OD PIĄTKU 30 LIPCA
LITURGIA MSZY ŚWIĘTEJ I SAKRAMENT POJEDNANIA,
SPRAWOWANE SĄ W KOŚCIELE ŚW. PIOTRA
************************************************************************************************************
__________________________________________________________________________________________________________________________
OKTAWA BOŻEGO NARODZENIA
PIĄTEK – 24 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
PASTERKA – GODZ. 21.30
SPOWIEDŹ ŚW. OD GODZ. 20.30
__________________________________________________________________________________________________________________________
SOBOTA – 25 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
W DZIEŃ BOŻEGO NARODZENIA MSZA ŚWIĘTA
O GODZ. 14.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
NIEDZIELA – 26 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
UROCZYSTOŚĆ ŚWIĘTEJ RODZINY – MSZA ŚWIĘTA
O GODZ. 14.00
WIECZOREM, RÓWNIEŻ W KOŚCIELE ŚW. PIOTRA, O GODZ. 20.00 – KONCERT KOLĘDOWY
_________________________________________________________________________________________________________________________
PONIEDZIAŁEK – 27 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO – MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 19.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
WTOREK – 28 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO – MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 19.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
ŚRODA – 29 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO – MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 19.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
CZWARTEK – 30 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO – MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 19.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
PIĄTEK – 31 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA – MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 19.00 – ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU – OD GODZ. 18.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
1 STYCZNIA 2022 ROKU PAŃSKIEGO
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi i Światowy Dzień Pokoju
„Wielka Boga-Człowieka Matko!”
– wołał błogosławiony kard. Stefan Wyszyński, Prymas Tysiąclecia
***
MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 14.00 W KOŚCIELE ŚW. PIOTRA
PO MSZY ŚWIĘTEJ BĘDZIE NABOŻEŃSTWO PIERWSZEJ SOBOTY MIESIĄCA:
* Medytacja – Nawiedzenie św. Elżbiety
* Modlitwa Różańcowa – Tajemnice Radosne
***
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi – 1 stycznia
Pierwszy dzień Nowego Roku to ósmy dzień od Narodzenia Jezusa. Według prawa żydowskiego każdy chłopiec miał być tego dnia obrzezany. W oktawę Bożego Narodzenia, dziękując Bogu za przyjście na świat Chrystusa, Kościół obchodzi uroczystość Maryi jako Matki Bożej, przez którą spełniły się obietnice dane całej ludzkości, związane z tajemnicą Odkupienia. Tego dnia z wszystkich przymiotów Maryi czcimy szczególnie Jej macierzyństwo. Dziękujemy Jej także za to, że swą macierzyńską opieką otacza cały Lud Boży.
Poświęcenie Maryi pierwszego dnia rozpoczynającego się roku ma także inne znaczenie. Matka Jezusa zostaje ukazana ludziom jako najdoskonalsze stworzenie, a zarazem jako pierwsza z tych, którzy skorzystali z darów Chrystusa. Pragnienie zaakcentowania specjalnego wspomnienia Matki Bożej zrodziło się już w starożytności chrześcijańskiej. Kościół zachodni już w VII wieku wyznaczył w tym celu dzień 1 stycznia.
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi to najstarsze maryjne święto. Do liturgii Kościoła wprowadził je dość późno papież Pius XI w roku 1931 na pamiątkę 1500. rocznicy soboru w Efezie (431). Pius XI wyznaczył na coroczną pamiątkę tego święta dzień 11 października. Reforma liturgiczna w roku 1969 nie zniosła tego święta, ale podniosła je do rangi uroczystości nakazanych i przeniosła na 1 stycznia.
Światowy Dzień Pokoju – 1 stycznia
Światowy Dzień Pokoju ustanowił św. Paweł VI listem z dnia 8 grudnia 1967 r., skierowanym do wszystkich ludzi dobrej woli, nie tylko katolików. Papież zaproponował, aby na całym świecie początek nowego roku kalendarzowego uczczono jako Dzień Pokoju.
źródło: brewiarz.pl
„Uroczystością Świętej Bożej Rodzicielki kończy się oktawa świąt Narodzenia Pańskiego i jednocześnie rozpoczyna się nowy rok kalendarzowy. Wymowne jest to zestawienie. Z jednej strony podsumowujemy czas świąteczny skupieniem naszej uwagi na Matce Bożej, która wydała na świat Zbawiciela, a z drugiej to Jej opiece powierzamy się na początek czasu, który się przed nami otwiera wraz z Nowym Rokiem.
Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki zbiega się z doroczną modlitwą o pokój. 1 stycznia przypada bowiem obchodzony od 1968 r. Światowy Dzień Pokoju.
Jako ludzie wiary widzimy jednak związek pomiędzy modlitwą o pokój a Świętą Bożą Rodzicielką. Przecież Maryja wydała na świat Jezusa – Księcia Pokoju. Wierzymy, że trwały pokój między ludźmi możliwy jest tam, gdzie są ci, którzy mają swoje serce i myśli wypełnione pokojem. Podczas narodzenia się Syna Bożego aniołowie zwiastowali pokój wszystkim ludziom dobrej woli. Dar pokoju, który otrzymuje człowiek i świat od Nowonarodzonego, jest kluczem do uporządkowania świata, ludzkich relacji tam, gdzie panuje gniew, nienawiść, gdzie brakuje życzliwego spojrzenia i otwartej dłoni do drugiego człowieka”. (Ks. Krzysztof Ora)
źródło: naszdziennik.pl
Teksty ze Wspomnień Siostry Łucji:
Następnie podnieśliśmy oczy ku naszej Pani, która nam powiedziała z dobrocią i ze smutkiem: „Widzieliście piekło, dokąd idą dusze biednych grzeszników. Aby ich ratować, Bóg chce ustanowić na świecie nabożeństwo do mego Niepokalanego Serca. Jeśli zrobi się to, co ja wam mówię, wiele dusz zostanie uratowanych, nastanie pokój na świecie. Wojna się skończy. Ale jeżeli się nie przestanie obrażać Boga, to za pontyfikatu Piusa XI rozpocznie się druga, gorsza. Kiedy ujrzycie noc oświetloną przez nieznane światło, wiedzcie, że to jest wielki znak, który wam Bóg daje, że ukarze świat za jego zbrodnie przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego. Żeby temu zapobiec, przyjdę, by żądać poświęcenia Rosji memu Niepokalanemu Sercu i ofiarowania Komunii św. w pierwsze soboty na zadośćuczynienie. Jeżeli ludzie me życzenia spełnią, Rosja nawróci się i zapanuje pokój, jeżeli nie, Rosja rozszerzy swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych, na koniec zatriumfuje moje Niepokalane Serce. Ojciec Święty poświęci mi Rosję, która się nawróci, a dla świata nastanie okres pokoju”.
„Odmawiajcie codziennie różaniec, aby uzyskać pokój dla świata i koniec wojny!”.
Krótko przed pójściem do szpitala mówiła Hiacynta mi:
„Już niedługo pójdę do nieba. Ty tu zostaniesz, aby ludziom powiedzieć, że Bóg chce wprowadzić na świecie nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Kiedy nadejdzie czas, aby o tym mówić, nie kryj się. Powiedz wszystkim ludziom, że Bóg daje nam łaski za pośrednictwem Niepokalanego Serca Maryi, że ludzie muszą je uprosić przez to Serce, że Serce Jezusa chce, aby obok Niego wielbiono Niepokalane Serce Maryi. Niech proszą o pokój Niepokalane Serce Maryi, bo Bóg temu Sercu powierzył pokój na świecie. Ach, gdybym mogła włożyć w serca wszystkich ludzi ogień, który płonie w głębi mojego serca, i który sprawia, że kocham tak bardzo Serce Jezusa i Serce Maryi?”.
__________________________________________________________________________________________________________________________
Gdziekolwiek byłbym na tym świecie – to jest ze mną cudowne bogactwo z Kraju Ojczystego wzięte, wciąż żywe i wcale niesentymentalne. Znowu jest mi dane przeżywać Boże Narodzenie – szczególny czas pełen Bożego pokoju, które daje prawdziwą radość, przeżywaną razem przy wigilijnym stole, gdzie otacza nas serdeczność, życzliwość i ciepło ogarniające wszystkich, nawet nieznajomych, na których czeka puste miejsce przy stole.
Kolejne święta znowu naznaczone są trudnościami – czytam więc kolejny już raz list św. Jakuba Apostoła, który pomaga mi na nowo godzić się przyjmowaniem wszystkiego co się wydarza, bo …“wiedzcie, że to, co wystawia wiarę na próbę, rodzi wytrwałość”. (Jk 1. 3)
Medytuję niesamowity ogrom trudności, który stał się udziałem Świętej Rodziny i to przed narodzinami a potem miejsce urodzenia – stajnia i żłób w ciemną noc. Za niedługo, też w ciemną noc, trzeba było z pośpiechem uchodzić w obcy kraj.
W takiej scenerii dokonywała się Tajemnica Wcielenia Bożego Syna – w świecie pełnym nieprawości.
Boże Słowo, które stało się Ciałem raz dokonane wciąż trwa. Dlatego choćby wszystko wskazywało na niebie i na ziemi, że ciemności nie ustają – to jednak świat zdecydowanie jest już inny, bo wypełniony Obecnością Zbawiciela i zmierza ku swej pełni według Bożego zamysłu.
O tę wytrwałość w trudnościach obecnego czasu proszę Świętą Rodzinę, która nie zwątpiła w Boże obietnice – mimo, że tak to wyglądało, jakby Niebo zamilkło pozostawiając Ich zupełnie samych. Proszę o tę łaskę wytrwałości nie tylko dla nas “polskich glasgowian”, ale dla wszystkich, z którymi razem w drodze jesteśmy.
W tym rozpamiętywaniu trudu, lęku i cierpienia Bożej Matki i sprawiedliwego męża, życzę, aby w ten święty czas zobaczyć, pomimo ciemności, Światełko i pójść za Nim. To nic, że jest jeszcze Maleńkie, ale ma Bożą moc, które rozświetla nawet największe ciemności.
Z tym Światłem wejdźmy razem w Nowy Rok Pański 2022, bo tylko BOŻE ŚWIATŁO jest jedynym i całkowitym ocaleniem.
ks. Marian Łękawa SAC
__________________________________________________________________________________________________________________________
Jest w moim kraju zwyczaj, że w dzień wigilijny,
Przy wzejściu pierwszej gwiazdy wieczornej na niebie,
Ludzie gniazda wspólnego łamią chleb biblijny
Najtkliwsze przekazując uczucia w tym chlebie.
Cyprian Kamil Norwid „Opłatek”
***
Wigilia to „liturgia domowa”.
Stół będzie ołtarzem, a Ewangelię odczyta jedno z nas
O wieczerzy wigilijnej pomyślcie jak o Mszy św. Stół stanie się domowym ołtarzem i koniecznie trzeba przeczytać fragment Ewangelii o narodzeniu Jezusa w Betlejem.
Stół jak ołtarz
Przy żadnej innej okazji – jak właśnie w wigilijny wieczór – tak bardzo nie jest widoczne, że nasz rodzinny stół staje się domowym ołtarzem. Gromadzimy się wokół niego, by świętować. Płoną na nim świece, nakryty jest białym obrusem, a pod nim spoczywają „relikwie” Jezusowego żłóbka w postaci kilku źdźbeł siana.
Wieczerza wigilijna jest „liturgią domową”. Ma przecież swój porządek, kanon, nieodzowne, symboliczne elementy, gesty, a nawet słowa. Skoro to „rodzinna msza”, to nie powinno na niej zabraknąć także Słowa Bożego.
Jaki fragment przeczytać?
Warto rozpocząć wigilię od przeczytania fragmentu Ewangelii według świętego Łukasza: rozdział 2, wersety 1-7 (tekst poniżej).
W ten sposób przypominamy sobie, co świętujemy i zakończymy na zdaniu, które mówi, że Maryja urodziła Jezusa w stajence, „gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie”.
To ostatnie zdanie uświadamia nam, że w całym tym świętowaniu chodzi o to, by nasz dom i rodzina stały się tą „gospodą”, w której znajdzie się miejsce dla Jezusa.
Bóg w dom
Jeśli po wieczerzy wybierzemy się do kościoła na mszę „pasterską”, to usłyszymy tam dalszy ciąg tej Ewangelii mówiący o ogłoszeniu nowiny o narodzinach Boga-Człowieka pasterzom. I hołdzie, jaki Mu złożyli.
Przy rodzinnym stole chcemy jednak skupić się na tym „domowym”, bardzo intymnym wymiarze spotkania z przychodzącym na świat Bogiem. Wieczerza wigilijna ma nam przypomnieć i pomóc zapamiętać, że Bóg pragnie przychodzić do nas w naszym domu. Pośród codziennych spraw, radości i trosk – tak samo, jak przychodzi w kościele podczas liturgii i przez sakramenty.
Najważniejszym może sposobem tego Jego przychodzenia jest przychodzenie w drugim człowieku – moim bliskim: matce, ojcu, dziecku, siostrze, bracie, kuzynie, przyjacielu, znajomym. Drugi człowiek niesie mi ukrytego w sobie Boga – moc Jego łaski i Jego miłości.
Plan wigilijnej modlitwy
- Znak krzyża
- Fragment Ewangelii: Łk 2,1-7 (tekst znajdziesz poniżej)
- Prośby: za wszystkich chrześcijan, za potrzebujących, za tych, którzy święta spędzają samotnie, za naszych zmarłych. I w naszych intencjach (można je wypowiedzieć na głos). Każde wezwanie kończymy: „Ciebie prosimy – Wysłuchaj nas, Panie”.
- Ojcze nasz
- Błogosławieństwo przygotowanego jedzenia. Na przykład: „Panie Boże, pobłogosław te dary i tych, którzy je przygotowali. I naucz nas dzielić się chlebem i miłością. Przez Chrystusa, Pana naszego. Amen”. Albo własnymi słowami.
- Można też zaśpiewać w tym momencie jakąś kolędę (na przykład: „Wśród nocnej ciszy” albo „Bóg się rodzi”).
- Dzielenie opłatkiem
- Siadamy do stołu.
Ewangelia na wigilię [Łk 2,1-7]
“W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz.
Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.
Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Porodziła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.“
ks. Michał Lubowicki/Aleteia.pl
************************************************************************
Dziś Wigilia Bożego Narodzenia
Przełamanie się opłatkiem to jeden z wigilijnych zwyczajów
Uroczystość Bożego Narodzenia wprowadzono do kalendarza świąt kościelnych w IV wieku. Dwieście lat później ustaliła się tradycja wieczornej kolacji, zwanej wigilią. Wieczerza wigilijna jest echem starochrześcijańskiej tradycji wspólnego spożywania posiłku, zwanego z grecka agape, będącego symbolem braterstwa i miłości między ludźmi.
Gdy w drugiej połowie IV w. Synod w Laodycei zabronił biesiadowania w świątyniach, zwyczaj ten przeniósł się do domów wiernych. W Polsce Wigilię zaczęto obchodzić wkrótce po przyjęciu chrześcijaństwa, choć na dobre przyjęła się dopiero w XVIII w.
Wigilia (łac. czuwanie) – pierwotnie oznaczała straż nocną i oczekiwanie. W słowniku kościelnym nazywa się tak dzień poprzedzający większe święto. Dawniej w każdą wigilię obowiązywał post. Do stołu wigilijnego siadano, gdy zabłysła pierwsza gwiazda. Miała ona przypominać Gwiazdę Betlejemską prowadzącą pasterzy i magów do Betlejem.
Od 2003 roku – zgodnie z formułą przykazań kościelnych, zatwierdzonych przez Watykańską Kongregację Nauki Wiary – formalnie nie obowiązuje już post w Wigilię Bożego Narodzenia. Biskupi polscy zachęcają jednak wierzących do dochowania wierności tej wieloletniej tradycji. Wigilia postna obowiązuje katolików wówczas, gdy przypada w piątek.
W polskiej tradycji to ojciec rodziny lub najstarszy wiekiem rozpoczynał wieczerzę modlitwą, odczytaniem opisu narodzenia Pańskiego z Ewangelii św. Łukasza. Następnie dzielono się opłatkiem i składano sobie życzenia. Pod choinką ustawia się często żłóbek, dla upamiętnienia narodzenia Pana Jezusa w Betlejem. Układa się pod nią także prezenty dla najbliższych.
Wigilia w polskiej obyczajowości jest świętem rodzinnym. Podobnie jak w Polsce Wigilię obchodzi się na Litwie, na Białorusi, na Ukrainie wśród katolików łacińskich, w Czechach i na Słowacji. Nieznany poza terenami dawnej Rzeczypospolitej jest zwyczaj łamania się opłatkiem.
Po wigilii katolicy udają się tradycyjnie na pasterkę. Pasterka jest pamiątką z pierwszych wieków chrześcijaństwa, kiedy nabożeństwa nocne należały do stałej praktyki Kościoła. Pierwsze Msze św. o północy 24 grudnia sprawowano w Betlejem. W Rzymie zwyczaj ten znany był już za czasów papieża Grzegorza I Wielkiego, pasterkę odprawiano przy żłóbku Chrystusa w bazylice Matki Bożej Większej. Charakter tej liturgii tłumaczą pierwsze słowa invitatorium, wprowadzenia do Mszy: „Chrystus narodził się nam. Oddajmy mu pokłon”.
Kościoły w okresie Bożego narodzenia zdobi żłóbek. Żłóbek w dzisiejszej postaci zawdzięczamy św. Franciszkowi. Historia tej tradycji jest jednak znaczenie dłuższa i sięga piątego wieku. Wtedy, jak głosi podanie, żłóbek Jezusa przeniesiono z Betlejem do Rzymu i umieszczono w bazylice Matki Bożej Większej. Także Pasterkę w Rzymie odprawiano początkowo tylko w tym kościele.
To we Włoszech zaczęto w uroczystość Bożego Narodzenia wystawiać żłóbki, w których umieszczano figury Świętej Rodziny, aniołów i pasterzy. Do rozpowszechnienia tego zwyczaju przyczynił się św. Franciszek. Z przekazów pozostawionych przez jego biografa – Tomasza z Celano – wiemy, że w wigilijną noc Biedaczyna z Asyżu zgromadził w grocie w miejscowości Greccio okolicznych mieszkańców i braci, by w prosty sposób pokazać im, co to oznacza, że „Bóg stał się człowiekiem i został położony na sianie”. W centrum jaskini leżał wielki głaz, pełniący rolę ołtarza. Przed nim bracia umieścili zwykły kamienny żłób do karmienia bydła, przyniesiony z najbliższego gospodarstwa. W pobliżu, w prowizorycznej zagródce, stało kilka owieczek, a po drugiej stronie wół i osioł. Jak pisał kronikarz, zwierzęta „zaciekawione, wyciągające szyje w stronę żłobu, pochylając się i jakby składając pokłon złożonej w nim figurce przedstawiającej dziecię Jezus”. Postaci do szopki wybrano spośród obecnych braci i wiernych. Zapalonymi pochodniami św. Franciszek rozjaśnił niebo, a w lesie ukryli się pasterze, którzy na dane hasło wznosili gromkie okrzyki. Do dziś szopka w Greccio przyciąga corocznie rzesze turystów.
Obecnie najsłynniejsze są szopki toskańskie, sycylijskie i neapolitańskie. W Szwajcarii, w Niemczech i w Austrii modne są żłóbki „grające”. W Polsce do najbardziej znanych należą szopki krakowskie, prawdziwe arcydzieła sztuki ludowej. Powstanie tej tradycji przypisuje się murarzom i cieślom. Nie mając zatrudnienia w zimie, chodzili oni z takimi szopkami-teatrzykami od domu do domu i tak zarabiali na swe utrzymanie. Wzorem architektonicznym był dla nich przede wszystkim kościół Mariacki, ale wykonywano także miniatury Wawelu, Sukiennic i Barbakanu. Od 1937 r. z inicjatywy Jerzego Dobrzyckiego odbywa się konkurs na najpiękniejszą „Szopkę Krakowską”.
Już w średniowieczu wystawiono przy żłóbkach przedstawienia teatralne zwane jasełkami. W Polsce najbardziej znanym utworem tego gatunku jest „Polskie Betlejem” autorstwa Lucjana Rydla.
Gość Niedzielny/Kai 24.12.2020
************************************************************************
***
Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Co tak naprawdę wiemy o okolicznościach narodzin Zbawiciela?
Znaczenie tego, co dokonało się w Nazarecie i w Betlejem, czyli dziewiczego poczęcia i narodzin Jezusa, odsłoniło się w pełni dopiero wraz z nauczaniem, a przede wszystkim z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa – mówi ks. prof. Waldemar Chrostowski. W rozmowie z KAI słynny biblista opowiada o biblijnych przekazach dotyczących narodzenia Jezus i ich teologicznym znaczeniu.
Dawid Gospodarek (KAI): Gdy sięga się do Ewangelii, współczesnego odbiorcę może zaskoczyć, że nie ma tam bogatych opisów narodzenia Jezusa, Jego dzieciństwa. Jakby to zupełnie ewangelistów nie interesowało. Taki św. Jan, który przecież opiekował się Maryją i pewnie słyszał niejedną historię, nie napisał o tym ani zdania…
Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Prawdą jest, że jeżeli chodzi o cztery Ewangelie kanoniczne, to tylko w dwóch z nich, mianowicie w Ewangelii wg. św. Mateusza i Ewangelii wg. św. Łukasza, znajdujemy informacje dotyczące okoliczności poczęcia i narodzin Jezusa Chrystusa. W pierwszej Ewangelii kanonicznej, czyli wg. św. Mateusza, zostały przedstawione z perspektywy męskiej, czyli z perspektywy św. Józefa, natomiast w trzeciej Ewangelii kanonicznej, wg. św. Łukasza, zostały przedstawione z perspektywy kobiecej, czyli Maryi. Wzgląd na to jest bardzo ważny, gdyż pozwala zrozumieć zasadnicze rysy jednej i drugiej prezentacji tych samych wydarzeń.
Jeżeli chodzi o milczenie dwóch pozostałych Ewangelii, czyli wg. św. Marka i św. Jana, to bierze się ono stąd, że nie wszyscy ewangeliści byli jednakowo zainteresowani okolicznościami przyjścia Jezusa na świat i Jego dzieciństwem. Ewangelia wg. św. Marka stanowi zapis pamięci o Jezusie przechowanej przez św. Piotra, a on spotkał Jezusa wtedy, gdy obaj byli dorośli. Z kolei św. Jan, którego Ewangelia powstała najpóźniej, bo pod koniec I wieku, ukazuje przyjście Jezusa na świat w perspektywie głęboko teologicznej, podkreślając ich sens i znaczenie, natomiast nie zajmuje się samym przebiegiem wydarzeń.
Tutaj dotykamy sprawy, która powinna być, jak się wydaje, powszechnie zrozumiała. Mianowicie przyjście na świat dziecka w starożytności, lecz i w naszych czasach, nie budzi aż tak wielkiego zainteresowania, bo po prostu jest częścią historii rodzinnej. Współcześnie jest upamiętniane przez zdjęcia, filmy, MMS-y itd. Zdarzają się dzieci, które mają udokumentowaną swoją historię w tysiącach różnych obrazów, które być może będą kiedyś oglądać. W starożytności narodziny, poza przypadkami dworu cesarskiego czy innymi ówczesnymi prominentami, nie były czymś niezwykłym. Niezwykłość jakiegoś człowieka odkrywano głównie w świetle jego życia i dokonań.
Jeżeli mamy użyć tu bliższej analogii, to nasza wiedza o okolicznościach narodzin kard. Stefana Wyszyńskiego, czy papieża Jana Pawła II, jest, delikatnie mówiąc, szczupła, chociaż od tych narodzin upłynęło nieco ponad 100 lat i jeszcze do niedawna żyli ludzie, świadkowie, którzy mogli o nich coś więcej powiedzieć.
Znaczenie tego, co dokonało się w Nazarecie i w Betlejem, czyli dziewiczego poczęcia i narodzin Jezusa, odsłoniło się w pełni dopiero wraz z nauczaniem, a przede wszystkim z męką, śmiercią i zmartwychwstaniem Jezusa Chrystusa. Właśnie w świetle zmartwychwstania, które potwierdziło, kim naprawdę jest Jezus, zostały później utrwalone szczupłe świadectwa pamięci o okolicznościach Jego przyjścia na świat.
KAI: Jakie treści teologiczne wypływają z opisów św. Mateusza i Łukasza?
– Żeby uchwycić to, co jest teologicznie ważne, trzeba mieć na uwadze obie Ewangelie, z opowiadaniami dokonanymi z perspektywy Józefa i Maryi. One nawzajem się uzupełniają i w pewnym sensie nawzajem siebie potrzebują.
Jeżeli chodzi o Ewangelię według św. Mateusza, ona włącza narodziny Jezusa Chrystusa w długą historię ludu Bożego wybrania, czyli biblijnego Izraela. Ważne są nie tylko te barwne szczegóły, które na zawsze weszły do tradycji chrześcijańskiej i które staramy się odtwarzać, rekonstruować choćby w „żłóbkach” czy podczas uroczystych obchodów Świąt Bożego Narodzenia, lecz wszystko to, co je poprzedza. Chodzi o rodowód Jezusa Chrystusa i wszczepienie Go bardzo mocno w dzieje Izraela podzielone na trzy etapy – od Abrahama do Dawida, od Dawida do wygnania babilońskiego i od wygnania babilońskiego do narodzin Jezusa Chrystusa. Żeby zrozumieć tę logikę teologiczną, potrzeba znać dzieje biblijnego Izraela. Przesłanie pierwszej kanonicznej Ewangelii jest bardzo wyraziste: Jezus, Jego narodziny w Betlejem, stanowią spełnienie wielowiekowego oczekiwania i nadziei mesjańskich, których realizacja została zapoczątkowana przez powołanie Abrahama.
Ewangelia według św. Łukasza ma od samego początku perspektywę kobiecą. Przedstawia okoliczności narodzin Jezusa w kontekście naturalnego poczęcia i narodzin Jana Chrzciciela, który stał się poprzednikiem Jezusa, a następnie – i mocno kładzie na to nacisk – dziewiczego poczęcia przez Maryję w Nazarecie i narodzin, które miały miejsce w Betlejem. Nieco dalej Łukasz umieszcza rodowód, ale inaczej niż Mateusz wskazuje na uniwersalne, powszechne, znaczenie osoby i posłannictwa Jezusa. Jego narodziny są nie tylko zwieńczeniem długiej historii Izraela i Bożych obietnic związanych z Abrahamem, lecz stanowią integralną część całych ludzkich dziejów, poczynając od Adama. Dzięki temu staje się tym bardziej widoczne, że wybranie i powołanie Abrahama miało ukierunkowanie i przeznaczenie uniwersalne. Bóg nie wybrał Abrahama i jego potomków ze względu na nich samych, ale ze względu na duchowe dobro całej ludzkości.
Przyjście Jezusa Chrystusa na świat zostało w Ewangelii wg. św. Łukasza ukazane jako wydarzenie, które ma znaczenie dla całej historii powszechnej. To uzasadnia obecne w niej odniesienia do ówczesnych osobistości i najważniejszych wydarzeń, które wtedy miały miejsce.
KAI: Czy możemy powiedzieć coś o dacie narodzin Jezusa? Niektórzy wskazują na grudzień, tak jak to liturgicznie celebrujemy, inni przywołując biblijne konteksty mówią raczej o wiośnie…
– Dokładnej daty narodzin Jezusa Chrystusa nie znamy. Kierując się różnymi przesłankami, rozmaicie próbowano ją ustalić, proponując marzec, kwiecień, maj czy listopad. Tak różnorodne propozycje świadczą, że dokładna data narodzin została przesłonięta niepamięcią.
Data 25 grudnia jest symboliczna. Została wyznaczona w pierwszej połowie IV wieku na przesilenie zimowe, co nawiązuje do faktu, że od tej pory noc jest coraz krótsza, a dzień coraz dłuższy. Symbol wskazuje na Jezusa przychodzącego jako Światłość świata, a więc również siły kosmiczne, siły natury, swoiście odzwierciedlają radość z Jego przyjścia.
W połowie VI wieku dokonano przeliczenia kalendarza, który wcześniej był w użyciu – od założenia Rzymu – na kalendarz od narodzin Jezusa Chrystusa. Dokonał tego mnich Dionizy Mały, który pomylił się w kwestii liczby lat, od 4 do 6 lat. Mamy więc paradoksalną sytuację, że gdy chcemy mówić o dokładnej chronologii narodzenia Jezusa Chrystusa, wygląda na to, iż narodził się On krótko przed początkiem ery chrześcijańskiej, wyznaczonym właśnie przez Jego narodziny. To paradoks, który towarzyszy nam od półtora tysiąca lat i co roku przy sposobności Świąt Bożego Narodzenia jest omawiany i prostowany.
KAI: W Betlejem, w miejscu uznanym za to, gdzie narodził się Pan Jezus, zbudowano bazylikę. Czy to miejsce jest rzeczywiście wiarygodne?
– To pytanie pojawia się często podczas pielgrzymek do Ziemi Świętej. Odpowiedź jest jedna i całkiem prosta – to miejsce jest wiarygodne na tyle, na ile wiarygodna jest tradycja wczesnochrześcijańska. Innego nośnika pamięci nie mamy. Nie może jednak być przypadkiem, że na początku IV wieku, czyli wtedy, kiedy chrześcijaństwo stało się najpierw religią oficjalnie uznaną, a następnie główną religią Imperium Rzymskiego, około roku 320 – 330, właśnie w tym miejscu, a nie gdzie indziej, wzniesiono pierwszą świątynię upamiętniającą narodziny Jezusa Chrystusa. Dwa stulecia później, w VI wieku, ok. roku 540-550, na tym samym miejscu wzniesiono Bazylikę Narodzenia, która istnieje do dzisiaj. Nie ma w Betlejem żadnego innego miejsca, które byłoby pokazywane jako to, gdzie miał się urodzić Jezus. Musimy polegać na pamięci chrześcijan, która z pewnością jest bardzo dobrym zabezpieczeniem wiarygodności miejsca narodzin Zbawiciela.
KAI: Wspomniał Ksiądz Profesor o nadziejach mesjańskich, jakie były w Izraelu. Czy były jakieś konkretne znaki, po których ówcześni mieszkańcy Palestyny mogliby rozpoznać, że właśnie przychodzi na świat oczekiwany Mesjasz?
– Ewangelie świadczą, że były osoby, które rozpoznały tożsamość Jezusa – i to jeszcze zanim przyszedł On na świat. Jako pierwsi zostali wprowadzeni w tę tajemnicę i ją przyjęli Maryja i Józef. O sytuacji Maryi opowiada Ewangelia wg. św. Łukasza, a Józefa – Ewangelia wg. św. Mateusza. To oni stali się zaczynem nowej rzeczywistości zbawczej, która zaistniała wraz z poczęciem Jezusa. Natomiast gdy Jezus przyszedł na świat, Ewangelie mówią, że towarzyszyły temu niezwykłe znaki. Przyjmujemy to świadectwo Ewangelii, bo nie mamy racjonalnych powodów, żeby je kwestionować. Chyba że ktoś w ogóle kwestionuje istnienie Boga i możliwość Jego nadzwyczajnego działania w świecie – takie osoby i środowiska się zdarzają i ta kontestacja nie jest niczym nowym.
Przyjmując historyczne świadectwo Ewangelii widzimy osoby w szczególny sposób przygotowane i podatne na niezwykłe działanie Boże. Ale nie byli to ci, którzy stanowili ówczesny personel kultowy, religijny, świątynny, a więc kapłani i arcykapłani, ani ówczesna elita intelektualno-duchowa, czyli faryzeusze i saduceusze. Większość z nich wybrała i ponawiała sprzeciw wobec Jezusa i Jego misji. Uznanie w Jezusie Mesjasza nastąpiło głównie wśród ludzi prostych. Zatem obok akceptacji Jezusa od samego początku – co widać np. w reakcjach Heroda i jego dworu – istniał silny sprzeciw wobec Niego, posunięty do wrogości, i to do tego stopnia, że musiał On uchodzić z Betlejem i w ogóle z Palestyny. Ta akceptacja i sprzeciw będą towarzyszyły Jezusowi przez całe Jego życie, a później przeobrażą się w uznanie Go – czego wyrazem jest chrześcijaństwo, oraz odrzucenie Go – czego wyrazem jest judaizm rabiniczny, też istniejący do dnia dzisiejszego. Obrazowo można powiedzieć tak – gdy w Betlejem Jezus przychodził na świat, ku radości Jego dziewiczej Matki i św. Józefa, ku radości ludzi prostych, to w Jerozolimie rosło już drzewo na Jego krzyż.
PCh24.pl/źródło: KAI
______________________________________________________________________________
Co oznaczają znaki i symbole związane z Bożym Narodzeniem?
Niewiele jest okresów w roku kościelnym, które wypełnione są tak ogromną liczbą symboli i nawiązują nawet do starożytnych tradycji, jak Boże Narodzenie. Najważniejsze to świadomie przeżyć ten czas. Oto wyjaśnienie symboli związanymi ze zbliżającymi się świętami.
***
Od najdawniejszych czasów Liturgia Rzymska sprawowała w Narodzenie Pańskie tylko jedną Eucharystię w Wigilię i jedną w samą uroczystość Bożego Narodzenia. Jedyna Msza św. przypadająca w samą już uroczystość była sprawowana o godz. 9 rano. Potwierdza to Epistolarz z Kapui, z 546 r., oraz Ewangeliarz z Neapolu, z VII wieku. Mszę św. o północy, którą popularnie zwiemy Pasterką, wprowadzono na przełomie V i VI wieku. Sprawowano ją w Rzymie w Bazylice Matki Bożej Większej. Papież Grzegorz Wielki celebrował wówczas Liturgię o północy i Mszę św. o 9 rano dla dyplomacji namiestnika bizantyjskiego. Po prostu – papież, wracając z Pasterki, wstępował do kościoła na Palatynie z przyjaźni do urzędników i sprawował dla nich czynności święte. Z czasem powszechne stało się sprawowanie trzech Mszy św. w Boże Narodzenie. Ostatecznie tę praktykę przyjął Mszał potrydencki. Do Mszału z 1570 r. wprowadzono jedyne wówczas święto Imienia Jezus. Przyczynili się do tego Beda Czcigodny, Bernard z Clairvaux i św. Franciszek z Asyżu.
Od św. Szczepana do św. Sylwestra
Do obchodów Bożego Narodzenia weszła w VI wieku tzw. oktawa, czyli przedłużenie świętowania do ośmiu dni. Jest to bardzo wymowne, gdyż dni wchodzące w jej skład były już wcześniej zarezerwowane do kultu pierwszych świętych.
Pierwszy dzień obejmuje świętowanie uroczystości Narodzenia Pańskiego. W drugi dzień obchodzimy święto św. Szczepana, diakona, pierwszego męczennika. Zwyczaj wspominania Szczepana znany jest jeszcze z IV wieku. W ten dzień istnieje zwyczaj święcenia owsa, bowiem w dawnym państwie Karolingów św. Szczepan był patronem koni.
Trzeci dzień oktawy poświęcony jest św. Janowi Apostołowi i Ewangeliście. Jego kult znamy również z IV wieku. W tym dniu Kościół święci wino. Wynika to z pobożnej legendy, która mówi, że kiedyś podano św. Janowi do wypicia zatrute wino, a on je pobłogosławił, skosztował i pozostał przy zdrowiu.
Czwarty dzień oktawy to święto Świętych Młodzianków, które liturgia obchodzi od V wieku. Młodziankowie to dzieci, które Herod kazał wymordować na wieść o narodzinach Mesjasza. Kolejne dni są dalszym świętowaniem Narodzenia Pańskiego, w tym czasie 29 grudnia wspominamy św. Tomasza Becketa, męczennika, a 31 grudnia – św. Sylwestra, papieża.
W pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu czcimy Świętą Rodzinę, która ma być wzorem życia dla każdej rodziny chrześcijańskiej. Ostatnim dniem oktawy jest 1 stycznia – uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi. Wtedy to symbolicznie wspominamy obrzezanie Dzieciątka i nadanie mu imienia Jezus.
Bóg-człowiek
Najważniejszym i najistotniejszym wydarzeniem Bożego Narodzenia jest wcielenie Jezusa. Musimy sobie uświadomić, że Bóg zstąpił na ziemię i przyjął ludzką naturę. Przyoblekł się w marne ludzkie ciało, aby stać się takim jak my. Katechizm Kościoła Katolickiego poucza nas w punkcie 461.: „Opierając się na słowach św. Jana („Słowo stało się ciałem”, J 1, 14), Kościół nazywa «Wcieleniem» fakt, że Syn Boży przyjął naturę ludzką, by dokonać w niej naszego zbawienia”. Wiara w prawdziwe wcielenie Syna Bożego jest znakiem, który wyróżnia nas, chrześcijan, na tle wszystkich religii. 464. zaś punkt katechizmowy mówi: „Jedyne i całkowicie wyjątkowe wydarzenie Wcielenia Syna Bożego nie oznacza, że Jezus Chrystus jest częściowo Bogiem i częściowo człowiekiem, ani że jest ono wynikiem niejasnego pomieszania tego, co Boskie, i tego, co ludzkie. Syn Boży stał się prawdziwie człowiekiem, pozostając prawdziwie Bogiem. Jezus Chrystus jest prawdziwym Bogiem i prawdziwym człowiekiem”. Jest to dla nas niebywale istotny fakt, który w świetle dalszych wydarzeń zbawczych staje się fundamentem naszej wiary. Jeśli nie byłoby Wcielenia, nie byłoby też Zmartwychwstania. Warto sobie uświadomić, że Bóg potrzebował ludzkiego ciała, aby być bliżej nas i wypełnić wolę Ojca. Wcielenie jest także istotnym elementem dla zrozumienia wszystkich sakramentów świętych, a zwłaszcza Eucharystii. Jest podstawą specjalnego kontaktu z Bogiem, oddania się Bogu i realizowania kultu.
