************************************************************************************************************
Czerwiec jest miesiącem poświęconym czci Najświętszego Serca Pana Jezusa
SERCE JEZUSA, DOBROCI I MIŁOŚCI PEŁNE – ZMIŁUJ SIĘ NAD NAMI
*****
Największe znaczenie dla rozwoju kultu Serca Pana Jezusa miały prywatne objawienia św. Małgorzaty Marii Alacoque (1647-1690).
Pierwsze z trzech wielkich objawień Najświętszego Serca Pana Jezusa miało miejsce 27 grudnia 1673 roku. Wówczas św. Małgorzata ujrzała Jego Serce, które dotąd trzymał w ukryciu. Wówczas też usłyszała słowa:
“Moje Boskie Serce tak gorąco kocha ludzi, że już nie mieści w sobie płomieni żarliwego miłosierdzia. Musi przelać je za twoją sprawą i objawić się wszystkim, by ubogacić ich bezcennymi skarbami, zwierającymi wszelkie łaski, jakich potrzebują, ażeby uniknąć zatracenia”.
Podczas drugiego objawienia (dokładna data nie jest znana -prawdopodobnie w oktawie Bożego Ciała 1674 roku), Pan Jezus dał wyraz swej miłości do ludzi, za którą jednak odpłacono jedynie niewdzięcznością:
“Bardziej to dla Mnie bolesne, niż Męka, którą przyszło Mi znosić. Gdyby ludzie okazali Mi choć trochę miłości, uznałbym, że niewiele dla nich zrobiłem, i gotów byłbym, gdyby istniała taka możliwość, ponownie wydać się na cierpienie, jednakże oni odpowiadają na Moją żarliwą miłość chłodem i ją odrzucają”.
Trzecie objawienie miało miejsce 16 czerwca 1675 roku, podczas adoracji Najświętszego Sakramentu. Pan Jezus wówczas powiedział:
„Oto jest Serce, które tak umiłowało ludzi, że niczego im nie szczędziło, godząc się na zniszczenie w dowód miłości. A jednak wielu z nich nie okazuje Mi wdzięczności, lekceważąc i bluźniąc, przyjmując Mnie w Sakramencie miłości chłodno i wzgardliwie. Tym większy sprawiają ból, że są to serca Mnie poświęcone”.
Również św. Małgorzacie objawiło się samo Serce Pana Jezusa. To mistyczne przeżycie opisała słowami:
“Ukazało mi się Serce Boże, jakby na jakimś tronie płomieni, jaśniało więcej niż słońce, a było jak kryształ przezroczyste. Z boku widniała święta krwawa rana. Otoczone było koroną, a na szczycie jaśniało zatkniętym krzyżem. Zbawca pozwolił mi pojąć, że jedynie gorące pragnienie, by być przez ludzi miłowanym i aby ratować ich dusze z dróg zatracenia, na które całe ich rzesze pociąga szatan, skłania Go do objawienia im swego Serca wraz ze wszystkimi skarbami Jego Bożej miłości, łaski i miłosierdzia, uświęcenia i zbawienia, które się w Nim znajdują.”
************
Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa
„To nabożeństwo jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w ostatnich czasach”
św. Małgorzata Maria Alacoque
Czerwiec jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Kult Serca Jezusowego wywodzi się z czasów średniowiecza; początkowo miał charakter prywatny, z czasem ogarnął szerokie rzesze społeczeństwa.
Warto wymienić przynajmniej kilku świętych i błogosławionych, którzy wyróżniali się w średniowieczu szczególnym nabożeństwem do Serca Pana Jezusa; w tym Sercu znaleźli dla siebie źródło szczególnej radości i uświęcenia:
Św. Mechtylda (1241-1298) za zachętą samego Pana Jezusa wchodziła do Jego Serca i w nim spoczywała. Jezus oddawał jej swoje Serce jako znak zawartego z nią przymierza. Pewnego dnia w czasie spotkania Pan tak mocno przycisnął jej serce do swojego Serca, że miała wrażenie, że odtąd te dwa serca stanowią jedno. Mechtylda każdego rana witała Boże Serce i każdego wieczora czule je żegnała.
Podobnym przywilejem cieszyła się młodsza siostra Mechtyldy, św. Gertruda (1250-1303). Jej zasadnicze dzieło, które wsławiło jej imię po całej Europie, to Poseł Bożej pobożności. Jest to prawdziwy poemat o miłości Boga do duszy i duszy do Boga. Jego zaś źródłem jest Najświętsze Serce Syna Bożego. Można powiedzieć, że Gertruda obcowała z Sercem Jezusowym na co dzień.
Do św. Małgorzaty z Kortony (1252-1297) Pan Jezus odezwał się pewnego dnia: „Połóż twe ręce na ranach moich rąk!” Na to święta: „Nie, Panie!” W tej chwili otwarła się rana boku Chrystusa i święta ujrzała w niej Serce Zbawcy.
Od XVII wieku nabożeństwo do Serca Pana Jezusa staje się własnością ogółu wiernych i całego Kościoła. Przyczyniło się do tego dwoje świętych: św. Jan Eudes i św. Małgorzata Maria Alacoque. Pierwszy działał bardziej z własnej inicjatywy, natomiast św. Małgorzata – pod wpływem nakazów, jakie otrzymała od samego Chrystusa, który chciał się jej pośrednictwem posłużyć.
W dekrecie o heroiczności cnót z 1903 r. Św. Jan Eudes jest nazwany „twórcą liturgicznego kultu Serca Jezusa i Maryi”. W breve beatyfikacyjnym czytamy wprost: „Płonąc sam szczególną miłością ku Najświętszym Sercom Jezusa i Maryi, powziął pierwszy – a nie było to bez natchnienia Bożego – myśl publicznego kultu ku ich czci. Należy go przeto uważać za ojca tego, tak miłego nam nabożeństwa. (…) Był także tego kultu doktorem, albowiem ku czci obu Serc ułożył oficjum i Mszę świętą. Był wreszcie ich apostołem, bo całym sercem przykładał się do szerzenia tego zbawiennego nabożeństwa”. Jan Eudes chciał, aby ono było własnością wszystkich. Nowością, którą wprowadził, było również to, że nabożeństwo do Serca Pana Jezusa łączył ściśle z nabożeństwem do Serca Maryi. Nie umiał tych dwóch Serc rozłączyć. Nabożeństwo do tych dwóch Serc wprowadził także do liturgii Kościoła.
Jan Eudes postawił sobie za program swojej kapłańskiej misji szerzenie kultu i nabożeństwa do Serca Pana Jezusa i do Serca Maryi: niezmordowanym słowem, pismami i dziełami. Założył także ku czci tych dwóch Serc i pod ich imieniem osobną rodzinę zakonną (1641), aby kapłani tegoż zgromadzenia ex professo oddawali się szerzeniu nabożeństwa do tych dwóch Serc. Ku czci tych dwóch Serc przepisuje swoim synom duchownym osobne nabożeństwa i modlitwy, wśród nich piękne pozdrowienie: Ave Cor sanctissimum, ave Cor amantissimum Jesu et Mariae! W roku 1643 poleca w swoim zakonie obchodzić uroczyście święto Najświętszego Serca Maryi (8 lutego) oraz Serca Pana Jezusa (20 października). Układa oficjum na te święta. W roku 1648 wydaje książeczkę O nabożeństwie do Najświętszego Serca Jezusa i Maryi. W roku 1670 otrzymuje od teologów aprobatę tekstów Mszy świętej i oficjum o Najświętszym Sercu Pana Jezusa.
Główna zasługa w rozpowszechnieniu nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa przypada skromnej zakonnicy, wizytce, św. Małgorzacie Marii Alacoque (1647-1690). Żyła ona w tym samym wieku i czasie, co św. Jan Eudes, ale w zupełnym ukryciu w klasztorze w Paray-le-Monial. 27 grudnia 1673 roku Małgorzata dopuszczona została do tego, by spoczęła na Sercu Jezusowym. Pan Jezus pokazując jej swoje Serce pełne ognia, rzekł do niej: „Moje Boskie Serce tak płonie miłością ku ludziom, że nie może dłużej utrzymać tych płomieni gorejących, zamkniętych w moim łonie. Ono pragnie rozlać je za twoim pośrednictwem i pragnie wzbogacić ludzi swoimi Bożymi skarbami”. Następnie Jezus wziął serce Małgorzaty i umieścił je symbolicznie w swoim Sercu. Potem już przemienione i jaśniejące oddał Małgorzacie. Usłyszała pocieszające słowa: „Dotąd nosiłaś tylko imię mojej sługi. Dzisiaj daję ci inne imię – umiłowanej uczennicy mojego Serca”.
Drugie objawienie miało miejsce na początku roku 1674. Pan Jezus ponownie objawił Małgorzacie swoje Serce i wymienił dobrodziejstwa i łaski, jakie przyrzeka czcicielom swojego Serca.
„To nabożeństwo – pisze św. Małgorzata – jest ostatnim wysiłkiem Jego miłości i będzie dla ludzi jedynym ratunkiem w ostatnich czasach”. Wśród różnych form czci Pan Jezus zażądał czci także wizerunków swojego Serca.
W tym samym roku 1674 miało miejsce trzecie z wielkich objawień. W czasie wystawienia Najświętszego Sakramentu pojawił się Świętej Pan Jezus „jaśniejący chwałą, ze stygmatami pięciu ran, jaśniejącymi jak słońce”. Pan Jezus ponownie odsłonił swoją pierś i pokazał swoje Serce w pełnym blasku. Zażądał, aby w zamian za niewdzięczność, jaka spotyka Jego Serce i Jego miłość, okazaną rodzajowi ludzkiemu, dusze pobożne wynagradzały temuż Sercu zranionemu grzechami i niewdzięcznością ludzką. Zażądał, aby w duchu wynagrodzenia w każdą noc przed pierwszym piątkiem miesiąca odbywała się godzinna adoracja Najświętszego Sakramentu (tzw. Godzina Święta) oraz aby Komunia święta w pierwsze piątki miesiąca była ofiarowana w celu wynagrodzenia Boskiemu Sercu za grzechy i oziębłość ludzką.
Wreszcie w piątek po oktawie Bożego Ciała, 10 czerwca 1675 roku, nastąpiło ostatnie wielkie objawienie. Kiedy Małgorzata klęczała przed tabernakulum w czasie nawiedzenia Najświętszego Sakramentu, ukazał się jej Chrystus, odsłonił swoje Serce i powiedział:
„Oto Serce, które tak bardzo umiłowało ludzi, że nie szczędziło niczego aż do zupełnego wyniszczenia się dla okazania im miłości, a w zamian za to doznaje od większości ludzi tylko gorzkiej niewdzięczności, wzgardy, nieuszanowania, lekceważenia, oziębłości i świętokradztw, jakie oddają mu w tym Sakramencie Miłości. Lecz najbardziej boli Mnie to, że w podobny sposób obchodzą się ze Mną serca służbie mojej szczególnie poświęcone. Dlatego żądam, aby pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała był odtąd poświęcony jako osobne święto ku czci mojego Serca i na wynagrodzenie Mi przez Komunię i inne praktyki pobożne zniewag, jakich doznaję. W zamian za to obiecuję ci, że Serce moje wyleje hojne łaski na tych wszystkich, którzy w ten sposób oddadzą Mu cześć lub przyczynią się do jej rozszerzenia”.
Pan Jezus dał św. Małgorzacie Alacoque dwanaście obietnic, dotyczących czcicieli Jego Serca:
Stolica Apostolska dopiero po ścisłych i dokładnych badaniach zezwoliła na obchodzenie święta, jak i na cześć wizerunków Jezusowego Serca w formach dzisiaj powszechnie przyjętych. Po raz drugi Kościół pośrednio zatwierdził objawienia, dane św. Małgorzacie Marii Alacoque, kiedy po surowym procesie wyniósł ją do chwały ołtarzy. Jej beatyfikacja odbyła się w roku 1864, a kanonizacja w roku 1920. Pierwszym z papieży, który zatwierdził nabożeństwo do Serca Pana Jezusa a także święto dla niektórych diecezji i zakonów, był Klemens XIII. Uczynił to w roku 1765 – a więc prawie w sto lat po wspomnianych objawieniach. Decydującym jednak w tej sprawie stał się memoriał biskupów polskich wysłany do tego papieża w 1765 roku. Memoriał podaje najpierw historyczny przegląd kultu, a następnie uzasadnia bardzo głęboko godziwość i pożytki płynące z tego nabożeństwa. Papież Pius IX w roku 1856 rozszerzył święto Serca Pana Jezusa na cały Kościół. Leon XIII 31 grudnia 1899 roku oddał Sercu Jezusowemu w opiekę cały Kościół i rodzaj ludzki.
w obronie Wiary i Tradycji Katolickiej
*****************
Zanurz się w sercu Jezusa
*****
Serce nie jest jedynie organem warunkującym życie człowieka. Serce stanowi symbol. Mówi ono o całym wewnętrznym życiu osoby.
Litania jest jedną z wielu praktyk pobożnych ku czci Bożego Serca. Warto, więc przypomnieć sobie, w jaki sposób powstała i jakie są jej główne myśli, by jeszcze pobożniej ją odmawiać. Dzięki niej można kontemplować miłość Serca Pana Jezusa i niepojęte bogactwa Chrystusa oraz odwieczny plan zbawienia ukazany nam przez tę litanijną modlitwę. Można wraz ze św. Pawłem Apostołem ogarnąć ludzkim umysłem: czym jest szerokość, długość, wysokość i głębokość i poznać miłość Chrystusa, przewyższającą wszelką wiedzę (Ef 3, 14-19).
Aby Litanię do Serca Jezusowego dobrze zrozumieć, należy przenieść się do środowiska, w którym powstała i została rozpowszechniona.
Oto krótka historia jej powstania. W 1720 roku Marsylię nawiedziła straszna epidemia cholery. Biskup tego miasta, oprócz pomocy charytatywnej, z jaką spieszył doświadczonym zarazą, starał się także pomóc duchowo swoim wiernym przez specjalne modlitwy błagalne i pokutę. Specjalnym dekretem zarządził uroczyste poświęcenie swej diecezji Sercu Jezusa i wieczysty obchód święta ku Jego czci. Akt poświęcenia odmówiono 1 listopada 1720 roku w czasie uroczystej ceremonii przebłagalnej. Od tej chwili epidemia poczęła szybko ustępować. Biskup zarządził też dodatkowe procesje pokutne i nakazał w 1721 roku odprawianie uroczystej nowenny do Najświętszego Serca Jezusowego. Odmawiano ten akt codziennie i wzywano ratunku u Pana Jezusa przez adorację wieczystą i litanię, która została ogłoszona drukiem w 1718 roku. Autorką i przekazicielką tej litanii była s. Anna Magdalena Remusat. Po ustaniu zarazy marsy1czycy odmawiali nadal tę litanię z wdzięcznością za ocalenie.
Zanim dekret rzymskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego, wydany dopiero w 1899 roku, rozciągnął ją na cały Kościół, prawie przez 150 lat litania była odmawiana w diecezjach: Marsylia, Autun i Annecy. Odmawiano ją również w klasztorach Wizytek i Jezuitów.
Litania do Serca Jezusowego składa się obecnie z 33 wezwań na cześć 33 lat ziemskiego życia Jezusa Chrystusa. Siostra Anna Magdalena ułożyła litanię z 27 wezwań, w tym 12 zaczerpnęła od o. Jana Croiset SJ, który już w 1691 roku w ten sposób czcił Serce Pana Jezusa i dał początek tej pięknej modlitwie, 6 zaś dodała rzymska Kongregacja przy ostatecznym zatwierdzeniu litanii.
Układ wezwań litanii do Bożego Serca jest logicznie zestawiony. Można w niej wyróżnić trzy grupy wezwań: pierwsza grupa dotyczy stosunku Jezusa do Ojca i Ducha Świętego, ukazane jest Serce Jezusa w relacji do całej Trójcy Przenajświętszej (1-7); druga dotyczy przymiotów Serca Jezusowego (8-16); trzecia grupa kładzie akcent na stosunek Bożego Serca do ludzi (17-33).
Wezwania litanii mają głębokie odniesienie do Pisma Świętego. Większość z nich jest prawie dosłownym cytowaniem Biblii, a inne biorą z niej natchnienie. Każde wezwanie zostało poprzedzone zwrotem Serce Jezusa. Wypowiadając te dwa słowa mamy na myśli samego Chrystusa, który kocha nas swoim Sercem. Jan Paweł II w swoim pierwszym przemówieniu poświęconym Sercu Jezusa w 1979 roku ukazał nam głębię znaczenia tego określenia. Powiedział: Serce nie jest jedynie organem warunkującym życie człowieka. Serce stanowi symbol. Mówi ono o całym wewnętrznym życiu osoby. W wielu następnych wystąpieniach powracał do tej myśli: Serce jako centralny organ ludzkiego organizmu Chrystusa jest równocześnie prawdziwym symbolem Jego wewnętrznego życia: Jego myśli, Jego uczuć (1982 rok); Kiedy mówimy: Serce Jezusa Chrystusa – zwracamy się przez wiarę do całej chrystologicznej tajemnicy: tajemnicy Boga-Człowieka. Serce Jezusa Chrystusa stanowi wielkie i nieustanne wołanie, jakie Bóg kieruje do ludzkości, do każdego ludzkiego serca (1984 rok).
Czciciele Serca Jezusowego, odmawiając tę litanię, mają zawsze przed oczami głęboką treść teologiczną, którą ona zawiera. Do każdego wezwania dodajemy błagalne: zmiłuj się nad nami, będące wołaniem o miłosierdzie i potrzebne łaski, tak dla poszczególnych osób, jak i całego Kościoła. Dzisiaj w niektórych wspólnotach zamiast zmiłuj się nad nami powtarzanych po poszczególnych wezwaniach, powtarza się słowa: naucz nas kochać. Można niekiedy używać tego nowego wezwania. Wydaje się, że ono pozwoli nam jeszcze głębiej przeżywać litanię do Bożego Serca i nauczy nas takiej miłości, jakiej wzorem jest Serce Jezusa.
Modlitwa końcowa po litanii swoją treścią odpowiada okolicznościom historycznym, w jakich została pierwszy raz publicznie odmówiona. Mieszkańcy Marsylii, dotknięci zarazą, błagają, by Bóg dał się przebłagać przez hołdy i zadośćuczynienia składane w imię Serca Jezusowego.
Kościół, rozciągając tę modlitwę na cały świat i na wszystkie czasy, przypomina, że grzechy ludzi są przyczyną klęsk duchowych, które niekiedy są gorsze od chorób ciała. Dlatego ciągle potrzebne jest wołanie o miłosierdzie dla całego świata i modlitwa wynagradzająca. Grzech bowiem przeciwstawia się miłości Boga do nas i odwraca od Niego ludzkie serca. Grzech jest wielkim złem w całym swoim wielorakim wymiarze, poczynając od pierworodnego, poprzez wszystkie grzechy osobiste każdego człowieka, poprzez grzechy społeczne, grzechy, które obciążają dzieje całej ludzkości” – mówił Ojciec Święty w Elblągu w 1999 roku. Tam też zwrócił się z apelem: Wynagradzajmy Sercu Bożemu za grzechy popełnione przez nas i naszych bliźnich. Wynagradzajmy za odrzucenie dobroci i miłości Boga.
W każdy pierwszy piątek miesiąca i Uroczystość Najświętszego Serca Jezusowego po litanii jest odmawiany akt poświęcenia całego rodzaju ludzkiego Bożemu Sercu. To modlitwa papieża Leona XIII, przez którą poświęcił on całą ludzkość Jezusowi Chrystusowi w nadchodzącym XX wieku. Natomiast w czasie nabożeństw czerwcowych po odmówionej lub odśpiewanej litanii dodajemy jeszcze antyfonę: Do Serca Twojego uciekamy się…
ks. Włodzimierz Lewandowski/Gość Niedzielny
*****
Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa
Litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa została zainicjowana około 1689 roku w nurcie kultu Serca Jezusa, o czym świadczą teksty o. K. Drużbickiego. Inne wersje propagowali zarówno Jan Eudes, jak i J. Croiset. Na początku XVIII wieku wizytka, A. M. Remuzet, ułożyła litanię, którą śpiewano podczas zarazy panującej w Marsylii (tzw. wersja marsylska). Kongregacja Obrzędów zatwierdziła ją w 1889 roku, dodając kilka wezwań z dzieł Croiseta, by ich liczba wynosiła 33 – ze względu na tradycyjną liczbę lat ziemskiego życia Zbawiciela. Tekst tej Litanii jest dotąd używany podczas nabożeństw pierwszych piątków miesiąca i nabożeństw czerwcowych. Jan Paweł II mówił o tej Litanii:
„Jest to wspaniała modlitwa w całości skupiona na tajemnicy wewnętrznej Chrystusa: Boga-Człowieka. Litania do Serca Pana Jezusa czerpie obficie ze źródeł biblijnych, a równocześnie odzwierciedla najgłębsze doświadczenia ludzkich serc. Jest to również modlitwa uwielbienia i autentycznego dialogu. (…) Modlitwa ta – odmawiana i rozważana – staje się prawdziwą szkołą człowieka wewnętrznego: szkoła chrześcijanina. (…) Równocześnie stajemy się wrażliwi na potrzebę zadośćuczynienia. Chrystus otwiera ku nam swe Serce, abyśmy w Jego zadośćuczynieniu zjednoczyli się z Nim dla zbawienia świata”. (Anioł Pański, 27 VI1982).
Jest to rzeczywiście Litania Serca.
Kyrie, elejson. Chryste, elejson. Kyrie, elejson.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, Syna Ojca Przedwiecznego, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, w łonie Matki – Dziewicy przez Ducha Świętego utworzone, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, ze Słowem Bożym istotowo zjednoczone, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, nieskończonego majestatu, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, świątynio Boga, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, przybytku Najwyższego, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, domie Boży i bramo niebios, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, gorejące ognisko miłości, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, sprawiedliwości i miłości skarbnico, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, dobroci i miłości pełne, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, cnót wszelkich bezdenna głębino, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, wszelkiej chwały najgodniejsze, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, królu i zjednoczenie serc wszystkich, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, w którym są wszystkie skarby mądrości i umiejętności, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, w którym mieszka cała pełnia Bóstwa, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, w którym sobie Ojciec bardzo upodobał, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, z którego pełni wszyscyśmy otrzymali, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, odwieczne upragnienie świata, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, cierpliwe i wielkiego miłosierdzia, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, hojne dla wszystkich, którzy Cię wzywają, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, źródło życia i świętości, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, przebłaganie za grzechy nasze, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, zelżywością napełnione, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, aż do śmierci posłuszne, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, włócznią przebite, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, źródło wszelkiej pociechy, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, życie i zmartwychwstanie nasze, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, pokoju i pojednanie nasze, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, krwawa ofiaro grzeszników, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, zbawienie ufających Tobie, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, nadziejo w Tobie umierających, zmiłuj się nad nami
Serce Jezusa, rozkoszy wszystkich Świętych, zmiłuj się nad nami
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami
P.: Jezu cichy i pokornego Serca.
W.: Uczyń serca nasze według Serca Twego.
P.: Módlmy się: Wszechmogący, wieczny Boże, wejrzyj na Serce najmilszego Syna swego i na chwałę, i zadośćuczynienie, jakie w imieniu grzeszników Ci składa; daj się przebłagać tym, którzy żebrzą Twego miłosierdzia i racz udzielić przebaczenia w imię tegoż Syna swego, Jezusa Chrystusa, który z Tobą żyje i króluje na wieki wieków.
W.: Amen.
Antyfona
Do Serca Twojego uciekamy się, Jezu, Boski Zbawicielu! Naszymi grzechami racz się nie zrażać, o Panie święty! Ale od wszelakich złych czynów racz nas zawsze zachować, Boże łaskawy i najlitościwszy!
O Jezu dobry, Zbawicielu słodki, Pośredniku Boski, jedyna ucieczko nasza!
W Sercu Twoim racz nas obmyć, do Serca Twojego racz nas przytulić, w Twym Sercu na wieki racz nas zachować.
Akt wynagrodzenia Najświętszemu Sercu Jezusowemu
O Jezu Najsłodszy, któremu za miłość bez granic ludzie w niewdzięczny sposób odpłacają wielkim zapomnieniem, opuszczeniem i wzgardą, oto my rzucając się do stóp Twoich ołtarzy, pragniemy szczególnym hołdem czci wynagrodzić Ci tę oziębłość i krzywdy, jakie ze wszech stron ranią Najmiłościwsze Twoje Serce.
Świadomi jednak, że my sami nie zawsze byliśmy wolni od różnych przewinień, a przejęci najgłębszą skruchą, jesteśmy gotowi dobrowolnym zadośćuczynieniem wynagrodzić Ci nie tylko za swoje grzechy, ale i za grzechy tych, co błąkają się z daleka od drogi zbawienia, nie chcą iść za Tobą, Pasterzem i Wodzem.
A jakże liczne i straszne są te grzechy, które chcielibyśmy wynagrodzić. Oto brak skromności, bezwstyd w życiu i strojach, liczne sidła zastawiane na niewinne dusze, gwałcenie dni świątecznych, ohydne bluźnierstwa miotane przeciw Tobie i Świętym Twoim. A któż policzy obelgi rzucane na Twego namiestnika i stan kapłański! Kto nie zadrży na bezczeszczenie samego Sakramentu Boskiej miłości, okropne świętokradztwa i publiczne wykroczenia narodów, wyłamujących się spod praw i kierownictwa, ustanowionego przez Ciebie Świętego Kościoła!
O Panie! jesteśmy gotowi nie oszczędzać nawet krwi własnej dla zmycia tych wszystkich zbrodni. Aby zaś choć w części naprawić zniewagi wyrządzone Tobie, o Jezu, składamy Ci zadośćuczynienie, jakie Ty sam Bogu Ojcu ofiarowałeś na krzyżu i które ponawiasz co dzień na ołtarzu. W połączeniu z zadośćuczynieniem Bogarodzicy Dziewicy, Wszystkich Świętych i pobożnych dusz wiernych, z głębi serca przyrzekamy Ci, o Jezu, oddać się na Twoją służbę, okazując mocną wiarę, czyste życie oraz dokładne zachowanie ewangelicznego prawa miłości. Wreszcie postanawiamy nie dopuścić wedle sił do nowych zniewag i pociągnąć jak najwięcej dusz w Twoje święte ślady.
Przeto błagamy Cię, o Najłaskawszy Jezu, przyjmij za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, ten akt dobrowolnego zadośćuczynienia i racz nas zachować aż do śmierci w wierności obowiązkom Twojej świętej służby przez wielki dar wytrwania, dzięki któremu wszyscy doszlibyśmy w końcu do tej ojczyzny, gdzie Ty z Bogiem Ojcem i Duchem Świętym żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
*********
Koronka do Serca Jezusowego. O. Pio odmawiał ją codziennie za tych, którzy prosili go o modlitwę
***
O. Pio miał wielką cześć dla Bożego Serca i znał objawienia Małgorzaty Marii Alacoque. Sam ułożył tę modlitwę i odmawiał ją codziennie w intencjach, które powierzali mu różni ludzie.
Wczerwcu w kościołach odmawiana jest litania do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Nie jest to jedyna modlitwa, w której praktykuje się nabożeństwo do Serca Jezusowego. Coraz popularniejsza jest np. koronka świętego ojca Pio.
„Współbracia i inne osoby, które znały o. Pio, wspominali, że przez wiele lat, aż do śmierci, codziennie odmawiał tę koronkę, którą sam ułożył w latach 20. XX wieku – mówi kapucyn o. Roman Rusek, krajowy asystent Grup Modlitwy Ojca Pio. – O. Pio miał wielką cześć dla Bożego Serca i znał objawienia Małgorzaty Marii Alacoque. Miał też wielkie nabożeństwo dla męki Pańskiej”.
Modlitwa błagalna
Jak każda modlitwa do Serca Jezusowego, i ta uświadamia nam dwie rzeczy podstawowe dla chrześcijaństwa – że Bóg nas kocha i że potrzebujemy nawrócenia. Jest to modlitwa typowo błagalna, odwołująca się do słów samego Jezusa, który zachęcał do tego, żebyśmy w Jego imię prosili Ojca o potrzebne nam łaski.
Przykładowo: „Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam”. Na końcu jeszcze jest prośba do Matki Bożej i św. Józefa o wstawiennictwo.
Jak odmawiać koronkę?
Jak wszystkie modlitwy tego typu, koronka do Najświętszego Serca Pana Jezusa jest zbudowana na stałym, powtarzającym się schemacie. Składa się z trzech części i zakończenia.
Każda z trzech części zaczyna się zdaniem z Pisma Świętego, w którym Pan Jezus zachęcał nas od ufnej modlitwy; trzech modlitw: „Ojcze nasz”, „Zdrowaś Maryjo” i „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…”; oraz z prośby „Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję”.
Na końcu koronki jest podsumowanie:
„O słodkie Serce Jezusa, dla Ciebie tylko jedno jest niemożliwe: nie mieć litości dla strapionych; dlatego okaż litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łaski, o którą Cię prosimy przez bolesne i Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Amen”.
A po niej jeszcze następuje antyfona maryjna:
„Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia…” (Salve, Regina), odmawiana dzisiaj m.in. podczas pogrzebów, a dawniej po każdej mszy świętej od uroczystości Trójcy Świętej do Adwentu; oraz krótkie wezwanie do św. Józefa: „Święty Józefie, Ojcze przybrany Jezusa Chrystusa, módl się za nami”.
Tekst Koronki do Najświętszego Serca Pana Jezusa
1. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: „Zaprawdę powiadam wam: proście, a otrzymacie, szukajcie, a znajdziecie, pukajcie, a będzie wam otworzone”. Wysłuchaj mnie, gdyż pukam, szukam i proszę o łaskę…
Ojcze nasz…, Zdrowaś, Maryjo…, Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
2. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: „Zaprawdę powiadam wam: o cokolwiek prosić będziecie Ojca w imię Moje, da wam”. Wysłuchaj mnie, gdyż proszę Ojca w imię Twoje o łaskę…
Ojcze nasz…, Zdrowaś, Maryjo…, Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
3. O mój Jezu, Ty powiedziałeś: „Zaprawdę powiadam wam: niebo i ziemia przeminą, ale Moje słowa nie przeminą”. Wysłuchaj mnie, gdyż zachęcony Twoimi słowami proszę o łaskę…
Ojcze nasz…, Zdrowaś, Maryjo…, Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…
Słodkie Serce Jezusa, w Tobie pokładam nadzieję.
Na końcu:
O słodkie Serce Jezusa, dla Ciebie tylko jedno jest niemożliwe: nie mieć litości dla strapionych; dlatego okaż litość nad nami, biednymi grzesznikami i udziel nam łaski, o którą Cię prosimy przez bolesne i Niepokalane Serce Maryi, Twojej i naszej czułej Matki. Amen.
Witaj, Królowo, Matko miłosierdzia,
Życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj.
Do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy.
Do Ciebie wzdychamy, jęcząc i płacząc na tym łez padole.
Przeto, Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć.
A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż.
O, łaskawa,
O, litościwa,
O, słodka Panno Maryjo.
Święty Józefie, Ojcze przybrany Jezusa Chrystusa, módl się za nami.
Joanna Operacz/Aleteia.pl
*************************************
Najświętsze Serce Jezusa jest kluczem do ewangelizacji. Jan Paweł II wyjaśnia
*****
Jeśli chcesz być bardziej skutecznym ewangelizatorem, kieruj wzrok ku Sercu Jezusa. Św. Jan Paweł II wierzył, że nasze wysiłki głoszenia Ewangelii muszą być zakorzenione w nabożeństwie do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Dlaczego?
Jan Paweł II i Serce Jezusa
Często próbujemy głosić Ewangelię Jezusa Chrystusa, ale zniechęcają nas nasze mizerne osiągnięcia. Tego typu doświadczenie może zachwiać naszą odwagą i odwieść od podejmowania kolejnych prób ewangelizacji.
Dla św. Jana Pawła II głównym kluczem do ewangelizacji, jest nabożeństwo do Serca Jezusa.
Św. Jan Paweł II poświęcił temu tematowi swoje Orędzie z okazji stulecia poświęcenia ludzkości Najświętszemu Sercu Pana Jezusa (podpisane w Warszawie, 11 czerwca 1999 r., w trakcie papieskiej pielgrzymki do Ojczyzny).
Gdy chrześcijanin, stając przed zadaniem nowej ewangelizacji i wpatrując się w Serce Chrystusa, Pana czasu i dziejów, poświęca Mu samego siebie i zarazem swoich braci, odkrywa na nowo, że nosi w sobie Jego światło. Ożywiony Jego duchem służby przyczynia się do tego, aby przed wszystkimi ludźmi otworzyła się perspektywa wyniesienia do pełni egzystencji osobowej i wspólnotowej.
Serce człowieka uczy się bowiem od Serca Chrystusa poznawać prawdziwy i jedyny sens swojego życia i przeznaczenia, rozumieć wartość życia prawdziwie chrześcijańskiego, strzec się wypaczeń ludzkiego serca, łączyć synowską miłość do Boga z miłością bliźniego.
Serca Syna Bożego, umarłego na krzyżu
Ojciec Święty uważał w szczególności, że nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa pozwala ludzkości lepiej pojąć głębię Bożej miłości.
Ja także zachęcałem często wiernych, aby wytrwale praktykowali ten kult, który «zawiera orędzie niezwykle aktualne w naszych czasach», ponieważ z Serca Syna Bożego, umarłego na krzyżu, wytrysnęło wiekuiste źródło życia, które daje nadzieję każdemu człowiekowi. Z Serca ukrzyżowanego Chrystusa rodzi się nowa ludzkość, odkupiona od grzechu. [Ludzkość] potrzebuje Serca Chrystusa, aby poznawać Boga i samego siebie; potrzebuje go, aby budować cywilizację miłości.
Wpatrując się w Jezusa i Jego Najświętsze Serce, jesteśmy świadkami miłości, jaką żywi On do każdego z nas. Ta miłość powinna nas przepełniać i przynaglać do miłowania innych. To właśnie miłość do Dobrego Pasterza stanowi dla nas inspirację, której potrzebujemy, aby być ewangelizatorami Bożej miłości.
Każdy włączy się gorliwiej w modlitwę do Pana żniwa (por. Mt 9,38), aby dał Kościołowi „pasterzy według swego serca” (por. Jr 3,15), rozmiłowanych w Chrystusie Dobrym Pasterzu, którzy będą kształtować własne serca na wzór Jego Serca i gotowi będą iść drogami świata, aby głosić wszystkim, że On jest Drogą, Prawdą i Życiem.
Jeśli chcesz być skuteczniejszym ewangelizatorem, kieruj wzrok ku Sercu Jezusa i od Niego ucz się miłości bliźnich.
Philip Kosloski – 11.06.21/Aleteia.pl
*********************************************
Najwłaściwszym sposobem oddania czci Sercu Jezusowemu jest zawierzenie Mu swojego życia
Twoją jesteśmy własnością
fot. Gera Juarez / Cathopic
*****
Nasza ojczyzna dokonywała już kilkakrotnie Aktu Zawierzenia Najświętszemu Sercu Jezusowemu. Dla przypomnienia – po raz pierwszy aktu oddania Najświętszemu Sercu dokonał prymas kard. Edmund Dalbor na Jasnej Górze 27 lipca 1920 r., w przeddzień Cudu nad Wisłą. Rok później akt ten został odnowiony przez cały episkopat, z udziałem tysięcy wiernych w krakowskiej bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Także w naszych czasach, w czasach trwającej pandemii – 3 maja na Jasnej Górze miało miejsce zawierzenie naszej ojczyzny Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Matce Bożej Królowej Polski, którego dokonał Przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. To nie była tylko historyczna chwila w życiu duchowym naszego narodu, to było zobowiązanie uczynione na zawsze, by uczcić i kontemplować miłość Serca Jezusowego. Każdy chrześcijanin powinien starać się odpowiadać Jezusowemu Sercu swoją miłością i oddaniem, a to wyraża się najlepiej przez poświęcenie siebie samego oraz przez intronizację, czyli poświęcenie. Istotą tego poświecenia jest odpowiedź na miłość Bożego Serca, która objawia się wiernością Jego przykazaniom. Miłość bowiem nie zatrzymuje niczego dla siebie, ale ofiaruje wszystko, tak jak Chrystus oddał wszystko, gdy z Jego przebitego boku wypłynęły krew i woda. Taka też powinna być odpowiedź człowieka na Boże zaproszenie, nawet jeśli w naszym ludzkim odczuciu ten dar, który możemy ofiarować, wydaje się niczym.
Zawierzmy się Bożemu Sercu, przez które stało się nam zbawienie. Niech nasze życie będzie chwałą Serca Jezusowego.
*****************************************
W kaplicy w Łagiewnikach, tam gdzie znajduje się obraz “Jezu, ufam Tobie”, pierwotnie wisiał obraz Serca Jezusa
*****
Jarosław Dudała: Na czym polega istota przesłania uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa i objawień św. Małgorzaty Marii Alacoque?
Ks. dr Marek Wójtowicz: Jej pierwsza wizja miała miejsce podczas adoracji Najświętszego Sakramentu 27 grudnia 1673 r., a więc w dniu, w którym wspominamy św. Jana Ewangelistę. On najwięcej pisał o miłości Pana Boga. (“Bóg jest miłością.”, 1 J 4,16)
Pan Jezus wskazał Małgorzacie na Swoje Serce, które jest zapomniane. Płonie miłością, zwłaszcza do grzeszników, a oni się od Niego odwracają. Wielu o Nim zapomniało, nie są wdzięczni za Jego miłość, za Jego mękę i zbawienie wysłużone na krzyżu. Kojarzy mi się to ze św. Franciszkiem, których na ulicach Asyżu wołał: “Dlaczego miłość nie jest kochana?!” A do św. Małgorzaty Pan Jezus powiedział: “skoro mnie inni opuścili, to przynajmniej ty bądź przy mnie”.
Wizerunek Jezusa z objawień św. Małgorzaty jest bardzo podobny do tego z objawień św. Faustyny. Czy to znaczy, że orędzie Bożego Miłosierdzia w jakimś sensie zastąpiło przesłanie Najświętszego Serca Pana Jezusa?
Jak się weźmie do ręki “Dzienniczek” św. Faustyny, to – w moim odczuciu – jego jedna piąta mówi wprost o Sercu Jezusa. (Faustyna wiele słyszała o Sercu Jezusa podczas formacji już w nowicjacie, także podczas rekolekcji głoszonych przez jezuitów, w tym Jej spowiednika o. Józefa Andrasza, który był redaktorem naczelnym “Posłańca Serca Jezusowego” i wiele tłumaczył literatury francuskiej dotyczącej NSPJ. To było wtedy – na przełomie XIX i XX w. – bardzo na czasie.)
Serce Jezusa wspomniane jest już w pierwszym numerze “Dzienniczka”. Potem zwraca się do Niego: “Rano Miłosierdzia, Serce Jezusa ukryj mnie w swej głębi” (1631). W nowennie do Bożego Miłosierdzia pojawia się wezwanie, by wszystkie wymienione w niej grupy osób “zamknąć w Sercu Jezusa”. Albo: “chciałabym się ukryć w Sercu Jezusa” – to wątek, który często powraca (por. 163, 1021)
Uderzające jest także podobieństwo trudności, z jakimi spotkały się św. Małgorzata i św. Faustyna na pierwszym etapie propagowania kultu Serca Jezusa i Bożego Miłosierdzia. Książka, którą jezuita Jan Croiset (1656-1758) napisał o Sercu Jezusa, znalazła się na indeksie. Powróciła dopiero w XIX w. i wzięto z niej wezwania do popularnej dziś Litanii do Najświętszego Serca Jezusa.
Różnica jest tylko taka, że duchowość św. Małgorzaty Alacoque jest bardziej pasyjna. Choć w ważnym dla kultu Serca Jezusa artykule kard. Joseph Ratzinger (Benedykt XVI) napisał, że podstawą teologiczną tego kultu jest misterium paschalne.
Nawiasem mówiąc, najważniejszym, podsumowującym doświadczenie Kościoła związane z Sercem Jezusa jest encyklika Piusa XII “Haurietis aquas” (1956).
Czyli widzi Ksiądz raczej podobieństwo obu objawień niż zastępowanie jednego przez drugie?
Jeśli chodzi o to “zastępowanie”… Mało kto o tym wie, ale w kaplicy w Łagiewnikach w miejscu, w którym znajduje się teraz obraz “Jezu, ufam Tobie”, pierwotnie wisiał obraz Serca Jezusa…
Ja bym jednak powiedział, że objawienia św. Faustyny nie zastępują, ale są dopowiedzeniem do tych, które otrzymała św. Małgorzata Alacoque.
Wydał Ksiądz właśnie książkę-komentarz do znanej litanii pt. “Serce Jezusa. Bogactwo Litanii”.
Ciekawa jest historia powstania litanii. Ona zbiera w sobie objawienia św. Małgorzaty, ale także pisma duchowe Jej spowiednika św. Klaudiusza de la Colombière oraz ojca Jana Croiseta. Dla mnie jest to synteza naszego wyznania wiary. Odkryłem, jak bardzo jest to tekst teologiczny, ale też jak wiele mówi o nas samych: „Serce Jezusa, dla nieprawości naszych starte”.
Ta litania była odmawiana po raz pierwszy w 1720 r. w Marsylii podczas zarazy. Jej wezwania były potem poszerzane. Dziś jest ich 33 , a wiec tyle, ile lat Pan Jezus był z nami na ziemi. Litania została zatwierdzona przez Leona XIII w 1899 r.
A skąd pomysł, żeby ją odmawiać w czerwcu?
Paryska zakonnica Aniela od Świętego Krzyża zauważyła, że skoro w maju czcimy Maryję, to w czerwcu moglibyśmy czcić Serce Jezusa.
Gość Niedzielny
************************************************************************************************************
Jak Polacy ratowali kult Najświętszego Serca Pana Jezusa
***
Czerwiec to miesiąc nabożeństwa do Najświętszego Serca Pana Jezusa. Mało kto jednak zna polskie wątki związane z tym kultem.
Kult Najświętszego Serca Pana Jezusa
Na pomysł nabożeństw czerwcowych wpadła (wszystko wskazuje, że pod wpływem Ducha Świętego) s. Aniela de Sainte-Croix. Było to w połowie XIX w. i główną inspiracją były nabożeństwa majowe. „Skoro cały maj poświęcony jest Matce Bożej – pomyślała s. Aniela – to wypadałoby ofiarować coś też Jej Synowi”. I tu skojarzenia naszej wizytki pobiegły bardzo szybko w stronę jej, zmarłej w opinii świętości, współsiostry z XVII w. – Małgorzaty Marii Alaqoque.
To jej Jezus polecił przekazać Kościołowi, że pragnie, by przypomniano prawdę o Jego miłosierdziu. Tak zrodził się kult Najświętszego Serca, którego wyrazem początkowo była litania, akt oddania się jemu – osobisty oraz oddania całej rodziny – i praktyka pierwszych piątków, czyli spowiedzi i przyjęcia Komunii św. w pierwsze piątki kolejnych dziewięciu miesięcy.
Wizje o których mowa, zaczęły się w latach siedemdziesiątych XVII w., a główna, dotycząca form czci i związanych z nią obietnic, nastąpiła właśnie w czerwcu, w 1675 r.
Wszystko pięknie się ze sobą zgrało: pomysł s. Anieli, data najważniejszej wizji, wreszcie to, że uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa też wypada w tym miesiącu (piątek po oktawie Bożego Ciała). Uzyskawszy zgodę przełożonych, a potem biskupa miejsca, siostry przyjęły praktykę codziennej modlitwy Litanią do Najświętszego Serca Pana Jezusa przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Nabożeństwo to bardzo szybko trafiło na ziemie polskie, bo już w 1857 r.
To tempo nie dziwi, jeśli weźmiemy pod uwagę, że zarówno w biografii św. Małgorzaty, jak i w przyjęciu przez Kościół jej objawień pojawia się dwukrotnie, i to w kluczowych momentach, polski wątek.
Święty Jacek a powołanie
Wizjonerka, wcześnie osierocona przez ojca, była wychowywana bardzo surowo przez wuja i ciotki. To oni dyktowali, jak ma układać swoje życie. Kiedy powiedziała, że pragnie wstąpić do zakonu, najpierw rodzina kazała jej porzucić ten pomysł. Do tej pory łagodna i spolegliwa wychowanka odmówiła i trwała przy tej decyzji, więc rodzina uznała, że trudno, ale przynajmniej niech idzie do urszulanek.
Tymczasem panna Alacoque już rozeznała, że ma iść do wizytek. Nacisk krewnych był jednak tak duży, że zaczęła się chwiać w swojej decyzji.
I wtedy o wsparcie poprosiła św. Jacka Odrowąża. Modliła się za jego wstawiennictwem do Matki Bożej i wespół w zespół doprowadzili rodzinę do pogodzenia się z faktem, że Małgorzata będzie tam, gdzie chce ją Bóg. O tej akcji modlitewnej pisze w autobiografii, po latach wciąż wspominając z wielkim sentymentem i sympatią opiekę polskiego dominikanina.
Episkopat w akcji
Drugi raz pomoc z Polski nadeszła w drugiej połowie XVIII w. Prawda przekazana w objawieniach s. Małgorzaty spotkała się z gwałtownym odrzuceniem już za jej życia. Głównymi jej krytykami byli janseniści (bardzo rygorystyczny nurt w ówczesnym Kościele, m.in. kładący zbyt duży nacisk na sprawiedliwość Bożą).
Rozpętali tak skuteczną nagonkę, że nawet Stolica Apostolska przez ponad wiek zachowywała milczenie na temat wspomnianych objawień. Momentem zwrotnym w ich uznaniu był memoriał Episkopatu Polski z 1765 r., domagający się ich przyjęcia. Co też się stało: najpierw uroczystość Najświętszego Serca miały prawo obchodzić wizytki, potem pozwolenie otrzymał Kościół w Polsce, a w połowie XIX w. zaczęto ją świętować w Kościele powszechnym.
Najwyraźniej, co jak co, ale głoszenie miłosierdzia zawsze było bliskie polskiej duchowości.
Elżbieta Wiater/Aletiea.pl
***************************************************************************
Serce Jezusa – gorejące ognisko miłości
***
Jak miesiąc maj poświęcony jest Niepokalanej Dziewicy Maryi, tak znowu w miesiącu czerwcu oddają wierni szczególniejszą cześć i uwielbienie Sercu Jezusowemu. To miesiąc miłości. W tym bowiem miesiącu obchodzi zazwyczaj Kościół pamiątkę ustanowienia największej tajemnicy miłości, św. Eucharystii, w tym również miesiącu miało miejsce jedno z najgłówniejszych objawień, w którym odsłonił Boski Zbawiciel skarby Swojego Najświętszego Serca. W tym czasie pragnie Kościół, ażeby wierni rozważali gorliwie tajemnice z życia Boskiego Zbawcy, zapisane w św. Ewangelii, poznawali bliżej Jego pragnienia i czyny. Poznanie bowiem pragnień i czynów Jezusa budzi mimo woli w duszy rozważającego cześć i miłość dla Osoby Jezusa Chrystusa i prowadzi do nabycia prawdziwego nabożeństwa do Najświętszego Serca.
Nawet wśród katolików znajdują się tacy, którzy nie zdają sobie sprawy, na czym nabożeństwo do Najświętszego Serca w istocie swojej polega. Sądzą błędnie, że jest to nabożeństwo dla osób przeczulonych i że odpowiada więcej niewiastom, aniżeli mężczyznom. Nie wiedzą wcale o tym, że cześć oddawana Najświętszemu Sercu odnosi się do całej Osoby Jezusa ze szczególnym uwzględnieniem Jego wielkiej miłości ku Ojcu Niebieskiemu i ku nam ludziom.
Serce Jezusa to cały Jezus w Swojej bezgranicznej ku Bogu i ku ludziom miłości.
A dlaczego Pan Jezus, chcąc nas pobudzić do wzajemnej miłości, wskazuje na Swe Najświętsze Serce?
Pragnie się zastosować do sposobu myślenia i codziennego postępowania ludzi. Chce być zrozumiany. Kiedy mówimy, że ten lub ów człowiek ma dla nas serce, że jest naszym przyjacielem od serca, co chcemy przez to wyrazić? Nie co innego, jak tylko, że ten człowiek jest nam życzliwy, że nas prawdziwie miłuje i pragnąłby jak samemu sobie, tak i nam nieba przychylić. Bo serce jest znakiem czyli symbolem miłości. Co więcej, serce jest narzędziem jak najściślej z miłością złączonym. Ono najbardziej odczuwa wszystkie poruszenia duszy: smutek je ściska, obawa ostudza, radość rozszerza, gniewem się rozpala, w miłości rozpłomienia.
Stąd też zrozumiemy, że Pan Jezus objawiając ludziom Serce Swoje Boże, objawia im tym samym Swoją wielką miłość. W Sercu Jezusowym zrodziły się przecie najsłodsze plany naszego odkupienia. Ono bolało nad naszym upadkiem, biło uczuciem szczerej radości na widok naszego szczęścia, cierpiało na krzyżu, promieniało radością w chwalebnym zmartwychwstaniu. Serce Jezusa to owa miłość, która przez lat trzydzieści ponosiła prace i trudy życia ukrytego, uzdrawiała chorych, wracała życie umarłym, pocieszała stroskanych, rozgrzeszała pokutujących. Miłości Jezusowej nie ma równej na świecie. Gorętsza ona nad płomienie, które ją oznaczają, szersza nad świat od końca do końca, głębsza aniżeli zawrotne przepaście, mocniejsza od śmierci, bo w swej wierności trwała jest na zawsze.
A jednak mimo licznych dowodów Swojej miłości Jezus jest zapoznany i wzgardzony. Nie znają Go poganie, urągają Jego Boskiej nauce heretycy i odszczepieńcy, obojętni i wiarołomni w miłości katolicy. Na próżno rozlega się głos Jezusa, zapraszający z naszych ołtarzy: Bierzcie i pożywajcie, kościoły nieraz świecą pustkami, niewielu takich, którzy nawiedzają Boskiego Więźnia w Jego zewnętrznym osamotnieniu, mało takich, którzy Go często i pobożnie przyjmują do swojego serca. Są w końcu i tacy, którzy wprost zaprzeczają Jego rzeczywistej obecności w Najświętszym Sakramencie Ołtarza, lub też z całą świadomością przystępują świętokradzko do Stołu Pańskiego.
Dlatego to Pan Jezus objawiając światu Swe Najświętsze Serce, objawił Je otoczone cierniami, to znaczy zranione niewdzięcznością ludzką. W tym celu także domagał się ustanowienia Święta Serca Swojego, ażeby w tym dniu wierni Jego czciciele wynagradzali głównie przez godnie przyjętą Komunię św. krzywdy i zniewagi wyrządzone w św. Eucharystii. […]
„O głębsze poznanie Serca Jezusowego”, w: Posłaniec Serca Jezusowego, czerwiec 1927
************************************************************************************************************
Wizja Służebnicy Bożej Pauli Zofii Tajber, założycielki Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana.
W Roku Eucharystii jesteśmy zachęcani do odkrywania Eucharystii na nowo, do świadomego uczestniczenia we Mszy św. oraz do częstej adoracji Najświętszego Sakramentu. Przykład umiłowania Eucharystii dają nam święci i błogosławieni, którzy traktowali ją jako wyjątkowy dar i źródło siły w dążeniu do doskonałości. Jezus Eucharystyczny był przedmiotem najwyższej czci również dla służebnicy Bożej Pauli Zofii Tajber, założycielki Zgromadzenia Sióstr Najświętszej Duszy Chrystusa Pana.
Zofia Tajber pochodziła z ziemi podlaskiej, a dzieciństwo i młodość spędziła w Żytomierzu. Przeżyty w latach studenckich kryzys wiary stał się dla niej inspiracją do poszukiwania nowej drogi życia. Po kilku latach wewnętrznej udręki, w Chrystusie wystawionym w Najświętszym Sakramencie, odnalazła swoje szczęście doczesne i wieczne. Zrozumiała, że jest powołana do założenia nowej rodziny zakonnej poświęconej czci Najświętszej Duszy Chrystusa Pana. Zdaniem służebnicy Bożej, całe życie wewnętrzne człowieka powinno opierać się na przekonaniu, że Jezus którego przyjął w Komunii św., uczestniczy w jego myślach, słowach i postępowaniu. Wiara w obecność Jezusa w duszy – według jej nauki – wydelikatni sumienia ludzkie, bowiem każdy będzie zwracał uwagę na swoje postępowanie. Idea życia Jezusem jest środkiem na odrodzenie ludzkości i zaprowadzenie Bożego pokoju na ziemi. Jest ona „szkołą życia duchowego”, która wprowadza człowieka w życie Boże, daje mu możność posiadania Boga i oddania się do Jego wyłącznej dyspozycji. Służebnica Boża podkreślała, iż trzeba dostrzegać Jezusa w bliźnich, dlatego uwrażliwiała siostry, by odnosiły się do bliźnich z wielkim szacunkiem. Mówiąc o obecności Chrystusa w duszy ludzkiej, chciała ukazać, że Pan Bóg jest nie tylko dla wybranych, ale z każdym chce nawiązać łączność i „każdego człowieka wynieść do wielkiej świętości”.
Z pism Matki Tajber wynika, że adoracje Najświętszego Sakramentu i częste przyjmowanie Komunii św. prowadziły ją do głębokiego zjednoczenia z Chrystusem. Często powtarzała siostrom, że Pan Jezus, którego przyjmujemy w Eucharystii, przychodzi podjąć trud pracy nad naszym uświęceniem. Dlatego radziła, aby w Sakramencie Miłości przyjmować Jezusa raz jako Brata, innym razem jako Mistrza, Przyjaciela lub Lekarza czy Zbawiciela. Tylko trwanie w Chrystusie – winnym Krzewie może wydać bogate owoce w apostolstwie. W nabożeństwie do Duszy Chrystusowej służebnica Boża widziała antidotum na szerzące się materializm i liberalizm. Przypomina również dzisiaj, że rzeczy materialne, choć są potrzebne do godnego życia człowieka, nie mogą go zdominować i zniewolić. Źródłem siły do pokonywania w sobie trzech pożądliwości: ciała, oczu i pychy żywota jest Chrystus, którego przyjmujemy w Eucharystii. Sł. Boża Paula Zofia ukazała to wyraźnie swoim życiem. Jej posłannictwo dobrze streszcza fragment modlitwy: Boże, Źródło wszelkiej świętości (…) prosimy Cię o chwałę ołtarzy dla Twej służebnicy m. Pauli Zofii Tajber, która swoim życiem wielbiła Najświętszą Duszę Chrystusa, widząc w Niej najdoskonalszy wzór naszego zjednoczenia z Bogiem i ofiarnej miłości, i która bezgranicznie oddana była sprawie odrodzenia ludzi poprzez służbę uświęcenia nieśmiertelnych dusz ludzkich.
Na całym świecie znany jest obraz Pana Jezusa Miłosiernego, wykonany przez krakowskiego malarza Adolfa Hyłę. Mało kto wie, że artysta ten namalował jeszcze inny obraz, który staje się na naszych oczach obrazem słynącym z łask i cudownych uzdrowień. Jest to wizerunek Pana Jezusa Promieniującego, zwany popularnie obrazem Najświętszej Duszy Chrystusowej.
Obraz został namalowany według wizji, jaką miała w roku 1919 Sługa Boża Paula Zofia Tajber. Na modlitwie ujrzała promienną postać Jezusa, który powiedział: Najmilsza, oddaję ci Duszę Moją Boską ku uczczeniu, byś Ją i Jej żądania przekazała światu całemu. Promienie światła, przenikające Jego postać, najpotężniej wychodziły z Jego piersi, tworząc jakby krąg słońca.
Obejmowały nie tylko ludzi będących w kościele, lecz przebijały się przez mury świątyni i falami trafiały w ludzi przechodzących obok kościoła. Artysta to rozchodzenie się światła z Duszy Chrystusowej na ludzkie dusze przedstawił na obrazie w formie promieni przenikających przeźroczyste kółka, które symbolizują dusze ludzkie.
Według pragnień Matki Założycielki obraz Duszy Chrystusa Pana miał być dla współczesnych ludzi, zagubionych w materializmie, gorącą zachętą do zwrócenia uwagi na wartości duchowe. Przede wszystkim miał przypominać człowiekowi, iż posiada duszę nieśmiertelną, odkupioną Przenajdroższą Krwią Zbawiciela Świata.
Źródło: niedziela.pl/duszajezusa.pl
************************************************************************************************************
Biskupi ponowili Akt poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa
– Stojąc wobec trudnych wyzwań dla Kościoła i Ojczyzny, z ufnością wołamy: “Otwórz nasze oczy, ulecz chore serca, obmyj to, co brudne, daj łaskę nawrócenia i pokuty! Jezu, uczyń nasze serca na wzór Serca Twego, abyśmy umieli tracić życie w służbie najbardziej potrzebującym, najsłabszym i bezbronnym” – tymi m.in. słowami biskupi zgromadzeni w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie ponowili po 100 latach Akt poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Odczytał go na zakończenie Mszy św. przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki. Akt ten zostanie dziś ponowiony także we wszystkich parafiach w Polsce.
Poniżej pełny tekst Aktu:
ODNOWIENIE AKTU POŚWIĘCENIA NARODU POLSKIEGO NAJŚWIĘTSZEMU SERCU PANA JEZUSA
Panie nasz Jezu Chryste,
Dziś, tak jak przed stu laty, zbieramy się w świątyni poświęconej czci Najświętszego Serca Twego w Krakowie. W osobach swoich pasterzy, osób życia konsekrowanego i wiernych – staje przed Tobą naród i Kościół w Polsce, aby uroczyście ponowić akt oddania się Twojemu Najświętszemu Sercu.
Podobnie jak nasi przodkowie u progu niepodległości, tak i my polecamy Ci dzisiaj Kościół i Ojczyznę, dziękując za dar wolności. Oddając się Twojemu Najświętszemu Sercu, prosimy: Przyjdź królestwo Twoje! A w ślad za św. Janem Pawłem II wołamy: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!”.
W obliczu Twego miłosierdzia, wyznajemy ze skruchą nasze grzechy indywidualne i społeczne. Przepraszamy za brak szacunku dla życia, także tego najsłabszego, ukrytego pod sercem matki. Przepraszamy za grzechy wykorzystania seksualnego małoletnich, popełnione zwłaszcza przez niektórych duchownych i związane z tym grzechy zaniedbania ich przełożonych. Przepraszamy za nałogi i uzależnienia, za prywatę, partyjnictwo, agresję i niezdolność do dialogu. Przepraszamy za brak czci dla tego co święte, w tym próby instrumentalnego traktowania religii.
Świadomi naszych wad i słabości – stojąc wobec nowych i trudnych wyzwań dla Kościoła i Ojczyzny – z ufnością wołamy: Otwórz nasze oczy, ulecz chore serca, obmyj to, co brudne, daj łaskę nawrócenia i pokuty! Uwolnij nas od wzajemnej nienawiści i pogardy, od ducha niezgody i raniących podziałów. Daj nam światłe oczy serca, abyśmy przestali dostrzegać w sobie wzajemnie przeciwników a zobaczyli współdomowników – w Twoim Domu, a także w tym domu, który ma na imię Polska. Daj nam łaskę szczerej miłości do Ciebie, do Kościoła, Ojczyzny i do siebie nawzajem. Zaszczep w nas ducha powszechnego braterstwa.
Jezu, uczyń nasze serca na wzór Serca Twego, abyśmy umieli tracić życie w służbie najbardziej potrzebującym, najsłabszym i bezbronnym. W trudnym czasie pandemii poprowadź nas ku chorym i starszym oraz tym, którzy opłakują swoich zmarłych. Otwórz nasze serca na tych, którzy zostali boleśnie zranieni we wspólnocie Kościoła, aby dzięki Twojej łasce ich rany się zagoiły i aby ponownie zaznali pokoju.
Spraw, aby polskie rodziny w Twoim miłującym sercu znajdowały źródło jedności i odnowy. Aby były ogniskami miłości i pokoju, wolnymi od zdrady, agresji i przemocy, otwartymi na przyjęcie nowego życia oraz zdolnymi do przekazu wiary nowym pokoleniom. Otwórz serca młodych, by ich entuzjazm, siła wiary i świadectwo nadziei odnawiało wspólnotę Kościoła.
Naucz nas kontemplować to, co sam stworzyłeś. Naucz nas dbać o piękną i niezniszczoną ziemię, abyśmy – w darze od Ciebie – mogli przekazać ją tym, którzy przyjdą po nas.
Powierzamy Ci całe nasze życie osobiste, rodzinne i społeczne, które pragniemy oprzeć na trwałych zasadach Ewangelii. Podobnie jak przed stu laty, w pokorze poświęcamy się Twojemu Najświętszemu Sercu, oddając naszą Ojczyznę w Twoje władanie.
Z ufnością wołamy: Chwała niech będzie Najświętszemu Sercu Twemu, którym tak bardzo nas umiłowałeś i przez które prowadzi droga do naszego zbawienia. Amen.
**********
Ponowienie Aktu poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa
***
Przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki wraz całym Episkopatem dokonał w piątek 11 czerwca o godz. 18.00 w Krakowie ponowienia aktu poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Idea oddania się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa jest związana z objawieniami św. Małgorzaty Marii Alacoque (1647-1690), francuskiej wizytki z Paray-le-Monial. Święta ta była mistyczką, której Chrystus ukazał swoje Serce spragnione ludzkiej miłości i zażądał, by Mu się oddała oraz aby ustanowiono święto ku czci Jego Serca w pierwszy piątek po oktawie Bożego Ciała. Przyszła święta oraz jej spowiednik Klaudiusz la Colombière jako pierwsi ofiarowali się Bożemu Sercu, a następnie ułożyli formuły zawierzenia i tym samym zapoczątkowali proces osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Po stu latach treść objawień uznała Stolica Apostolska. Liturgiczne święto Boskiego Serca Pana Jezusa, wraz z Mszą św. i oficjum brewiarzowym, ustanowił w 1765 r. papież Klemens XIII jako przywilej dla ówczesnego Królestwa Polskiego oraz Konfraterni Najświętszego Serca Jezusa w Rzymie. Przyczynili się do tego nasi biskupi, wystosowując memoriał do papieża, gdyż na ziemiach polskich kult ten rozwijał się już wcześniej.
W 1856 r. papież Pius IX uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa uczynił obowiązującą w Kościele na całym świecie. Małgorzatę Marię Alacoque beatyfikował Pius IX w 1864 r., a kanonizował Benedykt XV w 1920 r. Jest ona nazywana „świętą od Serca Jezusowego”.
11 czerwca 1899 r., w przededniu Roku Jubileuszowego 1900, papież Leon XIII dokonał poświęcenia całego rodzaju ludzkiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa.
Przykładów publicznego poświęcenia się Sercu Bożemu na gruncie polskim mamy wiele. Jednym z nich jest poświęcenie Sercu Jezusowemu diecezji gnieźnieńskiej i poznańskiej w okresie zaborów dokonane przez prymasa Mieczysława Ledóchowskiego 20 grudnia 1872 r. Zdecydował się on na ten akt w obliczu kulturkampfu, aby przez to rozbudzić życie religijne wiernych i przygotować ich na trudne czasy.
Do idei poświęcenia Najświętszemu Sercu Jezusowemu nawiązano na początku odbudowy niepodległego państwa. 27 lipca 1920 r., w obliczu bolszewickiego zagrożenia, polscy biskupi zebrani na Jasnej Górze pod przewodnictwem prymasa Polski kard. Edmunda Dalbora, poświęcili naród polski i całą Ojczyznę Najświętszemu Sercu Pana Jezusa oraz ponownie obrali Matkę Bożą Królową Polski. „W chwili, gdy nad Ojczyzną i Kościołem naszym gromadzą się chmury ciemne, wołamy jak niegdyś uczniowie Twoi zaskoczeni burzą na morzu: Panie, ratuj nas, bo giniemy. I jak niegdyś, wyciągnąwszy prawicę, jednym słowem uspokoiłeś burzę, tak oddal, Panie, teraz od nas grożące nam niebezpieczeństwo” – prosili biskupi. Episkopat zobowiązał się wówczas, że będzie szerzył wśród wiernych nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa i zachęcał polskie rodziny, aby Mu się poświęcały.
Trzy tygodnie później, 15 sierpnia 1920 r., miała miejsce zwycięska Bitwa Warszawska, zwana „cudem nad Wisłą”. Gdy papież Benedykt XV usłyszał o zawierzeniu Polski Bożemu Sercu, napisał do Episkopatu: „Nic stosowniejszego nie mogliście podjąć celem naprawienia zła naszych czasów, jak Ojczyznę Waszą poświęcić Najświętszemu Sercu Jezusowemu i Jego kult święty w narodzie rozszerzać coraz więcej i więcej. (…) Cóż bowiem można wynaleźć zbawienniejszego w tym przewrocie wszechrzeczy, jak wzmożenie miłości Pana Jezusa, który stanowi obronę i mocną podstawę każdej Rzeczypospolitej”.
Uroczyste poświęcenie całego narodu i ojczyzny Sercu Bożemu miało miejsce rok później, 3 czerwca 1921 r. na Małym Rynku w Krakowie. Było związane z konsekracją świątyni dedykowanej Najświętszemu Sercu Jezusowemu (przy ul. Kopernika w Krakowie). „Jak niegdyś Polska nasza, jedna z pierwszych, przed słodkim Sercem Twoim upadła w pokłonie, tak dziś oddajemy Ci cały nasz naród w zupełne i niepodzielne władanie, oddajemy Ci i poświęcamy jego miasta i wioski, jego prawa i zwyczaje, jego prace i trudy, jego potrzeby i jego nadzieje” – deklarowali biskupi wraz ze zgromadzonym ludem.
Krakowska bazylika wybudowana została jako wotum wdzięczności za odzyskanie niepodległości z datków składanych przez Polaków z całego kraju i została pomyślana jako centralne miejsce kultu Serca Bożego w kraju.
Do idei poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa nawiązał prymas August Hlond po kataklizmie II wojny światowej oraz w obliczu nowych, zapowiadających się prześladowań. W 1948 r. polscy biskupi zachęcali wszystkich wiernych do osobistego poświęcenia się Najświętszemu Sercu Jezusowemu w rodzinach.
Trzy lata później Episkopat Polski ogłosił rok poświęcenia Narodu Polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. 28 października 1951 r. w uroczystość Chrystusa Króla prymas Stefan Wyszyński na Jasnej Górze w obecności miliona wiernych odnowił akt zawierzenia Polski Sercu Jezusa. Akt odnowienia dokonany został równocześnie w katedrach i kościołach parafialnych. W specjalnym orędziu Episkopat podkreślał, że „przez to uroczyste poświęcenie Narodu wyrażamy niezłomną wolę, by wszystkie dziedziny życia naszego, zarówno prywatne jak publiczne, były urządzone według zasad Jezusa Chrystusa”.
25 lat później w ostatnią niedzielę roku kościelnego w kościołach ponowiono akt oddania Narodu Sercu Pana Jezusa. 1 lipca 2011 r. kolejne ponowienie Aktu poświęcenia polskiego narodu Sercu Jezusowemu odbyło się Krakowie w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa z udziałem ówczesnego przewodniczącego KEP abp. Józefa Michalika, Prymasa Polski seniora Józefa Glempa i metropolity krakowskiego kard. Stanisława Dziwisza.
25 marca 2020 r. obecny przewodniczący Episkopatu Polski abp Stanisław Gądecki w obliczu rozprzestrzeniającej się na świecie pandemii koronawirusa – jako przewodniczący Episkopatu Polski, w duchowej łączności z sanktuarium Matki Bożej w Fatimie – zawierzył Polskę Najświętszemu Sercu Jezusa i Niepokalanemu Sercu Maryi. Wierni mogli go śledzić za pośrednictwem mediów, łącząc się duchowo w modlitwie.
11 czerwca 2021 r., w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa, podczas Mszy św. o godz. 18.00 w bazylice NSPJ w Krakowie Episkopat Polski odnowił akt poświęcenia Narodu polskiego Najświętszemu Sercu Pana Jezusa w 100. rocznicę tego wydarzenia. Mszy św. przewodniczył abp Stanisław Gądecki, przewodniczący KEP, on też dokonał ponowienia aktu poświęcenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. W łączności z tym wydarzeniem, tego samego dnia poświęcenie zostało również dokonane w każdej polskiej parafii.
Kai.pl
***********************************
Poświęcenie Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa
Mszą św. w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie zainaugurowane zostały obchody 100. rocznicy poświęcenia Polski NSPJ. Ich zwieńczeniem było odnowienie tego aktu przez polskich biskupów i wszystkie parafie 11 czerwca 2021, w uroczystość Serca Jezusa.
– Chcemy odnowić nasze serca, odnowić duchowo i moralnie nasze życie osobiste, rodzinne, społeczne, życie Kościoła i narodu – mówił duchowny o przygotowaniach do odnowienia aktu zawierzenia Polski Sercu Jezusowemu. – Chcemy przyjść do Jezusa, stanąć przed Nim w prawdzie i przyjąć Jego miłość. Chcemy również publicznie, ze skruchą, uznać nasze grzechy i za nie przeprosić, za wszystkie te grzechy popełnione przez te lata, w sposób szczególny te, które boleśnie ranią Boga i ludzi. Te grzechy, które są ostatnio ujawniane i są powodem zgorszenia dla wielu. Chcemy przyjść do Jezusa, aby On nas oczyścił, odnowił, pokrzepił, aby On kształtował nasze serca według Serca Bożego – zaznaczył prowincjał jezuitów.
Na czas przygotowań do odnowienia aktu zawierzenia Polski NSPJ Apostolstwo Modlitwy przygotowało program duszpasterski, rozesłany do wszystkich parafii w Polsce, aby pomóc w przygotowaniach do tego wydarzenia, które dokonało się 11 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa podczas Mszy św. w bazylice NSPJ w Krakowie. Ponownego zawierzenia narodu NSPJ, w obecności Konferencji Episkopatu Polski, dokonał jej przewodniczący, abp Stanisław Gądecki.
W 1921 r. konsekrowany został jezuicki kościół pw. NSPJ w Krakowie, wybudowany z datków składanych przez Polaków z całego kraju i pomyślany jako centralne miejsce kultu Serca Bożego. W związku z tą konsekracją podjęto też akt zawierzenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. – U progu odzyskanej i obronionej niepodległości biskupi, przy udziale licznie zgromadzonych wiernych, członków zakonu jezuitów, przedstawicieli duchowieństwa i różnych stanów, zawierzyli naszą ojczyznę Sercu Bożemu, oddając nowe wyzwania, przed jakimi stawała Polska w kontekście odzyskanej wolności i budowania społeczeństwa, które z tego daru potrafi odpowiedzialnie korzystać – wyjaśnia o. Jarosław Paszyński SJ.
Rok wcześniej na Jasnej Górze polscy biskupi zawierzyli naród Najświętszemu Sercu Pana Jezusa w sytuacji zagrożenia podczas wojny polsko-bolszewickiej. Akt krakowski był wyrazem wdzięczności za ocalenie ojczyzny.
W Krakowie od 1872 r. wydawany był miesięcznik „Posłaniec Serca Jezusowego”, redagowany przez jezuitów w ramach Apostolstwa Modlitwy. Jednym z redaktorów naczelnych pisma był o. Józef Andrasz SJ, znany jako kierownik duchowy i spowiednik św. Faustyny czy bł. Anieli Salawy. Jako czciciel Serca Bożego przyczynił się do odnowienia aktu zawierzenia Polski Sercu Jezusa, którego w czasach komunistycznych 28 października 1951 r. dokonał kard. Stefan Wyszyński, a z nim wszystkie parafie w Polsce.
– Istotą kultu NSPJ jest poznanie i przyjęcie miłości Bożej, którą najpełniej objawia Pan Jezus, oraz zadośćuczynienie za grzechy przeciwne tej miłości – mówi prowincjał jezuitów. Pan Jezus przekazał Małgorzacie Marii Alacoque obietnice dla czcicieli Jego Serca. Stąd m.in. tradycja pierwszych piątków miesiąca i godziny świętej, czyli adoracji Najświętszego Sakramentu w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca.
PCh24.pl/źródło:KAI
**********************************************************************
SOBOTA 12 CZERWCA – NIEPOKALANEGO SERCA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi
Pragniemy stanowić jeden, nawracający się nieustannie Lud Boży, w którym nie ma nienawiści, przemocy i wyzysku. Pragniemy żyć w łasce uświęcającej, aby nasz Kościół stał się prawdziwym Domem Bożym i Bramą Nieba. – Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!
Troska o małżeństwa i rodziny, prawo do życia każdego człowieka oraz godność kobiet to główne przesłania Aktu Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi, który zostanie odnowiony 6 czerwca w Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem z udziałem Konferencji Episkopatu Polski. Jest to jeden z najważniejszych punktów obchodów 100. rocznicy objawień fatimskich. Akt ten zostanie następnie ponowiony w każdej diecezji, parafii i rodzinie 8 września, w uroczystość Narodzenia Matki Bożej.
Ten Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu sercu Maryi jest nawiązaniem do wydarzeń z 8 września 1946 r., kiedy to na Jasnej Górze z udziałem około miliona osób biskupi pod przewodnictwem prymasa Polski kard. Augusta Hlonda poświęcili naszą ojczyznę Niepokalanemu Sercu Maryi. Akt ten nawiązywał do ofiarowania świata Niepokalanemu Sercu Maryi, którego dokonał Pius XII w 1942 r.
Akt Poświęcenia Kościoła w Polsce Niepokalanemu Sercu Maryi
O Święta i Niepokalana Dziewico!
Jakimi pochwałami zdołamy wysławić Ciebie, która zamknęłaś w swym łonie Tego, którego niebiosa ogarnąć nie mogą. Błogosławiona jesteś między niewiastami i błogosławiony jest owoc Twojego łona.
Oto mija już sto lat od Twojego objawienia się trojgu dzieciom w Fatimie, gdzie prosiłaś o modlitwę i pokutę za grzeszników oraz o nawrócenie. Dzisiaj stajemy przed Tobą my, polscy biskupi, duchowieństwo, osoby życia konsekrowanego, wierni świeccy i zwracamy się do Twego Niepokalanego Serca, postanawiając rzetelnie odpowiedzieć na Twoją prośbę.
Pragniemy, z Bożą pomocą – na różnych płaszczyznach naszego życia i pracy – stanowić jeden, nawracający się nieustannie Lud Boży, w którym nie ma nienawiści, przemocy i wyzysku. Pragniemy żyć w łasce uświęcającej, aby nasz Kościół stał się prawdziwym Domem Bożym i Bramą Nieba.
Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!
Matko Świętej Rodziny z Nazaretu, bądź opiekunką polskich rodzin. Chcemy uczynić wszystko, co niezbędne, by bronić godności kobiety i wspomagać małżonków w wiernym wytrwaniu w świętym związku sakramentalnym. Zobowiązujemy się bronić związku małżeńskiego ustanowionego przez Boga i nie dawać posłuchu podszeptom złego ducha, zachęcającego nas do nadużywania wolności i do realizowania źle rozumianej tolerancji.
Chcemy, aby wszyscy małżonkowie objawiali swoim życiem Bożą miłość, a dzieci i młodzież nie utraciły wiary i nie zostały dotknięte zepsuciem moralnym.
Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!
Maryjo, Przybytku Ducha Świętego, Ty chroniłaś poczęte życie Jezusa, a teraz uczysz nas, jak troszczyć się o dzieci nienarodzone. Chcemy dar życia uważać za największą łaskę od Boga i za najcenniejszy skarb. Postanawiamy stać na straży poczętego życia, aby każdy człowiek mógł wzrastać w pokoju i bezpieczeństwie we własnej rodzinie.
Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!
Rodzicielko Założyciela Kościoła, my polscy biskupi – w naszej pasterskiej posłudze – będziemy dążyli do tego, by wzrastało i umacniało się Mistyczne Ciało Chrystusa, by duchowieństwo dochowywało wierności Bogu, Krzyżowi świętemu i Ewangelii, a osoby życia konsekrowanego realizowały swój zakonny charyzmat i były dla świata czytelnym znakiem obecności Twojego Syna.
Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!
Nasza Matko i Królowo, pragniemy – poprzez autentycznie chrześcijański styl życia – przyczyniać się do powrotu tych, którzy odeszli z Owczarni Chrystusa, aby odnaleźli na nowo Twojego Syna i zrozumieli, że tylko On jest „Drogą i Prawdą i Życiem” (J 14, 6).
Wszyscy: Niepokalane Serce Maryi, przyrzekamy!
Przyrzekamy uczynić wszystko, aby w naszym życiu osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym realizowała się nie nasza własna wola, ale wola Twojego Syna.
Poświęcając się Twemu Niepokalanemu Sercu, pragniemy jak najściślej zjednoczyć się z Tobą, Najświętsza Dziewico, oddając się Chrystusowi – jedynemu Zbawicielowi, który żyje i króluje na wieki wieków.
Wszyscy: Amen.
kai.pl
************
Zatriumfuje!
***
To nie przypadek, że obrazy Najświętszego Serca Pana Jezusa i Niepokalanego Serca Maryi umieszczane są często obok siebie. Te znajdują się na fasadzie jednego z domów w Sao Miguel na Azorach.
W objawieniach fatimskich Matka Boża zapowiada, że na koniec Jej Niepokalane Serce zatriumfuje. Co to właściwie znaczy? Czego mamy się spodziewać? Mówi mariolog ks. dr Jakub Dąbrowski.
Trumf Niepokalanego Serca Matki Bożej – tłumaczy teolog – polega na wypełnieniu się woli Bożej – na tym, że Bóg będzie “wszystkim we wszystkich”, mówiąc językiem św. Pawła.
Serce Maryi jest całkowicie zjednoczone z Jej Synem. Zależy Jej na tym, na czym zależy Sercu Jezusa. Triumf Jej Serca jest triumfem Bożego Królestwa. Takie zwycięstwo nastąpi w momencie powtórnego przyjścia Pana Jezusa. W tym sensie fatimska zapowiedź triumfu Serca Matki Bożej jest zapowiedzią paruzji.
Jednak już wcześniej Serce Maryi triumfowało wielokrotnie. Działo się tak zawsze, gdy zwyciężało dobro. Choćby rozpad komunistycznego imperium zła, odzyskanie możliwości publicznego wyznawania wiary – może bardziej w innych krajach bloku wschodniego niż w Polsce – to było takie właśnie zwycięstwo – mówi ks. dr Dąbrowski.
Jarosław Dudała/Gość Niedzielny
*****
Nie toleruj powszechnej tolerancji
***
Problem jest następujący: religie nie mogą być wyłącznie domeną prywatną, ponieważ roszczą sobie prawo do prawdy, a prawda z samej swej natury jest sprawą publiczną. Byłoby niedorzecznością powiedzieć: „Mam osobiste przekonanie, że w trójkącie prostokątnym kwadrat przeciwprostokątnej jest równy sumie kwadratów obu przyprostokątnych”.
Na Zachodzie jedną z najbardziej poważanych idei jest tolerancja, zwłaszcza tolerancja religijna. Jedną zaś z najgorszych obelg w naszym otoczeniu kulturowym – nazwanie kogoś nietolerancyjnym dla innych. Będę starał się wykazać, że chociaż w nadawaniu tolerancji takiej wagi jest jakiś głęboko słuszny pierwiastek, stało się to jedną z głównych przeszkód w konstruktywnym sporze o kwestie religijne. W naszym ponowoczesnym społeczeństwie tolerowanie religii zazwyczaj idzie w parze z radykalną jej prywatyzacją, spychaniem wiary do sfery wewnętrznej i sprowadzeniem praktyk religijnych do poziomu hobby. Możemy z entuzjazmem mówić o naszej pasji do żeglarstwa, gry w golfa lub pokera, ale nikogo nie będzie kusić publiczne dowodzenie, że każdy powinien z pasją uprawiać takie aktywności. Teolog Stanley Hauerwas twierdzi, że współczesny nakaz tolerancji sięga korzeniami ideologicznych i politycznych rozwiązań uzgodnionych po ustaniu wyniszczających wojen religijnych, które były następstwem reformacji. Protestanci i katolicy nie potrafili drogą rozumową rozstrzygnąć swoich sporów o doktrynę, praktyki religijne i autorytet, dlatego uciekli się do przemocy – a była to przemoc na tak ogromną skalę, że zachwiała gospodarczą i polityczną stabilnością Europy. Kiedy więc opadł już kurz bitewny, zawarto pewnego rodzaju umowę między państwem i Kościołem. Zasadniczo polegała ona na tym, że rządzący powiedzieli religiom: będziemy was tolerować dopóty, dopóki ograniczycie się do sfery prywatnej i przestaniecie tak mocno ingerować w porządek społeczny. Stosując się do tego uzgodnienia, wiele konstytucji politycznych, które powstały po rewolucjach XVIII i XIX wieku, zatwierdzało rozdział Kościoła od państwa i ustanawiało powszechną wolność religijną. Co więcej, prawie wszyscy wielcy filozofowie wczesnej nowożytności – Kartezjusz, Spinoza, Leibniz, Kant, Jefferson i wielu innych – opowiadali się za jakąś formą racjonalnej religii, która skutecznie wykazałaby względność różnic między odmiennymi tradycjami wiary i w ten sposób uzasadniała tolerancję, o którą apelowali ówcześni przywódcy polityczni.
John Locke, siedemnastowieczny myśliciel angielski, harmonijnie połączył oba wątki. Jego rozprawa zatytułowana Reasonableness of Christianity (Rozumność chrześcijaństwa) reprezentuje bowiem klasyczny racjonalistyczny deizm, natomiast List o tolerancji stanowił wzór dla niektórych najważniejszych orzeczeń zawartych w nowożytnych konstytucjach. Locke dość przekonująco wykazał, że tolerancja jest sprzymierzeńcem religii, gdyż prawnym przymusem nie nakłoni się nikogo do szczerego nawrócenia. Utrzymywał też, że tak szeroką akceptację uprawomocnia jakościowa różnica między celem państwa (dbałość o publiczne dobro wspólne) a celem religii (zbawienie dusz). Dostrzegamy tu początki prywatyzacji religii, wykluczenia wiary ze sfery publicznej i z obszaru dobra wspólnego. Religia uzyskuje od państwa pewnego rodzaju przywilej, ale płaci za to wysoką cenę. To, co zainicjował Locke, nabierało rozmachu na przestrzeni całej nowożytności. Jako przykład można przywołać dziewiętnastowieczny ruch, którego John Henry Newman wprost nie znosił, dążący do wykluczenia religii z kręgu dyscyplin akademickich w oparciu o domniemanie, jakoby religia zajmowała się sprawami prywatnymi i subiektywnymi. Z pewnością przychodzą nam tu również na myśl teorie polityczne autorstwa Jürgena Habermasa czy Johna Rawlsa, a rozwijane przez ich licznych kontynuatorów w XX i XXI wieku. Niebywale wyczulony na różnorakie zniekształcenia naszych aktów komunikacji przez wykluczenie i dominację, Habermas starał się określić warunki możliwych „idealnych” aktów mowy. Wyszczególnił cechy takiego idealnego przekazu: radykalną wolność wypowiedzi, skłonność do niestosowania przemocy i uznanie zakazu przymusu, upodobanie do otwartego sporu, założenie o równości wszystkich uczestników rozmowy i tolerancję dla wszystkich punktów widzenia. Warunki te, chociaż nigdy nie realizują się w pełni, w przekonaniu Habermasa stanowią normę, do której należy dążyć, nawet jeśli jest to dążenie asymptotyczne. I tu dochodzimy do sedna sprawy. Ścisłe przestrzeganie tych wskazań oznacza wykluczenie powoływania się na autorytet lub szczególne objawienia. Musimy wyrzec się, mówi Habermas, „mitologicznych obrazów świata (…), ich rolą jest legitymizować tych, którzy zajmują pozycje autorytetów”. Jest to oczywiście słabo skrywany nakaz wykluczenia osób wierzących oraz religijnych punktów widzenia z dyskusji. Religia może być praktykowana prywatnie, ale nie wolno jej wkraczać do otwartej i świeckiej debaty na arenie publicznej.
tekst pochodzi z książki biskupa Roberta Barrona „Jak rozmawiać o wierze. Biskup w siedzibach Facebooka i Google’a”. Książka dostępna w sklepie „Gościa”:
***********************************************************************************************************
MIESIĄC MAJ JEST DEDYKOWANY NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNIE
W OSTATNIM DNIU TEGO MIESIĄCA CZCIMY JĄ W TAJEMNICY NAWIEDZENIA W DOMU ŚW. ELŻBIETY
31 MAJA
MSZA ŚW. W KAPLICY-IZBY JEZUSA MIŁOSIERNEGO O GODZ. 19.00
************************************************************************************************************
MSZE ŚWIĘTE
*****************************************************************
OD NIEDZIELI 16 MAJA NIEDZIELNE MSZE ŚW. SĄ ODPRAWIANE TYLKO W KOŚCIELE ŚW. SZYMONA
PRZED KAŻDĄ MSZĄ ŚW. JEST MOŻLIWOŚĆ PRZYSTĄPIENIA DO SAKRAMENTU SPOWIEDZI ŚW.
***********
SOBOTA 22 MAJA
W sobotę przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego we wspólnotach pallotyńskich obchodzi się uroczystość Królowej Apostołów, patronki Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego.
Niepokalana Matko Boga, Królowo Apostołów
Niepokalana Matko Boga, Królowo Apostołów, wraz z Tobą oraz wszystkimi aniołami i świętymi w niebie dziękuję Trójcy Świętej za dar wiary. Jestem szczęśliwy, droga Matko, że mogę nazywać Cię Królową Apostołów, ponieważ tytuł ten, oddając Tobie cześć, mnie dodaje odwagi. Błagam Cię zatem, byś jednoczyła się jako Matka ze mną, grzesznikiem, i całym dworem niebieskim, gdy ofiarowywać będziemy teraz i zawsze Najświętszą Krew Twego Syna, Jego zasługi oraz zasługi całego Kościoła, prosząc, abym ja i wszyscy ludzie mogli otrzymać dar używania wszelkich swych dóbr i energii do ewangelizacji ludów całego świata, tak by wkrótce mogła nadejść przepowiedziana przez Twojego Boskiego Syna i upragniona przez Ciebie i całe niebo chwila, kiedy znajdziemy się wszyscy w jednej owczarni pod przewodnictwem jednego pasterza. Amen. (OOCC, XI, 85-86)
*******
Nasze stałe zamieszkanie – Wieczernik i Nazaret
Kiedy z polityki lub innej dziedziny życia społecznego odchodzi jakiś lider, często namaszcza swojego następcę. Pan Jezus odchodząc do Ojca, nie pozostawia nam w spadku kogoś lub coś, ale Ducha (Świętego) czyli relacje. Ojciec kocha Syna. Rozpoznaje się we wszystkim, co Syn powiedział lub uczynił w Jego imię. Syn kocha Ojca. Nigdy nie przestał karmić się Jego obecnością i wypełniać Jego woli. Duch Święty to właśnie owa relacja między Ojcem i Synem. To On jest nam dany, abyśmy kontynuowali przygodę wiary.
Podobnie jest z Najświętsza Maryja Panna Królową Apostołów, którą św. Wincenty Pallotti zostawił nam w spadku jako patronkę i wzór apostolskiego zaangażowania, a którą świętujemy każdego roku w wigilię przed Zesłaniem Ducha Świętego, czyli dziś. Otóż, Pallotti zachęca nas bardziej do więzi z Maryją, niż do jej kultu. Fundamentem jego maryjności była bowiem relacja z Maryją. Różaniec, nabożeństwa majowe czy napisana przez niego tzw. „Trylogia Maryjna”, pojawiały się jako sposób i język do podtrzymywania tej relacji. Nic więc dziwnego, że scena z Wieczernika stanie się dla Pallottiego modelem i przestrzenią realizacji powołania apostolskiego.
Całą duchowość dotyczącą Królowej Apostołów, św. Wincenty Pallotti wyraził w obrazie namalowanym z jego inspiracji w 1848 roku przez włoskiego malarza Serafino Cesaretti. Artysta zamówienie przyjął, lecz poprosił niemieckiego kolegę po fachu, Fryderyka Overbeka (1789-1869) działającego w tym czasie w Rzymie, o wykonanie szkicu. Overbek uczynił o co go poproszono, wykonując szkic w formacie mniej więcej kartki A4. Tak więc malując obraz o bardzo dużych rozmiarach (158/256), Cesaretti wzorował się zarówno na szkicu Overbeka jak i na wskazaniach Pallottiego, któremu zależało, by w Wieczerniku, obok Maryi i Apostołów, znalazły się również kobiety, o których mowa w Dziejach Apostolskich. Według zamysłu św. Wincentego, symbolizują one powołanie ludzi świeckich do apostolstwa.
Przez około 30 lat obraz ten znajdował się w głównym ołtarzu kościoła SS. Salvatore in Onda. Jednak po dokonaniu renowacji kościoła i wybudowaniu baldachimu nad ołtarzem (około 1876 roku) obraz stał się mało widoczny. Dlatego przeniesiono go w inne miejsce Domu Generalnego, a w 1935 roku trafił ostatecznie do nowo wybudowanego w Rzymie kościoła p.w. Królowej Apostołów przy Via Ferrari, w dzielnicy Prati. Tam też pozostał po dzień dzisiejszy.
I jeszcze jedno. Ikony „Wieczernika”, tak dla niego ważnej, Pallotti nigdy nie rozdzielał od ikony „Świętej Rodziny z Nazaretu”. Chciał nawet, aby Dom z Nazaretu służył jako „nić przewodnia” dla wszystkich wspólnot Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego. Jednocześnie odsyłał swoich uczniów do permanentnego przebywania w „Wieczerniku Jerozolimskim”, tam gdzie Apostołowie otrzymali Ducha Świętego. Dla uchwycenia pełnej dynamiki charyzmatu pallotyńskiego, nie mamy więc prawa oddzielać tych dwóch ikon: Wieczernika i Nazaretu.
Myśl tę wyraził bardzo ciekawie w 1996 roku ówczesny generał pallotynów, ks. Séamus Freeman: „Czasem myślimy o Nazarecie i o Wieczerniku jako o doświadczeniach odrębnych – pisze Freeman. – Są tacy, którzy przyznają wyłączny priorytet jednemu lub drugiemu. Inni myślą, że jedno następuje naturalnie po zaistnieniu drugiego. Nie tak jednak było w życiu Wincentego Pallottiego. On chciał być obecnym nieustannie w tych dwóch miejscach jednocześnie, wskazując w ten sposób zasadniczą współzależność między obydwoma doświadczeniami. Jako Pallotyni potrzebujemy tych dwu miejsc jednocześnie i nierozerwalnie”.
Trzeba nam zatem zapytać, skąd to naleganie Pallottiego, by uczynić jednocześnie z Nazaretu i Wieczernika nasze stałe zamieszkanie? Wynika ono z faktu, iż Pallotti pragnął, aby założone przez niego wspólnoty stawały się „laboratoriami apostołów”, w których przenikają się wzajemnie: milczenie i skrzyżowanie dróg, życie ukryte i życie publiczne, interioryzacja i uzewnętrznienie, modlitwa i działanie, formacja ciągła i apostolstwo. Zależało mu bowiem na tym, aby apostoł tak doświadczył spotkania z Bogiem, by obok jego świadectwa nie dało się przejść obojętnie.
ks. Stanisław Stawicki SAC Jamusukro, 22 maja 2021 roku
*******
Królowa Apostołów (Regina Apostolorum)
módl się za nami
Także i ten tytuł używany był od XVI wieku w Litanii loretańskiej. Starsze wersje litanii maryjnych używały podobnych tytułów: Pocieszenie Apostołów (XII wiek), czy też Skarb Apostołów (XV wiek). Tytuł Królowej Apostołów rozpowszechnił się w Kościele dzięki zapoczątkowaniu w Loreto publicznego odmawiania litanii (1531)
“Potem wrócili do Jeruzalem z góry zwanej Oliwną, która znajduje się blisko Jeruzalem, w odległości drogi szabatowej. A gdy tam przybyli, weszli do sali na piętrze, gdzie się zwykle zbierali. Byli tam: Piotr, Jan, Jakub, Andrzej, Filip, Tomasz, Bartłomiej, Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, Szymon Gorliwy i Juda, syn Jakuba. Wszyscy oni modlili się wytrwale i jednomyślnie. Razem z nimi były także kobiety. Maryja, Matka Jezusa, i Jego bracia.” Dz 1,12-14
Do kultu Królowej Apostołów przyczyniła się też praktyka modlitwy różańcowej, szerzona przez dominikanów i bractwa maryjne. Największą zasługę miał tu jednak św. Wincenty Pallotti, który w początkach XIX wieku obrał Maryję za patronkę dzieła Apostolstwa Katolickiego. Papież Pius IX nazwał Maryję Chwałą Proroków i Apostołów (1854), a Leon XIII przedstawił Jej godność królewska jako strzeżenie Kościoła w jedności wiary (1895).
Udział Maryi w posłannictwie Chrystusa i Kościoła dokonuje się w wymiarze pełniejszym niż apostolstwo Dwunastu i innych uczniów Pana. Matka Jezusa pozostaje bowiem w szczególnej relacji do Boga. Biblijną ikoną tajemnicy Królowej Apostołów jest scena oczekiwania w Wieczerniku na dar Ducha Świętego. Maryja jest tam ukazana w centrum wspólnoty Kościoła, pomiędzy Apostołami a „braćmi” z Galilei (por. Dz 1,14).
Zjednoczenie Maryi z Chrystusem poprzez wiarę, nadzieję i miłość ma w stosunku do Apostołów charakter uprzedni i głębszy. Ona bowiem wcześniej i lepiej rozpoznała zbawczy zamysł Boga i tożsamość Jezusa. Weszła też w doskonalszą komunię duchową z Chrystusem i pełniej uczestniczy w Jego potrójnej funkcji: prorockiej, kapłańskiej i królewskiej. Pius XII mówi o Jej królowaniu „macierzyńskim sercem”, a św. Jan Paweł II dodaje w encyklice Redemptoris Mater, że Maryja „współdziała w rodzeniu i wychowaniu synów i córek Kościoła – Matki” (RM 44).
Ona też bardziej niż Apostołowie przyczynia się do rozkrzewienia wiary i rozpowszechnienia Królestwa Chrystusa na ziemi. Pozostaje więc dla nas wszystkich niedościgłym przykładem postawy apostolskiej.
Zwięźle wyraził to soborowy Dekret o apostolstwie świeckich (DA 4): „Doskonałym wzorem takiego życia duchowego i apostolskiego jest Najświętsza Maryja Panna, Królowa Apostołów, która w czasie ziemskiego życia, podobnego do innych, pełnego trosk rodzinnych i pracy, jednoczyła się zawsze najściślej ze swoim Synem i współuczestniczyła w całkiem szczególny sposób w dziele Zbawiciela; teraz zaś wniebowzięta dzięki swej macierzyńskiej miłości opiekuje się braćmi swego Syna, pielgrzymującymi jeszcze oraz narażonymi na niebezpieczeństwa i utrapienia, dopóki nie zostaną doprowadzeni do szczęśliwej ojczyzny. Niech wszyscy z wielką pobożnością oddają Jej cześć i niech powierzają Jej macierzyńskiej opiece swoje życie i apostolstwo”.
******
Pierwotny Kościół – po Zesłaniu Ducha Świętego – tworzyły cztery kategorie ludzi: Apostołowie, kobiety, Maryja oraz bracia, czyli krewni Jezusa. Wyróżnienie kobiet (por. Łk 8,1-3; 23,49.55-56; 24,1-10.23) – to zapowiedź nobilitacji tej grupy w Kościele. We wspólnocie chrześcijańskiej zawsze podkreślano zadania apostolskie oraz równość i godność każdej kobiety i każdego mężczyzny (Ga 3,28; por. J 17,21; Rz 10,12; 1 Kor 12,13; Kol 3,11). W Kościele, który jest jeden, święty, powszechny i apostolski, warto o tym stale przypominać.
Mistyczna katedra litanii loretańskiej/Szkoła Słowa Bozego/ks.Antoni Tronina
******
Litania do Królowej Apostołów
*******
Kyrie elejson, Chryste elejson, Kyrie elejson.
Chryste usłysz nas, – Chryste wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, – zmiłuj się nad nami!
Synu, Odkupicielu świata, Boże, – zmiłuj się nad nami!
Duch Święty, Boże, – zmiłuj się nad nami!
Święta Trójco, Jedyny Boże, – zmiłuj się nad nami!
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko,
Święta Panno nad pannami,
Córko Ojca Przedwiecznego,
Matko Syna Bożego,
Matko Stworzyciela,
Matko Odkupiciela,
Matko Zbawiciela,
Matko Chrystusowa,
Matko Mistycznego Ciała Chrystusa,
Oblubienico Ducha Świętego,
Arko złocona przez Ducha Świętego,
Wybrane naczynie Ducha świętego,
Bramo niebieska,
Drabino Jakubowa,
Namiocie Słowa Bożego,
Uczennico Pańska,
Mistrzyni życia duchowego,
Modlitwy Nauczycielko,
Orędowniczko nasza u Boga,
Wychowawczyni powołań kapłańskich,
Wspomożycielko Ludu chrześcijańskiego,
Gwiazdo nowej ewangelizacji,
Królowo Aniołów,
Królowo Patriarchów,
Królowo Proroków,
Królowo Męczenników,
Królowo Wyznawców,
Królowo Dziewic,
Królowo Ojców Kościoła,
Królowo Doktorów Kościoła,
Królowo wszystkich Świętych,
Królowo rodzin,
Królowo kapłanów,
Królowo ewangelizatorów,
Królowo misjonarzy,
Królowo katechetów i katechistów,
Królowo dziewic poświęconych Chrystusowi,
Królowo tych, których apostolstwem jest cierpienie i samotność,
Królowo i Matko Kościoła,
Błogosławiona Dziewico, Królowo Apostołów, módl się za nami.
Któraś przez Boga została wybrana,
Któraś przez Boga Ojca została od grzechu pierworodnego zachowana,
Któraś przez Ducha Świętego została napełniona,
Któraś uwierzyła słowom Archanioła,
Któraś posłusznie przyjęła plany Boże,
Któraś słowem przyzwolenia stała się Matką Boga,
Któraś przyjęła Boże Słowo do swojego łona,
Któreś się stała namiotem Bożego Słowa,
Któraś zaniosła Dobrą Nowinę do krewnej swej Elżbiety,
Któraś dźwigała Tego, co cały świat stworzył i podtrzymuje,
Któraś porodziła Dawcę życia,
Któraś karmiła Żywiciela świata,
Któraś przez zrodzenia Chrystusa stała się Matką Kościoła,
Któraś macierzyńską opieką otaczała początek Kościoła,
Któraś pasterzom ukazała Pasterza świata,
Któraś mędrcom ze Wschodu objawiła Gwiazdę prawdy i wszelkiej mądrości,
Któraś przyniosła radość prorokini Annie i starcowi Symeonowi,
Któraś mądrością Syna swego przyćmiła mądrość uczonych w Piśmie,
Któraś biesiadnikom z Kany dała najwyborniejsze Wino,
Któraś zachowywała w swoim sercu wszystkie słowa twego Boskiego Syna,
Któraś rozważała w swoim sercu wszystkie słowa Chrystusa,
Któraś pod Krzyżem otrzymała nas za swoje dzieci,
Któraś trwała jednomyślnie na modlitwie z Apostołami,
Któraś w jerozolimskim wieczerniku wraz z Apostołami oczekiwała Zesłania Ducha Świętego,
Któraś w dniu Pięćdziesiątnicy przyjęłaś dar Ducha Świętego,
Któraś wspierała misję Apostołów własną modlitwą,
Która nie przestałaś się modlić za Kościół Chrystusowy,
Która jesteś Królową Apostołów i Matką Kościoła,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módl się za nami Królowo Apostołów.
Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się.
Boże nasz Ojcze, Ty zechciałeś, aby Błogosławiona Dziewica, Królowa Apostołów wyjednała pierwszej wspólnocie uczniów Twojego Syna dar Ducha Świętego, spraw, aby Kościół dzięki Jej wstawiennictwu na nowo napełnił się Twoim Duchem, który ożywia wiarę, rozpala miłość i jednoczy wszystkich ludzi w jednej nadziei Twojego Królestwa. Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.
Instytut Pallottiego
SAKRAMENT SPOWIEDZI ŚW. OD GODZ. 17.00 – 18:00
MSZA ŚW. WIGILIJNA Z NIEDZIELI ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO O GODZ. 18.00
NABOŻEŃSTWO MAJOWE, ZAKOŃCZENIE NOWENNY DO DUCHA ŚWIĘTEGO I WIECZÓR UWIELBIENIA
https://www.eventbrite.co.uk/e 154950805029
NIEDZIELA 23 MAJA – UROCZYSTOŚĆ ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO
*******
Pięćdziesiątnica przypomina, że jest w nas obecny Duch Święty
Drodzy bracia i siostry,
Teraz, gdy plac jest otwarty, możemy powrócić do odmawiania modlitwy wspólnie. Co za radość!
Dziś obchodzimy wielkie święto Pięćdziesiątnicy, wspominając zesłanie Ducha Świętego na pierwszą wspólnotę chrześcijańską. Dzisiejsza Ewangelia (por. J 20, 19-23) odsyła nas ponownie do wieczoru dnia Paschalnego i ukazuje nam Zmartwychwstałego Jezusa, który pojawia się w Wieczerniku, gdzie schronili się uczniowie. Lękali się „Stanął pośrodku, i rzekł do nich: «Pokój wam!» (w. 19). Te pierwsze słowa wypowiedziane przez Zmartwychwstałego: „Pokój wam”, należy uznać za coś więcej niż pozdrowienie: wyrażają przebaczenie udzielone uczniom, którzy go opuścili. Są to słowa pojednania i przebaczenia. I my również, gdy pragniemy pokoju dla innych, przebaczamy im i prosimy o przebaczenie. Jezus daje swój pokój właśnie tym uczniom, którzy się boją, którym trudno uwierzyć w to, co zobaczyli, czyli pusty grób, i którzy nie doceniają świadectwa Mari Magdaleny oraz innych kobiet. Jezus przebacza, zawsze przebacza i daje swoim przyjaciołom swój pokój. Nie zapominajcie: Jezus niestrudzenie przebacza. To nam trudno prosić o przebaczenie.
Przebaczając i gromadząc wokół siebie swoich uczniów, Jezus tworzy z nich swój Kościół: wspólnotę pojednaną i gotową do misji. Pojednaną i gotową do misji. Kiedy jakaś wspólnota nie jest pojednana, to nie jest gotowa do misji: jest gotowa do dyskusji w swoim łonie, jest gotowa do [dyskusji] wewnętrznych. Spotkanie ze Zmartwychwstałym Panem odwraca życie apostołów i przemienia ich w odważnych świadków. Istotnie, zaraz potem mówi: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (w. 21). Słowa te uzmysławiają, że apostołowie są posłani, aby kontynuować tę samą misję, którą Ojciec powierzył Jezusowi. „Ja was posyłam”: nie czas na pozostanie w zamknięciu ani na żałowanie „dobrych czasów” spędzonych z Mistrzem. Radość zmartwychwstania jest wielka, ale jest to radość ekspansywna, której nie należy zatrzymywać dla siebie. W niedziele okresu wielkanocnego usłyszeliśmy najpierw to samo wydarzenie, następnie spotkanie z uczniami z Emaus, potem z Dobrym Pasterzem, mowy pożegnalne i obietnicę Ducha Świętego: wszystko jest ukierunkowane na umocnienie wiary uczniów – a także naszej – w perspektywie misji.
I właśnie w celu ożywienia misji Jezus daje Apostołom swojego Ducha. Ewangelia mówi: „Tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego»” (w. 22). Duch Święty jest ogniem, który pali grzechy i tworzy nowych mężczyzn i kobiety; jest ogniem miłości, z którym uczniowie mogą „podpalić świat”, tej miłości czułości, która ma szczególne upodobanie maluczkich, ubogich, wykluczonych… W sakramentach chrztu i bierzmowania otrzymaliśmy Ducha Świętego z Jego darami: mądrości, rozumu, rady, męstwa, wiedzy, pobożności, bojaźni Bożej. Ten ostatni dar – bojaźni Bożej – jest dokładnie przeciwieństwem bojaźni, która wcześniej sparaliżowała uczniów: jest to umiłowanie Pana, to pewność Jego miłosierdzia i dobroci, to ufność, że możemy iść w kierunku wskazanym przez Niego, nigdy nie zatracając Jego obecności i wsparcia.
Święto Pięćdziesiątnicy odnawia świadomość, że przebywa w nas ożywiająca obecność Ducha Świętego. Daje On także i nam odwagę, by wyjść poza mury obronne naszych „wieczerników”, małych grupek, nie spoczywając w spokojnym życiu i nie zamykając się w jałowych nawykach. Wznieśmy teraz nasze myśli ku Maryi. Była tam, z apostołami, kiedy przyszedł Duch Święty, uczestniczką wraz z pierwszą Wspólnotą cudownego doświadczenia Pięćdziesiątnicy, i prośmy ją, aby wyjednała dla Kościoła żarliwego ducha misyjnego.
papież Franciszek
*******
Kim jest Duch Święty, który do nas przychodzi? (komentarz do Ewangelii)
Kim jest Ten, który w biblijnych obrazach ukazany jest jako ogień, wiatr, woda, tchnienie życia, gołębica?
Tchnienie Ducha
To był wieczór po tym dziwnym, obfitującym w szokujące wieści dniu. Byli w wieczerniku. Jezus stanął pośród nich. Barierą nie były dla Niego ani zaryglowane na głucho drzwi, ani paraliżujący strach zniewalający apostołów. Pozdrowił ich, życząc im pokoju. Pokazał swoje przebite ręce i ranę w boku – ślady męki, wciąż obecne w zmartwychwstałym ciele. A potem tchnął na nich, dając im swego Ducha. Jak ongiś Stwórca, ożywiający boskim tchnieniem dzieło swoich rąk. Zmartwychwstały podzielił się z nimi swoim życiem. Zostali „na nowo stworzeni”.
Bóg nieznany
Kim jest Ten, który w biblijnych obrazach ukazany jest jako ogień, wiatr, woda, tchnienie życia, gołębica? Oznaczające Go symbole wzięte ze stworzonej natury w niedoskonały sposób próbują przybliżyć to, co niewypowiedziane. On jednak pozostaje wciąż „Bogiem nieznanym”. Wymyka się naszym pojęciom. Nie daje się zamknąć w okrągłych zdaniach katechizmowych formuł. Duch Święty. Ojca poznajemy, wsłuchując się w Jego głos rozbrzmiewający na stronach Biblii. Syna spotykamy, prowadzeni słowami ewangelii. Ducha Świętego nie słyszymy. Nie spotkamy Go, wchodząc z Nim w relację: „ja – Ty”. Przez pierwsze tysiąc lat Kościół nie znał nawet modlitw, w których zwracałby się wprost do Ducha Świętego. Sekwencja „Przybądź, Duchu Święty”, czy hymn „Veni Creator Spiritus”, znane nam dziś doskonale, powstają dopiero w średniowieczu.
Bóg nieuchwytny
Nieuchwytny niczym wiatr, od którego pochodzi Jego imię: „powiew” (greckie: „pneuma”, łacińskie: „spiritus”, hebrajskie: „ruah”). Nie ma oblicza. Milczy. Nie jest „partnerem” w dialogu. Ale nie jest bezosobową mocą. Jest Kimś. Jezus, zapowiadając Jego przyjście, mówi o Paraklecie (wspomożycielu, orędowniku, adwokacie, pocieszycielu). Ma On kontynuować dzieło Jezusa w świecie, przypominać Jego słowa, uczyć tych, którzy uwierzyli. Jego obecność objawia szczególną moc, której doświadczają Ci, których napełnił sobą. Jego działanie jest konieczne w każdym przejawie życia Kościoła. Jego moc jest przywoływana przy sprawowaniu każdego z sakramentów (ale zawsze jako prośba skierowana do Ojca: „Ześlij Ducha Świętego…”). Duch Święty milczy. Nie mówi we własnym imieniu. Pozwala jednak mówić ludziom, którym daje swe natchnienia, objawiające wolę Ojca i Syna.
Bóg bliski
Może dlatego tak trudno o Nim mówić. Tak trudno Go sobie wyobrażać. Jest blisko. Zbyt blisko, by stanąć naprzeciw Niego. Jest Kimś, kto mieszka nie na zewnątrz nas, ale w nas. Jest we mnie „bardziej wewnętrznym niż moja własna wewnętrzność, wyższym niż to, co mam najwyższego” (św. Augustyn). Duch Święty, „strumień wody żywej” płynący w naszym wnętrzu.
ks. Grzegorz Michalczyk/Aleteia
********
PIERWSZA MSZA ŚWIĘTA
GODZ.11:00
https://www.eventbrite.co.uk/e 154958343577
ADORACJA PO MSZY ŚW. DO GODZ. 13:00
DRUGA MSZA ŚWIĘTA
GODZ. 13:00
https://www.eventbrite.co.uk/e 154959824005
*******************************
PONIEDZIAŁEK 24 MAJA
UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY MATKI KOŚCIOŁA
transmisja MSZY ŚW. z kaplicy-izby JEZUSA MIŁOSIERNEGO o godz. 19:00
Matka Chrystusowego Kościoła
*******
Święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła obchodzone jest w Kościele katolickim w poniedziałek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego.
Papież Paweł VI 21 listopada 1964 r., pod koniec III sesji Soboru Watykańskiego II, podczas uroczystej Mszy św. ogłosił Najświętszą Maryję Pannę „Matką Kościoła, to znaczy całego ludu chrześcijańskiego, tak wiernych, jak i pasterzy, którzy Ją nazywają Matką Najdroższą”. Postanowił też, aby „odtąd pod tym najmilszym tytułem cały lud chrześcijański jeszcze bardziej oddawał cześć Bożej Rodzicielce”.
Ogłosiwszy Maryję Matką Kościoła, Papież jednocześnie wyjaśnił, jak rozumie te słowa. Maryja jest Matką Kościoła, to jest całego ludu chrześcijańskiego, zarówno wiernych, jak i pasterzy. Podał też wiele racji, dla których zdecydował się na ogłoszenie prawdy o ścisłej relacji Maryi z Kościołem – były nimi prośby biskupów, osobiste przekonanie i pobożność Papieża. Głównym uzasadnieniem tytułu „Matka Kościoła” jest Boskie macierzyństwo Maryi oraz prawda o Kościele jako Mistycznym Ciele Chrystusa. Przeto twierdzenie, że Maryja jest Matką Kościoła, i to zarówno wiernych, jak i pasterzy, należy uznać za naukę autorytatywną, teologicznie pewną, stanowiącą akt papieski zwyczajnego i powszechnego Urzędu Nauczycielskiego.
Matka Kościoła
Chociaż tytuł „Matka Kościoła” nie został użyty dosłownie w Konstytucji dogmatycznej o Kościele, został on zawarty w sposób wyraźny w doktrynie soborowej. Rzeczywiście, w doktrynie soborowej z tajemnicy Kościoła jako obecności Jezusa pośród wspólnoty wierzących można wyciągnąć wniosek o obecności Maryi zjednoczonej z Chrystusem w Kościele. Maryja przynależy do Kościoła i z woli Boga kontynuuje swą misję Matki i doskonałej Uczennicy Boskiego Syna oraz wiernej Służebnicy Pana. Rola Maryi jako „Matki Kościoła” nie wymazuje Jej obecności jako członka tegoż Kościoła i objawia, że Maryja jest „członkiem szczególnym”. Określenie „Matka Kościoła” nie umieszcza Maryi poza Kościołem ani też ponad nim, lecz podkreśla Jej macierzyńskie oddziaływanie jako Przewodniczki wiary wobec sióstr i braci Jezusa, którzy pielgrzymują jeszcze do niebieskiej ojczyzny.
Tytuł „Matka Kościoła”, ogłoszony przez Pawła VI, poszerza w sposób fundamentalny tytuł, który Maryja nosi z samej natury Bożego wybrania – Matka Boga. Tytuł „Theotokos”, nadany Maryi przez sobór w Efezie w 431 r., objawia Jej wielkość, ukazując, jak może być wyniesione stworzenie w tajemnicy Wcielenia. Maryja jest Matką Boga według natury ludzkiej. Misja Maryi określona nazwaniem Jej „Matką Kościoła” ukazuje natomiast bliskość Matki Bożej wobec nas. Tytuł „Matka Kościoła” oddala ewentualne wrażenie o nieosiągalnym przez ludzkość wyniesieniu Maryi, zaś z drugiej strony podkreśla, że Jej wyjątkowe bogactwo obdarowania łaską jest przez Maryję dzielone z całą ludzkością.
Sobór Watykański II, chociaż wstrzymuje się od użycia wprost tytułu „Matka Kościoła”, czci Maryję jako „najznakomitszą Matkę”. Niepojawienie się tego tytułu nie ma motywów doktrynalnych, lecz zależne jest od całego projektu Konstytucji dogmatycznej o Kościele. Zaniechano użycia tego tytułu celowo, gdyż byłby zbyt dwuznaczny, nowy, mało tradycyjny oraz niezgodny z ukierunkowaniem ekumenicznym soboru. Papież Paweł VI, aby pogodzić prośby zwolenników nowego tytułu oraz argumentację jego przeciwników, w swoim przemówieniu na zamknięcie III sesji soboru, po promulgowaniu konstytucji „Lumen gentium”, formalnie ogłosił ten tytuł.
Misja Matki Kościoła zwraca uwagę na wymiar wspólnotowy działania Boga w Maryi i podkreśla Jej macierzyńskie zatroskanie o wszystkich wierzących. W konsekwencji można mówić o duchowym „pokrewieństwie” nie tylko Jezusa z ludzkością, ale również o pokrewieństwie Maryi z ludzkością, które jest konsekwencją tego pierwszego.
Polskie starania o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła
Biskupi polscy uczestniczyli aktywnie w pracach Soboru Watykańskiego II, zabierając głos podczas poszczególnych sesji soborowych i pracując w różnych komisjach, które przygotowywały dokumenty końcowe. W ich imieniu przemawiał prymas Polski Stefan Kardynał Wyszyński, który opowiedział się za włączeniem dokumentu maryjnego do soborowego tekstu o Kościele, zaś cały Episkopat 4 września 1964 r. zwrócił się do papieża Pawła VI z memoriałem o ogłoszenie Maryi Matką Kościoła oraz oddanie Jej Kościoła i świata. Ten modlitewny akt oddania Maryi miałby na celu, pisali biskupi, wyproszenie wolności religii, zjednoczenia chrześcijan i zachowania pokoju na świecie. Episkopat nawiązywał do zapowiedzi Pawła VI o ogłoszeniu Maryi przez sobór Matką Kościoła. Realizacja przedstawionej przez nich prośby byłaby natomiast potwierdzeniem prawdy o Maryi jako Matce Kościoła, a tym samym uznany by był Jej tytuł „Matka Kościoła”.
Wprowadzenie święta Matki Kościoła
Kościół polski, choć nie był jedyny w zabieganiu podczas soboru o przyznanie Maryi tytułu „Matka Kościoła”, wniósł największy wkład w jego ogłoszenie i pierwszy w świecie wprowadził to święto do kalendarza liturgicznego lokalnej wspólnoty kościelnej. Implikacje polskiej postawy na soborze, ukoronowanej ogłoszeniem tytułu „Matki Kościoła”, znalazły swe przedłużenie w staraniach o poświęcenie Maryi Kościoła i świata. Podczas audiencji u Pawła VI, 7 grudnia 1968 r. prymas Stefan Kardynał Wyszyński zwrócił się z prośbą w imieniu całego Kościoła w Polsce, aby Papież, we wspólnocie biskupów całego Kościoła, poświęcił świat Matce Bożej i ogłosił święto Matki Kościoła. Przemówienie Pawła VI, w którym przyjął on propozycję i pozytywnie ocenił pracę Kościoła w Polsce, było „uznaniem polskiej drogi maryjnej”, jak określił to Prymas.
13 października 1969 r. kard. Wyszyński złożył kolejny memoriał Episkopatu Polski w sprawie kultu Matki Kościoła. Starania o Jej święto zostały ukoronowane przez Stolicę Apostolską w 1971 r. dekretem pozwalającym na obchodzenie święta Matki Kościoła w Polsce. Po raz pierwszy obchodzono to święto w poniedziałek po uroczystości Zesłania Ducha Świętego 4 maja 1971 r.
W tym też roku Episkopat Polski zwrócił się do biskupów całego świata z prośbą o wprowadzenie święta w całym Kościele, o czym wcześniej powiadomiono papieża Pawła VI. Memoriał, podpisany 5 września 1971 r., został rozdany podczas synodu biskupów w Rzymie 17 października 1971 r. Sekretariat Stanu odpowiedział na pismo Episkopatu Polski 23 grudnia tegoż roku. Stwierdzono wówczas, że byłoby wskazane oddanie świata Matce Bożej przez papieża w Rzymie, zaś przez biskupów w swoich diecezjach.
Zaznaczyć trzeba, że biskupi polscy dokonali poświęcenia rodziny ludzkiej Matce Bożej 5 września 1971 r. na Jasnej Górze, zaś 12 września tegoż roku uczyniły to wszystkie parafie. Na audiencji u Pawła VI 13 października 1974 r. kard. Stefan Wyszyński razem z kard. Karolem Wojtyłą usłyszeli z ust Papieża: „Przecież wiecie, z jaką życzliwością odnoszę się do waszej prośby”.
Paweł VI zawierzył świat Matce Bożej, w formie prywatnej 8 grudnia 1975 r. Akt Papieża został powtórzony w Polsce 6 czerwca 1976 r., w uroczystość Zesłania Ducha Świętego, w katedrach, zaś w święto Matki Kościoła tegoż roku – we wszystkich parafiach.
Liturgiczna pochwała Matki Kościoła
Formularz liturgiczny święta uwzględnia rozliczne powiązania Kościoła z Najświętszą Maryją Panną, ale przede wszystkim sławi macierzyńską rolę, którą odgrywa Maryja w Kościele i dla Kościoła, zgodnie z wolą Boga. Teksty mszalne podkreślają cztery momenty historii zbawienia:
– Zwiastowanie i Wcielenie Słowa Boga, w którym Maryja Panna, zgadzając się na przyjęcie Syna Bożego „niepokalanym sercem, poczęła Go w dziewiczym łonie i otoczyła macierzyńską troską początek Kościoła, rodząc jego Założyciela” (z Prefacji);
– Testament na Kalwarii, gdzie Jednorodzony Syn Boży „przybity do krzyża ustanowił swoją Rodzicielką, Najświętszą Maryję Pannę, naszą Matką” (z Kolekty);
– Wieczernik jerozolimski i Zesłanie Ducha Świętego w dniu Pięćdziesiątnicy, kiedy to Matka Pana „łączyła swe błagania z prośbami uczniów Chrystusa i stała się wzorem modlącego się Kościoła” (z Prefacji);
– Wniebowzięcie Matki Bożej, albowiem Maryja „wyniesiona do niebieskiej chwały otacza macierzyńską miłością Kościół pielgrzymujący i wspiera go w dążeniu do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański” (z Prefacji).
Maryja jest Matką Kościoła oraz Matką w Kościele, która pomaga nam mocniej wierzyć w Jezusa i razem z nami modli się do Ojca w niebie.
o. Jan Pach OSPPE/Niedziela
***********************************
26 maja
DZIEŃ MATKI
fot. Radio Niepokalanów.pl
”Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar,
płacze a przebacza, odepchnięta wraca – to Miłość Macierzyńska”
Józef Ignacy Kraszewski
*******
Tak mi Mamo jest smutno bez Ciebie,
brak Twych słów i ciepła Twych rąk,
Lecz Ty pewnie wolisz być w niebie,
a tu jest pusty kąt.
Tak mi Mamo jest smutno bez Ciebie.
Czy powrócić wolno Ci tu?
Lecz Ty pewnie wolisz być w niebie,
chociaż ja proszę, wróć.
———-
Biblijne Mamy
———————————–
Dzień Matki skłania do głębszej refleksji nad tajemnicą macierzyństwa objawioną w Piśmie Świętym.
Objawienie biblijne ściśle łączy pojęcie macierzyństwa z poczęciem i zrodzeniem potomstwa. Przekazanie życia zapewnia kobiecie szacunek i uznanie, choć nie gwarantuje odpowiedniej pozycji w hierarchii społecznej. Na wyjątkową rolę kobiety jako dającej życie wskazuje już pierwsza w Biblii wzmianka o narodzinach: imię Ewa tłumaczy się jako „matka wszystkich żyjących” (Rdz 3, 20). W zrodzeniu nowego życia kobieta współdziała ściśle z samym Bogiem: „otrzymałam mężczyznę od Pana” (Rdz 4, 1). W planie Bożym posiadanie dzieci jest marzeniem i szczęściem kobiety, a zarazem zapewnia jej miłość męża.
Anna – matka Samuela
Brak potomstwa natomiast rodzi w kobiecie smutek i prowadzi do konfliktów w małżeństwie. Widać to na przykładzie Anny, matki proroka Samuela. Historia sięga zamierzchłych czasów, jeszcze przed powstaniem monarchii w Izraelu. Anna była ukochaną żoną Elkany z miejscowości Rama w pobliżu Betlejem. W tamtym czasie małżeństwa były często poligamiczne, co stwarzało dodatkowe trudności w relacjach rodzinnych. Ponieważ Anna była niepłodna, jej mąż poślubił drugą żonę, która obdarzyła go licznym potomstwem. Było to dla Anny źródłem licznych upokorzeń ze strony rywalki (por. 1 Sm 1, 1-8). Podczas pielgrzymki do sanktuarium w Szilo Anna gorąco modliła się o syna i z góry oddała go na służbę Bogu. Umocniona przez kapłana słowem Bożym wróciła z mężem do domu.
Wkrótce modlitwa została wysłuchana. „Anna poczęła i po upływie dni urodziła syna i nazwała go imieniem Samuel, ponieważ [powiedziała]: Uprosiłam go u Pana” (1, 20). Po wykarmieniu dziecka Anna ofiarowała je w świątyni na służbę Bogu. Narodziny syna były niewątpliwie cudowną interwencją Boga w życie Anny, które doznało teraz radykalnej odmiany. Łaska ta skłoniła Annę do wyśpiewania pieśni uwielbienia Boga (por. 1 Sm 2). Ta właśnie pieśń uważana jest powszechnie za literacki wzorzec hymnu Maryi, nazwanego Magnificat – od pierwszych słów: „Wielbi dusza moja Pana” (Łk 1, 46-55). Anna w swoim hymnie wyznaje, że macierzyństwo jest zawsze łaską: „To Pan daje śmierć i życie” (1 Sm 2, 6).
Obdarzone łaską
Już dawno zauważono, że św. Łukasz w swojej wersji Ewangelii w opisie dzieciństwa Jezusa korzysta obficie z biblijnej historii narodzin Samuela. Liczne podobieństwa wskazują na literacką i treściową zależność, zamierzoną przez św. Łukasza. I tak Elkana i Anna, po uproszeniu narodzin Samuela, udali się do świątyni w Szilo, aby oddać swe dziecko na służbę Panu. Podobnie udają się Józef i Maryja do Jerozolimy, aby tam ofiarować Dziecię Jezus, poczęte z Ducha Świętego. Kapłan Heli pobłogosławił rodziców Samuela, gdy przyszli do świątyni z doroczną ofiarą (por. 1 Sm 2, 20); tak samo Symeon pobłogosławi Rodziców Jezusa (por. Łk 2, 34). W Szilo były kobiety posługujące u wejścia do Namiotu Spotkania (por. 1 Sm 2, 22); podobnie prorokini Anna (zbieżność imion!) „nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach” (Łk 2, 37).
Oczywiście, obok tych zbieżności św. Łukasz odnotowuje istotną różnicę: podczas gdy Elkana i Anna wrócili do domu sami, pozostawiwszy swe dziecko w świątyni (por. 1 Sm 2, 11), Józef i Maryja wracają wraz z Jezusem, który objawia się stopniowo jako żywa świątynia. Teologia świątyni u Łukasza wykazuje więc znamienny postęp – kładzie on nacisk na tajemnicę Chrystusa. Łukasz jest jednak także ewangelistą Maryi. W jego zestawieniu postaci Anny z Maryją można więc widzieć zaczątek mariologii i nauki o Kościele. Zakończeniem dialogu między Anną a kapłanem Helim były słowa: „Oby służebnica twoja znalazła łaskę w twoich oczach” (por. 1 Sm 1, 18). Ten prosty zwrot ma dla Łukasza wielkie znaczenie, gdyż dobrze ilustruje prawdę o szczególnej łasce, którą jest obdarzona Matka Pana. To nie tylko nawiązanie do imienia Anna (hebrajskie Channa znaczy: „obdarzona łaską”). To przede wszystkim zapowiedź niezwykłego tytułu, którym anioł przywita Maryję (por. Łk 1, 28).
Radość mesjańska, przenikająca kantyk Anny, znalazła żywy oddźwięk w hymnie Maryi. Jest to pieśń ubogiej niepłodnej i wzgardzonej służebnicy, która z łaski Pana stała się matką proroka. Z tego względu kantyk Anny dobrze nadawał się do wyrażenia uczuć Maryi, pokornej Służebnicy Pańskiej, która stała się Matką Mesjasza. Przez zestawienie wielkich dzieł Bożych obie te modlitwy pokazują sposób działania Boga, tak bardzo odmienny od ludzkiego. Bóg wywyższa i poniża, dokonuje cudów łaski i niweczy plany pyszałków.
Dziewica Matka
Ostatni werset kantyku Anny zapowiada przyjście Mesjasza-Króla: „Pan osądza krańce ziemi, On daje potęgę królowi, wywyższa moc swego pomazańca” (1 Sm 2, 10). Pomazaniec (greckie Christos) jest tu tytułem królewskim, gdyż nawiązuje do namaszczenia władcy z rodu Dawida. Jest również tytułem kapłana z rodu Aarona (por. Kpł 4, 3). W sensie duchowym „pomazańcami” byli też prorocy. Psalmista łączy w jednym szeregu postacie największych pomazańców Bożych sprzed epoki monarchii: „Wśród Jego kapłanów są Mojżesz i Aaron, i Samuel wśród tych, którzy wzywali Jego imienia” (Ps 99, 6). Kantyk Anny cieszy się więc w Kościele zrozumiałym poważaniem jako proroctwo o Mesjaszu.
Zestawienie macierzyństwa Anny i Maryi pokazuje jednocześnie, jak Nowy Testament przewyższa wszystkie instytucje dawnego Prawa. Wspomniana na początku „protoewangelia” (por. Rdz 3, 15) zapowiadała, że Niewiasta, której Potomstwo zetrze głowę węża, będzie Matką. Dalsze opisy biblijne, ukazujące ostateczny tryumf Boga nad niepłodnością i śmiercią, zapowiadają coraz wyraźniej przyjście Dziewicy-Matki. Widać to zwłaszcza u Izajasza (por. 7, 14) w proroctwie o Emmanuelu, a także u Micheasza (por. 5, 2) o Tej, „która ma porodzić”. Ewangeliści widzieli w tych tekstach proroctwo, które wypełniło się w Jezusie Chrystusie (por. Mt 1, 23; por. Łk 1, 35-36). On sam, mówiąc o opuszczeniu ojca i matki, nie umniejszał jednak roli macierzyństwa i ojcostwa. Rodzicielstwo w nauczaniu Chrystusa staje się wartością względną: „Błogosławieni są raczej ci, którzy słuchają słowa Bożego i przestrzegają go” (Łk 11, 28). Jego Matka umiała słuchać słowa Bożego i dlatego jest wzorem wszelkiego macierzyństwa.
Uroczysty tytuł „Niewiasty”, który Jezus nadał swej Matce (por. J 2, 4 i 19, 26), przenosi na wyższy poziom dotychczasowe relacje synowskie. Maryja staje się teraz symbolem ludu Bożego w jego macierzyńskiej roli wobec wszystkich wierzących. Zgodnie z nauką Jezusa także św. Paweł przyrównuje się do matki rodzącej w bólach (por. Ga 4, 19) i troskliwie opiekującej się dziećmi (por. 1 Tes 2, 7). Jednocześnie uczy, że w porównaniu z dziewictwem poświęconym Panu macierzyństwo w chrześcijaństwie ma wartość jedynie względną (por. 1 Kor 7). Tak wielkie przewartościowanie dawnych ideałów zawdzięcza Kościół przykładowi dziewiczej Matki Jezusa.
Ks. Antoni Tronina/NIEDZIELA
*******************************
czwartek 27 maja – VIII tygodnia zwykłego
Święto Pana Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana
Święto Pana Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana obchodzone jest w Polsce od 2013 r. Ma ono przyczynić do świętości życia duchowieństwa oraz być inspiracją do modlitwy o nowe, święte i liczne powołania kapłańskie.
Decyzję o wprowadzeniu święta podjęli biskupi zgromadzeni na 360. Zebraniu Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski w Zakopanem w listopadzie 2012 r. W następstwie tej decyzji, w lutym 2013 r. Watykańska Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zatwierdziła dla Kościoła w Polsce nowe święto oraz zatwierdziła jego coroczne obchody na czwartek po Niedzieli Zesłania Ducha Świętego.
Biskupi podkreślają, że święto Jezusa Chrystusa, Najwyższego i Wiecznego Kapłana, wprowadzone w ostatnich dniach pontyfikatu papieża Benedykta XVI jest dla Kościoła w Polsce niejako jego testamentem duchowym.
Egzegeza tekstu biblijnego ma prowadzić do modlitwy. Najlepszym zwieńczeniem tych rozważań będzie litania o Chrystusie-Kapłanie, odmawiana niegdyś w seminariach duchownych. Ojciec święty Jan Paweł II w swojej książce Dar i tajemnica poleca nam ją gorąco dla odnowienia żarliwości apostolskiej. Pisze tam między innymi: “W Ofierze Krzyża, upamiętnianej i uobecnianej w każdej Eucharystii, Chrystus ofiaruje siebie za zbawienie świata. Wezwania litanijne wyrażają całe bogactwo tej tajemnicy (…) Jest w tych wezwaniach zawarte wielkie bogactwo teologicznej wizji kapłaństwa. Litania ta jest głęboko osadzona w Piśmie świętym, a zwłaszcza w “Liście do Hebrajczyków” (Dar i tajemnica, s. 77).
Świętując dzisiejszą uroczystość Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który jest Najwyższym i Wiecznym Kapłanem – dziś również jest pierwszy czwartek miesiąca – a więc mamy podwójną zachętę, aby modlić się za kapłanów, którzy poprzez swoją posługę, przede wszystkim sakramentalną, pomagają nam osiągnąć wieczne zbawienie.
************
Msza święta
transmisja z kaplicy-izby JEZUSA MIŁOSIERDZIA o godz. 19.00
Antyfona na wejście
Chrystus, Pośrednik nowego Przymierza, które trwa na wieki, ma Kapłaństwo nieprzemijające – Hbr 7,24; 9,15
Chwała na wysokości…
Kolekta
Boże, Ty dla chwały Twojego majestatu
i dla zbawienia rodzaju ludzkiego
ustanowiłeś Jednorodzonego Syna swojego
Najwyższym i Wiecznym Kapłanem,
spraw, aby dzięki łasce Ducha Świętego ci,
których On wybrał jako sługi i szafarzy swoich tajemnic, okazali się wierni w wykonywaniu przyjętego
urzędu posługiwania.
Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Czytanie z Księgo Rodzaju – Rdz 22,9-18
A gdy przyszli na to miejsce, które Bóg wskazał, Abraham zbudował tam ołtarz, ułożył na nim drwa i związawszy syna swego Izaaka położył go na tych drwach na ołtarzu. Potem Abraham sięgnął ręką po nóż, aby zabić swego syna. Ale wtedy anioł Pana zawołał na niego z nieba i rzekł: „Abrahamie!” A on rzekł: „Oto jestem”. Powiedział mu: „Nie podnoś ręki na chłopca i nie czyń mu nic złego! Teraz poznałem, że boisz się Boga, bo nie odmówiłeś Mi nawet twego jedynego syna”.
Abraham, obejrzawszy się poza siebie, spostrzegł barana uwikłanego rogami w zaroślach. Poszedł więc, wziął barana i złożył w ofierze całopalnej zamiast swego syna. I dał Abraham miejscu temu nazwę „Pan widzi”. Stąd to mówi się dzisiaj: „Na wzgórzu Pan się ukazuje”.
Po czym anioł Pana przemówił głośno z nieba do Abrahama po raz drugi: „Przysięgam na siebie, mówi Pan, że ponieważ uczyniłeś to, iż nie oszczędziłeś syna twego jedynego, będę ci błogosławił i dam ci potomstwo tak liczne jak gwiazdy na niebie i jak ziarnka piasku na wybrzeżu morza; potomkowie twoi zdobędą warownie swych nieprzyjaciół. Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia na wzór twego potomstwa, dlatego że usłuchałeś mego rozkazu”. Abraham wrócił do swych sług i wyruszywszy razem z nimi w drogę, poszedł do Beer-Szeby. I mieszkał Abraham nadal w Beer-Szebie.
Oto słowo Boże.
Psalm 40
R/ Przychodzę, Boże, pełnić Twoją wolę
Nie chciałeś ofiary krwawej ani z płodów ziemi,
lecz otwarłeś mi uszy:
nie żądałeś całopalenia i ofiary za grzechy.
Wtedy powiedziałem: „Oto przychodzę. R/
W zwoju księgi jest o mnie napisane:
Radością jest dla mnie pełnić Twoją wolę, mój Boże,
a Twoje prawo mieszka w moim sercu”.
Głosiłem Twą sprawiedliwość w wielkim zgromadzeniu
i nie powściągałem warg moich, o czym Ty wiesz,
Panie. R/
Sprawiedliwości Twojej nie kryłem w głębi serca,
głosiłem Twoją wierność i pomoc.
Nie taiłem Twojej łaski ani Twej wierności
przed wielkim zgromadzeniem. R/
Alleluja, alleluja, alleluja.
Dla nas Chrystus stał się posłusznym aż do śmierci, a była to śmierć na krzyżu, dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko i dał Mu imię, które jest ponad wszelkie imię.
Alleluja, alleluja, alleluja.
Słowa Ewangelii według św. Mateusza – Mt 26,36-42
Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: „Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił”. Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: „Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną”. I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: „Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich. Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty”.
Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: „Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe”. Powtórnie odszedł i tak się modlił: „Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja”.
Oto słowo Pańskie.
Modlitwa nad darami
Panie Boże, niech nasz Pośrednik, Jezus Chrystus, uczyni te dary miłymi Tobie;
i wraz z Sobą przedstawi nas jako wdzięczną ofiarę.
Który żyje i króluje na wieki wieków. Amen.
Prefacja
Kapłaństwo Chrystusa i Kościoła
Zaprawdę, godne to i sprawiedliwe,
słuszne i zbawienne, abyśmy zawsze i wszędzie
Tobie składali dziękczynienie, Panie, Ojcze święty,
wszechmogący, wieczny Boże.
Ty przez namaszczenie Duchem Świętym
ustanowiłeś Twojego Jednorodzonego Syna Kapłanem nowego i wiecznego przymierza i postanowiłeś,
że Jego jedyne kapłaństwo będzie trwało w Kościele. Chrystus nie tylko obdarzył cały lud odkupiony królewskim kapłaństwem, lecz w swojej miłości
dla braci wybiera ludzi, którzy przez święcenia otrzymują udział w Jego kapłańskiej służbie.
W Jego imieniu odnawiają oni Ofiarę,
przez którą odkupił ludzi,
i przygotowują dla Twoich dzieci ucztę paschalną. Otaczają oni miłością Twój lud święty,
karmią go słowem i umacniają sakramentami. Poświęcając swoje życie dla Ciebie i dla zbawienia braci,
starają się upodobnić do Chrystusa
i składają Tobie świadectwo wiary i miłości.
Dlatego z Aniołami i wszystkimi Świętymi
wysławiamy Ciebie, z radością wołając:
Święty, Święty, Święty, Pan Bóg Zastępów.
Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej.
Hosanna na wysokości.
Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Hosanna na wysokości.
Antyfona na Komunię
Oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata.
Modlitwa po Komunii
Prosimy Cię, Panie, niech święta Hostia,
którąśmy ofiarowali i przyjęli, odnowi nasze życie, abyśmy nieustannie zjednoczeni z Tobą w miłości, przynosili owoce trwające na wieki.
Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Litania do Chrystusa Kapłana i Żertwy
- Kyrie eleison Chryste eleison. Kyrie eleison.
- Chryste usłysz nas Chryste wysłuchaj nas.
- Ojcze z nieba Boże, zmiłuj się nad nami.
- Synu, Odkupicielu świata, Boże,
- Duchu Święty, Boże,
- Święta Trójco, jedyny Boże,
- Jezu, Kapłanie na wieki, zmiłuj się nad nami.
- Jezu, nazwany przez Boga Kapłanem na wzór Melchizedeka,
- Jezu, Kapłanie, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą,
- Jezu, Kapłanie wielki,
- Jezu, Kapłanie z ludzi wzięty,
- Jezu, Kapłanie dla ludzi ustanowiony,
- Jezu, Kapłanie wszystkich wierzących,
- Jezu, Kapłanie większej od Mojżesza czci godzien,
- Jezu, Kapłanie prawdziwego przybytku,
- Jezu, Kapłanie dóbr przyszłych,
- Jezu, Kapłanie święty, niewinny i nieskalany,
- Jezu, Kapłanie wierny,
- Jezu, Kapłanie miłosierny,
- Jezu, Kapłanie dobroczynny,
- Jezu, Kapłanie pałający gorliwością o Boga i ludzi,
- Jezu, Kapłanie na wieczność doskonały,
- Jezu, Kapłanie, który wszedłeś do nieba,
- Jezu, Kapłanie, siedzący po prawicy Majestatu na wysokości,
- Jezu, Kapłanie wstawiający się za nami przed obliczem Boga,
- Jezu, Kapłanie, któryś nam otwarł drogę nową i żywą,
- Jezu, Kapłanie, któryś umiłował nas i obmył od grzechów Krwią swoją,
- Jezu, Kapłanie, któryś siebie samego wydał jako Ofiarę i Hostię dla Boga,
- Jezu, Ofiaro Boga i ludzi,
- Jezu, Ofiaro święta,
- Jezu, Ofiaro niepokalana,
- Jezu, Ofiaro przyjęta przez Boga,
- Jezu, Ofiaro przejednania,
- Jezu, Ofiaro uroczysta,
- Jezu, Ofiaro chwały,
- Jezu, Ofiaro pokoju,
- Jezu, Ofiaro przebłagania,
- Jezu, Ofiaro zbawienia,
- Jezu, Ofiaro, w której mamy ufność i śmiały przystęp do Boga,
- Jezu, Ofiaro, która dwoje jednym uczyniła,
- Jezu, Ofiaro od założenia świata ofiarowana,
- Jezu, Ofiaro żywa przez wszystkie wieki.
- Bądź nam miłościw, przepuść nam, Jezu.
- Bądź nam miłościw, wysłuchaj nas, Jezu.
- Od zła wszelkiego, wybaw nas, Jezu.
- Od nierozważnego wejścia na służbę Kościoła,
- Od grzechu świętokradztwa,
- Od ducha niepowściągliwości,
- Od pogoni za pieniądzem,
- Od wszelkiej chciwości,
- Od złego używania majątku kościelnego,
- Od miłości świata i jego pychy,
- Od niegodnego sprawowania świętych Tajemnic,
- Przez odwieczne Kapłaństwo Twoje,
- Przez święte namaszczenie Boskości, mocą którego Bóg Ojciec uczynił Cię Kapłanem,
- Przez Twego kapłańskiego Ducha,
- Przez Twoje posługiwanie, którym na ziemi wsławiłeś Ojca Twego,
- Przez krwawą ofiarę z Siebie raz na Krzyżu złożoną,
- Przez tę samą ofiarę codziennie na ołtarzu odnawianą,
- Przez Boską władzę, którą jako jedyny i niewidzialny Kapłan wykonujesz przez swoich kapłanów.
- Abyś wszystkie sługi Kościoła w świętej pobożności zachować raczył, Ciebie prosimy, wysłuchaj nas, Panie.
