbol opieki Matki Bożej) z kultem Serca Matki Bożej. A to Niepokalane Serce w końcu zwycięży – jak zapowiedziała Maryja w Fatimie.
– Matka Boża z natury była pełna łaski, a później jeszcze Duch Święty Ją “osłonił”, to znaczy: napełnił Ją mocą. Ona tą mocą się dzieli. To jest moc zbawienia – wydobywania spod dominacji złego. Tam, gdzie demon jest pewny swego zwycięstwa, tam, gdzie jest najbardziej zuchwały, tam też zostanie w najbardziej spektakularny sposób zwyciężony – podkreśla specjalista w dziedzinie duchowości.
Przekonanie o tym, że Matka Boża chroni nas od zła, często wiązane było z Jej szatami. Nie tylko szkaplerzem.
W Konstantynopolu, a właściwie w sanktuarium w Blachernae na jego północno-zachodnich obrzeżach, przechowywano relikwie welonu (mafórion) i pasa Matki Bożej, które pozostały po Jej Wniebowzięciu. Mieszkańcy Bizancjum przypisywali Jej wstawiennictwu ocalenie podczas najazdów Awarów w VII w., Rusów w IX w. i Saracenów w X w. (za czasów św. Andrzeja Jurodiwego). Podczas ataku Rusów welon Matki Bożej został rytualnie zanurzony w wodach morza, którym przypłynęły okręty najeźdźców. Kilka dni później ich flota uległa zniszczeniu. Ocalenie przed Saracenami przedstawiano później jako osłonięcie płaszczem Maryi. Także i dziś prawosławni obchodzą święto Opieki Najświętszej Bogurodzicy, zwane Pokrowa albo Pokrow (co dosłownie znaczy płaszcz albo całun). Dzień ten według kalendarza gregoriańskiego przypada 14 października.
Podobnie jest w Kościele na Zachodzie. Od X-XI w. w jego ikonografii przedstawia się palladium Mariae (płaszcz Maryi) jako symbol Jej opieki i obrony. Chronią się pod nim różne zakony czy miasta. A w nocy 15/16 lipca 1251 r. miało mieć miejsce objawienie Matki Bożej generałowi karmelitów św. Szymonowi Stockowi. Z niego to wywodzi się szkaplerz karmelitański, zatwierdzony oficjalnie przez Kościół w 1530 r.
Jak zauważył o. prof. Zawada, w wydanym miesiąc temu siódmym tomie “Antologii karmelitańskiej” ukazało się tłumaczenie Akatystu Szkaplerznego z języka starocerkiewnosłowiańskiego na język polski. Hymn ten można śpiewać na melodię popularnego w Polsce Akatystu ku czci Bogurodzicy. – To piękna teologia – mówi karmelita.
Dodaje, że podczas ostatniego objawienia w Fatimie Matka Boże ubrana była w habit karmelitański ze szkaplerzem. S. Łucja była pytana o znaczenie tego faktu. Wizjonerka odparła, że jej zdaniem Matce Bożej zależało na dowartościowaniu nie tylko różańca, ale i szkaplerza.
Jarosław Dudała/Gość Niedzielny
*************
Najświętsza Maryja Panna z Góry Karmel
Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel, które przypada 16 lipca, popularnie zwane jest świętem Matki Bożej Szkaplerznej. Jego początki sięgają drugiej połowy XIII w., kiedy to w zakonie karmelitów św. Szymonowi Stockowi objawiła się Matka Boża. Miała mu Ona wręczyć szkaplerz, dając obietnicę, że wszyscy, którzy będą go nosić, unikną kary potępienia. Szkaplerz stał się znakiem szczególnej przynależności do Maryi. W 1726 r. papież Benedykt XIII zatwierdził święto Matki Bożej Szkaplerznej jako święto całego Kościoła.
***
Duchowi synowie proroka Eliasza na Górze Karmel prowadzili życie kontemplacyjne. Prześladowania tureckie, które dosięgły ich w XII w., wymusiły na braciach przeprowadzkę do Europy. Stolica Apostolska upatrywała w Braciach Najświętszej Maryi Panny z Góry Karmel skuteczną pomoc w ożywieniu życia chrześcijańskiego. Zakon szybko rozwijał się w Anglii, dzięki zasługom Szymona Stocka. W nocy z 15 na 16 lipca 1251 r., gdy trwał na modlitwie, ujrzał Najświętszą Dziewicę w otoczeniu aniołów podającą mu szkaplerz brązowego koloru. Usłyszał przy tym słowa Maryi: „Przyjmij, najmilszy synu, szkaplerz twego zakonu, jako znak mego braterstwa, przywilej dla ciebie i wszystkich karmelitów. Kto w nim umrze, nie zazna ognia piekielnego. Oto znak zbawienia, ratunek w niebezpieczeństwach, przymierze pokoju i wiecznego zobowiązania”. Jan XXII potwierdził oficjalnie te łaski w bulli z 3 marca 1322 r.