Kolędy i prezenty
Nieodłącznym elementem naszego bożonarodzeniowego świętowania są zwyczaje, które zawsze odżywają w tym czasie. Chociażby sianko, które kładziemy pod obrus, piękny gest pozostawienia przy stole jednego wolnego miejsca, które ma być gotowe dla niespodziewanego gościa. Warto podkreślić, że pierwotnie zwyczaj ten dotyczył pamięci o zmarłych. Często korzystamy z tradycji dwunastu postnych potraw, które zapełniają nasze stoły. Nieodłącznym elementem spotkań wigilijnych są, oczywiście, prezenty, które łowimy spod pięknie ubranej choinki. Ten moment to z pewnością dobrze zapisana kartka z naszego dzieciństwa. Niestety, coraz rzadziej słyszy się przy polskich stołach śpiew kolęd, które dodają całemu świętowaniu atmosfery oczekiwania, ale też pozwalają – w sposób z pewnością folklorystyczny – prześledzić okoliczności betlejemskiej radości. Obowiązkowym momentem wieczerzy wigilijnej jest dzielenie się opłatkiem. Skąd ten zwyczaj?
Opłatek
Zwyczaj dzielenia się opłatkiem nie jest do końca wyjaśniony i tak naprawdę nieznane jest jego pochodzenie. Wydaje się, że można upatrywać w tym geście starochrześcijańskiego zwyczaju łamania się chlebem, a co za tym idzie – może on symbolizować pierwszą czynność eucharystyczną. Nie można wykluczać, że słowo „opłatek” ma swoją genezę w łacińskim „oblata”, co oznacza dar ofiarowany Bogu.
W monumentalnym dziele pt. „Leksykon liturgii” autorstwa ks. Bogusława Nadolskiego TChr dowiadujemy się, że wypiekiem opłatków zajmowali się początkowo zakonnicy oraz wikariusze. W XV wieku wypiekali je też ludzie związani z Kościołem i gospodarstwem kościelnym. Już wtedy istniał zwyczaj roznoszenia opłatków przez osoby świeckie, głównie przez organistów i zakrystianów. W XVI wieku spożywano opłatki z miodem jako deser, a w wieku XVII używano ich do pieczętowania listów. Zwyczaj dzielenia się opłatkiem przyjął się najpierw wśród szlachty, szybko rozpowszechnił się w miastach i na wsiach w całej Polsce.
Kolędy
Nazwa „kolęda” pochodzi z języka łacińskiego. Przywoływany już wyżej ks. Nadolski w drugim tomie „Liturgii” wyjaśnia, iż: „Termin «calendae» oznaczał w starożytnym Rzymie pierwszy dzień miesiąca. Przed reformą kalendarza rzymskiego w 45 r. przed Chrystusem «calendae» styczniowe rozpoczynały nowy rok. Dzień ten, a raczej dni, obchodzono bardzo uroczyście, odwiedzano się wzajemnie, obdarowywano upominkami, składano życzenia, wyrażając je w słowie lub śpiewie. Kościół przejął ten zwyczaj, łącząc go z Bożym Narodzeniem, a pieśni związane z Narodzeniem Pańskim nazwał kolędami. Najstarsze znane nam kolędy powstały w pierwszej połowie XV wieku”. Kolędy polskie są niewątpliwie pięknym przejawem głębokiej pobożności ludowej, choć należy pamiętać, że ich twórcami i autorami byli polscy żakowie oraz uczniowie szkół parafialnych i przyklasztornych. Radosny charakter kolęd sprawia, że człowiek bardziej pojmuje i otwiera swoje serce na tajemnicę wcielenia Boga.
Żłóbek
Z pewnością wszyscy słyszeliśmy o tym, że stajenki bożonarodzeniowe zawdzięczamy św. Franciszkowi z Asyżu. Początki wiążą się z włoską miejscowością Greccio i pamiętną nocą 1223 r., kiedy to owa miejscowość pod wpływem odśpiewania Ewangelii o Narodzeniu Pańskim przez Franciszka przemieniła się w Betlejem. Pierwszymi propagatorami szopek byli franciszkanie, jednak większą rolę w tej kwestii odegrali jezuici. Sprawa jest trochę złożona, bowiem od XII wieku bardzo popularne stają się teatralne przedstawienia scen Bożego Narodzenia. Warto w tym miejscu wspomnieć, że franciszkanie trudnili się bardziej budowaniem szopek w świątyniach czy na rynkach miast, natomiast jezuici skupiali się na sztukach teatralnych i przedstawieniach . To właśnie jezuitom zawdzięczamy tak popularne dziś misteria. Od XIV do XV wieku następuje ekspansja malarstwa bożonarodzeniowego, która staje się źródłem dla osób niepotrafiących czytać i pisać. W kościołach zaczynają się pojawiać figurki pasterzy, owiec, osiołków i inne. Wówczas pojawia się również zwyczaj wnoszenia w czasie Pasterki figurki Dzieciątka Jezus wraz z Ewangeliarzem.
Żłóbki w kościołach w okresie Narodzenia Pańskiego potwierdzone są na Zachodzie ok. 1550 r. Jezuici sprzyjali temu zwyczajowi i rozszerzyli go na cały Kościół. Do popularyzacji żłóbka Pańskiego w ostatnim czasie przyczynił się też święty papież Jan Paweł II, który jako pierwszy spośród następców św. Piotra umieszczał na placu przed Bazyliką Watykańską stajenkę betlejemską.
Myśląc o bożonarodzeniowej szopce, wyobrażamy sobie Dzieciątko Jezus w centrum, po jednej stronie Maryję, po drugiej – św. Józefa. Całe otoczenie Jezusa – poza Rodzicami – wypełnione jest w pierwszej kolejności uskrzydlonymi aniołami, pasterzami i zwierzętami gospodarskimi, jak na szopkę przystało. W taki sposób dekorujemy zazwyczaj nasze kościelne – a może i domowe – szopki. Jest rzeczą niezmiernie ważną, abyśmy pamiętali, że wystrój żłóbka i jego całościowa dekoracja nie są najważniejsze. Nie ma dla nas znaczenia, czy w stajence były konie, krowy, króliki czy ptaki. Nie ma też znaczenia, ilu było pasterzy i czy aniołowie śpiewali „Gloria”… Nie posiadamy nawet wiarygodnych informacji, czy Pan urodził się w żłobie, stajence czy grocie! Św. Mateusz pisze, że Święta Rodzina mieszkała w Betlejem i tam miała swój dom, natomiast św. Łukasz przekazuje, że Maryja z Józefem mieszkali w Nazarecie, a do Betlejem udali się na zarządzony w tym czasie spis ludności. Nic w tym dziwnego, ponieważ jak wiemy, Ewangeliści nie byli obecni przy narodzeniu Jezusa.
Najistotniejszym dla nas, chrześcijan, faktem jest samo wcielenie i narodzenie Syna Bożego. Nie są ważne okoliczności temu towarzyszące. Niepodważalną prawdą wiary jest to, że Jezus Chrystus począł się z Maryi za sprawą Ducha Świętego i przyjął ludzkie ciało.
Przemysław Kubisiak/Tygodnik Niedziela
************************************
Zanim przyszła choinka, czyli tradycja podłaźniczki
***
Choinka podwieszona pod sufitem czubkiem do dołu to tradycja starsza niż drzewko, jakie dziś najczęściej gości w naszych domach.
Choinka, którą znamy dziś z naszych domów i jest nieodłącznym symbolem świąt Bożego Narodzenia, przybyła na ziemie polskie z Alzacji i na dobre zadomowiła się na przełomie XIX i XX wieku. Nie oznacza to wcale, że przed tym czasem nie mieliśmy własnych tradycji zdobienia domów na święto Narodzenia Pańskiego. Zanim choinka ostatecznie zatriumfowała, w południowej Polsce, od Dolnego Śląska, przez Górny Śląsk, Beskidy, Podhale, Małopolskę aż po Lwów powszechnym zwyczajem było zdobienie podłaźniczki. Najczęściej miała ona formę ściętego czuba jodły, świerku lub sosny, który zawieszano pniem ku górze pod sufitem ozdabiano przeróżnymi dekoracjami. Stąd właśnie od czasu do czasu można natrafić na stare zdjęcia, na których widnieje choinka zawieszona “do góry nogami”. To nic innego jak właśnie podłaźniczka.
Podłaźniczka w różnych rejonach miała swoje nazwy. I tak nazywano ją podłaźnikiem, jutką, sadem rajskim, wiechą lub Bożym drzewkiem. Ozdoba ta miała swoją bogatą symbolikę. Nawiązywała do rajskiego drzewa poznania dobra i zła,a jej pień wskazywał kierunek na niebo. Podłaźniczka miała zapewniać domownikom wszelkie błogosławieństwo: zdrowie, zgodę i dostatek, miało także chronić domowników przed wszelkimi nieszczęściami. Drzewko miało też coś wspólnego z lepiej dziś znaną romantyczną symboliką jemioły – obecność podłaźniczki miała zapewnić pannom szybkie i szczęśliwe wydanie za mąż.
Czym zdobioną starszą siostrę choinki? Najczęściej ozdobami, które można było zjeść – owocami, orzechami, czy ciasteczkami. Ale również kolorowymi ozdobami ze wstążek, bibuły i kolorowymi opłatkami.
Zwyczaj zdobienia podłaźniczki był żywy i popularny jeszcze w latach 20. XX wieku m.in. na Śląsku, Podhalu, w Beskidach, Pieninach czy Gorcach. Dziś rajskie drzewko można spotkać już tylko w nielicznych domach, zwykle jako ozdobę występującą obok choinki, a nie zamiast niej. Warto jednak tę tradycję podtrzymywać, choćby w symbolicznej formie.
Wojciech Teister/Gość Niedzielny
****************************************
Zwyczaje Wigilijne
Religijne treści uroczystości Bożego Narodzenia pokazują swoją wyjątkowość na tle szeregu zwyczajów kulturowych, które na trwałe wyznaczyły rytm życia nie tylko ludziom przynależącym do Kościoła chrześcijańskiego. Bogactwo tematyki bożonarodzeniowej zapisanej w literaturze, utrwalonej w sztuce, przekazywanej w tradycji rodzinnej, wyśpiewanej w kolędach i pastorałkach, prezentowanej w szopkach, misteriach teatralnych i zwyczajach ludowych zadomowiły się w kulturowych zwyczajach okresu Bożego Narodzenia.
Wieczerza wigilijna
To wyjątkowa wieczerza, którą tradycyjnie rozpoczyna się wraz z blaskiem pierwszej gwiazdki na niebie. Na jej niepowtarzalny klimat wpływają takie elementy, jak: dzielenie się opłatkiem, sianko pod obrusem, choinka, śpiewanie kolęd i obdarowywanie się prezentami. Tak się utarło, że Wigilię urządzają nawet ludzie nie związani bezpośrednio z Kościołem katolickim. Zwyczaj przygotowywania wigilijnej wieczerzy zapisano w XVIII w., choć prawdopodobnie był on znany już wcześniej. Nadal w dzień Wigilii przestrzegany jest post jakościowy (powstrzymywanie się od potraw mięsnych aż do północy) i ilościowy (do ukazania się pierwszej gwiazdy). Pod obrusem kładzie się kłosy siana (symbolika stajenki betlejemskiej)
Przy stole pozostawiamy zawsze wolne miejsce dla ewentualnego gościa lub symbolicznie dla Chrystusa. O ile zaginął przesąd, by przy stole nie zasiadała nieparzysta liczba gości (znaczyłoby to, że za rok ktoś z uczestników nie doczeka kolejnej wieczerzy), to przetrwały różne tradycje co do ilości i zawartości potraw wigilijnych, których powinno być dwanaście. Najczęściej podaje się barszcz, zupę grzybową lub rybną, potem grzyby z postną kapustą, ryby smażone, faszerowane i w galarecie, gotowane lub pieczone, pierogi z grzybami, kluski z makiem, kompot z suszonych owoców, a także kutię.
Opłatek
Tradycyjnie spożywanie wieczerzy wigilijnej poprzedza dzielenie się opłatkiem, czyli bardzo cienkim, przaśnym (niekwaszonym) chlebem. Ten prosty, ale jakże wymowny zwyczaj jest nasycony głęboką i wielowymiarową symboliką. Zawarta jest ona najpierw w fakcie “bycia razem” – skłóceni nie zasiadają przecież do jednego stołu. Dzieląc się opłatkiem, wybaczamy sobie, darujemy urazy, jednamy się ze sobą; składamy sobie życzenia wszelakiego dobra zarówno materialnego, jak i duchowego. “To dobro duchowe symbolizuje materia opłatka – chleb. Opłatek wigilijny jest dla chrześcijanina przede wszystkim nawiązaniem do potrzeby spożywanie chleba biblijnego, z którym utożsamił się sam Chrystus, czyli do odżywiania się eucharystycznym chlebem (ks. Jerzy Stefański Liturgia w odnowie). Nie ma właściwie solidnego opracowania opisującego utrwalenie się w polskiej tradycji dzielenia się opłatkiem w wieczór wigilijny, a najstarsza wzmianka o tym pochodzi w końca XVIII w. Obecnie ten piękny zwyczaj spotykamy jedynie w polskiej tradycji bożonarodzeniowej.
Pasterka
Pasterka, czyli Msza św. o północy w noc Bożego Narodzenia, otwiera oktawę liturgicznych obchodów związanych z tajemnicą Wcielenia, czyli przyjęcia przez Syna Bożego ludzkiej natury i przyjścia na świat.
Uczestniczenie w Pasterce, najlepiej z całą rodziną, stanowi zasadniczy, centralny punkt wszystkich zwyczajów powiązanych z obchodami przyjścia na świat Bożego Dziecięcia.
Żłóbek
Grota betlejemska, miejsce narodzin Chrystusa, wraz ze stojącym tam żłóbkiem od początku jest miejscem szczególnego pietyzmu i czci chrześcijan. Rozpowszechnienie idei budowania i “odtwarzania” żłóbka betlejemskiego w kościołach parafialnych zawdzięczamy św. Franciszkowi (XIII w.). Św. Bonawentura, opisując żywot Świętego z Asyżu (tzw. Legenda maior), podaje, że założyciel zakonu zbudował w pobliżu kościoła w Greccio w1223 r. szopkę, w której znalazło się miejsce nawet dla osła i wołu. Szopkę poza postaciami Świętej Rodziny stopniowo zaczęli wypełniać postaci pasterzy, aniołowie, królowie, słudzy Heroda i jego dworzanie. Z czasem szopka nabierała cech aktualnych dla określonego czasu i miejsca, a w okresach trudnych politycznie szopki nabierały charakteru patriotycznego czy wręcz symbolicznego. Polskie szopki pojawiły się u nas dzięki sługom synów zakonnych św. Franciszka (zarówno franciszkanów konwentualnych, jak też tzw. obserwantów, nazwanych w Polsce także bernardynami).
Kolędy
Dzisiaj ta nazwa kojarzy się z pieśniami o tematyce bożonarodzeniowej albo z odwiedzinami duszpasterskimi w tym okresie. Sama nazwa jest pochodzenia i tradycji rzymskiej. Przypuszczalnie kolędy polskie powstały najpierw w środowisku franciszkańskim, zwłaszcza franciszkanów obserwantów. Sam termin “kolęda” w znaczeniu pieśni bożonarodzeniowej ustalił się dopiero w XVII w. Kolędy wypełnione są tematyką nawiązującą do biblijnych opisów narodzin Jezusa, zwłaszcza do wydarzeń Nocy betlejemskiej, pokłonu pasterzy, klimatu groty czy stajenki, w której przyszedł na świat Zbawiciel. Stopniowo ubogacały się o inne wydarzenia związane z dziecięctwem Chrystusa: rzeź niewinątek, hołd mędrców, sen św. Józefa, ucieczka do Egiptu. W kolędach powstających przez wieki odbijały się jak w lustrze wydarzenia moralne, społeczne, patriotyczne zabarwione lokalnym kolorytem. Właśnie w kolędach, których ideą powstania było przekazanie ubóstwienia człowieka w Jezusie Chrystusie, dokonuje się proces “uczłowieczania” Boga. Także ich forma literacka sprawia, że są one chętnie wykonywane zarówno jako kołysanki, kolędy adorujące, życzeniowe, winszujące, patriotyczne czy radosne. Są one zjawiskiem kulturowym zwłaszcza na polskiej ziemi, gdzie liczba znanych i opisanych kolęd i pastorałek sięga do ponad pół tysiąca.
Choinka
Zwyczaj strojenia choinki – pachnącego lasem drzewka rozpowszechnił się w rodzinach niemieckich, tyrolskich, austriackich, a potem pozostałych krajach europejskich. W ubiegłym wieku zaczęto na szczycie jodły umieszczać gwiazdę betlejemską; zawieszane rajskie jabłka miały symbolizować echa biblijnego kuszenia Adama, w papierowych łańcuchach rozpoznawano okowy zniewolenia grzechowego (czy nawet politycznego w okresie rozbiorów Polski). Oświetlenia choinkowe miałyby wskazywać na Chrystusa, który przyszedł na świat jako “światło na oświecenie pogan”, a żywe, zielone drzewo jodłowe symbolizowałoby Chrystusa – źródło wszelkiego życia. Naturalna jodła pozostaje nieodzownym towarzyszem kościelnych żłóbków; choinka domowa już rzadko pachnie naturą – stała się “ekologiczna”, sztuczna, pachnąca plastikiem. Naturalne ozdoby (owoce, łakocie) zastąpiono szklanymi bądź plastikowymi kulami, sztucznymi “zimnymi ogniami”, świecącymi elektrycznymi lampkami.
Prezenty gwiazdkowe
Powszechna praktyka wzajemnego obdarowywania się prezentami, w tym zwłaszcza dzieci, z okazji świąt Bożego Narodzenia związana była pierwotnie z kultem i życiorysem św. Mikołaja, biskupa diecezji Bari, wielkiego jałmużnika żyjącego w IV w. Jego niezwykła hojność, szczodrobliwość, troska o biednych stały się symbolem i uosobieniem miłości do każdego bliźniego. Właśnie w okresie Bożego Narodzenia znalazło swoje logiczne uzasadnienie. Dzisiejszą tradycję zawdzięczamy Marcinowi Lutrowi, który w 1535 r. domagał się, aby protestanci zaniechali zwyczaju św. Mikołaja, a prezenty dawali swoim dzieciom jako dar samego Dzieciątka Jezus. Z czasem wszystkie kraje chrześcijańskie, także katolickie, przyjęły tę praktykę, gdyż motywacja była teolgicznie poprawna, “pomimo Lutrowej prowenciencji” (ks. Jerzy Stefański Liturgia w odnowie). Swoistym prezentem pamięci jest wysyłanie kartek z życzeniami “wesołych i szczęśliwych świąt Bożego Narodzenia”. Jednakże czy treść kartek i banalne często słowa życzeń mają związek z istotą – sensem religijnego źródła tych życzeń, czyli faktem narodzin Jezusa Chrystusa. Coraz częściej laickie kartki świąteczne przyozdobione bombkami, saniami, wyparły plastyczne wyobrażenia związane z “wejściem Chrystusa w dzieje świata?”. I życzenia mogą być świadectwem wiary…
(na podstawie “Liturgii w odnowie” ks. Jerzego Stefańskiego)/Niedziela łomżyńska 51/2002
__________________________________________________________________________________________________________________________
Kard. G. Müller: Segregacja sanitarna w świątyniach to grzech ciężki
Ks. kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Nauki Wiary, w rozmowie z amerykańskim portalem National Catholic Register jednoznacznie potępił segregację sanitarną wprowadzaną w niektórych diecezjach i przypomniał, jakie obowiązki z nadania samego Jezusa Chrystusa posiadają biskupi i kapłani.
Zdaniem duchownego odmawianie sakramentów osobom niezaszczepionym jest grzechem ciężkim i dowodem na postępującą dechrystianizację w szeregach duchowieństwa.
– Niestety, wiele rządów straciło zaufanie publiczne poprzez chaotyczne środki, które są sprzeczne logicznie. (…) W wielu przypadkach przepisy zostały naruszone i skażone finansowymi oraz politycznymi interesami lobby ideologicznego i gigantów farmaceutycznych. Zamiast jednoczyć społeczeństwo w walce z pandemią, siły polityczne, media głównego nurtu i Big Tech bezlitośnie wykorzystały sytuację do promowania agendy „Wielkiego Resetu”, a więc myślenia totalitarnego – podkreśla ks. kard. Gerhard Müller.
Duchowny odcina się jednocześnie od prowadzonych przez rząd i nieobcych również hierarchii kościelnej narracji, które piętnują przeciwników covidowego reżimu jako „teoretyków spiskowych” i „grzeszników przeciwko dobroczynności”.
Były prefekt Kongregacji Nauki Wiary jednoznacznie potępia segregację sanitarną wprowadzoną w części katolickich diecezji i świątyń.
– Słudzy Chrystusa w posłudze apostolskiej nie mogą ofiarowywać się jako dworzanie władcom tego świata i stawać się ich propagandystami. Według naszej katolickiej wiary Papież oprócz tego, że jest pierwszym świadkiem nadprzyrodzonego objawienia się Boga w Jezusie Chrystusie, jest też najwyższym strażnikiem naturalnego prawa moralnego. Magisterium Kościoła jest zatem uprawnione i zobowiązane do wskazywania granic władzy doczesnej, która kończy się na wolności wiary i sumienia – wyjaśnia.
Największy nacisk ks. kard. Gerhard Müller kładzie na nadprzyrodzony i nadrzędny wobec wszystkich innych spraw charakter sakramentalnej posługi Kościoła.
– Jest to przede wszystkim sprzeczne z prawem Bożym, jeśli władze państwowe utrudniają albo wręcz zakazują dostępu do środków łaski Kościoła, tj. sakramentów Chrystusa. To, że nawet biskupi zamknęli swoje kościoły lub odmówili sakramentów osobom szukającym pomocy, jest grzechem ciężkim przeciwko danej od Boga władzy. Jest to wstrząsający dowód na to, jak dalece sekularyzacja i dechrystianizacja myśli dotarła już do pasterzy Chrystusowej owczarni – ocenia.
Jak tłumaczy kardynał, biskupi „jako następcy apostołów, nie są władcami według zwyczajów świata, ale sługami Słowa i sługami łaski Chrystusa”, dlatego obowiązek szafowania świętych sakramentów jest dla nich bezwzględny i nie może być uzależniony od woli władców świeckich czy też troski o zdrowie fizyczne.
– W czasach kryzysu miejsca kultu i serca ludzi muszą być szeroko otwarte, aby ludzie mogli szukać schronienia w Bogu, od którego pochodzi wszelka pomoc. Wszystkie szczepionki mają ograniczony efekt czasowy. Żadne lekarstwo ani wynalazek techniczny nie mogą nas uratować przed doczesną i wieczną śmiercią. Chleb, który daje Jezus, jest lekarstwem na śmierć wieczną i – bez daty ważności – pokarmem na życie wieczne, bo: „Kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki” – przypomina ks. kard. Gerhard Müller.
źródło: ncregister.com/dorzeczy.pl/pch24.pl/radiomaryja.pl
____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
W Wigilię I Niedzieli Adwentu rozpoczął się kolejny Nowy Liturgiczny Czas, który jest Bożym wezwaniem, aby tu i teraz, rozpalić ludzkie serce nadzieją.
Dziś bardzo wielu ludzi ogarnia ogromny niepokój, który może przypominać opis z Biblii: że “ludzie mdleć będą ze strachu w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi” (trwająca, nie wiadomo jak długo jeszcze, pandemia, która izoluje i segreguje, wzrastające konflikty podobne do coraz częściej wybuchających wulkanów …) W przeżywaniu różnorakich lęków i obaw, które wywołują niepokój i doprowadzają wielu do zwątpienia, dobrze jest na nowo zawierzyć dobremu Bogu, dzięki któremu “powstaliśmy z miłości i w miłość się obrócimy”, bo zostaliśmy cudownie stworzeni i jeszcze cudowniej wyzwoleni z jarzma grzechu – i to jest nasza prawdziwa nadzieja.
Nabierzmy więc ducha i podnieśmy głowy nasze.
***
Każda świeca w wieńcu adwentowym ma swoją nazwę i specjalne znaczenie
W I niedzielę adwentu zapalamy „Świecę Proroka”. Każda z czterech świec oznacza coś bardzo konkretnego.
Jednym z symboli adwentowego wystroju kościoła jest adwentowy wieniec. Od jakiegoś czasu adwentowe wianki zaczęły gościć także w naszych domach. Czy mają jedynie ozdobić dom i stworzyć świąteczną, przytulną atmosferę? Jakie jest ich znaczenie?
Kształt, zieleń i liczba świec nie są przypadkowe. Mają swoją głęboką symbolikę.
Znaczenie wieńca adwentowego
Wieniec adwentowy posiada przedchrześcijańskie, skandynawskie korzenie. Został przyjęty przez kościoły luterańskie i „ochrzczony” jako adwentowy świecznik. W wielu krajach wieniec adwentowy znajduje się nie tylko w kościołach, ale także w domach, gdzie każda rodzina zbiera się, aby wspólnie się modlić i przygotować do narodzin Zbawiciela. W Polsce wieniec adwentowy pojawił się po I wojnie światowej.
Okrągły kształt wieńca adwentowego jest symbolem jedności i wieczności. Przypomina powtarzający się cykl pór roku i jest symbolem wieczności Boga i znakiem zwycięstwa Chrystusa.
Wiecznie zielone gałązki świerkowe lub sosnowe są symbolem wiecznego życia i znakiem nadziei: na świat ma przyjść Mesjasz, który pokona ciemność, zło i śmierć. Przypominają również wejście Jezusa do Jerozolimy, kiedy został przywitany zielonymi gałązkami i okrzyknięty Królem.
Czerwone wstążki zawiązywane na wieńcu symbolizują miłość Boga, która najpełniej objawia się w narodzeniu Syna Bożego, który stał się człowiekiem. Fioletowe wstążki są znakiem pokuty i nawrócenia w oczekiwaniu na przyjście Mesjasza.
Świece na wieńcu adwentowym
Cztery świece adwentowe symbolizują cztery tygodnie adwentu i wskazują na najważniejsze etapy historii zbawienia. Zapalane kolejno w każdą niedzielę wskazują na upływ czasu, skracając czas oczekiwania na Boże Narodzenie.
„Świeca Proroka” (Świeca Nadziei) – zapalana w I niedzielę adwentu, symbolizuje proroków, którzy zapowiedzieli przyjście Mesjasza.
„Świeca Betlejem” (Świeca Pokoju) – zapalana w II niedzielę adwentu na pamiątkę miejsca, w którym narodził się Zbawiciel.
„Świeca Pasterzy” (Świeca Radości) – zapalana w III niedzielę adwentu przypomina pasterzy, którzy jako pierwsi ujrzeli Jezusa i ogłosili światu „radosną nowinę”. Niedziela ta nosi nazwę Gaudete („Radujcie się”), dlatego świeca ma radosny, różowy kolor.
„Świeca Aniołów” (Świeca Miłości) – zapalana w IV niedzielę adwentu symbolizuje aniołów, którzy objawili się pasterzom w grocie betlejemskiej, ogłaszając im narodziny Dzieciątka Jezus.
Elżbieta Wrzała/Aleteia.pl
**************************************
Roraty – to jest piękna polska tradycja. Roraty – to jest Msza św. wotywna ku czci Najświętszej Maryi Panny odprawiana o wschodzie słońca. Słowo “Roraty” pochodzi od pieśni śpiewanej na początku tej Mszy św. – „Rorate caeli desuper”, czyli „Spuśćcie rosę niebiosa”. Na ołtarzu pali się „roratka” – świeca ozdobiona białą wstęgą, symbolizująca Maryję, a wierni trzymają w dłoniach zapalone świece, które rozświetlają mroki i czasu i miejsca. Zapalone świece są znakiem oczekiwania na przyjście naszego Pana, Jezusa Chrystusa.
*******************
„Rorate Caeli”. Odkryj znaczenie tego utworu w Adwencie
„Rorate Caeli” to jeden z najpiękniejszych gregoriańskich śpiewów, kojarzony z Adwentem – czasem oczekiwania na Boże Narodzenie. Odkryj znaczenie tego utworu.
Utwór „Rorate Caeli” od lat niezmiennie kojarzy się z Adwentem. Przede wszystkim dlatego, że jest odśpiewywany w czasie rorat, a tekst utworu, traktujący o oczekiwaniu na przyjście Zbawiciela, wprowadza w atmosferę oczekiwania na Boże Narodzenie.
Pieśń na Adwent – „Rorate Caeli”
Trwa Adwent, okres liturgiczny, w którym przygotowujemy się na przyjście Zbawiciela. W tym czasie liturgia Kościoła katolickiego obfituje w utwory mające pomóc wiernym w tych przygotowaniach. Prawdziwie cenne perełki skrywają się w chorale gregoriańskim.
„Rorate Caeli” jest uważana za jedną z najpiękniejszych i najbardziej wysublimowanych kompozycji, nie tylko na czas Adwentu, ale w repertuarze na cały rok liturgiczny. Utwór jest inspirowany tekstami z Księgi Izajasza (45,8), w którym prorok błaga:
Spuśćcie niebiosa rosę z góry, a obłoki niech sączą sprawiedliwość! Niech się otworzy ziemia i niech wyrośnie zbawienie, a niech też wzejdzie sprawiedliwość! Ja, Pan, to stworzyłem.
Zainspirowany starotestamentowymi tekstami „Rorate Caeli” mistrzowsko ucieleśnia ducha oczekiwania, co stanowi przecież istotę Adwentu. Zachęcamy do zagłębienia się w oryginalny tekst „Rorate Caeli” po łacinie oraz w jego polskie tłumaczenie:Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.
Ne irascaris, Domine, ne ultra memineris iniquitatis, Ecce civitas Sancti facta est deserta, Sion deserta facta est,Jerusalem desolata est, Domus sanctificationis tuae et gloriae tuae, ubi laudaverunt te patres nostri.
Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.
Peccavimus, et facti sumus tamquam immundus nos, Et cecidimus quasi folium universi, Et iniquitates nostrae quasi ventus abstulerunt nos, Abscondisti faciem tuam a nobis, et allisisti nos in manu iniquitatis nostrae.
Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.
Vide Domine afflictionem populi tui, Et mitte quem missurus es, Emitte Agnum dominatorem terrae de Petra deserti ad montem filiae Sion, Ut auferat ipse jugum captivitatis nostrae.
Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.
Consolamini, consolamini, popule meus, Cito veniet salus tua, Quare maerore consumeris, quia innovavit te dolor? Salvabo te, noli timere, Ego enim sum Dominus Deus tuus, Sanctus Israel, Redemptor tuus.
Rorate caeli desuper et nubes pluant justum.
_____________________________
Spuśćcie rosę niebiosa i obłoki niech wyleją sprawiedliwego. Nie bądź zagniewany, Panie! Nie pamiętaj dłużej naszych grzechów! Oto miasto Świętego opuszczone, Syjon stał się pustkowiem, Jerozolima wyludniona, Świątynia Twoja i dom chwały Twojej, gdzie wielbili Cię nasi ojcowie.
Rorate…
Zgrzeszyliśmy i staliśmy się jak nieczysty, I opadliśmy wszyscy niczym zwiędłe liście, A nieprawości nasze jak wiatr nas rozniosły. Zakryłeś przed nami swą twarz i wydałeś na pastwę naszych grzechów.
Rorate…
Spójrz, Panie, na udrękę twego ludu, I poślij tego, którego masz posłać. Ześlij Baranka, Władcę ziemi, ze skały pustyni do góry Córy Syjonu, By on sam zdjął z nas jarzmo niewoli.
Rorate…
Pocieszcie się, pocieszcie się, ludu mój. Wkrótce nadejdzie twoje zbawienie. Czy dlatego tracisz ducha, że odnowiła się twoja boleść? Ocalę cię, nie bój się. Jam jest bowiem Pan, Bóg twój, Święty Izraela, twój Odkupiciel.
Rorate…
__________________________________________________________________________________________________________________________
Adwent z Wielkimi Antyfonami
***
Śledząc po kolei te Antyfony będziemy starali się przygotować do adoracji Pana Jezusa, który przychodzi do nas w liturgii, w drugim człowieku…
Adwent, czyli obecność. Niezwykłe rekolekcje z Wielkimi Antyfonami
Chciałem zaproponować Wam udział w takich szczególnych rekolekcjach adwentowych, które będą oparte na siedmiu tak zwanych wielkich antyfonach. Ale zanim przejdziemy do tego, czym te antyfony są, dlaczego są wielkie, dlaczego są „o” – bo tak się nazywają – i dlaczego właśnie w oparciu o nie warto odbyć czas bardziej intensywnych przygotowań do celebracji Świąt Bożego Narodzenia, koniecznym wprowadzeniem jest przypomnienie sobie tego, czym w ogóle jest Adwent.
Otóż adwent jest czasem najbardziej zagrożonym w naszej kulturze chrześcijańskiej. Jest najbardziej zapomniany, w pewnym sensie dlatego, że całkowicie jawi się jako przykryty przez okres Bożego Narodzenia. W kulturze masowej Boże Narodzenie zaczyna się zaraz po Uroczystości Wszystkich Świętych, kiedy tylko gasną lampki na grobach, trzeciego listopada już w supermarketach rozpoczyna się śpiew kolęd, tak jakby Boże Narodzenie zaczynało się w listopadzie. Jest to wielka szkoda, dlatego że w ten sposób gubimy czas, który jest nam dzisiaj bardzo potrzebny.
Adwent od samego początku miał dwa wymiary i podwójny sens. Można tak powiedzieć z tego względu, że samo to słowo, „Adwent”, oznaczające czekanie na przyjście Pana Jezusa, ukrywa w sobie pewną dwuznaczność. Oczekiwanie przyjścia Pana – zapytujemy, które? Intuicyjnie odpowiemy: oczywiście na przyjście w ciele poprzez Boże Narodzenie. Ale jako chrześcijanie wierzymy również w to, że Chrystus przyjdzie powtórnie na końcu czasów i dlatego Adwent, w tym swoim głębszym wymiarze, jest również przygotowaniem na to przyjście w dniu ostatecznym. Wtedy Chrystus przyjdzie jako sędzia, aby oddzielić to, co złe od tego, co dobre. I pierwszy okres Adwentu, który trwa od pierwszej niedzieli do szesnastego grudnia, opatrzony jest specjalną prefacją (modlitwą śpiewaną przez kapłana przed modlitwą eucharystyczną), recytowaną tylko w te dni która robi wprost aluzję do tego faktu. Czytamy w niej tak:
On (chodzi oczywiście o Jezusa Chrystusa) przez pierwsze przyjście w ludzkiej naturze spełnił swoje odwieczne postanowienie, a nam otworzył drogę wiecznego zbawienia.
On ponownie przyjdzie w blasku swej chwały, aby nam udzielić obiecanych darów, których, czuwając, z ufnością oczekujemy.
A zatem w Adwencie wspominamy to pierwsze przyjście – w Betlejem. Wówczas Pan przyszedł, żeby rozpocząć cały okres nauczania na drogach Palestyny. Wyznajemy jednak także wiarę w to, że przyjdzie powtórnie na końcu czasów. Wyrażamy naszą nadzieję, że przyjdzie po to, aby obdarzyć nas swoim życiem, abyśmy z Nim żyli na wieki. Dlatego Adwent jest czasem szczególnego przygotowania na spotkanie z Panem Jezusem w wieczności.
Jest jeszcze jedno przyjście Pana Jezusa, trzecie, tak jak uczą Ojcowie Kościoła, które dokonuje się pomiędzy tym przyjściem w Betlejem, które już było, a tym przyjściem na końcu czasów, które będzie. Dokonuje się ono dziś, wtedy kiedy Chrystus przychodzi do nas w sakramentach, w swoim Słowie, w drugim człowieku. To w jakiś sposób wyjaśnia nam również największy sekret, tajemnicę słowa „Adwent”, które oznacza po łacinie – ni mniej ni więcej – tylko obecność.
A zatem, czekając na powtórne przyjście Pana i wspominając Jego pierwsze przyjście, świętujemy fakt, że już jest obecny między nami. Wyjaśnimy na początku słowo „antyfona”. To jest słowo wieloznaczne, różnie się je rozumie, interpretuje, ale – upraszczając rzecz w dużym stopniu – możemy powiedzieć, że jest to modlitwa, którą się odmawia, albo którą się śpiewa na rozpoczęcie i na zakończenie jakiegoś psalmu albo kantyku, czyli pieśni ze Starego lub Nowego Testamentu. Podstawowym zadaniem pierwszy raz wykonywanej antyfony jest wprowadzenie w myśl danego psalmu bądź kantyku, zwrócenie uwagi na pewien aspekt, który w tym tekście się kryje tak, żeby serce śpiewającego lub modlącego się tym tekstem, jego myśl ku tym aspektom dążyła. Na koniec zaś śpiewa się antyfonę, żeby zrobić pewnego rodzaju podsumowanie, przypomnienie tego, co było na początku. Zatem możemy powiedzieć, że antyfona jest takim, swego rodzaju kompasem, za którym modlący się, śpiewający dany tekst, podąża.
Siedem wielkich antyfon „o”, które powstały u schyłku starożytności, jest śpiewanych w ciągu kolejnych siedmiu dni podczas Nieszporów, czyli wieczornej modlitwy Kościoła, modlitwy tradycyjnie celebrowanej po zachodzie słońca, kiedy oddaje się szczególną cześć ofierze Chrystusa na krzyżu. Są to antyfony, które towarzyszą śpiewowi Magnificat czyli Pieśni Maryi, pieśni uwielbienia zaczynającej się od słów „Wielbi dusza moja Pana”. Śledząc po kolei te Antyfony będziemy starali się przygotować do adoracji Pana Jezusa, który przychodzi do nas w liturgii, w drugim człowieku, ale którego też narodziny będziemy czcili dwudziestego piątego grudnia.
__________________________________________________________________________________________________________________________
PIĄTEK – 17 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
I Antyfona: O Sapientia!
O, Mądrości, któraś wyszła z ust Najwyższego, Ty obejmujesz wszechświat od krańca do krańca i wszystkim rządzisz z mocą i słodyczą, przyjdź i naucz nas dróg roztropności.
O Sapientia, quae ex ore Altissimi prodiisti, attingens a fine usque ad finem, fortiter, suaviterque disponens omnia; veni ad docendum nos viam prudentiae.