- Aby ich napełnił Duch kapłaństwa Twego,
- Aby usta kapłanów strzegły wiedzy,
- Abyś na żniwo swoje robotników nieugiętych posłać raczył,
- Abyś sługi Twoje w gorejące pochodnie przemienił,
- Abyś pasterzy według Twego Serca wzbudzić raczył,
- Aby wszyscy kapłani nienaganni byli i bez skazy,
- Aby wszyscy, którzy zobaczą sługi ołtarzy, Pana uczcili,
- Aby składali Ci ofiary w sprawiedliwości,
- Abyś przez nich cześć Najświętszego Sakramentu rozkrzewić raczył,
- Kapłanie i Ofiaro.
- Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Jezu.
- Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Jezu.
- Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami, Jezu.
- Jezu, Kapłanie, usłysz nas.
- Jezu, Kapłanie, wysłuchaj nas.
Módlmy się. Boże, Uświęcicielu i Stróżu Twojego Kościoła, wzbudź w nim przez Ducha Twojego godnych i wiernych szafarzy świętych Tajemnic, aby za ich posługiwaniem i przykładem, przy Twojej pomocy, lud chrześcijański kierował się na drogę zbawienia. Boże, Ty nakazałeś modlącym się i poszczącym uczniom oddzielić Pawła i Barnabę do dzieła, do którego ich przeznaczyłeś, bądź teraz z Twoim Kościołem trwającym na modlitwie, i wskaż tych, których do służby wybrałeś. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
******************************
PIĄTEK 28 MAJA
ADORACJA I SAKRAMENT SPOWIEDZI ŚW. OD GODZ. 18:00
MSZA ŚW. – GODZ. 19.00
REJESTRACJA PRZY WEJŚCIU DO KOŚCIOŁA
********
SOBOTA 29 MAJA
GODZ. 18:00 – MSZA ŚW. WIGILIJNA Z UROCZYSTOŚCI TRÓJCY ŚWIĘTEJ
Msza św. w intencji członków Żywego Różańca
https://www.eventbrite.co.uk/e/156324118647
**********
NIEDZIELA 30 MAJA
Uroczystość Najświętszej Trójcy
***
PIERWSZA MSZA ŚW. – GODZ. 11:00
https://www.eventbrite.co.uk/e/156324218947
ADORACJA I SAKRAMENT SPOWIEDZI ŚW. – PO MSZY ŚW. DO GODZ. 13:00
DRUGA MSZA ŚW. – GODZ. 13:00
https://www.eventbrite.co.uk/e/156324327271
REJESTRACJA NA EVENTBRITE OD WTORKU 25 MAJA GODZ. 20:00
*****
Podczas Mszy św. zobowiązani jesteśmy do przestrzegania poniższych przepisów:
– w kościele należy nałożyć maseczkę lub zakryć usta i nos szalikiem (nie dotyczy to dzieci poniżej 5-go roku życia i osób, które ze względów zdrowotnych nie mogą nosić maseczki),
– przy wejściu i wyjściu z kościoła należy zdezynfekować ręce,
– należy zachować dystans społeczny (około 2 metrów),
– w kościele będą wolontariusze, którzy będą służyć pomocą, prosimy stosować się do ich wskazań,
– limit osób w kościele św. Szymona wynosi 55 osób
************************************************************
kościół św. Szymona
kościół św. Piotra
Kościół św. Piotra jest jedną z najwcześniejszych parafii katolickich, która została przywrócona po reformacji (o dwie dekady wcześniej zanim na nowo przywrócono strukturę hierarchii Kościoła katolickiego). To tu, na West End, została odprawiona pierwsza Msza św., po bardzo wielkich prześladowaniach katolików przez szkockich kalwinów, pod gołym niebem w Roku Pańskim 1855 w pobliżu obecnej Merkland Street. Historyczny parasol, który chronił wtedy przed deszczem kapłana celebrującego Mszę św. znajduje się w biurze parafialnym św. Piotra, jako cenna pamiątka z tamtych czasów. Pierwszy kościół św. Szymona został otwarty przy Bridge Street w maju 1858 roku. Wtedy też została wybudowane plebania i szkoła. Kościół św. Szymona na początku był pod wezwaniem św. Piotra, ale kiedy okazało się, że jest zbyt mały dla rosnącej liczby katolików na “Partiku”, w roku 1903 powstał dużo większy kościół św. Piotra. Żeby nie myliło się o który kościół chodzi, dlatego pierwszy nazywano Bridge Street Church. Jednak od roku 1945 powrócono do patrona św. Piotra używając jego pierwszego imienia – Szymon.
Podczas II wojny światowej, w latach 1940-1944, polscy żołnierze każdej niedzieli przychodzili do tego kościoła na Mszę św. z Yorkhill, gdzie umieszczone były wtedy koszary, jedne z wielu, w których zakwaterowano polskie wojsko. I od tamtej pory kościół św. Szymona znany jest też jako “Polish Church” – polski kościół. Polacy, którzy osiedlili się w Glasgow po wojnie, wraz z rodzinami, od tamtej pory są bardzo związani z tym kościołem. Od 1975 roku kapelanem dla Polaków jest ks. Marian Łękawa SAC, który objął polskie duszpasterstwo po śmierci ks. kanonika Jana Gruszki. W tym czasie proboszczem parafii św. Szymona był bardzo znany ks. Patrick “Pady” Tierney, dzięki któremu kościół św. Szymona nie został zamknięty.
************************************************************************************************************
kontakt z duszpasterzem:
telefon domowy: 0141 339 9163
telefon komórkowy: 00 44 7974 240501
e-mail: marian.lekawa@gmail.com
Mieszkam w hostelu Domu Polskiego im gen. Władysława Sikorskiego – 4 Park Grove Terrace, Glasgow G3 7SD
Jestem do dyspozycji każdego dnia nie tylko aby usłużyć w sakramencie spowiedzi św. czy w sakramencie namaszczenia chorych, ale również na wspólną modlitwę czy rozmowę o trudnych wyzwaniach dzisiejszego czasu.
************************************************************************************************************
ŻYWY RÓŻANIEC
Aby Matka Boża była coraz bardziej znana i miłowana!
„Różaniec Święty, to bardzo potężna broń. Używaj go z ufnością, a skutek wprawi cię w zdziwienie”.
(św. Josemaria Escriva do Balaguer)
***
INTENCJA ŻYWEGO RÓŻAŃCA NA MIESIĄC MAJ 2021
Intencja powszechna:
Módlmy się, aby odpowiedzialni za finanse współpracowali z rządami w celu uregulowania sfery finansowej i chronienia obywateli przed jej zagrożeniami.
więcej informacji – Vaticannews.va: Papieska intencja
***
Intencje Polskiej Misji Katolickiej w Szkocji:
– Za naszych kapłanów, aby dobry Bóg umacniał ich w codziennej posłudze oraz o nowe powołania do kapłaństwa i życia konsekrowanego.
– Za papieża Franciszka, aby Duch Święty go prowadził, a św. Michał Archanioł strzegł.
– Kościół czekając na nowe wylanie Ducha Świętego trwa na modlitwie wraz Maryją, Matką Jezusa. Rozpoznanie działania Ducha Świętego widoczne jest po owocach, w których poznajemy obecność i działanie Ducha Świętego w naszym sercu. Są to cechy człowieka współpracującego z Duchem Świętym: „Owocem zaś Ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Gal. 5, 22-23)
***
Intencja dla Róży Matki Bożej Częstochowskiej (II)
i św. Róży:
– Rozważając drogi zbawienia w Tajemnicach Różańca prosimy Bożą Matkę, aby wypraszała u Syna Swego a Pana naszego właściwe drogi życia dla naszych dzieci.
Strona Żywego Różańca: zr.kosciol.org – intencje, ogłoszenia, patroni róż, tajemnice różańcowe.
************************************************************************************************************
PIĘDZIESIĄTNICA
*******
W niedzielę 23 maja Kościół Katolicki będzie przeżywał Uroczystość Zesłanie Ducha Świętego. Apostołowie wraz z Maryją, Bożą Matką, po Wniebowstąpieniu Pana Jezusa, trwali w wieczerniku na modlitewnym oczekiwaniu, przygotowując się w ten sposób na przyjście Ducha Pocieszyciela obiecanego przez Chrystusa, jak jest napisane w Ewangelii według św. Jana (14.15-20). Wspólnota gromadzącą się przy kościele św. Szymona zaprasza do uczestniczenia w 9-dniowej nowennie przed uroczystością Zesłania Ducha Świętego. Nowenna rozpoczyna się w piątek – 14 maja, w kościele św. Szymona o godz. 18.00. Niżej podany jest tekst tej nowenny na każdy dzień. Oby te dni wspólnej modlitwy wyprosiły u Boga w Trójcy Jedynego za wstawiennictwem Bożej Rodzicielki odnowienie naszych serc i napełniły się z nową mocą Darami Ducha Świętego.
1. O Stworzycielu Duchu, przyjdź, Nawiedź dusz wiernych Tobie krąg. Niebieską łaskę zesłać racz Sercom, co dziełem są Twych rąk.
2. Pocieszycielem jesteś zwan I najwyższego Boga Dar. Tyś namaszczeniem naszych dusz, Zdrój żywy, Miłość, ognia żar.
3. Ty darzysz łaską siedmiokroć, Bo moc z prawicy Ojca masz. Przez Ojca obiecany nam, Mową wzbogacasz język nasz.
4. Światłem rozjaśnij naszą myśl, W serca nam miłość świętą wlej I wątłą słabość naszych ciał Pokrzep stałością mocy swej.
5. Nieprzyjaciela odpędź w dal I Twym pokojem obdarz wraz. Niech w drodze za przewodem Twym Miniemy zło, co kusi nas.
6. Daj nam przez Ciebie Ojca znać, Daj, by i Syn poznany był I Ciebie, jedno tchnienie Dwóch, Niech wyznajemy z wszystkich sił.
7. Niech Bogu Ojcu chwała brzmi, Synowi, który zmartwychwstał I Temu, co pociesza nas Niech hołd wieczystych płynie chwał. Amen.
*******
“Owocem ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” – poucza Paweł Apostoł.
Nie sposób przecenić znaczenie tych owoców
w naszym codziennym, chrześcijańskim życiu.
Pożytecznie i mądrze jest prosić o nie
w modlitwie tak szczególnej
jak nowenna do Ducha Świętego.
——————-
NOWENNA PRZED UROCZYSTOŚCIĄ ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO
… Nowenna do Ducha Świętego, oparta na rozważaniu i upraszaniu dziewięciu „owoców Ducha Świętego”, wymienionych w Liście św. Pawła do Galatów. Pozwólmy się prowadzić Duchowi Świętemu – prosił Apostoł i zarazem zalecał, aby owoce te zdobywać i na ich miarę kształtować nasze życie. Podkreślał ich wagę w miłości i wolności chrześcijańskiej. Pisał: „Oto, czego uczę: postępujcie według ducha, a nie spełnicie pożądania ciała. Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa… Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” (Ga 5,1618.22).
…. Proponuję, aby modlitewne skupienie, towarzyszące odprawianiu nowenny o owoce Ducha Świętego, wzbogacić codziennymi, konkretnymi czynami. Niech podane propozycje i intencje modlitewne po każdym rozważaniu pomogą upraszać potrzebne łaski oraz żyć owocami Ducha Świętego, umacniać je i pogłębiać w swoim życiu.
o. Mirosław Piątkowski SVW, święto Zwiastowania Pańskiego, 25.03.2006
Za zgodą Kurii Biskupiej Warszawsko-Praskiej, 30.10.2006 r., nr 1942(K)
——————————————————————————————————————–
DZIEŃ PIERWSZY – piątek 14 maja 2021
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 18.00 – 19.00
Msza św. – godz. 19.00
MIŁOŚĆ – CARITAS
Bóg jest miłością. Te słowa z Pierwszego Listu św. Jana (4,16) ze szczególną jasnością objawiają istotę wiary chrześcijańskiej. W tym krótkim stwierdzeniu, jak zauważa na początku swojej pierwszej encykliki papież Benedykt XVI, zawiera się chrześcijański obraz Boga i wyłaniający się z niego obraz człowieka i jego drogi. Jan Apostoł nie napisał tych słów po wnikliwej analizie intelektualnej, ale po spotkaniu i doświadczeniu miłości Boga w osobie Jezusa Chrystusa. Wielu współczesnych Janowi, tak jak on sam, poznało miłość i uwierzyło w miłość, jaką Bóg nam okazuje. My, choć, żyjemy już w innym czasie i innych sytuacjach, nadal spotykamy chrześcijan, którzy żyją miłością i doświadczamy miłości Boga i ludzi. Doświadczamy miłości Boga w Eucharystii, którą zostawił nam Jezus i w której w każdej chwili jest On obecny dla nas. Możemy też trwać w Jego miłości, bo daje nam samego siebie. Możemy wreszcie sami miłować Boga i ludzi swoją (i co więcej) Jego miłością. Wszystko to jest możliwe dzięki działaniu i mocy Ducha Świętego, który jest nam bezustannie dawany. „Miłość Boża rozlana jest w sercach naszych przez Ducha Świętego, który został nam dany” (Rz 5,5); „Albowiem Bóg tak umiłował świat, aby każdy kto w Niego wierzy nie zginął, ale miał życie wieczne” (J 3,16). Kto zatem trwa w miłości, trwa w Bogu… Przyzywajmy Ducha Świętego, aby trwać w miłości i obdarowywać nią innych, aby doświadczać miłości Bożej i odczuwać, że naprawdę jesteśmy kochani przez Niego, aż do „szaleństwa krzyża”!
Czyn ku wzrastaniu w miłości – przyjmowanie Pana Jezusa w Komunii świętej
Intencja ogólna:
Przybądź Duchu Święty… daj szczęście bez miary! Pomóż nam dzięki jak najczęstszemu uczestniczeniu we Mszy świętej i przyjmowaniu Jezusa w Komunii świętej umacniać miłość do Ciebie i bliźniego, samego siebie i całego świata stworzonego.
Intencja osobista:
Duchu Święty, w szczególny sposób zawierzam ci moją osobistą troskę, którą w obecnym czasie jest… (w tym miejscu wymienić to, o co szczególnie chcę prosić w tej nowennie do Ducha Świętego).
Następnie można odmówić koronkę do Ducha Świętego albo jedno Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Chwała Ojcu oraz modlitwę na zakończenie:
Módlmy się: Boże, któryś pouczył serca wiernych światłem Ducha Świętego, daj nam w tymże Duchu poznać, co jest prawe, i Jego pociechą zawsze się radować. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Niepokalana Oblubienico Ducha Świętego, – Módl się za nami.
Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą (Łk 11,13).
KORONKA KU CZCI DUCHA ŚWIĘTEGO
Krzyżyk:
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Wierzę w Boga Ojca…
Koralik po krzyżyku:
Przybądź, Duchu Święty,
Spuść z niebiosów wzięty
Światła Twego strumień.
Przyjdź, Ojcze ubogich,
Dawco darów mnogich,
Przyjdź, Światłości sumień!
O najmilszy z Gości,
Słodka serc radości,
Słodkie orzeźwienie.
W pracy Tyś ochłodą,
W skwarze żywą wodą,
W płaczu utulenie.
Światłości najświętsza,
Serc wierzących wnętrza
Oddaj swej potędze!
Bez Twojego tchnienia
Cóż jest wśród stworzenia?
Jeno cierń i nędze!
Obmyj, co nieświęte,
Oschłym wlej zachętę,
Ulecz serca ranę!
Nagnij, co jest harde,
Rozgrzej serca twarde,
Prowadź zabłąkane.
Daj Twoim wierzącym,
Daj wieniec zwycięstwa,
Daj szczęścia bez miary!
Amen.
Siedem części po trzy koraliki:
1. Bądź uwielbiony, Boże Duchu Święty, i przyjdź do nas w darze mądrości.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu.
2. Bądź uwielbiony, Boże Duchu Święty, i przyjdź do nas w darze rozumu.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu.
3. Bądź uwielbiony, Boże Duchu Święty, i przyjdź do nas w darze rady.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu..
4. Bądź uwielbiony, Boże Duchu Święty, i przyjdź do nas w darze męstwa.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu.
5. Bądź uwielbiony, Boże Duchu Święty, i przyjdź do nas w darze umiejętności.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
6. Bądź uwielbiony, Boże Duchu Święty, i przyjdź do nas w darze pobożności.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo…Chwała Ojcu…
7. Bądź uwielbiony, Boże Duchu Święty, i przyjdź do nas w darze bojaźni Bożej.
Ojcze nasz… Zdrowaś Maryjo… Chwała Ojcu…
– Ześlij Ducha Twego, Panie, a powstanie życie,
– I odnowisz oblicze ziemi.
Zakończenie:
Módlmy się: Boże, Tyś pouczył serca wiernych światłem Ducha Świętego: daj nam w tymże Duchu poznać, co jest prawe i Jego pociechą zawsze się radować. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
– Niepokalana Oblubienico Ducha Świętego,
– Módl się za nami.
Codzienne ofiarowanie się Duchowi Świętemu:
Boże, Duchu Święty, słodka miłości Ojca i Syna. Aby całkowicie należeć do Ciebie, oddaję Ci teraz i na zawsze: moje serce, moje ciało i duszę, moje siły i zdolności, moje cierpienia i radości, moje życie i śmierć. Oddaję Ci też wszystkich, którzy są mi drodzy i wszystko, czym jestem i co posiadam, abyś Ty sam mógł tym rozporządzać i panować nade mną swoją miłością, teraz i w wieczności. Amen.
(św. Arnold Janssen SVD)
——————————————-
DZIEŃ DRUGI – sobota 15 maja 2021
Msza św. wigilijna z uroczystości Wniebowstąpienia Pańskiego – godz. 18.00
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 19.00 – 20.00
RADOŚĆ – GAUDIUM
„Aby radość moja w was była i aby radość wasza była pełna” – to życzenie, a nawet polecenie, Jezusa skierowane do uczniów. Bóg w Jezusie pragnie dla nas pełnej radości. Czy zdaję sobie z tego sprawę? Prawdziwa radość jest możliwa i dla mnie i takiej radości dla mnie pragnie Bóg! Uczniowie Jezusa przypatrywali Mu się bacznie przez trzy lata i widzieli, że nieraz doznawał głębokiej radości. Oni sami uczestniczyli w Jego radości. „Kiedy wróciło siedemdziesięciu dwóch z radością mówiąc: Panie przez wzgląd na Twoje imię nawet złe duchy nam się poddają” (Łk 10,17); „W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom»” (Łk 10,21).
Radość była również udziałem Apostołów po wstąpieniu Jezusa do nieba. Choć nie było Go już fizycznie pośród nich, tak jak to jest w naszej sytuacji, to jednak doświadczali pełni radości. Była ona ich udziałem nawet w trudnych sytuacjach, gdy doznawali cierpienia! Kiedy członkowie Sanhedrynu kazali ubiczować Apostołów za głoszenie “Dobrej Nowiny o Jezusie i zabronili im przemawiać w imię Jezusa, „oni odchodzili sprzed Sanhedrynu i cieszyli się, że stali się godni cierpieć dla imienia Jezusa” (Dz 5,41). Potwierdza to także świadectwo Pawła Apostoła z Listu do Kolosan: „Teraz raduję się w cierpieniach za was i ze swej strony w moim ciele dopełniam braki udręk Chrystusa, dla dobra Jego ciała, którym jest Kościół” (Kol 1,24). Nie były to tylko słowa pisane w liscie. Kiedy przebywał w więzieniu razem z Sylasem, zakuty w dyby, po wymierzeniu mu wielu razów „śpiewał hymny Bogu” (Dz 16,25).
Biblia w wielu miejscach ukazuje nam, że ludzie dzięki żywej relacji z Bogiem, dzięki modlitewnemu życiu, jakie prowadzą, doznają prawdziwej radości, i to nawet w cierpieniu. Mojżesz i Izraelici śpiewali pieśni i tańczyli na cześć Pana, gdy „mocną ręką” wyprowadził ich z niewoli (por. Wj 15,1-21). Dawid również tańczył wśród radosnych okrzyków przed Arką Pańską po zwycięstwie nad wrogiem (por. 2 Sm 6,14-15). Maryja, Matka Jezusa, wyraża swoją radość w hymnie nazywanym Magnificat: ,Raduje się duch mój w Bogu zbawcy moim…” (Łk 1,47). Święty Jan Chrzciciel także – mimo surowego życia, jakie prowadził – zaświadcza o głębokiej radości, jakiej doznaje w relacji z Bogiem i w spotkaniu z Jezusem: „Przyjaciel oblubieńca, który stoi i słucha go, doznaje najwyższej radości na głos oblubieńca. Ta zaś moja radość doszła do szczytu” (J 3,29). I choć doznajemy smutku, to jednak Jezus obiecuje, że „smutek wasz zamieni się w radość… a radości waszej nikt wam nie zdoła odebrać” (J 16,20.22). Duch Święty sprawia, że Jezus jest obecny w naszym życiu. Przyzywajmy Ducha, aby zstępował na nas i uobecniał pośród nas Jezusa. Aby zamieniał nasze smutki w radość, której nikt nam nie zdoła odebrać.
Czyn ku rozwijaniu radości – regularna lektura duchowa (np. życiorysy świętych)
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… słodka serc radości! Pomóż nam rozwijać i umacniać radość w sobie dzięki lekturze duchowej, a w szczegółności dzięki przypatrywaniu się sługom Bożym, błogosławionym i świętym.
Dalej tak, jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
————————————-
DZIEŃ TRZECI – Niedziela 16 maja 2021 – UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWSTĄPIENIA PAŃSKIEGO
Pierwsza Msza św. – godz.11.00
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 12.00 – 13.00
Druga Msza św. – godz. 13.00
POKÓJ – PAX
Pokój serca jest największą i najgłębszą potrzebą człowieka. Franciszek Kyutaro Hashimoto, Japończyk urodzony w Osace, był buddystą. Kiedy spotkał brata Romualda Mrozińskiego, franciszkanina, zafascynował się głębokim, wewnętrznym jego pokojem. ,Widziałem, że jest to prawdziwy pokój Chrystusa, pokój, którego nie znalazłem w kulturze i religijności japońskiej. Urzeczony bratem Romualdem, pokojem, który miał w sobie, zapragnąłem zostać chrześcijaninem” (z książki Rozmowy o chrześcijaństwie w Japonii… i w Polsce, wydanej przez Verbinum).
Pokój jest pragnieniem człowieka. Pokoju chce Bóg dla ludzi. Kiedy narodził się Chrystus, aniołowie objawiając się pasterzom i zwiastując im Jego przyjście, wielbili Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom Jego upodobania” (Łk 2,14). Pokój Boga jest możliwy dla narodów całej ziemi i wszystkich ludzi dobrej woli. Pokój Boży nie oznacza jednak tylko braku wojny. Jest przede wszystkim wewnętrznym stanen ducha, którym możemy się cieszyć mimo wojny, prześladowań i cierpień. Kiedy Jezus żegnał się ze swoimi uczniami, mówił do nich: „Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze, ani się nie lęka!” (J 14,27)
Jeśli słyszałeś o chrześcijanach, którzy wewnętrznie spokojni i bez lęku stają wobec różnych trudnych sytuacji życiowych, np. ciężkiej choroby czy śmierci, to tym samym dowiedziałeś się, czym jest prawdziwy pokój, który daje Chrystus. Tylko Jezus Chrystus może dać nam prawdziwy pokój. My sami nie możemy go sobie dać. Świat daje i odbiera pokój. Jeśli daje pokój, to często jest on tylko pozorny albo częściowy. Jezus przychodząc po swoim zmartwychwstaniu do uczniów, przynosi im przede wszystkim pokój.
Mówi do nich: „Pokój wam”. Tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Komu odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, komu zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20,19-23). Jezus w sposób szczegółny udziela nam prawdziwego pokoju przez Ducha Świętego, gdy wyznajemy nasze grzechy w sakramencie pojednania! Jeśli pragniemy, by w naszych sercach i umysłach zagościł prawdziwy pokój Boga, przyzywajmy go z gorliwością i stałością, i oczyszczajmy się z naszych grzechów, stanowiących przeszkodę na drodze do pokoju.
Czyn ku odnajdywaniu Bożego pokoju – regularna spowiedź
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… bez Twojego tchnienia cóż jest wśród stworzenia? Jeno cierń i nędze! Pomóż nam umacniać pokój w sobie, wokół siebie i na całym świecie dzięki dobrze przeżytemu, comiesięcznemu sakramentowi pojednania.
Dalej tak jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
—————————————-
DZIEŃ CZWARTY – poniedziałek 17 maja 2021
Msza św. – godz. 19.00
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 18.00 – 19.00
CIERPLIWOŚĆ – LONGAMINITAS
Kardynał Ratzinger, obecny papież Benedykt XVI, pisząc o przemianach w Europie, a szczególnie we wschodniej jej części, podkreślą siłę cierpliwego świadectwa chrześcijan. „Jak znaczące jest to, czego mogła dokonać cierpliwość, a z tym i związane cierpienie duchowe, psychiczne i fizyczne chrześcijan. Fakt, że w Europie Wschodniej wiara stała się siłą, która okazała się mocniejsza niż «naukowy socjalizm» wypływa przede wszystkim z pokory i cierpliwości cierpiących, w których świadectwie uwidoczniła się większa obietnica. Jesteśmy od nowa zdani na to, aby przekraczać samych siebie na drodze wiary w Żywego Boga. Odwagi do tego, by wierzyć tak dziś jak i niegdyś, nie da się przekazać na czysto intelektualnej drodze. Przede wszystkim wymaga ona świadków, którzy ją poprzez swoje życie i cierpienie zweryfikują jako słuszną drogę. Jednak ta właśnie droga prowadzi do Żywego Boga” (por. J. Ratzinger, Czas przemian w Europie, Kraków 2001, s. 93).
Cierpliwość to wytrwałość w drodze do wyznaczonego celu. Zwykle celu nie osiąga się natychmiast, w jednej chwili, ale po upływie jakiegoś czasu, nieraz długiego. Cnota ta nierzadko jest związana z trudem, zmęczeniem czy bólem, ale znoszonym w spokoju. W doskonaleniu cnoty cierpliwości i trwaniu w niej pomaga wpatrywanie się w cel, który chce się osiągnąć, jasna wizja drogi, którą się podąża, świadomość, że nie jesteśmy na tej drodze sami. Kto jest cierpliwy, nie zniechęca się upadkami, bo wie, jak ważny jest cel, do którego dąży. Cierpliwości potrzebujemy w znoszeniu naszych słabości i ciągłym nawracaniu się do Boga. Jednocześnie postawa ciągłego nawracania się wyrabia w nas cierpliwość i daje nadzieję na ostateczne osiągnięcie celu.
Teresa z Avila, wielka święta i mistyczka hiszpańska, w krótkich i pięknych słowach określiła wartość cierpliwości: „Niech nic cię nie niepokoi, kto ma Boga, temu niczego nie brakuje, cierpliwością osiągnie się wszystko”.
Czyn ku wzrastaniu w cierpliwości – postawa stałego nawracania się
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… daj wieniec zwycięstwa! Umocnij naszą cierpliwość dzięki postawie nieustającego nawracania się.
Dalej tak jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
—————————————-
DZIEŃ PIĄTY – wtorek 18 maja 2021
Msza św. – godz. 19.00
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 18.00 – 19.00
UPRZEJMOŚĆ – BENIGNITAS
Jest wiele książek uczących dobrych manier – sztuki savoir vivre’u. W szczególności w zawodach sportowych, choć nie tylko, ma obowiązywać zasada fair play, czyli uczciwej i, mimo współzawodnictwa, honorowej walki. Przyznaje się nawet bardzo zaszczytną nagrodę fair play. Wszystko to świadczy, że uprzejmość nie jest powszechnie i na co dzień spotykaną postawą, choć na pewno bardzo upragnioną. Zależy nam, aby inni byli wobec nas uprzejmi i przyjaźnie do nas nastawieni w pracy, na ulicy czy w domu. Z własnego doświadczenia jednak wiemy, że nie jest łatwo przez cały czas być uprzejmym. Przyznajemy, że zdobywamy się na uprzejmość i grzeczność w szczególnych miejscach, w spotkaniu z wyjątkowymi osobami, w szczególnych sytuacjach. Ale słabość charakteru i zmienność emocji nie pozwalają nam być uprzejmymi zawsze i wszędzie. Zdarza się nawet, że wybuchamy złością wobec innych, stajemy się dla nich opryskliwi, zamiast emanować uprzejmością.
Słusznie święty Paweł zaliczył uprzejmość do tych cech ludzkiej osobowości, które należą do owoców Ducha Świętego. Dopiero Jego obecność i moc są w stanie sprawić, że odnajdujemy dość siły i motywacji, by być uprzejmym. Zdarza się, że ze względu na wyznawaną wiarę okazujemy jakieś osobie szacunek, mimo że swym postępowaniem nie wydaje się ona godna szacunku. Jak wielkiej wówczas potrzebujemy mocy Bożej, aby wypełnić polecenie Jezusa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Tak będziecie synami Ojca waszego, który jest w niebie… Bądźcie więc doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Łk 44-45.48). Jak wiele trzeba modlić się za innych, aby być wobec nich uprzejmym i odkrywać w nich oblicze Jezusa.
Czyn ku rozwijaniu uprzejmości – modlitwa wstawiennicza
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… o najmilszy z Gości! Umocnij w nas cnotę uprzejmości dzięki modlitwie wstawienniczej za tych, którzy są jeszcze daleko od Ciebie, również za wrogów i nieprzyjaciół.
Dalej tak jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
————————————————————–
DZIEŃ SZÓSTY – środa 19 maja 2021
Msza św. – godz. 19.00
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 18.00 – 19.00
DOBROĆ – BONITAS
Człowiek tęskni za dobrocią serca. Dobroć ta obecna była w oczach Jezusa, w Jego słowach i czynach. „Nauczycielu dobry…” powiedział do Niego młodzieniec, pytający o życie wieczne (Mk 10,17). Pan Jezus przenikał do głębi ludzkiego serca, rozpoznawał pragnienia ludzkiej duszy, czuł ból i dostrzegał choroby każdego napotkanego człowieka. Błogosławił dzieci, pochylał się nad ubogimi i płaczącymi. Głosił słowa, które przynosiły życie. Patrzył z miłością… dawał samego siebie.
Być dobrym to umieć się zatrzymać, ofiarowac swój czas, pozwolić odczuć ciepło, obdarzyć życzliwym spojrzeniem, radosnym uśmiechem i modlitwą, sprawiać, by serce drugiego człowieka otwierało się jak kwiat w promieniach słońca. Być dobrym to przejawiać gotowość na doznanie bólu, który może okazać się ceną dobroci. Być mimo wszystko dobrym jak chleb, który każdy może wziąć do ręki i odłamać kawałek, aby zaspokoić głód miłości… (św. Brat Albert).
Dobroć, jakiej potrzebuje świat, wydaje się bardzo prosta. Czyż jednak ludzkość nie zagubiła dobroci, która obywa się bez świateł, neonów, wielkich słów, reklam, komputerów i pieniędzy? Ojciec Marian Żelazek (1908 -2006), misjonarz werbista, mimo pięcioletniej gehenny, jaką przeżył i widział, przebywając w obozie koncentracyjnym w Dachau (1940 -1945), zdecydował się zostać księdzem i po święceniach, od 1950 roku, pracował przez pięćdziesiąt lat w Indiach, z czego ponad trzydzieści wśród trędowatych w Puri. Stworzył dla nich ośrodek-miasteczko, aby uczynić ich życie ludzkim. Zwykł mawić: „Nie jest trudno być dobrym, wystarczy tylko chcieć”.
Czy wytrwale pragniemy być dobrymi? Czy nie potrzeba nam mocy Ducha Świętego, aby mimo trudności chcieć żyć tą dobrocią, która odnawia oblicze ziemi? Czy nie to miał na myśli psalmista, gdy się modlił: „Wszystko to czeka na Ciebie… Stwarzasz je, gdy ślesz swego Ducha i odnawiasz oblicze ziemi” (Ps 104,27.30).
Czyn ku rozwijaniu dobroci – ofiarowywanie serca i dóbr (jałmużna)
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… Dawco darów mnogich! Umocnij w nas dobroć, abyśmy umieli przyjmować dobroć Bożą i obdarzać nią innych dzięki ofiarowywaniu swego czasu i obecności, dobrego słowa i konkretnej pomocy osobom szczególnie potrzebującym, zwłaszcza tym, które utraciły wszelką nadzieję.
Dalej tak jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
————————————————–
DZIEŃ SIÓDMY – czwartek 20 maja 2021
Msza św. – godz. 19.00
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 18.00 – 19.00
WIERNOŚĆ – FIDES
Wierność najczęściej kojarzy się z małżeństwem. Na początku wspólnej drogi małżonkowie przyrzekają sobie nawzajem, że zachowają wierność i uczciwość małżeńską i że nie opuszczą siebie aż do śmierci. Na koniec dopowiadają: „Tak mi dopomóż Panie Boże i wszyscy święci”. Przed ceremonią wypowiedzenia przysięgi małżeńskiej wzywa się Ducha Świętego, aby pobłogosławił nowy związek życia i udzielał małżonkom mocy do trwania w wierności aż do śmierci.
Kościół ustanawiając obrzęd zawarcia związku małżeńskiego był świadom, że wierność małżeńska, podobnie jak i zakonny ślub czystości, może być dochowana tylko dzięki łasce Ducha Świętego. Bez Niego ludzie nie są zdolni wytrwać do końca w wierności małżeńskiej czy w czystej miłości oblubieńczej do Boga. Konstytucje Zgromadzenia Słowa Bożego, mówiąc o ślubie czystości, tak zwracają się do tych, którzy zamierzają podjąć życie w czystości: „Nasza Bogu poświęcona czyśtość jest bardziej darem Boga dla nas, niż naszym darem dla Niego. Ponieważ dotyka ona głębokich skłonności ludzkiej natury, wierność jej jest możliwa jedynie w zawierzeniu łasce Boga, który nie opuszcza wybranych… Pełni zaufania zwracamy się do Maryi, która przez swoje «niech mi się stanie» w dziewiczej płodności stała się Matką Wcielonego Słowa, aby nam dopomagała każdego dnia przeżywać nasz ślub w mocy i radości Ducha Świętego” (206) .
Nie tylko w sytuacjach szczególnych kryzysów wierności i pokus, ale także w codziennym wypełnianiu wszystkich naszych zobowiązań i w pielęgnowaniu przyjaźni wzywajmy wraz z Maryją i świętymi Ducha Świętego, gwaranta naszej wiernej miłości do Boga i człowieka. Wpatrujmy się w błogosławionych i świętych, aby zachęcać siebie ich przykładem dochowywania wierności do końca.
Czyn ku wzrostowi wierności – codzienna modlitwa, szczególnie różaniec w rodzinie
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… ulecz serca ranę! Umacniaj naszą wierność Tobie i ludziom dzięki pielęgnowaniu codziennej modlitwy, szczególnie różańcowej.
Dalej tak jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
————————————-
DZIEŃ ÓSMY – piątek 21 maja 2021
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 18.00 – 19.00
Msza św. – godz.19.00
ŁAGODNOŚĆ – MODESTIA
Łagodność ujawnia się przede wszystkim w zachowaniu wobec bliźniego. Jest przeciwieństwem brutalności, grubiaństwa, szorstkości czy wszelkiego rodzaju zajadłości i agresywności. Ale nie jest również miękkością ani brakiem zdecydowania, które są na ogół cechami ludzi wygodnych i unikających za wszelką cenę jakiejkolwiek konfliktowej sytuacji. Natomiast może iść w parze z żarem, mocą i odwagą. W tym sensie Dzieje Apostolskie mówią o św. Szczepanie, pierwszym męczenniku chrześcijaństwa: „pełen łaski i mocy” (Dz 6,8). Łagodność jest owocem wewnętrznej harmonii z naszym otoczeniem, przepojeniem naszej postawy wobec bliźniego pokojem i miłością. Człowiek łagodny promieniuje harmonią, której nic nie jest w stanie zburzyć.
Prawdziwą łagodność może posiąść ten, kto stara się upodobnić w swym życiu do Chrystusa, pozwala Mu działać w sobie i przez Niego i z Nim odnosi zwycięstwo nad swoim gniewem i zapalczywością. Człowiek prawdziwie łagodny rozpoznaje oblicze Chrystusa w bliźnich, a widząc je, dostrzega też miłosierną miłość zbawiającą świat. Przypatrując się postępowaniu Jezusa wobec mężczyzn, kobiet i dzieci, możemy się uczyć, na czym polega święta łagodność. Jezus z natury był spokojny i łagodny. Nie przeszkadzało Mu to jednak wyrażać gniew i smutek wówczas, gdy chodziło o prawdziwe dobro i wieczne zbawienie człowieka. W Jego świętej łagodności kryła się nadprzyrodzona moc. Ewangelista odnosi do Jezusa słowa proroka Izajasza o Słudze Pańskim, który nie spiera się ani krzyczy, nie złamie trzciny zgniecionej ani nie zgasi knota o nikłym płomieniu (por. Iz 42,2-4; Mt 12,19-20). To Jezus swoją współczującą postawą wobec opuszczonych objawia Boga, pragnącego miłosierdzia, a nie ofiary (por. Mt 9,13; 12,7). Podstawowa prawda objawienia: „Bóg jest miłością”, ukazuje się nam w zbawiającej świat miłości „Baranka Bożego, który gładzi grzech świata” (por. Iz 53,7; J 1,29). Dlatego lgnęły do Niego tłumy, bo serce ludzkie można przede wszystkim pozyskać dzięki wyrozumiałości, miłości i życzliwości.
Czyn ku rozwijaniu łagodności – czytanie i rozważanie Pisma Świętego
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… słodkie orzeźwienie! Umacniaj w nas łagodność dzięki częstemu czytaniu i rozważaniu Pisma Świętego, abyśmy z niego czerpali natchnienie, a wpatrując się w naszego Pana i Mistrza, uczyli się od Niego pokory i łagodności.
Dalej tak jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
DZIEŃ DZIEWIĄTY – sobota 22 maja 2021
Msza św. niedzielna – godz. 18.00
Adoracja przed Najświętszym Sakramentem – godz. 19.00 – 20.00
OPANOWANIE – CONTINENTIA
Odpowiadając na pytanie, czym jest cnota opanowania, można by powiedzieć, że cała mądrość życia to umiejętność czekania i trwania w nadziei. Wydaje się, że współczesnemu człowiekowi bardzo brakuje tej właśnie cnoty. Ciągle się śpieszymy, za czymś gonimy. Na nic nie chcemy czekać. Wszystko chcielibyśmy mieć już, w tej chwili, natychmiast. A przecież wiemy, jak często się zdarza, że nie jesteśmy w stanie przyswoić mnogości informacji, wrażeń i przeżyć, których tak łakniemy ciałem i duchem. Poza tym autor biblijny ostrzega: „Nie nasyci się oko patrzeniem ani ucho napełni słuchaniem” (Koh 1,8). Warto więc ćwiczyć się w opanowywaniu naszej zmysłowości i nadmiernych pragnień, pożądliwości ciała, oczu i pychy tego życia (por. 1 J 2,16).
Opanowanie to umiar i umiejętność wyczekania na stosowną chwilę, reakcja w słowie i czynie w odpowiednim momencie, miejscu i we właściwej formie. Nie przemilczanie czy tłumienie, ale właściwe reagowanie we właściwy sposób, we właściwym czasie. Duch Święty może nam w tym pomóc. Chętnie wspomaga nasze ludzkie wysiłki, ochoczo wspiera nas w ćwiczeniu się w dobrze rozumianej ascezie, której szczególnymi wyrazami są wstrzemięźliwość i post, i to nie tylko w Wielkim Poście. Wielu jest takich, którzy poszczą o chlebie i wodzie nawet dwa razy w tygodniu. Wzywajmy łaski i obecności Ducha Świętego, by nauczył nas zachowywania dystansu do siebie i do życia. Prośmy Go o szczęśliwe kierowanie naszymi pragnieniami, o opanowywanie naszej zachłanności i kształtowanie siebie na obraz i podobieństwo Boże.
Czyn ku wzrastaniu w opanowaniu – post i wstrzemięźliwość w określone dni
Intencja ogólna:
Przybądź, Duchu Święty… serc wierzących wnętrza poddaj swej potędze! Umocnij nasze opanowanie ciała i duszy dzięki ćwiczeniu się we wstrzemięźliwości i poście. Uczyń nas na swoje podobieństwo.
Dalej tak jak w pierwszym dniu po intencji ogólnej.
ZAKOŃCZENIE
Każdego poranka stajemy na rozdrożu dróg. Stajemy przed wyborem „pełni życia albo pozorów życia”. Święty Paweł określa nasz codzienny dylemat następującymi słowami: „Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie” (Ga 5,17). Jak więc żyć w zgodzie z samym sobą? Przysłuchując się dalej słowom Pawła Apostoła, widzimy, że odpowiedź brzmi jasno: powinniśmy wybrać drogę, którą proponuje nam duch! Wydaje się to takie proste, a jednak doświadczenie codziennego życia uczy nas czegoś innego. Jak wielu z nas żyje w niezgodzie z samym sobą. Jakże często pociąga to za sobą niezgodę z drugim człowiekiem i samym Bogiem.
Czy naprawdę ciało jest mocniejsze i bardziej atrakcyjne od ducha? Postawmy to pytanie w inny sposób: czy „nierząd, nieczystość, wyuzdanie, uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne” są atrakcyjniejsze i bardziej przez Ciebie pożądane niż „miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie”? Wybór ostatecznie jest w Twoich rękach. Wielu rezygnuje z dobra, miłości, pokoju i wszystkiego, o czym marzy, z jednego tylko powodu. Wydaje im się, że tak zostali wychowani i nauczeni, że nie ma w nich owej mocy, która pozwalałaby im żyć i cieszyć się darami Ducha Świętego, żyć Jego owocami. Jakże często stajemy na rozdrożu dróg w naszej codziennej rzeczywistości życia. Jedną drogą radzi podążać głos ciała, drugą – głos serca. Pierwsza obiecuje szczęście, pokój, radość i miłość siebie, drugiego człowieka i rozkosze otaczającego świata, ale bez Boga. Druga prowadzi do przepięknych zakamarków serca, gdzie w łączności z Duchem Świętym możemy odnaleźć prawdziwe szczęście, pokój, radość i miłość. Już starotestamentowy autor Księgi Psalmów poucza na samym początku: „Szczęśliwy człowiek, który nie wchodzi na drogę grzeszników… lecz w Prawie Pana upodobał sobie, nad Jego Prawem rozmyśla dniem i nocą. Jest on jak drzewo zasadzone nad płynącą wodą, które wydaje owoc w swoim czasie, a liście jego nie więdną: co uczyni, pomyślnie wypada” (Ps 1,1-3).
Zapraszam do osobistego spotkania z Jezusem w mocy Ducha Świętego, abyś dzięki Jego darom odkrywał w sobie godność dziecka Bożego. Twój Bóg Ojciec zaprasza Cię do codziennego, radosnego wydawania trwałych owoców („Kto trwa we mnie przynosi owoc obfity” J 15,5). Stanie się to możliwe, gdy często będziesz przyzywał i wielbił Ducha Świętego oraz słuchał Jego natchnień („To, że trwa On w nas poznajemy po Duchu, którego nam dał” 1 J 3,14). W ten to sposób doświadczysz tego, kim jesteś naprawdę, i zaczniesz wzrastać w Pełni i Prawdzie ku wiecznej radości, bo takie jest powołanie człowieka w Duchu Świętym.
“Owocem ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie” – poucza Paweł Apostoł.
************************************************************************************************************
KRÓLOWO POLSKI MÓDL SIĘ ZA NAMI
Dlaczego 3 maja obchodzimy uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski
„Bogarodzica Dziewica Maryja włada po macierzyńsku całym tu światem, jak w szczęśliwości niebieskiej dzierży koronę królewskiej chwały” – pisał w swojej encyklice papież Pius XII.
Wczasie liturgii sprawowanej 3 maja, tuż przed hymnem „Święty, święty”, słyszymy następujące słowa:
Wyniesiona do niebieskiej chwały otacza macierzyńską miłością naród, który Ją wybrał na swoją Królową, broni go w niebezpieczeństwach, udziela mu pociechy w utrapieniach i wspiera go w dążeniu do wiecznej ojczyzny, aż nadejdzie pełen blasku dzień Pański.
Dlaczego jednak tego dnia świętujemy nie tylko rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja, ale także fakt, że Maryja została obrana na Królową Polski?
Maryja Królowa w tradycji Kościoła powszechnego
Jeden z najstarszych tytułów, jaki nadawano Maryi, to właśnie Królowa nieba i ziemi. Nawiązuje on do słów z Apokalipsy św. Jana:
Niewiasta obleczona w słońce i księżyc pod jej stopami, a na jej głowie wieniec z gwiazd dwunastu.
Kolejne potwierdzenia tego, że Kościół rozpoznawał w Maryi królową, znajdujemy choćby w dogmacie o wniebowzięciu Matki Bożej, w Litanii loretańskiej czy modlitwie różańcowej, której jedna z tajemnic chwalebnych to właśnie ukoronowanie Najświętszej Maryi Panny.
Ważnym dokumentem w tym temacie jest encyklika papieża Piusa XII Ad coeli Reginam – O Królewskiej godności Najświętszej Maryi Panny. Rozpoczyna się ona od takich słów:
DO NIEBIOS KRÓLOWEJ zasyłał lud chrześcijański korne modły i zbożne pienia już od pierwszych wieków chrześcijaństwa, czy to w chwilach radosnych uniesień, czy zwłaszcza wśród ciężkich udręk świtowych i nigdy go nie zawodziła nadzieja pokładana w Matce Boskiego Króla, Jezusa Chrystusa i nigdy w nim wiara nie słabła, że Bogarodzica Dziewica Maryja włada po macierzyńsku całym tu światem, jak w szczęśliwości niebieskiej dzierży koronę królewskiej chwały.
Polacy i Maryja
Jeśli sięgniemy do polskiej literatury religijnej sprzed lat, to wiele tekstów traktujących o Maryi wskazywało na wyjątkowe oddanie i cześć, jakie okazywali nasi przodkowie Matce Bożej. Podkreślano gorący kult i miłość, jaką otaczane były wizerunki Maryi, a także bezkompromisowa postawa w obronie Jej czci. To nie przypadek, że pierwszym (nieoficjalnym) hymnem Królestwa Polskiego była „Bogurodzica” (której autorstwo tradycja przypisuje św. Wojciechowi). Także autor słynnych kronik z XV wieku, Jan Długosz, określił Maryję „Najchwalebniejszą i Najdostojniejszą Królową świata i naszą”.
Śluby lwowskie króla Jana Kazimierza
Rola Maryi i – co za tym idzie – tytułowanie Jej jako królowej Polski rozpowszechniły się w dobie wojen prowadzonych w XVI i XVII w. przez Rzeczpospolitą Obojga Narodów. Kilka miesięcy po zwycięskiej obronie klasztoru jasnogórskiego przed heretyckimi Szwedami, w której upatrywano interwencji Maryi, król Jan Kazimierz złożył 1 kwietnia 1656 r. uroczyste śluby w katedrze lwowskiej przed obrazem Matki Bożej Łaskawej.
Był to akt religijny i państwowy zarazem oraz usankcjonowanie idei królowania Maryi nad Rzeczpospolitą. Podobnego aktu zawierzenia dokonał 20 lat wcześniej we Francji kard. Richelieu (tak, ten od muszkieterów). Król, składając śluby, nie tylko prosił Matkę Bożą o opiekę i pomoc w wyzwoleniu spod najazdu szwedzkiego, ale obiecywał, że w kraju zaprowadzi sprawiedliwość, zajmie się losem ciemiężonych chłopów, a także przyrzekł patronce Królestwa Polskiego szerzyć Jej cześć i wyjednać u Stolicy Apostolskiej pozwolenie na obchodzenie Jej święta jako Królowej Korony Polskiej. Dopełnieniem tych ślubów była koronacja obrazu jasnogórskiego koronami papieża Klemensa XI, która odbyła się 8 września 1717 r.
A czemu mnie Królową Polski nie zowiesz?
Jest jeszcze jeden, nieco wcześniejszy ślad związany z wezwaniem Maryi Królowej Polski. Mieszkający w Neapolu jezuita Juliusz Mancinelli 14 sierpnia 1608 r. miał widzenie Matki Bożej, która go zapytała:
A czemu mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie.
Zakonnik zaangażował się w szerzenie kultu Maryi jako królowej. Jezuita miał jeszcze dwa widzenia, w których Matka Boża żądała, by nazywać ją królową naszego kraju. Treść tych objawień rozprowadzał m.in. kanclerz wielki litewski Albrycht Stanisław Radziwiłł z Nieświeża, w czym wspomagał go św. Andrzej Bobola (późniejszy autor tekstu ślubów Jana Kazimierza).
Słowa Mancinellego musiały bardzo mocno oddziaływać na wyobraźnię ówczesnych mieszkańców Królestwa Polskiego. Jednym z przejawów tego rodzącego się kultu, popartego objawieniami, było umieszczenie na jednej z wież kościoła Mariackiego pozłacanej korony na cześć Maryi (1628 r.).
Święto Królowej Korony Polskiej
W czasie zaborów kult Maryi jako Królowej Królestwa nie osłabł, ale nadal tkwił głęboko w sercach i umysłach Polaków żyjących w dawnej Koronie, podzielonej pomiędzy trzy państwa zaborcze. W najbardziej liberalnym z nich, zaborze austriackim, a dokładnie we Lwowie, rozwinęło swoją działalność Bractwo Najświętszej Maryi Panny Królowej Korony Polskiej, którego protektorem był metropolita lwowski abp Józef Bilczewski, dziś czczony jako święty.
To on wystąpił do Piusa X z prośbą o ustanowienie dla archidiecezji lwowskiej i przemyskiej święta Królowej Korony Polskiej. Papież spełnił jego prośbę. 25 listopada 1908 roku wydał dekret ustanawiający takie święto, które miało być obchodzone w pierwszą niedzielę maja, na pamiątkę ślubów Jana Kazimierza. Pius X pozwolił również na wpisanie do Litanii loretańskiej wezwania „Królowo Korony Polskiej” dla diecezji lwowskiej i przemyskiej oraz ogłosił Matkę Bożą Królową Korony Polskiej główną patronką archidiecezji lwowskiej.
Cud nad Wisłą
Po raz kolejny kult Maryi jako Królowej Polski odegrał wielką rolę w chwili zagrożenia podczas wojny polsko-bolszewickiej. 27 lipca 1920 roku zgromadzeni na Jasnej Górze biskupi poświęcili losy ojczyzny Najświętszemu Sercu Jezusa i powtórnie, wzorem Jana Kazimierza, zwrócili się do Maryi słowami:
Obieramy Cię na nowo naszą Królową i Panią i pod Twoją przemożną uciekamy się obronę.
Losy zwycięstwa w wojnie wisiały na włosku, ale już dwa tygodnie później, 15 sierpnia, w święto Matki Bożej Zielnej, wojska bolszewickie zostały odparte, a Bitwa Warszawska przeszła do historii pod nazwą Cudu nad Wisłą.
Episkopat zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Maryi Królowej Polski. Papież Benedykt XV chętnie przychylił się do tej prośby (1920 r.). Biskupi zaproponowali Ojcu świętemu datę 3 maja, aby podkreślić nierozerwalną łączność tego święta z Sejmem Czteroletnim, a zwłaszcza z uchwaloną tego dnia w 1791 r. konstytucją.
Maryja Królową całej Polski
Świadkiem wiktorii warszawskiej był Achilles Ratti, późniejszy papież Pius XI. To on, jako jeden z nielicznych przedstawicieli korpusu dyplomatycznego, pozostał w zagrożonej atakiem stolicy. Także on widział, komu przypisują zwycięstwo Polacy i pewnie właśnie dlatego, już jako papież, zezwolił na rozszerzenie święta NMP Królowej Polski na wszystkie diecezje kraju.
Kult Maryi w tym aspekcie nieprzerwanie rozwijał się w okresie po II wojnie światowej. Jeszcze w 1946 r. episkopat pod przewodnictwem prymasa Augusta Hlonda potwierdził zawierzenie losów Polski Matce Bożej Królowej. Biskupi pisali w liście pasterskim na Wielki Post 1946 r.:
Nie postąpilibyśmy zgodnie z duchem naszych dziejów ani z ciążącym na nas długiem wdzięczności – gdybyśmy na progu nowych czasów nie odnowili przymierza Polski z Jej niebieską Królową, dla której Naród ma odwieczną, serdeczną i rodzimą cześć. Po szwedzkim potopie ślubował Jej „nową i gorącą służbę” król Jan Kazimierz. Teraz sam Naród i kraj cały poświęca się uroczystym aktem Matce Najświętszej i Jej Niepokalanemu Sercu, obierając Ją znowu za Patronkę swoją i państwa oraz oddając w Jej szczególną opiekę Kościół i przyszłość Rzeczypospolitej…
10 lat później internowany w Komańczy kard. Stefan Wyszyński napisał ponowienie ślubów lwowskich Jana Kazimierza. Jasnogórskie Śluby Narodu zostały uroczyście złożone 26 sierpnia 1956 r. na Jasnej Górze przy udziale około miliona wiernych. Rotę ślubów odczytał bp Michał Klepacz, pełniący obowiązki przewodniczącego Episkopatu Polski. Na fotelu przeznaczonym dla uwięzionego prymasa leżały biało-czerwone kwiaty…
W 1962 r. papież Jan XXIII ogłosił Maryję Królową Polski i jej główną patronką. Jego następca Paweł VI, na prośbę prymasa Stefana Wyszyńskiego, podniósł święto do rangi uroczystości. 1 kwietnia 2005 r., w przeddzień swojej śmierci, Jan Paweł II ofiarował złote korony dla jasnogórskiego obrazu Matki Bożej Królowej Polski. W 2016 r., w związku z 1050-leciem chrztu Polski, nowego Aktu Zawierzenia Narodu Polskiego Matce Bożej dokonał 3 maja przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki.
Krzysztof Stępkowski/Aleteia.pl
*******************
Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski – pasjonująca historia
Kościół w Polsce 3 maja obchodzi uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, która została ustanowiona przez papieża Benedykta XV w 1920 r. na prośbę biskupów polskich po odzyskaniu niepodległości. Uroczystość ta – głęboko zakorzeniona w naszej historii – nawiązuje do Ślubów Lwowskich króla Jana Kazimierza z 1656 r., Konstytucji 3 maja oraz oddania Polski pod opiekę Maryi po uzyskaniu niepodległości.
Geneza, śluby lwowskie króla Jana Kazimierza
Już w średniowieczu w na naszych ziemiach żywy był silny kult maryjny, a Matka Boża była traktowana jako szczególna opiekunka Królestwa Polskiego. Jan Długosz nazwał Maryję „Panią świata i naszą”, a maryjna pieśń Bogurodzica od XV wieku pełniła rolę nieoficjalnego hymnu państwowego.
Mało kto wie, że po raz pierwszy Maryja została nazwana wprost Królową Polski w trakcie objawień jakich doświadczył w Neapolu włoski jezuita ojciec Juliusz Mancinelli 14 sierpnia 1608 r. Miał on objawienie, podczas którego Maryja poleciła mu, aby nazwał ją Królową Polski: „A czemu mnie Królową Polski nie zowiesz? Ja to Królestwo wielce umiłowałam i wielkie rzeczy dlań zamierzam, ponieważ osobliwą miłością ku Mnie pałają jego synowie”.
Treść tych objawień rozpowszechnił na ziemiach Rzeczypospolitej książę Albrecht Radził, Wielki Kanclerz Litewski.
W czasie najazdu szwedzkiego, 1 kwietnia 1656 r. w katedrze lwowskiej, przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej Łaskawej, król Jan Kazimierz złożył uroczyste śluby, zawierające formułę: „Ciebie za patronkę moją i za Królowę państw moich dzisiaj obieram”. W trakcie ślubowania zobowiązywał się szerzyć cześć Maryi, wystarać się u papieża o pozwolenie na obchodzenie Jej święta jako Królowej Korony Polskiej, a także zająć się losem chłopów i zaprowadzić w państwie sprawiedliwość społeczną.
Autorem tekstu ślubów lwowskich był późniejszy męczennik św. Andrzej Bobola. Temu wiekopomnemu wydarzeniu towarzyszyło odśpiewanie litanii do Najświętszej Panny. Nuncjusz apostolski abp Pietro Vidoni, który przewodniczył uroczystej Mszy św. w katedrze lwowskiej, dodał do modlitwy wezwanie “Królowo Korony Polskiej, módl się za nami”, które zgromadzeni biskupi i senatorowie trzykrotnie powtórzyli. Po ślubowaniu władcy, w imieniu senatorów i szlachty, podobną rotę odczytał podkanclerz koronny biskup krakowski Andrzej Trzebnicki, a wszyscy obecni powtarzali słowa jego ślubowania.
Jan Kazimierz nie mógł jednak dopełnić ślubów. Państwo opanowywał wówczas coraz większy chaos, a sam władca w niedługim czasie (1668 r.) zdecydował się abdykować i wyjechać za granicę. Szczególne związanie kultu Maryi, Królowej Korony Polskiej, z Jasną Górą nastąpiło 8 września 1717 r., kiedy to dokonano koronacji jasnogórskiego obrazu, co uznano za koronację Maryi na Królową Polski.
Odnowienie ślubów w sytuacji narodowej niewoli
W roku 1856 r. w Paryżu, nastąpiło odnowienie ślubów Jana Kazimierza przez jednego z twórców zgromadzenia zmartwychwstańców ks. Aleksandra Jełowickiego oraz krąg osób z nim związanych m. in. Adama Mickiewicza, którzy byli przekonani, że najwłaściwszą drogą do odzyskania niepodległości jest moralne odrodzenie polskiego społeczeństwa. Te idę propagowało później powstałe w tym kręgu zgromadzenie Księży Zmartwychwstańców, a silnie oddziaływała ona na ziemie pod zaborami i kształtujący się tam ruch zakonotwórczy.
Kolejna aktualizacja ślubów Jana Kazimierza miała miejsce w 1904 roku. Dokonał tego św. Józef Bilczewski, ówczesny arcybiskup Lwowa, który zgromadził tam przedstawicieli wszystkich zaborów. Bilczewski wskazał po raz kolejny realizację ślubów Jana Kazimierza jako drogę do odzyskania niepodległości. Papież Pius X w 1908 r. zezwolił na wpisanie wezwania „Królowo Polski” na stałe do Litanii Loretańskiej. W tym samym roku ustanowił dla diecezji lwowskiej święto Królowej Polski.
Ustanowienie ogólnopolskiego święta Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 r. Episkopat Polski zwrócił się do Stolicy Apostolskiej o wprowadzenie święta dla Polski pod wezwaniem „Królowej Polski”. Papież Benedykt XV przychylił się do tej prośby 14 stycznia 1920 r. ustanawiając święto dla całej Polski.
W obliczu zagrożenia nowym “potopem”, tym razem bolszewickim, w 1920 r. Polacy ponownie zwrócili się o pomoc Matki Bożej. Episkopat odwołał się do ślubów Jana Kazimierza, szukając umocnienia narodu na Jasnej Górze, wzywając wiernych do zachowania nadziei i postawy na wzór ojca Augusta Kordeckiego. Niedługo później, 15 sierpnia, polska armia odniosła zwycięstwo nad bolszewikami, zwane „Cudem nad Wisłą”.
Biskupi zaproponowali Ojcu świętemu dzień 3 maja, aby podkreślić nierozerwalną łączność tego święta z Sejmem Czteroletnim, a zwłaszcza z uchwaloną 3 maja 1791 pierwszą polską Konstytucją. W 1925 Pius XI rozszerzył święto NMP Królowej Polski na wszystkie diecezje w Polsce a jako datę jego obchodów wyznaczył 3 maja.
Śluby Jasnogórskie zainicjowane przez kard. Hlonda
Gorącym orędownikiem odnowienia ślubów narodu polskiego był prymas August Hlond. W 1936 roku na Jasnej Górze, przybyła tam w licznie 100 tys. osób młodzież akademicka, złożyła ślubowanie, w którym wybrała Matkę Bożą na swoją patronkę, zobowiązując się kształtować życie społeczne na wartościach religijno-narodowych, w duchu chrześcijańskim.
Podczas wojny 31 października 1943 r. Pius XII dokonał poświęcenia całej rodziny ludzkiej Niepokalanemu Sercu Maryi.
Po II wojnie światowej – z inicjatywy kard. Hlonda – 8 września 1946 roku milionowa rzesza wiernych, złożyła na Jasnej Górze Akt Ofiarowania Niepokalanemu Sercu Maryi, tym samym ponownie uaktualniając śluby Jana Kazimierza. Uroczystość ta nawiązywała również do aktu, którego w 1943 roku dokonał Pius XII.
Nowa wersja ślubów opracowana przez internowanego Prymasa
W 300. rocznicę królewskich ślubów Jana Kazimierza, nową ich wersję opracował internowany wówczas w Komańczy prymas Polski kard. Stefan Wyszyński. 26 sierpnia 1956 r. wierni na Jasnej Górze uroczyście ślubowali Maryi: “Przyrzekamy uczynić wszystko, co leży w naszej mocy, aby Polska była rzeczywistym królestwem Twoim i Twojego Syna, poddanym całkowicie pod Twoje panowanie, w życiu naszym osobistym, rodzinnym, narodowym i społecznym”. Przyrzekali “wszczepiać w umysły i serca dzieci ducha Ewangelii”, strzec chrześcijańskich obyczajów, wychować młode pokolenie w wierności Chrystusowi, bronić je przed bezbożnictwem i zepsuciem”.
Tekst ślubów odczytał biskup Michał Klepacz (pełniący w tym czasie obowiązki przewodniczącego Episkopatu). O osobie uwięzionego Prymasa przypominał pusty fotel, ustawiony przed ołtarzem.
W 1957 r. z inicjatywy prymasa Wyszyńskiego rozpoczęła się “Wielka Nowenna” przygotowująca Kościół w Polsce do obchodów Millennium Chrztu Polski. Połączona została z peregrynacją cudownego obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej po wszystkich diecezjach i parafiach. Nawet “aresztowanie” obrazu przez SB nie wpłynęło na zastraszenie społeczeństwa.
W 1962 r. papież Jan XXIII ogłosił Maryję Królową Polski i jej główną patronką, a święto NMP Królowej Polski stało się świętem I klasy we wszystkich diecezjach polskich. W 1969 Paweł VI na prośbę prymasa Wyszyńskiego podniósł święto do rangi uroczystości.
Podczas jasnogórskich obchodów Millennium chrztu Polski 3 maja 1966 r. cały polski Episkopat w obecności kilkuset tysięcy pielgrzymów dokonał uroczystego ślubowania NMP. W uroczystościach milenijnych pragnął uczestniczyć papież Paweł VI, na to jednak nie zgodziły się komunistyczne władze. Dopiero Jan Paweł II, mógł jako pierwszy w historii papież przybyć na Jasną Górę.
Zawierzenie Jana Pawła II
3 i 4 czerwca 1979 r. Jan Paweł II dokonał aktu zawierzenia Pani Jasnogórskiej: “… Zawierzam Ci, o Matko Kościoła, wszystkie sprawy tego Kościoła, całą jego misję i całą jego służbę w perspektywie kończącego się drugiego tysiąclecia dziejów chrześcijaństwa na ziemi”.
W 1982 r. Kościół obchodził 600-lecie obecności Cudownego Obrazu na Jasnej Górze. Zwieńczeniem kilkuletnich przygotowań do tego jubileuszu była kolejna obecność w Częstochowie Jana Pawła II, który przewodniczył obchodom 18 i 19 czerwca 1983 r.
Biskupi polscy opracowali również w 1990 r. “Drugą Wielką Nowennę”, która miała za zadanie przygotować Kościół w Polsce na kolejne tysiąclecie chrześcijaństwa.
Od 1992 r. (tak, jak w okresie międzywojennym) dzień ten jest świętem narodowym Polski – dla upamiętnienia zarówno uchwalenia Konstytucji w r. 1791, jak i święta Królowej Polski.
Akt zawierzenia z okazji 1050-lecia chrztu Polski
Nowego Aktu Zawierzenia Narodu Polskiego Matce Bożej – z okazji rocznicy 1050-lecia chrztu Polski – dokonał 3 maja 2016 r. obecny przewodniczący KEP – abp Stanisław Gądecki.
Poważnym współczesnym problemem – podkreślał – jest wypaczone pojęcie wolności, gdyż dla wielu współczesnych “wolność staje się wręcz religią”, skutkującą tym, że “wywyższa się człowieka kosztem Boga i liczy się tylko nieskrępowana wolność poszczególnych jednostek”.
Drugim nowym problemem – jak stwierdził – jest dzisiaj odniesienie do prawa Bożego, z czego – w przeciwieństwie do twórców Konstytucji 3 Maja – dzisiejsi prawodawcy rezygnują.
Trzecim aktualnym problemem – zdaniem przewodniczącego KEP – jest kształt obecnego polskiego patriotyzmu. “Autentyczny patriotyzm nie zna nienawiści do nikogo (…) trzeba bezwzględnie unikać ryzyka tego, ażeby ta niezbywalna funkcja narodu nie wyrodziła się w nacjonalizm” – wyjaśniał.
Ponowne zawierzenie w „dzisiejszym trudnym doświadczeniu”
W ubiegłym roku abp Stanisław Gądecki dokonał w uroczystość Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski, kolejnego zawierzenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa i Matce Bożej Królowej Polski. Służył temu specjalny akt zawierzenia, nawiązujący do 100-lecia urodzin św. Jana Pawła II, przyszłej beatyfikacji kard. Stefana Wyszyńskiego jak również stulecia ocalenia Polski w Bitwie warszawskiej.
Marcin Przeciszewski/Jasna Góra (KAI)2021-04-05
*******************************
Nabożeństwo majowe – znaczenie, historia, duchowość + Litania Loretańska
Maj jest miesiącem w sposób szczególny poświęconym Maryi. Nie tylko w Polsce, ale na całym świecie, niezwykle popularne są w tym czasie nabożeństwa majowe.
Ks. Zenon Mońka, Katarzyna Woynarowska/fot.Graziako/Tygodnik NIEDZIELA
W tym miesiącu przyroda budzi się z zimowego snu do życia. Maj to miesiąc świeżych kwiatów i śpiewu ptaków. Wszystko w nim wiosenne, umajone, pachnące, czyste. Ten właśnie wiosenny miesiąc jest poświęcony Matce Bożej.
W godzinach wieczornych wierni gromadzą się w kościołach, przy kapliczkach przydrożnych i krzyżach na nabożeństwa majowe. Wezwaniami litanijnymi i pieśniami maryjnymi chwalą Niepokalaną Matkę Chrystusa. Tak oto leci głos echem od kapliczki do kapliczki, od krzyża do krzyża i razem z wonią kwiatów leci aż do nieba. W ten sposób wszystko “co czuje i co żyje, sławi Maryję”.
Nam nabożeństwa majowe kojarzą się one z małymi kapliczkami skrytymi w bzach lub wiejskimi kościołkami, skąd szeroko po okolicy niosła się majowa pieśń ku czci Najświętszej Panienki.
Początkowo sądzono, że nabożeństwa majowe zaczęto odmawiać w XVIII w. Tymczasem badania mariologów wykazały, że były one znane dużo wcześniej, i to właśnie na Wschodzie. Gdzie indziej za Maryjny uchodził sierpień i nawet nakazywano prawem modlitwy ku czci Matki Bożej właśnie w tym miesiącu.
Na Wschodzie prekursorami nabożeństw majowych byli chrześcijanie koptyjscy. Spotykali się na modlitwach wokół Maryjnych figur, śpiewali pieśni w podziale na chóry, obsypywali posąg kwiatami. W każdą sobotę nabożeństwo było bardziej uroczyste i obowiązkowe dla tych, co nie chodzili na nie codziennie. Ponoć pomysłodawcą tego nabożeństwa był św. Cyryl Aleksandryjski, gorący obrońca boskiego macierzyństwa Maryi.
Miesiąc Maryi znany był także w Ziemi Świętej, Grecji, Syrii, ale prawdziwą popularność zdobyło on dopiero na przełomie XIII i XIV w.
Dlaczego właśnie maj? Po pierwsze dlatego, że najpiękniejszy w roku. Po drugie – wiosną ludziom przychodzą do głowy różne, czasem mało zbożne pomysły, więc w średniowieczu wykoncypowano, iż wiosną należy skierować uwagę człowieka ku rzeczom wyższym..
Najważniejszą modlitwą tworzącą nabożeństwo majowe jest Litania do Matki Bożej tzw. litania loretańska. Słowo “litania” pochodzi z języka greckiego “leitaneia” i oznacza błaganie, prośbę.
Litania do Matki Bożej pojawia się na przełomie XIII i XIV wieku w kilku różnych wersjach. Spośród nich największą popularność zdobyła Litania Loretańska.
Rodzi się pytanie: dlaczego taka nazwa? Litania ta była znana w Loreto już na początku XVI wieku. Tu była śpiewana w czasie poświęcenia ogrodzenia wokół Świętego Domku. Domek ten zbudowany został z kamieni przywiezionych drogą morską z groty, w której mieszkała Maryja w Nazarecie. Miejsce to stało się ośrodkiem kultu maryjnego. Najbardziej ulubioną modlitwą pielgrzymów stał się błagalny śpiew Litanii do Matki Bożej nazwanej Loretańską.
Tekst litanii loretańskiej, która tworzy nabożeństwa majowe zatwierdził papież Sykstus V w 1587 roku. On też obdarzył jej odmawianie odpustem zupełnym. Litanię Loretańską można uznać za jeden z najwspanialszych hymnów ku czci Niepokalanej Maryi. W litanii tej wysławiamy wszystkie cnoty, jakimi Bóg Ją obdarzył.
Pierwszym, który nazwał Maryję Królową Wiosny, względnie zapoczątkowany już zwyczaj rozszerzył, był podobno król hiszpański Alfons X (1239-84). Król pisywał wiersze, w tym chwalące Maryję, opiekunkę człowieka.
Wielkim propagatorem nabożeństwa majowego na zachodzie Europy był bł. Henryk Suzo (zm. w 1365 r.), który podobno codziennie wyplatał wianki z róż i ozdabiał statuę Maryi na chórze zakonnym. Następnie długo leżał przed figurą, która w sposób cudowny okazywała mu swoją miłość. Dane mu było nawet raz ujrzeć chóry aniołów śpiewające na cześć Maryi. Odtąd zakonnik starał się powtarzać zasłyszane melodie. Innym razem posłyszał w maju, jak w niebie duchy czyste śpiewały swej Królowej Jej ulubiony hymn – Magnificat.
W XV i XVI w. nabożeństwo majowe znano już w Ameryce Środkowej, a potem i Południowej. W 1549 r. Wolfang Seidl w Maju duchowym dzielił nabożeństwo majowe na 4 części (tygodnie) z odpowiednimi aktami czci dla Jezusa i Maryi.
W drugiej połowie XVI w. propagował nabożeństwo majowe św. Filip Nereusz (zm. w 1595 r.), którego uznaje się czasem za twórcę tej praktyki. W początkach XVII w. nabożeństwo to przyjęło się u dominikanów włoskich. Żarliwym apostołem propagującym nabożeństwa majowe był o. Anioł Dominik Guinigi. Za jego namową w 1676 r. powstało Stowarzyszenie Comunella – w maju modlono się przy żłóbku otoczonym figurami Maryi i św. Józefa i śpiewano hymny i pieśni maryjne.
Na zakończenie maja odśpiewywano Litanię Loretańską, ale nie urządzano nabożeństw w inne dni tego miesiąca. Modlono się pojedynczo przez cały maj, a dopiero w ostatnim dniu składano serca ze srebra jako wota, na których ryto często nazwiska ludzi świeckich, którzy brali udział w tych nabożeństwach.
W 1692 r. o. Wawrzyniec Schnueffis, kapucyn, wydał zbiór pieśni i hymnów na maj. W XVIII w. powstało dzieło o. Hannibala Dionisi SI, wydane w Veronie w 1725 r., stanowiące całościowy i wielce poręczny spis modlitw maryjnych. Dzieło to miało w ciągu 70 lat 18 wydań.
Autor zebrał wszystkie, różnorodne objawy kultu Najświętszej Panny w maju, jasno i systematycznie je zestawił.
Poleca jako zasadnicze następujące rzeczy:
– zdobienie girlandami kwiatów i zieleni, światłem itd. ołtarza lub obrazu Najświętszej Panny,
– gromadzenie się przed nim codziennie wieczorem od 30 kwietnia począwszy, w celu odmówienia cząstki Różańca lub Litanii czy innych modlitw do Najświętszej Panny,
– ofiarowanie Najświętszej Pannie jakiegoś kwiatu duchowego w każdym dniu maja,
– odczytanie trzech punktów rozważań o Maryi, nad którymi każdy powinien się w następnym dniu zastanowić.
Głównym i największym apostołem rozszerzającym nabożeństwa majowe był w XVIII w. jezuita Alfons Muzzarelli, który nawet wymodlił sobie śmierć w maju. Dzięki gorliwości tego zakonnika Pius VII wydał bullę o nabożeństwie majowym, ubogacając je odpustem zupełnym.
Od tego czasu zaczyna się niesłychanie szybki rozwój, nabożeństwa majowe rozszerzają się na całym świecie. Oprócz Włoch, Hiszpanii, Portugalii i Francji „majowe” obejmuje także Szwajcarię, Niemcy, Austrię, Węgry, Polskę, Czechy, Irlandię, Stany Zjednoczone, Meksyk, Chiny i Australię.
W Polsce nabożeństwo majowe po raz pierwszy publicznie odprawiono w 1837 r. w kościele Świętego Krzyża w Warszawie, zaraz potem trafiło ono do Krakowa i na Jasną Górę oraz do kilku innych kościołów. W ciągu następnych 30 lat nabożeństwa majowe „rozeszły” się na całą Polskę.
Obecnie do każdego dnia odprawiając nabożeństwo majowe publicznie przywiązany jest odpust 7 lat.
Za uczestniczenie przynajmniej przez 10 dni w nabożeństwie majowym publicznie odprawianym można zyskać pod zwykłymi warunkami odpust zupełny. Kto nie ma możności uczestniczenia w publicznym nabożeństwie, może zyskać odpust 5 lat za każdy dzień i odpust zupełny za cały miesiąc, prywatnie je odprawiając.
Ojciec Izydor H. Koźbiał w Modlitewniku błagań pisał: “I znowu nadszedł maj (…), a my pośpieszmy do świątyń, przed obraz czy figurę Bogurodzicy. Przyszliśmy, bo zda się jakaś siła niewidzialna przyciąga nas tutaj w każdym maju. Jakiś dziecinny instynkt rozrzewnionego serca i nieutulonej tęsknoty za dobrocią Matki karze nam śpiewać owe przepiękne wezwania Litanii Loretańskiej, w której słowach może się weselić i wypłakać nasza skołatana ziemskim wygnaniem dusza; może się ukorzyć, widząc swą nicość i natchnąć nadzieją lepszego jutra i przyznać, iż pod urokiem tego nabożeństwa jakoś nam lżej na duszy, jakoś lepiej się czujemy, jakoś umniejszają się codzienne troski”.
W artykule wykorzystano informacje z tekstów zamieszczonych w piśmie „Pod Opieką św. Józefa”.
Litania Loretańska do Najświętszej Maryi Panny
Kyrie eleison, Christe eleison, Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, – zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże,
Duchu Święty, Boże,
Święta Trójco, Jedyny Boże,
Święta Maryjo, – módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko,
Święta Panno nad pannami,
Matko Chrystusowa,
Matko Kościoła,
Matko miłosierdzia,
Matko łaski Bożej,
Matko nadziei,
Matko nieskalana,
Matko najczystsza,
Matko dziewicza,
Matko nienaruszona,
Matko najmilsza,
Matko przedziwna,
Matko dobrej rady,
Matko Stworzyciela,
Matko Zbawiciela,
Panno roztropna,
Panno czcigodna,
Panno wsławiona,
Panno można,
Panno łaskawa,
Panno wierna,
Zwierciadło sprawiedliwości,
Stolico mądrości,
Przyczyno naszej radości,
Przybytku Ducha Świętego,
Przybytku chwalebny,
Przybytku sławny pobożności,
Różo duchowna,
Wieżo Dawidowa,
Wieżo z kości słoniowej,
Domie złoty,
Arko przymierza,
Bramo niebieska,
Gwiazdo zaranna,
Uzdrowienie chorych,
Ucieczko grzesznych,
Pociecho migrantów,
Pocieszycielko strapionych,
Wspomożenie wiernych,
Królowo Aniołów,
Królowo Patriarchów,
Królowo Proroków,
Królowo Apostołów,
Królowo Męczenników,
Królowo Wyznawców,
Królowo Dziewic,
Królowo Wszystkich Świętych,
Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta,
Królowo Wniebowzięta,
Królowo Różańca świętego,
Królowo rodzin,
Królowo pokoju,
Królowo Polski,
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
– przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
– wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata,
– zmiłuj się nad nami.
P: Módl się za nami, święta Boża Rodzicielko.
W: Abyśmy się stali godnymi obietnic
Chrystusowych.
Módlmy się: Panie, nasz Boże, daj nam, sługom swoim, cieszyć się trwałym zdrowiem duszy i ciała, i za wstawiennictwem Najświętszej Maryi, zawsze Dziewicy, uwolnij nas od doczesnych utrapień i obdarz wieczną radością. Przez Chrystusa, Pana naszego.
W: Amen.
Pod Twoją obronę…
************************************************************************************************************
SAKRAMENT CHRZTU
Warunki dla rodziców chrzestnych:
- ukończenie 16-go roku życia,
- przyjęte sakramenty w Kościele katolickim:
- Chrzest
- Spowiedź św.
- Komunia św.
- Bierzmowanie,
- wypełnianie praktyk religijnych,
- uczestnictwo w niedzielnej Mszy świętej,
- życie w zgodzie z wiarą katolicką (nie żyje w związku jedynie cywilnym, niesakramentalnym, w konkubinacie),
- może przyjąć Komunię świętą oraz wcześnie przystąpić do sakramentu pokuty.
************************************************************************************************************
TRANSMISJA Z NABOŻEŃSTWA PIERWSZEJ MAJOWEJ
SOBOTY MIESIĄCA Z SANKTUARIUM MATKI BOŻEJ FATIMSKIEJ NA KRZEPTÓWKACH
program transmisji:
godz. 18.10 – program słowno-muzyczny
godz. 18.30 – modlitwa różańcowa
godz. 19.05 – 15-minutowa medytacja
godz. 19.20 – Msza św. z homilią
Transmisja ON LINE na kanale YouTube
– Czy pamiętasz warunki nabożeństwa wynagradzającego, o które prosi Matka Boża?
Pragnąc uczynić zadość prośbie Matki Bożej należy:
1. przystąpienie do spowiedzi św. i przyjęcie komunii św.,
2. odmówienie jednej części różańca,
3. odprawienie piętnastominutowej medytacji,
4. a wszystkie warunki odprawiamy w intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi.
Siostra Łucja przypomina, iż wskazana intencja wynagradzająca jest najistotniejszym warunkiem nabożeństwa.
10 faktów na temat Fatimy,
o których zbyt często zapominasz
Liczni czciciele Matki Bożej Fatimskiej znają najistotniejsze aspekty Jej przesłania oraz różne wydarzenia związane z objawieniami sprzed ponad stu lat. Niektóre szczegóły i niuanse mogą jednak zostać przeoczone. Przypominamy więc o kilku faktach dotyczących Fatimy, o których często zapominamy, a o których naprawdę warto pamiętać!
1. Będzie siódme objawienie
Matka Boża ukazała się w Fatimie sześciokrotnie, od maja 1917 roku do października tego roku. Jednak już podczas pierwszego objawienia Matka Boża zapowiedziała, że powróci do Cova da Iria jeszcze po raz siódmy. „Przyszłam was prosić, abyście tu przychodzili przez 6 kolejnych miesięcy, dnia 13 o tej samej godzinie. Potem powiem, kim jestem i czego chcę. Następnie wrócę jeszcze siódmy raz”.
Specjaliści nie są zgodni co do tych słów. Większość sądzi jednak, że nie jest sprzecznym z wiarą uważać, że Najświętsza Panna jeszcze do Fatimy powróci, i że może to się stać w najbliższej przyszłości. Z całą pewnością jest to jedno z najbardziej chwalebnych wydarzeń, na jakie pobożny katolik może oczekiwać, szczególnie w naszych zatrważających, pełnych chaosu czasach. Mamy wielką nadzieję, że wraz z owym siódmym przyjściem nadejdzie upragniony pokój i – jak prorokował święty Ludwik de Montfort – triumf Jej Niepokalanego Serca.
2. Różaniec i czyściec
Najświętsza Maryja Panna w Fatimie przypomniała trójce dzieci o istocie różańca oraz o istnieniu czyśćca! Odpowiadając na pytania Łucji mówiła, że Franciszek musi zmówić jeszcze wiele różańców, nim trafi do Nieba, a o Amelii, że na pewno będzie przebywać w czyśćcu do końca świata. Królowa świętych przypomniała więc nam wszystkim o zbawiennej praktyce odmawiania różańca świętego – a więc o sposobie ratowania własnej duszy. Oferuje wręcz różaniec jako gwarancję na bezpieczne przejście z ziemi do Nieba, jak właśnie w przypadku Franciszka.
Co szczególnie istotne, Matka Boża wskazuje na samą rzeczywistość istnienia czyśćca, o której tak wielu katolików, w tym niestety duchownych, zdaje się zapominać. A przecież – przypomina Maryja – wiele spośród dusz w czyśćcu czekać będzie aż do końca świata. Według badań księdza Sebastiano dos Reis wspomniana Amelia zmarła w okolicznościach wskazujących na hańbę w sprawach czystości! Szokujące dla niektórych może się wydawać, że siostra Łucja mówiła o wiecznym cierpieniu w piekle licznych dusz, które zmarły mając na sumieniu tylko jeden grzech śmiertelny!
3. Różnica między objawieniami Maryi i Anioła
Bardzo ciekawym było, że fizyczne, emocjonalne i psychologiczne doświadczenie objawień Anioła Portugalii i Matki Bożej opisane było przez dzieci jako zupełnie różne. Siostra Łucja pisze w swych wspomnieniach: „Nie wiem dlaczego, ale faktem jest, że objawienia Matki Bożej miały inny wpływ na nas. Towarzyszyła nam, co prawda, ta sama intymna radość, ten sam pokój i to samo szczęście. Jednak, zamiast fizycznego zmęczenia, czuliśmy pewną ekspansywną żywotność, zamiast odrętwienia z powodu Bożej obecności, czuliśmy pewien rodzaj radości, zamiast trudności w mówieniu, czuliśmy pewien rodzaj entuzjazmu komunikacyjnego…”
Istnieje wyraźna różnica między objawiającymi się Matką Bożą i Aniołem – wynika to z ich różnej natury. Anioł to wszak czysty duch, Maryja posiada jednak i duszę i ciało. Po spotkaniu z Aniołem Portugalii pastuszkowie czuli się wyczerpani, chodziło stworzenie o wyższej naturze. Jako że dzieci były tej samej natury co Najświętsza Panna, przy spotkaniu z Nią czuły się bardziej swobodnie. Potwierdza to dogmat wiary o Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny do nieba wraz z ziemskim ciałem.
4. Znaczenie modlitwy, pokuty, ofiary i umartwienia dla nawrócenia grzeszników
Ludzie współcześni, słysząc o umartwieniu i pokucie, kojarzą te hasła ze średniowieczem. Kryzys moralny ogarniający cały świat jest niezwykle poważny, wymaga ciągłej modlitwy, pokuty i ofiary. Prawda ta stale przewija się w Orędziu Matki Bożej Fatimskiej. W swojej niewinności dwoje młodszych pastuszków zrozumiało potrzebę ofiarowania się jako przebłagalne ofiary. Ale przecież apel Matki Bożej, w którym zwraca się z prośbą o modlitwę i pokutę, odnosi się również do reszty ludzkości.
Zwykli śmiertelnicy mogą dużo zyskać umartwiając ciało. Praktyka ta pozwala opanować niesforne namiętności, które przechodzą pod kontrolę łaski i woli. Cierpienie bowiem łatwo staje się potęgą w sprawach Bożych. Pan Jezus odkupił ludzkość poprzez krwawą ofiarę i ogromne cierpienia znoszone na Kalwarii.
5. Prześladowania z powodu objawień
Objawienia Matki Bożej były dla dzieci niewątpliwym wyróżnieniem, ale przecież nie tylko. Trójka pastuszków poniosła ciężkie ofiary przez sam fakt świadczenia o przybyciu Maryi do Fatimy. Szczególnie cierpiała Łucja – nie wierzyła jej ani matka, ani krewni, którzy w dodatku przestali okazywać jej jakąkolwiek czułość. Te cierpienia młodej dziewczynki musiały być bardzo intensywne.
Chociaż Franciszek i Hiacynta nie spotkali się z prześladowaniami w rodzinie, narażeni byli na stałe kpiny ze strony sąsiadów i szyderstwa przybyszy. Co więcej, świeckie media narażały dzieci na śmieszność i sarkazm. Krajowe gazety prowadziły ohydną kampanię nienawiści i oczerniania. Wszystko, by zdyskredytować objawienia. Pomimo tych zniewag dzieci zachowywały się z godną podziwu cierpliwością. Co więcej, zawsze pamiętały o wezwanie Matki Bożej, by ofiarować swoje cierpienia za grzeszników.
6. Zmiany w Nabożeństwie Pięciu Pierwszych Sobót
Matka Boża prosiła pierwotnie, by przystępować do spowiedzi i Komunii Św. przez pięć pierwszych sobót miesiąca, odmawiać pięć dziesiątek Różańca i medytować przez 15 minut nad tajemnicami, w celu zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi. Jednak Łucja, w trakcie kolejnego objawienia opowiedziała o trudnościach w wypełnianiu tego nabożeństwa. Zostały więc wprowadzone zmiany: do spowiedzi można przystępować w inne dni niż w pierwszą sobotę, o ile Pan Jezus jest przyjmowany godnie i z zamiarem zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi. A jeśli ktoś zapomni o wypowiedzeniu intencji, może to zrobić przy okazji następnej spowiedzi, korzystając z pierwszej ku temu sposobności.
Siostra Łucja wyjaśniła także, że nie ma potrzeby rozważać wszystkich tajemnic Różańca w każdą pierwszą sobotę miesiąca – wystarczy rozważać jedną z nich albo kilka.
7. Dlaczego ustanowiono Nabożeństwo Pięciu Pierwszych Sobót?
Nabożeństwo to odpowiada pięciu rodzajom grzechów i bluźnierstw popełnianych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi. Są to:
– bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu;
– bluźnierstwa przeciw Jej dziewictwu;
– bluźnierstwa przeciw Jej Boskiemu macierzyństwu
– wpajanie nienawiści, obojętności, a nawet pogardy do Niepokalanej Matki w sercach dzieci;
– bezpośrednie lżenie Jej świętych wizerunków
8. Udaremnienie większego cudu niż cud słońca!
Siostra Łucja ujawniła, że słynny „cud słońca” mógłby być jeszcze większy. Dzieci zostały jednak uprowadzone przez Arthura Oliveira Santosa, administratora Rady Administracyjnej Vila Nova de Ourém.
Jest to przykład przestępstwa popełnionego wbrew woli Matki Bożej, którego nie ukarała. Tak czy inaczej, tłumy osób zebranych w Fatimie po południu 13 października 1917 r. zostały pozbawione możliwości ujrzenia znacznie większego cudu, niż i tak ogromny „cud słońca”.
9. Zorza polarna czy ostrzeżenie przed wojną?
Siostra Łucja uznała nadzwyczajne światło świecące nad Europą w nocy z 25 na 26 stycznia 1938 roku w godzinach od 20:45 do 01:15 za „wielki znak” od Matki Bożej, wskazujący, że nieuchronnie zbliża się wojna.
Astronomowie i sceptycy orzekli oczywiście, że była to jedynie zorza polarna. Jednak większość z nich zaświadczała, że postać jaką przybrała, nie miała wcześniej precedensu.
10. Ostatnie, porażające słowa Hiacynty
Zaledwie 10-letnia Hiacynta była dziewczyną nad wyraz dojrzałą. Posiadała prorocze wizje i wiele prywatnych objawień. Słowa wypowiedziane przez Hiacyntę ukazują też głębię jej duszy w obliczu moralnego upadku świata. Oto jedne z jej ostatnich słów:
– Grzechami prowadzącymi najwięcej dusz do piekła są grzechy cielesne.
– Aby być czystym na ciele konieczne jest utrzymanie czystości. Być czystą na ciele to znaczy strzec niewinności. A być czystą na duszy to znaczy nie grzeszyć, nie oglądać tego, czego nie powinno się widzieć, nie kraść, nie kłamać, mówić zawsze prawdę, także wtedy, gdy nas to wiele kosztuje.
– Mody, które nadejdą, będą bardzo obrażać Pana. Osoby, które służą Bogu, nie mogą iść za głosem mody. W Kościele nie ma zmiennych mód. Jezus jest zawsze ten sam.
– Lekarzom brak światła i wiedzy, by leczyć chorych, bo brak im miłości Boga.
– Księża powinni zajmować się tylko sprawami Kościoła. Księża powinni być czyści, bardzo czyści. Nieposłuszeństwo kapłanów i zakonników wobec ich przełożonych i wobec Ojca Świętego bardzo obraża Jezusa.
– Aby być zakonnicą, trzeba być bardzo czystą duszą i ciałem.
– Wiele jest niedobrych mód; nie podobają się one Jezusowi, nie są Boże.
– Spowiedź jest sakramentem miłosierdzia. Dlatego trzeba zbliżać się do konfesjonału z ufnością i radością. Bez spowiedzi nie ma zbawienia.
Opracowano na podstawie: www.americaneedsfatima.org/malk/PCh24.pl
************************************************************************************************************
3 MAJA UROCZYSTOŚĆ MATKI BOŻEJ KRÓLOWEJ POLSKI
************************************************************************************************************
Rocznica kanonizacji Jana Pawła II i Jana XXIII
Rocznica kanonizacji Jana XXIII i Jana Pawła II mija we wtorek, 27 kwietnia. Ceremonię niemającą precedensu w historii Kościoła nazwano mszą czterech papieży: dwóch wyniósł na ołtarze Franciszek w obecności swego emerytowanego poprzednika Benedykta XVI.
Na uroczystości, określane też jako “kanonizacja stulecia”, przybyło kilkaset tysięcy osób, w tym dziesiątki tysięcy wiernych z Polski. Były delegacje z prawie 100 krajów, wśród nich ponad 20 prezydentów, a także premierzy i koronowane głowy.
Mszę w ustanowioną przez Jana Pawła II Niedzielę Miłosierdzia Bożego koncelebrowało około 150 kardynałów, 1000 biskupów oraz 6 tys. księży. Dzięki transmisji telewizyjnej mogły ją obejrzeć 2 mld ludzi.
W homilii Franciszek powiedział: “Święty Jan XXIII i święty Jan Paweł II mieli odwagę patrzeć na rany Jezusa, dotykać Jego zranionych rąk i Jego przebitego boku. Nie wstydzili się ciała Chrystusa, nie gorszyli się Nim, Jego krzyżem. Nie wstydzili się ciała swego brata, ponieważ w każdej osobie cierpiącej dostrzegali Jezusa”. Nazwał ich “ludźmi mężnymi”, którzy “dali Kościołowi i światu świadectwo dobroci Boga i Jego miłosierdzia”.
Franciszek dodał, że jako kapłani, biskupi i papieże XX wieku poznali jego tragedie. “Ale one ich nie złamały. Silniejszy był w nich Bóg; silniejsza była wiara w Jezusa Chrystusa” – podkreślił i wskazywał: “W tych dwóch mężach kontemplujących rany Chrystusa i świadkach Jego miłosierdzia była żywa nadzieja wraz z radością niewymowną i pełną chwały”.
Papież przypomniał, że Jan XXIII zwołał Sobór Watykański II, a Jan Paweł II kontynuował jego nauczanie. Sobór, jak zaznaczył Franciszek, nakreślił obraz Kościoła jako wspólnoty, “w której żyje się tym, co najistotniejsze z Ewangelii, to znaczy miłością, miłosierdziem, w prostocie i braterstwie”.
“Jan XXIII i Jan Paweł II współpracowali z Duchem Świętym, aby odnowić i dostosować Kościół do jego pierwotnego obrazu — wizerunku, jaki nadali mu święci w ciągu wieków” – powiedział papież.
Następnie wskazał ich największe jego zdaniem zasługi: “Zwołując Sobór święty Jan XXIII okazał wzorowe posłuszeństwo Duchowi Świętemu, dał się Jemu prowadzić i był dla Kościoła pasterzem, przewodnikiem”. “To była jego wielka posługa dla Kościoła; dlatego osobiście chętnie myślę o nim jako o papieżu posłuszeństwa Duchowi Świętemu” – wyznał.
O polskim papieżu Franciszek powiedział: “Święty Jan Paweł II w tej posłudze ludowi Bożemu był papieżem rodziny. Kiedyś sam powiedział, że chciałby być zapamiętany jako papież rodziny”. Właśnie na to położył szczególny nacisk w związku ze zbliżającymi się wtedy dwoma synodami biskupów na temat rodziny.
Homilię zakończyły słowa: “Niech obaj ci nowi święci pasterze ludu Bożego wstawiają się za Kościołem, aby w ciągu tych dwóch lat procesu synodalnego był on posłuszny Duchowi Świętemu w posłudze duszpasterskiej dla rodziny”.
Na zakończenie mszy Franciszek oddał też hołd dwóm papieżom za to, że “wnieśli trwały wkład w sprawę rozwoju ludów i pokoju”. Do wiernych z ich rodzinnych diecezji, czyli z włoskiego Bergamo i z Krakowa, zwrócił się z wezwaniem: “Uczcijcie pamięć dwóch świętych papieży, wiernie realizując ich nauczanie”.
Jan XXIII, zmarły w 1963 roku, został beatyfikowany przez Jana Pawła II w 2000 roku. Do uznania go błogosławionym wybrano niewytłumaczalny z medycznego punktu widzenia cud uzdrowienia w 1966 roku, przypisywany jego wstawiennictwu. To przypadek zakonnicy z Neapolu, cierpiącej na ciężką chorobę żołądka. Franciszek podejmując decyzję o kanonizacji Dobrego Papieża, jak jest nazywany, odstąpił od uznania nowego cudu.
Drogę Jana Pawła II do świętości uznano za najszybszą w nowożytnej historii Kościoła. Został ogłoszony świętym zaledwie dziewięć lat po śmierci.
Najpierw Benedykt XVI zgodził się na beatyfikację swego poprzednika miesiąc i 11 dni po jego śmierci, 3 maja 2005 roku. Tym samym uchylił wymóg pięciu lat oczekiwania na otwarcie procesu po śmierci kandydata na ołtarze, co było realizacją wznoszonego na pogrzebie Jana Pawła II okrzyku “santo subito” (natychmiast święty).
Spośród ogromnej liczby sygnałów o doznanych łaskach za wstawiennictwem papieża do beatyfikacji został wybrany przypadek niewytłumaczalnego z medycznego punktu widzenia uzdrowienia francuskiej zakonnicy Marie Simon-Pierre z zaawansowanej choroby Parkinsona; tej samej, na którą cierpiał Jan Paweł II.
Do uzdrowienia tego doszło w czerwcu 2005 roku, a więc dwa miesiące po śmierci papieża. Cała wspólnota zakonna siostry Marie modliła się wtedy za nią. W ciągu jednej nocy ustąpiły wszystkie coraz bardziej nasilające się objawy choroby. Zakonnica odzyskała pełnię zdrowia i wróciła do pracy w szpitalu.
Beatyfikacja papieża Polaka pod przewodnictwem Benedykta XVI odbyła się 1 maja 2011 roku. Przybyło na nią około miliona wiernych, w tym ponad 100 tysięcy Polaków.
Do kanonizacji Jana Pawła II wybrano zaś uzdrowienie z tętniaka mózgu, jakiego doznała Floribeth Mora Diaz z Kostaryki. To przypadek – jak się podkreśla – spektakularny, gdyż do uzdrowienia doszło w wyjątkowym momencie, w dniu beatyfikacji Jana Pawła II.
Zarówno francuska zakonnica, jak i wierna z Kostaryki obecne były na mszy kanonizacyjnej przed dwoma laty.
Ks. Wojciech Miszewski/Tygodnik NIEDZIELA
*******
Jan Paweł II i świętość
Z okazji VII rocznicy kanonizacji św. Jana Pawła II publikujemy wybór faktów, opinii i anegdot z życia papieża Wojtyły dotyczących świętości.
Jako biskup krakowski Karol Wojtyła bardzo mocno akcentował myśl, że do świętości powołany jest każdy człowiek. Przekonanie to wcielił w czyn jako papież, wynosząc na ołtarze rekordową liczbę osób, w tym wielu świeckich. „Siła chrześcijaństwa jest w tym powszechnym świadectwie. Dążymy do tego, ażeby ono było powszechne, ażeby nikt się z tego świadectwa nie wyłączał, mówiąc, że to jest tylko zadanie tamtych: naszego proboszcza, naszego wikarego, naszego biskupa. A to jest również zadanie twoje – ojcze, matko, chłopcze, dziewczyno, siostro, bracie” – mówił w kazaniu w 1975 roku.
Jan Paweł II ogłosił błogosławionymi i świętymi więcej osób aniżeli wszyscy jego poprzednicy razem wzięci. Podczas 148 beatyfikacji ogłosił 1343 błogosławionych, a 51 kanonizacji pod jego przewodnictwem dało Kościołowi 482 świętych.
Papież beatyfikował 160 Polek i Polaków oraz ogłosił świętymi 11 osób z Polski (5 osób znajduje się w obu grupach).
Podczas wizyt w Ojczyźnie Jan Paweł II często przywoływał postacie polskich błogosławionych, świętych czy kandydatów na ołtarze – królowej Jadwigi, o. Maksymiliana Kolbe, Brata Alberta, ks. Jerzego Popiełuszki i prymasa Stefana Wyszyńskiego. Analitycy tych wystąpień zwracają uwagę, że papieżowi chodziło o pokazanie przykładów ewangelicznego heroizmu i radykalizmu chrześcijańskiego oraz silne pragnienie, by – jak to ujęła pewna badaczka – Polacy „potraktowali świętość poważnie”.
Jednym z najbardziej zdumiewających i inspirujących duchowo i intelektualnie decyzji tego pontyfikatu była kanonizacja siostry Benedykty od Krzyża (Edyty Stein) dokonana 11 października 1998 r. Niezwykła była też droga, jaką przebyła ta kobieta (za życia, ale i po śmierci). Edyta Stein, Żydówka znakomicie zapowiadająca się filozofka przyjmuje chrzest, przywdziewa karmelitański habit. Ginie w komorze gazowej w Oświęcimiu. 46 lat później zostaje świętą Kościoła katolickiego…
Postacią Edyty Stein interesował się Karol Wojtyła na długo przed wyborem na papieża. Fascynowało go „jej niezwykłe życie, jej tragiczne losy w komponowane w historie milionów innych bezbronnych ofiar naszej epoki – wspominał już jako papież. – Ofiara systemu hitlerowskiego, uczennica Edmunda Husserla, zakonnica – prawdziwie niezwykły «przypadek ludzki»”.
Polski papież, który wielokrotnie medytował nad złem XX wieku w miejscu kaźni o. Maksymiliana w hitlerowskim obozie koncentracyjnym w Auschwitz, 10 października 1982 r. ogłosił go – jako męczennika za wiarę – świętym. André Frossard nazwał o. Kolbe „świętym z otchłani”.
To był jeden z najradośniejszych dni Jana Pawła II: 30 kwietnia 2000 r. kanonizował w Rzymie s. Faustynę Kowalską. Jeszcze jako metropolita krakowski abp Karol Wojtyła przyczynił się do wszczęcia procesu beatyfikacyjnego apostołki Bożego Miłosierdzia (choć przez całe lata obowiązywał wydany przez Stolicę Apostolską zakaz propagowania jej „Dzienniczka”). Siostra Faustyna została w Rzymie beatyfikowana (1993) a następnie kanonizowana.
Podczas ogłaszania świętą s. Faustyny, papież powiedział, że jej „orędzie o łaskawej miłości Boga, który pochyla się nad każdą ludzką biedą, niech będzie dla każdego niewyczerpanym źródłem nadziei i wezwaniem do czynnego okazywania miłosierdzia braciom”.
Pierwszą w dziejach beatyfikowaną i kanonizowaną Sudanką była Józefina Bakhita (1869/70-1947). Wielokrotnie sprzedawana na targach niewolników, trafiła ostatecznie do Włoch, gdzie przyjęła chrzest i wstąpiła do zakonu. Zmarła w opinii świętości. Jan Paweł II ogłosił ją świętą 1 października 2000 r.
Podczas specjalnego Ekumenicznego Wspomnienia Świadków Wiary XX wieku (7 maja 2000 r.) w rzymskim Koloseum, a więc w symbolicznym miejscu męczeństwa, Jan Paweł II wspominał wszystkich, którzy w wieku totalizmów oddali życie radykalnie poświęcając się Chrystusowi. Papież wezwał do zachowania pamięci o nich przez następne wieki i stulecia, a na zakończenie uroczystości prosił Boga także o miłosierdzie dla prześladowców.
Podczas wizyty w Fatimie papież ogłosił błogosławionymi Franciszka i Hiacyntę Marto – dwoje pastuszków, którym w 1917 r. objawiła się Matka Boża. Na ołtarze wyniesione zostały dzieci, co wzbudziło wątpliwości niektórych znawców przedmiotu, którzy uważali, że w odniesieniu do nich nie sposób mówić o świadomych świadectwach wiary i heroiczności cnót. Papież był innego zdania, ponadto jak dowiódł proces beatyfikacyjny, to właśnie wstawiennictwu Franciszka i Hiacynty wyleczenie z trwającego 40 lat paraliżu zawdzięcza Portugalka Maria Emilia dos Santos, uzdrowiona w 1989 r.
O Janie XXIII mówiono „Papież Dobroci”, a także: „Dialogu”, „Uśmiechu”„Soboru”. Jan Paweł II beatyfikuje go 3 września 2000 r. a Kościół i cały świat nie mają wątpliwości, że Angelo Giuseppe Roncalli i Karol Wojtyła są ludźmi bardzo sobie bliskimi. Zostaje to niejako przypieczętowane faktem ich wspólnej kanonizacji. Uroczystość, której przewodniczył papież Franciszek miała miejsce 27 kwietnia 2014 r. w Watykanie.
Kanonizacją, która zgromadziła w Rzymie najliczniejszą rzeszę wiernych (ponad 300 tysięcy) było ogłoszenie świętym o. Pio (16 czerwca 2002 r.). Słynny kapucyn zmarł w 1968 r., w kilka godzin po tajemniczym zniknięciu z jego rąk, stóp i boku stygmatów, które nosił przez pół wieku. Żył 81 lat, przeżył dziewięć pontyfikatów. „Życie i misja Ojca Pio świadczą, że trudności i cierpienie, jeżeli przyjmie się je z miłości, przekształcają się w uprzywilejowaną drogę do świętości, która prowadzi ku większemu dobru, znanemu tylko Panu” – powiedział papież.
Kanonizacja założyciela Opus Dei, ks. Jose Marii Escrivy de Balaguera (6 października 2002 r.), jednej z najbardziej znanej i wzbudzającej najgorętsze spory postaci Kościoła, miała przybliżać prawdę o powszechnym wezwaniu do świętości. „To nie jest paradoks, lecz zawsze aktualna prawda: owocność apostolstwa leży nade wszystko w modlitwie i w intensywnym i stałym życiu sakramentalnym. Oto w gruncie rzeczy tajemnica świętości i prawdziwego powodzenia świętych” – powiedział papież. „Droga” – najsłynniejsza książka założyciela organizacji nazywanej złośliwie „kościelną masonerią” – rozeszła się dotychczas w nakładzie ponad 4 mln egzemplarzy.
Podczas niezwykłej uroczystości w Warszawie w 1999 r. Jan Paweł II beatyfikował 108 polskich męczenników – ofiary II wojny światowej. W tej grupie byli zarówno biskupi, księża, zakonnicy i zakonnice jak i osoby świeckie. Po latach wspominał: „Wymowna jest ta jedność w wierze, w miłości i w męczeństwie pomiędzy pasterzami i owczarnią zgromadzoną wokół krzyża Chrystusa”.
Święci i błogosławieni, wyniesieni na ołtarze przez papieża Wojtyłę, wywodzą się z najróżniejszych krajów wszystkich kontynentów. „Geografia świętości znacznie się rozszerzyła. Z «europejskiej» stała się coraz bardziej «światowa» – zauważał kard. Jose Saraiva Martins, prefekt Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. – Oznacza to, że świętość rozwija się w każdym miejscu na ziemi oraz że nie zna granic: geograficznych, rasowych, kulturowych lub społecznych”.
Papież niejednokrotnie zwracał uwagę, że naznaczony złem nazizmu i komunizmu XX wiek, wydał rzeszę męczenników, i że systemy totalitarne, które zdominowały Europę, przysporzyły Kościołowi świętych. „Epoka obozów koncentracyjnych, obozów śmierci, obok monstrualnego holocaustu Żydów wydała także autentycznych świętych katolickich i prawosławnych, a także wśród protestantów – prawdziwych męczenników”. Papież przypominał świadectwo m.in. o. Maksymiliana Kolbe, Edyty Stein czy męczenników wojny domowej w Hiszpanii.
Dokonując w końcu XX wieku bilansu tego stulecia w kontekście prześladowań jakie spotkały wierzących w Chrystusa ze strony totalitarnych reżimów, papież porównał ich okrucieństwa z krwawymi prześladowaniami chrześcijan pierwszych wieków. Cytując słynne słowa Tertuliana (rzymskiego teologa z przełomu II i III wieku), iż „krew męczenników jest posiewem chrześcijaństwa” papież stwierdził, że „u kresu drugiego tysiąclecia Kościół znowu stał się Kościołem męczenników”, którzy w różnych częściach świata do końca świadczyli o Chrystusie.
O niezwykłym dynamizmie beatyfikacyjnym papieża Wojtyły wspomina specjalny dokument, zwany rogito, a opisujący w skrócie życiorys i najważniejsze dokonania zmarłego papieża: „Nadał niezwykły impuls kanonizacjom i beatyfikacjom, by ukazać niezliczone przykłady świętości w naszych czasach, by były wzorem do naśladowania dla ludzi naszych czasów. Ogłosił doktorem Kościoła świętą Teresę od Dzieciątka Jezus”.
Ostatnie zdanie rogito, dokumentu, który stanowi przesłanie dla przyszłych pokoleń o papieżu Wojtyle, brzmi: „Jan Paweł II pozostawił wszystkim niezwykłe świadectwo pobożności, świętego życia i powszechnego ojcostwa”.
Wielka rzesza osób beatyfikowanych przez Jana Pawła II to męczennicy za wiarę. Papież zachęcał lokalne Kościoły na wszystkich kontynentach do przypominania świadectw takich postaci, aby następnie mogły stać się wzorem dla wszystkich wierzących. „Z psychologicznego punktu widzenia męczeństwo jest najwymowniejszym dowodem prawdziwości wiary, która może nadać ludzkie oblicze nawet najbardziej gwałtownej śmierci i ujawnia swe piękno podczas najokrutniejszych prześladowań” – pisał w bulli ogłaszającej Wielki Jubileusz Roku 2000.
„Jan Paweł II pokazał, że świętość nie jest pojęciem abstrakcyjnym, należącym do przeszłości i zarezerwowanym dla wybranych – mówił w wywiadzie dla KAI w 2010 r. ówczesny Prymas Polski abp Józef Kowalczyk. – On pokazał, że święci są wśród nas. Czynił to poprzez liczne kanonizacje i beatyfikacje, ale także poprzez przykład własnego życia. Był niezwykle konsekwentny i odważny w dążeniu do osobistej świętości. Ta odwaga przejawiała się przede wszystkim w jego codziennej postawie i wierności wartościom, które głosił”.
Wśród osób wyniesionych na ołtarze przez polskiego papieża, znajdowali się wierni różnych stanów, zawodów, środowisk; ludzie wykształceni i zupełnie prości; duchowni i świeccy, żyjący przed wiekami i w XX wieku, męczennicy za wiarę i ci, którzy w stopniu heroicznym realizowali nakazy Ewangelii w czasach pokoju; Europejczycy i wierni z innych kontynentów, w tym była sudańska niewolnica, Indianin z Meksyku, Indianka z Kanady…
„On nie «stał się» świętym nagle – powiedział KAI o Janie Pawle II kard. Stanisław Dziwisz. – Tę osobistą świętość widziano już u młodego Wojtyły w okresie studenckim. Jego koledzy z tajnego seminarium mówią, że już wówczas był wyjątkowy: pogodny, naturalny, autentyczny i pozostający w wewnętrznym kontakcie z Bogiem. Myślę, że wyniósł duchowość i umiejętności modlitwy ze swojego rodzinnego domu. Jego ojciec nauczył go modlitwy do Ducha Świętego i z tą modlitwą Karol Wojtyła przeszedł całe życie. Do ostatniego dnia. Nawet w sobotę 2 kwietnia, gdy odchodził z tego świata jako Jan Paweł II odmówił przy naszej pomocy tę modlitwę”.
„Świętość Jana Pawła II polegała na tym, że to, co mówił, miało swój odpowiednik w tym, czym żył – wspominał, nieżyjący już, ks. prof. Tadeusz Styczeń, uczeń i następca Karola Wojtyły w katedrze teologii moralnej KUL. – Patrzyłem na niego i widziałem człowieka zanurzonego w Bogu. Stamtąd czerpał swoją siłę i swój pokój. W ostatnich miesiącach życia Jana Pawła II miałem wrażenie, jak gdyby wszystkie działania jego nadzwyczajnego pontyfikatu skupiły się w tej najwyższej ofierze Bogu z siebie samego. Karol Wojtyła powiedział kiedyś, że świętość należy uważać nie za ideał związany z przeszłością, lecz za drogę, którą można przebyć także w naszych czasach. Jest to droga wiernego naśladownictwa Chrystusa. Jan Paweł II był tego przykładem. Doskonale wyjaśnił to kardynał Ratzinger w homilii podczas pogrzebu: «Pójdź za Mną, mówił Bóg do Wojtyły na każdym rozstaju jego drogi. I on poszedł». Zafascynowany Bogiem ze względu na człowieka i zafascynowany człowiekiem ze względu na jego więź z Bogiem”.
Karol – student polonistyki stronił raczej od rozrywki i życia towarzyskiego. Któregoś dnia na drzwiach jego pokoju w bursie studenckiej koledzy umieścili „wizytówkę”: „Karol Wojtyła – początkujący święty”.
Tomasz Królak/Tygodnik NIEDZIELA/Kai.pl
***********************************************************************************************************
Niedziela Miłosierdzia Bożego
Święto Miłosierdzia Bożego obchodzone jest w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, zwaną obecnie Niedzielą Miłosierdzia Bożego. Święto to – obowiązujące w Kościele powszechnym od 2000 r. – ukazuje jedną a najważniejszych prawd chrześcijaństwa.
***
Zostało ustanowione przez Jana Pawła II w odwołaniu do objawień s. Faustyny Kowalskiej, na zawartą w nich prośbę samego Jezusa. Zabiegi o ustanowienie tego święta sięgają roku 1938 r., które po śmierci św. Faustyny podjął jej spowiednik ks. Michał Sopoćko.
Wybór pierwszej niedzieli po Wielkanocy nie jest przypadkowy – na ten dzień przypada oktawa Zmartwychwstania Pańskiego, która wieńczy obchody Misterium Paschalnego Chrystusa. Ten okres w liturgii Kościoła ukazuje tajemnicę miłosierdzia Bożego, która najpełniej została objawiona właśnie w męce, śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Inaczej mówiąc – nie byłoby dzieła odkupienia, gdyby nie było miłosierdzia Boga.
Przygotowaniem do obchodów święta jest nowenna, polegająca m. in. na odmawianiu Koronki do Miłosierdzia Bożego przez 9 dni, poczynając od Wielkiego Piątku. W tej nowennie – mówił sam Jezus – „udzielę duszom wszelkich łask” (Dz. 796).
Święto Miłosierdzia zamyka Oktawę Wielkanocy oraz otwiera Tydzień Miłosierdzia. Tydzień Miłosierdzia jest czasem, który wzywa do refleksji i bardziej uważnego rozejrzenia się wokół, by lepiej dostrzec tych, którzy szczególnie potrzebują naszej pomocy. Jest czasem budzenia „wyobraźni miłosierdzia”, o którą apelował Jan Paweł II, po konsekracji świata Bożemu Miłosierdziu. Obecnie apel ten nabiera wyjątkowego znaczenia ze względu na panującą w Polsce i na świecie epidemię.
Święto Miłosierdzia Bożego wpisał do kalendarza liturgicznego najpierw kard. Franciszek Macharski dla archidiecezji krakowskiej (1985), a potem niektórzy biskupi polscy w swoich diecezjach. Na prośbę Episkopatu Polski Jan Paweł II w 1995 roku wprowadził to święto dla wszystkich diecezji w Polsce. Po kanonizacji Siostry Faustyny 30 kwietnia 2000 roku Papież ogłosił to święto jako obowiązujące w całym Kościele.
Święto odpowiedzią na prośbę samego Jezusa
Inspiracją dla ustanowienia Święta Miłosierdzia Bożego było pragnienie Jezusa, które przekazała Siostra Faustyna. Pan Jezus powiedział do niej: „Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299). Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski” (Dz. 699).
Kult Bożego Miłosierdzia
Pierwsze objawienia s. Faustyna miała w 1931 r. w Płocku, a później w Wilnie. Wedle jej wskazań malarz Eugeniusz Kazimirowski namalował obraz “Jezu Ufam Tobie” w 1934 r. w Wilnie. Wówczas wydrukowano także jego małe, czarno-białe reprodukcje. Został on umieszczony w wileńskim kościele św. Michała, w 1948 r. skonfiskowany przez sowietów, ale wykupiony potajemnie przez wiernych i ukryty.
Maleńkie modlitewniki z Koronką i reprodukcją obrazu Jezusa Miłosiernego, w czasie II wojny światowej były bardzo popularne. Jest wiele świadectw mówiących o tym, że właśnie w trudnym okresie wojny wierni spontanicznie zwracali się do Miłosierdzia Bożego. Żołnierze polscy roznieśli orędzie s. Faustyny na cały świat.
Dzięki Polakom z armii Andersa, utworzonej w 1941 roku w ZSRR, kult Miłosierdzia dotarł do Iranu, Palestyny, Libanu, Egiptu, a stamtąd – do Afryki i Włoch. Wielkie zasługi w szerzeniu kultu poza granicami oddał marianin ks. Józef Jarzębowski, który podczas okupacji wydostał się z Wilna wywożąc memoriał o nabożeństwie do Miłosierdzia Bożego ks. Michała Sopoćki, spowiednika s. Faustyny i dotarł w niemal cudowny sposób do Stanów Zjednoczonych, podróżując przez Syberię i Japonię. Jeszcze w czasie wojny pojawiły się teksty nowenny, koronki oraz litanii do Miłosierdzia Bożego w językach: niemieckim, litewskim, francuskim, włoskim i angielskim.
W 1943 r. krakowski spowiednik s. Faustyny, o. Józef Andrasz, jezuita, poświęcił drugi obraz Jezusa Miłosiernego namalowany przez Adolfa Hyłę, także według wizji s. Faustyny i ofiarowany do klasztornej kaplicy Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Łagiewnikach. O. Andrasz zapoczątkował też uroczyste nabożeństwo ku czci Miłosierdzia Bożego. Kaplica, która służyła dotąd siostrom i ich wychowankom, stała się miejscem publicznego kultu. Wizerunek bardzo szybko zasłynął licznymi łaskami.
Próba ogniowa
Zaraz po zakończeniu wojny, już w 1946 roku w sprawę zatwierdzenia kultu zaangażowali się biskupi polscy. W 1948 roku skierowana została prośba do Stolicy Apostolskiej o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego w myśl poleceń, które otrzymała s. Faustyna (Dzienniczek, nr 49,88,1530). 27 lutego 1948 r. rozgłośnia Radia Watykańskiego nadała audycję o siostrze Faustynie i jej posłannictwie.
Pod koniec lat 50., według Marii Winowskiej – autorki biografii s. Faustyny, apostołka Miłosierdzia Bożego znana była w całej Europie, obu Amerykach, w Australii, w wielu krajach Azji i Afryki. Dzieła teologiczne poświęcone Miłosierdziu Bożemu oraz obrazki wraz z koronką do Miłosierdzia Bożego ukazały się w językach angielskim, francuskim, hiszpańskim, portugalskim, włoskim, niemieckim oraz w liturgicznym wówczas języku Kościoła – po łacinie. Same teksty nabożeństw i akt “Jezu, ufam Tobie!” przetłumaczone zostały ponadto na litewski, łotewski, niderlandzki, czeski, słowacki, ukraiński, węgierski oraz chorwacki. W Polsce istniało już wiele ośrodków, w których czczono Boże Miłosierdzie.
W tej sytuacji sporym zaskoczeniem była Notyfikacja Świętego Oficjum z 1958 r., które kwestionowało nadprzyrodzoność objawień siostry Faustyny, sprzeciwiało się wprowadzeniu święta Miłosierdzia Bożego, zakazywało rozpowszechniania obrazków i pism propagujących nabożeństwo w formach proponowanych przez siostrę Faustynę. Wątpliwości związane były nie tyle z samym kultem, co wynikały z pewnych nieprawidłowości w jego formach. Głównym powodem wydania przez Święte Oficjum dekretu zakazującego nowego kultu było rozpowszechnianie wyrwanych z kontekstu albo niedokładnych i “poprawionych” przez jedną z sióstr fragmentów „Dzienniczka” siostry Faustyny, obecnych we włoskim tłumaczeniu, które dotarło do kongregacji. Watykańscy eksperci opierali się na niedokładnych i źle przetłumaczonych odpisach rękopisów „Dzienniczka”. Ich autorka, siostra Ksawera Olszamowska, działając w dobrej wierze, „poprawiła” nieco dzieło Faustyny. Opuściła wielostronicowe fragmenty tekstu, pominęła wiele zdań i pozmieniała sens niektórych sformułowań.
W drugiej nocie Świętego Oficjum z 6 marca 1959 r. autorzy wycofali się jednak z negatywnego sądu co do prawdziwości objawień, nie zakazywano tak ostro propagowania samego kultu, ale powierzono to „roztropności biskupów, włącznie z usunięciem obrazów, które ewentualnie zostały już wcześniej wystawione do kultu”. W związku z czym obrazy ze świątyń zostały usunięte, zaprzestano organizowania nabożeństw.
Jednak ówczesny metropolita krakowski abp Eugeniusz Baziak, zdecydował, że obraz Adolfa Hyły przedstawiający Jezusa Miłosiernego, związany z objawieniem siostry Faustyny ma pozostać tam, gdzie był, czyli w kaplicy klasztoru w Łagiewnikach. Z innych kościołów został usunięty.
Zasadniczą rolę w zdjęciu zakazu i dalszym rozwoju kultu Miłosierdzia Bożego odegrał następca abp Baziaka, abp Karol Wojtyła, który nie miał wątpliwości co do prawdziwości objawień siostry Faustyny i szczególnej aktualności przesłania o Bożym Miłosierdziu. Będąc młodym księdzem wracał często do kaplicy w Łagiewnikach. Kronika sióstr odnotowuje, że ksiądz Wojtyła kilkakrotnie głosił kazanie w trzecią niedzielę miesiąca w czasie Mszy świętej i nabożeństwa do Bożego Miłosierdzia.
Wojtyła jako arcybiskup krakowski od 1964 r., przyjął mądrą strategię polegającą na tym, że najpierw należy doprowadzić do rozpoczęcia procesu beatyfikacyjnego s. Faustyny, a potem dopiero podjąć kroki mające na celu propagowanie kultu Bożego miłosierdzia.
Proces informacyjny ws. siostry Faustyny w archidiecezji krakowskiej rozpoczął się w 1965. Zakończył po dwóch latach, a w 1968 zaczął być prowadzony jej proces beatyfikacyjny w watykańskiej Kongregacji ds. Świętych. W tym czasie kard. Wojtyła zarządził nowe wydanie „Dzienniczka”, gdzie tekst został skopiowany dosłownie, bez opuszczeń i dopisków oraz ze zwróceniem uwagi na podkreślenia ołówkiem, którym s. Faustyna zaznaczała słowa Jezusa. Zlecił ekspertyzę teologiczną “Dzienniczka” s. Faustyny ks. prof. Ignacemu Różyckiemu z krakowskiego Papieskiego Wydziału Teologicznego, który znany był z tego, że nie był przekonany do orędzia siostry Faustyny. Jednakże napisana przez niego obiektywna, naukowa analiza, dała podstawy do tego, że Paweł VI w 1978 r. odwołał ograniczenia dotyczące kultu Bożego Miłosierdzia. W tym samym roku kard. Wojtyła został papieżem.
Encyklika i “Dzienniczek”
W 1980 roku Jan Paweł II ogłosił encyklikę „Dives in misericordia” o Bożym Miłosierdziu. Ważny etap rozwoju kultu stanowiła beatyfikacja s. Faustyny (18 kwietnia 1993 w Rzymie). Siedem lat później, 30 kwietnia 2000 r., bł. s. Faustyna Kowalska została wyniesiona przez Jana Pawła II do chwały ołtarzy jako święta. 5 maja 2000 r. Kongregacja Kultu Bożego i ds. Dyscypliny Sakramentów wydała dekret ustanawiający obowiązujące w całym Kościele powszechnym Święto Miłosierdzia Bożego. Polecenia Pana Jezusa, sformułowane w trakcie objawień zostały tym samym zrealizowane.
W Polsce do rozwoju kultu Miłosierdzia Bożego przyczyniło się także wydane w 1981 r. krytyczne opracowanie “Dzienniczka” w jego oryginalnym kształcie. W połowie lat 80. nie było już diecezji, która by nie miała parafii pw. Miłosierdzia Bożego.
Święto Miłosierdzia Bożego wpisał do kalendarza liturgicznego najpierw kard. Franciszek Macharski dla archidiecezji krakowskiej (1985), a potem niektórzy biskupi polscy w swoich diecezjach. Na prośbę Episkopatu Polski Jan Paweł II w 1995 roku wprowadził to święto dla wszystkich diecezji w Polsce. Po kanonizacji Siostry Faustyny 30 kwietnia 2000 r. Papież ogłosił to święto jako obowiązujące w całym Kościele.
17 sierpnia 2002 roku Jan Paweł II zawierzył świat Bożemu Miłosierdziu. Tego dnia w Krakowie-Łagiewnikach konsekrował świątynię pod wezwaniem Bożego Miłosierdzia i ustanowił w niej światowe sanktuarium Miłosierdzia Bożego.
„Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka. Pochyl się nad nami grzesznymi, ulecz naszą słabość, przezwycięż wszelkie zło, pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi doświadczyć Twojego miłosierdzia, aby w Tobie, Trójjedyny Boże, zawsze odnajdywali źródło nadziei” – modlił się wówczas Papież, powierzając cały świat Bożemu Miłosierdziu.
„Czynię to z gorącym pragnieniem, aby orędzie o miłosiernej miłości Boga, które tutaj zostało ogłoszone za pośrednictwem Siostry Faustyny, dotarło do wszystkich mieszkańców ziemi i napełniało ich serca nadzieją. Niech to przesłanie rozchodzi się z tego miejsca na całą naszą umiłowaną Ojczyznę i na cały świat” – wyjaśniał, apelując, że „Trzeba tę iskrę Bożej łaski rozniecać. Trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia, gdyż w miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście”.
„To zadanie powierzam wam, drodzy bracia i siostry, Kościołowi w Krakowie i w Polsce oraz wszystkim czcicielom Bożego miłosierdzia, którzy tutaj przybywać będą z Polski i z całego świata. Bądźcie świadkami miłosierdzia!” – apelował.
Jan Paweł II odszedł do Domu Ojca po pierwszych Nieszporach Niedzieli Miłosierdzia 2005 r. – uroczystości, którą sam ustanowił.
Do sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Krakowie Łagiewnikach przybywało corocznie przed wybuchem pandemii około 2, 5 miliona pielgrzymów z Polski i wszystkich kontynentów. Szczególnie licznie sanktuarium odwiedzili młodzi podczas Światowych Dni Młodzieży w 2016 roku w Krakowie.
Jednym z owoców konsekracji świata Bożemu Miłosierdziu w Krakowie, była decyzja o utworzeniu sanktuarium Bożego Miłosierdzia w Wilnie, mieście, gdzie s. Faustyna doświadczyła większości swych objawień. Obecny na uroczystościach w Łagiewnikach metropolita wileński kard. Audrys Juozas Bačkis postanowił pracować nad ożywieniem kultu na całej Litwie. Pierwszym krokiem miało być otwarcie sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Kardynał wyremontował w tym celu kościół św. Trójcy w Wilnie, do którego przeniósł we wrześniu 2005 r. cudowny obraz Jezusa Miłosiernego. Obraz ten od czasów wojny, przez kilkadziesiąt lat ukrywany był w jednej z parafii na Białorusi, a do Wilna powrócił w 1987 r. i początkowo umieszczony został w należącym do miejscowych Polaków kościele Świętego Ducha. Dziś w wileńskim sanktuarium Bożego Miłosierdzia każdego dnia sprawowane są liturgie zarówno po litewsku jak i po polsku oraz w wielu innych jeżykach. Przybywają tam pielgrzymi z całego świata.
W Polsce obok sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach kult Miłosierdzia Bożego szerzony jest również w kilku innych sanktuariach, to znaczy w Płocku, w Dolinie Miłosierdzia w Częstochowie, w Myśliborzu, w Ożarowie Mazowieckim, w Kaliszu, Warszawie, w Białymstoku, w Świnicach Warckich.
Kult w skali świata
We Włoszech główne miejsce szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego stanowi Centro della Divina Misericordia przy kościele Santo Spirito in Sassia w Rzymie w pobliżu Watykanu. Specyficzną formą szerzenia kultu Miłosierdzia Bożego w tym kraju jest peregrynacja obrazu Jezusa Miłosiernego do parafii i wspólnot zakonnych, które tego pragną. Kilkudniowy pobyt obrazu Jezusa Miłosiernego w parafii lub wspólnocie kończy się zapoczątkowaniem odmawiania na stałe koronki do Miłosierdzia Bożego i Godziny Miłosierdzia.
W Niemczech od 1987 roku działa w Brilon Schwester Faustine Sekretariat, zajmujący się wydawaniem i dystrybucją obrazków, folderów i książek propagujących posłannictwo św. Siostry Faustyny i jej duchowość.
We Francji od zakończenia II wojny światowej kult Miłosierdzia Bożego szerzą księża pallotyni z ośrodka w Osny pod Paryżem. W 1993 roku wznowione zostało po 35 latach przerwy czasopismo pt. “Messager de la Misericorde Divine”. Kult Jezusa Miłosiernego sprawowany jest w około 100 kościołach, kaplicach i wspólnotach zakonnych we Francji.
W Portugalii szerzeniem kultu Miłosierdzia Bożego zajmuje się Apostolat Miłosierdzia Bożego z siedzibą w Balsamao. Oprócz Balsamao istnieje w Lizbonie ośrodek kultu Miłosierdzia Bożego założony przez Stowarzyszenie Katolików Świeckich pod nazwą “Odnowić wszystko w Chrystusie”.
W Anglii i Irlandii istnieją liczne ośrodki kultu Miłosierdzia Bożego prowadzone przez księży marianów, a także ludzi świeckich. Za przykład można podać Fawley Court w Henley-on-Thames w Anglii. Ośrodek ten rozwija działalność duszpasterską i wydawniczą.
W Czechach ośrodki kultu Miłosierdzia Bożego w Brnie i innych miastach utrzymują kontakty z sanktuariami polskimi. Czciciele Miłosierdzia Bożego z Czech co roku licznie przybywają do sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach na święto Miłosierdzia.
Na Węgrzech główny ośrodek kultu Miłosierdzia Bożego mieści się w Egerze, a osobą odpowiedzialną za kontakty i współpracę Episkopatu Węgier z sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach jest tamtejszy sufragan bp Istvan Katona.
Na Słowacji księża pallotyni budują w Spisska Nova Ves kościół pod wezwaniem Bożego Miłsoierdzia i od 1997 roku wydają czasopismo “Apostol Bozieho Molosrdenstva”.
W Szwecji od 1995 roku grupa czcicieli Miłosierdzia Bożego gromadzi się regularnie przy parafii Najświetszej Maryi Panny w Malmo. Podobne grupy działają w Boras i w Göteborgu.
Bardzo żywo kult miłosierdzia rozwija się od czasów II wojny światowej w Stanach Zjednoczonych. Obecnie w USA istnieje 75 sanktuariów Bożego Miłosierdzia, na czele z Narodowym Sanktuarium Miłosierdzia Bożego Stanów Zjednoczonych w Stockbridge w stanie Massachusatts.
Kult, zapoczątkowany objawieniami św. Faustyny, jest bardzo rozpowszechniony także w Ameryce Południowej i Afryce, na Filipinach, Korei i Nowej Zelandii. W Australii działa Bractwo Miłosierdzia Bożego, które zrzesza ponad 5 tys. osób z 14 krajów. Bardzo prężnym ośrodkiem duszpasterskim i wydawniczym jest również kanadyjska wspólnota w Verdun, której członkowie troszczą się o ludzi zagubionych moralnie.
Czciciele Miłosierdzia Bożego zrzeszają się ponadto w dwóch międzynarodowych organizacjach: Stowarzyszeniu Apostołów Bożego Miłosierdzia “Faustinum”, które liczy ok. 5 tys. osób z ponad 40 krajów oraz w wielomilionowym Apostolskim Ruchu Bożego Miłosierdzia. W samych Stanach Zjednoczonych należy do niego ok. miliona osób.
Szerzeniem orędzia Miłosierdzia Bożego w szczególny sposób zajmuje się założone w 1862 r. w Warszawie zgromadzenie Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, do którego należała s. Faustyna oraz Siostry Jezusa Miłosiernego – zgromadzenie założone w 1942 r. w Wilnie przez kierownika duchowego i spowiednika s. Faustyny, bł. ks. Michała Sopoćkę.
************************************************************************************************************
Głoście Miłosierdzie Boże!
Z ubogiej, chłopskiej, wielodzietnej i bardzo pobożnej rodziny Kowalskich wywodzi się chyba najbardziej znana dziś na całym świecie polska Święta. Siostra Maria Faustyna od Najświętszego Sakramentu, zwana apostołką, szafarką, orędowniczką i sekretarką Bożego Miłosierdzia, na nowo odkryła współczesnemu człowiekowi najważniejszy z Boskich przymiotów.
Ta jedna z największych mistyczek Kościoła katolickiego, obdarzona darami kontemplacji, wizji, objawień, proroctwa, czytania w duszach ludzkich i rzadko spotykanym darem mistycznych zaślubin, dzieli się z nami łaską głębokiego poznania tajemnicy Bożego Miłosierdzia.
Całym swoim życiem Święta Siostra Faustyna dążyła do jak najpełniejszego zjednoczenia z Bogiem przez ofiarną współpracę z Chrystusem w dziele ratowania dusz. Tę niewykształconą zakonnicę wybrał Pan Jezus, by głosiła światu orędzie Miłosierdzia bez granic, tego nadzwyczajnego przejawu Bożej miłości, o który nie trzeba walczyć, lecz wystarczy zawierzyć Stwórcy, powiedzieć: “Ufam Tobie” i poddać się Jego woli.
Nabożeństwo do Miłosierdzia Bożego w pięciu postaciach, jakie przekazała światu Siostra Faustyna, znane jest na wszystkich kontynentach. Obraz Jezusa Miłosiernego, Święto i Godzina Miłosierdzia, Koronka do Miłosierdzia Bożego i szerzenie jego czci stały się zaczynem powstania ruchu apostolskiego, kontynuującego dzieło najznakomitszej córy Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Tysiące uzdrowionych, nawróconych, pocieszonych i obdarowanych innymi łaskami każdego dnia dziękuje Bogu za Jego nieskończone miłosierdzie.
W latach 1997-1999 miałem ten zaszczyt pełnić posługę kapelana w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie przy ul. Hetmańskiej 44. Tutaj właśnie miałem okazję zgłębić dokładnie treść Dzienniczka Siostry Faustyny oraz poznać dość dokładnie życiorys tej Świętej. Nie ograniczało się to tylko do studiowania literatury na ten temat. Spotkałem tam siostrę Eufemię Traczyńską, która podczas naszych rozmów w czasie spacerów po klasztornym ogrodzie w ramach rekreacji wiele opowiadała mi o Siostrze Faustynie na podstawie opowiadań innych sióstr, jak też i osobistych kontaktów z nią.
Siostra Eufemia była wówczas młodą profeską. Wspominała, jak “siostra Kajetana nie mogła sobie poradzić z ciężkimi obowiązkami zakonnymi i nawet nosiła się z zamiarem wystąpienia ze Zgromadzenia. Wtedy Siostra Faustyna podnosiła ją na duchu i zachęcała do wytrwania. Bardzo jej pomogła, a najdziwniejszy jednak w tej sprawie był fakt, że o swoich trudnościach ani Siostrze Faustynie, ani nikomu innemu siostra Kajetana nie mówiła”. Wspominała siostra także o tym, “że Siostra Faustyna obejmowała swoją miłością wszystkich bliźnich, z którymi się stykała.
Gdy czasem w jej obecności ktoś wyraził się krytycznie o drugich, pokrywała to milczeniem i odchodziła. Gdy doznała jakiegoś drobnego dobrodziejstwa czy przysługi, zawsze dziękowała z radością”. Miałem także możliwość usłyszenia od siostry Eufemii o ostatnich chwilach życia Siostry Faustyny.
Siostra była obecna przy jej śmierci. Mówiła tak: “Kiedyś siostra Amelia powiedziała do mnie: ja nie dożyję, ale siostra doczeka czasów, kiedy Faustyna zostanie ogłoszona świętą. Uwierzyłam w to i dlatego bardzo chciałam być przy jej śmierci. 5 października 1938 r. podczas kolacji poszłyśmy do infirmerii, gdzie leżała Siostra Faustyna.
Był już tam kapelan i kilka sióstr. Wspólnie modliliśmy się bardzo długo. Kiedy wracałam do celi, wstąpiłam do kaplicy i pomodliłam się do dusz czyśćcowych, żeby mnie obudziły, jak będzie umierać Siostra Faustyna. Spać poszłam o zwykłej porze. Naraz ktoś mnie budzi: jak siostra chce być przy śmierci Siostry Faustyny, to niech szybko wstaje. Ubrałam chałat, czepek i szybko pobiegłam do infirmerii. Było ok. 11.00 w nocy. Siostra Faustyna jakby lekko otworzyła oczy i trochę się uśmiechnęła, a potem skłoniła głowę i już…”.
Ta dwuletnia posługa w Zgromadzeniu Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia bardzo wiele odmieniła w moim życiu i posłudze kapłańskiej. Można powiedzieć, że dotknęło mnie Boże Miłosierdzie i posłannictwo św. Siostry Faustyny.
Siostry ze Zgromadzenia Matki Bożej Miłosierdzia czują się spadkobierczyniami misji św. Siostry Faustyny.
Przypomniał im o tym Ojciec Święty podczas pobytu w Krakowie w 1997 r. “Spoczywa na Was niezwykłe powołanie. Wybierając spośród was błogosławioną Faustynę, Chrystus uczynił Wasze Zgromadzenie stróżem tego miejsca, a równocześnie wezwał do szczególnego apostolstwa Jego Miłosierdzia.
Niektóre polecenia Pana Jezusa, m.in. dotyczące osób, które mają włączyć się w wypraszanie “miłosierdzia dla siebie i świata”, nie od razu były dla Siostry Faustyny zrozumiałe. “Widzę jasno – pisała w kwietniu 1936 r. do swego wileńskiego spowiednika – że nie tylko będzie zgromadzenie żeńskie i męskie, ale widzę, że będzie wielkie stowarzyszenie osób świeckich, do którego mogą wszyscy należeć i czynem przypominać miłosierdzie Boże, czyniąc miłosierdzie jedni drugim”.
Stowarzyszenie takie pod nazwą Stowarzyszenie Apostołów Bożego Miłosierdzia “Faustinum” erygował Metropolita Krakowski w 1996 r. Jego zadaniem jest udział w realizacji posłannictwa św. Siostry Faustyny, pod kierunkiem Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
***
Apostołem Bożego Miłosierdzia należy być najpierw przez osobistą, chrześcijańską postawę, która wyraża się w ufności wobec Boga i miłości wobec bliźnich. Można szerzyć kult Miłosierdzia Bożego bez słów, przez świadectwo życia, przez cierpienie, modlitwę, pracę, trudy każdego dnia ofiarowane w tej intencji. Taki wzór pozostawiła Siostra Faustyna, która za ziemskiego życia nie głosiła kazań, prelekcji, odczytów, nie pisała artykułów, a jednak współsiostrom, wychowankom, ludziom, którzy mieli z nią kontakt, przez przykład życia mówiła o dobroci i miłosierdziu Boga. Dzisiaj słowem głosi orędzie Miłosierdzia przez swój Dzienniczek, który tłumaczony jest na wiele języków i rozchodzi się w dużych nakładach.
Oprócz głoszenia Miłosierdzia Bożego przez świadectwo życia, potrzebne jest także głoszenie tej tajemnicy naszej wiary przez słowo. Pan Jezus nie określa – poza kazaniem – sposobów szerzenia czci Miłosierdzia, więc można zrozumieć je szeroko. Są tacy, którzy w codziennych okolicznościach życia mówią o Miłosierdziu Bożym innym, podtrzymują na duchu i zachęcają do ufności zdesperowanych, wykorzystują środki audiowizualne, układają pieśni, organizują pielgrzymki do sanktuarium w Łagiewnikach. Są też tacy, którzy rozdają obrazki z koronką, zajmują się kolportażem książek o Miłosierdziu Bożym.
Bóg dla udzielenia swych łask może wykorzystać z pozoru banalny fakt, jak np. podarowanie komuś małego obrazka z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Doświadczyła tego pewna pani z Warszawy, która mieszkała obok rodziny prowadzącej nie tylko niereligijny, ale niemoralny tryb życia. Pewnego dnia przyszedł do niej sąsiad wielce zaniepokojony o swą żonę, która – jak się później okazało – zmarła na skutek upojenia alkoholowego. Owa pani wręczyła mu obrazek z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego. Gdy po kilku dniach weszła do jego mieszkania, ujrzała, jak zamyślony siedział przy stole, na którym stała butelka alkoholu, a obok podarowany mu obrazek Jezusa Miłosiernego. To była chwila jego wyboru: alkohol albo Jezus. Decyzja była mocna i nieodwołalna – koniec z dotychczasowym życiem. Za kilka dni sąsiad poszedł do spowiedzi. Nie wiedział, że będzie to ostatnia spowiedź w jego życiu, które zakończył w kilka dni później. Bóg, by uratować jego duszę, posłużył się tak drobną czynnością, jak podarowanie obrazka Jezusa Miłosiernego, które z pewnością poparte było modlitwą w jego intencji.
Szerzenie kultu Miłosierdzia Bożego musi wypływać z głębokiego poznawania tajemnicy Miłosierdzia Bożego. Zachwyt, fascynacja tą tajemnicą stanowi jakąś odśrodkową, wewnętrzną siłę, która nie pozwala nie mówić i nie dzielić się tym, co odkrywa się jako nieoceniony skarb, drogocenną perłę, dla której warto porzucić wszystko. Duch Święty, który wprowadza w tajniki poznania Miłosierdzia Boga, pobudza także do dzielenia się tą prawdą z całym światem. Czyni to dziś w wielu duszach, jak niegdyś uczynił to w duszy Siostry Faustyny.
Miłosierny Panie, Ty szedłeś do ludzi głodnych prawdy o Bogu, bo byli jak owce bez pasterza. Spieszyłeś do ludzi nękanych cierpieniem i wołających o pomoc. Nie stroniłeś od celników i grzeszników, a wszędzie Twoje stopy znaczyły ślady miłosierdzia. Teraz, przybite do krzyża, krwią znaczą ostatnie ślady dobroci świadczonej człowiekowi.
Dopomóż nam, Panie, aby i nasze nogi były miłosierne, zawsze spieszące z pomocą bliźnim, opanowujące swoje własne znużenie i zmęczenie. Niech naszą radością i odpocznieniem będzie świadczenie dobra tym, którzy nas potrzebują.