Do Polski kult Matki Bożej Szkaplerznej przynieśli ojcowi karmelici pod koniec XIV w. Kult ten zaowocował licznie powstającymi grupami Bractwa Szkaplerza. Jego członkowie zobowiązują się naśladować cnoty Matki Najświętszej i szerzyć Jej cześć. Sam szkaplerz to dwa prostokątne kawałki brązowego sukna wełnianego, połączone tasiemkami. Na jednym kawałku powinien być umieszczony wizerunek Matki Bożej Szkaplerznej, a na drugim – Najświętszego Serca Pana Jezusa. Jedna część powinna spoczywać na piersiach, a druga – na plecach. Szkaplerz, będący znakiem maryjnym, zobowiązuje do chrześcijańskiego życia, ze szczególnym ukierunkowaniem na uczczenie Najświętszej Maryi Dziewicy potwierdzanym codzienną modlitwą Pod Twoją obronę.
Barbara Dziadura/Tygodnik Niedziela
**************
PIĄTEK 16 LIPCA – NMP SZKAPLERZNEJ Z GÓRY KARMEL
MSZA ŚW. – GODZ. 19:00
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚW. – OD GODZ. 18:00
REJESTRACJA PRZY WEJŚCIU DO KOŚCIOŁA
********
SOBOTA 17 LIPCA – MSZA ŚW. – GODZ. 18.00
SPOWIEDŹ ŚW. – OD GODZ. 17:00
PO MSZY ŚW. – NABOŻEŃSTWO KU CZCI PRZENAJDROŻSZEJ KRWI CHRYSTUSOWEJ
https://www.eventbrite.co.uk/e/msza-sw-sobota-1707-g1800-kosciol-sw-szymona-glasgow-tickets-162210290345
**********
NIEDZIELA 18 LIPCA
PIERWSZA MSZA ŚW. – GODZ. 11:00
ADORACJA I OKAZJA DO SPOWIEDZI ŚW. – OD GODZ. 12:00 – 13:00
DRUGA MSZA ŚW. – GODZ. 13:00
https://www.eventbrite.co.uk/e/msza-sw-niedziela-1807-g1100-kosciol-sw-szymona-glasgow-tickets-162209969385
REJESTRACJA NA EVENTBRITE OD WTORKU 13 LIPCA GODZ. 20:00
Podczas Mszy św. nadal obowiązują poniższe przepisy:
- w kościele należy nałożyć maseczkę lub zakryć usta i nos szalikiem (nie dotyczy to dzieci poniżej 5-go roku życia i osób, które ze względów zdrowotnych nie mogą nosić maseczki)
- przy wejściu i wyjściu z kościoła należy zdezynfekować ręce
- należy zachować dystans społeczny – 2 metry
- w kościele będą wolontariusze, którzy będą służyć pomocą, prosimy stosować się do ich wskazań
- limit osób w kościele św. Szymona wynosi 59 osób
******************
Dziś 1. Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych
25 lipca 2021
fot. Manny Becerra / Unsplash
***
Msza św. w intencji osób starszych, odwiedziny dziadków czy zaproszenie do osobistego spotkania młodzieży z przedstawicielami najstarszych pokoleń – to niektóre ze sposobów, w jaki można świętować Światowy Dnia Dziadków i Osób Starszych. Jest on obchodzony po raz pierwszy, z inicjatywy papieża Franciszka, w niedzielę 25 lipca, a towarzyszą mu słowa z Ewangelii wg św. Mateusza: „Ja jestem z tobą przez wszystkie dni”.
Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych jest obchodzony w lipcu, w niedzielę, która przypada najbliżej liturgicznego wspomnienia dziadków Pana Jezusa – jak określa się św. Joachima i Annę, rodziców Maryi. W tym roku obchody te odbywają się 25 lipca.
Tematem 1. Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych są słowa zaczerpnięte z Ewangelii wg św. Mateusza: „Ja jestem z tobą przez wszystkie dni” (por. Mt 28, 20), które mają jednoczyć wiernych na całym świecie.
Tegoroczne obchody, ze względu na okoliczności pandemii COVID-19 mają być czasem szczególnej modlitwy w intencji jej ofiar wśród osób starszych. Decyzja o ogłoszeniu tej inicjatywy zapadła bowiem w czasie naznaczonym pandemią i cierpieniem najstarszych pokoleń na całym świecie w minionych miesiącach.