Zwróćmy na samym początku uwagę na strukturę tej antyfony, dlatego, że każda kolejna z nich będzie zbudowana w analogiczny sposób. To nam pomoże uchwycić zarówno myśl, jak i przesłanie każdej tej kolejnej modlitwy. Ona składa się z trzech elementów; pierwszym jest inwokacja do Pana Jezusa, obdarzenie Go jakimś szczególnym tytułem, w tym wypadku mamy
„O Mądrości, któraś wyszła z ust Najwyższego”. Następnie mamy działanie Pana Jezusa, które Mu przysługuje, które On wykonuje w jedności z Ojcem i Duchem Świętym i trzecim, ostatnim elementem jest prośba zwrócona do Niego o szczególną łaskę.
Pierwsza antyfona – z tego względu, że jest pierwsza – odsyła nas do prapoczątków. Nazywa więc Jezusa Chrystusa Mądrością, którą, jak czytamy w księdze Mądrości i psalmach, towarzyszyła Stwórcy w stwarzaniu, przez co zwraca uwagę na Jego więź z Ojcem. Wychodzi ona bowiem właśnie z Jego ust. Jest to też aluzja do tego, że Pan Jezus – jak to będziemy rozważać w okresie Bożego Narodzenia – jest Słowem Boga, które u Boga było, od Boga wychodzi i do Boga Ojca ostatecznie prowadzi (Por J 1,1–3). Ale treść tej antyfony zwraca też uwagę na to, że dzieło stworzenia dokonało się przez Pana Jezusa i możemy nawet powiedzieć więcej, że przez Pana Jezusa w dalszym ciągu Bóg Ojciec całym wszechświatem rządzi.
Ta pierwsza antyfona jest może najbardziej prowokującą ze wszystkich, dlatego, że stawia nam pytanie o nasz stosunek do mądrości i o to, co my na temat mądrości myślimy, i czy mądrości w ogóle pragniemy. Dzisiaj nie jest w modzie, by mówić o mądrości, nie jest dzisiaj w modzie mówić o tym, że człowiek mądrości pragnie. Jeżeli jednak nie będziemy dążyć do mądrości, tej prawdziwej, która jest zawarta w Ewangelii, mądrości, która wyraża się przez miłość i szacunek dla drugiego człowieka, to co będzie w ogóle warte nasze życie.
Dzisiejsza antyfona mówi nam o tym, że Chrystus Pan, który jest Bogiem wszechmogącym, swoją wszechmoc i potęgę przejawia przede wszystkim przez to, że rządzi światem zarówno z mocą, jak i ze słodyczą. Tylko osoba, która jest wewnętrznie zintegrowana, a więc ktoś, kto ma uporządkowane wszystkie sprawy w swoim sercu, ktoś, potrafi okazać łagodność i miłosierdzie. Cnoty te nie są przejawem słabości, ale wręcz przeciwnie – mocy. Jest to cecha również Pana Boga. I dlatego właśnie antyfona kończy się zwrotem z prośbą o to, żeby Jezus nauczył nas dróg roztropności, która jest koroną wszystkich cnót. Mam tu na myśli roztropność, która pomoże nam uwolnić się od nużących nas wyrzutów sumienia. Ona pomoże nam rozeznać ostatecznie, co jest dobre, a co jest złe. Pomoże utrzymać jedność pomiędzy wymaganiami, które musimy stawiać ludziom z nami związanymi – dzieciom, współmałżonkom, współpracownikom, współbraciom (bo wymagania trzeba stawiać), a z drugiej strony pozwoli nam zachować jedność z miłosierdziem i łagodnością, których wymaga od nas Ewangelia. Ta antyfona przekonuje nas, że bez Jezusa Chrystusa, Mądrości Ojca, takie roztropne życie nie jest możliwe. I dlatego, wraz z całym Kościołem, w sposób szczególny wołamy do Jezusa: przyjdź.
____________________________________________________________________
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 18.00 – 19.00
MSZA ŚWIĘTA – GODZ. 19.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
SOBOTA 18 GRUDNIA
II Antyfona: O Adonai!
O Panie, Wodzu Izraela, Tyś w krzaku gorejącym objawił się Mojżeszowi i na Synaju dałeś mu Prawo, przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem.
O Adonaï, et dux domus Israël, qui Moysi in igne flammae rubi apparuisti, et ei in Sina legem dedisti: veni ad redimendum nos in brachio extenso.
Adwent i wielkie antyfony odsyłają nas do Starego Testamentu i chcą nas przekonać o tym, że Pan Bóg, jeżeli przychodzi, choć z jednej strony przychodzi zawsze niespodziewanie, jednak z drugiej strony, kiedy już przyjdzie, zawsze daje się poznać, jako ten, który już od dawna był obecny w historii życia. Człowiek po prostu tego nie dostrzegł. W taki sposób później Kościół rozeznawał obecność Syna Bożego, tajemniczą obecność Syna Bożego już w Starym Testamencie, chociaż przecież cały Stary Testament jest wielkim adwentem, historią oczekiwania na przyjście Mesjasza, który wyzwoli naród wybrany. I ta druga antyfona kieruje naszą uwagę na postać Mojżesza, człowieka niezwykłego. Człowieka, który – rzadko zdajemy sobie z tego sprawę – dopuścił się zbrodni. Zamordował on Egipcjanina, który prześladował jednego z jego rodaków i z powodu tej zbrodni musiał uciekać. Był więc wygnańcem. Mojżesz to ktoś, kto – jak by się zdawało po ludzku – przegrał całe swoje życie. Był wysoko postawionym obywatelem, mieszkał na dworze faraona, miał wielkie wpływy i poprzez ten swój zły czyn – nazwijmy to obiektywnie, grzech zabójstwa, utracił to wszystko i spadł do roli pariasa. Musiał wówczas uciekać, kryć się. Widać to dobrze po tym, jak nadawał imiona swoim synom. Właśnie imiona synów mówią o tym, że jest wygnańcem, że jest nikim na tej ziemi. I właśnie do tego człowieka, który był grzesznikiem, był uciekinierem, był nikim, obiektywnie rzecz ujmując. Jednak do tego człowieka właśnie przychodzi Bóg i objawia mu największą tajemnicę, której nie chciał objawić – jak wiemy z Księgi Rodzaju – ani Jakubowi, ani Abrahamowi, ani Izaakowi, chociaż patriarcha Jakub podczas pojedynku nad potokiem Jakub pytał tajemniczego Boga, jakie nosi imię. A Bóg swoje imię objawił właśnie Mojżeszowi.
Musimy pamiętać o tym, że imię w starożytności oznacza przede wszystkim nie tyle metkę, którą się nakleja na poszczególne poszczególną rzeczy czy osoby, żeby je łatwiej rozpoznać w tłumie, ile o wiele bardziej imię oznacza to, kim dana osoba jest. Do tego jeszcze wrócimy przy okazji ostatniej antyfony. I według poglądów starożytnych ten, kto zna prawdziwe imię człowieka albo Boga, potrafi również użyć je do zabiegów magicznych, czyli w jakiś sposób może posiąść władzę nad danym bóstwem czy nad danym człowiekiem. Dlatego właśnie bogowie egipscy podobno nie ujawniali swoich imion Egipcjanom, bo to groziło tym, że Egipcjanie mogliby w jakiś sposób przejąć władzę nad bogami. Mieli oni, jak powiedzielibyśmy dzisiaj, swoje pseudonimy.
A tymczasem Jahwe, Bóg Niepojęty, który góruje nad wszelkim stworzeniem, który jest zupełnie inny, niedostępny, niepojęty, tajemniczy, właśnie On objawia komuś takiemu, jak Mojżesz, swoje imię w krzaku ognistym. I wracając dzisiaj do postaci Mojżesza, medytując jego życie, jego koleje losu, jego upadek, potem tę niesamowitą łaskę, której Bóg mu udzielił na pustyni, na Górze Synaj wtedy, kiedy Mojżesz to imię poznał, możemy spojrzeć na nasze własne życie, możemy spojrzeć na nie, jakkolwiek byłoby ono przegrane, połamane, jakkolwiek ono byłoby zagrożone, czy wydawałoby się bez sensu, patrząc na nie przez pryzmat życia Mojżesza, możemy zobaczyć, że w oczach Bożych ma ono wartość niesłychanie większą, albowiem nieskończoną. Tak wielka to wartość, że Bóg posyła swego Syna, swoje imię, po to żeby nas odkupił. Odkryciu właśnie tej prawdy służy Adwent. Nic zatem dziwnego, że ta modlitwa kończy się właśnie takim wezwaniem: „przyjdź nas wyzwolić swym potężnym ramieniem”. Myśląc o tym ramieniu, myślimy już o Wielkim Poście, kiedy będziemy rozważać tajemnice krzyża. Już teraz rozważamy te ramiona, które Chrystus rozciągnie między niebem, a ziemią, ażeby nas odkupić. Jesteśmy w sercu adwentu. Patrzymy na nasze życie, myślimy o Bogu, który jest obecny, a jednak w dalszym ciągu wołamy do Niego z wiarą i ufnością: przyjdź.
_____________________________________________________________
O GODZ. 10.00 – GODZINKI KU CZCI NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY ROZPOCZYNAJĄCE SPOTKANIE BIBLIJNE W KAPLICY-IZBIE JEZUSA MIŁOSIERNEGO NA TEMAT: KOBIETY W PIŚMIE ŚWIĘTYM.
KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
O GODZ. 17.00 – KATECHIZACJA DLA DZIECI, KTÓRE PRAGNĄ PRZYGOTOWAĆ SIĘ PO RAZ PIERWSZY DO SAKRAMENTU SPOWIEDZI ŚW. I KOMUNII ŚW.
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 17:00 – 18.00
WIGILIJNA MSZA ŚWIĘTA Z IV NIEDZIELI ADWENTU – GODZ. 18:00
__________________________________________________________________________________________________________________________
CZWARTA NIEDZIELA ADWENTU – 19 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
III Antyfona: O Radix Iesse!
Korzeniu Jessego, który stoisz jako sztandar narodów, przyjdź nas uwolnić, racz dłużej nie zwlekać.
O radix Jesse, qui stas in signum populorum, super est quem continebunt reges os suum, quem gentes deprecabuntur: veni ad liberandum nos, jam noli tardare.
Jesse to jest taki człowiek, który do końca nie wie, z kim żyje pod jednym dachem. Czytamy w Pierwszej Księdze Samuela, że Bóg posłał proroka Samuela do domu Jessego, do Betlejem, żeby namaścił króla na miejsce Saula. Jesse urządził wówczas ucztę, przyprowadził wszystkich swoich synów, chcąc się nimi pochwalić przed prorokiem Samuelem. Chciał się nimi także pochwalić przed Bogiem, którego Samuel reprezentował. Wszystkimi synami się wtedy chwalił, ale nie pochwalił się tym, którego wybrał Bóg. Nie pomyślał w ogóle o tym, żeby go zawołać. Jak wiemy, w tym momencie Dawid pasł owce. Postać Jessego pokazuje nam, że możemy całe życie spędzić wobec rzeczy najświętszych, wobec rzeczy najważniejszych i do końca nie zdać sobie sprawy z tego, z jaką tajemnicą obcujemy.
Jesse uwrażliwia nas na ten aspekt Adwentu, który staramy się tutaj w sposób szczególny rozważać, a mianowicie, że Adwent z jednej strony jest oczekiwaniem na przyjście Boga, który przyjdzie na sąd. To jednak ten sam Bóg, który przychodzi do nas każdego dnia w innych ludziach i sakramentach. I tenże sam, który już jest obecny, pomimo tego, że ciągle na Niego czekamy.
Myślę, że warto pomedytować trochę nad postacią przodka Pana Jezusa, którym był Jesse, a więc nad ojcem króla Dawida. Pomoże nam to ustrzec się od beztroski wobec rzeczywistości. Warto prosić Pana Boga, zwłaszcza w czasie Adwentu o takie – jak mówi św. Paweł w Liście do Efezjan – mądre oczy serca (por. Ef 1, 18), żebyśmy potrafili zobaczyć te wszystkie łaski, które Pan Bóg nam daje. Zwłaszcza, że są to rzeczy bardzo delikatne, niewidoczne, które wymagają wrażliwości, żebyśmy mogli je dostrzec. Może się bowiem okazać, że żyliśmy wśród wielu okazji do tego, żeby Boga spotkać, żeby Go ukochać, żeby okazać Mu naszą cześć, ale większość z tych okazji zmarnowaliśmy. Tak jak być może Jesse zmarnował wiele okazji do tego, aby wejść w głębszą relację ze swoim synem, który okazał się być w sposób szczególny wybrańcem Boga.
Ale ta antyfona mówi nam jeszcze coś innego. Mianowicie owo wybraństwo Boga niesie w sobie również szczególne zadanie. Antyfona nazywa Chrystusa korzeniem Jessego. Czyni w ten sposób aluzję do proroctwa Izajasza o cierpiącym słudze Jahwe. Mówi o królach, którzy zamilkną wobec tego korzenia, znowu robiąc aluzję do tego samego tekstu z proroctwa Izajasza. Innymi słowy, ten tekst odsyła nas do tajemnicy Triduum i tajemnicy ofiary Chrystusa.
Dobrze, abyśmy przygotowując się do celebracji obchodów Bożego Narodzenia, pamiętali o tym, że żłóbek w Betlejem jest w jakiś sposób przygotowaniem do tajemnicy Krzyża, że Dziecię Jezus przyszło na ten świat po to, aby nas zbawić i ostatecznie konsekwencją tego zbawienia jest męka, za którą stoi zmartwychwstanie, ale jednak męka. Ten Krzyż, który stoi po środku dziejów, w jakiś sposób jest już obecny również w grocie betlejemskiej. Rozmyślając o tych wszystkich tajemnicach, o Jessem, który być może przegapił wielką okazję, którą miał w swoim życiu, a także wspominając Dzieciątko Jezus, które przychodzi na ten świat szukać i ocalić to co zginęło, również przez mękę krzyżową, tym bardziej prośmy Pana Boga, wołajmy do Niego przyjdź, aby nas zbawić od naszych grzechów.
__________________________________________________________________________
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 13.30 – 14.00
MSZA ŚW. O GODZ. 14.00
PO MSZY ŚW. – KORONKA DO BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
__________________________________________________________________________________________________________________________
PONIEDZIAŁEK 20 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
GODZ. 7.00 – MSZA ŚWIĘTA RORATNIA
IV Antyfona: O Clavis David!
O Kluczu Dawida i Berło domu Izraela, Ty, który otwierasz, a nikt zamknąć nie zdoła, zamykasz, a nikt nie otworzy; przyjdź i wyprowadź z więzienia człowieka, który trwa w mroku i cieniu śmierci.
O Clavis David et Sceptrum domus Israel, qui aperis, et nemo claudit; claudis, et nemo aperit; veni, et educ vinctum de domo carceris, sedentem in tenebris, et umbra mortis.
Człowiek – wcześniej czy później – doświadczy w dramatyczny sposób swojej słabości, dlatego że przerośnie go rzeczywistość, która go otacza, przerośnie go Bóg, przerośnie go jego grzech czy pokusy, na które jest narażony.
O Kluczu Dawida i Berło domu Izraela, Ty, który otwierasz, a nikt zamknąć nie zdoła, zamykasz, a nikt nie otworzy, przyjdź i wyprowadź z więzienia człowieka, który trwa w mroku i w cieniu śmierci.
Jak już o tym była mowa wcześniej, antyfony zwracają się do Chrystusa, poprzez szczególne wezwania, tytuły, którymi Go przyzywają. Musimy pamiętać o tym, że tytuły chrystologiczne, które są Panu Jezusowi nadawane przez autorów tych antyfon, mają za zadanie nie tylko znaleźć bardziej wymyślne określenie Go. Jest to nie tylko rodzaj synonimu, ale jest to pewien rodzaj bardzo starej, dobrej teologii, która polegała w dużej mierze na tym, aby za pomocą obrazów biblijnych, zaczerpniętych głównie ze Starego Testamentu pomóc zgłębić chrześcijanom, kim tak naprawdę jest Jezus Chrystus. Stara teologia myśli w dużej mierze oparta na obrazach. Jest ona o wiele mniej spekulatywna, a o wiele bardziej jest teologią obrazową, metaforyczną.
Klasycznym tego przykładem byłaby chociażby Księga Apokalipsy, kiedy w listach do siedmiu Kościołów Chrystus Pan sam o sobie mówi, posługując się różnymi obrazami, tytułami, metaforami zaczerpniętymi ze Starego Przymierza. Już mieliśmy do czynienia wcześniej z tymi nazwami i tak wcześniejsze antyfony nazywały Chrystusa Mądrością oraz Panem Bogiem Izraela. W oryginale pada hebrajskie słowo „Adonai”, czyli „mój Bóg” oraz „Radix Jesse”, a więc korzeniem Jessego. Dzisiaj otrzymujemy tytuł chrystologiczny, „Klucz Dawida”. Jest to aluzja do proroctwa Izajasza, odnosząca się do jednego z urzędników królewskich, który otrzymuje od Pana obietnicę, że będzie dzierżył ów Klucz Dawida, który zostanie położony na jego ramieniu. Jest to w tym starotestamentalnym obrazie, symbol władzy.
Skoro jednak antyfona Chrystusa Pana nazywa Kluczem Dawida, kiedy mówi „otwiera, a nikt nie zamknie, zamyka, a nikt nie otworzy”, znaczy to ni mniej, ni więcej, aniżeli to, że w ten sposób zostaje określona absolutna władza Chrystusa Pana. Nie jest to tylko władza nad wszechświatem, to jest nad dziejami, zbawieniem człowieka, nad siłami ziemskimi i niebiańskimi. Rozważaliśmy to niedawno w Uroczystości Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata. Możemy jednak ten tytuł chrystologiczny, „Klucza Dawida” odnieść również do naszego własnego życia. Tym bardziej, że tak sugeruje zakończenie antyfony, które mówi o człowieku siedzącym w mroku i cieniu śmierci, w więzieniu.
Możemy pomyśleć o różnych sytuacjach, z którymi sobie do końca nie radzimy, z wyborami, których czasami podjąć nie jesteśmy w stanie, z decyzjami, które nas przerastają, czy osądami moralnymi, gdzie obie opcje, które mamy do wyboru, wydają się albo jednakowo dobre albo jednakowo złe. Człowiek – wcześniej czy później – doświadczy w dramatyczny sposób swojej słabości, dlatego że przerośnie go rzeczywistość, która go otacza, przerośnie go Bóg, przerośnie go jego grzech czy pokusy, na które jest narażony. I doświadczając tej słabości, może również ulec pokusie rozpaczy, że życie nie ma sensu albo że sam sobie z tymi wszystkimi problemami nie poradzi, dlatego właśnie potrzebny jest mu ktoś, kto wyprowadzi go z tej plątaniny, z tego labiryntu, potrzebny jest mu Ktoś, kto dzierży Klucz Dawida, czyli władzę nad niebem i ziemią, nad sprawami ziemskimi i doczesnymi.
My, chrześcijanie nazywamy Chrystusa zbawicielem nie tylko przez grzeczność, ale wierzymy, że rzeczywiście w Jego ręku ostatecznie spoczywa nasz los i że On jest większy niż nasza słabość i nasza zawodność. Dlatego właśnie, patrząc na naszą słabość, na nasze życie, widząc z iloma sprawami sobie nie radzimy, zwracamy się do Niego z tym wołaniem, jakie sugeruje nam dzisiejsza antyfona: Kluczu Dawida, przyjdź i wyprowadź nas z cienia i mroku śmierci.
__________________________________________________________________________________________________________________________
WTOREK 21 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
GODZ. 7.00 – MSZA ŚWIĘTA RORATNIA
V Antyfona: O Oriens!
O Wschodzie, blasku Światła wiecznego i Słońce sprawiedliwości, przyjdź i oświeć siedzących w mroku i cieniu śmierci.
O Oriens, splendor lucis aeterne, et sol justitiae; veni et illumina sedentes in tenebris, et umbra mortis.
Nazywamy Go zatem dzisiaj Wschodem, a zatem naszą nadzieją, tak jak wschodzące słońce zawsze jest znakiem nadziei na dobry dzień. Tak samo Chrystus, na Którego patrzymy w Najświętszym Sakramencie, w drugim człowieku, we wspólnocie Kościoła, jest dla nas zwiastunem nadziei.
O Wschodzie, Blasku światłości wieczystej i Słońce sprawiedliwości, przyjdź i oświeć żyjących w mroku i cieniu śmierci.
Te tytuły, którymi liturgia obdarza Jezusa Chrystusa, mają pomóc nam zrozumieć lepiej Jego osobę i Jego misję, a poprzez lepsze zrozumienie Jego osoby i Jego misji, ma nam pomóc w zrozumieniu lepiej nas samych, naszego życia i naszego świata. Patrzymy na postać Jezusa Chrystusa, która tak jak wierzymy, jest łącznikiem pomiędzy tym, co Boskie, a tym, co ludzkie, poprzez swoją naturę Boską i ludzką. W tym kontekście antyfona ta wyraża pragnienie człowieka, aby porzucić to co złe – grzech, pokusę, słabość, która sprzeciwia się Bogu – a wstąpić na te wyżyny zjednoczenia człowieka z Bogiem.
Ta antyfona, która nazywa Chrystusa mianem Wschodu, w pewnym sensie mówi też o Nim, jako o obietnicy, o gwarancji, którą Bóg daje każdemu z nas. Innymi słowy, jeśli jesteś chrześcijaninem, jeżeli wykonujesz błogosławioną wolę Boga, to realizujesz przykład, który zostawił nam Chrystus, żyjąc na tym świecie. Tak, jak On miłujesz wówczas wolę Ojca, aż po ofiarę z własnego życia, aż po ofiarę krzyża, o ile podejmujesz ten trud, który On podjął, to bez względu na to, jak ludzie oceniają twoje życie, czy uważają je za udane czy za przegrane. Zawsze jednak jesteś zwycięzcą, tak jak Chrystus, który patrząc z ludzkiego punktu widzenia, swoje życie przegrał, ale jednak, jak wierzymy, poprzez ofiarę ze swego ciała, ze swego życia, ostatecznie otworzył nam drogę do nieba.
Nazywamy Go zatem dzisiaj Wschodem, a zatem naszą nadzieją, tak jak wschodzące słońce zawsze jest znakiem nadziei na dobry dzień. Tak samo Chrystus, na Którego patrzymy w Najświętszym Sakramencie, w drugim człowieku, we wspólnocie Kościoła, jest dla nas zwiastunem nadziei. Wierzymy, że przez Niego nasze życie, przeżyte razem z Nim, pomimo wszystkich turbulencji, kłopotów, upadków, wzlotów, zawiedzionych nadziei ostatecznie znajdzie swój spoczynek w Nim. Jesteśmy już teraz z Nim zjednoczeni przez chrzest i przez inne sakramenty święte. Patrzymy na Niego jako na naszą nadzieję i tym bardziej, w przededniu Bożego Narodzenia wołamy do Niego ze wszystkich naszych sił: przyjdź.
__________________________________________________________________________________________________________________________
ŚRODA – 22 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
GODZ. 7. 00 – MSZA ŚWIĘTA RORATNIA
VI Antyfona: O Rex gentium!
O Królu narodów, przez nie upragniony; Kamieniu węgielny Kościoła, przyjdź i zbaw człowieka, którego utworzyłeś z prochu ziemi.
O Rex gentium, et desideratus earum, lapisque angularis, qui facis utraque unum; veni, et salva hominem quem de limo formasti.
Ta antyfona mówi o tym, że On jest upragniony przez wszystkie narody, co może nam się wydawać dzisiaj trochę dziwne, biorąc pod uwagę to, że przecież nie wszyscy ludzie o Nim słyszeli i nie wszyscy ludzie o Nim usłyszą.
O Królu, oczekiwany przez wszystkie narody, Kamieniu Węgielny, który łączysz wszystkie ludy w jedno; przyjdź i zbaw człowieka, któregoś z ziemi utworzył.
Zwróćmy uwagę na to, że o ile wcześniejsze antyfony można było odczytywać w sposób bardziej indywidualny (chociaż jednocześnie w sposób zbiorczy), ta antyfona wprost mówi o globalnym wymiarze tej modlitwy o przyjściu Pana. Dlatego też po pierwsze Chrystusa nazywa Królem narodów. Mówi bowiem o Nim, że jest oczekiwany przez wszystkie narody, że łączy wszystkie ludy w jedno. W dzisiejszych czasach, kiedy tak bardzo często podkreśla się pewien pluralizm, czy daleko idącą obojętność wobec innych ludzi, czy wobec przedstawicieli innych religii, jest co najmniej zaskakujące, że również dzisiaj Kościół wyznaje – tak, jak uczy tego święta tradycja – Jezusa Chrystusa jedynym Zbawicielem wszystkich ludzi bez względu na kolor skóry, język czy wyznanie religijne.
Jezus Chrystus narodził się w Betlejem nie tylko dla chrześcijan, nie tylko dla pewnej wąskiej grupki ludzi, ale jako chrześcijanie wierzymy, że narodził się dla zbawienia wszystkich ludzi. Narodził się również dla tych, którzy żyli przed Nim, czyli nie byli chrześcijanami, bo nie mieli nawet szansy być, jak i również dla zbawienia tych ludzi, którzy żyli po Jego narodzeniu, żyją dzisiaj i będą żyć kiedyś. Dotyczy to także tych, którzy chrześcijanami nigdy nie zostaną. Jest to coś, co dzisiaj może wywoływać pewne zgorszenie, pewne powątpiewanie, mówienie o tym, że chrześcijanie wywyższają się, że uważają siebie za lepszych od innych ludzi, mówiąc, że tylko w Jezusie Chrystusie jest zbawienie. Ale to nie jest tak, że my chrześcijanie uważamy siebie za lepszych od innych ludzi, albo że tylko my uważamy Chrystusa za tego, który jest najlepszy i najdoskonalszy. My Chrystusa uważamy za Tego, w którym jest największa miłość Boga do człowieka i dlatego Chrystusa głosimy jako tego, który daje zbawienie każdemu człowiekowi. My jesteśmy tylko Jego wyznawcami, natomiast to w Jezusie Chrystusie, jedynie w Nim jest zbawienie wszystkich ludzi.
Ta antyfona mówi o tym, że On jest upragniony przez wszystkie narody, co może nam się wydawać dzisiaj trochę dziwne, biorąc pod uwagę to, że przecież nie wszyscy ludzie o Nim słyszeli i nie wszyscy ludzie o Nim usłyszą. Ale pomyślmy też o tym, jak wiele rzeczy ważnych dla naszego codziennego życia dzieje się choć nie zdajemy sobie z tego sprawy. Zdajmy sobie sprawę z tego, ile procesów w naszym organizmie przebiega mimowolnie, bez naszej świadomości; ile procesów dzieje się pomimo tego, że nie jesteśmy znawcami własnej fizjologii; w jaki sposób funkcjonuje machina wszechświata; też nie znamy do końca procesów, jakie przebiegają w środowisku przyrodniczym, a jednak one dzieją się i dzięki nim możemy żyć i egzystować na naszej planecie.
I w podobny sposób dokonuje się dzieło Chrystusa. Jest to jakaś cudowna Boża rozrzutność. Wielki, hojny dar Bożego Serca dla ludzkości, która niekoniecznie przynależy, czy niekoniecznie przynależała wcześniej do wyznania chrześcijańskiego. A jednak, jak wierzymy, Chrystus daje życie za wszystkich. Wszystkim daje życie wieczne i tego pragną tak naprawdę z głębi serca wszyscy ludzie. Dlatego wszyscy, świadomie bądź nieświadomie, jednak na Jezusa Chrystusa oczekują. Stąd też właśnie w tej wielkiej antyfonie nazywamy Go Królem narodów, a więc wszystkich ludzi i z tym większą siłą wołamy z wiarą do Niego – przyjdź.
__________________________________________________________________________________________________________________________
CZWARTEK – 23 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
GODZ. 7. 00 – MSZA ŚWIĘTA RORATNIA
VII Antyfona: O Emmanuel!
O Emmanuelu, nasz Królu i Prawodawco, oczekiwany Zbawicielu narodów, przyjdź, aby nas zbawić, nasz Panie i Boże.
O Emmanuel, Rex et Legifer noster, exspectatio gentium, et salvator earum; veni ad salvandum nos, Domine Deus noster.
Jezus, stając się jednym z nas, nie przybiera formy jakiegoś giganta czy wielkiego proroka, albo nauczyciela, który pociąga miliony do siebie i dokonuje przemiany społecznej. On rzeczywiście toczy bardzo zwyczajne, szare życie, bez wielkich, spektakularnych sukcesów.
O Emmanuelu, Królu nasz i Prawodawco, nadziejo i ratunku narodów, przyjdź, aby nas zbawić, nasz Panie i Boże.
Śledząc te wszystkie antyfony – poczynając od Mądrości, ostatecznie dochodzimy do tego, co chyba wyraża tak naprawdę istotę Wcielenia. Mianowicie do tego, że Bóg, bardzo kochając człowieka, nie tylko go tworząc, nie tylko obsypując go swoimi dobrami, także zdecydował się podzielić codzienny ludzki los, zwykłą szarą ludzką egzystencję. Stał się jednym z nas, Bogiem z nami. W sposób szczególny być może dociera to do człowieka wtedy, kiedy pomyśli sobie, chociażby podróżując palcem po mapie, kiedy weźmie sobie do ręki Ewangelię i obok położy mapę Galilei. Zobaczy on wówczas, że trzy czwarte wydarzeń, które opisuje Ewangelia, działy się tak naprawdę na bardzo niewielkim obszarze. Jezus chodził na piechotę wokół Jeziora Galilejskiego, pomiędzy położonymi tam miasteczkami. Tam nauczał pewną stałą, niewielką grupę ludzi. I to właśnie tam, na tamtych wzgórzach, na bardzo niewielkiej przestrzeni padły słowa, o których Ewangelista, cytując Psalm mówi, że były ukryte od założenia świata.
Jezus, stając się jednym z nas, nie przybiera formy jakiegoś giganta czy wielkiego proroka, albo nauczyciela, który pociąga miliony do siebie i dokonuje przemiany społecznej. On rzeczywiście toczy bardzo zwyczajne, szare życie, bez wielkich, spektakularnych sukcesów. A jednak jest to życie nad wyraz owocne, skuteczne, dlatego, że prowadzone jest ono według woli Ojca, który jest w niebie.
I mówiąc o Nim Bóg z nami, mamy na myśli przede wszystkim to, że stał się jednym z nas i był jak wielu z nas, zwykły. Na pierwszy rzut oka zdawał się On zupełnie przeciętny. Z drugiej strony zaś żył w najbardziej intensywny sposób, najbardziej piękny, najbardziej twórczy. Dokopywał się bowiem do tego, co stanowi o sensie ludzkiego życia, a mianowicie do tego, co nazywamy wolą Boga. Jest On Bogiem z nami dlatego, że ciągle nam się pokazuje, jako będący nieustannie pośród nas. Pojawia się, przekonując, że tę wolę Boga można odnaleźć i tą wolą Boga można żyć.
Te wszystkie wielkie antyfony z jednej strony przez cały ten czas zwracały się do Chrystusa z tym błaganiem przyjdź, pozostań z nami, bo ma się ku wieczorowi. Z drugiej zaś strony skłaniały nas do takiej medytacji, której owocem jest stwierdzenie, że przecież On już jest pośród nas obecny i działa.
W ten sposób spełniły się słowa Ewangelii św. Mateusza, kiedy Jezus mówi: Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata (Mt 28,20). Życie chrześcijanina polega w dużej mierze na tym, że każdego dnia odkrywa on krok po kroku, że Jezus Chrystus jest rzeczywiście Emmanuelem. Adwent, który właśnie przeżywamy, jako czas oczekiwania, z drugiej strony jest też odkrywaniem, że Chrystus już przyszedł i jest obecny między nami. To właśnie stopniowa droga życia duchowego: podnoszenie kolejnych zasłon, przekraczanie kolejnych drzwi, które nas prowadzą do komnaty, gdzie Pan jest ukryty. Z jednej strony On z nami już jest, a z drugiej strony coraz bardziej odkrywamy, co to znaczy, że z nami jest. Jeżeli zatem wołamy, także tą antyfoną, do naszego Emmanuela „przyjdź”, wówczas nasza ufność jest tym większa, że przyjdzie do nas jeszcze bliżej, ponieważ wiemy, że jest już obecny pośród nas.
__________________________________________________________________________________________________________________________
Jak Maryja, musimy zrodzić Jezusa w naszym sercu
„To Maryja związała na zawsze Syna Bożego z ludzkością i historią. (…) Ona jako jedyna może zwrócić się do Jezusa tymi samymi słowami co Ojciec Niebieski: Ty jesteś moim Synem, ja Ciebie zrodziłam”. Przypomniał dziś o tym w ostatnim kazaniu adwentowym dla Papieża i Kurii Rzymskiej kard. Raniero Cantalamessa.
Jak zwykle w nauczaniu papieskiego kaznodziei nie zabrakło odniesień do światowej literatury. Włoski kapucyn przywołał dziś opowiadanie Franza Kafki, maryjny hymny z Boskiej Komedii, a także refleksję Lwa Tołstoja na temat Maryi.
Kard. Cantalamessa: Maryja skupiona na Dziecku, które ma sobie
„Tołstoj czyni spostrzeżenie na temat kobiety ciężarnej, które może nam pomóc zrozumieć i naśladować Maryję Pannę w tym ostatnim okresie Adwentu. Spojrzenie kobiety oczekującej narodzin dziecka, mówi, ma w sobie szczególną słodycz i jest skierowane bardziej do wewnątrz niż na zewnątrz, ponieważ to właśnie wnętrze jest dla niej najpiękniejszą rzeczywistością na świecie. Takie było spojrzenie Maryi, gdy nosiła w swoim łonie Stworzyciela wszechświata. Naśladujmy Ją, wygospodarowując kilka chwil prawdziwego skupienia, aby narodzić Jezusa w naszych sercach. Najlepszą odpowiedzią na próbę wymazania Bożego Narodzenia ze społeczeństwa przez zsekularyzowaną kulturę jest jego uwewnętrznienie i przywrócenie mu jego istoty.“
Kard. Cantalamessa zwrócił uwagę na szczególną godność Maryi, która została Jej nadana przez Boga. Jawi się Ona jako Niewiasta, nowa Ewa, Matka wszystkich żyjących.
Kard. Cantalamessa: Nikt nie prześcignie Boga w dowartościowaniu kobiety
„Od pewnego czasu wiele mówi się o godności kobiet. Św. Jan Paweł II napisał na ten temat List apostolski Mulieris dignitatem. Bez względu na to, jak wiele godności, my istoty ludzkie, bylibyśmy w stanie przypisać kobietom, zawsze będzie to nieskończenie mniej w porównaniu do tego, co uczynił Bóg, wybierając jedną z nich na matkę swojego Syna, który stał się człowiekiem. Nie dościgniemy Go w tym, nawet gdybyśmy mieli tyle języków, ile jest źdźbeł trawy na ziemi, jak ktoś kiedyś napisał.“
Papieski kaznodzieja przypomniał, że zgodnie z Tradycją Kościoła, Jezus, który z ciała narodził się z Maryi Panny, duchowo powinien się począć i zrodzić w każdym wierzącym. Do poczęcia Jezusa w duszy wierzącego dochodzi wtedy, człowiek zapłonie miłością do Boga, postanawia wyzbyć się swoich wad i prowadzić nowe życie.
Kard. Cantalamessa: Nie wystarczy postanowienie, potrzeba konkretnej przemiany
„Trzeba jednak podkreślić jedną rzecz: to postanowienie nowego życia musi być bezzwłocznie przełożone na coś konkretnego, na zmianę, w miarę możliwości również zewnętrzną i widzialną, w naszym życiu i w naszych przyzwyczajeniach. Jeśli postanowienia nie wprowadzi się w czyn, Jezus zostaje poczęty, ale nie narodzony. (…) Przede wszystkim spróbujmy wyciszyć w nas samych zgiełk, te toczące się w naszych umysłach procesy w sprawie ludzi i faktów, z których niezmiennie wychodzimy zwycięsko. Przemieniajmy się czasem z oskarżycieli w obrońców naszych braci, myśląc o tym, jak wiele rzeczy inni mogą nam zarzucić. W procesach kanonicznych – przynajmniej w przeszłości – po oskarżeniu sędzia wypowiadał formułę: “Audiatur et altera pars”: niech teraz zostanie wysłuchana druga strona. Kiedy przyłapujemy się na tym, że kogoś osądzamy, uczmy się z całą mocą powtarzać sobie tę formułę: Audiatur et altera pars! Spróbuj postawić się na miejscu swojego brata!“
Krzysztof Bronk – Watykan/vaticannews.va
__________________________________________________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________________________________________________
ŻYWY RÓŻANIEC
Aby Matka Boża była coraz bardziej znana i miłowana!
„Różaniec Święty, to bardzo potężna broń. Używaj go z ufnością, a skutek wprawi cię w zdziwienie”.
(św. Josemaria Escriva do Balaguer)
***
INTENCJA ŻYWEGO RÓŻAŃCA NA MIESIĄC GRUDZIEŃ 2021
Intencja ewangelizacyjna:
- MÓDLMY SIĘ ZA KATECHETÓW, POWOŁANYCH DO GŁOSZENIA SŁOWA BOŻEGO – ABY BYLI JEGO ODWAŻNYMI I KREATYWNYMI ŚWIADKAMI Z MOCĄ DUCHA ŚWIĘTEGO.
więcej informacji – Vaticannews.va: Papieska intencja
***
Intencje Polskiej Misji Katolickiej w Glasgow:
– ZA NASZYCH KAPŁANÓW, ABY DOBRY BÓG UMACNIAŁ ICH W CODZIENNEJ POSŁUDZE ORAZ O NOWE POWOŁANIA DO KAPŁAŃSTWA I ŻYCIA KONSEKROWANEGO.
– ZA PAPIEŻA FRANCISZKA, ABY DUCH ŚWIĘTY PROWADZIŁ GO, A ŚWIĘTY MICHAŁ ARCHANIOŁ STRZEGŁ.
– PANIE JEZU CHRYSTE, KTÓRY JESTEŚ TAK CZĘSTO NIEROZPOZNANY, PROSZĘ, ABY W ADWENTOWE DNI RORATNIE ŚWIATŁO ROZŚWIETLAŁO CIEMNOŚCI MOJEGO SERCA, BO BARDZO PRAGNĘ STAĆ SIĘ MIEJSCEM TWOICH NARODZIN.