Ks. Andrzej Walerowski/Niedziela legnicka
***************************************************************
Dla niego Kościół to Jezus
Ksiądz Dolindo – wielki Apostoł Miłosierdzia
Chyba nikt w Polsce nie zna lepiej ks. Dolindo Ruotolo niż Joanna Bątkiewicz-Brożek – publicystka i autorka nagradzanych książek. W specjalnej rozmowie z Niedzielą opowiada o fenomenie doświadczonego kapłana z Neapolu, którego postawa pełna pokory i miłosierdzia może być dla nas, w tych niełatwych czasach najlepszym kierunkowskazem.
Ks. Dolindo Ruotolo zostawił nam orędzie o bliskości Chrystusa i sile zaufania:
„Jezu, Ty się tym zajmij!”
****
Damian Krawczykowski: Obchodzimy właśnie w Kościele Tydzień Miłosierdzia – czy możemy powiedzieć, że ks. Dolindo to kapłan Miłosierdzia?
Joanna Bątkiewicz-Brożek: Zdecydowanie tak. Żyjąca rodzina ks. Dolindo podkreśla, że on pierwszy mówił o Miłosierdziu, jeszcze wcześniej niż Matka Speranza czy św. Faustyna. Oczywiście o Miłosierdziu Bóg mówi już w Starym Testamencie. Ks. Dolindo, jest jednak współczesnym świadkiem i wielkim Apostołem Miłosierdzia. Jego potężna autobiografia, pisana na wyraźne polecenie spowiednika, nosi w oryginale tytuł „Moje życie w planie wielkiego Bożego Miłosierdzia.”
Jeśli popatrzymy na życie mistyka z Neapolu, z czysto ludzkiego punktu widzenia, było to życie przegrane, naznaczone generalnie porażkami; najpierw bity i maltretowany przez ojca, często tak, że z jego chłopięcych pleców lała się krew, odrzucony przez rodzinę, zdradzony przez najbliższe mu dwie córki duchowe, wyrzucony głodem, bez możliwości obrony ze zgromadzenia wincentyjskiego, oskarżany o herezje, wielokrotnie przesłuchiwany przed Świętym Oficjum, odsunięty od ołtarza – w sumie prawie dziewiętnaście lat nie mógł odprawiać Mszy Świętej, przez krótki czas nawet przyjmować Jezusa Eucharystycznego, spowiadać, z zakazem głoszenia kazań. Wytykany palcami, musiał zmieniać często kościoły, żeby móc razem z wiernymi uczestniczyć w Eucharystii.
Potem jego komentarze do Pisma Świętego, po których nawracały się naprawdę setki ludzi a pół kolegium kardynalskiego pisało dziękczynne listy do ks. Dolindo za jego pracę, dzieła te wpisano na indeks. Cały czas rzucane kłody pod nogi. Cios za ciosem. Ostatnie dziesięć lat życia ks. Dolindo było fizyczną kalwarią. A on, na to wszystko, na każde z tych wydarzeń, zawsze patrzył jak na wypełnienie się woli Bożej i Miłosierdzia. Dziękował za nie. Całe swoje życie odbierał jako plan Miłosierdzia Bożego.
No właśnie, te tragiczne, bolesne wydarzenia w życiu ks. Dolindo… Czy jego pokorna postawa może być dla nas dobrą nauką?
Pokora ks. Dolindo stawia mnie na baczność. To jest znakomita lekcja. To jest też bardzo ciekawe, w kontekście dzisiejszych wydarzeń, trudnego czasu pandemii czy burzy w Kościele, tylu odejść, aktów apostazji…. Gdy zagłębiam się w listy ks. Dolindo, to one zawsze dają mi dużo siły. Ks. Dolindo wydaje się niemal krzyczeć: ufaj Bogu! I przyjmuj wszystko, a w każdym położeniu dziękuj! To co po ludzku jest ciężko przeżyć, według niego jest prezentem od Boga. Łaską, darem Miłosierdzia. W tych trudnościach doskonali się miłość. On tak przeżył swoje życie, dlatego był i jest potężnym Apostołem Miłosierdzia.
W czasie przeżywanych przez ks. Dolindo lokucjach wewnętrznych Matka Boża przedstawiała mu się bardzo często jako Matka Miłosierdzia. W latach dwudziestych, kiedy ks. Dolindo prawie rok spędza w Rzymie i jest przesłuchiwany przed Świętym Oficjum, Maryja przekazuje kapłanowi z Neapolu zapowiedź obecnie przeżywanych przez nas wydarzeń: że będziemy odsunięci od Eucharystii, będą ograniczone ceremonie, posługa kapłanów będzie ograniczona i pojawi się wiele trudności. Ale Maryja podkreśla wyraźnie: Nie bójcie się, bo to będzie czas potężnego Miłosierdzia Bożego. Czas, w którym jeśli całym sercem przylgnie się do Serca Jezusowego, tego przebitego na krzyżu, to wtedy wytrysną potężne łaski. W Miłosierdziu będziemy wzrastać.
Sama przeżywam ten czas – szczególnie z początku pandemii chwile największych ograniczeń w dostępie do liturgii – jako czas łaski, czas prawdy o sobie, czas przeżywania bliskości Taty, Boga który powołał mnie do życia. W Wielkanoc tego roku w moim kościele parafialnym w liturgii ze względu na obostrzenia, mogły uczestniczyć tylko 33 osoby. W Wielki Piątek przeżywaliśmy więc liturgię w domowym naszym Kościele. Na zakończenie nasz ksiądz proboszcz ogłosił, że kto z uczestników liturgii on-line chciałby przyjąć komunię, to zaprasza przed kościół za pół godziny. To była przejmująca chwila, bo na parking podjechało kilkadziesiąt samochodów, a z pobliskich domów wyszło mnóstwo ludzi. Wszyscy przed czasem. Zachowując posłusznie dystans – to podkreślam, że to nasz wyraz miłości do drugiego: maseczka, dystans, ćwiczenie posłuszeństwa w stosowaniu się do tych trudnych ograniczeń…
W wielkiej ciszy i ze wzruszeniem przyjmowaliśmy Jezusa. W oczach wielu osób widziałam łzy. Przybiegli z miłości i tęsknoty za Jezusem, za wspólnotą.
Niedawno dzwonił do mnie przyjaciel kapucyn i mówi: bez przerwy przychodzą ludzie, którzy nie spowiadali się od lat, byli z daleka od Kościoła. Przez pandemię zatrzymali się i zobaczyli w swoim życiu pustkę i nagle wracają do Boga! Wiele cudów dzieje się w szpitalach, jest wiele heroizmu wśród lekarzy i kapłanów, którzy mimo zagrożenia chodzą z Jezusem Sakramentalnym na oddziały z chorymi na COVID-19.
Sama w czasie czterech tygodni naprawdę ciężkiego przechodzenia tej choroby, doświadczyłam wielkiego serca ludzi, z policją włącznie, która sprawdzając czy dotrzymujemy kwarantanny pytała czy potrzeba nam pomocy, leków itd. To czas dla mnie doświadczenia także własnej słabości. A moc w słabości się doskonali. Dlatego wszystko co przeżywamy teraz jest potężnym momentem Miłosierdzia, każda trudność jest szansą. I życie Apostoła miłosierdzia z Neapolu jest jak podręcznik do tego jak przeżyć kryzys i burze życia!
Wielu dziś narzeka na Kościół, a ks. Dolindo był mu wierny do końca. Czy może nas to nauczyć miłości do Kościoła, mimo grzeszność i błędów niektórych ludzi, którzy ten Kościół tworzą?
Wszyscy tworzymy Kościół. Także ja i pan. I wszyscy jesteśmy grzesznikami. Jesteśmy jednym ciałem, a jak w ciele zaczyna gnić jakiś narząd czy pokaleczą się palce, dłonie to ból rozchodzi się po całym organizmie. Ks. Dolindo mówił, że szatan próbuje zawsze niszczyć Kościół od wewnątrz. Bo przed atakami z zewnątrz łatwiej się obronić. Książe ciemności wtłacza więc truciznę do środka, bo wtedy organizm trudniej stawia opór. Ale – i to zawsze ks. Dolindo powtarzał: bramy piekielne nie przemogą Kościoła! Ks. Dolindo to jest zdecydowanie drogowskaz i potężne światło, które Pan Bóg nam dzisiaj daje. Ks. Dolindo wytrzymał w bezgranicznym posłuszeństwie Kościołowi. On miał największe prawo rzucić sutannę, miał największe prawo obrazić się na Święte Oficjum, na metropolitę Neapolu. Mógł przecież obrazić się na swoich przełożonych, którzy go głodem zmusili do odejścia ze zgromadzenia a potem, do końca życia kapłana rozsyłali do biskupów szkalujące go listy. Mógł im grozić procesami o zniesławienie. A on to przyjmował i tych wszystkich ludzi kochał. Co więcej – nie pozwolił nigdy brzydko wyrażać się o żadnym kapłanie, biskupie, o komisarzach którzy go przesłuchiwali.
Kiedy czytamy relacje z jego przesłuchań, to naprawdę były to momentami chwile wręcz uwłaczające godności kapłańskiej. Przeżył więzienie Macao przy Watykanie. I wytrwał w absolutnej miłości i wierności Kościołowi.
Dla niego Kościół to Jezusa. Napisał takie potężne słowa, które tak mocno podkreślam w książce „Jezus do duszy”, żeby zawsze pamiętać, że ktokolwiek nas zgorszy, choćby to byli najwyżsi hierarchowie Kościoła, to jest jeden, większy, potężniejszy i najważniejszy powód, dlaczego mamy kochać Kościół – jest nim Jezus Chrystus! Ten, który za Kościół przelał krew i przelewa Ją nadal na każdym ołtarzu świata, codziennie w czasie Eucharystii i jest w Kościele realnie obecny. „Ja jestem z wami do końca świata”.
Mamy taką piękną definicję Kościół jako Mistyczne Ciało Chrystusa. Ojciec Dolindo to jeszcze bardziej upraszczał, mówił, że Kościół to Jezus. Stąd – i to jest szalenie mocne w obecnym czasie – jeśli uderzam w kapłanów, jeśli uderzam w hierarchów, jeśli uderzam w Ojca Świętego – to uderzam w samego Jezusa Chrystusa. To jest tak mocne! Ks. Dolindo jest dla nas potężnym świadkiem.
Widzę jak wiele cudów się dzieje za przyczyną ks. Dolindo. Jak wiele osób nawraca się, czasem po 20 latach przystępuje do spowiedzi, są przypadki nawróceń ateistów, osób, które próbowały targnąć się na swoje życie, jest też sporo nowych powołań do kapłaństwa – sama spotkałam świeżo upieczonych seminarzystów w Rzymie, opisuje tą historię w książce „Jezu, ratuj!”.
W kościele w Neapolu też, gdzie pochowany jest ks. Dolindo, podszedł do mnie pewnego razu starszy kapłan. Widziałam, że było to dla niego trudne, ale powiedział: dzięki świadectwu ks. Dolindo po dwudziestu latach powróciłem do zgromadzenia Św. Wincentego a Paolo! Płakaliśmy jak dzieci oboje. Znam kapłanów, którzy wyszli z ciężkich uzależnień i depresji przez świadectwo ks. Dolindo. Ks. Dolindo zresztą taką miał misję za życia – kard. Ascalesi, metropolita Neapolu odsyłał do niego najcięższe przypadki kapłanów na krawędzi wyjścia z Kościoła. Wszyscy po spotkaniu z ks. Dolindo rozpalali się na nowo dla Chrystusa. Tym, którzy przechodzili kryzys i myśleli o odejściu mówił wprost: wróć do dnia kiedy na wezwanie Jezusa odpowiedziałeś: tak, jestem! Przypomnij sobie ten uroczysty moment twojego przemienienia, twojego Taboru… Wróć do pierwszej miłości…
Świadectwo kapłana z Neapolu jest bardzo mocne. Bóg przez Ks. Dolindo mówi dziś z pewnością dwie rzeczy: ufaj Mi i kochaj Mnie w sakramentach oraz kochaj Kościół!
Ks. Dolindo bez przerwy napominał swoje córki duchowe i powtarzam do za nim do znudzenia: nie osądzajcie kapłanów, Jezus ich wybrał i On ich osądzi. Ks. Dolindo pisze, że Szatan zawistnie zazdrości kapłanom ich dobra. Wielokrotnie więc kusi ich, podważając autentyczność ich powołania, lub wybiera najbardziej krytyczne chwile w ich ży¬ciu, by ich nękać i poturbować.
Stąd nie ma nic pilniejszego jak modlitwa za kapłanów! Ks. Dolindo nauczył mnie też jeszcze jednej rzeczy. „Jak cię coś gorszy – to patrz najpierw na siebie”. Czy ja jestem idealna? Jestem grzesznikiem, który co chwilę upada, ale istnieje Boże Miłosierdzie, Boża łaska i w Kościele jest Jezus Chrystus. I dlatego ja ten Kościół będę bezgranicznie kochać. Każde odejście z Kościoła, świeckich czy a może przede wszystkim kapłana to potężna rana na Sercu Jezusa…
Napisała Pani kilka bardzo dobrze przyjętych książek o ks. Dolindo. Czym ten włoski kapłan Panią tak zachwycił? Czy właśnie tą wiernością Kościołowi?
Wiernością, heroicznym posłuszeństwem i pokorą. Sama przeżyłam poważny kryzys i miałam myśli by odejść z Kościoła. Ks. Dolindo mnie w nim zatrzymał i pokazał jak kochać Kościół, także ten poraniony i grzeszny, jak kochać kapłanów. Człowiek, który przeszedł tak dużo, ale nigdy się nie buntował musi cię postawić na baczność. Szarpany burzami, a zachowywał potężny pokój i dobroć, miłość. „Moim sekretem był Jezus Sakramentalny”- powtarzał.
To co mnie dziś w nim zachwyca, to jak on przeżywał swoje kapłaństwo. W sposób heroiczny! Ks. Dolindo mówił: Kapłani są moją wielką miłością! Kto dziś tak mówi? Jeden z synów duchowych ojca Dolindo, Enrico Medi, naukowiec, napisał w liście do kapłanów: jesteście wielcy! Na wasze słowo Bóg codziennie schodzi na ziemię! Odpuszczacie nam grzechy!
Wokół siebie mam wielu naprawdę pięknych i świętych kapłanów! Kapłanów, którzy aż pachną Jezusem, którzy się dosłownie spalają dla Niego, dla innych, dla Kościoła, którzy są naprawdę Alter Christus. Cisi i pokorni serca, którzy dają innym Jezusa. Nie mówi się o nich w nagłówkach gazet. W ogóle o takich nie mówimy.
Ta świętość jest w Kościele, ona się rozlewa. Dlatego jestem bardzo daleka od mówienia jedynie o brudach i ciemnościach zalewających Kościół. W Kościele jest potężna świętość i dobro!
Czyli patrząc na postawę ks. Dolindo możemy mówić o wzorze kapłaństwa?
Tak! On był wpatrzony w Chrystusa. To mnie zachwyca w kapłaństwie ks. Dolindo. Jego życie było niemal jak jeden do jednego z życiem Jezusa Chrystusa. Tam nie ma marginesu. Kiedy go osądzają, ks. Dolindo milczy jak Chrystus przed Piłatem. Kiedy go opluwają, on wybacza. Kiedy najbliższa córka duchowa go zdradza, on jedzie do niej, klęka przed nią i on ją prosi o wybaczenie.
Jeden z synów duchowych opowiadał mi, że był świadkiem pewnej sceny. Jadł z ks. Dolindo obiad, wtedy już kapłan był bardzo schorowany, chodził o laseczce. I nagle ktoś puka do drzwi. Ks. Dolindo akurat zanurzał łyżkę w rosole: „Aniołeczku idź i sprawdź kto to”. „Jakaś pani przyszła się wyspowiadać” – woła chłopak. Na to ksiądz Dolindo odkłada łyżkę do rosołu, wstaje i idzie wyspowiadać tę kobietę.
Dawał się w całości innym. Uważał, że nie ma nic pilniejszego niż wypełnić kapłańskie zadania. Często powtarzał, że gdybyśmy zdawali sobie sprawę z tego jak wielkim sakramentem jest Spowiedź św. i kim są kapłani, to nie odstępowalibyśmy ich na krok.
Ks. Dolindo bardzo pragnął krzyża, mówił że krzyż to jest mundur kapłanów. Chciał się dać nawet pokroić z miłości do Chrystusa, dlatego jako młody kapłan Misji zwrócił się do przełożonych z prośbą o wyjazd na misje do Chin. Chciał oddać życie jak jego ukochany święty, współbrat wincentyjski, Św. Jan Gabriel Perboyre – dziś nota bene okrzyknięty patronem chorych na COVID-19. Św. Gabriel został bowiem uduszony na krzyżu w prowincji Wuhan. Przełożeni ks. Dolindo odmówili mu wyjazdu: „ty będziesz męczennikiem serca” – powiedzieli do przyszłego mistyka. I tak się stało. Życie kapłana z Neapolu, który oddał się jako ofiara za Kościół jest jednym wielkim męczeństwem. I opowieścią o potędze miłości do Eucharystii. Pytam nie raz na spotkaniach i rekolekcjach z duchowością księdza Dolindo kapłanów: czy wytrzymalibyście prawie 19 lat odsunięcia od ołtarza? Jeszcze żaden nie potwierdził. Bo jak można to przetrwać?
Często myślę sobie, że jest to swoisty paradoks, że kapłan odsunięty na tyle lat od ołtarza, staje się potężnym apostołem Eucharystii.
Dane Kongregacji Watykańskich mówią, że ponad dziewięćdziesiąt procent odejść kapłańskich, jest wynikiem najpierw porwania relacji z Chrystusem. Dopiero potem sypie się cała reszta. Ks. Dolindo jest dzisiaj takim światłem, który mówi: kapłanie, musisz spijać świętość z Serca Jezusa, jesteś perłą w Jego duszy! Musisz przebywać, budować z Nim relację sam na sam. To tak jak w małżeństwie – tylko tkana, pielęgnowana więź, dialog gdzie się słuchamy, spędzanie czasu ze sobą podtrzymuje relację, tka więź.
Ks. Dolindo przeżył ciemną noc, w czasie przesłuchań w Rzymie toczył duchową walkę. „Demon kusił mnie na wszystkie sposoby” – pisze w autobiografii. Kapłan prosił Jezusa: pomóż mi, nie odejdę z Kościoła, nie pozwól! Po ludzku miał dosyć wtedy wszystkich, siebie. Ale uparcie i wytrwale trzymał się jednego: Jezusa Sakramentalnego.
To jego recepta, którą stosuję w momentach trudnych, których mi naprawdę nie brakuje – iść przed Najświętszy Sakrament, usiąść i wpatrywać się w Chrystusa. Kropka.
Dać Jezusowi popatrzeć na siebie. Ks. Dolindo też czasami nie potrafił się modlić. Ale siedział. I to nie piętnaście minut, ale godzinę, dwie. Leżał często krzyżem. I płakał… „Są rośliny, które wzrastają tylko w tyglu burzy. Ja taką byłem” – pisał.
Ks. Dolindo dał się dokładnie tak przemielić, jak ta mąka i woda z których powstaje hostia. I był takim doskonałym narzędziem w rękach Jezusa, że Jezus mógł go posiąść. I niemal przemienić w siebie. Jak hostię na ołtarzu. Do dziś jego świadectwo jest żywe. Działa w życiach i sercach ludzi.
Czego o ks. Dolindo możemy dowiedzieć się z Pani najnowszych książek? Dlaczego warto je sprawdzić?
Bynajmniej nie dlatego, że są to moje książki (uśmiech). Bardzo cieszę się szczególnie z tej ostatniej książki „Jezus do duszy”. To jest taka perełeczka, ponieważ są w niej zawarte modlitwy i słynne tzw. „immaginette”, czyli małe karteczki z cytatami ks. Dolindo. On wpisywał słowa „Jezus do duszy”, „Maryja do duszy”, najczęściej przed Najświętszym Sakramentem, pod natchnieniem. Rozdawał je tysiącom osób. Tych „imaginette” zgromadzono ponad 220 tys. na poczet procesu beatyfikacyjnego. Było ich jeszcze więcej.
Siedząc i tłumacząc z rękopisów treści tych karteczek, które kilka osób zdecydowało mi się udostępnić, naprawdę czułam jak potężny pokój zalewał moje serce.
Ks. Dolindo napisał, że kiedyś, kiedy zostaną opublikowane te imaginette, to wiele dobra będzie się działo w ludzkich duszach. I dlatego warto po tę pozycję sięgnąć, podobnie jak po książkę „Jezu ratuj!”. Jest ona taką próbą zmierzenia się z potężnym aktem zawierzenia „Jezu, Ty się tym zajmij!”, którym żył na co dzień ks. Dolindo. Wejście w to jak on to rozumiał, przez pryzmat Słowa Bożego. Są w niej także ludzkie historie i przepiękne świadectwa tego, jak ks. Dolindo zbliża dziś ludzi do sakramentów i Kościoła. Także gorąco zachęcam, a w bonusie dla każdego czytelnika jest modlitwa, o którą też sama pokornie proszę.
rozmowę przeprowadził: Damian Krawczykowski/Niedziela/13.04.2021
************************************************************************************************************
OKTAWA WIELKANOCNA
Oktawę Zmartwychwstania Pańskiego, największego święta w Kościele katolickim, kończy Niedziela Miłosierdzia Bożego zwana powszechnie świętem Miłosierdzia Bożego. Ustanowienia tego święta domagał się Jezus w objawieniach św. Siostry Faustyny, gdy wiele razy mówił, że pragnie, aby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia: „Pragnę – mówił – aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii Świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski; niech się nie lęka zbliżyć do Mnie żadna dusza, chociażby grzechy jej były jako szkarłat” (Dz. 699). W tym dniu możemy dostąpić nie tylko łaski „zupełnego odpuszczenia win i kar” (jedna z łask chrztu św.), ale także uprosić wiele innych łask i doczesnych dobrodziejstw, jeśli są one zgodne z wolą Bożą. Warunkiem jest czyste serce, bez przywiązania do grzechu, oraz postawa ufności wobec Boga, czyli pragnienie pełnienia Jego woli, i czynnej miłości bliźniego. Jedynym naczyniem do czerpania łask jest ufność, jak uczył Jezus św. Faustynę, bo miłosierdzie Boże nie ma granic, a radością Boga jest dawać wiele i to bardzo wiele. Taka jest Miłosierna Miłość, którą lepiej poznajemy i czcimy, gdy obchodzimy to święto.
“PRAGNĘ, ABY CAŁY ŚWIAT POZNAŁ MIŁOSIERDZIE MOJE” (Dz. 687).
„NIE ZNAJDZIE LUDZKOŚĆ USPOKOJENIA,
DOPOKĄD NIE ZWRÓCI SIĘ Z UFNOŚCIĄ DO MIŁOSIERDZIA MOJEGO”
(Dz. 300)
(Słowa Pana Jezusa z Dzienniczka św. siostry Faustyny)
AKT ZAWIERZENIA LOSÓW ŚWIATA BOŻEMU MIŁOSIERDZIU:
Boże, Ojcze miłosierny, który objawiłeś swoją miłość
w Twoim Synu Jezusie Chrystusie,
i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu,
Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka.
Pochyl się nad nami grzesznymi,
ulecz naszą słabość, przezwycięż wszelkie zło,
pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi
doświadczyć Twojego miłosierdzia,
aby w Tobie, Trójjedyny Boże,
zawsze odnajdywali źródło nadziei.
Ojcze przedwieczny, dla bolesnej męki
i zmartwychwstania Twojego Syna,
miej miłosierdzie dla nas i całego świata. Amen.
Papież Jan Paweł II
17 sierpień 2002 r., Kraków-Łagiewniki
*****
PIĄTEK 9 KWIETNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONA
MSZA ŚW. – GODZ. 19:00
OD GODZ. 18:00 ADORACJA, SPOWIEDŹ ŚW.
(rejestracja przy wejściu do kościoła)
SOBOTA 10 KWIETNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONA
GODZ. 18:00 – MSZA ŚW. WIGILIJNA Z NIEDZIELI MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
SPOWIEDŹ ŚW. OD GODZ. 17.15
(rejestracja – https://www.eventbrite.co.uk/e/149558384153)
11 KWIETNIA
NIEDZIELA MIŁOSIERDZIA BOŻEG0
KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONA
Święto Miłosierdzia Bożego obchodzone jest w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, czyli II Niedzielę Wielkanocną, zwaną obecnie Niedzielą Miłosierdzia Bożego. Wpisał je do kalendarza liturgicznego najpierw Franciszek kard. Macharski dla archidiecezji krakowskiej (1985), a potem niektórzy biskupi polscy w swoich diecezjach. Na prośbę Episkopatu Polski Ojciec Święty Jan Paweł II w 1995 roku wprowadził to święto dla wszystkich diecezji w Polsce. W dniu kanonizacji Siostry Faustyny 30 kwietnia 2000 roku Papież ogłosił to święto dla całego Kościoła.
Inspiracją dla ustanowienia tego święta było pragnienie Jezusa, które przekazała Siostra Faustyna. Pan Jezus powiedział do niej: Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia (Dz. 299). Pragnę, aby święto Miłosierdzia, było ucieczką i schronieniem dla wszystkich dusz, a szczególnie dla biednych grzeszników. W dniu tym otwarte są wnętrzności miłosierdzia Mego, wylewam całe morze łask na dusze, które się zbliżą do źródła miłosierdzia Mojego. Która dusza przystąpi do spowiedzi i Komunii świętej, dostąpi zupełnego odpuszczenia win i kar. W dniu tym otwarte są wszystkie upusty Boże, przez które płyną łaski (Dz. 699).
MSZA ŚW. – GODZ.11:00
OD GODZ. 10:30 ADORACJA, SPOWIEDŹ ŚW.
(rejestracja – https://www.eventbrite.co.uk/e/149510073655)
MSZA ŚW. – GODZ. 14.00
UWAGA: WYJĄTKOWO W KOŚCIELE ŚW. SZYMONA, A NIE W KOŚCIELE ŚW. PIOTRA
(rejestracja – https://www.eventbrite.co.uk/e/149559990959)
OD GODZ. 12:00 – 14.00 – ADORACJA, SPOWIEDŹ ŚW.
O GODZ. 15.00 NABOŻEŃSTWO KU CZCI BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
AKT ODDANIA SIĘ MIŁOSIERDZIU BOŻEMU
O najmiłosierniejszy Jezu, Twoja dobroć jest nieskończona, a skarby łask nieprzebrane. Ufam bezgranicznie Twojemu miłosierdziu, które jest ponad wszystkie dzieła Twoje. Oddaję się Tobie całkowicie i bez zastrzeżeń, ażeby w ten sposób móc żyć i dążyć do chrześcijańskiej doskonałości. Pragnę szerzyć Twoje miłosierdzie poprzez spełnianie dzieł miłosierdzia, tak wobec duszy, jak i ciała, zwłaszcza starając się o nawrócenie grzeszników, niosąc pociechę potrzebującym pomocy, chorym i strapionym. Strzeż mnie więc, o Jezu, jako własności swojej i chwały swojej. Jakkolwiek czasami drżę ze strachu, uświadamiając sobie słabość moją, to jednocześnie mam bezgraniczną ufność w Twoje miłosierdzie. Oby wszyscy ludzie poznali zawczasu nieskończoną głębię Twego miłosierdzia, zaufali Mu i wysławiali Je na wieki. Amen.
****************
Biskup z “Dzienniczekiem” św. Faustyny na targu, wśród sprzątaczy i kanalarzy
*****
Z największej wietnamskiej diecezji uczynił miejsce promieniujące na cały kraj Bożym Miłosierdziem. Od początku swej posługi bp Joseph Dình Dúc Dao kierował się w swej pracy wskazówkami z „Dzienniczka” siostry Faustyny. Jak mówi, miłosierdzie to konkret służby, które zmienia życie Wietnamczyków.
Wietnamski hierarcha jest ostatnim biskupem mianowanym przez Benedykta XVI, tuż przed jego rezygnacją z Urzędu Piotrowego. Z orędziem Bożego Miłosierdzia zetknął się w czasie swej pracy w Europie i postanowił przeszczepić je do Wietnamu, gdzie chrześcijanie wciąż są represjonowani przez rządzących w tym kraju komunistów. Najpierw robił to jako biskup pomocniczy, a następnie ordynariusz.
Zasłynął bezprecedensowym, jak na Wietnam, stylem duszpasterskim. Nie tylko zapraszał wiernych do kościoła, gdzie tłumaczył istotę przesłania „Jezu ufam Tobie”, ale przede wszystkim wychodził do ludzi. Można go było spotkać na targu, wśród chorych na AIDS, ludzi sprzątających ulice i czyszczących system kanalizacyjny. W wielu miejscach jego pojawienie się, z nieodłącznym „Dzienniczkiem” siostry Faustyny w ręku, budziło wręcz szok. „Ludzie na mnie w pogardzie pluli, a on mówił mi o miłości Boga” – wyznaje jeden z zamiataczy dróg. Bp Dình Dúc Dao szczególnie obecny jest wśród kierowców ciężarówek, migrantów, bezdomnych, żyjących na łodziach rybaków z Kambodży oraz osamotnionych ludzi starszych. W czasie swych odwiedzin u katolickich pracodawców wzywał ich do kierowania się w życiu nie tylko sprawiedliwością, ale i miłosierdziem.
Przez osiem lat jego posługi diecezja Xuân Lôc stała się centralnym miejscem kultu Bożego Miłosierdzia w Wietnamie. Przełożyło się to nie tylko na codzienne odmawianie Koronki i adorację Najświętszego Sakramentu we wszystkich kościołach diecezji, ale przede wszystkim na rozwój niezliczonych dzieł miłosierdzia skierowanych do wykluczonych i najbardziej potrzebujących. „Przesłanie, które wyszło z Polski zmienia teraz Wietnam” – mówi hierarcha. Bp Dình Dúc Dao wyznaje, że także swą emeryturę wykorzysta na głoszenie tego kultu, by coraz więcej serc Wietnamczyków przepojonych zostało Bożym Miłosierdziem. Drogą wyznaczoną przez poprzednika zamierza też iść nowy ordynariusz diecezji Xuân Lôc.
Beata Zajączkowska/VATICAN NEWS/GOŚĆ NIEDZIELNY/ 2021
************************************************************************************************************
Koronka do miłosierdzia Bożego: koło ratunkowe i kieszonkowa Eucharystia
***
Brakuje ci Eucharystii? Chciałbyś pójść na Mszę św. w ciągu tygodnia, ale nie masz na to zupełnie czasu lub sił? Módl się koronką! Ona będzie twoją Eucharystią wtedy, kiedy nie możesz pójść do kościoła.
Modlitwa silniejsza od anioła
Wszyscy wiemy, że Koronkę do miłosierdzia Bożego przekazał Pan Jezus świętej siostrze Faustynie. Ale być może nie wszyscy kojarzymy, że stało się to niejako „przy okazji” dość przerażającej wizji, jaką miała święta.
Pewnego wrześniowego dnia 1935 roku zobaczyła anioła, który miał właśnie zabrać się za wymierzenia światu kary za wszystkie jego grzechy. Jeśli ktoś ciekaw, jakby to z grubsza miało wyglądać, to warto przeczytać sobie 8, 9 i 16 rozdział Apokalipsy świętego Jana Apostoła. Nic przyjemnego, delikatnie mówiąc.
Widząc anioła gotowego już przystąpić do niszczycielskiej akcji, siostra Faustyna zaczęła się gorąco modlić o ratunek dla świata. I wtedy właśnie usłyszała w sercu słowa: „Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, za grzechy nasze i świata całego! Dla Jego bolesnej męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego!”.
W miarę ich powtarzania spostrzegła, że anioł jakby stracił swoją moc i odstąpił od wymierzania sprawiedliwości. Następnego dnia usłyszała od Pana Jezusa, że ma się modlić w ten sposób jak najczęściej. Co ciekawe, początkowo Zbawiciel kazał jej odmawiać koronkę „przez dziewięć dni”, a więc w formie nowenny.
Obietnice dla odmawiających Koronkę
Pan Jezus złożył też konkretne obietnice dla każdego, kto będzie odmawiał Koronkę do Miłosierdzia Bożego. Obiecał mianowicie, że:
- Każdy, kto będzie ją odmawiał dozna miłosierdzia Bożego w swoim życiu.
- W godzinie śmierci Jezus będzie go osobiście bronił „jako swojej chwały”, a w związku z tym osoba ta będzie umierała bez strachu, lęku i niepokoju.
- Dla umierających, przy których (lub za których) odmawiać się będzie koronkę, znajdą w Nim nie sprawiedliwego Sędziego, ale miłosiernego Zbawiciela i Obrońcę, który stanie między nimi a Ojcem.
- Koronka będzie „ostatnią deską ratunku”, którą kapłani będą podawać zatwardziałym grzesznikom. Ci zaś, jeśli choć raz ją odmówią, otrzymają łaskę nawrócenia i umrą w łasce uświęcającej, a więc będą zbawieni.
- Dla przytłoczonych własnymi grzechami i przerażonych ogromem swoich win koronka będzie skutecznym „antidotum” na rozpacz i zwątpienie, które mogłyby przywieść ich do ostatecznej zguby.
Faustyna odkryła jednak również (a Pan Jezus jej to potwierdził), że modlitwa ta „sprawdza się” także w sprawach „mniejszego kalibru”. Sama wymodliła nią na przykład… ustanie burzy.
W najważniejszej godzinie
Z udzielonych przez Pana Jezusa odnośnie koronki obietnic wyłania się więc obraz modlitwy, która „zabezpiecza” nas na najważniejszą, bo rozstrzygającą godzinę naszego życia – godzinę śmierci, od której zależeć będzie nasza szczęśliwa lub tragiczna wieczność. Dobrze zatem pamiętać, że koronka – w intencji samego Zbawiciela – jest przede wszystkim modlitwą za umierających. Dziś my ratujemy nią kogoś. Ale ufamy także, że kiedyś – gdy przyjdzie nasza pora przeprowadzki na drugi brzeg życia – ktoś następny nam udzieli nią zbawiennego wsparcia.
W ogóle warto zwrócić uwagę na to, by modlić się za umierających, a nie tylko za już zmarłych. W tym momencie, gdy czytasz ten tekst, wielu ludzi umiera w strachu, przerażeniu, cierpieniu. Wielu z nich zupełnie bez wiary, bez nadziei. Oni potrzebują twojej modlitwy. Jeśli ją podejmiesz, możesz uratować kogoś, kogo nawet nie miałeś szansy poznać. Ale kiedy staniesz na progu Domu Ojca, bądź pewien, że ten ktoś będzie tam na ciebie czekał i z wdzięcznością rzuci ci się na szyję.
Kieszonkowa Eucharystia
Jest jeszcze jeden ważny wymiar modlitwy koronką do miłosierdzia Bożego, na który warto zwrócić uwagę. Nieraz być może doświadczamy z pewnym rozczarowaniem, a nawet bólem, że choć staramy się regularnie i pobożnie uczestniczyć we mszy świętej, to nie dostrzegamy jej wyraźnego „przełożenia” na naszą codzienność. Tak jakby Eucharystia była jakimś zupełnie odizolowanym od naszego zwykłego życia godzinnym „eventem” religijnym, który jednak ma żadnych praktycznych skutków.
Modlitwa Koronką może stać się doskonałym „przedłużeniem” Eucharystii w codzienności. Przecież jej istotną treścią jest ofiarowanie Ojcu Ciała i Krwi Jego Syna, Jezusa Chrystusa. O nic innego nie chodzi w mszy świętej. Koronka to zatem swoista „kontynuacja” Eucharystii pośród naszych zwykłych codziennych spraw, zajęć, obowiązków, trudów. Modląc się nią, odkrywamy i w pewien sposób nadajemy im wymiar eucharystyczny – włączamy je w ofiarę Pana Jezusa, w Jego Paschę. Nasze codzienne sprawy stają się dzięki temu drogą do Życia Wiecznego.
Brakuje ci Eucharystii? Chciałbyś pójść na mszę w ciągu tygodnia, ale nie masz na to zupełnie czasu lub sił? Módl się koronką! Ona będzie twoją Eucharystią wtedy, kiedy nie możesz pójść do kościoła. W tramwaju, na chodniku, w domu możesz ofiarowywać Ojcu Ciało i Krew Chrystusa, tak jak to robi Kościół przez ręce kapłana podczas liturgii. Sprawuj w ten sposób Eucharystię jak najczęściej, a twoja komunia (czyli jedność) z Bogiem będzie trwała, pogłębiała się i przynosiła owoce. Dla ciebie i świata całego – tego świata, w którym na co dzień funkcjonujesz.
Najłatwiejszy do uzyskania odpust
W 2002 roku Penitencjaria Apostolska wydała dekret, w którym pod zwykłymi warunkami udziela się odpustu każdemu, kto odmówi Koronkę do miłosierdzia Bożego w kościele lub kaplicy przed wystawionym lub schowanym w tabernakulum Najświętszym Sakramentem. Można ten odpust ofiarować także za zmarłych.
Te „zwykłe warunki” to: sakramentalna spowiedź (lub po prostu trwanie w stanie łaski uświęcającej), przyjęcie Komunii św., modlitwa w intencjach Ojca Świętego oraz całkowita wolność od przywiązania do jakiegokolwiek grzechu. Osoby chore (lub niemogące udać się do kościoła z jakiejś innej słusznej przyczyny), mogą uzyskać ten odpust, odmawiając koronkę „z ufnością i z pragnieniem miłosierdzia dla siebie oraz gotowością okazania go innym” w miejscu swego pobytu.
Jak odmówić Koronkę do miłosierdzia Bożego?
Używamy do tego zwykłego różańca. Na początku odmawiamy: Ojcze nasz, Zdrowaś, Maryjo i Skład Apostolski (Wierzę w Boga…).
Następnie na dużych paciorkach mówimy:
Ojcze Przedwieczny, ofiaruję Ci Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Najmilszego Syna Twojego, a Pana naszego Jezusa Chrystusa, na przebłagania za grzechy nasze i świata całego.
Na małych paciorkach:
Dla Jego bolesnej Męki miej miłosierdzie dla nas i świata całego.
I tak pięć razy. Na zakończenie odmawiamy trzykrotnie:
Święty Boże, Święty Mocny, Święty Nieśmiertelny, zmiłuj się nad nami i nad całym światem.
Oraz (również trzykrotnie):
O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego jako zdrój miłosierdzia dla nas, ufam Tobie.
I wreszcie (tak, też trzykrotnie):
Jezu, ufam Tobie.
Ks. Michał Lubowicki/Aleteia.pl
************************************************************************************************************
RACHUNEK SUMIENIA
Przygotowanie do spowiedzi
Modlitwa przed spowiedzią:
Ojcze Niebieski, Ty znasz mnie do głębi – znasz każdy szczegół mego życia.
Przeznaczyłeś mnie do życia z sobą w wieczności, często o tym zapominam.
Jestem słaby, niestały, tak łatwo się wybielam, usprawiedliwiam.
Pozwó1 mi widzieć siebie tak, jak Ty mnie widzisz.
Osądzać bez wybiegów intencje, jakimi kieruję się w życiu.
Oświeć mnie, abym rozpoznał swe grzechy przeciw Tobie i przeciwko moim bliźnim.
Abym miał odwagę uznania, że źle postępuję, że potrzebuję zmiany postępowania, myślenia, nawrócenia.
Daj łaskę prawdziwego żalu i poprawy, abym doznał radości Twojego przebaczenia.
Niech Twoje miłosierdzie, Boże, uleczy moje rany, wzmocni moją wolę pełnienia Twojej woli.
Kiedy ostatni raz byłem u spowiedzi?
Czy odprawiłem zadaną pokutę?
Czy wynagrodziłem Bogu i bliźniemu za wyrządzone krzywdy?
Czy podjąłem wysiłek wyzbywania się swoich wad, słabości, nałogów?
Oceniając swoje postępowanie, stańmy przed obliczem Boga i odpowiedzmy sobie na
następujące pytania:
PIERWSZE I NAJWAŻNIEJSZE PRZYKAZANIE MÓWI:
Miłuj Pana, Boga swego, całym sercem, całym duszą, całym swoim umysłem, całym sobą.
Czy modlę się rano i wieczorem? Czy była to prawdziwa rozmowa mego serca z Bogiem, czy tylko zwykła formalność?
Czy szukam u Boga rady, pomocy w cierpieniach, pokusach?
Czy zastanawiam się nad tym, jaka jest względem mnie wola Boża?
Czy w niedziele i święta uczestniczę we Mszy św. i troszczę się o to, by uczestniczyli w niej wszyscy domownicy?
Czy proponuję swym bliskim wspólną modlitwę?
Czy w niedziele nie wykonuję prac niekoniecznych?
Czy wyznaję otwarcie swoją wiarę przez udział w niedzielnych Mszach św., w procesjach publicznych i wówczas, kiedy mnie o to pytają?
Czy wspieram materialnie działalność parafii? Czy interesuję się jej potrzebami?
Czy nie uchylam się od udziału w pracach na jej rzecz?
Czy w miarę swoich możliwości biorę udział w działalności grup modlitewnych, grup troszczących się o katechizację dzieci i młodzieży?
Czy wspomagam dzieła dobroczynne na rzecz ubogich, ludzi znajdujących się w trudnych okolicznościach?
Czy staram się poznać naukę Kościoła przez lekturę stosownych książek, uczestniczenie w rekolekcjach, udział w spotkaniach grup formacyjnych?
Czy zachęcam do tego swoich bliskich, swoje dzieci?
Czy odrzucam horoskopy, karty do tarota, wróżbiarstwo, magię, treści głoszone przez
wysłanników sekt i czuwam, by moi bliscy nie dali się w nie uwikłać?
Czy czytam systematycznie katolicką prasę, słucham katolickich rozgłośni radiowych,
oglądam katolickie programy telewizyjne?
Czy oponuję, kiedy bluźni się Bogu, niesłusznie krytykuje Kościół?
DRUGIE Z NAJWAŻNIEJSZYCH PRZYKAZAŃ MÓWI:
Miłuj bliźniego jak siebie samego.
Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem (por. J 13,34).
Kto mówi, że miłuje Boga, a bliźniego ma w nienawiści, jest kłamcą (por. 1 J 4, 20).
Czy szanuję rodziców?
Czy nie wyrządzam im przykrości, nie lekceważę, czy troszczę się o ich potrzeby?
Czy się za nich modlę?
Czy nie daję dzieciom złego przykładu (klątwy, pijaństwo, nieprzyzwoite żarty, stosowanie przemocy, spędzanie zbyt dużo czasu przed telewizorem)?
Czy troszczę się o wychowanie dzieci w poszanowaniu godności własnej i innych?
Czy wiem, jakie filmy oglądają? Jakie czytają czasopisma, książki? Z kim przebywają?
Co robią z otrzymanymi pieniędzmi? Gdzie spędzają wolny czas? Czy nie pobłażam ich moralnym przewinieniom (lenistwu, samolubstwu, lekceważeniu bliźnich, przemocy, kradzieży, pijaństwu)?
Czy interesuję się zachowaniem dzieci w szkole, wymagam od nich szacunku dla nauczycieli, odrobienia zadanych lekcji?
Czy nie wtrącam się zbytnio w życie rodzinne dorosłych dzieci, wzniecając konflikty?
Czy żyję w zgodzie z rodzeństwem, krewnymi i kolegami w szkole, w pracy?
Czy traktuję życzliwie sąsiadów, współpracowników? Czy nie żywię do nich pretensji, urazów? Czy nie zazdroszczę im sukcesów, nie mszczę się, nie wzniecam nieporozumień?
Czy solidnie wypełniam swoje obowiązki w pracy?
Czy nie zatrzymuję lub nie pomniejszam słusznego wynagrodzenia za pracę?
Czy nie szkodzę swojemu zdrowiu przez picie alkoholu, palenie?
Czy nie trwonię pieniędzy na hazard (gry w karty, loterie)?
Czy nie prowadziłem samochodu po wypiciu alkoholu lub z nadmierną szybkością?
Czy nie używałem narkotyków lub nie dostarczałem ich innym?
Czy kogoś nie uderzyłem, nie pobiłem?
Czy unikam złego towarzystwa?
Czy nie byłem powodem rozbicia własnej lub innej rodziny?
Czy jestem czysty w myślach, pragnieniach?
Czy nie oglądam filmów pornograficznych, czy nie kupuję takich czasopism?
Czy nie lubuję się w nieprzyzwoitych rozmowach, żartach?
Czy nie dopuściłem się z kimś nieprzyzwoitych czynów?
Czy nie zdradziłem współmałżonka?
Czy szanowałem poczęte życie?
Czy nie dokonałem aborcji lub nie namawiałem do niej?
Czy nie przywłaszczyłem sobie cudzej rzeczy, mienia publicznego, czy go bezmyślnie
nie niszczyłem?
Czy nie dałem się skusić łapówką?
Czy oddałem długi, pożyczki?
Czy nie jestem chciwy, pyszałkowaty? Czy nie wynoszę się nad innych?
Czy nie chce zawsze postawić na swoim, skupić uwagi tylko na sobie?
Czy umiem przebaczyć, być wyrozumiałym, cierpliwym, ustępliwym, usłużnym?
Czy pomagam w codziennych pracach domowych?
Czy nie uchylam się od odpowiedzialności za życie wspólnoty lokalnej, narodowej?
Czy nie głosowałem na ugrupowania lub ludzi mających programy niezgodne z nauką katolicką?
Czy zachowuję umiarkowanie w jedzeniu?
Czy nie kupuję zbyt kosztownych lub niekoniecznych rzeczy?
Czy nie odmawiam wsparcia ludziom wyciągającym do mnie rękę po pomoc?
Czy pomagam innym, zwłaszcza swoim krewnym?
Czy, na miarę swych możliwości, wspieram potrzebujących, zwłaszcza osoby starsze, wdowy, sieroty, rodziny wielodzietne, bezdomnych, chorych, potrzebujących leczenia, ofiary kataklizmów?
Czy pamiętam, że kubek wody podany bliźniemu jest pomocą samemu spragnionemu Jezusowi?
Czy nie kłamałem i czy z tego nie wynikła jakaś szkoda?
Czy nie mówiłem źle o innych, nie oczerniałem ich, nie rzucałem podejrzeń?
Czy nie zazdrościłem innym powodzenia?
Czy dotrzymuję obietnic?
Czy miałem odwagę bronienia prawdy?
Czy prostowałem krzywdzące opinie o innych?
Czy nie powtarzałem niesprawdzonych plotek?
Czy w piątki zachowywałem wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych?
Czy w Środę Popielcową i Wielki Piątek zachowywałem post ścisły?
Czy jest we mnie prawdziwa chęć przemiany życia, czy tylko uzyskania rozgrzeszenia?
Jaka jest moja wada główna?
AKT ŻALU
Boże, mój Ojcze, żałuję za me złości jedynie dla Twej miłości.
Bądź miłościw mnie grzesznemu, całym sercem skruszonemu.
Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty Dobro Nieskończone.
SPOWIEDŹ
Spowiedź rozpoczynamy znakiem krzyża i słowami:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Ostatni raz byłem u spowiedzi…
Nałożona pokutę odprawiłem.
Obraziłem Pana Boga następującymi grzechami:
Po wymienieniu grzechów mówimy:
Więcej grzechów nie pamiętam.
Za wszystkie serdecznie żałuję.
Proszę o pokutę i rozgrzeszenie.
Czekamy na wypowiedzenie nad nami słów rozgrzeszenia przez kapłana, modląc się np. słowami:
Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu… lub: Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną.
Modlitwa papieża Klemensa XI
Wierzę w Ciebie, Panie, lecz wzmocnij moją wiarę,
Ufam Tobie, ale wspomóż moją nadzieję,
Miłuję Ciebie, lecz uczyń moją miłość bardziej gorącą.
Żałuję za moje grzechy, ale spraw, bym żałował doskonalej.
Uwielbiam Ciebie jako Stwórcę wszechrzeczy.
Napełnij mnie swoją mądrością. Otocz swoją dobrocią
Chroń swoją potegą. Ofiaruję Ci moje myśli,
aby trwały przy Tobie; moje słowa i uczynki,
aby były zgodne z Twoją wolą; i całe moje postępowanie,
aby było życiem wyłącznie dla Ciebie.
Chcę tego, czego Ty chcesz. Chcę, jak Ty chcesz i jak długo chcesz.
Proszę Cię, Panie, abyś oświetlił mój rozum,
pobudził moją wolę, oczyścił intencje, uświęcił serce.
Daj mi, Dobry Boże, miłość ku Tobie i wstręt do moich wad,
szczerą troskę o bliźnich i pogardę tego,
co sprowadza na świat zło.
Pomóż mi zwyciężyć pożądliwości – umartwieniem,
skąpstwo – jałmużną,
gniewliwość – łagodnością,
a lenistwo – pracowitością.
Spraw, bym był skupiony w modlitwie,
wstrzemięźliwy przy posiłkach, dokładny w pracy,
wytrwały w podejmowanych działaniach.
Naucz mnie, jak małe jest to, co ziemskie,
jak wielkie to, co Boskie.
Jak przemijające, co doczesne, jak nieskończone, co wieczne.
Proszę o to przez Chrystusa, mojego Pana. Amen.
Karol Porwich/Niedziela
************************************************************************************************************
Boża „pralnia”
Spowiedź jak to (nie)łatwo powiedzieć
„Przynajmniej raz w roku spowiadać się” – przypomina nam jedno z przykazań kościelnych. Zasadniczo nie kwestionuje się potrzeby spowiedzi, czyli, jak precyzuje to Katechizm Kościoła Katolickiego – „poddania się miłosiernemu osądowi Boga” (n. 1470). W praktyce jednak różnie z tym bywa. Zdarza się, że spowiedź przysparza wielu trudności i rodzi liczne kontrowersje. Przyjrzyjmy się niektórym stereotypom myślenia o tym sakramencie.
*****
„Nie chodzę do spowiedzi, bo nie mam grzechów. Nikogo nie zabiłem, nie okradłem, nie zdradzam żony/męża i co niedzielę chodzę do kościoła, to czym mam Panu Bogu głowę zawracać”…
Przede wszystkim nie wyobrażam sobie, by Bóg mógł ulec stanowi „zawrotu głowy”. Komu jak komu, ale Bogu na pewno „nic, co ludzkie, nie jest obce”. Przytoczona powyżej wypowiedź, dosyć znamienna zresztą i wyrażająca dość rozpowszechniony pogląd, stanowi – moim zdaniem – bardziej próbę samousprawiedliwienia się niż świadectwo własnej moralności. Przede wszystkim dziękowałbym Bogu za to, że ustrzegł mnie przed popełnieniem rzeczy ohydnej. Z troską pochyliłbym się natomiast nad tym, co mogło umknąć refleksji nad moim własnym życiem. Zakładam, że każdy człowiek jest zdolny do takiej refleksji i z pewnością prowadzi ją ze sobą samym w formie jakiegoś wewnętrznego dialogu. Stanięcie w prawdzie o swoim życiu uświadamia nam, że nie taki święty i nie taki straszny jest człowiek, jakim go malują. „Święty Jan Apostoł przypomina nam: «Jeśli mówimy, że nie mamy grzechu, to samych siebie oszukujemy i nie ma w nas prawdy» (1 J 1, 8). Sam Pan nauczył nas modlić się: «Przebacz nam nasze grzechy» (Łk 11, 4), łącząc wybaczanie sobie nawzajem win z przebaczeniem grzechów, jakiego udzieli nam Bóg” (KKK 1425).
„W czasie Mszy św. jest spowiedź powszechna – po co jeszcze konfesjonał? Dla mnie to trauma, której unikam jak ognia”.
Rzeczywiście, spowiedź nie jest łatwym doświadczeniem. Nieprzygotowana i niedbale przeprowadzona może prowadzić do różnorodnych traum, które rodzą się w konsekwencji nierozwiązanych problemów. Akt pokuty na początku Mszy św., zwany spowiedzią powszechną, nie jest sakramentem pokuty ani spowiedzią w pełnym znaczeniu. Jest stanięciem przed Bogiem w postawie skruchy, żalu z pragnieniem zmiany życia. Oczyszcza nas z grzechów lekkich, zwanych powszednimi, i przysposabia do pełnego uczestnictwa w Uczcie eucharystycznej, czyli do przyjęcia Ciała i Krwi Pańskiej. Zbawcza moc Eucharystii odpuszcza nam grzechy powszednie, ale nie grzechy śmiertelne. Niech nas nie zwodzi przekonanie, że uczestnictwo w Eucharystii zwalnia nas z obowiązku pozbycia się swych grzechów.
„Przez gardło mi nie przejdzie mówienie w konfesjonale o sprawach seksu. Ja nawet z mężem/żoną o tym nie rozmawiam, a co dopiero z księdzem… Jak mam niby o tym mówić: ile razy, z kim…? Czy to takie ważne? Przecież Pan Bóg dobrze wie, że nabroiłem(łam). A ciekawości księdza nie będę zaspokajać. Nie mówię o tym przy spowiedzi”.
Czy życie byłoby łatwiejsze i szczęśliwsze bez szóstego przykazania? Wątpię. Skoro Bóg je ustanowił, to coś w tym jest. Zbyt wiele nieszczęść i ogromnych tragedii wynikło z niegodnego używania i nadużywania ludzkiej płciowości. Wydaje się, że zbyt mało rozmawiamy o seksie z tymi, z którymi powinniśmy o nim rozmawiać. Zwłaszcza z tymi, za których jesteśmy odpowiedzialni (narzeczeni, współmałżonkowie, własne dzieci). Co do ciekawości księdza, proszę wierzyć, że jego ewentualne pytania służą jedynie doprecyzowaniu natury problemu, a nie zaspokajaniu własnej ciekawości. Mają pomóc w dotarciu do przyczyn grzechu, a w konsekwencji – w znalezieniu rozwiązania. Zatajanie grzechów nie tylko czyni spowiedź nieważną, ale również szkodzi temu, kto się spowiada, pozostawia go w sytuacji „wyjściowej”. Stwarza ryzyko bagatelizowania problemu i prowadzi do utrwalenia go, co naraża człowieka (oraz inne osoby) na ogromne niebezpieczeństwo.
„Od dziecka spowiadam się z kłamania/oszukiwania/plotkowania/intrygowania i… stale to robię. Nie wierzę, że uda mi się przestać, bo już próbowałem(łam). Po co ciągle powtarzać to samo, skoro i tak wiadomo, że swojej natury nie zmienię”…
Teologia przypomina, że łaska Boża buduje na naturze. Aby w pełni doświadczyć Bożej obecności i działania Boga w swoim życiu, należy pracować nad własnym charakterem. Tymczasem dość rozpowszechniony jest dziś pogląd wyrażający się w stwierdzeniu: „Jakiego mnie, Panie Boże, stworzyłeś, takiego mnie masz”. Sakrament pokuty pomaga w odkryciu swojej prawdziwej natury, czyli takiej, w jaką wyposażył nas Bóg. Istotną właściwością tej natury jest to, że jako ludzie jesteśmy, z natury właśnie, otwarci na Boga, na nieskończoność, wieczność, tajemnicę. Twierdzenie, że niemożliwe jest dokonanie zmiany w swoim życiu, świadczy o słabości wiary, nie tylko w Boga, ale również w swoje własne siły. Dla własnego dobra warto nad tą wiarą pracować, a spowiedź doskonale w tym pomaga. Każda praca, która ma przynieść spodziewany rezultat, wymaga nieustannej walki, wzlotów i upadków. Jedynie wtedy można się cieszyć z odniesionych sukcesów. To wszystko kształtuje charakter i zmienia krnąbrną ludzką naturę.
„Zadośćuczynienie? Czyli mam iść do szefa i mu powiedzieć, że od lat wynoszę z pracy różne rzeczy? Spalę się ze wstydu i dobrze będzie, jak mnie nie wyrzucą z pracy – więc na co to komu, jaka z tego korzyść? ”.
Faktycznie, zadośćuczynienie Bogu i człowiekowi, zwłaszcza temu, któremu wyrządziło się krzywdę, jest jednym z istotnych warunków sakramentu pokuty. Należy bezwzględnie naprawić to, co się „zepsuło” (względem rzeczy, osób, sytuacji). Sakrament ten nie ogranicza się jedynie do spowiedzi, czyli: ustnego wyznania grzechów uprawnionemu do ich wysłuchania kapłanowi i ewentualnego udzielenia przez niego rozgrzeszenia. Jest natomiast jednym z jego elementów, zwanych warunkami, czyli rachunku sumienia, żalu za grzechy, mocnego postanowienia poprawy oraz zadośćuczynienia właśnie. „Spalenie się ze wstydu” może się stać początkiem zadośćuczynienia, przywrócenia zniszczonej przez zły postępek sprawiedliwości. Wyrzucenie z pracy staje się bardziej ryzykowne w sytuacji, gdy o „recydywnej” kradzieży szef dowie się np. od innej osoby. Przyznanie się do winy może natomiast zostać odebrane jako wyraz uczciwości, nawet jeśli cnota ta niekoniecznie cieszy się w naszych czasach popularnością. Moim zdaniem, ryzyko wyrzucenia z pracy w takim przypadku jest znacząco mniejsze niż w sytuacji przyłapania na gorącym uczynku. Jeśli jednak wskutek popełnionych kradzieży przyszłoby pożegnać się z pracą, to zgodnie z przysłowiem – lepiej zawczasu dmuchać na zimne albo wypić to, co się nawarzyło. Najlepiej zaś dążyć do tego, by w każdej sytuacji być przyzwoitym.
„Mam się przyznać, że naopowiadałam(łem) nieprawdy koledze o jego narzeczonej, a on się tak wkurzył, że ją zostawił? Stracę przyjaciela, a oni i tak już ze sobą nie będą”…
Chciałoby się powiedzieć, że trzeba było pomyśleć wcześniej o ewentualnych konsekwencjach niepotrzebnego użycia języka. Kłamstwo zawsze i w każdej sytuacji jest złe i rodzi kolejne zło. W przytoczonym przypadku mamy do czynienia z niewłaściwie uformowanym sumieniem albo tzw. sumieniem niedojrzałym. Oto ktoś nazywa swoim przyjacielem osobę, której wyrządza krzywdę, przyczyniając się do zniszczenia jej związku. Czy w tej sytuacji można w ogóle mówić o przyjaźni? Co więcej, wypowiadający cytowane słowa występuje w roli wróżki, która dokładnie wie, jak potoczą się dalsze losy wspomnianej pary. Na postawione na początku pytanie odpowiem: Tak, trzeba się przyznać. Trzeba się przyznać nie tylko w konfesjonale, ale i wobec kolegi. Wyrządzona krzywda musi zostać naprawiona stosownie do miary wyrządzonego zła. Przyznanie się jest istotnym warunkiem takiego zadośćuczynienia. Jedynie na prawdzie można budować autentyczną przyjaźń. Przyjaźnie nieautentyczne nie istnieją.
„Proszę księdza, ja się nie chcę spowiadać, ale tam siedzi mój wnuczek i chcę mu pokazać, że też chodzę do spowiedzi. Mogę chwilę posiedzieć? ” (autentyczne zdarzenie).
Nie i jeszcze raz – nie! Tylko autentyzm rodzi naśladownictwo, które zaprowadzi do prawdy. Trzeba się wystrzegać wszelkich form kłamstwa czy udawania, zwłaszcza, a może przede wszystkim w tzw. dobrej wierze. Poza tym nie wolno symulować uczestnictwa w sakramentach. Zatroskanej o wiarę swojego wnuczka babci warto doradzić odbycie rozmowy, w której wyjaśniłaby dziecku, o co tak naprawdę chodzi w spowiedzi i czemu ona służy. Nic nie zastąpi rodzinnej katechezy i nikt nie jest bardziej odpowiedzialny za rozwój wiary dziecka niż jego najbliższe, rodzinne środowisko.
Ks. Krzysztof Podstawka/Tygodnik NEDZIELA
************************************************************************************************************
MSZE ŚWIĘTE
W KOŚCIELE ŚW. SZYMONA I ŚW. PIOTRA
LITURGIA WIELKIEGO CZWARTKU – KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONA – GODZ. 20:30 SPOWIEDŹ ŚW. PO LITURGII PODCZAS ADORACJI PANA JEZUSA W CIEMNICYhttps://www.eventbrite.co.uk/e/134322687775
LITURGIA WIELKIEGO PIĄTKU – KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONA – GODZ. 19:00 SPOWIEDŹ ŚW. W GODZ. 17:00 – 19:00
I PO LITURGII PODCZAS ADORACJI PANA JEZUSA W GROBIEhttps://www.eventbrite.co.uk/e/134284369163
W DZIEŃ WIELKIEGO PIĄTKU OBOWIĄZUJE POST ŚCISŁY
OD WIELKIEGO PIĄTKU ROZPOCZYNA SIĘ NOWENNA DO BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
WIELKA SOBOTA
ADORACJA I PIERWSZOSOBOTNIE NABOŻEŃSTWO WYNAGRADZAJĄCE – KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONA – GODZ. 15:00 – 16:00 SPOWIEDŹ ŚW. PO NABOŻEŃSTWIE https://www.eventbrite.co.uk/e/134284443385
(święcenie pokarmów wielkanocnych dla uczestniczących w adoracji o godz. 14.45 i o godz. 16.00
LITURGIA WIELKIEJ SOBOTY – KOŚCIÓŁ ŚW.SZYMONA – GODZ. 21:30https://www.eventbrite.co.uk/e/134322735919
NIEDZIELA WIELKANOCNA – MSZE ŚW.
GODZ. 11:00 KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONAhttps://www.eventbrite.co.uk/e/147196981133
GODZ. 14:00 KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRAhttps://www.eventbrite.co.uk/e/134284722219
PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY – MSZE ŚW. GODZ. 11:00 KOŚCIÓŁ ŚW. SZYMONAhttps://www.eventbrite.co.uk/e/147199532765
GODZ. 14:00 KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRAhttps://www.eventbrite.co.uk/e/147199458543
Podczas Mszy św. jesteśmy zobowiązani do przestrzegania poniższych przepisów:
- w kościele należy nałożyć maseczkę lub zakryć usta i nos szalikiem (nie dotyczy to dzieci poniżej 5-go roku życia i osób, które ze względów zdrowotnych nie mogą nosić maseczki)
- przy wejściu i wyjściu z kościoła należy zdezynfekować ręce
- należy zachować dystans społeczny – 2 metr
- w kościele będą wolontariusze, którzy będą służyć pomocą, prosimy stosować się do ich wskazań
- limit osób w kościele wynosi 50 osób – rezerwacja miejsc na Msze w kościołach św. Szymona i św. Piotra przez stronę Eventbrite – od wtorku 23 marca godz. 20:00; dzieci poniżej 12-go roku życia wchodzą bez rezerwacji.
JEŻELI ZAREZERWOWALIŚCIE MIEJSCE NA MSZY, ALE WIECIE, ŻE NIE BĘDZIECIE MOGLI W NIEJ UCZESTNICZYĆ – BARDZO PROSIMY O WIADOMOŚĆ NA ADRES : MSZESWPIOTR@GMAIL.COMlub rezygnację przez stronę Eventbrite – (im wcześniej, tym lepiej, żeby dać szansę innym na przyjście na Mszę.)
************************************************************************************************************
***
Triduum Paschalne
Wielka Sobota – cisza i oczekiwanie
Wielka Sobota jest dniem ciszy i oczekiwania. Dla uczniów Jezusa był to dzień największej próby. Według Tradycji apostołowie rozpierzchli się po śmierci Jezusa, a jedyną osobą, która wytrwała w wierze, była Bogurodzica. Dlatego też każda sobota jest w Kościele dniem maryjnym. Wielkanoc zaczyna się już w sobotę po zachodzie słońca.
Koraysa | Shutterstock
***
Dzisiejsza Liturgia Wigilii Paschalnej rozpocznie się o godz. 21.30
Noc, która niesie Zmartwychwstanie. Obrzędy Wigilii Paschalnej
*****
Ta uroczysta Eucharystia, wieńcząca nocne paschalne czuwanie, jest par excellence rezurekcją, a nie poranna procesja. Wyjaśniamy znaczenie liturgicznych znaków Wigilii Paschalnej.
Wielki szabat
Doświadczenie pustki i ciszy. „Kościół trwa przy Grobie Pańskim, rozważając Mękę i Śmierć Chrystusa oraz Jego zstąpienie do otchłani, a także w modlitwie i poście oczekuje na Jego Zmartwychwstanie”.
W naszej polskiej tradycji to także – niekorespondujący zbytnio z nastrojem Wielkiej Soboty – zwyczaj błogosławienia pokarmów na wielkanocny stół. Oby nie zmącił wielkosobotniej ciszy i skupienia. Gdy wielki i święty szabat, wraz z nastaniem nocy dobiegnie kresu, nadejdzie oczekiwane.
Noc
Konieczny warunek. Świętowanie Zmartwychwstania rozpoczyna się „czuwaniem na cześć Pana” w nocy. Wigilia Paschalna domaga się tego znaku. Nie chodzi o to, by rozpoczynając liturgie w popołudniowych godzinach Wielkiej Soboty wyobrazić sobie, że jest noc. Trzeba tej nocy doświadczyć.
Dlatego przepisy liturgiczne stanowczo zakazują rozpoczęcia Wigilii Paschalnej przed zapadnięciem nocy. Bez niej trudno będzie zrozumieć pełny sens tej celebracji.
Światło
Rozprasza ciemności nocy. Przy rozpalonym ognisku, przed kościołem, rozpoczyna się pierwsza część Wigilii Paschalnej – Liturgia Światła. Kapłan poświęca nowy ogień.
Po chwili, zapalona od nowego ognia i oznaczona symbolami Chrystusa paschalna świeca wnoszona jest do ciemnego kościoła, otwierając procesję. „Jak synowie Izraela szli za przewodem słupa ognia, tak chrześcijanie idą w ślady Zmartwychwstałego Chrystusa”. Światło Chrystusa! Ciemna świątynia powoli rozjaśnia się blaskiem setek płomieni trzymanych w rękach świec.
Orędzie
Przed płonącym paschałem wyśpiewywane jest Orędzie Wielkanocne. W przepięknym lirycznym poemacie otwiera się przed uczestnikami liturgii tajemnica paschalnej nocy.
„Jest to ta sama noc, w której niegdyś ojców naszych, synów Izraela, wywiodłeś z Egiptu; noc, która światłem ognistego słupa rozproszyła ciemności grzechu; a teraz ta sama noc uwalnia wszystkich wierzących w Chrystusa (…) od mroku grzechów; tej właśnie nocy Chrystus skruszywszy więzy śmierci, jako zwycięzca wyszedł z otchłani; o, zaiste błogosławiona noc!”.
Noc Paschy Izraela, noc Zmartwychwstania Chrystusa, noc naszego czuwania. Ta sama noc.
Słowo
Stół słowa tej nocy jest zastawiony obficie. Czytanie słowa Bożego stanowi podstawową część Wigilii Paschalnej. Siedem czytań ze Starego Testamentu, dwa z Nowego; towarzyszą im psalmy i modlitwy.
„Kościół – poczynając od Mojżesza i wszystkich proroków – wyjaśnia paschalne misterium Chrystusa”. Otwierają się przed nami w tę noc najważniejsze etapy historii zbawienia: stworzenie świata („Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre”); próba Abrahama („Wszystkie ludy ziemi będą sobie życzyć szczęścia takiego, jakie jest udziałem twojego potomstwa”); przejście Izraela przez Morze Czerwone („Ulękli się Pana i uwierzyli Jemu oraz Jego słudze Mojżeszowi”); Boże obietnice dawane za pośrednictwem proroków („Dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza”).
Słuchając słowa, symbolicznie przechodzimy od Pierwszego do Nowego Przymierza. Wypełnia się Pascha naszego zbawienia: „Przez chrzest zostaliśmy razem z Chrystusem pogrzebani po to, abyśmy i my wkroczyli w nowe życie – jak Chrystus powstał z martwych”; rozbrzmiewa radosne: „nie ma Go tu, zmartwychwstał!”. By to usłyszeć, trzeba mieć czas. Jakikolwiek pośpiech byłby zaprzeczeniem czuwania.
Chrzest
Liturgia chrzcielna jest trzecią częścią Wigilii Paschalnej. Pascha Chrystusa staje się realnie naszą Paschą. Urzeczywistnia się w sakramencie. Katechumeni, mający przyjąć w tę noc chrzest, wspierani przez wszystkich modlitwą „z radosną nadzieją zbliżają się do źródła odrodzenia”.
Nawet jeśli gdzieś nie ma katechumenów ani dzieci, które mają być ochrzczone, błogosławi się wodę chrzcielną, używaną do udzielania chrztu przez cały okres wielkanocny: „Prosimy Cię Panie, niech przez Twojego Syna zstąpi na tę wodę moc Ducha Świętego, aby wszyscy przez chrzest pogrzebani razem z Chrystusem w śmierci, z Nim też powstali do nowego życia”.
Katechumeni wyrzekają się szatana, wyznają wiarę i przyjmują chrzest. Pozostali uczestnicy liturgii, z płonącymi świecami w rękach, odnawiają swoje chrzcielne przyrzeczenia. Do tego momentu przygotowywali się przez czterdzieści dni Wielkiego Postu. Krople chrzcielnej wody obficie zraszają zgromadzonych.
Eucharystia
Jest czwartą częścią Wigilii Paschalnej i jej szczytem. „Jest ona bowiem najpełniej sakramentem paschalnym, czyli upamiętnieniem ofiary krzyża i obecnością Chrystusa Zmartwychwstałego”. Nowo ochrzczeni uczestniczą w niej po raz pierwszy, dopełniając chrześcijańskiego wtajemniczenia.
Ta uroczysta Eucharystia, wieńcząca nocne paschalne czuwanie, jest par excellence rezurekcją! To przecież nie procesja po porannej mszy świętej w wielkanocny poranek nosić powinna to miano. Msza rezurekcyjna, czyli pierwsza msza Zmartwychwstania, sprawowana jest na zakończenie Wigilii Paschalnej w Wielką Noc.
Wpisana w naszą polską tradycję procesja rezurekcyjna doskonale może zakończyć (tak dzieje się już w wielu kościołach) nocną rezurekcję. Radosne ogłoszenie światu Zmartwychwstania Pana będzie wtedy naturalną konsekwencją przeżytej Paschy i początkiem pięćdziesięciu dni świątecznej radości.
Ks. Grzegorz Michalczyk/Aleteia.pl
***********************
Wielka Sobota i „zstąpienie do piekieł”.
O co Chrystus walczył w krainie umarłych?
*****
Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, pójdźmy stąd!
O jakie „piekła” chodzi?
W odmawianych przez nas słowach Składu Apostolskiego, wyrażających wiarę Kościoła, tuż przed wyznaniem wiary w zmartwychwstanie Chrystusa spotykamy dość enigmatyczne stwierdzenie: „zstąpił do piekieł”. Co oznacza ta formuła? Inaczej mówiąc: dokąd i w jakim celu Jezus zstąpił?
Pierwsze nasuwające się w tym kontekście skojarzenie „piekieł” ze stanem potępienia jest mylące. Staropolskie, wyrażane w liczbie mnogiej „piekła” są bowiem oddaniem znajdującego się w wyznaniu wiary greckiego „katotata” (dosłownie: dół) czy łacińskiego „infernae” (również w liczbie mnogiej), które – choć może oznaczać piekło w dosłownym tego słowa znaczeniu – sugeruje przede wszystkim coś, co znajduje się „niżej”.
Chodzi więc o „krainę umarłych”, Otchłań, biblijny Szeol (hebr.), przetłumaczony potem przez Biblię grecką jako „Hades”.
Szeol i kraina umarłych
Pojęcie „Szeolu” oznaczało pierwotnie w Biblii krainę umarłych, bez rozróżnienia ostatecznych konsekwencji ich życia i ich czynów. Szeol był taki sam dla wszystkich, którzy umarli: smutny i beznadziejny. Przebywający w nim byli cieniami, niespełnieni, oddzieleni od Boga. Szukający nadziei człowiek potrafił jednak modlić się: „Choćbym przechodził przez dolinę cienia śmierci, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” (Ps 23,4), „Jesteś przy mnie, gdy położę się w Szeolu” (Ps 139,8).
W późniejszych tekstach Starego Testamentu pojawia się coraz wyraźniej koncepcja zmartwychwstania i sądu, podkreślająca konsekwencje dobrych i złych czynów człowieka.
Znajdujemy ją też w Ewangelii w nauczaniu Jezusa: przypowieść o bogaczu, cierpiącym w wiecznych płomieniach gehenny z powodu braku miłości w swym życiu i Łazarzu, doświadczającym szczęścia „na łonie Abrahama”, jest jej wyraźnym przykładem, choć wciąż nie jest rozwiązaniem „problemu śmierci” i braku zbawienia.
Koniec śmierci
Zstąpienie Jezusa do piekieł oznacza Jego prawdziwą śmierć. Zstąpił do Szeolu, jak każdy śmiertelnik złożony w grobie. Ale zstąpił jako Syn Boży, Pan życia, Zbawiciel. Jego zejście do krainy śmierci zapowiada więc jej definitywny koniec.
Z niezwykłą ekspresją ilustruje to znajdująca się w Liturgii Godzin „Starożytna homilia na Wielką i Świętą Sobotę”. Ukazuje wypełnienie słów, jakie znajdujemy w 1 Liście Apostoła Piotra: „Ogłoszono Ewangelię również tym, którzy umarli” (1P 4,6). Chrystus zstępuje do Otchłani śmierci, niosąc życie:
Tobie, Adamie, rozkazuję: Zbudź się, który śpisz! Nie po to bowiem cię stworzyłem, abyś pozostawał spętany w Otchłani. Powstań z martwych, albowiem jestem życiem umarłych. Powstań ty, który jesteś dziełem rąk moich. Powstań ty, który jesteś moim obrazem uczynionym na moje podobieństwo. Powstań, pójdźmy stąd!
Uchwycić się ręki Boga
W ten sposób kończy się era Szeolu. Zstępujący do Otchłani Chrystus obwieszcza Adamowi i wszystkim, którzy chcą przyjąć Jego miłość: „Gotowe już są niebiańskie siedziby, w pogotowiu czekają słudzy, już wzniesiona jest świątynia, jej wnętrze przyozdobione i zastawione (…), a królestwo niebieskie, przygotowane od założenia świata, już otwarte”.
Zstąpienie Jezusa do piekieł jest wydarzeniem niosącym radosną nadzieję.
Bóg postanowił nas zbawić i zstąpił na dno otchłani śmierci, aby każdy człowiek, również ten, który upadł tak nisko, że już nie widzi nieba, mógł znaleźć Bożą rękę i uchwyciwszy się jej, wyjść z ciemności, by znów zobaczyć światłość, dla której został stworzony (Benedykt XVI).
Ks. Grzegorz Michalczyk/Aleteia.pl
************************************************************************************************************
Wielki Piątek
Triduum Paschalne
Wielkopiątkowa liturgia na cześć Męki Pańskiej zaskakuje ciszą. W milczeniu, bez muzyki i śpiewu, procesja z kapłanem i usługującymi zbliża się do nagiego ołtarza. Nie niesie się świec. Nie ma krzyża. Zgodnie z najdawniejszą tradycją nie będzie też tego następnego dnia liturgii eucharystycznej.
************************************************************************************************************
Droga Krzyżowa Jezusa opisana dokładnie ręką mistyczki Alicji Lenczewskiej
„Moja droga krzyżowa trwa w każdym ludzkim sercu” – mówił Jezus Alicji Lenczewskiej w mistycznych wizjach.
Alicja Lenczewska zostawiła świadectwo o tym, że przez lata rozmawiała z Jezusem. Zgodnie z jej relacją Jezus pragnął, by dialogi z Nim były zapisywane. Te uniesienia, które opisuje mistyczka były doświadczeniem głębokiej relacji wewnętrznej z Chrystusem. Poruszające są w nich także te dotyczące drogi krzyżowej i cierpienia, jakiego wtedy doznał Zbawiciel.
Współuczestnictwo w drodze krzyżowej Jezusa
Słowa Jezusa skierowane do Alicji Lenczewskiej, a odnoszące się do Jego Drogi Krzyżowej nabierają w czasie Wielkiego Postu – czasie modlitwy, postu i jałmużny – niezwykłego znaczenia: „Moja Droga Krzyżowa trwa w tym świecie, w każdym ludzkim sercu” (27.08.1994 r.).
To właśnie w krzyżu, który niósł Jezus, jest zbawienie, a ludzkie cierpienia i krzyże przeżywane z wydarzeniami Golgoty zyskują zupełnie inną wymowę. Kierując te słowa do szczecińskiej mistyczki, tak naprawdę kieruje je do każdego człowieka.
Poruszający jest obraz Jego Drogi Krzyżowej. Jezus mówił do Alicji:
Ogromna katecheza zawarta jest w znaku krzyża: cała prawda o człowieku i Bogu. Poznawaj głębię tej prawdy, by uwolniła cię od więzów grzechu pierworodnego, które wrośnięte są w twoją ludzką naturę.
Zwroty Jezusa pełne są mądrości, troski, a nade wszystko miłości. Zbawiciel mówił, że podczas sądu i skazania bardziej cierpiał ze względu na ludzi, którzy tego dokonali, aniżeli na siebie. Codziennie łzy i cierpienia tu na ziemi są formą zjednoczenia z Jego Drogą Krzyżową, gdyż „nie ma zjednoczenia i miłości poza zjednoczeniem w krzyżu”.
Każdy upadek Jezusa to szansa dla człowieka
Jezus zwracał uwagę, że sądy ludzkie są subiektywne i ułomne, a żaden wyrok, także ten, który Jego dotknął, nie dotyczy, nie odnosi się do duszy i nie dotyka ludzi, którzy żyją „życiem duchowym”. Sąd, którego nad Nim dokonano sprawił, że On przejął na siebie to cierpienie. Wydarzenia Kalwarii były ograniczone czasem i przestrzenią, tym co powierzchowne i cielesne.
Jezus pouczał Alicję: „świętość osiąga się przez świadomość upadków i coraz większe pragnienie powstawania z nich siebie i innych”. Sam przyznaje, że jako człowiekowi trudno mu było opanować słabości. Bito go, kopano, „nie było takiego, kto chciałby mi pomóc wstać”.
Podczas pierwszej stacji została ukazana niesprawiedliwość sądu, ukazanie tego, co odnosi się do cielesności, by poprzez kolejne etapy Kalwarii przejść do końca – do ostatecznego zwycięstwa krzyża. Jezus mówił, że sam poddał się cierpieniu, które było ofiarą za grzechy. Każdy zaś upadek, który był także Jego udziałem, to szansa dla człowieka do powstania i osiągnięcia miłości, która kształtuje się poprzez ofiarę.
„Mama Moja cię utuli i w Jej ramionach znajdziesz ukojenie” – zapewnia Jezus. Gdy odprawiamy drogę krzyżową wraz z Jezusem, czynimy wzajemny dar – my dla Niego, On dla nas. Zbawiciel nazywa ten czas „drogą całkowitej ofiary”. Wsparciem dla Jego uczniów jest Maryja, to Ona jest podporą, przez Nią płynie „Miłość Czysta”.
Droga krzyżowa Jezusa stale się uobecnia
Ostatnie stacje Golgoty to powrót duszy do Tego, który ją stworzył, powrót ciała do ziemi, skąd zostało wzięte. W „Słowach pouczenia” Chrystus przypomina Alicji, że krzyż jest znakiem zbawienia, a upadki, których doznajemy, w efekcie służą naszemu dobru i opamiętaniu.
Często tym upadkiem jest pycha duchowa, brak pokory oraz wdzięczności za dary i łaski. Ofiara, którą złożył była ogołoceniem jedynie tego, co zewnętrzne i materialne, bo jak mówi Jezus: „Miłości nie trzeba osłaniać i niczego jej dodawać”. Największa zaś ofiara dokonała się w „Duszy Mojej podczas modlitwy w Ogrójcu”.
Droga Krzyżowa Jezusa sięga i czasów współczesnych: „I powtórzy się to, co tam się stało. I zachowania ludzkie będą jak wówczas. Ze mną pozostaną tylko ci, którzy prawdziwie kochają: Jak Moja Matka, jak Jan, jak Magdalena” (22.11.2004 r.).
Anna Gębalska-Berekets/Aleteia.pl/cytaty za: Alicja Lenczewska, „Słowo pouczenia”, Wydawnictwo AGAPE, Poznań
************************************************************************************************************
Droga krzyżowa: zapowiedzi mesjańskie. Rozważania oparte o proroctwa Starego Testamentu
*****
Każda zapowiedź mesjańska odsłania nam nową tajemnicę o Tobie i Twojej misji. Chcemy poprzez rozważania drogi krzyżowej wspominać to, jak bardzo Bóg musiał ukochać świat, aby wydać za nas własnego Syna.
Modlitwa wstępna
Panie Jezu, Twoje przyjście zapowiedzieli prorocy już w Starym Testamencie. Wiemy, że Twoja misja na ziemi była oczekiwana przez wszystkie pokolenia grzesznej ludzkości. Patrząc na skutki Twojego przebywania z nami na ziemi, czujemy, że nie jesteś zwykłym prorokiem czy mesjaszem politycznym, ale prawdziwym „Namaszczonym”, dzięki któremu mamy dostęp do Boga.
Każda zapowiedź mesjańska odsłania nam nową tajemnicę o Tobie i Twojej misji. Chcemy poprzez rozważania drogi krzyżowej wspominać to, jak bardzo Bóg musiał ukochać świat, aby wydać za nas własnego Syna. Nie byliśmy bowiem warci ani jednej kropli Twojej Boskiej krwi.
A jednak Ojciec z miłości do nas postanowił zapłacić dług i oddać Ciebie w nasze ręce. W czasie tej drogi krzyżowej chcemy przepraszać za to, że nie zawsze rozpoznajemy w Tobie Mesjasza, a przez zatwardziałość serc odsuwamy od siebie Twoje zbawcze dzieło – dzieło miłości ukrzyżowanej.
1. Pan Jezus na śmierć skazany
Wziąłem więc trzydzieści srebrników i wrzuciłem je do skarbony domu Pańskiego. Następnie złamałem moją drugą laskę „Zjednoczenie” na znak zerwania braterstwa Judy z Izraelem (Za 11,13b).
Prorok Zachariasz zapowiada zdradę, której dopuści się Judasz. Nie jest to zdrada bezinteresowna. Miała ona swoją cenę. Człowiek niewinny, przyjaciel, wyceniony został na trzydzieści srebrników. Znak braterstwa został złamany. Drogi dwóch bliskich sobie osób się rozeszły. Każde takie rozstanie pozostawia po sobie bliznę, która staje się świadectwem przeciwko egoizmowi, zachłanności i przewrotności.
Los Judasza jest przestrogą dla tych, którzy próbują ubić własny interes na Jezusie. Sąd, który odbywa się nad Nim, jest tylko potwierdzeniem tego, że ludzkie cele często nie są zgodne z myślami Bożymi. Wyrok śmierci jest przypieczętowaniem zdrady, która zniszczyła życie Judasza, a jednocześnie otworzyła nowy rozdział w zbawczym dziele Mesjasza.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
2. Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
Nawet mój przyjaciel, któremu ufałem i który chleb mój jadł, podniósł na mnie piętę (Ps 41,10).
Jezus nazywał swoich uczniów przyjaciółmi. Relacja, która łączyła Go z nimi daleko wykraczała poza relację mistrz-uczeń. Dla Jezusa każdy człowiek jest drogi. Każdy człowiek coś znaczy. Za każdego człowieka warto oddać życie. Ufność, którą Jezus pokładał w uczniach zostaje wystawiona na próbę. Przetrwają ją tylko ci, którzy znają swoją słabość i jednocześnie bardzo miłują.
Krzyż na ramionach Jezusa uświadamia nam, że w relacji z nim to tylko my zawodzimy. To nasza ufność w Niego jest niewystarczająca i wybrakowana. On mimo to chętnie zabiera to, co nie należy do niego. Bierze na siebie nasze słabości i wady. Patrzy w niebo i prosi Ojca za nami. Błaga o wybaczenie zranionej ufności i przyjaźni.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
3. Pierwszy upadek Pana Jezusa
Dręczono Go, lecz sam się dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ust swoich (Iz 53,7).
Izajasz podkreśla ciche usposobienie cierpiącego Sługi Jahwe. Daje się gnębić i milczy, jak gdyby przez to milczenie chciał pokazać, że słowa nie zawsze wystarczą, aby wyrazić miłość do osoby kochanej. Upadek Jezusa w naturalny sposób powinien spowodować okrzyk frustracji i bólu. Tak się jednak nie stało.
Cichość i pokora serca Jezusa potrafią przezwyciężyć zniechęcenie i niedogodności, jakie niesie ze sobą dźwiganie krzyża. Milczący Jezus staje się wyzwaniem, bo nikt go już nie może pochwycić na słowie. Staje się widzialnym słowem, które przez swoje dzieła daje świadectwo prawdzie. W czasie nauczania Jezus spośród wielu swoich cech te dwie wskazał jako szczególnie ważne do naśladowania. Tylko cichość i pokora mogą nadać sens drodze krzyżowej, która zrodziła się w krzyku i pysze ludzi.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
4. Pan Jezus spotyka swą Matkę
Betlejem Efrata, najmniejsze jesteś wśród plemion judzkich! Z ciebie mi wyjdzie Ten, który będzie władał w Izraelu, a pochodzenie Jego od początku, od dni wieczności (Mi 5, 1).
Prorok Micheasz wskazuje miejsce narodzin Mesjasza. Wybranym miasteczkiem staje się Dawidowe Betlejem. Cicha mieścina, bez większego znaczenia na tle wielkiego Imperium Rzymskiego. To właśnie tam Maryja jako pierwsza ujrzy wcielonego Boga. W chłodzie i kamiennym żłobie Betlejem znajdzie się już daleka zapowiedź trudu, który Jezus podejmie dla zbawienia świata.
Spotkanie z Matką na drodze krzyżowej potęguje niezwykłą łączność między nimi. Jezus rozumie Maryję, a Ona nie tylko kocha Go jak syna, lecz także jako pierwsza chrześcijanka. Więzy ciała i krwi zostają wzmocnione przez więzy duchowe. To właśnie one rodzą nieustanną obecność i przymierze, jakie łączy Nową Arkę Przymierza z jej najcenniejszym Skarbem. Już na zawsze Matka i Syn pozostaną blisko siebie. Łączy ich przecież nieskończenie wiele. Ich miłości nie pokona nawet sama śmierć. Zaś obopólna tęsknota zaprowadzi ich ostatecznie do nieba.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
Dlatego w nagrodę przydzielę Mu tłumy, i posiądzie możnych jako zdobycz, za to, że Siebie na śmierć ofiarował i policzony został pomiędzy przestępców. A On poniósł grzechy wielu, i oręduje za przestępcami (Iz 53, 12).
Cierpiący Sługa Jahwe niesie grzechy wielu. Nie wybiera, nie losuje, nie dokonuje ważenia ludzkich win. Bierze wszystkie i bez wyjątku, bo tak chce Ojciec. Daje się zapisać do grona przestępców i pogardzanych. Przebywa z grzesznikami i jada z nimi. Nie brzydzi się żadnym z nich. Potępia grzech, a jednocześnie nigdy nie potępia drugiego człowieka. Przeciwnie Szymon. Nie podoba mu się myśl o noszeniu cudzych win.
Przymuszony do pomocy jest obrazem każdego z nas. Rozkapryszeni, zadufani w sobie i leniwi żyjemy skoncentrowani jedynie na własnych problemach. Wszyscy inni to obcy, niewarci nawet naszej najmniejszej uwagi. Jakże różni się to od postawy Jezusa i jego nauczania, a przecież On zrobi dla nas wszystko. Niestety tego samego nie możemy powiedzieć o naszym postępowaniu względem Niego.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
6. Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa
Chełpi się, że zna Boga, zwie siebie dzieckiem Pańskim. Jest potępieniem naszych zamysłów, sam widok jego jest dla nas przykry, bo życie jego niepodobne do innych i drogi jego odmienne (Mdr 2,13-14).
Sprawiedliwy z Księgi Mądrości jest wyrzutem sumienia, dla tych, którzy tylko uważają się za sprawiedliwych. W swoim postępowaniu nie przypomina innych. Jest znakiem sprzeciwu, który nie pozostanie obojętny dla tych, którzy widzą w nim zagrożenie i bluźniercę. Taki zarzut postawiono również Jezusowi. W tym jednak przypadku słowa groźby wprowadzono w czyn. Widok Jezusa ubiczowanego, zakrwawionego i przygniecionego krzyżem nie budził upodobania.
Męka i nadchodząca śmierć wydają się wręcz odpychające dla otoczenia. Jest jednak pewien wyjątek. Weronika widzi więcej niż ból i cierpienie. Zakrwawiona twarz nie jest dla niej przeszkodą, aby zachować ją w pamięci i na białym płótnie. Za brzydotą męki i cierpienia jest bowiem ukryty ukochany Zbawiciel, a Ten jest zawsze najpiękniejszy spośród synów ludzkich.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
7. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
Sługa mój, Dawid, będzie królem nad nimi i wszyscy oni będą mieć jedynego Pasterza, i żyć będą według moich praw, i moje przykazania zachowywać będą i wypełniać (Ez 37,24).
Ezechiel wypowiada proroctwo o Królu-Mesjaszu, który cieszyć się będzie posłuszeństwem i pełnią władzy. Stanie się dla swojego ludu nie tylko potężnym władcą, lecz także pasterzem. Będzie troszczył się o swoje stado: pilnował go, karmił w odpowiednim czasie i bronił przed niebezpieczeństwem. Czasy mesjańskie wywrócą świat do góry nogami. Szczęście nie będzie już tylko pustym sloganem, ale rzeczywistością dostępną dla każdego, kto uwierzy.
Mesjasz otoczony chwałą zapanuje nad całym światem i będzie rządził wiecznie. Ezechiel jednak nie wie jeszcze, że aby wejść do takiej chwały trzeba najpierw zawisnąć na krzyżu i oddać własne życie za lud. W planie Bożym trzeba najpierw upaść, aby potem być wywyższonym ponad wszystko. Także nasz pasterz upada i to po raz drugi. Jezus jednak w każdym swoim geście, a nawet w każdym swoim upadku potwierdza, że jest prawdziwym królem – królem, jakiego jeszcze świat nie widział.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
8. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty
Na dom Dawida i na mieszkańców Jeruzalem wyleję Ducha pobożności. Będą patrzeć na tego, którego przebili, i boleć będą nad nim, jak się boleje nad jedynakiem, i płakać będą nad nim, jak się płacze nad pierworodnym. W owym dniu będzie wielki płacz w Jeruzalem (Za 12,10).
Dom Dawida opłakuje owego jedynaka z pobożności. Ten wielki płacz wznosi się do nieba i woła o pomstę nad niesprawiedliwością i uciskiem. Nad Jeruzalem ciąży jednak przekleństwo. To miasto morduje proroków. Głuche jest na Boże wołanie i pouczenie.
Niewiasty jednak potrafią współczuć Jezusowi i wylewają łzy tak, jakby traciły własnego syna. Nie zamknęły swych serc na ból drugiego człowieka. Ich wrażliwość zostaje dostrzeżona przez Jezusa, który daje im ostanie pouczenia. Mają zatroszczyć się o przyszłość swoją i swoich dzieci. Mają tym samym dać świadectwo, że życie na tym świecie, nie jest pełnią życia. Dopiero przejście przez zbawczą śmierć Syna Bożego pozwala na wejście do życia, które nazywamy życiem wiecznym. Tam nie ma już płaczu ani lamentu. Tam niepodzielnie króluje tylko miłość.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
9. Trzeci upadek Pana Jezusa
Podałem grzbiet mój bijącym i policzki moje rwącym Mi brodę. Nie zasłoniłem mojej twarzy przed zniewagami i opluciem (Iz 50,6).
Po raz kolejny prorok Izajasz daje nam do zrozumienia, ze Mesjasz będzie pohańbiony. Uderzenia spadają na twarz. Twarz, w której odbija się Boskie Oblicze. Już samo spojrzenie na twarz Boga powinno budzić strach i przejęcie, a co dopiero rzucanie zniewag i opluwanie. Syn Boży ma moc, która przekracza wszystkie ludzkie siły i starania, a jednak oddaje się w niełaskę swoich prześladowców. Może właśnie dlatego ich postawa wydaje się być tak nieprzejednana.
Trudno nie odnieść wrażenia, iż trzeci upadek musiał wywołać wśród żołnierzy i tłumu oburzenie. Jezus, którego słuchali, twierdził bowiem, że jest Synem Bożym, a teraz nie potrafi nawet ustać na nogach. Za takie słowa, według nich, należy mu się pohańbienie i oplucie. Jezus pełen mocy Bożej znosi szyderstwa i zniewagi. Nie szuka zemsty, nie przeklina, nie szemrze przeciw ludziom. Z miłością dotyka ziemi i podnosi ciężki krzyż.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
10. Pan Jezus z szat obnażony
Moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię (Ps 22,19).
Psalmista daje wskazówkę co do szat i sukni, którą okryje się Mesjasz. Podział i rzucenie losu przypomina zabawę łotrzyków w karczmie. Nikogo nie obchodzi człowiek, który nosił rozdarte szaty splamione krwią i potem. Chodzi o zabawę i ewentualny zysk. Nikt nie myśli, co było wcześniej, ani – co może gorsze – jaki będzie finał. Odarcie z jedynego mienia oznacza dla człowieka całkowite zdanie się na wolę Bożą.
W czasie obnażenia Jezus myśli o tych, którzy właściwie niczego nie mają, a jednocześnie bogaci są Bogiem. To właśnie w nich Bóg sobie upodobał. Są ubogimi, których serce jest czyste i pojemne. Mają prawo do otrzymania więcej, bo są w stanie więcej przyjąć. Nie w dostatkach i bogactwach tego świata, ale w otwartości na Bożą pomoc leży nasze ocalenie. To właśnie tam Pan okryje nas płaszczem swojej sprawiedliwości.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
11. Pan Jezus przybity do krzyża
Dali mi jako pokarm truciznę, a gdy byłem spragniony, poili mnie octem (Ps 69,22).
Trucizna, o której mówi psalm, nie była środkiem znieczulającym. Miała przyspieszyć wykonanie srogiego wyroku. Wszystkim było spieszno, żeby zobaczyć śmierć bluźniercy i zwodziciela. Ocet symbolicznie oddaje zepsucie, które kierowało oskarżycielami i wykonawcami kary. Wnętrzności napełniają się goryczą. Rozpoczyna się ból wewnętrzny, którego nie można złagodzić.
Gorycz, którą odczuwa Jezus, przenosi nas myślami do wszystkich niepotrzebnych słów, uczynków, i postaw, które wypływają z wnętrza człowieka. To właśnie one czynią nas nieczystymi. Człowiek ma w sobie zdolność do bezczeszczenia rzeczy najświętszych: brudzi sumienie, osłabia wolną wolę, pozwala nieprawości na stałe zamieszkać w jego sercu.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
12. Pan Jezus umiera na krzyżu
Owego dnia – wyrocznia Pana Boga – zajdzie słońce w południe i w dzień świetlany zaciemnię ziemię (Am 8,9).
Prorok Amos zapisał, że stworzenie będzie opłakiwać swojego Stworzyciela. Mimo iż pozbawione duszy i rozumu pozna, do czego zdolny jest człowiek – korona stworzenia. Ciemność w południe to wielki znak, że dokonało się coś strasznego i niezwykłego zarazem. Wstrząśnięte zostają podstawowe prawa wszechświata. Fundamenty ziemi się chwieją i każdy pyta o powód tej ciemności.
Światło gaśnie, nieodwołalnie przywołuje śmierć, która ogarnia ciało Jezusa. Jak łagodny podmuch najpierw osłabia, skraca oddech, aż wreszcie paraliżuje zmęczone ciało. Już nie tylko na niebie, ale także przed oczami robi się ciemno. Jezus oddaje swojego Ducha w ręce Ojca. Śmierć jednak zostaje oszukana. Jej czas jest już policzony. Za trzy dni z tej ciemności rozbłyśnie nowe światło, które nie zna zachodu. Przyjdzie czas, gdy nocy już nie będzie, a dla wszystkich światłem będzie Baranek.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
13. Pan Jezus zdjęty z krzyża
Pascha winna być spożyta w jednym i tym samym domu. Nie można wynieść z tego domu żadnego kawałka mięsa na zewnątrz. Kości z niego łamać nie będziecie (Wj 12,46).
Mojżesz daje pouczenia, które uchronią Izraelitów przed ostatnią i najstraszniejszą plagą. Noc paschalna jest przede wszystkim znakiem, że Pan troszczy się o swój lud. Nie pozostaje obojętny na jego cierpienie. Także dwa tysiące lat temu Pascha dobiegała końca. Wszystko odbyło się według dawnego zwyczaju. Baranek bez skazy i Jego krew uratowały lud przed zagładą. W śmierci Jezusa jest pewna nieskazitelność. Tak jak baranek, któremu nie łamano nóg, tak Jezus w całości zostaje oddany Matce.
W tym obrazie rysuje się postawa Kościoła, który czule weźmie w opiekę Najświętsze Ciało i Krew Jezusa. Karmieni tym obrazem i prawdziwym Ciałem Jezusa odzyskujemy sens w to, co się przed chwilą wydarzyło. Budzi się również nadzieja, że także koniec będzie wielkim zwycięstwem samego Boga.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
14. Pan Jezus złożony do grobu
Grób Mu wyznaczono między bezbożnymi i w śmierci swej był na równi z bogaczem, chociaż nikomu nie wyrządził krzywdy i w Jego ustach kłamstwo nie postało (Iz 53,9).
Grób między bezbożnymi to miejsce odrzucenia. Być pochowanym między obcymi wydaje się straszną karą nawet po śmierci. Jednocześnie nad wszystkimi oprawcami ciążą słowa Izajasza, który przypomina, że przecież Mesjasz nikomu nie wyrządził krzywdy, co więcej w jego ustach nigdy nie zagościło kłamstwo. Wszystko, co mówił było prawdą. Teraz nie ma to już znaczenia. Grób Józefa z Arymatei jest świadkiem niezwykłego wydarzenia. To w nim ciało Zbawiciela zostanie z troską złożone i zabalsamowane. Grobowiec staje się skarbcem. Czeka na odpowiedni moment, aby ziarno wrzucone w ziemię dojrzało.
Na trzeci dzień grobowe mroki rozświetli blask życia, które już nigdy nie wróci do grobu. Martwy Jezus ożyje i da nam tym samym nadzieję, że nasza wiara nie jest pozbawiona podstaw i oczekiwać mamy naszego zmartwychwstania.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
15. Pan Jezus zmartwychwstaje
Dlatego cieszy się moje serce, dusza się raduje, a ciało moje będzie spoczywać z ufnością, bo nie pozostawisz mojej duszy w Szeolu i nie dozwolisz, by wierny Tobie zaznał grobu (Ps 16,10).
Miał rację psalmista, gdy z wiarą zapisał słowa o wydobyciu Mesjasza z Szeolu. Był tam tylko przez chwilę. Również tam ogłosił duszom radosne orędzie o wyzwoleniu z grzechu i śmierci. Zabrał ze sobą wszystkich sprawiedliwych i powrócił do życia. To, co wydawało się klęską i porażką ostatecznie okazało się triumfem.
Bóg po raz kolejny zaskoczył ludzi. Nie mógł zostawić nas samych. Wiedział, że śmierć musi zostać zwyciężona. Jezus rozpoczyna nową misję, która wyjdzie daleko poza grób i Jerozolimę. Przekazuje władzę Kościołowi i chce, aby na wszystkich krańcach świata i do końca czasów, głosił orędzie paschalne. Ludzie wszystkich języków, ludów i narodów czekają z niecierpliwością, aby zanieść im nadzieję i radość Ewangelii.
Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nad nami.
Modlitwa końcowa
Mesjaszu i Zbawicielu nasz, dziękujemy Ci za każdą sekundę Twojej męki. Niech Twoja droga krzyżowa zachęci nas do pilniejszego kroczenia Twoimi śladami. Oddal od nas lęk przed krzyżem, aby naszym pokarmem było jedynie pełnienie woli Ojca. Ufamy, że jako ukrzyżowany i zmartwychwstały Pan spojrzysz na nas łaskawie i pozwolisz cieszyć się przebywaniem w Twojej bliskiej obecności.
Ks. Mateusz Szerszeń CSMA /Aleteia.pl
************************************************************************************************************
Przejdź przez Wielki Piątek razem z Jezusem: post, krzyż i zegarek [poradnik paraliturgiczny]
***
Spróbujmy przejść cały ten dzień z Jezusem, towarzyszyć Mu w Jego paschalnej drodze. Podpowiadamy, jak owocnie przeżyć ten dzień: z zegarkiem lub alarmem w ręku. Dosłownie.
Więcej niż liturgia
Zabrano nam Oblubieńca. W tym roku przeżywamy to do bólu realnie. Prawdopodobnie nie będziemy mogli wziąć udziału w poruszającej Liturgii Męki Pańskiej. Co najwyżej obejrzymy ją na ekranach naszych telewizorów i komputerów. To smutne. Aż chce się płakać.
Ósma stacja drogi krzyżowej – płaczące niewiasty. Nie zatrzymujmy się przy tej stacji, nie okopujmy się w żalu, smutku i frustracji. Spróbujmy przejść cały ten dzień z Jezusem, towarzyszyć Mu w Jego paschalnej drodze.
Odkryjmy, że Wielki Piątek to nie tylko Liturgia Męki Pańskiej z pięknie zaśpiewaną Pasją i adoracją krzyża w kościele. Idźmy krok w krok za Jezusem, bądźmy blisko Niego przez cały dzień – od rana do nocy.
Post: nieustanna modlitwa ciała
Przede wszystkim podejmijmy rzetelnie nakazany dzisiaj post ścisły (trzy posiłki – jeden do syta i dwa „niedojedzone” – tyle, by mieć trochę potrzebnej energii). Jezus nie jadł i praktycznie nie pił od Ostatniej Wieczerzy aż do swojej śmierci. Coraz dotkliwszy głód i pragnienie były częścią Jego męki.
Nas nikt dziś nie ubiczuje, nie wciśnie nam na głowę cierniowej korony, nie da belki do dźwigania, nie wbije gwoździ w ręce i stopy – przynajmniej nie dosłownie. A więc głód spowodowany ścisłym postem to jedyny dostępny nam sposób, by na poziomie naszego ciała jednoczyć się z umęczonym Jezusem.
Będziemy się zajmować wieloma sprawami, nasze myśli będą raz po raz uciekać od Niego. Głód naszego ciała będzie jedyną modlitwą, która nie zostanie przerwana nawet na chwilę.
Z zegarkiem za Jezusem
Pośród zajęć całego dnia postarajmy się nie przegapić momentów choćby na krótką modlitwę, by w ten sposób być przy Panu na kolejnych etapach Jego męczeństwa. Warto nawet ustawić sobie „przypomnienia” w telefonie i, kiedy się odezwą, choć na chwilę zatrzymać się, przeczytać fragment Pisma Świętego, pomodlić choćby aktem strzelistym.
Około siódmej rano Jezus stanął przed Piłatem. Potem zaprowadzono go do Heroda i z powrotem do Piłata [Łk 23,1-25; Mt 27,11-25; Mk 15,1-14; J 18,28-40]
Około dziesiątej ubiczowano Go, a następnie wyszydzono [Mt 27,27-30; Mk 15,16-20; Jn 19,1-11]
Mniej więcej o jedenastej prokurator Judei wydał wyrok i Jezus ruszył na Golgotę [Mt 27,32-34; Łk 23,26-32; J 19,12-17]. To dobry moment, by odprawić kawałek (do XI stacji) nabożeństwa drogi krzyżowej (korzystając choćby z rozważań znalezionych w internecie).
W południe Pan został ukrzyżowany i prosił o przebaczenie dla oprawców [Łk 23,33-34; Mt 27,35-38; Mk 15,23-28; J 19,18-24].
Potem był wyszydzany i obiecał Dobremu Łotrowi zbawienie [Łk 23,35-43; Mt 27,39-44; Mk 15,29-32].
Około godziny czternastej powierzył Maryi Jana, a Janowi swoją Matkę [J 19,25-27].
Następnie wołał „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?” i „Pragnę!” [Mt 27,45-50; Mk 15,33-36; J 19,28-30].
Wreszcie o piętnastej skonał [Łk 23,44-49; Mt 27,50-54; Mk 15,37-40]. Jeśli nie zamierzacie oglądać transmisji, to jest to chyba najlepszy moment, by odsłonić domowy krzyż, uklęknąć przed nim, adorować go przez kilka minut w ciszy, a następnie ucałować na znak, że przyjmujemy władzę Ukrzyżowanego nad sobą. Warto w tej godzinie pomodlić się też Koronką do Miłosierdzia Bożego za umierających, chorych, zarażonych, za pracowników ochrony zdrowia i zmarłych.
Po śmierci przebito Mu bok [J 19,31-37].
Około godziny osiemnastej zdjęto Go z krzyża i po pośpiesznych przygotowaniach złożono w grobie [Łk 23,50-56; Mt 27,57-61; Mk 15,42-47; J 19,38-42].
Ks. Michał Lubowicki /Aleteia.pl
************************************************************************************************************
Nowenna do Miłosierdzia Bożego
fot. Jakub Szymczuk/ GOŚĆ NIEDZIELNY
*****
– Udzielę duszom wszelkich łask – obiecuje Pan Jezus w 1936 roku, dyktując św. siostrze Faustynie Nowennę do Bożego Miłosierdzia. Modlitwę zaczynamy od Wielkiego Piątku i kontynuujemy przez dziewięć dni, aż do soboty przed I Niedzielą po Wielkanocy, czyli Święta Bożego Miłosierdzia.
“Pragnę, abyś przez te dziewięć dni sprowadzała dusze do zdroju mojego miłosierdzia, by zaczerpnęły siły i ochłody, i wszelkiej łaski, jakiej potrzebują na trudy życia, a szczególnie w śmierci godzinie. W każdym dniu przyprowadzisz do serca mego odmienną grupę dusz i zanurzysz je w tym morzu miłosierdzia mojego. A ja te wszystkie dusze wprowadzę w dom Ojca mojego. Czynić to będziesz w tym życiu i w przyszłym. I nie odmówię żadnej duszy niczego, którą wprowadzisz do źródła miłosierdzia mojego. W każdym dniu prosić będziesz Ojca mojego przez gorzką mękę moją o łaski dla tych dusz.
Odpowiedziałam: Jezu, nie wiem, jak tę nowennę odprawiać i jakie dusze wpierw wprowadzić w najlitościwsze Serce Twoje. – I odpowiedział mi Jezus, że powie mi na każdy dzień, jakie mam dusze wprowadzić w Serce Jego” (Dzienniczek, 1209).
Dzień I
“Dziś sprowadź Mi ludzkość całą, a szczególnie wszystkich grzeszników i zanurzaj ich w morzu miłosierdzia Mojego, a tym pocieszysz Mnie w gorzkim smutku, w jakim pogrąża Mnie utrata dusz”. (Dzienniczek, 1210)
Jezu najmiłosierniejszy, którego właściwością jest litować się nad nami i przebaczać nam, nie patrz na grzechy nasze, ale na ufność, jaką mamy w nieskończoną dobroć Twoją i przyjmij nas wszystkich do mieszkania najlitościwszego Serca swego, i nie wypuszczaj nas z niego na wieki. Błagamy Cię przez miłość Twoją, która Cię łączy z Ojcem i Duchem Świętym. Ojcze Przedwieczny, spójrz okiem miłosierdzia na ludzkość całą, a szczególnie na biednych grzeszników. Ludzkość ta jest zamknięta w najlitościwszym Sercu Jezusa i dla Jego bolesnej męki okaż nam miłosierdzie swoje, abyśmy wszechmoc miłosierdzia Twego wysławiali na wieki wieków. Amen.
Koronka do Bożego Miłosierdzia.
************************************************************************************************************
WIELKI CZWARTEK
Triduum Paschalne
Jezus na Ostatniej Wieczerzy: Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? A my jakbyśmy nadal nie pojmowali
*****
Nie jest prawdą, że – jak czasami słyszymy – Ostatnia Wieczerza była pierwszą Mszą świętą, którą odprawił Pan Jezus.
Jezus obmywa nogi
„Czy rozumiecie, co wam uczyniłem?” – Jezus zapytał uczniów w czasie Ostatniej Wieczerzy. Chwilę wcześniej wziął ręcznik i – jak najmniejszy spośród sług – umył swoim uczniom nogi. Nie zrozumieli. Sądzę, że też bym nie zrozumiał.
Piotr protestował: „Nigdy nie będziesz mi umywał nóg!”. Reszta patrzyła zszokowana. „Tego, co Ja czynię, ty jeszcze nie rozumiesz, ale później to pojmiesz” – usłyszał od Mistrza. Co chciał im Jezus przekazać przez ten zaskakujący gest? Co chce powiedzieć nam dziś? Jaką objawić tajemnicę?
Pierwsza Msza św.: na krzyżu
Ostatnia Wieczerza jest opowieścią o Eucharystii. Tam, w Wieczerniku została ustanowiona.
Choć nie jest prawdą, że – jak czasami słyszymy – „Ostatnia Wieczerza była pierwszą Mszą świętą, którą odprawił Pan Jezus”. Ta – jeśli już używamy tej formuły – spełniła się na krzyżu Pana. Gdy wydał swe Ciało. I przelał swą Krew.
Jednak paschalny kontekst – przaśny chleb żydowskiego święta, kielich z winem, któremu towarzyszyła modlitwa uwielbienia Boga, a nade wszystko słowa Jezusa, nadające absolutnie nowy sens świątecznemu rytowi paschy – wpisały się na zawsze w eucharystyczną celebrację.
Władza w Kościele: jako służba
Ale Ostatnia Wieczerza jest również opowieścią o władzy w Kościele. W Wieczerniku bowiem Jezus Chrystus ustanowił hierarchiczne kapłaństwo.
„Hierarchia” – „święta władza”? Także. Ale raczej: „święte źródło”, „święty początek” (gr. arche). Jaką więc władzę proponuje Jezus swojemu Kościołowi? I gdzie jest jej początek?
Ekscelencje, przewielebni, świątobliwi, najdostojniejsi, przezacni… Ukute przez wieki tytuły miały podkreślać majestat i nadprzyrodzoność misji konsekrowanych wybranych (i piastowanej przez nich władzy).
Kiedy jednak słyszymy o hierarchii w Kościele, nie zapomnijmy, że to wzniosłe pojęcie ma swój początek nad miską z wodą, w której nogi swych uczniów umywa przepasany ręcznikiem Zbawiciel świata.
„Czy rozumiecie, co wam uczyniłem? (…) Jeżeli Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wy powinniście sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bowiem przykład, abyście i wy tak czynnili, jak Ja wam uczyniłem”.
To czyńcie na moją pamiątkę
W najstarszym opisie ustanowienia Eucharystii, znajdującym się w Pierwszym Liście św. Pawła do Koryntian (czytanym w wielkoczwartkowej liturgii), spotykamy znane nam z każdej mszy świętej słowa „To czyńcie na moją pamiątkę”.
„To” – oznacza czyny Jezusa. Jego władzę, która objawia się w oddawaniu życia („Ciało wydane”, „Krew przelana”) za tych, których „do końca umiłował”.
Nie mogę nie zadać sobie dziś pytania: czy powtarzana przez mnie codziennie we Mszy świętej formuła konsekracyjna staje się formułą mojego życia?
Należycie rozumiane kapłaństwo
„To jest Ciało moje za was wydane… to czyńcie!”. Tak właśnie Jezus rozumie kapłaństwo. Taki jest sens hierarchii w Jego Kościele. Wejść we wspólnotę losu z Panem, obmywać nogi, cierpieć za innych i z innymi…
„Myślę, że to bardzo ważne, by kategorią, która oddaje sens kapłaństwa, nie była kategoria panowania. (…) Jeśli kapłan, biskup, papież pojmują swój urząd jako władzę, to rzeczywiście go wypaczają.
Jak wiemy z Ewangelii, wśród uczniów Jezusa toczył się spór o miejsce w hierarchii. Od pierwszej chwili pojawiła się wśród nich – i ciągle trwa – pokusa panowania. Niepodobna zaprzeczyć, że pokusa ta daje się zauważyć w każdym pokoleniu, również dzisiaj.
(… ) Należycie rozumiane kapłaństwo nie oznacza, że w końcu dochodzę do kierowniczych stanowisk, które dają mi władzę, lecz że rezygnuję z własnych planów i poświęcam się służbie” (kard. J. Ratzinger).
Ks. Grzegorz Michalczyk – 01.04.21/Aleteia.pl
************************************************************************************************************
Ostatnie gesty Jezusa przed Męką: wyjątkowy „testament” dni poprzedzających Triduum Paschalne
***
Na początku Wielkiego Tygodnia zazwyczaj koncentrujemy się na typowej przedświątecznej krzątaninie wokół porządków, zakupów i planowaniu menu na uroczysty stół. A naprawdę warto prześledzić ostatnie momenty publicznej działalności Zbawiciela.
Dni przed Triduum
Pierwszą połowę Wielkiego Tygodnia – Wielki Poniedziałek, Wtorek i Środę traktujemy nieco po macoszemu. W liturgii nie dzieje się tak wiele, jak podczas Triduum Paschalnego, gdzie mamy bogactwo symboli oraz kumulację najważniejszych wydarzeń.
Zazwyczaj koncentrujemy się wtedy na typowej, przedświątecznej krzątaninie wokół porządków, zakupów i planowaniu menu na uroczysty stół. W tym roku już po raz drugi obchodzić będziemy największe tajemnice naszej wiary w specyficznej sytuacji pandemii. Życie codzienne znów zwolniło.
Warto prześledzić ostatnie momenty publicznej działalności Zbawiciela. Mogą nas one doskonale wprowadzić w atmosferę przeżywania Triduum i paschalnej radości Zmartwychwstania.
Betania i Jerozolima
Z kontekstu wydarzeń ewangelicznych wiemy, że kolejne dni po wjeździe Chrystusa do świętego miasta Izraela były czasem przygotowań do święta Paschy. Ewangeliści opisują te dni w różny sposób.
Możemy jednak wywnioskować, że Jezus spędził je pomiędzy Jerozolimą, Betanią odległą od niej o niecałe 3 km, leżącą na zboczu Góry Oliwnej (dzisiaj jest to miasteczko Al-Ajzarijja) oraz znajdującą się poza murami Starego Miasta w Jerozolimie salą na wzgórzu, które później nazwano Syjonem. Tam najprawdopodobniej miała miejsce wielkoczwartkowa Ostatnia Wieczerza.
W końcowym fragmencie 21 rozdziału Ewangelii św. Łukasz wskazał: „Przez dzień nauczał w Świątyni, wieczorem zaś wychodził i noce spędzał na górze zwanej Oliwną. A rano cały lud śpieszył do Niego, aby Go słuchać w Świątyni”.
Ciekawym szczegółem jest obserwacja Ewangelistów, że do Jezusa ciągnęły tłumy w ostatnie dni przed ukrzyżowaniem. Można to również odczytać jako jasną sugestię, że nigdy nie jest za późno, aby zwrócić się do naszego Zbawiciela i szczerze w Niego uwierzyć.
Ściślej rzecz biorąc, najbardziej logiczna wydaje się interpretacja, iż Jezus ostatnie trzy dni przed Męką nocował właśnie w Betanii, w domu rodzeństwa Marty, Marii i Łazarza, którego wcześniej wskrzesił z martwych.
Maria i olejek nardowy
Wydarzenia Wielkiego Poniedziałku to przede wszystkim gościna Chrystusa w Betanii i napotkanie na drodze do Jerozolimy nieurodzajnego figowca.
W Ewangelii czytanej tego dnia słyszymy, że na 6 dni przed Paschą Zbawiciel spożywał wieczerzę w towarzystwie Łazarza i jego sióstr. Z opisów wnioskujemy, że w uczcie uczestniczyły również inne osoby. Być może była to część uczniów Jezusa.
Fragment z 12 rozdziału Ewangelii św. Jana wymienia bezpośrednio tylko Judasza Iskariotę. Wydarzenia w Betanii są bezpośrednią zapowiedzią zdrady ucznia i Męki Pańskiej. Maria wzięła (uchodzący wówczas za produkt luksusowy) olejek nardowy (ówczesna cena funta tego oleju mogła odpowiadać rocznym dochodom rolnika) i namaściła nim stopy Jezusa, wycierając je włosami. Ewangelista wskazał, że dom napełnił się wonią intensywnego olejku.
Judasz i przyjaciele Jezusa
Judasz od razu protestował, twierdząc, iż koszty tego specyfiku można byłoby przeznaczyć na pomoc dla ubogich. Jan zwraca uwagę, że – przekładając na współczesny język – Judasz posługiwał się zręczną socjotechniką.
Przedstawiał się jako rzekomo troszczący się o biednych, podczas gdy w rzeczywistości, uwikłany w nieuczciwe interesy finansowe, robił to z zazdrości i chciwości, które to ostatecznie popchnęły go do zdrady Mistrza. Jezus zaś wskazał dobitnie, że gest Marii zapowiada jego zbliżający się pogrzeb. Uczynił jednocześnie uwagę, że ubodzy wymagający pomocy są wokół nas stale, podczas gdy Chrystus będzie na ziemi tylko w określonym czasie.
Wieczerza w Betanii pokazuje też inny, mniej podkreślany aspekt aktywności Jezusa. Nawet w obliczu zbliżającej się zdrady i Męki, nie zapomina on o swoich przyjaciołach i po prostu dzieli z nimi swój czas, który pozostał mu przed byciem skazanym i ukrzyżowanym.
To też nauka dla nas, aby niezależnie w jakiej sytuacji osobistej i społecznej się znajdujemy, nie zapominać o podtrzymywaniu relacji z otaczającymi nas bliźnimi.
Nieurodzajny figowiec
Mateusz i Marek opisują (wspominane w Wielki Poniedziałek) jedno z najbardziej tajemniczych zdarzeń. Gdy Jezus wracał rankiem z Betanii do Jerozolimy, poczuł głód. Napotkał na drodze drzewo figowe, które nie miało owoców, a jedynie liście. „Niechże już nigdy nie rodzi się z ciebie owoc” (Mt 21,19) – czytamy słowa Chrystusa, po których drzewo natychmiast uschło, wywołując zdumienie obecnych obok uczniów.
Patrząc z ludzkiej perspektywy, a zwłaszcza zestawiając ten fragment z występującym w Ewangelii Mateusza tuż przed nim (a u Marka, bezpośrednio po nim) opisem wyrzucenia przez Zbawiciela kupców ze świątyni, można sądzić, że są to przykłady gniewu Jezusa lub nawet efekt emocji przed zbliżającą się Męką.
Nadchodzące Zmartwychwstanie
Sens swoistego przekleństwa figowca jest jednak zdecydowanie symboliczny. Wskazuje z jednej strony na koniec Starego Przymierza, które nie będzie już przynosić zbawczych owoców. Z drugiej przypomina, że nadchodzące Zmartwychwstanie jest wiosną duchową. Trwanie w Chrystusie spowoduje, że będziemy rozwijać się i przynosić dobre i smaczne owoce, które będą posilać nie tylko nas samych, ale również wszystkich wokół nas. Mateusz zwraca również uwagę, że Jezus tłumaczy zdziwionym uczniom, że wiara może czynić cuda i jeżeli nie zwątpimy, otrzymamy dzięki modlitwie wszystko, o co będziemy prosić.
Marek dodaje w tym miejscu napomnienie Zbawiciela, że warunkiem szczerej modlitwy i relacji z Bogiem jest przebaczenie bliźniemu, nawet wtedy, gdy odczuwamy do niego pretensje lub żal (Mk 11,25).
Dyskusje z faryzeuszami i saduceuszami
Najbardziej szczegółowy opis wydarzeń, które tradycja utożsamiła z Wielkim Wtorkiem zamieścił Marek w rozdziałach 11, 12 i 13 Ewangelii. Rozegrały się one w Świątyni Jerozolimskiej. Zwróćmy uwagę na kilka najbardziej znaczących.
Chrystus dyskutował z faryzeuszami na temat celowości płacenia podatków i w domyśle – nad stosunkiem do władzy świeckiej. Gdy faryzeusze zamierzali, mówiąc kolokwialnie, zagiąć Mistrza w budzących wielkie emocje w okupowanym przez Rzymian Izraelu kwestiach politycznych, Jezus odpowiedział prostym zdaniem: „Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga”.
W rozmowie z saduceuszami Syn Boży zwrócił z kolei uwagę, że rzeczywistość w niebie będzie całkowicie odmienna w stosunku do tego, co widzimy na ziemi. Stąd ich pytanie, jak będą wyglądały relacje żony z jej siedmioma mężami w królestwie niebieskim jest mylnie postawione, ponieważ bierze pod uwagę tylko ludzki punkt widzenia, nie potrafiący przeniknąć Bożych zamysłów.
Najważniejsze przykazanie
W Wielki Wtorek Chrystus przypomniał również uczonym w Piśmie najważniejsze przykazanie: miłości Boga i bliźniego. Skrytykował równocześnie arcykapłanów i uczonych za hipokryzję, maskowaną symboliczną pobożnością i czysto zewnętrznymi przejawami praktyk religijnych. Jako przykład postępowania stawia zaś biedną wdowę, której niewielka ofiara wrzucona do skarbonki świątynnej jest szczerym darem serca.
Końcowe fragmenty mów Chrystusa w świątyni we wtorek przed Męką przypominają o nadchodzącym zburzeniu Jerozolimy i powtórnym przyjściu Chrystusa. Wzywają nas do nieustannej czujności i trwania w zaufaniu do Boga pomimo różnych, nieraz ciężkich doświadczeń.
W Wielki Wtorek często zwraca się również uwagę na przypowieść o pannach roztropnych i nieroztropnych (Mt 25,1-13). Przypowieść ta skłania nas, abyśmy nie przespali i nie zlekceważyli zbliżających się największych tajemnic naszej wiary – Męki i Zmartwychwstania.
Sen panien roztropnych i nieroztropnych symbolizuje sen śmierci, grzechu, słabości i zniechęcenia, jakim poddani są wszyscy ludzie. Istotne jest, aby we właściwym czasie obudzić się z tego snu, aby móc powitać Zmartwychwstałego Pana.
Wyrok na Jezusa i zdrada Judasza
Ewangelie synoptyczne (Mateusza, Marka i Łukasza) informują, że wysoka rada arcykapłanów postanowiła zgładzić Jezusa. Wiadomość tą umieszczają w różnych momentach. Mateusz wspomina o tym jeszcze przed wydarzeniami w Betanii (26,3-5).
Łukasz sugeruje, że postanowienie zapadło tuż przed Paschą (22,1-6). Marek jest najbardziej dokładny, gdyż wprost wskazuje, iż stało się to na 2 dni przed Paschą (14,1-2). Ewangeliści zwracają też uwagę, iż arcykapłani pragnęli uniknąć pojmania i zgładzenia Chrystusa w czasie święta Paschy, aby nie wywołało to masowych rozruchów. Także z uwagi na rzesze pielgrzymów znajdujących się wówczas w Świętym Mieście.
Postanowienie arcykapłanów jest związane bezpośrednio ze zdradą Judasza, który przyjął za swój czyn wynagrodzenie pieniężne. Łukasz przy okazji wprost zaznacza: „Wtedy szatan wszedł w Judasza, zwanego Iskariotą, który był jednym z Dwunastu” (Łk 22,3).
Nasze osobiste zdrady
Przyjęła się tradycja, że Wielka Środa to dzień, gdy na Chrystusa został wydany ostateczny wyrok. A w zasadzie dwa wyroki: ten dokonany w wyniku zdrady Judasza i ten, który podjęli arcykapłani. Do tej pory chrześcijaństwo wschodnie również w środy, na pamiątkę zdrady Zbawiciela, utrzymuje post.
Wydarzenia Wielkiej Środy nie tylko przestrzegają nas przed grzechami i czynieniem zła, które są zawsze formą zdrady naszego Pana, ale również wskazują, że wszystkie nasze wybory dokonywane w życiu codziennym, mają swoje określone konsekwencje.
Wielka Środa bezpośrednio poprzedziła Dzień Przaśników, w którym według tradycji Starego Przymierza należało ofiarować Paschę. Wówczas rozpoczną się najbardziej znaczące wydarzenia naszej wiary.
Łukasz Kobeszko – 31.03.21/Aleteia.pl
************************************************************************************************************
Różaniec Święty
potężna broń o sprawdzonej skuteczności
fot. pixabay
Środek zbawienia, jeden z najbardziej potężnych i skutecznych, jakie oferuje nam Boża Opatrzność przeciwko szatanowi i jego naśladowcom, którzy pragną zguby dusz. Różaniec rozwiązuje niezliczone problemy, zapewnia wieczne zbawienie i przybliża Królestwo Niepokalanego Serca Maryi.
Kiedy Łucja zapytała Przenajświętszą Dziewicę w dniu jej ukazania się, 13 października 1917 w Fatimie, czego pragnie, Ona odpowiedziała: „Chcę ci powiedzieć, aby zbudowano tu kaplicę na moją cześć. Jestem Matką Boską Różańcową. Odmawiajcie w dalszym ciągu codziennie Różaniec.”
W wielu objawieniach Matka Boża zalecała nabożeństwo do Różańca, ale szczególnie w Fatimie podkreślała znaczenie tej praktyki modlitewnej jako środka potrzebnego do nawrócenia świata. Przedstawiła się też jako Pani Różańca.
Czy może być większe nabożeństwo?
Na pytanie to odpowiada nam sam św. Ludwik Maria Grignion de Montfort (1673 – 1716), wielki apostoł Przenajświętszej Maryi, który pisze: „Najświętsza Dziewica objawiła bł. Alanowi, że po Najświętszej Ofierze Mszy Świętej, która jest pierwszą i najbardziej żywą pamiątką Naszego Pana, nie ma praktyki wspanialszej i wyjednującej większe łaski od Różańca Świętego, który jest jakby drugą kommemoracją i przedstawieniem Życia i Męki Chrystusa.”
Istnieją liczne dokumenty papieskie wychwalające doskonałość Różańca Świętego. W nich to Papieże niestrudzenie polecają to nabożeństwo.
Nabożeństwo Różańca Świętego – cudowne dzieje
Według tradycji Matka Boża objawiła nabożeństwo Różańca Świętego św. Dominikowi Guzmanowi w roku 1214 jako środek wybawienia Europy od herezji. Chodziło o albigensów, którzy rozprzestrzeniając się niczym śmiertelna epidemia zarażali swymi błędami inne kraje – od północnych Włoch do okolic Albi w południowej Francji. Stąd pochodzi nazwa nadana tym heretykom, znanym także jako katarzy (od greckiego słowa oznaczającego “czysty”). Tym mianem, pełnym pychy, określali oni samych siebie.
Byli niczym wilki w owczych skórach. Przedostawali się do środowisk katolickich, aby skuteczniej oszukiwać i zyskiwać sympatię. Heretycy ci wyznawali między innymi panteizm, wolną miłość, chcieli zniesienia bogactwa, hierarchii społecznej i własności prywatnej. Podobieństwo ich do współczesnych komunistów jest aż nazbyt wyraźne.
Różne regiony XIII-wiecznej Europy zostały skażone herezją albigensów, a wszelkie wysiłki katolików zmierzające do ich powstrzymania okazywały się daremne. Heretycy po zdobyciu wielu dusz, zburzeniu wielu ołtarzy i przelaniu ogromnej ilości katolickiej krwi wydawali się ostatecznie zwyciężać.
Św. Dominik (założyciel Zakonu Dominikanów) odważnie zaangażował się w walkę przeciwko sekcie albigensów, ale nie udało mu się powstrzymać naporu heretyków, którzy nadal deprawowali wiernych katolików. Ci, którzy próbowali się oprzeć, byli mordowani.
Zrozpaczony św. Dominik błagał Najświętszą Dziewicę, aby wskazała mu jakąś skuteczną broń duchową, zdolną do zniszczenia straszliwych wrogów Kościoła Świętego.
Najlepsza artyleria przeciwko szatanowi i jego naśladowcom
Ściskając w ręku potężną broń, jaką w istocie był Różaniec, św. Dominik wrócił do walki głosząc niestrudzenie we Francji, Włoszech i Hiszpanii nabożeństwo, którego nauczyła go sama Matka Boża i wszędzie odzyskiwał dusze. Katolicy letni stawali się żarliwi, gorliwi uświęcali się, a zakony rozkwitały. Św. Dominik nawrócił rzesze heretyków, którzy wyrzekając się błędów powrócili do Kościoła katolickiego, grzesznicy zrywali z grzechami i odprawiali pokutę, wyrzucał demony z opętanych, czynił cuda i uzdrawiał. Tylko w samej Lombardii ów potężny krzyżowiec Różańca nawrócił ponad 100 000 albigensów. Wszystko to za pomocą najskuteczniejszej artylerii przeciwko szatanowi i jego sługom: Różańca Świętego.
Broń zwyciężająca zło
Tę tajemniczą broń Bóg umieszcza w dłoniach swych wiernych żołnierzy, walczących z szatanem i jego sługami krążącymi po świecie na zgubę dusz. Ta potężna broń jest dostępna dla wszystkich katolików (czcicieli Niepokalanej). Za jego pośrednictwem otrzymujemy ochronę przed zakusami diabła i gotowi jesteśmy stawić czoła wszelkim trudom życia.
Zapewnia nas o tym sam św. Ludwik Maria Grignion de Montfort: „Choćbyście się znaleźli nad brzegiem przepaści, choćbyście mieli już jedną nogę w piekle, choćbyście się nawet zaprzedali diabłu jak jaki czarownik, choćbyś był heretykiem zatwardziałym i uporczywym jak szatan, wcześniej czy później nawrócicie się i zbawicie się, jeżeli – powtarzam wam, a zważcie dobrze słowa i treści mojej rady – będziecie pobożnie odmawiali Różaniec Święty każdego dnia aż do śmierci, w celu poznania prawdy i otrzymania skruchy i przebaczenia waszych grzechów”.
Potrzeba stałego odmawiania Różańca Świętego
W dzisiejszych dniach również jesteśmy zagrożeni ze wszystkich stron. My i nasi bliscy doświadczamy trudności duchowych i materialnych. Nasz kraj jest ciągle w niebezpieczeństwie, a kryzysy stale narastają. Wzrasta też poczucie zagrożenia. Święty Kościół katolicki jest atakowany przez szatana i przeciwników zewnętrznych oraz wewnętrznych chcących go zniekształcić, a wreszcie całkowicie zniszczyć.
Czy nie potrzebujemy nowych cudów? Oczywiście, że tak i to jak najrychlej! W tym celu winniśmy gorąco się o nie modlić. Dlaczego nie mielibyśmy posłużyć się ową potężną “artylerią” Różańca Świętego, który od wieków ratuje chrześcijaństwo i katolików z najgorszych opałów? Różaniec jest modlitwą prostą, krótką i tyleż przyjemną, co skuteczną.
„Różaniec jest najpiękniejszą i najcenniejszą ze wszystkich modlitw do Pośredniczki wszelkich łask i modlitwą najbliższą sercu Matki Bożej. Módlcie się na nim codziennie”.
Papież Św. Pius X
Korzyści i łaski, jakie możemy uzyskać odmawiając Różaniec Święty z rozważaniem tajemnic
ˇ wznosi nas niepostrzeżenie ku doskonałemu poznaniu Jezusa Chrystusa
ˇ oczyszcza nasze dusze z grzechów
ˇ pozwala nam zwyciężać naszych nieprzyjaciół
ˇ ułatwia nam praktykowanie cnót
ˇ rozpala naszą miłość do Jezusa Chrystusa
ˇ uzdalnia nas do spłacania naszych długów wobec Boga i wobec ludzi
ˇ wreszcie, wyjednuje nam od Boga wszelkiego rodzaju łaski
Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort
Artykuł ukazał się w 1. numerze “Przymierza z Maryją”
************************************************************************************************************
*****
Kościoły w Szkocji były zamknięte od uroczystości OBJAWIENIA PAŃSKIEGO (6 stycznia) do uroczystości ZWIASTOWANIA PAŃSKIEGO (25 marca). W tym czasu Mszę świętą odprawiałem każdego dnia w kaplicy-izbie Jezusa Miłosiernego.
Po otwarciu kościołów wciąż jednak obowiązuje limit – 50 osób w czasie Liturgii – dlatego nadal trwajmy we wzajemnej modlitwie, aby wyprosić u Boga uczestnictwo w sakramentach Kościoła dla wszystkich, którzy bardzo tego pragną.
Jestem do dyspozycji każdego dnia jeżeli chodzi nie tylko o sakrament spowiedzi św. czy sakrament namaszczenia chorych, ale także na spotkanie, aby porozmawiać o trudnych wyzwaniach dzisiejszego czasu.
telefon domowy: 0141 339 9163
telefon komórkowy: 00 44 7974 240501
mail: marian.lekawa@gmail.com
**************
Módlmy się o właściwe odczytanie obecnego czasu.
Jak przeżywam ten czas kiedy kościoły są pozamykane? Czy to tylko doświadczenie niemożności uczestniczenia w Liturgii Kościoła? Na ile uległem panice strachu? Na ile odzwierciedlam kondycję mojego Kościoła, bo jestem Jego maleńką cząstką?
Nie można lekceważyć podstawowych sanitarnych zaleceń, bo COVID-19 istnieje i wielu zmarło na ten rodzaj wirusa. Chodzi jednak o głębsze spojrzenie – jak odczytuję ten dopust Boży? Co chce Pan Bóg mi powiedzieć, skoro dopuścił taką sytuację? Przeżywamy Wielki Post i ten znak jest zdecydowanie w tym czasie mocniej czytelny – wezwanie do nawrócenia.
Nie można dywagować: „Taki przypadek i trzeba to jakoś przetrwać”. Przypadek? Jeżeli usiłuję coraz głębiej żyć wiarą – to nie o przetrwanie tu chodzi. Taki bardzo trafny przykład do tej sytuacji może mi pomoże głębiej wejść w ten Wielkopostny czas:
… ktoś mówi, że w Wielki post nie pije alkoholu i musi to jakoś przetrwać. Co to za post? Tylko po to, żeby po prostu nie pić czy po to, żeby zrobić to dla Chrystusa i dla bliźnich i zrozumieć, co tak naprawdę ważne jest w życiu. To jest właśnie istota czasu próby …
Dawniej bardzo trafnie ludzie wierzący potrafili nazwać tego typu sytuacje, którą teraz przeżywamy.
************************************************************************************************************
KS. BISKUP IGNACY DEC:
Nie ma zgody na zamykanie świątyń
fot. Biuro Prasowe Archidiecezji Krakowskiej
Eucharystia jest najcenniejszym skarbem, jaki mamy na ziemi. W pełni możemy w niej uczestniczyć jedynie we wspólnocie Kościoła i w świątyniach. Nonsensem jest więc w okresie epidemii zamykanie źródła uzdrowień duchowych i fizycznych – powiedział biskup Ignacy Dec.
Biskup senior diecezji świdnickiej przypomniał, że próby narzucania przez państwa Kościołowi zamykania świątyń czy też drastycznego ograniczenia kultu z powodu chorób i zaraz jest precedensem.
– Przyjrzyjmy się dotychczasowej historii świata. Gdy dochodziło do strasznych epidemii, a ludzie masowo umierali, to żadna władza – nigdy – nie zdecydowała się na zamknięcie świątyń. To były te miejsca, gdzie ludzie wierzący szukali ratunku i gdzie go znajdowali. Na kolanach błagano Miłosierdzie Boże o oddalenie zagrożenia. Teraz próbuje się nam wmówić, że świątynie są niebezpieczne dla naszego zdrowia – powiedział hierarcha w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”.
– Pamiętajmy o naszej ponad 1000-letniej historii. Przez wieki nasz Naród był świadomy tego, dokąd zmierza. Wiedzieliśmy też, skąd przychodzimy, a więc z doświadczeń i tradycji zakorzenionych w prawdzie Ewangelii. Obecny rząd wielokrotnie odwoływał się do wyższych wartości. I wierzę w to głęboko, że drugi rok z rzędu nie dojdzie do zamknięcia świątyń. Byłoby to coś strasznego – podkreślił.
Ksiądz biskup Dec ma nadzieję na większe zaangażowanie wiernych w zabiegi o swobodę kultu religijnego.
– Setki tysięcy ludzi w Polsce nie może od ponad roku uczestniczyć we Mszy świętej z racji obostrzeń. Głód Eucharystii jest ogromny. (…) Mamy prawo się gromadzić i oddawać Bogu chwałę. A to możliwe jest w pełni tylko w świątyniach. Dlatego mam nadzieję, że katolicy i organizacje katolickie wyjdą z oficjalnym stanowiskiem, w którym stwierdzą, że na ponowne zamykanie świątyń nie ma zgody – zachęcił.
– Eucharystia jest najcenniejszym skarbem, jaki mamy na ziemi. W pełni możemy w niej uczestniczyć jedynie we wspólnocie Kościoła i w świątyniach. Nonsensem jest więc w okresie epidemii zamykanie źródła uzdrowień duchowych i fizycznych – wskazał ksiądz biskup Dec.
PCh24.pl/„Nasz Dziennik”/Radio Maryja/26.03.2021
*************
Szkocja: Sąd uznał zamknięcie kościołów za niekonstytucyjne
kościół pod wezwaniem św. Jakuba w Innerleithen /fot. Phillip Gamble /Creative Commons
Szkocki sąd uznał rządowy zakaz sprawowania kultu za „niezgodny z konstytucją, nieproporcjonalny i naruszający podstawowe prawa człowieka”.
8 stycznia premier Nicola Sturgeon w ramach walki z rozprzestrzenianiem koronawirusa, wprowadził całkowity zakaz sprawowania kultu religijnego. Sprawowanie jakichkolwiek nabożeństw z udziałem wiernych zostało wpisane na listę przestępstw. W związku z tym, 27 przywódców religijnych (w tym Kościoła katolickiego w Szkocji) złożyło zbiorowy pozew przeciw państwu, oskarżając rząd o łamanie podstawowych praw człowieka.
Przewodniczący rozprawie sędzia lord Baird stwierdził, że kryminalizacja kultu religijnego podczas obecnego zamknięcia naruszyła w „sposób nieproporcjonalny” wolność wyznania zagwarantowaną w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Tym samym sąd uznał wymuszanie zamykania kościołów w czasie pandemii za niezgodne z konstytucją.
Jego zdaniem niemożliwe jest zbadanie mierzalnego wpływu rządowych restrykcji na uczucia religijne, których nie można porównać do „tymczasowej utraty towarzystwa z powodu zamknięcia barów czy restauracji”. Natomiast wyraźnie zaznaczył, że orzeczenie nie upoważnia do natychmiastowego otwarcia miejsc sprawowania kultu.
„Nie zdecydowałem, że wszystkie kościoły muszą zostać natychmiast otwarte lub, że jest to dla nich bezpieczne, ani nawet, że żadne ograniczenia w ogóle nie są uzasadnione” – powiedział. „Postanowiłem tylko, że kwestionowane w pozwie przepisy poszły dalej, niż pozwalało na to prawo w momencie ich tworzenia” – podkreślił.
źródło: news.sky.com / bbc.com
************************************************************************************************************
Tylko Eucharystia
i oddanie się Maryi.
Obyśmy duchowo nie obumarli z głodu tego Chleba
Nadchodzą dla Kościoła ciężkie czasy. To co było do tej pory, jest niczym w porównaniu z tym, co ma nastąpić. Pozostają jedynie dwa sposoby, aby uratować się z tego zamętu: oddać się Przenajświętszej Pannie i często przystępować do Komunii Świętej – tak tłumaczył znaczenie swojej słynnej proroczej wizji święty Jan Bosko.
Okręt Kościoła, miotany falami, atakowanego z furią przez licznych wrogów, zostaje ocalony dzięki zakotwiczeniu między dwoma kolumnami wyrastającymi z wzburzonego morza.
Pierwsza kolumna to AUXILIUM CHRISTIANORUM – Wspomożenie Wiernych, a na jej szczycie figura Niepokalanej Dziewicy, druga – potężniejsza i górująca nad wszystkim SALUS CREDENTIUMZbawienie Wierzących, a na niej roztacza swój blask Najświętsza Hostia.