„Podczas tych miesięcy pandemii, Pan nie przestaje posyłać aniołów, aby ukoić naszą samotność i powtarzać nam: ‘Ja jestem z tobą przez wszystkie dni’. Mówi to do Ciebie, mówi to do mnie, do wszystkich. I to jest istotą tego pierwszego Dnia, który pragnąłem aby był obchodzony po raz pierwszy właśnie w tym roku, po długim czasie izolacji i wciąż powolnym odradzaniu się życia społecznego: aby każdego dziadka, każdą babcię, każdą osobę starszą – zwłaszcza tych spośród nas, którzy są najbardziej samotni – odwiedził anioł!” – napisał Franciszek w orędziu na dzień poświęcony dziadkom i babciom.
Hasło to „bardzo jasno wyraża pragnienie każdej wspólnoty kościelnej – czy to w czasie pandemii, czy w lepszych czasach, które, miejmy nadzieję, wkrótce nadejdą – by być zawsze z osobami starszymi” – napisano we wskazówkach duszpasterskich napisanych z okazji Dnia Dziadków i Osób Starszych.
Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia zachęca też do promowania wydarzenia w mediach społecznościowych, aby tym kanałem dotrzeć do młodych ludzi, który papież w szczególny sposób chce zaprosić do aktywnego udziału nie tylko w święcie, ale i w codziennej trosce o osoby starsze.
Z okazji 1. Światowego Dnia Dziadków i Osób Starszych przygotowana została oficjalna modlitwa. Jest w niej mowa o podzięce osób starszych za dar rodziny i błogosławieństwo długiego życia, za marzenia już spełnione oraz te, które jeszcze przed osobami starszymi. Jest też prośba o umocnienie wiary, wspieranie w słabości i siłę życia w całej jego pełni.
W Polsce Krajowy Ośrodek Duszpasterstwa Rodzin zachęca natomiast, aby ten dzień świętować przede wszystkim razem z babciami i dziadkami w rodzinach i parafiach. Chodzi o odwiedzenie swoich babć i dziadków, ale także niespokrewnionych osób starszych z terenu własnej wspólnoty.
„Odwiedziny stanowią widomy znak Kościoła, który wychodzi do innych. W czasach dystansu społecznego, spowodowanego pandemią, odwiedziny pokazują, że istnieje sposób, aby być blisko osób starszych, zachowując jednocześnie środki bezpieczeństwa” – wskazuje z kolei Dykasteria ds. Świeckich, Rodziny i Życia.
Pierwszy Dzień Dziadków i Osób Starszych obchodzony jest dokładnie w połowie roku, który papież Franciszek poświęcił rodzinie – w piątą rocznicę wydania adhortacji apostolskiej „Amoris Laetitia„.
Jest to celowy wybór – czytamy we wskazaniach duszpasterskich – który wynika ze świadomości, że wszystkie osoby starsze, także te, które nie są babciami i dziadkami, potrzebują środowiska rodzinnego, w którym mogą żyć, a także, że konieczne jest, aby rodziny uświadomiły sobie rolę, jaką odgrywają ich starsi członkowie.
„W zglobalizowanym świecie relacje między osobami starszymi a rodzinami nie są już tak oczywiste jak dawniej, lecz przeciwnie, są stale kwestionowane. Zjawisko to przybiera różne kształty w zależności od geograficznego i kulturowego kontekstu, ale występuje kilka cech wspólnych, które nasuwają wniosek, iż kryzys relacji pomiędzy osobami starszymi a ich rodzinami stanowi znak czasów, który należy wziąć pod rozwagę. Duszpasterstwo rodzin, często skupione wyłącznie na relacjach pomiędzy małżonkami lub pomiędzy rodzicami a dziećmi, niechętnie zajmuje się kwestią stosunków łączących starszych rodziców z ich dorosłymi dziećmi lub dziadków z wnukami” – napisano we wskazówkach na Dzień Dziadków.
Wobec tego złożonego scenariusza (pandemia, poszukiwanie nowej, pierwszoplanowej roli dla ludzi starszych, kryzys stosunków rodzinnych), a także chcąc pomóc wiernym nie popaść w rezygnację i przygnębienie, Kościół wybrał najbardziej prosty sposób na rozpoczęcie wspólnej drogi i umacnianie solidarności: świętowanie. Starsi i młodsi razem – rodzice i dzieci, dziadkowie i wnuki, członkowie tej samej i różnych rodzin. Kościół jest świadomy potrzeby pojednania między pokoleniami i trudności, jakie przeżywają ludzie starsi, ale nie przypisuje winy nikomu. Wybrana droga jest okazją do wspólnego radosnego świętowania.