***
Intencja dla Róży Matki Bożej Częstochowskiej (II)
i św. Róży:
– ROZWAŻAJĄC DROGI ZBAWIENIA W TAJEMNICACH RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO PROSIMY BOŻĄ MATKĘ, KTÓRA JEST RÓWNIEŻ I NASZĄ MATKĄ, ABY WYPRASZAŁA U SYNA SWEGO A PANA NASZEGO WŁAŚCIWE DROGI ŻYCIA DLA NASZYCH DZIECI.
__________________________________________________________________________________________________________________________
Róża nr 1 św.Jana Pawła II
Róża nr 2 św. Faustyny
Róża nr 3 bł. ks. Jerzego Popiełuszki
Róża nr 4 św. Maksymiliana Marii Kolbego
Róża nr 5 św. brata Alberta Chmielowskiego
Róża nr 6 św. Jadwigi
Róża nr 7 bł. ks Michała Sopoćki
Róża nr 8 bł. Karoliny Kózkówny
Róża nr 9 św. Andrzeja Boboli
Róża nr 10 św. Teresy Benedykta od Krzyża
Róża nr 11 św. Moniki
Róża nr 12 bł. męczenników o. Michała i o. Zbigniewa
Róża nr 13 św. Hiacynty i św. Franciszka
Róża nr 14 Matki Bożej Częstochowskiej I
Róża nr 15 Matki Bożej Częstochowskiej II
Róża nr 16 Matki Bożej Gietrzwałdzkiej
Róża nr 17 Matki Bożej Miłosierdzia
Róża nr 19 Matki Bożej Różańcowej
Róża nr.18 bł. kard Stefana Wyszyńskiego
Powstała kolejna 19 Róża Żywego Różańca.
Na obecny czas wspólnota różańcowa potrzebuje jeszcze dwie osoby, abyśmy mogli modlić się wspólnie głosami 380 osób.
W Adwencie zbieraliśmy fundusze na pomoc dla naszych braci chrześcijan w Libanie. Bardzo dziękuję za wspaniały odzew. Zebraliśmy 3124 funtów brytyjskich, którą przekażemy przez katolicką organizację: Kościół w potrzebie.
Więcej informacji na temat Żywego Różańca, o Patronach Róż i Tajemnicach Różańcowych można znaleźć na stronie: – https://zr.kosciol.org/roze
__________________________________________________________________________________________________________________________
MODLITWA ANIOŁA Z FATIMY
“O mój Boże, wierzę w Ciebie, wielbię Cię, ufam Tobie i kocham Cię!
Błagam Cię o przebaczenie dla tych, którzy w Ciebie nie wierzą,
nie wielbią Cię, nie ufają Tobie i Ciebie nie kochają!”
“Trójco Przenajświętsza, Ojcze, Synu i Duchu Święty,
uwielbiam Cię w najgłębszej pokorze, ofiarując najdroższe Ciało i Krew,
Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa,
obecne na wszystkich ołtarzach świata jako wynagrodzenie za zniewagi,
świętokradztwa i obojętność jakimi jest On obrażany.
I przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi,
proszę Ciebie o łaskę nawrócenia biednych grzeszników”. Amen.
***************
OBJAWIENIA ANIOŁA PORTUGALII
Rok przed objawieniami Najświętszej Maryi Panny trójka pastuszków: Łucja, Franciszek i Hiacynta – Łucja de Jesus dos Santos i jej kuzyni Franciszek i Hiacynta Marto – mieszkająca w wiosce Aljustrel, należącej do parafii fatimskiej – miała trzy objawienia Anioła Portugalii, zwanego też Aniołem Pokoju.
Pierwsze zjawienie się Anioła
Pierwsze objawienie Anioła miało miejsce wiosną lub latem 1916 roku, przed grotą przy wzgórzu Cabeço, w pobliżu Aljustrel, i miało, zgodnie z opowiadaniem siostry Łucji, następujący przebieg:
Bawiliśmy się przez pewien czas, gdy nagle silny wiatr zatrząsł drzewami, co skłoniło nas do popatrzenia, co się dzieje, ponieważ dzień był pogodny. Wtedy ujrzeliśmy w oddali, nad drzewami rozciągającymi się ku wschodowi, światło bielsze od śniegu, w kształcie przezroczystego młodego mężczyzny, jaśniejszego niż kryształ w promieniach słońca.
W miarę jak się przybliżał, mogliśmy rozpoznać jego postać: młodzieniec w wieku około 14–15 lat, wielkiej urody. Byliśmy zaskoczeni i przejęci. Nie mogliśmy wypowiedzieć ani słowa.
Gdy tylko zbliżył się do nas, powiedział:
– Nie bójcie się. Jestem Aniołem Pokoju. Módlcie się ze mną.
I klęcząc nachylił się, aż dotknął czołem ziemi. Pobudzeni nadprzyrodzonym natchnieniem, naśladując Anioła, zaczęliśmy powtarzać jego słowa:
– O Mój Boże, wierzę w Ciebie, wielbię Cię, ufam Tobie i kocham Cię. Błagam Cię o przebaczenie dla tych, którzy nie wierzą w Ciebie, nie wielbią Cię, nie ufają Tobie i nie kochają Cię.
Po trzykrotnym powtórzeniu tych słów podniósł się i powiedział:
– Módlcie się tak. Serca Jezusa i Maryi uważnie słuchają waszych próśb.
I zniknął. Atmosfera nadprzyrodzoności, jaka nas ogarnęła, była tak silna, że przez dłuższy czas prawie nie zdawaliśmy sobie sprawy z naszego własnego istnienia, pozostając w tej samej pozycji, w której nas Anioł zostawił, i powtarzając ciągle tę samą modlitwę. Obecność Boga była tak silna i tak dogłębna, że nie ośmieliliśmy się nawet odezwać do siebie. Następnego dnia jeszcze czuliśmy się ogarnięci tą atmosferą, która znikała bardzo powoli.
Żadne z nas nie zamierzało mówić o tym zjawieniu, ale zachować je w tajemnicy. Taka postawa sama się narzucała. Było to tak dogłębne, że nie było łatwo powiedzieć o tym choćby słowa. Zjawienie to zrobiło na nas większe wrażenie, chyba dlatego, że było pierwsze.
Drugie zjawienie się Anioła
Po raz drugi Anioł pojawił się latem 1916 roku, przy studni domu Łucji, blisko której bawiły się dzieci. Oto jak siostra Łucja opowiada to, co Anioł powiedział jej samej i jej kuzynom:
– Co robicie? Módlcie się! Módlcie się dużo! Przenajświętsze Serca Jezusa i Maryi chcą okazać przez was miłosierdzie. Ofiarowujcie nieustannie modlitwy i umartwienia Najwyższemu.
– Jak mamy się umartwiać? – zapytałam.
– Z wszystkiego, co możecie, zróbcie ofiarę Bogu jako akt zadośćuczynienia za grzechy, którymi jest obrażany, i jako uproszenie nawrócenia grzeszników. W ten sposób sprowadźcie pokój na waszą Ojczyznę. Jestem Aniołem Stróżem Portugalii. Przede wszystkim przyjmijcie i znoście
z pokorą i poddaniem cierpienia, które Bóg wam ześle.
I zniknął. Te słowa Anioła wyryły się w naszych umysłach jak światło, które pozwoliło nam zrozumieć, kim jest Bóg, jak nas kocha, jak chciałby być kochany. Pozwoliły nam również pojąć wartość umartwienia, jak ono Bogu jest miłe i jak dzięki niemu nawracają się grzesznicy.
Trzecie zjawienie się Anioła
Trzecie objawienie miało miejsce końcem lata i początkiem jesieni 1916 roku. Także i tym razem w grocie Cabeço. Potoczyło się ono, zgodnie z opisem siostry Łucji, w następujący sposób:
Gdy tylko tam przyszliśmy, padliśmy na kolana i dotknąwszy czołami ziemi, poczęliśmy powtarzać słowa modlitwy Anioła: „O Mój Boże wierzę w Ciebie, wielbię Cię, ufam Tobie i kocham Cię etc.!”
Nie pamiętam, ile razy powtórzyliśmy tę modlitwę, kiedy ujrzeliśmy błyszczące nad nami nieznane światło. Powstaliśmy, aby zobaczyć, co się dzieje, i ujrzeliśmy Anioła trzymającego kielich w lewej ręce, nad którym unosiła się hostia, z której spływały krople krwi do kielicha. Zostawiwszy kielich i hostię zawieszone w powietrzu, Anioł uklęknął z nami i trzykrotnie powtórzyliśmy z nim modlitwę:
– Przenajświętsza Trójco, Ojcze, Synu, Duchu Święty, wielbię Cię z najgłębszą czcią i ofiaruję Ci najdroższe Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Jezusa Chrystusa, obecnego we wszystkich tabernakulach świata, jako przebłaganie za zniewagi, świętokradztwa i zaniedbania, którymi jest On obrażany! Przez nieskończone zasługi Jego Najświętszego Serca i Niepokalanego Serca Maryi błagam Cię o nawrócenie biednych grzeszników.
Następnie powstając, wziął znowu w rękę kielich i hostię.
Hostię podał mnie, a zawartość kielicha dał do wypicia Hiacyncie i Franciszkowi, jednocześnie mówiąc:
– Przyjmijcie Ciało i pijcie Krew Jezusa Chrystusa straszliwie znieważanego przez niewdzięcznych ludzi. Wynagradzajcie zbrodnie ludzi i pocieszajcie waszego Boga.
Potem znowu schylił się aż do ziemi, powtórzył wspólnie z nami trzy razy tę samą modlitwę: „Przenajświętsza Trójco… etc.” i zniknął.
Natchnieni nadprzyrodzoną siłą, która nas ogarniała, naśladowaliśmy Anioła we wszystkim, to znaczy uklękliśmy czołobitnie jak on i powtarzaliśmy modlitwy, które on odmawiał. Siła obecności Boga była tak intensywna, że niemal zupełnie nas pochłaniała i unicestwiała. Wydawała się pozbawiać nas używania cielesnych zmysłów przez długi czas. W ciągu tych dni wykonywaliśmy nasze zewnętrzne czynności, jakbyśmy byli niesieni przez tę samą nadprzyrodzoną istotę, która nas do tego skłaniała.
Spokój i szczęście, które odczuwaliśmy, były bardzo wielkie, ale tylko wewnętrzne, całkowicie skupiające duszę w Bogu. A również osłabienie fizyczne, które nas ogarnęło, było wielkie.
Nie wiem, dlaczego objawienia Matki Bożej wywołały w nas zupełnie inne skutki. Ta sama wewnętrzna radość, ten sam spokój i to samo poczucie szczęścia, ale zamiast tego fizycznego osłabienia, pewna wzmożona ruchliwość. Zamiast tego unicestwienia w Bożej obecności, wielka radość. Zamiast trudności w mówieniu, pewien udzielający się entuzjazm. Lecz pomimo tych uczuć odczuwałam natchnienie, aby milczeć, zwłaszcza o niektórych rzeczach. Podczas przesłuchań czułam wewnętrzne natchnienie, które mi wskazywało odpowiedzi, aby nie odbiegając od prawdy, nie ujawniać tego, co wtenczas powinnam była ukryć.
Objawienia Anioła w roku 1916 poprzedzone były trzema innymi wizjami. W okresie między kwietniem a październikiem 1915 roku, Łucja wraz z trzema innymi dziewczynkami, Marią Rosą Matias, Teresą Matias i Marią Justiną, ujrzały, z tego samego wzgórza Cabeço, ponad lasem znajdującym się w dolinie, zawieszony w powietrzu jakiś obłok bielszy od śniegu, przezroczysty,
w kształcie ludzkiej postaci. Była to postać, jakby ze śniegu, którą promienie słoneczne czyniły nieco przezroczystą. Jest to opis samej siostry Łucji.
z książki: “Fatima – orędzie tragedii czy nadziei?” autorstwa A. Borellego
************************************************************************************************************
Dlaczego święci nie nudzili się na Mszy św? 5 powodów
O, nierozumni, co czynicie? Dlaczego nie śpieszycie do kościołów?
Msza św. – to „korona modlitwy”.
Święci o Mszy świętej
Nudzicie się czasami na Mszy świętej? Nie martwcie się, nie osądzam was. Kiedy po jakimś czasie zaczęłam ponownie chodzić na Mszę św., strasznie się nudziłam. Ale eucharystyczna obecność Jezusa pociągała mnie coraz mocniej i po jakimś czasie szczerze pokochałam Mszę świętą. Zdałam sobie sprawę, że to moja najważniejsza modlitwa w ciągu dnia.
Jak to określił kiedyś bł. Jakub Alberione, Msza św. to „korona modlitwy” i żadne działanie, które podejmujemy, aby zbliżyć się do Boga, nie da się porównać z uczestnictwem w niej.
Być może i wy potrzebujecie wzmocnić swoją motywację do uczestnictwa w Eucharystii? Z pomocą przychodzą nam święci, którzy raczej się w kościele nie nudzili. Oto pięć wskazówek od nich:
WIEDZIELI, ŻE W MSZY ŚW. UCZESTNICZĄ WRAZ Z ANIOŁAMI
Nie istnieje msza z niską frekwencją. Kiedy będziecie uczestniczyli w Eucharystii z zaledwie kilkoma innymi wiernymi, pamiętajcie, że są pośród was aniołowie!
Św. Grzegorz Wielki mówił, że „niebiosa się otwierają i rzesze aniołów zstępują, by wziąć udział w Świętej Ofierze”, a św. Augustyn dodał, że „anioły otaczają sprawującego ofiarę Mszy świętej kapłana i służą mu”.
TWIERDZILI, ŻE EUCHARYSTIA TO ISTOTA ICH ŻYCIA
Uczestnicząc w najbliższej mszy świętej, poproście Boga, by pokazał wam, jak bardzo wasza dusza pragnie łask Eucharystii. Tego samego pragnienia doświadczali święci.
„Łatwiej byłoby światu przetrwać bez słońca, aniżeli bez Mszy świętej” – pisał św. Pio z Pietrelciny. Matka Teresa z kolei mówiła, że Eucharystia to pokarm duchowy, który podtrzymuje ją w codziennym utrudzeniu. „Bez tego nie wytrwałabym ani jednego dnia, ani jednej godziny” – wyznała święta.
CHCIELI ODDAWAĆ CZEŚĆ BOGU
Skoro kochacie Boga i odwzajemniacie Jego miłość do was, uczestnictwo we mszy świętej jest najwyższym z możliwych wyrazów tej miłości.
„Jedna Msza święta więcej oddaje czci Panu Bogu, aniżeli wszystkie uczynki pokutne świętych, wysiłki apostołów, cierpienia męczenników, a nawet płomienna miłość Matki Najświętszej” – twierdził św. Alfons Liguori. Św. Jan Vianney mówił z kolei, że „wszystkie dobre uczynki razem wzięte nie są warte jednej Mszy świętej, bo tamte są dziełami ludzkimi, a Msza św. jest dziełem Bożym”.
W MSZY ŚW. ODNAJDYWALI RADOŚĆ
Bóg jest jedynym źródłem prawdziwego szczęścia. Wiedząc to, święci uczestniczyli w Eucharystii, aby odnaleźć prawdziwą radość.
„Trzydzieści pięć lat temu do wiary przywiodła mnie radość z narodzin mojego dziecka. Ta radość odnawia się nieustannie, kiedy codziennie przyjmuję Ciało Pana naszego w czasie Eucharystii” – wyznała Dorothy Day.
MIELI ŚWIADOMOŚĆ PONADCZASOWOŚCI MSZY ŚWIĘTEJ
Msza jest uobecnieniem misterium paschalnego Jezusa Chrystusa. Oznacza to, że nie tyle wspominamy w jej trakcie Jego śmierć i zmartwychwstanie, lecz że ponownie przeżywamy je, sami wkraczamy w ten ponadczasowy moment.
Bł. Jakub Alberione mówił, że „Jezus jest Barankiem, którego zabito, lecz który żyje na wieki, w każdym momencie odnawiając swoją mękę w nieustannym sprawowaniu mszy świętych na całym świecie”. Wiedział też o tym św. Jan Paweł II, który przypominał, że „msza święta uobecnia ofiarę krzyża”.
Mogłabym znaleźć jeszcze wiele powodów, dla których warto uczestniczyć we Mszy świętej, moglibyśmy rozważać myśli kolejnych świętych. Chciałabym jednak zakończyć, przywołując ostatni cytat „motywacyjny” – słowa św. Leonarda z Porto Maurizio (który, jak sądzę, wypowiedział je ze złośliwym uśmiechem na twarzy): „O, nierozumni, co czynicie? Dlaczego nie śpieszycie do kościołów, aby wysłuchać tyle Mszy świętych, ile tylko się da?”.
S. Theresa Aletheia Noble/Aleteia.pl
__________________________________________________________________________________________________________________________
****************************************************************************************************************
DZIEŃ PAŃSKI III NIEDZIELI ADWENTU – 12 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 13.30 – 14.00
MSZA ŚWIĘTA O GODZ. 14.00
W dzisiejszą Niedzielę Adwentu Kościół zapala trzecią świecę, tzw.„świecę pasterzy”, która jest świecą radości. Bowiem przypomina, że pasterze jako pierwsi złożyli pokłon Maleńkiemu Jezusowi. Byli pierwszymi, którzy zobaczyli i ogłosili światu „radosną nowinę”. Dlatego ta Niedziela nosi nazwę Gaudete – Radujcie się. I dlatego świeca radości jest koloru różowego.
***
KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ PRZYJMUJEMY Z NALEŻNYM USZANOWANIEM DO UST
ALBO NA RĘKĘ – WTEDY CIAŁO PAŃSKIE SPOŻYWAMY W OBECNOŚCI KAŁANA.
PRZYJMUJĄC KOMUNIĘ ŚWIĘTĄ – NA SŁOWA KAPŁANA: CIAŁO CHRYSTUSA – ODPOWIADAMY: AMEN.
************************************************************************************************************
Co oznacza nasze „Amen”, które wypowiadamy podczas Komunii św. przyjmując „Ciało Chrystusa”?
Kapłanowi, który rozdając Eucharystię mówi tobie: „Ciało Chrystusa”, odpowiadasz: „Amen” – to znaczy uznajesz łaskę i zaangażowanie, jakie pociąga za sobą stanie się Ciałem Chrystusa. Gdy przyjmujesz bowiem Eucharystię, stajesz się Ciałem Chrystusa. To bardzo piękne! Komunia, jednocząc nas z Chrystusem, wyrywając z naszego egoizmu, otwiera nas i jednoczy ze wszystkimi, którzy są jedno w Nim. Oto cud Komunii Świętej: stajemy się Tym, Którego otrzymujemy!
Benedykt XVI –Jan Paweł II – Wielki Tydzień 2004
__________________________________________________________________________________________________________________________
“TEN, KTO MNIE SPOŻYWA, BĘDZIE ŻYŁ PRZEZE MNIE” (J 6,57)
„Wiara Kościoła jest istotową wiarą eucharystyczną, a więc sakramentalną, i karmi się ona w szczególny sposób przy stole Eucharystii”. (emerytowany papież Benedykt XVI)
PO MSZY ŚW. – KORONKA DO BOŻEGO MIŁOSIERDZIA
_____________________________________________
Jak wytrwać godzinę na adoracji? Praktyczne wskazówki
W Najświętszym Sakramencie Eucharystii „są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie (po łacinie: vere, realiter et substantialiter) Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus”. (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1374).
W Eucharystii Boży Syn jest z nami całkowicie i Bogiem i Człowiekiem. Oto słowa św. Jana Pawła II: „W pokornym znaku chleba i wina, przemienionych w Jego Ciało i Jego Krew, Chrystus wędruje razem z nami, jako nasza moc i nasz wiatyk, i czyni nas świadkami nadziei dla wszystkich. Jeżeli wobec tej tajemnicy rozum doświadcza własnych ograniczeń, to serce oświecone łaską Ducha Świętego dobrze wie, jaką przyjąć postawę, zatapiając się w adoracji i w miłości bez granic”. (Encyklika Ecclesia de Eucharistia z 2003 r., nr 62).
W roku 2004 św. Jan Paweł II rozpoczynając Rok Eucharystii w Kościele tak się modlił: „Panie Jezu, pozostań z nami (…). Wspieraj nas, gdy jesteśmy utrudzeni, przebacz nasze grzechy, kieruj naszymi krokami na drogach dobra (…). W Eucharystii jesteś lekarstwem na nieśmiertelność; obdarz nas pragnieniem pełni życia, które nam pomoże iść po tej ziemi jako ufni i radośni pielgrzymi, wpatrzeni zawsze w cel życia bez końca. Zostań z nami, Panie! Zostań z nami! Amen”.
*****
Przebywanie w obliczu Eucharystii to audiencja u Króla Niebios. Dlaczego mielibyśmy z niej nie skorzystać? Wszak Chrystus zapytał uczniów w ogrodzie Getsemani: „Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny na modlitwie?”.
Jeden z najpiękniejszych sposobów modlitwy
Poświęcenie czasu na przebywanie z Jezusem w Eucharystii jest receptą na znalezienie jakże potrzebnego naszej duszy ukojenia.
Adoracja jest jednym z najpiękniejszych sposobów modlitwy. To czas spędzony z Jezusem ukrytym w Eucharystii. Zazwyczaj w trakcie adoracji Najświętszy Sakrament jest odsłonięty, a biała hostia umieszczona jest w złotej lub srebrnej monstrancji. Jednak nawet wtedy, gdy Najświętszy Sakrament nie został wystawiony, możemy modlić się przed obecnym w tabernakulum Jezusem.
Często wierni spędzają na adoracji jedną godzinę. Jest to praktyczne: w kościołach, w których trwa całodobowa, wieczysta adoracja, są harmonogramy najczęściej jednogodzinnych czuwań wiernych, tak aby Najświętszy Sakrament nigdy nie został pozostawiony bez adoracji.
Za jednogodzinną adoracją przemawiają także głębsze względy – wszak Chrystus zapytał uczniów w ogrodzie Getsemani: „Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny na modlitwie?”.
Nauczyć się przebywania u stóp Jezusa
Poniższe wskazówki mogą okazać się pomocne dla wszystkich, którzy nie mają większego wcześniejszego doświadczenia w adoracji.
Po pierwsze, należy pamiętać, że tę godzinę spędza z wami sam Pan. Pozwólcie Mu na siebie patrzeć. Rozpocznijcie od adoracji. W jaki sposób adorować? Jednym ze sposobów jest adoracja na kolanach, w radości naszych serc, jednak konkretny sposób winien odzwierciedlać naszą miłość do innych osób.
Powinniśmy zbliżać się do naszego Pana niczym pan młody, wpatrujący się w swoją narzeczoną prowadzoną do niego do ołtarza, jak matka patrząca na noworodka, czy jak syn lub córka wracający do domu rodzinnego po długiej podróży. Każdy, kto się kiedykolwiek zakochał, doskonale zna pragnienie wpatrywania się bez końca w oczy ukochanej osoby.
Do tego właśnie poziomu intymności, wyciszenia siebie i radości winniśmy dążyć w trakcie adoracji. Nawet jeśli my sami tego nie odczuwamy, wiedzmy, że czyni to nasz Pan. Przebywanie w naszej bliskości cieszy Go o wiele bardziej, aniżeli my kiedykolwiek moglibyśmy radować się w Jego obecności.
Dlaczego powinniśmy przebywać na adoracji? Po to, by nauczyć się przebywania u stóp Jezusa i obrać „lepszą cząstkę”, aby dostroić nasze uszy do słuchania słów Bożych, a nasze oczy uwrażliwić na Boże spojrzenie, abyśmy byli zdolni przyjąć to, o co się modlimy w Ojcze nasz: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”.
Przebywanie w obliczu Eucharystii to audiencja u Króla Niebios. Dlaczego mielibyśmy z niej nie skorzystać i trzymać się z dala?
Jak wytrwać godzinę na adoracji?
Jeżeli nie wiecie, co robić i co mówić w trakcie adoracji, pamiętajcie, że wszystkie relacje rozpoczynają się od chęci uczestniczenia, spędzania z kimś czasu. Idźcie przed Najświętszy Sakrament, a jeśli to wasza pierwsza adoracja, po prostu usiądźcie i kontemplujcie – tu jest Chrystus. To właśnie miłość.
Jesteśmy wezwani, by być jak Chrystus, czy to w małżeństwie, życiu konsekrowanym, czy idąc w pojedynkę przez życie. Chrystus pozwolił, aby go poniżono, wylał dla nas ostatnią kroplę krwi. My sami, jako stworzenia upadłe, nigdy nie jesteśmy w stanie oddać się w całości, bez reszty. Adoracja Chrystusa Eucharystycznego pomoże nam zrozumieć, że miłość jest zawsze służbą i darem z całego siebie.
Módlcie się Pismem Świętym. Czytajcie je, smakujcie i rozważajcie. Poproście Ducha Świętego, aby pomógł wam zobaczyć, usłyszeć i zrozumieć. Czytajcie słowa Pisma Świętego kilkukrotnie.
Sam mówię własnym dzieciom, kiedy próbują coś ugotować, żeby przed rozpoczęciem przygotowywania potrawy trzykrotnie przeczytały przepis kulinarny. W ten sposób zapada on w pamięć, a oni mogą rozpocząć pracę z pewną wiedzą wstępną na temat tego, co będą musieli zrobić. Trzykrotna lektura fragmentu Pisma Świętego jest równie dobrym sposobem na głębszą refleksję nad słowami, które kieruje do nas Bóg.
Odmawiajcie różaniec. Nikt nie zna Syna Bożego lepiej od Jego Matki, która może was nauczyć, jak patrzeć na Syna na krzyżu, jak usiąść u stóp Syna na Górze Błogosławieństw i jak uklęknąć przy Nim w adoracji. Módlcie się z Nią, a ona pomoże wam zrobić „wszystko, cokolwiek On wam powie”.
Śpiewajcie we własnym sercu. Wielu z nas nie dysponuje pięknym głosem, lecz możemy śpiewać w głowie. Adoracja to szansa, aby zaśpiewać naszemu Panu w głowie ulubioną pieśń kościelną (niezależnie od pory roku), i to wszystkie zwrotki. Będziecie mogli skorzystać z wymarzonego przez was akompaniamentu i wychwalać Boga tak, jak byście byli profesjonalnymi śpiewakami. Dodatkową korzyścią jest to, że po powrocie z adoracji łatwiej będzie wam śpiewać w trakcie mszy świętej, niezależnie od pieśni.
Jeśli nie godzina, to ile czasu?
„Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny?” – pyta Chrystus, a my, podobnie jak apostołowie, musimy przebudzić się i odpowiedzieć.
Nie możecie przeznaczyć na adorację całej godziny? Naturalnie, wszyscy jesteśmy bardzo zajęci. W takim razie ofiarujmy Bogu 12 minut każdego dnia, przed wyruszeniem do pracy, lub tyle samo minut po zakończeniu pracy, przez co w ciągu tygodnia ofiarujemy Bogu na adoracji 60 minut poza mszą św. Przekonacie się również, że przybycie przed Boże oblicze i przebywanie w Jego obecności staje się łatwiejsze, gdy wchodzimy coraz głębiej w tajemnicę obecności Chrystusa.
Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament!
Sherry Antonetti/Aleteia.pl
____________________________________________________________________________________________
Ks. Dolindo: jak często katolik powinien się spowiadać?
“Klękamy przed kapłanem, wyznajemy nasze błędy, słuchamy jego rad oraz otrzymujemy pokutę. To nie jest niewola, to jest godność. Kiedy kapłan, drżąc w swoim sercu z powodu jego upokorzenia i pełni swojej funkcji, podnosi swoje poświęcone ręce nad naszą głowę; kiedy uniży się, by obdarzyć krwią Przymierza, za każdym razem, dziwiąc się wypowiadaniu słów, które dają życie, on – sam jako grzesznik – in persona Christi przebacza grzesznikowi. My, grzesznicy u jego stóp, wstając, nie czujemy, że popełniliśmy coś tchórzliwego. Jesteśmy u stóp człowieka, który reprezentuje Jezusa Chrystusa, aby złożyć wszystko, co skłoniło naszą duszę do podłości, jarzmo namiętności, miłość do ulotnych rzeczy świata, strach przed jego osądzaniem; byliśmy tam, aby odzyskać godność wolnych ludzi i dzieci Bożych” – pisał słynny włoski pisarza Alessandro Manzoni.
Ks. Dolindo bardzo wiele w swoim życiu wycierpiał. Pisząc swoją Autobiografię, wyjaśnił, że Dolindo w dialekcie neapolitańskim znaczy ból. Od dzieciństwa musiał znieść wiele chorób i materialną nędzę, łącznie z głodem. Ponadto jego ojciec był człowiekiem szorstkim i gniewnym i niebawem porzucił rodzinę. W 1905 roku Dolindo przyjął święcenia kapłańskie, następnie uczył teologii i śpiewu gregoriańskiego seminarzystów Zgromadzenia Księży Misjonarzy. Po dwóch latach kapłaństwa został poddany poważnej próbie życia przez Opatrzność. Oskarżony o rozsiewanie błędów teologicznych i herezji został suspendowany i poddany wieloletniemu dochodzeniu sądowemu prowadzonemu przez watykańskie Święte Oficjum.
Odnosząc się do częstotliwości, z jaką katolicy powinni się spowiadać, ks. Dolindo zaleca, aby czynić to przynajmniej co kilka tygodni lub przynajmniej raz w miesiącu. – I róbcie to starannie, bo dobra spowiedź jest duchowym skarbem dla duszy i przynosi owoce w codziennym życiu – mawiał.
Nauczał, że posiadając tak wielki skarb miłosierdzia, jaki jest zawarty w sakramencie pokuty, nie powinniśmy być na tyle nierozsądni, żeby żyć z dala od niego. Spowiedź oddala od nas bowiem gorycz, nędzę i niesprawiedliwości jakie spotykają nas na tym świecie.
Spowiedź sprawia też, że wraz z nią ożywa dusza, grzech zostaje odpuszczony i nie chowa się w nas; odnajdujemy wartości stłamszone przez grzechy, gdyż znów stają się żywe, a przede wszystkim na nowo odzyskujemy kontakt z Bogiem.
mp/deon.pl/fronda.pl
********************************
5 powodów, dla których warto się spowiadać
Dlaczego właściwie warto się spowiadać? Bo tego nauczyli mnie rodzice? Bo tak wypada? Nic z tych rzeczy. Oto 5 prawdziwych powodów dla których warto klęknąć do kratek konfesjonału!
*****
1. Uporządkowanie życia
Przygotowanie do spowiedzi, jak nic innego, pomaga przyjrzeć się naszemu życiu z innej perspektywy. Wertując swoje zachowania i motywacje możemy dowiedzieć się o sobie wielu ciekawych rzeczy. Co jeszcze jest we mnie nie tak? Co powinienem zmienić, poprawić? Spowiedź św. to sto razy lepszy motywator niż trener personalny czy światowej sławy coach. Niestety wymaga więcej odwagi.
2. Braterska wymiana
Klękając do kratek konfesjonału możesz mieć pewność, że wyznajesz grzechy samemu Jezusowi. Twoje usta i uszy księdza to tylko pośrednicy. Chodzi o relację twojego serca z sercem Jezusa. Mimo wszystko osoba i rola kapłana jest tutaj nieprzypadkowa. Moglibyśmy samodzielnie wyznać grzechy Bogu, klęcząc w kościelnej ławce. Pomyślałeś kiedyś, dlaczego sam Chrystus zapragnął, aby pośredniczyli w tym Jego apostołowie?
Człowiek wyznając swoje przewinienia Bogu za pośredniczeniem księdza ma możliwość braterskiej wymiany. Ksiądz znając także swoje słabości powinien, w uniżeniu, słowami zmotywować penitenta do dalszej pracy nad sobą. Wypowiadając regułę przebaczenia grzechów otwiera nas na coś nieprawdopodobnego. Człowiek często musi coś usłyszeć, żeby to zrozumieć.
3. Darmowe przebaczenie
„Ja odpuszczam tobie grzechy..” – to głos Boga, który kolejny raz pragnie ci powiedzieć: jesteś dla mnie szalenie ważny/ważna! To co było jest nieważne, teraz jesteś już w pełni mój/moja. Nie daj sobie wmówić, że jesteś zły, niedobry, nieważny. Jesteś moją miłością. Jestem zawsze z tobą!
Uczucie przebaczenia to jak kamień spadający z serca. To co było się nie liczy. Czysty i dobry wracasz na ścieżki życia. Głowa do góry. Synu, córko Boga.
4. Spotkanie z Jezusem
To w sumie powinien być pierwszy powód, dla którego warto się spowiadać. Sam Jezus, który działa przez księdza w konfesjonale, w pełni dla ciebie. Nie musisz stresować się podchodząc do spowiedzi. Nie przejmuj się księdzem, który może wydawać ci się niemiły. Wchodzisz w przestrzeń spotkania z samym Jezusem. Reszta jest zupełnie nieważna. To jest wasz czas.
5. Otwarcie drzwi
Spowiedź i przebaczenie grzechów otwierają nas na pełnię spotkania z Bogiem. Odchodząc od konfesjonału, czysty, z godnością dziecka Bożego – masz możliwość przyjęcia Ciała Chrystusa. Możesz zjednoczyć się z samym Bogiem. Niepojęte. Cudowne. Spowiedź to klucz, Eucharystia otwieranie drzwi, za którymi czeka On – Jezus.
Niech spowiedź nigdy nie będzie dla ciebie powodem do strachu. Zewnętrzne czynniki są zupełnie nieważne. Tu chodzi o Jezusa. I o ciebie – o twoje życie. Odwagi.
“Co jest centrum, grzechy, czy też Ojciec, który wybacza wszystko? Do spowiedzi nie przystępuje się jako osoba karcona, która musi się upokorzyć, ale jako dziecko, które biegnie, by przyjąć uścisk Ojca. A Ojciec podnosi nas w każdej sytuacji, przebacza nam każdy grzech. Dam wam małą radę: po każdej spowiedzi zostańcie kilka chwil, aby zapamiętać przebaczenie, które otrzymaliście. Strzeżcie tego pokoju w swoim sercu, tej wolności, którą odczuwacie w swym wnętrzu.”
Papież Franciszek do młodych na Słowacji, wrzesień 2021
Damian Krawczykowski/Tygodnik Niedziela
__________________________________________________________________________________________________________________________
RACHUNEK SUMIENIA
Przygotowanie do spowiedzi
*****
Modlitwa przed spowiedzią:
Ojcze Niebieski, Ty znasz mnie do głębi – znasz każdy szczegół mego życia.
Przeznaczyłeś mnie do życia z sobą w wieczności, często o tym zapominam.
Jestem słaby, niestały, tak łatwo się wybielam, usprawiedliwiam.
Pozwó1 mi widzieć siebie tak, jak Ty mnie widzisz.
Osądzać bez wybiegów intencje, jakimi kieruję się w życiu.
Oświeć mnie, abym rozpoznał swe grzechy przeciw Tobie i przeciwko moim bliźnim.
Abym miał odwagę uznania, że źle postępuję, że potrzebuję zmiany postępowania, myślenia, nawrócenia.
Daj łaskę prawdziwego żalu i poprawy, abym doznał radości Twojego przebaczenia.
Niech Twoje miłosierdzie, Boże, uleczy moje rany, wzmocni moją wolę pełnienia Twojej woli.
Kiedy ostatni raz byłem u spowiedzi?
Czy odprawiłem zadaną pokutę?
Czy wynagrodziłem Bogu i bliźniemu za wyrządzone krzywdy?
Czy podjąłem wysiłek wyzbywania się swoich wad, słabości, nałogów?
Oceniając swoje postępowanie, stańmy przed obliczem Boga i odpowiedzmy sobie na
następujące pytania:
PIERWSZE I NAJWAŻNIEJSZE PRZYKAZANIE MÓWI:
Miłuj Pana, Boga swego, całym sercem, całym duszą, całym swoim umysłem, całym sobą.
Czy modlę się rano i wieczorem? Czy była to prawdziwa rozmowa mego serca z Bogiem, czy tylko zwykła formalność?
Czy szukam u Boga rady, pomocy w cierpieniach, pokusach?
Czy zastanawiam się nad tym, jaka jest względem mnie wola Boża?
Czy w niedziele i święta uczestniczę we Mszy św. i troszczę się o to, by uczestniczyli w niej wszyscy domownicy?
Czy proponuję swym bliskim wspólną modlitwę?
Czy w niedziele nie wykonuję prac niekoniecznych?
Czy wyznaję otwarcie swoją wiarę przez udział w niedzielnych Mszach św., w procesjach publicznych i wówczas, kiedy mnie o to pytają?
Czy wspieram materialnie działalność parafii? Czy interesuję się jej potrzebami?
Czy nie uchylam się od udziału w pracach na jej rzecz?
Czy w miarę swoich możliwości biorę udział w działalności grup modlitewnych, grup troszczących się o katechizację dzieci i młodzieży?
Czy wspomagam dzieła dobroczynne na rzecz ubogich, ludzi znajdujących się w trudnych okolicznościach?
Czy staram się poznać naukę Kościoła przez lekturę stosownych książek, uczestniczenie w rekolekcjach, udział w spotkaniach grup formacyjnych?
Czy zachęcam do tego swoich bliskich, swoje dzieci?
Czy odrzucam horoskopy, karty do tarota, wróżbiarstwo, magię, treści głoszone przez
wysłanników sekt i czuwam, by moi bliscy nie dali się w nie uwikłać?
Czy czytam systematycznie katolicką prasę, słucham katolickich rozgłośni radiowych,
oglądam katolickie programy telewizyjne?
Czy oponuję, kiedy bluźni się Bogu, niesłusznie krytykuje Kościół?
DRUGIE Z NAJWAŻNIEJSZYCH PRZYKAZAŃ MÓWI:
Miłuj bliźniego jak siebie samego.
Miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem (por. J 13,34).
Kto mówi, że miłuje Boga, a bliźniego ma w nienawiści, jest kłamcą (por. 1 J 4, 20).
Czy szanuję rodziców?
Czy nie wyrządzam im przykrości, nie lekceważę, czy troszczę się o ich potrzeby?
Czy się za nich modlę?