Wrogie okręty szturmują okręt Kościoła, czyniąc w nim liczne wyrwy. Jednak gdyłagodna bryza zaczyna wiać od dwóch kolumn, pęknięcia zasklepiają się, a przecieki natychmiast ustają. Gdy gwałtowny sztorm wybucha ze zdwojoną siła, wówczas Papież staje przy sterze i wszystkie siły poświęca sterowaniu okrętu ku dwóm kolumnom.Wywołuje to wściekłość nieprzyjaciół i złych duchów: podwajają ataki na Kościółrzucając weń książkami i zapalnymi materiałami, których posiadają mnóstwo, strzelają z karabinów i dział. Papież ginie od strzał, zanim jego następca zdoła bezpiecznie zakotwiczyć okręt pomiędzy kolumnami. Wówczas dopiero nad morzem zapada wielka cisza.
Wyobraź sobie – mówi św. Jan Bosco – że jesteś na samotnej skale i że nie widzisz żadnego skrawka ziemi poza tym, jaki masz pod stopami. Na rozległej toni morskiej dostrzegasz niepoliczoną flotyllę okrętów ustawionych w szyku bojowym. Ich dzioby są podobne do ostrych zakończeń włóczni, tak że w cokolwiek uderzą, przebijają to na wylot i całkowicie niszczą.
Pomyślmy i my o tym, że skoro w proroczym śnie, Kościół miotany sztormem zmierza do jedynego swego ratunku Najświętszej Eucharystii i Dziewicy Maryi – to znaczy, że oddalił się niebezpiecznie od tych dwóch filarów, czyniąc się bezbronnym wobec ataków nieprzyjaciela.
Europa i cały świat zmaga się z pandemią. Drzwi kościołów zostały zamknięte z obawy przed niewidzialnym zagrożeniem.
A jednak tylko Eucharystia przyjmowana z czcią i wiarą w rzeczywistą obecność Chrystusa może uratować Kościół. Obyśmy duchowo nie obumarli z głodu tego Chleba.Jeżeli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie – mówi Jezus.Nie bójmy się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójmy się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle!
Bóg udzielił swojej Matce wszystkiego, co wysłużył podczas swojego życia i śmierci, a mianowicie nieskończone zasługi i przedziwne cnoty. Uczynił Ja skarbniczką tego wszystkiego, co Ojciec dał Jemu w dziedzictwo, i przez Nią udziela swoich zasług Jego członkom, i przez Nią przekazuje swoje cnoty i udziela Swoich łask. Ona jest Jego mistycznym kanałem, Jego akweduktem, przez który delikatnie i obficie spływa Jego miłosierdzie.
Nie zostaje udzielony ludziom żaden niebieski dar, który by nie został przekazany przez Jej dziewicze ręce. Taka w istocie jest wola Boga, który postanowił, że wszystko powinniśmy mieć przez Maryję.
Gdy Duch Święty, Jej małżonek, znajduje Maryję w jakiejś duszy, wzlatuje ku niej i wnika w nią zupełnie, udziela się tej duszy w obfitości, tym bardziej, im więcej ta dusza przyznała Jego Oblubienicy. Jednym z głównych powodów, dlaczego Duch Święty nie sprawia obecnie nadzwyczajnych cudów duszach, jest to, że nie odnajduje w nich wystarczająco bliskiego związku z Jego wierną i nierozłączną małżonką. *
Eucharystia i Niepokalane Serce Maryi – oto cała nasza nadzieja. Prośmy Maryję o łaskę rychłego otwarcia kościołów i dostęp Ludu Bożego do świętych Sakramentów.
Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty.
W najgłębszej pokorze cześć Ci oddaję i ofiaruję Tobie Przenajdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego na ołtarzach całego świata jako wynagrodzenie za zniewagi,
świętokradztwa i obojętność, którymi jest On obrażany.
Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca
i przez przyczynę Niepokalanego Serca Maryi,
proszę Cię o łaskę nawrócenia biednych grzeszników!**
*****
* św. Ludwik Grignon de Montfort Traktat o prawdziwym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny
* *modlitwa Anioła przekazana Dzieciom Fatimskim
Redakcja: Monika Grzesik/Fronda
************************************************************************
Św. Jan Bosco wieczorem 26 V 1862 roku dostąpił widzenia, które ma wielkie znaczenie dla naszych czasów:
„Ujrzałem siebie na małej, skalistej wysepce na morzu. Szalała straszliwa burza. Wtem ujrzałem olbrzymi okręt, potężnie miotany na wszystkie strony. Na nim zobaczyłem Papieża, kardynałów, biskupów, księży, zakonników i wielu ludzi. I zrozumiałem: oznacza to Święty Kościół Katolicki. Wokół tego wielkiego okrętu – Kościoła widziałem wiele innych potężnych okrętów i były to mniej lub bardziej agresywne statki, które atakowały okręt Kościoła, wyrządzając mu wiele szkód. Równocześnie nieprzyjaciele zarzucali okręt papieski olbrzymią ilością książek i broszur. W czasie szczególnie gwałtownego ataku zobaczyłem, że sam Papież został ciężko ranny i że umarł w skutek upływu krwi. Jednak znajdujący się na jego okręcie kardynałowie wybrali zaraz nowego Papieża. Wiadomość o śmierci jednego Papieża i o wyborze jego następcy została natychmiast podana światu. Ów nowy Papież podjął bardzo trudne zadanie. Ciężko uszkodzony okręt Kościoła zdawał się być zgubiony wobec szalonej przemocy wrogów; sądzili oni, że odnieśli zwycięstwo. Lecz wtedy zobaczyłem, jak nagle z ciemności i wzburzonego morza wyłaniają się w górę dwa wspaniałe, świetlane kolumny. Nad pierwszą dojrzałem u góry unoszącą się ogromną, jaśniejącą Hostię, a na szczycie kolumny zobaczyłem tablicę z napisem “Salus Credentium”, to znaczy: “Ratunek dla wierzących”. Na drugiej, nieco mniejszej kolumnie, znajdującej się trochę dalej, dojrzałem u góry statuę Niepokalanej Matki Bożej – Maryi oraz tablicę z napisem: “Auxilium Christianorum”, to znaczy: “Wspomożenie chrześcijan”. Kiedy wśród burzy i ciemności, w największej potrzebie i udręce – rozbłysło to cudowne zjawisko świetlne, wszyscy na okręcie Kościoła zapałali nową nadzieją. A nowo wybrany Papież wydał polecenie, by skierować się ku tym dwóm świetlanym kolumnom, aby przytwierdzić do nich okręt Kościoła. Kiedy to nastąpiło, burza uciszyła się, ustąpiły ciemności i nastał wspaniały dzień. Wówczas zobaczyłem, jak wrogie okręty popadły w największy zamęt, zderzały się ze sobą, tonęły w głębiach wód lub wylatywały w powietrze. Inne oddalały się i znikały z pola widzenia. Wielu rozbitków z tych zniszczonych okrętów pływało na szczątkach statków, kierując się ku niosącemu ratunek okrętowi Kościoła. Przyjmowano ich tam z litością i udzielano im pomocy”.
Od czasów tej wizji Kościół przechodził ciężkie chwile, ale wszystko pokonywał z pomocą Bożą. Pokona on także dzisiaj natarcie całego piekła. Także obecnie – jak już nieraz w historii Kościoła bywało – ratunek przyniosą mu dwie kolumny, Jedna oznacza Najświętszy Sakrament Ołtarza, a druga – Najświętszą Maryję Pannę. Będą to najskuteczniejsze środki, aby wytrwać w obliczu nadchodzących prób i doświadczeń.
Św. Jan Bosco często opowiadał o tej wizji i dodawał wyjaśnienie:
„Nieprzyjacielskie okręty oznaczają prześladowania Kościoła. Ciężkie go czekają przeprawy. Jego dotychczasowe cierpienia są niczym w porównaniu z tym, co jeszcze nastąpi. Scena ta oznacza, że Papież zwycięży wrogów Kościoła dzięki doskonałemu nabożeństwu do Matki Najświętszej, którym rozpali cały Kościół, czego następstwem będzie powszechny, gorący kult do Eucharystii w całym Kościele i to da zwycięstwo Papieżowi. Kościół będzie przeżywał ciężkie chwile, także dozna wielu szkód, ale samo Niebo przyjdzie mu z pomocą. Ciężkie czasy skończą się i zapanuje pokój. Dla Kościoła będzie to nowy, wspaniały rozkwit.”
z parafii NMP WSPOMOŻYCIELKI WIERNYCH w Olsztynie
************************************************************************
Medytacja
Serce Jezusa aż do śmierci posłuszne, zmiłuj się nad nami!
Przygotowanie: Zanim przystąpisz do lektury słowa Bożego i rozważań, znajdź odpowiednie miejsce, w którym nikt nie będzie ci przeszkadzał. Możesz wyznaczyć sobie czas, kilka lub kilkanaście minut spędzonych w modlitewnym skupieniu. Pomyśl, że Bóg jest blisko i patrzy na ciebie z czułością. Zna wszystkie twoje trudności i strapienia.
Zatrzymuj się z uwagą na każdym zdaniu, które przykuje twoją uwagę. Pamiętaj o radzie św. Ignacego z Loyoli: nie obfitość wiedzy, którą zdobywasz, ale wewnętrzne smakowanie tajemnicy nasyca twoje serce.
Zanim przeczytasz Ewangelię: W wyobraźni spróbuj znaleźć się w ewangelicznej scenie, pod krzyżem, razem z Maryją, innymi kobietami oraz umiłowanym uczniem. Zobacz żołnierzy, którzy dzielą między siebie szaty Jezusa. Skup swoją uwagę na obliczu Matki wpatrzonej w ukrzyżowanego Syna. Pomyśl, że w niezrozumiałym po ludzku akcie posłuszeństwa Jezusa rodzi się ogromne dobro dla ciebie i całej ludzkości.
O co się modlić? Przed lekturą wzbudź w sobie intencję. Poproś o to, by twoje serce było, na wzór serca Jezusa, gotowe pełnić wolę Boga nawet wówczas, gdy trzeba będzie za to zapłacić wysoką cenę.
Zjednoczenie serc
Na Golgocie, nieopodal murów Jerozolimy, rozgrywa się największy dramat w dziejach ludzkości. Umierającemu Jezusowi towarzyszy Matka wraz z grupką kilku kobiet. Jej serce przeszywa ból. Patrzy na śmierć Syna i słyszy miotane przez przywódców ludu pod Jego adresem obelgi (por. Łk 23,35n). Jej serce zjednoczone jest z sercem Syna.
W momencie zwiastowania Maryja stawiała pytania (por. Łk 1,34). Teraz milczy i kocha, przyjmując testament Jezusa. Już dawno zrozumiała, że posłuszeństwo Jego słowu nie zawodzi. Na weselu w Kanie, u progu Jego publicznej działalności, mówiła do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” (J 2,5). Maryja przeczuwa, że ta śmierć nie jest definitywnym końcem, a Jej trwanie pod krzyżem przyniesie wkrótce owoce. W bólu Golgoty rodzi się nowa wspólnota serc.
W szczerości serca odpowiedz na pytanie, jak szukasz woli Boga, jak ją realizujesz.
Jak wygląda twoja modlitwa w chwilach próby? Czy jest w niej więcej niezrozumienia i buntu, czy zawierzenia i zgody? Proś o przyjęcie woli Boga sercem otwartym i hojnym nawet wówczas, gdy to kosztuje.
Pokarm codziennego życia
Jezus uczył się wiary od swoich rodziców. Postawa Maryi i Józefa, wiernie kroczących za wezwaniem Boga – oto wzór towarzyszący Mu od dzieciństwa (por. Mt 2,13). W zaciszu Nazaretu Jezus uczył się czci i posłuszeństwa wobec ziemskich opiekunów. Pielgrzymki do Jerozolimy i uczestnictwo w religijnym życiu wspólnoty Izraela kształtowały Jego uległość wobec Ojca (por. Łk 2,41-52). Rodzina była pierwszym miejscem dojrzewania w posłuszeństwie. U progu publicznej działalności okazał je na pustyni, nie dając się zmiażdżyć pokusom nieprzyjaciela (Mt 4,1n), który chciał Go odwieść od wyznaczonej przez Ojca drogi. W modlitwie „Ojcze nasz” polecił swoim uczniom modlić się o gotowość wypełniania woli Boga. Innym razem powiedział: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4,34).
Zastanów się nad swoją obecnością w szkole Mistrza. Na ile czujesz się uczniem Jezusa? Jak często konfrontujesz swoje codzienne wybory z Jego Ewangelią? Proś o dar uważności na Jego słowo i łaskę wprowadzania go w życie.
Owoce posłuszeństwa
Walka o posłuszeństwo woli Ojca osiągnęła kulminację w Ogrodzie Oliwnym. W godzinie próby Jezus modlił się słowami: „Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty niech się stanie” (Mt 26,39). Pokarm woli Bożej, mimo smaku goryczy, jest siłą Jezusa. Przychodząc na świat, Syn Boży deklarował gotowość wypełnienia planu Ojca. Wypowiadał przed Jego obliczem brzemienne w skutkach słowa: „Oto idę, aby pełnić Twoją wolę” (Hbr 10,9). Jednak wstępna dyspozycja i nabyta cnota to dwie różne rzeczy. Całe życie Jezusa było przygotowaniem do ostatecznego „tak”, wypowiedzianego w godzinie próby, a Jego posłuszeństwo było radykalne w tym sensie, że przyjął niezasłużony los. Zrobił to ze względu na nas.
Postawa Jezusa przyniosła obfite owoce. Dzięki oddaniu się w ręce Ojca cała ludzkość dostępuje odpuszczenia grzechów. Powstaje także nowa rodzina, Kościół powierzony opiece Maryi. W poranek Zmartwychwstania dobro ujawni się w całej pełni, w licznych, rodzących nowe życie spotkaniach. Ale na razie jest miejsce na cierpliwe trwanie w decyzji oddania życia. Także twoje życie przynosi owoce. Największe są wtedy, gdy umierasz dla swego egoizmu i żyjesz dla innych. Także niełatwa codzienna wierność w sprawach najmniejszych jest nieocenionym posiewem dobra, długotrwałą inwestycją, której skutki ujawnią się w wieczności.
Proś o dar dostrzegania owoców cierpliwego trwania przy Bogu. Dziękuj też za duchowe macierzyństwo Maryi. W duchu wiary zaproś Ją do swojego życia. Niech pocieszy, poprowadzi. Niech pomoże wzrastać w szkole Jezusa i uczy uległości wobec Boga. Razem z Matką Jezusa powtarzaj: „Jezu cichy i pokornego serca, uczyń serce moje według serca Twego”.
Na koniec: W duchu zawierzenia odmów modlitwy „Ojcze nasz” i „Zdrowaś, Maryjo”.
ks. Rafał Bogacki/Gość Niedzielny
************************************************************************************************************
Nabożeństwo Słowa Bożego na Niedzielę Palmową przeżywaną w domu
****
Nawet jeśli nie masz możliwości uczestniczenia w liturgii w kościele, nie rezygnuj ze spotkania z Bożym Słowem. Przygotowaliśmy specjalną propozycję liturgii domowej na Niedzielę Palmową.
Jest to nabożeństwo Słowa Bożego przeznaczone zarówno dla tych, którzy mają możliwość uczestniczenia we mszy świętej (wtedy można potraktować tę liturgię jako doskonałe przygotowanie do niedzielnego świętowania), jak i dla tych z nas, którzy nie będą mogli wybrać się do swych parafii.
Instrukcja dotycząca palm:
- Jeśli masz możliwość uczestniczenia we mszy świętej w kościele, pomiń tę część nabożeństwa z błogosławieństwem palm.
- Przygotujcie swoje własne palmy z tego, co macie w domu lub własnym ogródku.
- Palmy mogą być właściwie z dowolnych ziół, traw, kwiatów czy gałązek. Ważne jest tylko, by pojawił się kolor zielony, który symbolizuje tu nowe życie i triumf nad śmiercią.
- Na zakończenie tego nabożeństwa w domu warto urządzić coś na kształt procesji z palmami po naszych pokojach oraz doczepić do krucyfiksu czy krzyża wiszącego na ścianie małą zieloną gałązkę z palmy.
Instrukcja do czytania Męki Pańskiej:
- Męka Pańska opisana przez św. Mateusza to tekst piękny i poruszający. Warto ją odczytać powoli i ze zrozumieniem. Jeśli tylko to możliwe, podzielcie się w domu czytaniem tego tekstu według tradycyjnych ról oznaczonych poniżej w następujący sposób: + – słowa Chrystusa, E. – słowa Ewangelisty, I. – słowa innych osób pojedynczych, T. – słowa kilku osób lub tłumu.
- Jeśli mamy tylko dwóch lektorów, pierwszy bierze partię Jezusa, a drugi całą resztę.
- Dobrze jest wcześniej przygotować się do tego czytania, by podczas nabożeństwa nie rozpraszać pozostałych.
Instrukcja ogólna:
- Gdy jesteś sam, po prostu przeczytaj czytania oraz modlitwy tu proponowane. Zachęcamy też do włączenia się w liturgię transmitowaną w telewizji lub online.
- Ten sposób odprawienia nabożeństwa wymaga obecności co najmniej dwóch osób.
- Można je odprawić w sobotę wieczorem po zachodzie słońca albo w niedzielę, w zależności od tego czy wybieramy się do kościoła czy też nie mamy takiej możliwości.
- Najlepiej odprawić je w gronie rodziny, przyjaciół lub sąsiadów, ale z zachowaniem wszystkich reguł dotyczących bezpieczeństwa sanitarnego.
- Przed kącikiem modlitwy ustawiamy krzesła (w odpowiednim odstępie).
- Prosty krzyż czy krucyfiks powinien znajdować się w pokoju.
- Zapalamy jedną lub kilka świec, które ustawiamy na niepalnym podłożu.
- Jeśli mamy ogród, zerwijmy kilka kwiatów, ten akcent podkreśli radosny wymiar nadchodzącej Wielkanocy.
- Wyznaczamy osobę, która poprowadzi modlitwę.
- Prowadzący decyduje o długości momentów ciszy.
- Wyznaczamy, kto czyta poszczególne czytania.
- Przygotowujemy wcześniej modlitwę wiernych i wyznaczamy osobę, która ją przeczyta lub wypowie z serca.
- Możemy przygotować też odpowiednie pieśni.
Niedziela Palmowa
«Ja jestem zmartwychwstaniem i życiem.
Wierzysz w to?»
Wszyscy siedzą. Prowadzący mówi:
Bracia i siostry,
Dziś, w Niedzielę Palmową [w wigilię Niedzieli Palmowej] wiemy dobrze, że gdy zgromadzimy się, by modlić się w Jego imieniu, Jezus Chrystus jest obecny wśród nas. I wierzymy, że gdy czytamy Pismo Święte w Kościele, to Słowo Boże do nas przemawia. Jego Słowo jest więc prawdziwym pokarmem dla naszego życia. Dlatego wspólnie z całą wspólnotą Kościoła wsłuchajmy się w nie.
Pauza
Niedziela Palmowa oraz Męka naszego Pana zapraszają nas, by przejść od bólu do nadziei, od strachu do ofiary z samego siebie. I w ten sposób, krok za krokiem trwać na drodze Paschy.
W tych trudnym czasie boleśnie doświadczamy swych słabości i ograniczeń. Ale i tak pamiętamy o tym, co Jezus powiedział do św. Pawła i dziś również to samo mówi do nas: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali.
Pauza.
Po chwili ciszy, wszyscy wstają i robią znak krzyża, mówiąc:
W imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego, Amen.
Jeśli wybieramy się na mszę do kościoła, pomijamy ten fragment nabożeństwa oznaczony ciągłymi liniami.
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO PALM
Bierzemy do rąk nasze palmy, wznosimy do góry i śpiewamy „Święty, Święty” po polsku lub po łacinie – ale nie w całości, tylko pierwszą część.
Święty, Święty, Święty,
Pan Bóg Zastępów.
Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej.
Hosanna na wysokości.
Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Hosanna na wysokości.
Sanctus, Sanctus, Sanctus,
Dominus Deus Sabaoth.
Pleni sunt caeli et terra gloria tua.
Hosanna in excelsis.
Benedictus, qui venit in nomine Domini.
Hosanna in excelsis.
Nadal trzymamy palmy w dłoniach i teraz kierujemy je ku temu, który prowadzi modlitwę. Prowadzący wypowiada słowa błogosławieństwa.
Wszechmogący Boże, z palmami w rękach czcimy dzisiaj zwycięstwo Chrystusa, pomnóż naszą wiarę i wysłuchaj nasze prośby, abyśmy zjednoczeni z Chrystusem przynosili Tobie owoce dobrych uczynków. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen.
EWANGELIA
Nadal stoimy, a prowadzący odczytuje fragment Ewangelii według św. Mateusza 21,1-11.
Słowa Ewangelii według świętego Mateusza
Gdy się przybliżyli do Jerozolimy i przyszli do Betfage na Górze Oliwnej, wtedy Jezus posłał dwóch uczniów i rzekł im: «Idźcie do wsi, która jest przed wami, a zaraz znajdziecie oślicę uwiązaną i źrebię z nią. Odwiążcie je i przyprowadźcie do Mnie. A gdyby wam kto co mówił, powiecie: „Pan ich potrzebuje, a zaraz je puści”».
Stało się to, żeby się spełniło słowo proroka: „Powiedzcie Córze Syjońskiej: Oto Król twój przychodzi do ciebie łagodny, siedzący na osiołku, źrebięciu oślicy”.
Uczniowie poszli i uczynili, jak im Jezus polecił. Przyprowadzili oślicę i źrebię i położyli na nie swe płaszcze, a On usiadł na nich. A ogromny tłum słał swe płaszcze na drodze, inni obcinali gałązki z drzew i ścielili na drodze. A tłumy, które Go poprzedzały i które szły za Nim, wołały głośno:
«Hosanna Synowi Dawida.
Błogosławiony, który przychodzi w imię Pańskie.
Hosanna na wysokościach».
Gdy wjechał do Jerozolimy, poruszyło się całe miasto, i pytano: «Kto to jest?» A tłumy odpowiadały: «To jest prorok Jezus z Nazaretu w Galilei».
Po tym czytaniu Ewangelii ponownie wzywamy Pana, śpiewając drugą część „Święty, Święty” po polsku lub po łacinie.
Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Hosanna na wysokości. (bis)
Benedictus qui venit in nomine Domini.
Hosanna in excelsis. (bis)
Teraz odkładamy nasze palmy na odpowiednie miejsce. Siadamy, a prowadzący modlitwę zachęca wszystkich do chwili skupienia i medytacji.
Po radosnym wejściu do świątyni, wspominamy teraz ofiarę krzyża, ponawianą w każdej mszy świętej. Chrystus uniżył się, przyjął krzyż i cierpienie, aby nasze krzyże i nasze cierpienia w zjednoczeniu z Nim były drogą do zbawienia i chwały.
Chrystus jest zapowiedzianym przez proroka Izajasza Sługą Boga, który podejmuje dobrowolnie cierpienie, aby ludzi obdarzyć zbawieniem. Św. Paweł przedstawia nam obraz uniżenia Chrystusa, które prowadzi do wywyższenia i chwały. Przez swą pokorę i cierpienie Chrystus wypełnia zapowiedzi proroków i prostuje błędny obraz Mesjasza, a nam wskazuje prawdziwą drogę, która prowadzi przez cierpienie do chwały.
Pauza
Wysłuchamy teraz Męki Pańskiej, która ukazuje nam, jak bardzo ukochał nas Boży Syn, że dla nas i dla naszego zbawienia nie wahał się oddać w ręce grzeszników i wycierpieć męki krzyża. Przygotujmy się do wysłuchania tego wydarzenie w chwili ciszy.
Cisza 5 min.
Przy wjeździe Jezusa do Jerozolimy widzimy tłumy wiwatujące na jego cześć. Dołączmy do nich, śpiewając ponownie:
Święty, Święty, Święty,
Pan Bóg Zastępów.
Pełne są niebiosa i ziemia chwały Twojej.
Hosanna na wysokości.
Błogosławiony, który idzie w imię Pańskie.
Hosanna na wysokości.
Sanctus, Sanctus, Sanctus,
Dominus Deus Sabaoth.
Pleni sunt caeli et terra gloria tua.
Hosanna in excelsis.
Benedictus, qui venit in nomine Domini.
Hosanna in excelsis.
MODLITWA
Wszechmogący, wieczny Boże, aby dać ludziom przykład pokory do naśladowania sprawiłeś, że nasz Zbawiciel przyjął ciało i poniósł śmierć na krzyżu; daj nam pojąć naukę płynącą z Jego męki i zasłużyć na udział w Jego zmartwychwstaniu. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.
Czytania na Niedzielę Palmową
Czytający stoi, reszta wiernych siedzi.
PIERWSZE CZYTANIE
Czytanie z Listu św. Pawła Apostoła do Filipian (Flp 2,6-11)
Chrystus Jezus istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w tym co zewnętrzne uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci, i to śmierci krzyżowej.
Dlatego też Bóg wywyższył Go nad wszystko i darował Mu imię ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano istot niebieskich i ziemskich, i podziemnych, i aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest Panem ku chwale Boga Ojca.
Oto słowo Boże.
Reszta: Bogu niech będą dzięki.
Czytający lub śpiewający psalm stoi, reszta siedzi.
PSALM 22
Refren: Boże mój, Boże, czemuś mnie opuścił?
Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą *
wykrzywiają wargi i potrząsają głowami:
«Zaufał Panu, niech go Pan wyzwoli, *
niech go ocali, jeśli go miłuje».
Refren.
Sfora psów mnie opadła, *
otoczyła mnie zgraja złoczyńców.
Przebodli moje ręce i nogi, *
policzyć mogę wszystkie moje kości.
Refren.
Dzielą między siebie moje szaty *
i los rzucają o moją suknię.
Ty zaś, o Panie, nie stój z daleka: *
pomocy moja spiesz mi na ratunek.
Refren.
Będę głosił swym braciom Twoje imię *
i będę Cię chwalił w zgromadzeniu wiernych:
«Chwalcie Pana, wy, którzy się Go boicie, *
niech się Go lęka całe potomstwo Izraela».
Refren.
EWANGELIA
Wszyscy wstają. Ewangelia jest odczytywana z podziałem według tradycyjnych ról oznaczonych poniżej w następujący sposób:
+ – słowa Chrystusa
E. – słowa Ewangelisty
I. – słowa innych osób pojedynczych
T. – słowa kilku osób lub tłumu
Śpiew:
Chwała Tobie, Słowo Boże.
Dla nas Chrystus stał się posłuszny aż do śmierci,
a była to śmierć na krzyżu.
Dlatego Bóg wywyższył Go nad wszystko
i dał Mu imię, które jest ponad wszelkie imię.
Chwała Tobie, Słowo Boże.
Męka naszego Pana Jezusa Chrystusa według świętego Marka (Mk 14,1-15,47)
E. Dwa dni przed Paschą i Świętem Przaśników arcykapłani i uczeni w Piśmie szukali sposobu, jak by Jezusa podstępem ująć i zabić. Lecz mówili: T. Tylko nie w święto, żeby nie było wzburzenia między ludem.
E. A gdy Jezus był w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, i siedział za stołem, przyszła kobieta z alabastrowym flakonikiem prawdziwego olejku nardowego, bardzo drogiego. Rozbiła flakonik i wylała Mu olejek na głowę. A niektórzy oburzyli się, mówiąc między sobą: T. Po co to marnowanie olejku? Wszak można było olejek ten sprzedać drożej niż za trzysta denarów i rozdać je ubogim. E. I przeciw niej szemrali. Lecz Jezus rzekł: + Zostawcie ją; czemu sprawiacie jej przykrość? Spełniła dobry uczynek względem Mnie. Bo ubogich zawsze macie u siebie i kiedy zechcecie, możecie im dobrze czynić; Mnie zaś nie zawsze macie. Ona uczyniła, co mogła; już naprzód namaściła moje ciało na pogrzeb. Zaprawdę, powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również na jej pamiątkę opowiadać o tym, co uczyniła.
E. Wtedy Judasz Iskariota, jeden z Dwunastu, poszedł do arcykapłanów, aby im Go wydać. Gdy to usłyszeli, ucieszyli się i przyrzekli dać mu pieniądze. Odtąd szukał dogodnej sposobności, jak by Go wydać.
W pierwszy dzień Przaśników, kiedy ofiarowywano Paschę, zapytali Jezusa Jego uczniowie: T. Gdzie chcesz, żebyśmy przygotowali Ci spożywanie Paschy? E. I posłał dwóch spośród swoich uczniów z tym poleceniem: + Idźcie do miasta, a spotka was człowiek niosący dzban wody. Idźcie za nim i tam, gdzie wejdzie, powiedzcie gospodarzowi: Nauczyciel pyta: Gdzie jest dla Mnie izba, w której mógłbym spożyć Paschę z moimi uczniami? On wskaże wam na górze salę dużą, usłaną i gotową. Tam przygotujecie dla nas. E. Uczniowie wybrali się i przyszli do miasta, a tam znaleźli wszystko, tak jak im powiedział, i przygotowali Paschę.
Z nastaniem wieczoru przyszedł tam razem z Dwunastoma. A gdy zajęli miejsca i jedli, Jezus rzekł: + Zaprawdę, powiadam wam: jeden z was Mnie wyda, ten, który je ze Mną. E. Zaczęli się smucić i pytać jeden po drugim: I. Czyżbym ja? E. On im rzekł: + Jeden z Dwunastu, ten, który ze Mną rękę zanurza w misie. Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził.
E. A gdy jedli, wziął chleb, odmówił błogosławieństwo, połamał i dał im, mówiąc: + Bierzcie, to jest Ciało moje. E. Potem wziął kielich i odmówiwszy dziękczynienie, dał im, i pili z niego wszyscy. I rzekł do nich: + To jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana. Zaprawdę, powiadam wam: Odtąd nie będę już pił napoju z owocu winnego krzewu aż do owego dnia, kiedy pić będę go nowy w królestwie Bożym.
E. Po odśpiewaniu hymnu wyszli w stronę Góry Oliwnej. A Jezus im rzekł: + Wszyscy zwątpicie we Mnie. Jest bowiem napisane: Uderzę Pasterza, a rozproszą się owce. Lecz gdy powstanę, udam się przed wami do Galilei. E. Na to rzekł Mu Piotr: I. Choćby wszyscy zwątpili, to na pewno nie ja. E. Odpowiedział mu Jezus: + Zaprawdę, powiadam ci: dzisiaj, tej nocy, zanim kogut dwa razy zapieje, ty trzy razy się Mnie wyprzesz. E. Lecz on tym bardziej zapewniał: I. Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie. E. Wszyscy zresztą tak samo mówili.
A kiedy przyszli do posiadłości zwanej Getsemani, rzekł Jezus do swoich uczniów: + Usiądźcie tutaj, Ja tymczasem się pomodlę. E. Wziął z sobą Piotra, Jakuba i Jana i począł drżeć oraz odczuwać trwogę. I rzekł do nich: + Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie. E. I odszedłszy nieco do przodu, padł na ziemię i modlił się, żeby – jeśli to możliwe – ominęła Go ta godzina. I mówił: + Abba, Ojcze, dla Ciebie wszystko jest możliwe, zabierz ten kielich ode Mnie. Lecz nie to, co Ja chcę, ale to, co Ty niech się stanie.
E. Potem wrócił i zastał ich śpiących. Rzekł do Piotra: + Szymonie, śpisz? Jednej godziny nie mogłeś czuwać? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe. E. Odszedł znowu i modlił się, wypowiadając te same słowa. Gdy wrócił, zastał ich śpiących, gdyż oczy ich były zmorzone snem, i nie wiedzieli, co Mu odpowiedzieć.
Gdy przyszedł po raz trzeci, rzekł do nich: + Śpicie dalej i odpoczywacie? Dosyć! Nadeszła godzina, oto Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy, oto blisko jest mój zdrajca.
E. I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. A zdrajca dał im taki znak: I. Ten, którego pocałuję, to właśnie On; chwyćcie Go i wyprowadźcie ostrożnie. E. Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: I. Rabbi!, E. i pocałował Go. Tamci zaś rzucili się na Niego i pochwycili Go. A jeden z tych, którzy tam stali, dobył miecza, uderzył sługę najwyższego kapłana i odciął mu ucho.
A Jezus zwrócił się i rzekł do nich: + Wyszliście z mieczami i kijami, jak na zbójcę, żeby Mnie pojmać. Codziennie nauczałem u was w świątyni, a nie pochwyciliście Mnie. Muszą się jednak wypełnić Pisma.
E. Wtedy opuścili Go wszyscy i uciekli. A pewien młodzieniec szedł za Nim, odziany prześcieradłem na gołym ciele. Chcieli go chwycić, lecz on zostawił prześcieradło i uciekł od nich nago.
A Jezusa zaprowadzili do najwyższego kapłana, u którego zebrali się wszyscy arcykapłani, starsi i uczeni w Piśmie. Piotr zaś szedł za Nim w oddali aż na dziedziniec pałacu najwyższego kapłana. Tam siedział między służbą i grzał się przy ogniu.
Tymczasem arcykapłani i cały Sanhedryn szukali świadectwa przeciw Jezusowi, aby Go zgładzić, lecz nie znaleźli. Wielu wprawdzie zeznawało fałszywie przeciwko Niemu, ale świadectwa te nie były zgodne. A niektórzy wystąpili i zeznali fałszywie przeciw Niemu: T. My słyszeliśmy, jak On mówił: Ja zburzę ten przybytek uczyniony ludzką ręką i w ciągu trzech dni zbuduję inny, nie ręką ludzką uczyniony. E. Lecz i tu ich świadectwo nie było zgodne.
Wtedy najwyższy kapłan wystąpił na środek i zapytał Jezusa: I. Nic nie odpowiadasz na to, co oni zeznają przeciw Tobie? E. Lecz On milczał i nic nie odpowiedział. Najwyższy kapłan zapytał Go ponownie: I. Czy Ty jesteś Mesjasz, Syn Błogosławionego? E. Jezus odpowiedział: + Ja jestem. A ujrzycie Syna Człowieczego, siedzącego po prawicy Wszechmocnego i nadchodzącego z obłokami niebieskimi. E. Wówczas najwyższy kapłan rozdarł swoje szaty i rzekł: I. Na cóż nam jeszcze trzeba świadków? Słyszeliście bluźnierstwo. Jak wam się zdaje? E. Oni zaś wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci. I niektórzy zaczęli pluć na Niego; zakrywali Mu twarz, policzkowali Go i mówili: T. Prorokuj! E. Także słudzy bili Go pięściami po twarzy.
Kiedy Piotr był na dole, na dziedzińcu, przyszła jedna ze służących najwyższego kapłana. Zobaczywszy Piotra grzejącego się przy ogniu, przypatrzyła mu się i rzekła: I. I ty byłeś z tym Nazarejczykiem Jezusem. E. Lecz on zaprzeczył, mówiąc: I. Nie wiem i nie rozumiem, co mówisz. E. I wyszedł na zewnątrz do przedsionka, a kogut zapiał. Służąca, ujrzawszy go, znowu zaczęła mówić do tych, którzy tam stali: I. To jest jeden z nich. E. A on ponownie zaprzeczył. Po chwili ci, którzy tam stali, mówili znowu do Piotra: T. Na pewno jesteś jednym z nich, jesteś także Galilejczykiem. E. Lecz on począł się zaklinać i przysięgać: I. Nie znam tego człowieka, o którym mówicie. E. I zaraz powtórnie zapiał kogut. Wspomniał Piotr na słowa, które mu powiedział Jezus: Pierwej, nim kogut dwa razy zapieje, trzy razy Mnie się wyprzesz. I wybuchnął płaczem.
Zaraz wczesnym rankiem arcykapłani wraz ze starszymi i uczonymi w Piśmie i cały Sanhedryn powzięli uchwałę. Kazali Jezusa związanego odprowadzić i wydali Go Piłatowi. Piłat zapytał Go: I. Czy Ty jesteś Królem żydowskim? E. Odpowiedział mu: + Tak, Ja nim jestem. E. Arcykapłani zaś oskarżali Go o wiele rzeczy. Piłat ponownie Go zapytał: I. Nic nie odpowiadasz? Zważ, o jakie rzeczy Cię oskarżają. E. Lecz Jezus nic już nie odpowiedział, tak że Piłat się dziwił.
Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać im jednego więźnia, którego żądali. A był tam jeden, zwany Barabaszem, uwięziony z buntownikami, którzy popełnili zabójstwo w czasie rozruchów. Tłum przyszedł i zaczął domagać się tego, co zawsze dla nich czynił. Piłat im odpowiedział: I. Jeśli chcecie, uwolnię wam Króla żydowskiego? E. Wiedział bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał: I. Cóż więc mam uczynić z tym, którego nazywacie Królem żydowskim? E. Odpowiedzieli mu krzykiem: T. Ukrzyżuj Go! E. Piłat odparł: I. A cóż złego uczynił? E. Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: T. Ukrzyżuj Go! E. Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.
Żołnierze zaprowadzili Go do wnętrza pałacu, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia, włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: T. Witaj, Królu żydowski! E. Przy tym bili Go trzciną po głowie, pluli na Niego i przyklękając, oddawali Mu hołd. A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty.
Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować. I niejakiego Szymona z Cyreny, ojca Aleksandra i Rufusa, który idąc z pola, tamtędy przechodził, przymusili, żeby niósł Jego krzyż. Przyprowadzili Go na miejsce Golgota, to znaczy miejsce Czaszki.
Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy Go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: Król żydowski. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Tak wypełniło się słowo Pisma: W poczet złoczyńców został zaliczony.
Ci zaś, którzy przechodzili obok, przeklinali Go, potrząsali głowami, mówiąc: T. Ejże, Ty, który burzysz przybytek i w trzy dni go odbudowujesz, zejdź z krzyża i wybaw samego siebie! E. Podobnie arcykapłani, drwiąc między sobą wraz z uczonymi w Piśmie, mówili: T. Innych wybawiał, siebie nie może wybawić. Mesjasz, król Izraela, niechże teraz zejdzie z krzyża, żebyśmy zobaczyli i uwierzyli. E. Lżyli Go także ci, którzy z Nim byli ukrzyżowani.
A gdy nadeszła godzina szósta, mrok ogarnął całą ziemię aż do godziny dziewiątej. O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: + Eloí, Eloí, lemá sabachtháni?, E. to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: T. Patrz, woła Eliasza. E. Ktoś pobiegł i nasyciwszy gąbkę octem, umieścił na trzcinie i dawał Mu pić, mówiąc: I. Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć z krzyża. E. Lecz Jezus zawołał donośnym głosem i wyzionął ducha.
Wszyscy klękają i przez chwilę zachowują milczenie. Potem wstajemy.
A zasłona przybytku rozdarła się na dwoje, z góry na dół. Setnik zaś, który stał naprzeciw Niego, widząc, że w ten sposób wyzionął ducha, rzekł: I. Istotnie, ten człowiek był Synem Bożym.
Wszyscy siadają. Żadna aklamacja nie kończy czytania Ewangelii, a prowadzący powtarza ostatnie wersety, podając je wszystkim jak echo do rozważania w ciszy:
«Prawdziwie, ten był Synem Bożym!»
3 minuty poświęcamy na medytację i ciszę.
Wszyscy stoją i modlą się modlitwą powszechną przygotowaną przez domowników lub według poniższego wzoru:
Prowadzący: Zapomnij nam nasze winy i zmiłuj się nad nami, Panie.
Reszta: Zapomnij nam nasze winy i zmiłuj się nad nami, Panie.
- Chrystus przyszedł do nas ubogi, przybrał postać sługi. Prośmy za Kościół święty, aby naśladował Pana, służąc ludziom w miłości i pokorze. R. Zapomnij nam nasze winy i zmiłuj się nad nami, Panie.
- Przedwieczne Słowo stało się podobne do ludzi. Prośmy, aby chrześcijanie przemienieni przez ofiarę krzyża stali się podobni do Chrystusa.
- Syn Boży był uznany za człowieka, przyjął ludzkie ciało, ciężar pracy, cierpienie i śmierć. Prośmy za ludzi cierpiących, ciężko pracujących, za chorych i konających, aby swym cierpieniem dopełniali na sobie mękę Chrystusa.
- Przez swoją mękę na krzyżu Chrystus dokonał naszego zbawienia. Prośmy, aby kapłani, głosząc zgorszenie krzyża, uobecniali w świecie Chrystusa Zbawiciela i stali się podobnymi do Tego, który przyszedł służyć i dać swoje życie na okup za wielu.
- Boga, który przez pokorną i okrutną śmierć wywyższył swego Syna w zmartwychwstaniu i dał Mu wszelką władzę na niebie i na ziemi, prośmy, aby nasi zmarli razem z Chrystusem byli wywyższeni w chwale nieba.
- Prośmy Boga i za nas tutaj zgromadzonych w Niedzielę Palmową, abyśmy zjednoczeni z Chrystusem umarłym i zmartwychwstałym, słowem i życiem wyznawali, że „Jezus jest Panem ku chwale Boga Ojca”.
Tu każdy z uczestników nabożeństwa może swoimi słowami wypowiedzieć własną prośbę. Za każdym razem reszta odpowiada:
Zapomnij nam nasze winy i zmiłuj się nad nami, Panie.
Potem następuje modlitwa:
Wysłuchaj, Panie, modlitwy Kościoła, okaż miłosierdzie Twemu ludowi, który odkupiony przez Krew Chrystusa, wśród świata uobecnia Jego zbawczą Mękę i niesie ludziom nadzieję zmartwychwstania i życia. Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
Mówimy albo śpiewamy :
Ojcze nasz, któryś jest w niebie
święć się imię Twoje;
przyjdź królestwo Twoje;
bądź wola Twoja jako w niebie tak i na ziemi;
chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj;
i odpuść nam nasze winy,
jako i my odpuszczamy naszym winowajcom;
i nie wódź nas na pokuszenie;
ale nas zbaw od złego.
I od razu dodajemy:
Bo Twoje jest królestwo, i potęga, i chwała na wieki.
Następnie prowadzący zachęca do przekazania sobie znaku pokoju:
Połączyliśmy nasze głosy z Chrystusem, by modlić się do Ojca. Jesteśmy synami w Synu. W miłości, która nas łączy, odnowieni przez Słowo Boże, przekażmy sobie znak pokoju, znak komunii, który otrzymujemy od Boga.
W zależności od sytuacji przekazujemy sobie znak pokoju przez podanie dłoni lub ukłon. Siadamy.
KOMUNIA DUCHOWA
Prowadzący mówi:
Choć nie możemy przyjąć komunii sakramentalnej podczas mszy świętej, papież Franciszek zachęca nas gorąco do komunii duchowej, nazywanej także „komunią pragnienia”. Módlmy się słowami zaproponowanymi przez papieża:
Klękam u Twoich stóp, o mój Jezu, i ofiarowuję Tobie skruchę mego serca, które pogrąża się w nicości i Twojej świętej obecności.
Uwielbiam Ciebie w Sakramencie Twej miłości, pragnę Cię przyjąć w ubogim mieszkaniu mego serca.
W oczekiwaniu na szczęście Komunii sakramentalnej pragnę Cię przyjąć w Duchu.
Przyjdź do mnie, o mój Jezu, abym przyszedł do Ciebie. Niech Twoja miłość rozpali całą moją istotę na życie i na śmierć.
Wierzę w Ciebie, ufam Tobie, kocham Ciebie.
Niech się tak stanie.
W tym duchu zachęcam was teraz, byście pochylili głowy, zamknęli oczy i wsłuchali się w siebie.
Cisza
W głębi serca pozwólmy, by rosło w nas pragnienie jedności z Jezusem w komunii duchowej.
I by Jego miłość zaczęła działać w naszym życiu.
Byśmy kochali innych, jak on nas umiłował.
Cisza przez 5 minut sam na sam z Jezusem
Śpiewamy pieśń na uwielbienie
Wstajemy, a prowadzący wypowiada formułę błogosławieństwa:
Przez wstawiennictwo świętego [patrona parafii, wspólnoty, kraju] i wszystkich świętych
niech Bóg wytrwałości i odwagi pozwoli nam przez całe życie dawać świadectwo
poświęcenia, współczucia i miłości Jezusa Chrystusa. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego,
Bóg, przez wszystkie wieki wieków.
Wszyscy: Amen.
BŁOGOSŁAWIEŃSTWO KOŃCOWE
Wszyscy zwracają się do krzyża i składają ręce.
Niech Pan zwróci ku nam swoje oblicze
i przyjdzie nas zbawić. Amen.
Wszyscy robią znak krzyża.
Rodzice mogą teraz również naznaczyć czoła swych dzieci znakiem krzyża.
Możemy zakończyć modlitwę śpiewając pieśń do Matki Bożej
Witaj Królowo,
Matko Miłosierdzia,
życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj!
Do Ciebie wołamy
wygnańcy, synowie Ewy,
do Ciebie wzdychamy
jęcząc i płacząc
na tym łez padole.
Przeto, Orędowniczko nasza,
one miłosierne oczy Twoje
na nas zwróć,
a Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego,
po tym wygnaniu nam okaż.
O łaskawa, o litościwa, o słodka
Panno Maryjo!
Na następne dni Wielkiego Tygodnia zaproponujemy podobne nabożeństwa, aby pomóc Wam celebrować ten najważniejszy czas w naszym chrześcijańskim życiu na chwałę Bożą i ku zbawieniu świata.
Redakcja – Aleteia.pl / 26.03.2021
************************************************************************************************************
DZIEŃ 25 MARCA JEST NARODOWYM DNIEM ŻYCIA
Tego dnia wielu ludzi podejmuje modlitwę w intencji
DUCHOWEJ ADOPCJI POCZĘTEGO DZIECKA
Matka Boża z Guadalupe – Patronka poczętego życia
Zwykle Duchową Adopcję rozpoczynamy od złożenia przyrzeczenia, które powinno być składane w sposób uroczysty w kościele. Obecnym czasie, który jest szczególny, można składać przyrzeczenie adopcyjne prywatnie, przed Krzyżem albo wizerunkiem Matki Bożej.
ROTA PRZYRZECZENIA DUCHOWEJ ADOPCJI:
Najświętsza Panno, Bogurodzico Maryjo,
wszyscy Aniołowie i Święci.
Wiedziony pragnieniem niesienia pomocy
nienarodzonym, postanawiam mocno i przyrzekam,
że od dnia ………………………………
biorę w duchową adopcję jedno dziecko,
którego imię jedynie Bogu jest wiadome,
aby przez 9 miesięcy, każdego dnia,
modlić się o uratowanie jego życia
oraz o sprawiedliwe i prawe życie po urodzeniu. Amen
Każdego dnia moimi zobowiązaniami adopcyjnymi będą:
• jedna Tajemnica Różańca Świętego
• moje dobrowolne postanowienia
• oraz poniższa modlitwa “Panie Jezu”:
TEKST CODZIENNEJ MODLITWY “PANIE JEZU”:
Panie Jezu za wstawiennictwem Twojej Matki Maryi, która urodziła Cię z miłością oraz za wstawiennictwem świętego Józefa, “Człowieka Zawierzenia”, który opiekował się Tobą po urodzeniu, proszę Cię w intencji tego nienarodzonego dziecka które znajduje się w niebezpieczeństwie zagłady i które duchowo adoptowałem. Proszę, daj rodzicom tego dziecka miłość i odwagę, aby zachowali je przy życiu, które Ty sam mu przeznaczyłeś. Amen.
Duchowa adopcja może być podjęta jeden raz, ale może być podejmowana cyklicznie co 9 miesięcy, jednak zawsze po wypełnieniu poprzednich zobowiązań. Każdorazową nową Duchową Adopcję powinno poprzedzać nowe przyrzeczenie.
Adoptujemy każdorazowo tylko jedno nieznane nam dziecko zagrożone aborcją. Pan Bóg-Dawca Życia zna jego imię i sam nam je wybiera.
Postanowienia dodatkowe (dodatkowe praktyki) są uzupełnieniem Duchowej Adopcji. Są dobrowolne. Praktykowane ich może powiększyć nasze pragnienie zadośćuczynienia, dziękczynienia i wyproszenia łask u Bożej Opatrzności. Żeby podjęte postanowienia praktyk skutecznie i do końca wykonać, najlepiej jest podjąć jedną lub najwyżej dwie praktyki.
Może się zdarzyć, że zapomnimy lub zaniedbamy nasze zobowiązania adopcyjne. Długa przerwa, na przykład miesięczna, przerywa Duchową Adopcję i wymaga podjęcia jej od początku. Należy wtedy odbyć spowiedź, ponowić przyrzeczenia i starać się je dotrzymać. W wypadku krótkiej przerwy należy Duchową Adopcje kontynuować, przedłużając praktykę o ilość dni opuszczonych.
*****************************************************************
100 rocznica legalizacji aborcji na świecie
– 2,5 miliarda ofiar
18 listopada 1920 roku w Związku Radzieckim oficjalnie wprowadzono zabijanie nienarodzonych dzieci. Zgodnie z wyliczeniem szacunkowym w ciągu ostatniego stulecia w łonach matek zginęło co najmniej dwa i pół miliarda dzieci – informuje Ewa Kowalewska z Human Life International Polska.
***
– 18 listopada 2020 roku mija niechlubna, setna rocznica legalizacji aborcji w wymiarze międzynarodowym – informuje w specjalnym komunikacie w imieniu Human Life International Polska – Klub Przyjaciół Ludzkiego Życia Ewa H. Kowalewska.
Aborcja 18 listopada 1920 roku została wprowadzona w Związku Radzieckim decyzją Narodowych Komisji Ochrony Zdrowia pt. „O ochronie zdrowia kobiet w sowieckich szpitalach”, co było zgodne z założeniami programowymi Lenina z 1913 roku. Pisał on wówczas: „klasa robotnicza potrzebuje koniecznej zmiany wszystkich ustaw, które zakazują aborcji i antykoncepcji”. – Ten właśnie program był realizowany przez władzę komunistyczną po objęciu przez niego władzy podczas Rewolucji Październikowej w Rosji – mówi Ewa Kowalewska zwracając uwagę, że komunizm uznaje niszczenie życia, tradycyjnej rodziny oraz wiary chrześcijańskiej za największe „osiągnięcia” rewolucji bolszewickiej. – Fakt ten jednoznacznie pokazuje, że propagowanie przerywania ciąży wyrasta z ideologii marksistowskiej – dodaje prezes Human Life International Polska.
Z czasem kolejne kraje przyjmowały ustawodawstwo aborcyjne. Najpierw pod przymusem zrobiły to republiki ZSRR: Białoruś, Kazachstan, Turkmenistan, a w 1921 roku Ukraina, Gruzja, Armenia. Po II wojnie światowej tą samą drogą poszły: Szwecja (1946) i Japonia (1948). W latach 1955 – 57 ustawodawstwo to narzucono krajom przyłączonym do Związku Radzieckiego takim jak: Litwa, Łotwa i Estonia. Następnie pod naciskiem Rosji Sowieckiej zmieniono prawo w krajach tzw. bloku wschodniego: w Bułgarii, na Węgrzech, w Polsce, Słowacji, Czechach i Rumunii (1956 rok). W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku kolejno legalizowały aborcję kraje Europy Zachodniej i Azji. W USA stało się to w 1973 roku na podstawie precedensu sądowego Roe przeciwko Wade.
– Zgodnie z wyliczeniem szacunkowym w ciągu ostatniego stulecia w łonach matek zginęło co najmniej dwa i pół miliarda dzieci – informuje Ewa Kowalewska zaznaczając, że ze względu na szokującą wielkość liczby aborcji wiele osób podaje zaniżone statystyki. Tymczasem Światowa Organizacji Zdrowia od lat siedemdziesiątych oficjalnie szacuje liczbę aborcji na świecie na ok. 50 mln rocznie. – Obecnie zarówno agendy ONZ, jak rządy licznych krajów promują aborcję pod hasłem promocji zdrowia reprodukcyjnego i rozszerzają jej dostępność. Wywierają też potężne naciski na kraje słabo uprzemysłowione, aby w ramach pomocy humanitarnej wprowadzały aborcję w ramach usług zdrowotnych wbrew woli rządów i obywateli, np. w Ameryce Południowej – komentuje Ewa Kowalewska i dodaje, że ta smutna rocznica powinna skłaniać do poważnych przemyśleń, a osoby wierzące do modlitwy ekspiacyjnej za przelaną rzekę krwi.
Kościół katolicki w Kazachstanie podejmuje taką modlitwę we wszystkich parafiach stołecznej diecezji Astany w niedzielę 22 listopada, w uroczystość Chrystusa Króla. Podobną modlitwę podejmuje też Kościół katolicki w Rosji. W katedrze w Moskwie adoracja Najświętszego Sakramentu będzie trwała nieustannie przez 36 godzin w dniach 19-21 listopada. Na Białorusi modlitwa ekspiacyjna będzie się odbywać kolejno w wybranych parafiach wszystkich diecezji od godz. 18:00 w dniu 19 listopada do 9:00 rano 21 listopada. Można się też przyłączyć do modlitwy na żywo w Witebsku lub Mohylewie. Dołącza także Ukraina i Litwa. Modlić się będą w Austrii i we Francji. W USA przyłącza się centrala HLI z prezydentem ks. Bouquet.
Ewa Kowalewska zwraca uwagę, że Polska wyprzedziła wszystkich, gdyż modlitwa przebłagalna za grzech aborcji płynęła w dniach 1-8 listopada br. w ramach Różańca do Granic Nieba.
Tygodnik Niedziela/KAI.pl
************************************************************************************************************
Film z Jonem Voightem wzbudza ataki lewicy
W Stanach Zjednoczonych szykuje się nie mniejsza burza niż ta sprzed dwóch lat, gdy do amerykańskich kin wprowadzano film „Nieplanowane”. Kolejny reżyser odważył się wyłamać z hollywoodzkich standardów politycznej poprawności i stworzył obraz o jednej z najgłośniejszych batalii sądowych w dziejach Ameryki – sprawie Roe kontra Wade.
Toczyła się ona przed Sądem Najwyższym blisko 50 lat temu, a wyrok w niej zadecydował o legalizacji aborcji w USA. Fabuła odbiega jednak od narracji przez lata podtrzymywanej w mediach i popkulturze, którą na ten temat wylansowali proaborcyjni aktywiści.
– Oto fakty na temat tego, co się wydarzyło. Pokazujemy tylko, jak było. Jedynie prawdę – odpowiada na zarzuty o jednostronny przekaz w swoim dziele Nick Loeb, twórca scenariusza i reżyser „Roe v Wade” (w Polsce dzieło jest już zapowiadane przez dystrybutora pod tytułem „Wyrok na niewinnych. Sprawa Roe przeciw Wade”). A prawda jest druzgocąca dla aborcjonistów. Niewiarygodnie bezczelne fałszowanie danych na potrzeby manipulowania opinią publiczną i sądem, bezkrytyczne podejście mediów, które bez weryfikacji publikowały wymyślane przez działaczy pro-choice na kolanie statystyki dotyczące nielegalnych aborcji czy zgonów podczas nich, przedmiotowe wykorzystanie Jane Roe w celach procesowych, wreszcie biznesowe motywacje liderów aborcyjnych grup nacisku – to tylko niektóre fakty przedstawione w filmie. Jeśli dodamy do tego choćby takie sceny jak ta, w której Margaret Sanger, założycielka niechlubnej sieci klinik aborcyjnych Planned Parenthood, przemawia na wiecu Ku-Klux-Klanu, przekonując słuchaczy, że aborcja jest dobrym narzędziem do zmniejszenia populacji czarnych, nie ma się co dziwić, że obraz wzbudza wściekłość lewicy.
Podobnie jak w przypadku „Nieplanowanych”, film miał już kłopoty na etapie produkcji. Część ekipy filmowej pod wpływem środowiskowej presji wycofała się z realizacji w trakcie zdjęć. Tradycyjnie twórcy byli blokowani w mediach społecznościowych. Kierownicy produkcji spotykali się z odmową wynajmu lokalizacji do kręcenia scen. Doszło nawet do kuriozalnej sytuacji, że podczas lunchu „aresztowano” ekipie sprzęt filmowy. Gdy to stało się już nieznośne i zagrażało dokończeniu projektu, twórcy podjęli decyzję, by film kręcić… w konspiracji, pod zmienionym tytułem.
Nie wydaje się jednak – co również jest stosowaną metodą – że dzieło to da się „zamilczeć”. Choćby ze względu na dobrą obsadę, z laureatem Oscara Jonem Voightem na czele. Grający Warrena E. Burgera, przewodniczącego Sądu Najwyższego, 82-letni aktor jest bez wątpienia twarzą i największą gwiazdą produkcji. Prywatnie to jeden z nielicznych hollywoodzkich aktorów, który przyznaje się do wyznawania konserwatywnych wartości. W główną rolę, doktora Bernarda Nathansona, ginekologa, który przeprowadził 70 000 aborcji i odegrał znaczącą rolę w procesie Roe v Wade, a kilka lat później nawrócił się i stał się twórcą głośnego filmu „Niemy krzyk”, wciela się sam reżyser Nick Loeb. Loeb w wywiadzie dla „Hollywood Reporter”, zapytany, dlaczego podjął ten temat, w bardzo osobistym tonie wyznał, że sam stracił dwójkę dzieci w wyniku aborcji, po czym dodał:
– Im bardziej się starzeję, tym bardziej żałuję. Gdybym miał wtedy tę wiedzę, którą posiadam teraz, nie doszłoby do tego. Każdego roku śnię o moich dzieciach w takim wieku, w jakim byłyby teraz. Te sny zaczęły się wiele lat temu i jest to dla mnie duży ciężar emocjonalny.
https://youtube.com/watch?v=_ZXjFJooyls%3Ffeature%3Doembed
Wyrok na Niewinnych – OFICJALNY ZWIASTUN/RAFAEL FILM
Przedpremierowy pokaz filmu miał miejsce kilka tygodni temu na Konferencji Konserwatywnej Akcji Politycznej w Orlando, na której pierwsze przemówienie po ostatnich wyborach wygłosił Donald Trump. Bilety wyprzedały się do ostatniego miejsca. Mimo pandemii i faktu, że w wielu stanach kina są nadal zamknięte, amerykańska premiera „Roe v Wade” odbędzie się nieprzypadkowo w Wielki Piątek 2 kwietnia. Czy spotka się z próbami blokady i podobnym atakiem jak „Nieplanowane”? Zapewne. Film – choć dotyka historii sprzed 50 lat – w znacznie większym stopniu niż dzieło Konzelmana i Solomona jest demaskatorski dla środowisk aborcyjnych. Podobnie może być w Polsce, gdzie dodatkowo dochodzi kontekst wydarzeń ostatnich miesięcy, w tym niespotykanej agresji środowisk aborcyjnych. To właśnie o takich środowiskach i takich zachowaniach w dużej mierze opowiada to dzieło. Czy tak będzie, przekonamy się już 18 kwietnia, bo Polska będzie drugim po Stanach Zjednoczonych krajem, w którym widzowie będą mogli zobaczyć produkcję, do tego – ze względu na zamknięte kina – w szerokiej, bo internetowej dystrybucji.
„Wyrok na Niewinnych. Sprawa Roe przeciw Wade” (org. „Roe v Wade”), rok prod. 2020, USA, 108 min, scenariusz i reżyseria: Nick Loeb i Cathy Allyn, w rolach głównych: Jon Voight, Nick Loeb, Robert Davi, Stacey Dash, William Forsythe, Steve Gutenberg, John Schneider
Rzeź niewiniątek
Sąd Najwyższy uzurpując sobie prawo do decydowania o losie nienarodzonych skazuje niewinnych na śmierć.
RAFAEL FILM
Nathanson, pierwszoplanowy bohater filmu, uważał, że pomaga kobietom, zabijając ich nienarodzone dzieci.
Na premierę „Wyroku na niewinnych” czekaliśmy bardzo długo, bo zdjęcia zakończono w 2019 roku. Zresztą już w okresie ich realizacji posypały się doniesienia o trudnościach, z jakimi spotykali się twórcy filmu. Ekipa miała kłopoty z lokalizacją planów zdjęciowych, a Facebook zablokował możliwość zamieszczenia reklamy informującej o zbiórce środków na promocję filmu. Niektórzy aktorzy zrezygnowali z udziału w zdjęciach, kiedy dowiedzieli się o jego przesłaniu. „Musieliśmy zastąpić trzech aktorów, w tym aktorkę, która miała zagrać Normę McCorvey, chociaż wcześniej błagała o tę rolę” – przyznał reżyser w wywiadzie. W mediach nieustannie pojawiały się opinie, że to będzie porażka, bo przecież nie można nakręcić dobrego filmu, jeżeli za jego produkcję biorą się twórcy o konserwatywnych poglądach. Film zyskał w mediach opinię „jednego z najbardziej kontrowersyjnych tytułów roku”. Powodem tej nagonki, bo chyba można tak to nazwać, był temat, za który zabrali się niewłaściwi ludzie, czyli znani ze swoich antyaborcyjnych przekonań chrześcijanie. I do tego znalazły się wśród nich także kobiety, jak Alveda King, siostrzenica Martina Luthera Kinga, aktywna działaczka pro-life.
Edward Kabiesz/GOŚĆ NIEDZIELNY
************************************************************************************************************
10 marzec – środa
Rozpoczęcie Nowenny do św. Józefa – dzień 1
“Święty Józef współuczestniczy w pełni czasów w wielkiej tajemnicy odkupienia i jest prawdziwie „sługą zbawienia”. Jego ojcostwo wyraziło się w sposób konkretny w tym, że „uczynił ze swego życia służbę, złożył je w ofierze tajemnicy wcielenia i związanej z nią misji odkupienia; posłużył się władzą, przysługującą mu prawnie w świętej Rodzinie, aby złożyć całkowity dar z siebie, ze swego życia, ze swej pracy; przekształcił swe ludzkie powołanie do rodzinnej miłości w ponadludzką ofiarę z siebie, ze swego serca i wszystkich zdolności, w miłość oddaną na służbę Mesjaszowi, wzrastającemu w jego domu.”
św. Jan Paweł II
„Święty Józefie, swoim milczeniem mówisz do nas, którzy tracimy tyle czasu na mało znaczącą gadaninę; swoją skromnością górujesz nad nami, ludźmi tak często zarozumiałymi; w swojej prostocie potrafisz pojąć najbardziej ukryte i głębokie tajemnice; pozostając w ukryciu, byłeś obecny w decydujących momentach historii człowieka”.
bp. Bossuet, teolog, kaznodzieja Ludwika XIV
Pragniemy zwracać się do Ciebie we wszystkich naszych potrzebach, tak doczesnych, jak i duchowych, pewni, że Twój Syn, który zawsze był Ci posłuszny na ziemi, wysłucha Cię także w niebie.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 1.
Potężny Patriarcho, jak w Starym Testamencie Józef, syn Jakuba, z woli Bożej został rządcą w Egipcie dla ratowania ludzi od śmierci, tak w Nowym Testamencie Ty zostałeś panem i zarządcą tych skarbów, które nam są potrzebne do życia nadprzyrodzonego. Z wielką przeto czcią i ufnością pragniemy zwracać się do Ciebie we wszytkich naszych potrzebach tak doczesnych, jak i duchowych, pewni że Twój Syn, który zawsze był Ci posłuszny na ziemi, wysłucha Cię także w niebie.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
************************************************************************************************************
11 marzec – czwartek
Nowenna do św. Józefa – dzień 2
***
Garniemy się do Ciebie z dziecięcą ufnością i prosimy, abyś po ojcowsku wysłuchał naszych próśb.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 2.
Chwalebny Święty Józefie, Ojciec Niebieski nie wahał się oddać Tobie w opiekę Jednorodzonego Syna Swojego. Przyjąłeś Go z miłością, żywiłeś, piastowałeś i strzegłeś z ojcowską pieczołowitością. Garniemy się do Ciebie z dziecięcą ufnością i prosimy, abyś po ojcowsku wysłuchał naszych próśb, które do Ciebie zanosimy, i chronił nas od wszelkiego zła.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
************************************************************************************************************
12 marzec – piątek – Msza św. o godz. 19.00
Ponieważ kościoły nadal pozostają zamknięte, proponuję, abyśmy nabożeństwo Drogi Krzyżowej przeżywali razem w sposób duchowy o tym samym czasie pomiędzy godziną 18-tą a 19-tą. Jeżeli chodzi o miejsce – możemy w swoich domach albo w pobliżu kościoła, w którym obecny jest Pan Jezus w Najświętszym Sakramencie.
(poniżej jest kilka rozważań Drogi Krzyżowej)
************************************
Nowenna do św. Józefa – dzień 3
Dopomóż nam Święty nasz Opiekunie, abyśmy również potrafili na co dzień z Chrystusem rozmawiać, pracować i przebywać.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 3.
Święty Józefie, Twoja wyjątkowa godność, prawość i chwała mają swoje źródło w Chrystusie, z którym na co dzień przebywałeś, z którym rozmawiałeś i pracowałeś. Dopomóż nam Święty nasz Opiekunie, abyśmy również potrafili na co dzień z Chrystusem rozmawiać, pracować, przebywać, a w blaskach Jego Obecności uświęcać siebie i wszystkie zajęcia.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
*****************************************************
************************************************************************************************************
13 marzec – sobota
WIGILIJNA MSZA ŚW. NIEDZIELNA o godz. 18.00
Po Mszy św. – godzinna adoracja przed Najświętszym Sakramentem z rozważaniem Tajemnic Bolesnych Różańca Świętego.
*******************************************************************
Nowenna do św. Józefa – dzień 4
***
Uproś nam łaskę odczuwania głodu eucharystycznego, aby Komunia Święta była dla nas źródłem pokoju i zadatkiem chwalebnego zmartwychwstania.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 4.
Józefie Święty, pod opieką Twoją rósł chleb żywota z nieba dany. Tyś Go w ziarnie pielęgnował, by nakarmił ludzki głód. Uproś nam łaskę odczuwania głodu eucharystycznego, aby Komunia Święta była dla nas źródłem pokoju i zadatkiem chwalebnego zmartwychwstania.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
************************************************************************************************************
14 marzec – IV NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
Msza św. o godz. 11.00
Przed Mszą św. od godz. 10.30 – adoracja i nabożeństwo – Gorzkie Żale
**********
Nowenna do św. Józefa – dzień 5
Potężny nasz Patronie, zło z ogromną siłą wciska się w nasze życie, powodując zamęt w sumieniu i całym życiu chrześcijańskim
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 5.
Potężny nasz Patronie, zło z ogromną siłą wciska się w nasze życie, powodując zamęt w sumieniu i całym życiu chrześcijańskim. Zarówno “marności światowe”, jak i “szatańskie najazdy” nie ustają w uwodzeniu do zła. Wspomagaj nas Swoją potężną opieką, abyśmy pomocą Twą wsparci mogli żyć pobożnie, święcie umierać i osiągnąć szczęście wieczne.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
************************************************************************************************************
15 marzec – poniedziałek – Msza św. o godz. 19.00
Nowenna do św. Józefa – dzień 6
Uproś naszym rodzinom łaskę wpatrywania się w Twoją Rodzinę Nazaretańską dla uczenia się życia rodzinnego w pokoju i szczęściu.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 6.
Głowo Najświętszej Rodziny razem z Najświętszą Maryją Panną i Zbawicielem jesteście niedościgłym wzorem życia rodzinnego i wszelkich cnót domowych. Uproś naszym rodzinom łaskę wpatrywania się w Twoją Rodzinę Nazaretańską dla uczenia się życia rodzinnego w pokoju i szczęściu.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
************************************************************************************************************
16 marzec – wtorek
Nowenna do św. Józefa – dzień 7
***
Wypraszaj wszystkim członkom Kościoła łaskę wierności Chrystusowi, Jego Krzyżowi i Ewangelii.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 7.
Święty Józefie, Kościół czci Ciebie jako Swojego Patrona, Opiekuna i Obrońcę, licząc słusznie na potężną Twoją pomoc ponieważ jako opiekun, ojciec i żywiciel Chrystusa na ziemi, nadal pozostałeś opiekunem Jego Mistycznego Ciała, czyli Kościoła. Wypraszaj przeto wszystkim członkom Kościoła łaskę wierności Chrystusowi, Jego Krzyżowi i Ewangelii.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
************************************************************************************************************
17 marzec – środa
Nowenna do św. Józefa – dzień 8
***
Prosimy Cię, aby Twoja obecność czczona w Polsce od stuleci, zaowocowała w tych trudnych dniach błogosławieństwem Bożym dla nas i naszych sąsiadów.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 8.
Święty Józefie, Potężny nasz Patronie. Kiedyś Józef, syn Jakuba, z woli Bożej stał się przyczyną błogosławieństwa dla umęczonego Egiptu i krajów pogranicznych. Prosimy Cię usilnie, aby Twoja obecność czczona w Polsce od stuleci, zaowocowała w tych trudnych dniach błogosławieństwem Bożym dla nas i naszych sąsiadów.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
************************************************************************************************************
18 marzec – czwartek
Nowenna do św. Józefa – dzień 9
Uproś nam tę łaskę, abyśmy mogli odejść z tego świata w obecności Jezusa i Jego Niepokalanej Matki.
Modlitwa wstępna:
O chwalebny Święty Józefie, przybrany ojcze Pana Naszego Jezusa Chrystusa i przeczysty Oblubiencze Niepokalanej Dziewicy Maryi, oto ja, niegodny Twój czciciel, oddaję się Tobie w opiekę i obieram sobie Ciebie za mego szczególnego patrona, opiekuna, wspomożyciela i orędownika u Boga. Wyjednaj mi łaskę dobrego życia i szczęśliwej śmierci wraz z dobrodziejstwem, o które dzisiaj proszę Cię w tej nowennie w sposób szczególny…
Dzień 9.
Święty Józefie, Patronie dobrej śmierci, przy Twoim zgonie obecny był Zbawiciel i Twoja Przeczysta Oblubienica. Uproś nam tę łaskę, abyśmy mogli odejść z tego świata w obecności Jezusa i Jego Niepokalanej Matki.
Modlitwa do św. Józefa
Do Ciebie, Święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy, z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą, Bogarodzicą, i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył krwią swoją, i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach.
Opatrznościowy stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności, a jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które zagrażało Jego życiu, tak teraz broń Świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkiej przeciwności.
Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Litania do Świętego Józefa
Kyrie eleison, Chryste eleison, Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święty Józefie, módl się za nami.
Przesławny Potomku Dawida, módl się za nami.
Światło Patriarchów, módl się za nami.
Oblubieńcze Bogarodzicy, módl się za nami.
Przeczysty Stróżu Dziewicy, módl się za nami.
Żywicielu Syna Bożego, módl się za nami.
Troskliwy Obrońco Chrystusa, módl się za nami.
Głowo Najświętszej Rodziny, módl się za nami.
Józefie najsprawiedliwszy, módl się za nami.
Józefie najczystszy, módl się za nami
Józefie najroztropniejszy, módl się za nami.
Józefie najmężniejszy, módl się za nami.
Józefie najposłuszniejszy, módl się za nami.
Józefie najwierniejszy, módl się za nami.
Zwierciadło cierpliwości, módl się za nami.
Miłośniku ubóstwa, módl się za nami.
Wzorze pracujących, módl się za nami.
Ozdobo życia rodzinnego, módl się za nami.
Opiekunie dziewic, módl się za nami.
Podporo rodzin, módl się za nami.
Pociecho nieszczęśliwych, módl się za nami.
Nadziejo chorych, módl się za nami.
Patronie umierających, módl się za nami.
Postrachu duchów piekielnych, módl się za nami.
Opiekunie Kościoła Świętego, módl się za nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
************************************************************************************************************
19 marca – UROCZYSTOŚĆ ŚWIĘTEGO JÓZEFA
MSZA ŚW. O GODZ. 19.00
_________________________________________
“Patris corde”. List papieża Franciszka o św. Józefie
11 GRUDNIA 2020 – ROK ŚW. JÓZEFA – „Patris corde” (Ojcowskim sercem) – to list apostolski papieża Franciszka, który został opublikowany 8 grudnia z okazji 150 rocznicy ogłoszenia św. Józefa patronem Kościoła powszechnego • 2021 został ogłoszony przez Watykan Rokiem św. Józefa
**************
Patris corde – ojcowskim sercem: tak Józef umiłował Jezusa, nazywanego we wszystkich czterech Ewangeliach „synem Józefa” (1).
Mateusz i Łukasz, dwaj ewangeliści, którzy ukazali jego postać, niewiele mówią, ale wystarczająco dużo, aby zrozumieć, jakim był ojcem oraz misję powierzoną mu przez Opatrzność.
Wiemy, że był skromnym cieślą (por. Mt 13, 55), zaręczonym z dziewicą Maryją (por. Mt 1, 18; Łk 1, 27); „człowiekiem sprawiedliwym” (Mt 1, 19), zawsze gotowym na wypełnianie woli Boga objawiającej się w Jego Prawie (por. Łk 2, 22.27.39) i w czterech snach (por. Mt 1, 20; 2, 13.19.22). Po długiej i żmudnej podróży z Nazaretu do Betlejem, zobaczył Mesjasza rodzącego się w stajni, bo gdzie indziej „nie było dla nich miejsca” (Łk 2, 7). Był świadkiem oddawania Jemu czci przez pasterzy (por. Łk 2, 8-20) i Magów (por. Mt 2, 1-12), którzy reprezentowali odpowiednio lud Izraela i ludy pogańskie.
Miał odwagę podjąć się prawnego ojcostwa Jezusa, któremu nadał imię objawione przez Anioła: „nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 21). Jak wiadomo, wśród ludów starożytnych nadawanie imienia osobie lub rzeczy oznaczało nabycie ich na własność, jak to uczynił Adam w opisie Księgi Rodzaju (por. 2, 19-20).
W świątyni, czterdzieści dni po narodzeniu, Józef wraz z Matką ofiarował Dziecię Panu i ze zdumieniem wysłuchał proroctwa, które Symeon wygłosił w odniesieniu do Jezusa i Maryi (por. Łk 2, 22-35). Aby bronić Jezusa przed Herodem, zamieszkał w Egipcie jako obcy (por. Mt 2, 13-18). Po powrocie do ojczyzny zamieszkał w ukryciu, w małej, nieznanej wiosce Nazaret w Galilei – skąd, jak mówiono, „nie powstaje żaden prorok” i „nie może być nic dobrego” (por. J 7, 52; 1, 46) – daleko od Betlejem, swego miasta rodzinnego, i od Jerozolimy, gdzie wznosiła się świątynia. Kiedy właśnie podczas pielgrzymki do Jerozolimy zgubili dwunastoletniego Jezusa, On i Maryja szukali Go w udręce i znaleźli w świątyni, kiedy rozmawiał z nauczycielami Prawa (por. Łk 2, 41-50).
Po Maryi, Matce Bożej, żaden święty nie zajmuje w Magisterium papieskim tyle miejsca, co Józef, Jej oblubieniec. Moi poprzednicy pogłębili orędzie zawarte w kilku danych przekazanych przez Ewangelię, aby wyraźniej podkreślić jego centralną rolę w historii zbawienia: błogosławiony Pius IX ogłosił go «Patronem Kościoła katolickiego» (2), czcigodny Pius XII przedstawił go jako «Patrona robotników» (3) a święty Jan Paweł II jako «Opiekuna Zbawiciela» (4). Ludzie przyzywają go jako «patrona dobrej śmierci» (5).
Dlatego też, w 150. rocznicę ogłoszenia go przez bł. Piusa IX, 8 grudnia 1870 r., Patronem Kościoła Katolickiego, chciałbym podzielić się z wami kilkoma osobistymi refleksjami na temat tej niezwykłej postaci, tak bliskiej ludzkiej kondycji każdego z nas, aby – jak mówi Jezus – „usta wyrażały to, co obfituje w sercu” (por. Mt 12, 34). Pragnienie to narastało w ciągu minionych miesięcy pandemii, w których możemy doświadczyć, pośród dotykającego nas kryzysu, że „nasze życia są tkane i wpierane przez zwykłe osoby – zazwyczaj zapominane – które nie występują w tytułach gazet i magazynów, ani na wielkiej scenie ostatniego show, lecz niewątpliwie dziś zapisują decydujące wydarzenia na kartach naszej historii – są nimi lekarze, pielęgniarki i pielęgniarze, pracownicy supermarketów, sprzątacze, opiekunowie i opiekunki, kierowcy samochodów dostawczych, siły porządkowe, wolontariusze, kapłani, zakonnice i wielu innych, którzy zrozumieli, że nikt nie ratuje się sam. […] Ileż osób codziennie praktykuje cierpliwość i napełnia innych nadzieją, starając się nie siać paniki, ale współodpowiedzialność. Iluż ojców, matek, dziadków i babć, nauczycieli pokazuje naszym dzieciom, poprzez małe, codzienne gesty, jak stawiać czoło kryzysowi i go pokonywać, dostosowując zwyczaje, podnosząc wzrok i zachęcając do modlitwy. Ileż osób modli się, ofiarowuje i wstawia w intencji dobra wszystkich” (6). Wszyscy mogą znaleźć w św. Józefie, mężu, który przechodzi niezauważony, człowieku codziennej obecności, dyskretnej i ukrytej, orędownika, pomocnika i przewodnika w chwilach trudnych. Święty Józef przypomina nam, że ci wszyscy, którzy są pozornie ukryci lub na „drugiej linii”, mają wyjątkowy czynny udział w historii zbawienia. Im wszystkim należy się słowo uznania i wdzięczności.
1. Ojciec umiłowany
Wielkość św. Józefa polega na tym, że był on oblubieńcem Maryi i ojcem Jezusa. Jako taki „stał się sługą powszechnego zamysłu zbawczego”, jak mówi św. Jan Chryzostom (7).
Św. Paweł VI zauważa, że jego ojcostwo wyrażało się konkretnie w tym, że „uczynił ze swego życia służbę, złożył je w ofierze tajemnicy wcielenia i związanej z nią odkupieńczej misji; posłużył się władzą, przysługującą mu prawnie w świętej Rodzinie, aby złożyć całkowity dar z siebie, ze swego życia, ze swej pracy; przekształcił swe ludzkie powołanie do rodzinnej miłości w ponadludzką ofiarę z siebie, ze swego serca i wszystkich zdolności, w miłość oddaną na służbę Mesjaszowi, wzrastającemu w jego domu” (8).
Ze względu na tę rolę w historii zbawienia, św. Józef jest ojcem, który zawsze był miłowany przez lud chrześcijański, o czym świadczy fakt, że na całym świecie poświęcono mu wiele kościołów; że wiele instytutów zakonnych, bractw i grup kościelnych inspiruje się jego duchowością i nosi jego imię; że od wieków odbywają się na jego cześć różne święte misteria. Wielu świętych było jego gorliwymi czcicielami, wśród nich Teresa z Avila, która przyjęła go jako swego adwokata i pośrednika, często powierzała mu siebie i otrzymywała wszystkie łaski, o które prosiła; zainspirowana swoim doświadczeniem, Święta zachęcała innych do tej pobożności (9).
W każdej książeczce do nabożeństwa można znaleźć jakąś modlitwę do św. Józefa. Szczególne wezwania kierowane są do niego w każdą środę, a zwłaszcza przez cały marzec, miesiąc tradycyjnie jemu poświęcony (10).
Ufność ludu do św. Józefa streszcza się w wyrażeniu: „Ite ad Ioseph”, które odwołuje się do czasu głodu w Egipcie, kiedy ludzie prosili faraona o chleb, a on odpowiedział: „Udajcie się do Józefa i, co on wam powie, czyńcie” (Rdz 41, 55). Chodziło o Józefa, syna Jakuba, który został sprzedany z zazdrości przez swoich braci (por. Rdz 37, 11-28) i który – według narracji biblijnej – stał się później rządcą Egiptu (por. Rdz 41, 41-44).
Jako potomek Dawida (por. Mt 1, 16-20), z którego korzenia miał się narodzić Jezus, zgodnie z obietnicą daną Dawidowi przez proroka Natana (por. 2 Sm 7), oraz jako oblubieniec Maryi z Nazaretu, święty Józef jest łącznikiem między Starym a Nowym Testamentem.
2. Ojciec czuły
Józef widział, jak Jezus wzrastał z dnia na dzień „w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi” (Łk 2, 52). Podobnie jak Pan uczynił to z Izraelem, tak i on „uczył Go chodzić, biorąc Go za rękę: był dla Niego, jak ojciec, który podnosi dziecko do policzka, pochyla się nad nim, aby go nakarmić” (por. Oz 11, 3-4).
Jezus widział w Józefie czułość Boga: „Jak się lituje ojciec nad synami, tak Pan się lituje nad tymi, co się Go boją” (Ps 103,13).
Józef z pewnością słyszał jak rozbrzmiewały w synagodze, podczas modlitwy psalmami słowa, że Bóg Izraela jest Bogiem czułości (11), że jest dobry dla wszystkich a „Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła” (Ps 145, 9).
Historia zbawienia wypełnia się „w nadziei, wbrew nadziei” (por. Rz 4, 18) poprzez nasze słabości. Zbyt często myślimy, że Bóg polega tylko na tym, co w nas dobre i zwycięskie, podczas gdy w istocie większość Jego planów jest realizowana poprzez nasze słabości i pomimo nich. Paweł mówi: „Aby zaś nie wynosił mnie zbytnio ogrom objawień, dany mi został oścień dla ciała, wysłannik szatana, aby mnie policzkował – żebym się nie unosił pychą. Dlatego trzykrotnie prosiłem Pana, aby odszedł ode mnie, lecz [Pan] mi powiedział: «Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali»” (2 Kor 12, 7-9).
Jeśli taka jest perspektywa ekonomii zbawienia, to musimy nauczyć się akceptować naszą słabość z głęboką czułością (12).
Zły sprawia, że patrzymy na naszą kruchość z osądem negatywnym, podczas gdy Duch z czułością wydobywa ją na światło dzienne. Czułość jest najlepszym sposobem dotykania tego, co w nas kruche. Wskazywanie palcem i osąd, który stosujemy wobec innych, są bardzo często oznaką naszej niezdolności do zaakceptowania własnej słabości, własnej kruchości. Jedynie czułość uchroni nas od dzieła oskarżyciela (por. Ap 12, 10). Dlatego ważne jest spotkanie z Bożym miłosierdziem, zwłaszcza w sakramencie Pojednania, doświadczając prawdy i czułości. Paradoksalnie, nawet Zły może powiedzieć nam prawdę, ale czyni to, aby nas potępić. Wiemy jednak, że Prawda, która pochodzi od Boga, nas nie potępia, lecz akceptuje nas, obejmuje, wspiera, przebacza nam. Prawda zawsze ukazuje się nam jako miłosierny ojciec z przypowieści (Łk 15, 11-32): wychodzi nam na spotkanie, przywraca nam godność, stawia nas z powrotem na nogi, wyprawia dla nas ucztę, z uzasadnieniem: „ten mój syn był umarły, a znów ożył; zaginął, a odnalazł się” (w. 24).
Także poprzez niepokój Józefa przenika wola Boga, Jego historia, Jego plan. W ten sposób Józef uczy nas, że posiadanie wiary w Boga obejmuje również wiarę, że może On działać także poprzez nasze lęki, nasze ułomności, nasze słabości. Uczy nas także, że pośród życiowych burz nie powinniśmy bać się oddać Bogu ster naszej łodzi. Czasami chcielibyśmy mieć wszystko pod kontrolą, ale On zawsze ma szersze spojrzenie.
3. Ojciec posłuszny
Tak jak Bóg uczynił to z Maryją, gdy objawił Jej swój plan zbawienia, podobnie objawił swoje plany Józefowi poprzez sny, które w Biblii, jak i u wszystkich ludów starożytnych, były uważane za jeden ze środków, za pomocą których Bóg ujawnia swoją wolę (13).
Józef jest głęboko zaniepokojony w obliczu niewytłumaczalnej ciąży Maryi: nie chce Jej „oskarżać publicznie” (14), ale postanawia „oddalić Ją potajemnie” (Mt 1, 19). W pierwszym śnie anioł pomaga mu rozwiązać jego poważny dylemat: „Nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów” (Mt 1, 20-21). Jego reakcja była natychmiastowa: „Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił anioł Pański” (Mt 1, 24). Dzięki posłuszeństwu przezwyciężył swój dramat i ocalił Maryję.
W drugim śnie anioł nakazuje Józefowi: „Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić” (Mt 2, 13). Józef nie wahał się, był posłuszny, nie zastanawiając się nad trudnościami, które napotka: „Wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda” (Mt 2, 14-15).
W Egipcie Józef ufnie i cierpliwie oczekiwał od anioła obiecanego powiadomienia, by powrócić do swojego kraju. Gdy tylko Boży posłaniec, w trzecim śnie, poinformowawszy go, że ci, którzy usiłowali zabić Dziecię, nie żyją, kazał mu wstać, zabrać ze sobą Dziecię i Matkę, i wrócić do ziemi Izraela (por. Mt 2, 19-20), po raz kolejny był bez wahania posłuszny: „Wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela” (Mt 2, 21).
Jednak w drodze powrotnej, „gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz – a to zdarza się już po raz czwarty – udał się w strony Galilei. Przybył do miasta, zwanego Nazaret, i tam osiadł” (Mt 2, 22-23).
Ewangelista Łukasz, ze swej strony, relacjonuje, że Józef podjął długą i niewygodną podróż z Nazaretu do Betlejem, zgodnie z rozporządzeniem cesarza Cezara Augusta, związanym ze spisem ludności, żeby dać się zapisać w mieście, z którego pochodził. I właśnie w tych okolicznościach narodził się Jezus (por. 2, 1-7) i został zapisany w rejestrze Imperium, tak jak wszystkie inne dzieci.
Zwłaszcza św. Łukasz zadał sobie trud, by pokazać, że Rodzice Jezusa przestrzegali wszystkich przepisów Prawa: obrzędów obrzezania Jezusa, oczyszczenia Maryi po porodzie, ofiarowania pierworodnego Bogu (por. 2, 21-23) (15).
W każdych okolicznościach swojego życia Józef potrafił wypowiedzieć swoje „fiat”, jak Maryja podczas Zwiastowania i Jezus w Getsemani.
Józef, jako głowa rodziny, uczył Jezusa, by był poddany swoim rodzicom (por. Łk 2, 51), zgodnie z przykazaniem Bożym (por. Wj 20, 12).
W ukryciu, w Nazarecie, w szkole Józefa, Jezus nauczył się wypełniać wolę Ojca. Wola ta stała się Jego codziennym pokarmem (por. J 4, 34). Nawet w najtrudniejszym momencie swojego życia, przeżywanym w Getsemani, wolał czynić wolę Ojca, a nie swoją własną (16), i stał się „posłuszny aż do śmierci […] na krzyżu” (Flp 2, 8). Z tego powodu autor Listu do Hebrajczyków podsumowuje: Jezus „nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (5, 8).
Z tych wszystkich wydarzeń wynika, że „Bóg wezwał św. Józefa, aby służył bezpośrednio osobie i misji Jezusa poprzez sprawowanie swego ojcostwa: właśnie w ten sposób Józef współuczestniczy w pełni czasów w wielkiej tajemnicy odkupienia i jest prawdziwie sługą zbawienia” (17).
4. Ojciec przyjmujący
Józef przyjął Maryję nie stawiając warunków uprzednich. Ufa słowom Anioła. „Szlachetność jego serca sprawia, że podporządkowuje miłości to, czego nauczyło go prawo. A dziś na tym świecie, w którym oczywista jest psychologiczna, słowna i fizyczna przemoc w stosunku do kobiet, Józef jawi się jako mężczyzna okazujący szacunek, delikatny, który – choć nie ma wszystkich informacji – opowiada się za reputacją, godnością i życiem Maryi. A wobec jego wątpliwości, jak postąpić najlepiej, Bóg pomógł mu w wyborze, oświetlając jego osąd” (18).
Wiele razy zachodzą w naszym życiu wydarzenia, których znaczenia nie rozumiemy. Naszą pierwszą reakcją jest często rozczarowanie i bunt. Józef odkłada na bok swoje rozumowanie, aby uczynić miejsce dla tego, co się dzieje, choć może mu się to zdawać tajemnicze, akceptuje, bierze za to odpowiedzialność i godzi się ze swoją historią. Jeśli nie pogodzimy się z naszą historią, nie będziemy w stanie uczynić żadnego następnego kroku, ponieważ zawsze pozostaniemy zakładnikami naszych oczekiwań i wynikających z nich rozczarowań.
Życie duchowe, ukazywane nam przez Józefa, nie jest drogą, która wyjaśnia, ale drogą, która akceptuje. Jedynie na podstawie tego przyjęcia, tego pojednania, możemy również wyczuć wspanialszą historię, jej głębsze znaczenie. Zdaje się, jakby to było echo żarliwych słów Hioba, który odpowiada na zachętę swojej żony do buntu ze względu na całe zło, jakiego doznał: „Dobro przyjęliśmy z ręki Boga. Czemu zła przyjąć nie możemy?” (Hi 2, 10).
Józef nie jest człowiekiem biernie zrezygnowanym. Jego uczestnictwo jest mężne i znaczące. Akceptacja jest sposobem, w jaki przejawia się w naszym życiu dar męstwa, który otrzymujemy od Ducha Świętego. Jedynie Pan może dać nam moc, aby przyjąć życie takim, jakim jest, aby uczynić miejsce także dla tej przeciwstawnej, nieoczekiwanej, rozczarowującej części naszego istnienia.
Przyjście Jezusa między nas jest darem Ojca, aby każdy mógł się pojednać z rzeczywistością swojej historii, nawet jeśli jej do końca nie rozumie.
Podobnie, jak Bóg powiedział do naszego Świętego: „Józefie, synu Davida, nie bój się” (Mt 1, 20), zdaje się powtarzać także i nam: „Nie lękajcie się!”. Musimy odłożyć na bok nasz gniew i rozczarowanie, a uczynić miejsce, bez żadnej światowej rezygnacji, ale z męstwem pełnym nadziei, na to, czego nie wybraliśmy, a jednak istnieje. Akceptacja życia w ten sposób wprowadza nas w ukryty sens. Życie każdego z nas może zacząć się na nowo w cudowny sposób, jeśli znajdziemy odwagę, by przeżywać je zgodnie z tym, co mówi nam Ewangelia. I nie ma znaczenia, czy obecnie wszystko zdało się przybrać zły obrót i czy pewne rzeczy są teraz nieodwracalne. Bóg może sprawić, że kwiaty zaczną kiełkować między skałami. Nawet jeśli nasze serce coś nam wyrzuca, On „jest większy od naszego serca i zna wszystko” (1 J 3, 20).
Po raz kolejny powraca realizm chrześcijański, który nie odrzuca niczego, co istnieje. Rzeczywistość, w swojej tajemniczej nieredukowalności i złożoności jest nośnikiem sensu istnienia z jego światłami i cieniami. To właśnie sprawia, że apostoł Paweł mówi: „Wiemy też, że Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra” (Rz 8, 28). A św. Augustyn dodaje: „nawet i ze złego” (etiam illud quod malum dicitur) (19). W takiej ogólnej perspektywie wiara nadaje sens każdemu wydarzeniu radosnemu lub smutnemu.
Nie chcemy zatem myśleć, że wierzyć to znaczy znajdować łatwe, pocieszające rozwiązania. Wiara, której uczył nas Chrystus, jest raczej tą wiarą, którą widzimy u św. Józefa, nie szukającego dróg na skróty, ale stawiającego czoła „z otwartymi oczyma” temu, co się jemu przytrafia, biorąc za to osobiście odpowiedzialność.
Akceptacja Józefa zachęca nas do akceptacji innych, bez wykluczenia, takimi jakimi są, zastrzegając szczególne umiłowanie dla słabych, ponieważ Bóg wybiera to, co słabe (por. 1 Kor 1, 27), jest „ojcem dla sierot i dla wdów opiekunem” (Ps 68, 6) i nakazuje miłować cudzoziemców (20). Wyobrażam sobie, że postawa Józefa była dla Jezusa źródłem inspiracji dla przypowieści o synu marnotrawnym i miłosiernym ojcu (por. Łk 15, 11-32).
5. Ojciec z twórczą odwagą
Jeśli pierwszym etapem prawdziwego wewnętrznego uzdrowienia jest przyjęcie własnej historii, to znaczy uczynienie w sobie miejsca także na to, czego nie wybraliśmy w naszym życiu, musimy dodać jeszcze jedną ważną cechę: twórczą odwagę. Ujawnia się ona szczególnie wtedy, gdy napotykamy na trudności. W obliczu trudności można bowiem zatrzymać się i zejść z pola walki, lub jakoś coś wymyślić. Czasami to właśnie trudności wydobywają z każdego z nas możliwości, o posiadaniu których nawet nie mieliśmy pojęcia.
Wiele razy, czytając „Ewangelie dzieciństwa”, zastanawiamy się, dlaczego Bóg nie zadziałał bezpośrednio i wyraźnie. Ale Bóg interweniuje poprzez wydarzenia i ludzi. Józef jest człowiekiem, przez którego Bóg troszczy się o początki historii odkupienia. Jest on prawdziwym „cudem”, dzięki któremu Bóg ocala Dziecię i Jego Matkę. Bóg działa ufając w twórczą odwagę tego człowieka, który przybywając do Betlejem i nie znajdując miejsca, gdzie Maryja mogłaby porodzić, przystosowuje stajnię i urządza tak, aby stała się jak najbardziej gościnnym miejscem dla przychodzącego na świat Syna Bożego (por. Łk 2, 6-7). W obliczu zagrożenia ze strony Heroda, który chce zabić Dziecko, po raz kolejny we śnie Józef zostaje ostrzeżony, by bronić Dziecięcia, i w środku nocy organizuje ucieczkę do Egiptu (por. Mt 2, 13-14).
Czytając powierzchownie te opisy, zawsze odnosimy wrażenie, że świat jest na łasce silnych i możnych, ale „dobra nowina” Ewangelii polega na ukazaniu, iż pomimo despotyzmu i przemocy władców ziemskich, Bóg zawsze znajduje sposób, by zrealizować swój plan zbawienia. Także nasze życie czasem zdaje się być zdane na łaskę silnych, ale Ewangelia mówi nam, że Bóg zawsze potrafi ocalić to, co się liczy, pod warunkiem, że użyjemy tej samej twórczej odwagi, co cieśla z Nazaretu, który potrafi przekształcić problem w szansę, pokładając zawsze ufność w Opatrzności.
Jeśli czasami Bóg zdaje się nam nie pomagać, nie oznacza to, że nas opuścił, ale że pokłada w nas ufność i w tym, co możemy zaplanować, wymyślić, znaleźć.
Jest to ta sama odwaga twórcza, jaką wykazali się przyjaciele paralityka, którzy, by przedstawić go Jezusowi, spuścili go z dachu (por. Łk 5, 17-26). Trudność nie powstrzymała śmiałości i uporu owych przyjaciół. Byli przekonani, że Jezus może uzdrowić chorego i „nie mogąc z powodu tłumu w żaden sposób go przynieść, wyszli na płaski dach i przez powałę spuścili go wraz z łożem w sam środek przed Jezusa. On widząc ich wiarę rzekł: «Człowieku, odpuszczają ci się twoje grzechy»” (ww. 19-20). Jezus docenia twórczą wiarę, z jaką ci ludzie starają się przyprowadzić do Niego swego chorego przyjaciela.
Ewangelia nie podaje żadnych informacji na temat tego, jak długo Maryja i Józef pozostali z Dzieciątkiem w Egipcie. Na pewno jednak musieli jeść, znaleźć dom, pracę. Nie potrzeba wiele wyobraźni, aby wypełnić milczenie Ewangelii na ten temat. Święta Rodzina musiała zmierzyć się z konkretnymi problemami, jak wszystkie inne rodziny, jak wielu naszych braci i sióstr migrantów, którzy także i dziś narażają swe życie, zmuszeni przez nieszczęścia i głód. W tym sensie uważam, że św. Józef jest doprawdy szczególnym patronem tych wszystkich, którzy są zmuszeni do opuszczenia swojej ziemi z powodu wojny, nienawiści, prześladowań i nędzy.
Na końcu każdej historii, której Józef jest bohaterem, Ewangelia zauważa, że wstaje on, zabiera ze sobą Dziecię i Jego Matkę, i czyni to, co Bóg mu nakazał (por. Mt 1, 24; 2, 14.21). Istotnie, Jezus i Maryja, Jego Matka, są najcenniejszym skarbem naszej wiary (21).
W planie zbawienia nie można oddzielać Syna od Matki, od Tej, która „postępowała naprzód w pielgrzymce wiary i utrzymywała wiernie swe zjednoczenie z Synem aż do krzyża” (22).
Musimy zawsze zadawać sobie pytanie, czy z całych sił strzeżemy Jezusa i Maryi, którzy w tajemniczy sposób są powierzeni naszej odpowiedzialności, naszej trosce, naszej opiece. Syn Wszechmogącego Boga przychodzi na świat, przyjmując stan wielkiej słabości. Staje się tym, który potrzebuje Józefa, by był broniony, chroniony, otoczony opieką, wychowywany. Bóg ufa temu człowiekowi, podobnie jak Maryja, która odnajduje w Józefie tego, który nie tylko chce ocalić Jej życie, ale który zawsze będzie się troszczył o Nią i o Dziecko. Zatem święty Józef nie może nie być Opiekunem Kościoła, ponieważ Kościół jest kontynuacją Ciała Chrystusa w dziejach, a jednocześnie w macierzyństwie Kościoła zacienione jest macierzyństwo Maryi (23). Józef, chroniąc Kościół, nieprzerwanie chroni Dziecię i Jego Matkę, a także my, kochając Kościół, wciąż kochamy Dziecię i Jego Matkę.
To Dziecię jest Tym, który powie: „Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili” (Mt 25, 40). Tak więc każdy potrzebujący, każdy ubogi, każdy cierpiący, każdy umierający, każdy obcy, każdy więzień, każdy chory to „Dziecię”, którego Józef nadal strzeże. Dlatego św. Józef jest przyzywany jako opiekun nieszczęśliwych, potrzebujących, wygnańców, cierpiących, ubogich, umierających. I właśnie dlatego Kościół nie może nie kochać przede wszystkim ostatnich, ponieważ Jezus umiłował ich szczególnie, sam utożsamił się z nimi. Od Józefa musimy nauczyć się tej samej troski i odpowiedzialności: kochać Dziecię i Jego Matkę; kochać sakramenty i miłosierdzie; kochać Kościół i ubogich. Każde z nich jest zawsze Dziecięciem i Jego Matką.
6. Ojciec – człowiek pracy
Jednym z aspektów, który charakteryzuje św. Józefa i który był podkreślany od czasu pierwszej encykliki społecznej, Rerum novarum Leona XIII, jest jego związek z pracą. Święty Józef był cieślą, który uczciwie pracował, aby zapewnić utrzymanie swojej rodzinie. Od niego Jezus nauczył się wartości, godności i radości tego, co znaczy móc spożywać chleb, który jest owocem własnej pracy.
W naszych czasach, w których praca zdaje się stanowić ponownie pilne zagadnienie społeczne, a bezrobocie osiąga niekiedy zdumiewający poziom, nawet w tych krajach, gdzie od dziesięcioleci doświadcza się pewnego dobrobytu, konieczne jest zrozumienie z odnowioną świadomością znaczenia pracy, która nadaje godność i której nasz Święty jest przykładnym patronem.
Praca staje się uczestnictwem wręcz w dziele zbawienia, okazją do przyspieszenia nadejścia królestwa Bożego, rozwijania swoich przymiotów i cech, oddając je na służbę społeczeństwa i wspólnoty. Praca staje się okazją nie tylko do spełnienia samego siebie, ale przede wszystkim dla tej podstawowej komórki społeczeństwa, jaką jest rodzina. Rodzina, w której brakuje pracy, jest bardziej narażona na trudności, napięcia, pęknięcia, a nawet na pełną beznadziei i powodującą rozpacz pokusę rozpadu. Jak moglibyśmy mówić o godności ludzkiej, nie starając się, aby wszyscy i każdy z osobna mieli możliwość godnego utrzymania?
Osoba pracująca, niezależnie od tego, jakie byłoby jej zajęcie, współpracuje z samym Bogiem, staje się poniekąd twórcą otaczającego nas świata. Kryzys naszych czasów, będący kryzysem gospodarczym, społecznym, kulturowym i duchowym, może stanowić dla wszystkich wezwanie do odkrycia na nowo wartości, znaczenia i konieczności pracy, aby dać początek nowej „normalności”, w której nikt nie byłby wykluczony. Praca świętego Józefa przypomina nam, że sam Bóg, który stał się człowiekiem, nie pogardził pracą. Utrata pracy dotykająca tak wielu braci i sióstr, a która nasiliła się w ostatnim czasie z powodu pandemii COVID-19, musi być wezwaniem do rewizji naszych priorytetów. Prośmy św. Józefa Robotnika, abyśmy mogli znaleźć drogi, które kazałyby nam powiedzieć: żaden młody, żadna osoba, żadna rodzina bez pracy!
7. Ojciec w cieniu
Polski pisarz Jan Dobraczyński w książce Cień Ojca (24) opowiedział w formie powieści o życiu świętego Józefa. Przez sugestywny obraz cienia określił postać Józefa, który w stosunku do Jezusa jest cieniem Ojca Niebieskiego na ziemi: osłania Go, chroni, nie odstępuje od Niego, podążając Jego śladami. Przychodzi na myśl to, co Mojżesz przypomina Izraelowi: „Widziałeś też i na pustyni: Pan niósł cię, jak niesie ojciec swego syna, całą drogę, którą szliście” (Pwt 1, 31). Tak Józef sprawował ojcostwo przez całe swe życie (25).
Nikt nie rodzi się ojcem, ale staje się ojcem. I nie staje się nim jedynie dlatego, że wydaje dziecko na świat, lecz ponieważ odpowiedzialnie podejmuje o nie troskę. Za każdym razem, gdy ktoś podejmuje odpowiedzialność za życie drugiego, w pewnym sensie sprawuje względem niego ojcostwo.
W społeczeństwie naszych czasów, dzieci często zdają się być osierocone przez ojców. Także dzisiejszy Kościół potrzebuje ojców. Stale aktualna jest przestroga skierowana przez św. Pawła do Koryntian: „Choćbyście mieli bowiem dziesiątki tysięcy wychowawców w Chrystusie, nie macie wielu ojców” (1 Kor 4, 15); a każdy kapłan czy biskup powinien móc dodać jak Apostoł: „ja to właśnie przez Ewangelię zrodziłem was w Chrystusie Jezusie” (tamże). Zaś Galatom mówi: „Dzieci moje, oto ponownie w bólach was rodzę, aż Chrystus w was się ukształtuje!” (4, 19).
Być ojcem oznacza wprowadzać dziecko w doświadczenie życia, w rzeczywistość. Nie zatrzymywać go, nie zniewalać, nie brać w posiadanie, ale czynić je zdolnym do wyborów, do wolności, do wyruszenia w drogę. Być może z tego powodu, obok miana ojca, tradycja umieściła przy Józefie także miano „przeczystego”. Nie jest to jedynie określenie emocjonalne, ale synteza postawy będącej przeciwieństwem posiadania. Czystość to wolność od posiadania we wszystkich dziedzinach życia. Tylko wówczas, gdy miłość jest czysta, jest naprawdę miłością. Miłość, która chce posiadać, w końcu zawsze staje się niebezpieczna, krępuje, tłumi, czyni człowieka nieszczęśliwym. Sam Bóg umiłował człowieka miłością czystą, pozostawiając mu nawet wolność popełniania błędów i występowania przeciwko Niemu. Logika miłości jest zawsze logiką wolności, a Józef potrafił kochać w sposób niezwykle wolny. Nigdy nie stawiał siebie w centrum. Potrafił usuwać siebie z centrum a umieścić w centrum swojego życia Maryję i Jezusa.
Szczęście Józefa nie polega na logice ofiary z siebie, ale daru z siebie. Nigdy w tym człowieku nie dostrzegamy frustracji, a jedynie zaufanie. Jego uporczywe milczenie nie rozważa narzekań, ale zawsze konkretne gesty zaufania. Świat potrzebuje ojców, odrzuca panów, odrzuca tych, którzy chcą wykorzystać posiadanie drugiego do wypełnienia własnej pustki; odrzuca tych, którzy mylą autorytet z autorytaryzmem, służbę z serwilizmem, konfrontację z uciskiem, miłosierdzie z opiekuńczością, siłę ze zniszczeniem. Każde prawdziwe powołanie rodzi się z daru z siebie, który jest dojrzewaniem zwyczajnej ofiarności. Także w kapłaństwie i w życiu konsekrowanym wymagana jest tego rodzaju dojrzałość. Tam, gdzie powołanie, czy to małżeńskie, do celibatu czy też dziewicze, nie osiąga dojrzałości daru z siebie, zatrzymując się jedynie na logice ofiary, to zamiast stawać się znakiem piękna i radości miłości, może wyrażać nieszczęście, smutek i frustrację.
Ojcostwo, które wyrzeka się pokusy, by według swego życia układać życie dzieci, zawsze otwiera szeroko przestrzenie na całkowitą nowość. Każde dziecko zawsze przynosi ze sobą tajemnicę, zupełną nowość, która może być ujawniona tylko z pomocą ojca, który szanuje jego wolność. Ojca, który jest świadomy, że zrealizuje swoją funkcję wychowawczą i że w pełni przeżyje swoje ojcostwo tylko wówczas, gdy stanie się „bezużyteczny”, gdy zobaczy, że dziecko staje się autonomiczne i samodzielnie kroczy po drogach życia, gdy postawi się w sytuacji Józefa, który zawsze wiedział, że to Dziecko nie jest jego własnym, lecz zostało jedynie powierzone jego opiece. Przecież to właśnie sugeruje Jezus, gdy mówi: „Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie” (Mt 23, 9).
Za każdym razem, kiedy znajdujemy się w sytuacji spełniania ojcostwa, musimy zawsze pamiętać, że nigdy nie jest to spełnianie posiadania, ale „znak”, który odnosi do pewnego wznioślejszego ojcostwa. W pewnym sensie, wszyscy jesteśmy zawsze w położeniu Józefa: jesteśmy cieniem jedynego Ojca niebieskiego, który „sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych” (Mt 5, 45); jest to cień, który podąża za Synem.
***
„Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę” (Mt 2, 13), mówi Bóg do św. Józefa.
Celem tego Listu apostolskiego jest wzbudzenie większej miłości dla tego wielkiego Świętego, abyśmy byli zachęceni do modlitwy o jego wstawiennictwo i do naśladowania jego cnót i jego zaangażowania.
Istotnie, specyficzną misją świętych jest nie tylko spełnianie cudów i łask, ale wstawiennictwo za nami przed Bogiem, podobnie jak Abraham (26) i Mojżesz (27), podobnie jak Jezus, „jeden pośrednik” (1 Tm 2, 5), który jest u Boga Ojca naszym „rzecznikiem” (1 J 2, 1), „bo zawsze żyje, aby się wstawiać za nami” (por. Hbr 7, 25; por. Rz 8, 34).
Święci pomagają „wszystkim wiernym do osiągnięcia świętości i doskonałości własnego stanu” (28). Ich życie jest konkretnym dowodem na to, że można żyć Ewangelią.
Jezus powiedział: „uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem” (Mt 11, 29), a święci są z kolei wzorem życia do naśladowania. Św. Paweł wyraźnie zachęcał: „bądźcie naśladowcami moimi!” (1 Kor 4, 16) (29). Święty Józef mówi o tym poprzez swoje wymowne milczenie.
W obliczu przykładu tak wielu świętych, św. Augustyn zadawał sobie pytanie: „Nie stać cię na to, na co stać było tych mężczyzn i te kobiety?”. I tak doszedł do ostatecznego nawrócenia, wołając: „Późno Cię umiłowałem, Piękności tak dawna a tak nowa!” (30).
Nie pozostaje nic innego, jak tylko błagać św. Józefa o łaskę nad łaskami: o nasze nawrócenie.
Do niego kierujemy naszą modlitwę:
Witaj, opiekunie Odkupiciela,
i oblubieńcze Maryi Dziewicy.
Tobie Bóg powierzył swojego Syna;
Tobie zaufała Maryja;
z Tobą Chrystus stał się człowiekiem.
O święty Józefie, okaż się ojcem także i nam,
i prowadź nas na drodze życia.
Wyjednaj nam łaskę, miłosierdzie i odwagę,
i broń nas od wszelkiego zła. Amen.
Rzym, u św. Jana na Lateranie, dnia 8 grudnia 2020, w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, w ósmym roku mojego Pontyfikatu.
*************
Przypisy:
1. Łk 4, 22; J 6, 42; por. Mt 13, 55; Mk 6, 3.
2. S. RITUUM CONGREG., Quemadmodum Deus (8 grudnia 1870): ASS 6 (1870-71), 194.
3. Przemówienie do członków ACLI z okazji Uroczystości św. Józefa Robotnika (1 maja 1955): AAS 47 (1955), 406.
4. Adhort. apost. Redemptoris custos (15 sierpnia 1989): AAS (1990), 5-34.
5. Katechizm Kościoła Katolickiego, 1014.
6. Modlitwa na placu św. Piotra o ustanie pandemii (27 marca 2020 r.): L’Osservatore Romano, wyd. polskie, n. 4 (421)/2020, s. 5.
7. In Matth. Hom., V 3: PG 57, 57 n.
8. Homilia (19 marca 1966): Insegnamenti, IV (1966), 110.
9. Por. Libro della vita, 6, 6-8.
10. Codziennie, od ponad czterdziestu lat, po jutrzni, odmawiam modlitwę do św. Józefa, zaczerpniętą z XIX-wiecznej francuskiej książeczki do nabożeństwa Zgromadzenia Zakonnic Jezusa i Maryi, która wyraża pobożność, ufność i pewną prowokację wobec św. Józefa: „Chwalebny Patriarcho, święty Józefie, w którego mocy jest uczynienie możliwym tego, co niemożliwe, spiesz mi na pomoc w chwilach niepokoju i trudności. Weź pod swoją obronę sytuacje bardzo poważne i trudne, które Ci powierzam, by miały szczęśliwe rozwiązanie. Mój ukochany Ojcze, w Tobie pokładam całą ufność moją. Niech nie mówią, że przyzywałem Ciebie na próżno, a skoro z Jezusem i Maryją możesz wszystko uczynić, ukaż mi, że Twoja dobroć jest tak wielka jak Twoja moc. Amen”.
11. Por. Pwt 4, 31; Ps 69, 17; 78, 38; 86, 5; 111, 4; 116, 5; Jr 31, 20.
12. Por. Adhort. apost. Evangelii gaudium (24 listopada 2013), 88; 288: AAS 105 (2013), 1057, 1136-1137.
13. Por. Rdz 20, 3; 28, 12; 31, 11.24; 40, 8; 41, 1-32; Lb 12 ,6; 1 Sm 3, 3-10; Dn 2; 4; Hi 33, 15.
14. W takich przypadkach przewidywane było nawet ukamienowanie (por. Pwt 22, 20-21).
15. Por. Kpł 12, 1-8: Wj 13, 2.
16. Por. Mt 26, 39; Mk 14, 36; Łk 22, 42.
17. ŚW. JAN PAWEŁ II, Adhort. apost. Redemptionis custos (15 sierpnia 1989), 8: AAS 82 (1990), 14.
18. Homilia wygłoszona podczas Mszy św. beatyfikacyjnej w Villavicencio – Kolumbia (8 września 2017): AAS 109 (2017), 1061; L’Osservatore Romano, wyd. polskie, n. 10 (396)/2017, s. 25.
19. Enchiridion de fide, spe et caritate, 11, 3: PL 40, 236; Podręcznik dla Wawrzyńca, czyli o wierze, nadziei i miłości, XI, 3. w: Pisma katechetyczne, przeł. Władysław Budzik, Warszawa 1952, s. 84.
20. Por. Pwt 10, 19; Wj 22, 20-22: Łk 10, 29-37.
21. Por. S. RITUUM CONGREG., Quemadmodum Deus (8 grudnia 1870): ASS 6 (1870-71), 193; Bł. PIUS IX, List apost. Inclytum Patriarcham (7 lipca 1871), 331-335: ASS 6 (1870-71), 324-327.
22. SOBÓR WAT. II, Konst. dogmat. Lumen gentium, 58.
23. Por. Katechizm Kościoła Katolickiego, 963-970.
24. Cień Ojca, Warszawa 1977.
25. Por. ŚW. JAN PAWEŁ II, Adhort. apost. Redemptoris Custos, 7-8: AAS 82 (1990), 12-16.
26. Por. Rdz 18, 23-32.
27. Por. Wj 17, 8-13; 32, 30-35.
28. Por. SOBÓR WAT. II, Konst. dogmat. Lumen gentium, 42.
29. Por. 1 Kor 11, 1; Flp 3, 17; 1 Tes 1, 6.
30. Wyznania, VIII,11, 27: PL 32, 761; X, 27, 38: PL 32, 79
© Copyright – Archidiecezja Warszawska – created by baj@com
__________________________________________________________________________________________________________________________
INFORMACJA JAK WEJŚĆ NA TRANSMISJĘ:
http://glasgow.kosciol.org/kaplica/
https://www.youtube.com/channel/UCkr3inmOqVvp30wQZk7YK5A/featured
https://www.youtube.com/channel/UCkr3inmOqVvp30wQZk7YK5A
Zachęcam do zostawienia subskrypcji i dzwoneczka. Wtedy będzie można dostawać powiadomienia o prowadzonej transmisji na komputer, telefon lub tablet.
Dla ułatwienia jak wejść na transmisję podaję link: https://support.google.com/youtube/answer/3382248…
Do zalogowania się na YouTube można użyć konta mail (gmail.com).
****
Na naszej stronie są również informacje o poradni rodzinnej.
************************************************************************
Pestycydy na ludzi
Dziś to nie aborcja chirurgiczna, lecz farmakologiczna – na skutek łatwego dostępu – jest w Polsce największym wyzwaniem dla ochrony życia.
***
Werdykt Trybunału Konstytucyjnego w sprawie niezgodności aborcji eugenicznej z Konstytucją RP to wielki triumf cywilizacji życia w Polsce. Trzeba jednak pamiętać, że nie rozwiązuje on bynajmniej wszystkich problemów związanych z ochroną życia nienarodzonych. Ważniejsze są bowiem zmiany w ludzkiej świadomości niż w prawie. Tymczasem w naszym kraju – jak wskazują badania socjologiczne – dominuje mentalność antykoncepcyjna, w której często zatarta zostaje granica z mentalnością proaborcyjną.
Dzieje się tak m.in. za sprawą coraz bardziej rozpowszechnionej aborcji farmakologicznej, która jest reklamowana jako rodzaj antykoncepcji. W odróżnieniu od aborcji chirurgicznej nie trzeba się udawać do szpitala lub kliniki, aby być tam poddanym śmiercionośnej interwencji przy użyciu szczypiec i innych przyrządów ginekologicznych. W tym przypadku można się pozbyć niechcianego dziecka w domu przez zażycie odpowiednich środków wczesnoporonnych. Słynny francuski genetyk prof. Jérôme Lejeune nazwał te specyfiki „pestycydami na ludzi”, ponieważ nie mają one zastosowania innego niż dzieciobójcze. Na marginesie warto dodać, że najsłynniejszy z tych środków – tabletka RU-486 – produkowany jest w tych samych zakładach chemicznych Hoechst, w których podczas II wojny światowej wytwarzano cyklon B – gaz używany w niemieckich obozach zagłady do uśmiercania Żydów.
RU-486 może spowodować zgon dziecka poczętego w łonie matki do siódmego tygodnia życia. Dzieje się tak na skutek zablokowania wytwarzania progesteronu, czyli hormonu odpowiedzialnego za prawidłowy przebieg ciąży, a przede wszystkim za odżywianie płodu. Dochodzi więc do sytuacji, w której pozbawione pokarmu dziecko umiera w macicy i zostaje poronione. Jak powiedział mi kiedyś obrazowo serbski ginekolog dr Stojan Adašević: „Człowiek umiera z głodu w pomieszczeniu pełnym jedzenia”.
Metoda ta jest jednak skuteczna jedynie w 60%, dlatego – aby przyspieszyć efekt wczesnoporonny – kobietom podaje się prostaglandyny, czyli silne środki skurczowe. Jest to zabieg o wysokim stopniu ryzyka dla zdrowia. W 90% przypadków łączy się z krwawieniem, silnym bólem bądź zapaleniami. Stąd bardzo często podaje się kobietom środki przeciwbólowe oraz antybiotyki, by zapobiec infekcjom. Ten „koktajl farmaceutyczny” (RU-486, prostaglandyny, leki wspomagające, antybiotyki i środki przeciwbólowe) powoduje tak wiele niebezpiecznych efektów ubocznych, że trzy feministki i zwolenniczki aborcji – Janice G. Raymond, Renate Klein i Lynette J. Dumble – które przebadały powstające w wyniku ich stosowania powikłania i komplikacje, zaapelowały, żeby wycofać RU-486 z rynku z powodu ryzyka, które tabletka stwarza dla zdrowia kobiet.
Była kierowniczka kliniki aborcyjnej w USA – Abby Johnson, bohaterka filmu Nieplanowane, do dziś wspomina, że aborcja farmakologiczna była dla niej bardziej traumatycznym przeżyciem niż wcześniejsza aborcja chirurgiczna: „Pamiętam to uczucie, jakby był to ostateczny upadek. Jeśli nie było to najgorsze, to z pewnością jedno z najgorszych doświadczeń w moim życiu – zarówno pod względem fizycznym, jak i emocjonalnym. Było to doświadczenie traumatyczne, z powodu którego cierpiałam fizycznie przez osiem tygodni po zażyciu środka powodującego aborcję”.
Dziś to nie aborcja chirurgiczna, lecz właśnie farmakologiczna jest w Polsce – na skutek łatwego dostępu do środków wczesnoporonnych – największym wyzwaniem dla ochrony życia.
Grzegorz Górny/Niedziela Ogólnopolska 44/2020
*****************************************************
Głos kobiet w obronie dzieci nienarodzonych i przeciwko szczepionkom skażonym aborcją
86 kobiet z 25 krajów świata zwraca się z otwartym apelem w sprawie aborcji oraz wykorzystania linii komórkowych pozyskanych wskutek tego precederu. Jego sygnatariuszki wzywają wszystkich ludzi dobrej woli, by skończyli z usprawiedliwianiem czy tolerowaniem wykorzystania wątpliwych moralnie szczepionek. “Nadeszła godzina, abyśmy naśladowały pierwszych chrześcijan w ich gotowości oddania życia za Prawdę. Nie będziemy współwinne. Nadszedł czas, aby się przeciwstawić!” – czytamy. List podpisała m.in. dr Wanda Półtawska (lekarz medycyny, specjalista w dziedzinie psychiatrii, ofiara pseudomedycznych eksperymentów w niemieckim nazistowskim obozie koncentracyjnym w Ravensbrück)
****
Apel
Aborcja jest współczesną rzezią niewiniątek. My, kobiety, pragniemy, aby nasz kobiecy krzyk był słyszany na całym świecie. Ta deklaracja pochodzi z głębi naszych serc, w których Bóg zaszczepił wyjątkowy instynkt macierzyński – serc, które są oddane obronie sprawy życia i walce z kulturą śmierci. Dlatego z całego serca stwierdzamy: „Nie będziemy współuczestniczyć we współczesnej rzezi niewiniątek i dlatego odmawiamy przyjęcia jakichkolwiek, wszelkich szczepionek wyprodukowanych przy użyciu komórek pochodzących z abortowanych płodów ludzkich”.
Aborcja: źródło tkanki płodowej
Stawmy uczciwie czoła rzeczywistości aborcji. Około jedna na pięć ciąż na świecie kończy się aborcją; szacuje się, że rocznie dokonuje się 40-50 milionów aborcji[1]. Od czasu, gdy biznes aborcyjny rozwinął się na dobre, aż 2,5 miliarda nienarodzonych dzieci zostało zabitych w łonach swych matek. Zastanówmy się przez chwilę nad tą liczbą i spróbujmy zgłębić tę niezgłębioną otchłań.
Wyjątkowo barbarzyńskie okrucieństwo XX wieku, z jego dwiema morderczymi wojnami światowymi i jeszcze bardziej śmiercionośnymi ideologiami, nawet nie zbliża się do ogromnej skali tej światowej rzezi najbardziej bezbronnych istot ludzkich. Jakże mogłybyśmy nie mieć w pamięci tego faktu, gdy zastanawiamy się nad moralnością szczepionek, które produkowane są z komórek pochodzących z abortowanych płodów ludzkich?
To ludobójstwo dokonywane na dzieciach nienarodzonych jest niewyobrażalne w swojej skali, ale jest równie niewybaczalne w swojej ohydnej brutalności: sposób mordowania dzieci jest ponad wszelką wątpliwość barbarzyński. Przywołajmy oczami wyobraźni kilka preferowanych metod chirurgicznej aborcji[2]. Wyobraźmy sobie nienarodzonego chłopca w dziewiątym tygodniu od poczęcia: potrafi on obracać się, marszczyć czoło i połykać. Aby zamordować tego nienarodzonego chłopca, do macicy matki wkłada się wydrążoną rurkę z ostrym końcem, podłącza się ją do potężnej próżni, która rozrywa go na małe kawałki, zasysane następnie do butelki i wyrzucane.
Wyobraźmy sobie teraz nienarodzoną dziewczynkę pod koniec trzeciego miesiąca życia w łonie matki: może ona cicho łkać i czasami to robi, odczuwa też ból. Aby zamordować tę nienarodzoną dziewczynkę, do łona matki wkłada się parę kleszczy, które chwytają, łamią i wykręcają jej kości, aż do całkowitego rozczłonkowania jej ciała, najprawdopodobniej do złamania kręgosłupa i zmiażdżenia czaszki, gdy zostaje ona wyrwana z bezpiecznego ciała matki.
Wreszcie wyobraźmy sobie nienarodzonego chłopca w dwudziestym tygodniu życia płodowego: potrafi on rozpoznać głos swej matki. Aby go zabić, lekarz wkłuwa długą igłę w brzuch matki i wstrzykuje silny roztwór soli, który chłopiec połyka; żrąca trucizna spala go od wewnątrz i z zewnątrz. W ciągu jednego dnia matka faktycznie rodzi swoje martwe lub umierające dziecko. Wiele takich dzieci urodziło się żywych, a następnie zostało pozostawionych bez opieki, by umrzeć. Jest to śmierć bardziej okrutna niż śmierć dzieci składanych w ofierze w Gehennie – w dolinie w pobliżu Jerozolimy, w której starożytni Izraelici składali w ofierze swoje własne dzieci, paląc je żywcem w dłoniach kananejskiego bożka Molocha. Dzieciobójczy ogień pochłaniał je szybciej niż umierają dzisiejsze maleńkie ofiary. Dziś szpony Molocha są lodowato zimne: mały chłopiec drży, aż milknie i nieruchomieje, leżąc w kałuży szybko stygnącej krwi. Niegdyś ciepło otulony w łonie matki, teraz leży bez życia w sterylnym pokoju, nagi od stóp do głów; nie ma nikogo, kto mógłby go opłakiwać[3].
„Owoc” badań nad tkanką płodową
Jakby nie dość było samej liczby i barbarzyńskiej brutalności tych aborcji, części ciała abortowanych dzieci są obecnie zbierane[4] do celów badań medycznych w ramach współczesnego, fetyszystycznego horroru. Aborcjoniści przyznali się do takiej zmiany procedur chirurgicznych[5], która pozwala zachować niektóre części ciała w stanie nienaruszonym, tak aby mogły być wykorzystane przez naukowców. Wyobraźmy sobie tego samego małego chłopca, którego nie spaliła sól fizjologiczna, ale który żywcem padł ofiarą horroru na miarę ofiar z ludzi składanych przez Azteków wyrywających serca pokonanym, gdy ci leżeli dysząc na ofiarnych ołtarzach. Po porodzie, być może dokonanym przez cesarskie cięcie[6], chłopczyk odczuwa przeszywający ból, gdy aborcjonista – bez znieczulenia – bardzo szybko wycina mu nerkę, aby jego świeży organ mógł zostać wysłany w nocy do współwinnego badacza[7]. Mając tego świadomość, jakże możemy dobrowolnie czerpać korzyść z poświęcenia życia abortowanych dzieci, stosując szczepionkę, przy której produkcji wykorzystano ich ciała, niezależnie od tego, jak dawno temu to się stało?
Mimo wszystko niektórzy będą jednak utrzymywać, że to zło należy do przyszłości, że dotyczy minionych dekad, inni zaś będą argumentować, że użycie szczepionki skażonej aborcją jest moralnie dozwolone, ponieważ współpraca w złu jest „odległa”[8]. Ale czy te stanowiska odzwierciedlają prawdziwy zakres i powagę sytuacji? Zło związane z wykorzystaniem linii komórkowych abortowanych płodów nie ogranicza się do samego morderstwa, ale obejmuje także nieustanną komercjalizację ciała dziecka oraz odmowę pochowania jego bezczeszczonych szczątków. Co więcej, wykorzystywanie tkanek abortowanych płodów przy opracowywaniu procedur medycznych z pewnością napędza i zawsze będzie napędzać dążenie do pozyskiwania nowych tkanek abortowanych płodów[9]. Mówiąc prosto, linie komórek płodowych nie mogą trwać w nieskończoność[10], a producenci szczepionek są silnie zmotywowani do tworzenia nowych linii, które pasują do starych – decydując się na eksperymenty z abortowanymi dziećmi tej samej płci i w zbliżonym wieku[11]. Miało to miejsce wielokrotnie w ciągu ostatnich dziesięcioleci, przy czym najnowsza linia komórek z abortowanych płodów powstała w 2015 roku[12]. Ponadto, na skutek znamiennego braku oburzenia wobec tych linii komórkowych, badania biomedyczne wykorzystujące abortowane dzieci zostały w ostatnich dekadach poszerzone o zbieranie ciał zamordowanych dzieci nienarodzonych[13] i handlowanie nimi w celu wykorzystania ich w badaniach, których prowadzenie na istocie ludzkiej normalnie zostałoby uznane za nieetyczne[14]. Moloch nigdy nie jest nasycony.
Wszystkie te formy zła ulegają jedynie utrwaleniu i są promowane poprzez bierną akceptację skażonej moralnie szczepionki na „zasadach tymczasowych”. Zastanówmy się nad faktem, że szczepionka MMR, która została opracowana w 1971 roku i jest sprzedawana przez firmę Merck, była narzucana jako obowiązek moralny[15] ze względu na jej potencjał minimalizowania zespołu różyczki wrodzonej (czego zresztą nie robi[16]). MMR zawiera wątpliwy moralnie składnik różyczki, którego opracowanie wymagało wykonania prawie stu oddzielnych aborcji[17], i pomimo oświadczeń naszych hierarchów, że katolicy stosujący tę szczepionkę muszą sprzeciwiać się jej używaniu w inny sposób[18], po pięćdziesięciu latach jest ona nadal stosowana. Istotnie, ogólne przyzwolenie na szczepionki skażone aborcją, szczególnie ze strony chrześcijan, przyczyniło się jedynie do rozwoju kultury śmierci[19]. Ani głosy pasterzy, ani wiernych nie zagłuszyły milczącej aprobaty wyrażającej się poprzez ich zaniechania. Nie możemy siedzieć z założonymi rękami, gdy wykorzystywanie abortowanych płodów ludzkich w badaniach medycznych jest stopniowo normalizowane jako „niefortunna” część współczesnej medycyny. Nadszedł czas, aby duchowni i świeccy odważnie stawili czoła temu okrucieństwu i z „maksymalną determinacją”[20] bronili prawa do życia tych, którzy są najbardziej bezbronni. Należy położyć kres tym nikczemnym efektom ubocznym aborcji.
Szczepionki przeciw COVID19 a tkanka płodowa
Rozważmy obecny przypadek szczepionek przeciw COVID-19, wiele spośród których wykorzystuje linie komórkowe abortowanych płodów[21] – albo bezpośrednio w procesie produkcji, albo pośrednio, na etapie testów. Są tacy, którzy twierdzą, że ich użycie jest nie tylko moralne, ale że jest rzeczywistym aktem miłosierdzia wobec bliźniego[22], wziąwszy pod uwagę rozmiarów pandemii. Z pokorą sugerujemy, że takie stwierdzenia, w tym niektóre oficjalne, wydane przez biskupów[23], a nawet przez Watykan[24], opierają się na niepełnej ocenie nauki o szczepieniach i immunologii, i prosimy zwolenników wykorzystania tych szczepionek o ponowną ocenę swoich stwierdzeń w świetle następujących faktów:
- W proponowanych szczepionkach, w przypadku których podano, że przy ich produkcji komórki abortowanych płodów zostały użyte „jedynie podczas badań”, wykorzystanie komórek HEK-293 [Human Embryonic Kidney-293/Ludzka Nerka Embrionalna – 293] stanowiło integralną część procesu tworzenia[25] mRNA; komórek tych użyto ponownie w celu potwierdzenia skuteczności mRNA, czasami w formie więcej niż jednego rodzaju[26] testu potwierdzającego.
- Proponowane szczepionki, o których mowa, nie zostały poddane rygorystycznym badaniom pod kątem ich skuteczności w zapobieganiu zakażeniu lub rozprzestrzenianiu się SARS-CoV-2[27]; były natomiast oceniane pod kątem zmniejszenia nasilenia objawów u osób, u których wystąpiły „potwierdzone przypadki” COVID-19. Nawet ta ocena skromnego efektu ochronnego może być poważnie zawyżona[28].
- Średni wskaźnik przeżycia po zakażeniu SARS-CoV-2 jest wyższy niż 98,3 proc.[29] i nie jest prawdopodobne, aby szczepionki o tak niskiej skuteczności mogły w sposób znaczący wpłynąć na ten wskaźnik.
- Szczepionka 5-10 razy częściej wywołuje reakcje niepożądane niż szczepionki przeciwko grypie i 15-26 razy częściej wywołuje bóle głowy, zmęczenie i zawroty głowy (według danych VAERS[30]). Szczepionka spowodowała również wiele poważniejszych reakcji i liczne zgony[31]. Zebrane dane dotyczące bezpieczeństwa są niewystarczające do określenia możliwych skutków długoterminowych[32].
- Eksperymentalny charakter szczepionki[33] sprawia, że nakłanianie, przymuszanie lub zmuszanie ludzi do jej przyjęcia jest bezpośrednim naruszeniem Powszechnej Deklaracji Bioetycznej i Praw Człowieka[34].
Wszystkie te czynniki razem wzięte dowodzą, że oświadczenia usprawiedliwiające użycie skażonych aborcją, proponowanych szczepionek przeciw COVID-19, nie tylko ignorują powagę i bezpośredni charakter zbrodni popełnianych na dzieciach nienarodzonych; lekceważą one także naukowe dowody dotyczące tej choroby i nieadekwatność proponowanych obecnie szczepionek jak również znane ryzyko wiążące się z ich przyjmowaniem.
Podsumowując, jako chrześcijanki jesteśmy wezwane do przyjęcia umysłu Chrystusa i zjednoczenia naszych serc z Najświętszym Sercem Jezusa i Niepokalanym Sercem Maryi. Dlatego nie będziemy kolaborować przy tym monstrualnym kulcie dzieciobójstwa. Nie możemy dłużej składać Molochowi tej ofiary; nadeszła godzina, abyśmy naśladowały pierwszych chrześcijan w ich gotowości oddania życia za Prawdę. Nie będziemy współwinne. Nadszedł czas, aby się przeciwstawić!
8 marca 2021 r.
Wspomnienie św. Jana Bożego, patrona szpitali i chorych
*******
[1] Thomas D. Williams, PhD, “Global Abortions Surpass 1.1 Million in First Ten Days of New Year”, Breitbart, 10 stycznia 2021.
[2] “All the Facts You Ever Need to Know about Abortion Methods”, LifeSiteNews.com.
[3] Z podziękowaniami dla Karen Darantière, “Devons-nous refuser les vaccins fabriqués à partir de cellules dérivées de fœtus humains avortés?”, Le Blog de Jeanne Smits, 26 stycznia 2021.[4] Meredeth Wadman, “The Truth about Fetal Tissue Research”, Nature Magazine, 9 grudnia 2015.
[5] Debra Vinnedge, “Forsaking God for the Sake of Science”, Children of God for Life, 13 czerwca 2012.
[6] Ibid.
[7] Debra Vinnedge, “Aborted Fetal Cell Line Vaccines and the Catholic Family: A Moral and Historical Perspective”, Children of God for Life, październik 2005.
[8] Bractwo św. Piusa X, “Is it Morally Permissible to Receive the Covid-19 Vaccine?”, Society of Saint Pius X, 4 grudnia, 2020.
[9] Dr Theresa Deisher, “Recently Aborted Baby DNA in Vaccines”, Sound Choice Pharmaceutical Institute, 1 listopada, 2019.
[10] Debra Vinnedge, “Aborted Fetal Cell Line Vaccines and the Catholic Family: A Moral and Historical Perspective”, Children of God for Life, październik 2005.
[11] Christine Beiswanger PhD, “A Brief History of IMR-90”, Coriell Institute for Medical Research, 2004
[12] Carol Szczepaniak, “The Ethics of the Walvax-2 Cell Strain”, Nebraska Coalition for Ethical Research, 14 marca 2016.
[13] “Coalition Fetal Tissue Research Letter,” Endocrine Society, 16 września 2019.
[14] Stacy Trasancos, “How Aborted Children are Used in Medical Research in 2020,” National Catholic Register, 15 grudnia 2020.
[15] “Moral reflections on vaccines prepared from cells derived from aborted human fetuses”, Pontifical Academy for Life, 9 czerwca 2005.
[16] Catherine J.M. Diodati, “Immunization: history, ethics, law and health”, Integral Aspects, 1999.
[17] Debra Vinnedge, “Vaccines from Abortion: Time to Report the Truth”, Children of God for Life, 20 maja 2019.
[18] “Instrukcja Dignitas Personae dotycząca niektórych problemów bioetycznych”, Kongregacja Nauki Wiary, 8 września 2008.
[19] Jan Paweł II, “Encyklika Evangelium Vitae”, 25 marca 1995.
[20] Jan Paweł II, “Posynodalna Adhortacja Apostolska Christifidelis Laici”, 30 grudnia 1988.
[21] “Covid-19 Vaccines and Treatments in Development”, Children of God for Life, 12 stycznia 2021.
[22] “Pope Francis to have Covid-19 vaccine, says it is the ethical choice for all”, Reuters, 9 stycznia 2021.
[23] Przewodniczący Komisji Doktryny i Komisji Działalności Pro-Life, “Moral Considerations Regarding the New Covid-19 Vaccines”, Konferencja Biskupów Katolickich USA.
[24] “Note on the morality of using some anti-Covid-19 vaccines”, Kongregacja Nauki Wiary, 21 grudnia 2020.
[25] Daniel Wrapp, et al. “Cryo-EM structure of the 2019-nCoV spike in the prefusion conformation”, Science Magazine, 13 marca 2020.
[26] “Guidance on Getting the COVID-19 Vaccine,” Children of God for Life.
[27] Pfizer, “A Phase 1/2/3 Study to Evaluate the Safety, Tolerability, Immunogenicity, and Efficacy of RNA Vaccine Candidates Against COVID-19 in Healthy Individuals”, BioNTech.
[28] Peter Doshi, “Pfizer and Moderna’s ‘95% effective vaccines—we need more details and the raw data”, thebmjopinion, 4 stycznia 2021
[29] John P A Ioannidis, “Infection fatality rate of COVID-19 inferred from seroprevalence data”, Bulletin of the World Health Organization, 14 października 2020. Article ID: BLT.20.265892.
[30] VAERS, Vaccine Adverse Event Reporting System.
[31] Amanda Woods, “23 die in Norway after receiving Pfizer Covid-19 vaccine: officials”, New York Post, 15 stycznia 2021.
[32] Wywiad z Billem Gatesem, “Vaccine Safety Compromise”, BBC Breakfast, 12 kwietnia 2020
[33] “How the Pfizer-BioBTech Covid-19 Vaccine was Developed,” 60 Minutes, 21 grudnia 2020.
[34] ONZ, “Universal Declarations on Bioethics and Human Rights,” 19 października 2005.
PCh24.pl/2021-03-10
**************************************************
W roku 2017 w wieku 94 lat zmarł szwedzki fotograf Lennart Nilsson, który jako pierwszy wykonał zdjęcie dziecka w łonie matki i który był pionierem fotografii medycznej – jako pierwszy udokumentował wszystkie etapy rozwoju płodu ludzkiego. Fotografia endoskopowa trafiła na łamy magazynu Life – zdjęcie uznano za jedno z najważniejszych wydarzeń roku, a sam Nilsson wydał publikację “A Child is Born”, która jest jedną z najlepiej sprzedających się w ponad 20 krajach ilustrowanych książek.
W 1957 roku Lennart Nilsson zaczął wykonywać zdjęcia za pomocą endoskopu, używanego w medycynie do oglądania wewnętrznych ścian narządów. Kiedy fotograf przedstawił wyniki swojej pracy kilka lat później, w redakcji magazynu LIFE zażądano świadków, którzy mieli potwierdzić autentyczność fotografii. W końcu redakcja została przekonana i zdjęcie pojawiło się na okładce w 1965 roku, zapowiadając 16 stronicowy materiał, który zrobił furorę.
Lennart Nilsson urodził się w szwedzkim mieście Strangnas w sierpniu 1922 roku. Pochodząc z rodziny o tradycjach fotograficznych, zaczął robić zdjęcia już w wieku 12 lat. Rozpoczął od makrofotografii, poprzez fotoreportaż w latach 40-tych, do lat 50- tych, kiedy to zajmował się już przede wszystkim zdjęciami endoskopowymi.
Autor: Redakcja SwiatObrazu.pl
***************************************
Dlaczego mamy chronić życie od poczęcia? Odpowiedź w nauczaniu Jana Pawła II
fot. AFP/EastNews
***
– Każda ludzka istota ma prawo do absolutnego poszanowania podstawowego dobra, jakim jest życie, a uznanie tego prawa stanowi fundament współistnienia między ludźmi oraz istnienia wspólnoty politycznej – przypominał Jan Paweł II w encyklice “Evangelium vitae”. Nauczanie św. Jana Pawła II nt. świętości życia ludzkiego wydaje się szczególnie aktualne w kontekście ogłoszonego wczoraj wyroku polskiego Trybunału Konstytucyjnego.
Wedle Katechizmu Kościoła Katolickiego, przyjętego w trakcie pontyfikatu Jana Pawła II i za jego aprobatą: „Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia” (KKK 2270). A zatem „bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym” (2271) i pociąga za sobą kanoniczną karę ekskomuniki. Mówi o tym Kodeks Prawa Kanonicznego w kan. 1314, że „kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa”.
“Cywilizacji śmierci” należy się przeciwstawić – wielokrotnie apelował Jan Paweł II. Budowa “cywilizacji miłości” nie jest utopią – zapewniał – i jest to najważniejsze zadanie rodziny. W “Liście do rodzin” z 1994 r. pisze, że ta wspólnota znajduje się “pośrodku wielkiego zmagania pomiędzy dobrem a złem, między życiem a śmiercią, między miłością a wszystkim, co jest jej przeciwieństwem”.
Obrona życia od poczęcia jest tematem jednej z najważniejszych encyklik Jana Pawła II – “Evangelium vitae” z 1995 r. W encyklice tej zwraca uwagę, że zarówno teksty biblijne (np. Ps 139,13-16), jak i najstarsza Tradycja chrześcijańska (np. Didache i List do Diogneta) ostro sprzeciwiały się zamachom na niewinne życie ludzkie, afirmując jednocześnie jego wartość od samego początku, tj. od poczęcia. Teksty Pisma Świętego wyrażają wielki szacunek dla ludzkiej istoty w matki, co każe nam wyciągnąć logiczny wniosek, że także ona jest objęta Bożym przykazaniem: „nie zabijaj”.
„Świadoma i dobrowolna decyzja pozbawienia życia niewinnej istoty ludzkiej – uczy Jan Paweł II w tejże encyklice – jest zawsze złem z moralnego punktu widzenia i nigdy nie może być dozwolona ani jako cel, ani jako środek do dobrego celu. Jest to bowiem akt poważnego nieposłuszeństwa wobec prawa moralnego, co więcej, wobec samego Boga, jego twórcy i gwaranta; jest to akt sprzeczny z fundamentalnymi cnotami sprawiedliwości i miłości. ‘Nic i nikt nie może dać prawa do zabicia niewinnej istoty ludzkiej, czy to jest embrion czy płód, dziecko czy dorosły, człowiek stary, nieuleczalnie chory czy umierający. Ponadto nikt nie może się domagać, aby popełniono ten akt zabójstwa wobec niego samego lub wobec innej osoby powierzonej jego pieczy, nie może też bezpośrednio ani pośrednio wyrazić na to zgody. Żadna władza nie ma prawa do tego zmuszać ani na to przyzwalać’” (EV, 57).