Kai.pl
************************
Jak uzyskać odpust w Dniu Dziadków i Osób Starszych?
25 lipca 2021 vaticanneews.va, Family News Service | Rzym Ⓒ Ⓟ
Pierwszy Światowy Dzień Dziadków i Osób Starszych jest obchodzony w niedzielę, 25 lipca. Penitencjarnia Apostolska zachęca do uzyskania odpustu zupełnego tego dnia za siebie albo duszę cierpiącą w czyśćcu. Jakie są warunki? Wylicza je Vatican News.
W celu zyskania odpustu zupełnego należy spełnić tzw. zwykłe warunki, do których zaliczają się: spowiedź sakramentalna, Komunia eucharystyczna i modlitwa w intencjach papieża. Dodatkowym warunkiem może być: uczestnictwo w uroczystościach prowadzonych przez Ojca Świętego w Watykanie albo w innych miejscach na świecie. Wystarczy także odwiedzić osobę chorą lub pomóc jej w potrzebie, aby taki odpust zyskać.
Osoby starsze i chore oraz takie, które z poważnych powodów nie są w stanie opuścić domu, mogą łączyć się duchowo z uroczystościami w Watykanie, ofiarując swoje cierpienia, modlitwy i trudy miłosierdziu Bożego. W ten sposób także uzyskują odpust zupełny.
Dzień Dziadków i Osób Starszych jest zatem okazją, aby na przykład poprzez pomoc starszym członkom rodziny, zyskać specjalny odpust. Można go ofiarować np. za zmarłą babcię albo dziadka i w ten sposób pomóc bliskim nawet po ich śmierci.
************************************************************************************************************
kościół św. Szymona
kościół św. Piotra
Kościół św. Piotra jest jedną z najwcześniejszych parafii katolickich, która została przywrócona po reformacji (o dwie dekady wcześniej zanim na nowo przywrócono strukturę hierarchii Kościoła katolickiego). To tu, na West End, została odprawiona pierwsza Msza św., po bardzo wielkich prześladowaniach katolików przez szkockich kalwinów, pod gołym niebem w Roku Pańskim 1855 w pobliżu obecnej Merkland Street. Historyczny parasol, który chronił wtedy przed deszczem kapłana celebrującego Mszę św. znajduje się w biurze parafialnym św. Piotra, jako cenna pamiątka z tamtych czasów. Pierwszy kościół św. Szymona został otwarty przy Bridge Street w maju 1858 roku. Wtedy też została wybudowane plebania i szkoła. Kościół św. Szymona na początku był pod wezwaniem św. Piotra, ale kiedy okazało się, że jest zbyt mały dla rosnącej liczby katolików na “Partiku”, w roku 1903 powstał dużo większy kościół św. Piotra. Żeby nie myliło się o który kościół chodzi, dlatego pierwszy nazywano Bridge Street Church. Jednak od roku 1945 powrócono do patrona św. Piotra używając jego pierwszego imienia – Szymon.
Podczas II wojny światowej, w latach 1940-1944, polscy żołnierze każdej niedzieli przychodzili do tego kościoła na Mszę św. z Yorkhill, gdzie umieszczone były wtedy koszary, jedne z wielu, w których zakwaterowano polskie wojsko. I od tamtej pory kościół św. Szymona znany jest też jako “Polish Church” – polski kościół. Polacy, którzy osiedlili się w Glasgow po wojnie, wraz z rodzinami, od tamtej pory są bardzo związani z tym kościołem. Od 1975 roku kapelanem dla Polaków jest ks. Marian Łękawa SAC, który objął polskie duszpasterstwo po śmierci ks. kanonika Jana Gruszki. W tym czasie proboszczem parafii św. Szymona był bardzo znany ks. Patrick “Pady” Tierney, dzięki któremu kościół św. Szymona nie został zamknięty.
************************************************************************************************************
kontakt z duszpasterzem:
telefon domowy: 0141 339 9163
telefon komórkowy: 00 44 7974 240501
e-mail: marian.lekawa@gmail.com
Mieszkam w hostelu Domu Polskiego im gen. Władysława Sikorskiego – 4 Park Grove Terrace, Glasgow G3 7SD
Jestem do dyspozycji każdego dnia nie tylko aby usłużyć w sakramencie spowiedzi św. czy w sakramencie namaszczenia chorych, ale również zapraszam na wspólną modlitwę czy rozmowę o Bożych wyzwaniach i Bożych znakach, które są nam dane do odczytania tu i teraz.
************************************************************************************************************