Czy nie daję dzieciom złego przykładu (klątwy, pijaństwo, nieprzyzwoite żarty, stosowanie przemocy, spędzanie zbyt dużo czasu przed telewizorem)?
Czy troszczę się o wychowanie dzieci w poszanowaniu godności własnej i innych?
Czy wiem, jakie filmy oglądają? Jakie czytają czasopisma, książki? Z kim przebywają?
Co robią z otrzymanymi pieniędzmi? Gdzie spędzają wolny czas? Czy nie pobłażam ich moralnym przewinieniom (lenistwu, samolubstwu, lekceważeniu bliźnich, przemocy, kradzieży, pijaństwu)?
Czy interesuję się zachowaniem dzieci w szkole, wymagam od nich szacunku dla nauczycieli, odrobienia zadanych lekcji?
Czy nie wtrącam się zbytnio w życie rodzinne dorosłych dzieci, wzniecając konflikty?
Czy żyję w zgodzie z rodzeństwem, krewnymi i kolegami w szkole, w pracy?
Czy traktuję życzliwie sąsiadów, współpracowników? Czy nie żywię do nich pretensji, urazów? Czy nie zazdroszczę im sukcesów, nie mszczę się, nie wzniecam nieporozumień?
Czy solidnie wypełniam swoje obowiązki w pracy?
Czy nie zatrzymuję lub nie pomniejszam słusznego wynagrodzenia za pracę?
Czy nie szkodzę swojemu zdrowiu przez picie alkoholu, palenie?
Czy nie trwonię pieniędzy na hazard (gry w karty, loterie)?
Czy nie prowadziłem samochodu po wypiciu alkoholu lub z nadmierną szybkością?
Czy nie używałem narkotyków lub nie dostarczałem ich innym?
Czy kogoś nie uderzyłem, nie pobiłem?
Czy unikam złego towarzystwa?
Czy nie byłem powodem rozbicia własnej lub innej rodziny?
Czy jestem czysty w myślach, pragnieniach?
Czy nie oglądam filmów pornograficznych, czy nie kupuję takich czasopism?
Czy nie lubuję się w nieprzyzwoitych rozmowach, żartach?
Czy nie dopuściłem się z kimś nieprzyzwoitych czynów?
Czy nie zdradziłem współmałżonka?
Czy szanowałem poczęte życie?
Czy nie dokonałem aborcji lub nie namawiałem do niej?
Czy nie przywłaszczyłem sobie cudzej rzeczy, mienia publicznego, czy go bezmyślnie
nie niszczyłem?
Czy nie dałem się skusić łapówką?
Czy oddałem długi, pożyczki?
Czy nie jestem chciwy, pyszałkowaty? Czy nie wynoszę się nad innych?
Czy nie chce zawsze postawić na swoim, skupić uwagi tylko na sobie?
Czy umiem przebaczyć, być wyrozumiałym, cierpliwym, ustępliwym, usłużnym?
Czy pomagam w codziennych pracach domowych?
Czy nie uchylam się od odpowiedzialności za życie wspólnoty lokalnej, narodowej?
Czy nie głosowałem na ugrupowania lub ludzi mających programy niezgodne z nauką katolicką?
Czy zachowuję umiarkowanie w jedzeniu?
Czy nie kupuję zbyt kosztownych lub niekoniecznych rzeczy?
Czy nie odmawiam wsparcia ludziom wyciągającym do mnie rękę po pomoc?
Czy pomagam innym, zwłaszcza swoim krewnym?
Czy, na miarę swych możliwości, wspieram potrzebujących, zwłaszcza osoby starsze, wdowy, sieroty, rodziny wielodzietne, bezdomnych, chorych, potrzebujących leczenia, ofiary kataklizmów?
Czy pamiętam, że kubek wody podany bliźniemu jest pomocą samemu spragnionemu Jezusowi?
Czy nie kłamałem i czy z tego nie wynikła jakaś szkoda?
Czy nie mówiłem źle o innych, nie oczerniałem ich, nie rzucałem podejrzeń?
Czy nie zazdrościłem innym powodzenia?
Czy dotrzymuję obietnic?
Czy miałem odwagę bronienia prawdy?
Czy prostowałem krzywdzące opinie o innych?
Czy nie powtarzałem niesprawdzonych plotek?
Czy w piątki zachowywałem wstrzemięźliwość od pokarmów mięsnych?
Czy w Środę Popielcową i Wielki Piątek zachowywałem post ścisły?
Czy jest we mnie prawdziwa chęć przemiany życia, czy tylko uzyskania rozgrzeszenia?
Jaka jest moja wada główna?
AKT ŻALU
Boże, mój Ojcze, żałuję za me złości jedynie dla Twej miłości.
Bądź miłościw mnie grzesznemu, całym sercem skruszonemu.
Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, boś Ty Dobro Nieskończone.
SPOWIEDŹ
Spowiedź rozpoczynamy znakiem krzyża i słowami:
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
Ostatni raz byłem u spowiedzi…
Nałożona pokutę odprawiłem.
Obraziłem Pana Boga następującymi grzechami:
Po wymienieniu grzechów mówimy:
Więcej grzechów nie pamiętam.
Za wszystkie serdecznie żałuję.
Proszę o pokutę i rozgrzeszenie.
Czekamy na wypowiedzenie nad nami słów rozgrzeszenia przez kapłana, modląc się np. słowami:
Boże, bądź miłościw mnie grzesznemu… lub: Któryś za nas cierpiał rany, Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną.
Modlitwa papieża Klemensa XI
Wierzę w Ciebie, Panie, lecz wzmocnij moją wiarę,
Ufam Tobie, ale wspomóż moją nadzieję,
Miłuję Ciebie, lecz uczyń moją miłość bardziej gorącą.
Żałuję za moje grzechy, ale spraw, bym żałował doskonalej.
Uwielbiam Ciebie jako Stwórcę wszechrzeczy.
Napełnij mnie swoją mądrością. Otocz swoją dobrocią
Chroń swoją potęgą. Ofiaruję Ci moje myśli,
aby trwały przy Tobie; moje słowa i uczynki,
aby były zgodne z Twoją wolą; i całe moje postępowanie,
aby było życiem wyłącznie dla Ciebie.
Chcę tego, czego Ty chcesz. Chcę, jak Ty chcesz i jak długo chcesz.
Proszę Cię, Panie, abyś oświetlił mój rozum,
pobudził moją wolę, oczyścił intencje, uświęcił serce.
Daj mi, Dobry Boże, miłość ku Tobie i wstręt do moich wad,
szczerą troskę o bliźnich i pogardę tego,
co sprowadza na świat zło.
Pomóż mi zwyciężyć pożądliwości – umartwieniem,
skąpstwo – jałmużną,
gniewliwość – łagodnością,
a lenistwo – pracowitością.
Spraw, bym był skupiony w modlitwie,
wstrzemięźliwy przy posiłkach, dokładny w pracy,
wytrwały w podejmowanych działaniach.
Naucz mnie, jak małe jest to, co ziemskie,
jak wielkie to, co Boskie.
Jak przemijające, co doczesne, jak nieskończone, co wieczne.
Proszę o to przez Chrystusa, mojego Pana. Amen.
__________________________________________________________________________________________________________________________
Czas na nowe okulary! – Pismo Święte jest dla każdego
„Co może mi dać Księga napisana tysiące lat temu? Po co tracić czas na czytanie moralizujących tekścików?” – myślisz podobnie? Ja tak myślałem przez pierwsze 21 lat mojego życia.
***
Pismo Święte kojarzyłem głównie z wieczerzą wigilijną. Tylko wtedy wspólnie z rodziną czytaliśmy fragment Ewangelii. Był to jedynie miły akt tradycji, otwierający drzwi do uczty i prezentów, które już czekały pod choinką. Pismo Święte? Przecież to dla księdza albo moherowej babci w kościele. Dla mnie? Po co! Nie widziałem zupełnie sensu zagłębiania się w lekturę Biblii. Już sama jej objętość odstrasza. Nie dość całej sterty szkolnych lektur, tysięcy stron zapisanych mikroskopijnymi czcionkami?Dopiero w trakcie studiów poczułem znaczenie słów Pisma Świętego we własnym sercu. W beznadziei życia, braku perspektyw i bólu codzienności, Bóg przyszedł do mnie także przez słowa z Biblii. Dawniej myślałem, że Bóg jest odległą energią, której nie obchodzi mój los. Dzięki Pismu Świętemu pojąłem, że On jest Bogiem bliskim, dla którego jestem oczkiem w głowie.
W Piśmie Świętym odkryłem miłosiernego Ojca, który nikogo nie przekreśla i zawsze czeka na powrót swoich zagubionych dzieci.
Od kiedy na poważnie zacząłem zgłębiać wiarę katolicką, zrozumiałem, że wszystkie praktyki, które oferuje dziś tak bardzo wyśmiewany Kościół, mają za zadanie rozwijać moją relację z samym Stwórcą.
Dotarło do mnie, że Bóg, przychodząc na świat w osobie Jezusa, pokazał mi, jak bardzo mnie kocha. Ciebie też. Każdego – bez wyjątku.
„Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. Po tym wszyscy poznają, że jesteście uczniami moimi, jeśli będziecie się wzajemnie miłowali” (J 13, 34-35).
Regularnie przyjmując Eucharystię, spowiadając się, modląc czy właśnie czytając Pismo Święte, zacząłem budować z Jezusem osobistą więź, która odmieniła moje życie.
To dzięki temu, że otworzyłem w sercu drzwi dla Chrystusa, mógł On zacząć w nim porządki. Zabrał nienawiść, pychę, nieczystości, by w zamian dać pokój, radość, siłę ducha. To on ze zgliszczy mojego życia zbudował bezpieczny dom, dał mi kochającą żonę, cudne córeczki, świetną pracę, spełnianie marzeń i najważniejsze – możliwość bycia Jego uczniem.
Pismo Święte już na samym początku drogi mojego nawrócenia pozwoliło mi zobaczyć świat oczami Boga. Swoją przygodę ze Słowem Życia zacząłem od Ewangelii. To dzięki niej dowiedziałem się, kim tak naprawdę jest Jezus, zacząłem Jego słowa i polecenia wcielać w moje życie i zauważać ich owoce.
Biblia jest jak okulary, które po wielu latach niewyraźnego widzenia nareszcie może włożyć niedowidzący człowiek. Bez Boga i Jego słowa jesteśmy jak niewidomy, który błądzi w ciemnym lesie. Włożywszy słowo Boże na swoje oczy, przez jego pryzmat wreszcie możemy zobaczyć prawdziwe życie.
Dawniej myślałem, że Bóg jest surowym ojcem, który tylko czyha na potknięcie człowieka, aby go ukarać.
„Czyż nie sprzedają pięciu wróbli za dwa asy? A przecież żaden z nich nie jest zapomniany w oczach Bożych. U was zaś nawet włosy na głowie wszystkie są policzone. Nie bójcie się: jesteście ważniejsi niż wiele wróbli” (Łk 12, 6-7).
Wiecie, jakie sformułowanie pada w Biblii najczęściej? To nie: „kara”, „musicie” czy „nie wolno”. To: „nie lękajcie się”, „nie bójcie się”! Aż 365 razy, na każdy dzień roku, Bóg daje nam zapewnienie o swojej opiece. Z Nim nie musimy się bać. Z Nim każdy nasz problem staje się tylko małym problemikiem.
Żeby odczuć działanie Boga w swoim życiu, trzeba Go po prostu do siebie zaprosić. Dopiero gdy poświęcimy swój czas Jezusowi, On może przy nas być. Wiem, że o wiele łatwiej jest poleżeć na kanapie, scrollując fejsa, ale czy nie warto się wysilić, aby mieć więcej?
Tracąc w pokoju czas dla Jezusa – zyskujesz pokój ducha w sercu. Zamykając durne apki w smartfonie, otwierasz swoje serce dla Boga. Otwierając apkę z Pismem Świętym, zamykasz się na zło, ból i problemy.
Biblia jest jak okulary, które po wielu latach niewyraźnego widzenia nareszcie może założyć niedowidzący człowiek.
Nie chodzi o to, żebyś w 2 miesiące przeczytał całą Biblię, jęcząc z bólu. W Piśmie Świętym nie chodzi tylko o czytanie. Chodzi o przyjmowanie. Jeśli przyjmujesz to, co Bóg chce ci danego dnia powiedzieć, twoje życie napełnia się Jego obecnością.
Zacznij od Ewangelii. Dobrą metodą jest także lektura czytań z danego dnia, które oferuje liturgia Kościoła. Pismo Święte masz w aplikacji na smartfona. Zajrzyj też do naszego niedzielnego Niezbędnika Katolika i daj się nareszcie poprowadzić Bogu.
To nie będzie proste. Zły tak łatwo nie odpuszcza – na bank przyjdzie z lenistwem, brakiem czasu czy wyśmiewaniem ze strony znajomych. Rezygnując z podziwu świata, przyjmujesz propozycję Jezusa. Przyjmując ofertę Boga, rozpakowujesz prezent, który On sam przygotował dla ciebie już przy założeniu świata.
Warto zaryzykować – to naprawdę się opłaca. Czasami wystarczy tylko dobrać odpowiednie okulary, aby zobaczyć coś znacznie wyraźniej.
„Czyż może niewiasta zapomnieć o swym niemowlęciu, ta, która kocha syna swego łona? A nawet gdyby ona
zapomniała, Ja nie zapomnę o tobie” (Iz 49, 15).
Damian Krawczykowski/Tygodnik Niedziela
*********************************************************************
***
Czy Słowo Boże ma moc
czy to tylko „materiał do medytacji”?
„Czy Słowo Boże ma moc? Tak, jeśli jest głoszone i nauczane z przekonaniem, wiarą, autorytetem i namaszczeniem Duchem Świętym i jeśli mamy pewność, że jest prawdziwe i niezawodne”, pisze na łamach tygodnika „Gość Niedzielny” ks. prof. Robert Skrzypczak.
Kapłan komentując fragment Listu do Hebrajczyków, który wierni usłyszą w niedzielę podczas Mszy Świętej zastanawia się, jakie podejście dominuje we współczesnym świecie w stosunku do Pisma Świętego. Czy Słowo Boże jest „pokarmem dla myśli? Materiałem do medytacji? Jedną z wielu opinii? Przestarzałym mity?”. Czy można je „brać dosłownie”? Czy można je „dostosowywać do naszych czasów?”.
Ks. Skrzypczak ubolewa, że w przekonaniu znacznej grupy wiernych i niewiernych Pismo Święte jest uważane za „zestaw starożytnych dokumentów, oczywiście fascynujących, ale pozbawionych nadprzyrodzonej ważności, którego nikt już nie może zrozumieć z wyjątkiem specjalistów”.
„Jakie to smutne, że Słowo Boże zostało zakryte dla tak wielu! Ono jest ogniem, skałą, mocą, liną ratunkową, pilnym ostrzeżeniem, źródłem ratującej życie wiedzy, kluczem do szczęścia i głębokim listem miłosnym od Boga do nas. Powinniśmy je pożerać: Ilekroć otrzymywałem Twoje słowa, pochłaniałem je, a Twoje słowo stawało się dla mnie rozkoszą i radością serca mego (Jr 15,16)”, pisze duchowny.
Autor zwraca również uwagę, że List do Hebrajczyków moc Słowa Bożego zawartą w jego głoszeniu nazywa mieczem Ducha i ten właśnie miecz jest naszą bronią do walki nie tylko z ludzkimi wadami i grzechem, ale i z samym demonem.
„Słowo Boże, przenikające serca grzeszników, wypędza skłębione masy grzechów i demonów. (…) Czas przestać chwiać się na obie strony. Jeśli mamy być lojalni wobec Chrystusa, musimy sięgać po miecz Ducha. I uderzać z mocą opasłego i ospałego despotę zatruwającego nas i nasz Kościół grzechem, fałszem i egoizmem”, podsumowuje ks. prof. Robert Skrzypczak.
_________________________________________________________________________________
Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Biblia staje się ofiarą poprawności politycznej
„Biblia staje się ofiarą poprawności politycznej. Coraz częściej normą katolickiej wiary oraz teologii i moralności nie jest Biblia i długa tradycja Kościoła, zapoczątkowana przez autorów Nowego Testamentu, Ojców Kościoła, pisarzy i teologów, lecz psychologia, socjologia, „wsłuchiwanie się”, „rozeznawanie”, analiza słupków popularności, natomiast kanon Biblii schodzi na daleki plan, jest niewygodny, a więc i niepotrzebny” – mówi znany polski biblista, a obecnie tłumacz nowego biblijnego przekładu z hebrajskiego „Księgi Dwunastu. Prorocy mniejsi” ks. prof. Waldemar Chrostowski.
***
Dorota Giebułtowicz (KAI): Spotykamy się z okazji promocji przekładu przez Księdza Profesora „Księgi Dwunastu. Prorocy mniejsi”. Proszę powiedzieć, jak zrodził się pomysł nowego przekładu Biblii z języka hebrajskiego?
Ks. prof. Waldemar Chrostowski: Pismo Święte, jeśli chodzi o kanon Starego Testamentu, zostało utrwalone w trzech językach: hebrajskim, aramejskim i greckim, a jeśli chodzi o kanon Nowego Testamentu – w języku greckim. Moja przygoda translatorska zaczęła się w 1979 r. w Jerozolimie podczas studiów na Uniwersytecie Hebrajskim. Wtedy po raz pierwszy miałem możliwość skonfrontowania swojej wiary i wiedzy z żydowską egzegezą ksiąg świętych. Księga Jonasza, krótka i stosunkowo łatwa, którą wspólnie czytaliśmy i objaśnialiśmy, została nam przedstawiona z żydowskiej perspektywy. Zabrałem się za jej przekład na język polski i później wiele razy do niego wracałem, przede wszystkim podczas wykładów.
Przez 35 lat wykładałem, od 1987 r. w Akademii Teologii Katolickiej, z której w 1999 r. utworzono Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a przez 9 lat także na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika w Toruniu. Podczas wykładów specjalistycznych na temat Biblii trzeba było sięgać do tekstu oryginalnego. W tych warunkach powstawały krótsze lub dłuższe fragmenty przekładów poszczególnych ksiąg. Szczególną zachętą stały się prośby kierowane ze strony świeckich podczas konferencji biblijnych, które prowadziłem od 1986 roku do wybuchu pandemii. Kiedy czytaliśmy i objaśnialiśmy księgi biblijne, oczywiście w przekładzie, wskazywałem słuchaczom, że w tym czy innym miejscu należałoby przełożyć inaczej. W odpowiedzi pojawiały się sugestie, bardzo zasadne, że „jeżeli ksiądz tak uważa, to niech ksiądz sam to przełoży”. Ale dopiero gdy rozpoczęła się pandemia, paradoksalnie, miałem więcej czasu i mogę go poświęcić tłumaczeniu ksiąg świętych.
KAI: „Księga Dwunastu” zapoczątkowuje nowy przekład z hebrajskiego całego Starego Testamentu. Proszę powiedzieć, dlaczego pojawia się nowy przekład i co jest jego podstawą?
– Podstawą obecnego przekładu jest „Biblia Hebraica Quinta”, czyli Biblia Hebrajska Piąta. Numer oznacza piąte wydanie krytyczne, które opiera się na rękopisie Biblii Hebrajskiej, znanym jako Kodeks Leningradzki (od miejsca przechowywania). Jest to rękopis, który powstał w latach 1008 – 1009; w Polsce panował wtedy książę Bolesław Chrobry. Kodeks Leningradzki zachował się w stanie bardzo dobrym, ale po tysiącu lat są i tam miejsca mniej czytelne. Wydanie nazwane BHQ ma tę wielką zaletę, że zawiera warianty rozpoznane w żmudnym procesie porównywania tekstu Kodeksu Leningradzkiego z innymi zachowanymi tekstami, zarówno hebrajskimi i aramejskimi, czyli oryginalnymi, jak i z przekładami, z których trzy starożytne mają szczególne znaczenie: Septuaginta – przekład ksiąg świętych na język grecki, Peszitta – przekład na język syryjski oraz Wulgata – przekład na język z łaciński. Wielkie znaczenie mają też świadectwa tekstu Biblii odnalezione w Qumran i innych miejscach na Pustyni Judzkiej, na zachód od Morza Martwego. Wszystko to składa się na panoramę oryginalnego tekstu, który jest kanoniczny, czyli normatywny dla wiary. To najnowsze wydanie krytyczne ukazuje się dopiero od kilkunastu lat w postaci zeszytów, które zawierają tekst poszczególnych ksiąg. Dotąd opublikowano około 50% tekstu Biblii Hebrajskiej i prace wciąż trwają.
KAI: Na jakie trudności natknął się Ksiądz Profesor podczas tłumaczenia?
– W całej Biblii Hebrajskiej występuje nieco ponad 5 tysięcy różnych słów, lecz jedno słowo hebrajskie może mieć wiele znaczeń, np. „amar” znaczy „mówić”, „powiedzieć”, „polecić”, „nakazać”, „odpowiedzieć” itd. Wiele ważnych słów bywa tłumaczone niepoprawnie, np. „cawah” znaczy „przykazać”: „Bóg przykazał Adamowi”. To jest pierwsze przykazanie na kartach Biblii, a w przekładach na polski występuje: „Bóg rozkazał…”. Zatem czy przykazanie dające życie czy obraz Boga jako generała?
Mamy także do czynienia z innymi trudnościami, z którymi nie jest łatwo się uporać. Weźmy zdanie: „Mężczyzną i kobietą stworzył ich” – tak jest po hebrajsku. Tymczasem w pięciu kolejnych wydaniach Biblii Tysiąclecia czytamy: „Stworzył mężczyznę i kobietę”. Jest to zasadnicza różnica, zwłaszcza w kontekście dzisiejszych debat wokół antropologii. Trzeba dodać, że mamy w tym miejscu osobliwe słowa hebrajskie. Kto odrobinę zetknął się z hebrajskim, wie, że mężczyzna to „isz”, a kobieta – „iszsza”. A tam nie ma tych słów! Są natomiast: „zakar” – to, co specyficznie męskie, przy czym język hebrajski jest bardzo konkretny i to słowo pochodzi od rdzenia, który oznacza „sztywny”, „mocny”, oraz „neqewa” – to, co specyficznie żeńskie, a słowo pochodzi od rdzenia „naqaw” – „dziurawić”, „perforować”. W innych miejscach Biblii, np. w opowiadaniu o potopie, gdzie te obydwa słowa występują w odniesieniu do zwierząt, tłumaczymy je: samiec i samica. Gdybyśmy chcieli pozostać na literalnym poziomie, trzeba by powiedzieć: „Bóg stworzył człowieka na swój obraz, na obraz Boga go stworzył; samcem i samicą stworzył ich”. Wielki nacisk jest położony na płeć, a więc i na cielesność. To jest fundament antropologii biblijnej, a zarazem podstawa tajemnicy Wcielenia! Bóg stał się człowiekiem, bo ludzkie ciało odwzorowuje coś z bezcielesnego Boga, a skoro Bóg stał się człowiekiem, to musiał wybrać płeć. Uważam, że czytelnik Biblii powinien otrzymać w przypisie krótką notę, że w języku hebrajskim mamy tu silny nacisk na płciowość i związaną z nią cielesność. Mój przekład jest adresowany do tych, którzy interesują się Pismem Świętym i chcieliby mieć wierny przekład z hebrajskiego. Nie ma w nim żadnych wstawek, które pochodzą spoza tego języka.
KAI: W czasie promocji „Księgi Dwunastu” prezentowano także inną nową publikację Oficyny Vocatio: „Kanon Biblii. Źródła, przekaz, znaczenie” Lee Martina McDonalda. Czy istnieje tylko jeden kanon Starego Testamentu?
– Dla wyznawców judaizmu kanonem jest Biblia Hebrajska składająca się z trzech zbiorów: Tora, Prorocy (Neviim) i Pisma (Ketuvim), określana jako TaNaK – to akronim utworzony od początkowych liter tych trzech części. Wyznawców prawosławia nie interesuje tekst hebrajski – Starym Testamentem prawosławnych jest Septuaginta, czyli przekład Biblii Hebrajskiej na język grecki, który powstał w III i II wieku przed Chr. Wkrótce do niego zostały dodane księgi napisane pierwotnie po grecku, albo przetłumaczone z hebrajskiego na grekę, ale do kanonu Biblii Hebrajskiej nie weszły. Prawosławni, których na świecie są setki milionów, nie zajmują się studiami nad Biblią Hebrajską, tak jak my się zajmujemy. Ich kanon Biblii opiera się na Septuagincie, plus oczywiście księgi Nowego Testamentu.
Jeśli chodzi o pozostałe wyznania chrześcijańskie, to my, katolicy, przyjmujemy kanon ksiąg Starego Testamentu za Septuagintą, tak jak prawosławni, ale w odróżnieniu od nich te księgi, które wchodzą w skład Biblii Hebrajskiej tłumaczymy z hebrajskiego i aramejskiego, a nie z greckiego. To nastręcza niemałe problemy hermeneutyczne, który dają o sobie znać na przykład w Biblii Tysiąclecia: podając przekład z hebrajskiego, w wielu miejscach zaznacza się: „przekład za Septuagintą”.
KAI: Czy chrześcijanie i wyznawcy judaizmu uznają jeden kanon?
– Jeśli chodzi o kanon chrześcijański i żydowski to rozbrat nastąpił w I wieku, po roku 70 po Chrystusie, w rezultacie zburzenia świątyni jerozolimskiej. Na bazie religii biblijnego Izraela, którą chrześcijanie traktują jako Stary Testament, wyłoniły się dwie religie: chrześcijaństwo i judaizm rabiniczny. Obie istnieją do dnia dzisiejszego. Te dwie wspólnoty religijne od samego początku współdziałały we wzajemnym oddalaniu się od siebie, co widać również w stosunku każdej z nich do kanonu ksiąg świętych. Rozdźwięk powiększył się od VI wieku, gdy do tekstu spółgłoskowego, jakim była zapisana Biblia Hebrajska, dodawano samogłoski i inne znaki, czego dokonali uczeni żydowscy, których nazwano masoretami. Tak powstała Biblia Masorecka. Chociaż masoreci utrwalali tradycyjną wymowę, przyjętą we wspólnotach żydowskich, jednak dodanie samogłosek dało niemałe pole do interpretacji dyskretnie włączonej do samego tekstu.
Spór o Biblię osłabł, gdy w chrześcijaństwie, poczynając właśnie od V i VI wieku, pojawiła się Biblia łacińska. Przekład całego Pisma Świętego dokonany przez św. Hieronima otrzymał nazwę Wulgata i co się tyczy Starego Testamentu opierał się na Biblii Hebrajskiej. Początkowo dzieło św. Hieronima zostało odrzucone, bo powiedziano: przecież Biblią chrześcijan jest Septuaginta! Co więcej, Hieronim zaczął tłumaczyć Stary Testament z Septuaginty, ale gdy udał się do Betlejem i nauczył się hebrajskiego, zmienił zdanie i dokonał przekładu z hebrajskiego. Kościół nie chciał przez około sto lat przyjąć jego przekładu! Mówiono: hebrajski to język Biblii Żydów, jednak ponieważ łacina św. Hieronima była piękna, klasyczna, a znajomość greckiego na zachodzie Europy poszła w niepamięć, rychło Biblia Hieronima stała się Biblią Kościoła katolickiego, łacińskiego. I tak było do Soboru Watykańskiego II (1962-1965). Gdy dzisiaj słyszymy o kontrowersjach, które dotyczą Mszy łacińskiej, to na drugim planie dotyczą one również Wulgaty.
KAI: A jaki jest kanon Biblii uznawany przez protestantów?
– Rzecz z kanonem jeszcze bardziej się skomplikowała, gdy na początku XVI wieku, w kontekście Reformacji, protestanci co się tyczy Starego Testamentu poszli w kierunku kanonu żydowskiego, czyli Biblii Hebrajskiej. Uznali, że ich kanon obejmuje księgi napisane i zachowane tylko po hebrajsku i aramejsku, oraz Nowy Testament. Ze strony katolickiej widziano w tej decyzji judaizacje chrześcijaństwa. My, katolicy, pozostaliśmy przy Wulgacie i tak trwało to do naszych czasów.
Problem, z którym zmaga się dzisiaj tłumacz Biblii, polega na tym, że jako katolicy mamy liczbę ksiąg świętych za Biblią Grecką, czyli za Septuagintą, natomiast od Soboru Watykańskiego II obowiązuje polecenie, by tłumaczyć z języków oryginalnych, czyli opierać się na kanonie Biblii Hebrajskiej, a z greki przekładać tylko te księgi, które zostały do niej, jako tzw. wtórnokanoniczne, bądź deuterokanoniczne, dodane około dwa tysiące lat temu.
KAI: W jakim stopniu Stary Testament jest obecny w nauczaniu współczesnego Kościoła katolickiego?
– W moim przekonaniu wbrew temu, o czym mówiło się tuż po Soborze Watykańskim II jako „wiośnie biblijnej”, we współczesnym Kościele, niestety, odchodzi się od Biblii. Odchodzi się w zarówno w nauczaniu doktrynalnym, jak i moralnym. Weźmy sprawę związków jednopłciowych i zjawisko homoseksualizmu – w tych kwestiach powoływania się na Biblię w zasadzie obecnie nie ma, a tam, gdzie się pojawia, Biblia jest poddawana interpretacyjnej wiwisekcji. Dam tylko jeden przykład. Wszyscy wiemy, co znaczy określenie „Sodoma i Gomora” i pochodzące od niego słowo „sodomia” i „sodomici”. Tymczasem co się coraz częściej przemyca do nauczania kościelnego? – Objaśnienie, że występek mieszkańców Sodomy i Gomory polegał na braku gościnności, bo niegościnnie obeszli się z przybyszami, inaczej imigrantami. Przykłady można mnożyć. Powrót do Biblii i troska o poprawną wykładnię jej orędzia jest dzisiaj bardziej potrzebna niż kiedykolwiek wcześniej. Biblia staje się ofiarą poprawności politycznej. Coraz częściej normą katolickiej wiary oraz teologii i moralności nie jest Biblia i długa tradycja Kościoła, zapoczątkowana przez autorów Nowego Testamentu, Ojców Kościoła, pisarzy i teologów, lecz psychologia, socjologia, „wsłuchiwanie się”, „rozeznawanie”, analiza słupków popularności, natomiast kanon Biblii schodzi na daleki plan, jest niewygodny, a więc i niepotrzebny.
KAI: Jak zachęcić wiernych do czytania Starego Testamentu? Czy to nie jest za trudna lektura, czy może trzeba ją czytać z komentarzem?
– Nie można zachęcać inaczej, jak tylko przez pokazywanie, czym jest Biblia i co ona zawiera. W Biblii jest mnóstwo ciekawych rzeczy, zarówno o charakterze historycznym, literackim, kulturowym, psychologicznym, społecznym, jak i przede wszystkim o charakterze religijnym i teologicznym. Wierni tego potrzebują, ale i niewierzący też tego potrzebują. Do nich również można trafić, przypominając że Biblia jest korzeniem i fundamentem kultury europejskiej. Nie sposób wejść do muzeum czy galerii, pójść do sali koncertowej, sięgnąć po najlepsze europejskie tradycje piśmiennicze, by nie zobaczyć nawiązywania do Biblii. Pismo Święte jest czymś znacznie więcej niż księgą adresowaną do wierzących. Niezliczona liczba dzieł sztuki i literatury po prostu oddycha Biblią.
KAI: Którą z ksiąg Proroków Mniejszych poleciłby Ksiądz Profesor do przeczytania indywidualnie?
– Każda z tych ksiąg jest inna. Pochodzą z różnych epok historycznych, począwszy od VIII wieku aż do III wieku przed Chrystusem, czyli powstawały przez pół tysiąca lat. Mają własne dzieje przedliterackie, czyli przedpiśmienne. Obejmują różne gatunki literackie, bo jest w nich proza, poezja, modlitwa, głęboki namysł teologiczny, refleksja nad obecnością Boga w dziejach, ale są też rozmaite aluzje nawiązujące do historii i realiów starożytnego Izraela. Bardzo trudno zalecić lekturę jednej księgi komuś, kogo się nie zna. Trzeba poznać jego zainteresowania, czy mają one charakter religijny i moralny czy raczej kulturowy, społeczny, historyczny i psychologiczny – w zależności od tego można zaproponować lekturę tej czy innej księgi.
KAI: A jaka jest ulubiona księga Księdza Profesora?
– Moją ulubioną księgą jest Księga Hioba. Do jej przekładu właśnie się zabieram. Uważam, że ta księga najgłębiej wyraża ludzkie dylematy związane z cierpieniem i śmiercią. A teraz, w okresie pandemii, lektura dobrze przełożonej i objaśnionej Księgi Hioba jest nam wszystkim bardzo potrzebna.
KAI: Dziękuję za rozmowę.
***
Ks. prof. Waldemar Chrostowski (ur. 1951) – duchowny katolicki, profesor nauk teologicznych; wykładowca na Wydziale Teologicznym Akademii Teologii Katolickiej (1987-1999) i Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie (1999-2021) oraz na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu (2001-2010); w latach 1990-2020 redaktor naczelny najstarszego kwartalnika teologów polskich „Collectanea Theologica”; w latach 2003-2013 przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich; założyciel i redaktor naczelny kilku serii wydawniczych, np. „Prymasowska Seria Biblijna” i „Rozprawy i Studia Biblijne”; autor około 40 książek i ponad 3000 artykułów naukowych, popularnonaukowych, wywiadów i innych; przewodnik ponad 150 pielgrzymek do Ziemi Świętej i krajów biblijnych; laureat watykańskiej Nagrody Ratzingera (2014).
„Księga Dwunastu (Prorocy mniejsi)”, przekład i wstępy: ks. prof. Waldemar Chrostowski. Oficyna Wydawnicza Vocatio, Warszawa 2021
__________________________________________________________________________________________________________________________
12 grudnia – święto Matki Bożej z Guadalupe, patronki nienarodzonych
Cud w Guadalupe?
***
Nagle z obrazu Matki Bożej wydobyło się światło, które przybrało kształt ludzkiego embrionu. Pielgrzymi nie mogli uwierzyć własnym oczom. Wydawało im się, że widzą Jezusa w łonie Maryi.
Wszystko to działo się 30 kwietnia 2007 roku podczas Mszy św. w intencji dzieci zabitych przed narodzeniem, odprawianej w meksykańskim sanktuarium maryjnym w Guadalupe.
Zjawisko niewytłumaczalne
Niezwykłe wydarzenie opisuje na swojej stronie internetowej (www.acimps.org) Francuskie Stowarzyszenie Katolickich Pielęgniarek i Lekarzy, zwracając uwagę na podobieństwo zjawiska do obrazu powstającego podczas badań echograficznych płodu.
Ks. José Luis Guerrero Rosado, kanonik bazyliki w Guadalupe i dyrektor Wyższego Instytutu Studiów Guadalupiańskich, przestrzega jednak przed pochopnym nazywaniem zaobserwowanego zjawiska cudem. Na stronie internetowej sanktuarium (www.virgendeguadalupe.org.mx) określa krążące w Internecie doniesienia na ten temat mianem sensacyjnych. Wskazuje, że jedyne, co na razie wiadomo, to fakt, że przed wizerunkiem Matki Bożej pojawiło się światło, niewytłumaczalne w sposób naturalny. Argumentuje jednak, że brak naturalnego wyjaśnienia zjawiska nie oznacza jeszcze, że dokonał się cud. Zauważa zarazem, że w sprawie tej nie wypowiedziały się jeszcze ani władze sanktuarium, ani archidiecezja Miasta Meksyk, na której terenie się ono znajduje.
Lewica zrobiła swoje
W ostatnich tygodniach w Meksyku wielkie emocje wzbudzała dyskusja o aborcji. 25 kwietnia władze Miasta Meksyk zalegalizowały aborcję na życzenie kobiety w ciągu trzech pierwszych miesięcy ciąży. Decyzję tę poprzedziły manifestacje jej przeciwników i zwolenników.
Meksyk to drugi pod względem ludności katolicki kraj na świecie, a jego stolica jest największym miastem świata (prawie 25 milionów mieszkańców). Większość z nich to katolicy, ale władzę w mieście sprawuje lewicowa Partido de la Revolución Democrática (PRD). Burmistrz Marcelo Ebrard nie przejął się ani protestem Kościoła, ani manifestacjami przeciwników zmiany prawa.
Leszek Śliwa/Gość Niedzielny
_________________________________________________________________________________________________________
10 tysięcy róż i Różańców dla Nancy Pelosi. Katolicy modlą się i poszczą za nawrócenie aborcjonistki
Amerykańscy katolicy odpowiedzieli na wezwanie metropolity San Francisco, abp Salvatore Cordileone, podejmując post i modlitwę w intencji nawrócenia zdeklarowanej aborcjonistki Nancy Pelosi. Spikerka Izby Reprezentantów, podobnie jak prezydent Joe Biden, nazywa się „katoliczką” i bezpardonowo ogłasza, iż posiada niczym nie zachwiane prawo do przyjmowania Komunii Świętej.
Nancy Pelosi to jedna z pierwszych osób w Stanach Zjednoczonych, a jednocześnie jedna z bardziej radykalnych zwolenniczek „prawa” do zabijania nienarodzonych. Choć sama jest matką pięciorga dzieci, to od lat optuje za aborcją, również w późnych etapach ciąży, a w ostatnim czasie „zasłynęła” propagowaniem tzw. Ustawy o prawach reprodukcyjnych kobiet, której intencją było wprowadzenie nieograniczonej swobody uśmiercania poczętych dzieci.
Na jej aborcyjną działalność zareagował abp Salvatore Cordileone, ordynariusz diecezji, której podlega Pelosi. Hierarcha wezwał spikerkę do nawrócenia, a katolików do postu i modlitwy różańcowej w tej intencji. Akcję podjął amerykański Instytut Benedykta XVI, który obecnie koordynuje jej ostatni element, jakim jest wysyłka róż do Waszyngtonu. Każda z 16 tysięcy osób, która włączyła się w inicjatywę, to jedna róża zakupiona dla Nancy Pelosi. Obecnie trwa przeliczanie róż i policzono ich ponad 10 tys.