Encyklika, będąca żarliwą obroną najsłabszych, jest równocześnie gorzką diagnozą współczesnej cywilizacji, nazwanej “cywilizacją śmierci”. U jej źródeł – pisze Jan Paweł II – tkwi egoizm i relatywizm etyczny. Spaczone pojęcie wolności absolutyzuje znaczenie jednostki ludzkiej i przekreśla jej solidarność z drugimi. Efektem takich postaw jest oderwanie wolności od prawdy. Pogarda dla bezbronnych – nienarodzonych, upośledzonych, umierających, powoduje, iż sferę życia społecznego kształtuje siła. Legalizacja aborcji i eutanazji przez większość parlamentarną jest natomiast decyzją tyrańską wobec najbardziej bezbronnych. „Tak więc – przypomina Jan Paweł II – w przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować, ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu”.
Szczególna powinność – podkreśla papież Wojtyła – spoczywa na chrześcijańskich politykach, współuczestniczących w procesie kształtowania prawa. W przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu (Evangelium vitae 73). Polityk chrześcijański musi jednoznacznie opowiedzieć się po stronie życia, dążąc do jego całkowitej ochrony przez prawo. Nie zawsze osiągnięcie tego celu jest możliwe od razu. W takiej sytuacji może i powinien on wesprzeć te inicjatywy, które doprowadzą do ograniczenia szkodliwości już obowiązującego prawa.
W tym kontekście Jan Paweł II z naciskiem wskazuje na moralny obowiązek sprzeciwu wobec prawa umożliwiającego dokonywanie aborcji, niezależnie od przesłanek je usprawiedliwiających. Oznacza to także, że lekarze, personel medyczny i pielęgniarski oraz osoby kierujące instytucjami służby zdrowia, klinik i ośrodków leczniczych, powinny mieć zapewnioną możliwość odmowy uczestnictwa w planowaniu, przygotowywaniu i dokonywaniu czynów wymierzonych przeciw życiu. Kto powołuje się na sprzeciw sumienia, nie może być narażony nie tylko na sankcje karne, ale także na żadne inne ujemne konsekwencje prawne, dyscyplinarne, materialne czy zawodowe.
Z kolei w książce “Przekroczyć próg nadziei” Jan Paweł II podkreśla, że legalizacja przerywania ciąży to uprawnienia dane dorosłemu człowiekowi do pozbawienia życia człowieka nie narodzonego czyli tego, który nie może się bronić. “Trudno pomyśleć sytuację bardziej niesprawiedliwą i trudno tu naprawdę mówić o obsesji – odpowiada Papież krytykom – gdy w grę wchodzi podstawowy nakaz prawego sumienia: to znaczy obrona prawa do życia ludzkiej istoty – niewinnej i bezbronnej”.
Istotnym wątkiem nauczania Jana Pawła II było przypominanie o istnieniu „wartości nienegocjowalnych”, a są to te wartości, które w najbardziej podstawowy sposób chronią życia, godności i dobra osoby ludzkiej oraz jej prawa do rozwoju, muszą więc stanowić nienaruszalny fundament życia społeczności ludzkiej. Wartości te – w świetle nauczania Kościoła – mają wymiar uniwersalny i ponadkonfesyjny: wynikają bowiem nie tylko z Objawienia, ale i z prawa naturalnego, zapisanego w każdym ludzkim sumieniu. Zaliczał do nich m. in. prawo człowieka do życia od poczęcia do naturalnej śmierci.
„Podstawą tych wartości nie mogą być tymczasowe i zmienne „większości” opinii publicznej – tłumaczył Jan Paweł II w encyklice „Evangelium vitae” – ale wyłącznie uznanie obiektywnego prawa moralnego, które jako „prawo naturalne”, wpisane w serce człowieka, jest normatywnym punktem odniesienia także dla prawa cywilnego. Gdyby na skutek tragicznego zagłuszenia sumienia zbiorowego sceptycyzm podał w wątpliwość nawet fundamentalne zasady prawa moralnego, zachwiałoby to samymi podstawami ładu demokratycznego, tak że stałby się on jedynie mechanizmem empirycznej regulacji różnych i przeciwstawnych dążeń”.
Jan Paweł II zaproponował ponadto, aby corocznie w każdym kraju obchodzono Dzień Życia. Jego podstawowym celem jest budzenie w sumieniach, w rodzinach, w Kościele i w społeczeństwie świeckim wrażliwości na sens i wartość ludzkiego życia w każdym momencie i w każdej kondycji. W odpowiedzi na to wezwanie papieża, Zebranie Plenarne Episkopatu Polski uchwaliło w 1998 roku datę obchodów na uroczystość Zwiastowania Pańskiego (25 marca).
Kai.pl/28 stycznia 2021/Warszawa
***************************************************
7 modlitw dla rodziców spodziewających się dziecka
Nosisz dzieciątko pod swoim sercem? A może jesteś jego ojcem? Te modlitwy są dla Ciebie!
Modlitwa matek oczekujących dziecka
Panie Jezu, proszę Cię z miłością, za to powierzone mi życie, które noszę w łonie. Z pokorą dziękuję, że wybrałeś mnie jako narzędzie Twojej miłości. W tym pięknym oczekiwaniu pomóż mi żyć w nieustannym zawierzeniu się Twojej świętej woli. Daj mi serce matki: czyste, mocne i hojne. Ofiaruję Ci wszystkie obawy o przyszłość: lęki, niepewności, oczekiwania względem dziecka, którego jeszcze nie znam. Spraw aby narodziło się zdrowe, oddal od niego wszelkie zło fizyczne i niebezpieczeństwa duszy. Proszę, obdarz pełnią życia wiecznego dzieci, którym nie pozwolono się narodzić, otaczaj opieką rodziny, by mocą Twej łaski skutecznie oparły się zasadzkom złego ducha, z miłością przyjmując każde życie i chroniąc je od chwili poczęcia aż do naturalnej śmierci.
Ty, Maryjo, która poznałaś niezliczone radości świętego macierzyństwa, daj mi serce zdolne do przekazania wiary żywej i gorącej. Uświęć moje oczekiwanie, błogosław moją cichą nadzieje, spraw by owoc mojego łona wzrastał w łasce i świętości. Przez Chrystusa, Twego Boskiego Syna. Amen.
Modlitwa matki w oczekiwaniu na narodzenie dziecka
Dziękuję Ci Panie Jezu, za dar nowego życia, którego obecność czuję w moim wnętrzu. Ten dar sprawia, że zaczynam patrzeć na osoby i świat inaczej niż to było dotychczas. Napełnia mnie on czułością i pogłębia we mnie uwielbienie dla Twojego dzieła stworzenia, które Ty kontynuujesz za pośrednictwem mojej osoby. Jestem szczęśliwa z bycia kobietą i matką, dlatego proszę Ciebie Panie Jezu, czuwaj nad tym stworzeniem, które Ty już widzisz i znasz. Ja odczuwam tylko jego lekki i ledwie dostrzegalny szelest. Marzę i wyobrażam sobie jego twarz, kolor oczu i włosów. Pozwól mi nie tylko marzyć ale pomóż mi także go poznać, abym mogła mu towarzyszyć od pierwszych chwil jego poczęcia.
Spraw aby trudy ciąży i wszelkie obawy nie zmąciły mojej pogody ducha, abym mogła przeżyć tę cudowną „przygodę” powierzając się całkowicie w ręce Twojej opatrzności. Maryja, Twoja odważna i czuła Matka, niech będzie przy mnie w czasie mojego oczekiwania, abym mogła przyjąć i zaakceptować to dziecko, dar Twojej miłości, z jaką Ona wydała na świat Ciebie. Amen.
Modlitwa za poczęte dziecko i jego rodziców
Panie Jezu Chryste bardzo dziękujmy za Dar Macierzyństwa i Dar Ojcostwa. Prosimy, pobłogosław nasze ukochane dziecko (dzieci), które rozwija się pod sercem (imię mamy). Prosimy Cię abyśmy potrafili otoczyć miłością i w pełni zaakceptować takie jakie jest. Ucałuj je świętym pocałunkiem. Prosimy Cię już teraz o wiarę, nadzieję i miłość dla niego (nich), dla nas i dla naszych najbliższych. Maryjo Matko Dzieciątka Bożego, módl się za nami. Amen.
Modlitwa rodziców do Anioła Stróża dziecka poczętego
Aniele Boży Stróżu dziecka, którym Dobry Bóg nas obdarował i Twej opiece powierzył, prosimy Cię, abyś nieustannie czuwał nad nim i wypraszał mu potrzebne łaski: zdrowia, prawidłowego rozwoju i szczęśliwego przyjścia na świat. Wielbiąc Boga w Trójcy Świętej Jedynego, Stwórcę i Dawcę Życia, prosimy Cię, aby ten błogosławiony czas oczekiwania umocnił naszą miłość, pogłębił więź małżeńską i przyczynił się do wzrostu wiary i nadziei, którą pokładamy w Tobie. Amen.
Modlitwa rodziców za dzieciątko
O Maryjo – Matko wszystkich matek i święty Józefie – opiekunie rodzin, zanosimy przez Was naszą modlitwę do naszego Jedynego Ojca za nasze dzieciątko. W imię Jezusa Chrystusa prosimy o wszelkie błogosławieństwo dla tego maleństwa, by przyszło na świat i rosło zdrowo. Dzisiaj wyrzekamy się wszelkiego zła i pragniemy byś posługiwał się Boże Ojcze nami i dzieckiem, którym nas obdarowałeś dla czynienia wszelkiego dobra w świecie na chwałę Twoją i Kościoła świętego. Czekając na cud narodzin, powierzamy Tobie Panie Jezu, przez Maryję, ten błogosławiony czas. Amen.
Modlitwa matki do Anioła Stróża poczętego dziecka
Pozdrawiam Cię, Aniele Stróżu dzieciątka, które zostało poczęte w mym łonie. Uwielbiam Boga, którego Ty oglądasz twarzą w twarz. Ja matka dziecka, które ma się narodzić, proszę Cię, udzielaj mi potrzebnych natchnień, abym czyniła wszystko, co jest potrzebne, by szczęśliwie urodzić zdrowe dziecko. Amen.
Modlitwa brzemiennej matki, której ciąża jest zagrożona
Święta Joanno Beretto, Ty dobrze poznałaś lęk i niepokój matki, która nosi pod swoim sercem dziecko, lecz nie wie, czy będzie mogła cieszyć się z jego szczęśliwych narodzin. Kocham najszczerszą matczyną miłością to dziecko, które Pan Bóg stworzył w moim łonie, ale boję się o jego kruche życie, które jest zagrożone i niepewne. Zwracam się do Ciebie, heroiczna matko, bo wiem, że Ty mnie zrozumiesz w moim utrapieniu. Ufam, że przyjdziesz mi z pomocą i wyprosisz mi u Boga potrzebne łaski.
Módl się za moje dziecko, aby mogło szczęśliwie przyjść na świat i żyć ku chwale Bożej i naszej radości. A mnie wybłagaj siły do znoszenia tego niepokoju i strachu o przyszłość. Uproś mi łaskę pokornego przyjęcia woli Bożej i odczytania właściwego sensu Jego odpowiedzi na moje modlitwy. Amen.
stacja 7.pl
************************************************************************************************************
Odprawiając nabożeństwo Drogi Krzyżowej mogę uzyskać odpust zupełny
Można go ofiarować w intencji swojej lub za osobę zmarłą
Bardzo zachęcam, aby korzystać z tych Darów Bożego Miłosierdzia
Zgodnie z wykazem odpustów zupełnych i cząstkowych – podanych przez Penitencjarię Apostolską (punkt 63) – aby za odprawienie Drogi Krzyżowej uzyskać odpust zupełny – należy mieć przed sobą stacje Drogi Krzyżowej – może być tylko 14 krzyżyków i przechodzić od jednej stacji do drugiej;
rozważanie Męki i śmierci Chrystusa (nie jest konieczne rozmyślanie o poszczególnych tajemnicach każdej stacji);
Z powodu słusznej przeszkody, np. choroby, podróży, zamknięcia kościoła itp. nie można odprawić Drogi Krzyżowej według podanych warunków – zyskuje się odpust zupełny, jeśli przynajmniej przez pół godziny będziemy czytali albo rozważali o Męce Pana Jezusa.
Warunki uzyskania odpustu zupełnego:
– Brak jakiegokolwiek przywiązania do grzechu, nawet powszedniego (jeżeli jest brak całkowitej dyspozycji – zyskuje się odpust cząstkowy)
– Stan łaski uświęcającej (brak nieodpuszczonego grzechu ciężkiego) lub spowiedź sakramentalna
– Przyjęcie Komunii świętej
– Odmówienie modlitwy (np. „Ojcze nasz” i „Zdrowaś Mario”) w intencjach Ojca Świętego (nie chodzi o modlitwę w intencji samego papieża, choć i ta modlitwa jest bardzo cenna; modlitwa związana z odpustem ma być skierowana w intencji tych spraw, za które modli się każdego dnia papież. Intencje te są ogłaszane na naszej stronie i na katolickich stronach internetowych).
*****
Drogę krzyżową przechodzi się od stacji do stacji ze słowami: Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste zmiłuj się nad nami.
1.Pan Jezus na śmierć skazany.
2. Pan Jezus bierze krzyż na swoje ramiona.
3. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy.
4. Pan Jezus spotyka swą Matkę.
5. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi.
6. Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa.
7. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz drugi.
8. Pan Jezus pociesza płaczące niewiasty.
9. Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci.
10. Pan Jezus z szat obnażony.
11. Pan Jezus przybity do krzyża.
12. Pan Jezus umiera na krzyżu.
13. Pan Jezus zdjęty z krzyża.
14. Pan Jezus złożony do grobu.
Przy każdej stacji wypowiadamy słowa: Kłaniamy Ci się, Panie Jezu Chryste, i błogosławimy Tobie, żeś przez Krzyż i Mękę swoją świat odkupić raczył.
*****
*****
Wielki Post przygotowuje nas do zjednoczenia się z Chrystusem, do poznania Jego miłości do nas, przypatrując się i rozważając wydarzenia Męki i Śmierci Jezusa.
Dzięki temu nabożeństwu możemy odkryć na nowo bliskość Chrystusa w Jego Najświętszym Człowieczeństwie i uczyć się od Jego Matki jak podążać za Nim w chwilach, które wymagają od nas czy naszych bliskich hojniejszej miłości.
„W piątki Wielkiego Postu, kiedy szczególnie wspominamy Wielki Piątek Chrystusowego Odkupienia, możemy rozważać wydarzenia tego dnia, zebrane razem w tradycyjnym nabożeństwie Drogi Krzyżowej. Dlatego święty Josemaría Escrivá radzi: „Droga Krzyżowa. – Jest to nabożeństwo mocne i treściwe. Obyś nabrał zwyczaju rozważania w każdy piątek tych czternastu stacji Męki i Śmierci Pańskiej. Zapewniam cię, że zaczerpniesz tu sił na cały tydzień” (Św. Josemaria Escriva, Droga, 556).
Dzięki tej pobożnej praktyce możemy przypatrywać się Przenajświętszemu Człowieczeństwu Chrystusa, który jawi się nam jako człowiek cierpiący w ciele, ale równocześnie nie tracący majestatu Boga.
OBYŚ NABRAŁ ZWYCZAJU ROZWAŻANIA CZTERNASTU STACJI MĘKI I ŚMIERCI PAŃSKIEJ W KAŻDY PIĄTEK. – ZAPEWNIAM CIĘ, ŻE ZACZERPNIESZ TU SIŁ NA CAŁY TYDZIEŃ.
Towarzysząc Jezusowi w Drodze Krzyżowej, możemy na nowo przeżyć najważniejsze momenty Odkupienia świata. Już w drugiej stacji widzimy Jezusa skazanego na śmierć, przyjmującego na Siebie Krzyż i rozpoczynającego bolesną drogę, którą i my powinniśmy kroczyć. Przy każdym upadku Jezusa pod ciężarem Krzyża powinniśmy się przerazić, gdyż to nasze grzechy – grzechy wszystkich ludzi – przygniatają Boga.
Wtedy nasze serce powinno ogarnąć pragnienie nawrócenia: „Osłabione ciało Jezusa już chwieje się pod ciężkim brzemieniem Krzyża. A z Serca przepełnionego miłością zaledwie nikły strumień życia dochodzi do zranionych członków ciała. (…) Ty i ja nie możemy nic powiedzieć: już wiemy, dlaczego Krzyż tak bardzo jest ciężki. I opłakujemy naszą nędzę, a także straszną niewdzięczność ludzkiego serca. W głębi duszy rodzi się akt prawdziwej skruchy, który wyciąga nas z grzesznego poniżenia. Pan Jezus upadł po to, abyśmy podnieśli się: tym razem – i zawsze” (Św. Josemaría Escrivá, Droga Krzyżowa, Stacja III).”
– fragment z książki: Francisco F.Carvajal „Rozmowy z Bogiem. Tom II. Wielki Post – Piątek po Popielcu”, Apostolicum, Ząbki 1998
PAN JEZUS UPADŁ PO TO, ABYŚMY PODNIEŚLI SIĘ: TYM RAZEM – I ZAWSZE
*****************************
STACJA 7.pl
2016-02-20
Droga Krzyżowa z Janem Pawłem II
“A myśmy się spodziewali…” Dlaczego droga do zbawienia musi prowadzić przez cierpienie i śmierć?”
Modlitwa wprowadzająca
Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje (Mt 16, 24).
Stajemy tu w przekonaniu, że krzyżowa droga Syna Bożego nie była zwyczajnym zbliżaniem się do miejsca kaźni. Wierzymy, że każdy krok Skazańca, każdy Jego gest i każde słowo, a także wszystko to, co przeżywali i czego dokonali uczestnicy tego dramatu, nieustannie do nas przemawia.
Przez swoją mękę i śmierć Chrystus odsłania przed nami prawdę o Bogu i o człowieku.
Pragniemy dziś wnikać w treść tamtego wydarzenia, aby z nową mocą przemówiło do naszych umysłów i serc, i stało się źródłem łaski prawdziwego uczestnictwa. Uczestniczyć, to znaczy mieć udział. Co znaczy mieć udział w krzyżu Chrystusa? To znaczy doświadczyć w Duchu Świętym tej miłości, jaką krzyż Chrystusa kryje w sobie. To znaczy w świetle tej miłości rozpoznać swój własny krzyż. To znaczy w mocy tej miłości wciąż na nowo brać go na ramiona i iść… Iść przez życie, naśladując Tego, który przecierpiał krzyż, nie bacząc na jego hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga (Hbr 12, 2).
Panie, Jezu Chryste,
napełnij nasze serca światłem Twojego Ducha,
abyśmy, naśladując Ciebie w Twej ostatniej drodze,
poznali cenę naszego odkupienia
i stali się godnymi udziału
w owocach Twojej męki, śmierci i zmartwychwstania.
Który żyjesz i królujesz przez wszystkie wieki wieków.
Amen.
Stacja pierwsza
Jezus na śmierć skazany
Czy Ty jesteś Królem Żydowskim?… Królestwo moje nie jest z tego świata. Gdyby królestwo moje było z tego świata, słudzy moi biliby się, abym nie został wydany Żydom. Teraz zaś królestwo moje nie jest stąd» (J 18, 36).
Piłat kontynuował: A więc jesteś królem? Odpowiedział Jezus: Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu. Na to Piłat: Cóż to jest prawda? Rzymski prokurator uznał przesłuchanie za zakończone. Wyszedłszy do Żydów, oznajmił: Nie znajduję w Nim żadnej winy (J 18, 37-38). Dramat Piłata kryje się w tym pytaniu: Cóż to jest prawda? To nie było filozoficzne pytanie o naturę prawdy. To było egzystencjalne pytanie o własne odniesienie do prawdy. Próba ucieczki przed głosem sumienia, które wzywało, by rozeznać prawdę i pójść za nią. Człowiek, który nie kieruje się prawdą, gotów będzie wydać wyrok skazujący na niewinnego. Oskarżyciele czują tę słabość Piłata i dlatego nie ustępują. Z całą determinacją domagają się śmierci krzyżowej. Nie pomagają półśrodki, do których ucieka się Piłat. Nie wystarcza okrutna kara biczowania, wymierzona Oskarżonemu. Kiedy Piłat wyprowadza Jezusa ubiczowanego i w cierniowej koronie, zdaje się szukać słowa, które w jego mniemaniu powinno przekonać nieustępliwy tłum. Wskazując na Jezusa mówi: Oto Człowiek! Ecce homo! Odpowiedzią jednak jest: Ukrzyżuj! Ukrzyżuj! Piłat usiłuje oponować: Weźcie Go i sami ukrzyżujcie! Ja bowiem nie znajduję w Nim winy (J 19, 5-7). Coraz bardziej jest przekonany, że Jezus jest niewinny, jednakże przekonanie to nie wystarcza mu, ażeby orzekł uniewinnienie Oskarżonego. Oskarżyciele sięgają po ostatni argument: Jeżeli Go uwolnisz, nie jesteś przyjacielem Cezara. Każdy, kto się czyni królem, sprzeciwia się Cezarowi (J 19, 12). Groźba jest jasna. Czując zagrożenie, Piłat ustępuje ostatecznie. Wydaje wyrok. Wydając wyrok, w wymownym geście umywa ręce: Nie jestem ja winien krwi tego Sprawiedliwego (Mt 27, 24).
W taki sposób został skazany na śmierć krzyżową Jezus Chrystus, Syn Boga żywego, Odkupiciel świata. Przez wieki zaprzeczenie prawdzie rodzi cierpienie i śmierć. Niewinni płacą cenę ludzkiego zakłamania. Nie wystarczą półśrodki. Nie wystarczy umywanie rąk. Pozostaje odpowiedzialność za krew sprawiedliwego.
To dlatego Chrystus tak gorąco modlił się za swoich uczniów wszystkich czasów: Ojcze, uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą (J 17, 17).
Chryste, który przyjmujesz niesprawiedliwy wyrok,
daj nam i wszystkim ludziom naszych czasów
łaskę wierności prawdzie i nie dozwól,
aby na nas i na tych, którzy po nas przyjdą,
spadło brzemię odpowiedzialności
za cierpienie niewinnych.
Tobie, Jezu, Sędzio sprawiedliwy,
cześć i chwała na wieki wieków.
Amen.
Stacja druga
Jezus bierze krzyż na swoje ramiona
W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka. Kto Ciebie Boże raz pojąć może, ten nic nie pragnie, ni szuka! (polska pieśń wielkopostna). Krzyż — znak miłości bez granic!
Krzyż. Narzędzie hańbiącej śmierci. Nie wolno było skazywać na śmierć krzyżową obywatela rzymskiego: to było zbyt poniżające. Moment, w którym Jezus z Nazaretu wziął krzyż na swoje ramiona, ażeby go ponieść na wzgórze Kalwarii, jest momentem przełomowym w dziejach krzyża.
Tak oto krzyż — znak hańbiącej śmierci, zarezerwowany dla najniższej kategorii ludzi — staje się kluczem. Odtąd przy pomocy tego klucza człowiek będzie otwierał drzwi głębi Bożej tajemnicy. Za sprawą Chrystusa przyjmującego krzyż, narzędzie swego wyniszczenia, ludzie dowiedzą się, że Bóg jest miłością. Jest miłością nieskończoną, gdyż tak (…) umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne (J 3, 16). Ta prawda o Bogu objawiła się przez krzyż. Czy nie mogła się objawić inaczej? Może mogła. Jednakże Bóg wybrał krzyż. Ojciec wybrał krzyż dla swego Syna, a Syn wziął ten krzyż na swoje ramiona, ażeby go ponieść na wzgórze Kalwarii i ażeby tam na nim oddać życie.
Chryste, który z rąk ludzkich przyjmujesz krzyż,
aby uczynić go znakiem
zbawczej miłości Boga do człowieka,
daj nam i wszystkim ludziom naszych czasów
łaskę wiary w tę nieskończoną miłość,
abyśmy, przekazując znak krzyża nowemu tysiącleciu,
byli autentycznymi świadkami Odkupienia.
Tobie, Jezu, Kapłanie i Ofiaro,
cześć i chwała na wieki.
Amen.
Stacja trzecia
Jezus pada po raz pierwszy pod ciężarem krzyża
Bóg włożył Nań grzechy wszystkich nas… Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich (Iz 53, 6).
Jezus upada pod krzyżem. Trzykrotnie tak będzie upadał na stosunkowo krótkiej przestrzeni drogi krzyżowej. Upada z wycieńczenia. Okrwawione biczowaniem ciało, głowa w cierniowej koronie — wszystko to sprawia, że brak Mu sił. Upada więc, a krzyż przygniata Go swoim ciężarem do ziemi. Trzeba powrócić do słów proroka, który z perspektywy stuleci widzi ten upadek tak, jakby oglądał go własnymi oczyma. A widząc upadającego pod ciężarem krzyża Sługę Jahwe, ukazuje właściwą przyczynę upadku: oto Bóg włożył Nań grzechy wszystkich nas. To grzechy przygniotły do ziemi Boskiego Skazańca. To one stanowią o ciężarze krzyża, który dźwiga na swoich barkach. To grzechy przyczyniły się do Jego upadku. Chrystus z trudem dźwiga się, ażeby iść dalej. Eskortujący Go żołnierze krzykiem i uderzeniami starają się Go do tego pobudzić. Po chwili pochód rusza w dalszą drogę. Upadek i powstanie.
W ten sposób Odkupiciel świata przemawia bez słów do wszystkich, którzy upadają. Wzywa ich do powstania. On sam, w swoim ciele poniósł nasze grzechy na drzewo, abyśmy przestali być uczestnikami grzechów, a żyli dla sprawiedliwości — Krwią Jego ran zostaliśmy uzdrowieni (1 P 2, 24).
Chryste, upadający pod ciężarem naszych win
i powstający dla naszego usprawiedliwienia,
prosimy Cię,
pomóż nam i wszystkim, których przygniata grzech,
powstać i iść.
Daj nam moc Ducha,
abyśmy z Tobą dźwigali krzyż własnej słabości.
Tobie, Jezu obarczony ciężarem naszych win,
nasza cześć i miłość na wieki wieków.
Amen.
Stacja czwarta
Jezus spotyka swoją Matkę
Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca (Łk 1, 30-33).
Maryja pamiętała te słowa. Często w głębi serca do nich wracała. I może wtedy, kiedy na drodze krzyżowej spotkała swego Syna, te właśnie słowa odezwały się w Niej ze szczególną siłą. Będzie panował… Panowaniu Jego nie będzie końca… — tak mówił Zwiastun. A oto teraz widzi, że Jej Syn skazany na śmierć dźwiga krzyż, ażeby na nim umrzeć. Po ludzku mogła pytać: Jakże tedy wypełnią się te słowa? W jaki sposób ma panować w domu Dawidowym? W jaki sposób królestwu Jego nie będzie końca? Po ludzku tak. Maryja jednak pamięta, że wówczas, przy zwiastowaniu, kiedy usłyszała to wszystko, odpowiedziała: Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa (Łk 1, 38).
Teraz widzi, że to słowo wypełnia się jako słowo krzyża. Po macierzyńsku głęboko cierpi, odpowiada jednakże tak, jak wówczas, przy zwiastowaniu: Niech Mi się stanie według twego słowa.
W ten sposób po macierzyńsku bierze krzyż z Boskim Skazańcem. Na drodze krzyżowej objawia się jako Matka Odkupiciela świata. Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do tej, co mnie przytłacza (Lm 1, 12). Tak mówi Bolejąca Matka — Służebnica posłuszna do końca, Matka Odkupiciela świata.
O Maryjo, która podążałaś
krzyżową drogą swego Syna,
w bólu matczynego serca,
pomna na swoje fiat,
ufając, że Ten, dla którego nie ma nic niemożliwego,
mocen jest wypełnić obietnice,
wypraszaj nam i ludziom przyszłych wieków,
łaskę zawierzenia miłości Boga.
Spraw, abyśmy w obliczu cierpienia, odrzucenia i próby,
nawet długotrwałej i bolesnej,
nie wątpili o Jego miłości.
Twemu Synowi
cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków.
Amen.
Stacja piąta
Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść Krzyż Jezusowi
Cyreneusza pod ciężar krzyżowy przyjmuje Jezus… Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien
Przymusili Szymona. Żołnierze z Piłatowej eskorty uczynili tak z obawy, że wycieńczony Skazaniec nie doniesie krzyża na Golgotę i nie będą mogli wykonać na Nim wyroku ukrzyżowania. Szukali człowieka, który by pomógł Mu dźwigać krzyż. Wzrok ich padł na Szymona. Jego przymusili, ażeby dźwigał krzyż wraz z Jezusem. Zapewne nie chciał i opierał się. Dźwiganie krzyża wspólnie ze Skazańcem mogło być odebrane przez innych jako czyn ubliżający godności wolnego człowieka. Kiedy wziął krzyż, ażeby go nieść wspólnie z Jezusem, uczynił to poniekąd wbrew swojej woli. I oto słyszymy w pieśni wielkopostnej następujące słowa: Cyreneusza pod ciężar krzyżowy przyjmuje Jezus. Te słowa oznaczają całkowitą zmianę perspektywy: Boski Skazaniec jawi się jako Ktoś, kto poniekąd obdarza krzyżem. Czyż to nie jest Ten sam, który kiedyś powiedział: Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien (Mt 10, 38)? A więc Szymon jest obdarowany. Stał się godzien.
To, co w oczach tłumu mogło ubliżać jego godności, w perspektywie odkupienia nadało mu nową godność. Syn Boży uczynił go szczególnym uczestnikiem swego zbawczego dzieła. Czy to dociera do jego świadomości? Ewangelista Marek określa Szymona z Cyreny jako ojca Aleksandra i Rufusa (15, 21). Jeżeli synowie Szymona byli znani w pierwotnej gminie chrześcijańskiej, to można sądzić, że on sam dźwigając krzyż uwierzył w Chrystusa. Od przymusu przeszedł do gotowości, jakby wewnętrznie dotknięty tymi słowami: Kto nie dźwiga krzyża swego ze Mną, nie jest Mnie godzien. Niosąc krzyż, usłyszał poniekąd Ewangelię krzyża. Ewangelia ta przemawia odtąd do wielu, wielu Cyrenejczyków, którzy w ciągu dziejów świata są wezwani, aby dźwigać krzyż wraz z Jezusem.
Chryste, który obdarzyłeś Szymona z Cyreny
godnością nosiciela Twojego krzyża,
przyjmij również nas pod jego ciężar,
przyjmij wszystkich ludzi,
i daj wszystkim łaskę gotowości.
Spraw, abyśmy nie odwracali oczu od tych,
którzy zmagają się z krzyżem choroby,
osamotnienia, głodu czy niesprawiedliwości.
Uczyń, byśmy jedni drugich brzemiona nosząc,
stawali się świadkami Ewangelii krzyża,
prawdziwie wiarygodnymi świadkami Ciebie,
który żyjesz i królujesz na wieki wieków.
Amen.
Stacja szósta
Weronika ociera twarz Jezusowi
Weronika nie jest nigdzie po imieniu nazwana w Ewangeliach. Chociaż są wymienione z imienia różne niewiasty z otoczenia Chrystusa, takiego imienia nie wspomniano. Może być więc, że imię to powstało w związku z tym, co uczyniła. Oto, jak głosi tradycja, na kalwaryjskiej drodze przedarła się wśród eskorty otaczającej Chrystusa i chustą otarła z potu i krwi Jego twarz. Kiedy odjęła chustę, pokazało się na niej odbicie oblicza Chrystusa; odbicie wierne — vera icona. I może stąd pochodzi także jej imię — Weronika. Jeżeli tak jest, to imię, które upamiętnia czyn tej kobiety, równocześnie zawiera najgłębszą prawdę o niej samej.
Kiedyś Chrystus wziął w obronę niewiastę grzeszną, która wylała oliwę na Jego nogi i ocierała je włosami, co wywołało sprzeciw otaczających. Powiedział: Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie? Dobry uczynek spełniła względem Mnie. (…) Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to uczyniła (Mt 26, 10. 12). Można by te słowa zastosować też do Weroniki. Odsłania się wówczas głęboka wymowa wydarzenia. Odkupiciel świata obdarzył Weronikę podobieństwem swojej twarzy. Chusta, na której odbiło się oblicze Chrystusa, staje się przesłaniem. Mówi poniekąd: Oto jak każdy dobry czyn, czyn prawdziwej miłości bliźniego, utrwala podobieństwo Odkupiciela świata w duszach tych, którzy go spełniają. Czyny miłości nie przemijają. Każdy gest dobroci, zrozumienia, służby pozostawia w sercu człowieka niezatarty ślad — coraz pełniejsze podobieństwo do Tego, który ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi (Flp 2, 7). Tak tworzy się tożsamość — prawdziwe imię człowieka.
Panie, Jezu Chryste,
który przyjąłeś gest
bezinteresownej miłości kobiety
i sprawiłeś w zamian,
że pokolenia wspominają ją pod imieniem Twego oblicza,
daj, aby dzieła nasze
i wszystkich, którzy po nas przyjdą,
czyniły nas podobnymi do Ciebie
i pozostawiały światu odbicie
Twojej nieskończonej miłości.
Tobie, Jezu, odblasku chwały Ojca,
chwała i cześć na wieki wieków.
Amen.
Stacja siódma
Jezus upada po raz drugi
Ja (…) jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu (Ps 22 [21], 7).
Kiedy widzimy Jezusa upadającego po raz drugi pod krzyżem, przychodzą na pamięć te słowa Psalmu. Oto leży w prochu ziemi Skazaniec, przygnieciony ciężarem swojego krzyża. Siły coraz bardziej opuszczają. Z trudem dźwiga się, ażeby iść dalej. Co nam, grzesznym ludziom, mówi ten drugi upadek? Bardziej jeszcze niż pierwszy zdaje się wzywać do powstania — do powtórnego powstania na naszej drodze krzyżowej.
Napisał Cyprian Norwid: Nie za sobą z krzyżem Zbawiciela, a za Zbawicielem z krzyżem swoim. To zwięzłe wezwanie mówi bardzo wiele. Wyjaśnia, w jakim znaczeniu chrześcijaństwo jest religią krzyża. Wskazuje, że w tym miejscu spotyka się każdy człowiek z Chrystusem dźwigającym krzyż i pod krzyżem upadającym. Na swej kalwaryjskiej drodze Chrystus spotyka się z każdym człowiekiem i również poprzez swoje upadki pod krzyżem nie przestaje głosić Dobrej Nowiny.
Przez dwa tysiące lat ta Ewangelia krzyża przemawia do człowieka. Przez dwadzieścia wieków podnoszący się z upadku Chrystus spotyka się z upadającym człowiekiem. Na przestrzeni dwóch tysiącleci wielu doświadczyło, że upadek nie oznacza końca drogi. W tym spotkaniu ze Zbawicielem wielu usłyszało Jego zapewnienie: Wystarczy ci mojej łaski. Moc bowiem w słabości się doskonali (2 Kor 12, 9). Powstawali umocnieni i przekazywali światu słowo nadziei płynącej z krzyża. Dziś, przekraczając próg nowego tysiąclecia, trzeba abyśmy wnikali w treść tego spotkania. Trzeba, aby nasze pokolenie zaniosło przyszłym wiekom Dobrą Nowinę o powstawaniu w Chrystusie.
Panie, Jezu Chryste,
który upadasz pod ciężarem grzechu człowieka
i powstajesz, aby wziąć grzech na siebie i go zgładzić,
daj nam, słabym ludziom,
siłę do niesienia krzyża codzienności,
abyśmy, dźwigając się z naszych upadków,
nieśli Ewangelię o Twojej zbawczej mocy
pokoleniom, które przyjdą po nas.
Tobie, Jezu, podporo naszej słabości,
cześć i chwała na wieki wieków.
Amen.
Stacja ósma
Jezus spotyka niewiasty Jerozolimskie płaczące nad Nim
Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? (Łk 23, 28-31).
Oto słowa, jakie skierował Jezus do niewiast jerozolimskich, które płakały wyrażając współczucie dla Skazańca. Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i synami waszymi. Z pewnością trudno było wtedy zrozumieć, co znaczą te słowa. Zawierały proroctwo, które już niedługo miało się urzeczywistnić. Niedawno Jezus płakał nad Jerozolimą, przewidując straszny los, jaki miał ją spotkać. Teraz zdaje się również nawiązywać do tego przewidywania: Płaczcie nad synami waszymi… Płaczcie, bo oni właśnie będą świadkami i uczestnikami zburzenia Jerozolimy — tej Jerozolimy, która nie poznała czasu nawiedzenia swego (Łk 19, 34).
Jeżeli dziś, gdy idziemy za Chrystusem po krzyżowej drodze, budzi się w naszych sercach współczucie dla Jego cierpienia, nie możemy zapominać o tamtym napomnieniu. Jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?» Oto dla naszego pokolenia przełomu tysiącleci nadeszła pora nie tyle, by płakać nad umęczonym Chrystusem, ile by «rozpoznać czas nawiedzenia swego. Już zabłysła jutrzenka zmartwychwstania. Oto teraz czas upragniony, oto teraz dzień zbawienia (2 Kor 6, 2).
Do każdego z nas Chrystus kieruje słowa Apokalipsy: Oto stoję u drzwi i kołaczę. Jeśli kto posłyszy mój głos i drzwi otworzy, wejdę do niego i będę z nim wieczerzał, a on ze Mną. Zwycięzcy dam zasiąść ze Mną na moim tronie, jak i Ja zwyciężyłem i zasiadłem z mym Ojcem na Jego tronie (3, 20-21).
Chryste, który przyszedłeś na ten świat,
aby nawiedzić wszystkich, którzy oczekują zbawienia,
spraw, by nasze pokolenie
poznało czas nawiedzenia swego
i miało udział w owocach Twego odkupienia.
Nie dozwól, aby nad nami i nad ludźmi nowego wieku
rozlegał się płacz, jako nad tymi,
którzy odrzucili dłoń miłosiernego Ojca.
Tobie, Jezu, zrodzony z Dziewicy, Córy Syjonu,
cześć i chwała na wieki wieków.
Amen.
Stacja dziewiąta
Jezus upada po raz trzeci
On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie, uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci — i to śmierci krzyżowej (Flp 2, 6-8).
Oto ponownie Chrystus leży przytłoczony do ziemi ciężarem krzyża. Tłum patrzy, ciekawy, czy jeszcze potrafi się dźwignąć spod tego ciężaru. Ten trzeci upadek pod krzyżem zdaje się to właśnie wyrażać: Wyniszczenie — kenosis Syna Bożego. Uniżenie pod krzyżem. Mówił uczniom, że przyszedł nie aby Mu służono, ale aby służyć (Mt 20, 28). W Wieczerniku, pochylając się do ziemi i umywając im nogi, pragnął ich oswoić z tym swoim uniżeniem. Padając pod krzyżem po raz trzeci, na nowo wielkim głosem ogłasza nam wszystkim swoją tajemnicę. Usłyszmy Jego głos! Ten Skazaniec, leżący pod ciężarem krzyża w pobliżu miejsca kaźni, mówi do nas: Ja jestem drogą, prawdą i życiem (J 14, 6). Kto idzie za Mną, nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia (J 8, 12).
Niech nas nie myli widok bezsilnego Skazańca leżącego pod krzyżem. Ten zewnętrzny przejaw zbliżającej się śmierci prawdziwie kryje w sobie światło życia.
Panie Jezu Chryste,
który przez swe uniżenie pod krzyżem
objawiłeś światu, jaka jest cena jego odkupienia,
daj ludziom trzeciego tysiąclecia
światło wiary,
aby rozpoznając w Tobie
cierpiącego Sługę Boga i człowieka,
mieli odwagę podążać tą samą drogą,
która przez krzyż i wyniszczenie
wiedzie do życia na wieki.
Tobie, Jezu, podporo naszej słabości,
cześć i chwała na wieki wieków.
Amen.
Stacja dziesiąta
Jezus z szat obnażony
Gdy skosztował, nie chciał pić (Mt 27, 34).
Nie chciał odurzających środków, które zakłóciłyby Jego świadomość podczas agonii krzyżowej. Chciał konać na krzyżu świadomie, spełniając posłannictwo, jakie otrzymał od Ojca. Było to przeciwne metodom, jakie stosowali żołnierze wyznaczeni do egzekucji. Mając za zadanie przybić do krzyża skazańca, starali się obniżyć jego wrażliwość na ból i odebrać świadomość. W przypadku Chrystusa nie mogło tak być. Jezus wie, że Jego krzyżowa śmierć ma być przebłagalną ofiarą. Dlatego pragnie zachować świadomość do końca. Bez niej nie mógłby w sposób całkowicie wolny przyjąć pełnej miary cierpienia. Oto ma wstąpić na krzyż, by złożyć ofiarę Nowego Przymierza. Kapłan. Przez własną swą krew ma wejść do wiecznych przybytków, dokonawszy odkupienia świata (Hbr 9, 12).
Świadomość i wolność. Nierozerwalne atrybuty działania w pełni ludzkiego. Świat zna wiele sposobów osłabiania woli i ograniczania świadomości. Trzeba ich strzec przed każdym zagrożeniem. Nawet uprawnione wysiłki, aby zmniejszyć ból, muszą być podejmowane zawsze z poszanowaniem godności człowieka.
Trzeba głęboko wniknąć w tę ofiarę Chrystusa, trzeba się z nią zjednoczyć, aby nie ulec, nie pozwolić, by życie i śmierć utraciły swoją wartość.
Panie Jezu,
który z całkowitym oddaniem przyjąłeś krzyżową śmierć
dla naszego zbawienia,
uczyń nas i wszystkich ludzi na świecie
uczestnikami Twojej krzyżowej ofiary,
aby nasze istnienie i działanie
miało kształt wolnego i świadomego współudziału
w Twoim dziele zbawienia.
Tobie, Jezu, Kapłanie i Ofiaro,
cześć i chwała na wieki wieków.
Amen.
Stacja jedenasta
Jezus przybity do krzyża
Przebodli ręce moje i nogi moje, policzyć mogę wszystkie moje kości (Ps 22 [21], 17-18).
Spełniają się słowa proroka. Rozpoczyna się egzekucja. Uderzenia katów przytłaczają do drzewa krzyża ręce i nogi Skazańca. W nadgarstki dłoni zostają przemocą wtłoczone gwoździe. Na tych gwoździach będzie wisiał Skazaniec w niewypowiedzianych mękach agonii. Niewymowne cierpienie
przenika żywe ciało i czułą duszę Chrystusa. Razem z Nim zostają ukrzyżowani dwaj prawdziwi złoczyńcy — po prawej i po lewej stronie. Wypełnia się proroctwo: W poczet złoczyńców został zaliczony (Iz 53, 12). Teraz, kiedy oprawcy podniosą krzyż, rozpocznie się konanie, które będzie trwało trzy godziny. Trzeba było, ażeby wypełniło się i to słowo: A Ja, gdy zostanę nad ziemię wywyższony, przyciągnę wszystkich do siebie (J 12, 32). Czym przyciąga ten konający na krzyżu Skazaniec? Z pewnością sam obraz niewypowiedzianego cierpienia mógł budzić współczucie. Jednak współczucie to za mało, aby związać swe życie z Tym, który zawisł na krzyżu. A więc czym tłumaczyć, że ten przerażający widok przyciąga kolejne pokolenia tych, którzy krzyż uczynili znakiem swojej wiary — mężczyzn i kobiet, którzy przez wieki pod tym znakiem żyli i oddawali życie? Chrystus przyciąga do krzyża potęgą miłości — Miłości Bożej, która nie cofnęła się przed oddaniem siebie bez reszty; Miłości nieskończonej, która na drzewie krzyża wyniosła nad ziemię ciężar Chrystusowego ciała, aby zrównoważyć ciężar starodawnej winy; Miłości nieogarnionej, która wypełniła wszelki brak miłości i pozwoliła człowiekowi na nowo ukryć się w dłoniach miłosiernego Ojca.
Niech wywyższony na krzyżu Chrystus przyciągnie i nas, ludzi przełomu tysiącleci! W cieniu krzyża postępujmy drogą miłości, bo i Chrystus nas umiłował i samego siebie wydał za nas w ofierze i dani na wdzięczną wonność Bogu (Ef 5, 2)
Chryste wywyższony,
Miłości ukrzyżowana,
napełnij nasze serca swoją miłością,
abyśmy w Twoim krzyżu rozpoznali znak
naszego odkupienia
i przyciągnięci do Twych ran
żyli i umierali z Tobą,
który żyjesz i królujesz z Bogiem Ojcem
w jedności Ducha Świętego,
przez wszystkie wieki wieków.
Amen.
Stacja dwunasta
Jezus umiera na Krzyżu
Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34).
W apogeum cierpienia Chrystus nie zapomina o człowieku, szczególnie o tym, który stał się przyczyną Jego cierpienia. On wie, że człowiek najbardziej potrzebuje miłości; najbardziej potrzebuje miłosierdzia, które w tym momencie rozlewa się nad światem. Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju (Łk 23, 43). Tak odpowiada Jezus na prośbę wiszącego po prawej stronie przestępcy: Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa (Łk 23, 42). Obietnica nowego życia. To pierwszy owoc męki i rychłej śmierci Chrystusa. Słowo nadziei dla człowieka. U stóp krzyża stała Matka, a obok Niej uczeń — Jan Ewangelista. Jezus mówi: Niewiasto, oto syn Twój, a do ucznia: Oto Matka twoja! I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (J 19, 26-27). Testament dla osób najbliższych sercu. Testament dla Kościoła. Umierający Chrystus pragnie, aby matczyna miłość Maryi objęła wszystkich, za których oddawał życie, całą ludzkość. Potem Jezus powiedział: Pragnę (J 19, 28). To słowo było wyrazem straszliwego pragnienia, które paliło całe Jego ciało. Tylko to jedno słowo mówi wprost o Jego fizycznym cierpieniu. A potem dodaje: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił (Mt 27, 46; Ps 22 [21], 2). To słowa Psalmu, którymi modli się. Zdanie, które wbrew swemu brzmieniu świadczy o najgłębszym zjednoczeniu z Ojcem. W ostatnich chwilach swego ziemskiego życia Jezus zwraca się do Ojca. Odtąd dialog będzie się już toczył tylko pomiędzy Synem, który umiera i Ojcem, który przyjmuje Jego ofiarę miłości. Gdy nadeszła trzecia godzina, Jezus zawołał: Wykonało się! (J 19, 30). Oto dopełniło się dzieło odkupienia. Spełniona już misja, dla której przyszedł na świat. Reszta należy do Ojca: Ojcze, w Twoje ręce powierzam ducha mojego (Łk 23, 46). To powiedziawszy skonał. A oto zasłona przybytku rozdarła się na dwoje… (Mt 27, 51). Miejsce święte świętych w świątyni jerozolimskiej otwiera się w tym momencie, gdy wchodzi do niego Kapłan Nowego i Wiecznego Przymierza.
Panie, Jezu Chryste,
który w chwili konania
nie pozostałeś obojętny na los człowieka
i wraz z ostatnim tchnieniem
z miłością zawierzyłeś miłosierdziu Ojca
ludzi wszystkich czasów
z ich słabościami i grzechami,
napełnij nas i przyszłe pokolenia
Duchem miłości,
aby nasza obojętność nie zniweczyła w nas
owoców Twojej śmierci.
Tobie, Jezu ukrzyżowany, mądrości i mocy Boga,
cześć i chwała na wieki wieków.
Amen.
Stacja trzynasta
Jezus zdjęty z krzyża i powierzony Matce
O, quam tristis et afflicta. Fuit illa Benedicta Mater Unigeniti.
Oddali martwe ciało Syna w ręce Matki. Ewangelie nie opowiadają o Jej przeżyciach w tej chwili. Jakby Ewangeliści chcieli milczeniem uszanować Jej ból, Jej myśli i wspomnienia. A może po prostu uznali, że nie potrafią tego wyrazić. Tylko wielowiekowa pobożność zachowała obraz Piety, aby na wieki utrwalić niewypowiedzianą więź miłości, jaka zrodziła się w sercu Matki w dniu zwiastowania i dojrzewała w oczekiwaniu narodzin Bożego Syna. Tej miłości, która objawiła się w betlejemskiej stajni, była poddana próbie już podczas ofiarowania w świątyni, pogłębiała się razem z wydarzeniami, które Maryja zachowywała i rozważała w swoim sercu (Łk 2, 51). A teraz ta serdeczna więź miłości musiała przerodzić się w to zjednoczenie, które przekracza granice życia i śmierci.
I tak na przestrzeni wieków: zatrzymują się ludzie przy figurze Piety Michała Anioła, klękają przed obrazem Smętnej Dobrodziejki w kościele Franciszkanów w Krakowie, czczą Matkę Siedmiu Boleści, Patronkę Słowacji, adorują Matkę Bolesną w tylu sanktuariach świata. I uczą się tej trudnej miłości, która nie ucieka przed cierpieniem, ale ufnie zawierza miłości Boga, dla którego nie ma nic niemożliwego (Łk 1, 37).
Salve, Regina, Mater misericordiae;
vita, dulcedo et spes nostra, salve.
Ad Te clamamus…
illos tuos misericordes oculos ad nos converte.
Et Iesum, benedictum fructum ventris tui,
nobis post hoc exilium ostende.
Uproś nam łaskę wiary, nadziei i miłości,
abyśmy, tak jak Ty, wytrwali pod krzyżem do końca.
Twemu Synowi, naszemu Zbawcy,
w jedności z Ojcem i Duchem Świętym,
wszelka cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków.
Amen.
Stacja czternasta
Jezus złożony do grobu
Ukrzyżowan umarł i pogrzebion…
Martwe ciało Chrystusa zostało złożone w grobie. Kamień grobowy nie jest jednak ostatecznym przypieczętowaniem Jego dzieła. Ostatnie słowo nie należy do fałszu, nienawiści i przemocy. Ostatnie słowo wypowie Miłość potężniejsza niż śmierć. Jeżeli ziarno pszenicy, wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity (J 12, 24). Grób jest ostatnim etapem obumierania Syna Bożego podczas całego Jego ziemskiego życia; jest znakiem Jego najwyższej ofiary dla nas i dla naszego zbawienia. Ten grób już niebawem stanie się pierwszym znakiem uwielbienia i wywyższenia Syna Bożego w chwale Ojca. Ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, trzeciego dnia zmartwychwstał.
Składając martwe ciało Jezusa do grobu, u stóp Golgoty, Kościół rozpoczyna czuwanie wielkosobotnie. Maryja w głębi serca zachowuje i rozważa mękę swego Syna; niewiasty umawiają się na niedzielny poranek, aby namaścić ciało Zmarłego; uczniowie zbierają się, aby w ukryciu Wieczernika przeczekać dzień szabatowy. To czuwanie zakończy się spotkaniem przy grobie — przy pustym grobie Zbawiciela. Wówczas grób, niemy świadek zmartwychwstania, przemówi. Odwalony kamień, puste wnętrze, leżące płótna — to właśnie ujrzał Jan, który przybył do grobu z Piotrem: Ujrzał i uwierzył (J 20, 8). A wraz z nim uwierzył Kościół, który odtąd przez wieki nie przestaje przekazywać światu tej najważniejszej prawdy swej wiary: Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli (1 Kor 15, 20).
Pusty grób jest znakiem ostatecznego zwycięstwa prawdy nad kłamstwem, dobra nad złem, miłosierdzia nad grzechem, życia nad śmiercią. Pusty grób jest znakiem nadziei, która zawieść nie może (Rz 5, 5). Nadzieja nasza pełna jest nieśmiertelności (Mdr 2, 23).
Panie, Jezu Chryste,
którego Bóg Ojciec mocą Ducha Świętego
wyprowadził z ciemności śmierci
do światłości nowego życia w chwale,
spraw, aby znak pustego grobu
przemawiał do nas i do przyszłych pokoleń
i stawał się źródłem żywej wiary,
ofiarnej miłości
i niezachwianej nadziei.
Tobie, Jezu, obecności ukryta i zwycięska
w historii świata
cześć i chwała przez wszystkie wieki wieków.
Amen.
Rozważanie na zakończenie
Niech Jezus zbliży się do każdego z nas; niech stanie się również naszym towarzyszem wędrówki! Idąc z nami, będzie nam wyjaśniał, że to dla nas wszedł na Kalwarię, za nas poniósł śmierć wypełniając Pisma. Bolesne wydarzenie ukrzyżowania, które przed chwilą rozważaliśmy, stanie się dla nas wymownym tego świadectwem.
Człowiek współczesny bardzo potrzebuje spotkania z Chrystusem ukrzyżowanym i zmartwychwstałym!
Kto, jeśli nie Boski Skazaniec, może pojąć w pełni cierpienie tego, kto spotyka się z niesprawiedliwymi oskarżeniami?
Kto, jeśli nie Król wyszydzony i upokorzony, może zaspokoić oczekiwania tylu mężczyzn i kobiet pozbawionych nadziei i godności?
***********************
DROGA KRZYŻOWA
Stacja dziesiąta
Pan Jezus z szat obnażony
Rozważanie
Jezus odarty jest ze swoich szat. Ubranie nadaje człowiekowi jego status społeczny; daje mu miejsce w społeczeństwie, czyni go kimś. Jego publiczne odarcie oznacza, że Jezus nie jest już nikim, jest jedynie wyrzutkiem, wzgardzonym przez wszystkich. Ten moment odarcia przypomina nam wygnanie z raju: Boża chwała opadła z człowieka, który stoi teraz nagi, wystawiony na widok wszystkich, bez odzienia i zawstydzony. Tak więc Jezus po raz kolejny przybiera stan upadłego człowieka. Odarty ze swego odzienia, przypomina nam, że wszyscy utraciliśmy “pierwsze odzienie”, czyli Bożą chwałę. U stóp Krzyża żołnierze ciągną losy aby podzielić między siebie Jego skromną własność, jego ubranie. Ewangeliści opisują tę scenę słowami zaczerpniętymi z Psalmu 22,19; czyniąc tak przekazują nam tę samą wieść, którą przekazał Jezus swym uczniom w drodze do Emmaus: że wszystko dzieje się “zgodnie z Pismem”. Nic nie jest zwykłym zbiegiem okoliczności; wszystko, co się dzieje, zawarte jest w Słowie Bożym i dokonuje się na mocy Jego boskiego planu. Pan nasz przechodzi przez wszystkie etapy i kroki upadku człowieka ze stanu łaski, a przy tym każdy z tych kroków, pomimo całej swej goryczy, staje się krokiem ku naszemu odkupieniu: tak właśnie niesie On do domu zagubioną owcę. Nie zapomnijmy, że Jan mówi, iż losy rzucono o tunikę Jezusa, “która nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu” (J 19,23). Możemy odczytać to jako odwołanie to szaty Najwyższego Kapłana, która była “tkana z jednej nici”, bez szwów (Józef Flawiusz, A. III, 161). On bowiem, Ukrzyżowany, jest prawdziwym Najwyższym Kapłanem.
Modlitwa
Panie Jezus, zostałeś odarty ze swego odzienia, wystawiony na zawstydzenie, wyrzucony ze społeczeństwa. Przyjąłeś na siebie wstyd Adama i uzdrowiłeś go. Przyjąłeś na siebie także cierpienie i potrzeby biednych, wyrzutków tego świata. I właśnie w ten sposób wypełniłeś słowa proroków. W ten sposób nadajesz sen pozornemu bezsensowi. W ten sposób pozwalasz nam pojąć, że Twój Ojciec podtrzymuje Ciebie, nas i cały świat w swych rękach. Daj nam głęboki szacunek do człowieka na każdym etapie jego egzystencji i we wszystkich sytuacjach, w których go spotykamy. Przyodziej nas światłem swojej łaski.
Stacja jedenasta
Pan Jezus zostaje przybity do Krzyża
Rozważanie
Jezus zostaje przybity do Krzyża. Całun turyński daje nam pojęcie o niewiarygodnym okrucieństwie tej procedury. Jezus nie wypił oszałamiającej żółci, którą mu podano: z wolnej woli przyjmuje na siebie cały ból Ukrzyżowania. Cał jego ciało jest umęczone; spełniły się słowa Psalmu: “Ja zaś jestem robak, a nie człowiek, pośmiewisko ludzkie i wzgardzony u ludu.” (Ps 22,7). “Jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony … On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści” (Iz 53,3n). Zatrzymajmy się przed tym obrazem bólu, przed cierpieniem Syna Bożego. Spoglądajmy na Niego w chwilach wyniosłości i przyjemności, aby uczyć się przestrzegać granic i aby dojrzeć powierzchowność wszelkich dóbr czysto materialnych. Spoglądajmy na niego w chwilach prób i trudności i zobaczmy, że właśnie wtedy jesteśmy najbliżej Boga. Spróbujmy dojrzeć Jego twarz w ludziach, którzy mogą wydawać się niczym. Gdy stoimy przed skazanym Panem, który nie posłużył się swoją mocą, aby zejść z Krzyża, ale wytrzymał cierpienie do końca, pojawia się jeszcze jedna myśl. Ignacy z Antiochii, więzień w okowach za wiarę w jego Pana, chwalił chrześcijan ze Smyrny za ich niezwyciężoną wiarę: mówi on, że byli oni niejako przybici z ciałem i krwią do Krzyża Pana Jezusa Chrystusa (1,1). Przybijmy się do Niego, odrzucając pokusę stania z boku albo przyłączenia się do tych, którzy szydzą z Niego.
Modlitwa
Panie Jezu Chryste, pozwoliłeś się przybić do Krzyża, przyjmując straszliwe okrucieństwo tego cierpienia, wyniszczenie Twego ciała i Twojej godności. Pozwoliłeś się przybić w pełnej świadomości; nie próbowałeś uciec lub umniejszyć swego cierpienia. Obyśmy nigdy nie uciekali od tego, do czego jesteśmy powołani. Pomóż nam pozostać wiernymi Tobie. Pomóż nam zdemaskować fałszywą wolność, która odsunęłaby nas od Siebie. Pomóż nam przyjąć twoją “wiążącą” wolność i “przywiązanym” mocno do Ciebie, odkryć prawdziwą wolność.
Stacja dwunasta
Pan Jezus na Krzyżu umiera
Rozważanie
W grece i łacinie, dwóch ówczesnych językach międzynarodowych oraz w hebrajskim, języku Narodu Wybranego, nad Krzyżem Jezusa umieszczono napis, wskazujący, kim jest: Król Żydów, obiecany Syn Dawida. Piłat, niesprawiedliwy sędzia, stał się prorokiem mimo woli. Królowanie Jezusa zostało oznajmione wobec całego świata. Jezus sam nie przyjął tytułu “Mesjasza”, ponieważ sugerowałby on błędne, ludzkie pojęcie o władzy i wybawieniu. A jednak teraz tytuł ten może być publicznie ukazany ponad Ukrzyżowanym Chrystusem. Jest on istotnie królem świata. Teraz jest naprawdę “wzniesiony wysoko”. Spadając w otchłań wzniósł się na wysokość. Wypełnił teraz radykalnie przykazanie miłości, dokonał ofiarowania samego siebie i w ten sposób jest teraz objawieniem prawdziwego Boga, Boga, który jest miłością. Wiemy teraz, kim jest Bóg. Wiemy teraz, czym jest prawdziwe królowanie. Jezus modli się Psalmem 22, który rozpoczyna się od słów: “Boże, mój Boże, czemuś mnie opuścił?” (Ps 22,2). Przyjmuje na siebie całe cierpienie ludu Izraela, całej cierpiącej ludzkości, dramat ciemności Bożej i sprawia, że Bóg staje się obecny w każdym miejscu, gdzie wydaje się całkowicie wyrugowany i nieobecny. Krzyż Jezusa jest wydarzeniem kosmicznym. Świat skrywa mrok, gdy Syn Boży wydany zostaje śmierci. Ziemia drży. A na Krzyżu rodzi się Kościół pogan. Rzymski setnik rozumie to i wyznaje Jezusa jako Syna Bożego. Z Krzyża triumfuje On – wciąż na nowo.
Modlitwa
Panie Jezus Chryste, w godzinie Twojej śmierci słońce się zaćmiło. Wciąż na nowo jesteś przybijany do Krzyża. W obecnej chwili historycznej żyjemy w Bożej ciemności. Poprzez Twoje ogromne cierpienia i zło ludzi twarz Boga, Twoja twarz, wydaje się zasłonięta, nierozpoznawalna. A jednak, na krzyżu objawiłeś siebie. Właśnie będąc tym, który cierpi i kocha, jesteś wywyższony. Zatriumfowałeś wniesiony wysoko na Krzyżu. Pomóż nam rozpoznać Twoją twarz w tej godzinie ciemności i ucisku. Pomóż nam wierzyć w Ciebie i iść za Tobą w naszej godzinie ciemności i troski. Ukaż się raz jeszcze światu w tej godzinie. Ukaż nam swoje zbawienie.
Stacja trzynasta
Ciało Jezusa zdjęte z Krzyża
Rozważanie
Jezus umarł. Z Jego serca, przeszytego włócznią rzymskiego żołnierza, płynie krew i woda: tajemniczy obraz strumienia sakramentów, Chrztu i Eucharystii, przez które Kościół nieustannie odradza się z otwartego serca Pana. Nogi Jezusa nie zostały połamane, tak jak nogi dwóch ludzi wraz z Nim ukrzyżowanych. Objawia się przez to jako prawdziwy baranek paschalny, z którego kości nie wolno było ai jednej złamać (por. Wj 12,46). Teraz zaś, przy końcu Jego cierpień, jest jasne, że pomimo grozy, która przejęła ludzkie serca, pomimo władzy nienawiści i tchórzostwa, ani przez chwilę nie był sam. Są tam ci, którzy pozostali wierni razem z nim. Pod krzyżem stoi Maryja, Jego Matka, siostra jego Matki, Maria, Maria Magdalena i uczeń, którego miłował. Pojawia się bogaty człowiek, Józef z Arymatei: bogaczowi udaje się przejść przez ucho igielne, gdyż Bóg udzielił mu łaski. Chowa on Jezusa w swoim własnym pustym grobie, w ogrodzie. W momencie pochówku Jezusa cmentarz staje się ogrodem, ogrodem, z którego wyrzucony został Adam, gdy porzucił pełnię życia, swego Stwórcę. Grób w ogrodzie jest symbolem tego, że panowanie śmierci ma się zakończyć. Przychodzi także członek Sanhedrynu, Nikodem, ten któremu Jezus oznajmił tajemnicę odrodzenia z wody i z Ducha. Nawet w Sanhedrynie, który zawyrokował Jego śmierć, jest człowiek wierzący, ktoś, kto zna i uznaje Jezusa po Jego śmierci. W tej godzinie niezmiernego smutku, ciemności i rozpaczy, tajemniczo obecne jest światło nadziei. Ukryty Bóg jest nieustannie Bogiem życia, bliskim nam. Nawet w nocy śmierci Pan w dalszym ciągu jest naszym Panem i Zbawcą. Kościół Jezusa Chrystusa, Jego nowa rodzina, zaczyna nabierać kształtu.
Modlitwa
Panie, zszedłeś w ciemności śmierci. Ale Twoje ciało złożone jest w dobre ręce i owinięte białym całunem (Mt 27,59). Wiara nie umarła do cna; słońce nie całkiem zaszło. Jak często wydaje się, że śpisz? Jak łatwo jest nam odstąpić i powiedzieć sobie: “Bóg nie żyje”. W godzinie ciemności pomóż nam poznać, że ciągle tu jesteś. Nie porzucaj nas, gdy ulegamy pokusie utraty ducha. Pomóż nam nie zostawiać Ciebie. Daj nam wierność pozwalającą przezwyciężyć chwile zamętu oraz miłość gotową objąć Cię w Twojej całkowitej bezradności, tak jak Twoja Matka, która raz jeszcze przytula Cię do swej piersi. Pomóż nam, biednym i bogatym, prostym i wykształconym, spoglądać ponad własne lęki i uprzedzenia i ofiarować Ci nasze zdolności, nasze serca i nasz czas, i w ten sposób przygotować ogród Zmartwychwstania.
Stacja czternasta
Jezus złożony do grobu
Rozważanie
Jezus, zbezczeszczony i skrzywdzony ze czcią złożony jest do nowego grobu. Nikodem przynosi mieszankę mirry i aloesu, około stu funtów wagi, która wydziela cenny zapach. W samoofiarowaniu Syna, w Jego namaszczeniu w Betanii widzimy “nadmiar”, który przywołuje Bożą miłość, szczodrą i nadobfitą. Bóg ofiaruje siebie bezgranicznie. Jeśli Bożą miarą jest nadobfitość, także i my ze swej strony nie powinniśmy uważać czegokolwiek za zbyt wiele dla Boga. Jest to nauczanie samego Jezusa, w Kazaniu na Górze (Mt 5,20). Powinniśmy jednak pamiętać także słowa świętego Pawła, który mówi, że Bóg “pozwala nam roznosić po wszystkich miejscach woń poznania Chrystusa. Jesteśmy bowiem wonnością Chrystusa” (2Kor 2,14nn). Pośród rozkładu ideologii, nasza wiara po raz kolejny musi być wonią, która sprowadza nas na ścieżkę życia. Właśnie w momencie pogrzebu spełniają się słowa Jezusa: “Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity.” (J 12,24). Jezus jest ziarnem pszenicy, które obumiera. Z tego pozbawionego życia ziarna pszenicy wybija ogromne rozmnożenie chleba, które trwać będzie aż do końca świata. Jezus jest chlebem życia, który może nadobficie nasycić głód całej ludzkości i zapewnić najgłębszy pokarm. Przez swój Krzyż i Zmartwychwstanie wieczne Słowo Boga stało się dla nas ciałem i chlebem. Misterium Eucharystii poblaskuje już w chwili pochówku Jezusa.
Modlitwa
Panie Jezu Chryste, w twoim pogrzebie przyjąłeś śmierć ziarna pszenicy. Stałeś się pozbawionym życia ziarnem pszenicy, które przynosi obfity owoc w każdym wieku i na całą wieczność. Z grobu prześwieca w każdym pokoleniu obietnica ziarna pszenicy, która daje początek prawdziwej mannie, Chlebowi Życia, w którym ofiarujesz nam samego siebie. Wiekuiste Sowo, poprzez swoje Wcielenie i śmierć, stało się Słowem bliskim nam: składasz się w nasze ręce i do naszych serc, tak aby Twoje słowo mogło w nas wzrastać i przynosić owoce. Poprzez śmierć ziarna pszenicy dajesz nam siebie, tak abyśmy i my mogli się ośmielić stracić swe życie po to, aby je odnaleźć, abyśmy także mogli wierzyć w obietnicę ziarna pszenicy. Pomóż nam wzrastać w miłości i czci dla Twej tajemnicy Eucharystii – aby uczynić Ciebie, Chlebie niebieski, źródłem naszego życia. Pomóż nam stać się Twoją “wonią” i roznosić po tym świecie tajemnicze znaki Twojego życia. Tak jak ziarno pszenicy, które wznosi się z ziemi, wysuwając łodygę, a następnie kłos, nie mogłeś pozostać zamknięty w grobie: grób jest pusty, ponieważ On – Ojciec – “nie pozostawił Cię w Otchłani, ani nie pozwolił, by ciało Twe uległo rozkładowi” (Dz 2,31; Ps 16,10 LXX). Nie, nie uległeś rozkładowi. Powstałeś i uczyniłeś miejsce dla naszego przemienionego ciała w samym sercu Boga. Pomóż nam radować się tą nadzieją i nieść ją z radością światu. Pomóż nam stać się świadkami Twojego zmartwychwstania.
********************************
Droga Krzyżowa z Janem Pawłem II
WSTĘP
W Pierwszym Liście św. Piotra czytamy: „(…) w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał, gdyż jest napisane: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty” (1P 1, 15-16). Wielu z naszych braci, którzy poprzedzili nas na drodze wiary w sposób doskonały zrealizowało to piotrowe wezwanie do świętości. Naśladując Jezusa, szczególnie poprzez dźwiganie krzyża powołania, aż po złożenie ofiary z własnego życia osiągnęło radość wieczną. Wśród nich był niewątpliwie św. Jan Paweł II. Niech tych czternaście stacji naśladowania Chrystusa będzie dla nas inspiracją do podjęcia trudu stawania się świętymi.
STACJA I PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY
„Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci: Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz”. (J 21, 18). Te słowa usłyszał św. Piotr, gdy Jezus powierzał mu pieczę nad swą owczarnią. Te same słowa zostały skierowane do Jana Pawła II, gdy w posłuszeństwie Duchowi Świętemu przyjmował decyzję kardynałów, pamiętnego konklawe roku 1978. To przyjęcie woli Bożej całkowicie odmieniło jego życie. Nie mógł już wrócić do umiłowanej Ojczyzny Polski, do przyjaciół, którzy pozostali w kraju walczącym o wolność, do środowiska studentów, dla których był Wujkiem. Od tej chwili miał żyć i umierać dla całego Kościoła. Posłuszne przyjęcie woli Bożej w życiu św. Jana Pawła II zaowocowało nie tylko jego osobistą świętością, ale także pociągnęło wielu ludzi do Chrystusa. A ty, jak odpowiadasz na natchnienia, które Bóg kieruje do twojego serca?
STACJA II PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
„Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je.” (Mt 10,38-39). Jeden z najdłuższych w historii Kościoła pontyfikatów przepełniony cierpieniem. Długie lata życia papieża Jana Pawła, to także długie lata zmagania się z chorobą, to dźwiganie krzyża coraz bardziej słabnącego ciała. Papież nigdy jednak nie skarżył się, nie rezygnował z zadań, które stawiała przed nim Opatrzność. Każdy dzień rozpoczynał wczesnym rankiem i kończył późnym wieczorem, wypełniając go modlitwą, z której płynęła nadprzyrodzona siła do pracy. Tam, gdzie jest prawdziwa miłość Boga i bliźniego, nie ma już miejsca na użalanie się nad sobą. A ty, ile czasu w ciągu dnia poświęcasz na modlitwę i czyny miłości, a ile na pielęgnowanie swojego cierpienia?
STACJA III PAN JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA POD KRZYŻEM
W życiu każdego człowieka przychodzą takie chwile, które całkowicie zmieniają jego życie. W jednym momencie to, co było do tej pory oczywiste, co było naturalną koleją rzeczy, spełnianiem marzeń, gwałtownie zostaje przerwane. Dla dwudziestoletniego Karola Wojtyły takim wydarzeniem był niewątpliwie wybuch II wojny światowej. W jednej chwili rozpoczęte studia polonistyczne oraz marzenia o aktorstwie stały się jedynie wspomnieniem z niedalekiej przeszłości. Po wielu latach papież Jan Paweł II tak wspominał te wydarzenia: „Odkrywając słowo poprzez studia literackie czy językowe, nie mogłem nie przybliżyć się do tajemnicy Słowa – tego Słowa, o którym mówimy codziennie w modlitwie „Anioł Pański”: „Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas” (J 1, 14). Później zrozumiałem, że te studia polonistyczne przygotowały we mnie grunt pod inny kierunek zainteresowań i studiów: mam na myśli filozofię i teologię.” (Dar i tajemnica). Człowiekowi może wydawać się, że to co go spotyka jest jedynie splotem jakiś niezwiązanych ze sobą wydarzeń. Im są trudniejsze tym bardziej się buntuje. Dobrze, jeśli stawia pytania o ich sens i szuka odpowiedzi w Bogu. Gorzej, gdy odrzuca Boga, bo wtedy pozostaje jedynie rozpacz. Jeśli przychodzą na ciebie jakieś cierpienia, których dziś nie rozumiesz, zaufaj Bogu i uwierz, że ma On moc nawet z najgorszego zła wyprowadzić dobro.
STACJA IV PAN JEZUS SPOTYKA SWOJĄ MATKĘ
Matka odgrywa ogromną rolę w życiu każdego człowieka. Karol Wojtyła swoją mamę stracił, gdy miał niespełna 9 lat, mimo to z wdzięcznością mówił o jej wkładzie w jego religijne wychowanie. Od dzieciństwa miał też świadomość, że nieustannie czuwa nad nim ta Matka, którą Jezus pozostawił Janowi. Tuż po śmierci Emilii Wojtyły, ojciec Karola zabrał swoich synów do Kalwarii Zebrzydowskiej, aby tam przed cudownym obrazem Maryi powierzyć ich Jej opiece. Pobożność maryjna wyniesiona z domu rodzinnego zaowocowała całkowitym oddaniem się jej opiece w życiu kapłańskim, biskupim i papieskim. Po zamachu 13 maja 1981 roku, papież powiedział: „To był prawdziwy cud i wiem, Komu go zawdzięczam. Jedna ręka trzymała pistolet, a inna prowadziła kulę”. Matka, która nigdy nie zawodzi, ale zawsze ochrania swoje dzieci. Jeśli przeżywasz chwile samotności, braku zrozumienia ze strony najbliższych to powtarzaj za Janem Pawłem II „Totus Tuus Maryja!” – „Cały Twój Maryjo!”
STACJA V SZYMON CYRENEJCZYK POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI
W Orędziu na Światowy Dzień Młodzieży 1989 roku Jan Paweł II pisał do młodych: „Każdemu nowemu pokoleniu potrzebni są nowi apostołowie. Macie tu do spełnienia szczególną misję. Wy, młodzi, jesteście pierwszymi apostołami i ewangelizatorami młodzieży, która dziś stoi w obliczu tak wielu niepokojących wyzwań i zagrożeń. Do was przede wszystkim należy apostolstwo w miejscach nauki, pracy i rozrywki, i nikt nie może was w tym zastąpić. Wielu waszych rówieśników nie zna Chrystusa wcale, albo zna Go niedostatecznie. Nie wolno wam zatem zachowywać milczenia i obojętności! Musicie być odważni i mówić o Chrystusie, dawać świadectwo swojej wiary poprzez życie zgodne z duchem Ewangelii. (…) Chrystus wam ufa i liczy na waszą współpracę. (…) Chrystus was potrzebuje! Odpowiedzcie na Jego wezwanie z odwagą i zapałem waszej młodości.” Mimo upływu lat te słowa nie przedawniły się. Dziś może jeszcze bardziej niż przed dwudziestu pięciu laty Chrystus potrzebuje Cyrenejczyków, którzy zaniosą orędzie Jego krzyża, tam, gdzie o krzyżu chce się zapomnieć. Czy twoje życie jest odpowiedzią na to papieskie wezwanie, na wezwanie samego Chrystusa?
STACJA VI ŚWIĘTA WERONIKA OCIERA TWARZ CHRYSTUSOWI
„Szukałem was, a teraz wy przyszliście do mnie i za to wam dziękuję”. Tymi słowami żegnał się umierający papież z rzeszami młodych ludzi zgromadzonych na modlitwie zarówno na placu Św. Piotra jak i w wielu innych miejscach całego świata. Ani ogromne cierpienie związane z nieuleczalną chorobą, ani ból spowodowany naturalnym lękiem przed śmiercią, nie zdołały zagłuszyć w sercu wdzięczności dla drugiego człowieka. Ten kto przez całe życie naśladował swego Mistrza, również w chwili śmierci pozostał Jemu wierny. Chrystus w geście wdzięczności pozostawił odbicie Swego Boskiego Oblicza na chuście Weroniki, a święty Jan Paweł II swoim ostatnim „dziękuję” uwrażliwił niejedno serce. A ty, czy w każdych okolicznościach swojego życia umiesz dziękować Bogu i ludziom za dobro, którego doświadczasz?
STACJA VII PAN JEZUS PO RAZ DRUGI UPADA POD KRZYŻEM
Wybór kierunku studiów, czy określonej drogi życiowej nie zwalnia nikogo z dalszego poszukiwania woli Bożej. Bóg czasem burzy spokój człowieka, stawia na jego drodze przeszkody, dopuszcza nawet upadki, po to, by człowiek zwracał nieustannie swe myśli i pragnienia w stronę Stwórcy. Ksiądz Karol Wojtyła w swym kapłańskim życiu również przeżywał takie chwile, które odrywając go od codziennej posługi duszpasterskiej przygotowywały do całkowitego i bezgranicznego poświęcenia się Bogu. Tak było chociażby z nominacją na biskupa, którą otrzymał niespodziewanie w wieku 38 lat. W konsekwencji tej decyzji musiał pozostawić duszpasterstwo młodzieży akademickiej, aby stać się pasterzem Kościoła krakowskiego. Jeśli stają przed tobą nowe wyzwania, to czy potrafisz dostrzec w nich wolę Bożą?
STACJA VIII PAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
Na zakończenie VIII Światowych Dni Młodzieży w Denver namiestnik Chrystusa takie napomnienie skierował do ludzi młodych: „Biada wam, jeśli nie zdołacie obronić życia. Kościół potrzebuje waszej energii, waszego entuzjazmu, waszych młodzieńczych ideałów, aby przeniknąć całą tkankę społeczną Ewangelią Życia, która przekształci ludzkie serca i struktury społeczne, tak aby powstała cywilizacja prawdziwej sprawiedliwości i miłości. Dziś bardziej niż w przeszłości, w świecie często pozbawionym światła i wyzutym z odwagi, jaką dają szlachetne ideały, ludzie potrzebują nowej, ożywczej duchowości Ewangelii.” Te papieskie, mocne słowa wpisują się w Jezusowe napomnienie wypowiedziane w drodze na kalwarię: „Nie płaczcie nade Mną, płaczcie raczej nad sobą (…)” (Łk 23, 28). Biada ci, jeżeli nie staniesz się prawdziwym świadkami Ewangelii.
STACJA IX PAN JEZUS PO RAZ TRZECI UPADA POD KRZYŻEM
Zło czasem nie pozwala iść dalej. Zmusza do upadku, do pozostawienia na chwilę drogi raz obranej. Nie jest jednak silniejsze od Boga. Pokazało swą słabość 13 maja 1981 roku, gdy niemal śmiertelnie ranny papież wypowiedział słowo „przebaczam”. Ten upadek pod ciężarem krzyża pokazał światu prawdę o miłosierdziu. Cały świat przyglądał się, jak w kilka tygodni po nieudanym zamachu papież poszedł do więzienia, aby spotkać się ze swym oprawcą i osobiście zapewnić go o przebaczeniu. Wielu ludzi wyrządziło ci zło, wielu cię zraniło złym słowem. Jeśli jednak zdobędziesz się na odwagę, aby tak jak św. Jan Paweł II wyciągnąć dłoń i powiedzieć wybaczam, wtedy i w twoim sercu dobro zwycięży nad złem.
STACJA X PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
Każdy człowiek w naturalny sposób chce ukryć swoją słabość. Wstydzimy się, gdy nie potrafimy czegoś zrobić, gdy nie mamy sił, aby pokonać jakąś przeszkodę. Nakładamy różne maski, aby inni ludzie myśleli o nas, jak o najlepszych. Ludzie jednak wyczuwają sztuczność w zachowaniu i nie darzą takich osób zaufaniem. Św. Jan Paweł II do końca pozostawał sobą, nie ukrywał się i nie uciekał przed wzrokiem ludzi, nawet wtedy gdy bardzo cierpiał. W swoje ostatnie na ziemi wielkanocne południe pokazał się wiernym, by im pobłogosławić. Schorowany człowiek, który nie mógł już wypowiedzieć słowa, swoją postawą powiedział najwięcej. Poprzez obnażenie swego cierpienia pokazał światu, jak bardzo człowiek może być zjednoczony z Bogiem w cierpieniu. Jeśli cierpisz, to nie marnuj tego cierpienia, ale złącz je z ofiarą krzyża Chrystusowego i ofiaruj Bogu za siebie i innych.
STACJA XI PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY
W Liście do Galatów św. Paweł wyznał: „(…) aby żyć dla Boga: razem z Chrystusem zostałem przybity do krzyża.” (Ga 2, 19). Gdy wspominamy życie św. Jana Pawła II, widzimy, jak poprzez cierpienie pozwalał przybić się razem z Chrystusem do krzyża. Nieuleczalna, postępująca przez wiele lat choroba powoli unieruchamiała jego ciało. Najbardziej przejmującymi wydają się wydarzenia trwające od Wielkiego Tygodnia do wigilii Niedzieli Miłosierdzia 2005 roku. Ostatnia Droga krzyżowa, przeżyta nie jak dawniej w ruinach Koloseum z rzeszami wiernych, ale w kaplicy Pałacu Apostolskiego z drzewem krzyża w dłoni, ostatnie błogosławieństwo Urbi et orbi, udzielone bez wypowiedzenia słowa i wreszcie ostatnia Msza święta o Bożym Miłosierdziu, odprawiona przy łożu umierającego papieża. A w tym wszystkim ani jednego słowa skargi. W świetle kamer dokonało się prawdziwe misterium męki, śmierci i zmartwychwstania. Czy potrafisz swoją wolę poddać woli Boga, tak aby móc powiedzieć za św. Pawłem: „Teraz zaś już nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.” (Ga 2, 20)?
STACJA XII PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU
Śmierć to rozstanie. Dla bliskich, którzy żegnają się z odchodzącym człowiekiem to może najtrudniejsze wydarzenie w życiu. Tak było w przypadku śmierci Jezusa. W Ewangelii czytamy: „Obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie” (J 19,25-27). Gdyby nie nadzieja Zmartwychwstania, byłby to najbardziej tragiczny moment w życiu Maryi i przyjaciół Jezusa. Kardynał Dziwisz, najbliższy współpracownik Jana Pawła II, tak mówił o momencie śmierci papieża: „Odejście Jana Pawła II do domu Ojca, choć wzbudziło szczery żal i łzy, nie było smutnym wydarzeniem. Było wydarzeniem paschalnym. Śmierć Jana Pawła II pokazała, w jaki sposób Bóg może zwyciężyć w człowieku, który swoje życie oddał na służbę miłości. Ojciec Święty zostawił nam wszystkim i następnym pokoleniom wzruszającą katechezę o życiu, cierpieniu i umieraniu człowieka, który cały swój los zawierzył Bogu.” Czy starasz się żyć tak, aby w chwili twojej śmierci można było wyśpiewać Bogu radosne Te Deum za dobro, które stało się twoim udziałem?
STACJA XIII PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA
Późnym wieczorem 2 kwietnia 2005 roku cały świat pogrążony w modlitewnym czuwaniu usłyszał słowa kard. Leonardo Sandri: „Drodzy Bracia i Siostry. O godzinie 21:37, nasz umiłowany Ojciec Święty Jan Paweł II powrócił do domu Ojca. Módlmy się za Niego”. Krzyż dźwigany przez 85 lat długiego i bogatego życia, stawał się teraz kluczem do bram nieba. Sam papież w Testamencie tak pisał o chwili swej śmierci: „Przyjmując już teraz tę śmierć, ufam, że Chrystus da mi łaskę owego ostatniego Przejścia czyli Paschy. Ufam, że uczyni ją pożyteczną dla tej największej sprawy, której staram się służyć: dla zbawienia ludzi (…).” Jakże Bóg mógłby nie wysłuchać modlitwy tego, który do końca pełnił Jego wolę? Czas przygotowania do pogrzebu stał się czasem modlitwy, zadumy, pojednania, a dla wielu także ponownym odkryciem Miłosierdzia Bożego. Zastanów się, czy dziś po kilku latach od tamtych wydarzeń inspiruje cię życie św. Jana Pawła II do poszukiwania drogi do Boga?
STACJA XIV PAN JEZUS ZŁOŻONY W GROBIE
Po śmierci Jezusa setnik-poganin wyznał z wiarą: „Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym” (Mk 15, 39). W czasie pogrzebu św. Jana Pawła wierni krzyczeli „Santo subito – natychmiast święty”. Jakby przypieczętowaniem i potwierdzeniem wiary zgromadzonego ludu stała się księga Ewangelii rozłożona na trumnie z ciałem Ojca Świętego, która w czasie ceremonii pogrzebowej, została zamknięta podmuchem wiatru. To Boże „wykonało się” zostało dopełnione słowami kardynała Ratzingera, który w homilii pogrzebowej powiedział: „Możemy być pewni, że nasz ukochany Papież stoi teraz w oknie domu Ojca, patrzy na nas i nam błogosławi.” W chwili narodzin otrzymałeś w dzierżawę od Boga coś bardzo cennego – życie. Tylko od ciebie zależy co z nim zrobisz. Mimo wielu przeciwności możesz uczynić go pięknym, by w chwili śmierci móc oddać je Bogu na całą wieczność.
ZAKOŃCZENIE
Krzyż w pewien sposób kształtuje osobowość człowieka. Gdy jest brany na ramiona z wiarą staje się przepustką do nieba. Naznaczone cierpieniem życie Karola Wojtyły wydało nadprzyrodzone owoce, bo zostało złączone z tajemnicą ofiary Chrystusa.
s. Regina Wiedro CSP, Warszawa 2014
*************************************
Droga krzyżowa z Franciszkiem. Piękne rozważania autorstwa francuskiej biblistki
Antoine Mekary for Aleteia
Katolicka Agencja Informacyjna – Redakcja – 14.04.17
Autorką tegorocznych rozważań drogi krzyżowej – której Franciszek będzie przewodniczył w Wielki Piątek w rzymskim Koloseum – jest Anne-Marie Pelletier. Francuska biblistka w 2014 roku otrzymała Nagrodę Ratzingera. Publikujemy tekst rozważań, które przygotowała.
Wprowadzenie
Zatem nadeszła pora. Pielgrzymka Jezusa zakurzonymi drogami Galilei i Judei, spotkanie z cierpiącymi na ciele i na duchu, wiedziona pilną koniecznością głoszenia królestwa Bożego, ta pielgrzymka dobiega swego kresu dzisiaj, w tym miejscu. Na wzgórzu Golgoty. Dzisiaj na drodze stoi krzyż. Jezus nie pójdzie dalej.
Dalej pójść nie można!
Miłość Boga otrzymuje tutaj swą pełną miarę – poza wszelką miarą.
Dziś miłość Ojca, który chce, aby przez Syna wszyscy ludzie zostali zbawieni, posuwa się do ostateczności, tam gdzie braknie nam już słów, gdzie jesteśmy zagubieni, gdzie nasza religijność została wyprzedzona przez nadmiar myśli Bożej.
Na Golgocie, wbrew pozorom chodzi bowiem o sprawę życia. I łaski. I pokoju. Nie chodzi o królestwo zła, które znamy dziś aż nadto, ale o zwycięstwo miłości.
I właśnie pod samym krzyżem chodzi o nasz świat ze wszystkimi jego upadkami i smutkami, jego wezwaniami i buntami, o to wszystko, co woła do Boga dzisiaj, z krajów nędzy i wojny, w rozdartych rodzinach, w więzieniach, na łodziach przepełnionych migrantami…
Tyle łez, tyle nędzy w kielichu, który Syn dla nas wypija.
Tyle łez, tyle nieszczęść, które nie zatracają się w oceanie czasu, ale zbierane są przez Niego, aby zostały przemienione w tajemnicę miłości, w której zło zostaje pochłonięte.
Na Golgocie chodzi o niepokonaną wierność Boga wobec naszego człowieczeństwa.
Tutaj dokonują się narodziny!
Musimy mieć odwagę, by powiedzieć, że radość Ewangelii jest prawdą tej chwili!
Jeśli nasze spojrzenie nie ogarnia tej prawdy, to pozostajemy więźniami sieci cierpienia i śmierci. I czynimy daremną dla nas Mękę Chrystusa.
Modlitwa
Panie, nasze oczy są smutne. A jak Ci towarzyszyć, tak odległemu?
Twoim imieniem jest „Miłosierdzie”. Ale imię to jest szaleństwem.
Niech się rozerwą stare bukłaki naszych serc!
Ulecz nasze spojrzenie, by się rozjaśniło dobrą nowiną Ewangelii, w godzinie, w której stajemy u stóp krzyża Twojego Syna.
A będziemy mogli celebrować „Szerokość, Długość, Wysokość i Głębokość” (Ef 3,18) miłości Chrystusa, sercem pocieszonym i zafascynowanym.
Stacja pierwsza: Jezus na śmierć skazany
Z Ewangelii według św. Łukasza
Skoro dzień nastał, zebrała się starszyzna ludu, arcykapłani i uczeni w Piśmie i kazali przyprowadzić Go przed swoją Radę (22, 66).
Z Ewangelii według św. Marka
Wszyscy wydali wyrok, że winien jest śmierci. I niektórzy zaczęli pluć na Niego; zakrywali Mu twarz, policzkowali Go i mówili: „Prorokuj!”. Także słudzy bili Go pięściami po twarzy (14, 64-65).
Rozważanie
Członkowie Sanhedrynu nie potrzebowali wielu dyskusji, aby wydać wyrok. Już od dawna sprawa była postanowiona. Jezus musi umrzeć!
Tak już myśleli ci, którzy chcieli zrzucić Go ze stoku góry w dniu, kiedy w synagodze w Nazarecie Jezus otworzył zwój i przeczytał, odnosząc do siebie, słowa z Księgi Izajasza: „Duch Pański spoczywa na Mnie, ponieważ Mnie namaścił […], abym obwoływał rok łaski od Pana” (Łk 4, 18.19).
Już kiedy uzdrowił sparaliżowanego przy sadzawce Betesda, zapoczątkowując szabat Boga wyzwalającego od wszelkiej niewoli, podniosły się przeciw Niemu zabójcze szemrania (J 5, 1-18).
A na ostatnim odcinku drogi, kiedy podchodził do Jerozolimy na Paschę, pętla się nieustannie zaciskała: nie wymknie się już swoim wrogom (J 11, 45-57).
Ale musimy sięgnąć pamięcią jeszcze dalej. Począwszy od Betlejem, od czasów jego narodzin, Herod postanowił, że Jezus winien umrzeć. Miecz zbirów króla samozwańca dokonał rzezi dzieci Betlejemskich. Wówczas Jezus uszedł ich wściekłości. Ale tylko na pewien czas. Już wtedy ciążył na nim wyrok, który miał się wypełnić w swoim czasie. W płaczu Racheli opłakującej swoje dzieci, których już nie ma, szlochająco wybrzmiewa proroctwo cierpienia, które Symeon zapowie Maryi (por. Mt 2, 16-18; Łk 2, 34-35).
Modlitwa
Panie Jezu, umiłowany Synu, który przyszedłeś, aby nas nawiedzić, przechodząc pośród nas i czyniąc dobro, wskrzeszając tych, którzy żyją w cieniu śmierci, Ty znasz nasze pokrętne serca.
Mówimy, że chcemy być przyjaciółmi dobra i chcemy życia, ale jesteśmy grzesznikami i wspólnikami śmierci.
Deklarujemy się Twoimi uczniami, ale obieramy drogi, które gubią się daleko od Twoich myśli, daleko od Twojej sprawiedliwości i Twojego miłosierdzia.
Nie pozwól, abyśmy się dali ponieść przemocy.
Niech się nie wyczerpie Twoja cierpliwość wobec nas.
Wybaw nas od zła!
Pater noster
„Ludu mój, cóżem ci uczynił? Czym ci się uprzykrzyłem? Odpowiedz Mi”.
Stacja druga: Piotr zapiera się Jezusa
Z Ewangelii według św. Łukasza
Po upływie prawie godziny jeszcze ktoś inny począł zawzięcie twierdzić: „Na pewno i ten był razem z Nim; jest przecież Galilejczykiem”. Piotr zaś rzekł: „Człowieku, nie wiem, co mówisz”. I w tej chwili, gdy on jeszcze mówił, kogut zapiał. A Pan obrócił się i spojrzał na Piotra. Wspomniał Piotr na słowo Pana, jak mu powiedział: „Dziś, zanim kogut zapieje, trzy razy się Mnie wyprzesz”. Wyszedł na zewnątrz i gorzko zapłakał (22,59-62).
Rozważanie
Wokół kosza z rozżarzonymi węglami na dziedzińcu Sanhedrynu Piotr i ktoś jeszcze ogrzewają się w tych zimnych godzinach nocy, przenikniętych gorączkową krzątaniną. W środku decyduje się los Jezusa, twarzą twarz z Jego oskarżycielami. Zażądają Jego śmierci.
Jak wzbierająca morska fala, rośnie wokół wrogość. Jak zapala się ściernisko – szerzy się i pomnaża nienawiść. Wkrótce wrzeszczący tłum zażąda od Piłata ułaskawienia Barabasza i skazania Jezusa.
Trudno powiedzieć o sobie, że jest się przyjacielem człowieka skazanego na śmierć, nie będąc przeszytym dreszczem przerażenia. Niezachwiana wierność Piotra nie potrafi oprzeć się podejrzliwym słowom służącej, dozorczyni tego miejsca.
Przyznanie, że jest uczniem rabbiego z Galilei, oznaczałoby, że większą wagę dla niego ma wierność Jezusowi, niż własne życie! Kiedy prawda wymaga takiego męstwa, trudno jej znaleźć świadków… Ludzie są tacy, że w podobnych sytuacjach wielu woli fałsz; a Piotr należy do naszego człowieczeństwa. Trzykrotnie zdradza. Później napotyka spojrzenie Jezusa. I spływają jego łzy, gorzkie, a jednak słodkie, jak woda zmywająca brud.
Wkrótce, po upływie kilku dni, w pobliżu innego kosza z rozżarzonymi węglami, nad brzegiem jeziora, Piotr rozpozna swego Zmartwychwstałego Pana, który powierzy mu troskę o swoje owce. Piotr nauczy się przebaczenia bez miary, jakie Zmartwychwstały wypowiada nad wszystkimi naszymi zdradami. I weźmie udział w takiej wierności, która od tej pory sprawi, że przyjmie swoją śmierć jako ofiarę zjednoczoną z ofiarą Chrystusa.
Modlitwa
Panie, nasz Boże, zechciałeś aby Piotr, uczeń który się Ciebie zaparł i zyskał przebaczenie, otrzymał zadanie prowadzenia Twojej owczarni.
Wyryj w naszych sercach ufność i radość wiedzy, że w Tobie możemy przejść przez doliny strachu i niewierności.
Spraw, by pouczeni przez Piotra, wszyscy twoi uczniowie byli świadkami spojrzenia, jakim ogarniasz nasze upadki. Niech nigdy nasza surowość czy rozpacz nie niweczy Zmartwychwstania Twojego Syna!
Pater noster
Chryste, któryś umarł za nasze grzechy,
Chryste Zmartwychwstały, byśmy mieli życie,
zmiłuj się nad nami.
Stacja trzecia: Jezus i Piłat
Z Ewangelii według św. Marka
Wczesnym rankiem arcykapłani wraz ze starszymi i uczonymi w Piśmie i cała Wysoka Rada powzięli uchwałę. Kazali Jezusa związanego odprowadzić i wydali Go Piłatowi. Arcykapłani zaś oskarżali Go o wiele rzeczy. Piłat, chcąc zadowolić tłum, uwolnił Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie (15, 1.3.15).
Z Ewangelii według św. Mateusza
Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: „Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz” (27, 24).
Z Księgi proroka Izajasza
Wszyscyśmy pobłądzili jak owce, każdy z nas się obrócił ku własnej drodze, a Pan zwalił na Niego winy nas wszystkich (53, 6).
Rozważanie
Rzym Cezara Augusta, państwo niosące cywilizację, którego legiony proponują misję podbicia ludów, aby im zanieść dobrodziejstwa swego sprawiedliwego ładu.
Rzym, obecny również w męce Jezusa w osobie Piłata, przedstawiciela cesarza, gwaranta prawa i sprawiedliwości w obcej ziemi.
A jednak to sam Piłat stwierdzający, że nie znajduje w Jezusie żadnej winy jest tym, który zatwierdził karę śmierci. W pretorium, gdzie Jezus został osądzony, wychodzi na jaw prawda: sprawiedliwość pogan nie jest doskonalsza od sprawiedliwości żydowskiego Sanhedrynu!
Na pewno ten Sprawiedliwy, który dziwnym zrządzeniem losu ściąga na siebie zabójcze myśli serca ludzkiego, pojednał Żydów i pogan. Ale dotychczas czyni to sprawiając, że są w równym stopniu wspólnikami w Jego zabójstwie. Jednak nachodzi chwila, więcej, jest już blisko, gdy Sprawiedliwy pojedna ich w inny sposób, przez krzyż i przebaczenie, które obejmie ich wszystkich, Żydów i pogan, wspólnie ich uleczy z ich podłości i wyzwoli od ich wspólnej przemocy.
Jedynym warunkiem, by mieć udział w tym darze, będzie uznanie niewinności jedynego Niewinnego, Baranka Bożego złożonego w ofierze za grzech świata. Będzie nim wyrzeczenie się zarozumialstwa, które w nas szepce: „Nie jestem winny krwi tego człowieka”; będzie uznanie się za winnych, w nadziei, że nieskończona miłość ogarnia wszystkich, Żydów i pogan, i że Bóg wzywa wszystkich, by stali się jego dziećmi.
Modlitwa
Panie nasz Boże, w obliczu Jezusa wydanego i skazanego, potrafimy jedynie uniewinniać siebie i oskarżać innych. Przez tak długi czas my, chrześcijanie zrzucaliśmy na Twój lud, Izrael, ciężar skazania Ciebie na śmierć. Przez tak długi czas pomijaliśmy, iż wszyscy powinniśmy się uznać za wspólników w grzechu, abyśmy wszyscy zostali zbawieni przez krew Jezusa ukrzyżowanego.
Pozwól nam rozpoznać w Twoim Synu Niewinnego, jedynego w całej historii. On zgodził się „dla nas stać się grzechem” (por. 2 Kor 5, 21), abyś poprzez Niego mógł nas odnaleźć, ludzkość odrodzoną w niewinności, w której nas stworzyłeś, i w której czynisz nas swoimi dziećmi.
Pater noster
Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
Stacja czwarta: Jezus, Król Chwały
Z Ewangelii według św. Marka
Żołnierze zaprowadzili Go na wewnętrzny dziedziniec, czyli pretorium, i zwołali całą kohortę. Ubrali Go w purpurę i uplótłszy wieniec z ciernia włożyli Mu na głowę. I zaczęli Go pozdrawiać: „Witaj, Królu Żydowski!” (15, 16-18).
Z Księgi proroka Izajasza
Nie miał On wdzięku ani też blasku, aby na Niego popatrzeć, ani wyglądu, by się nam podobał. Wzgardzony i odepchnięty przez ludzi, Mąż boleści, oswojony z cierpieniem, jak ktoś, przed kim się twarze zakrywa, wzgardzony tak, iż mieliśmy Go za nic. Lecz On się obarczył naszym cierpieniem, On dźwigał nasze boleści, a myśmy Go za skazańca uznali, chłostanego przez Boga i zdeptanego (53, 2-4).
Rozważanie
Banalność zła. Niezliczona jest liczba mężczyzn, kobiet, a nawet dzieci, gwałconych, poniżanych, torturowanych, mordowanych, pod całym niebem, w każdej epoce dziejów.
Nie szukając schronienia w swojej boskiej naturze, Jezus wchodzi w straszliwy orszak cierpienia, które człowiek zadaje człowiekowi. Zaznaje porzucenia poniżonych i najbardziej opuszczonych.
Ale w czym nam może pomóc cierpienie jeszcze jednego niewinnego?
Ten, który jest jednym z nas, jest przede wszystkim umiłowanym Synem Ojca, który przychodzi, aby swoim posłuszeństwem wypełnić wszystko, co sprawiedliwe.
I nagle wszystkie znaki nabierają odwrotnego sensu. Oto słowa i gesty kpin Jego oprawców ujawniają – co jest absolutnym paradoksem – niezgłębioną prawdę: prawdziwej, jedynej królewskości, objawiającej się jako miłość, która nie chce znać nic innego, jak wolę Ojca i Jego pragnienie, aby wszyscy ludzie byli zbawieni. „Nie chciałeś ofiary krwawej ani obiaty. […] Wtedy powiedziałem: «Oto przychodzę; w zwoju księgi o mnie napisano: Jest moją radością, mój Boże, czynić Twoją wolę»” (Ps 40, 7-9).
Ta godzina Wielkiego Piątku głosi: istnieje tylko jedna chwała na tym świecie i w świecie przyszłym – aby poznać i czynić wolę Ojca. Nikt z nas nie może dążyć do wyższej godności, jak ta, aby być synem w Tym, który stał się dla nas posłuszny aż do śmierci na krzyżu.
Modlitwa
Panie nasz Boże, prosimy Ciebie, w tym świętym dniu wypełniającym objawienie, obal w nas i w naszym świecie bożki. Wiesz, jaką mają władzę nad naszymi umysłami i w naszych sercach.
Obal w nas kłamliwe postacie sukcesu i sławy.
Obal w nas zawsze pojawiające się na nowo obrazy Boga według naszych myśli, Boga dalekiego, tak odległego od oblicza objawionego w przymierzu i które objawia się dziś w Jezusie, poza wszelkimi oczekiwaniami, ponad wszelką nadzieją. Tego, którego wyznajemy jako „odblask Jego chwały” (Hbr 1, 3).
Spraw, abyśmy weszli do wiecznej radości, która sprawia, że w Jezusie przyobleczonym w purpurę i ukoronowanym cierniem możemy podziwiać Króla chwały śpiewającego psalm: „Bramy, podnieście swe szczyty i unieście się, prastare podwoje, aby mógł wkroczyć Król chwały!” (24, 9).
Pater noster
Bramy, podnieście swe szczyty
i unieście się, prastare podwoje,
aby mógł wkroczyć Król chwały!
Stacja piąta: Jezus niesie krzyż
Z Księgi Lamentacji Jeremiasza
Wszyscy, co drogą zdążacie, przyjrzyjcie się, patrzcie, czy jest boleść podobna do tej, co mnie przytłacza, którą doświadczył mnie Pan, gdy gniewem wybuchnął (1, 12).
Z Psalmu 146
Szczęśliwy, komu pomocą jest Bóg Jakuba, kto ma nadzieję w Panu, Bogu swoim, […] Pan uwalnia jeńców, Pan przywraca wzrok niewidomym, Pan podnosi pochylonych, […] Pan strzeże przychodniów, chroni sierotę i wdowę, (146, 5.7-8.9).
Rozważanie
Na trudnej drodze Golgoty Jezus nie niósł krzyża jako trofeum! W niczym nie przypomina bohaterów naszej wyobraźni, którzy tryumfalnie powalają swoich nikczemnych wrogów.
Szedł krok po kroku, ciało stawało się coraz cięższe i wolniejsze. Czuł, że Jego ciało było nadwerężone drzewem udręki, nogi przytłoczone ciężarem.
Z pokolenia na pokolenie, Kościół rozważał tę drogę naznaczoną potknięciami i upadkami.
Jezus upada, podnosi się, a następnie ponownie upada, raz jeszcze wyrusza w morderczą drogę, zapewne pod ciosami eskortujących Go strażników, bo tak na tym świecie traktuje się, maltretuje skazańców.
Ten, który podnosił leżących, wyprostował kobietę pochyloną, wyrwał z łoża śmierci córkę Jaira, postawił na nogi wielu przygnębionych, oto dziś pogrążony jest w pyle.
Najwyższy leży na ziemi.
Utkwijmy nasze spojrzenie w Jezusie. Poprzez Niego Wszechmogący uczy nas czegoś niewiarygodnego, że jest On równocześnie najbardziej pokornym, gotowym zejść aż do nas, a nawet jeszcze niżej, jeśli to konieczne, aby nikt się nie zagubił w rynsztoku własnej nędzy.
Modlitwa
Panie, nasz Boże, zstępujesz w głębię naszej nocy, nie stawiając granic swemu upokorzeniu, bo w nim ogarniasz często niewdzięczną, czasami zdewastowaną ziemię naszego życia.
Błagamy Cię: spraw, aby Twój Kościół mógł świadczyć, że Najwyższy i Najpokorniejszy to jedno i to samo Twoje oblicze. Pozwól, by niósł wszystkim upadającym dobrą nowinę Ewangelii: nie ma upadku, który mógłby nas wykluczyć z Twojego miłosierdzia; nie ma przegranej, nie ma otchłani tak głębokiej, abyś nie mógł odnaleźć tego, który się zagubił.
Pater noster
Oto idę, abym spełniał wolę Twoją, Boże.
Stacja szósta: Jezus i Szymon z Cyreny
Z Ewangelii według św. Łukasza
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem (23, 26).
Z Ewangelii według św. Mateusza
„Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?” (25, 37-39).
Rozważanie
Jezus potyka się na drodze, Jego plecy zmiażdżone są pod ciężarem krzyża. Ale trzeba kontynuować, iść i iść coraz dalej, bo to Golgota, złowróżbne „miejsce zwane Czaszką”, poza murami miasta, jest celem eskorty przynaglającej Jezusa.
Przechodził tamtędy w owej chwili człowiek o silnych ramionach. Chyba nie wie, co się dzieje tego dnia. Wraca do domu, nieświadomy całej historii rabbiego Jezusa, gdy został zatrzymany przez strażników, by nieść krzyż.
Co wiedział o skazańcu, pędzonym przez straże na karę śmierci? Co mógł wiedzieć o Tym, którego „postać była niepodobna do ludzi”, jak oszpeconego sługi Bożego u Izajasza?
Nic nie wiemy o jego zaskoczeniu, czy początkowej odmowie, litości, jaka go ogarnęła. Ewangelia zachowała tylko pamięć jego imienia: Szymon, rodem z Cyreny. Ale Ewangelia chciała aż do naszych czasów przekazać imię tego Libijczyka i jego skromny gest pomocy, również po to, aby nas nauczyć, że łagodząc cierpienie skazanego na śmierć, Szymon złagodził cierpienie Jezusa, Syna Bożego, który przeciął jego drogę w postaci niewolnika, którą przyjął dla nas, przyjął dla niego, dla zbawienia świata. Choć on o tym nie wiedział.
Modlitwa
Panie, nasz Boże, objawiłeś nam, że w każdym ubogim, który jest nagi, uwięziony, spragniony, jesteś Ty obecny pośród nas i to Ciebie przyjmujemy, nawiedzamy, przyodziewamy, Twoje gasimy pragnienie: „Byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie; byłem chory, a odwiedziliście Mnie; byłem w więzieniu, a przyszliście do Mnie” (Mt 25, 35-36). To tajemnica Twego spotkania z naszym człowieczeństwem! W ten sposób docierasz do każdego człowieka! Nikt nie jest wykluczony z tego spotkania, jeśli godzi się być człowiekiem współczucia.
Przynosimy Tobie jako ofiarę świętą wszystkie akty dobroci, gościnności i poświęcenia, dokonywane codziennie na tym świecie. Racz je uznać za prawdę naszego człowieczeństwa, która przemawia mocniej niż wszystkie gesty odrzucenia i nienawiści. Racz pobłogosławić mężczyzn i kobiety współczucia, którzy Tobie oddają chwałę, nawet jeśli nie potrafią jeszcze wypowiedzieć Twojego imienia.
Pater noster
Chryste, któryś umarł za nasze grzechy,
Chryste Zmartwychwstały, byśmy mieli życie,
zmiłuj się nad nami.
Stacja siódma: Jezus i córki jerozolimskie
Z Ewangelii według św. Łukasza
A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: „Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! […] Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?” (23, 27-28.31).
Rozważanie
Nigdy nie brakuje na tym świecie łez, tego płaczu kobiet, który Jezus powierzył córkom Jerozolimy, jako dzieło współczucia.
Milcząco spływają one po policzkach kobiet. Zapewne jeszcze częściej w sposób niewidoczny, w ich sercu, jako krwawe łzy, o których mówi święta Katarzyna ze Sieny.
Nie dlatego, jakoby łzy miały być właściwe kobietom, jak gdyby ich losem było bierne i bezradne opłakiwanie, w historii, którą mieliby spisywać mężczyźni.
W istocie i przede wszystkim ich płaczem jest także i przede wszystkim ten wylewany z dala od wszelkiego spojrzenia i jakichkolwiek celebracji w świecie, w którym jest wiele powodów do płaczu. Płaczu przerażonych dzieci, rannych na polach bitew, którzy przywołają matki, samotnego płaczu chorych i umierających na progu nieznanego. Płaczu zagubienia, spływającego po obliczu tego świata, który został stworzony w pierwszym dniu łzami radości, we wspólnym szczęściu mężczyzny i kobiety.
Również Etty Hillesum, dzielna kobieta Izraela, która godnie wytrwała w burzy prześladowań nazistowskich, broniąc do końca dobroci życia, szepcze nam do ucha tę tajemnicę, której domyśla się na końcu swej drogi: są takie łzy na obliczu Boga, opłakującego nędzę swoich dzieci, domagające się pocieszenia. W piekle ogarniającym świat, ośmiela się modlić do Boga: „Postaram się Tobie pomóc” – mówi Jemu. Jakże kobieca i jakże Boska to śmiałość!
Modlitwa
Panie, nasz Boże, Boże czułości i miłosierdzia, Boże pełen miłości i wierności, naucz nas, byśmy w dniach szczęśliwych nie gardzili łzami ubogich, którzy wołają do Ciebie i proszą nas o pomoc. Naucz nas, byśmy nie przechodzili obok nich obojętnie. Naucz nas mieć odwagę, by płakać razem z nimi. Naucz nas również w nocy naszego cierpienia, naszej samotności i naszych rozczarowań, słuchać słowa łaski, jakie objawiłeś na Górze: „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą pocieszeni” (Mt 5, 4).
Pater noster
Chryste, któryś umarł za nasze grzechy,
Chryste Zmartwychwstały, byśmy mieli życie,
zmiłuj się nad nami.
Stacja Ósma: Jezus z szat obnażony
Z Ewangelii według św. Jana
Żołnierze zaś, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części (19, 23).
Z Księgi Hioba
„Nagi wyszedłem z łona matki i nagi tam wrócę” (1, 21).
Rozważanie
Poniżone ciało Jezusa zostaje obnażone. Wystawione na spojrzenia szyderstwa i pogardy. Ciało Jezusa poorane ranami i przeznaczone na najwyższą karę ukrzyżowania. Mówiąc po ludzku, co jeszcze można zrobić, jak tylko opuścić wzrok, aby nie powiększać jego hańby?
Ale Duch przychodzi z pomocą naszemu zagubieniu. Uczy nas rozumienia języka Boga, języka kenozy, tego uniżenia Boga po to, aby dotrzeć do nas tam, gdzie jesteśmy. O tym języku Boga mówi nam prawosławny teolog Christos Yannaras: „Język kenozy: Dzieciątko Jezus nagie w żłobie; rozebrany w rzece, gdy otrzymuje chrzest jako sługa; zawieszony na drzewie krzyża, nagi, jak złoczyńca. Przez to wszystko objawił swoją miłość dla nas”.
Wchodząc w tę tajemnicę łaski, możemy otworzyć oczy na umęczone ciało Jezusa. Wtedy zaczynamy widzieć to, czego nasze oczy nie mogą zobaczyć: Jego nagość jaśnieje tym samym światłem, jakim promieniała Jego szata w chwili Przemienienia.
Światłem, które rozprasza wszelką ciemność.
Nieodpartym światłem miłości aż do końca.
Modlitwa
Panie nasz Boże, stawiamy przed Twymi oczyma ogromną rzeszę ludzi, którzy znoszą tortury, przerażające mnóstwo ciał maltretowanych, drżących z niepokoju, gdy nadchodzą ciosy, umierających w nędznych rynsztokach.
Błagamy, przyjmij ich jęki.
Zło zostawia nas bez słów i bez pomocy.
Ale Ty potrafisz to, czego my nie umiemy. Potrafisz znaleźć przejście poprzez chaos i ciemności zła. Potrafisz sprawić, by już w męce Twojego umiłowanego Syna zajaśniało życie zmartwychwstania.
Przymnóż nam wiary!
Przedstawiamy Ci również szaleństwo oprawców i tych, którzy wydają im rozkazy. Również ono odbiera nam mowę… Pozostaje tylko modlić się i błagać ze łzami w oczach słowami modlitwy, której nas nauczyłeś: „Zbaw nas od złego”!
Pater noster
Chryste, któryś umarł za nasze grzechy,
Chryste Zmartwychwstały, byśmy mieli życie,
zmiłuj się nad nami.
Stacja dziewiąta: Jezus przybity do krzyża
Z Ewangelii według św. Łukasza
Gdy przyszli na miejsce, zwane „Czaszką”, ukrzyżowali tam Jego i złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. Lecz Jezus mówił: „Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią” (23, 33-34).
Z Księgi proroka Izajasza
Spadła Nań chłosta zbawienna dla nas, a w Jego ranach jest nasze zdrowie (53, 5).
Rozważanie
Zaprawdę, Bóg jest tam, gdzie nie powinien być!
Umiłowany Syn, Święty Boży, jest tym ciałem wystawionym na krzyżu hańby, pozostawionym w niesławie, między dwoma złoczyńcami. Człowiek boleści, od którego ludzie się dystansują. Prawdę mówiąc tak, jak dystansujemy się od wielu ludzi oszpeconych, którzy przecinają nasze ścieżki.
Słowo Boże, w którym wszystko zostało stworzone, jest jedynie milczącym i cierpiącym ciałem. Brutalność naszego człowieczeństwa zawzięła się na Niego i zwyciężyła.
Tak, Bóg jest tam, gdzie nie powinien być i gdzie jednak tak bardzo potrzebujemy, aby był!
Przyszedł, aby dzielić z nami swoje życie. „Weźcie!”, mówił nieustannie, dając uzdrowienie chorym, przebaczenie sercom udręczonym, swoje ciało w wieczerzy paschalnej.
Ale znalazł się w naszych rękach, na terytorium śmierci i przemocy: tym terenie, który sprawia, że stajemy oniemiali wobec wydarzeń świata, na tym terenie, który wije się w każdym z nas. Dobrze o tym wiedzieli mnisi zabici w Tibhirine, którzy do modlitwy „odbierz im broń”, dodawali błaganie „obierz nam broń!”.
Trzeba było, aby słodycz Boga nawiedziła nasze piekło, co było jedynym sposobem, by uwolnić nas od zła.
Trzeba było, aby Jezus Chrystus zaniósł nieskończoną czułość Boga w serce grzechu świata.
Trzeba było, aby śmierć postawiona wobec życia Boga, ustąpiła i została pokonana, jak wróg, który znalazł kogoś silniejszego od siebie i rozpływa się w powietrzu.
Modlitwa
Panie, nasz Boże, przyjmij nasze milczące uwielbienie.
Podobnie, jak królowie, którzy pozostają bez słowa w obliczu dzieła Sługi objawionego przez proroctwo Izajasza (por. 52,15), stajemy osłupiali wobec Baranka ofiarowanego za życie nasze i za życie świata. Wyznajemy, że Twymi ranami zostaliśmy uzdrowieni. „Cóż oddam Panu za wszystko, co mi wyświadczył? […] Złożę ofiarę pochwalną i wezwę imienia Pańskiego” (Ps 116, 12.17).
Pater noster
Chryste, któryś umarł za nasze grzechy,
Chryste Zmartwychwstały, byśmy mieli życie,
zmiłuj się nad nami.
Stacja dziesiąta: Jezus wyszydzony na krzyżu
Z Ewangelii według św. Łukasza
Członkowie Wysokiej Rady drwiąco mówili: „Innych wybawiał, niechże teraz siebie wybawi, jeśli On jest Mesjaszem, Wybrańcem Bożym”. Szydzili z Niego i żołnierze; podchodzili do Niego i podawali Mu ocet, mówiąc: „Jeśli Ty jesteś królem żydowskim, wybaw sam siebie”.
Był także nad Nim napis w języku greckim, łacińskim i hebrajskim: „To jest Król Żydowski”! Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: „Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas” (23, 35-39).
„ Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem. […] Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół! Jest bowiem napisane: […] [aniołowie] na rękach nosić Cię będą” (4, 3.9-11).
Rozważanie
Czyż Jezus nie mógł zejść z krzyża? Ledwie ośmielamy się zadać sobie to pytanie: czyż Ewangelia nie wkłada je w usta bezbożnych?
A jednak ono nas prześladuje, o ile wciąż jesteśmy częścią świata pokusy, której Jezus stawił czoło podczas czterdziestu dni na pustyni, będących preludium i początkiem Jego posługi: „Jeśli jesteś Synem Bożym, powiedz temu kamieniowi, żeby się stał chlebem, rzuć się w dół ze świątyni, bo Bóg czuwa nad tym, kto jest Jego przyjacielem”. Na tyle jednak, na ile ochrzczeni w śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa, idziemy za Nim Jego drogą, wyzwania Złego nie mają nad nami już władzy, są zredukowane do zera, ich kłamstwo jest zdemaskowane.
Wówczas odkrywamy nieodpartą konieczność, owego „trzeba było” (Łk 24, 26), którego Jezus cierpliwie i żarliwie nauczał tych, którzy podążali drogą do Emaus.
„Trzeba było”, aby Chrystus wszedł w to posłuszeństwo i tę niemoc, aby nas ogarnąć w niemocy, w którą wepchnęło nas nasze nieposłuszeństwo.
W ten sposób zaczynamy rozumieć, że „Jedynie cierpiący Bóg może zbawić”, jak napisał pastor Dietrich Bonhoeffer kilka miesięcy przed tym, gdy został zamordowany, gdy dogłębnie doświadczając mocy zła, mógł podsumować w tej prostej i oszałamiającej prawdzie wyznanie wiary chrześcijańskiej.
Modlitwa
Panie, nasz Boże, któż nas wyzwoli od pułapek władzy według ducha świata? Któż nas wyzwoli od tyranii kłamstwa, którą każą nam wychwalać możni, byśmy sami uganiali się z kolei za fałszywą chwałą?
Tylko Ty możesz nawrócić nasze serca.
Tylko Ty możesz sprawić, byśmy pokochali ścieżki pokory.
Tylko Ty…, który nam objawiasz, że jeśli jest jakieś zwycięstwo, to tylko w miłości, a cała reszta to tylko słoma, którą rozwiewa wiatr, ułuda, która zanika przed prawdą.
Prosimy cię Panie, rozprosz kłamstwa, które dążą do panowania nad naszymi sercami i nad światem.
Spraw, byśmy żyli zgodnie z Twoimi drogami, aby nasz świat rozpoznał moc krzyża.
Pater noster
Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?
Stacja Jedenasta: Jezus i Jego Matka
Z Ewangelii według św. Jana
A obok krzyża Jezusowego stały: Matka Jego i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena. Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: „Niewiasto, oto syn Twój”. Następnie rzekł do ucznia: „Oto Matka twoja”. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie (19, 25-27).
Rozważanie
Również Maryja doszła do końca drogi. Nadszedł ten dzień, o którym mówił starzec Symeon, kiedy wziął Dzieciątko w objęcia swych trzęsących się rąk, a jego dziękczynienie przeszło w tajemnicze słowa, łączące w sobie dramat i nadzieję, cierpienie i zbawienie.
„Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu” (Łk 2, 34-35).
Już nawiedzenie anioła sprawiło, że w jej sercu zabrzmiała niewiarygodna zapowiedź: Bóg wybrał jej życie, aby rozwijała się nowina obiecana Izraelowi, „to, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało” (1 Kor 2, 9 ; por. Iz 64, 3). A Ona zgodziła się na ten Boski plan, który zacznie wstrząsać jej ciałem i który będzie następnie towarzyszył w nieprzewidywalny sposób Synowi zrodzonemu z jej łona.
Podczas tak zwyczajnych dni Nazaretu, a następnie w okresie życia publicznego, kiedy trzeba było ustąpić miejsca innej rodzinie – rodzinie uczniów, tych obcych, z których Jezus uczynił sobie braci, siostry, matki, zachowywała Ona te sprawy w swoim sercu. Powierzyła je wielkiej cierpliwości swej wiary.
Dziś jest czas wypełnienia. Ostrze, które przebiło bok Syna, przeniknęło
również Jej serce. Także Maryja zanurza się w ufność bez wsparcia, w której Jezus dogłębnie żyje posłuszeństwem Ojcu.
Stojąc, nigdy nie dezerteruje. Stabat Mater. W mroku, ale z pewnością wie, że Bóg dotrzymuje obietnic. W mroku, ale z pewnością wie, że Jezus jest obietnicą i jej wypełnieniem.
Modlitwa
Maryjo, Matko Boga i niewiasto z naszego plemienia, Ty, która macierzyńsko rodzisz nas w Tym, któregoś zrodziła, podtrzymuj w nas wiarę w godzinach ciemności, naucz nas nadziei wbrew nadziei.
Strzeż całego Kościoła w wiernej czujności, takiej jaką była Twoja wierność, pokornie posłuszna Bożym myślom, które pociągają nas tam, gdzie nie sądziliśmy, że pójdziemy, które nam towarzyszą poza wszelkie przewidywania, ku dziełu zbawienia.
Pater noster
Salve, Regina, Mater Misericordiae;
Vita, dulcedo et spes nostra, salve.
Stacja dwunasta: Jezus umiera na krzyżu
Z Ewangelii według św. Jana
[Jezus] rzekł: „Pragnę”. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: „Wykonało się!” I skłoniwszy głowę oddał ducha. […] Gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. Zaświadczył to ten, który widział, a świadectwo jego jest prawdziwe. On wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli (19, 28-30.33-35).Diego Velazquez via Wikipedia Public Domain
Rozważanie
Teraz wszystko się dokonało. Misja Jezusa osiągnęła swój kres. Wyszedł od Ojca dla misji miłosierdzia. Została ona wypełniona z wiernością, która posunęła się do skrajnej miłości. Wszystko się dokonało. Jezus oddaje swego ducha w ręce Ojca.
Pozornie to prawda, wydaje się, że wszystko jest pogrążone w milczeniu śmierci, które zstępuje na Golgotę i trzy wzniesione krzyże. W ów dobiegający końca dzień męki cóż może zrozumieć ktoś przechodzący tą drogą, jak nie klęskę Jezusa, upadek nadziei, która wielu ludziom dodawała otuchy, pocieszała ubogich, stawiała na nogi poniżonych, dawała uczniom do zrozumienia, że nadszedł czas, w którym Bóg zrealizuje obietnice zapowiedziane przez proroków. To wszystko zdawało się stracone, zniszczone, zawaliło się.
Oto jednak, pośród wielkiego zawodu, ewangelista Jan kieruje nasze oczy na drobny szczegół i uroczyście się nad nim zatrzymuje. Woda i krew wypływają z boku Ukrzyżowanego. Zdumiewające! Rana otwarta włócznią żołnierza pozwala, by wypłynęła woda i krew, mówiące nam o życiu i narodzinach.
Przesłanie jest bardzo dyskretne, ale bardzo wymowne dla serc, które mają odrobię pamięci. Z ciała Jezusa wytryskuje źródło, które prorok widział, gdy wypływało ze świątyni. Źródło, które rośnie i staje się potężną rzeką, której wody uzdrawiają i czynią płodnym to wszystko, co napotykają na swej drodze. Czyż Jezus nie nazwał kiedyś swego ciała nową świątynią? A „krew przymierza” towarzyszy wodzie. Czyż Jezus nie mówił o swoim ciele i swojej krwi jako pokarmie dla życia wiecznego?
Modlitwa
Panie Jezu, w tych świętych dniach tajemnicy paschalnej odnów w nas radość naszego chrztu.
Gdy kontemplujemy wodę i krew wypływające z Twego boku, naucz nas rozpoznawać, z jakiego źródła zrodzone jest nasze życie, z jakiej miłości zbudowany jest Kościół, dla jakiej nadziei, którą mamy dzielić w świecie, nas wybrałeś i posłałeś.
Tutaj jest źródło życia, które obmywa cały wszechświat, tryskające z rany Chrystusa. Niech nasz chrzest będzie dla nas jedyną chwałą, w dziękczynieniu, pełnym zadziwienia.
Pater noster
Baranek zabity jest godzien
wziąć potęgę i bogactwo, i mądrość, i moc, i cześć, i chwałę, i błogosławieństwo,
na wieki wieków.
Stacja trzynasta: Jezus zdjęty z krzyża
Z Ewangelii według św. Łukasza
[Józef z Arymatei] zdjął je [Ciało] z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany (23, 53).Rozważanie
Gesty troski i czci dla sprofanowanego i upokorzonego ciała Jezusa. Niektórzy mężczyźni i kobiety są u stóp krzyża. Józef, pochodzący z Arymatei, człowiek „dobry i sprawiedliwy” (Łk 23, 50), który poprosił Piłata o ciało Jezusa – przytacza św. Łukasz; Nikodem, ten, który po raz pierwszy przyszedł do Jezusa w nocy – dodaje św. Jan; oraz niektóre kobiety, które, uporczywie wierne, obserwują.
Kontemplacja Kościoła zechciała do nich dołączyć Maryję Pannę, która prawdopodobnie też była w tej chwili obecna.
Maryja, litościwa Matka biorąca w swe ramiona ciało zrodzone z Jej ciała, któremu czule, dyskretnie towarzyszyła na przestrzeni lat jako matka, która zawsze troszczy się o swego syna.
Teraz jest to ogromne ciało, które obejmuje na miarę swojego bólu, na miarę nowego stworzenia, biorącego swój początek z męki miłości, która przeniknęła serce Syna i serce Matki.
W wielkim milczeniu, które zstąpiło po wrzaskach żołnierzy, kpinach przechodniów i wrzawie ukrzyżowania, nadeszła pora na gesty łagodności, czułego szacunku. Józef układa ciało, które powierza się jego ramionom. Owija je prześcieradłem, składa w zupełnie nowym grobie, który oczekuje na swego gościa w ogrodzie tuż obok.
Jezus został wyrwany z rąk swoich zabójców. Teraz, w śmierci, znajduje się w rękach czułości i współczucia.
Przemoc morderców odpłynęła bardzo daleko. Na miejsce egzekucji powróciła łagodność.
Łagodność Boga i tych, którzy do niego należą, tych serc łagodnych, którym Jezus pewnego dnia obiecywał, że posiądą ziemię. Pierwotna łagodność stworzenia i człowieka na obraz Boga. Łagodność kresu, kiedy zostanie otarta każda łza, gdy wilk zamieszka wraz z barankiem, bo poznanie Boga obejmie wszelkie ciało (por. Iz11, 6.9).
Pieśń do Maryi
O Maryjo, nie płacz już: Twój syn, a nasz Pan, zasnął w pokoju. A jego Ojciec w chwale otwiera drzwi życia!
O Maryjo, raduj się: Jezus zmartwychwstały pokonał śmierć!
Pater noster
W Twoim pokoju, Panie, kładę się i zasypiam;
Gdy się budzę: jesteś moim wsparciem.
Stacja czternasta: Jezus w grobie i kobiety
Z Ewangelii według św. Łukasza
Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu (23, 55- 56).
Rozważanie
Kobiety odeszły. Nie ma już Tego, któremu towarzyszyły, idąc wytrwale i służąc Mu na drogach Galilei. Dziś wieczorem zostawia im jedynie wyryty w nich obraz swego grobu i całunu, gdzie teraz spoczywa, by im towarzyszył. Ubogie i cenne wspomnienie nabrzmiałych dni, które minęły. Samotność i milczenie. Co więcej, zbliża się szabat, który wzywa Izraela do zaprzestania pracy, tak jak uczynił to Bóg, gdy zostało zakończone dzieło stworzenia, dokonane pod Jego błogosławieństwem.
O inne spełnienie dziś idzie, do tej pory ukryte i nieprzeniknione. Szabat, w którym trzeba dziś pozostawać w bezruchu, w skupieniu serca i pamięci pokrytej łzami. Przygotowują także wonności i olejki, którymi jutro wczesnym rankiem oddadzą swój ostatni hołd Jego ciału.
Ale czy poprzez ten gest, przygotowują się jedynie do zabalsamowania swej nadziei? A jeśli Bóg przygotował na ich troskę odpowiedź, której nie mogą nawet przewidzieć, wyobrazić sobie, przeczuć… Odkrycie pustego grobu…, zapowiedź, że już Go tutaj nie ma, bo przełamał bramy śmierci…
Modlitwa
Panie, nasz Boże, racz zobaczyć i błogosławić wszystkie gesty kobiet, oddające na tym świecie cześć kruchości ciał, które otaczają łagodnością i pietyzmem.
A nas, którzy towarzyszyliśmy Tobie na tej drodze miłości, aż do końca, racz zachować, wraz z kobietami z Ewangelii, na modlitwie i w oczekiwaniu, o których wiemy, że zostaną spełnione w zmartwychwstaniu Jezusa, do którego świętowania w radości nocy paschalnej przygotowuje się Twój Kościół.
Pater noster
Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen!
Droga Krzyżowa w czasie korona-wirusa. Rozważania ks. prof. Pawła Bortkiewicza
fot. pixabay.com/Creative Commons CC0/aitoff
W wielkopostnych rozważaniach Drogi Krzyżowej, ks. prof. Paweł Bortkiewicz zachęca, aby nie zmarnować trudnego czasu epidemii koronawirusa. „On może wydawać się przekleństwem, ale może okazać się niepowtarzalnym odkryciem. (…) Może być doświadczeniem żywego Boga” – podkreśla kapłan we wprowadzeniu do rozważań.
DROGA KRZYŻOWA W CZASIE KORONAWIRUSA
WPROWADZENIE
Każda droga krzyżowa jest wchodzeniem w obszar tajemnicy nieprawości i tajemnicy miłosierdzia. Każda droga jest naszą rekompensatą za tamtą drogę w samotności naszego Pana. On przecież szedł w tej drodze sam. Przed nim był kres tej drogi i kres życie. A wokół bezsilność, tych, którzy kochali, nienawiść tych, których On kochał, obojętność tych, co potrzebowali miłości.
Zazwyczaj myślimy o tej samotności Pana naszego Jezusa Chrystusa bardzo teoretycznie. W tym roku jest chyba inaczej. Każdy z nas jest na swojej drodze krzyżowej w dużej mierze sam. Jesteśmy ze swoimi obawami. Konkretnymi. O życie, o pracę, o przyszłość, o szkołę, o powrót do normalności.
Zechciejmy przejść tę drogę w naszych sercach, w naszych domach. Potrzebujemy dziś solidarności. Krzyż jest znakiem solidarności, Jest napiętnowaniem samotnością, ale też łączy ludzi cierpiących.
To wyjątkowa droga. Samotnie nią idziemy. Ale zarazem Pan jest tak blisko nas.
Przez dotyk krzyża czujemy Jego Ciało, słyszymy Jego pulsujące serce.
Zechciejmy prosić w tym nabożeństwie Boga o to, abyśmy nie zmarnowali tego trudnego czasu. On może wydawać się przekleństwem, ale może okazać się niepowtarzalnym odkryciem, więcej doświadczeniem tego, co najcenniejsze w nas. Może być doświadczeniem żywego Boga.
I – Pan Jezus skazany na śmierć
Gdy więc Piłat usłyszał te słowa, wyprowadził Jezusa na zewnątrz i zasiadł na trybunale, na miejscu zwanym Lithostrotos, po hebrajsku Gabbata. Był to dzień Przygotowania Paschy, około godziny szóstej. I rzekł do Żydów: Oto król wasz! A oni krzyczeli: Precz! Precz! Ukrzyżuj Go! Piłat rzekł do nich: Czyż króla waszego mam ukrzyżować? Odpowiedzieli arcykapłani: Poza Cezarem nie mamy króla. (J 19,13-15)
**
Wszystko rozpoczyna się od odwrócenia porządku świata. Bóg staje przed sądem człowieka, Ten, który daje życie, otrzymuje śmierć. Ten, który jest Prawdą, zostaje zakłamany. Ten, który wyzwala od lęku, zostaje skazany na śmierć z obawy przed utratą władzy…
Żyliśmy i żyjemy, tak, jakby Bóg nie istniał. Odrzucony, skazany, zapomniany…
Powiedzieć, że przypomniał o sobie? Usłyszymy – nie należy tak mówić, nie należy wiązać tego, co się dzieje z gniewem Bożym, z karą Bożą…
Dobrze, nie mówmy… Ale pomyślmy, dlaczego zapomnieliśmy, że nie lękać się to znaczy otworzyć drzwi Chrystusowi… Dlaczego tak trudno było, a może wciąż jest uwierzyć, że zamknięcie drzwi, to skazanie siebie na życie w lęku…
Za tych, którzy nie widzą znaków, które nam dajesz, byś otworzył im oczy i uszy, byś rozbudził ich i nasze sumienia
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
II – Pan Jezus bierze krzyż
Wtedy więc wydał Go im, aby Go ukrzyżowano. Zabrali zatem Jezusa. A On sam dźwigając krzyż wyszedł na miejsce zwane miejscem Czaszki, które po hebrajsku nazywa się Golgota. (J 19,16-17)
**
Zabrali Go, ale On sam wziął krzyż. Nie przymuszony. Bo taka jest decyzja miłości. My zostaliśmy przymuszeni do tego krzyża. Do cierpienie, ograniczeń, rygorów… Czujemy, że jesteśmy spętani, przygnieceni… Ktoś się zżyma, ktoś protestuje, ktoś krytykuje…
A ja? Jak reaguję na ten krzyż nałożony?
Czasem szukam i wybieram sobie umartwienia, modlitwy, pobożności… Tutaj dana mi została lekcja wolności i miłości. Trudna, ale najlepsza. Od Boga…
Za tych, którym szczególnie ciężko w tym czasie, za tych, którzy zmagają się z ciężarem krzyża
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
III – Pierwszy upadek
Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem cichy i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. (Mt 11,28-29)
**
Pierwszy upadek… Oczekiwany? Spodziewany? A może mimo wszystko zaskakujący? Ale on przychodzi, jak kryzys w godzinie próby.
Co znaczy być w takim momencie cichym i pokornym? Jezus nie odpowiada, nie wygłasza kazań. Podnosi się i idzie. Nie lekceważy ciężaru, teraz dodatkowo pouczony o jego realności. Ale idzie w milczeniu i prawdzie własnych sił i własnej słabości… Idzie, i to przecież nas koi…
Za tych, którzy złorzeczą, skarżą się i protestują, za tych, którzy w swojej ciszy nie milczą, ale zasklepiają się w zastygłym lęku i bólu…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
IV – Spotkanie z Matką Bolesną
Symeon zaś błogosławił Ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu, i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. (Łk 2,34-35)
**
Matka staje na Jego drodze. Ona zresztą nie stała, Ona szła. Ona podtrzymywała Go pod ramię, niosła Jego krzyż cała sobą, ponad swoje siły…
W sytuacji, w której się znaleźliśmy, i w której pewnie jeszcze będziemy – warto odkryć, że Ona jest z nami, Matka Bolesna, Maryja, Uzdrowienie chorych, Matka naszej nadziei… I Matka o wielu innych imionach, bo wszystkie one składają się na to jedno słowo „matka”.
Zawierzmy Jej ten czas, i ból, i choroby, i słabnącą nadzieję…
Ona jest, idzie z nami, ratuje…
Za tych, którzy wspierają się w swoich rodzinach, za matki i ojców opiekujących się dziećmi, za dzieci troszczące się o rodziców, o dziadków, za umacnianą miłość rodzinną…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
V – Pomoc Szymona Cyrenejczyka
Gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona z Cyreny, który wracał z pola, i włożyli na niego krzyż, aby go niósł za Jezusem. (Łk 23,26)
**
Ten krzyż został nie podjęty, ale nałożony pod przymusem, pod presją… Ale stał się znakiem zbawienia. Wciąż może nas zadziwiać los Aleksandra i Rufusa, należących do pierwszej generacji chrześcijan, a zarazem synów Szymona… Może nas zadziwiać los lekarza z Lombardii, zadeklarowanego ateisty, który po tym, jak doszedł do granic człowieczeństwa i ludzkich możliwości, szuka pomocy u Pana i mówi o tym światu… Może nas zadziwiać świadectwo wielu niewierzących, którzy szukają na kolanach pomocy u Boga i z niezrozumieniem, co się w nich samych dzieje, mówią o tym światu…
Za tych, którzy odnajdują w tych dniach swoje zapomniane drogi do Boga…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
VI – Weronika – Twarz cierpiącego Chrystusa
Nazajutrz Jan zobaczył Jezusa, nadchodzącego ku niemu, i rzekł: Oto Baranek Boży, który gładzi grzech świata. (J 1,29)
**
Ta droga jest jednym aktem cierpienia i bólu. Jest drogą samotną, drogą, w której mimo wszystko idzie się samemu. Ale przecież niedobrze jest człowiekowi być samemu… Wierzymy, jesteśmy przekonani, że Bóg i w tym momencie dziejów uczynił pomoc Synowi Człowieczemu… Ta kobieta z tłumu spontanicznie, kierowana odruchem serca otarła Twarz Najświętszą. A wtedy uniosła w rękach cudowne Oblicze, w rękach zatrzymała Tego, który był więcej niż imago Dei, obrazem Boga, był najdoskonalszym obrazem Boga niewidzialnego…
Dziś ten gest jest powtarzamy w tysiącach gestów miłości i odwagi lekarek, lekarzy, pielęgniarek, służby zdrowia… Ci ludzie wychodzą do człowieka cierpiącego, a odbierają samego Boga
Za tych, którzy poświęcają swoje zdrowie, siły, życie rodzinne, życie własne, by pomóc w czasie pandemii
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
VII – Drugi upadek
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. (J 12,24)
**
Drugi upadek nie wskazuje już na przypadek. Nie jest wypadkiem, jest upadkiem, konsekwencją kondycji, zmęczenia, wyniszczenia… Jest znakiem złego rokowania. Jest zapowiedzią tego, że ludzkie życie jest bytowaniem ku śmierci… Jest wdzierającą się pokusa wyboru rozpaczy – zostać i leżeć, czekając na koniec… Ale Jezus wstaje, by przypomnieć, że w takich sytuacjach On jest nadzieją. Nadzieją powstania i nadzieją życia.
Za tych, którzy niosą pociechę duchową w czasie pandemii, za kapelanów szpitalnych, za księży, za siostry zakonne, za towarzyszących ze słowem nadziei i gestem miłości…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
VIII – Współczucie niewiast
A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym? (Łk 23,27-31)
**
Naturalnym odruchem jest współczucie, litość, użalanie się nad tym, kto jest dotknięty nieszczęściem, cierpieniem. Naturalną jest chęć pociechy i pomocy, jeśli ie fizycznej, to duchowej…
Tak, to jest naturalne i zrozumiale. Ale przecież cała ta sytuacja nieszczęścia ma jakieś swoje przyczyny. Cierpienie Chrystusa jest wywołane koniecznością odkupienia ludzkich, naszych grzechów… To, co nas spotyka jest być może znakiem odrzucenia Boga w naszym świecie, życia tak, jakby On nie istniał, wiary we wszechmoc technologii. Na pewni jest znakiem, domagającym się przemiany naszego życia..
Za tych, którzy czują się bezradni w obliczu choroby, zarazy, śmierci, za tych, którzy szukają słów pocieszenia i szukają zrozumienia…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
IX – Trzeci upadek
Jezus miał umrzeć za naród, a nie tylko za naród, ale także, by rozproszone dzieci Boże zgromadzić w jedno. (J 11,51-52)
**
Upadek Jezusa w jakimś stopniu gromadzi różnych ludzi. Ten upadek obserwują z niepokojem wykonawcy wyroku. Przedwczesna śmierć zniszczyłaby cały spektakl. Ten upadek widzą Bliscy Jezusa, Może nie mogą podejść i pomóc, ale przecież są najbliżej Niego, On jest w nich, a oni są w Nim. Ten upadek widzi Szymon i może nie czuje już potrzeby uwolnienia, może czuje potrzebę szczerej solidarności…
To, czego doświadczamy może złączyć, nawet jeśli z różnych racji i różnych pobudek. Ale nie ma większego znaku jedności, jak krzyż Jezusa…
Za tych, którzy jednoczą się w dziele pomocy chorym i ich bliskim…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
X – Obnażenie z szat
Żołnierze zaś, gdy ukrzyżowali Jezusa, wzięli Jego szaty i podzielili na cztery części, dla każdego żołnierza po części; wzięli także tunikę. Tunika zaś nie była szyta, ale cała tkana od góry do dołu. Mówili więc między sobą: Nie rozdzierajmy jej, ale rzućmy o nią losy, do kogo ma należeć. Tak miały się wypełnić słowa Pisma: Podzielili między siebie szaty, a los rzucili o moją suknię. To właśnie uczynili żołnierze. (J 19,23-24)
**
Obnażenie z szat, to nie tylko czynność techniczna, to część wyroku. To odarcie człowieka z jego godności, to pozbawienie intymności, odarcie, które jest tez jakby uprzedmiotowieniem, wystawieniem ciała ludzkiego i człowieka zarazem jak towaru. Protestujemy w imię haseł „godność”, „prywatność”, a zarazem promujemy nieczystość. I oto teraz przeżywamy swoiste purgatorium, oczyszczenie, katharsis… Bo trzeba respektować czystość, by żyć…
Za tych, którzy mają odwagę żyć w czystości w czasach codzienności, nie tylko w warunkach przymuszenia…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
XI – Przybicie do krzyża
Tam dawali Mu wino zaprawione mirrą, lecz On nie przyjął. Ukrzyżowali Go i rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając o nie losy, co który miał zabrać. A była godzina trzecia, gdy go ukrzyżowali. Był też napis z podaniem Jego winy, tak ułożony: Król żydowski. Razem z Nim ukrzyżowali dwóch złoczyńców, jednego po prawej, drugiego po lewej Jego stronie. (Mk 15,23-27)
**
Przybity do krzyża, unieruchomiony. Bezradny. A zarazem tak wiele jeszcze może uczynić. I uczyni. Odpuści, tym, którzy nie wiedzą co czynią, Wprowadzi dobrego łotra do raju, przekaże to, co Mu jeszcze zostało – Matkę i ucznia, ukaże sens cierpienia, powie, że pragnie miłości, zostawi nam na wieki ars moriendi, sztukę umierania…
W tych dniach, wśród wielu ludzi jest poczucie bezsilności, bezradności, niemocy… A może to właśnie pośród tej niemocy objawia się najpełniej moc Boga?