Jak informują organizatorzy, pierwsze kwiaty trafiły pod budynek Kongresu w Waszyngtonie 12 grudnia. – Święto Matki Bożej z Guadalupe, patronki nienarodzonych, jest odpowiednim dniem, aby wysłać deszcz róż do spikerki Pelosi. Każda reprezentuje katolika modlącego się i poszczącego w intencji nawrócenia Nancy Pelosi na Ewangelię Życia – powiedział abp Cordileone.
– To właśnie oznacza równość: każde ludzkie życie jest równie święte. Spikerko Pelosi, kochamy cię. Nie jest za późno: wybierz życie – tak metropolita San Francisco zwrócił się do proaborcyjnej polityk. Z kolei dyrektorka Instytutu Benedykta XVI podkreśliła, że inicjatywa ma charakter modlitwy przebłagalnej, a nie wiecu politycznego. – Mamy nadzieję, że Matka Najświętsza poruszy jej matczyne serce, jak to pięknie ujął Arcybiskup [Cordieleone], aby objęła ona swoim współczuciem i szacunkiem dla równej godności wszystkich ludzi również dzieci w łonach matek – powiedziała.
źródło: catholicnewsagency.com/PCh24pl
***************************************************
2021: Globalne ludobójstwo aborcyjne [RAPORT PCh24.pl]
Jak podaje WHO, ponad 70 milionów ludzkich istnień ginie każdego roku w procederze dzieciobójstwa. Rok 2021 nie przyniósł w tym zakresie znaczących zmian liczbowych, ale pomimo to trzeba zauważyć, że działające od lat ruchy pro life coraz bardziej przebijają się do świadomości społecznej, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Szereg stanów i miast wystąpiło przeciwko zabijaniu nienarodzonych, a przed Sądem Najwyższym przedstawiono argumenty, które mogą diametralnie odmienić tamtejsze prawodawstwo. Jak wyglądał ten rok nie tylko w USA, ale na całym świecie? Zapraszamy do lektury RAPORTU PCh24.pl!
Karaiby i Ameryka Łacińska
Karaiby i część Ameryki Łacińskiej to ostatnie miejsca w kręgu wpływów dawnej cywilizacji zachodniej, w których gdzieniegdzie wciąż obowiązują całkowite lub prawie całkowite zakazy aborcji. Wściekłość zwolenników dzieciobójstwa wywołują te kraje, gdzie aborcja „jeszcze” nie została zalegalizowana i gdzie nie udaje się tego przeprowadzić. I tak na Dominikanie aborcjoniści wylegli na ulice po tym, jak Izba Deputowanych odrzuciła projekt nowelizacji Kodeksu karnego, który miał dekryminalizować proceder aborcji. Podobnie w Gwatemali aborcjonistyczne odium spadło na prezydenta, który zadeklarował, że jego kraj będzie „liderem pro life” i przykładem dla innych. W Gwatemali obowiązuje zakaz aborcji z wyjątkiem zagrożenia życia kobiety. Na pierwszy plan wybija się także Brazylia, w której wciąż większość aborcji jest karana (z wyjątkiem zagrożenia życia, gwałtu i bezmózgowia), a prezydent Jair Bolsonaro nie zamierza nic w tym względzie zmieniać.
Aborcja wciąż zakazana jest (całkowicie bądź prawie całkowicie) także w Suriname, Hondurasie, Nikaragui, Salwadorze, Haiti i w kilku krajach wyspiarskich na Karaibach: na Jamajce, w Palau, Arubie i Curaçao. Można tu wymienić także państwo wyspiarskie Tonga w regionie Oceanii.
Inne kraje Ameryki Łacińskiej, choć istnieją w nich silne stronnictwa zwolenników życia, nie miały tyle szczęścia i lewicowe lobby przeważyło tam szale życia i śmierci na korzyść tej drugiej. Tak stało się w Chile, gdzie głośnym echem odbiły się wyniki niedawnych wyborów prezydenckich, w których – wbrew nadziejom, jakie dała pierwsza tura – zwyciężył reprezentant skrajnej lewicy i zagorzały aborcjonista. Wyścig o zdobycie „demokratycznej większości” za zabijaniem nienarodzonych zaczął się tam wcześniej i już we wrześniu parlamentarni aborcjoniści ogłaszali, iż są „na zielonej fali”. Obecna prezydentura wieści najgorsze zmiany w legislacji aborcyjnej i nie należy się spodziewać, że apel lokalnego episkopatu o poszanowanie „religijnego ducha narodu” i wartości życia przemówił do zadeklarowanego socjalisty Gabriela Borica. Niepokojący wyrok wydał też Sąd Najwyższy w Meksyku, który stwierdził, że karania za dzieciobójstwo w stanie Coahuila jest sprzeczne z konstytucją. Orzeczenie to stało się dla zwolenników aborcji probierzem do dalszej walki o powszechne „prawo” do zabijania nienarodzonych.
Na koniec trzeba wspomnieć o ojczyźnie urzędującego papieża, Argentynie, gdzie w tym roku weszło w życie przegłosowane w grudniu roku ubiegłego „prawo” do zabijania dzieci „na życzenie” do 14 tygodnia ciąży. Parę miesięcy po uzyskaniu mocy przez nowe przepisy papież Franciszek spotkał się z prezydentem Alberto Fernandezem, który osobiście zgłosił projekt ustawy. W agendzie spotkania, obok rozmów na temat koronawirusa i walki z biedą, nie znalazło się miejsce na poruszenie kwestii aborcji zalegalizowanej z inicjatywy argentyńskiego przywódcy.
Azja, kraje muzułmańskie i Afryka
Liczba dzieci nienarodzonych mordowanych co roku w Azji jest trudna do dokładnego określenia ze względu na nieprzejrzyste raportowanie. „Liderami” w tym procederze są oczywiście Indie i Chiny oraz Rosja. W samych Indiach, jak podał parę lat temu proaborcyjny Instytut Guttmachera, dokonuje się nawet do 15 milionów aborcji rocznie. W Chinach liczbę tę szacuje się na 9, a nawet 13 milionów, podczas gdy w Rosji ginie w ten sposób nawet ponad 1,6 miliona dzieci. Mówi się też, że prawie 30 procent ciąż w tym regionie kończy się aborcją. I chociaż tylko kilkanaście krajów azjatyckich posiada liberalne prawo aborcyjne, to praktyka pozostaje zatrważająca. Całkowity zakaz aborcji obowiązuje w Laosie i na Filipinach, poza tym w większości krajów obowiązują zakazy prawie całkowite bądź częściowe.
Wprawdzie w Chinach od jakiegoś czasu odbywa się zwrot w praktykowaniu aborcji, jednak należy zauważyć, że jego powodem nie jest poszanowanie dla wartości ludzkiego życia, lecz polityka partii komunistycznej, która zauważyła, że spadek demograficzny może zaszkodzić w drodze do stania się wiodącym mocarstwem rozciągającym swą dominację nad światem. W tym roku partia „dozwoliła” rodzinom na posiadanie trzeciego dziecka, a jej dygnitarze, na czele z Xi Jinpingiem, wypowiadali się już mniej przychylnie na temat aborcji.
W islamie aborcja teoretycznie uznawana jest za złą i zakazaną, a w niektórych krajach obowiązują formalne zakazy (Egipt, Irak, Iran czy Palestyna). Jednak, jak to w islamie, prawo swoje, a jego wykładnia (szczególnie po zmroku) swoje. I tak okazuje się, że – choć tylko Turcja i Tunezja – dopuszczają dzieciobójstwo na życzenie – to i tak aborcyjna gehenna trwa tam w najlepsze, a izraelski magazyn Haaretz zauważył wręcz, że prawa aborcyjne są „łagodniejsze” (tzn. łatwiej dopuszczają zabijanie nienarodzonych) w niektórych krajach muzułmańskich niż w części amerykańskich stanów. I tak w Algierii, Maroku, Egipcie, Iranie, Arabii Saudyjskiej, Syrii, Turcji czy Jemenie morduje się kilkaset tysięcy nienarodzonych dzieci rocznie, jak podaje czasopismo Reproductive Health Matters. Nie wspominając o wielu innych państwach, w których liczby te oscylują „tylko” wokół kilkudziesięciu tysięcy.
Z kolei w Afryce mniej lub dalej idące ograniczenia aborcji wciąż obowiązują m. in. w Angoli, Kongo, Gabonie, Libii, na Madagaskarze, w Malawi, Nigerii, Senegalu, Sudanie, Tanzanii i Ugandzie. Jednocześnie Afryka jako region postkolonialny pozostaje obszarem zbrodniczych eksperymentów przemysłu aborcyjnego i proaborcyjnych organizacji międzynarodowych. W 2021 roku kampanię aborcyjną kontynuowała tzw. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), a Fundacja Melindy i Billa Gatesów, ogłaszając budżet w kwocie 1,4 mld dolarów na promowanie aborcji i antykoncepcji, jednym z priorytetowych pól ekspansji uczyniła właśnie najludniejszy kraj Afryki – Nigerię.
Stany Zjednoczone Ameryki i Kanada
W sprawie aborcji w Stanach Zjednoczonych w roku 2021 działo się tak wiele, że można by im poświęcić osobny artykuł. Mieniący się „dobrym katolikiem” i tak nazwany przez papieża Franciszka, Joe Biden okazał się najbardziej proaborcyjnym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych, przynajmniej w perspektywie minionego półwiecza. Jako pierwszy od roku 1976 zdecydował się na nieumieszczenie przy budżecie federalnym tzw. poprawki Hyde’a zakazującej finansowania aborcji z pieniędzy podatników. Nie uczynili tego nawet Bill Clinton i Barack Obama. Biden, razem ze spikerką Izby Reprezentantów Nancy Pelosi (również „katoliczką”) konsoliduje wszystkie siły rządowe, aby forsować nieskrępowane mordowanie dzieci nienarodzonych w majestacie prawa. Popiera on projekt tzw. Ustawy o ochronie praw reprodukcyjnych kobiet (przegłosowany w niższej izbie Kongresu i przekazany do senatu), a jego administracja „uwija” się w pracy nad możliwościami uchylenia klauzuli sumienia i zmuszenia chrześcijańskich pracowników opieki zdrowotnej do zabijania dzieci.
Z drugiej strony katolicki gubernator Teksasu, Greg Abbott, jest niewątpliwie najgłośniejszym w tym roku obrońcą życia w USA. Stan Samotnej Gwiazdy stał się dzięki niemu liderem walki o uznanie wartości ludzkiego życia i jego ochronę prawną, co popchnęło go na wojenną ścieżkę ze skrajnie proaborcyjnym rządem „dobrego katolika” Bidena. Batalia sądowa już kilkukrotnie pokazywała słabość ideologicznych argumentów administracji federalnej, niemniej starcie pomiędzy Teksasem a przemysłem aborcyjnym wciąż trwa.
Bezpośrednio w ślady Teksasu wstąpiła Floryda, również rządzona przez katolika o poglądach pro life, Rona DeSantis. Pod koniec grudnia swą legislacyjną ścieżkę rozpoczęła tam analogiczna do teksańskiej Ustawa o biciu serca. Co istotne, jeżeli uda się wprowadzić te zmiany legislacyjne, to aktualizacji uległoby samo pojęcie człowieka, obecnie zakłamywane przez lobby aborcyjne. Projekt ustawy zakłada bowiem usunięcie terminu płód i zastąpienie go terminem dziecko nienarodzone, co w praktyce oznaczałoby przywrócenie ludzkiej godności człowiekowi na etapie prenatalnym i prawne obalenie największego kłamstwa przemysłu aborcyjnego, który próbuje wmówić ludzkości, że płód nie jest człowiekiem.
Jeszcze dalej niż Teksas i Floryda poszedł stan Ohio, którego republikańscy prawodawcy przyjęli tzw. Ustawę 2363 (od szacowanej liczby dzieci, które dziennie pochłania aborcja w USA). Nowe przepisy uznają dziecko nienarodzone za pełnoprawnego obywatela Stanów Zjednoczonych Ameryki, a jego zabicie jest uważane za przestępstwo. W myśl ustawy aborcja będzie dozwolona jedynie w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia matki, którego nie udało się uniknąć na drodze procedur medycznych.
Pomimo tak ogromnego „hałasu” wokół Teksasu, należy jednak zauważyć, że to stan Missisipi może odegrać decydującą rolę w ewentualnym zniesieniu powszechnego „prawa” do aborcji. Sąd Najwyższy USA 1 grudnia wysłuchał argumentów w sprawie Dobbs vs. Jackson Women’s Health Organization. Stawka w tym procesie toczy się o przywrócenie pełnej niezależności stanów we wprowadzaniu całkowitych lub częściowych zakazów aborcji, co obecnie jest niemożliwe na mocy precedensowego wyroku z roku 1973 w słynnej sprawie Roe vs. Wade. Jeżeli wyrok okaże się pomyślny, a Roe wyląduje na śmietniku historii, to już teraz wskazuje się, że co najmniej 26 stanów utrzyma bądź przywróci legislację chroniącą życie poczęte. Pro futuro (na wypadek sukcesu w Sądzie Najwyższym) prawo całkowicie zakazujące aborcji podpisał już Greg Abbott w Teksasie.
Niezależnie od prawodawstwa stanowego, skrępowanego obecnie precedensem Roe vs. Wade, kilkadziesiąt amerykańskich miast wzięło sprawy w swoje ręce, wprowadzając całkowity zakaz aborcji i określając się „sanktuariami dla nienarodzonych”. Tu znów pałeczka pierwszeństwa należy do Teksasu, ponieważ miasto Waskom właśnie w tym stanie jako pierwsze wypędziło „prawo” do aborcji poza „bramy miejskie”. W ślad za tym teksańskim miastem poszło już 40 innych na terenie Stanów Zjednoczonych.
Dlaczego tak dużo o USA? Wiadomo przecież, że gdy Stany Zjednoczone kichają na resztę świata, to świat łapie przeziębienie, jak powiedziała cytowana przez Grzegorza Górnego na łamach „Niedzieli” prominentna afrykańska aborcjonistka Tlaleng Mofokeng. Lekarka, absolwentka Uniwersytetu KwaZulu-Natal w RPA, a obecnie specjalny sprawozdawca ds. praw zdrowotnych przy ONZ, wyraziła swoje daleko idące zaniepokojenie potencjalnym wpływem antyaborcyjnego przebudzenia w USA, który byłby jej zdaniem „katastrofalny” i spowodowałby lawinę „ataków na prawa reprodukcyjne” na całym świecie. Nie pozostaje nic, jak tylko zgodzić się z analizą pani Mofokeng i prosić Wszechmocnego, aby spełniły się jej obawy.
Jak na razie jednak Stany zdają się być odosobnione (nie licząc kilku krajów Ameryki Łacińskiej) w swojej walce przeciwko cywilizacji śmierci. Wpływów amerykańskiego przebudzenia nie doświadcza też (przynajmniej w sferze legislacyjnej) sąsiednia Kanada, gdzie w drugim już pokoleniu rządzi lewicowy i fanatycznie proaborcyjny „klan” Trudeau. Dzieciobójstwo jest tam legalne na wszystkich etapach ciąży i bez konieczności wykazania przyczyn zdrowotnych (czyli „na życzenie”) oraz refundowana ze środków publicznych. Dzięki oddolnemu postępowi i zwiększeniu świadomości, czym naprawdę jest aborcja i jakie istnieją dla niej alternatywy, liczba aborcji w jednej z kanadyjskich prowincji spadła aż o 20 procent, na co momentalnie zareagował rząd Justina Trudeau. Wyraził on „zaniepokojenie” i w trybie pilnym zwiększył nakłady finansowe na propagowanie i praktykowanie dzieciobójstwa.
W Stanach Zjednoczonych każdego roku ginie w wyniku aborcji około 600 tys. dzieci, natomiast w Kanadzie pomimo radykalnie proaborcyjnego rządu zwraca się uwagę na stosunkowo „niewielką” liczbę, oscylującą poniżej granicy 100 tys.
Europa i Polska
Optymizmem nie napawa także sytuacja w Europie, szczególnie w Unii Europejskiej, która prowadzi coraz bardziej zmasowaną ofensywę aborcyjną. Zabijanie nienarodzonych jest „legalne” w większości państw. Tylko w dwóch krajach nie zniesiono (jeszcze?) całkowitego zakazu aborcji. Są to Malta i Andora, małe państewko leżące pomiędzy Francją i Hiszpanią. Do niedawna życie poczęte było chronione również w San Marino, ale i tam cywilizacja śmierci zaczęła zbierać swoje żniwo. We wrześniu rząd i mieszkańcy niegdyś katolickiej Najjaśniejszej Republiki San Marino uznali, że zabijanie nienarodzonych nie podlega już prawu naturalnemu, lecz może zostać „przegłosowane” w procesie demokratycznym. I tak odbyło się referendum, w wyniku którego po ponad 150 latach prawnej ochrony życie poczęte przestało mieć wartość. Aborcja „przeszła” miażdżącą większością 77 procent głosów, przy braku zdecydowanej reakcji ze strony lokalnego biskupa.
Z różnych proaborcyjnych „ośrodków” wychodzą naciski na ostatnie bastiony, w których zabijanie niechcianych dzieci nie jest w pełni „legalne”. W czerwcu Parlament Europejski przyjął skandaliczną rezolucję, wedle której uśmiercanie dzieci w łonach matek miałoby być „prawem człowieka”. Autorem dokumentu był Predrag Matić, eurodeputowany z Chorwacji, gdzie zabicie dziecka „na życzenie” jest dozwolone do 10 tygodnia ciąży. Podobne naciski występują choćby pomiędzy Wielką Brytanią i Irlandią Północną. W 2019 roku wprowadzono w Irlandii Północnej przepisy liberalizujące aborcję, niemniej ten niegdyś katolicki kraj wciąż opiera się całkowitemu dostosowaniu do „prawa” obowiązującego w Zjednoczonym Królestwie, co prowokuje coraz to nowe pogróżki ze strony rządu „katolika” i „konserwatysty” Borisa Johnsona.
Nie trzeba nikomu przypominać, że aborcja wzbudzała żywe emocje również w Polsce. Opublikowany w styczniu wyrok Trybunału Konstytucyjnego nie stwierdził nic innego, jak prosty fakt, że każdy Polak (w tym na etapie prenatalnym) jest zgodnie z Konstytucją chroniony prawem. Pomimo iż wyrok nie mógł brzmieć inaczej, spowodował on piekielną furię zwolenników zabijania nienarodzonych, którzy masowo wylegli na ulicę i od wielu miesięcy nie przestają wszczynać proaborcyjnych ekscesów. Do nagonki na polski porządek konstytucyjny oficjalnie dołączył Parlament Europejski, który po szeregu ustnych „napomnień” przyjął rezolucję wzywającą do „poszanowania” tego, co zwolennicy dzieciobójstwa nazywają „prawami reprodukcyjnymi” (czyt.: nieskrępowana swoboda uśmiercania dzieci nienarodzonych).
Nie można w tym kontekście zapomnieć o projekcie ustawy „Stop aborcji” przygotowanym przez Fundację Pro – Prawo do Życia. Zakładał on całkowite poszanowanie dla życia poczętego i penalizację dzieciobójstwa. 2 grudnia rozstrzygnęły się losy tego projektu, który został odrzucony przez większość posłów, z których zaledwie 48 zagłosowało za prawną ochroną życia. Aż 361 posłów (w tym większość reprezentantów PiS) oddało głos za utrzymaniem tzw. „kompromisu aborcyjnego”, zaś 12 wstrzymało się od oddania głosu. Trudno jednak dziwić się takiemu wynikowi głosowania, zważywszy na konsekwentnie proaborcyjne deklaracje ze strony przywódcy partii, Jarosława Kaczyńskiego, a wcześniej jego brata, Lecha. Niestety, naiwnością byłoby sądzić, że obecna partia rządząca, z chlubnym wyjątkiem 41 posłów głosujących „za”, jest ugrupowaniem, które uczyni jakikolwiek realny krok w kierunku uszanowania świętości ludzkiego życia.
Ataki na proliferów
Rok 2021 obfitował w ataki na działaczy ruchów pro life na świecie. Aborcjoniści i aktywiści LGBT dopuszczali się licznych ekscesów, takich jak demolowanie „ciężarówki pro life” w Warszawie czy napaść niejakiego Michała Sz., występującego pod pseudonimem „Margot”, na zwolennika życia, nie wspominając o celebrycie Macieju Maleńczuku prawomocnie skazanym za atak na działacza pro life). To tylko poszczególne przykłady oddolnej agresji, odnotowywane na całym świecie, ważniejsza jednak wydaje się postawa wielu rządów, które nie tylko gorliwie promują aborcję, ale próbują ograniczać legalne sposoby zapobiegania dzieciobójstwu, choćby przez bezpośrednią pomoc zdesperowanym kobietom, które przychodzą do „klinik” aborcyjnych, by uśmiercić swoje dzieci.
I tak hiszpański parlament, z inicjatywy socjalistów, prowadzi obecnie proces legislacyjny ustawy, w myśl której pokojowe protesty pod klinikami aborcyjnymi będą uznane za „nękanie” kobiet i przestępstwo. Podobne przepisy na poziomie lokalnym wydały władze Madrytu. Zdarzały się również akty zawodowych represji, tak jak w przypadku policjanta z amerykańskiego stanu Kentucky, przeciwko któremu przełożeni podjęli kroki dyscyplinarne za udział w publicznym Różańcu pod kliniką aborcyjną. Zdarzały się także aresztowania manifestujących pod „klinikami” (w tym osób duchownych, takich jak o. Fidelis Moscinski pojmany w Filadelfii), nawet jeżeli ich działania polegały wyłącznie na modlitwie, śpiewaniu pieśni religijnych i próbie kontaktu z kobietami, by nawiązać z nimi dialog na temat aborcji.
Kościół wobec aborcji w roku 2021
Jednym z głośnych tematów powiązanych z aborcją w 2021 roku był fakt wykorzystania „osiągnięć” przemysłu aborcyjnego do produkcji bądź badań tzw. szczepionek przeciw COVID-19. W tej kwestii krytycznie wypowiadało się zaledwie kilku hierarchów Kościoła (przede wszystkim bp Athanasius Schneider, bp Joseph Strickland, abp Carlo Maria Viganò czy kard. Raymond Leo Burke). Przeciwko przymusowi szczepień wystąpili (wśród nielicznych) biskupi z afrykańskiego Togo, nie wspominając jednak o wątpliwościach moralnych odnośnie wykorzystania linii komórkowych abortowanych dzieci. Ponadto poszczególni kapłani, jak James Altman z USA, podnosili nieetyczność szczepień mających związek ze zbrodnią aborcji. Są to jednak bardzie nieliczne przykłady w strukturach Kościoła, których pozostała część – na czele z papieżem Franciszkiem – nie tylko nie ma wątpliwości co do eksperymentalnych preparatów, ale z zapałem godnym lepszej sprawy bierze udział w ich kampaniach promocyjnych oraz we wprowadzaniu przymusu szczepień i segregacji sanitarnej.
Równie nieliczne były głosy sprzeciwu w łonie Kościoła wobec polityków, którzy mienią się być katolikami i publicznie przystępują do Komunii Świętej, jednocześnie popierając aborcję. Tu zasłynęli szczególnie abp Salvatore Cordileone z San Francisco czy bp Thomas Paprocki ze Springfield. Należy jednak zauważyć, że sprzeciw wobec zgorszenia, jakie sieją proaborcyjni „katoliccy” politycy nie wykroczył poza słowa, a wygłaszający je biskupi nigdy nie podjęli przewidzianych prawem kanonicznym działań, takich jak ogłoszenie ekskomuniki. Ogólnie rzecz biorąc, w przypadkach, które nie pociągały za sobą personalnych sporów z możnymi tego świata, episkopaty opowiadały się za życiem oraz za prawodawstwem szanującym życie, protestując (również tylko w sferze deklaratywnej) przeciwko postępującej na świecie liberalizacji dostępu do aborcji.
źródło: PCh24.pl/opracował: Filip Obara
__________________________________________________________________________________________________________________________
PONIEDZIAŁEK 13 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
GODZ. 19.00 – MSZA ŚW.
Modlitwy za Ojczyznę i ważne słowa, które warto wciąż przypominać. (Dziś przypada 40-ta rocznica stanu wojennego)
***
Boże, Rządco i Panie narodów, z ręki i karności Twojej racz nas nie wypuszczać, a za przyczyną Najświętszej Panny, Królowej naszej, błogosław Ojczyźnie naszej, by Tobie zawsze wierna chwałę przynosiła Imieniowi Twemu, a syny swe wiodła ku szczęśliwości.
Wszechmogący wieczny Boże, spuść nam szeroką i głęboką miłość ku braciom i najmilszej Matce, Ojczyźnie naszej, byśmy jej i ludowi Twemu, swoich pożytków zapomniawszy, mogli służyć uczciwie.
Ześlij Ducha Świętego na sługi Twoje, rządy kraju naszego sprawujące, by wedle woli Twojej ludem sobie powierzonym mądrze i sprawiedliwie zdołali kierować. Przez Chrystusa, Pana naszego.
sługa Boży ks. Piotr Skarga
*****
Proszę was, abyście cale to duchowe dziedzictwo, któremu na imię Polska, raz jeszcze przyjęli z wiarą, nadzieją i miłością – taką, jaką zaszczepia w nas Chrystus na chrzcie świętym – abyście nigdy nie zwątpili i nie znużyli się, i nie zniechęcili, abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy.
św. Jana Paweł Wielki
*****
Tak często słyszymy zdanie: Piękną i zaszczytną rzeczą jest umrzeć za Ojczyznę. Jednakże trudniej jest niekiedy żyć dla Ojczyzny. Można w odruchu bohaterskim oddać swoje życie na polu walki, ale to trwa krótko. Większym niekiedy bohaterstwem jest żyć, trwać, wytrzymać całe lata.
bł. kardynał Stefan Wyszyński
*****
W pojednaniu musi być jeden wspólny cel: dobro Ojczyzny i poszanowanie ludzkiej godności. Trzeba wyciągać ręce do pojednania w duchu miłości, ale i w duchu sprawiedliwości, bo, jak mówił Ojciec Święty [Jan Paweł II], nie może istnieć miłość bez sprawiedliwości. Miłość przerasta sprawiedliwość, a równocześnie znajduje potwierdzenie w sprawiedliwości.
bł. ks. Jerzy Popiełuszko
Boże, Stworzycielu świata, który każde stworzenie otaczasz swoją ojcowską troską i kierujesz biegiem historii, by osiągnęła swój cel – zbawienie.
My widzimy Twoją Ojcowską miłość, gdy łagodzisz zatwardziałość człowieka i otwierasz rozdarty konfliktami i walką świat na pojednanie.
Odnów dla nas cuda Twojego miłosierdzia: ześlij swojego Ducha, by działał w głębi naszych serc, aby wrogowie dojrzeli do dialogu, przeciwnicy uścisnęli sobie dłonie, a ludzie żyli w zgodzie.
Pomóż nam poświęcić się szczeremu dążeniu do prawdziwego pokoju, który kładzie kres kłótniom; do miłości, która przezwycięża nienawiść; do wybaczenia, które rozbraja wszelką zemstę.
Przez Chrystusa, Pana naszego.
Amen.
św. Jan Paweł Wielki
*****
Aniele Stróżu Polski, przyjdź z pomocą wszystkim
Polakom w potrzebach duszy i ciała, aby podążając
za wartościami materialnymi, nie tracili swych
najważniejszych wartości jakimi są wiara
chrześcijańska i prawdziwe poczucie dumy narodowej.
Połóż kres poczynaniom szatana, który przez różne uciski i wrogie zasadzki spycha Polaków na dno moralne.
Wstawiaj się za nami do Boga i przypomnij nam, że mamy najpierw szukać
Królestwa Bożego i spełniania świętej woli naszego
Ojca w niebie, a wszystko inne będzie nam przydane.
Przez Chrystusa Pana naszego. Amen.
św. Andrzej Bobola
*****
Wszechmocny Boże, Ojców naszych Panie!
Pochylamy pokornie nasze głowy, by prosić o siłę wytrwania i mądrość w tworzeniu jedności,
by prosić o Twoje błogosławieństwo.
Wszystkich polecamy Twojej szczególnej opiece, Twojej mocy uzdrawiającej ludzkie serca.
Chcemy wszystkim naszym winowajcom przebaczyć, jak Ty przebaczasz nam nasze winy.
I zbaw od złego nas wszystkich. Wysłuchaj, Panie, prośby ludu swego.
bł. ks. Jerzy Popiełuszko
__________________________________________________________________________________________________________________________
________________________
ŚRODA 8 GRUDNIA
UROCZYSTOŚĆ NIEPOKALANEGO POCZĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
***
MSZA ŚW. RORATNIA O GODZ. 7.00 – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
W POŁUDNIE – GODZINA ŁASKI – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
Jest to szczególny czas, dlatego, że Niebo zostaje otwarte dla każdego człowieka, nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika, ofiarując łaskę nawrócenia. I dlatego Niepokalana Boża Matka dając każdemu z nas ten wyjątkowy dar nazywa go GODZINĄ ŁASKI.
Objawienia w Montichiari
O Godzinie Łaski powiedziała nam sama Maryja w Uroczystość Niepokalanego Poczęcia – 8 grudnia 1947 r. w Montichiari we Włoszech. Montichiari – czyli Jasna Góra! W tej maleńkiej włoskiej miejscowości Maryja ukazywała się pielęgniarce Pierinie Gili. Pierwsze objawienie miało miejsce 24 listopada 1946 r. w szpitalu. Pierina zobaczyła płaczącą Madonnę, której pierś przebijały trzy miecze. Powiedziała tylko trzy słowa: „Modlitwa. Ofiara. Pokuta”. Kiedy Pierina ponownie zobaczyła Matkę Bożą, bardzo się zdziwiła. Tym razem Maryja uśmiechała się, miała na sobie jasną szatę, a w miejscu trzech mieczy były przepiękne róże: biała, czerwona i złota. Przedstawiła się, jako Róża Duchowa.
Najbardziej pamiętne objawienie Bożej Matki miało miejsce 8 grudnia 1947 r. w bazylice w Montichiari. Najświętsza Maryja powiedziała:
Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata. Dzięki modlitwie w tej godzinie, ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga. Jest moim życzeniem, aby ta Godzina była rozpowszechniona. Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny Łaski.
Jeśli ktoś nie może w tym czasie nawiedzić kościoła, a będzie modlił się w południe w domu, ten także otrzyma za moim pośrednictwem wiele łask. Każdy, kto będzie modlić się w tej intencji i wylewał łzy pokuty, odnajdzie pewną drabinę niebieską, przez me macierzyńskie Serce będzie też miał zapewnioną opiekę i łaskę.
Matka Boska prosiła, aby ustanowić to nowe nabożeństwo w całym Kościele. Wskazała także na swoje Serce:
Spójrz na to Serce, które tak umiłowało ludzkość, ale większość ludzi tylko rzuca w nie obelgami. Jeśli dobrzy i źli zjednoczą się w modlitwie, dostąpią przez to Serce miłosierdzia i otrzymają dar pokoju.
8 grudnia o godz. 12.00 jeśli nie ma się możliwości udać się do Kościoła i tam się modlić, to można także prosić o łaski w domu, w pracy – tam, gdzie akurat przebywamy. Pamiętajmy, by powierzać Niebu nie tylko intencje swoje i swojej rodziny, ale także pokój na świecie, Kościół powszechny i nawrócenie grzeszników. Maryja pragnie bowiem wyprosić nawrócenie dla wielu biednych grzeszników. Nie zapominajmy też o dziękczynieniu.
Godzina Łaski – prośby i obietnice:
1. Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia, w południe obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata.
2. Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała.
3. Będą masowe nawrócenia.
4. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga.
5. Pan, mój Boski Syn Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich.
6. Jest moim życzeniem, aby ta Godzina była rozpowszechniona.
7. Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny łaski.
8. Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu.
Jak odprawić Godzinę Łaski?
To jest szczególna godzina, w której Boża Łaska może ogarnąć każdego. Im więcej czasu pozostanę na modlitwie z Niepokalaną Matką, tym więcej Bożej mocy mogę wyprosić dla tych, których noszę w swoim sercu i tym samym dla siebie.
Dobrze jest rozpocząć znakiem krzyża św.: “W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”.
Następnie w modlitewnym skupieniu zapytać w swoim sercu: “Co obiecuje mi Matka Najświętsza?”. I co słyszę? Nie tylko obietnicę, ale zapewnienie, że Godzina Łaski “zaowocuje wieloma nawróceniami”.
Proszę więc o łaskę nawrócenia dla tych, którzy jej najbardziej potrzebują.
“Serca zatwardziałe i zimne jak ten marmur zostaną dotknięte Bożą łaską i staną się wiernymi czcicielami naszego Pana, i będą Go szczerze miłować (…)”.
Proszę o tę łaskę dla najbliższych i dla siebie, bo zdaję sobie sprawę, jak bardzo potrzebuję nawrócenia.
“Przez to nabożeństwo uzyskacie wiele łask duchowych i cielesnych”.
Nie będę się bał prosić o łaski – nawet największe!
“Nasz Pan, mój Boski Syn, Jezus, ześle swe przeobfite Miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą stale modlić się za swych grzesznych braci (…)”.
Proszę o łaskę nawrócenia dla grzeszników.
“Każdy, kto będzie modlić się w tej intencji i wylewał łzy pokuty, odnajdzie pewną drabinę niebieską, przez me macierzyńskie Serce będzie też miał zapewnioną opiekę i łaskę”.
Sercem wypełnionym wdzięcznością podziękuję za tę łaskę, którą dziś Matka Najświętsza pragnie dać tym, którzy bardzo jej pragną.
Podczas tej Godziny Łaski dobrze jest rozważać wraz Najświętszą Maryją Panną Tajemnice naszej wiary przesuwając paciorki świętego różańca wraz z Litanią Loretańską i modlitwą “Pod Twoją Obronę”.
Formą dziękczynienia są także akty strzeliste:
Akt wiary
Wierzę w Ciebie, Boże żywy, w Trójcy jedyny, prawdziwy; Wierzę, coś objawił Boże, Twe Słowo mylić się nie może.
Akt nadziei
Ufam, Tobie, boś Ty wierny, wszechmogący i miłosierny; Dasz mi grzechów odpuszczenie, łaskę i wieczne zbawienie.
Akt miłości
Boże, choć Cię nie pojmuję, jednak nad wszystko miłuję. Nad wszystko, co jest stworzone, Boś Ty dobro nieskończone.
Akt żalu
Ach żałuję za me złości, jedynie dla Twej miłości. Bądź miłościw mnie grzesznemu, dla Ciebie odpuszczam bliźniemu.
_________________________________________________________
Godzina Łaski 8 grudnia godz. 12.00 – 13.00
Niewielu w Polsce słyszało o objawieniach Matki Bożej w Montichiari-Fontanelle, choć przyjęło się już w licznych parafiach nabożeństwo zwane Godziną Łaski. Przypada ono w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny – 8 grudnia od godziny 12 do 13. U jego początków są właśnie objawienia Matki Bożej Róży Duchownej we włoskim Montichiari
O niewielkim miasteczku w północnej Italii, u podnóża Alp, 20 km od Brescii, zrobiło się głośno tuż po II wojnie światowej. Wówczas to, w roku 1946, najpierw w Montichiari, a potem – w następnych latach – w położonej nieco na uboczu dzielnicy Fontanelle Matka Boża wielokrotnie ukazała się Pierinie Gilli, pielęgniarce z miejscowego szpitala. Dzięki tym objawieniom miasteczko zupełnie zmieniło swój charakter, m.in. w górującym nad okolicą starym zamku, zwanym obecnie Zamkiem Maryi, ulokowano ośrodek dla ludzi chorych i starych, natomiast przy źródle w Fontanelle – według życzenia Maryi – powstał ogromny ośrodek leczniczy z basenami z leczącą wodą z poświęconego przez Najświętszą Pannę źródła.
Pierina Gilli
Powiernicą Matki Bożej – jak wspomniałem – była Pierina Gilli, urodzona 3 sierpnia 1911 r. w wiosce San Giorgio pod Montichiari. Pochodziła ona z biednej, wielodzietnej rodziny. Gdy jej ojciec, Pancrazio, zmarł wskutek ran odniesionych podczas I wojny światowej, mała Pierina trafiła do sierocińca prowadzonego przez siostry zakonne. Sytuacja materialna rodziny poprawiła się, kiedy jej matka, Rosa, wyszła powtórnie za mąż, i Pierina mogła wrócić do domu. Była jednak źle traktowana przez ojczyma. W trudnych chwilach – jak wspominała – śpiewała Litanię loretańską do Matki Bożej, by powstrzymać jego agresję.
W wieku 18 lat podjęła pracę jako pielęgniarka w szpitalu w Montichiari. Przekonana od dzieciństwa o opiece Matki Bożej, pragnęła wstąpić do zakonu, jednak z powodu słabego zdrowia i braku posagu nie została przyjęta. Nie załamując się, oddała Maryi swoje życie. Postanowiła równocześnie praktykować uczynki miłosierdzia i pokuty. Pod wpływem duchowych natchnień złożyła prywatny ślub czystości i odmówiła zamążpójścia. Celem wybranej przez nią drogi było uświęcenie własne, a także ofiarowanie praktyk pokutnych oraz cierpień za przeżywających trudności kapłanów oraz osoby konsekrowane.
Ponownie starała się o przyjęcie do zakonu w 32. roku życia. Choć została przyjęta do Zgromadzenia Służebnic Miłosierdzia, nie złożyła ślubów wieczystych, głównie z powodu nękających ją ciężkich chorób. W wieku 35 lat po raz pierwszy miała widzenie Matki Bożej.
Objawienia Róży Duchownej
Pierwsze objawienie Pierina przeżyła 24 listopada 1946 r. podczas pracy w szpitalu. Ujrzała płaczącą Madonnę z zanurzonymi w piersi trzema mieczami. Szatę Maryi zdobiły trzy róże: biała, czerwona i złota. Maryja nazwała siebie Różą Duchowną. Głównym przesłaniem była prośba o szerzenie kultu Matki Bożej Róży Duchownej w intencji uświęcenia dusz konsekrowanych. Kiedy Pierina opowiedziała o tym widzeniu swojemu spowiednikowi, nie znalazła zrozumienia, co więcej – nakazał jej milczenie.