Za tych, którzy do końca służą i towarzyszą cierpiącym i ich rodzinom…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
XII – Śmierć na krzyżu
Eloi, Eloi, lema sabachthani, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił? (Mk 15,34; Mt 27,46)
Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. (Łk 23,34)
Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju. (Łk 23,43)
Niewiasto, oto syn Twój. Oto Matka twoja. (J 19,26-27)
Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: Pragnę. (J 19,28)
A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: Wykonało się!
I skłoniwszy głowę oddał ducha. (J 19,30)
**
Jezus umiera odarty z prywatności, umiera w samotności, która najdotkliwiej wyrazi się w Jego skardze – Boże mój, Boże, czemuś Mnie opuścił?… Jezus umiera zarazem w bliskim otoczeniu przypadkowych ludzi. Jednemu z nich pomaga. Jest też pomocą dla drugiego. Lecz ten ową pomoc ignoruje.
Akt umierania to niezwykła tajemnica. To zderzenie wolności, lęku, nadziei, wiary, to pokusa wyboru rozpaczy, to zamknięcie się w sobie i zarazem możliwość zapomnienia o sobie i otwarcua na drugich…
To tajemnica, która wprowadza wprost do Boga…
Za konających…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
Od powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas Panie!
Od nagłej i niespodzianej śmierci
Zachowaj nas Panie!
My grzeszni Ciebie Boga prosimy
Wysłuchaj nas Panie!
XIII – Otwarte serce
Ponieważ był to dzień Przygotowania, aby zatem ciała nie pozostawały na krzyżu w szabat – ów bowiem dzień szabatu był wielkim świętem – Żydzi prosili Piłata, aby ukrzyżowanym połamano golenie i usunięto ich ciała. Przyszli więc żołnierze i połamali golenie tak pierwszemu, jak i drugiemu, którzy z Nim byli ukrzyżowani. Lecz gdy podeszli do Jezusa i zobaczyli, że już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z żołnierzy włócznią przebił Mu bok i natychmiast wypłynęła krew i woda. (J 19,31-34)
**
Wszystko to mogło wydawać się ostateczną porażką, więcej – klęską. Śmierć została potwierdzona nader dotkliwie. Nie złamano goleni, które były sprawdzianem śmierci w sytuacji wątpliwości, czy skazaniec tylko omdlał, czy skonał. Przebito serce. Wypłynęły z niego krew i woda. I tak zrodziło się życie Kościoła, tak odczytaliśmy potwierdzenie nieskończonego miłosierdzia.
Ten czas próby, cierpienie, śmierci, bólu i żałoby może być też czasem odrodzenia do nowego życia, przywrócenia Bogu właściwego Mu miejsca, przejściem od lęku do bojaźni Bożej. Od nas tylko zależy, jak ten czas przeżyjemy…
Za nas wszystkich, byśmy przyjęli ten czas trudny i bolesny jako znak wzywający do przemiany życia…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
XIV – Złożenie do grobu
Był tam człowiek dobry i sprawiedliwy, imieniem Józef, członek Wysokiej Rady. Był z miasta żydowskiego Arymatei, i oczekiwał królestwa Bożego. On to udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Zdjął je z krzyża, owinął w płótno i złożył w grobie, wykutym w skale, w którym nikt jeszcze nie był pochowany. Był to dzień Przygotowania i zapalono już światłą szabatu. Były przy tym niewiasty, które z Nim przyszły z Galilei. Obejrzały grób i w jaki sposób zostało złożone ciało Jezusa. Po powrocie przygotowały wonności i olejki; lecz zgodnie z przykazaniem zachowały spoczynek szabatu. (Łk 23,50-56)
**
Pochówek jest aktem, który zdaje się coś definitywnie zamykać. To oczywistość. Ale nieoczywiste jest to, że tamten grób w Jerozolimie, i tamten zatoczony kamień, nie zamknął opowieści życia. Otworzył jej nowy rozdział – zmartwychwstanie…
Za tych, którzy doświadczają w tych dniach żałoby, o wiarę w zmartwychwstanie, o umocnienie nadziei życia
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami.
Od powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas Panie!
Od nagłej i niespodzianej śmierci
Zachowaj nas Panie!
My grzeszni Ciebie Boga prosimy
Wysłuchaj nas Panie!
ZAKOŃCZENIE
**
Bóg jest zawsze po stronie cierpiących. Jego wszechmoc objawia się właśnie w tym, że dobrowolnie przyjął cierpienie. Mógł nie przyjąć. Mógł okazać swoją wszechmoc nawet w momencie ukrzyżowania. Przecież mu to proponowano: “Zstąp z krzyża a uwierzymy Ci” (por. Mk 15, 32). Nie przyjął tej propozycji. To, że pozostał do końca na krzyżu, to, że na tym krzyżu mógł powiedzieć do Boga tak, jak wszyscy cierpiący: “Boże mój, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15, 34) – właśnie to pozostało w dziejach człowieka jako najsilniejszy argument. Gdyby zabrakło tego konania na krzyżu, prawda że Bóg jest Miłością zawisłaby w jakiejś próżni. […]
Ostateczna wymowa Wielkiego Piątku jest taka: człowieku, który sądzisz Boga, który każesz Mu się usprawiedliwić przed twoim trybunałem, pomyśl o sobie, czy to nie ty jesteś odpowiedzialny za śmierć Tego Skazańca, czy sąd nad Bogiem nie jest ostatecznie sądem nad sobą samym? Czy ten sąd i wyrok – krzyż a potem zmartwychwstanie – nie pozostanie dla ciebie jedyną drogą zbawienia?
(św. Jan Paweł II, Przekroczyć próg nadziei)
Panie Jezu Chryste, Ty, który wydałeś się na śmierć,
przyjąłeś niesprawiedliwy wyrok,
podporządkowałeś się złej ludzkiej wolności, w imię miłości do człowieka,
o zawisłeś na krzyżu w ekstremalnym cierpieniu, osamotnieniu, pragnieniu miłości,
spójrz na nasz czas, porażonej nadziei, strachu i samotności,
na czas epidemii i bezradności,
czas izolacji, cierpienia, śmierci i żałoby
o przyjdź nam z pomocą,
Ty, który jesteś Odkupicielem człowieka.
MODLITWA O ZAPRZESTANIE ROZPOWSZECHNIANIA SIĘ EPIDEMII KORONAWIRUSA
Ojcze nasz, pełni ufności prosimy Ciebie,
aby koronawirus nie siał więcej zniszczeń
i aby udało się jak najszybciej opanować epidemię.
Prosimy, abyś przywrócił zdrowie zakażonym
i pokój miejscom, do których koronawirus już dotarł.
Przyjmij tych, którzy zmarli na skutek tej choroby,
oraz pociesz ich rodziny.
Wspieraj i chroń personel medyczny zwalczający wirus,
inspiruj i błogosław tym, którzy starają się opanować sytuację.
Panie Jezu, lekarzu naszych dusz i ciał,
czujemy się bezradni
w tej sytuacji ogólnoświatowego zagrożenia,
ale ufamy Tobie,
i prosimy udziel nam pokoju i zdrowia.
Matko Boża, chroń nas i opiekuj się nami,
i prowadź nas w miłości do Twojego Syna, Jezusa.
Amen.
Ks. prof. Paweł Bortkiewicz SChr./PCh24.pl
Droga Krzyżowa – rozważania ks. Piotra Pawlukiewicza |
Przyjacielu, po coś przyszedł?… Przyjacielu, po coś przyszedł?… Przyjacielu, po coś przyszedł?… To Chrystusowe pytanie skierowane do Judasza było ostatnimi słowami Zbawiciela, jakie wypowiedział przed swoim pojmaniem i uwięzieniem. Zanim rozpoczniemy Drogę Krzyżową w tym uświęconym miejscu, stańmy wobec tych słów: Przyjacielu, po coś przyszedł? Dlaczego podjąłeś trud podróży? Krzyż jest zgorszeniem, głupstwem, porażką. Na pewno chcesz iść za zgorszeniem, głupstwem i porażką? Nosimy krzyżyki na łańcuszkach, wieszamy je w domach, szkołach, szpitalach i nierzadko potem pod tymi krzyżami przeklinamy, że coś się nam nie powiodło, że nie poszło po naszej myśli, że ktoś nas odrzucił. Mówimy o krzyżu, śpiewamy o krzyżu, a kiedy przychodzi, często jesteśmy zaskoczeni i oburzeni. Przyjacielu, po coś przyszedł? Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu…? Kto z nas jest godny stanąć przy krzyżu….? Czy mamy wrócić do domów? Jezus zapytał kiedyś swoich uczniów: Czy możecie pić kielich, który ja mam pić? I sam odpowiedział: Kielich mój pić będziecie. Tak powiedział swoim uczniom. Uczniowie dostąpią uczestnictwa w tajemnicy krzyża. Tylko uczniowie. Idźmy więc, za krzyżem. Pokorni, uważni, skupieni. Idźmy na kolejną lekcję miłości. STACJA I – PAN JEZUS NA ŚMIERĆ SKAZANY Przekonywano kiedyś, że wśród nas najwięcej lekarzy, bo każdy zna się po swojemu na chorobach i ich leczeniu. Ale to błąd. Stokroć więcej wśród nas sędziów. Ktoś zajechał samochodem drogę – to prymityw. Ktoś źle załatwił sprawę – jest beznadziejny. Ktoś ma inne poglądy – jest całkiem bezsensowny. To już nie sądy dwudziestoczterogodzinne. To sądy dwudziestoczterosekundowe. Spojrzenie. Odruch. Wyrok. A Chrystus tak mocno podkreślał: Nie sądźcie! Bo tylko Bóg przenika i zna człowieka. Każde sądzenie brata jest pychą. A pycha ludzka jest tak wielka, że człowiek porwał się, by sądzić Boga. Ślepy Piłat osądzał Syna Bożego. Ten człowieczek chciał sądzić „światłość ze światłości”. Ziarno piasku z dna morza chciało ogarnąć ocean. Piłat może i starał się uwolnić Jezusa, ale ten tłum tak bardzo domagał się wyroku. Może ktoś mówić: w zasadzie to staram się być chrześcijaninem, ale ten tłum wokół mnie tak głośno krzyczy o antykoncepcji, o eutanazji, o aborcji, o in vitro. Oni tak głośno krzyczą u mnie w biurze, na uczelni, w firmie, że ja milczę i dyskretnie umywam ręce. Nie umyli rąk, liczni w dziejach ludzkości, uczniowie Jezusa. Od wieków poznaje się ich po czystych dłoniach. Oni, tak jak Chrystus, nie wydali wyroku. Oni go przyjęli. STACJA II – PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA Jezus w swoim nauczaniu wyjaśniał ludziom wiele kwestii, ale nie udzielił odpowiedzi na najbardziej nurtujące człowieka pytanie: dlaczego krzyż, dlaczego cierpienie? Ks. Jan Twardowski napisał kiedyś taki krótki wiersz: Dlaczego krzyż? Uśmiech. Rana głęboka Widzisz, to takie proste kiedy się kocha. Nie zrozumie krzyża egoista, człowiek szukający tylko swoich spraw. Będzie krzyż przeklinał i odrzucał. Zamknięte pozostaną dla niego słowa Zbawiciela mówiące o słodkim jarzmie i lekkim brzemieniu. Nazwie je nielogicznymi. Dawno temu naukowcy zauważyli, jak małe ptaszki wyruszając w drogę przez morze chwytają w dziób niewielkie gałązki. Dlaczego to czynią? – zastanawiano się. Przecież to utrudnia im lot. Przecież to dla nich poważne obciążenie. Zagadka się rozwiązała, kiedy spostrzeżono, iż te Boże stworzenia, znużone wielogodzinną podróżą rzucają gałązkę na powierzchnię morza, siadają na niej, odpoczywają, a potem kontynuują swoją wędrówkę. A może nam w życiu bywa tak ciężko, ponieważ nieustannie zabiegamy o to, by było nam lekko? Ks. Jan Twadrowski napisał jeszcze kiedyś, że krzyż to takie szczęście, że wszystko inaczej… STACJA III – PAN JEZUS PO RAZ PIERWSZY UPADA Są trzy takie stacje na drodze krzyżowej, które nazywają się upadek Jezusa. Ale one powinny się nazywać powstanie Jezusa. Bo to, że upadał, to tylko wyczerpanie, zmęczenie mięśni, utrata równowagi. To, że powstał, to czysta miłość. Dziś świat fascynuje się upadkami człowieka. Ludzie chcą podejrzeć grzech, pokazać grzech. Z detalami, z różnych ujęć. A wszystko w imię przekonania: taka jest prawda, tacy jesteśmy. Księga Apokalipsy mówi, że imię szatana to oskarżyciel, bo on dzień i noc oskarża braci naszych. To on tak mocno koncentruje uwagę ludzi na grzechach i ukazuje je jako mur nie do pokonania. A wszystkie upadki świata, grzech Ewy, Adama, Kaina, wszystkie zdrady, zabójstwa, bluźnierstwa, zbrodnie wszystkich totalitaryzmów, cała obrzydliwość ludzkiej grzeszności jest obmyta jedną kroplą krwi Chrystusa. To dlatego, że Chrystus wtedy powstał i dźwignął krzyż, dźwignął nasze grzechy, dziś każdy z nas może usłyszeć te najpiękniejsze na świecie słowa: i ja odpuszczam tobie grzechy. STACJA IV – PAN JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ Do Maryi zapewne docierały słowa, które dla każdej matki są najboleśniejsze: twój Syn odszedł od zmysłów. Szatan chciał przeniknąć jej duszę mieczem bolesnego oszczerstwa, że jej Syn oszalał. Ale Ona mocno rozpamiętywała słowa Elżbiety napełnionej Duchem Świętym wypowiedziane przed laty: błogosławiony jest owoc twojego łona. BŁOGOSŁAWIONY. Dobry, prawy, pełen światła. Ona wierzyła Bogu, nawet wtedy, kiedy jej Syn był miażdżony cierpieniem na Drodze Krzyżowej. Nie ratowała Go, nie chciała wyrwać Go z rąk oprawców, ale dała Mu coś więcej: zrozumienie i zaufanie. Ona jedna, tam, w tym tłumie wierzyła, że ta męka wpisana jest w ogrom planów Bożych. To takie ważne widzieć swego bliźniego w perspektywie zamysłów Stwórcy. Jest tak wtedy, gdy matka zostawia dorosłe dziecko, by mogło spełnić Boże powołanie. Gdy małżonkowie nawet w kryzysie miłości modlą się za siebie. Tak naprawdę syna, córkę, męża, narzeczoną można kochać tylko na Drodze Krzyżowej oddając ukochanego człowieka Bogu. Abrahamie z góry Moria, Matko siedmiu synów z księgi Machabejskiej, Maryjo z Golgoty uczcie nas czym różni się miłość od uzależnienia. STACJA V – SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI W ścisłym sensie Szymon Cyrenejczyk nie niósł krzyża. Niósł tylko ciężki kawał drewna. Bo żeby nieść krzyż, trzeba tego gorąco pragnąć, trzeba tego chcieć. Jezus zawsze mówił: Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż. A jarzmo Jezusa nie było jarzmem Szymona. To nie była jego sprawa. Żołnierze zmusili go, by je dźwigał. Fundamentem niesienia Chrystusowego krzyża jest nasza zgoda, nasze „tak”. Dlatego każda droga krzyżowa rozpoczyna się od pytania: czy chcesz? Kiedyś bardzo ciężko chory chłopiec zapytał swoją mamę: Mamusiu, dlaczego mnie tak boli? Kobieta odpowiedziała pytaniem: a gdyby Pan Jezus poprosił cię, byś cierpiał dla Niego, czy zgodziłbyś się? Tak – odpowiedział chłopczyk. No to Cię poprosił. Bracie i siostro, a gdyby ciebie Chrystus poprosił? STACJA VI- WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI Wielu użalało się nad Chrystusem, ale tylko Weronika podeszła, by obetrzeć Mu twarz. Może to ją wspomniał po latach św. Jan, kiedy pisał w swoim liście, byśmy nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą. Jak łatwo można zagubić chrześcijaństwo we wzniosłej teorii i pięknych sformułowaniach. I to chyba grozi szczególnie ludziom mocno związanym z religią. Charles Peguy napisał kiedyś: Są tacy, którzy ponieważ nie należą do człowieka, myślą, że należą do Boga. Sądzą, że kochają Boga, ponieważ niczego nie kochają. Ewangelia domaga się konkretu. Bo można kochać świat, ludzkość, Kościół i nie kochać nikogo. A gdyby tak usiąść i napisać imiona i nazwiska tych, których kochamy. A potem skreślić matkę, ojca, brata, dziecko, przyjaciela, bo przecież poganie też kochają najbliższych. Ile osób by na tej kartce pozostało? A byłoby tam imię skazańca z Golgoty? Przed laty w jednej z gazet ukazało się niecodzienne ogłoszenie. Pewien żołnierz, trzymający wartę przy Grobie Nieznanego Żołnierza dziękował w nim nieznanej kobiecie, która w upalny, letni dzień otarła mu pot z twarzy. Wtedy, stojąc na baczność, nie mógł powiedzieć ani słowa. Teraz chciał okazać jej wdzięczność. Ile miłości jest w geście otarcia twarzy bezradnemu człowiekowi. Jezus odnajdzie wszystkich, którzy kiedykolwiek Mu to uczynili. STACJA VII – DRUGI UPADEK PANA JEZUSA Nie lubimy, gdy ktoś upada. Wtedy zakłóca ruch, wybija z rytmu innych, trzeba się zatrzymać i go podnosić. Przez takiego kogoś są tylko opóźnienia i brak porządku. Najczęściej przewracają się dzieci, starzy i chorzy. I świat znalazł na nich sposób: aborcję i eutanazję. Świat nie ma czasu dla upadających, guzdrzących się, marudzących, zadumanych. Świat się spieszy. Ma napięty harmonogram. Pędzi do nowego telewizora, zakupu nowej komórki i nowej promocji. Świat kocha postęp i chce, by Kościół też był postępowy i nadążał za szaloną gonitwą. Chce, by Kościół pobłogosławił wszystkie pragnienia i uczynki ludzi, bo skoro czegoś mocno pragną, to na pewno jest to dobre. Niech Kościół nie utrudnia ludziom, nie komplikuje, niech się nie czepia. – Ks. Janusz Pasierb napisał kiedyś: „Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem, zgodne z naturą, bezbłędne pod względem taktycznym, niewymagające zbyt wiele, będzie musiało się potykać o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty po wszystkie czasy”. STACJA VIII – PAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY Niektórzy płaczą, gdy ich drużyna przegra mecz. Inni płaczą, gdy nie zdadzą jakiegoś egzaminu. Dla kogoś dramatem jest przybrać na wadze, dla innego zarysowany lakier na samochodzie. Wiele mamy problemów i ciągle przybywają nowe. Często nie pamiętamy tego, co opłakiwaliśmy przed rokiem. Jezus przypomina nam rzecz oczywistą, ale jakże często zapominaną: tak naprawdę mamy tylko jeden poważny problem: śmierć i wybór wiecznego potępienia lub szczęśliwości. Tu gdzie teraz jesteśmy, na Jasnej Górze, mnóstwo ludzi wydeptało swoją ścieżkę. Gdzie oni teraz są? Gdzie ich problemy? Martwili się zgubionymi pieniędzmi, rozbitą szybą, kłótnią z sąsiadem. Gdzie są teraz te zmartwienia? Nie pamiętamy często nawet imion naszych pradziadków. Czym oni żyli? Co było ich radościami i smutkami? To samo kiedyś stanie się z nami. Tylko ktoś wyjątkowy pozostawi po sobie znaczącą pamiątkę. Po większości z nas, po latach, nie zostanie nic. I tylko jedno będzie ważne: czy liczyłeś się z Bogiem? Czy kochałeś Go? Czy żyłeś Nim na co dzień? Czy zadajemy sobie pytania o wieczność kolegi z pracy, koleżanki ze studiów? O swoją wieczność? Ilu z nas potrafi rozpłakać się na tym jedynym ważnym problemem? Cyprian Kamil Norwid napisał: Gorejąc nie wiesz czy stawasz się wolny Czy to co Twoje będzie zatracone Czy popiół tylko zostanie i zamęt Co idzie w przepaść z burzą. Czy zostanie Na dnie popiołu gwieździsty diament Wiekuistego zwycięstwa zaranie? STACJA IX – TRZECI UPADEK JEZUSA Trzeci upadek. To mogła być wielka pokusa, by się poddać, by już nie wstawać. Mogła pojawić się myśl: Niech tu już Mnie zabiją, niech się dzieje, co chce. Nie dam już rady. Do tej stacji dochodzi wielu ludzi. Kiedy upadają po raz setny, tysięczny, pogrążając się w uzależnienie od alkoholu, w pornografii, w zazdrości. Wtedy pojawia się myśl: już nie dam rady. Już nie powstanę. Po co się z tego spowiadać, skoro grzech i tak powróci. A przecież się starałem. Odprawiałem rekolekcje i pielgrzymki. Cisną się wtedy na usta słowa rozgoryczonego Piotra: Mistrzu, całą noc łowiliśmy i niceśmy nie ułowili. Pismo święte mówi: serce ludzkie podobne jest do przepaści. A w tych przepastnych przestrzeniach ludzkiego wnętrza ukryte bywa sprytnie to, co dla człowieka najniebezpieczniejsze – pycha. Ks. Aleksander Fedorowicz powiedział kiedyś: Lepiej jest człowiekowi popaść w grzechy ciężkie niż w stan wszechogarniającej pychy. Dlatego niekiedy na naszej Drodze Krzyżowej przychodzi upadek, z którego już sami nie potrafimy się podnieść. Nasi bliscy już to widzą, znajomi są kurtuazyjnie zaskoczeni, a my stoimy jak nędzarze przed dwoma drogami: pychą i pokorą. Drogami Piotra i Judasza. Błogosławieni, którzy wbrew ludzkiej nadziei – spes contra spem – zdołają wtedy zakrzyknąć: Lecz na Twoje słowo zarzucę sieć. Jeszcze raz. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. Do końca. STACJA X – PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY Oglądali Go, podglądali, podsłuchiwali, wystawiali na próbę. W końcu zdarli z Niego szatę. I nie znaleźli tego, czego szukali. Znaleźli tylko czystą miłość. Tylko prawdę i dobroć. Czystość serca daje odwagę i wolność. Błogosławieni, szczęśliwi są ci, którzy nie lękają się prawdy do dna, do końca. Możecie czytać ich korespondencję, słuchać osobistych zwierzeń, zaglądać w sekretne notatki. Znajdziecie w tym wszystkim tylko życie Bożego dziecka. Tak wielu ludzi się boi, że się wyda, że się coś okaże, że ktoś wyciągnie na dzienne światło. Co z tym zrobić? Trzeba to ukrzyżować. Utopić w wodzie chrztu. Oczyścić krwią Zbawiciela. Ta droga jest bardzo konkretna: spowiedź, pokuta, wolność. Kto naprawdę umarł z Jezusem, ten nie ma czego się bać. Temu nie są potrzebne szaty tytułów, osiągnięć, nieustannych sukcesów w rywalizacji. On wie, że jego skarbem jest biały kamyk, na którym wypisane jest jego nowe imię. Imię czystego człowieka. STACJA XI – PAN JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY Bóg przybity do krzyża. To szokujący, ale i wspaniały znak Jego miłości do nas. Bóg dał się przybić do naszego życia. Tak, żeby nie dało się Go oderwać. Sam mówił: Ja jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Kiedy tylko budzi się dzień, we wszystkich kościołach kapłani wznoszą nad głowami wiernych Biały Chleb i przypominają, że to jest Ciało za nas wydane. Każdego dnia Chrystus czeka, by rozgrzeszać swoje poranione dzieci w kościołach Paulinów, Jezuitów, Kapucynów, Dominikanów, Franciszkanów, Bonifratrów, Redemptorystów. Cały dzień Chrystus jest wyniesiony w monstrancji w Sanktuarium Matki Bożej na Jasnej Górze. Od setek lat przypomina o swojej miłości w znaku krzyża. Od wieków Bóg, jakby przybity do tego miasta, dzieli losy z mieszkańcami Częstochowy. Bóg przybity do Polski, do całego świata. Wbity jak hak w tatrzańskiej skale, ratujący tych, którzy odpadają od życia i lecą w przepaść. Niekiedy ktoś może prosić: Jezu, przytul mnie, obejmij mnie. Ale to dla Niego zbyt mało. On się miłością przybija do naszego życia. Na dobre i na złe. Na nasze zbawienie wieczne. STACJA XII – PAN JEZUS UMIERA NA KRZYŻU Gdy Jezus umierał na krzyżu, być może ktoś pomyślał, że szkoda Jego życia. Tak wiele pożytecznych rzeczy czynił, a teraz wszystko skończone. Tyle osób mógł jeszcze uzdrowić, nakarmić, wskrzesić, a jednak został powstrzymany przez intrygę złych ludzi. Wszyscy pamiętali, że kiedy wędrował z uczniami po drogach Palestyny, zawsze ich wyprzedzał, zawsze się śpieszył. A teraz bez tchnienia, bez życia, bez ruchu wisi na krzyżu. A to jednak nie była prawda. On nie dał się zatrzymać. Przekroczył próg śmierci i dalej poniósł swoją Ewangelię nadziei. Kiedy ludzie patrzyli na zmarłego Jezusa, na Jego martwe ciało, On był już w otchłaniach, zwiastując zmarłym wyzwolenie. Musimy pamiętać, że i my najwięcej czynimy, gdy nasze ciała obumierają w postawie modlitwy, gdy splatamy nasze dłonie w geście błagania. Ludzie będą mówili, że to marnowanie życia. Tak. My musimy zmarnować życie ciągle obumierając dla świata, przekraczając go w wierze, nadziei i miłości. STACJA XIII – PAN JEZUS ZDJĘTY Z KRZYŻA I ZŁOŻONY NA RAMIONA MATKI Można być przy Jezusie, bo potrzebuje się zdrowia i szczęścia. Można być przy Nim, by inni to wiedzieli i podziwiali. Można szukać u Niego sensu dla swego życia lub duchowego ładu i harmonii. Jak bogaty młodzieniec z Ewangelii można prosić Go o receptę na życie wieczne. Ale w tych wszystkich wypadkach jest się raczej z sobą samym niż z Chrystusem. Być przy Jezusie to przede wszystkim być przy Nim tak, jak Maryja na trzynastej stacji Drogi Krzyżowej. Ona tuli ciało swego Syna, choć On już nie naucza, nie karmi, nie uzdrawia. Został już tylko ból i słowa: koniec, beznadziejność, śmierć. Tu nie pocieszą żadne wspomnienia, nie pomogą żadne marzenia. Co robić? Jezus na tę stację pozostawił nam słowa: Nie bój się. Wierz tylko. Kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony. STACJA XIV – PAN JEZUS DO GROBU ZŁOŻONY Aby wejść do świata pełni zbawienia, trzeba tu, na ziemi zostawić wszystko. Dlatego całe życie tracimy: beztroskie dzieciństwo, kolorową młodość, dzieci, które opuszczają dom rodzinny, w końcu musimy zostawić pracę, stracić zdrowie, pożegnać nad grobem przyjaciół. Anna Kamieńska napisała: Dzieje człowieka to kolejne wygnania z wielu rajów, to kolejne zamykanie się za nami bram, bezpowrotnie, na zawsze. Nie ma powrotów. Nigdy. Ktoś powie: to przerażające. Wszystko zostaje nam zabrane. Czy zabrane? Każdy człowiek ma przed sobą dwie drogi: żebraka i siewcy. Ten pierwszy gromadzi w swoich żebraczych torbach swój nędzny majątek. Torby są wielkie, ciążą mu bardzo, a on nie rozstaje się z nimi nawet na chwilę, choć tak naprawdę to tylko same śmiecie. Ale człowiek może być, jak siewca, który idzie przez życie i hojnie rzuca na pole Królestwa Bożego ziarna swoich talentów, pracy i miłości. Pod koniec życia torba jest pusta. Ale pole zostało obficie zasiane. Grób Chrystusa to pierwsze ziarno nowego ogrodu życia, a wszystkie cmentarze świata to zasiane pola Nowej Ziemi. Grób Chrystusa jest pierwszym, przy którym słowo koniec ustępuje miejsca słowu początek. Przy nim dziś kończymy drogę krzyżową, ale jutro, o poranku, znowu spotkamy się przy tym samym grobie. Ale będzie to już zupełnie inne miejsce. ZAKOŃCZENIE Stacja piętnasta – powrót do domu, spotkanie z najbliższymi, wieczorna modlitwa. Stacja szesnasta – trudna rozmowa w rodzinie. Stacja siedemnasta – wizyta u lekarza. Stacja czterdziesta – śmierć kogoś bliskiego Stacja setna. Stacja tysięczna… Kto nie zna drogi do morza, niech podąża za rzeką. Niech podąża za krzyżem ten, kto szuka drogi do Boga, do zmartwychwstania, do życia. Amen |
Droga Krzyżowa tak bardzo kojarzy się z Wielkim Postem, że dziś bez niej trudno wyobrazić sobie przeżywanie tego okresu liturgicznego. Często jednak nawet nie uświadamiamy sobie, jak długo kształtowało się to nabożeństwo.
Chrześcijanie, zwłaszcza od III wieku, szczególną troską otaczali w Jerozolimie miejsca, które wiązały się z męką i śmiercią Jezusa Chrystusa. Wielokrotnie odwiedzali je pielgrzymi, odprawiając przy tym różne procesje, np. z Ogrodu Oliwnego na Golgotę.
Kolejny etap w powstawaniu dzisiejszego nabożeństwa Drogi Krzyżowej łączyć należy z rozwojem pobożności pasyjnej, poczynając od XI wieku. W Europie wielkie zasługi w tej dziedzinie położyli Ojcowie Franciszkanie, którzy po wyprawach krzyżowych stali się opiekunami pamiątek, jakie pozostały w Ziemi Świętej po Jezusie z Nazaretu. Okres średniowiecza obfitował w różnorodne nabożeństwa o charakterze pasyjnym. Uznaniem cieszyło się oddawanie czci upadkom Pana Jezusa (najczęściej wymieniano ich siedem). Wierni praktykowali również nabożeństwa, w których rozpamiętywano Mękę Pańską przy dziewięciu, dwunastu, a nieraz przy osiemnastu stacjach. W Polsce to szczególne nabożeństwo występuje od XVII stulecia i do dziś ożywia pobożność wiernych. Wspomnieć należy także o dróżkach kalwaryjskich wznoszonych przy licznych kościołach.
Droga Krzyżowa w formie, jaką znamy obecnie, ukształtowała się na przełomie XVII i XVIII wieku przede wszystkim w kościołach franciszkańskich (do poł. XIX stulecia istniało nawet ograniczenie w umieszczaniu Dróg Krzyżowych w świątyniach niefranciszkańskich). Mało kto wie, iż nabożeństwo to odprawiano kiedyś nie tylko w piątki, ale również w niedziele Wielkiego Postu aż do czasu, kiedy zostało i zastąpione „Gorzkimi żalami”.
Obecnie w naszych wielkopostnych Drogach Krzyżowych rozważamy mękę Jezusa Chrystusa przy czternastu stacjach. Dziewięć z nich znajduje swe odzwierciedlenie w opisach ewangelicznych. Natomiast o pięciu innych mówią refleksje wyprowadzone z tekstów biblijnych (np. nt. stacji IV por. J 19, 25-27) lub przekazy pozabiblijne (trzykrotne upadki Pana Jezusa czy spotkanie z Weroniką).
Mówiąc o Drodze Krzyżowej, nie sposób nie wspomnieć o słudze Bożym Janie Pawle II, który podkreślał ciągłą aktualność tego nabożeństwa. Wiele w jego życiu było Dróg Krzyżowych odprawianych w ciszy prywatnej kaplicy. Przez kolejne lata pontyfikatu w każdy Wielki Piątek oczy całego świata zwracały się na rzymskie Koloseum, by towarzyszyć Papieżowi w rozważaniu tajemnic męki i śmierci Syna Bożego. W czasie jednej z takich Dróg Krzyżowych Jan Paweł II modlił się: „Panie, z Twojego Krzyża promieniuje światło. W Twojej śmierci zostaje zwyciężona nasza śmierć, a my otrzymujemy nadzieję zmartwychwstania. Trwając przy Twoim Krzyżu, oczekujemy z ufnością Twojego powrotu, Panie Jezu, nasz Odkupicielu!” (28 marca 1997 r.)
Michał Nowak/Tygodnik Niedziela
****************************************
Jak Ojciec Pio przeżył epidemię
100 lat temu grypa hiszpanka zabiła na świecie 50 mln ludzi. Nie wszyscy wiedzą, że ta pandemia dotknęła także młodego włoskiego kapucyna z klasztoru w San Giovanni Rotondo – Ojca Pio i jego rodzinę. Ostatnio ukazała się książka Stefano Campanella opowiadająca o losach Ojca Pio w tamtym czasie.
***
Włodzimierz Rędzioch: Skąd pomysł na książkę o pandemii hiszpanki i Ojcu Pio?
Stefano Campanella: Pomysł zrodził się, gdy w zeszłym roku klasztor Kapucynów w San Giovanni Rotondo dotknęła pandemia COVID-19. Przez dwa ostatnie miesiące roku zarażonych było 12 z 20 braci – dwóch kapucynów w podeszłym wieku zmarło z powodu komplikacji spowodowanych koronawirusem. Ja, gdy czekałem na wymaz, poddałem się kwarantannie. W tym okresie zacząłem szukać dokumentów, by dowiedzieć się, jak Ojciec Pio przeżył pandemię hiszpanki, która panowała w latach 1918-20. Znalazłem tak dużo materiału, że powstała z tego książka.
Rodzinę Ojca Pio także dotknęła hiszpanka?
Jego 29-letnia siostra Felicita zmarła z powodu wirusa, a 4-letni siostrzeniec, Pellegrino – 3 dni przed matką. Felicita mieszkała z mężem i trójką dzieci w Pietrelcinie. Kiedy zachorowała, jej matka (więc i matka Ojca Pio) udała się do domu córki, aby zaopiekować się Felicitą oraz jej mężem i dziećmi. Niestety, ona też poważnie zachorowała.
Czy zakonnik modlił się za swoją rodzinę?
Chciałem przypomnieć ważny fakt: Ojciec Pio złożył Panu Bogu ślubowanie, w którym zobowiązał się modlić tylko za innych. Nie modlił się o to, co jego mogło uszczęśliwić, w tym o zdrowie i życie bliskich mu osób. Przyczynił się do uzdrowienia z hiszpanki wielu ludzi w San Giovanni Rotondo, natomiast o modlitwy za swoich bliskich, w tym także za matkę, prosił swoje duchowe córki. W przypadku matki modlitwy zostały wysłuchane, bo kobieta wyzdrowiała.
Czy sam Ojciec Pio chorował na grypę hiszpankę?
Tak. Pierwsze objawy odczuł na początku września 1918 r. Poczuł się lepiej ok. 20 września i wydawało się, że wyzdrowiał. Właśnie tamtego dnia rano odprawił Mszę św., która poprzedziła otrzymanie na stałe stygmatów. Niestety, po kilku dniach miał nawrót choroby, która ciągnęła się aż do połowy grudnia. Miał bardzo wysoką gorączkę – cierpiał na zapalenie płuc i oskrzeli wywołane przez wirusa. Ale zgony najbliższych osób z rodziny były dla niego przyczyną jeszcze większego cierpienia.
Gdzie stygmatyk przebywał w czasie choroby?
Przebywał w klasztorze w San Giovanni Rotondo, lecz aby nie zarazić innych braci i seminarzystów (w owym czasie klasztor był również siedzibą seminarium kapucynów), zamieszkał w jednym z dwóch pokoi gościnnych (foresteria). Jedna z jego duchowych córek przynosiła mu jedzenie i podawała mu je przez małe okno.
Co wiemy o życiu Ojca Pio w tym szczególnym okresie?
Zakonnik w czasie pandemii dużo się modlił za innych. Przy tej okazji dał dowód wielkiej siły swojego wstawiennictwa. Wspomnę choćby jeden epizod. Jego duchowa córka miała ciężarną siostrę, która zachorowała na hiszpankę. Istniało ryzyko, że zarówno matka, jak i nienarodzone dziecko umrą, i wydawało się, że nic już nie można zrobić. Kobieta pobiegła do Ojca Pio, by prosić go o modlitwę za umierającą siostrę. A on jej odpowiedział: „Nawet jeśli zobaczysz ją umierającą, musisz wierzyć, że wyzdrowieje”. I rzeczywiście kobieta wyzdrowiała i urodziła piękną córeczkę.
Dlaczego nadał Pan książce podtytuł: Uczeń Matki Bożej Bolesnej?
Chciałem uniknąć sytuacji, w której książka pozostałaby jedynie zapisem szeregu faktów historycznych, choć niezwykle wymownych. Pomyślałem o najlepszym sposobie wyjaśnienia duchowego przesłania, które wyłania się z tego, jak Ojciec Pio zmierzył się ze swoim dodatkowym cierpieniem, które powodowała pandemia hiszpanki. To przyjęcie woli Bożej i altruizm, który jest wyrazem prawdziwej miłości. To postawa, która charakteryzowała zachowanie Maryi Dziewicy, zwłaszcza gdy była Ona świadkiem męki i śmierci Syna. Nieprzypadkowo Ojciec Pio powiedział: „Pod krzyżem uczysz się kochać”. On uczył się od Matki Bożej Bolesnej. Będąc Jej uczniem, dając przykład stał się z kolei nauczycielem wszystkich, którzy chcą być Jej autentycznymi czcicielami i uczniami.
Włodzimierz Rędzioch/ Tygodnik Niedziela/Archiwum „Głosu Ojca Pio”
Stefano Campanella – Ojciec Pio i jego 3 tajemnice
dyrektor stacji radiowej Tele Radio Padre Pio i Padre Pio TV
************************************************************************************************************
Czas, który teraz jest nam dany, jest wyzwaniem, który trzeba właściwie odczytać. Dlatego Wspólnota Modlitewna JEZUS ŻYJE zdecydowała się na kolejne rekolekcje na temat:
JEZUS CHRYSTUS – mój ZBAWCA
Wspólnotowe Studium Ewangelii według św. Łukasza
Czas pandemii i izolacji nie musi być czasem smutku, znudzenia czy stagnacji, wręcz przeciwnie – możemy ten czas, dany nam tu i teraz, przeżywać na medytowaniu Bożego Słowa. Jeżeli ktoś chciałby wziąć udział – wciąż można dołączyć.
****************************************************************
Św. Hieronim: Znać Biblię
W Objawieniu ukazuje się księga zapieczętowana siedmioma pieczęciami (por. Ap 5, 1); gdybyś ją dał do czytania człowiekowi znającemu pismo, odpowie ci: „Nie mogę, bo jest zapieczętowana”. Iluż dziś jest takich, którzy mniemają, że umieją czytać, a trzymają księgę zapieczętowaną i nie mogą jej otworzyć, jeśli nie otworzy Ten, „który ma klucz Dawida, który otwiera, a nikt nie zamknie; i zamyka, a nikt nie otworzy!” (Ap 3, 7).
W Dziejach Apostolskich świątobliwy rzezaniec, mąż nawet – tak go bowiem nazywa Pismo – gdy czytał Izajasza, zapytany przez Filipa: „Czy sądzisz, że rozumiesz, co czytasz?”, odpowiedział: „Jakże mogę zrozumieć, jeśli mię nikt nie pouczył?” (Dz 8, 30-31). Jeśli wolno wtrącić tu słowo o sobie, powiem, że ani świętszy, ani w nauce gorliwszy nie jestem od owego rzezańca, który z Etiopii, to jest z najdalszych krańców świata, przybył do świątyni porzucił dwór królewski, przy czym tak wielką pałał miłością do Zakonu i Boskiej umiejętności, że nawet na wozie czytał Pismo święte – a jednak, gdy trzymał książkę i słowa Pańskie myślą ujmował, językiem obracał, wargami wymawiał, nie znał Tego, którego czcił nieświadomie. Przyszedł Filip, pokazał mu Jezusa, który, zamknięty, ukrywał się pod literą, i – o dziwna mocy nauczyciela! – w tej samej godzinie rzezaniec wierzy, przyjmuje chrzest, staje się wiernym i świętym, z ucznia nauczycielem (por. Dz 8, 35-38); więcej znalazł w owym źródle Kościoła na pustyni niż w pozłacanej świątyni synagogi.
Dotknąłem tego tylko – zwięzłość bowiem listu nie pozwala rozwodzić się szerzej – byś rozumiał, że w Pismo święte bez przewodnika i wskazującego drogę wkraczać nie możesz. (…)
Pytam cię, najdroższy Bracie, czy żyć wśród tego wszystkiego, rozmyślać nad tym, niczego innego nie znać ani nie szukać – nie wydaje ci się już tu na ziemi mieszkaniem w królestwie niebieskim? Nie chcę, byś się gorszył prostotą Pisma Świętego i jakby pospolitością słów, które albo błędnie przez tłumaczów są oddane, albo umyślnie tak wypowiedziane zostały, by łatwiej mogły pouczać zgromadzonych prostaczków i by w jednym i tym samym zdaniu co innego słyszał uczony, a co innego nieuczony. Nie jestem tak bezczelny i tępy, abym obiecywał sobie poznać te rzeczy i zbierać na ziemi owoce tego, czego korzenie tkwią w niebie, ale wyznaję, że pragnę tego (…). Zdobywajmy na ziemi umiejętności, które trwać z nami będą w niebie.
Św. Hieronim, Znać Biblię, w: Dom Pierre-Patrick Verbraken OSB, ks. Marek Starowieyski, Ojcowie Kościoła. Panorama patrystyczna, Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej 1991, s. 157-158.
************************************************************************
Słowo daję
****
O Bogu, który czyta nam Biblię, i ziewaniu nad słowem Bożym mówi ks. Krzysztof Wons.
Marcin Jakimowicz: W Jerozolimie czy w Lelowie widziałem tłum zagorzale dyskutujących chasydów. Nie gadali ani o futbolu, ani o wyborach, ale o słowie Bożym. Nie tęskni Ksiądz za takimi klimatami w polskich seminariach?
Ks. Krzysztof Wons: Klerycy spierający się godzinami o wers Jeremiasza czy Izajasza? Marzenie… To, o czym pan mówi, dotyczy pasji. A pasja rodzi się z miłości. Tak było od początków dziejów Kościoła. Orygenes mówi, że nie da się inaczej czytać i zbliżać do Biblii jak przez miłość. To ona jest najważniejszym kluczem.
Trudna to miłość. Zakochany człowiek otwiera Biblię i natrafia na inżynieryjny opis budowy świątyni albo geograficzny podział ziem według plemion Izraela. Łatwo się zniechęcić…
Ale to jest tak, jak w rodzinie między małżonkami! Są dni piękne i dni niesłychanie trudne. Są spotkania, które rodzą od razu zachwyt, pasję, tak że nie chce się oderwać od Pisma oczu, i dni kiedy niczego nie rozumiemy. W czytaniu Pisma bardzo ważna jest regularność, systematyczność. Ona uczy wierności nawet w takie dni, gdy niczego nam się nie chce…
Często powtarza Ksiądz, że czytanie Biblii nie może być oderwane od życia.
To zadanie dla nas, którzy mamy przybliżać Pismo. Musimy pokazywać, że w Piśmie Świętym jest zawarte całe nasze życie. O tym mówi najnowsza adhortacja „Verbum Domini”. Gdy otworzymy Księgę Psalmów, zdumieni zauważymy, że na jej stronach Pan Bóg zapisał wszystkie nasze emocje, stany, uczucia.
Możemy psalmami krzyczeć, wielbić, płakać, skakać z radości?
Możemy wszystko. Trzeba tylko ludzi nauczyć czytać Biblię jako słowo żywe. Jasne, możemy mieć trudności, gdy natrafimy na podział ziemi Izraela czy strony ociekające krwią, ale myślę, że warto zaczynać od Ewangelii. W niej jest wszystko – całe Pismo. Tam jest Jezus, a On jest kluczem do wszystkich Pism. Ojcowie Kościoła mówią wprost, że najpierw jest spotkanie z Jezusem, a dopiero potem czytanie Pism.
Czyli ktoś, kto nie ma z Nim osobowej relacji, nie zrozumie Biblii?
Nie. Ojcowie mówią, że warunkiem poznania Jezusa jest miłość do Niego. Moglibyśmy teraz przez parę godzin gadać sobie o pogodzie i nie wypowiedzieć ani jednego mądrego zdania, które nas na siebie otworzy. Inne świetne porównanie którego używają Ojcowie: z Pismem jest tak jak z relacją miedzy ludźmi – jeśli jestem ufny, to druga strona się otwiera.
Chce Ksiądz powiedzieć, że Biblia to żywa księga, która bada moje intencje i jeśli jestem ufny, zdradzi mi swe tajemnice?
Tak. Na tym polega kruchość Pism, delikatność Wcielenia. Pokorny Bóg, który potrafił ukryć się w literze, jeśli spotka się naszą miłością, otworzy się przed nami. On otwiera się wówczas, gdy spotyka miłość.
Co Ksiądz, prowadzący na co dzień najprężniejszą w kraju szkołę biblijną, sądzi o otwieraniu Biblii na chybił trafił? To bardzo popularna metoda szukania odpowiedzi…
Gdziekolwiek otworzę na chybił trafił, zawsze spotkam słowo dla mnie. Bóg nigdy nie mówi ponad głowami, zawsze trafia w sedno. Problem nie jest w Bogu, ale we mnie. Nie boję się tej praktyki pod pewnymi bardzo istotnymi warunkami. Muszę otwierać Biblię w wewnętrznej wolności, wolny od moich lęków, nastawień, oczekiwań, uczuć. Jeśli jestem od nich zależny, to nie czytam już słowa Boga. Czytam jedynie moje lęki, oczekiwania.
Chcę, by Pan Bóg tylko potwierdził to, co chciałbym usłyszeć? Czekam, by poklepał mnie po plecach z uśmiechem: Stary, nie jest tak źle. Albo wreszcie mi „dowalił”, bo na to zasłużyłem?
Tak. Pierwsze najważniejsze pytanie: czy otwierając Biblię, jestem otwarty na słowo? U proroka Zachariasza czytamy: „nawróćcie się do Mnie, a ja nawrócę się do was”. Ojcowie Kościoła mówią: „Dopiero, gdy ja się nawracam, Pisma nawracają się do mnie”. Nie można otwierania Biblii traktować mechanicznie. Ona nie może pozostać na sznurku moich oczekiwań czy lęków. Znam osobę bardzo pięknie współpracującą ze słowem, która w pewnym momencie życia zapadła na depresję. I jej lęki tak zdominowały całą relację z Biblią, że nie była w stanie jej otworzyć. Lęk interpretował jej wszystko, otwarcie Biblii kojarzyło się z koszmarem.
Znajomy przeżywający zawirowania życiowe otworzył Biblię na słowach „Ruiny Niniwy nie będą odbudowane”. Nic, tylko się pociąć – pomyślał w pierwszej chwili.
To podobny przykład. Dlatego potrzebna jest wewnętrzna wolność. Podstawowy warunek przed otwarciem Biblii? Uwierzyć, że jest tam zawsze słowo życia. Bóg jest miłośnikiem życia i jeśli skierował do mnie słowo, to po to, bym żył w całej pełni. Być może Bóg potrzebuje czasem obrócić w ruinę to wszystko, co nie daje mi życia. Jego słowo jest niczym miecz, jak mówi List do Hebrajczyków. Jeśli On – wszechmocny, nieogarniony – tak się upokorzył, że wcielił się w literę, to znaczy, że ja tę literę muszę najpierw poznać. To Kościół, który zrodził się z Pism, czyta nam Pisma. Dlatego muszę na początku „poznać ziemię”, rozpoznać teren, powoli dotrzeć do tego, co Duch mówi w Pismach. Wierzymy przecież, że są one natchnione.
To znaczy?
To znaczy, że kiedy otwieram Biblię, to nie ja czytam Pismo. To Bóg czyta mi Pisma! Stąd lectio divina – Boże czytanie. By mieć tę pewność, trzeba czytać w Kościele.
Kiedy Ksiądz zakochał się w słowie?
Myślę, że były to trzy ważne momenty. Pierwszy: formacja Ruchu Światło–Życie. Po raz pierwszy zetknąłem się z nową formą czytania Pisma. Zachwyciłem się słowem, Namiotem Spotkania, czytaniem we wspólnocie. Dla mnie to była rewelacja. Osobiste dotykanie tajemnicy słowa. W kapłaństwie zakochiwałem się w Biblii z dnia na dzień. Zafascynowałem się bardzo słowem, słuchając wykładów Bruny Costacurty. Mówił z pasją, z ogniem, nie spotkałem dotąd nikogo, kto czytałby w taki sposób Pismo. A trzecie dotknięcie: w czasie osobistego kryzysu. Wtedy zaczęło się smakowanie słowa. Ja niemal fizycznie poczułem – i nie jest to metafora – że ono naprawdę daje życie.
Dopiero człowiek w kryzysie sięgnie po słowo? Jak po ostatnią deskę ratunku?
Dopiero w takich chwilach objawia się prawda o słowie życia. Komuś, kto osobiście to przeżył, nie trzeba już wiele tłumaczyć. Będzie chłonął Biblię, tęsknił za nią. Bo już wie, że od słowa zależy całe jego życie, że to nie dwa odrębne światy, ale rzeczywistości, które się przenikają. Nigdy lepiej nie odczytam świata niż wtedy, gdy żyję słowem. Czytanie Biblii dobrze robi na wzrok (śmiech). Ono przemywa oczy, tak że widzę głębiej, wyraźniej. Zaczynam widzieć oczyma Boga, pragnąć Jego pragnieniami, myśleć Jego myślami.
Mała, krucha, słaba wspólnotka to dla pogańskiego świata śmiech na sali. W Biblii to ukochana „reszta Izraela”…
W płaskim świecie, gdzie inni widzą tylko śmierć, nieszczęście i koniec świata ja – dzięki słowu – widzę już zmartwychwstanie, początek nowego życia.
Profesor Anna Świderkówna powiedziała mi, że dzięki Biblii wszystkie pozornie przeklęte historie jej życia stawały się błogosławionymi perłami.
Ale o tym mówi cała Biblia! Od pierwszego wersetu do ostatniego. Mówi, że Bóg z najbardziej przeklętej ludzkiej historii, która zaczyna się już w trzecim rozdziale Księgi Rodzaju, potrafi wyprowadzić historię zbawienia. Głęboko wierzę, że nie ma takiego punktu w ludzkiej historii, z której Bóg nie wyprowadziłby życia i błogosławieństwa. Wystarczy spojrzeć na krzyż.
Rozmawialiśmy o żydach, którzy słowo mają niemal wyssane z mlekiem matki, uczą się go od piątego roku życia. A my poznajemy je zazwyczaj jako nastolatki na oazach. Nie za późno?
Uśmiecham się, bo przed chwilką wyjechał od nas włoski kameduła o. Vincenzo Gargano. Mając kilka lat, zachwycił się słowem. Czytał Biblię w wersji dla włoskich dzieci, zakochał się w niej. Pochodzi z prostej rodziny, która naprawdę żyła wiarą. Jako piętnastolatek rozpoczął nowicjat u kamedułów. I odtąd nie zdarzyło się, by nie przeczytał dziennie jednej stronicy Biblii po grecku. Codziennie stronica. Zakochał się w słowie do tego stopnia, że nawet jeśli nie przeczytał tej strony w ciągu dnia, budził się w nocy i czytał. To dopiero miłość!
„W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta – słyszymy i ziewając, dopowiadamy – aby przeprowadzić spis ludności w całym państwie”. Znamy na pamięć i nie potrafimy już się zachwycić.
To sytuacja, którą nazywam syndromem uczonego w Piśmie. To taki przeklęty refren, który podpowiada nam: już to znam i niczego się nie spodziewam. I – w efekcie – przestaję słuchać. Dlatego ważne jest to, bym czytał Pisma tak, jakbym miał je pierwszy raz przed oczami. Muszę prosić Ducha, by otworzył Biblię przede mną. Dopiero wówczas zacznie się wielka przygoda.
Nie zawstydzają Księdza słowa: „Zakryłem te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłem je prostaczkom”, czy nawet jak chcą niektórzy „niemowlętom”?
Jasne, że zawstydzają. Ale też pokazują pewną prawidłowość. Po latach obcowania ze słowem widzę wyraźnie, że ono odsłania mi swe tajemnice, gdy przychodzę do niego przejrzysty, jasny, prosty jak dziecko. Wtedy wreszcie mogę przy Biblii odpocząć. Czuję się przy niej bezpieczny, przytulony, przyjęty. Grzegorz Wielki mówił wprost: „Pisma rosną wraz z czytającym”. Czyli z niemowlakiem są jak niemowlak, dorastają z dorastającymi. Zawsze są na naszą miarę i naprawdę nie musimy przed nimi stawać na palcach.
Ks. Krzysztof Wons, Salwatorianin, dyrektor Centrum Formacji Duchowej, rekolekcjonista, teolog duchowości, autor wielu książek z dziedziny biblistyki; mieszka w Krakowie.
Marcin Jakimowicz/GN 47/2010
************************************************************************
4 sposoby na codzienne czytanie Pisma Świętego
Pismo Święte można czytać na wiele sposobów.
Czytania z dnia? Lectio continua? A może lectio divina? Sposobów jest kilka, każdy ma inne zalety. Najważniejsza jednak nie jest metoda, a systematyczność. Bo Słowo Boże jest pokarmem dla duszy. Poznaj 4 propozycje na czytanie Pisma Świętego.
1.Ewangelia (lub czytania) z dnia. Największą zaletą tej metody jest bycie na bieżąco z tym, czym w liturgii żyje Kościół. Każdego dnia sięgamy do Ewangelii lub całego zestawu czytań, które są czytane tego dnia podczas Mszy Świętej. Ten sposób praktykowany przed Eucharystią pozwala nam lepiej skoncentrować się na Liturgii Słowa, jest dobrym pomysłem na przygotowanie do uczestnictwa we Mszy Świętej. Pomocnymi narzędziami są tutaj aplikacje czy drukowane książeczki z Ewangelią na każdy dzień roku liturgicznego, w których często tekst czytania jest opatrzony wprowadzeniem czy komentarzem.
2. Lectio continua. To metoda ciągłego czytania Pisma Świętego – od początku do końca. Ilu z nas przeczytało w życiu Biblie chociaż raz w całości? Lectio continua to właśnie sposób na przeczytanie całości. Każdego dnia po fragmencie. Nie wymaga dodatkowych narzędzi, ani wielkiej ilości czasu. Każdego dnia czytamy jeden fragment: np. rozdział lub akapit. Rozpoczynając od Księgi Rodzaju, nie pomijając żadnego fragmentu. Ta metoda z pewnością pomoże nam uporządkować w głowie historie biblijne, ale też wzbudzi ciekawość i może zmotywować do dalszych poszukiwań biblijnych.
3. Lectio Divina, czyli pobożne czytanie. To metoda wymagająca więcej czasu, ale też pozwalająca wejść głębiej w rozważanie Słowa Bożego. Nie ma w niej pośpiechu, istotne jest zasmakowanie Słowa. Wybierając fragment Pisma Świętego spotkanie ze Słowem dzielimy na cztery etapy: czytanie, medytację, modlitwę i kontemplację. W pierwszym etapie wybieramy mały fragment Pisma i czytamy. Warto w tym czasie podkreślić słowa i fragmenty, które szczególnie nas poruszają. W etapie drugim wracamy do czytania i szczególnie koncentrujemy się na tych fragmentach, które dotknęły naszego serca. Zatrzymujemy się na nich dłużej, staramy się przetrawić, tak, aby zostało w nas na dłużej. Trzeci etap to modlitwa przemedytowanymi fragmentami. To pierwszy etap, w którym to my mówimy do Boga. Ostatnia część lectio divina – kontemplacja – to już czysty dar, który możemy od Boga otrzymać lub też nie. Doświadczenie głębokiej bliskości Boga.
4. Filakterie. To czytanie i zapisywanie tych fragmentów, które w czasie lektury poruszyły nas najbardziej. Z taka karteczką, na której zapisaliśmy Słowo Boże nie rozstajemy się przez jakiś czas, w wolnych chwilach wracamy do tego Słowa, pozwalamy mu być obecnym w naszej codzienności. Staramy się nim modlić.
Józef Wolny/fot. GOŚĆ NIEDZIELNY
************************************************************************
Panie Boże, dzień dobry!
– Wstaję pół godziny wcześniej, by zacząć dzień od czytania Pisma Świętego – mówi Dominik Sowa.
„Nie ma śniadania bez czytania”. Bardzo spodobała mi się ta zasada. Najpierw słowo Boże, a dopiero potem jedzonko.
Noc była, delikatnie mówiąc, nie najlepsza. Wybudziłem się koło trzeciej i nie mogłem przez dłuższy czas zmrużyć oka. Jak to zwykle bywa w tych ciemnych „okolicznościach przyrody”, mą głowę zaczęły torpedować wątpliwości. Wracały trudne pytania, bolesne sprawy (sporo myślałem o odejściach znajomych kapłanów, o podziałach Kościoła, o jatce, którą każdego dnia obserwuję w mediach społecznościowych). W końcu usnąłem. Wstałem o świcie. (Zauważyliście, jak światło dnia zmienia optykę? Jak rozświetla to, co jeszcze kilka godzin wcześniej było nie do rozwiązania? Znakomicie diagnozuje tę sytuację Psalm 30: „Płacz nadchodzi z wieczora, a rankiem okrzyki radości”). Otwarłem Pismo Święte. Przeczytałem znakomity dialog z Księgi Wyjścia. Mojżesz przekomarza się z Bogiem. Biblia wspomina, że Pan rozmawiał z nim, „jak się rozmawia z przyjacielem”. „Nie pouczyłeś mnie, kogo poślesz ze mną” – zagadnął Najwyższego Mojżesz. Rozbrajająca jest odpowiedź Pana Zastępów: „Jeśli Ja osobiście pójdę, czy to cię zadowoli?” (Wj 33,14).
„Zadowoli. Pewnie, że zadowoli”! – wymamrotałem rozespany. Często przy takich okazjach internauci umieszczają dopisek „made my day” (dosł. „zrobiło, ustawiło mi dzień”). Tak, to słowo ustawiło mi dzień. I zmieniło nastawienie do tego, co mnie spotka. Dało pewność, że wszystko będzie pod Jego kontrolą.
Pobudka!
O tej zasadzie usłyszałem kilka miesięcy temu. Opowiadali o niej goście z zagranicy. Na Zachodzie nosi ona nazwę: „No Bible – no breakfast” (prosty skrót NBNB jest łatwy do zapamiętania). Dla naszych potrzeb może ochrzcimy ją: „Nie ma śniadania bez czytania?”.
Znam wiele osób, które zrywają się o świecie i doskonale wiedzą, „co zrobić z tak pięknie rozpoczętym dniem”. Sięgają po Pismo Święte, zazwyczaj po czytania z dnia. I choć początkowo wyraz ich twarzy sugeruje, że mogą być wizytówkami portalu niewyspani.pl, już po chwili na własnej skórze przekonują się o tym, jak prawdziwe są słowa Jezusa: „Nie samym chlebem żyje człowiek”.
– Początkowo było mi bardzo trudno wstawać o bladym świcie, więc słowo Boże czytałam przez pół godziny wieczorem – opowiada Magda Ludwina z Wrocławia. – Myślałam, że zrywanie się wcześnie rano na rozmowę z Bogiem będzie w moim przypadku nie do przejścia… Przed dwoma laty, gdy nasza wspólnota weszła w 21-dniowy post, wyraźnie poczułam, że Bóg zaprasza mnie do tego, bym spotykała się z Nim wcześnie rano. To, co na początku było ogromnym trudem, stało się z czasem nawykiem. Do 21 dni doszły kolejne 21, a potem kolejne i kolejne. Bałam się, że narodziny Anielki, naszego czwartego dziecka, zaburzą ten porządek, ale okazało się, że wstaję o tej samej porze. Jak zaczynam? Mam zwyczaj mówienia Bogu „dzień dobry”. (śmiech). Wiem, jak dziwnie może to zabrzmieć, ale witam Go ze świadomością, że On mieszka we mnie, w świątyni mojego serca. Koncentruję się na Jego obecności we mnie. Po znaku krzyża i „dzień dobry” zaczynamy rozmawiać. Jasne, że bywały chwile, gdy wydawało mi się, że mówię do ściany, ale to przecież norma w przeżywaniu wiary. Skoro słowo Boże mówi, że jestem świątynią Ducha Świętego, to znaczy, że tak jest i kropka.
Masz wiadomość
– Moje pragnienie? Chcę położyć głowę na piersi Jezusa – mówi Magda. – A ponieważ wiem, że przy czwórce dzieci będzie mi ciężko to zrobić w ciągu dnia, a wieczorami będę „padała na pysk”, postanowiłam rozpoczynać każdy dzień od rozmowy z Bogiem i czytania Jego słowa. Czytam księgi rozdział po rozdziale. Zaczęłam od Ezechiela, potem przyszedł czas na Izajasza, teraz mam na tapecie Jeremiasza. Nie jestem w tym sama. Sporo osób w naszej wspólnocie (Hallelu jah) praktykuje tę zasadę. Bardzo cenne jest to, że zaczęliśmy wysyłać sobie cytaty, które nas danego dnia poruszyły. Maile przychodzą już od rana. To wirtualne echo Słowa jest dla mnie ogromnym świadectwem jedności. To niezwykłe: wiele osób czyta ten sam rozdział, a każdy jest poruszony innym fragmentem. To pokazuje dynamikę biblijnego słowa. Przed laty, gdy dotknęło mnie jakieś słowo, zdecydowałam się wysyłać je do znajomych SMS-em. Dziś rozsyłam ponad 200 takich wiadomości. W poniedziałki i piątki. Czasami zastanawiałam się, czy za bardzo nie spamuję, ale właściwie nie ma tygodnia, by ktoś nie podziękował za biblijny cytat. Ludzie piszą, że często to słowo jest odpowiedzią na pytania, które w sobie nosili. Ktoś kiedyś poprosił, bym wysyłała te SMS-y trochę później, bo zbyt wcześnie budzę ludzi. (śmiech) Kilkakrotnie usłyszałam proroczy fragment z Księgi Izajasza o tym, że Bóg patrzy na tych, którzy z drżeniem czczą Jego słowo. Bardzo mocno mnie to przynagla, by sięgnąć po słowo z bojaźnią, miłością i czułością. By go nie zbagatelizować, zlekceważyć, puścić mimo uszu. To słowo musi we mnie zamieszkiwać. Wierzę, że biblijny cytat, który we mnie pracuje, może podnieść i innych. Dlaczego? Bo On to obiecał. Zapowiedział, że Jego słowo nie wraca bezpowrotnie.
Kto rano wstaje…
– To jest walka, nie ma co ukrywać. I nie zaczyna się wcale rano, gdy zwlekasz się z łóżka, ale już poprzedniego dnia wieczorem, gdy nastawiasz budzik – opowiada Dominik Sowa z Tychów (pracuje jako informatyk w jednym z największych banków). – Decyzję o tym, by zaczynać dzień od pół godziny z Biblią, podjąłem kilka dobrych lat temu. Zachwycił mnie Namiot Spotkania, który proponuje Ruch Światło–Życie. Początkowo czytałem Biblię nieregularnie, raz udało mi się pomodlić, a raz nie. W końcu zrozumiałem, że to musi być konkretna decyzja: chcę poświęcać Bogu pół godziny dziennie. Na początku starałem się sięgać bo Biblię wieczorem, ale szybko zauważyłem, że jestem wtedy zbyt zmęczony i często kończyło się na tym, że zasypiałem. Wiedziałem, że muszę znaleźć inny czas. W końcu podjąłem decyzję: będę wstawać pół godziny wcześniej, by zacząć dzień od czytania słowa. Początki były trudne, ale wiedziałem, że nie mogę się poddać. Chciałem oddać Bogu czas. Było to kosztem mojego snu, a nie rodziny. Zacząłem wstawać, gdy żona i dzieci jeszcze spały, około 5.00, czasem 5.30. Czytam słowa z dnia, te, które proponuje liturgia Kościoła, choć był taki czas, gdy zaczytywałem się w psalmach. Staram się skupić głównie na Ewangelii. Przed trzema laty zacząłem wrzucać fragment, który mnie dotknął, na Facebooka (początkowo do wybranych znajomych, a potem na profil publiczny). Chciałem się tym podzielić z innymi. Reakcje były różne, ale większość pozytywnych. Kumple w pracy wiedzieli, że jestem chrześcijaninem, więc nie zaskoczyły ich biblijne cytaty. To już przerobili wcześniej, po moim nawróceniu. (śmiech) Te słowa podnoszą mnie każdego dnia. Nie, nie chodzi o żadne wzloty i latanie na wysokości trzech metrów. Nie towarzyszą mi żadne emocjonalne doznania. To mój codzienny pokarm. Poranne czytanie słowa to wynik decyzji. Najtrudniej wstaje się w weekendy. Widzę, że te słowa naprawdę mnie prowadzą, ustawiają mi cały dzień.
Słowo w ruchu
Przed laty pisałem o Grzegorzu Baranioku, kibicu Niebieskich, który zrywa się bladym świtem, by rozesłać kilkudziesięciu znajomym „cytat na dziś”. Jest wierny, konsekwentny. Wiecie, że ja każdego dnia regularnie dostaję od niego SMS-y? Ooo, właśnie przyszedł kolejny: „Nie oddawajcie złym za złe ani złorzeczeniem za złorzeczenie! Przeciwnie zaś, błogosławcie! Do tego bowiem jesteście powołani, abyście odziedziczyli błogosławieństwo” (1 P 3,9).
– Słowo Boże napędza mnie do życia – opowiadał mi przed trzema laty. – Pracuję na zmiany, więc gdy mam na rano, wstaję o czwartej, robię mocną kawę i czytam. Czasami jestem tak zaspany, że muszę czytać kilka razy. (śmiech) Gdy Duch Święty daje mi jakieś przekonanie, gdy dotknie mnie jakiś fragment, to wysyłam go SMS-em do znajomych. Nie mam misji zbawienia świata, więc się nie spinam.
Wiele razy cytat, który dostawałem SMS-em od Grzegorza, był drogowskazem, odpowiedzią na pytania, które w sobie nosiłem. Nic dziwnego, „Słowo, które wychodzi z ust moich, nie wraca do Mnie bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem, i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa” – obiecał Bóg przez proroka Izajasza (Iz 55,11).
– Dzieje się tak, ponieważ słowo Boże jest żywe – wyjaśnia Maria Miduch, judaistka. – Hebrajskie dabar, czyli „słowo”, posiada ten sam rdzeń co dwora, czyli… „pszczoła”. To znaczy, że Słowo Boże jest jest w ruchu, ma pracę do wykonania. Krąży tak długo, aż wyda owoc…
Marcin Jakimowicz; GN 29/2019
************************************************************************
Kard. Krajewski: Kiedy czytam Pismo Święte, ono czyta moje życie, a ja widzę więcej
***
„Doskonale pamiętam, kiedy byłem nieurodzajną glebą, kiedy nie chciałem słuchać tego, co mówi Bóg. Czytam codziennie Pismo Święte, ono we mnie wzrasta” – mówił kardynał.
„Kiedy zaczynam czytać Pismo Święte, ono mnie czyta, ono czyta moje życie, a ja zaczynam widzieć świat, tak jak widzi je Bóg. Słowo Boże jest dobre wtedy, gdy ktoś się rodzi i umiera, kiedy ktoś jest zakochany i jest po uszy w grzechu i wyjść nie może, ono jest dobre na każde cierpienie” – mówił kard. Konrad Krajewski podczas swojej kardynalskiej Mszy prymicyjnej w łódzkiej katedrze.
Nieurodzajna gleba
W łódzkiej bazylice archikatedralnej św. Stanisława Kostki w trzy miesiące od nominacji kardynalskiej odbyła się msza święta prymicyjna kardynała Konrada Krajewskiego, który w tej samej katedrze 30 lat temu z rąk abp. Władysława Ziółka przyjął święcenia kapłańskie.
W liturgii obok abp. Grzegorza Rysia i abp. seniora Władysława Ziółka uczestniczyli biskupi pomocniczy bp Ireneusz Pękalski i bp Marek Marczak, kapłani, siostry zakonne i licznie zgromadzeni wierni z całej archidiecezji.
Kardynał, przywołując przypowieści o ziarnie i siewcy, odniósł się do swojego życia: Doskonale pamiętam, kiedy byłem nieurodzajną glebą, kiedy nie chciałem słuchać tego, co mówi Bóg. Kiedy ono padało, nawet mnie porywało, ale potem piękno tego świata, wszystko co jest związane z moim ciałem, zabierało ten głos, niszczyło, nie było żadnego wzrostu. Ale Jezus mówi, że jest jeszcze diabeł, a papież Franciszek dopowiada – on tańczy najpierw wobec niego, potem wobec kardynałów, metropolitów, arcybiskupów i zabiera wszystko, żeby się nie urodziło, by zniknęło. Ziarnem, które Jezus rzuca nawet wtedy, kiedy nie jesteśmy w stanie tego przyjąć, jest Słowo Boże – zaznaczył kardynał.
Codziennie czytam Pismo Święte
Kaznodzieja zwrócił uwagę na znaczenie i rolę Słowa Bożego w codzienności, w domu, w życiu.
Kardynał podzielił się także swoim doświadczeniem codziennego czytania Ewangelii i wielkiego szacunku do Słowa Bożego.
Czytam codziennie Pismo Święte, ono we mnie wzrasta, ono jest we mnie. Zaczyniajmy i my dzisiaj czytać Słowo Boże. Nie patrzmy na innych, na całą archidiecezję, ale na siebie. Wyjmijmy dzisiaj Pismo Święte.
Codziennie czytam Ewangelię na następny dzień i staram się tą Ewangelią żyć. Przypominam sobie ją wieczorem, w południe i przed zaśnięciem. Nieraz nie pamiętam, zapomniałem i wtedy idę i czytam na nowo – dzielił się swoim doświadczeniem kardynał.
Katolicka Agencja Informacyjna/Aleteia.pl
************************************************************************************************************
Niezwykła modlitwa Jana Pawła II, wypowiedziana w formie egzorcyzmu
***
Człowiek zdolny jest do rzeczy najgorszych. Wzajemna nienawiść staje się często jedynym językiem w relacjach międzyludzkich. Dlatego warto wracać do tej wyjątkowej modlitwy.
Oddanie świata w opiekę Maryi, które miało miejsce 25 marca 1984 roku uważam za jeden z najważniejszych momentów pontyfikatu Jana Pawła II. Świat, który od wieków zna Chrystusa i może poszczycić się rozwojem cywilizacyjnym tak wysokim, że nigdy wcześniej nawet nie spodziewano się, jak daleko może sięgać człowiek, jest jednocześnie miejscem wewnętrznego rozdarcia.
Wraz z postępem cywilizacji, techniki i nauki nie zawsze idzie postęp moralny. Człowiek nadal zdolny jest do rzeczy najgorszych, a jego serce zranione przez grzech staje się puste bez Boga. Mimo ucywilizowania wielu sfer życia nadal toczą się wojny, a w silosach światowych imperiów czekają rakiety gotowe na odpalenie.
Wzajemna nienawiść stała się często jedynym językiem w relacjach międzyludzkich. Warto może zatem wrócić dzisiaj do tekstu poświęcenia świata Niepokalanemu Sercu Maryi i żarliwej modlitwy Jana Pawła II, który wypowiedział ją w formie potężnego egzorcyzmu. Oto tekst tej modlitwy:
Modlitwa Jana Pawła II
O Serce Niepokalane! Pomóż przezwyciężyć grozę zła, która tak łatwo zakorzenia się w sercach współczesnych ludzi – zła, które w swych niewymiernych skutkach ciąży już nad naszą współczesnością i zdaje się zamykać drogi ku przyszłości!
Od głodu i wojny, wybaw nas!
Od wojny atomowej, od nieobliczalnego samozniszczenia, od wszelkiej wojny, wybaw nas!
Od grzechów przeciw życiu człowieka od jego zarania, wybaw nas!
Od nienawiści i podeptania godności dzieci Bożych, wybaw nas!
Od wszelkich rodzajów niesprawiedliwości w życiu społecznym, państwowym i międzynarodowym, wybaw nas!
Od deptania Bożych przykazań, wybaw nas!
Od usiłowań zdeptania samej prawdy o Bogu w sercach ludzkich, wybaw nas!
Od przytępienia wrażliwości sumienia na dobro i zło, wybaw nas!
Od grzechów przeciw Duchowi Świętemu, wybaw nas! Wybaw nas!
Przyjmij, o Matko Chrystusa, to wołanie nabrzmiałe cierpieniem wszystkich ludzi! Nabrzmiałe cierpieniem całych społeczeństw!
Pomóż nam mocą Ducha Świętego przezwyciężać wszelki grzech: grzech człowieka i „grzech świata”, grzech w każdej jego postaci.
Niech jeszcze raz objawi się w dziejach świata nieskończona zbawcza potęga Odkupienia: potęga Miłości miłosiernej! Niech powstrzyma zło! Niech przetworzy sumienia! Niech w Sercu Twym Niepokalanym odsłoni się dla wszystkich światło Nadziei!
Ks. Mateusz Szerszeń CSMA/Aleteia.pl
************************************************************************
Diabeł odciąga od Mszy św.
W czasie niektórych egzorcyzmów diabeł jest „zmuszony” ujawnić „prawdziwy katechizm”, tak jak w czasach Jezusa wyjawiał Jego tożsamość.
Pewnego razu Jezus zapytał swych uczniów, za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego (zob. Mt 16, 13-16). Odpowiedzieli Mu: „Jedni za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za Jeremiasza albo za jednego z proroków”. Tylko Szymon Piotr odpowiedział: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Wniosek z tego, że zdecydowana większość ludzi nie wiedziała dokładnie, kim był Jezus. Ludzie mieli trudności ze zdefiniowaniem Jego tożsamości, ale nie miały takich wątpliwości demony. Jezus był pierwszym egzorcystą, a egzorcyzm był integralną częścią Jego publicznej posługi. Spotkania Jezusa z opętanymi, Jego moc wypędzania demonów i ich wyznania w Jego obecności są opisane w kilku fragmentach Ewangelii.
Przykładowo – u ewangelisty Marka to właśnie demony są jedynymi istotami, które publicznie uznają Jezusa za Mesjasza. Oto co pisze św. Marek: „Był właśnie w (…) synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boga». Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął nim miotać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego” (Mk 1, 23-26). A tak pisze o tym ewangelista Łukasz: „O zachodzie słońca wszyscy, którzy mieli cierpiących na rozmaite choroby, przynosili ich do Niego. On zaś na każdego z nich kładł ręce i uzdrawiał ich. Także złe duchy wychodziły z wielu, wołając: «Ty jesteś Syn Boży!». Lecz On je gromił i nie pozwalał im mówić, ponieważ wiedziały, że On jest Mesjaszem” (Łk 4, 40-41). Demony bały się Jezusa, ponieważ wiedziały, że ma On moc, by wpływać na ich egzystencję przez egzorcyzmy.
Tak jak za czasów Jezusa demony wyjawiły Jego tożsamość, tak i dziś czynią podobnie. Mogą się o tym przekonać egzorcyści, którzy prowadzą „dialog” z diabłem. Jednym z takich egzorcystów jest ks. Ambrogio Villa.
Przez lata był on proboszczem w małym lombardzkim miasteczku, a kilka lat temu rozpoczął pełnoetatową pracę jako egzorcysta w diecezji Mediolanu, w północnych Włoszech. Jest jednym z wielu księży, którzy na całym świecie odpowiedzieli na rosnące zapotrzebowanie na egzorcystów. Według danych z 2018 r., tylko we Włoszech egzorcyzmy potroiły się – każdego roku przeprowadza ich się ok. pół miliona.
Podejmowanie duchowej walki z diabłem nie jest dla osób o słabym sercu – wyjaśnia ks. Ambrogio. Nawet jeśli kapłan działa in persona Christi (w osobie Jezusa Chrystusa), jest ze strony diabła przedmiotem „wulgarności, gróźb i przemocy”.
Jednak – jak podkreśla – w czasie niektórych egzorcyzmów diabeł jest „zmuszony” ujawnić „prawdziwy katechizm”, tak jak w czasach Jezusa wyjawiał Jego tożsamość. W jednym ze swoich nagrań wideo ks. Villa wspomina rozmowę z diabłem, podczas której wypowiedział znaczące słowa o Mszy św.: „Dzisiaj księża spieszą się, gdy odprawiają Mszę. (…) Nie rozumieją, że kiedy odprawiają Mszę, Ona (Matka Boża – szatan nigdy nie wypowiada Jej imienia; mówi o Niej – Ona – przyp. W.R.) jest przy ołtarzu wraz z aniołami”. Zdumiewające, że to nie człowiek tak mówi o Ofierze Eucharystycznej, ale diabeł podczas egzorcyzmu. Powinno to skłonić do głębszej refleksji zarówno kapłanów, jak i wiernych. Istnieją diabelskie siły, które próbują odciągać ludzi od Mszy św., bo diabeł wie, jak ogromne znaczenie w życiu duchowym ma Eucharystia.
Podczas audiencji 15 listopada 1972 r. Paweł VI zadawał sobie pytanie, jakie są główne potrzeby dzisiejszego Kościoła. Oto co powiedział: „Proszę się nie zdziwić, że moja odpowiedź może się wydać tak prosta, a nawet przesądna i nierealna, ale jedną z największych potrzeb jest obrona przed złem, które nazywamy diabłem”. A najlepszą obroną przed szatanem jest częste uczestniczenie we Mszy św.
Włodzimierz Rędzioch/Niedziela Ogólnopolska 5/2021
************************************************************************************************************
22 luty
Święto katedry św. Piotra Apostoła
22.02.1931 – 22.02.2021
90-ta rocznica pierwszego objawienia się Jezusa Miłosiernego św. siostrze Faustynie
***
Papież Franciszek na 90-tą rocznicę objawień w Płocku: Przekazujcie światu ogień Jezusa Miłosiernego
Papież Franciszek udziela apostolskiego błogosławieństwa biskupowi płockiemu, diecezji i wszystkim uczestnikom jubileuszowych uroczystości.
Ojciec Święty uczestniczy duchowo w płockich obchodach 90. rocznicy pierwszego objawienia Jezusa Miłosiernego św. siostrze Faustynie Kowalskiej.
Zokazji przypadającej 22 lutego 90. rocznicy pierwszych objawień Jezusa Miłosiernego św. siostrze Faustynie w Płocku, Ojciec Święty Franciszek skierował list do biskupa Piotra Libery.
Serdecznie pozdrawiam Księdza Biskupa i całą wspólnotę Kościoła Płockiego, uczestnicząc duchowo w obchodach 90. rocznicy pierwszego objawienia się w Płocku Jezusa Miłosiernego św. siostrze Faustynie Kowalskiej 22 lutego 1931 r. Jednoczę się w modlitwie z biorącymi udział w uroczystej celebracji w sanktuarium Miłosierdzia Bożego i uczestniczącymi w niej za pośrednictwem środków społecznego przekazu. Wspominam słowa, które wówczas św. siostra Faustyna usłyszała: »Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu, ufam Tobie. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie« (Dz. 47). Podzielam radość Kościoła Płockiego, że to szczególne wydarzenie jest już znane w świecie i pozostaje żywe w sercach wiernych.
Ojciec Święty w swym liście pisze, że przeżywana rocznica jest zaproszeniem, “aby powrócić do Jezusa, aby spotkać Jego miłość i miłosierdzie w sakramentach”, i aby prosić Go o dar miłosierdzia.
Zachęcam więc: zwróćmy się do tego Źródła. Prośmy Chrystusa o dar miłosierdzia. Niech ono nas ogarnie i przeniknie. Miejmy odwagę, by powrócić do Jezusa, aby spotkać Jego miłość i miłosierdzie w sakramentach. Poczujmy Jego bliskość, czułość, a wtedy my także będziemy bardziej zdolni do miłosierdzia, cierpliwości, przebaczania i miłości.
Przywołując słowa św. Jana Pawła II wypowiedziane w krakowskich Łagiewnikach 17 sierpnia 2002 r., że “trzeba przekazywać światu ogień miłosierdzia, bo w miłosierdziu Boga świat znajdzie pokój, a człowiek szczęście”, Ojciec Święty stwierdza:
Oto szczególne wyzwanie dla Kościoła Płockiego, wyróżnionego objawieniem, dla Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia, dla Miasta Płocka i każdego z was. Przekazujcie światu ogień Jezusa Miłosiernego. Bądźcie dla wszystkich znakiem Jego obecności wśród was.
Papieski list to kolejny znak szczególnej uwagi Ojca Świętego, zwróconej na orędzie o Bożym Miłosierdziu i Płock jako wybrane miejsce, w którym zaczęły się objawienia. Przypomnijmy, że 30 lat temu, w roku 60. rocznicy objawień Jezusa Miłosiernego, do Płocka przybył św. Jan Paweł II.
ks. Włodzimierz Piętka/ Gość Niedzielny
******
Wymaluj Mi obraz
***
22 lutego to dla Płocka najświętszy dzień, wybrany przez Pana Jezusa, aby s. Faustynie z klasztoru przy Starym Rynku objawić Jego miłosierne oblicze.
Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: “Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: »Jezu, ufam Tobie«. Pragnę, aby ten obraz czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie” – to najważniejszy dla Płocka fragment “Dzienniczka” św. Faustyny.
Dalej w tym samym objawieniu Pan mówił: “Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu, na ziemi, zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja sam bronić ją będę jako swej chwały”. Siostra Faustyna pisze, że powiedziała o tym spowiednikowi i otrzymała od niego odpowiedź, że to się tyczy jej duszy. “Mówi mi tak: »Maluj obraz Boży w duszy swojej«. Kiedy odeszłam od konfesjonału, usłyszałam znowu takie słowa: »Mój obraz w duszy twojej jest«. Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, żeby był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia”.
26-letnia s. Faustyna słyszała te słowa wieczorem 22 lutego 1931 r., a była to pierwsza niedziela Wielkiego Postu. Co ciekawe, tego dnia w liturgii Kościoła prawosławnego jest obchodzone święto ikony Pana Jezusa.
Płockie życzenie
Warto iść za tropem pierwszych słów Pana Jezusa, Jego życzenia: “Wymaluj Mi obraz”, bo jak się okazuje, nie pozostało ono bez echa już w pierwszych latach po płockich objawieniach św. Faustyny. W archiwum domu generalnego sióstr Matki Bożej Miłosierdzia w Warszawie zachował się lapidarny zapis: “Dom w Płocku już w 1939 roku czcił obraz Pana Jezusa Miłosiernego, umieszczając go w kaplicy”. Są świadectwa, które mówią, że w czasie wojny w klasztorze sióstr schroniło się wiele dziewcząt, które uchroniły się w ten sposób przed wywiezieniem do przymusowych prac w Niemczech. Wielu też wypraszało łaski przed obrazem Chrystusa Miłosiernego. Prawdopodobnie nie był to obraz wielkich rozmiarów, z pewnością nie znajdował się w ołtarzu głównym – tam była figura Matki Bożej Miłosierdzia, podarowana siostrom przez bł. abp. Nowowiejskiego, która zachowała się do dziś i znajduje się w kaplicy sanktuarium. Wiadomo, że w 1950 r. siostry zostały wyrzucone przez komunistów z płockiego klasztoru; dano im niewiele czasu na opuszczenie domu. Co wtedy stało się z tym obrazem? Czy zabrały go do Białej? Czy otrzymał go ks. Wacław Jezusek, spowiednik sióstr? Czy zabrała go jakaś rodzina, bo przy rozbiórce klasztoru kręciło się wiele osób? Pytania pozostają wciąż bez odpowiedzi, ale może gdzieś w Płocku jest bardzo stary obraz, który już przed wojną wisiał u sióstr na Starym Rynku… Jak on wyglądał?
“Obrazu nie wyrzucę…”
Wiele tajemnic domu sióstr na Starym Rynku znał ks. Wacław Jezusek. Był jednym z księży, którzy w latach 30. spowiadali siostry. Być może to o nim wspomina św. s. Faustyna? To tylko jedno z kolejnych pytań. Odwołajmy się jednak do źródeł – w 1959 r. ks. Jezusek na łamach “Miesięcznika Pasterskiego Płockiego” napisał artykuł o kulcie Miłosierdzia Bożego i obrazu Pana Jezusa Miłosiernego, w świetle wypowiedzi Świętego Oficjum. Rzeczywiście, wtedy watykańska kongregacja Świętego Oficjum wydała zakaz rozpowszechniania obrazów i pism dotyczących Miłosierdzia Bożego w formie proponowanej przez s. Faustynę Kowalską. Ksiądz Jezusek w artykule odnosił się do zarzutu jednego z księży, że skoro Watykan wydał taki zakaz, to dlaczego on dotąd nie usunął ze swojego mieszkania obrazu Pana Jezusa Miłosiernego. Przez to ujawnił, że taki obraz w mieszkaniu posiadał, co potwierdzają liczni świadkowie. Ciekawe są również inne stwierdzenia ks. Jezuska, a mianowicie: “Siostra Faustyna była w Zgromadzeniu Sióstr w Płocku (Anioł Stróż) w 1930 roku. Tu już miewała opisane przez nią wizje i objawienia”. Wieloletni kanclerz kurii diecezjalnej, wikariusz generalny i rektor seminarium przypomina również pewien epizod, gdy siostry “z tegoż zgromadzenia w Płocku przyszły do mnie z zakłopotaniem, że nie mogą odczytać listu z zagranicy, pisanego widocznie po angielsku. Tymczasem list był pisany po hiszpańsku i pochodził z Ameryki Południowej, z Limy, stolicy Peru. Autor twierdził, że u nich szerzy się kult do Miłosierdzia Bożego i chciałby posiadać autentyczny obraz Pana Jezusa Miłosiernego, o co bardzo prosi”. Ciekawe, że list ten dostały siostry z Płocka, gdzie Pan Jezus prosił s. Faustynę: “Wymaluj Mi obraz”.
Naczynie i znak
Pragnienie Pana Jezusa było wyraźne. Na obrazie są istotne: sama postać Chrystusa i promienie – czerwony i blady, wypływające z Jego boku, Jego dłoń uniesiona do błogosławieństwa i podpis: “Jezu, ufam Tobie”. – Rola obrazu jest podwójna. Jest on narzędziem służącym zarówno Jezusowi, jak i ludziom. Dla Jezusa jest on narzędziem, przez które rozdaje On swoje łaski. To nie obraz daje łaski, lecz daje je Jezus. Obraz nie ma mocy niezależnej. Obraz służy ludziom jako naczynie, którym czerpią łaski u źródła miłosierdzia. Z drugiej strony obraz ten jest znakiem, który przypomina ludziom wezwanie do czynienia miłosierdzia. Pan Jezus mówi do s. Faustyny: “Przez obraz ten udzielę wiele łask duszom, on ma przypominać żądania Mojego miłosierdzia, bo nawet wiara najsilniejsza nic nie pomoże bez uczynków” i “Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: »Jezu, ufam Tobie«” – mówi s. Jolanta Pietrasińska z płockiego klasztoru Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia.
Nieprzerwany kult
Najbardziej znane są dwa obrazy: wileński – namalowany przez Eugeniusza Kazimirowskiego i łagiewnicki – autorstwa Adolfa Hyły. Popularny był również obraz pędzla Ludomira Ślendzińskiego. Oczywiście, tych wizerunków było coraz więcej, my jednak szukamy najstarszych przedstawień w diecezji płockiej. Wymieńmy przynajmniej niektóre, jak w Czerwińsku n. Wisłą, Żurominie i Gostyninie. Na początku należy wspomnieć o dwóch obrazach namalowanych w latach 40. ubiegłego wieku przez wychowankę płockiego domu sióstr – Reginę (nazwisko się nie zachowało). Są one przechowywane w klasztorach w Płocku i Białej: Jezus Miłosierny na tle ukwieconej łąki rozsiewa promieniami miłosierdzie i życie, a całe stworzenie jest dziełem Bożego miłosierdzia. Podobne przedstawienie zachowało się w kościele parafii św. Marcina w Gostyninie. – To chyba najstarsze miejsce kultu Jezusa Miłosiernego w naszej diecezji – mówił ks. prał. Jerzy Niestępski, emerytowany proboszcz parafii Gostynin. – Obraz namalował miejscowy malarz Mierzejewski. Wizerunek od razu został otoczony kultem przez wiernych. Był on czczony najpierw w kaplicy poprotestanckiej, a po wybudowaniu kościoła parafialnego – w nowej świątyni. Nieprzerwanie, nawet mimo notyfikacji Stolicy Świętej – opowiadał nieżyjący już dziś ks. prał. Niestępski.
Warto nadmienić, że takie przedstawienia, wzorowane na niektórych obrazach Adolfa Hyły, obejmował zakaz rozpowszechniania, bo miały nie ukazywać w pełni istoty przesłania Bożego Miłosierdzia. Jezus Miłosierny w kwiatach to jednak jeden z wczesnych przykładów tego wizerunku.
Kilka lat temu w Czerwińsku n. Wisłą odnaleziono obraz namalowany przez Jana Wałacha (1884–1979), malarza, rysownika i grafika z Istebnej. Po II wojnie światowej, wyrugowany z życia artystycznego, tworzył on liczne dzieła sakralne, w tym polichromie kościołów. Obraz z Czerwińska powstał w lutym 1952 r., o czym świadczą sygnatura i podpis artysty. Ukazuje on świetlistą postać Chrystusa Miłosiernego unoszącego się nad ziemią zarysowaną niskim horyzontem na tle ciemnego, poprzecinanego poziomymi obłokami nieba. W lutym 2014 r. obraz został poddany podstawowej konserwacji. Dziś znajduje się w kaplicy czerwińskiego domu salezjanów.
Od lat 60. XX w. trwa nieprzerwany kult Miłosierdzia Bożego w kościele parafialnym w Żurominie. – To zasługa wieloletniego proboszcza ks. kan. Kazimierza Żbikowskiego, który wizerunek Pana Jezusa Miłosiernego umieścił w ołtarzu bocznym – wspomina ks. Tadeusz Kozłowski, emerytowany już dziś oficjał Sądu Biskupiego, który w latach 80. był wikariuszem parafii św. Antoniego. – Na długo przed kanonizacją s. Faustyny szerzył on kult, uczył Koronki do Bożego Miłosierdzia, którą w każdą niedzielę śpiewaliśmy jako uwielbienie po przyjęciu Komunii św. Pamiętam, jak obok brewiarza najczęściej otwierał właśnie “Dzienniczek” s. Faustyny Kowalskiej – opowiada ks. Tadeusz Kozłowski.
– Wśród księży, którzy szerzyli kult Miłosierdzia Bożego, wspomniałbym jeszcze ks. prał. Czesława Głowickiego. On wprowadził do ciechanowskiej fary wizerunek Chrystusa z podpisem: “Jezu, ufam Tobie” i otoczył go kultem – wspomina ks. Mieczysław Ochtyra, wieloletni rektor płockiego sanktuarium Bożego Miłosierdzia.
****
22 lutego 1931 r. św. Faustyna po raz pierwszy ujrzała Pana Jezusa Miłosiernego
Opublikowano na 22 lutego 2021 by wobroniewiary
22 lutego 1931 r. Pan Jezus KRÓL MIŁOSIERDZIA po raz pierwszy przyszedł do św. Siostry Faustyny w postaci, którą znamy z OBRAZU KRÓLA MIŁOSIERDZIA z podpisem JEZU UFAM TOBIE.
Z polecenia bł. Księdza Michała Sopoćki, św. Siostra Faustyna pozostawiła w swoim Dzienniczku przejmującą dokumentacje historyczną, mistyczną i duchową traktującą o tym pierwszym spotkaniu, dalej o okolicznościach powstania pierwszego OBRAZU KRÓLA MIŁOSIERDZIA zwanego WILEŃSKIM i publicznego ukazania tegoż obrazu w Ostrej Bramie.
Zachęcamy do osobistego i rodzinnego odnowienia czci serdecznej wobec Pana Jezusa KRÓLA MIŁOSIERDZIA obecnego w tym Obrazie.
Obraz Miłosierdzia w Dzienniczku
(opracowanie własne – przedruk przy podaniu źródła do naszego portalu)
47. PAN JEZUS POLECA ŚW. SIOSTRZE FAUSTYNIE NAMALOWAĆ OBRAZ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
+ 1931 rok 22 lutego
Wieczorem, kiedy byłam w celi, ujrzałam Pana Jezusa ubranego w szacie białej. Jedna ręka wzniesiona do błogosławieństwa, a druga dotykała szaty na piersiach. Z uchylenia szaty na piersiach wychodziły dwa wielkie promienie, jeden czerwony, a drugi blady. W milczeniu wpatrywałam się w Pana, dusza moja była przejęta bojaźnią, ale i radością wielką. Po chwili powiedział mi Jezus: wymaluj obraz według rysunku, który widzisz, z podpisem: Jezu ufam Tobie. Pragnę, aby obraz ten czczono najpierw w kaplicy waszej i na całym świecie. (Dz 47)
48. PAN JEZUS PRZEDSTAWIA OBIETNICĘ UDZIELANIA ŁASK CZCICIELOM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Obiecuję, że dusza, która czcić będzie ten obraz, nie zginie. Obiecuję także, już tu na ziemi zwycięstwo nad nieprzyjaciółmi, a szczególnie w godzinę śmierci. Ja Sam bronić ją będę jako Swej chwały. (Dz 48)
51. MATKA PRZEŁOŻONA PROSI O ZNAK POTWIERDZAJĄCY PRAWDZIWOŚĆ OBJAWIEŃ ŚW. SIOSTRY FAUSTYNY
Kiedy o tym powiedziałam Matce Przełożonej, że Bóg tego żąda ode mnie, odpowiedziała mi Matka Przełożona, żeby Jezus dał wyraźniej poznać przez jakiś znak.
51a. ŁASKI, KTÓRE SPŁYNĄ NA CZCICIELI OBRAZU MIŁOSIERDZIA BOŻEGO, BĘDĄ TYM ZNAKIEM
Kiedy prosiłam Pana Jezusa o jakiś znak na świadectwo, iż prawdziwie Ty jesteś Bóg i Pan mój i od ciebie pochodzą te żądania, na to usłyszałam taki głos wewnętrzny: dam poznać Przełożonym przez łaski, których udzielę przez ten obraz. (Dz 51)
84. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA UWIELBIA KREW I WODĘ PANA JEZUSA
O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z Serca Jezusowego, jako zdrój miłosierdzia dla nas, ufam Tobie. (Dz 84)
87. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZI ŻYWEGO PANA JEZUSA, A Z JEGO SERCA WYCHODZIŁY DWA PROMIENIE
Wilno, 26.X.1934.
W piątek, kiedy szłam z wychowankami z ogrodu na kolację, było to dziesięć minut przed szóstą godziną, ujrzałam Pana Jezusa nad naszą kaplicą, w takiej postaci, jako Go widziałam pierwszy raz. Takim, jak jest namalowany na tym obrazie. Te dwa promienie, które wychodziły z Serca Jezusowego, okrywały naszą kaplicę i infirmerię, a potem całe miasto i rozeszły się na świat cały. Trwało to może do czterech minut i znikło. Jedna z dzieci, która szła razem ze mną trochę za innymi, widziała także te promienie, ale nie widziała Jezusa i nie widziała skąd te promienie wychodzą. Przejęła się bardzo i opowiedziała innym dziewczynkom. Dziewczynki zaczęły się z niej śmiać, że jej się coś przywidziało, a może było światło z aeroplanu, ale ona usilnie obstawała przy swoim zdaniu i mówiła, że jeszcze nigdy takich promieni w życiu swoim nie widziała. Kiedy jej jeszcze zarzucały dziewczynki, że to może reflektor, ona jednak odpowiedziała, że zna światło reflektora. Takich promieni nigdy nie widziała. Dziewczynka ta po kolacji zwróciła się do mnie i powiedziała mi, że tak ją te promienie przejęły, że nie może sobie miejsca znaleźć: wciąż bym o tym mówiła, a jednak Pana Jezusa nie widziała. I wciąż mi przypominała o tych promieniach, przez co wprowadziła moją osobę w pewną trudność, ponieważ nie mogłam jej powiedzieć, że widziałam Pana Jezusa. Modliłam się za tę duszyczkę, aby jej Pan udzielił łask, których tak bardzo potrzebowała. Rozradowało mi się serce, że Jezus Sam daje się poznać w dziele Swoim. Chociaż miałam z tego powodu wielkie przykrości, jednak wszystko dla Jezusa znieść można. (Dz 87)
88. PAN JEZUS ODPOWIADA PRZEZ ŚW. SIOSTRĘ FAUSTYNĘ NA PYTANIE SPOWIEDNIKA
+ Kiedy poszłam na adorację, uczułam bliskość Boga. Po chwili ujrzałam Jezusa i Maryję. Widzenie to napełniło duszę moją radością i zapytałam się Pana: – jaka jest wola Twoja w tej sprawie, w której mi się spowiednik każe spytać? – Jezus mi odpowiedział: jest wolą Moją, aby tu był i niech się nie zwalnia. I zapytałam się Jezusa, czy może być ten napis: „Chrystus, Król Miłosierdzia”. Jezus mi odpowiedział: – Jestem Królem Miłosierdzia, a nie mówił –„Chrystus”. W pierwsza niedzielę po Wielkanocy, pragnę, żeby był publicznie ten obraz wystawiony. Niedziela ta jest świętem Miłosierdzia. Przez Słowo Wcielone daję poznać przepaść Miłosierdzia Mojego. (Dz 88)
89. OBRAZ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO ODBIERA CZEŚĆ PO RAZ PIERWSZY W WILNIE 26-28.IV.1935
+ Dziwnie się złożyło, jako Pan żądał, tak się stało, że pierwszą cześć, jaką obraz ten odebrał od tłumów – było to w pierwszą Niedzielę po Wielkanocy. (26-28. IV.1935 r.) Przez trzy dni był ten obraz wystawiony na widok publiczny i odbierał cześć publicznie, ponieważ był umieszczony w Ostrej Bramie, w szczycie okna, dlatego było go widać z bardzo daleka. W Ostrej Bramie obchodzono uroczyście te trzy dni zakończenia jubileuszu Odkupienia świata – 1900 od Męki Zbawiciela. Teraz widzę, że złączone jest Dzieło Odkupienia z dziełem Miłosierdzia, które żąda Pan. (Dz 89)
152. PAN JEZUS UKRYTY W TABERNAKULUM USPOKAJA ŚW. SIOSTRĘ FAUSTYNĘ
Kiedy miałam raz dyżur w nocy, a byłam tak cierpiąca w duszy z powodu tego malowania tego obrazu, że już nie wiedziałam czego się trzymać, ustawiczne wmawianie, że to jest złudzenie, to znowuż jeden kapłan powiedział, że może Bóg właśnie chce przez ten obraz cześć odbierać, więc trzeba się starać o to malowanie. Jednak zmęczona była dusza moja bardzo. Kiedy weszłam do kapliczki, zbliżyłam głowę swoją do tabernakulum i zapukałam i rzekłam: Jezu, patrz, jak wielkie trudności mam z powodu tego malowania tego obrazu i usłyszałam głos z tabernakulum: córko Moja, już niedługo trwać będzie cierpienie twoje. (Dz 152)
154. PAN JEZUS PRZYPOMNIAŁ ŚW. SIOSTRZE FAUSTYNIE OBOWIĄZEK DOPROWADZENIA DO KOŃCA SPRAWY NAMALOWANIA OBRAZU MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Kiedy była adoracja u Sióstr Rodziniarek, wieczorem poszłam z jedną z naszych Sióstr na tę adorację. Zaraz kiedy weszłam do kapliczki, obecność Boża ogarnęła moja duszę. Modliłam się tak, jak w pewnych momentach, bez słowa mówienia. Nagle ujrzałam Pana, Który mi powiedział: wiedz o tym, że jeżeli zaniedbasz sprawę malowania tego obrazu i całego dzieła miłosierdzia, odpowiesz za wielką liczbę dusz w dzień sądu. Po tych słowach Pana jakaś bojaźń wstąpiła w duszę moja i lęk. Nie mogłam się uspokoić sama w sobie. Brzmiały mi te słowa: tak, to mam nie tylko za siebie odpowiadać w dzień sądów Bożych, ale i za inne dusze. Te słowa głęboko wyryły mi się w serce moje. Kiedy wróciłam do domu, weszłam do małego Jezusa, upadłam na twarz przed Najświętszym Sakramentem i powiedziałam Panu: wszystko uczynię, co będzie w mej mocy, ale Cię proszę, Ty zawsze bądź ze mną i daj mi moc do spełnienia woli Twojej świetlej, bo Ty wszystko możesz, a ja nic sama z siebie. (Dz 154)
299. PAN JEZUS SPEŁNIAJĄC PROŚBĘ SPOWIEDNIKA WYJAŚNIA SYMBOLIKĘ PROMIENI MIŁOSIERDZIA
Kiedy raz spowiednik kazał się zapytać Pana Jezusa, co oznaczają te dwa promienie, które są w tym obrazie – powiedziałam, że dobrze, zapytam się Pana.
W czasie modlitwy usłyszałam te słowa wewnętrznie: te dwa promienie oznaczają Krew i Wodę, – blady promień oznacza wodę, która usprawiedliwia dusze; – czerwony promień oznacza Krew, która jest życiem duszy.
Te dwa promienie wyszły z wnętrzności Miłosierdzia Mojego wówczas, kiedy konające Serce Moje zostało włócznią otwarte na krzyżu.
Te promienie osłaniają dusze przed zagniewaniem Ojca Mojego. Szczęśliwy, kto w ich cieniu żyć będzie, bo nie dosięgnie go sprawiedliwa ręka Boga. Pragnę, ażeby pierwsza niedziela po Wielkanocy była świętem Miłosierdzia. (Dz 299)
313. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA ZASMUCIŁA SIĘ, GDY PO RAZ PIERWSZY ZOBACZYŁA MALOWANY OBRAZ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
+ W pewnej chwili kiedy byłam u tego malarza, który maluje ten obraz i zobaczyłam, że nie jest tak piękny, jakim jest Jezus – zasmuciłam się tym bardzo, jednak ukryłam to w sercu głęboko. Kiedyśmy wyszły od tego malarza, Matka Przełożona została w mieście dla załatwienia różnych spraw, ja sama powróciłam do domu. Zaraz udałam się do kaplicy i napłakałam się bardzo. Rzekłam do Pana: kto Cię wymaluje tak pięknym, jakim jesteś? – Wtem usłyszałam takie słowa: nie w piękności farby, ani pędzla jest wielkość tego obrazu, ale w łasce Mojej. (Dz 313)
326. PAN JEZUS ZAŻĄDAŁ, BY WEJRZENIE JEGO Z OBRAZU BYŁO TAKIE, JAK Z KRZYŻA
W pewnej chwili powiedział mi Jezus: spojrzenie Moje z tego obrazu jest takie, jako spojrzenie z krzyża. (Dz 326)
327a.OBRAZ JEST NACZYNIEM, Z KTÓRYM WIERNI MOGĄ PRZYCHODZIĆ DO ŹRÓDŁA MIŁOSIERDZIA
Podaję ludziom naczynie, z którym mają przychodzić po łaski do źródła miłosierdzia. Tym naczyniem jest ten obraz z podpisem: Jezu, ufam Tobie. (Dz 327)
416. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZI PANA JEZUSA BŁOGOSŁAWIĄCEGO ZE SWEGO OBRAZU WYSTAWIONEGO W WILNIE I PRZECINAJĄCEGO SIECI ZAWIESZONE NAD MIASTEM
Kiedy został wystawiony ten obraz, ujrzałam żywy ruch ręki Jezusa, Który zakreślił duży znak krzyża.
W ten sam dzień wieczorem, kiedy położyłam się do łóżka ujrzałam, jak ten obraz szedł ponad miastem, a miasto to było założone siatką i sieciami. Kiedy Jezus przeszedł, przeciął wszystkie sieci, a w końcu zakreślił duży znak krzyża świętego i znikł. I ujrzałam się otoczona mnóstwem postaci złośliwych i pałających ku mnie wielka nienawiścią. Wychodziły różne groźby z ich ust, jednak żadna się nie dotknęła mnie. Po chwili znikło to zjawisko, lecz długo nie mogłam zasnąć. (Dz 416)
417. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZIAŁA, ŻE W CZASIE, GDY KS. SOPOĆKO GŁOSIŁ W OSTREJ BRAMIE W WILNIE KAZANIE O MIŁOSIERDZIU BOŻYM, POSTAĆ PANA JEZUSA OŻYŁA
26.IV. w piątek, kiedy byłam w Ostrej Bramie w czasie tych uroczystości, podczas których obraz ten został wystawiony, byłam na kazaniu, które mówił mój spowiednik; kazanie było o Miłosierdziu Bożym, było pierwsze, czego żądał Pan Jezus. Kiedy zaczął mówić o tym wielkim Miłosierdziu Pańskim, obraz ten przybrał żywą postać i promienie te przenikały do serc ludzi zgromadzonych, jednak nie w równej mierze, jedni otrzymali więcej, a drudzy mniej. Radość wielka zalała duszę moją widząc łaskę Boga. (Dz 417)
420. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA DZIĘKUJE ZA ŁASKI PŁYNĄCE Z OBRAZU, WYSTAWIONEGO PO RAZ PIERWSZY PUBLICZNIE W WILNIE W WIELKIM TYGODNIU 1935 R.
Niedziela, 28.IV.1935.
Niedziela przewodnia, czyli święto Miłosierdzia Pańskiego, zakończenie Jubileuszu Odkupienia. Kiedyśmy poszły na tę uroczystość, serce mi biło z radości, że te dwie uroczystości z sobą są tak ściśle złączone. Prosiłam Boga o miłosierdzie dla dusz grzesznych.
420a. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZI PROMIENIE WYCHODZĄCE Z NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU W CZASIE BŁOGOSŁAWIEŃSTWA
Kiedy się skończyło [nabożeństwo] i kapłan wziął Przenajświętszy Sakrament, aby udzielić błogosławieństwa, wtem ujrzałam Pana Jezusa w takiej postaci, jako jest na tym obrazie. Udzielił Pan błogosławieństwa i promienie te rozeszły się na cały świat.
421. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIJE WIANEK OZDABIAJĄCY OBRAZ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO WYSTAWIONEGO PO RAZ PIERWSZY W OSTREJ BRAMIE
29-IV.1935
W przeddzień wystawienia tego obrazu, byłam z nasza Matka Przełożoną u naszego spowiednika. Kiedy zeszła rozmowa na temat tego obrazu, prosił spowiednik, ażeby która z Sióstr pomogła uwić wianków. Matka Przełożona odpowiedziała, ze Siostra Faustyna pomoże – ucieszyłam się tym niezmiernie; kiedy wróciłyśmy do domu zaraz zajęłam się przygotowaniem zieleni i przy pomocy jednej z wychowanek zawiozłyśmy zieleń, jeszcze pomogła mi jedna osoba, która jest przy kościele. O godzinie siódmej wieczorem było już wszystko gotowe, już obraz był zawieszony; jednak zauważyły niektóre panie, że się tam kręciłam, bo na pewno więcej zastąpiałam, aniżeli pomagałam, więc na drugi dzień pytały Sióstr, co to za piękny obraz i co za znaczenie ma? Na pewno Siostry będą wiedziały, bo wczoraj jedna z Sióstr ubierała. Siostry mocno zdziwione, ponieważ o tym nic nie wiedziały, każda chciała go zobaczyć i zaraz padło na mnie podejrzenie. Mówiły: Siostra Faustyna na pewno wie dobrze o wszystkim.
Kiedy mnie zaczęto pytać, milczałam, ponieważ prawdy powiedzieć nie mogłam. Milczenie moje było powodem do większego zaciekawienia ich; podwoiłam swą czujność, ażeby nie skłamać, ani prawdy nie powiedzieć, ponieważ nie mam pozwolenia. Wtenczas zaczęto mi pokazywać niezadowolenie i otwarcie wymawiano mi, jak to może być, żeby ludzie obcy wiedzieli o tym, a my nic. Zaczęły się różne sądy nade mną. Cierpiałam wiele przez te trzy dni, ale dziwna moc wstępowała w duszę moją. Cieszę się, że mogę cierpieć dla Boga i dusz, które dostąpiły miłosierdzia Jego w tych dniach. Widząc tak wiele dusz, które w tych dniach dostąpiło miłosierdzia Bożego, niczym sobie poczytuję trud i cierpienie, chociażby największe i chociażby miały trwać do końca świata, ponieważ one mają koniec, a dusze, które się przez to nawróciły [są uratowane] od mąk nieskończonych. Miałam wielką radość widząc innych powracających do źródła, na łono miłosierdzia Bożego. (Dz 421)
441. PROMIENIE Z OBRAZU WYSTAWIONEGO NA OŁTARZU W BOŻE CIAŁO PRZESZŁY PRZEZ ŚWIĘTĄ HOSTIĘ
W pewnej chwili, kiedy był ten obraz wystawiony w ołtarzu na procesji Bożego Ciała, kiedy kapłan postawił Przenajświętszy Sakrament i chór zaczął śpiewać, wtem promienie z tego obrazu przeszły przez Hostię św. i rozeszły się na cały świat. Wtem usłyszałam te słowa: – Przez ciebie, jako przez tę Hostie, przejdą promienie miłosierdzia na świat. – Po tych słowach głęboka radość wstąpiła w duszę moją. (Dz 441)
344. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZI PROMIENIE MIŁOSIERDZIA PRZECHODZĄCE DO LUDZI PRZEZ RĘCE KAPŁANÓW
20.XII.1934 r.
W pewnej chwili wieczorem, kiedy weszłam do celi, ujrzałam Pana Jezusa wystawionego w monstrancji, jakoby pod gołym niebem. U stóp Pana Jezusa widziałam swego spowiednika, a za nim wielka liczba duchownych najwyższych, których stroje nigdy nie widziałam, tylko w widzeniu. A za nimi różne stany duchowne; dalej widziałam z Hostii wychodzące te dwa promienie, jakie są w tym obrazie, które się ściśle złączyły ze sobą, ale nie pomieszały i przeszły do rąk mego spowiednika, a później do rąk tych duchownych i z ich rąk przeszły do ludzi i wróciły do Hostii… i w tej chwili ujrzałam się w celi jako weszłam. (Dz 344)
370. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZI PROMIENIE WYCHODZĄCE Z MONSTRANCJI
W tym samym dniu kiedy byłam w kościele, czekając na spowiedź, ujrzałam te same promienie wychodzące z monstrancji i rozchodziły się po całym kościele. Trwało to przez czas całego nabożeństwa. Po błogosławieństwie na obie strony i z powrotem do monstrancji. Widok ich jasny i przeźroczysty jak kryształ. Prosiłam Jezusa, aby raczył zapalić ogień Swojej miłości we wszystkich duszach oziębłych. Pod tymi promieniami rozgrzeje się serce, chociażby było zimne jak bryła lodu, chociażby było twarde jak skała, skruszy się na proch. (Dz 370)
711. KS. SOPOĆKO PRZYGOTOWUJE DO DRUKU OBRAZEK JEZUSA MIŁOSIERNEGO
5/X.[1936]. Dziś otrzymałam list od ks. Sopoćko, w którym się dowiedziałam, że zamierza wydać obrazeczek Chrystusa Miłosiernego i prosił mnie o przysłanie pewnej modlitwy, którą chce umieścić na odwrotnej stronie, jeżeli uzyska aprobatę Arcypasterza. O, jak wielką radością napełnia się serce moje, że mi Bóg pozwolił ujrzeć to dzieło Swojego Miłosierdzia. O, wielkie to dzieło Boga Najwyższego, ja tylko jestem Jego narzędziem. O, jak gorąco pragnę ujrzeć to święto Miłosierdzia Bożego, którego Bóg żąda przeze mnie, ale jeżeli taka jest wola Boża, a jeżeli ono po mojej śmierci dopiero obchodzone uroczyście będzie, to jednak ja już teraz nim się cieszę i wewnętrznie już je obchodzę z pozwoleniem spowiednika. (Dz 711)
851. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZIAŁA RZESZE WIERNYCH CZCZĄCYCH OBRAZ MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
28/Xll.[1936]. Dziś zaczęłam nowennę do Miłosierdzia. Bożego. To jest w duchu przenoszę się przed ten obraz i odmawiam tę koronkę, której mnie nauczył Pan. W drugim dniu nowenny ujrzałam ten obraz, jakoby żywy, obwieszony niezliczonymi wotami i widziałam wielkie tłumy ludzi, którzy tu przychodzili, widziałam wiele z nich uszczęśliwionych. O Jezu, jaką radością zabiło serce moje. Nowennę tę odprawiam na intencję dwóch osób, to jest Arcypasterza i ks. Sopoćko. Proszę gorąco Boga, aby natchnął Arcypasterza, żeby raczył zatwierdzić tę tak miłą Bogu koroneczkę i ten obraz, aby nie odkładał i nie opóźniał dzieła tego. . . (Dz 851)
917. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WYZNAJE, JAK WIELKIEJ ŁASKI DOŚWIADCZYŁA PRZED OBRAZEM MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
O, jak wielkie jest miłosierdzie Boże, niech je wysławia dusza wszelka. O Jezu mój, dusza ta będzie Ci przez całą wieczność śpiewać hymn miłosierdzia. Nie zapomnę wrażenia tego dnia, które miałam w duszy, jest to już druga wielka łaska, którą tutaj otrzymałam dla dusz przed obrazem tym.
O jak dobry jest Pan i pełen litości. Jezu, jak bardzo Ci dziękuję za te łaski.(Dz 917)
657. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZIAŁA PROMIENIE WYPŁYWAJĄCE Z HOSTII ŚWIĘTEJ
19 czerwca. Kiedy poszłyśmy do Jezuitów na procesję Serca Jezusowego, w czasie nieszporów ujrzałam te same promienie wychodzące z Przenajświętszej Hostii, jako są namalowane w tym obrazie. Duszę moją ogarnęła wielka tęsknota za Bogiem. (Dz 657)
1046. PROMIENIE MIŁOSIERDZIA WYPŁYWAJĄC Z HOSTII ŚWIĘTEJ, ROZESZŁY SIĘ PO CAŁYM ŚWIECIE
Wtem nagle ujrzałam, jak z Hostii św. wyszły te dwa promienie, jako są namalowane na tym obrazie i rozeszły się na świat cały. Było to w jednym momencie, a jakoby cały dzień to trwało i kaplica nasza była cały dzień przeludnia, a cały ten dzień by przepełniony radością.(Dz 1046)
1081-1082. KS. SOPOĆKO NAPISAŁ ARTYKUŁ O MIŁOSIERDZIU BOŻYM I DOŁĄCZYŁ REPRODUKCJE OBRAZU
10/IV/1937. Dziś Matka Przełożona dała mi do przeczytania artykuł o Miłosierdziu Bożym i była też odbitka z tego obrazu, który jest namalowany. Artykuł ten jest zamieszczony w Tygodniku Wileńskim, przysłał nam do Krakowa ks. Michał Sopoćko, ten gorliwy apostoł miłosierdzia Bożego. W tym artykule są zawarte słowa Pana Jezusa. które do mnie mówił, niektóre wyrazy są dosłownie.
Kiedy wzięłam ten Tygodnik do ręki, strzała miłości przeszyła mi duszę. – Dla twoich gorących pragnień przyspieszam święto miłosierdzia. Duch mój zapłonął tak silnym żarem miłości, że zdawało mi się, że się cała rozpłynęłam w Bogu.(Dz 1081-1082)
1299-1300. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA OPISAŁA WIZYTĘ U DRUKARZA ORAZ SWOJĄ ROZMOWĘ Z PANEM JEZUSEM MIŁOSIERNYM
27.IX.[37] Dziś poszłyśmy z Matką Przełożoną do pewnego pana, gdzie były w druku i malowały się małe obrazeczki miłosierdzia Bożego, także wezwania i koroneczka, które już otrzymały aprobatę i także miałyśmy zobaczyć większy obraz poprawiony. Bardzo jest zbliżony, ucieszyłam się tym niezmiernie. Kiedy spojrzałam się na obraz ten, przeszyła mnie miłość Boża tak żywa, że przez pewien moment nie wiedziałam gdzie jestem. Kiedyśmy załatwiły tę całą sprawę, poszłyśmy do kościoła Najświętszej Panny Marii, wysłuchałyśmy Mszy św. podczas której dał mi Pan poznać, jak wielka liczba dusz znajdzie zbawienie przez dzieło to. Potem weszłam w rozmowę wewnętrzną z Panem, dziękując Mu, że raczył mi dać tę łaskę, że mogę widzieć cześć, jaka się szerzy niezgłębionego miłosierdzia Jego. Weszłam w głęboką modlitwę dziękczynną. O jak wielka jest hojność Boża, niech będzie błogosławiony Pan, Który wierny jest w obietnicach Swoich. (Dz 1299-1300)
1462. PROMIENIE WYCHODZĄCE Z HOSTII NAPEŁNIŁY SERCE ŚW. SIOSTRY FAUSTYNY NOWYM ŻAREM
6.I.l938. Dziś kiedy przyniósł ksiądz kapelan Pana Jezusa, wyszło światło z Hostii uderzając tym promieniem o moje serce, napełniając mnie wielkim żarem miłości, Jezus dając mi poznać, abym z większą wiernością odpowiadała natchnieniom łaski, aby czujność moja była subtelniejsza.(Dz 1462)
327. NA PROŚBĘ SPOWIEDNIKA, PAN JEZUS ŻĄDA, BY NA OBRAZIE BYŁ PODPIS: JEZU UFAM TOBIE
W pewnej chwili zapytał mnie spowiednik jak ma być umieszczony ten napis, ponieważ to wszystko się nie mieści na tym obrazie. Odpowiedziałam, że się pomodlę i odpowiem na przyszły tydzień. Kiedy odeszłam od konfesjonału i przechodziłam koło Najświętszego Sakramentu, otrzymałam wewnętrzne zrozumienie, jak ma być ten napis. Jezus mi przypomniał, jako mi mówił pierwszy raz, to jest, że te trzy słowa muszą być uwidocznione. Słowa te są takie: Jezus ufam Tobie. Zrozumiałam, że Jezus chce, ażeby była umieszczona cała formułka, ale nie kładzie wyraźnego nakazu, jako na te trzy słowa.
1789. ŚW. SIOSTRA FAUSTYNA WIDZIAŁA ŁASKI PŁYNĄCE Z OBRAZU MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
+ Dziś ujrzałam chwałę Bożą, która płynie z obrazu tego. Wiele dusz doznaje łask, choć o nich głośno nie mówią. Choć różne są koleje jego, Bóg otrzymuje chwałę przezeń i wysiłki szatana i złych ludzi rozbijają się i obracają w nicość. Mimo złości szatana, miłosierdzie Boże zatriumfuje nad całym światem i czczone będzie przez wszystkie dusze.(Dz 1789)
*************************
Kim był artysta, który namalował obraz Jezusa Miłosiernego?
22 lutego 2021/Kai.pl/Bielsko-Biała Ⓒ Ⓟ
fot. archiwum | Mazur
***
22 lutego br. mija dokładnie 90. rocznica wizji siostry Faustyny, w której Jezus poprosił mistyczkę o namalowanie Jego wizerunku. Po czterech latach powstał pierwszy obraz Zbawiciela z napisem „Jezu, ufam Tobie”, a twórcą następnego, najbardziej rozpowszechnionego dziś w Polsce i na świecie, namalowanego już po śmierci św. Faustyny, był Adolf Hyła – pochodzący z Białej, dziś części miasta Bielska-Białej.
Hyła urodził się 2 maja 1897 roku. W ostatnich dwóch dekadach swojego życia namalował ponad dwieście obrazów Jezusa Miłosiernego. Około dziesięciu z nich znajduje się na terenie diecezji bielsko-żywieckiej: w kaplicach, kościołach i w prywatnych rękach.
Rodzina Hyłów z Białej po przeprowadzce zamieszkała w Krakowie, a przyszły autor obrazu Jezusa Miłosiernego rozpoczął studiowanie prawa i filozofii na Uniwersytecie Jagiellońskim. W tym samym czasie lekcje rysunku i malarstwa pobierał prywatnie u Jacka Malczewskiego. Po studiach został nauczycielem rysunku w VIII Liceum i Gimnazjum im. A. Witkowskiego w Krakowie.
W czasie II wojny światowej wysiedlony z własnego mieszkania razem z rodziną zamieszkał w krakowskich Łagiewnikach, nieopodal klasztoru Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia. Cudem udało mu się uniknąć aresztowania podczas zaplanowanych przez Niemców akcji, mających na celu likwidację profesorów, naukowców i nauczycieli. Artysta uznał, że swoje ocalenie zawdzięcza Opatrzności Bożej i postanowił namalować obraz Jezusa Miłosiernego jako votum wdzięczności za otrzymaną łaskę. O wskazówki w tej sprawie zwrócił się do o. Józefa Andrasza SJ, spowiednika i kierownika duchowego św. Faustyny. Jezuita ofiarował mu też obrazek z kopią wizerunku Jezusa Miłosiernego, jaki namalował Eugeniusz Kazimirowski.
Pierwszy z serii wizerunków Hyły powstał pod koniec 1942 roku. Miał wymiary wymiarach 140 x 200 cm. Jednak siostrom obraz się nie spodobał. 15 kwietnia 1944 roku Hyła stworzył nową wersję dla ołtarza w łagiewnickim klasztorze. Tym razem obraz nie przypadł do gustu ks. Michałowi Sopoćce. Główny spowiednik s. Faustyny zarzucił malarzowi nieliturgiczne i nieewangeliczne ujęcie tematu.
W 1952 roku Hyła zamienił beskidzki krajobraz, stanowiący tło w dziele, na kamienną posadzkę i ciemną płaszczyznę. W ten sposób powstało najbardziej rozpoznawalne na całym świecie przedstawienie Miłosiernego.
Wśród około 230 obrazów Jezusa Miłosiernego pędzla Hyły, wiele znajduje się w polskich kościołach i klasztorach. Można je jednak spotkać również w Anglii, Austrii, Francji, we Włoszech, w Ugandzie, Zambii, Indonezji, w USA, Kanadzie i Australii.
Adolf Hyła w swej twórczości koncentrował się głównie na tematyce religijnej. Portretował ludzi Kościoła, znanych Polaków, krewnych i przyjaciół. Jest autorem wielu pejzaży tatrzańskich. Zmarł w 1965 roku.
**************************************
Należał do najbogatszych w Polsce, gdy trafił na „Dzienniczek”: prezes prezesów rozłożony na łopatki
***
Proszę sobie wyobrazić moje zdumienie, gdy czytając „Dzienniczek”, nie miałem ani jednej uwagi do Faustyny! Prezes prezesów rozłożony na łopatki przez dziewczynę po 3. klasie podstawówki. Urzekło mnie też to, że objawienie jest po polsku.
Z Romanem Kluską – przedsiębiorcą, twórcą i byłym prezesem firmy Optimus, współtwórcą portalu Onet.pl, w latach 90. jednym z najbogatszych Polaków, niesłusznie oskarżonym o wyłudzenie 30 mln złotych podatku VAT; obecnie – właścicielem firmy produkującej zdrową żywność Prawdziwe Jedzenie, hodowcą owiec – rozmawia Małgorzata Bilska.
Rozum i wiara
Małgorzata Bilska: Rozum jest darem Boga, choć nie zawsze wiemy, jak go używać. Do czego w istocie służy?
Roman Kluska: Jesteśmy istotami rozumnymi, stworzonymi na wzór i podobieństwo Pana Boga. Rozum służy do tego, aby poznawać Go, wielbić; uczyć się i doskonalić. Korzystać z niego w każdej możliwej dziedzinie. Abyśmy z każdym dniem byli lepsi.
Od czasu oświecenia drogi rozumu i wiary jakby się rozjechały. Rozum kojarzy się z naukowym racjonalizmem, w opozycji do religii. Do czego przydaje się w wierze?
Nie rozłączałbym tych rzeczywistości. Wiara jest silnie wspomagana przez naukę, a nauka – przez wiarę… Jest to nierozłączna całość. Stanowi o pełni człowieczeństwa. Nie wyobrażam sobie ich rozdzielenia, będziemy wtedy błądzić.
Na poparcie tej tezy mam dziesiątki, jeżeli nie setki spotkań z wybitnymi ludźmi nauki, głównie z obszaru nauk ścisłych (matematykami, fizykami, astronomami, chemikami, biologami itd.). Kiedy siedziałem z nimi wieczorem przy kolacji, prowadziłem z nimi dyskusje, często mówili, że nic tak nie umacnia wiary jak nauka.
Prowadząc badania, rozkoszują się wielkością Stwórcy. Jego doskonałością. Wielkością – niepojętą dla nas. Im więcej wiedzą, tym większy czują zachwyt na dziełem stworzenia; nad Autorem.
Im więcej ktoś wie, tym jest bardziej pokorny.
Panu pokory troszkę brakowało przed spotkaniem Boga. Jak pan sam opowiada, dlatego że jest pan wybitnie inteligentny, co potwierdzają testy i badania. Tak było do wypadku?
To nie całkiem tak. Już od szkoły średniej prowadziłem dyskusje z kolegami (myślącymi), poszukując odpowiedzi na pytanie: Jestem przypadkowym produktem ewolucji czy zostałem stworzony przez Stwórcę? Próbowaliśmy to zgłębić rozumem.
Jako „licealne szczeniaczki”, potem studenci, prowadziliśmy „dyskusje akademickie”, które wielkiego śladu po sobie nie zostawiły. Ale nabrałem takiego nawyku. Przez całe życie, jak miałem chwilkę i wpadła mi w ręce jakaś wybitna publikacja, próbowałem uzyskać odpowiedź na to pytanie.
Po przeczytaniu wielu książek pewności nie miałem, ale doświadczenia innych są pomocne. Jeśli książka jest zrobiona pięknie i godnie – to znaczy rzetelnie. Mając do czynienia z osobą poszukującą, z rozumem, który nie kombinuje, lecz szuka prawdy, mogę po lekturze zajść nawet dalej niż sam autor.
Przez całe życie szukałem odpowiedzi. Była to jednak tylko wiedza, wynik aktywności rozumu. I tu dochodzimy do sedna problemu, który pani postawiła. Rozum czy wiara? W poznaniu naukowym (tak to nazwijmy) posuwałem się do przodu…
Na gruncie teorii.
Tak, argumentów czysto rozumowych. Z dziedziny filozofii, nauk ścisłych itd. Moja wiedza była „sucha”, jak nauka matematyki. Przełomem stało się moje cierpienie. Pozwoliło mi na osobiste przeżycie „Dzienniczka” siostry Faustyny.
Wypadek i siostra Faustyna
Złamał pan nogę na nartach?
Gorzej. Byłem człowiekiem bardzo zapracowanym. Nie miałem czasu pójść na narty w dzień, bo musiałbym przestać pracować (śmiech). A co gorsze, za dnia były długie kolejki do wyciągów.
Była niedziela, ale ja nie mogłem sobie pozwolić na takie marnotrawstwo czasu. Gdyby można było rano zjechać 10 razy w ciągu godziny i wrócić, to bym tak zrobił! Ale godzinę stać w kolejce, żeby raz zjechać? To się nie mieściło w mojej racjonalności.
Poszedłem na narty, jak zrobiło się ciemno. Wtedy stoki były: raz – bardzo słabo oświetlone, a dwa – o ratrakach nikomu się nie śniło. Choć to był kurort – Krynica.
Jechałem po ciemku. Skończyło się zerwaniem zaczepu ścięgna Achillesa. Unieruchomiło mnie to w łóżku na długo. Jako człowiek pracy szybko zresztą odkryłem, że z niego można pracować. Korzystając z telefonu (internetu nie było), zarządzałem „imperium”.
Jest pan więc prekursorem zdalnego zarządzania…
(Śmiech) Można tak powiedzieć. Było mi o tyle łatwiej niż w pandemii, że wszyscy inni byli na stanowiskach. Miałem pod sobą około 30 przedsiębiorstw. Byłem szefem szefów i nikt nie dyskutował, jak dzwoniłem. Nieważne, o której godzinie.
Dopóki ludzie byli pracy, gdzieś do 20.00, byłem zajęty. Tylko co potem? Nie potrafię nic nie robić. Pewnego wieczoru zostałem w domu sam, nie mogąc ruszyć się nawet po gazetę czy pilot od telewizora.
Tortura.
Jedyną pozycją, która leżała w zasięgu ręki, były fragmenty „Dzienniczka” siostry Faustyny. Dziś wiem, że to nie był przypadek.
Żona zostawiła?
Teściowa dostała tę książeczkę w Tarnowie w kościele, przywiozła, a żona położyła ją przy moim łóżku. Leżała aż do tamtego wieczora.
Nie sięgnął pan po nią wcześniej.
Autorka miała ukończone 3 klasy szkoły podstawowej…
Żaden z niej partner do debat naukowych.
A jej wykład jest tak logiczny! Byłem przyzwyczajony do tego, że niemal każdego z moich zastępców, prezesów podległych firm, bez problemu łapałem na niekonsekwencjach czy braku logiki. Wyłapywałem wszystkie uchyłki czyichś umysłów.
Proszę sobie wyobrazić moje zdumienie, gdy czytając „Dzienniczek”, nie miałem ani jednej uwagi do Faustyny! Prezes prezesów rozłożony na łopatki przez dziewczynę po 3. klasie podstawówki. Tam nie ma żadnej niekonsekwencji wewnętrznej. Jest logiczna do bólu.
Uznałem, że nie mogła tego sama napisać, naprawdę jest sekretarką Pana Jezusa. Nie byłaby w stanie zrobić spójnego wykładu na 600 stron książki o tym, jak powinniśmy żyć. Co jest dobre, a co złe. W zakonie była mniszką II Chóru, na pewno też nikt jej nie pomógł.
Trzeba uznać, posługując się rozumem, że podyktował jej to Pan Jezus. Urzekło mnie też to, że objawienie jest po polsku, przekazane językiem XX wieku. Tekst nie wymaga tłumaczenia, jak Biblia. Tyle skarbów w jednym!
Inwestycja w poznanie Stwórcy
Jak to na pana wpłynęło?
Zachwyciłem się Panem Bogiem. Jego doskonałością w każdym wymiarze.
Mam wrażenie, że pan lubi pojedynki intelektualne i nie tyle nie złapał na braku logiki siostry Faustyny, co spotkał Boga – Arcymistrza logiki…
Może pani to nazwała po imieniu. Po prostu to było tak piękne, wspaniałe, doskonałe, a równocześnie budujące. I takie konsekwentne!
Bóg mówi człowiekowi: Masz do wyboru moją nieskończoną miłość miłosierną lub moją sprawiedliwość. Wszystko zależy od ciebie. Jesteś wolny! Wybieraj. Wreszcie poczułem, co to znaczy być człowiekiem wolnym… Mam prawo wyboru.
Przeszedł pan długą drogę od wiedzy o Bogu do osobistej relacji z Nim. Jak ją budować?
To jest trudne. Nie mogę być tu ani mistrzem, ani nauczycielem… Jestem marnością, jak my wszyscy. Mogę tylko powiedzieć, że kluczem do relacji jest chyba (mówiąc moim językiem biznesu) inwestycja w poznanie Stwórcy. Jak mogę mieć relację z kimś, kogo nie znam?
Możliwości poznania jest wiele: Biblia, objawienia publiczne i prywatne, modlitwa, teologia. Muszę to potem sam rozważyć, rozumem i sercem. Wiedza to za mało. A następnie zacząć się rozkoszować Jego doskonałą Miłością. Wielkością. Wszechmocą. Musi przyjść zachwyt, a zarazem pokora.
Dopiero gdy poczuję zachwyt, uznając przy tym w pokorze własną marność (to warunek konieczny), może się utworzyć jakaś relacja.
Pana doświadczenie religijne jest zgodne z wiedzą z religioznawstwa. Według Rudolfa Otto są dwa wymiary doświadczenia sacrum: mysterium fascinans i mysterium tremendum. Przed Bogiem czujemy jednocześnie zachwyt i trwogę.
Muszę coś dodać do kwestii miłosierdzia Bożego. Ono nie jest za darmo. Na przeogromną miłość, jaką Bóg nam ofiarował, musimy odpowiedzieć równie silnym zaufaniem. Nawet w naszej marności możemy je z siebie wykrzesać.
W dzisiejszych czasach to jest trudne. Tu się wali, tam pali, a tam – gotuje. Nasz świat wygląda zupełnie inaczej, niż byśmy chcieli. A my musimy – w pokorze – okazać Bogu zaufanie. Do tego dodać jeszcze jakość życia.
Nie mogę iść do Pana, który jest doskonałością, będąc brudnym od grzechów. Bez spowiedzi. Miłosierdzie nie polega na tym, że Bóg jest dobry i można robić, co się chce. To absurd.
Jak mówić „Jezu, ufam Tobie”, skoro spada zaufanie do Kościoła?
To już inny problem. Mnie jest łatwiej, bo jestem człowiekiem starszej daty. Wiem, czym był komunizm i jakimi metodami, jak perfidnie ideologowie niszczyli kapłanów. To była tak ogromna maszyna do niszczenia Kościoła, że konsekwencje są do dzisiaj.
Polski Kościół był niszczony w konfrontacji z realnym socjalizmem, co skutkuje jakością ludzi. Trzeba mu więcej wybaczyć. Nie patrzeć tylko z perspektywy ideału, jaki być powinien.
Małgorzata Bilska – 18.02.21/Aleteia.pl
************************************************************************************************************
************************************************************************************************************
17 luty – ŚRODA POPIELCOWA
Msza św. o godz. 19.00
W Środę Popielcową obowiązuje post ścisły, tj. ograniczenie się do spożycia trzech posiłków, dwóch lekkich i jednego do syta (od 18 do 60 r. życia), oraz wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych, jak w każdy piątek (od 14 r. życia do jego końca).
Post bez modlitwy i jałmużny nie ma żadnego sensu
***
Wstrzemięźliwość od mięsa i słodyczy z prawdziwym postem ma niewiele wspólnego. I dlaczego Pan Jezus mówi nam też, że to wszystko ma odbywać się w ukryciu?
Popielec
Liturgia Popielca zawiera Ewangelię, która stanowi dla nas strategiczny plan działania, w jaki sposób dobrze przeżyć Wielki Post. Strategia ta zakłada trzy etapy.
Pierwszym jest post. Trzeba przypomnieć, że nie polega on przede wszystkim na tym, że się, na przykład, nie ogląda telewizji. Polega na tym, że się nie je.
Dzisiaj tę praktykę zastąpiła nam wstrzemięźliwość od mięsa i słodyczy, ale z prawdziwym postem ma ona niewiele wspólnego. W świętym czasie, który rozpoczynamy w Środę Popielcową, warto ograniczyć posiłki, poczuć na własnej skórze, że naprawdę nie samym chlebem żyje człowiek.
Trzy etapy Wielkiego Postu
Ojcowie mówili, że poszcząc, odmawiając sobie pokarmów i jakichś przyjemności, zyskujemy czas i określone środki finansowe. Co z nimi zrobić? Czas należy przeznaczyć na modlitwę, a tym, co materialnie zaoszczędziliśmy, trzeba podzielić się z najuboższymi.
I to są właśnie dwa kolejne etapy: modlitwa i pomoc najuboższym (jałmużna). Bez nich poszczenie – i sam Wielki Post – nie mają żadnego sensu.
Pan Jezus mówi nam też, że to wszystko ma odbywać się w ukryciu. Nie chodzi o wstydzenie się, że jest się chrześcijaninem, a raczej o, z jednej strony, okazanie szacunku tym, którym pomagamy (nasza pomoc nie może ich upokarzać!), a z drugiej – o dbałość, aby nasza modlitwa była przede wszystkim budowaniem relacji z Bogiem, a nie naszego dobrego wizerunku w oczach innych bądź też naszych własnych.
Czy te trzy etapy Wielkiego Postu mają jakiś element wspólny? Tak. Jest nim miłość, bez której całe życie nie ma sensu. Z miłości mamy się modlić, z miłości wspierać naszych braci w potrzebie, z miłości wreszcie mamy odmówić sobie pokarmu dla ciała, aby odkryć, że tym, co daje nam prawdziwe życie, jest Słowo Boga Żywego.
O. Szymon Hiżycki OSB – fragment z książki „Słowo jest blisko ciebie. Refleksje wokół czytań liturgicznych”/ze strony Aleteia.pl
***
WIELKI POST
Liczba 40 stanowi w Piśmie Świętym wyraz pewnej dłuższej całości, czasu przeznaczonego na jakieś konkretne zadanie człowieka lub zbawcze działanie Boga. W Wielkim Poście Kościół odczytuje i przeżywa nie tylko czterdzieści dni spędzonych przez Jezusa na pustyni na modlitwie i poście przed rozpoczęciem Jego publicznej misji, ale i trzy inne wielkie wydarzenia biblijne: czterdzieści dni powszechnego potopu, po których Bóg zawarł przymierze z Noem; czterdzieści lat pielgrzymowania Izraela po pustyni ku ziemi obiecanej; czterdzieści dni przebywania Mojżesza na Górze Synaj, gdzie otrzymał on od Jahwe Tablice Prawa.
Okresy i dni pokuty są specjalnym czasem ćwiczeń duchowych, liturgii pokutnej, pielgrzymek o charakterze pokutnym, dobrowolnych wyrzeczeń, jak post i jałmużna, braterskiego dzielenia się z innymi, m.in. poprzez inicjowanie dzieł charytatywnych i misyjnych. Z liturgii znika radosne “Alleluja” i “Chwała na wysokości Bogu”, a kolorem szat liturgicznych staje się fiolet. Istotą pozostaje przygotowanie wspólnoty wiernych do największego święta chrześcijan, jakim jest Wielkanoc.
Wielki Post jest także okresem przygotowania katechumenów do chrztu. Każda niedziela wprowadzała w kolejne tajemnice wiary, a na Wielkanoc podczas Wigilii Paschalnej udzielany jest sam chrzest.
W pierwszych wiekach chrześcijaństwa przygotowanie do świąt Zmartwychwstania trwało tylko czterdzieści godzin. W późniejszym czasie przygotowania zabierały cały tydzień, aż wreszcie ok. V w. czas ten wydłużył się. Po raz pierwszy o poście trwającym czterdzieści dni wspomina św. Atanazy z Aleksandrii w liście pasterskim z okazji Wielkanocy z 334 r.
Tradycyjnemu obrzędowi posypania głów popiołem towarzyszą w Środę Popielcową słowa: “Pamiętaj, że jesteś prochem i w proch się obrócisz” albo “Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię”.
Sam zwyczaj posypywania głów popiołem na znak żałoby i pokuty znany jest w wielu kulturach i tradycjach. Znajdujemy go zarówno w starożytnym Egipcie i Grecji, jak i u plemion indiańskich oraz oczywiście na kartach Biblii, np. w Księdze Jonasza czy Joela.
Liturgiczna adaptacja tego zwyczaju pojawia się jednak dopiero w VIII w. Pierwsze świadectwa o święceniu popiołu pochodzą z X w. W następnym wieku papież Urban II wprowadził ten zwyczaj jako obowiązujący w całym Kościele.
Kai.pl
***
Piękna modlitwa na Środę Popielcową. I na dobry początek Wielkiego Postu
***
„Dobry Jezu, czuwaj przy mnie przez czterdzieści dni, abym i ja mógł czuwać nad sobą”.
Jest to propozycja modlitwy na początek Wielkiego Postu. Wymaga odpowiedniego czasu, miejsca i skupienia. Odmówiona w ciszy i z miłością poprowadzi w świat Bożej obecności i miłosierdzia.
Modlitwa na Środę Popielcową
Okryj mnie, Panie, swoim miłosierdziem według Twojej hojności. W ogromie Twej dobroci zamień w proch to, co powinno umrzeć dla Ciebie.
Nie pozwól, abym przywiązywał się do tego, co moje i słabe. Nie pozwól, abym odrzucił to, co od Ciebie pochodzi. Prochem jestem i wszystkie moje myśli z dala są od Ciebie.
Z bólu mówić nie potrafię! Mam jednak dobrą wolę pójścia za Twoimi wskazaniami. Nie chcę zostawiać już nic dla siebie, ale wszystko oddać Tobie i pod Twój osąd.
Marne jest moje dzieło. Po ludzku powinno dawno się rozpaść, ale Ty, Panie, masz w nim upodobanie. Podtrzymujesz je i uświęcasz. Błogosławisz każdemu dobremu postanowieniu i każdej pokucie.
Dzięki Tobie zdolny jestem do modlitwy i pokornego uklęknięcia przed Twoim majestatem. Zgięte kolana i złożone ręce niech będą wyrazem mojej służby i gotowości do podjęcia trudu, który mnie czeka.
Niech ten Wielki Post będzie dla mnie umocnieniem na drodze wiary. Nie pozwól, aby zmiażdżyła mnie pokusa. Niech za każdym razem gdy upadnę, uratuje mnie Twoje nieskończone miłosierdzie. Nie jestem godzien, aby o nie prosić, ale Ty zachęcasz mnie do tego mimo mojej niewdzięczności.
Dobry Jezu, czuwaj przy mnie przez czterdzieści dni, abym i ja mógł czuwać nad sobą. Ulecz przez zbawienną pokutę wszystkie moje grzechy i zranienia. Tobie oddaję cały ten czas, abym mógł na końcu wyznać wiarę w Ciebie i z radosnym okrzykiem zawołać: Chwała Tobie na wieki!
ks. Mateusz Szerszeń CSMA/Aleteia.
************************************************************************************************************
11 luty – czwartek
Msza św. o godz. 19.00
ŚWIĘTO MATKI BOŻEJ Z LOURDES
„Bycie blisko chorego jest niezbędne, winna jednak temu towarzyszyć ewangelizacja środowiska, w którym żyjemy” (Benedykt XVI).
O Pani nasza z Lourdes, któraś powiedziała do Bernadety: „Nie obiecuję ci szczęścia na tym świecie, lecz w innym”, pozwól nam zrozumieć wartość cierpienia, które sama u stóp krzyża przeżyłaś.
Boże, widzę świat ludzi troszczących się o zdrowie, urodę, skoncentrowanych na sobie, uchylających się od posługi wobec potrzebujących. Konieczna jest ewangelizacja naszego otoczenia, by było zdolne bezinteresownie wyjść ku drugiemu człowiekowi. By nie zabrakło gestów miłości, ale również opieki modlitewnej nad chorymi, cierpiącymi. Być może choroba kogoś bliskiego pomoże odkryć na nowo wartość, sens i cel życia każdego z nas.
Maryjo, matko Boga i ludzi, módl się za nami.
Święta Bernadetto, módl się za nami.
Ojcze nasz…, Zdrowaś Maryjo…, Chwała Ojcu…
Modlitwa za chorych:
Boże, Twój Syn dźwigał nasze boleści
i objawił nam wartość tajemnicy cierpienia,
wysłuchaj nasze prośby zanoszone za chorych
i spraw, aby pamiętali, że należą do tych,
którym Ewangelia obiecuje pociechę,
i aby czuli się zjednoczeni z Chrystusem cierpiącym
za zbawienie świata.
Przez Chrystusa Pana naszego.
Amen.
źródło: http://www.parafia-gniewino.pl/
****
11 luty – Światowy Dzień Chorego
11 lutego br. po raz kolejny obchodzony będzie Światowy Dzień Chorego. Ustanowił go Jan Paweł II dnia 13 maja 1992 r. w liście do ówczesnego przewodniczącego Papieskiej Rady Duszpasterstwa Pracowników Służby Zdrowia – kard. Fiorenzo Angeliniego. Wyznaczył wówczas jego datę na 11 lutego – wspomnienie Matki Bożej z Lourdes. Pierwszy taki dzień obchodzono właśnie w tym francuskim sanktuarium maryjnym...
*****
Na każdy Dzień Chorego Ojciec Święty kieruje orędzie, apelując o podjęcie współpracy pomiędzy narodami biednymi i bogatymi, mającej na celu ochronę zdrowia i życia ludzkiego. W każdym orędziu Ojciec Święty broni życia od poczęcia do naturalnej śmierci. W tegorocznym Papież przypomina, że właśnie 11 lutego 1858 r. Matka Boża ukazała się w Lourdes, które „od tamtego czasu stało się celem licznych pielgrzymek (…). Madonna chciała w tym górzystym regionie ukazać swą macierzyńską miłość szczególnie do cierpiących i chorych(…). Jeżeli Jezus jest źródłem życia, które zwycięża śmierć, to Maryja jest troskliwą Matką, która wychodzi naprzeciw oczekiwaniom swych dzieci, wypraszając dla nich zdrowie duszy i ciała. Oto orędzie, jakie sanktuarium w Lourdes stale proponuje czcicielom i pielgrzymom. Takie też jest znaczenie uzdrowień ciała i duszy, do jakich dochodzi w grocie Massabielle” – czytamy w orędziu.
W Dniu Chorego w wielu kościołach organizowane będą uroczyste liturgie, połączone z udzieleniem sakramentu chorych, który dzisiaj coraz częściej jest zapomniany i niedoceniony. Można zapytać: dlaczego? Być może dlatego, że w pewnym momencie zło zastosowało dla deprecjacji tego sakramentu świetną taktykę. Oto kiedyś zaopatrzono go w nazwę „ostatnie namaszczenie”. W tej sytuacji wzywano kapłana z namaszczeniem chorych w ostatnim momencie życia, kiedy człowiek umierał. To wielki błąd. Wypada przypomnieć, że sakramentem konających jest tak zwany Wiatyk, czyli Komunia święta. To ona jest sakramentem umierających, a nie namaszczenie chorych. Komunia św., zjednoczenie z Chrystusem tu na ziemi, daje gwarancję przekroczenia progu wieczności i wejścia w szczęście wieczne. Dlatego Wiatyku można udzielić człowiekowi nawet wtedy, gdy przyjął on już dwa razy Komunię św. w tym dniu. Uległ na przykład wypadkowi i w momencie śmierci można mu po raz trzeci udzielić Komunii św.
Sakrament namaszczenia chorych jest czymś innym. Jest to znak sakramentalny zostawiony przez Chrystusa jako narzędzie uświęcenia naszego cierpienia. Przez ten sakrament Chrystus chce nam pokazać, że cierpienie nie musi człowieka niszczyć, może go doskonalić. W ten sposób Chrystus nadał ludzkiemu cierpieniu sens. Oto człowiek cierpiąc, może ubogacać siebie i innych. Św. Marek wspomina, że uczniowie Chrystusa namaszczali chorych i uzdrawiali. Św. Jakub mówi o tradycji pierwszych pokoleń chrześcijan: „Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone” (Jk 5, 14-15). Jakie są skutki tego sakramentu? Pierwszym, i to często, choć nie zawsze, widocznym efektem sakramentu namaszczenia, jest poprawa zdrowia chorego. Drugim skutkiem, tym razem w dziedzinie ducha, jest oczyszczenie z grzechów. Gdyby człowiek popełnił grzechy ciężkie, a nie mógł się spowiadać, czyli nie mógł skorzystać z sakramentu pokuty, to wtedy ten sakrament gładzi grzechy. Może więc być udzielony zarówno człowiekowi w stanie łaski uświęcającej, jak i grzesznikowi w stanie grzechu ciężkiego.
Trzecim i chyba najważniejszym celem tego sakramentu jest pomoc potrzebna do wykorzystania czasu cierpienia i zachowania godnej postawy. Cierpienie bowiem jest wielką próbą. W chrześcijańskiej religii cierpienie jest przede wszystkim próbą wiary w prawdę, że Bóg jest Miłością. Właśnie w tym momencie potrzebna jest łaska odkrycia sensu cierpienia.
Sakrament namaszczenia chorych pozwala człowiekowi wykorzystać cierpienie dla udoskonalenia własnego i dla zbawienia świata. Przez ten sakrament cierpienie, które jest ciężkim doświadczeniem, nie utrudnia, lecz pomaga w dostępie do Eucharystii.
Nasuwa się logiczny postulat: ilekroć wybieramy się do szpitala, powinniśmy przyjąć namaszczenie chorych. Pobyt w szpitalu łączy się zazwyczaj z cierpieniem. Trzeba więc szukać pomocy Bożej w zrozumieniu i odpowiednim przeżyciu jego tajemnicy. Ludzie w podeszłym wieku, którzy czują się słabo, mogą przystępować do tego sakramentu namaszcenia chorych nawet raz w roku.
11 lutego jest dla niejednego z nas szansą odkrycia całego bogactwa faktu, iż Chrystus w trosce o nasze zdrowie fizyczne, psychiczne i duchowe zostawił nam specjalny sakrament namaszczenia. Warto tego dnia w sposób szczególny dziękować Chrystusowi za tę Jego pełną miłości pamięć o wszystkich chorych. A jeśli nas samych dotyka – niezależnie od wieku – jakieś cierpienie, poprośmy o udzielenie tego sakramentu. Jest to głębokie religijne przeżycie, które umacnia człowieka, dodaje sił i umożliwia zachowanie chrześcijańskiej postawy w godzinach cierpienia.
ks. Paweł Staniszewski/Niedziela łowicka
*********************************************************
wtorek, 2 luty – Msza św. o godz. 19.00
UROCZYSTOŚĆ OFIAROWANIA PAŃSKIEGO
2 lutego, Kościół katolicki obchodzi święto Ofiarowania Pańskiego. Czyni to na pamiątkę ofiarowania przez Maryję i Józefa ich pierworodnego syna, Jezusa, w świątyni jerozolimskiej.
W polskiej tradycji jest to też święto Matki Bożej Gromnicznej. 2 lutego przypada także Dzień Życia Konsekrowanego. Siostry i bracia zakonni, podobnie jak Jezus w świątyni Jerozolimskiej, ofiarowują swoje życie na wyłączną służbę Bogu.
Przed 1969 r. na Zachodzie święto Ofiarowania Pańskiego znane było jako Święto Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny. Po soborze zmieniono nazwę, żeby ukazać chrystocentryczne znaczenie uroczystości. W Polsce od gromnic święconych tego dnia przyjęła się nazwa „Matki Boskiej Gromnicznej”.
Święto Ofiarowania Pańskiego przypada czterdziestego dnia po Bożym Narodzeniu. Jest to pamiątka ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej i dokonania przez Matkę Bożą obrzędu oczyszczenia.
Według Ewangelii Jezus, zgodnie z prawem żydowskim, jako pierworodny syn był ofiarowany Bogu w świątyni jerozolimskiej. Wtedy też starzec Symeon wypowiedział proroctwo nazywając Jezusa “światłem na oświecenie pogan i chwałą Izraela”. Dlatego święto to jest bogate w symbolikę światła.
Na pamiątkę ocalenia pierworodnych synów Izraela podczas niewoli egipskiej każdy pierworodny syn u Żydów był uważany za własność Boga. Dlatego czterdziestego dnia po jego urodzeniu należało zanieść syna do świątyni w Jerozolimie, złożyć go w ręce kapłana, a następnie wykupić za symboliczną opłatą. Równocześnie z obrzędem ofiarowania i wykupu pierworodnego syna łączyła się ceremonia oczyszczenia matki dziecka. Z tej okazji matka była zobowiązana złożyć ofiarę z baranka, a jeśli jej na to nie pozwalało zbyt wielkie ubóstwo – przynajmniej ofiarę z dwóch synogarlic lub gołębi. Fakt, że Maryja i Józef złożyli synogarlicę, świadczy, że byli bardzo ubodzy.
Święto Ofiarowania Pana Jezusa należy do najdawniejszych, gdyż było obchodzone w Jerozolimie już w IV w., a więc zaraz po ustaniu prześladowań. Dwa wieki później pojawiło się również w Kościele zachodnim.W Jerozolimie odbywały się – zazwyczaj nocą – uroczyste procesje ze świecami.
Według podania, procesja z zapalonymi świecami była znana w Rzymie już w czasach papieża św. Gelazego w 492 r. Od X w. upowszechnił się obrzęd poświęcania świec, których płomień symbolizuje Jezusa – Światłość świata, Chrystusa, który uciszał burze, był, jest i na zawsze pozostanie Panem wszystkich praw natury. Momentem najuroczystszym apoteozy Chrystusa jako światła, który oświeca narody, jest podniosły obrzęd Wigilii Paschalnej – poświęcenie paschału i przepiękny hymn Exultet.
W Rzymie w tym dniu odbywała się najstarsza maryjna procesja, której uczestnicy nieśli zapalone świece. Prawdopodobnie ta procesja do największego sanktuarium rzymskiego – bazyliki Matki Bożej Większej – nadała świętu Pańskiemu charakter maryjny, który z wolna zaczął przeważać. Przypuszcza się, że już w VI w. celebrowano je w Konstantynopolu, w którym zwrócono też większą uwagę na maryjny charakter święta.
Od X w. – jak już wspomnieliśmy – pojawia się obrzęd poświęcenia świec, który jeszcze podkreśla i ubogaca symbolikę światła. Nawiązuje ona bezpośrednio do wielkanocnego paschału, który wyraża zwycięstwo nad śmiercią, grzechem i szatanem. Ofiarowanie Jezusa oznacza początek nowego przymierza i nowego kapłaństwa, w którym Syn Boży sam jest Świątynią, Kapłanem i Ofiarą. Treść tego święta podkreśla zamierzoną przez Boga powszechność zbawienia, które ma objąć nawet pogan.
Matki Bożej Gromnicznej
W Polsce święto ma charakter zdecydowanie maryjny – stąd nazywane jest świętem Matki Bożej Gromnicznej. Nazwa pochodzi od gromów, przed którymi strzec miały stawiane podczas burzy w oknach zapalone świece.
W kościele dokonuje się poświecenia gromnic przyniesionych przez wiernych. Liturgię tego święta rozpoczyna obrzęd błogosławienia świec i procesja z nimi na uroczyste sprawowanie Eucharystii. Kapłan wypowiada słowa modlitwy, w której prosi, aby “wszyscy, którzy zgromadzili się w tej świątyni z płonącymi świecami, mogli kiedyś oglądać blask chwały Chrystusa”.
Gromnice te, jak wskazuje stara modlitwa na ich poświęcenie, miały być wykonane z pszczelego wosku. W różnych regionach były one różnie przystrajane. Podczas Mszy trzymano je zapalone, często starano się je z tym poświęconym ogniem donieść do domu. Tam gospodarz błogosławił nimi dobytek, a dymem robił krzyżyk nad drzwiami i oknami, modląc się o ochronę przed wszelkimi niebezpieczeństwami.
Na znak zawierzenia Maryi w czasie klęsk, szczególnie podczas burzy, w domach i gospodarstwach, również zapala się gromnice. Jako gromnice służą też świece chrzcielne, kiedy to w życie nowo ochrzczonej osoby wkracza światło wiary, która prowadzi przez życie. Pobłogosławione 2 lutego świece podaje się też umierającym.
Ze świętem Matki Bożej Gromnicznej kończy się w Polsce okres śpiewania kolęd, trzymania żłóbków i choinek – kończy się tradycyjny (a nie liturgiczny – ten skończył się świętem Chrztu Pańskiego) okres Bożego Narodzenia. Dzisiejsze święto zamyka więc cykl uroczystości związanych z objawieniem się światu Słowa Wcielonego. Liturgia po raz ostatni w tym roku ukazuje nam Chrystusa-Dziecię.
Dzień Życia Konsekrowanego
2 lutego przypada w Kościele katolickim także Dzień Życia Konsekrowanego, który ustanowił w 1997 roku święty papież Jan Paweł II, stwarzając okazję do głębszej refleksji całego Kościoła nad darem życia poświęconego Bogu. Siostry i bracia zakonni, a także członkowie instytutów świeckich, stowarzyszeń życia apostolskiego, pustelnicy, dziewice i wdowy podobnie jak Jezus w świątyni Jerozolimskiej, ofiarowują swoje życie na wyłączną służbę Bogu. Osoby konsekrowane odnawiają w tym dniu swoje śluby, a w kościołach zbierane są datki na rzecz zakonów klauzurowych.
Główne uroczystości odbywają się w Watykanie. Po popołudniowej mszy, odprawianej w Bazylice św. Piotra, z osobami konsekrowanymi spotyka się papież.
Opoka.pl
****
Konsekrowani. Świadkowie i prorocy, naczynia Ducha Świętego, które wyśpiewują zachwyt nad Tajemnicą
***
Za to im dzisiaj dziękujemy modlitwą i pamięcią. I o to w modlitwie prosimy – aby coraz pełniej żyjąc swoimi ślubami, byli dla nas świadkami szczęścia.
Czystość, ubóstwo, posłuszeństwo. Po co są i co znaczą śluby braci i sióstr zakonnych?
Światło przemienionego stworzenia
Powołanie zakonne jest powołaniem duchowym. Jaki jest jego cel? Uczynić tych, którzy je wybierają, naczyniami Ducha Świętego w świecie, wśród którego przyszło im żyć. Ostatecznie w życiu konsekrowanym – w takiej lub innej jego formie – idzie o to, by przebijało przez nie światło i piękno stworzenia przemienianego powoli przez Bożego Ducha.
Powyższy akapit jest parafrazą jednego z punktów „reguły” pewnej wspólnoty monastycznej. Idąc dalej za myślą jej autora, przyjrzymy się trzem ślubom, które składają wszyscy ci, którzy wybierają życie konsekrowane w różnego rodzaju zakonach, zgromadzeniach i instytutach.
Czystość
Ślubują czystość, bo czystość jest drogą prowadzącą do spotkania z Bogiem, który jest Miłością. A prawdziwa miłość jest czysta. Ślubują czystość, bo czystość otwiera ich na miłość, ślubują ją, aby kochać.
Ślubują czystość, która jest wyrzeczeniem się wszelkiego erotyzmu. Bo erotyzm może ograniczać, indywidualizować, ograniczać się do chwili i uprzedmiotawiać osobę. Co w efekcie rodzi smutek.
Ślubują czystość, bo idą śladem czystego Chrystusa, który wyrzekł się nie tylko seksu czy posiadania kogoś w wyłącznej relacji, ale także własnego życia. Przez czystość wchodzą z Nim w relację, której nie można nazwać inaczej jak miłosną i oblubieńczą.
Wybierają czystość celibatu, aby jego samotność stworzyła w ich życiu miejsce na Obecność, która stanie się sensem ich życia. I jako jedyna potrafi w pełni zaspokoić tęsknoty ich serc.
Ślubują czystość, aby być dla wszystkich, zachowując wolność. Wybierają czystość jako dobrowolną ofiarę. I żyją nią w solidarności z tymi wszystkimi, dla których samotność i dziewictwo nie są życiowym wyborem, ale koniecznością, do której zostali zmuszeni.
Ślubują czystość, która dla świata jest prorockim znakiem oczekiwania i nadziei na to, czego on dać nie może.
Ubóstwo
Ślubują ubóstwo, aby żyć w jedności z doskonale ubogim Chrystusem. Ślubują ubóstwo, które jest wejściem w Paschę. Drogę ogołocenia ze wszystkiego, aby odnaleźć pełnię.
Ślubują ubóstwo, które polega na wyrzeczeniu się posiadania dóbr doczesnych. Aby już tutaj żyć bogactwem dóbr duchowych: swojej wiary, nadziei, miłości przeżywanej we wspólnocie. Kultury, wolności i wielu innych, których wartość trudno dostrzec, gdy człowiek zajmuje się gromadzeniem i pomnażaniem, troską o to, co materialne.
Ślubują ubóstwo wyrażające się także w prostocie, aby to co posiadają, nie stanowiło bariery między nimi a kimkolwiek. Ślubują je i żyją nim, aby móc jak najprawdziwiej trwać w braterskiej solidarności z każdym. Niezależnie od jego stanu posiadania.
Ślubują ubóstwo, bo ono – jak chyba nic innego – świadczy i przypomina o przemijalności świata. I kieruje nadzieję oraz myśli ku życiu wiecznemu, którego oczekują. Ubóstwo jest ich wyznaniem wiary w zmartwychwstanie.
Posłuszeństwo
Ślubują posłuszeństwo, które jest odzwierciedleniem wewnętrznych relacji miedzy Ojcem, Synem i Duchem w Trójcy Świętej, której życiem pragną żyć. Już tu i teraz.
Ślubują posłuszeństwo, które nie jest biernym poddaniem się przemocy, ale wolnym wyborem zależności, które rodzi przecież każda prawdziwa miłość.
Ślubują posłuszeństwo, aby być zjednoczonymi z Jezusem w pełni posłusznym Ojcu. Z miłości, aż do krzyża, a przez krzyż do zmartwychwstania.
Ślubują posłuszeństwo, które nie jest zrzeczeniem się wolności, ale procesem wyzwolenia z niewoli własnych namiętności, kaprysów i pragnień. Posłuszeństwo otwiera im drzwi do przygody zwanej świętością.
Ślubują posłuszeństwo, bo jest ono wyborem wolności, prawdy i nieustannym doświadczaniem miłosierdzia. A oni chcą być naprawdę wolni, całkowicie prawdziwi i zanurzeni w miłosierdziu – otrzymywanym i dawanym.
Ślubują posłuszeństwo realizowane w poddaniu się woli przełożonych – niedoskonałych, jak oni sami. Aby w ten sposób całym swoim życiem wyśpiewać zachwyt nad Tajemnicą Wcielenia Boga, który stał się człowiekiem.
Świadkowie i prorocy
Są dla nas prorockim znakiem tego wszystkiego, w co wierzymy i czego się spodziewamy z wielką nadzieją. Znakiem trudnym nieraz do zrozumienia. Im bardziej sami ulegamy logice, którą podpowiada nam świat, usiłujący nas przekonać, że nie ma nic poza nim.
Ale czasem – i pewnie wielu z nas ma takie doświadczenia – wystarczy jedno ich słowo, spojrzenie, chwila ich uważnego i słuchającego milczenia, a natychmiast budzi się w nas tęsknota za tym, za czym naprawdę warto tęsknić. Za Bogiem samym, za szczęściem, które tylko On potrafi nam dać.
Za to im dzisiaj dziękujemy modlitwą i pamięcią. I o to w modlitwie prosimy – aby coraz pełniej i doskonalej żyjąc swoimi ślubami, byli dla nas i innych świadkami szczęścia. I aby sami po drodze kosztowali jego radości.
Ks. Michał Lubowicki – 02.02.21/Aleteia.pl
***********************
W Kościele katolickim działa obecnie ponad 820 tys. osób zakonnych
Na koniec 2018 roku w Kościele katolickim działało 132191 kapłanów zakonnych, 50941 braci i 641661 sióstr zakonnych, a zatem łącznie 824793 osoby konsekrowane. Do tych liczb należy dodać 22080 członków (a właściwie członkiń, gdyż kobiety stanowią tu przytłaczającą większość) instytutów świeckich, czyli w sumie daje to 846873 osób życia konsekrowanego.
Dane te ogłosiła z okazji 94. Światowego Dnia Misyjnego 18 października 2020 watykańska agencja misyjna FIDES. Biorąc pod uwagę utrzymującą się na świecie tendencję spadku powołań kapłańskich i zakonnych, zwłaszcza wśród kobiet, oraz pandemię koronawirusa, która pochłonęła dotychczas co najmniej kilkaset osób konsekrowanych, należy przypuszczać, iż rzeczywista liczba zakonników i zakonnic jest dzisiaj dużo niższa.
Według agencji 31 grudnia 2018 naszą planetę zamieszkiwało prawie 7,5 miliarda ludzi – o ponad 88 mln więcej niż rok wcześniej, w tym przeszło ok. 1,33 mld katolików – wzrost o przeszło 15,7 mln, czyli stanowią oni 17,7 proc. ludności świata.
W tym czasie łączna liczba kapłanów wyniosła 414065 – o 517 mniej niż w poprzednim roku. W tym gronie było 132191 księży zakonnych i tu spadek był jeszcze większy: -581. Liczba braci zakonnych zmalała jeszcze bardziej – o 594 i było ich w 2018 roku 50941. Był to szósty z kolei rok zmniejszania się ich liczby. Ale najboleśniejszy ubytek odnotowały zakony i zgromadzenia żeńskie, gdyż obecna liczba 641661 sióstr na całym świecie oznacza spadek aż o 7249 osób.
Nie oznacza to jednak, że wszystkie te niekorzystne dla życia Kościoła zjawiska dotknęły w jednakowym stopniu cały świat. Na spadek, i to bardzo dotkliwy, “pracują” przede wszystkim Europa i Ameryka, szczególnie Północna, a więc kontynenty najbardziej schrystianizowane i tych strat nie są w stanie wyrównać pozostałe części świata, na których, zwłaszcza w Afryce i w dużym stopniu w Azji, występuje wyraźny wzrost powołań, głównie w zgromadzeniach żeńskich.
Na przykład w Europie, gdzie nadal jest najwięcej sióstr zakonnych: 224246, ich liczba zmalała w omawianym okresie o 7167 a w całej Ameryce – o 3253 (obecnie są tam 160032 siostry), podczas gdy w Afryce liczba zakonnic wzrosła o 2220, dochodząc do 76219, a w Azji – o 1218 (174165). Wśród braci zakonnych spadki odnotowano w Europie – o 591, w Ameryce – o 290 i w Oceanii – o 17, wzrosła natomiast ich liczba w Afryce – o 217 i w Azji – o 87.
Świeckie instytuty życia konsekrowanego są w Kościele stosunkowo nową rzeczywistością, rozwinęły się szerzej dopiero po Soborze Watykańskim II i nadal stanowią zjawisko raczej marginesowe na tle całego życia zakonnego. Na koniec 2018 było 22080 osób zaangażowanych w tę formę konsekracji, o 562 mniej niż rok wcześniej. Ogromną większość świeckich konsekrowanych stanowią kobiety – 21466, o 591 mniej, przy czym prawie 2/3 z nich – 13078 – żyło w Europie (spadek o 501), poza tym 5235 w Ameryce (-130), w Azji – 1947 (+32), Afryce – 1172 (+10) i 34 w Oceanii (-2). Mężczyzn konsekrowanych było 614, przy czym znamienne, że ich liczba wzrosła o 29; najwięcej było ich w Europie – 298 (+16), następnie w Ameryce –183 (+15), Afryce – 79 (-7), Azji – 53 (+5) i w Oceanii był jeden świecki mężczyzna konsekrowany.
Na tle tych niepokojących zjawisk spadkowych warto odnotować wzrost liczby kandydatów do kapłaństwa zarówno diecezjalnych, jak i zakonnych – na koniec 2018 było ich łącznie 115880, o 552 więcej, przy czym znów była to zasługa kontynentów uważanych ciągle jeszcze za misyjne, a więc Afryki: o 964 więcej, Azji – +354 i Oceanii – +52. Spadła natomiast ich liczba w Europie – o 696 i w Ameryce – o 122.
B. Sztajner/Archiwum Niedziela/Fides/Watykan
**************************
Dlaczego Jan Paweł II ustanowił Dzień Życia Konsekrowanego?
***
Dzień Życia Konsekrowanego obchodzony jest 2 lutego, w święto Ofiarowania Pańskiego. A jakie były intencje św. Jana Pawła II, kiedy w 1997 roku zadecydował o ustanowieniu tego dnia?
Czterdzieści dni po narodzeniu Jezusa Jego rodzice zanoszą Go do świątyni, by ofiarować Go Bogu. W tym dniu Jezus-Mesjasz spotyka się także z tymi, którzy na Niego z tęsknotą czekali. Przez usta starego Symeona, któremu daje natchnienie Duch Święty, objawione zostaje „Światło na oświecenie pogan”. A swoimi proroczymi słowami starzec zapowiada pełną ofiarę złożoną na krzyżu przez Jezusa i Jego ostateczne zwycięstwo nad śmiercią (por. Łk 2, 25-35).
W ten sposób w domu Bożym tego dnia objawia się Uświęcony przez Ojca, Ten, który przyszedł na świat, aby zbawić wszystkich ludzi. A Maryja, Jego matka, jednoczy się z Nim w tej samej ofierze dla zbawienia świata.
Ofiarowanie Jezusa w świątyni jest również wymownym znakiem całkowitego oddania się Bogu i wzorem dla wszystkich tych, którzy chcą iść drogą życia konsekrowanego. A Dziewica Maryja, ofiarowująca Dzieciątko Bogu, bardzo dobrze wyraża postawę Kościoła, który nadal ofiarowuje Ojcu swoje córki i synów, łącząc ich z jedyną ofiarą Chrystusa – przyczyną i wzorem wszelkiej konsekracji w Kościele.
Jak prorokini Anna, która – podobnie jak Symeon – czekała na Mesjasza i czuwała w świątyni, tak pierwszym powołaniem tego, który podąża za Chrystusem, jest przebywanie w komunii z Nim, słuchanie Jego słowa i wielbienie Boga z pokorą i stałością. Jego życie znajdzie wówczas głęboki oddźwięk w sercach ludzi.
Jan Paweł II pragnął, aby „obchody Dnia Życia Konsekrowanego gromadziły osoby konsekrowane wraz z innymi wiernymi dla wspólnego wychwalania z Dziewicą Maryją wielkich dzieł Bożych, których Pan dokonuje w wielu synach i córkach” (Św. Jan Paweł II, Orędzie z okazji 1. Dnia Życia Konsekrowanego, 1997). Co więcej, pragnął, aby to święto ukazywało wszystkim, że powołaniem świętego ludu Bożego ma być całkowicie poświęcenie się Jemu.
Po co nam Dzień Życia Konsekrowanego?
Jan Paweł II widział w tej uroczystości co najmniej potrójny cel:
DZIĘKCZYNIENIA ZA DAR ŻYCIA KONSEKROWANEGO
„Po pierwsze – odpowiada on wewnętrznej potrzebie bardziej uroczystego wielbienia Pana i dziękczynienia Mu za wielki dar życia konsekrowanego” (Św. Jan Paweł II, Orędzie z okazji 1. Dnia Życia Konsekrowanego, 1997). Tak jak Jezus w swoim posłuszeństwie i poświęceniu Ojcu mówi nam, jak bardzo Bóg jest z nami, tak i osoby konsekrowane, w pełni należące do jedynego Pana, ich sposób życia i pracy, ich oddanie ludziom są wymownym znakiem, potężnym głoszeniem obecności Boga we współczesnym świecie. „To pierwsza posługa, jaką życie konsekrowane oddaje Kościołowi i światu. Pośród Ludu Bożego osoby konsekrowane są niczym strażnicy, dostrzegający i zapowiadający nowe życie, już obecne w naszych dziejach”, mówił Benedykt XVI 2 lutego 2006 r.
POZNANIE ŻYCIA KONSEKROWANEGO
„Po drugie – Dzień Życia Konsekrowanego ma za zadanie przyczynić się do poznania tej formy życia i pogłębiania szacunku dla niego ze strony całego Ludu Bożego od biskupów po kapłanów, od świeckich po osoby konsekrowane” – wyjaśniał w 1997 r. z okazji 1. Dnia Życia Konsekrowanego św. Jan Paweł II.
Podkreślił to także, zwracając się do osób konsekrowanych 2 lutego 2000 r.: „Świadectwo eschatologiczne należy do istoty waszego powołania. Śluby ubóstwa, posłuszeństwa i czystości dla Królestwa Bożego są waszym orędziem o ostatecznym przeznaczeniu człowieka, które kierujecie do świata. Jest to bardzo cenne orędzie: Człowiek, który czuwa i wyczekuje spełnienia się obietnic Chrystusa, potrafi natchnąć nadzieją także swoich braci i siostry, często zniechęconych i pesymistycznie patrzących w przyszłość”.
Ojciec święty dodaje także: „Jest ono zatem specjalną i żywą pamiątką Jego bycia Synem, który czyni Ojca swoją wyłączną Miłością – oto Jego czystość; który w Ojcu znajduje swoje wyłączne bogactwo – oto Jego ubóstwo; dla którego wola Ojca jest codziennym „pokarmem” (por. J 4,34) — oto Jego posłuszeństwo.
Taka forma życia, przyjęta przez Chrystusa i uobecniana w szczególny sposób przez osoby konsekrowane, ma wielkie znaczenie dla Kościoła, powołanego, by we wszystkich swoich członkach przeżywać to samo dążenie do pełnego zjednoczenia z Bogiem poprzez naśladowanie Chrystusa w świetle i mocy Ducha Świętego.
Życie specjalnej konsekracji w swoich różnorodnych formach pomaga zatem lepiej zrozumieć konsekrację chrzcielną wszystkich wiernych. Rozważając dar życia konsekrowanego Kościół zastanawia się nad swoim szczególnym powołaniem, aby należeć wyłącznie do Pana, i pragnie być w Jego oczach bez „skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany” (Ef 5,27).
Wydaje się zatem uzasadniona potrzeba ustanowienia tego specjalnego Dnia, który przyczyni się do tego, aby nauka o życiu konsekrowanym była nie tylko szerzej i głębiej rozważana, ale również coraz lepiej przyjmowana przez wszystkich członków Ludu Bożego” (Św. Jan Paweł II, Orędzie z okazji 1. Dnia Życia Konsekrowanego, 1997).
ŚWIĘTOWANIE DZIEŁ PANA W ŻYCIU KONSEKROWANYCH
Trzeci cel dotyczy samych osób konsekrowanych: „Są one zaproszone do wspólnego i uroczystego świętowania niezwykłych dzieł, które Pan w nich dokonał, aby w świetle wiary mogły jeszcze pełniej odkryć blask Bożego piękna – promieniującego za sprawą Ducha w sposobie ich życia – oraz aby mogły jeszcze żywiej uświadomić sobie swą niezastąpioną misję w Kościele i w świecie” – wyjaśnił św. Jan Paweł II w tym samym dokumencie.
Świadkowie Ewangelii
W dzisiejszym zagonionym świecie osoby konsekrowane powinny z radością i pokojem ukazywać swoim życiem życie i orędzie Syna Bożego. W ten sposób głoszą naszemu światu, w najróżniejszych sytuacjach, że ostatecznie to Pan jest dla człowieka prawdziwą miłością, prawdziwym bogactwem, najbezpieczniejszą drogą.
Warto przy tym pamiętać, że „człowiek naszych czasów chętniej słucha świadków aniżeli nauczycieli; a jeśli słucha nauczycieli, to dlatego, że są świadkami” (Św. Paweł VI, Adhortacja apostolska Evangelii nuntiandi, 1975, nr 41).
Dla Jana Pawła II ustanowienie Dnia Życia Konsekrowanego w święto Ofiarowania Pańskiego oznaczało zatem wsparcie misji Kościoła. Przede wszystkim jego misji w świecie, aby ci, którzy jeszcze nie poznali Chrystusa, mogli się do Niego zbliżyć dzięki tym osobom, które przez całkowity dar siebie dają świadectwo, że Chrystus jest jedynym Synem, posłanym przez Ojca.
Papież podkreślił, że nowa ewangelizacja jest możliwa i skuteczna za sprawą osób, które najpierw ewangelizują same siebie, aby potem innym „przedstawiać Ewangelię w jej pełni, a także ukazywać matczyne oblicze Kościoła, służącego mężczyznom i kobietom naszych czasów”.
Modlitwa za osoby konsekrowane
Papież był też przekonany, że dzień ten będzie wsparciem duszpasterskim dla Kościołów lokalnych: „Czasami mogą ulegać pokusie by, tak jak Marta, pojmować misję głównie jako liczne zadania do zrobienia, które, rzecz jasna, powinny zostać wykonane. Ale ten dzień przypomina wszystkim, że to wybierając tę cząstkę, którą obrała Maria, możemy przynosić obfite owoce w winnicy Pańskiej. Dziewica Maryja, która dostąpiła wielkiego przywileju ofiarowania Ojcu Jezusa Chrystusa, Syna swego Jednorodzonego, jako ofiary czystej i świętej, niech sprawi, abyśmy byli zawsze otwarci na przyjęcie wielkich dzieł, których On nieustannie dokonuje dla dobra Kościoła oraz całej ludzkości” – mówił Jan Paweł II w 1997 roku.
Benedykt XVI, 2 lutego 2006 r., odmówił następującą modlitwę, którą zadedykował osobom konsekrowanym:
Niech Pan codziennie odnawia w wasi we wszystkich osobach konsekrowanychradosną odpowiedź na Jego bezinteresowną i wierną miłość.Niczym płonące świecepromieniujcie zawsze i w każdym miejscumiłością Chrystusa, światłości świata.Niech Najświętsza Maryja, Niewiasta konsekrowana,pomaga wam przeżywać w pełni to wasze szczególne powołaniei posłannictwo w Kościele dla zbawienia świata.Amen!
Marie Lafon/Aleteia.pl/Edifa – 02.02.21
*****************************************************
Jest Jezus i jestem ja
***
To takie miejsce, w którym wszystko jest jakby zanurzone w świetle.
Wchodzisz i widzisz Pana Jezusa. Stoi tu wystawiony w monstrancji już 111 lat. Nieprzerwanie. I zawsze ktoś z Nim jest. Zawsze ktoś się przed Nim modli. Każdego dnia i każdej nocy, godzina po godzinie ktoś wpatruje się w biały opłatek otoczony glorią złoceń. I panuje tu cisza, inna niż ta, która wynika z braku dźwięku. Ta bierze się z obecności Boga. Wszystko tu jest nią przesiąknięte.
dziękujemy
Do kościoła sióstr klarysek od Wieczystej Adoracji w Kętach wchodzi się wprost z ulicy. I w ciągu dnia zawsze są ludzie, którzy wstępują tu na modlitwę. Ale nawet jeśli nie ma nikogo takiego, możemy mieć pewność, że z drugiej strony ołtarza klęczą przed Jezusem zakonnice w brązowych habitach. Nie widać ich, ale czasem je słychać. „Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu, Zbawicielu moim” – zza ołtarza rozbrzmiewają łagodne głosy. To znak, że zaczęła się kolejna „zmiana”. – Ta adoracja wyróżnia nas spośród wielu innych zakonów, również klauzurowych. Adorujemy Najświętszy Sakrament wieczyście, to jest charakterystyczny rys naszego zakonu – uśmiecha się zza krat rozmównicy s. Bonawentura. – Są też benedyktynki sakramentki czy służebnice Ducha Świętego od Wieczystej Adoracji. One również adorują, ale raczej w duchu wynagrodzenia. Natomiast u nas jest położony nacisk na dziękczynienie – dopowiada siedząca obok s. Rafaela. – Można powiedzieć, że my tak dziękujemy, dziękujemy, dziękujemy 24 godziny na dobę – śmieje się.
Dziękczynny charakter modlitwy podkreśla hymn Magnificat, który rozpoczyna każdą godzinę adoracji. Później następuje krótka modlitwa przeproszenia, a po niej akt uwielbienia Boga w Trójcy Świętej. A potem zapada pełne treści milczenie. I płyną modlitwy pełne wdzięczności, ale też ciężkie od intencji, które nadsyłają ludzie. Nieraz przychodzą osobiście, żeby powiedzieć: „Siostry, dobrze, że jesteście”. Albo: „O jak wspaniale, że możemy poprosić o modlitwę”.
– Czujemy, że te osoby nam ufają. Nieraz mówią nam najskrytsze rzeczy, które ich bolą. Dzieci nie żyją jak trzeba, matka się martwi. Nie poskarży się komuś z rodziny, ale siostrze zakonnej powie. Często ludzie też dzwonią. Ktoś chce coś krótko powiedzieć, ale się otwiera i ta rozmowa trwa 45 minut albo dłużej – opowiada s. Rafaela.
Siostro, źle się czuję
Na adres klasztoru płyną tysiące mejli, dziennie po kilkadziesiąt. Często o bardzo dramatycznej treści. Ludzie proszą o cud. Ktoś dowiedział się o ciężkiej chorobie swojego dziecka, ktoś inny został bez środków do życia, jeszcze ktoś jest przerażony własnym stanem zdrowia.
To takie miejsce, w którym wszystko jest jakby zanurzone w świetle.
Kiedyś w nocy zadzwoniła jakaś kobieta. Roztrzęsionym głosem powiedziała, że źle się czuje, że jedzie już do niej pogotowie, ale ona prosi o modlitwę. Siostry z reguły w nocy nie odbierają telefonów, ale akurat jedna siostra jeszcze się krzątała i odebrała. Oczywiście zaraz pobiegła do Pana Jezusa, pomodliła się za tę kobietę, zostawiła kartkę siostrom adoratorkom z informacją, żeby w tej intencji się modlić. A potem cisza, żadnego echa po tym wszystkim.
Nie zdziwiło to sióstr, różnie przecież bywa. Nie szukały informacji na ten temat. Ale jakiś czas później ktoś przyniósł im stare gazety. Siostra Rafaela parę z nich zaniosła do kuchni na rozpałkę. Otwarła przypadkowo jedną, a jej wzrok padł na nekrolog. To była informacja o śmierci kobiety, która tamtej nocy dzwoniła do sióstr. – Dla nas było to potwierdzenie, że ona prosiła o modlitwę na swoją ostatnią chwilę i ta modlitwa jej towarzyszyła. Ktoś powiedziałby: przypadek. Ale dla nas to był znak, jakby ta pani chciała nam z tamtej strony pokazać, że dziękuje za tę modlitwę – cieszy się s. Rafaela.
Bezpiecznie przy Nim
6 lutego minie dokładnie 111 lat od chwili, gdy w kościele kęckiego klasztoru wystawiono Najświętszy Sakrament. Od tamtej pory Pan Jezus jest dzień i noc adorowany przez siostry. Nawet obie wojny nie spowodowały przerwy w modlitwie przed Najświętszym Sakramentem. W kościele wszystko jest tak, jak było od początku, gdy w 1910 r. rozpoczęła się adoracja. Wnętrze i tron wystawienia nie uległy zmianie. – W pierwszych dniach września 1939 r. była tylko jedna chwila, w której Pana Jezusa wyniesiono z kościoła. W okolicy były wtedy naloty – tłumaczy s. Bonawentura. Z kroniki wynika, że Najświętszy Sakrament przez jedną dobę był w piwnicy. Zakonnice postawiły tam stolik, a na nim urządziły mały ołtarzyk i poprosiły kapelana, żeby dla bezpieczeństwa zaniósł tam Jezusa w monstrancji. Tam kontynuowały adorację. Pozostałe siostry też zresztą ukryły się w piwnicy. – Jedna z nich nawet weszła pod ten stolik, bo taką wiarę miała, że tam jej się nic nie stanie – śmieje się s. Rafaela.
Nic się rzeczywiście nie stało. Z zabudowań klasztornych nie spadła ani jedna cegła i ani jedna dachówka. – Bóg o swoje miejsce zadba. O swój tron, o swoją chwałę i o tych, którzy są blisko Niego, po prostu zadba – mówi z przekonaniem s. Bonawentura.
Ważne, że i w nocy
Ludzie często przychodzą na adorację do kościoła klasztornego. Jest zazwyczaj otwarty od 6.00 rano do 18.00. Wielu wiernych przychodzi tu też, żeby się wyspowiadać. W normalnych, pozapandemicznych warunkach funkcjonuje tu stały konfesjonał, jeden z najbardziej obleganych w diecezji bielsko-żywieckiej.
Żeby zapewnić ciągłość adoracji, w klasztorze musi być minimum 12 sióstr. Obecnie jest ich 20. Niekiedy są przed Jezusem wszystkie – na Mszy św. bądź wspólnych modlitwach – ale poza tym w ciągu dnia adorują po dwie. Zmieniają się co godzinę. W nocy adorują pojedynczo i zmieniają się co dwie godziny. Każdej siostrze średnio wypada adoracja co trzecią noc.
– Czas nocnej adoracji jest piękny – zapewnia s. Rafaela. – To jest takie sam na sam: jest Jezus i jestem ja. Nikt nam nie przeszkadza, nie ma hałasów z zewnątrz. To jest taki dobry czas. Te dwie godziny to nie jest długo. Kiedy się człowiek dobrze modli, wydaje się, że to tak szybko przeleciało – mówi z uśmiechem.
– Na krócej nie opłacałoby się wstawać – żartuje s. Bonawentura.
Siostry podczas adoracji modlą się w tych intencjach, które nadsyłają ludzie. A ponadto za Kościół, za Ojca Świętego, za kapłanów, biskupów, za diecezję, za chorych, cierpiących, za młodzież, za dzieci. – Przez to, że jesteśmy tak blisko Najświętszego Sakramentu, czujemy się bardzo mocno zobowiązane do towarzyszenia modlitwą szczególnie kapłanom i kandydatom do kapłaństwa. Same patrzymy z dużą troską na to, co się dzieje: że brak jest stałości wiary w wielu tych młodych mężczyznach. I czujemy szczególną więź: ten sam Najświętszy Sakrament, ten sam Jezus na ołtarzu zobowiązuje nas do tej modlitwy – zapewnia s. Bonawentura.
Ludzie wiedzą, że siostry modlą się przed Najświętszym Sakramentem, dlatego swoje prośby formułują często tak: „Żeby Siostry przed Najświętszym Sakramentem w dzień i w nocy modliły się…” – i podają konkretne intencje. Dla wielu ważna jest świadomość, że siostry czuwają także w nocy. – Ważne jest to zwłaszcza dla chorych albo mocno przeżywających samotność czy jakieś opuszczenie przez najbliższych. Nieraz dzwonią też tu do nas osoby depresyjne. Dla takiej osoby to jest bardzo istotne, że właśnie w tym momencie, w środku nocy, gdy ona źle się czuje i walczy ze swoimi myślami, siostry obiecały i modlą się. Teraz się modlą, a nie jutro rano – podkreśla s. Rafaela.
Omodlony zegar
Klasztor w Kętach to dawny budynek poczty dyliżansowej, pod koniec XIX w. przebudowany na potrzeby zakonu. Stare mury są dziś w wielu miejscach popękane i zagrzybione. Wiele elementów budynku wymaga wymiany. Dzięki pomocy wielu parafii diecezji bielsko-żywieckiej i dofinansowaniu z gminy Kęty udało się wyremontować dziedziniec obok klasztoru. Wciąż jednak potrzeby są duże. Siostry postanowiły w związku z tym wystawić na sprzedaż niepotrzebne rzeczy zalegające na strychach, które mogą być atrakcyjne dla koneserów. Są tam więc stare kufry, kołowrotek, stara waga, radio czy nieużywane instrumenty muzyczne. – Nie robimy tego na wielką skalę. Nie sprzedajemy ważnych dla nas historycznych pamiątek. To nie jest tak, że wyprzedajemy majątek klasztorny, żeby przeżyć – zastrzega s. Rafaela. – Po prostu są to rzeczy, które dla nas nie są już przydatne, czasami takie, które ktoś nam kiedyś przyniósł. Ale są też rzeczy, których kiedyś siostry używały, jak stare maszyny do szycia. My robimy porządek, ktoś z tego korzysta i jeszcze jest z tego parę groszy – zauważa. – Niektórym zależy, żeby mieć jakąś rzecz, która była w klasztorze i była „omodlona”. Niedawno zgłosił się pan, który zapragnął mieć zegar „omodlony przez siostry”, bardzo mu na tym zależało – uśmiecha się s. Bonawentura.
– Co prawda do zegara się nie modlimy, ale miałyśmy zegar z wahadłem. Służył parę lat w kościele po stronie klauzurowej, wybijał godziny na adorację, więc dla tego pana to był powód, żeby ten zegar koniecznie nabyć – dodaje s. Rafaela. Obie siostry podkreślają, że takie sytuacje dowodzą, iż ludzie cenią sobie klasztory i zanoszoną w nich do Boga modlitwę. – Oprócz tego, że ktoś coś kupi, doświadczamy ogromnej życzliwości i troski, żeby nam niczego nie brakowało. I tak jest, niczego nam nie brakuje – zapewniają. Proszą, żeby podziękować ofiarodawcom.
– My czujemy, że Boża Opatrzność nas niesie w tym wszystkim – mówi pogodnie s. Rafaela. – Nabieram coraz mocniejszego przekonania, że Pan Bóg pozwala nam na to zewnętrzne odnawianie, ale liczy na wewnętrzne – śmieje się.
Cóż, Jezus z pewnością się nie przeliczy. Dla kogoś, kto odwiedzi klasztor w Kętach, jest to jasne.•
Franciszek Kucharczak/Gość Niedzielny 4/2021
************************************************************************
Matka Boża Gromniczna strzeże przed „wilkami”. „Duchowe drapieżniki” dyszą nienawiścią!
Jednym z najpiękniejszych kalendarzy lat trzydziestych był „Kalendarz Królowej Apostołów”, wydawany przez Księży Pallotynów. I właśnie tam widziałem reprodukcję obrazu, która na długo utkwiła mi w pamięci.
Oto jest noc, zasypane śniegiem wiejskie chaty, nigdzie nie widać nawet nikłego blasku świecy, cała wieś pogrążona jest we śnie. Bliżej widać drzewa, tuż za wioską rozciąga się gęsty las. Na jego skraju wyraźnie widoczna jest wataha wilków: wygłodniałych, złych, szykujących się do ataku na ludzkie siedziby. I nagle z boku obrazu wyłania się przepiękna, świetlista postać, odziana – mimo mrozu – jedynie w białą szatę. Postać kobieca, tchnąca dobrocią i spokojem, rusza prosto na stado wilków i odpędza je od domostw tych, którzy pogrążeni we śnie, nawet nie domyślają się niebezpieczeństwa. Wilki warczą, ale cofają się, gdyż Pani ta trzyma w ręku świecę, której drapieżniki najwyraźniej się boją. Pod obrazem widniał podpis: Matka Boża Gromniczna…
Nie pamiętam już, kto był autorem tego obrazu, ani wszystkich szczegółów, bo od tamtego czasu upłynęło już wiele lat. Jednak od spotkania z tym obrazkiem w kalendarzu katolickim tytuł Matka Boża Gromniczna kojarzy mi się zawsze z ową piękną Panią, która czuwa nad człowiekiem i chroni go oraz jego bliskich od niebezpieczeństwa.
2 lutego obchodzimy święto Oczyszczenia Najświętszej Maryi Panny, od reformy kalendarza liturgicznego nazywające się Świętem Ofiarowania Pańskiego. Nazwa nie jest tu jednak najważniejsza, natomiast niezwykle ważna jest wielowiekowa tradycja łącząca to święto z gromnicą, a więc świecą, która w tym dniu jest pobłogosławiona w kościele przez kapłana na pamiątkę słów starca Symeona, który nazwał Dziecię Jezus Światłem na oświecenie pogan.
Zapewne słyszeliśmy, jak do tego doszło. Maryja, jak każda kobieta izraelska, chciała poddać się oczyszczeniu po narodzinach Dziecka. Nie musiała tego robić, bo porodziła bez utraty dziewictwa, ale chciała. Ona i św. Józef pragnęli jak najdokładniej wypełnić przepis Prawa. Dzień ten był równocześnie świętym dniem dla dwojga staruszków – Symeona i Anny, którzy wyczekiwali Zbawiciela, codziennie trwając przy Świątyni i błagając Boga, by ich oczy mogły ujrzeć Jego Syna. Czekali długo, ale kiedy wreszcie Maryja i Józef przynieśli Dzieciątko do Świątyni, Symeon wyśpiewał przepiękną pieśń, którą Kościół uczynił częścią modlitwy brewiarzowej i kazał swoim kapłanom, zakonnikom i wszystkim, którzy w tej doskonałej modlitwie chcą brać udział, odmawiać w ostatniej modlitwie danego dnia, czyli tzw. komplecie.
To wtedy właśnie Maryja usłyszała proroctwo o Jezusie, że Jej duszę kiedyś przeniknie miecz, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu. Od pierwszych wieków chrześcijaństwa Kościół święci w tym dniu świece i odwołuje się do wstawiennictwa Matki Zbawiciela, stąd popularnie to święto po dziś dzień nazywa się świętem Matki Bożej Gromnicznej. Poświęcona świeca jest symbolem Pana Jezusa, jako Światłości, ale jest też znakiem orędownictwa Jego Matki. Stąd opisany przeze mnie na początku obraz ukazujący Maryję, jako opiekunkę ludzkich siedzib. Dawniej, kiedy wilki rzeczywiście zagrażały ludziom w czasie długich i srogich zim, ci polecali się z ufnością Matce Boga, paląc gromnice, jako znak Jej wstawiennictwa i opieki. Zapalano gromnice także w czasie nawałnic i burz, kiedy pioruny (piorun to inaczej grom, stąd gromnica) uderzały w drzewa, a nieraz i w zabudowania. Pożar domu oznaczał zazwyczaj utratę całego dobytku, dlatego ludzie gorąco prosili Matkę Bożą, by ich ratowała od piorunów i nawałnic.
Co do wilków, to te z lasu nie zagrażają nam już tak jak dawniej. Dziś jesteśmy narażeni raczej na spotkanie z innymi „wilkami”: to pokusy, grzechy czy sam szatan. Te „duchowe drapieżniki” porywają nawet niewinne dusze małych dzieci przez zło, które się zewsząd sączy w ludzkie umysły i zabija w duszach miłość Boga, czyniąc je przez to martwymi. Nigdy chyba jeszcze od czasów Cesarstwa Rzymskiego ludzie tak się nie chlubili popełnianym złem, jak robią to teraz. Grzech stał się czymś, co „robią wszyscy”. Czy ci nieszczęśliwi ludzie zdają sobie sprawę z tego, że razem z tymi „wszystkimi” mogą przegrać życie, a co gorsza – całą wieczność?
Drodzy Czciciele Matki Bożej! Weźmy Jej świece, zaufajmy, że przez ten znak Maryja będzie nas chronić od zła fizycznego, a przede wszystkim od duchowego. Módlmy się, by kiedyś, kiedy będą się zamykać na zawsze nasze oczy na tym świecie, ostatnią rzeczą, jaką ujrzymy, było światło gromnicy. Amen.
ks. Adam Martyna/PCh24.pl
Tekst ukazał się w 86. numerze „Przymierza z Maryją” z 2016 roku
*********************
Gromnica – świeca nieco zapomniana
W święto Ofiarowania Pańskiego, zwane u nas świętem Matki Bożej Gromnicznej, mniej ludzi niż niegdyś przychodzi do naszych kościołów, by poświęcić świece. Do niedawna przychodziło więcej. Świece wykonane z pszczelego wosku, zwane gromnicami, były ze czcią przechowywane w każdym domu i często zapalane – wówczas, kiedy nadciągały gwałtowne burze, gradowe nawałnice, wybuchały pożary, groziła powódź, a także w chwili odchodzenia bliskich do wieczności. Były one znakiem obecności mocy Chrystusa – symbolem Światłości, w której blasku widziało się wszystko oczyma wiary.
***
Wprawdzie wilki zagrażające ludzkim sadybom zostały wytrzebione, ale na ich miejsce pojawiły się inne zagrożenia. Dziś trzeba prosić Matkę Bożą Gromniczną, by broniła przed zalewem przemocy i erotyzacji płynących z ekranów telewizyjnych i kolorowych magazynów, przed napastliwością sekt, przed obojętnością na los bliźnich, przed samotnością, przed powiększającą się falą ubóstwa, przed zachłannością, przed bezdomnością i bezrobociem, przed uleganiem nałogom pijaństwa, narkomanii, przed zamazywaniem granic między grzechem a cnotą, przed zamętem sumień.
Po raz pierwszy otrzymujemy płonącą świecę na chrzcie. Oznacza ona zapalenie światła wiary w naszej duszy. Jest znakiem ogarnięcia nas przez Chrystusa swoimi mocami i swym światłem. Po raz drugi – często tę samą świecę – trzymamy zapaloną podczas I Komunii św. W wielu bowiem rodzinach jest piękny, godny rozpowszechniania zwyczaj przechowywania tej chrzcielnej świecy do I Komunii św., a także do ślubu. Przynosi się ją także do kościoła każdego roku w Wielką Sobotę, by jej płomień zapalić od nowo poświęconego paschału.
Zapalajmy ją częściej. Zapalajmy w domach, kiedy robi się w nich burzowo, kłótliwie, kiedy lodowaty grad niszczy uprawy wzajemnej miłości, kiedy wybuchają pożary zawiści, kiedy zagraża powódź pazerności. Niech gromnica nie będzie tylko jednym z przechowywanych w naszym domu bibelotów. Zapalajmy ją także wtedy, gdy ktoś z domowników ciężko choruje, gdy został okradziony, napadnięty, oszukany, poniżony, odrzucony, opuszczony. Przywróćmy zwyczaj wkładania jej do ręki konającym, opuszczającym ten świat naszym bliskim.
Opowiadała mi pewna matka, która podejmowała bezowocne wysiłki, by wyrwać córkę z narkomanii, że przed kilku laty przyniosła wieczorem z kościoła poświęconą gromnicę, a jej córka – narkomanka zapytała, do czego ona służy. Wówczas, opowiadając legendę o Matce Bożej Gromnicznej strzegącej ludzkich sadyb przed wilkami, zapaliła na stole przyniesioną gromnicę i odmówiła modlitwę „Pod Twoją obronę”. Gdy skończyła poprosiła córkę, by wyjęła z szuflady przechowywaną od jej chrztu święcę, którą trzymała także przystępując do I Komunii św., i zapaliła ją. Przy tych dwu palących się świecach odmówiły wspólnie jeszcze raz „Pod Twoją obronę”, następnie schowały je w komodzie. Od tego dnia nastąpił przełom w życiu córki tej kobiety. Podjęła stosowne leczenie i w krótkim czasie udało się jej zerwać z nałogiem. Któregoś dnia zapytana o to, jak jej się to udało, powiedziała: – Kiedy nachodzi mnie słabość zapalam moją gromnicę i to mi daje siłę.
***
O Boże mój, gdzież jest moja gromnica?
Oto burze nadchodzą, grzmoty, błyskawice.
Postawię ją w oknie mojej duszy,
a Ty, Maryjo, udziel mi nadziei.
Zapalę ją w przedsionku mego serca,
a Ty wypełnij je miłością.
Umieszczę ją w oknie mego rozumu,
a Ty spraw, aby zawierzyła do końca
Twemu Synowi moja mała wiara.
ks. Florian/ Tygodnik Niedziela
************************************************************************************************************
KAŻDEGO MIESIĄCA
w I CZWARTEK MIESIĄCA
MSZA ŚW. w kaplicy-izbie JEZUSA MIŁOSIERNEGO o godz. 20.30
PO MSZY ŚW. – GODZINNA ADORACJA PRZED NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENTEM
Czwartkowe czuwanie z Jezusem: specjalna godzina zjednoczenia
***
Jezus po Ostatniej Wieczerzy powiedział w Ogrójcu do swoich uczniów: „Zostańcie tu i czuwajcie ze Mną” (Mt 26,38). To zaproszenie Jezusa jest skierowane również do nas, aby w czwartkowy wieczór spędzić z Nim godzinę na modlitwie.
Czwartek wieczór: godzina z Panem
Bł. brat Karol de Foucauld pisał: „Bądźmy więc wierni tej praktyce czuwania wraz z Nim w każdy czwartkowy wieczór, by dotrzymywać Mu towarzystwa, wspierać Go, pocieszać, całą duszą trwać przy Nim w Jego konaniu… Niech ta praktyka czuwania w czwartek wieczór z naszym Panem konającym, będzie jedną z wiernych praktyk całego naszego życia”.
Ta czwartkowa modlitwa trwa godzinę, aby odpowiedzieć na pragnienie Jezusa: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną?” (Mt 26,40).
Adoracja Jezusa
Dobrze, ale od czego zacząć? Czasem może być trudno skupić się po całym dniu pracy i spotkań. Dlatego na początek modlitwy możemy wybrać muzyczny fragment, utwór wspólnoty Taize, Hillsong – coś co wprowadzi nas w rzeczywistość modlitwy.
Potem można wybrać fragment z Pisma Świętego. To może być Ewangelia z dnia, jeden werset lub słowo, które dalej nas poprowadzi. Szczególnie pomocne w tej wieczornej modlitwie są psalmy z piątkowej Godziny Czytań – szczególnie psalm 35, 38 i 69. Można też posłużyć się „psalmami”, które ułożył św. Franciszek w Oficjum o Męce Pańskiej.
Te modlitwy jednak są przede wszystkim wprowadzeniem, gdyż przewodnikiem podczas czwartkowej modlitwy jest nasze serce. Wsłuchujemy się bowiem w to, jak Duch Święty chce nas poprowadzić w tej modlitwie. Dlatego nie warto „zabudowywać” tej godziny kolejnymi modlitwami, po prostu dajemy Bogu wolną przestrzeń.
Czwartkowa modlitwa jest przede wszystkim adoracją Jezusa. Trudno jest o takiej późnej porze znaleźć otwarty kościół. Jednak dzięki łączom internetowym możemy włączyć się w taką „duchową adorację” poprzez transmisje, które są dostępne w kościołach na całym świecie.
On też jest z nami
To jest czas, w którym możemy być z Jezusem w najtrudniejszym momencie Jego życia. Jednak nie tylko my jesteśmy z Nim, ale też On jest z nami. W tym czasie możemy odsłonić przed Jezusem wszystkie nasze lęki i obawy.
Trwoga Jezusa jest Jego solidarnością z każdym człowiekiem, który boi się tego, co ma nadejść i co mu zagraża. Ten czwartkowy czas prowadzi nas do solidarności z tymi, którzy cierpią, są bezradni i przerażeni.
Modlitwa w czwartkowy wieczór odsłania przed nami przyjaźń Jezusa. Brat Karol de Foucauld, komentując słowa „Zostańcie tu i czuwajcie ze Mną”, pisze: „Czy tylko do tych trzech apostołów Pan nasz to mówi? Nie, mówi do nas wszystkich, których miłuje i których widzi w swym konaniu, do nas wszystkich, których wierna i tkliwa kompania jest Mu pociechą w tych chwilach bólu…”.
Jezus pragnie naszej obecności szczególnie w tym momencie, bo jesteśmy Jego przyjaciółmi (J 15,15). Nasze czuwanie jest obecnością przy Przyjacielu. W tej bliskości możemy po prostu być, nie potrzebujemy wielu słów. On przecież zna nasze serce.
Godzina miłości
Tym, co jest najlepszym przewodnikiem podczas tej czwartkowej wieczornej modlitwy, jest miłość. Ta godzina jest tak naprawdę przebywaniem sam na sam z Tym, o którym wiemy, że nas kocha. Ten czas pomiędzy Ostatnią Wieczerzą a Męką jest czasem ogromnej miłości Boga.
Możemy wówczas po prostu być z Nim i patrzeć na Niego, tak jak On patrzy na nas. Słowa Jezusa skierowane do Apostołów świadczą, że Jezus tak bardzo chciał, aby w tym czasie nie był sam. Chociaż wiele raz usuwał się na miejsce pustynne, tamtej czwartkowej nocy całym sobą chciał mieć kogoś obok siebie.
Brat Karol tak wyrażał swoje postanowienie dotyczące tej czwartkowej modlitwy: „Nie uchybiajmy jej nigdy, dla miłości do Serca Pana naszego… On nas o to formalnie prosi w tych oto słowach skierowanych do apostołów: czy Mu tego odmówimy? Ach, Dziewico Święta, o mój dobry Aniele, o, święta Magdaleno, o, święty Piotrze, o, święty Józefie i święty Chrzcicielu wspomóżcie mnie, błagam was, abym nigdy już nie był na tyle niewdzięczny, na tyle niegodziwy, na tyle ohydny, żeby Mu tego odmówić! Amen”.
Na zakończenie modlitwy możemy odmówić na przykład Modlitwę oddania, którą ułożył brat Karol de Foucauld – „Mój Ojcze, powierzam się Tobie, uczyń ze mną, co zechcesz…”. Wyraża ona całkowite oddanie się Ojcu i poddanie się Jego woli. W Twoje ręce powierzam ducha mego z całą miłością mego serca… W ten sposób w każdy czwartkowy wieczór możemy razem z Jezusem oddać się z ufnością w ręce naszego Ojca.
Adam Poleski/11.03.21/Aleteia.pl
************************************************************************************************************
KAŻDEGO MIESIĄCA
w I PIĄTEK MIESIĄCA
MSZA ŚW. w kościele św. Szymona o godz. 19.00
PRZED MSZĄ ŚW. – GODZINNA ADORACJA PRZED NAJŚWIĘTSZYM SAKRAMENTEM
***********
Koła ratunkowe
*****
Pierwszy piątek i sobota miesiąca. Czy możemy je traktować jak polisę ubezpieczeniową na wieczność?
W tym tygodniu przypadają pierwszy piątek i sobota miesiąca – słyszymy regularnie w kościołach. O popularnych nad Wisłą praktykach pierwszych piątków wiemy sporo. Tradycja ma już bowiem… blisko 350 lat. To forma kultu Serca Jezusa objawiona św. Małgorzacie Marii Alacoque w 1673 r. Jezus obiecał tym, którzy odprawią nabożeństwo 9 pierwszych piątków, że nie umrą bez sakramentów świętych. Inną nieprawdopodobną odgórną „ofertę” usłyszała s. Faustyna. Dotyczyła ona Koronki do Bożego Miłosierdzia: „Kapłani będą ją podawać grzesznikom jako ostatnią deskę ratunku; chociażby grzesznik był najzatwardzialszy, jeżeli tylko raz zmówi tę koronkę, dostąpi łaski z nieskończonego miłosierdzia mojego”– zapewniał siostrę drugiego chóru sam Jezus.
Tajemnica druga: serce w cierniach
A pierwsze soboty? To nabożeństwa związane z objawieniami w Fatimie. Szukający zawsze drugiego dna i węszący we wszystkim sensację skupiliśmy się przede wszystkim na trzeciej tajemnicy. Napisano o niej grube opracowania, zanim jeszcze Watykan ujawnił 9 lat temu treść orędzia. O nabożeństwach pierwszych sobót, wspomnianych w drugiej tajemnicy, wiemy niewiele. Ostatnio zrobiło się o nich znów głośno. W tym roku ruszyła Wielka Nowenna Fatimska – międzynarodowa inicjatywa związana z przygotowaniami do 100. rocznicy objawień.
13 maja 1917 roku w nikomu nieznanej dolinie Cova da Iria objawiła się Maryja. Pastuszkom, którzy nigdy nie wytknęli nosa poza zabitą dechami wioskę, oznajmiła słowa, które miały wstrząsnąć Kościołem. Rosja wrzała, przygotowując leninowską rewolucję, wokół wybuchały bomby I wojny światowej, a na krańcu Europy dzieci otrzymały przesłanie mające przesądzić o losach świata. Łucja miała 10 lat, Franciszek 9, Hiacynta jedynie 7. Maryja prosiła: „Uciekajcie się do mojego Niepokalanego Serca, pokutujcie w intencji nawrócenia grzeszników”.
W czasie kolejnych objawień Maryja pokazała dzieciom swe Niepokalane Serce otoczone cierniami. Dzieci miały zobaczyć również piekło. Ta wizja bardzo je przeraziła. „Widziałyście piekło, do którego trafiają dusze biednych grzeszników. Aby ich zbawić, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli uczynią to, co wam powiem, wiele dusz się zbawi i zazna pokoju….” – zapowiedział Gość z nieba. Dodał też, że jeśli ludzkość nie opamięta się, „wybuchnie nowa, jeszcze gorsza wojna światowa, a Kościół zostanie prześladowany”. Maryja przyrzekła, że wróci, by prosić o wynagrodzenie w pierwsze soboty miesiąca.
Hiacynta i Franciszek zmarli wkrótce po objawieniach. Tajemnice, które usłyszeli, zabrali z sobą do grobu. Łucja skrupulatnie notowała słowa Maryi: „Bóg chce wprowadzić na świecie cześć Mego Niepokalanego Serca. Tym, którzy przyjmą to nabożeństwo, obiecuję zbawienie. Dusze te będą przez Boga kochane jak kwiaty, postawione przeze Mnie dla ozdoby Jego tronu. Jeśli się zrobi, to co wam powiem, wielu zostanie uratowanych przed piekłem i nastanie pokój na świecie… Jeżeli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni, a Ojciec Święty będzie musiał znieść wiele cierpień. Różne narody zginą. Na koniec Moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.
Co usłyszała portugalska nastolatka?
Siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Maryja zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej tajemnicy. 10 grudnia 1925 r. w hiszpańskim Pontevedra Łucja usłyszała o pierwszych sobotach miesiąca. Miał to być praktyczny wymiar kultu Serca Maryi. „Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć i przekaż wszystkim, że obiecuję przyjść na pomoc w godzinę śmierci z wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia tym, którzy przez 5 kolejnych miesięcy w pierwsze soboty: odprawią spowiedź, przyjmą Komunię św., odmówią Różaniec i przez 15 minut towarzyszyć Mi będą, rozmyślając o 15 tajemnicach Różańca w intencji zadośćuczynienia” – opowiadała Maryja.
Gdy pięć lat później Łucja poproszona o wyjaśnienie, dlaczego trzeba praktykować akurat pięć sobót, wyjaśniała, że ukazał jej się sam Jezus, tłumacząc: „Powód jest prosty: jest 5 rodzajów zniewag i bluźnierstw przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi: bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu; przeciwko Jej Dziewictwu; przeciwko Boskiemu Macierzyństwu, gdy jednocześnie nie chce się uznać Jej za Matkę ludzi; starania ludzi, którzy usiłują publicznie wpajać w serca dzieci obojętność, pogardę, a nawet odrazę wobec Niepokalanej Matki; bezpośrednie znieważanie Maryi w Jej świętych wizerunkach. Oto moja córko powody, dla których Niepokalane Serce Maryi nakazuje Mi żądać tego małego zadośćuczynienia. To zadośćuczynienie poruszy Moje Miłosierdzie i wybaczę temu, kto miał nieszczęście Ją znieważyć”.
Zaliczyłem!
Po zamachu na swoje życie Jan Paweł II zapoznał się z dokumentacją objawień. Stał się apostołem orędzia z Fatimy, bo jak podkreślał, swe ocalenie wiązał z objawieniami Maryi w portugalskiej wiosce. 13 maja 2000 roku spotkał się na rozmowie w cztery oczy z s. Łucją. Sam praktykował nabożeństwo pierwszych sobót. Bardzo wymowny był dzień jego śmierci. Zmarł w pierwszą sobotę miesiąca, w wigilię uroczystości Bożego Miłosierdzia. Wyrachowani do bólu, czynimy z fatimskiego przesłania teologię bankomatu. Obietnice traktujemy jako rodzaj polisy ubezpieczeniowej. Bóg rzuca nam koła ratunkowe, a my przerabiamy je na walutę. Wrzucamy je do bankomatu i z uśmiechem sprawdzamy stan konta. No, nie jest najgorzej: troszkę już się uzbierało.
O takiej mentalności znakomicie opowiada jezuita o. Wojciech Ziółek: – Z wymyślonym przez nas Bogiem jest bardzo wygodnie żyć. Wystarczy się rozliczyć jak z fiskusem. Płacę i wymagam. Jaka praca, taka płaca. Traktujemy modlitwę jak kartę kredytową: wkładam i wypłacam. Wystarczy wstukać PIN: ko-ron-ka albo ró-ża-niec i gotowe. Troszkę wprawdzie trzeba pocierpieć, ale generalnie się opłaca. Nie musimy wpadać w ręce Boga żywego”. Tymczasem sama s. Łucja wyraźnie przestrzegała, że w praktyce pięciu sobót należy podkreślić intencję wynagrodzenia za grzeszników, a nie asekurację na godzinę śmierci.
Inne zagrożenie? Praktyka pierwszych piątków czy sobót bardzo łatwo może zamienić się w magiczne rytuały. „Uzbierałem już osiem pierwszych piątków ale, niestety, w ostatnim miesiącu nie mogłem dojść do kościoła. I co? Wszystko na nic?”. Przypomina mi to historię naszego fotoreportera, który spacerował po meczecie w Damaszku. Kilka razy przechodził między modlącymi się muzułmanami a torbami, które kładli przed sobą na podłodze. Za każdym razem reagowali zniecierpliwionym fuknięciem. W końcu, gdy nasz fotograf przeparadował między jednym z rozmodlonych facetów a jego torbą, ten zniecierpliwiony przeniósł się na inne miejsce. Okazało się, że gdy ktoś zakłóci muzułmanom przestrzeń modlitwy, którą sobie stworzą, muszą zaczynać wszystkie modlitwy od początku. Z praktyki „kolekcjonowania” piątków i sobót może wyłonić się nieprawdziwy obraz Boga – buchaltera z kalkulatorem w dłoni, który z satysfakcją zaznacza parafkę w kolejnych rubrykach. – Skupiamy się na gadżetach, a zapominamy o istocie – wyjaśnia w wywiadzie ks. dr Grzegorz Strzelczyk. W 1943 roku ukryta w lasach Beskidu mistyczka Kunegunda Siwiec usłyszała od Maryi: „Twoje serce jest małym niebem dla mojego syna. Odpoczywa w Nim. Pocieszaj Go”. Dwadzieścia lat wcześniej portugalska dziewczyna Łucja dos Santos usłyszała: „Przynajmniej ty staraj się mnie pocieszyć”. To istota objawień.
Marcin Jakimowicz/Gość Niedzielny
****************************************
Biskupi odnowią poświęcenie Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa
Mszą św. w bazylice Najświętszego Serca Pana Jezusa w Krakowie zainaugurowane zostały obchody 100. rocznicy poświęcenia Polski NSPJ. Ich zwieńczeniem będzie odnowienie tego aktu przez polskich biskupów i wszystkie parafie 11 czerwca, w uroczystość Serca Jezusa.
Eucharystii przewodniczył prowincjał Prowincji Polski Południowej Jezuitów o. Jarosław Paszyński SJ. W homilii podkreślał, że „Jezus chce, byśmy przyszli do Niego i nasze serca kształtowali na Jego wzór, i tak jak On doświadczali, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Ojca”.
– Chcemy odnowić nasze serca, odnowić duchowo i moralnie nasze życie osobiste, rodzinne, społeczne, życie Kościoła i narodu – mówił duchowny o przygotowaniach do odnowienia aktu zawierzenia Polski Sercu Jezusowemu. – Chcemy przyjść do Jezusa, stanąć przed Nim w prawdzie i przyjąć Jego miłość. Chcemy również publicznie, ze skruchą, uznać nasze grzechy i za nie przeprosić, za wszystkie te grzechy popełnione przez te lata, w sposób szczególny te, które boleśnie ranią Boga i ludzi. Te grzechy, które są ostatnio ujawniane i są powodem zgorszenia dla wielu. Chcemy przyjść do Jezusa, aby On nas oczyścił, odnowił, pokrzepił, aby On kształtował nasze serca według Serca Bożego – zaznaczył prowincjał jezuitów.
Na czas przygotowań do odnowienia aktu zawierzenia Polski NSPJ Apostolstwo Modlitwy przygotowało program duszpasterski, a do wszystkich parafii w Polsce zostaną niebawem rozesłane materiały, które mają pomóc w przygotowaniach do tego wydarzenia. Odbędzie się ono 11 czerwca, w uroczystość Najświętszego Serca Pana Jezusa podczas Mszy św. w bazylice NSPJ w Krakowie. Ponownego zawierzenia narodu NSPJ, w obecności Konferencji Episkopatu Polski, dokona jej przewodniczący, abp Stanisław Gądecki. W łączności z centralnym wydarzeniem w Krakowie akt ten zostanie złożony również w każdej parafii w kraju.
W 1921 r. konsekrowany został jezuicki kościół pw. NSPJ w Krakowie, wybudowany z datków składanych przez Polaków z całego kraju i pomyślany jako centralne miejsce kultu Serca Bożego. W związku z tą konsekracją podjęto też akt zawierzenia Polski Najświętszemu Sercu Pana Jezusa. – U progu odzyskanej i obronionej niepodległości biskupi, przy udziale licznie zgromadzonych wiernych, członków zakonu jezuitów, przedstawicieli duchowieństwa i różnych stanów, zawierzyli naszą ojczyznę Sercu Bożemu, oddając nowe wyzwania, przed jakimi stawała Polska w kontekście odzyskanej wolności i budowania społeczeństwa, które z tego daru potrafi odpowiedzialnie korzystać – wyjaśnia o. Jarosław Paszyński SJ.
Rok wcześniej na Jasnej Górze polscy biskupi zawierzyli naród Najświętszemu Sercu Pana Jezusa w sytuacji zagrożenia podczas wojny polsko-bolszewickiej. Akt krakowski był wyrazem wdzięczności za ocalenie ojczyzny.
W Krakowie od 1872 r. wydawany był miesięcznik „Posłaniec Serca Jezusowego”, redagowany przez jezuitów w ramach Apostolstwa Modlitwy. Jednym z redaktorów naczelnych pisma był o. Józef Andrasz SJ, znany jako kierownik duchowy i spowiednik św. Faustyny czy bł. Anieli Salawy. Jako czciciel Serca Bożego przyczynił się do odnowienia aktu zawierzenia Polski Sercu Jezusa, którego w czasach komunistycznych 28 października 1951 r. dokonał kard. Stefan Wyszyński, a z nim wszystkie parafie w Polsce.
– Istotą kultu NSPJ jest poznanie i przyjęcie miłości Bożej, którą najpełniej objawia Jezus, oraz zadośćuczynienie za grzechy przeciwne tej miłości – mówi prowincjał jezuitów. Jezus przekazał Małgorzacie Marii Alacoque obietnice dla czcicieli Jego Serca. Stąd m.in. tradycja pierwszych piątków miesiąca i godziny świętej, czyli adoracji Najświętszego Sakramentu w nocy z czwartku na pierwszy piątek miesiąca.
PCh24.pl/źródło:KAI
************************************************************************************************************
KAŻDEGO MIESIĄCA
w I SOBOTĘ MIESIĄCA
MSZA ŚW. w kościele św. Szymona o godz. 18.00
po Mszy św. nabożeństwo wynagradzające za zniewagi i bluźnierstwa skierowane przeciwko Najświętszej Maryi Pannie
MSZA ŚW. I NABOŻEŃSTWO BĘDĄ TRANSMITOWANE NA ŻYWO https://www.facebook.com/odnowaglasgow
W związku z obecnymi restrykcjami liczba osób podczas Mszy św. w kościołach została znowu ograniczona do 20 osób
źródło: pixabay.com/PCh.pl
*****
Polecam transmisje z Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach
Transmisja ON LINE na kanale YouTube/Pallotti TV/www.pallotti.tv
program transmisji:
godz. 18.10 – program słowno-muzyczny
godz. 18.30 – modlitwa różańcowa
godz. 19.05 – 15-minutowa medytacja
godz. 19.20 – Msza św. z homilią
– Czy pamiętasz warunki nabożeństwa wynagradzającego, o które prosi Matka Boża?
Pragnąc uczynić zadość prośbie Matki Bożej należy:
1. przystąpienie do spowiedzi św. i przyjęcie komunii św.,
2. odmówienie jednej części różańca,
3. odprawienie piętnastominutowej medytacji,
4. a wszystkie warunki odprawiamy w intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi.
Siostra Łucja przypomina, iż wskazana intencja wynagradzająca jest najistotniejszym warunkiem nabożeństwa.
*****
Również polecam Transmisje z Niepokalanowa
Oddaj się Maryi
Niepokalanów – Pierwsze Soboty Miesiąca
Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi
W Niepokalanowie w każdą pierwszą sobotę miesiąca odbywa się spotkanie Oddaj się Maryi
z zawierzeniem siebie i wszelkich spraw Niepokalanemu Sercu Maryi. Spotkanie jest poprzedzone całonocnym czuwaniem modlitewnym w godz. 19:00 w piątek do 7:00 w sobotę.
Z powodu ograniczeń związanych z epidemią, na czuwanie modlitewne i spotkanie Oddaj się Maryi
zapraszamy wiernych mieszkających w pobliżu Niepokalanowa. Pozostałych wiernych zachęcamy do skorzystania z transmisji on-line na kanale YouTube NIEPOKALANÓW-TV oraz przez Radio Niepokalanów.YouTube/Niepokalanów
Osoby, które przybędą w tym dniu do Niepokalanowa, prosimy o zachowanie przepisów sanitarnych. Zawierzenie Niepokalanemu Sercu Maryi będzie w sobotę, 2 stycznia, na Mszach św. o 6:00, 7:00, 8:00, 9:00, 10:00 i 11:00. Po Mszy św. o 11:00 odbędzie się nabożeństwo wynagradzające Niepokalanemu Sercu Maryi, Różaniec i 15-minutowe rozmyślanie nad tajemnicami różańcowymi. Po nabożeństwie będzie możliwość przystąpienia do Rycerstwa Niepokalanej.
Zapraszamy na Facebook facebook.com/oddaniniepokalanej . Jest to społeczność tych, którzy oddali się Maryi lub pragnę to uczynić. Dzielimy się doświadczeniem życia na co dzień z Maryją. Informujemy się wzajemnie o nowych ciekawych inicjatywach maryjnych. Zapraszamy wszystkich rycerzy Niepokalanej, niewolników Maryi, członków różnych wspólnot i ruchów maryjnych oraz osoby niezrzeszone, a pragnące pogłębiać relację z Matką Bożą. Podstawą naszego oddania jest wypełnienie Testamentu z Krzyża przez przyjęcie Maryi za swoją Matkę.
Ikona Matka Boża Fatimska napisana ręcznie. Wykonana według tradycyjnej technologii, na desce lipowej ze szpongami (15 x 15 cm), na gruncie kredowo – klejowym, malowana techniką tempery jajowej. Tło pokryte szlagmetalem (imitacja złota), złote ornamenty na nimbie i szacie wykonane złotem 22 ct.
Ikona przedstawia wizerunek Matki Bożej Fatimskiej w ujęciu popiersia. Pierwowzór takiej ikony został namalowany współcześnie, przez prawosławnego ikonografa w Petersburgu na pocz. XXIw. Wizerunek ten nawiązuje do tradycyjnych przedstawień Maryi w ikonach chrześcijańskiego Wschodu. Biel szaty symbolizuje światło, jakie prześwietlało postać Maryi podczas objawień w Fatimie oraz jej chwałę. Złoto w ikonie jest symbolem świętości, transcendencji. Grecki monogram umieszczony w tle oznacza „Matka Boga”.
*****
Nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca
Osobom, które będą uczestniczyć w pierwszosobotnich nabożeństwach, Maryja obiecuje towarzyszenie w chwili śmierci i ofiarowanie im wszystkich łask potrzebnych do zbawienia.
1. Wielka obietnica Matki Bożej Fatimskiej
W Fatimie 13 lipca 1917 r. Matka Boża powiedziała: „Widzieliście piekło, do którego idą dusze biednych grzeszników. Bóg chce je uratować, Bóg chce rozpowszechnić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeżeli uczyni się to, co wam powiem, wielu zostanie przed piekłem uratowanych i nastanie pokój na świecie”.
„Przybędę, by prosić o poświęcenie Rosji memu Niepokalanemu Sercu i o Komunię św. wynagradzającą w pierwsze soboty. Jeżeli moje życzenia zostaną spełnione, Rosja nawróci się i zapanuje pokój. Jeśli nie, bezbożna propaganda rozszerzy swe błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowanie Kościoła. Dobrzy będą męczeni, Ojciec Święty będzie wiele cierpiał. Różne narody zginą, na koniec moje Niepokalane Serce zatriumfuje”.
Siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Matka Boża zezwoliła siostrze Łucji na ujawnienie treści drugiej części tajemnicy fatimskiej. Jej przedmiotem było nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. 10 grudnia 1925 r. objawiła się siostrze Łucji Maryja z Dzieciątkiem i pokazała jej cierniami otoczone serce. Dzieciątko powiedziało: “Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”.
Maryja powiedziała: “Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię świętą, odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”.
2. Dlaczego ma to być „pięć sobót” wynagradzających, a nie dziewięć lub siedem na cześć Matki Bożej Bolesnej?
Siostra Łucja odpowiada: „Pozostając przez część nocy z 29 na 30 maja 1930 roku w kaplicy z naszym Panem i rozmawiając z Nim o czwartym i piątym pytaniu, poczułam się nagle mocniej owładnięta Bożą obecnością. Jeśli się nie mylę, zostało mi objawione, co następuje: Córko, motyw jest prosty: Jest pięć rodzajów obelg i bluźnierstw wypowiadanych przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Pierwsze: Bluźnierstwa przeciw Niepokalanemu Poczęciu.
Drugie: Przeciwko Jej Dziewictwu.
Trzecie: Przeciwko Bożemu Macierzyństwu, kiedy jednocześnie uznaje się Ją wyłącznie jako Matkę człowieka.
Czwarte: Bluźnierstwa tych, którzy starają się otwarcie zaszczepić w sercach dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść do tej Niepokalanej Matki.
Piąte: Bluźnierstwa tych, którzy urągają Jej bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach. Oto, droga córko, motyw, który kazał Niepokalanemu Sercu Maryi prosić mnie o ten mały akt wynagrodzenia. A poza względem dla Niej chciałem poruszyć moje miłosierdzie, aby przebaczyło tym duszom, które miały nieszczęście Ją obrazić. Co do ciebie, zabiegaj nieustannie swymi modlitwami i ofiarami, aby poruszyć Mnie do okazania tym biednym duszom miłosierdzia”.
Jezus powiedział do siostry Łucji: „To prawda, moja córko, że wiele dusz zaczyna, lecz mało kto kończy i ci, którzy kończą, mają za cel otrzymanie przyrzeczonych łask. Ja jednak wolę tych, którzy odprawią pięć pierwszych sobót w celu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu twojej Matki Niebieskiej, niż tych, którzy odprawią piętnaście, bezdusznie i z obojętnością”.
3. Warunki nabożeństwa pierwszych sobót – co jest wymagane, aby uczynić zadość temu nabożeństwu
Warunek 1 – Spowiedź w pierwszą sobotę miesiąca.
„Łucja przedstawiła Jezusowi trudności, jakie niektóre dusze miały co do spowiedzi w sobotę i prosiła, aby spowiedź święta mogła być osiem dni ważna. Jezus odpowiedział: Może nawet wiele dłużej być ważna pod warunkiem, ze ludzie są w stanie łaski, gdy Mnie przyjmują i że mają zamiar zadośćuczynienia Niepokalanemu Sercu Maryi”. Spowiedź można odbyć na przykład w ramach pierwszego piątku miesiąca, pamiętając jednak o intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi. Do spowiedzi – co istotne – należy przystąpić z intencją zadośćuczynienia za zniewagi wobec Niepokalanego Serca Maryi. Intencję można wzbudzić podczas przygotowania się do spowiedzi lub w trakcie otrzymywania rozgrzeszenia.
Przed spowiedzią można odmówić taką lub podobną modlitwę:
Boże, pragnę teraz przystąpić do świętego sakramentu pojednania, aby otrzymać przebaczenie za popełnione grzechy, szczególnie za te, którymi świadomie lub nieświadomie zadałem ból Niepokalanemu Sercu Maryi. Niech ta spowiedź wyjedna Twoje miłosierdzie dla mnie oraz dla biednych grzeszników, by Niepokalane Serce Maryi zatriumfowało wśród nas.
Można także podczas otrzymywania rozgrzeszenia odmówić akt żalu:
Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu, szczególnie za moje grzechy przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi.
Warunek 2 – Komunia św. w pierwszą sobotę miesiąca.
Po przyjęciu Komunii św. należy wzbudzić intencję wynagradzającą. Można odmówić taką lub inną modlitwę: Najchwalebniejsza Dziewico, Matko Boga i Matko moja! Jednocząc się z Twoim Synem pragnę wynagradzać Ci za grzechy tak wielu ludzi przeciw Twojemu Niepokalanemu Sercu. Mimo własnej nędzy i nieudolności chcę uczynić wszystko, by zadośćuczynić za te obelgi i bluźnierstwa. Pragnę Najświętsza Matko, Ciebie czcić i całym sercem kochać. Tego bowiem ode mnie Bóg oczekuje. I właśnie dlatego, że Cię kocham, uczynię wszystko, co tylko w mojej mocy, abyś przez wszystkich była czczona i kochana. Ty zaś, najmilsza Matko, Ucieczko grzesznych, racz przyjąć ten akt wynagrodzenia, który Ci składam. Przyjmij Go również jako akt zadośćuczynienia za tych, którzy nie wiedzą, co mówią, w bezbożny sposób złorzeczą Tobie. Wyproś im u Boga nawrócenie, aby przez udzieloną im łaskę jeszcze bardziej uwydatniła się Twoja macierzyńska dobroć, potęga i miłosierdzie. Niech i oni przyłączą się do tego hołdu i rozsławiają Twoją świętość i dobroć, głosząc, że jesteś błogosławioną między niewiastami, Matką Boga, której Niepokalane Serce nie ustaje w czułej miłości do każdego człowieka. Amen.
Warunek 3 – Różaniec (jedna część) w pierwszą sobotę miesiąca.
Rozpoczynając różaniec należy wzbudzić intencję wynagradzającą, powiedzieć Matce Najświętszej, że będziemy się modlić, by ratować grzeszników i okazać Jej dowód miłości. Jeśli modlimy się prywatnie, spróbujmy zrobić to własnymi słowami. Jeżeli odmawiamy różaniec we wspólnocie, można odmówić następującą modlitwę: Królowo Różańca Świętego. Oto klękamy do modlitwy, by w pierwszą sobotę odmówić różaniec, o który prosiłaś. Chcemy przez niego zadośćuczynić za grzechy swoje, naszych bliskich, naszej Ojczyzny i całego świata. Pragniemy modlić się szczególnie za tych, którzy najdalej odeszli od Boga i najbardziej potrzebują Jego miłosierdzia. Wspomóż nas, abyśmy pamiętali o tej intencji wyznaczonej przez Ciebie. Pomóż nam wynagradzać naszym różańcem cierpienia Twego Niepokalanego Serca i Najświętszego Serca Jezusowego.
Po każdej tajemnicy różańca należy odmówić modlitwę:
O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy, zachowaj nas od ognia piekielnego, zaprowadź wszystkie dusze do nieba i dopomóż szczególnie tym, którzy najbardziej potrzebują Twojego miłosierdzia.
Warunek 4 – Piętnastominutowe rozmyślanie nad tajemnicami różańcowymi w pierwszą sobotę miesiąca.
Podejmujemy piętnaście minut rozmyślania o ściśle określonej przez niebo tematyce: mamy pochylić się nad jedną (lub kilkoma) z tajemnic różańca. Możemy rozmyślać nad dowolną tajemnicą, również nowymi tajemnicami: tajemnicami światła. Wzbudźmy intencję wynagradzającą za grzeszników, którzy nie chcą słuchać Matki Najświętszej ani być Jej dziećmi, którzy okazują Maryi obojętność, a nawet Ją nienawidzą i wiele czynią, by pomniejszyć Jej chwałę. Możemy w tym celu odmówić następującą modlitwę: Matko Najświętsza, Niepokalana Maryjo! Z radością przyjmuję Twe zaproszenie do udziału w Twoim rozmyślaniu. W pierwsze soboty otwierasz Swe Niepokalane Serce dla każdego, kto pragnie wlać we własne serce te najważniejsze znaki, jakie Bóg ukazał nam we Fatimie. Proszę, otwórz przede mną Swoje Serce. Ośmielam się prosić o to z całą pokorą, ale i z dziecięcą śmiałością, ponieważ chcę Cię naśladować, ponieważ chcę żyć miłością do Twego Syna, ponieważ pragnę zawsze trwać w stanie łaski i miłować Twój święty Różaniec, wreszcie – ponieważ pragnę wszystkiego, co tylko mogę ofiarowywać w duchu zadośćuczynienia za grzeszników. Daj mi uczestniczyć w Twym rozmyślaniu, a ja obiecuję wprowadzać w życie Słowo, które wlejesz do mego małego serca, by stawało się coraz milsze Tobie, bliższe Tobie, podobniejsze do Twego Niepokalanego Serca. A jeśli chcesz, zawsze możesz zabrać me serce, a dać mi Swoje – jak uczyniłaś to z tyloma swoimi dziećmi. Będę wtedy duszą najszczęśliwszą na świecie! Piętnastominutowe rozmyślanie (przykładowe tematy rozmyślania nad pierwszą tajemnicą radosną) 4.1. Najpierw odmawia się modlitwę wstępną: Zjednoczony ze wszystkimi aniołami i świętymi w niebie, zapraszam Ciebie, Maryjo, do rozważania ze mną tajemnic świętego różańca, co czynić chcę na cześć i chwałę Boga oraz dla zbawienia dusz. 4.2. Należy przypomnieć sobie relację ewangeliczną (Łk 1,26 – 38). Odczytaj tekst powoli, w duchu głębokiej modlitwy. 4.3. Z pokora pochyl się nad misterium swojego zbawienia objawionym w tej tajemnicy różańcowej. Rozmyślanie można poprowadzić według następujących punktów: a. rozważ anielskie przesłanie skierowane do Maryi, b. rozważ odpowiedź Najświętszej Maryi Panny, c. rozważ wcielenie Syna Bożego. 4.4. Z kolei zjednocz się z Maryją w ufnej modlitwie. Odmów w skupieniu Litanię Loretańską. Na zakończenie dodaj: Niebieski Ojcze, zgodnie z Twoją wolą wyrażoną w przesłaniu anioła, Twój Syn Jednorodzony stał się człowiekiem w łonie Najświętszej Dziewicy Maryi. Wysłuchaj moich próśb i dozwól mi znaleźć u Ciebie wsparcie za Jej orędownictwem, ponieważ z wiarą uznaję Ją za prawdziwą Matkę Boga. Amen. 5.5. Na zakończenie wzbudź w sobie postanowienia duchowe. Będę gorącym sercem miłował Matkę Najświętszą i każdego dnia oddawał Jej cześć. Będę uczył się od Maryi posłusznego wypełniania woli Bożej, jaką Pan mi ukazuje co dnia. Obudzę w sobie nabożeństwo do mojego Anioła Stróża. 4. A jeśli ktoś nie może spełnić warunków w sobotę, czy może wypełnić je w niedzielę? Siostra Łucja odpowiada: „Tak samo zostanie przyjęte praktykowanie tego nabożeństwa w niedzielę następującą po sobocie, jeśli moi kapłani ze słusznej przyczyny zezwolą na to duszom”.
5. Korzyści: jakie łaski zostały obiecane tym, którzy choć raz je odprawią?
„Duszom, które w ten sposób starają się mi wynagradzać – mówi Matka Najświętsza – obiecuję towarzyszyć w godzinie śmierci z wszystkimi łaskami potrzebnymi do zbawienia”.
6. Intencja wynagradzająca.
Jak ważna jest intencja zadośćuczynienia, przypomina sam Jezus, który mówił siostrze Łucji, że wartość nabożeństwa uzależniona jest od tego, czy ludzie „mają zamiar zadośćuczynić Niepokalanemu Sercu Maryi”. Dlatego siostra Łucja rozpoczyna swe zapiski uwagą: „Nie zapomnieć o intencji wynagradzania, która jest bardzo ważnym elementem pierwszych sobót”.
7. Warunki rzeczywiście proste, ale czy są wypełniane?
„Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy”- mówi Maryja. Trzeba zatem wypełnić to, o co prosi Niebo. Prośba Maryi dotyczy czterech warunków, zatem wszystkie cztery należy wypełnić, a nie jedynie dowolnie wybrane. Jeśli mowa jest o intencji wynagradzającej Niepokalanemu Sercu Maryi, to taka intencja winna nam przyświecać w trakcie nabożeństwa pierwszych sobót. Matka Boża prosi, by Jej towarzyszyć przez 15 minut, rozmyślając o tajemnicach różańcowych, zatem nie zapominajmy o medytacji, której temat jest jasno sprecyzowany i nie ma tu dowolności. Maryja prosi ponadto nie tylko o różaniec, ale również o rozmyślanie, zatem zwróćmy uwagę, by nie utożsamiać rozważań w czasie różańca z rozmyślaniem o tajemnicach różańcowych. Pamiętajmy: medytacja, niezależna od modlitwy różańcowej, jest niezmiernie istotna i nie możemy jej pomijać.
8. Czy nabożeństwo pierwszych sobót jest jeszcze dziś aktualne?
Ojciec Święty Benedykt XVI odpowiada: „Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona”. „W tym sensie posłanie nie jest zakończone, chociaż obydwie wielkie dyktatury zniknęły. Trwa cierpienie Kościoła i trwa zagrożenie człowieka, a tym samym nie ustaje szukanie odpowiedzi; dlatego wciąż aktualna pozostaje wskazówka, którą dała nam Maryja. Także w obecnym utrapieniu, gdy siła zła w najprzeróżniejszych formach grozi zdeptaniem wiary. Także teraz koniecznie potrzebujemy tej odpowiedzi, której Matka Boża udzieliła dzieciom”. Do dziś pozostają również aktualne słowa siostry Łucji: „Najświętsza Maryja Panna obiecała odłożyć bicz wojny na później, jeśli to nabożeństwo będzie propagowane i praktykowane. Możemy dostrzec, że odsuwa Ona tę karę stosownie do wysiłków, jakie są podejmowane, by je propagować. Obawiam się jednak, że mogliśmy uczynić więcej niż czynimy i że Bóg, mniej niż zadowolony, może podnieść ramię swego Miłosierdzia i pozwolić, aby świat był niszczony przez to oczyszczenie. A nigdy nie było ono tak straszne, straszne”. Nabożeństwo pierwszych pięciu sobót miesiąca jest wciąż wezwaniem dla Kościoła i każdego z nas; nadal możemy twierdzić, iż moglibyśmy więcej uczynić, by było ono znane i praktykowane. Rodzi się jednak pytanie: po cóż nam dziś to nabożeństwo? Nie zapominajmy jednak, iż to „Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi”. Zatem sam Stwórca Nieba i Ziemi wyciąga pomocną dłoń człowiekowi przez Maryję, a to zupełnie zmienia postać rzeczy. Siostra Łucja z wielką prostotą poucza wszystkich wątpiących w sens tego nabożeństwa, iż „Bóg jest Ojcem i lepiej od nas rozumie potrzeby swoich dzieci” i pragnie „ułatwić nam drogę dostępu do Siebie”.
Przypomnienie tego nabożeństwa, w czasie, kiedy trwa Wielka Nowenna Fatimska, nabiera szczególnego znaczenia. Stanowi ono bowiem istotę przesłania Matki Bożej i jest wezwaniem skierowanym do każdego z nas. Jeśli mówimy o pobożności fatimskiej, to nie możemy jej utożsamiać jedynie z 13. dniem miesiąca od maja do października. Fatima bowiem woła o nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca. Nie wypełnimy fatimskiego przesłania, jeśli nie będziemy wynagradzać Niepokalanemu Sercu Maryi w pierwsze soboty.
Modlitwy Anioła z Fatimy
O Boże mój, wierzę w Ciebie, uwielbiam Ciebie, ufam Tobie i miłuję Ciebie. Proszę Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą, Ciebie nie uwielbiają, nie ufają Tobie i Ciebie nie miłują.
Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty. W najgłębszej pokorze cześć Ci oddaję i ofiaruję Tobie Przenajdroższe Ciało i Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego na ołtarzach całego świata jako wynagrodzenie za zniewagi, świętokradztwa i obojętność, którymi jest On obrażany. Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i przez przyczynę Niepokalanego Serca Maryi, proszę Cię o łaskę nawrócenia biednych grzeszników.
Zapraszamy wszystkich do włączenia się w dzieło Wielkiej Nowenny Fatimskiej. Więcej informacji: Sekretariat Fatimski os. Krzeptówki 14, 34-500 Zakopane tel. 18/ 20 66 420 www.sekretariatfatimski.pl e-mail: fatima@smbf.pl
Bożena Sztajner/Tygodnik NIEDZIELA
*****
Pierwsze soboty – ratunek dla świata
Choć objawienia Matki Bożej trojgu pastuszkom w tej niewielkiej portugalskiej wiosce były mocno zakorzenione w rzeczywistości 1917 r., to jego przesłanie jest aktualne i dziś, ponad sto lat później.
To orędzie – jak mówił Ojciec Święty Jan Paweł II w 2000 r. – wzywa „wierzących, aby modlili się usilnie o pokój na świecie i aby przez pokutę otwierali serca na nawrócenie”; aby wypraszali nawrócenie dla tych, którzy są daleko od Pana Boga. Maryja wskazała nam niezawodne środki ku temu: codzienne odmawianie Różańca, ofiarowanie swych cierpień Bogu, praktykowanie pięciu pierwszych sobót miesiąca i oddanie Rosji Jej Niepokalanemu Sercu. O cierpieniu mówiła pastuszkom: „Ofiarujcie się za grzeszników i mówcie często, zwłaszcza gdy będziecie ponosić ofiary: «O Jezu, czynię to z miłości do Ciebie, za nawrócenie grzeszników i jako zadośćuczynienie za grzechy popełnione przeciwko Niepokalanemu Sercu Maryi»”.
Na czym z kolei polega nabożeństwo pięciu pierwszych sobót miesiąca? Głos oddajmy s. Łucji: „Składa się [ono] z następujących elementów: przez pięć miesięcy, w pierwsze soboty, przyjmujemy Jezusa w Najświętszym Sakramencie, odmawiamy Różaniec [jedną część, czyli pięć tajemnic], spędzamy piętnaście minut, towarzysząc Matce Najświętszej w rozważaniu tajemnic różańcowych i idziemy do spowiedzi. To ostatnie można uczynić kilka dni wcześniej, a jeśli podczas tej spowiedzi zapomnimy wzbudzić intencję, możemy to uczynić podczas następnej spowiedzi, z zastrzeżeniem, że w pierwszą sobotę Komunia św. została przyjęta w stanie łaski z intencją wynagrodzenia za obrazy przeciwko Najświętszej Maryi Pannie i te, które zasmucają Jej Niepokalane Serce”.
Dlaczego Maryja zażądała pięciu sobót?
Chodzi o pięć rodzajów obelg i bluźnierstw przeciwko Niej. Są to bluźnierstwa przeciw: Niepokalanemu Poczęciu; Jej dziewictwu; Bożemu macierzyństwu, kiedy jednocześnie uznaje się Ją wyłącznie jako Matkę człowieka; bluźnierstwa tych, którzy starają się otwarcie zaszczepić w sercach dzieci obojętność, wzgardę, a nawet nienawiść do tej Niepokalanej Matki; na koniec bluźnierstwa tych, którzy urągają Jej bezpośrednio w Jej świętych wizerunkach.
Ważne jest jednak jeszcze jedno – nastawienie, z jakim odprawia się nabożeństwo. U jego źródła powinno być pragnienie wynagrodzenia za grzechy. Pan Jezus w 1926 r. tak powiedział Łucji: „To jest prawda, moja córko, że wiele dusz zaczyna, lecz mało kto kończy, i ci, którzy kończą, mają za cel otrzymać przyrzeczone łaski; Ja jednak wolę, żeby odprawiali pięć pierwszych sobót miesiąca w celu wynagrodzenia Niepokalanemu Sercu twojej Matki Niebieskiej, niż żeby odprawiać piętnaście bezdusznie i z obojętnością…”.
Osobom, które będą uczestniczyć w pierwszosobotnich nabożeństwach, Maryja obiecuje towarzyszenie w chwili śmierci i ofiarowanie im wszystkich łask potrzebnych do zbawienia. Ale też jest z nimi w obecnym życiu – każdy, kto praktykuje to nabożeństwo, otwiera się na Maryję, na Jej działanie w obecnej rzeczywistości, a co za tym idzie – na pogłębienie relacji z Bogiem. Bo przecież Maryja jest najkrótszą i najpewniejszą drogą do Jezusa.
Maryja w objawieniach powiedziała pastuszkom, że na koniec zwycięży Jej Niepokalane Serce. „Co to oznacza? – odpowiedź daje kard. Joseph Ratzinger: – Serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i wszelkiego rodzaju broń”.
Karolina Jadczyk/Tygodnik Niedziela
************************************************************************************************************
NAZARET NASZYM DOMEM
Bardzo polecam inicjatywę organizowaną m.in.przez “Wojowników Maryi” od Bożego Narodzenia do Ofiarowania Pana Jezusa w świątyni jerozolimskiej (25.12.2020 – 02.02.12021) – NAZARET MOIM DOMEM – aby poświęcić swój dom Świętej Rodzinie z Nazaretu w tych trudnych czasach. Ksiadz Dominik Chmielewski prosi, aby zachęcić do wzięcia udziału w tej inicjatywie również naszych Rodaków poza granicami Polski w swoich parafiach.
opis pod linkiem:
https://youtu.be/XKgeQU19eE8
************************************************************************
25 grudnia 2020 – 2 lutego 2021 modlimy się, aby „Nazaret stał się naszym Domem!”
Opublikowano 25 grudnia 2020by wobroniewiary
Akcja modlitewna została objęta opieką duchową przez ks. bpa Andrzeja Siemieniewskiego – Poświęcenie rodziny Świętej Rodzinie z Nazaretu
Plan modlitwy:
Modlitwa codzienna:
• Psalm 51 jako Modlitwa przebłagalna za wszystkie grzechy osobiste i rodzinne;
• 1 dziesiątka różańca – tajemnica Ukoronowanie Maryi na Królową Nieba i Ziemi – ustanowienie Maryi królową naszych rodzin
• Psalm 121 jako psalm oddania swojej rodziny Bożej Opiece
• Czwartki: Adoracja Najświętszego Sakramentu: w kościele lub online*1 (czas dowolny)
** Dla osób, które nie wychodzą z domu: przeniesienie się w sposób duchowy przed tabernakulum w swoim kościele i trwanie przed nim
„Dziś adoracja nocna. Nie mogłam brać udziału w niej z powodu słabego zdrowia, jednak nim zasnęłam, łączyłam się z siostrami adorującymi. W godzinie od czwartej do piątej nagle zostałam zbudzona, usłyszałam głos, abym wzięła udział w modlitwie z tymi osobami, które teraz adorują. Poznałam, że jest wśród adorujących dusza, która się za mnie modli. Kiedy się pogrążyłam w modlitwie, zostałam w duchu przeniesiona do kaplicy i ujrzałam Pana Jezusa wystawionego w monstrancji; na miejscu monstrancji widziałam chwalebne oblicze Pana i powiedział mi Pan: co ty widzisz w rzeczywistości, dusze te widzą przez wiarę. O, jak bardzo mi jest miła ich wielka wiara. Widzisz, że choć na pozór nie ma we mnie śladu życia, to jednak w rzeczywistości ono jest w całej pełni i to w każdej Hostii zawarte; jednak abym mógł działać w duszy, dusza musi mieć wiarę. O, jak miła Mi jest żywa wiara.” (św. Faustyna – Dz. 1419 – 1421)
• Piątki: Adoracja krzyża – modlitwa przepraszania Jezusa za grzechy swojej rodziny i Uwielbienie Bożego Miłosierdzia wypływające z krzyża dla rodziny. (czas i forma dowolna)
Modlitwy – 2 lutego 2021 r.
• Udział w Mszy świętej w najbliższym Maryjnym Sanktuarium, bądź w kościele parafialnym lub w domach online*1
• Zapalenie Świecy Gromnicznej, symboliczne wprowadzenie Światła Chrystusa do naszych domów.
• Zawierzenie naszych rodzin, zgromadzeń i parafii Bożemu Miłosierdziu przez Akt ofiarowania się rodziny Miłosierdziu Bożemu i odmówienie Koronki do Bożego Miłosierdzia.
• Modlitwa za wstawiennictwem Maryi i Patronów o wylanie Ducha Świętego przez odmówienie rodzinnie Hymnu: „O Stworzycielu, Duchu, przyjdź” i pobłogosławienie naszych domów wodą święconą z prośbą, aby Jezus, Maryja i Św. Józef uczynili z naszego dom swój Nazaret.
********
Psalm 51
Błaganie pokutnika
Odnówcie się duchem w waszym myśleniu i przyobleczcie nowego człowieka (Ef 4, 23-24)
Zmiłuj się nade mną, Boże, w łaskawości swojej, *
w ogromie swej litości zgładź nieprawość moją.
Obmyj mnie zupełnie z mojej winy *
i oczyść mnie z grzechu mojego.
Uznaję bowiem nieprawość moją, *
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem *
i uczyniłem, co złe jest przed Tobą,
Abyś okazał się sprawiedliwy w swym wyroku *
i prawy w swoim sądzie.
Oto urodziłem się obciążony winą *
i jako grzesznika poczęła mnie matka.
A Ty masz upodobanie w ukrytej prawdzie, *
naucz mnie tajemnic mądrości.
Pokrop mnie hizopem, a stanę się czysty, *
obmyj mnie, a nad śnieg wybieleję.
Spraw, abym usłyszał radość i wesele, *
niech się radują kości, które skruszyłeś.
Odwróć swe oblicze od moich grzechów *
i zmaż wszystkie moje przewinienia.
Stwórz, Boże, we mnie serce czyste *
i odnów we mnie moc ducha.
Nie odrzucaj mnie od swego oblicza *
i nie odbieraj mi świętego ducha swego.
Przywróć mi radość Twojego zbawienia *
i wzmocnij mnie duchem ofiarnym.
Będę nieprawych nauczał dróg Twoich *
i wrócą do Ciebie grzesznicy.
Uwolnij mnie, Boże, od kary za krew przelaną, †
Boże, mój Zbawco, *
niech sławi mój język sprawiedliwość Twoją.
Panie, otwórz wargi moje, *
a usta moje będą głosić Twoją chwałę.
Ofiarą bowiem Ty się nie radujesz, *
a całopalenia, choćbym dał, nie przyjmiesz.
Boże, moją ofiarą jest duch skruszony, *
pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.
Panie, okaż Syjonowi łaskę w Twej dobroci, *
odbuduj mury Jeruzalem.
Wtedy przyjmiesz prawe ofiary: dary i całopalenia, *
wtedy składać będą cielce na Twoim ołtarzu.
Chwała Ojcu i Synowi, *
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, *
i na wieki wieków. Amen.
Psalm 121
Bóg czuwa nad wiernymi
Nie będą już łaknąć ani pragnąć i nie porazi ich słońce ani żaden upał (Ap 7, 16)
Wznoszę swe oczy ku górom: *
skąd nadejść ma dla mnie pomoc?
Pomoc moja od Pana, *
który stworzył niebo i ziemię.
On nie pozwoli, by potknęła się twa noga, *
ani się nie zdrzemnie Ten, który ciebie strzeże.
Nie zdrzemnie się ani nie zaśnie *
Ten, który czuwa nad Izraelem.
Pan ciebie strzeże, †
jest cieniem nad tobą, *
stoi po twojej prawicy.
We dnie nie porazi cię słońce *
ani księżyc wśród nocy.
Pan cię uchroni od zła wszelkiego, *
ochroni twoją duszę.
Pan będzie czuwał †
nad twoim wyjściem i powrotem, *
teraz i po wszystkie czasy.
Chwała Ojcu i Synowi, *
i Duchowi Świętemu.
Jak była na początku, teraz i zawsze, *
i na wieki wieków. Amen.
************************************************************************************************************
Nie wiedzą, co czynią
O agresji wobec Kościoła, odchodzeniu od wiary oraz skandalach pedofilskich mówi o. prof. Jacek Salij.
Bogumił Łoziński: Agresja fizyczna i werbalna wobec Kościoła i księży, przerywanie Mszy św., odrzucanie katolickiej etyki, coraz więcej ujawnianych skandali seksualnych z udziałem duchownych. Mamy w Kościele w Polsce poważny kryzys?
O. prof. Jacek Salij: Niedawno zwierzył mi się niewiele ode mnie młodszy znajomy: „Nigdy nie ukrywałem tego, że jestem gorliwym katolikiem. Ludzie mało związani z Kościołem zazwyczaj przyjmowali to z szacunkiem. Ostatnio to się istotnie zmieniło. Ta moja postawa już nie budzi szacunku, częściej ludzi denerwuje. Jestem w ich oczach człowiekiem dnia wczorajszego”. Mogę nie mieć racji, ale wydaje mi się, że po prostu takie są fakty – że w naszym społeczeństwie narasta dystansowanie się wobec Kościoła, niekiedy nawet wrogość. I na pewno tych zjawisk nie powinniśmy lekceważyć. Osobiście fakty te odbieram jako wielkie wezwanie do tego, żeby samemu się nawracać oraz żeby innym pomagać w tym, by się nawracali.
Dlaczego Kościół katolicki stał się obiektem agresji osób manifestujących za aborcją?
Kiedy ludzie domagają się prawa do zabijania niewinnych, to naprawdę nie wiedzą, co czynią. Pytań, skąd się bierze taka gotowość do aprobowania aborcji, na pewno nie powinno się lekceważyć. A jednak kiedy patrzyłem na tamte demonstracje, najwięcej wyjaśniały mi słowa Chrystusa Pana z Ogrodu Oliwnego: „To jest wasza godzina i panowanie ciemności”. Jest coś demonicznego w tym, że próbujemy nie liczyć się z przykazaniem „Nie zabijaj”. Dlaczego nikt z manifestujących swoją aprobatę dla aborcji nie pomyślał o tych ludziach, którzy urodzili się np. z zespołem Downa? Do nich przecież dochodziły te głosy, że takim jak oni społeczeństwo okazuje pogardę i że lepiej by było, gdyby w ogóle się nie urodzili. Na pewno nie słuchali tego obojętnie. Przypomina mi się dramatyczne przemówienie, jakie kiedyś wygłosiła w Parlamencie Europejskim chora na zespół Downa Niemka Andrea Halder. „Nie zabijajcie nas!” – wołała. Myślę też o tysiącach małżonków, którzy nie mogą doczekać się dziecka. Nawet nie umiem sobie wyobrazić tego, że niektórzy z nich mogliby brać udział w demonstracjach na rzecz łatwiejszego dostępu do aborcji. Co tacy ludzie mogli wtedy przeżywać, przejmująco wyraziła któraś z moich znajomych: „Ja od lat marzę o tym, żeby skutecznie zajść w ciążę. Brak mi słów, żeby wyrazić, co odczuwam, kiedy ktoś domaga się prawa do aborcji”.
Na protestach zwolenników aborcji pada argument, że jej ograniczenie oznacza odebranie im wolności, a przecież Pan Bóg obdarzył człowieka wolną wolą.
Zasada „róbta, co chceta” nie jest ideałem wolności. Pod jej płaszczykiem nieraz dochodzi do głosu prawo silniejszego. Trudno nie przyznać racji belgijskiemu profesorowi Michelowi Schooyansowi, że „w stosunkach między silnym a słabym, między bogatym a biednym, między panem a sługą wolność ciemięży, prawo zaś oswobadza”. W zetknięciu silnego ze słabym sprawiedliwe prawo staje po stronie słabszego, broni go przed krzywdą. Wolność jest wielką wartością, ale nie jest wartością absolutną. Wolność domaga się zakorzenienia w prawdzie, w zasadach miłości, sprawiedliwości. W imię źle pojmowanej wolności można wyrządzić wiele krzywdy. Prawo dopuszczające aborcję jest skierowane przeciwko najsłabszym, chorym, niepełnosprawnym dzieciom. Słusznie przypominał św. Jan Paweł II, że również nasza wolność domaga się wyzwolenia. Wyzwolenia od kłamstwa i bezduszności.
Zwolennicy aborcji twierdzą, że przed urodzeniem nie ma człowieka.
No tak, a kiedy zapadnę na starczą demencję, wtedy przestanę być człowiekiem, będę już tylko eks-człowiekiem, ludzkim złomem. Rację mają ci, którzy zgodę na eugeniczną aborcję łączą ze zgodą na eutanazję. Ten, kto dziecku przed urodzeniem odmawia człowieczeństwa, uległ przesądowi, że to my ustanawiamy prawdę. Tak nie jest. Już Arystoteles wiedział, że prawda jest to zgodność naszego poznania z rzeczywistością. To nie my decydujemy o tym, co jest prawdą. Decyduje o tym rzeczywistość. Prawdą nie jest to, co się nam wydaje, że nią jest. Prawdą jest to, co jest prawdą.
Odmawianie człowieczeństwa dziecku nienarodzonemu pozwala zwolnić się z obowiązku miłości.
Miłość nie jest oczywistą reakcją matki czy ojca na pojawienie się dziecka. Czasem pojawia się ono nieoczekiwanie, nieraz planowane było na później. Zapewne najtrudniej jest pokochać od razu dziecko naznaczone jakąś chorobą lub upośledzeniem. Ale przyjęcie i pokochanie nawet zdrowego dziecka wymaga nieraz sporej pracy duchowej. Jednak na coś jeszcze innego pragnę zwrócić uwagę. Podczas tamtych marszów słychać było deklaracje, że gdyby poczęło nam się dziecko chore, to na pewno nie pozwolimy mu się urodzić. Aż trudno uwierzyć, ale mówili tak również rodzice mający to szczęście, że ich dzieci są zdrowe i pięknie rosną. Oni deklarowali w ten sposób, że ich miłość rodzicielska – nawet jeśli wydaje im się zbliżona do ideału – jest uwarunkowana. Kochamy swoje dzieci, ale gdyby któreś z nich miało się urodzić chore albo z jakimś poważniejszym upośledzeniem, albo gdyby pojawiło się w momencie dla nas niewygodnym, to byśmy je zabili. Mówiąc krótko, domaganie się społecznej zgody na aborcję wyrasta z przeświadczenia, że nawet rodzonych dzieci nie kochamy do końca prawdziwie.
Wśród protestujących było wiele młodzieży, która, jak pokazują badania, odchodzi od Kościoła. Dlaczego?
Byłoby zdradą Chrystusa, gdyby dla zatrzymania odchodzących Kościół zaczął majsterkować przy przykazaniu „Nie zabijaj”. Jeżeli z tego powodu niektórzy odchodzą, trzeba sobie powiedzieć: „Trudno, nauki Bożej Kościół zmieniać nie może”. Również ludziom niewierzącym należy się takie świadectwo, że my w Kościele w Pana Boga wierzymy naprawdę. Ufam jednak, że w tych krzykach przeciwko Kościołowi było sporo podobieństwa do kłótni małżeńskiej. W czasie spięć małżonkowie potrafią wykrzyczeć przeciwko sobie różne rzeczy, ale niedługo potem okazuje się, że wcale tak nie myślą, czasem się nawet przepraszają. Chciałbym wierzyć, że taka postawa młodych to zachwianie w wierze, ale wielu z nich wróci do Kościoła.
Wobec Kościoła w Polsce padają też zarzuty, że zbyt blisko jest związany z obecną władzą. Czy mamy „sojusz tronu i ołtarza”?
Czyżby dowodem na istnienie takiego sojuszu był krzyż wiszący w sali sejmowej czy w klasach szkolnych? Włoski sąd najwyższy rozsądnie przypomniał, że w kraju kulturowo katolickim krzyż jest biernym znakiem tożsamości i nic nikomu nie narzuca. Czyżby o sojuszu ołtarza z tronem świadczyła religia w szkołach? Przecież rodzice mają prawo do tego, żeby szkoła nie odcinała dzieci od ich tradycji kulturowej. Czyżby prawdą było, że w kościele księża bardzo dużo politykują? Znamienne, że najczęściej zarzut ten stawiają ludzie, którzy w ogóle do kościoła nie chodzą. Zarzut politycznego zaangażowania Kościoła rozsądnie potraktowała matka Teresa z Kalkuty: zamiast odpowiadać na takie zarzuty, starajmy się odpowiadać na potrzeby konkretnych ludzi.
W Polsce w ostatnim czasie są ujawniane przypadki pedofilii ze strony duchownych i krycie tych faktów przez ich przełożonych. Jak duża według Ojca jest skala tych zjawisk?
Opowiem o zdarzeniu, które miało miejsce przed 50 laty w naszym klasztorze w Poznaniu. Kucharz, przygotowując ciasto wielkanocne dla naszej dużej wspólnoty, wrzucił zepsute jajko. Natychmiast je wyjął, ale w misce było już ze 20 jajek i szkoda mu było wszystko wyrzucać. Tego ciasta nie dało się jeść. Myślę, że skala zjawisk, o które Pan pyta, jest mniej więcej taka jak w tej mojej opowieści.
Czy grozi nam to, co się stało z Kościołem w Irlandii, z którego wierni odeszli po ujawnieniu skandali pedofilskich księży?
Ja z przypadkami pedofilii nie spotkałem się nigdy, a przecież całe swoje życie spędziłem w środowisku duchownych. Gdy pojawiały się niepokoje, czy nie stanie się w Polsce to, co z Kościołem w Irlandii, byłem absolutnie pewien, że nam to nie grozi. Dopiero teraz rozumiem, że mamy do czynienia z syndromem zepsutego jajka. Toteż zalecana przez Ojca Świętego zasada „zero tolerancji” wydaje mi się ze wszech miar słuszna. Potężne zgorszenie budzi fakt, że nawet jakiś kardynał – i nie jest to fake news, bo ujawniła to Stolica Apostolska – okazał się drapieżnikiem seksualnym. Trudno o mocniejsze świadectwo, że w Kościele wszyscy, łącznie z pasterzami, jesteśmy ułomnymi ludźmi. Mądrze umiał na takie zgorszenia reagować św. Augustyn. Kiedy niejaki Bonifacy, kapłan z Hippony, dopuścił się skandalu obyczajowego i wielu pogan zraziło się z tego powodu do Kościoła, Augustyn tak im odpowiadał: Bonifacy zda przed Bogiem rachunek ze swoich grzechów; był on kapłanem w naszym Kościele. Otóż Kościół katolicki tego nas uczy, żeby nie pokładać swojej nadziei w żadnym człowieku, choćby nam się wydawał nie wiem jak święty. My całą naszą nadzieję chcemy pokładać w Chrystusie.
Lewica twierdzi, że jednym z powodów nadużyć seksualnych jest celibat. Co Ojciec myśli o takiej diagnozie?
Mój własny celibat przyjmuję jako wielki dar Boży. Czuję się wyróżniony tym Bożym wyborem, aby Jezus był całą moją miłością. Łaska Boża istotnie wspomaga tych, którzy swojego celibatu chcą dochować wiernie.
Pojawiają się zarzuty wobec św. Jana Pawła II, że niedostatecznie reagował na skandale pedofilskie, słychać nawet żądanie dekanonizacji papieża Polaka.
Są to zarzuty gołosłowne. Aby je poważnie formułować, powinny być podane fakty, dowody, analiza okoliczności, a niczego takiego nie ma. Temat ten podjęli katoliccy publicyści. George Weigel, badając raport na temat byłego kardynała McCarricka, zdecydowanie twierdzi, że Jan Paweł II jest poza wszelkim podejrzeniem. Taką samą opinię sformułował o. Maciej Zięba.
Jak katolicy powinni reagować na obecne trudne doświadczenia Kościoła?
„Dzielność zapaśnika polega na tym, że umie odbierać razy i zwyciężać” – napisał niemal w przeddzień swojej męczeńskiej śmierci św. Ignacy z Antiochii. Ufajmy, że cały ten czas próby, przez którą Kościół obecnie przechodzi, okaże się zapowiedzią nadchodzącej wiosny. Pozytywny sens doznawanych utrapień wspaniale wyraził w trzeciej części „Dziadów” Adam Mickiewicz w historyjce o diable, który, zobaczywszy rozsypaną na ziemi garść żyta, „naplwał na nią i ziemią nakrył, i przybił kopytem”. Efekt był taki, że „wiosną, na wielkie diabła zadziwienie, wyrasta trawa, kwiecie, kłosy i nasienie”.•
O. Jacek Salij
dominikanin, profesor nauk teologicznych, pisarz i publicysta. Działał w podziemiu antykomunistycznym. Jest wybitnym duszpasterzem i rekolekcjonistą.
************************************************************************
Coraz lepiej być Polakiem
Przeciwnicy życia już wszystko wykrzyczeli. Teraz mogą jedynie powtarzać, ale to na nic – wygrało życie!
Podobno aborcja to prawo „osób z macicami”. Takie m.in. hasła pojawiły się na manifestacji „Strajku Kobiet” w środę po opublikowaniu wyroku TK w Dzienniku Ustaw.
Bardzo dobrze, drogie osoby z macicami, rozgłaszajcie jak najszerzej takie rzeczy, niech wszyscy widzą, jaki jest poziom świadomości środowisk proaborcyjnych. Rozum sięgnął genderu, rzec by się chciało. A do tego obecne tam wulgarność i agresja mówią same za siebie: „Strajk Kobiet” dał o sobie świadectwo.
Ale czy mogło być inaczej? Czego można się spodziewać po tłumie, który walczy o najgorszą sprawę? Gdzie grzech, tam „gniew, zapalczywość, złość, znieważanie, haniebna mowa”.
Bo tak to właśnie jest – rzecznicy aborcji mogą krzyczeć o prawach człowieka, o piekle kobiet, mogą rzucać mięsem i błotem, a i tak spod tego wszystkiego zawsze wypłynie krew niewinnych ludzi.
Ale teraz już w Polsce nie będzie płynęła. Ponad wszystkimi awanturami, ponad rzeką kłamstw i manipulacji, wybija się prawda: od środowego popołudnia życie człowieka w naszym kraju jest niemal w pełni szanowane. I jeśli teraz ktoś mimo wszystko zechce obciążyć swoje sumienie zabójstwem, to zrobi to wyłącznie na własną odpowiedzialność. Państwo polskie już mu w tym nie pomoże.
To piękna chwila, a protesty tylko potwierdzają wartość tego, co się stało. Wiadomo przecież, że im lepsza sprawa, z tym większym sprzeciwem musi się spotkać. Takie są prawa walki duchowej – a to jest walka w pierwszym rzędzie duchowa. Z tego też powodu oczywiste jest, że przeciwnik życia nie odpuści, od nas jednak będzie zależało, czy zdoła odzyskać swój krwawy stan posiadania. Ale teraz to on jest w defensywie i warto, żebyśmy sobie z tego zdali sprawę. Teraz, po miesiącach od wybuchu nienawistnych manifestacji jasne się już stało, że te „polskie kobiety” to tłum podkręconych małolatów płci obojga, nieco dorosłych i grono macherów od aborcyjnego interesu, wspieranych przez możnych tego świata. To nie żadna większość, tylko większy głośnik. Grupa rozemocjonowanych ludzi, poddanych obróbce propagandowej, robi wrażenie, ale na krótką metę.
To już się wystrzelało. Pani Lempart nie wymyśli już bardziej wulgarnych haseł, manifestanci już nieco zachrypli i oklapli, a Parlament Europejski nie wysmaży głupszej i bardziej podłej rezolucji przeciw Polsce od tej, którą wysmażył.
Wkrótce się okaże, że polskim kobietom żadna krzywda się nie stała. I nie stanie się, dopóki władza nie zechce majstrować przy konstytucji. Ale to już głównie od nas będzie zależało.
Polska pokazuje całemu światu, że nie jesteśmy skazani na postęp moralnej degeneracji. Pokazuje, że można iść w drugą stronę, ku normalności. Naprawdę, mamy powody do dumy z tego, że jesteśmy Polakami.
Franciszek Kucharczak/GOŚĆ NIEDZIELNY – 28.01.2021
************************************************************************
Tylko czy zdążysz?
W czasie, gdy siła zła w najróżniejszych formach grozi zdeptaniem naszej świętej wiary, gdy jest nam trudno pogodzić się z faktami profanacji, dewastacji czy wandalizmu wszystkiego, co dla nas, wierzących, ma niewymierną wartość, wielu szuka pomocy. Ale gdzie ją znaleźć?
Każde dziecko to wie. Biegniemy do matki. Za kilka dni, minie 95 lat, kiedy siedem lat po zakończeniu fatimskich objawień Matka Boża zezwoliła s. Łucji na ujawnienie treści drugiej tajemnicy fatimskiej.
Ważne przesłanie
Jej przedmiotem było nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Objawienie miało miejsce w Pontevedra 10 grudnia 1925 r., kiedy już Łucja była w Zakonie św. Doroty. Wówczas Maryja z Dzieciątkiem pokazała jej cierniami otoczone Serce. Dzieciątko powiedziało: ,,Miej współczucie z Sercem Twej Najświętszej Matki, otoczonym cierniami, którymi niewdzięczni ludzie je wciąż na nowo ranią, a nie ma nikogo, kto by przez akt wynagrodzenia te ciernie powyciągał”. Maryja natomiast powiedziała: ,,Córko moja, spójrz, Serce moje otoczone cierniami, którymi niewdzięczni ludzie przez bluźnierstwa i niewierności stale ranią. Przynajmniej ty staraj się nieść mi radość i oznajmij w moim imieniu, że przybędę w godzinie śmierci z łaskami potrzebnymi do zbawienia do tych wszystkich, którzy przez pięć miesięcy w pierwsze soboty odprawią spowiedź, przyjmą Komunię św., odmówią jeden Różaniec i przez piętnaście minut rozmyślania nad piętnastu tajemnicami różańcowymi towarzyszyć mi będą w intencji zadośćuczynienia”.
Nabożeństwa sobotnie wielkim ratunkiem
Fatimskie przesłanie kładzie niezwykle mocny akcent na pokutę, nie tylko za własne grzechy, ale także za grzechy bliźnich. Każdy grzech ma bowiem wymiar społeczny. Rani innych, choćby był najbardziej skrytym czynem pojedynczego człowieka. I tu każdy z nas powinien zadać sobie pytanie: co ja robię, co zrobiłem/zrobiłam w tym zakresie? Czy podejmuję próbę wypraszania łaski nawrócenia siebie, nawrócenia bliźniego, czy podejmuję próbę wynagradzania za zło, za wszelką niesprawiedliwość wyrządzaną Bogu, Niepokalanemu Sercu Maryi i bliźnim? Czy siedzę spokojnie, uważając, że mnie to nie dotyczy, jeszcze nie jest ze mną tak źle, jeszcze mam czas?
Wiele osób, zachęcanych do włączenia się do Żywego Różańca, czy praktykowania nabożeństw wynagradzających w pierwsze soboty miesiąca najczęściej odpowiada: „jak przejdę na emeryturę” lub „ja już obeszłam”. W myślach, aby się nie narazić rozmówcy, zadaję pytanie: ,,tylko czy zdążysz, albo czy wypełniasz wszystkie warunki intencji wynagradzającej?”.
Fatimskie przesłanie kładzie niezwykle mocny akcent na pokutę, nie tylko za własne grzechy, ale także za grzechy bliźnich.
Potrzeba modlitwy i pokuty
Siostra Łucja, będąc świadomą niebezpieczeństwa odrzucenia maryjnego i ewangelicznego wezwania do pokuty we współczesnym świecie, 18 sierpnia 1940 r. napisała do swojego kierownika duchowego: „Czuję, że należy ludziom uświadomić, że obok znaczenia wielkiego zaufania w Boże Miłosierdzie i w opiekę Niepokalanego Serca Maryi, równie ważna jest potrzeba modlitwy i pokuty”. W późniejszym czasie dodała: „Bóg pragnie, aby duszom wyjaśnić, że prawdziwa pokuta, której On obecnie żąda, to przede wszystkim ofiara z wypełniania naszych religijnych i codziennych obowiązków”.
Tyle lat minęło, a jest coraz gorzej. Nie ma żadnej świętości, tylko własne „ja”, własna wygoda, bo Różaniec św. „nudny”, nabożeństwo „takie długie”. A jeszcze teraz, takie udogodnienia, Mszę św. obejrzę przed telewizorem. Wygodnie i ciepło. Po co sobie utrudniać życie? Jednak, póki czas, pomyślmy, czy tak winniśmy żyć. Póki czas, bo „nie znasz dnia ani godziny”.
Jeśli chcesz dołączyć do wspólnoty różańcowej, lepiej poznać tę modlitwę, zapraszamy na stronę diecezji: drohiczynska.pl/diecezja/wspolnoty/zywy-rozaniec/.
Renata Przewoźnik Diecezjalny moderator KŻR/Niedziela podlaska 49/2020
************************************************************************
List św. Józefa do Jezusa… pisany dwa tysiące lat później
Kiedy Miriam ze łzami w oczach opowiedziała mi o aniele, zastygłem z heblem w dłoniach, a po plecach przeszedł mi dreszcz. By utrzymać rodzinę, musiałem ciężko pracować. Ale cieszyłem się każdą chwilą z Miriam i Jezusem.
Czytałem gdzieś, że zaciskając po raz pierwszy piąstkę na palcu taty, noworodek chwyta go na całe życie. To nieprawda, że ojciec jest surowym strażnikiem: jest też szczerym uśmiechem, który pozwala się zaskoczyć radością pieszczoty.
Byłem prostym, młodym cieślą. Dni upływały mi na ciężkiej pracy w ciemnym warsztacie. Ale nigdy nie przestałem marzyć. Kiedy za dnia życie daje się we znaki, nie pozostaje jak marzyć nocą. Nie po to, by uciec od rzeczywistości, lecz po to, by mieć jakiś cel i codziennie budzić się z nadzieją. Marzyłem o życiu z Miriam.
Ale nie przeszło mi przez myśl to, co Bóg wymarzył sobie dla nas. Kiedy Miriam ze łzami w oczach opowiedziała mi o aniele, zastygłem z heblem w dłoniach, a po plecach przeszedł mi dreszcz.
Zawsze kochałem drewno, bo drewno jest prawie jak dziecko: na początku wydaje się bezkształtne, ale jeśli ma się cierpliwość, żeby je wygładzić, zaokrąglić kanty, oheblować nierówności, wypolerować, możesz je przemienić. Czy nie na tym polega rola ojca: łagodnie wygładzać, by ukształtować dojrzałego człowieka?
Ale Bóg żądał ode mnie czegoś niemożliwego: mogłem być ojcem drewna, ale dziecka Miriam nie! Mimo to zaufałem Mu, a On od razu przemówił i do mnie. Nie bój się, powiedział. I wtedy zrozumiałem, że ojcem jest nie tylko ten, kto cię począł, ale także ten, kto jest obok ciebie i codziennie powtarza ci: nie bój się, ja jestem z tobą.
Kochany Jezu, kochałem cię sercem ojca, choć zawsze wiedziałem, że nigdy nie będę miał cię dla siebie, nie przytrzymam cię jak kawałka drewna. Patrzyłem na ciebie, kiedy pomagałeś mi w warsztacie i widziałem, jak dorastasz. Ileż to razy miałem ochotę odłożyć narzędzia, żeby pogłaskać cię po głowie i powiedzieć, żebyś się nie bał.
Ale ty patrzyłeś na mnie tak przenikliwie! Wiedziałeś, jak bardzo cię kocham. Uczyłeś się życia, ale także czegoś o swoim Ojcu w niebie. I potem mówiłeś, że jest Ojcem, który wygląda syna z daleka, wybiega mu na spotkanie i przytula do serca. Niezależnie od tego, jaka jest twoja sytuacja, Bóg zawsze na ciebie czeka. Z otwartymi ramionami.
Niedługo kolejne Boże Narodzenie. Twoim współczesnym braciom chciałbym powiedzieć, żeby od nas, rzemieślników, uczyli się cierpliwości. Bóg przychodzi, wchodzi w nasze życie, zmienia je, ale to nie dzieje się z dnia na dzień. To droga, która wymaga czasu i wytrwałości.
Boże Narodzenie jest wtedy, gdy uczycie się być ojcami, gdy uczycie się troszczyć o bliskich, kochać ich i chronić, akceptując całe ryzyko związane z ich życiową drogą: ich upadki, marzenia i rozwój. Bądźcie ojcami, którzy przyjmują z otwartymi ramionami, a nie bezlitosnymi sędziami, wytykającymi najmniejszy błąd.
Boże Narodzenie jest wtedy, kiedy nie skupiacie się na tym, co złe, czy nie po waszej myśli, lecz wytrwale wracacie do warsztatu życia i po prostu bierzecie się do roboty. Wygładzacie i heblujecie kanty, zdumiewając się wydobywanym pięknem, a nie drżąc ze strachu przed nadchodzącą burzą.
Boże Narodzenie jest wtedy, gdy uczymy się prawości w każdym aspekcie naszego życia: w społeczeństwie, w polityce i w pracy. Mówią o mnie, że byłem prawy, ale każdy człowiek powinien być prawy. Bez prawości nie ma człowieczeństwa, lecz nierówności, wyzysk i przemoc, za które ostatecznie płacą ubodzy.
Musiałem ochraniać Miriam i Dzieciątko, wiele ryzykując. Boże Narodzenie powinno przypomnieć także o tym, że Bóg jest wszędzie tam, gdzie jest miłość, która sprawia, że stajemy się okryciem dla zmarzniętych, przyjaciółmi dla samotnych, słowami pociechy dla przygnębionych i przede wszystkim tarczą dla bezbronnych i najsłabszych. W świecie, w którym arogancja i siła depczą maluczkich, nie ma sensu stawiać szopek.
By utrzymać rodzinę, musiałem ciężko pracować. Ale cieszyłem się każdą chwilą z Miriam i Jezusem. Nie zapominajcie o tym, drodzy ojcowie. Zwolnijcie, nie pozwólcie się przygnieść troskom. Znajdźcie czas dla żony i dzieci. Nie trzeba wiele: wystarczy słuchać, być, okazać czułość.
I ostatnia rada: nie rezygnujcie z marzeń. Nawet w trudzie codzienności, wobec zerwanych więzi, udręki, gasnącej nadziei, wciąż można patrzeć w niebo, ponieważ Bóg, który przyszedł na świat w Jezusie, wciąż przychodzi, by tchnąć w nas życie. Marzcie i zachęcajcie innych do marzeń, bo tylko wtedy będzie możliwy inny świat. I każdy dzień będzie Bożym Narodzeniem.
Ks. Francesco Cosentino – włoski kapłan, profesor teologii fundamentalnej na Papieskim Uniwersytecie Gregoriańskim i pracownik watykańskiej Kongregacji ds. Duchowieństwa.
Aleteia.pl
************************************************************************
5 rad, jak nie zmarnować roku św. Józefa
Satysfakcjonująca praca, dobry mąż lub żona, nowe mieszkanie, spokojna śmierć… Święty Józef jest niezastąpionym orędownikiem w morzu naszych codziennych spraw, jak i wielkich potrzeb. W jaki sposób dobrze przeżyć rok, któremu patronuje Święty Opiekun Jezusa?
***
1. Msza święta 19. dnia każdego miesiąca
Pierwsza i najważniejsza wskazówka to złożenie intencji podczas Mszy św. w dniu, w którym szczególnie czczony jest św. Józef – 19. dnia każdego miesiąca. Jeśli w twojej okolicy znajduje się kościół lub sanktuarium pod wezwaniem świętego, warto udać się tam na Eucharystię i prosić Boga, za przyczyną Opiekuna Niepokalanej, by zechciał nam udzielić łaski, o którą prosimy. Comiesięczna Msza św. może stać się tradycją dla osób poszukujących np. dobrego męża czy żony lub dla małżeństw marzących o przeprowadzce.
2. Lektura książki „Cień ojca”
Książka zapada w pamięć i serce. Polecał ją kard. Stefan Wyszyński, a później papież Franciszek. Dziś ponownie odkrywa ją Kościół. „Cień ojca” Jana Dobraczyńskiego to opowieść o mężczyźnie, który kocha bez granic i ufa Bogu we wszystkich trudach życia. Zachwycająca historia rodziny, którą warto naśladować.
3. Nowenna do świętego Józefa w pilnych sprawach
Dostępna w Internecie lub wydana w formie mini-książeczki nowenna do św. Józefa stała się pomocą dla wielu osób przeżywających trudności. Świadectwa łask wyproszonych poprzez wstawiennictwo świętego po odmówieniu tej nowenny są niezliczone. Oto kilka z nich.