Podczas kolejnych widzeń i mistycznych ekstaz Pierina widziała Matkę Bożą w różnych miejscach: w domowym oratorium, w szpitalnej sali, w domowej kaplicy, w kościołach… Świadkami tych objawień były setki osób. W licznych orędziach Matka Boża nawiązywała do wielkich objawień: w Lourdes – nazywając się Niepokalanym Poczęciem; w Fatimie – pragnąc, aby rozwijano w zgromadzeniach zakonnych nabożeństwo do Jej Niepokalanego Serca i czczono Ją pod wezwaniem Róży Duchownej (Mistycznej); na rue du Bac w Paryżu – nakazując wybicie medalika podobnego do tego z 1830 r., kiedy to miały miejsce objawienia św. Katarzynie Labouré. Już bodaj z tego wynika, że przesłania Maryi w Montichiari okazały się bardzo kościelne, a tym samym uniwersalne, stąd też figury Matki Bożej Róży Duchownej zaczęto wkrótce stawiać w wielu kościołach na całym świecie.
Fenomenem tych objawień jest wspomniana Godzina Łaski: 60 minut między godz. 12.00 a 13.00 w dniu 8 grudnia, czyli w uroczystość Niepokalanego Poczęcia Maryi. Oto Jej słowa: „Życzę sobie, aby każdego roku w dniu 8 grudnia w południe obchodzono Godzinę Łaski dla całego świata. Dzięki modlitwie w tej godzinie ześlę wiele łask dla duszy i ciała. Będą masowe nawrócenia. Dusze zatwardziałe i zimne jak marmur poruszone będą łaską Bożą i znów staną się wierne i miłujące Boga. Pan, mój Boski Syn Jezus, okaże wielkie miłosierdzie, jeżeli dobrzy ludzie będą się modlić za bliźnich. Jest moim życzeniem, aby ta Godzina była rozpowszechniona. Wkrótce ludzie poznają wielkość tej Godziny Łaski. Jeśli ktoś nie może w tym czasie przyjść do kościoła, niech modli się w domu”.
Słowo Kościoła
Objawienia z Montichiari przez wiele lat nie były zatwierdzone przez Kościół, mimo że potwierdziły je cuda uzdrowień, zjawiska świetlne i słoneczne oglądane wielokrotnie w Montichiari, a nawet to, że papież Paweł VI miał na swoim biurku statuę pielgrzymującej Madonny Róży Duchownej.
Biskup Brescii Giacinto Tredici, który ostatecznie musiał wydać werdykt o prawdziwości objawień, nie będąc im przeciwny, sugerował Pierinie Gilli życie w ukryciu. Ta pokornie zastosowała się do zaleceń i przez wiele lat mieszkała w skromnym domku przy franciszkańskim klasztorze w Fontanelle, gdzie spotykała się z pielgrzymami w swojej niedużej kaplicy. Aż do śmierci prowadziła pustelnicze życie. Poświęciła się modlitwie i pokucie, jednak nigdy nie przywdziała habitu zakonnego. Zmarła w opinii świętości 12 stycznia 1991 r., nie doczekawszy się zatwierdzenia objawień. Jej grób i miejsca objawień odwiedza rocznie ponad 100 tys. pielgrzymów.
Kolejny biskup Brescii, Giulio Sanguinetti, widząc, jak statuy Maryi z trzema różami na piersiach lub też z trzema mieczami zdobywają świat, 15 sierpnia 2000 r. uznał kult Matki Bożej Róży Duchownej z objawień w Montichiari. Przesłał także list do dwóch stowarzyszeń, które spontanicznie zajmowały się miejscami kultu w Fontanelle. Poinformował je o mianowaniu „kapłana, który ma zająć się sprawą kultu, w osobie Pierino Bosellego, dyrektora diecezjalnego wydziału do spraw liturgii”. Wkrótce w Montichiari powstało nowe stowarzyszenie, utworzone z dwóch dotychczasowych, zatwierdzone przez biskupa i przez proboszcza Montichiari ks. Franco Bertoniego. Jego celem jest szerzenie pobożności do Matki Bożej w Fontanelle. To nowe stowarzyszenie nazywa się Róża Duchowna – Fontanelle.
Uznanie objawień Róży Duchownej wpłynęło na jeszcze liczniejsze fundowanie świątyń pod tym wezwaniem, powstały nowe ruchy religijne; także wiele osób, które odwiedzają i poznają Montichiari, odkrywa powołanie kapłańskie lub zakonne. Chociaż więc objawienia w Montichiari-Fontanelle nie wniosły szczególnie wiele nowego czy to do teologii, czy do pobożności maryjnej, to należałoby napisać, że Bóg zawsze wybiera sobie tylko znany i właściwy moment na swoje przesłanie do Kościoła i świata. Orędzie Matki Bożej z Montichiari jest wołaniem o zagrożoną świętość kapłanów i osób konsekrowanych, jest wezwaniem do modlitwy, do podejmowania dzieł zadośćuczynienia i pokuty szczególnie za tych kapłanów, którzy przeżywają kryzys wiary, a nierzadko odchodzą z drogi powołania lub nawet otwarcie zaczynają walczyć z Kościołem.
UWAGA: Warto przypomnieć, że Kościół oficjalnie nie potwierdził tych objawień, choć zezwolił na kult Maryi w sanktuarium w Montichiari.
Czesław Ryszka/Tygodnik Niedziela
___________________________________________________________
MSZA ŚW. Z AKTEM OFIAROWANIA SIĘ PANU JEZUSOWI PRZEZ MARYJĘ BOGURODZICĘ DZIEWICĘ O GODZ. 19.00 – KAPLICY-IZBIE JEZUSA MIŁOSIERNEGO
__________________________________________________________________________________________________________________________
CZWARTEK – 9 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
MSZA ŚW. RORATNIA O GODZ. 7.00
__________________________________________________________________________________________________________________________
PIĄTEK – 10 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 18.00 DO 19.00
MSZA ŚWIĘTA – GODZ. 19.00
Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej obchodzone jest w całym Kościele powszechnym
Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Loretańskiej będzie odtąd obchodzone w całym Kościele powszechnym 10 grudnia. Papież Franciszek polecił wpisać je do Kalendarza Rzymskiego.
Kult Matki Bożej Loretańskiej związany jest z sanktuarium Świętego Domku w Loreto. Jest to, jak mówił św. Jan Paweł II, „sanktuarium cudowne”, składające się z domu z Nazaret, w którym urodziła się i żyła Maryja Panna. W tych ścianach miało miejsce Zwiastowanie, a co za tym idzie również Wcielenie Syna Bożego. W tym domu bywała, a może i żyła Święta Rodzina.
Wspomnienie Matki Bożej Loretańskiej obchodzone jest 10 grudnia. Data ta upamiętnia cudowne przeniesienie Domku do Loreto. Miało to miejsce w 1294 roku. Zgodnie z tradycją przeniesienia mieli dokonać aniołowie, by uchronić tę pamiątkę Wcielenia przed muzułmanami. W nocy z 9 na 10 grudnia Domek stanął na dzisiejszym miejscu, o czym w mistycznym widzeniu został poinformowany eremita Paweł, który z kolei zawiadomił władze kościelne. Ze względu na to cudowne przeniesienie, Benedykt XV w 1920 roku ogłosił Matkę Bożą Loretańską Patronką Lotników.
Vaticannews / BP KEP
***
Litania loretańska – taran do nieba!!!
Kult Matki Bożej Loretańskiej wywodzi się z sanktuarium domu Najświętszej Maryi Panny w Loreto. Jak podaje tradycja, jest to dom z Nazaretu, w którym Archanioł Gabriel pozdrowił przyszłą Matkę Boga i gdzie Słowo stało się Ciałem. Sanktuarium w Loreto koło Ankony (we Włoszech) jest pierwszym maryjnym sanktuarium o charakterze międzynarodowym i stało się miejscem modlitw wiernych. Wewnątrz Domku nad ołtarzem umieszczono figurę Matki Bożej Loretańskiej, przedstawiająca Maryję z Dzieciątkiem na lewej ręce. Rzeźba posiada dwie charakterystyczne cechy: jedna dalmatyka okrywa dwie postacie, a twarze Matki Bożej i Dzieciątka mają ciemne oblicza. Pośród kaplic znajdujących się w bazylice warto wspomnieć Kaplicę Polską, ozdobioną freskami w latach 1920-1946, przedstawiającymi dwa wydarzenia z historii Polski: zwycięstwo Jana III Sobieskiego pod Wiedniem oraz cud nad Wisłą.
2000 lat temu w ciepłym klimacie Palestyny ludzie znajdowali schronienie w grotach wykuwanych w skałach. Czasem dobudowywano dodatkowe pomieszczenia. I tak pewnie postąpili Joachim i Anna, bo ich dom znajdował się obok groty, zbyt małej dla powiększającej się rodziny. Już pierwsi chrześcijanie otaczali to skromne domostwo opieką i szacunkiem. Między innymi cesarzowa Helena w IV w. zwiedziła je, pielgrzymując po Ziemi Świętej, i poleciła wznieść nad nim świątynię. Obudowany w ten sposób Święty Domek przetrwał do XIII w., chociaż chroniący go kościół był parokrotnie burzony i odbudowywany.
Gdy muzułmanie zburzyli bazylikę chroniącą Święty Domek, sam Domek przetrwał, o czym świadczą wspomnienia pielgrzymów odwiedzających w tym czasie Nazaret. Jednak po 1291 r. brakuje już świadectw mówiących o murach tego Domku. Kilka lat później domek Maryi “pojawił się” we włoskim Loreto. Dało to pole do powstania legendy o cudownym przeniesieniu Świętego Domku przez anioły.
Okazało się, że legenda ta wcale nie jest taka daleka od prawdy. W archiwach watykańskich znaleziono dokumenty świadczące o tym, że budynek z Nazaretu został przetransportowany drogą morską przez włoską rodzinę noszącą nazwisko Angeli, co po włosku znaczy aniołowie. Cała operacja przeprowadzona była w sekrecie ze względu na niespokojne czasy i strach o to, by cenny ładunek nie wpadł w niepowołane ręce. Była to na tyle skomplikowana akcja, że bez udziału Opatrzności i wojska anielskiego wydaje się, że była nie do przeprowadzenia. Nie od razu przewieziony budynek znalazł się w Loreto. Trafił najpierw do dzisiejszej Chorwacji, a dopiero po trzech latach pieczołowicie złożono go w całość w lesie laurowym, stąd późniejsza nazwa Loreto. Nie ulega też wątpliwości, że to ten sam Domek. W XIX w. prowadzono szczegółowe badania naukowe, które w pełni potwierdziły autentyczność tego bezcennego zabytku.
Do Loreto przybywali sławni święci, m.in. Katarzyna ze Sieny, Franciszek z Pauli, Ignacy Loyola, Franciszek Ksawery, Franciszek Borgiasz, Ludwik Gonzaga, Karol Boromeusz, Benedykt Labre i Teresa Martin.
Jest to miejsce szczególnych uzdrowień i nawróceń. Papież Leon X w swojej bulli wysławiał chwałę tego sanktuarium i proklamował wielkie, niezliczone i nieustające cuda, które za wstawiennictwem Maryi Bóg czyni w tym kościele.
Ciekawa jest także historia papieża Piusa IX i jego uzdrowienia, które zawdzięcza właśnie Matce Bożej z Loreto. Według historyków, młody hrabia Giovanni Maria Mastai-Ferretti już od wczesnego dzieciństwa poświęcony był Dziewicy Maryi. Jego rodzice wraz z dziećmi każdego roku jeździli do Świętego Domu. Początkowo ich syn miał być żołnierzem broniącym Stolicy Apostolskiej. Zachorował jednak na epilepsję. Lekarze przepowiadali bliski koniec. Jednak za namową papieża Piusa VIII postanowił poświęcić się całkowicie służbie Bożej. Odbył pielgrzymkę do Loreto, aby błagać o uzdrowienie. Ślubował tam, że jeśli otrzyma tę łaskę, wstąpi w stan kapłański. Gdy Święta Dziewica wysłuchała go, po powrocie do Rzymu został księdzem, mając 21 lat.
To właśnie papież Pius IX ogłosił światu dogmat o Niepokalanym Poczęciu. “Oprócz tego, że został mi przywrócony wzrok, to jeszcze ogarnęło mnie ogromne pragnienie modlitwy. To było największe wydarzenie w moim życiu, bo właśnie w tym miejscu narodziłem się z łaski i Maryja odrodziła mnie w Bogu, gdzie Ona poczęła Jezusa Chrystusa”.
Warto pamietać, że rejon Marchii Ankońskiej, gdzie leży Loreto, był w lipcu 1944 r. wyzwolony spod władzy niemieckich hitlerowców przez 2. Korpus Polski pod dowództwem gen. Andersa. Bitwa o Loreto i później bitwa o Ankonę to wielki sukces militarny Polaków w ramach tzw. Kampanii Adriatyckiej. Włosi byli wdzięczni Polakom za uchronienie najcenniejszych zabytków, w tym Domku Loretańskiego. W Loreto, u stóp bazyliki, znajduje się polski cmentarz wojenny, gdzie pochowanych jest ponad 1080 podkomendnych gen. Władysława Andersa. Natomiast wewnątrz bazyliki jest polska kaplica. W jej ołtarzu widać portrety polskich świętych: św. Jacka Odrowąża, św. Andrzeja Boboli i św. Kingi.
Z Loreto związana jest też Litania Loretańska do Najświętszej Maryi Panny, która rozbrzmiewa również w polskich kościołach i kapliczkach każdego roku, zwłaszcza podczas nabożeństw majowych. Mimo że w historii powstało wiele litanii maryjnych, to powszechnie i na stałe przyjęła się właśnie ta, którą odmawiano w Loreto. Została ona oficjalnie zatwierdzona przez papieża Sykstusa V w 1587 r.
Święty Domek w Loreto stał się wzorem do urządzania podobnych miejsc kultu w całym chrześcijańskim świecie. Również w Polsce wybudowano kilka Domków Loretańskich (znane miejsca to Gołąb, Głogówek, Warszawa-Praga, Kraków, Piotrkowice, Bydgoszcz).
Bardzo znane jest sanktuarium maryjne w Loretto niedaleko Wyszkowa. Jego początki sięgają 1928 roku. Wówczas bł. Ignacy Kłopotowski, założyciel Zgromadzenia Sióstr Loretanek i ówczesny proboszcz parafii Matki Bożej Loretańskiej w Warszawie, zakupił od dziedzica Ziatkowskiego duży majątek – Zenówkę nad Liwcem w pobliżu Warszawy. 27 marca 1929 roku zmieniono urzędową nazwę miejscowości na Loretto, nawiązując w ten sposób bezpośrednio do Sanktuarium Świętego Domku Matki Bożej w Loreto.
Na początku była tu tylko skromna kapliczka w lesie. Z uwagi na wzrastającą liczbę wiernych przychodzących na nabożeństwa, konieczne było wybudowanie dużej kaplicy poświęconej Matce Bożej Loretańskiej. Mimo utrudnień ze strony PRL-owskich władz, prace rozpoczęto w 1952 roku. Pierwsza Msza św. została odprawiona 19 marca 1960 roku. Prace nad wykończeniem kaplicy trwały przez wiele lat.
Ostateczny wystrój nadał kaplicy artysta Jerzy Machaj, a jej poświęcenia dokonał 19 lutego 1984 r. ks. bp Jerzy Modzelewski. Początkowo kaplica była pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej. W 1981 roku sprowadzono z Włoch wierną kopię figury Matki Bożej Loretańskiej. Od tej pory kaplica znana jest pod wezwaniem Matki Bożej Loretańskiej. Obecnie w polskim Loretto mieści się klasztor sióstr loretanek i dom nowicjatu, dom dla osób starszych pod nazwą “Dzieło Miłości im. ks. Ignacego Kłopotowskiego”, domy rekolekcyjne, wypoczynkowe i kolonijne. Sanktuarium to jest celem pielgrzymek nie tylko z okolicznych dekanatów i parafii. Odpust w Loretto odbywa się w niedzielę po święcie Narodzenia Matki Bożej, czyli po 8 września. Wierni modlą się przed figurą Matki Bożej Loretańskiej i przy grobie bł. ks. Ignacego Kłopotowskiego.
Brewiarz.pl
*********
Litania Loretańska do Najświętszej Maryi Panny
Kyrie, elejson, Christe elejson, Kyrie elejson.
Chryste, usłysz nas, Chryste, wysłuchaj nas.
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami.
Synu, Odkupicielu świata, Boże, zmiłuj się nad nami.
Duchu Święty, Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Trójco, Jedyny Boże, zmiłuj się nad nami.
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko, módl się za nami.
Święta Panno nad pannami, módl się za nami.
Matko Chrystusowa, módl się za nami.
Matko Kościoła, módl się za nami.
Matko miłosierdzia, módl się za nami.
Matko łaski Bożej, módl się za nami.
Matko nadziei, módl się za nami.
Matko nieskalana, módl się za nami.
Matko najczystsza, módl się za nami.
Matko dziewicza, módl się za nami.
Matko nienaruszona, módl się za nami.
Matko najmilsza, módl się za nami.
Matko przedziwna, módl się za nami.
Matko dobrej rady, módl się za nami.
Matko Stworzyciela, módl się za nami.
Matko Zbawiciela, módl się za nami.
Panno roztropna, módl się za nami.
Panno czcigodna, módl się za nami.
Panno wsławiona, módl się za nami.
Panno można, módl się za nami.
Panno łaskawa, módl się za nami.
Panno wierna, módl się za nami.
Zwierciadło sprawiedliwości, módl się za nami.
Stolico mądrości, módl się za nami.
Przyczyno naszej radości, módl się za nami.
Przybytku Ducha Świętego, módl się za nami.
Przybytku chwalebny, módl się za nami.
Przybytku sławny pobożności, módl się za nami.
Różo duchowna, módl się za nami.
Wieżo Dawidowa, módl się za nami.
Wieżo z kości słoniowej, módl się za nami.
Domie złoty, módl się za nami.
Arko przymierza, módl się za nami.
Bramo niebieska, módl się za nami.
Gwiazdo zaranna, módl się za nami.
Uzdrowienie chorych, módl się za nami.
Ucieczko grzesznych, módl się za nami.
Pociecho migrantów, módl się za nami.
Pocieszycielko strapionych, módl się za nami.
Wspomożenie wiernych, módl się za nami.
Królowo Aniołów, módl się za nami.
Królowo Patriarchów, módl się za nami.
Królowo Proroków, módl się za nami.
Królowo Apostołów, módl się za nami.
Królowo Męczenników, módl się za nami.
Królowo Wyznawców, módl się za nami.
Królowo Dziewic, módl się za nami.
Królowo wszystkich Świętych, módl się za nami.
Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta, módl się za nami.
Królowo wniebowzięta, módl się za nami.
Królowo różańca świętego, módl się za nami.
Królowo rodziny, módl się za nami.
Królowo pokoju, módl się za nami.
Królowo Polski, módl się za nami.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
P. Módl się za nami, Święta Boża Rodzicielko.
W. Abyśmy się stali godnymi obietnic Chrystusowych.
Módlmy się
Panie, nasz Boże, daj nam, sługom swoim, cieszyć się trwałym zdrowiem duszy i ciała, † i za wstawiennictwem Najświętszej Maryi, zawsze Dziewicy, * uwolnij nas od doczesnych utrapień i obdarz wieczną radością. Przez Chrystusa, Pana naszego.
W. Amen.
Antyfona
Pod Twoją obronę uciekamy się, Święta Boża Rodzicielko, naszymi prośbami racz nie gardzić w potrzebach naszych, ale od wszelakich złych przygód racz nas zawsze wybawiać, Panno chwalebna i błogosławiona. O Pani nasza, Orędowniczko nasza, Pośredniczko nasza, Pocieszycielko nasza. Z Synem swoim nas pojednaj, Synowi swojemu nas polecaj, swojemu Synowi nas oddawaj.
Modlitwa św. Bernarda
Pomnij, o Najświętsza Panno Maryjo, że nigdy nie słyszano, abyś opuściła tego, kto się do Ciebie ucieka, Twej pomocy wzywa, Ciebie o przyczynę prosi. Tą ufnością ożywiony, do Ciebie, o Panno nad pannami i Matko, biegnę, do Ciebie przychodzę, przed Tobą jako grzesznik płaczący staję. O Matko Słowa, racz nie gardzić słowami moimi, ale usłysz je łaskawie i wysłuchaj.
W. Amen.
Akt osobistego oddania Matce Bożej
Matko Boża, Niepokalana Maryjo. Tobie poświęcam ciało i duszę moją, wszystkie modlitwy i prace, radości i cierpienia, wszystko czym jestem i co posiadam. Ochotnym sercem oddaję się Tobie w niewolę miłości. Pozostawiam Ci zupełną swobodę posługiwania się mną dla zbawienia ludzi i ku pomocy Kościołowi świętemu, którego jesteś Matką. Chcę odtąd wszystko czynić z Tobą, przez Ciebie i dla Ciebie. Wiem, że własnymi siłami niczego nie dokonam. Ty zaś wszystko możesz, co jest wolą Twojego Syna i zawsze zwyciężasz. Spraw więc, Wspomożycielko wiernych, by moja rodzina, parafia i cała Ojczyzna były rzeczywistym Królestwem Twego Syna i Twoim. Amen.
******
Historia Litanii Loretańskiej i Opis Wezwań
Czym jest Litania?
Litania (łac. ‘litania‘ pochodzi z gr. słowa ‘λιτανεία‘ błaganie) oznacza dosłownie modlitwę błagalną. Tym, co wyróżnia litanię od innych form modlitwy jest jej konstrukcja, mianowicie złożona jest ona z wezwań. Jeśli chodzi o Litanię Loretańską, zwaną też Litanią do Matki Bożej, to najpierw kierowane są one do Trójcy Świętej, a następnie do Matki Bożej, zaś odpowiedzią na wezwania są zwroty:
- “Zmiłuj się nad nami” lub “Wysłuchaj nas, Panie” (nie używane w Litanii Loretańskiej) – gdy wezwania są kierowane do Osób Boskich
- “Módl się za nami” – gdy zwracamy się do Matki Bożej lub innych świętych.
Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii, wypowiadając się o litaniach, stwierdza:
„Wśród form modlitwy do Najświętszej Dziewicy zalecanych przez Kościół znajdują się litanie. Polegają one na dość długiej serii wezwań do Maryi, następujących po sobie w jednakowym rytmie i stwarzających jakby modlitewny strumień uwielbień i błagań. Wezwania bowiem, przeważnie bardzo krótkie, składają się z dwu części: pierwsza jest wychwalaniem (Panno łaskawa), druga – błaganiem („Módl się za nami”)
Dlaczego Loretańska?
Litania zwana jest „Loretańską” od miasteczka Loreto, znajdującego się w środkowych Włoszech, oddalonego kilkanaście kilometrów od wybrzeża Adriatyku. Miasto stało się słynne przede wszystkim za sprawą Sanktuarium Maryjnego, którego początki sięgają XIII wieku. Wierzono, że właśnie wtedy został przeniesiony przez aniołów do Loreto Domek Nazaretański, w którym przyszła na świat Matka Boża. Okazało się, że legenda ta wcale nie jest taka daleka od prawdy. W archiwach watykańskich znaleziono dokumenty świadczące o tym, że budynek z Nazaretu został przetransportowany drogą morską przez włoską rodzinę noszącą nazwisko Angeli, co po włosku znaczy aniołowie. Cała operacja przeprowadzona była w sekrecie ze względu na niespokojne czasy i strach o to, by cenny ładunek nie wpadł w niepowołane ręce. Była to na tyle skomplikowana akcja, że bez udziału Opatrzności i wojska anielskiego wydaje się, że była nie do przeprowadzenia. Nie od razu przewieziony budynek znalazł się w Loreto. Trafił najpierw do dzisiejszej Chorwacji, a dopiero po trzech latach pieczołowicie złożono go w całość w lesie laurowym, stąd późniejsza nazwa Loreto. Nie ulega też wątpliwości, że to ten sam Domek. W XIX w. prowadzono szczegółowe badania naukowe, które w pełni potwierdziły autentyczność tego bezcennego zabytku. Święty Domek Matki Bożej, został umieszczony w przepięknej bazylice, a wewnątrz Świętego Domku, nad ołtarzem, została umieszczona figura Matki Bożej Loretańskiej, przedstawiająca Maryję z Dzieciątkiem na lewej ręce.
Do Loreto przybywali sławni święci, m.in. Katarzyna ze Sieny, Franciszek z Pauli, Ignacy Loyola, Franciszek Ksawery, Franciszek Borgiasz, Ludwik Gonzaga, Karol Boromeusz, Benedykt Labre i Teresa Martin. Jest to miejsce szczególnych uzdrowień i nawróceń. Papież Leon X w swojej bulli wysławiał chwałę tego sanktuarium i proklamował wielkie, niezliczone i nieustające cuda, które za wstawiennictwem Maryi Bóg czyni w tym kościele.
Właśnie w tym Sanktuarium Litania Loretańska była szczególnie propagowana i odmawiana przez pielgrzymów. Tam też przybrała ostateczną formę i zaczęła rozchodzić się na cały Kościół. Po raz pierwszy ukazała się drukiem w 1572 r. we Florencji i zawierała 43 wezwania. Pierwsza wzmianka o Litanii do Matki Bożej Loretańskiej w oficjalnych dokumentach Kościoła pojawiła się w 1581r., gdy Ojciec Święty – Sykstus V – w bulli “Redituri” zachęcał do jej odmawiania i udzielał za to 200 dni odpustu. Kolejne odpusty przypisali do niej Pius VII oraz Pius XI w 1932 r. Natomiast papież Benedykt XIV urzędowo ją zatwierdził i zezwolił stosować w publicznym kulcie Kościoła.
Jaka jest historia wezwań w litanii?
Co do samych wezwań, to można wykazać, że niektóre wezwania skierowane do Maryi znajdowały się w Litanii do Wszystkich Świętych. Niestety, zaczęto z czasem do wezwań dodawać różne określenia, które nie zawsze były poprawne teologicznie, co doprowadziło do sytuacji, że w 1631 zakazano wprowadzania wszelkich zmian w litanii bez zezwolenia Stolicy Apostolskiej. Taka restrykcja jednak korzystnie wpłynęła na ujednolicenie i upowszechnienie Litanii Loretańskiej.
Oficjalne wezwania dodane później
Od zakazu w 1631 roku, do oficjalnie wtedy uznanej wersji Litanii Loretańskiej, dodawano w późniejszym czasie jeszcze następujące wezwania:
- Królowo Różańca Świętego dla bractw różańcowych w 1675 (rozszerzone na cały Kościół w 1883),
- Królowo bez zmazy pierworodnej poczęta dla diecezji mechlińskiej w 1846 (rozszerzone na cały Kościół w 1854),
- Matko Dobrej Rady w 1903,
- Królowo Pokoju w 1917,
- Królowo Wniebowzięta w 1950,
- Królowo świata w 1954, jednak tylko dla niektórych kościołów lokalnych, nie jest to więc oficjalne wezwanie powszechnie obowiązujące,
- Matko Kościoła w 1980,
- Królowo Rodziny w 1995,
- Królowo Polski w 1922, jednak obecne od 1656 roku w poprzedniej wersji Królowo Korony Polskiej,
- Matko Miłosierdzia w 2014, ale tylko dla polskiej wersji litanii.
Litania do Matki Bożej Loretańskiej ostatni aktualny kształt przybrała w 2014 roku, choć nie znaczy to, że za jakiś czas nie zostanie oficjalnie dodane kolejne wezwanie – choć patrząc na częstotliwość dodawania nowych zawołań, raczej nie nastąpi to szybko.
Najnowsze wezwanie
Brzmi ono “Matko Miłosierdzia” i jest umiejscowione po wezwaniu “Matko Łaski Bożej”. Za wprowadzeniem tego wezwania przemawiają racje teologiczne, liturgiczne i pastoralne, ponieważ Maryja, przez fakt bycia matką Jezusa Chrystusa, jest również matką okazanego w Nim Bożego Miłosierdzia (Ef 2,4-10)
Skąd pochodzi to wezwanie?
Inicjatywa wprowadzenia nowego wezwania wyszła z Białegostoku. Co ciekawe, Białystok od wielu lat jest nazywany Miastem Miłosierdzia dzięki osobie bł. Ks. Michała Sopoćki, który spędził tam blisko trzydzieści ostatnich lat swego życia. Tutaj stworzył on podstawy teologiczne kultu Miłosierdzia, a dzięki jego staraniom przesłanie o Bożym Miłosierdziu rozeszło się na cały świat. Białostocka Kapituła Metropolitalna zwróciła się do bp. Edwarda Ozorowskiego, aby Litania Loretańska otrzymała nowe wezwanie. Sprawa została poruszona na 363 Konferencji Episkopatu Polski, czego efektem było wystosowanie przez abp Józefa Michalika (ówczesnego przewodniczącego KEP) prośby do watykańskiej Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów:
„W opinii biskupów polskich, umieszczenie takiego tytułu w polskim tekście Litanii Loretańskiej wyrażałoby głęboką i żywą wiarę wiernych w Polsce nie tylko w tajemnicę Miłosierdzia Bożego objawioną w misterium Jezusa – Syna Najświętszej Maryi Panny, ale byłoby kolejnym potwierdzeniem kultu Matki Bożej Miłosierdzia, czczonej szeroko w Polsce, w cudownym obrazie z Wilna, nazywanym również przez Jana Pawła II obrazem Matki Bożej Miłosierdzia.”
8 listopada 2014 roku Kongregacja ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów przychyliła się do tej prośby i zezwoliła, aby w polskiej wersji Litanii do Najświętszej Maryi Panny dodać wezwanie: „Matko Miłosierdzia”. Szerzej o nowym wezwaniu, jakie otrzymała Litania Loretańska, możemy doczytać tutaj.
Wezwania w Litanii Loretańskiej
Litania do Matki Bożej posiada sześć kategorii wezwań.
Kyrie eleison
Litania zaczyna się od wezwań „Kyrie Eleison, Chryste Eleison” oraz inwokacji do Osób Trójcy czyli samego Boga. Ten wstęp ustawia właściwie naszą modlitwę. Przypomina nam, ze ostatecznie modlimy się zawsze do Boga i Jego prosimy o zmiłowanie. Jezus założył Kościół, który stanowi Jego Mistyczne Ciało. Pan zaprosił więc ludzi do współdziałania w Jego dziele. Maryja i święci mają swój udział w misji jednania Boga ze światem. Modlitwa do Maryi i świętych ma inny charakter niż ta do samego Boga. Jest to w gruncie rzeczy prośba o modlitwę, o wstawiennictwo, dlatego powtarzamy zwrot: „módl się za nami”. Tytuły sławiące Maryję odnoszą się również do Boga który „uczynił jej wielki rzeczy”. Świętość ma bowiem dwóch autorów: Boga i człowieka. Każdy „komplement” pod Jej adresem jest więc w istocie chwałą Bożą.
Święta Maryjo, Święta Boża Rodzicielko, Święta Panno nad pannami
Te trzy wezwania wywodzą się ze starożytnej Litanii do Wszystkich Świętych. Jest to jakby przedstawienie Maryi i przypomnienie dwóch podstawowych dogmatów maryjnych. Maryja stała się Bożą Rodzicielką, a Jej dziewiczość oznacza najczystsze oddanie się w miłości Bogu.
Dwanaście wezwań w poświęconych jej Bożemu macierzyństwu
Wszystkie rozpoczynają się od słowa „Matko”.
- „Matko przedziwna” wskazuje na Jej wyjątkowość, Maryja jest arcydziełem Boga. Sam anioł wyznaje jej przedziwność przy zwiastowaniu słowami „Zdrowaś Maryjo, łaski pełna, Pan z Tobą”
- „Matko Chrystusowa”, „Matko Stworzyciela”, „Matko Zbawiciela” – kierują wprost do Jezusa, który jest obiecanym przez Boga Mesjaszem i Zbawicielem. Boże macierzyństwo Maryi jest cudem Bożej łaski.
- „Matko łaski Bożej… nieskalana… najczystsza… dziewicza… nienaruszona… najmilsza… dobrej rady”. Litania Loretańska używa tych tytułów, aby sławić potęgę i delikatność Bożego działania w życiu Maryi. Wezwania te podkreślają krystaliczną czystość Najświętszej Maryi Panny, w której zrodził się Syn Boży.
- „Matko Kościoła” – skazuje on na analogię między Kościołem a Maryją. Maryja zrodziła Zbawiciela, dziś Kościół „rodzi” Jezusa w sercach ludzi, stąd Maryja będąc Matką Zbawiciela jest matką wszystkich wierzących w Kościele.
Sześć wezwań rozwijających tytuł „Panno nad pannami”.
Chodzi tu o dziewictwo Maryi, o postawę Jej oblubieńczej relacji do Boga. Jest „Panną roztropną”, bo odpowiada na Bożą miłość bezgranicznym zawierzeniem, siłą kobiecej miłości, a w tej miłości jest element racjonalny. Jest zarazem „czcigodna, wsławiona, łaskawa, wierna” – Litania Loretańska używa tych określeń, aby sławić oblubieńczą miłość Maryi. „Panno można” – skoro będąc przyjacielem Boga można wyprosić wiele, to co dopiero gdy jest się Jego Matką. Maryja jest potężną wspomożycielką.
Wezwania o korzeniach biblijnych do których odwołuje się Litania do Matki Bożej
- „Zwierciadło sprawiedliwości” – w Starym Testamencie sprawiedliwość to synonim świętości. W Litanii Loretańskiej to wezwanie ukazuje, że Maryja jest odbiciem sprawiedliwości samego Boga.
- „Stolico mądrości” – w Maryi zamieszkał Jezus – wcielona Mądrość Boga. Dlatego jest Ona stolicą (łac. sedes – oznacza tron, siedzibę, mieszkanie) mądrości Bożej.
- „Przybytku Ducha Świętego” – łac. vas – oznacza naczynie, instrument. Maryja jest duchowym naczyniem napełnionym chwałą Boga i „sławnym pobożnością”.
- „Różo duchowna” – kwiat jest symbolem piękna, życia, delikatności, uroku. Litania do Matki Bożej przez ten tytuł zwraca uwagę na duchowe piękno Maryi.
- „Wieżo Dawidowa” – to wezwanie przypomina o żydowskim pochodzeniu Maryi. Król Dawid był dla Izraela symbolem dobrego władcy. Wybudował w Jerozolimie fortecę z obronnymi wieżami. Litania Loretańska nawiązuje do tego faktu i ukazuje, że Maryja jest Wieżą Dawidową, bo w Jej życiu spełniają się proroctwa Mesjasza, Nowego Dawida.
- „Wieżo z kości słoniowej” – określenie to nawiązuje do Pieśni nad pieśniami. Kość słoniowa to szlachetny materiał, a wieża kojarzy się z siłą, obroną, górowaniem nad ziemią. Litania do Matki Bożej ukazuje, że Maryja jest obronną „fortecą” przeciwko atakom Złego.
- „Domie złoty” – to wezwanie kojarzy się ze skromnym, ale najcenniejszym domem w Nazarecie.
- „Arko przymierza” – aluzja biblijna, nawiązująca do skrzyni, w której Izraelici przechowywali tablice z przykazaniami. Był to symbol przymierza z Bogiem i znak Jego obecności wśród ludzi. Litania Loretańska ukazuje Maryję, jako nową „arkę”, bo nosiła w sobie Jezusa.
- „Bramo niebieska” – tytuł wskazuje na niebo, dokąd Maryja została wzięta z duszą i ciałem.
- „Gwiazdo zaranna” – łac. stella matutina określało w starożytności Wenus (planeta ta jest widoczna nad horyzontem przed wschodem słońca). Litania do Matki Bożej, wskazuje, że Maryja poprzez swoje niepokalane poczęcie jest zwiastunką nadchodzącego odkupienia.
- „Uzdrowienie chorych”, „Ucieczko grzesznych”. „Pocieszycielko strapionych”, „Wspomożenie wiernych” i wcześniejsze „Przyczyno naszej radości” ukazują Maryję jako tę, która wyprasza nam u Boga szczególne łaski i wspomaga w różnych okolicznościach życia. Litania loretańska ukazuje Maryję obecną w różnych sytuacjach naszej codzienności, gdy jestem chory, strapiony, gdy upadam, ale też gdy wypełnia mnie radość.
Wezwania odnoszące się do królewskiej godności Maryi.
Litania do Matki Bożej podkreśla też królewskość Maryi, odnosi się ona do Jej wyjątkowego udziału w królowaniu Chrystusa. Maryja jest ponad aniołami, patriarchami, prorokami, apostołami, męczennikami, wyznawcami, dziewicami i wszystkimi świętymi, ponieważ wyprzedza wszystkich w miłości i pokornej służbie Bogu i ludziom. Jej modlitwa wyprasza pokój, chroni rodziny. W pobożności maryjnej wyjątkowe miejsce zajmuje Różaniec (wskazuje na to tytuł „Królowo Różańca św.”). Polacy zaś czczą Maryję jako patronkę ojczyzny (tytuł „Królowo Polski”).
Podsumowanie
Litania Loretańska, znana również jako Litania do Matki Bożej, jest w Polsce bardzo popularną formą modlitwy. Tym co ją wyróżnia, jest wielka głębia ukazana w każdym wezwaniu, dzięki czemu można tę modlitwę wręcz kontemplować. Inną piękną rzeczą jest to, że wychwalając Maryję i prosząc Ją o wstawiennictwo, wychwalamy Boga Ojca, który dał Ją za Matkę nie tylko dla Zbawiciela, ale też dla każdego z nas. Skoro naszym życiem ma być naśladowanie Jezusa Chrystusa, a On miał Maryję za matkę, to czyż również i my nie powinniśmy? A jak dowiedzieć czegoś więcej o Niej? Litania Loretańska jest pięknym źródłem zarówno informacji, jak i modlitwy
ks. Krzysztof Śniadoch SAC/Modlitwy24.pl
********************************************
Oto poradnik, jak zrozumieć Litanię Loretańską
***
Wielu ludzi modli się dzisiaj słowami Litanii Loretańskiej, jednak nie wszyscy znają jej istotę, wymagającą zrozumienia i odkrycia. Jest to warunek uczynienia ze słów litanii głębokiej modlitwy, która nie będzie mechanicznie powtarzanym pustosłowiem, a wołaniem serca.