4. Obdarowywanie ojcowską miłością osób opuszczonych i potrzebujących
Święty Józef uczy nas pracy nad sobą i otwarcia serc wobec osób, które najbardziej tego potrzebują. W roku św. Józefa… Przytulmy dzieci z rozbitych rodzin. Pomóżmy w ogrodzie niedołężnemu małżeństwu. Jeśli w naszym otoczeniu są ludzie samotni, zwróćmy na nich szczególną uwagę, ofiarujmy im swój czas i środki. Nie odwracajmy wzroku od osób ubogich. Często bardziej niż złotówki czy kanapki, utrudzeni życiem ludzie potrzebują naszej rozmowy i obecności. Oddajmy się temu działaniu bez hamulców.
5. Codzienny akt ofiarowania się św. Józefowi
Codzienny akt zawierzenia to wejście na drogę budowania bliskiej relacji ze świętym:
„Święty Józefie, mój najmilszy Ojcze, po Jezusie i Maryi najdroższy mojemu sercu, Tobie się powierzam i oddaję, jak powierzyli się Twej opiece Boży Syn i Jego Przeczysta Matka. Przyjmij mnie za swoje dziecko, bo ja na całe życie obieram Cię za Ojca, Opiekuna, Obrońcę i Przewodnika mej duszy. O mój najlepszy Ojcze, święty Józefie, prowadź mnie prostą drogą do Jezusa i Maryi. Naucz mnie kochać wszystkich czystą miłością i być gotowym do poświęceń dla bliźnich. Naucz walczyć z pokusami ciała, świata i szatana i znosić w cichości każdy krzyż, jaki mnie spotka. Naucz pokory i posłuszeństwa woli Bożej. O najdroższy święty Józefie, bądź Piastunem mej duszy, odkupionej Krwią Chrystusa. Czuwaj nade mną, jak strzegłeś Dzieciątka Jezus, a ja Ci przyrzekam wierność, miłość i całkowite posłuszeństwo, bo ufam, że za Twym wstawiennictwem będę zbawiony. Nie patrz na moją nędzę, ale dla miłości Jezusa i Maryi przyjmij mnie pod swą Ojcowską opiekę. Amen.”
BONUS: W roku świętego Józefa warto pomyśleć nad odbyciem osobistych 30-dniowych rekolekcji przygotowujących do zawierzenia się św. Józefowi. Więcej informacji oraz rozważania na każdy dzień można znaleźć m.in. na stronie: gorakrzyza.pl/sw-jozef-30-dniowe-przygotowanie-do-zawierzenia.
Anna Bandura/NIEDZIELA MAŁOPOLSKA
*****
Góra Krzyża Jubileuszowego
+ Znak Krzyża niech wyzwoli Lud Boży i ocali od zarazy tych, którzy mu ufają +
*****
Św. Józef – 30 dniowe przygotowanie do zawierzenia
W sierpniu 1976 r. kard. Karol Wojtyła, odwiedzając Stany Zjednoczone, powiedział w swoim przemówieniu: „Stoimy dziś w obliczu największej konfrontacji, jaką kiedykolwiek przeżyła ludzkość. Nie przypuszczam, by szerokie kręgi społeczeństwa amerykańskiego ani najszersze kręgi wspólnot chrześcijańskich zdawały sobie z tego w pełni sprawę. Stoimy w obliczu ostatecznej konfrontacji między Kościołem a anty-Kościołem, Ewangelią a jej zaprzeczeniem. Ta konfrontacja została wpisana w plany Boskiej Opatrzności. To czas próby, w który musi wejść cały Kościół, a polski w szczególności. Jest to próba nie tylko naszego narodu i Kościoła. Jest to w pewnym sensie test na dwutysiącletnią kulturę i cywilizację chrześcijańską ze wszystkimi jej konsekwencjami: ludzką godnością, prawami osoby, prawami społeczeństw i narodów”. Mimo, że słowa te zostały wypowiedziane przez przyszłego Papieża Polaka blisko 50 lat temu, zachowują one swoją aktualność, a może nawet trzeba je odczytać dziś jako słowa prorocze, które spełniają się na naszych oczach. Dziś gdy wielu z nas jest przerażonych wizją zagrażającej naszemu życiu i zdrowiu epidemii, gdy trwają ataki na Kościół tylko dlatego, że stoi w obronie tak fundamentalnych praw człowieka jak choćby prawo do życia, gdy zachodnia cywilizacja zdaje się chylić ku upadkowi, a w Kościele jednoznaczne trwanie w wierze Ojców i moralności przekazanej nam przez samego Chrystusa zamienia się w demokratyczną dyskusję, w której każdy ma prawo do swojej „prawdy”, jakże potrzebny nam jest duchowy przewodnik i obrońca.
Taką postacią bez wątpienia może stać się dla współczesnego Kościoła św. Józef. To nie przypadek, że właśnie temu pokornemu Cieśli z Nazaretu Bóg powierzył zaraz po Najświętszej Dziewicy najdonioślejsze zadanie: służbę tajemnicy Wcielenia Syna Bożego, która jest fundamentem naszego zbawienia. Tym Boskim planom na różne sposoby próbował sprzeciwić się odwieczny wróg rodzaju ludzkiego. To św. Józef stał jednak na straży życia Dziecięcia i Jego Matki.
W modlitwie Leona XIII do św. Józefa, którą ów Papież ułożył w obliczu wielkich zagrożeń, które przeżywał Kościół i polecił ją dodawać do różańca świętego zwracamy się do Patriarchy z Nazaretu następującymi słowami:
Do Ciebie, święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogarodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył Krwią swoją i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach. Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności. A jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkich przeciwności. Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
Dziś gdy cały świat doświadcza jakże trudnych czasów jakże trzeba nam na nowo wrócić do tej modlitwy i odnaleźć na nowo św. Józefa przy boku Maryi w naszej pobożności.
Poprzednie nasilenie epidemii i czas ograniczeń w naszym Domu Rekolekcyjnym św. Jana Pawła II był jakże bogatym czasem, w którym przeżywaliśmy 33 dniowe przygotowanie do zawierzenia swojego życia Jezusowi Chrystusowi przez ręce Maryi według św. Ludwika Grignon de Montfort. Już wtedy zapowiadałem uczestniczącym w tym przygotowaniu jakby dalszy ciąg naszej formacji w postaci odkrycia i odnowienia nabożeństwa do św. Józefa. Myślę, że kolejny czas jesiennych ograniczeń to znów dobry czas byśmy wyruszyli w duchową drogę ze św. Józefem. Tym bardziej pięknie się składa, bo dokładnie od jutra czyli od 9 listopada zacznie się 30 dniowy czas, który potrwa do 8 grudnia, a więc do Uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. W tym roku właśnie 8 grudnia w Uroczystości Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny przypada 150 rocznica ogłoszenia św. Józefa Patronem Kościoła Powszechnego i zarazem podniesienia święta św. Józefa obchodzonego 19 marca do rangi uroczystości pierwszej klasy mimo trwającego Wielkiego Postu. Poniżej dołączam tekst dekretu Papieża Piusa IX Quemadmodum Deus z 8 grudnia 1970 roku, który uroczyście proklamuje tę szczególną rolę św. Józefa wobec całego Kościoła Świętego.
Pius IX (1846-1878)
Dekret Quemadmodum Deus
– ogłaszający św. Józefa Patronem Kościoła katolickiego
„W Starym Testamencie Bóg ustanowił Józefa, syna patriarchy Jakuba, rządcą Egiptu, aby przechowywał zboże na pożywienie ludu swego. Gdy zaś wypełniły się czasy miłosierdzia Bożego nad ludźmi, gdy miał zesłać na ziemię Jednorodzonego Syna swego, wybrał innego Józefa, którego pierwszy był tylko obrazem, i uczynił go panem i książęciem swego domu i skarbów swoich. A Józef zaślubił Niepokalaną Najświętszą Pannę, z której za sprawą Ducha Świętego narodził się Pan nasz Jezus Chrystus i był domniemanemu ojcu swemu posłuszny. Tego zatem, którego tylu królów, patriarchów i proroków pragnęło widzieć, św. Józef nie tylko oglądał, ale z Nim rozmawiał i z ojcowską pieczołowitością piastował na rękach swoich, karmił z pracy rąk własnych Przedwieczne Słowo Wcielone, Chleb Anielski, z nieba zesłany dla wszystkich na życie wieczne. Godność tę, jakiej Bóg udzielił najwierniejszemu słudze swemu, Kościół św. zawsze czcił i wychwalał, a po Najświętszej Pannie najgorętszym św. Józefa otaczał uwielbieniem, uciekając się do niego w największych potrzebach i niebezpieczeństwach. Gdy zaś w dzisiejszych smutnych czasach Kościół św., Matka nasza, doznaje tak wielkiego ucisku i prześladowania, że nieprzyjaciele jego zdają się myśleć, iż bramy piekielne przezwyciężyć go zdołają – biskupi całego katolickiego świata upraszali pokornie Ojca Świętego w swym własnym jako też swych owieczek imieniu, by raczył ogłosić św. Józefa patronem całego katolickiego Kościoła. Ponieważ prośby te stawały się coraz żywsze i powszechniejsze, w chwili zebranego Soboru Watykańskiego Ojciec Święty Pius IX, głęboko wzruszony ostatnimi wypadkami, chcąc siebie i wszystkich wiernych polecić szczególnej, a przemożnej opiece św. Józefa, raczył zadośćuczynić żądaniom czcigodnych biskupów, ogłaszając uroczyście św. Józefa patronem Kościoła Świętego, i nakazał, aby święto 19 marca przypadające zostało podniesione do świąt pierwszej klasy, jednak bez oktawy z powodu wielkiego postu. Ojciec Święty nakazuje również, aby postanowienie to objęte dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów ogłoszone zostało w dniu poświęconym ku czci Najświętszej Panny Niepokalanie Poczętej, Oblubienicy św. Józefa”. Wykonaniu tego dekretu nic nie ma stać na przeszkodzie. [Ogłoszenie św. Józefa, Patronem Kościoła katolickiego miało miejsce 8 grudnia 1870 r. ].
Zachęceni również pragnieniem św. Jana Pawła II patrona naszego Domu Rekolekcyjnego, który w Adhortacji o św. Józefie Redemptoris Custos wyraził pragnienie, by św. Józef był bardziej poznany i„W Starym Testamencie Bóg ustanowił Józefa, syna patriarchy Jakuba, rządcą Egiptu, aby przechowywał zboże na pożywienie ludu swego. Gdy zaś wypełniły się czasy miłosierdzia Bożego nad ludźmi, gdy miał zesłać na ziemię Jednorodzonego Syna swego, wybrał innego Józefa, którego pierwszy był tylko obrazem, i uczynił go panem i książęciem swego domu i skarbów swoich. A Józef zaślubił Niepokalaną Najświętszą Pannę, z której za sprawą Ducha Świętego narodził się Pan nasz Jezus Chrystus i był domniemanemu ojcu swemu posłuszny. Tego zatem, którego tylu królów, patriarchów i proroków pragnęło widzieć, św. Józef nie tylko oglądał, ale z Nim rozmawiał i z ojcowską pieczołowitością piastował na rękach swoich, karmił z pracy rąk własnych Przedwieczne Słowo Wcielone, Chleb Anielski, z nieba zesłany dla wszystkich na życie wieczne. Godność tę, jakiej Bóg udzielił najwierniejszemu słudze swemu, Kościół św. zawsze czcił i wychwalał, a po Najświętszej Pannie najgorętszym św. Józefa otaczał uwielbieniem, uciekając się do niego w największych potrzebach i niebezpieczeństwach. Gdy zaś w dzisiejszych smutnych czasach Kościół św., Matka nasza, doznaje tak wielkiego ucisku i prześladowania, że nieprzyjaciele jego zdają się myśleć, iż bramy piekielne przezwyciężyć go zdołają – biskupi całego katolickiego świata upraszali pokornie Ojca Świętego w swym własnym jako też swych owieczek imieniu, by raczył ogłosić św. Józefa patronem całego katolickiego Kościoła. Ponieważ prośby te stawały się coraz żywsze i powszechniejsze, w chwili zebranego Soboru Watykańskiego Ojciec Święty Pius IX, głęboko wzruszony ostatnimi wypadkami, chcąc siebie i wszystkich wiernych polecić szczególnej, a przemożnej opiece św. Józefa, raczył zadośćuczynić żądaniom czcigodnych biskupów, ogłaszając uroczyście św. Józefa patronem Kościoła Świętego, i nakazał, aby święto 19 marca przypadające zostało podniesione do świąt pierwszej klasy, jednak bez oktawy z powodu wielkiego postu. Ojciec Święty nakazuje również, aby postanowienie to objęte dekretem Świętej Kongregacji Obrzędów ogłoszone zostało w dniu poświęconym ku czci Najświętszej Panny Niepokalanie Poczętej, Oblubienicy św. Józefa”. Wykonaniu tego dekretu nic nie ma stać na przeszkodzie. [Ogłoszenie św. Józefa, Patronem Kościoła katolickiego miało miejsce 8 grudnia 1870 r. ]. czczony w całym Kościele i ukazując Patriarchę z Nazaretu jako szczególnego Patrona na nasze trudne czasy, a zwłaszcza w obronie takich wartości jak wiara, małżeństwo i rodzina oraz ludzkie życie od poczęcia do naturalnej śmierci, pragniemy podjąć 30 dniową drogę przygotowania do zawierzenia się św. Józefowi.
Wszystkich, którzy chcieliby podjąć ową duchową formację zapraszam do zgłoszenia się na mail: marwi500@poczta.onet.pl, lub ewentualnie smsem pod nr telefonu 536 833 622. W związku z dużą ilością chętnych wszystkie materiały na poszczególne dni są publikowane poniżej.
Modlitwy do odmawiania codziennie w czasie przygotowania:
Modlitwa do Ducha Świętego Królu Niebieski, Pocieszycielu, Duchu Prawdy, który wszędzie jesteś iwszystko napełniasz, Skarbnico dóbr i Dawco życia, przyjdź i zamieszkaj w nas,i oczyść nas z wszelkiej zmazy, i zbaw, o Dobry, dusze nasze.
Litania do św. Józefa
Kyrie eleison, — Chryste eleison, Kyrie eleison.
Chryste, usłysz nas. — Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, — zmiłuj się nad nami.
Synu Odkupicielu świata, Boże, —
Duchu Święty, Boże, —
Święta Trójco, jedyny Boże, —
Święta Maryjo, — módl się za nami.
Święty Józefie, —
Przesławny Potomku Dawida, —
Światło Patriarchów, —
Oblubieńcze Bogarodzicy, —
Przeczysty Stróżu Dziewicy, —
Żywicielu Syna Bożego, —
Troskliwy Obrońco Chrystusa, —
Głowo Najświętszej Rodziny, —
Józefie najsprawiedliwszy, —
Józefie najczystszy, —
Józefie najroztropniejszy, —
Józefie najmężniejszy, —
Józefie najposłuszniejszy, —
Józefie najwierniejszy, —
Zwierciadło cierpliwości, —
Miłośniku ubóstwa, —
Wzorze pracujących, —
Ozdobo życia rodzinnego, —
Opiekunie dziewic, —
Podporo rodzin, —
Pociecho nieszczęśliwych, — Nadziejo chorych, —
Patronie umierających, —
Postrachu duchów piekielnych, —
Opiekunie Kościoła Świętego, —
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, — przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, — wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, — zmiłuj się nad nami.
P: Ustanowił go panem domu swego.
W: I zarządcą wszystkich posiadłości swoich.
Módlmy się:
Boże, Ty w niewysłowionej Opatrzności wybrałeś świętego Józefa na Oblubieńca Najświętszej Rodzicielki Twojego Syna, spraw, abyśmy oddając Mu na ziemi cześć jako Opiekunowi, zasłużyli na jego orędownictwo w niebie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Modlitwa papieża Leona XIII
Do Ciebie, święty Józefie, uciekamy się w naszej niedoli. Wezwawszy pomocy Twej Najświętszej Oblubienicy z ufnością również błagamy o Twoją opiekę. Przez miłość, która Cię łączyła z Niepokalaną Dziewicą Bogarodzicą i przez ojcowską Twą troskliwość, którą otaczałeś Dziecię Jezus, pokornie błagamy: wejrzyj łaskawie na dziedzictwo, które Jezus Chrystus nabył Krwią swoją i swoim potężnym wstawiennictwem dopomóż nam w naszych potrzebach. Opatrznościowy Stróżu Bożej Rodziny, czuwaj nad wybranym potomstwem Jezusa Chrystusa. Oddal od nas, ukochany Ojcze, wszelką zarazę błędów i zepsucia. Potężny nasz Wybawco, przybądź nam łaskawie z niebiańską pomocą w tej walce z mocami ciemności. A jak niegdyś uratowałeś Dziecię Jezus z niebezpieczeństwa, które groziło Jego życiu, tak teraz broń świętego Kościoła Bożego od wrogich zasadzek i od wszelkich przeciwności. Otaczaj każdego z nas nieustanną opieką, abyśmy za Twoim przykładem i Twoją pomocą wsparci mogli żyć świątobliwie, umrzeć pobożnie i osiągnąć wieczną szczęśliwość w niebie. Amen.
- 30. dzień przygotowania – Zawierzenie – 8 grudnia 2020 7 grudnia 2020
- 29. dzień przygotowania (poniedziałek)6 grudnia 2020
- 28. dzień przygotowania (niedziela)5 grudnia 2020
- 27. dzień przygotowania (sobota)4 grudnia 2020
- 26. dzień przygotowania (piątek)3 grudnia 2020
- 25. dzień przygotowania (czwartek)2 grudnia 2020
- 24.dzień przygotowania (środa)1 grudnia 2020
- 23. dzień przygotowania (wtorek)1 grudnia 2020
- 22. dzień przygotowania (poniedziałek)29 listopada 2020
- 21. dzień przygotowania (niedziela)29 listopada 2020
- 20. dzień przygotowania (sobota)27 listopada 2020
- 19. dzień przygotowania (piątek)26 listopada 2020
- 18. dzień przygotowania (czwartek)25 listopada 2020
- 17. dzień przygotowania (środa)25 listopada 2020
- 16. dzień przygotowania (wtorek)23 listopada 2020
- 15. dzień przygotowania (poniedziałek)22 listopada 2020
- 14. dzień przygotowani (niedziela)21 listopada 2020
- 13. dzień przygotowania (sobota)20 listopada 2020
- 12. dzień przygotowania (piątek)19 listopada 2020
- 11.dzień przygotowania (czwartek)19 listopada 2020
- 10. dzień przygotowania (środa)18 listopada 2020
- 9. Dzień przygotowania (wtorek)17 listopada 2020
- 8. Dzień przygotowania (poniedziałek)16 listopada 2020
- 7. Dzień przygotowania (niedziela)15 listopada 2020
- 6. Dzień przygotowania (sobota)14 listopada 2020
- 5. Dzień przygotowania (piątek)13 listopada 2020
- 4. Dzień przygotowania (czwartek)12 listopada 2020
- 3. Dzień przygotowania (środa)11 listopada 2020
- 2. Dzień przygotowania (wtorek)10 listopada 2020
- 1. Dzień przygotowania (poniedziałek)9 listopada 2020
************************************************************************
Bp Galbas: Masz bliskiego człowieka w Józefie
***
Dziś mija rok od przyjęcia sakry biskupiej przez bp. Adriana Galbasa SAC. W rozmowie z ks. Łukaszem Gołasiem SAC z Radia Pallotti.FM mówi on o niepokojących objawach tąpnięcia w Kościele, o życiodajnej sile Ewangelii i św. Józefie, który będzie inspirował do końca świata.
Ks. Łukasz Gołaś SAC: „Kryzys w Kościele”, „czeka nas laicyzacja”, „Kościół dostaje rachunek od młodych” – to zdania przeczytane niedawno w prasie. Czy rzeczywiście Kościół w Polsce się kończy?
Bp Adrian Galbas SAC: No, to są oceny bardzo surowe, formułowane pewnie przez jakieś media bardziej laicko-lewicowe. Z pewnością nie ma takiej przesłanki, żeby powiedzieć, że Kościół w Polsce się kończy. Natomiast rzeczywiście powinniśmy liczyć się z tym, że jakaś postać Kościoła polskiego, jakiś sposób obecności Kościoła w społeczeństwie, będzie podlegał przemianom. Te tytuły, chociaż brzmią surowo, nie są wyssane z palca. Dla mnie takim najbardziej niepokojącym objawem tąpnięcia czy nawet kryzysu, który przeżywa Kościół w ogóle, ale także Kościół w Polsce, jest spadek zaufania do Kościoła. To jest struna bardzo delikatna – Kościół, który by nie miał zaufania, z dużą trudnością mógłby głosić Ewangelię, ponieważ słuchacze mogliby pomyśleć, że to nie jest prawda. Jeżeli Kościół nie mógłby głosić Ewangelii, to naprawdę byłby w sytuacji bardzo trudnej.
Myślę, że jakaś postać Kościoła, do której jesteśmy przyzwyczajeni, będzie ewoluowała.
Kościół będzie pewnie mniej masowy, ale za to bardziej wybrany, i to wybranie Kościoła będzie w dużo większym stopniu konsekwencją osobistej więzi z Chrystusem niż tylko takich połączeń kulturowo-rytualnych: jestem w Kościele, bo jestem w takim miejscu Europy i świata, gdzie większość jest w Kościele, więc i ja.
Wspominam niedawną rozmowę z młodym człowiekiem o Kościele. W odpowiedzi na pewne jego poważne wątpliwości co do nauki Kościoła powiedziałem mu: Przecież ty jesteś bierzmowany. On mówi: Nie, nie, oni mi tylko to zrobili. Bardzo mnie to zdanie zatrzymało. Pomyślałem sobie – ja też już może kilkuset ludziom „zrobiłem” bierzmowanie i może tak „robimy” sobie te sakramenty. Myślę więc, że takiego Kościoła będzie mniej. Że więcej będzie takiego, o którym przecież lata temu pisał Józef Ratzinger, właśnie Kościoła, który jest mniej liczny, ale miejmy nadzieję, bardziej nasycony Ewangelią, jak to ziarenko soli. Paradoksalnie taki Kościół będzie pewnie też bardziej interesujący dla świata. Pytanie, czy jesteśmy gotowi na to w Kościele w Polsce – na taką przemianę, przede wszystkim przemianę mentalną.
Ludzie, którzy piszą takie hasła, którzy wychodzą na ulicę, mówią być może tylko o jakiejś części Kościoła i duchowieństwa, która jest uwikłana w skandale? Przecież w całym Kościele tak nie jest.
Jasne, te trudne sytuacje bezpośrednio dotyczą niewielu osób, jednak rzutują na całą wspólnotę. Prawda jest też taka, że Kościół „dzieje się” w parafiach, w małych wspólnotach, więc to wszystko, co nam pokazują media, to też nie jest cała prawda o Kościele, ale nie jest to też zupełna nieprawda. Dlatego trzeba w ocenie być bardzo wyważonym i spokojnym. Dodam jeszcze, żebyśmy się nie bali jakiejś zmiany postaci Kościoła, która być może nas czeka, właśnie mając to przekonanie, że w tym wszystkim nie jesteśmy sami, że Ewangelia jest siłą naprawdę życiodajną i ona w każdych warunkach, nawet tych najbardziej skomplikowanych, znajdzie jakąś podatną glebę, żeby wzrosnąć.
Za nami rok, który wiele osób będzie wspominać jako najkoszmarniejszy w życiu. Gdzie i jak mają szukać nadziei ludzie – także niewierzący – na ten nowy, 2021?
Dobrze, że ksiądz wspomina o niewierzących, bo myślę sobie, że jest im trudniej niż osobom, które mają łaskę wiary i które tę wiarę pielęgnują i przeżywają. Właśnie w takich sytuacjach trudnych, skomplikowanych, także teraz w sytuacji pandemii bardziej rozumiemy, że wiara jest naprawdę wielkim błogosławieństwem i wielką pomocą. Pomaga nam w przechodzeniu przez – używając słów Psalmu 23 – „ciemną dolinę”, z tym przekonaniem, że nie jesteśmy w tym sami.
To nie jest jakaś powierzchowna pociecha, która płynie z wiary, ale naprawdę wewnętrzna siła: nie jestem w tym wszystkim sam.
Natomiast dla ludzi, którzy są niewierzący lub którzy są obojętni wobec wiary, na pewno jest to trudniejsze, bo siły do przeżycia tych trudnych momentów muszą szukać w sobie, czy w innych, także w poczuciu sensu tego, co robią. Sensem jest wówczas to zadanie, które ma się do wypełnienia, a więc to, że jestem rodzicem, małżonkiem, że mam do wypełnienia konkretną misję zawodową, społeczną. To jest wielkie miejsce na to, o czym mówi papież Franciszek – na wielkie poczucie solidarności. Również na nasze świadectwo o wierze. Ładnie napisał Benedykt XVI w Spe salvi, że takie momenty, które mogłyby wydawać się utratą nadziei dla tych, którzy są niewierzący, są dobrym momentem na dialog religijny, żeby w takiej sytuacji zaczynać rozmowę o Panu Bogu i próbować wejść w taką bardzo prostą rozmowę z osobą, która nie wierzy, zadając choćby pytanie: Popatrz, to co mnie w tej sytuacji ratuje, co daje mi pociechę, to jest moja wiara. Może warto, żeby się wysilić więcej i bardziej otworzyć na to światło wiary dla ciebie, w twoim życiu?
Rok 2021 został ogłoszony rokiem Św. Józefa. W swoim liście Patris Corde wydanym z tej okazji, papież Franciszek pisze, że to postać niezwykła i bliska ludzkiej kondycji. Czy naprawdę może być coś inspirującego w życiu cieśli sprzed 2000 lat?
Absolutnie może być! Moje drugie imię to Józef i świadomie używam tego imienia. Nie, żebym miał coś przeciwko św. Adrianowi, ale długo by zajęło, gdybym opowiedział o wszystkich swoich związkach ze św. Józefem i o tym, ile mu zawdzięczam. Myślę, że tak może zrobić bardzo wiele osób.
To ciekawe, że te niewielkie fragmenty Ewangelii, które opowiadają o św. Józefie, są tak inspirujące, że właściwie mało kto nie powie czytając je: tak, to jest mi bliski człowiek.
Jeśli jesteś mężem – masz bliskiego człowieka w Józefie. Jeśli jesteś ojcem, pracownikiem, jeśli borykasz się z jakimiś trudnościami w wierze, przechodzisz przez jakieś ciemności wiary – masz bliskiego człowieka w Józefie. Jeżeli żyjesz w świecie, który nie jest ci bardzo przychylny – masz bliskiego człowieka w Józefie. A przede wszystkim – o czym mówi papież we wspomnianym liście Patris corde – jeżeli jesteś człowiekiem i myślisz o sobie: jestem właściwie bez znaczenia, nie piszą o mnie w gazetach, nie jestem sławny, nie jestem wielki w oczach tego świata, nie jestem mega popularny – masz bliskiego człowieka w świętym Józefie! Właśnie od tego papież zaczyna ten swój piękny, głęboki i wielowątkowy list. Od tego, żeby powiedzieć: w Józefie trzeba pochwalić wszystkich ludzi zwykłych.
Myślę, że to jest postać, która będzie inspirowała do końca świata, nie tylko Kościół. Dobrze, że Ojciec święty nam tę postać teraz przypomniał. Warto także wspomnieć o tym, że w niedzielę Świętej Rodziny papież zaprosił nas, abyśmy przeżywali najbliższe miesiące od 19 marca w kluczu rodziny. To nie tylko rok rodziny, ale Rok Rodziny „Amoris laetitia”. To wyraźne nawiązanie do sławnej adhortacji Franciszka, która 19 marca 2021 będzie miała już 5 lat od swej publikacji. Papież pewnie – tak staram się zrozumieć intencję Ojca świętego – chce powiedzieć: no, dobrze, co się stało z tym dokumentem? Na której półce w szafie stoi bardzo zakurzony? Czy też skorzystaliście z niego jako programu pracy z małżeństwami, z duchowości małżeńskiej, pracy z rodzinami w kryzysie, towarzyszenia osobom w tych nieuporządkowanych sytuacjach małżeńskich czy rodzinnych? Bo o tym wszystkim w tym dokumencie jest. Ważne, że te najbliższe miesiące to nie będzie tylko walka z pandemią, ale to też będzie bardzo duży program duchowo-duszpasterski oparty właśnie o rodzinę i postać świętego Józefa.
Zaciekawiły mnie słowa Pallottiego, który wyjątkowo traktował okres Bożego Narodzenia, mówiąc że to czas „ukazania drogocennej rozmaitości, jaką przyozdobiony jest Kościół święty”. Czy naprawdę rozmaitość jest dziś w Kościele pożądana i cenna?
Pallotti miał genialną intuicję i odwagę, żeby zaproponować takie przeżycie oktawy Epifanii, w ogóle tak wydobyć istotę tego święta, jego teologię, a potem zaproponować taki piękny obchód w pierwszej połowie XIX w., co warto przypomnieć, a więc w zupełnie innym Kościele. To była wielka intuicja i super, że w taki sposób krakowscy pallotyni już od czterech lat do tego nawiązują. Natomiast rozmaitość to jest w ogóle skarb w Kościele. Pallotti był tym zauroczony. Bo mamy albo rozmaitość, albo jednolitość. Rozmaitość jest oczywiście nieskończenie ciekawsza, bardziej inspirująca, dająca dużo więcej energii, jest w ogóle piękna, bo jest jak witraż, który nie ma jednego koloru i jednego kawałka szkiełka, tylko ma wielobarwność. Przez to jest piękny, przez to można tworzyć rozmaite kompozycje, które potem, oświetlone słońcem, zapierają dech w piersiach.
Taki też Kościół – rozmaity – spotykamy na kartach Ewangelii, to Kościół Dziejów Apostolskich, to jest po prostu Kościół katolicki. Jeżeli teraz byśmy dążyli w Kościele do jakiejś jednolitości, do jakiejś psychoduchowej uniformizacji, to trzeba pytać, czy to jest w ogóle katolickie.
Bardzo lubię sobie myśleć, zwłaszcza jak jestem w Rzymie i patrzę na bazylikę św. Piotra właśnie z tą kolumnadą, że to jest obraz tej rozmaitości Kościoła, ta otwartość, że ty możesz wejść i ty, i ty. Jesteśmy różni, mamy różną wrażliwość, różną duchowość, różny sposób przeżywania prawd naszej wiary, ale wszyscy jesteśmy w tym samym Kościele. Jednolitość jest oznaką słabości, jakąś przegraną, jakąś porażką. Nie jest dobrze, jeśli to jest jakaś ambicja w naszym życiu duchowym czy duszpasterskim.
Ta rozmaitość jest obecna w Kościele, ale dotyka tez naszych małych wspólnot – rodzinnych, zakonnych, parafialnych. Jaki duch powinien nami kierować? Jakie apostolstwo? Czego nam potrzeba, żebyśmy się tak przysłowiowo w nich nie pozabijali?
Pewnie jest to sprawa najbardziej na poziomie naszego człowieczeństwa. Nie tyle jakiś opracowanych, skomplikowanych programów, tylko właśnie na poziomie człowieczeństwa. Wspomniał ksiądz o tych wspólnotach najbardziej „mikro” czyli rodziny, małżeństwa, proste wspólnoty zakonne czy inne. I można tak skonstruować życie w tych wspólnotach, że też będzie dążenie do jakiejś jednobarwności, do jakiejś monotonii. Bo albo jest polifonia, albo monotonia, albo jest wielobarwność, albo jednobarwność, albo rozmaitość, albo jednolitość. Mogę budować wspólnotę w takim kluczu: masz być mną, masz myśleć jak ja, masz przeżywać jak ja, masz uważać jak ja, masz po prostu się do mnie dostosować. To jest strasznie okrutne i strasznie niebezpieczne. Czemu mam być tobą? Ja jestem inny od ciebie. Są więzy, które nas łączą, ale nie powodują, że jestem jakąś twoją kserokopią. Tutaj właśnie na tym poziomie człowieczeństwa jest potrzebna duża praca, bo trzeba bardzo podstawowych ludzkich cnót jak szacunek dla drugiego i jego niepowtarzalności, potrzeba zrozumienia i umiejętność zrozumienia drugiego, a także czegoś, co jest chyba jeszcze bardziej podstawowe, czyli pokory. Pokora umożliwia życie we wspólnocie rozmaitej, a pycha zawsze będzie dążyła do stworzenia jakiś układów jednolitych. Na ile to są cechy wyuczalne, na ile je można w sobie wypracować, a na ile je można otrzymać, to już pewnie temat na inną rozmowę. Myślę, że wierność Ewangelii, a także wierność charyzmatowi pallotyńskiemu wymaga od nas wielkiej dążności do tej rozmaitości budowanej na każdym poziomie i do tego, by się jej nie bać, tylko by jej zaufać.
Gość Niedzielny/11.01.2021
************************************************************************
W II NIEDZIELĘ WIELKIEGO POSTU KOŚCIÓŁ WSPOMINA MISJONARZY GŁOSZĄCYCH KRÓLESTWO BOŻE NA KRAŃCACH ŚWIATA
Pamiętajmy o polskich misjonarzach i misjonarkach
Na misjach „ad gentes” (czyli w tradycyjnych krajach misyjnych) posługuje 1883 polskich misjonarzy i misjonarek, którzy przebywają w 99 krajach na 5 kontynentach. Wśród nich jest 303 księży diecezjalnych, 879 zakonników i 662 siostry zakonne oraz 39 misjonarzy świeckich. Ponadto na terenach b. ZSRR pracuje 197 księży diecezjalnych, 367 kapłanów zakonnych, 37 braci i 213 sióstr z Polski.
Misjonarze koncentrują się przede wszystkim na działalności duszpasterskiej, ale specyfika misji w krajach ubogich polega na tym, że ewangelizacja związana jest na ogół z edukacją oraz z działalnością charytatywną i medyczną.
Jeśli chodzi o misjonarzy (ad gentes), stanowią oni 3,5 proc. polskich duchownych (których jest w sumie 30,7 tys.). Wśród polskich sióstr zakonnych – 3,8 proc. (w sumie jest 17,9 tys. sióstr). Na misje wyjeżdżają głównie ludzie młodzi, około 30 lat. Polska ma wciąż mało misjonarzy świeckich – zaledwie 39.
Liczba i rodzaje misjonarzy
Spośród 1883 misjonarzy z Polski, 303 osoby to księża diecezjalni (najwięcej z diecezji tarnowskiej). W pracę na innych kontynentach zaangażowanych jest obecnie 879 zakonników (zdecydowaną większość stanowią werbiści) i 662 siostry zakonne (prym wiodą Franciszkanki Misjonarki Maryi). 39 osób to misjonarze świeccy: pięć osób z archidiecezji krakowskiej, po cztery z diecezji warszawsko-praskiej, opolskiej i archidiecezji warszawskiej oraz trzy z diecezji bielsko-żywieckiej.
Najwięcej polskich misjonarzy pracuje w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach – 756 osób. Krajami, w których jest najwięcej polskich misjonarzy, są: Brazylia – 236, Boliwia – 120, Argentyna – 116, Peru – 57 i Paragwaj – 39. W Ameryce Łacińskiej i na Karaibach przebywa 165 księży diecezjalnych, 395 zakonników, 177 siostry zakonne i 19 osób świeckich.
W Afryce i na Madagaskarze pracuje 726 misjonarzy. Kraje, w których już od wielu lat znajduje się najwięcej polskich misjonarzy, to: Kamerun – 113, Zambia – 66, Tanzania – 56, Madagaskar – 47, Republika Centralnej Afryki – 39, Republika Południowej Afryki – 37 i Rwanda – 29. W Afryce i na Madagaskarze przebywa 77 księży diecezjalnych, 288 zakonników, 347 sióstr zakonnych i 14 osób świeckich.
W Azji jest 323 polskich misjonarzy. Już od wielu lat najwięcej z nich pracuje w Kazachstanie – 115, na Filipinach – 29, w Japonii – 28, Uzbekistanie 13 osób i w Tajwanie – 15. W Azji przebywa 46 księży diecezjalnych, 142 zakonników, 131 sióstr zakonnych i 4 osoby świeckie.
W Oceanii pracuje 62 misjonarzy. Wszyscy pracują w Papui Nowej Gwinei. W Oceanii przebywa 11 księży diecezjalnych, 43 zakonników, 7 sióstr zakonnych i 1 osoba świecka.
W Ameryce Północnej pracuje 16 misjonarzy. Większość osób pracuje w Kanadzie – 10, na Alasce – 4 i Bermudy – 2. W Ameryce Północnej przebywa 4 księży diecezjalnych, 11 zakonników i 1 osoba świecka.
Środowisko pochodzenia misjonarzy
Jeśli chodzi o udział zakonów męskich w misjach, to najwięcej misjonarzy mają werbiści – 167, franciszkanie konwentualni – 80, franciszkanie – 74, salezjanie – 63, pallotyni – 61, redemptoryści – 53, oblaci – 42, jezuici – 24. W sumie na misjach „ad gentes” pracuje 879 polskich zakonników.
Z kolei siostry zakonne na misjach najliczniej reprezentowane są przez franciszkanki misjonarki Maryi – 57, służebnice Ducha Świętego – 46, elżbietanki – 44, misjonarki miłości – 34, siostry miłosierdzia – 28 oraz służebniczki starowiejskie i nazaretanki – po 22. W sumie jest ich 662.
Spośród 303 księży diecezjalnych najwięcej misjonarzy ma diecezja tarnowska – 58, diecezja przemyska – 17, diecezja opolska – 20, archidiecezja krakowska – 16, diecezja siedlecka – 12, archidiecezja lubelska , warszawska, sandomierska i częstochowska – po 11, a archidiecezja gnieźnieńska i gdańska – po 10.
Świeckich misjonarzy jest 39, pięć osób z archidiecezji krakowskiej, po cztery z diecezji warszawsko-praskiej, opolskiej i archidiecezji warszawskiej oraz trzy z diecezji bielsko-żywieckiej.
Polscy biskupi w krajach misyjnych
W szeregach polskich misjonarzy jest 24 biskupów: 11 w Ameryce Łacińskiej i na Karaibach, w Afryce i na Madagaskarze – 6, w Azji – 2, w Oceanii – 3, w Ameryce Północnej – 2.
Polscy kapłani i zakonnicy na Wschodzie
Niezależnie od misjonarzy w tradycyjnych krajach misyjnych „ad gentes”, wielu kapłanów i sióstr zakonnych pełni posługę w krajach byłego Związku Radzieckiego, pomagając tam w pracy duszpasterskiej i charytatywnej. Obecnie na terenach b. ZSRR pracuje 197 księży diecezjalnych z Polski, 367 kapłanów zakonnych, 37 braci i 213 sióstr. W Rosji pracuje 64 kapłanów zakonnych oraz 7 braci, 27 księży diecezjalnych oraz 50 sióstr. Na Białorusi 67 kapłanów zakonnych i 3 braci, 22 księży diecezjalnych oraz 38 sióstr. W Estonii 1 kapłan zakonny oraz 4 diecezjalnych. W Gruzji 5 kapłanów zakonnych i 3 diecezjalnych oraz 2 siostry. Na Krymie 2 kapłanów zakonnych. Na Litwie 17 kapłanów zakonnych i 1 brat, 3 księży diecezjalnych oraz 5 sióstr. Na Łotwie 12 kapłanów zakonnych i 3 diecezjalnych oraz 6 sióstr. W Mołdawii 4 kapłanów zakonnych i 1 brat, 3 księży diecezjalnych i 3 siostry. Na Ukrainie 170 kapłanów zakonnych i 21 braci, 102 księży diecezjalnych i 89 sióstr. W Kazachstanie 15 kapłanów zakonnych i 30 diecezjalnych oraz 12 sióstr. W Kirgizji 2 kapłanów zakonnych i brat. W Turkmenistanie 2 kapłanów zakonnych. W Uzbekistanie 6 kapłanów zakonnych i 3 braci oraz 2 siostry zakonne.
dane z Katolickiej Agencji Informacyjnej
***************************************************************************
22 stycznia
KSIĘŻA PALLOTYNI OBCHODZĄ UROCZYSTOŚĆ
Świętego Vincentego Pallottiego
założyciela
STOWARZYSZENIA APOSTOLSTWA KATOLICKIEGO
Zakon Jezuitów otrzymał od swojego Założyciela motto:
DLA WIĘKSZEJ CHWAŁY BOGA – AD MAIOREM DEI GLORIAM
Założyciel Księży Pallotynów swoim duchowym synom przekazał 4 hasła:
DLA NIESKOŃCZONEJ CHWAŁY BOGA – AD INFINITAM DEI GLORIAM
DLA ZBAWIENIA DUSZ – AD SALVANDAS ANIMAS
DLA ZNISZCZENIA GRZECHU – AD DESTRUENDUM PECATUM
PAX CHRISTI – POKÓJ CHRYSTUSOWY
**********
WINCENTY PALLOTTI – ŚWIĘTY NA CZASIE
Żył w Rzymie w pierwszej połowie XIX wieku. Był zwyczajnym, pełnym gorliwości apostolskiej kapłanem, mężem wielkich pragnień i mistykiem zatopionym w Bogu. Stał się inspiratorem wielu dziejowych poczynań. Jego dążenie do ożywiania wiary i rozpalania miłości wśród członków Ludu Bożego przyjęło konkretną formę w Zjednoczeniu Apostolstwa Katolickiego, które powołał do życia w 1835 roku.
Wincenty Pallotti pozostaje nie tylko wielkim Świętym, ale „świętym na czasie”, gdyż pragnienia jego stały się dziś bardziej zrozumiałe, a jego świętość bardziej pociągająca i godna naśladowania niż przed laty.
Epoka
Koniec XVIII wieku, czas rewolucji francuskiej, epoka napoleońska, Wiosna Ludów, zjednoczenie Włoch… Trudny czas dla Kościoła. Zewnętrzne warunki nie są sprzyjające, a i wewnątrz Kościół nie jest już tak dynamiczny, jak po okresie odnowy potrydenckiej. Papieże są ludźmi godnymi, ale niezbyt wielkiego formatu. Na terenach misyjnych również nie ma wielkich postępów. Ogół wydarzeń wpływa niekorzystnie na życie religijne zwykłego człowieka. W takich warunkach życia społecznego i religijnego, 21 kwietnia 1795 roku, przy via del Pellegrino 130 w Rzymie, przychodzi na świat Wincenty Pallotti. Był on trzecim z dziesięciorga dzieci Piotra Pawła Pallottiego i Marii Magdaleny De Rossi.
Rodzice
Rodzice Wincentego są uczciwymi i szanowanymi ludźmi. W domu i wśród znajomych tworzą ciepły rodzinny klimat. Wincenty mówi o nich: Bóg dał mi świętych rodziców. Jego ojciec prowadzi cztery sklepy w Wiecznym Mieście. Matka zajmuje się domem i dziećmi. Strzeże je przed zgubnymi wpływami świata, uczy czynów chrześcijańskiego miłosierdzia. Jest niezwykle bohaterska. W ostatnich miesiącach swego życia z wielką wdzięcznością, jak to mówi: za Boże nawiedzenie, znosi ciężką chorobę.
Szkoła
W czasach, gdy szkoła nie była obowiązkowa, o wykształcenie dzieci zabiegali rodzice i to oni decydowali o tym, czy posyłać je do szkoły, czy też nie. Pallotti miał to szczęście, iż rodzice zadbali o jego edukację i wykształcenie religijne, posyłając go od 1801 roku do pobliskiej szkoły powszechnej przy via Cappellari. W tym samym roku, zgodnie panującymi zwyczajami, Wincenty przystępuje do pierwszej spowiedzi i do sakramentu bierzmowania. Mając zaś 10 lat, w 1805 roku, w sposób wyjątkowo uroczysty przyjmuje Komunię Świętą. W tym czasie przenosi się również do szkoły ojców pijarów, którą ukończył dzięki solidnej pracy i modlitwie, pozwalającej przezwyciężyć nawet kłopoty z łaciną.
Dzieciństwo
W dzieciństwie Wincenty odznaczał się wielką pobożnością. Posiada on szczególny dar modlitwy — można go było często spotkać klęczącego przed Najświętszym Sakramentem. Modli się z własnej potrzeby serca. Od wczesnych lat posługuje przy ołtarzu jako ministrant. Bardzo kocha wszystkich ludzi. Często sprzedaje zdobyte za pracowitość w szkole nagrody, aby pieniądze oddać potrzebującym. Z otrzymywania nagród nigdy się nie pyszni -wszystko przypisuje Bogu. Bez większych trudności podejmuje posty, co niekiedy niepokoi jego rodziców. Jest bardzo uczynny. Matka jego wyznaje: Nigdy nie zrobił mi przykrości.
Kapłaństwo
W 1807 roku rozpoczyna naukę w słynnym Kolegium Rzymskim, założonym przez św. Ignacego Loyolę, i w tym czasie rodzą się w jego głowie poważne myśli o kapłaństwie. Pallotti chce zostać kapucynem, ale z powodu wątłego zdrowia nie może zrealizować swego marzenia. Postanawia zostać kapłanem diecezjalnym. W 1811 roku przyjmuje tonsurę i w ten sposób wchodzi w szeregi stanu duchownego. Kontynuuje swoją naukę na uniwersytecie La Sapienza, gdzie zdobywa podwójny doktorat — z filozofii i teologii. Dnia 16 maja 1818 roku w Bazylice św. Jana na Lateranie otrzymuje święcenia kapłańskie. Dzień ten przeżył bardzo głęboko, o czym świadczą słowa zapisane w dzienniczku duchowym: Nieskończona dobroć naszego więcej niż Najdroższego Boga raczyła w sposób godny podziwu wynieść mnie do najszczytniejszego kapłaństwa.
Aktywne życie
Od 1819 roku ks. Wincenty Pallotti rozpoczyna pracę jako profesor teologii dogmatycznej i scholastycznej na uniwersytecie La Sapienza i kontynuuje ją przez 10 lat. W tym czasie zakłada szkoły wieczorowe dla młodzieży, zaczyna być znany jako gorliwy kaznodzieja, rekolekcjonista, spowiednik i kierownik duchowy. Bardzo szybko utożsamia się z jego osobą określenie: „apostoł Rzymu”. Głosi kazania nawet na placach Wiecznego Miasta. Jego słuchaczami są przypadkowi przechodnie, którzy zatrzymują się z ciekawości. Łatwo zdobywa serca słuchaczy. Trafia do nich przez swoją prostotę, żarliwość i zapał. Jest zawsze starannie przygotowany, promieniuje świętością. Ulubionym tematem jego rozważań jest Boże Miłosierdzie. Grzesznicy kruszą się pod wpływem jego słów, ożywia się wiara. Rekolekcje głosi do wszystkich: do notabli rzymskich, ludzi prostych, inteligencji, młodzieży. Jest cenionym spowiednikiem. Spowiada każdego, kto go o to prosi (w tym także kardynałów i papieży). Wiele czasu poświęca rzymskim seminarzystom, studiującym teologię i filozofię. Przez 13 lat jest ojcem duchownym Rzymskiego Seminarium. Pallotti wie, jak niezmierny wpływ na rozwój życia religijnego wywiera osobista świętość kapłanów.
Dzieło życia – Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego
Już po święceniach kapłańskich ks. Pallotti bardzo pragnie nieść wszechstronną pomoc Kościołowi w ożywianiu wiary. Wie, że samo duchowieństwo nie podoła. Trzeba zjednoczyć ludzkie siły w ewangelizacji świata. Trzeba pozyskać dla potrzeb Kościoła wszystkich katolików świeckich i pogan. Dnia 9 stycznia 1835 roku ks. Pallotti otrzymuje od Boga natchnienie, które go doprowadzi do założenia Zjednoczenia Apostolstwa Katolickiego (ZAK, UAC – Unione dell’Apostolato Cattolico). Trzy miesiące później, 4 kwietnia 1835 roku, powołuje do życia dzieło Apostolstwa Katolickiego, gromadząc księży i świeckich osób z zadaniem wciągania jak największej liczby innych w szerzenie i koordynowanie duchowej i materialnej pomocy dla bliźnich.
Pierwszymi członkami ZAK są zarówno osoby duchowne, jak i świeckie. Łączy ich mocne zaangażowanie w życie Kościoła. Podobnie jak Pallotti dostrzegają oni rozmaite potrzeby wspólnoty Kościoła i chcą im wyjść naprzeciw. Są to przedstawiciele rożnych zakonów (m.in. karmelici, kapucyni, bazylianie, dominikanie, minimici, teatyni, trynitarze, barnabici…), profesorowie znaczących uczelni rzymskich, a także zwyczajni ludzie, jak np. kupiec Jakub Salvati czy Elżbieta Sanna.
Dnia 29 maja 1835 roku Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego zostaje zatwierdzone dla diecezji rzymskiej przez Stolicę Apostolską. W grudniu 1835 roku Wincenty Pallotti zostaje rektorem kościoła Santo Spirito dei Napoletani w Rzymie. Sława Wincentego Pallottiego i jego współtowarzyszy tak wzrosła, że władze kościelne w 1846 roku zaproponowały mu jako miejsce zamieszkania kościół SS. [Santissimo] Salvatore in Onda wraz z przylegającym klasztorem, który do dziś jest główną siedzibą pallotynów. W tym czasie staje się spowiednikiem w wielu domach zakonnych, seminariach, szpitalach i więzieniach. Zakłada także Dom Miłosierdzia dla osieroconych po epidemii cholery dziewcząt. Wszystkich tych dzieł Twojej miłości i miłosierdzia — modli się Pallotti — dokonujesz, Boże mój, stale, w dzień czy w nocy, czy ja czuwam, czy śpię, czy myślę o Tobie, czy też nie myślę.
Dnia 6 stycznia 1836 roku świeżo założone Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego obchodzi po raz pierwszy oktawę Objawienia Pańskiego. Obchody zmierzają do tego, by ożywiać wiarę, rozpalać miłość i jednoczyć wysiłki wśród ludzi wierzących, wspomagając w ten sposób misyjną działalność Kościoła.
Śmierć
W czasie oktawy Epifanii 1850 roku Wincenty Pallotti, spowiadając, zarzucił własny płaszcz na ramiona biedaka, który drżał z zimna u stóp jego konfesjonału. Sam przeziębił się. Ostre zapalenie płuc spowodowało śmierć. Zmarł 22 stycznia 1850 roku, w wieku 55 lat. Na łożu śmierci wyznał swym nielicznym towarzyszom:
Wspólnota będzie się rozwijać, a Bóg będzie jej błogosławił. Przekonacie się. Mówię to wam nie dlatego, że ufam, ale dlatego, że jestem pewien.
Dzieło Apostolstwa Katolickiego umocniło się i rozwinęło dopiero w XX wieku, stając się skutecznym narzędziem ewangelizacji o zasięgu światowym. Papież Pius XI dostrzegł wielkie znaczenie myśli Wincentego Pallottiego i wyraźnie to ukazał. Papież Pius XII nadał istniejącej w ramach dzieła wspólnocie księży i braci nazwę: Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego. W roku 1950, dokładnie sto lat po śmierci, Wincenty Pallotti został zaliczony w poczet błogosławionych.
Sobór Watykański II potwierdził główne jego myśli dotyczące apostolstwa powszechnego, czego wyrazem stała się kanonizacja Wincentego Pallottiego, której dokonał 20 stycznia 1963 roku błogosławiony obecnie papież Jan XXIII. To wydarzenie było czymś więcej aniżeli tylko wyróżnieniem czy uznaniem dla Wincentego Pallottiego. Był to znak i program samego Kościoła. Było to urzeczywistnienie jego myśli i idei dzisiaj. W związku z tym papież Paweł VI mógł zdecydowanie powiedzieć:
Wincenty Pallotti był zwiastunem przyszłości… Prawie o sto lat uprzedził on odkrycie następującego faktu: W świecie ludzi świeckich, do tego czasu biernym, ospałym, lękliwym i niezdolnym do wypowiadania się, istnieje wielka energia służenia dobru. Święty zapukał do sumienia świeckich, jak puka się do drzwi” (Homilia w katedrze we Frascati, 1 września 1963 roku).
********************
ŻYĆ W DUCHU ŚWIĘTEGO WINCENTEGO PALLOTTIEGO
Od ponad 8 lat fascynowała mnie duchowość świętego Wincentego Pallottiego. Człowieka pokornego, człowieka miłosiernego, Apostoła XIX wieku. Przez lata również zastanawiałem się nad zagadnieniami zaufania i nieskończoności jakie często cytował w swoich dziełach wspomniany święty.
Kiedy jeszcze studiowałem na wykładach jeden z moich profesorów na pytanie: co trzeba zrobić aby być świętym? Odpowiedział: trzeba być po prostu człowiekiem. Zwykłym człowiekiem, nie pędzącym za nienawiścią, za bogactwami, zazdrością. Trzeba być człowiekiem zwyczajnym, prostym (nie prostackim) który umie rozmawiać z innymi ludźmi i z Bogiem. Umieć rozmawiać z człowiekiem znaczy umieć rozmawiać z Bogiem, bo nie można kochać Boga jeżeli nie kocha się człowieka. Nie można rozmawiać przyjaźnie z Bogiem nienawidząc innych. W człowieku, w jego gestach, słowach można zobaczyć miłość Boga, ale można i również innym ją ukazać. I tak sobie myślę, że św. Wincenty Pallotti doskonale potrafił ukazać miłość Boga widząc w drugim człowieku Jego obraz. Zaufać Bogu być może oznacza coś innego niż zaufać człowiekowi. Człowieka mamy na co dzień, możemy go zawsze skontrolować, możemy wiedzieć czy mówi prawdę, czy jest wiarygodny, możemy mieć nad nim kontrolę, a Bóg? Nie znamy Jego planów, nie wiemy co zamierza i czasami wydaje nam się bardzo daleki.
Nieskończoność, być w nieskończonym kontakcie z Bogiem, nieskończenie mu zaufać, nieskończenie poddać się Jego woli i zdać się na Jego zbawcze posłannictwo. Czasami było bardzo trudno mi w to było uwierzyć, do tego się przekonać. Wydaje mi się, że najtrudniej jest pokonać barierę zaufania, zawierzenia. Niczym Abraham wyruszyć ze swojego domu by iść w nieznane, niczym Mojżesz stawać w obronie kogoś kto wcale nie chce być bronionym, jak buntujący się lud na pustyni, niczym ślepiec z Ewangelii pomimo sprzeciwu zgromadzonych „dopchać się” za wszelką cenę do upragnionego celu — do Chrystusa. Być może ktoś powie, ładna, bardzo ładna teoria, ale daleko jej jeszcze do praktyki. W XXI wieku rządzonym przez pieniądz, politykę trudno jest mówić o zaufaniu do człowieka, łatwiej jest mówić o „plecach” dzięki którym można się dostać do pracy, na studia, na wysokie stanowiska. Ciężej się mówi o zaufaniu do człowieka, a jeszcze ciężej o zaufaniu do Boga, gdy liberalizm stara się nam ukazać bezsens wiary, a ludzkość pyta: Gdzie jest Bóg? Czy naprawdę jest On wszechmogący?
Nieskończenie zaufać Bogu, stanąć ponad systemami społecznymi, uwierzyć, że nad wszystkim co nam się w życiu przytrafia czuwa Bóg. Chroni nas i nigdy nie chce dla nas źle. Żyć wiarą i uwierzyć w życie, zaufać nieskończenie, że ostatnie słowo zawsze należy do Boga, a nie do człowieka. To brzmi jak prawdziwy sprawdzian z naszej wiary. Bo życie jest sprawdzianem z rozumienia Bożej miłości.
W ubiegłym roku w Zurychu, Lozannie i wielu innych miastach odbyła się największa wystawa Techniki XX i XXI wieku — „Expo 2002”. Kolorowe afisze, reklamy telewizyjne. Tłumy Szwajcarów wyruszały by ujrzeć „cuda techniki”. W każdym sklepie można było usłyszeć pytanie: Czy widziałeś już EXPO 2002? Kiedyś na jednym z kazań powiedziałem, że zachwycamy się cudami techniki, a tymczasem nie zastanawiamy się nad sferą duchową. EXPO 2002 nie było niczym innym jak tylko Wieżą Babel XXI wieku krzyczącą na cały kraj: „patrzcie co jesteśmy w stanie uczynić!!!” My ludzie, zawładnęliśmy techniką, pieniądzem, możliwościami. Być może dzięki temu niektórzy chcą stać się równymi Bogu. A tymczasem? Kiedy pojawia się jakaś choroba, np. rak, czy też gdy nadchodzi śmierć zdajemy sobie sprawę, że ani pieniądze, ani technika nie są w stanie nam pomóc. Coś co może nas trzymać przy życiu nie może zostać ujęte w kryteriach materialnych. Wiary i zaufania nie da się kupić, nie da się ich wyprodukować. Są one owocem miłości. I tak sobie myślę, że źródłem nieskończoności jest również miłość, czyli sam Bóg, jako nieskończona miłość. Myślę, że słowa Wincentego były aktualne zarówno w XIX wieku , ale są jeszcze bardziej „na czasie” w 200 lat później:
Szukaj Boga A znajdziesz Go Szukaj Boga We wszystkich dziełach A znajdziesz Go w nich. Szukaj go zawsze A zawsze Go znajdziesz
Gdy znajdziemy w naszym życiu Boga, prawdziwie Go spotkamy, myślę, że wówczas odkryjemy tajemnicę nieskończoności i zaufania. Odkrywając te tajemnice poznajemy tym samym Boga, jego miłość i troskę, jaką nas otacza każdego dnia. Tajemnica nieskończoności, jest tajemnicą Boga, bo On jest nieskończony, On jest Bogiem Nieskończonej Miłości.
Artur Marek Wójtowicz/Opoka.pl
*****************************
Wezwania do św. Wincentego Pallottiego za wszystkich chrześcijan
P. Święty Wincenty, módl się za nami u Boga.
W. Święty Wincenty, módl się za nami u Boga.
— Aby wszyscy chrześcijanie opowiedzieli się w pełni za Chrystusem i żyli w zjednoczeniu z Nim,
— Aby wszyscy chrześcijanie rozpoznali swoje powołanie apostolskie i zdecydowanie je urzeczywistniali,
— Aby wszyscy chrześcijanie: świeccy i duchowni, mężczyźni i kobiety pozwolili Duchowi Świętemu przemieniać ich życie,
— Aby wszyscy przynależący do Kościoła Chrystusowego przyczyniali się do jego odnowy w świecie,
— Aby wszyscy chrześcijanie: kobiety i mężczyźni, duchowni i świeccy zrozumieli swoje szczególne powołanie i wzajemnie sobie pomagali w jego realizacji,
— Aby wszyscy chrześcijanie ze przykładem Maryi, Królowej Apostołów, byli wierni powołaniu apostolskiemu na co dzień,
— Aby wszyscy chrześcijanie wychodzili z sercem do biednych i umieli się z nimi dzielić tym, co posiadają,
— Aby wszyscy chrześcijanie umieli rozpoznawać działanie Ducha Świętego w znakach czasu,
P. Święty Wincenty Pallotti, Twoja wiara była silna, a miłość do Boga i do ludzi wielka. Ty dałeś nam przykład życia apostolskiego. Wstawiaj się za nami u Boga w Trójcy Jedynego, abyśmy również i my byli mocni w wierze i stali się prawdziwymi apostołami Jezusa Chrystusa.
W. Amen.
Wincenty Pallotti urodził się 21 kwietnia 1795 r. i pracował przez całe życie w Rzymie. Matka Wincentego, Magdalena de Rossi, była pobożną tercjarką franciszkańską, a ojciec, Piotr Pallotti – zamożnym kupcem i żarliwym miłośnikiem różańca; po latach Wincenty dziękował Bogu za “świętych rodziców”. Został ochrzczony następnego dnia po narodzeniu. Otrzymał wówczas imiona: Wincenty, Alojzy, Franciszek. Był trzecim z dziesięciorga dzieci. Po ukończeniu szkoły podstawowej i gimnazjalnej Wincenty zapisał się na studia filozoficzne, a potem teologiczne na papieskim uniwersytecie “Sapienza”, które uwieńczył podwójnym doktoratem. W czasie studiów zapoznał się ze św. Kasprem del Bufalo (+ 1837). Święcenia kapłańskie otrzymał w Rzymie 16 maja 1818 roku. Jako doktor filozofii i teologii, a także magister filologii greckiej, w latach 1819-1829 wykładał na uniwersytecie. W latach 1827-1840 był ojcem duchownym w wyższym seminarium rzymskim. Przez pewien czas pełnił funkcję duszpasterza wojskowego w państwie kościelnym (1842). Tworzył szkoły wieczorowe, stowarzyszenia cechowe dla robotników, sierocińce i ochronki dla dziewcząt. 4 kwietnia 1835 roku założył Zjednoczenie Apostolstwa Katolickiego, charakteryzujące się nowatorskim programem duszpasterskim, który opiera się na współpracy świeckich i duchownych. Na czele Zjednoczenia miała stać nowa rodzina zakonna, Stowarzyszenie Apostolstwa Katolickiego (SAC), która miała spełniać zadanie animatora wszystkich dzieł katolickiego apostolatu. Nową rodzinę zakonną związał jedynie przyrzeczeniem i profesją. Do dziś centralną część tego dzieła stanowią księża i bracia pallotyni oraz siostry pallotynki. Pallotyni zatwierdzeni zostali przez Stolicę Apostolską w roku 1904. Na ziemiach polskich pallotyni pojawili się w 1907 roku, już trzy lata po zatwierdzeniu Stowarzyszenia. Jeszcze za swojego życia Wincenty Pallotti otrzymał zaszczytny tytuł “apostoła Rzymu” i “drugiego św. Filipa Nereusza”. Nazywa się go również prekursorem Akcji Katolickiej, która swoje apogeum osiągnęła za rządów papieża Piusa XI (1922-1939). Święty może być uważany także za ojca współczesnego ruchu ekumenicznego – zapoczątkował Oktawę Modlitw o jedność po uroczystości Objawienia Pańskiego (obecnie jest ona obchodzona w dniach 18-25 stycznia). Pozostawił po sobie wiele pism. Zmarł 22 stycznia 1850 r. z powodu choroby, której nabawił się spowiadając w zimnym kościele, oddawszy swój płaszcz żebrakowi. Chociaż jego proces beatyfikacyjny rozpoczął się bardzo wcześnie, bo w dwa lata po jego śmierci, trwał długo właśnie z powodu rozległej działalności, jaką sługa Boży prowadził. Błogosławionym ogłosił Wincentego papież Pius XII 22 stycznia 1950 r. (dokładnie w setną rocznicę śmierci Wincentego), a do chwały świętych wyniósł go 20 stycznia 1963 r. Jan XXIII. |
Kościół nie tylko w miesiącu listopadzie pamięta o wszystkich zmarłych, ale w każdej Mszy św. poleca ich Bożemu miłosierdziu.
Bardzo zachęcam do modlitewnej pamięci, szczególnie za tych, z którymi jeszcze nie tak dawno razem pielgrzymowaliśmy na tym padole śmierci.
Modlitwy za zmarłych
***
Niedziela
Panie, Boże Wszechmogący, błagam Cię przez Najdroższą Krew, którą Twój Boski Syn, Jezus Chrystus, wylał za nas w Ogrójcu, racz wybawić dusze z czyśćca, a szczególnie tę, która jest najbardziej ze wszystkich opuszczona. Przyjmij ją do Twojej chwały, gdzie będzie mogła wielbić Cię i chwalić na wieki. Amen.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Poniedziałek
Panie, Boże Wszechmogący, błagam Cię przez Najdroższą Krew, którą Boski Twój Syn, Jezus Chrystus, wylał za nas podczas okrutnego biczowania, racz wybawić dusze z czyśćca, a szczególnie tę, która jest już najbliższa wejścia do Twojej chwały, aby jak najprędzej mogła Cię wielbić i błogosławić na wieki. Amen.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Wtorek
Panie, Boże Wszechmogący, błagam Cię przez Najdroższą Krew, którą Boski Twój Syn, Jezus Chrystus, wylał za nas podczas bolesnego ukoronowania cierniem, racz wybawić dusze z czyśćca, a szczególnie tę, która najbardziej potrzebuje naszych modlitw, aby jak najprędzej mogła być uwolniona i mogła wielbić Twój Majestat i błogosławić Cię na wieki. Amen.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Środa
Panie, Boże Wszechmogący, błagam Cię przez Najdroższą Krew Syna Twego Jezusa Chrystusa, naszego Zbawiciela, którą wylał na ulicach Jerozolimy dźwigając krzyż na swych świętych ramionach, racz wybawić dusze z czyśćca, a szczególnie tę, która w Twych oczach jest najbogatsza w zasługi, aby, przybywszy jak najprędzej do nieba, mogła w chwale, do której jest przeznaczona, głosić Twoją chwałę i błogosławić Cię na wieki. Amen.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Czwartek
Panie, Boże Wszechmogący, błagam Cię przez Najświętsze Ciało i Krew Twego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa, które w noc przed męką dał jako pokarm i napój swym umiłowanym Apostołom i przekazał Kościołowi świętemu na wieczną Ofiarę i życiodajny Pokarm dla wiernych, racz wybawić dusze z czyśćca, a szczególnie tę, która miała największe nabożeństwo do tej Tajemnicy Miłości, by mogła chwalić Cię razem z Twoim Synem i Duchem Świętym w chwale Twojej na wieki. Amen.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Piątek
Panie, Boże Wszechmogący, błagam Cię przez Najdroższą Krew Twego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa, którą obficie wylał na krzyżu, najbardziej ze swych świętych rąk i stóp, racz wybawić dusze z czyśćca, a szczególnie tę, za którą jestem najbardziej obowiązany się modlić, abym nie był przyczyną powstrzymującą Cię od przyjęcia jej do Twej chwały. Wprowadź ją jak najprędzej do niebieskich radości, gdzie z Aniołami będzie Cię wielbić i błogosławić na wieki. Amen.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Sobota
Panie, Boże Wszechmogący, błagam Cię przez Najdroższą Krew, która obficie wytrysnęła z boku Twego Boskiego Syna, Jezusa Chrystusa, w obecności Jego Niepokalanej Matki, co sprawiło Jej wielki ból, racz wybawić dusze z czyśćca, a szczególnie tę, która najbardziej czciła Niepokalaną Dziewicą Maryję, aby mogła jak najprędzej wejść do Twojej chwały i wielbić Cię razem z Nią przez wszystkie wieki. Amen.
Ojcze nasz…
Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek…
Modlitwy za zmarłych:
Panie, Boże Wszechmogący, ufając Twemu wielkiemu Miłosierdziu zanoszę do Ciebie moją pokorną modlitwę: wyzwól duszę Twego sługi (Twojej służebnicy) od wszystkich grzechów i kar za nie. Niech święci Aniołowie jak najprędzej zaprowadzą ją z ciemności do wiekuistego światła, z karania do wiecznych radości. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Panie, nakłoń Twego ucha ku naszym prośbom, gdy w pokorze błagamy Twego miłosierdzia; przyjmij duszę sługi Twego N., której kazałeś opuścić tę ziemię, do krainy światła i pokoju i przyłącz ją do grona Twych wybranych. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Boże, Ty nam nakazałeś miłować wszystkich ludzi jak braci i siostry, także tych, których śmierć zabrała z tej ziemi. Wszyscy bowiem żyjemy w Tobie, wszyscy zjednoczymy się z Tobą w jednej wierze i miłości. Dopomóż nam, miłosierny Boże, zawsze dążyć ku temu zjednoczeniu, z miłością pomagając naszym żyjącym braciom i siostrom radą i dobrym przykładem, a zmarłym modlitwą i zasługami płynącymi z naszych dobrych uczynków. Racz przyjąć tę modlitwę, a przez nieskończone Miłosierdzie Twoje, przez Mękę i Śmierć Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, naszego Zbawiciela i Odkupiciela, zmiłuj się nad duszami zatrzymanymi w czyśćcu, które muszą odpokutować za swoje grzechy, zanim wejdą do Twojej chwały. Ześlij im Ducha Twego, Pocieszyciela, aby je oświecił światłem i Twoją łaską oraz umacniał w nadziei Twego Miłosierdzia. Racz je wprowadzić do Królestwa Twojej chwały za przyczyną Najświętszej Maryi Panny i wszystkich Twoich świętych, jak również przez modlitwy Twego świętego Kościoła i nas wszystkich, niegodnych sług Twoich, którzy błagamy dla nich o Twe zmiłowanie. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
O Boże mój, miłuję Cię nade wszystko dla Twej nieskończonej dobroci i żałuję z całego serca, że Ciebie, moje Dobro Najwyższe, tak wiele razy obraziłem. Udziel mi swej łaski, abym wytrwał w dobrym i nie powracał już do dawnych moich grzechów. Zmiłuj się nade mną, a także nad duszami cierpiącymi w czyśćcu, które miłują Cię z całego serca i ze wszystkich swoich sił. Wysłuchaj błagania, jakie zanoszę za nimi i udziel mi łaski, o którą proszę przez ich wstawiennictwo. Miej litość nade mną i nad biednymi duszami w czyśćcu. O Maryjo, Matko dusz w czyśćcu cierpiących, uproś im jak najszybsze uwolnienie z czyśćca i wieczny odpoczynek w niebie. Amen.
Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci.
Niech odpoczywają w pokoju. Amen.
Modlitwa za zmarłych rodziców:
Boże, Tyś nam przykazał czcić ojca i matkę, zmiłuj się łaskawie nad duszami moich rodziców i odpuść im grzechy; pozwól mi oglądać ich w radości Twej wiekuistej światłości. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen.
Modlitwa za poległych żołnierzy:
Panie, Boże Wszechmogący, polecam Twemu miłosierdziu dusze naszych poległych żołnierzy, którzy oddali swe życie w obronie drogiej Ojczyzny i przelali swoją krew w obronie nie tylko naszego kraju, ale i Wiary świętej. O Boże, niech to ich męczeństwo poniesione w obronie Wiary i Ojczyzny uwolni ich dusze z czyśćca i wyjedna wieczną nagrodę w niebie. Błagam Cię o to przez Mękę i Śmierć naszego Zbawiciela, przez Jego Najświętsze Serce, przez przyczynę i zasługi Jego Niepokalanej Matki oraz świętych Patronów i Patronek naszego Narodu. Amen.
Modlitwy do Matki Bożej za dusze w czyśćcu:
Najświętsza Panno Nieustającej Pomocy, Matko litościwa, racz spojrzeć na biedne dusze, które sprawiedliwość Boża zatrzymuje w płomieniach czyśćcowych. Są one drogie dla Twego Boskiego Syna, gdyż zawsze Go kochały i teraz gorąco pragną być blisko Niego, lecz nie mogą zerwać swych więzów, które je trzymają w palącym ogniu czyśćca. Niech się wzruszy Twe serce, Matko litościwa. Pośpiesz z pociechą dla tych dusz, które Cię zawsze kochały i teraz ślą do Ciebie swe westchnienia. Wszak są to Twoje dzieci, bądź więc im pomocą, nawiedzaj je, osładzaj ich męki, skróć ich cierpienia i nie zwlekaj z ich wybawieniem. Amen.
O Maryjo, swym litościwym sercem obejmij dusze zamknięte w ciemnych więzieniach pokuty, a nie mających na ziemi nikogo, kto by o nich pamiętał. Najlepsza Matko, wejrzyj swym miłosiernym wzrokiem na te dusze opuszczone, przyjdź im ze skuteczną pomocą wśród opuszczenia, w jakim pozostają i pobudź serca wielu wiernych do modlitwy za nie. O Matko Nieustającej Pomocy, zlituj się nad duszami opuszczonymi w czyśćcu!
O Niepokalana Maryjo, Matko Miłosierdzia, która widziałaś święte Ciało ukochanego Syna Twojego wiszące na krzyżu, patrzyłaś na ziemię przesiąkniętą Jego Krwią i byłaś obecna przy Jego okrutnej śmierci. Polecam Ci, Matko Najświętsza, dusze cierpiące w czyśćcu i błagam, racz wejrzeć na nie okiem swego miłosierdzia i wyjednaj im wybawienie z mąk. Dla wyproszenia Twej łaski, o Matko Niepokalana, przebaczam szczerze i serdecznie tym wszystkim, którzy mnie obrazili i przez Twoje wstawiennictwo proszę Jezusa o udzielenie im wszelkiego dobra, łaski i błogosławieństwa w zamian za zło, które mi wyrządzili lub którego mi życzyli. Przez Twoje ręce, o Panno Święta, ofiaruję Bogu ten akt miłości dla uproszenia miłosierdzia dla dusz, które poddane są oczyszczeniu. Amen.
Modlitwa św. Gertrudy za zmarłych:
Boże miłosierny, z tronu Twojej chwały wejrzyj na biedne dusze w czyśćcu cierpiące. Wejrzyj na ich karanie i męki, jakie ponoszą, na łzy, które przed Tobą wylewają. Usłysz ich błagania i jęki, którymi wołają do Ciebie o miłosierdzie. Zmiłuj się nad nimi i odpuść im grzechy. Wspomnij, najłaskawszy Ojcze, na Mękę, którą Twój Syn podjął dla nich. Wspomnij na Krew Przenajświętszą, którą za nich wylał. Wspomnij na gorzką śmierć Jego, którą dla nich podjął i zmiłuj się nad nimi. Za wszystkie ich przewinienia, których się kiedykolwiek dopuściły, ofiaruję Ci przenajświętsze życie i wszystkie czyny Twego najmilszego Syna. Za zaniedbania popełnione w Twojej świętej służbie ofiaruję Ci Jego gorące pragnienia. Za opuszczenie dobrych i zbawiennych spraw ofiaruję Ci nieskończone zasługi Twego Syna. Za wszystkie krzywdy, jakich od nich doznałeś, ofiaruję Ci wszystko, co Ci kiedykolwiek miłego świadczyły. Na koniec za wszystkie męki, które słusznie muszą cierpieć, ofiaruję Ci wszystkie pokuty, posty, czuwania, modlitwy, prace, boleści, Krew i Rany, mękę i Śmierć niewinną, którą z najgorętszej miłości cierpiał za nas najmilszy Twój Syn. Błagam Cię, abyś raczył przyjąć te ukochane dusze do rajskiej szczęśliwości, aby Cię tam wielbiły na wieki. Amen.
Modlitwa św. Gertrudy do dusz czyśćcowych:
Niech Jezus Chrystus, dla nas ukrzyżowany, zmiłuje się nad wami, dusze bolejące; niech swoją Krwią zagasi pożerające was płomienie. Polecam was tej niepojętej miłości, która Syna Bożego sprowadziła z nieba na ziemię i wydała na okrutną śmierć. Niech się ulituje nad wami, jak okazał swe miłosierdzie dla wszystkich grzeszników, umierając na krzyżu. Jako zadośćuczynienie za wasze winy ofiaruję tę synowską miłość, jaką Jezus w swym Bóstwie kochał swego Przedwiecznego Ojca, a w Najświętszym Człowieczeństwie najmilszą swoją Matkę. Amen.
Krótka koronka za dusze zmarłych:
W imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. Amen.
Na trzech początkowych paciorkach mówimy:
Boże mój, wierzę w Ciebie, boś jest prawdą nieomylną.
Mam nadzieję w Tobie, boś jest nieskończenie dobry.
Kocham Cię, Panie, boś jest godzien nieskończonej miłości.
Na małych paciorkach 10 razy:
Słodkie Serce Maryi, bądź moim zbawieniem.
Zakończyć znakiem krzyża i modlitwą:
Boże mój, przez Najsłodsze Serce Maryi ofiaruję Ci tę modlitwę i proszę, abyś ją przyjął za dusze w czyśćcu cierpiące (albo: za duszę nieznaną).
listopadowy numer Tygodnika NIEDZIELA
************************************************************************
Czy Pismo Święte mówi coś o czyśćcu?
***
Mam w pracy kolegę, który jest chrześcijaninem ewangelikalnym. Twierdzi, że wiara w czyściec nie ma umocowania w Biblii. Co powinienem mu odpowiedzieć?
Po opublikowaniu artykułu Czyściec – trzy mało znane fakty. Zobacz, co dzieje się z duszami po śmierci wielu naszych Czytelników zadawało podobne jak w tytule pytanie: A gdzie w Piśmie Świętym jest mowa o czyśćcu? Oto odpowiedź Johna Martignoni, znanego w USA biblisty i apologety.
Kara za grzech
2 Sm 12,13-18: „Dawid rzekł do Natana: »Zgrzeszyłem przeciw Panu«. Natan mu odpowiedział: »Wobec tego Pan odpuszcza ci twój grzech. Nie umrzesz. Ponieważ jednak, czyniąc tak, wzgardziłeś Panem, dziecko, które ci się urodzi, z pewnością umrze!« Pan zesłał ciężką chorobę na dziecko, które urodziła Dawidowi była żona Uriasza… Po upływie tygodnia dziecko umarło”.
Katolicka zasada biblijna nr 1:
za grzech jest kara, nawet po otrzymaniu przebaczenia.
Nic nieczystego nie wejdzie do nieba
Ap 21,27: „Nie wejdzie zaś do niego nic nieczystego…” Do Nowego Jeruzalem – czyli do nieba.
Mt 5,48: „Bądźcie więc tak doskonali, jak doskonały jest wasz Ojciec Niebieski”.
Katolicka zasada biblijna nr 2:
nic nieczystego, nic ze zmazą grzechu, nie wejdzie do nieba.
Droga do doskonałości
Hbr 12,22-23: „Wy natomiast otrzymaliście dostęp do góry Syjonu, do miasta Boga żywego, niebiańskiego Jeruzalem, … do Boga, sędziego wszystkich, do duchów sprawiedliwych, które już osiągnęły doskonałość…”
Katolicka zasada biblijna nr 3:
istnieje sposób, proces, dzięki któremu duchy „sprawiedliwych” osiągają doskonałość.
Próba ognia
1 Kor 3,13-15: „… to okaże się w dniu, w którym wyjdzie na jaw dzieło każdego. Objawi się to w ogniu, gdy każdy czyn przejdzie próbę ognia Jeśli jakaś budowla wytrzyma, budowniczy dostanie zapłatę. Ten, którego budowla spłonie, poniesie stratę, sam jednak ocaleje, ale tak, jakby przeszedł przez ogień”.
Gdzie jest to miejsce, w którym człowiek po śmierci poniesie stratę, jakby przeszedł przez ogień, ale ocaleje? Czy to piekło? Nie, gdy się trafi do piekła, to się z niego nie wychodzi. Czy to niebo? Nie, w niebie nie ponosi się straty.
Mt 12,32: „Jeżeli ktoś powie coś przeciw Synowi Człowieczemu, będzie mu odpuszczone. Ale temu, kto by mówił przeciw Duchowi Świętemu, nie zostanie odpuszczone ani w tym życiu, ani w przyszłym”.
Ten fragment sugeruje przebaczenie w przyszłym życiu. Dokąd można trafić, aby doświadczyć przebaczenia w przyszłym życiu? Do nieba? Tam przebaczenie nie jest już potrzebne. Do piekła? Tam nie ma przebaczenia.
Katolicka zasada biblijna nr 4:
istnieje miejsce lub stan inny niż niebo lub piekło.
Teraz podsumujmy te cztery zasady biblijne:
- za grzech jest kara, nawet po otrzymaniu przebaczenia;
- musimy być doskonali, jak doskonały jest Ojciec, bo nic nieczystego nie wejdzie do nieba;
- istnieje jakiś sposób lub proces, dzięki któremu duchy „sprawiedliwych” osiągają doskonałość;
- istnieje miejsce poza niebem i piekłem, gdzie człowiek może ponieść stratę, a jednak zostać zbawionym, ale tylko jakby przeszedł przez ogień.
To wszystko sprowadza się do jednego wniosku – katolicka nauka o czyśćcu z całą pewnością ma umocowanie w Biblii.
John Martignoni/Aleteia.pl
************************************************************************
*****************************************************************************
Niepełnosprawny błogosławiony, który był najradośniejszym mnichem w klasztorze
***
Bł. Herman był niepełnosprawny i cierpiał na bolesne schorzenia, a mimo to był najradośniejszym mnichem w klasztorze! Co więcej, komponował hymny. Przypisuje się mu autorstwo pieśni takich jak „Salve Regina” czy „Veni Sancte Spiritus”.
Zdrowie fizyczne jest postrzegane jako jedno z największych dóbr współczesnego społeczeństwa. Stąd też utrata zdrowia czy poważna niepełnosprawność może niekiedy wywołać zniechęcenie życiem. Może pojawić się pokusa rozpaczy i żalu z powodu utraty zdolności fizycznych.
Niestety, z podobnego powodu odrzucanych jest wiele dzieci, u których zdiagnozowano niepełnosprawność. Wielu postrzega je jako „pomyłki”.
Jeden święty pokazuje nam, że zdrowie fizyczne nie może determinować naszego zdrowia duchowego oraz że nawet cierpiąc fizycznie, możemy zachować radość.
Bł. Herman Kaleka
Bł. Herman Kaleka żył w XI wieku. Wydawałoby się, że jest skazany na niepowodzenie. Oto jak pisał o nim na początku XX w. autor artykułu w czasopiśmie The Month:
Ich syn Herman był dotknięty okropnym kalectwem i zniekształcony „w swej zewnętrzności”, jak opisywał go przyjaciel i biograf Berthold… Kończyny chłopca były tak obrzydliwie powykręcane, że nie mógł o własnych siłach poruszać się. Z trudem mógł wysiedzieć nawet na krześle, które specjalnie dla niego skonstruowano. Nawet jego palce były zbyt słabe i powykręcane, aby był w stanie pisać; nawet jego usta wydawały się zdeformowane, a wargi i język wypowiadały ledwo zrozumiałe słowa. W świecie pogańskim dziecko to zostałoby wyniesione w góry i tam pozostawione na pewną śmierć.
Jednak rodzice Hermana nie zrezygnowali z syna i powierzyli chłopca zakonnikom z pobliskiego klasztoru. To niezwykłe, że mnisi przyjęli go i okazywali niezwykłą cierpliwość, ucząc go podstaw religii i nauk ścisłych.
Pierwszy w radości
Wbrew wszystkiemu, Herman został uczonym, a nawet najszczęśliwszym mnichem w klasztorze!
Herman, nie będąc w stanie poruszać się, siedzieć czy nawet leżeć, nie odczuwając wygody przez choćby jedną chwilę swojego życia, którego palce odmawiały posłuszeństwa, chętnie chwytał za pióro i pisał. Miał całe mnóstwo pomysłów, które przekazywał za pomocą „ledwie zrozumiałych dźwięków”. Mimo to wszystko współbracia zakonni określali go epitetami, których trudno byłoby się spodziewać w takich okolicznościach. Biograf Hermana posługiwał się naturalnie łaciną i używał w odniesieniu do niego słów takich jak iucundus – miły w obyciu, towarzyski; amabilis, benevolus – sympatyczny; hilarissimus –zawsze roześmiany… tota alacritate festivus – był pierwszym w radości. Nie pisze się tak o kimś, kto nie żyje radością w każdej chwili!… Był troskliwy i łatwo przystosowywał się do wszystkich, tak bardzo, że „był wszystkim dla wszystkich”, dzięki czemu był powszechnie ceniony i kochany.
Przykład bł. Hermana pokazuje, że nasza ułomna fizyczność i zły stan zdrowia nigdy nie powinien mącić radości. Możemy, a nawet powinniśmy cieszyć się życiem w dobrych i złych chwilach, w zdrowiu i w chorobie.
Kompozytor hymnów
Niepohamowana radość Hermana oparta była wyłącznie na Jezusie Chrystusie. Życie było dla niego darem i tą radością dzielił się z innymi każdego dnia na ziemi.
Błogosławiony Herman objawiał radość życia, także komponując kilka z najbardziej popularnych hymnów Kościoła katolickiego. Przypisuje się mu autorstwo pieśni takich jak „Salve Regina”, „Veni Sancte Spiritus” oraz „Alma Redemptoris Mater.”
Wszyscy winniśmy zapoznać się z niezwykłym życiorysem bł. Hermana, zwłaszcza teraz, gdy świat potrzebuje autentycznej i trwałej radości.
Philip Kosloski/Aleteia.pl
***************************************************************************
Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan
fot. ekumenia.pl
Pod hasłem „Trwajcie w mojej miłości, a przyniesiecie obfity owoc“ zaczerpniętym z Ewangelii św. Jana, od 18 do 25 stycznia obchodzony jest Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan. Choć w wymiarze ograniczonym z powodu pandemii, także w tym roku wierni różnych wyznań spotkają się na ekumenicznych nabożeństwach i wysłuchają homilii przedstawicieli innych Kościołów.
Ze względów sanitarnych odbędzie się mniej nabożeństw ale będą one organizowane w większych kościołach, tak, żeby mogło w nich uczestniczyć więcej osób – powiedział KAI ks. Sławomir Pawłowski SAC, sekretarz Rady ds. Ekumenizmu KEP. „Niektóre wydarzenia będą transmitowane online, a poza tym każdy z nas może też modlić się indywidualnie” – zachęca duchowny. Bp Krzysztof Nitkiewicz, przewodniczący Rady KEP ds. Ekumenizmu uważa, że w w Kościele katolickim w Polsce wciąż panuje zbyt małe zainteresowanie Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan. “Słyszę czasami, jak niektórzy mówią: przecież u nas są sami katolicy i czują się zwolnieni z choćby najmniejszego akcentu ekumenicznego – zaznaczył w komentarzu dla KAI. – Tymczasem Ojciec św. Franciszek nie pozostawia wątpliwości, powtarzając stale, że trzeba podążać w kierunku jedności chrześcijan, jeszcze bardziej zdecydowanym krokiem, zaczynając właśnie od modlitwy. Stąd mój apel do duszpasterzy, aby zachęcali do niej w kazaniach i na katechezie, dając sami przykład zaangażowania ekumenicznego” – podkreśla bp Nitkiewicz.
Nabożeństwo centralne odbędzie się w sobotę 23 stycznia o godz. 18.00 w bazylice archikatedralnej św. Stanisława Kostki (ul. Piotrkowska 265). Nabożeństwu liturgii słowa będzie przewodniczył abp Grzegorz Ryś, metropolita łódzki. Kazanie wygłosi bp Jerzy Samiec, Prezes Polskiej Rady Ekumenicznej, a jednocześnie Biskup Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w Polsce.
Trzy nabożeństwa ekumeniczne odbędą się w Warszawie: w czwartek 21 stycznia o godz. 18:00 w prawosławnej katedrze metropolitalnej p.w. św. Marii Magdaleny, al. Solidarności 52; w piątek 22 stycznia o godz. 18:00 w kościele ewangelicko-augsburskim Świętej Trójcy na pl. Małachowskiego 1 oraz w niedzielę 24 stycznia o godz. 16:00 w katedrze warszawsko-praskiej św. Michała Archanioła i św. Floriana Męczennika.
Zgodnie z ustaleniami podjętymi przez Polską Radę Ekumeniczną (PRE) i Kościół rzymskokatolicki, na nabożeństwa należy zapraszać nie tylko duchownych i wiernych bratnich Kościołów, lecz również zachęcać wiernych własnego Kościoła do udziału w nabożeństwach w świątyniach i kaplicach Kościołów innej tradycji.Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan trwa od 18 do 25 stycznia. Termin ten został zaproponowany w 1908 r. przez pioniera ruchu ekumenicznego, Paula Wattsona z USA, aby obejmował czas między dniem wspominającym św. Piotra, a dniem upamiętniającym nawrócenie św. Pawła.
Na półkuli południowej, gdzie w styczniu zwykle trwają wakacje, Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan jest zazwyczaj obchodzony w innym terminie, np. w okresie obejmującym święto Pięćdziesiątnicy co również zyskuje rangę symbolu.
W Polsce w przygotowywaniu i obchodach Tygodnia uczestniczy Polska Rada Ekumeniczna i Kościół rzymskokatolicki. W skład PRE, która formalnie zarejestrowana została w 1946 r., wchodzą: Polski Autokefaliczny Kościół Prawosławny, Kościół Ewangelicko-Augsburski, Kościół Ewangelicko-Reformowany, Kościół Ewangelicko-Metodystyczny, Kościół Polskokatolicki, Kościół Starokokatolicki Mariawitów i Kościół Chrześcijan Baptystów.
Od 1975 r. co roku materiały na kolejne obchody Tygodnia Ekumenicznego przygotowywane są przez grupy chrześcijan z poszczególnych krajów i kontynentów. Tegoroczne opracowała Wspólnota Monastyczna z Grandchamp w Szwajcarii. Temat, który został wybrany, „Trwajcie w mojej miłości a przyniesiecie obfity owoc” zaczerpnięty jest z Ewangelii św. Jana 15,1-17 i wiąże się z powołaniem tej ekumenicznej wspólnoty.
Misją wspólnoty, liczącej dziś 50 sióstr, przedstawicielek różnych generacji, tradycji kościelnych, różnych krajów i kontynentów, jest życie modlitwą, gościnność, praca nad pojednaniem między ludźmi i nad jednością chrześcijan. Swoim darem życia zakonnego siostry dzielą się z odwiedzającymi i wolontariuszami, którzy przybywają do Grandchamp, by tam przeżyć rekolekcje, doświadczyć ciszy, uzdrowienia, czy odnaleźć sens życia.
Trzy filary, na których opiera się codzienne życie sióstr – modlitwa, pielęgnowanie życia wspólnotowego i gościnność – stały się podstawą opracowania materiałów na tegoroczny Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Kai.pl
********
fot.: www.ekumenia.pl
*****
KATECHIZM KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO
KOŚCIÓŁ JEST JEDEN,
ŚWIĘTY, POWSZECHNY I APOSTOLSKI
811 “Jest jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w Symbolu wiary jako jeden, święty, powszechny i apostolski” 229 . Te cztery przymioty, nierozdzielnie ze sobą połączone 230 , wskazują na istotne rysy Kościoła i jego posłania. Kościół nie posiada ich sam z siebie, lecz Chrystus przez Ducha Świętego sprawia, że Jego Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski oraz powołuje go do urzeczywistniania każdego z tych przymiotów.
812 Tylko wiara może uznać, że Kościół otrzymuje te przymioty z Boskiego źródła. Ich przejawy historyczne są jednak znakami, które przemawiają jasno także do rozumu ludzkiego. “Kościół – przypomina Sobór Watykański I – z racji swojej wzniosłej świętości, swojej powszechnej jedności, swej niewzruszonej stałości, jest sam przez się wielkim i stałym motywem wiarygodności oraz niezawodnym dowodem swego Boskiego posłania” 231 .
“Święta tajemnica jedności Kościoła” 232
813 Kościół jest jeden ze względu na swoje źródło: “Największym wzorem i zasadą tej tajemnicy jest jedność jednego Boga Ojca i Syna w Duchu Świętym, w Troistości Osób” 233 . Kościół jest jeden ze względu na swego Założyciela: “Syn Wcielony, Książę pokoju, pojednał wszystkich ludzi z Bogiem przez krzyż swój, przywracając wszystkim jedność w jednym Ludzie i w jednym Ciele” 234 . Kościół jest jeden ze względu na swoją “duszę”: “Duch Święty, który mieszka w wierzących i napełnia cały Kościół oraz nim kieruje, jest sprawcą tej dziwnej wspólnoty wiernych i tak dogłębnie wszystkich zespala w Chrystusie, że jest zasadą jedności Kościoła” 235 . Jedność należy więc do istoty Kościoła:
Jaka zdumiewająca tajemnica! Jest jeden Ojciec wszechświata, jest jeden Logos wszechświata, a także jeden Duch Święty, wszędzie ten sam; jest także jedna dziewica, która stała się matką, i chętnie nazywam ją Kościołem 236 .
814 Od początku ten jeden Kościół ukazuje się jednak w wielkiej różnorodności, która pochodzi zarówno z rozmaitości darów Bożych, jak i wielości otrzymujących je osób. W jedności Ludu Bożego gromadzi się różnorodność narodów i kultur. Wśród członków Kościoła istnieje różnorodność darów, zadań, sytuacji i sposobów życia: “We wspólnocie kościelnej prawomocnie istnieją partykularne Kościoły, korzystające z własnej tradycji” 237 . Wielkie bogactwo tej różnorodności nie sprzeciwia się jedności Kościoła. To grzech i ciężar jego konsekwencji zagraża nieustannie darowi jedności. Apostoł wzywa więc do zachowania “jedności Ducha dzięki więzi, jaką jest pokój” (Ef 4, 3).
815 Jakie są więzy jedności Kościoła? “Na to. . . wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości” (Kol 3,14). Jedność Kościoła pielgrzymującego jest zapewniana także przez widzialne więzy komunii:
– wyznanie jednej wiary otrzymanej od Apostołów;
– wspólne celebrowanie kultu Bożego, przede wszystkim sakramentów;
– sukcesję apostolską za pośrednictwem sakramentu święceń, która to sukcesja strzeże braterskiej zgody rodziny Bożej 238 .
816 “To jest ten jedyny Kościół Chrystusowy… który Zbawiciel nasz po zmartwychwstaniu swoim powierzył do pasienia Piotrowi, zlecając jemu i pozostałym Apostołom, aby go krzewili i nim kierowali… Kościół ten, ustanowiony i zorganizowany na tym świecie jako społeczność, trwa w Kościele katolickim, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie (communio)” 239 .
Dekret o ekumenizmie Soboru Watykańskiego II wyjaśnia: “Pełnię bowiem zbawczych środków osiągnąć można jedynie w katolickim Kościele Chrystusowym, który stanowi powszechną pomoc do zbawienia. Wierzymy mianowicie, że jednemu Kolegium Apostolskiemu, któremu przewodzi Piotr, powierzył Pan wszystkie dobra Nowego Przymierza celem utworzenia jednego Ciała Chrystusowego na ziemi, z którym powinni zjednoczyć się całkowicie wszyscy, już w jakiś sposób przynależący do Ludu Bożego” 240 .
Rany zadane jedności
817 Istotnie, “w tym jednym i jedynym Kościele Bożym już od samego początku powstały pewne rozłamy, które Apostoł surowo karci jako godne potępienia. W następnych zaś wiekach zrodziły się jeszcze większe spory, a niemałe społeczności odłączyły się od pełnej wspólnoty (communio) z Kościołem katolickim, często nie bez winy ludzi z jednej i drugiej strony” 241 . Rozłamy, które ranią jedność Ciała Chrystusa (wyróżnia się herezję, apostazję i schizmę 242 ), nie dokonują się bez grzechów ludzi:
Gdzie jest grzech, tam zjawia się wielość, tam schizma, tam herezja, tam niezgoda. Gdzie natomiast jest cnota, tam jest jedność, tam wspólnota, która sprawia, że wszyscy wierzący mają jedno ciało i jedną duszę 243 .
818 Tych, którzy rodzą się dzisiaj we wspólnotach powstałych na skutek rozłamów i “przepajają się wiarą w Chrystusa, nie można obwiniać o grzech odłączenia. A Kościół katolicki otacza ich braterskim szacunkiem i miłością… Usprawiedliwieni z wiary przez chrzest należą do Ciała Chrystusa, dlatego też zdobi ich należne im imię chrześcijańskie, a synowie Kościoła katolickiego słusznie ich uważają za braci w Panu” 244 .
819 Ponadto, “liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy” 245 istnieją poza widzialnymi granicami Kościoła powszechnego: “spisane słowo Boże, życie w łasce, wiara, nadzieja, miłość oraz inne wewnętrzne dary Ducha Świętego oraz widzialne elementy” 246 . Duch Chrystusa posługuje się tymi Kościołami i wspólnotami kościelnymi jako środkami zbawienia, których moc pochodzi z pełni łaski i prawdy, jaką Chrystus powierzył Kościołowi powszechnemu. Wszystkie te dobra pochodzą od Chrystusa i prowadzą do Niego 247 oraz “nakłaniają do jedności katolickiej” 248 .
820 “Chrystus od początku użyczył (jedności) swemu Kościołowi; wierzymy, że ta jedność trwa nieutracalnie w Kościele katolickim i ufamy, że z dniem każdym wzrasta aż do skończenia wieków” 249 . Chrystus zawsze udziela swemu Kościołowi daru jedności, ale Kościół musi zawsze modlić się i pracować, by strzec, umacniać i doskonalić jedność, której Chrystus pragnie dla niego. Dlatego sam Jezus modlił się w godzinie swojej męki i nie przestaje modlić się do Ojca o jedność swoich uczniów: “…aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał” (J 17, 21). Pragnienie ponownego odnalezienia jedności wszystkich chrześcijan jest darem Chrystusa i wezwaniem Ducha Świętego 250 .
821 Aby jak najlepiej odpowiedzieć na te wymagania, konieczne jest spełnienie następujących warunków:
– stała odnowa Kościoła w coraz większej wierności jego powołaniu. Taka odnowa jest mocą ruchu zmierzającego do jedności 251 ;
– nawrócenie serca, “by wieść życie w duchu Ewangelii” 252 , ponieważ to niewierność członków wobec daru Chrystusa powoduje podziały;
– wspólna modlitwa, ponieważ “nawrócenie serca i świętość życia łącznie z publicznymi i prywatnymi modlitwami o jedność chrześcijan należy uznać za duszę całego ruchu ekumenicznego, a słusznie można je zwać ekumenizmem duchowym” 253 ;
– wzajemne poznanie braterskie 254 ;
– formacja ekumeniczna wiernych, a zwłaszcza kapłanów 255
– dialog między teologami i spotkania między chrześcijanami różnych Kościołów i wspólnot 256 ;
– współpraca między chrześcijanami w różnych dziedzinach służby ludziom 257 .
822 O przywrócenie jedności powinien troszczyć się “cały Kościół, zarówno wierni, jak i ich pasterze” 258 Trzeba jednak mieć świadomość, że “ten święty plan pojednania wszystkich chrześcijan w jedności jednego i jedynego Kościoła Chrystusowego przekracza ludzkie siły i zdolności”. Dlatego więc pokładamy całą naszą nadzieję “w modlitwie Chrystusa za Kościół, w miłości Ojca ku nam, w mocy Ducha Świętego” 259 .
823 “Kościół… uznawany jest przez wiarę za niezachwianie święty. Albowiem Chrystus, Syn Boży, który wraz z Ojcem i Duchem Świętym doznaje czci jako <<sam jeden Święty>>, umiłował Kościół jako oblubienicę swoją, siebie samego zań wydając, aby go uświęcić; złączył go też ze sobą jako ciało swoje i hojnie obdarzył darem Ducha Świętego na chwałę Bożą” 260 . Kościół jest więc “świętym Ludem Bożym” 261 , a jego członkowie są nazywani “świętymi” 262 .
824 Kościół zjednoczony z Chrystusem jest uświęcany przez Niego; przez Niego i w Nim staje się on również uświęcający: “Uświęcenie człowieka w Chrystusie i uwielbienie Boga… jest celem wszystkich innych dzieł Kościoła” 263 . “To właśnie w Kościele złożona została pełnia środków zbawienia” 264 .
W nim “dzięki łasce Bożej osiągamy świętość” 265 .
825 “Kościół już na ziemi naznaczony jest prawdziwą, choć niedoskonałą jeszcze świętością” 266 . Członkowie Kościoła powinni dążyć do doskonałej świętości: “Wyposażeni w tyle i tak potężnych środków zbawienia, wszyscy wierni chrześcijanie jakiejkolwiek sytuacji życiowej oraz stanu powołani są przez Pana, każdy na właściwej sobie drodze, do świętości doskonałej, jak i sam Ojciec doskonały jest” 267 .
826 Miłość jest duszą świętości, do której wszyscy są powołani, “kieruje wszystkimi środkami uświęcenia, formuje je i do celu prowadzi” 268 .
Zrozumiałam, że skoro Kościół jest ciałem złożonym z różnych członków, to nie brak mu najbardziej niezbędnego, najszlachetniejszego ze wszystkich. Zrozumiałam, że Kościół posiada Serce i że to Serce płonie Miłością. Zrozumiałam, że jedynie Miłość pobudza członki Kościoła do działania i gdyby przypadkiem zabrakło Miłości, Apostołowie przestaliby głosić Ewangelię, Męczennicy nie chcieliby przelewać swojej krwi… Zrozumiałam, że Miłość zamyka w sobie wszystkie powołania, że Miłość jest wszystkim, obejmuje wszystkie czasy i wszystkie miejsca… jednym słowem, jest wieczna! 269 .
827 “A podczas gdy Chrystus, <<święty, niewinny, niepokalany>>, nie znał grzechu, lecz przyszedł dla przebłagania jedynie za grzechy ludu, Kościół obejmujący w łonie swoim grzeszników, święty i zarazem ciągle potrzebujący oczyszczenia, podejmuje ustawicznie pokutę i odnowienie” 270 . Wszyscy członkowie Kościoła, łącznie z pełniącymi w nim urzędy, muszą uznawać się za grzeszników 271 . We wszystkich kąkol grzechu jest jeszcze zmieszany z dobrym ziarnem ewangelicznym aż do końca wieków 272 . Kościół gromadzi więc grzeszników objętych już zbawieniem Chrystusa, zawsze jednak znajdujących się w drodze do uświęcenia:
Kościół jest więc święty, chociaż w swoim łonie obejmuje grzeszników, albowiem cieszy się nie innym życiem, jak życiem łaski; jeśli jego członki karmią się nią, uświęcają się, jeśli zaś odwracają się od niej, obciążają się grzechami i winami, które stoją na przeszkodzie w rozszerzaniu się jego promiennej świętości. Dlatego Kościół cierpi i czyni pokutę za te grzechy, mając władzę uwalniania od nich swoich synów przez Krew Chrystusa i dar Ducha Świętego 273 .
828 Kanonizując niektórych wiernych, to znaczy ogłaszając w sposób uroczysty, że ci wierni praktykowali heroicznie cnoty i żyli w wierności łasce Bożej, Kościół uznaje moc Ducha świętości, który jest w nim, oraz umacnia nadzieję wiernych, dając im świętych jako wzory i orędowników 274 . “W ciągu całej historii Kościoła w okolicznościach najtrudniejszych święte i święci byli zawsze źródłem i początkiem odnowy” 275 . Istotnie, “świętość Kościoła jest tajemniczym źródłem i nieomylną miarą jego apostolskiego zaangażowania oraz misyjnego zapału” 276 .
829 “Podczas gdy Kościół w osobie Najświętszej Maryi Panny już osiąga doskonałość, dzięki której istnieje nieskalany i bez zmazy, chrześcijanie ciągle jeszcze starają się usilnie o to, aby przezwyciężając grzech wzrastać w świętości; dlatego wznoszą swoje oczy ku Maryi” 277 . W Niej Kościół jest już cały święty.
Co to znaczy “powszechny”?
830 Słowo “powszechny” (“katolicki”) oznacza “uniwersalny”, czyli “cały” lub “zupełny”. Kościół jest powszechny w podwójnym znaczeniu: Kościół jest powszechny, ponieważ jest w nim obecny Chrystus. “Tam gdzie jest Jezus Chrystus, tam jest Kościół powszechny” 278 . Istnieje w nim pełnia Ciała Chrystusa zjednoczona z Głową 279 , w wyniku czego Kościół otrzymuje od Niego “pełnię środków zbawienia” 280 , której On chciał mu udzielić: poprawne i pełne wyznanie wiary, integralne życie sakramentalne, posługa święceń w sukcesji apostolskiej. W tym podstawowym znaczeniu Kościół był już powszechny w dniu Pięćdziesiątnicy 281 i taki będzie aż do dnia Paruzji.
831 Kościół jest powszechny, ponieważ został posłany przez Chrystusa do całego rodzaju ludzkiego 282 :
Do nowego Ludu Bożego powołani są wszyscy ludzie. Toteż Lud ten, pozostając ciągle jednym i jedynym, winien się rozszerzać na świat cały i przez wszystkie wieki, aby spełnił się zamiar woli Boga, który naturę ludzką stworzył na początku jedną i synów swoich, którzy byli rozproszeni, postanowił w końcu w jedno zgromadzić… To znamię powszechności, które zdobi Lud Boży, jest darem samego Pana; dzięki temu darowi Kościół katolicki skutecznie i ustawicznie dążydo zespolenia z powrotem całej ludzkości wraz ze wszystkimi jej dobrami z Chrystusem-Głową w jedności Ducha Jego 283 .
Każdy Kościół partykularny jest “powszechny”
832 “Kościół Chrystusowy jest prawdziwie obecny we wszystkich prawowitych miejscowych zrzeszeniach wiernych, które trwając przy swoich pasterzach same również nazywane są Kościołami w Nowym Testamencie… W nich głoszenie Ewangelii Chrystusowej zgromadza wiernych i w nich sprawowana jest tajemnica Wieczerzy Pańskiej… W tych wspólnotach, choć nieraz są one szczupłe i ubogie albo żyją w rozproszeniu, obecny jest Chrystus, którego mocą zgromadza się jeden, święty, katolicki i apostolski Kościół” 284 .
833 Przez Kościół partykularny, którym jest na pierwszym miejscu diecezja (lub eparchia), rozumie się wspólnotę wiernych chrześcijan w jedności wiary i sakramentów z ich biskupem wyświęconym w sukcesji apostolskiej 285 . Kościoły partykularne są uformowane “na wzór Kościoła powszechnego; w nich istnieje i z nich składa się jeden i jedyny Kościół katolicki” 286 .
834 Kościoły partykularne są w pełni powszechne przez jedność z jednym z nich – z Kościołem rzymskim, “który przewodniczy w miłości 287 . “Dlatego z tym Kościołem, na mocy jego wyjątkowego pierwszeństwa, musiały zawsze zgadzać się w sposób konieczny wszystkie Kościoły, to znaczy wierni całego świata” 288 . “Istotnie, od zstąpienia do nas Słowa, które stało się ciałem, wszystkie Kościoły chrześcijańskie na całym świecie uznały i uznają wielki Kościół, który jest tutaj (w Rzymie), za jedyną podstawę i fundament, ponieważ zgodnie z obietnicą samego Zbawiciela, bramy piekielne nigdy go nie przemogą” 289 .
835 “Strzeżmy się poglądu, że Kościół powszechny jest sumą lub, jeśli wolno powiedzieć, federacją Kościołów partykularnych. Sam Kościół, powszechny w swoim powołaniu i w swoim posłaniu, skoro zapuszcza korzenie na terenach o różnych warunkach kulturowych, społecznych i ustrojowych, przybiera w każdej części globu inny wymiar zewnętrzny i odmienne rysy” 290 . Bogata różnorodność dyscyplin kościelnych, obrzędów liturgicznych oraz dziedzictwa teologicznego i duchowego, właściwa Kościołom lokalnym, dążąc do jedności, “jeszcze wspaniałej ujawnia powszechność niepodzielnego Kościoła” 291 .
Kto należy do Kościoła powszechnego?
836 “Do tej katolickiej jedności Ludu Bożego… powołani są wszyscy ludzie… należą lub są jej przyporządkowani zarówno wierni katolicy, jak inni wierzący w Chrystusa, jak wreszcie wszyscy w ogóle ludzie, z łaski Bożej powołani do zbawienia” 292 .
837 “Do społeczności Kościoła wcieleni są w pełni ci, co mając Ducha Chrystusowego w całości przyjmują przepisy Kościoła i wszystkie ustanowione w nim środki zbawienia i w jego widzialnym organizmie pozostają w łączności z Chrystusem rządzącym Kościołem przez papieża i biskupów, w łączności mianowicie polegającej na więzach wyznania wiary, sakramentów i zwierzchnictwa kościelnego oraz wspólnoty. Nie dostępuje jednak zbawienia, choćby był wcielony do Kościoła, ten, kto nie trwając w miłości, pozostaje wprawdzie w łonie Kościoła <<ciałem>>, ale nie <<sercem>> 293 .
838 “Co się zaś tyczy tych ludzi, którzy będąc ochrzczeni noszą zaszczytne imię chrześcijan, ale nie wyznają całej wiary lub nie zachowują jedności wspólnoty pod zwierzchnictwem następcy Piotra, to Kościół wie, że jest z nimi związany z licznych powodów” 294 . “Ci przecież, co wierzą w Chrystusa i otrzymali ważnie chrzest, pozostają w jakiejś, choć niedoskonałej wspólnocie ze społecznością Kościoła katolickiego” 295 . Z Kościołami prawosławnymi ta wspólnota jest tak głęboka, że “niewiele jej brakuje, by osiągnęła pełnię dopuszczającą wspólne celebrowanie Eucharystii Pana” 296 .
Kościół i niechrześcijanie
839 “Także ci, którzy jeszcze nie przyjęli Ewangelii, w rozmaity sposób przyporządkowani są do Ludu Bożego” 297 :
Stosunek Kościoła do narodu żydowskiego. Kościół, Lud Boży Nowego Przymierza, zgłębiając swoją tajemnicę, odkrywa swoją więź z narodem żydowskim 298 , “do którego przodków Pan Bóg przemawiał” 299 . W odróżnieniu od innych religii niechrześcijańskich wiara żydowska jest już odpowiedzią na Objawienie Boże w Starym Przymierzu. To do narodu żydowskiego “należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała” (Rz 9, 4-5), ponieważ “dary łaski i wezwania Boże są nieodwołalne” (Rz 11, 29).
840 Ponadto, gdy rozważa się przyszłość, lud Boży Starego Przymierza i nowy Lud Boży dążą do analogicznych celów: oczekują przyjścia (lub powrotu) Mesjasza. Oczekiwanie jednak z jednej strony dotyczy powrotu Mesjasza, który umarł i zmartwychwstał, został uznany za Pana i Syna Bożego, a z drugiej – przyjścia Mesjasza, którego rysy pozostają ukryte, na końcu czasów; oczekiwanie to jest złączone z dramatem niewiedzy lub nieuznawania Chrystusa Jezusa.
841 Relacje Kościoła z muzułmanami. “Zamysł zbawienia obejmuje również tych, którzy uznają Stworzyciela, wśród nich zaś w pierwszym rzędzie muzułmanów; oni bowiem wyznając, iż zachowują wiarę Abrahama, czczą wraz z nami Boga jedynego i miłosiernego, który sądzić będzie ludzi w dzień ostateczny” 300
842 Więź Kościoła z religiami niechrześcijańskimi jest przede wszystkim więzią pochodzenia i wspólnego celu rodzaju ludzkiego:
Istotnie, wszystkie narody stanowią jedną społeczność; jeden mają początek, ponieważ Bóg sprawił, że cały rodzaj ludzki zamieszkuje cały obszar ziemi; jeden także mają cel ostateczny, Boga, którego Opatrzność oraz świadectwo dobroci i zbawienne zamysły rozciągają się na wszystkich, dopóki wybrani nie zostaną zjednoczeni w Mieście Świętym 301 .
843 Kościół uznaje, że inne religie poszukują “po omacku i wśród cielesnych wyobrażeń” Boga nieznanego, ale bliskiego, ponieważ to On daje wszystkim życie, tchnienie i wszystkie rzeczy oraz pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni. W ten sposób to wszystko, co znajduje się dobrego i prawdziwego w religiach, Kościół uważa “za przygotowanie do Ewangelii i jako dane im przez Tego, który każdego człowieka oświeca, aby ostatecznie posiadł życie” 302 .
844 Jednak w swoich postawach religijnych ludzie ukazują także ograniczenia i błędy, które deformują w nich obraz Boży:
Nieraz jednak ludzie zwiedzeni przez Złego, znikczemnieli w myślach swoich i prawdę Bożą zamienili na kłamstwo, służąc raczej stworzeniu niż Stworzycielowi, albo też, żyjąc i umierając na tym świecie bez Boga, narażeni są na rozpacz ostateczną 303 ,
845 Aby na nowo zgromadzić wszystkie swoje dzieci rozproszone i błądzące z powodu grzechu, Ojciec zechciał zwołać całą ludzkość w Kościele swego Syna. Kościół jest miejscem, w którym ludzkość powinna na nowo odnaleźć swoją jedność i swoje zbawienie. Jest on “światem pojednanym” 304 , Kościół jest okrętem, który “żegluje pomyślnie na tym świecie, biorąc tchnienie Ducha Świętego w rozpięty żagiel krzyża Pana” 305 . Według innego obrazu drogiego Ojcom Kościoła, figurą Kościoła jest arka Noego, która jedyna ocala z potopu 306 .
“Poza Kościołem nie ma zbawienia”
846 Jak należy rozumieć to stwierdzenie często powtarzane przez Ojców Kościoła? Sformułowane w sposób pozytywny oznacza, że całe zbawienie pochodzi jedynie od Chrystusa-Głowy przez Kościół, który jest Jego Ciałem:
Sobór święty… opierając się na Piśmie świętym i Tradycji, uczy, że ten pielgrzymujący Kościół konieczny jest do zbawienia. Chrystus bowiem jest jedynym Pośrednikiem i drogą zbawienia, On, co staje się dla nas obecny w Ciele swoim, którym jest Kościół; On to właśnie podkreślając wyraźnie konieczność wiary i chrztu, potwierdził równocześnie konieczność Kościoła, do którego ludzie dostają się przez chrzest jak przez bramę. Nie mogliby więc zostać zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać 307 .
847 Stwierdzenie to nie dotyczy tych, którzy bez własnej winy nie znają Chrystusa i Kościoła:
Ci bowiem, którzy bez własnej winy nie znając Ewangelii Chrystusowej i Kościoła Chrystusowego, szczerym sercem jednak szukają Boga i wolę Jego przez nakaz sumienia poznaną starają się pod wpływem łaski pełnić czynem, mogą osiągnąć wieczne zbawienie 308 .
848 “Chociaż więc wiadomymi tylko sobie drogami może Bóg doprowadzić udzi, nie znających Ewangelii bez własnej winy, do wiary, <<bez której niepodobna podobać się Bogu>> (Hbr 11, 6), to jednak na Kościele spoczywa konieczność i równocześnie święte prawo głoszenia Ewangelii” 309 wszystkim ludziom.
Misje – wymaganie powszechności Kościoła
849 Nakaz misyjny. “Kościół posłany przez Boga do narodów, aby był <<powszechnym sakramentem zbawienia>>, usiłuje głosić Ewangelię wszystkim ludziom z najgłębszej potrzeby własnej katolickości oraz z nakazu swego Założyciela” 310 : “Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody, udzielając im chrztu w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Uczcie je zachowywać wszystko, co wam przykazałem. A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 18-20).
850 Początek i cel misji. Nakaz misyjny Pana ma swoje ostateczne źródło w wiecznej miłości Trójcy Świętej: “Kościół pielgrzymujący jest misyjny ze swej natury, ponieważ swój początek bierze wedle zamysłu Ojca z posłania Syna i z posłania Ducha Świętego” 311 . Ostatecznym celem misji nie jest nic innego, jak uczynienie ludzi uczestnikami komunii, jaka istnieje między Ojcem i Synem w Ich Duchu miłości 312 .
851 Motyw misji. Od najdawniejszych czasów Kościół czerpie zobowiązanie i zapał misyjny z miłości Boga do wszystkich ludzi: “Albowiem miłość Chrystusa przynagla nas…” (2 Kor 5,14) 313 . Istotnie, Bóg “pragnie, by wszyscy ludzie zostali zbawieni i doszli do poznania prawdy” (1 Tm 2, 4). Bóg pragnie , zbawienia wszystkich przez poznanie prawdy. Zbawienie znajduje się w prawdzie. Ci, którzy są posłuszni natchnieniom Ducha Prawdy, znajdują się już na drodze zbawienia; Kościół jednak, któremu ta prawda została powierzona, musi wychodzić naprzeciw ich pragnieniu, aby im ją zanieść. Właśnie dlatego że Kościół wierzy w powszechny zamysł zbawienia, musi on być misyjny.
852 Drogi misji. “Duch Święty jest rzeczywiście nadrzędnym podmiotem całej misji kościelnej” 314 . To On prowadzi Kościół na drogach misji. Kościół “trwa nadal i rozwija w ciągu dziejów posłannictwo samego Chrystusa, który został posłany, aby nieść ubogim Dobrą Nowinę. . . winien kroczyć tą samą drogą, pod działaniem Ducha Chrystusowego, jaką kroczył Chrystus, mianowicie drogą ubóstwa, posłuszeństwa, służby i ofiary z siebie aż do śmierci, z której przez zmartwychwstanie swoje powstał Chrystus zwycięzcą” 315 . W ten sposób 2473 “krew męczenników jest zasiewem chrześcijan” 316 .
853 W swojej pielgrzymce Kościół doświadcza jednak “rozbieżności między nauką, którą głosi, a ludzką słabością tych, którym powierzona jest Ewangelia” 317 . Jedynie idąc drogą “ustawicznej pokuty i odnowy” 318 oraz “krocząc wąską drogą Krzyża” 319 , Lud Boży może rozszerzać Królestwo Chrystusa 320 . Istotnie, “jak Chrystus dokonał dzieła Odkupienia w ubóstwie i wśród prześladowań, tak i Kościół powołany jest do wejścia na tę samą drogę, by udzielać ludziom owoców zbawienia” 321 .
854 Kościół wypełniając swoje posłanie, “kroczy razem z całą ludzkością i doświadcza tego samego losu ziemskiego co świat, istniejąc w nim jako zaczyn i niejako dusza społeczności ludzkiej, która ma się w Chrystusie odnowić i przemienić w rodzinę Bożą” 322 , Zadanie misyjne wymaga zatem cierpliwości. Zaczyna się od głoszenia Ewangelii ludom i grupom, które jeszcze nie wierzą w Chrystusa 323 ; jest kontynuowane przez zakładanie wspólnot chrześcijańskich, aby stawały się “znakami obecności Bożej w świecie” 324 , oraz przez zakładanie Kościołów lokalnych 325 ; rozwija proces inkulturacji, aby wcielać Ewangelię w kultury narodów 326 . nie ominą go także niepowodzenia. “Jeśli chodzi o poszczególnych ludzi, grupy ludzkie i narody, Kościół podchodzi do nich i przenika ich tylko stopniowo, wprowadzając ich w ten sposób w katolicką pełnię” 327
855 Posłanie Kościoła wymaga wysiłku na rzecz jedności chrześcijan 328 . Istotnie, “rozbicie między chrześcijanami jest jednak dla Kościoła zaporą na drodze do urzeczywistnienia właściwej mu pełni katolickości w tych dzieciach, które przez chrzest wprawdzie do niego przynależą, ale odłączyły się od pełnej wspólnoty z nim. Owszem, nawet samemu Kościołowi utrudnia to w konkretnym życiu uwypuklenie pełni katolickości pod każdym względem” 329 .
856 Działalność misyjna wymaga pełnego szacunku dialogu z tymi, którzy jeszcze nie 839 przyjmują Ewangelii 330 . Wierzący mogą wyciągnąć dla siebie korzyść z tego dialogu, ucząc się lepiej poznawać “cokolwiek… z prawdy i łaski znajdowało się już u narodów, dzięki jakby ukrytej obecności Boga” 331 . Jeśli głoszą oni Dobrą Nowinę tym, którzy 843 jej nie znają, to chcą przez to umocnić, uzupełnić i pogłębić prawdę i dobro, jakich Bóg udzielił ludziom i narodom, a także oczyścić ich z błędu i zła “na chwałę Bożą, na zawstydzenie szatana i dla szczęścia człowieka” 332 .
857 Kościół jest apostolski, ponieważ jest zbudowany na Apostołach. Jest on apostolski w potrójnym znaczeniu:
– był i pozostaje oparty na “fundamencie Apostołów” (Ef 2, 20; Ap 21, 14), świadków wybranych i posłanych przez samego Chrystusa 333 ;
– zachowuje i przekazuje, z pomocą Ducha Świętego, który w nim mieszka, nauczanie 334 , dobry depozyt i zdrowe zasady usłyszane od Apostołów 335 .
– w dalszym ciągu – aż do powrotu Chrystusa – jest nauczany, uświęcany i prowadzony przez Apostołów dzięki tym, którzy są ich następcami w misji pasterskiej, to znaczy Kolegium Biskupów; są w tym wspomagani “przez kapłanów” w jedności “z następcą Piotra, Najwyższym Pasterzem Kościoła” 336 .
Ty bowiem, wiekuisty Pasterzu, nie opuszczasz swojej owczarni, lecz przez świętych Apostołów otaczasz ją nieustanną opieką, aby kierowali nią ci zwierzchnicy, którym jako namiestnikom swojego Syna zleciłeś władzę pasterską 337 .
Posłanie Apostołów
858 Jezus jest Posłanym Ojca. Na początku swojego posłania “przywołał do siebie tych, których sam chciał… i ustanowił Dwunastu, aby Mu towarzyszyli, by mógł wysyłać ich na głoszenie nauki” (Mk 3,13-14). Od tej chwili będą oni “posłani” (takie jest znaczenie greckiego słowa apostoloi). Jezus kontynuuje w nich swoje własne posłanie: “Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21) 338 . Ich posłanie jest więc kontynuacją Jego posłania: “Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje” – mówi Jezus do Dwunastu (Mt 10, 40) 339 .
859 Jezus włącza Apostołów do swego posłania otrzymanego od Ojca: jak “Syn nie mógłby niczego czynić sam z siebie” (J 5, 19. 30), ale otrzymuje wszystko od Ojca, który Go posłał, tak ci, których Jezus posyła, nie mogą nic uczynić bez Niego 340 , od którego otrzymali nakaz misyjny i moc do jego wypełnienia. Apostołowie Chrystusa wiedzą więc, że są uznani przez Boga za “sługi Nowego Przymierza” (2 Kor 3, 6) i “sługi Boga” (2 Kor 6, 4), że w imieniu Chrystusa “spełniają posłannictwo” (2 Kor 5, 20) i są “sługami Chrystusa i szafarzami tajemnic Bożych” (1 Kor 4, 1).
860 W misji Apostołów jest pewien element nieprzekazywalny: są oni wybranymi świadkami Zmartwychwstania i fundamentami Kościoła. Jest jednak także pewien element stały ich misji. Chrystus obiecał im, że pozostanie z nimi aż do skończenia świata 341 . “Boskie posłannictwo, powierzone przez Chrystusa Apostołom, trwać będzie do końca wieków, ponieważ Ewangelia, którą mają przekazywać, jest dla Kościoła po wszystkie czasy źródłem całego jego życia. Dlatego… Apostołowie… zatroszczyli się o to, by ustanowić swych następców” 342 .
Biskupi – następcy Apostołów
861 “Aby powierzona im misja była kontynuowana po ich śmierci, bezpośrednim swoim współpracownikom przekazali, jak w testamencie, zadanie prowadzenia dalej i umacniania rozpoczętego przez siebie dzieła, zalecając im czuwanie nad całą trzodą, w której Duch Święty ich umieścił, aby byli pasterzami Kościoła Bożego. Ustanowili więc takich mężów, a następnie zarządzili, aby gdy tamci umrą, posługiwanie ich przejęli inni doświadczeni mężowie” 343 .
862 “Jak więc trwa misja (munus) powierzona przez Pana indywidualnie Piotrowi, pierwszemu z Apostołów, i ma być przekazywana jego następcom, tak trwa apostolska misja pasterzowania w Kościele, aby była nieprzerwanie sprawowana przez święty stan biskupów”. Dlatego Kościół naucza, że “biskupi z ustanowienia Bożego stali się następcami Apostołów jako pasterze Kościoła; kto więc ich słucha, słucha Chrystusa, a kto nimi gardzi, gardzi Chrystusem i Tym, który posłał Chrystusa” 344 .
Apostolstwo
863 Cały Kościół jest apostolski, ponieważ pozostaje, przez następców św. 900 Piotra i Apostołów, w komunii wiary i życia ze swoim początkiem. Cały Kościół jest apostolski, ponieważ jest “posłany” na cały świat. Wszyscy członkowie Kościoła, choć na różne sposoby, uczestniczą w tym posłaniu. “Powołanie chrześcijańskie jest również ze swojej natury powołaniem do apostolstwa”. “Apostolstwem” nazywa się “wszelką działalność Ciała Mistycznego”, która zmierza do rozszerzenia “Królestwa Chrystusa po całej ziemi” 345 .
864 “Chrystus posłany przez Ojca jest źródłem i początkiem całego apostolstwa w Kościele”, jest więc oczywiste, że skuteczność apostolstwa zarówno tych, którzy zostali wyświęceni, jak i świeckich, zależy od ich żywego zjednoczenia z Chrystusem 346 . Stosownie do powołań, wymagań czasów i darów Ducha Świętego apostolstwo przyjmuje bardzo zróżnicowane formy. Zawsze jednak miłość, czerpana przede wszystkim z Eucharystii, “jest jakby duszą całego apostolstwa” 347 .
865 Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski w swojej głębokiej i ostatecznej tożsamości, ponieważ już w nim istnieje i wypełni się na końcu czasów “Królestwo niebieskie”, “Królestwo Boże” 348 , które przyszło w Osobie Chrystusa i wzrasta w sposób tajemniczy w sercach tych, którzy są w Niego wszczepieni, aż do jego eschatologicznego ukazania się w całej pełni. Wówczas wszyscy ludzie odkupieni przez Niego, uczynieni w Nim “świętymi i nieskalanymi przed Jego obliczem w miłości” 349 , zostaną zgromadzeni jako jedyny Lud Boży, “Małżonka Baranka” (Ap 21, 9), “Miasto święte… zstępujące z nieba od Boga, mające chwałę Boga” (Ap 21, 10-11); “a mur Miasta ma dwanaście warstw fundamentu, a na nich dwanaście imion dwunastu Apostołów Baranka” (Ap 21, 14).
866 Kościół jest “jeden”: ma jednego Pana, wyznaje jedną wiarę, rodzi się z jednego chrztu, tworzy jedno Ciało, jest ożywiany przez jednego Ducha ze względu na jedną nadzieję 350 , u której kresu zostaną przezwyciężone wszystkie podziały.
867 Kościół jest “święty”: jego twórcą jest najświętszy Bóg; Chrystus, Jego Oblubieniec, wydał się na ofiarę, aby go uświęcić; ożywia go Duch świętości. Chociaż obejmuje grzeszników, jest “nieskalany, choć złożony z grzeszników”. Świętość Kościoła jaśnieje w świętych, a w Maryi już cały jest święty.
868 Kościół jest “powszechny”: głosi całość wiary; nosi w sobie pełnię środków zbawienia i rozdziela je; jest posłany do wszystkich narodów; zwraca się do wszystkich ludzi; obejmuje wszystkie czasy. “Kościół ze swej natury jest misyjny” 351 .
869 Kościół jest “apostolski”: jest zbudowany na trwałych fundamentach “dwunastu Apostołów Baranka” (Ap 21, 14); jest niezniszczalny 352 ; jest nieomylnie zachowywany w prawdzie. Chrystus rządzi Kościołem przez Piotra i innych Apostołów, obecnych w ich następcach, papieżu i Kolegium Biskupów.
870 “Jedyny Kościół Chrystusowy, który wyznajemy w Symbolu wiary jako jeden, święty, powszechny i apostolski… trwa w Kościele powszechnym, rządzonym przez następcę Piotra oraz biskupów pozostających z nim we wspólnocie, choć i poza jego organizmem znajdują się liczne pierwiastki uświęcenia i prawdy” 353 .
*************************************
Nie ma innego Kościoła Chrystusowego niż Kościół Katolicki
Kościół jest jeden, święty, powszechny i apostolski – to nasza wiara, wiara Kościoła Katolickiego. Trwający właśnie Tydzień Modlitw o Jedność Chrześcijan to doskonała okazja do spojrzenia na jedność – Kościoła i chrześcijan, różnorodność i istniejące dziś tendencje zaciemniające perspektywę wiary.
Na początek sięgnijmy do źródeł. Od 1908 roku celebrowano Oktawę Chrześcijańskiej Jedności, był to czas modlitwy wskazujący na Prymat Piotrowy i prymat Jego następców w Kościele. Ojcem ten inicjatywy był Lewis Thomas Wattson, konwertyta pochodzący z rodziny episkopalnej, założyciel Franciszkanów Pojednania (Franciscan Friars of the Atonement). Utworzona przez niego wspólnota narodziła się na gruncie protestantyzmu, w roku 1909 bracia i siostry złożyli katolickie wyznanie wiary i zostali przyjęci przez Kościół – jako wspólnota. Misją zgromadzenia było właśnie wspieranie jedności – jedności z następcami św. Piotra. Inicjatywa Oktawy Chrześcijańskiej Jedności była akceptowana i popierana przez papieży, z kolei sam przypadek Franciszkanów i Franciszkanek Pojednania można by dziś – patrząc na ewolucję w dobie posoborowej – określić jako przykład „ekumenizmu powrotu”, głośno odrzucanego przez środowiska progresywne. Przykładem tego „ekumenizmu powrotu” była także konstytucja apostolska «Anglicanorum coetibus», która to przez te same środowiska progresywne oceniona została jako krok w niewłaściwą stronę, zwrot ku minionej epoce „Kościoła triumfalistycznego” oczekującego jedności doktrynalnej.
Kościół jest jeden i jedyny, tak jak i jeden i jedyny jest Chrystus Pan, dawca łask, źródło nadprzyrodzonego życia, najwyższy i wieczny Kapłan. Zbawiciel jest także źródłem powszechności Kościoła, bowiem obecny jest w Nim Chrystus, Kościół realizuje Jego wolę i Jego nakaz głoszenia Ewangelii wszystkim ludom; Chrystus uświęca i jest źródłem świętości. Nie ma innego Kościoła Chrystusowego niż Kościół Katolicki, jedyny święty i powszechny, niezniszczalny, nieomylny i niezawodny. Jedność, świętość, powszechność i apostolskość dopuszcza także i pewne zróżnicowane w tym, co nie dotyka znamion prawdziwego Kościoła, zasad objawionej wiary, chrześcijańskiej moralności i właściwie rozumianej komunii kościelnej. Kościół posiada więc swe naturalne zróżnicowanie, jest Ciałem, więc różne są zadania jego członków. Ewangelia głoszona była różnym ludom, wiara wzrastała w różnych językach i kulturach, wydawała swój owoc – świętość jednych obchodzimy w całym Kościele, innych już w poszczególnych krajach, diecezjach czy zakonach. W logice Kościoła ziemskim jego celem jest uświęcenie dusz i oddawanie chwały Bogu, Kościół jednak dopuszczał i uznawał za słuszne, by odbywało się to ukazując wewnętrzne zróżnicowanie: to źródło wielości rytów liturgicznych, zakonnych reguł, konstytucji, zrzeszeń, tradycji duchowości. Jeszcze do niedawna zresztą nie było rzeczy bardziej obcej logice życia kościelnego niż unifikacja i… centralizacja. Równocześnie jednak, przy zróżnicowaniu tradycji, porządków, liturgii, reguł i form Kościół wyrażał poprzez nie tę samą wiarę, tę samą doktrynę.
Naturalnie więc istnieć musi właściwe dążenie do jedności, jak i takie dążenia, które – choć ich animatorzy często na „jedność” wskazują – to nie odpowiadają one wierze i naturze samego Kościoła. Ten drugi scenariusz, w dużym uproszczeniu, sprowadza się zazwyczaj do różnie artykułowanego postulatu, by Kościół zrezygnował ze swej tożsamości (albo zmienił sposób i częstotliwość jej wyrażania), zaciemniając swą doktrynę lub mniej lub bardziej otwarcie zadając kłam swej naturze, a więc i – w konsekwencji – woli Odkupiciela. Inna postać „fałszywego ekumenizmu” sprowadza się do tego, by za „prawdziwy Kościół” uznawać coś, co nim nie jest, efekt dążeń „zjednoczeniowych”, będący ostatecznie pewnego rodzaju ekumenicznym ugrupowaniu integracyjnym. Trzecia, być może dziś najbardziej rozpowszechniona postać tego błędu przybiera formę przekonania, że wszystkie „denominacje chrześcijańskie” są tak samo prawdziwe, jak i fałszywe, że we wszystkich nich Chrystus uświęca i zbawia – i że tak naprawdę nie istnieje „jeden, święty, powszechny i apostolski” Kościół, który wynika z woli samego Odkupiciela.
To szeroki kontekst encykliki „Mortalium animos” Piusa XI, w której Ojciec Święty kreślił taką oto perspektywę: „Czy nauka Apostołów zupełnie zginęła, lub też kiedykolwiek została przyćmiona w Kościele, którym rządzi i którego chroni sam Bóg? Jeśli jednak nasz Zbawiciel wyraźnie ustanowił, by Jego Ewangelia głoszona była nie tylko za czasów Apostolskich, ale i w przyszłych czasach, czyżby treść wiary mogła z biegiem stuleci ukształtować się tak mglisto i nie pewnie, że dzisiaj ścierpieć by trzeba było nawet sprzeczne ze sobą zapatrywania? Gdyby się tak rzecz miała, to trzeba by również powiedzieć, że zstąpienie Ducha Świętego na Apostołów i ciągłe przebywanie tegoż Ducha św. w Kościele, ba – nawet, że nauka samego Jezusa Chrystusa od wielu stuleci zatraciła zupełnie swa skuteczność i swą wartość. Takie twierdzenie byłoby bluźnierstwem”. Pius XI przypominał podstawową prawdę wiary: „Chrystus ustanowił swój Kościół jako społeczność, z istoty swej na zewnątrz widomą, aby pod kierownictwem jednej głowy, przez nauczanie żywym słowem, i przez udzielanie Sakramentów, tych źródeł łask niebieskich, kontynuowała w przyszłości dzieło odkupienia ludzkości. Dlatego to porównywał go z państwem, z domem, z owczarnią, z trzodą”. Taka od zawsze była samoświadomość Kościoła, to równocześnie ramy określający autentyczny „dialog” służący jedności. Źródłem „wyjątkowości” Kościoła – i przeświadczenia o tej wyjątkowości – jest sam Chrystus, wiąże się ona z samym rozumieniem Objawienia, przekazywanego przez wieki.
Te podstawy doktrynalne były na przestrzeni wieków odrzucane, są też odrzucane także i dzisiaj. Rany zadawane jedności dotykają Kościół, którego zadaniem i najwyższym prawem jest służba zbawieniu dusz, w niczym nie dotykają one (ani tym bardziej nie umniejszają) jednak jego przymiotów. „Jeśli zaś widzimy w Kościele objawy słabości naszej ludzkiej natury, nie wolno tego przypisywać stanowi, opartemu na władzy i prawie, lecz raczej tej nieszczęsnej i opłakania godnej skłonności do złego u wszystkich ludzi. Boski Założyciel Kościoła toleruje to, nawet u znaczniejszych członków Mistycznego Ciała, aby cnota pasterzy i owiec była wypróbowana i aby w sercach wszystkich rosły zasługi z wiary chrześcijańskiej. Chrystus Pan bowiem nie chciał, aby ze zgromadzenia, przezeń ustanowionego, byli wykluczeni grzesznicy. Jeśli zatem niektórzy członkowie na choroby duchowne zapadają, nie ma dla nas żadnego powodu, abyśmy naszą miłość do Kościoła w sobie osłabiali, lecz powinniśmy raczej powiększyć naszą miłość ku członkom Jego” (Pius XII, „Mystici Corporis”).
POLONIA CHRISTIANA/PCh24.pl
************************************************************************
Kard. Sarah sprzeciwia się przeciwstawianiu go papieżowi
***
Jestem wierny papieżowi, choć niektórzy próbują nas sobie przeciwstawić – mówi kard. Robert Sarah. Prefekt Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów 20 lipca obchodzi 50. rocznicę przyjęcia święceń kapłańskich.
Wrozmowie z portalem Rome Reports pochodzący z Gwinei hierarcha wspomina, że jego powołanie zaczęło się, gdy zobaczył misjonarzy modlących się jeszcze przed świtem.
– Gdy byłem małym chłopcem pytałem sam siebie: „Co ci ludzie robią w ciszy, w ciemnościach?”, bo w mojej wiosce nie było elektryczności. Myślałem: „Na pewno mówią do kogoś, kogo widzą i znają”. A kiedy jeden z nich zapytał mnie: „Czy chcesz pójść do seminarium”, nie wiedziałem, co to jest. Zapytałem: „Co tam robicie?”. Powiedział: „Idziesz tam, żeby stać się taki, jak my”. Zgodziłem się. Chciałem spotkać tę Osobę, którą widzieli w ciszy i ciemnościach kaplicy – opowiada kard. Sarah.
Choć minęło tyle lat, wciąż pamięta oddanie tych misjonarzy, którzy przyjechali do Afryki. – Przyjechali nie po to, żeby coś zyskać, ale żeby nam służyć, żeby nas zbawić, tak jak Chrystus nie przyszedł, żeby zyskać, ale żeby oddać swe życie. Oddali swoje życie, a niektórzy umarli bardzo młodo. Dla mnie bycie księdzem jest naśladowaniem tych misjonarzy, którzy przekazali mi swą wiarę. Chcę być taki, jak oni – podkreśla prefekt watykańskiej kongregacji, zajmującej się kwestiami liturgicznymi.
W Watykanie pracuje on od 2001 r. u boku Jana Pawła II, Benedykta XVI i Franciszka. Smutkiem napawa go to, że bywa przedstawiany jako oponent obecnego papieża. – Zachowuję spokój, bo jestem lojalny wobec papieża. Nie mogą zacytować słowa, zdania, gestu, którym sprzeciwiam się papieżowi. To niedorzeczne. Służę Kościołowi, Ojcu Świętemu, Bogu. To wystarczy – zapewnia afrykański purpurat.
Przestrzega, że są ludzie, którzy „piszą takie rzeczy, żeby wykreować opozycję przeciwko Ojcu Świętemu wśród biskupów albo kardynałów”. – Nie możemy wpaść w tę pułapkę – mówi kard. Sarah.
Gość Niedzielny/Kai.pl
************************************************************************
piątek, 29 stycznia – godz. 19.00 przed Mszą św. – godzinna adoracja
***
Z powodu nowych przepisów sanitarnych w kościołach od środy – 6 stycznia nie będzie sprawowana Liturgia z udziałem wiernych. Dlatego planowane Msze święte będą odprawione w kaplicy-izbie Jezusa Miłosiernego a nie kościołach św. Szymona i św. Piotra – jak to było wcześniej planowane.
środa – 6 stycznia 2021
UROCZYSTOŚĆ OBJAWIENIA PAŃSKIEGO
Msza św. w kościele św. Szymona o godz. 19.00
Rejestracja przy wejściu do kościoła
****
piątek – 8 stycznia 2021
Msza św. w kościele św. Szymona o godz. 19.00
Przed Mszą św. – godzinna adoracja przed Najświętszym Sakramentem
Rejestracja przy wejściu do kościoła
****
– sobota- 9 stycznia 2021
Msza św. w kościele św. Szymona o godz. 18.00
Rejestracja: https//www.eventbrite.co.uk/e/134283454427
****************
10 stycznia 2021
NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO
I Msza św. w kościele św. Szymona o godz. 11.00
Adoracja Najświętszego Sakramentu i sakrament spowiedzi św. od godz. 10.30
Rejestracja: https//www.eventbrite.co.uk/e/134283781405
II Msza św. w kościele św. Piotra o godz. 14.00
Adoracja Najświętszego Sakramentu i sakrament spowiedzi św. od godz. 13.30
PO MSZY ŚW. – KORONKA DO MIŁOSIERDZIA BOŻEGO
Rejestracja: https//www.eventbrite.co.uk/e/134284656021
UWAGA!
DZIECI PONIŻEJ 12 -GO ROKU ŻYCIA WCHODZĄ BEZ REJESTRACJI
JEŻELI ZAREZERWOWALIŚCIE MIEJSCE NA MSZE ŚW., ALE WIECIE, ŻE NIE BĘDZIECIE MOGLI W NIEJ UCZESTNICZYĆ – BARDZO PROSIMY O WIADOMOŚĆ NA ADRES : MSZESWPIOTR@GMAIL.COM lub rezygnację przez stronę Eventbrite (im wcześniej, tym lepiej, żeby dać szansę innym na uczestniczenie we Mszy św.)
******
Linki do Mszy św. na sobotę 16 stycznia i na niedzielę 17 stycznia; będą aktywne od wtorku 12 stycznia – po ogłoszeniu nowych sanitarnych przepisów na kolejne tygodnie. Wtedy będziemy wiedzieć czy w liturgii Mszy św. będzie mogło uczestniczyć 20 czy 50 osób.
Sobota – 16/01 – godz. 18.00; https://www.eventbrite.co.uk/e/134318250503
Niedziela – 17/01 – godz. 11.00; https://www.eventbrite.co.uk/e/134284349103
Niedziela – 17/01 – godz. 14.00; https://www.eventbrite.co.uk/e/134284680093
***********************************
Msze św. w kościele św. Piotra i św. Szymona od poniedziałku do piątku z udziałem wiernych w języku angielskim:
– kościół św. Piotra – godz. 10:00
w środę również wieczorem adoracja od 18:00, Msza św. o godz. 19:00
– kościół św. Szymona – godz. 12:30
************************************************************************************************************