Słowo ‘litania’ (z greckiego „błaganie”, „proszenie”) oznacza modlitwę błagalną, która składa się z szeregu zawołań przeplatanych powtarzającą się formułą błagalną. Nie zawsze zawierała ona dokładnie te słowa, co dzisiaj (na przykład w najstarszej litanii – tzw. Litanii Kyrie z V wieku – powtarzano sekwencję „Panie, zmiłuj się”). W Litanii Loretańskiej prosimy o wstawiennictwo Matkę Bożą jedynymi adekwatnymi, jak się wydaje, słowami „Módl się za nami”. Podkreślają one fakt, że przez wstawiennictwo Maryi zwracamy się do Boga. W swoistego rodzaju dialogu błagalnym wierni powtarzają chórem słowa wypowiedziane przez prowadzącego modlitwę i w ten sposób wołają o pomoc.
W wezwaniach umieszczonych w litanii Maryja jest przywoływana jako Matka Zbawiciela, Panna wierna czy Królowa Apostołów. Wypowiadając je, można w prosty sposób krótko rozważać w sercu zawarte w nich tajemnice. Istnieje też możliwość zatrzymania się na poszczególnych wezwaniach dla odnalezienia siebie w prawdach zbawienia, wierności czy apostolstwa.
Wezwania zawarte w Litanii Loretańskiej pojawiały się w ciągu wieków. Ludzie, świadomi przemożnego wstawiennictwa Matki Boga, odkrywali Jej pomoc w konkretnych sprawach, wypraszając łaski dla grzeszników, dziewic i wyznawców. Była Ona „Matką dobrej rady” dla potrzebujących pomocy, „Stolicą Mądrości” dla poszukujących prawdy i „Przyczyną radości” dla smutnych. W ten sposób powstała litania ludzi zwracających się do Matki w konkretnych potrzebach. Kilkadziesiąt wezwań jest dziełem ludzi wiary, dla których Maryja stała się Drogą do Syna.
Z pewnością każdy z nas ma wokół siebie wiele osób, za które chce się modlić. Każde wezwanie daje impuls do przywołania którejś z nich. W ten sposób można także oddawać Maryi sytuacje, miejsca, całe wspólnoty. Litanijnie powtarzane „Módl się za nami” może być kierowane do Boga za grzeszników, strapionych, wiernych i chorych. Wtedy litania zaczyna żyć. Staje się litanią mojego życia, moich spraw, litanią ludzi, których kocham. Modlitwa staje się prawdziwym błaganiem i wołaniem do Boga, a nie bezsensownym wierszykowaniem.
Nie zawsze jednak wszystkie wezwania są zrozumiałe i nie wszyscy odmawiający wiedzą, jaką treść kryją. Takie zawołania jak: „Domie złoty”, „Arko przymierza” czy „Wieżo z kości słoniowej” nie pozwalają na konkretne przywołanie jakiejkolwiek sytuacji czy osoby z naszego życia, ponieważ wymagają pewnej wiedzy, dotyczącej trudnych nieraz prawd teologicznych, przywołujących konkretne obrazy biblijne. Na przykład wezwanie „Arko przymierza” ukazuje Maryję jako kobietę noszącą w łonie Jezusa, przez którego mogło dokonać się przymierze Boga z ludźmi. Odwołanie do biblijnej Arki przymierza, gdzie znajdowały się kamienne tablice – znak przymierza Boga z ludźmi za czasów Mojżesza – to obraz pokazujący, jak ważne miejsce w historii zbawienia Bóg wyznaczył Maryi.
Ponieważ wiedza religijna stanowi w tym wypadku warunek sine qua non modlitwy, konieczne wydaje się systematyczne pogłębianie jej zasobów poprzez odpowiednią lekturę duchową.
Co robić, kiedy nie mamy dostępu do takiej literatury, a chcemy modlić się przez wstawiennictwo Maryi na sposób litanijny? Być może określenia Matki składające się na Litanię Loretańską nie są zrozumiałe dla wszystkich, lecz każdy może odkryć Maryję na swój sposób, modląc się słowami noszonymi w sercu. Po wezwaniach do Trójcy Świętej mogą się pojawić całkiem nowe, będące odzwierciedleniem rzeczywistości, w której żyje dany człowiek. „Matko zakochanych”, „Nadziejo więźniów”, „Królowo poszukujących”, „Nadziejo upadających”… Wezwań niekoniecznie musi być ponad pięćdziesiąt, wystarczy trzydzieści. Twoich! Takich, które nosisz w sercu i które coś dla Ciebie znaczą. Ta litania nie ma końca, bo przecież każdy z nas może wołać do Maryi, jak umie, a słowa „Módl się za nami” będą świadczyły, jak bardzo potrzebujemy tej modlitwy na poplątanych ścieżkach życia.
Rafał Szymkowiak OFMCap
„Głos Ojca Pio” (nr 27/2004)
_________________________________________________________________________________________________________________________
SOBOTA 11 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
O GODZ. 16.00 – KATECHIZACJA DLA DZIECI, KTÓRE PRAGNĄ PRZYGOTOWAĆ SIĘ PO RAZ PIERWSZY DO SAKRAMENTU SPOWIEDZI ŚW. I KOMUNII ŚW.
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 17:00 – 18.00
WIGILIJNA MSZA ŚWIĘTA Z III NIEDZIELI ADWENTU O GODZ. 18:00
PO MSZY ŚW. – KORONKA DO MATKI BOŻEJ BOLESNEJ
***
MODLITWA DO MATKI BOŻEJ BOLESNEJ
Matko Bolesna stojąca pod krzyżem, naucz nas trwać mężnie przy cierpiących i współcierpieć z nimi, jak Ty na Kalwarii. Matko Ukrzyżowanego i Matko wszystkich ludzi, oddawaj Ojcu Niebieskiemu ludzkie cierpienia, tak jak ofiarowałaś Mękę Twego Syna i swój ból matczyny. Ucz swoje dzieci przyjmować z gotowością każdą wolę Bożą, w cierpieniu zachować ufność, znosić je mężnie w zjednoczeniu z Chrystusem i ofiarowywać je z miłością dla zbawienia świata. Matko Bolesna, pomóż nam i wszystkim ludziom udręczonym, odkrywać w cierpieniu głęboki sens. Uproś, aby cierpienia chrześcijan stały się wynagrodzeniem Bogu za grzechy świata
i przyczyniły się do jego zbawienia. Amen.
KORONKA (RÓŻANIEC) DO SIEDMIU BOLEŚCI MATKI BOSKIEJ
Koronka (Różaniec) do Siedmiu Boleści Matki Bożej składa się z siedmiu tajemnic, w których rozważamy najboleśniejsze momenty z życia Matki Bożej. Rozważając te tajemnice w szczególny sposób czcimy Matkę Bożą Bolesną i upraszamy dla siebie i bliźnich potrzebne łaski w tym życiu, a zwłaszcza w godzinę naszej śmierci.
W Imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Amen.
Modlitwa wstępna:
Mój Boże, ofiarowuję Ci ten różaniec na cześć siedmiu boleści Maryi, na Twoją większą chwałę, moje nawrócenie i nawrócenie wszystkich ludzi na wiarę w Twego umiłowanego Syna, Jezusa Chrystusa- nasze zbawienie i naszą jedyną drogę do Ciebie, w jedności z Duchem Świętym, na wieki wieków. Amen!
Ku Tobie Święta Matko wznosimy serca swoje, aby współczuć w Boleściach Twoich.
BOLEŚĆ I – Proroctwo Symeona
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść, która przeszyła Serce Twoje, gdyś słyszała prorocze słowa starca Symeona o Męce Jezusa, Syna Twojego, racz nam wyjednać łaskę uświęcenia naszego życia i cierpliwego znoszenia cierpień i przeciwności.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ II – Ucieczka do Egiptu
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść Twoją, której doznałaś uciekając z Synem Twoim przed Herodem do Egiptu, uproś nam łaskę wiernego poddania się Woli Bożej we wszystkim co nas spotyka.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ III – Szukanie Jezusa
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść jaką przeżyłaś szukając zgubionego Jezusa, uproś nam łaskę, abyśmy nigdy Go nie utracili. Tym, którzy zgubili Jezusa, na grzesznych drogach swojego życia dopomóż Go odnaleźć w Sakramentach Świętych.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ IV – Spotkanie z Synem na drodze Krzyżowej
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść jaką przeżyłaś spotkawszy Jezusa na drodze Krzyżowej, gdy na Swoich Ramionach dźwigał grzechy moje i całej ludzkości, uproś nam łaskę, abyśmy już nigdy nie obarczali Jezusa najmniejszymi grzechami. Prosimy Cie o łaskę miłości do Krzyża oraz cierpliwości i wytrwałości w niesieniu codziennych krzyży całego naszego życia dla ratowania dusz.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ V – Śmierć Pana Jezusa na Krzyżu
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść jaką przeżyłaś u stóp Krzyża patrząc na Mękę i śmierć Twojego Syna, uproś nam łaskę szczerego żalu i pokuty oraz nawrócenie zatwardziałych grzeszników, szczególnie konających i Łaskę Miłosierdzia Bożego dla świata całego.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ VI – Maryja trzyma martwe Ciało Syna
Matko Najboleśniejsza! Przez łzy, którymi obmywałaś Rany Jezusa złożonego w Twoich Ramionach oraz przez Twoje Matczyne i Krwawe łzy, które wylewasz nad całą grzeszną ludzkością stojącą w obliczu zagłady, prosimy Cię, ratuj dusze idące na potępienie, ratuj dusze w czyśćcu cierpiące, ratuj zagrożoną młodzież i nasze rodziny. Dla pocieszenia Twojego Zbolałego Serca i otarcia Twoich Łez ofiarujemy Ci Maryjo nasze serca, cierpienia, ofiary, łzy i modlitwy i całe nasze życie w ofierze miłości dla ratowania zagubionych dusz.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
BOLEŚĆ VII – Złożenie Jezusa W Grobie
Matko Najboleśniejsza! Przez Boleść rozstania z Jezusem złożonym w grobie, uproś nam łaskę, aby umarły w nas wszystkie złe skłonności i przywiązania do grzechu. Abyśmy żyli w świętości i miłości dla Chwały Bożej i ratowania dusz, przez Chrystusa i z Chrystusem, a po śmierci osiągnęli życie wieczne.
1 Ojcze nasz…7 Zdrowaś Maryjo…1 Chwała Ojcu…
Modlitwa na zakończenie:
O Święta Matko, którą Wszechmogący Bóg wybrał na Matkę Odkupiciela świata i upodobnił w cierpieniach do Swego Syna Ukrzyżowanego, niech boleść Twoja pobudzi nas do miłości Jezusa i Ciebie. O Królowo Męczenników, udziel nam podobnej cierpliwości i męstwa w znoszeniu cierpień z jakimi Ty stałaś pod krzyżem, Syna Twego. Amen.
Na uczczenie łez, które Najświętsza Maryja Panna przy tych tajemnicach wylała oraz na uproszenie łaski odpustu przypisanego do tej modlitwy odmówmy 3 razy: Zdrowaś Maryjo…
Wieczny odpoczynek racz zmarłym dać Panie…
LITANIA DO MATKI BOŻEJ BOLESNEJ
Kyrie eleison! Chryste eleison! Kyrie eleison!
Chryste, usłysz nas! Chryste, wysłuchaj nas!
Ojcze z nieba, Boże, zmiłuj się nad nami
Synu, Odkupicielu świata, Boże zmiłuj się nad nami
Duchu Święty, Boże zmiłuj się nad nami
Święta Trójco, Jedyny Boże zmiłuj się nad nami
Święta Maryjo, módl się za nami.
Święta Boża Rodzicielko
Święta Panno nad pannami
Matko męki krzyżowe Twego Syna cierpiąca
Matko Bolesna
Matko płacząca
Matko żałosna
Matko opuszczona
Matko stroskana
Matko mieczem przeszyta
Matko w smutku pogrążona
Matko trwogą przerażona
Matko sercem do krzyża przybita
Matko najsmutniejsza
Krynico łez obfitych
Opoko stałości
Nadziejo opuszczonych
Tarczo uciśnionych
Wspomożenie wiernych
Lekarko chorych
Umocnienie słabych
Ucieczko umierających
Korono Męczenników
Światło Wyznawców
Perło panieńska
Radości Świętych Pańskich
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, przepuść nam, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, wysłuchaj nas, Panie.
Baranku Boży, który gładzisz grzechy świata, zmiłuj się nad nami.
Módlmy się: Boże, Ty sprawiłeś, że obok Twojego Syna, wywyższonego na krzyżu, stała współcierpiąca Matka, daj, aby Twój Kościół uczestniczył razem z Maryją w męce Chrystusa i zasłużył na udział w Jego zmartwychwstaniu. Który z Tobą żyje i króluje, w jedności Ducha Świętego, Bóg przez wszystkie wieki wieków. Amen.
************************************************************************************************************
BOŻA MATKA BOLEŚCIWA
***
Pannę Maryję nazywamy Najświętszą Panną. Nazwa ta odnosi się raczej do Jej obecnego stanu w niebie, bo gdy wyobrażamy Ją sobie żyjącą na ziemi, to najlepiej odpowiada Jej nazwa Matki Boskiej Bolesnej. To zupełnie zrozumiałe: cierpienie Chrystusa musiało odbić się na Maryi, przecież Ona była Mu najbliższą. Jeśli wichura złamie drzewo, to zniszczyć potrafi i kwiaty. Jeśli cierpiał Chrystus, to cierpiała i Maryja.
Zwykle mówi się o siedmiu boleściach Najświętszej Panny, o jakich?
1. Pierwsza boleść spotkała Ją jeszcze przed narodzeniem Pana Jezusa, kiedy musiała wyjść za mąż za Józefa i porzucić świątynię, przy której postanowiła spędzić całe życie na służbie Bożej. Dużo bólu kosztowała Ją ta decyzja, ale wykonała ją zgodnie z wolą Bożą.
2. Druga boleść była dotkliwsza. Św. Józef z początku nie wiedział, że Bóg w cudowny sposób chce zesłać Swojego Syna na świat. Był zaskoczony niewytłumaczonym macierzyństwem Najświętszej Panny i postanowił z Nią zerwać. Możemy sobie wyobrazić, jak ten moralny cios dotknął Maryję!
3. Niedługo potem nawiedza Ją nowy ból, oto szuka schronienia w świętą noc i nie znajduje go, idzie więc do zimnej groty pasterskiej, by tam wydać na świat Zbawiciela!…
4. Czterdziestego dnia po Narodzeniu Chrystusa idzie do świątyni, by Go ofiarować Bogu, a tam stary Symeon przepowiada, że smutna przyszłość Ją czeka, miecz boleści przeszyje Jej duszę (Łk 2,35). Jaki smutek owładnął duszą Maryi po słowach Symeona! Bolesną jest rana fizyczna, ale stokroć bardziej boli rana zadana duszy. Słowa Symeona zraniły do głębi duszę Maryi i ciążyły nad Nią te koszmarne chmury smutku. Są słowa, które całe życie pamiętamy. Człowiek nie może zapomnieć ostatnich słów kochanych osób. Pamiętamy przestrogi konającego ojca, matki. Słowa Symeona tak głęboko utkwiły w sercu Maryi, że nie dawały Jej spokoju. Karmiąc małego Jezusa pamiętała, że chowa Go na mękę, na śmierć, że duszę Jej przeszyje miecz boleści.
Wyobrażam sobie dom Nazaretański, pełen smutnego wyczekiwania śmierci Chrystusowej. Krajało się z bólu serce Maryi, kiedy słuchała w świątyni słów Izajasza proroka o mękach Zbawiciela, że będzie „mężem boleści”, „ubity”, „jako trędowaty” „uniżony”, „wzgardzony”, że przebiją Jego ręce i nogi… Wiadomości te musiały bardzo zasmucać serce Najświętszej Panny.
5. Matka Boska przeżyła wiele utrapień, niedostatku i boleści w czasie ucieczki do Egiptu.
6. Niedługo potem musiała się rozstać na pewien czas z 12-letnim Jezusem i z niepokojem szukać Go; było to jakby przygotowanie do rozstania się z Jezusem, skazanym na śmierć. Maryja chcąc zbliżyć się do nas, musiała przeżyć największe cierpienie: rozstać się ze Swym Synem.
7. Był to największy ból, jakiego doznała Maryja. Pewnego dnia usłyszała smutną nowinę, że Judasz wydał Chrystusa, że żołdactwo z rozkazu przełożonych świątyni uwięziło Go, że Piotr się Go wyparł. Słyszała złowrogie okrzyki rozjuszonego tłumu — ukrzyżuj Go!… widziała Swego najukochańszego Syna biczowanego, w cierniowej koronie. Teraz rozumiemy dlaczego Kościół katolicki nazywa Najświętszą Pannę „Matką Bolesną”, „Królową Męczenników”, bo męką i cierpieniem duchowym przeżyła wszystkie boleści, jakie mogą spotkać człowieka. Chrystusa skazali na śmierć. Włożono Mu ciężki krzyż na ramiona. Pochód ruszył, słychać urągania, szyderstwa, potwarze. Chrystus ledwie idzie pod ciężarem krzyża.
Na rogu jednej ulicy zachodzi wzruszająca scena, którą by się przejęli na pewno wrogowie Chrystusa, gdyby ich nie zaślepiała nienawiść. Tłum rozstąpił się, a przed skrwawionym Chrystusem stanęła Marja! Napróżno Ją wstrzymywali krewni, znajomi – koniecznie chciała widzieć Swego ukochanego Syna. Było to smutne spotkanie! „Im większa, miłość, tym głębszy ból” – mówi św. Augustyn.
Im większa miłość! Czy może istnieć miłość macierzyńska, która by dorównała miłości Maryi? Kto znał tak dobrze Chrystusa, jak Ona? Dobrze wiedziała, kim jest Chrystus: że jest Synem Bożym bez grzechu, pełen doskonałości, mądrości, dobroci, miłości. A teraz na śmierć Go prowadzą!
Nastąpiło ukrzyżowanie, śmierć i pogrzeb. Najświętsza Panna przez cierpienia musiała Sobie wysłużyć zasługi wobec Boga… dusza Jej, lgnąc do strasznego drzewa krzyża, godziła się z wolą Bożą. Co wycierpiała Maryja pod krzyżem, tego język ludzki nie jest w stanie wyrazić. Co przeżywała, kiedy Syn Jej konał, kiedy Go zdjęto z krzyża i umieszczono na Jej łonie! Św. Hieronim mówi, że tyle dostała ran, ile miał Chrystus na Swym ciele. Ból ten można opisać tylko słowami Pisma Świętego: „Wielkie jest jako morze skruszenie Twoje” (Lm 2, 13). Kiedyś śpiewałaś Magnificat – a teraz smucisz się i bolejesz? Smutną jesteś, bo na wskroś przeszyta jest Twoja dusza. Słusznie możesz powiedzieć o Sobie słowami Noemi: „Nie nazywajcie Mię Noemi (to jest piękna), ale Mię zwijcie Mara (to jest gorzka), bo Mię gorzkością wielką napełnił Wszechmogący” (Rt 1,20). „Wy wszyscy, którzy idziecie przez drogę obaczcie i przypatrzcie się, jeśli jest boleść, jako boleść Moja?” (Lm 1 12).
bp dr Tihamer Toth, Wierzę w Jezusa Chrystusa, Kraków 1934, s. 275-278.
__________________________________________________________________________________________________________________________
__________________________________________________________________________________________________________________________
I CZWARTEK MIESIĄCA – 2 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
MSZA ŚW. O GODZ. 19.30
PO MSZY ŚW. GODZINNA ADORACJA W INTENCJI KAPŁANÓW
*****
Jak wytrwać godzinę na adoracji? Praktyczne wskazówki
Przebywanie w obliczu Eucharystii to audiencja u Króla Niebios. Dlaczego mielibyśmy z niej nie skorzystać? Wszak Chrystus zapytał uczniów w ogrodzie Getsemani: „Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny na modlitwie?”.
Jeden z najpiękniejszych sposobów modlitwy
Poświęcenie czasu na przebywanie z Jezusem w Eucharystii jest receptą na znalezienie jakże potrzebnego naszej duszy ukojenia.
Adoracja jest jednym z najpiękniejszych sposobów modlitwy. To czas spędzony z Jezusem ukrytym w Eucharystii. Zazwyczaj w trakcie adoracji Najświętszy Sakrament jest odsłonięty, a biała hostia umieszczona jest w złotej lub srebrnej monstrancji. Jednak nawet wtedy, gdy Najświętszy Sakrament nie został wystawiony, możemy modlić się przed obecnym w tabernakulum Jezusem.
Często wierni spędzają na adoracji jedną godzinę. Jest to praktyczne: w kościołach, w których trwa całodobowa, wieczysta adoracja, są harmonogramy najczęściej jednogodzinnych czuwań wiernych, tak aby Najświętszy Sakrament nigdy nie został pozostawiony bez adoracji.
Za jednogodzinną adoracją przemawiają także głębsze względy – wszak Chrystus zapytał uczniów w ogrodzie Getsemani: „Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny na modlitwie?”.
Nauczyć się przebywania u stóp Jezusa
Poniższe wskazówki mogą okazać się pomocne dla wszystkich, którzy nie mają większego wcześniejszego doświadczenia w adoracji.
Po pierwsze, należy pamiętać, że tę godzinę spędza z wami sam Pan. Pozwólcie Mu na siebie patrzeć. Rozpocznijcie od adoracji. W jaki sposób adorować? Jednym ze sposobów jest adoracja na kolanach, w radości naszych serc, jednak konkretny sposób winien odzwierciedlać naszą miłość do innych osób.
Powinniśmy zbliżać się do naszego Pana niczym pan młody, wpatrujący się w swoją narzeczoną prowadzoną do niego do ołtarza, jak matka patrząca na noworodka, czy jak syn lub córka wracający do domu rodzinnego po długiej podróży. Każdy, kto się kiedykolwiek zakochał, doskonale zna pragnienie wpatrywania się bez końca w oczy ukochanej osoby.
Do tego właśnie poziomu intymności, wyciszenia siebie i radości winniśmy dążyć w trakcie adoracji. Nawet jeśli my sami tego nie odczuwamy, wiedzmy, że czyni to nasz Pan. Przebywanie w naszej bliskości cieszy Go o wiele bardziej, aniżeli my kiedykolwiek moglibyśmy radować się w Jego obecności.
Dlaczego powinniśmy przebywać na adoracji? Po to, by nauczyć się przebywania u stóp Jezusa i obrać „lepszą cząstkę”, aby dostroić nasze uszy do słuchania słów Bożych, a nasze oczy uwrażliwić na Boże spojrzenie, abyśmy byli zdolni przyjąć to, o co się modlimy w Ojcze nasz: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”.
Przebywanie w obliczu Eucharystii to audiencja u Króla Niebios. Dlaczego mielibyśmy z niej nie skorzystać i trzymać się z dala?
Jak wytrwać godzinę na adoracji?
Jeżeli nie wiecie, co robić i co mówić w trakcie adoracji, pamiętajcie, że wszystkie relacje rozpoczynają się od chęci uczestniczenia, spędzania z kimś czasu. Idźcie przed Najświętszy Sakrament, a jeśli to wasza pierwsza adoracja, po prostu usiądźcie i kontemplujcie – tu jest Chrystus. To właśnie miłość.
Jesteśmy wezwani, by być jak Chrystus, czy to w małżeństwie, życiu konsekrowanym, czy idąc w pojedynkę przez życie. Chrystus pozwolił, aby go poniżono, wylał dla nas ostatnią kroplę krwi. My sami, jako stworzenia upadłe, nigdy nie jesteśmy w stanie oddać się w całości, bez reszty. Adoracja Chrystusa Eucharystycznego pomoże nam zrozumieć, że miłość jest zawsze służbą i darem z całego siebie.
Módlcie się Pismem Świętym. Czytajcie je, smakujcie i rozważajcie. Poproście Ducha Świętego, aby pomógł wam zobaczyć, usłyszeć i zrozumieć. Czytajcie słowa Pisma Świętego kilkukrotnie.
Sam mówię własnym dzieciom, kiedy próbują coś ugotować, żeby przed rozpoczęciem przygotowywania potrawy trzykrotnie przeczytały przepis kulinarny. W ten sposób zapada on w pamięć, a oni mogą rozpocząć pracę z pewną wiedzą wstępną na temat tego, co będą musieli zrobić. Trzykrotna lektura fragmentu Pisma Świętego jest równie dobrym sposobem na głębszą refleksję nad słowami, które kieruje do nas Bóg.
Odmawiajcie różaniec. Nikt nie zna Syna Bożego lepiej od Jego Matki, która może was nauczyć, jak patrzeć na Syna na krzyżu, jak usiąść u stóp Syna na Górze Błogosławieństw i jak uklęknąć przy Nim w adoracji. Módlcie się z Nią, a ona pomoże wam zrobić „wszystko, cokolwiek On wam powie”.
Śpiewajcie we własnym sercu. Wielu z nas nie dysponuje pięknym głosem, lecz możemy śpiewać w głowie. Adoracja to szansa, aby zaśpiewać naszemu Panu w głowie ulubioną pieśń kościelną (niezależnie od pory roku), i to wszystkie zwrotki. Będziecie mogli skorzystać z wymarzonego przez was akompaniamentu i wychwalać Boga tak, jak byście byli profesjonalnymi śpiewakami. Dodatkową korzyścią jest to, że po powrocie z adoracji łatwiej będzie wam śpiewać w trakcie mszy świętej, niezależnie od pieśni.
Jeśli nie godzina, to ile czasu?
„Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny?” – pyta Chrystus, a my, podobnie jak apostołowie, musimy przebudzić się i odpowiedzieć.
Nie możecie przeznaczyć na adorację całej godziny? Naturalnie, wszyscy jesteśmy bardzo zajęci. W takim razie ofiarujmy Bogu 12 minut każdego dnia, przed wyruszeniem do pracy, lub tyle samo minut po zakończeniu pracy, przez co w ciągu tygodnia ofiarujemy Bogu na adoracji 60 minut poza mszą św. Przekonacie się również, że przybycie przed Boże oblicze i przebywanie w Jego obecności staje się łatwiejsze, gdy wchodzimy coraz głębiej w tajemnicę obecności Chrystusa.
Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament!
Sherry Antonetti/Aleteia.pl
__________________________________________________________________________________________________________________________
I PIĄTEK MIESIĄCA – 3 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
ADORACJA I SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 18.00 DO 19.00
MSZA ŚWIĘTA – GODZ. 19.00
Dobrze jest pamiętać o Pierwszych Piątkach Miesiąca, w których szczególnie powinniśmy czynić zadość za nasze i całego świata grzechy. To właśnie w piątek Pan nasz Jezus Chrystus przeszedł Drogę Krzyżową aż do śmierci a była to śmierć krzyżowa. To wtedy Jego Najświętsze Serce zostało przebite włócznią, z którego wypłynęła Krew i Woda. Dobrze jest przypominać słowa naszego Zbawiciela, które powiedział do św. Małgorzaty Marii Alacoque. Za jej pośrednictwem Pan nasz przekazał czcicielom swego przebitego Serca 12 cudownych i wspaniałych obietnic:
1. Dam im wszystkie łaski potrzebne w ich stanie.
2. Zgoda i pokój będą panowały w ich rodzinach.
3. Będę ich pocieszał we wszystkich ich strapieniach.
4. Będę ich bezpieczną ucieczką za życia, a szczególnie przy śmierci.
5. Wyleję obfite błogosławieństwa na wszystkie ich przedsięwzięcia.
6. Grzesznicy znajdą w mym Sercu źródło nieskończonego miłosierdzia.
7. Dusze oziębłe staną się gorliwymi.
8. Dusze gorliwe dojdą szybko do wysokiej doskonałości.
9. Błogosławić będę domy, w których obraz mego Serca będzie umieszczony i czczony.
10. Kapłanom dam moc kruszenia serc najzatwardzialszych.
11. Imiona tych, co rozszerzać będą to nabożeństwo, będą zapisane w mym Sercu i na zawsze w Nim pozostaną.
12. Przyrzekam w nadmiarze miłosierdzia Serca mojego, że wszechmocna miłość moja udzieli tym wszystkim, którzy komunikować będą w pierwsze piątki przez dziewięć miesięcy z rzędu, łaskę pokuty ostatecznej, że nie umrą w stanie niełaski mojej ani bez sakramentów, i że Serce moje stanie się dla nich bezpieczną ucieczką w godzinę śmierci.
I SOBOTA MIESIĄCA 4 GRUDNIA – KOŚCIÓŁ ŚW. PIOTRA
SPOWIEDŹ ŚWIĘTA OD GODZ. 17.00 DO 18.00
WIGILIJNA MSZA ŚWIĘTA Z II NIEDZIELI ADWENTU – GODZ. 18.00
PO MSZY ŚW. NABOŻEŃSTWO WYNAGRADZAJĄCE ZA ZNIEWAGI I BLUŹNIERSTWA PRZECIWKO NIEPOKALANEMU SERCU NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNIE
Aby spełnić prośbę Bożej Matki dotyczącą Pięciu Pierwszych Sobót Miesiąca należy:
1. przystąpić do sakramentu spowiedzi św. i przyjąć Komunię św.,
2. pomodlić się na różańcu wybierając jedną z czterech części Tajemnic (Radosną, Światła, Bolesną, Chwalebną),
3. poświęcić kwadrans czasu na rozważanie jednej z 20 Tajemnic Różańca Świętego,
4. być świadomym intencji, którą jest wynagrodzenie za zniewagi i bluźnierstwa przeciwko Niepokalanemu Sercu Najświętszej Maryi Pannie.
__________________
Dla osób, które z różnych ważnych powodów (np. choroba) nie mogą osobiście uczestniczyć w nabożeństwie i przyjąć Komunii św. dzisiejszego wieczoru w kościele św. Piotra lub swoim lokalnym kościele, mogą łączyć się online, np. z Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej na Krzeptówkach w Zakopanem – program transmisji:
- godz. 18.10 (w Szkocji godz. 17.10) – program słowno-muzyczny
- godz. 18.30 – modlitwa różańcowa
- godz. 19.05 – 15-minutowa medytacja
- godz. 19.20 – Msza św. z homilią
Więcej informacji można znaleźć na stronie: https://pierwszesoboty.pl/
________________________________
W czasie każdej Mszy św. kapłan modli się po wspólnej modlitwie OJCZE NASZ: …“Wspomóż nas w swoim miłosierdziu, abyśmy zawsze byli wolni od grzechu i bezpieczni od wszelkiego zamętu”… A przecież żyjemy w czasach ogromnego zamętu głęboko zanurzeni w grzechach wołających o pomstę do Nieba. Nie dajmy się zwieść również i tym, którzy powołują się na słowa z Dzienniczka św. siostry Faustyny o iskrze wychodzącej z Polski a pomijają istotny warunek postawiony przez Pana Jezusa: „jeśli posłuszna będzie Woli Mojej”! Czy ten warunek spełnia się?! Teraz jest czas na pokutę a nie łudzenie się wywyższeniem. Pan nasz Jezus Chrystus kiedy mówił o swoim wywyższeniu – to mówił o swojej śmierci krzyżowej. Weźmy sobie do serca słowa Bożej Matki, która mówi co mamy czynić: “odmawiajcie różaniec i czyńcie pokutę”.
Warto zapamiętać słowa siostry Łucji: …“zobaczyliśmy po lewej stronie Matki Bożej nieco wyżej Anioła trzymającego w lewej ręce ognisty miecz; iskrząc się wyrzucał języki ognia, które zdawało się, że podpalą świat; ale gasły one w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Matki Bożej w jego kierunku; Anioł wskazując prawą ręką ziemię powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta!”…
Antonio Borelli w swojej książce „Fatima – orędzie tragedii czy nadziei?” tak komentuje tę część:
„Zatem pierwszym punktem do zapamiętania jest to, że ludzkość jest w takim stopniu oddalona od Boga i Jego Kościoła co wyraźnie manifestuje się przez teoretyczne i/lub praktyczne odrzucenie jego nauki i moralności że stanowi to akt buntu przeciwko Bogu, zasługujący na najwyższą karę. Tak istotny wniosek nasuwa się, gdyż wielu dzisiejszych katolików, włącznie z tymi najbardziej znanymi, myśli, mówi i czyni jakby obecna sytuacja świata taka nie była.
Jednakże Matka Boża interweniuje i uzyskuje od Boga, żeby Anioł nie doprowadził swojego działania do końca, co równałoby się zniszczeniu świata. Płomienie rzucane przez Anioła w kierunku ziemi „gasły w zetknięciu z blaskiem, jaki promieniował z prawej ręki Matki Bożej w jego kierunku” pisze siostra Łucja. Oznacza to, że Matka Boża posiada miłosierne zamiary w stosunku do świata i chce dać mu szansę zbawienia. Lecz do tego konieczne jest, aby ludzkość uznała swój grzech i uczyniła pokutę. Dlatego na końcu tej sceny „Anioł wskazując prawą ręką ziemię, powiedział mocnym głosem: Pokuta, Pokuta, Pokuta!”.
Fakt, że Anioł wołał „mocnym głosem” i powtarzał okrzyk „Pokuta” trzykrotnie, wskazuje, że nie chodzi tu o pokutę płynącą z powierzchowności ducha, ale o poważną pokutę, która prowadzi do głębokiego nawrócenia. Wskazuje to ponownie na powagę stanu oddalenia od Boga, w jakim ludzkość się znajduje.“
(fragmenty książki Antonio A. Borellego „Fatima – orędzie tragedii czy nadziei?”, Kraków 2001, str. 34)
________________________________________
MATKA BOŻA CELEM PLUGAWYCH ATAKÓW
Prorocka misja Fatimy nie została zakończona
Nie przypominam sobie sytuacji, by Najświętsza Maryja Panna była w tak krótkim czasie tak często obrażana w tak plugawy sposób jak w ostatnich tygodniach, w okresie poprzedzającym Boże Narodzenie. Oto kilka przykładów. Netflix wyemitował brazylijski film dokumentalny „Pierwsze kuszenie Chrystusa”, w którym Matka Boża przedstawiona została jako prostytutka, zaś Jezus jako homoseksualista. Norweska poczta (Posten Norge) upubliczniła na YouTubie filmową reklamę, w której ukazano Maryję jako cudzołożnicę, która pod nieobecność Józefa ma romans z listonoszem, a owocem ich związku jest bękart o imieniu Jezus. Na terenie uniwersytetu w Bolonii zorganizowano imprezę pt. „Niepokalana Antykoncepcja”, przedstawiając Maryję otoczoną wieńcem nie gwiazd, lecz prezerwatyw (wcześniej w tym samym mieście miała miejsce impreza zatytułowana „Matka Boża płacze spermą”).
Zauważmy, że we wszystkich wspomnianych przypadkach plugawcy i bluźniercy próbują znieważyć Matkę Bożą, przypisując jej nieczystość i rozwiązłość. Jest to „modus operandi” wypróbowany już w przeszłości z powodzeniem wobec innych kobiet. Przywołajmy dwa przypadki.
Pierwszy dotyczy królowej Francji Marii Antoniny Austriaczki, żony Ludwika XVI. Wybitny brytyjski filozof polityczny Edmund Burke, autor głośnych „Rozważań o rewolucji we Francji”, uważał ją za jedną z najbardziej fascynujących osobowości, jakie spotkał w swoim życiu. Kiedy poznał królową w Paryżu, był pewien, że w narodzie rycerzy i ludzi honoru „dziesięć tysięcy szpad wyskoczy z pochew, by bronić jej nawet przed spojrzeniem, które mogłoby ją obrazić”.
Maria Antonina, wywodząca się z arcykatolickiego rodu Habsburgów, była jednak wyjątkowo znienawidzona przez libertyńskie elity Francji. Jeszcze przed rewolucją zaczęto prowadzić przeciw niej zorganizowaną akcję dyfamacyjną.
Nieżyjący już amerykański badacz Warren H. Carroll w swej „Historii chrześcijaństwa” pisał, iż: „francuska opinia publiczna była skłonna myśleć najgorsze rzeczy o cudzoziemskiej królowej. Pamięć i reputacja żadnej z kobiet, i niewielu mężczyzn, nie została nigdy tak dokładnie i tak niesprawiedliwie zszargana przez współczesną im opinię. Dostęp do najgorszych z wymierzonych w nią pamfletów, pisanych i publikowanych tuż przed wybuchem i w trakcie trwania rewolucji francuskiej, przechowywanych w zbiorach francuskiej Biblioteki Narodowej, po dziś dzień wiąże się z koniecznością posiadania specjalnego zezwolenia. (Jest wśród nich wiele obrzydliwych, obscenicznych druków i ilustracji o charakterze zdecydowanie pornograficznym, przedstawiających królową Francji jako uczestniczkę wyuzdanych orgii). Choć nie daje się dziś wiary najobrzydliwszym, najbardziej obscenicznym kalumniom, to nad jej imieniem nadal unosi się odór skandalu, a ją samą otacza aura pogardy. W końcu dosłownie cały zachodni świat wciąż wierzy, że to ona właśnie na wieść o tym, że lud nie ma chleba, odpowiedziała: «To niech jedzą ciastka!« Rzecz w tym, że nigdy podobnych słów nie wypowiedziała, niezależnie od tego, jak wielu ludzi w to wierzy. Tą, która wypowiedziała te słowa, była żona Ludwika XIV, prababka Ludwika XVI, męża Marii Antoniny”.
Kiedy Maria Antonina jechała na szafot, żadna szpada nie wysunęła się w jej obronie. Cześć królowej została bowiem uprzednio tak zbrukana, a jej imię tak zniesławione, że budziła jak najgorsze uczucia wśród tłumu, który towarzysząc jej w drodze na gilotynę krzyczał „Śmierć Austriaczce!”
W ostatnim liście, pisanym w celi śmierci w dniu egzekucji, Maria Antonina skreśliła następujące słowa: „Umieram w religii katolickiej, apostolskiej, rzymskiej. W religii moich ojców, w której zostałam wychowana i którą zawsze wyznawałam. (…) Szczerze błagam Boga o wybaczenie moich win, które mogłam popełnić w moim życiu. (…) Przebaczam wszystkim moim nieprzyjaciołom, którzy wyrządzili mi zło”.
Druga z historii dotyczy ostatniej cesarzowej Rosji, żony cara Mikołaja II, Aleksandry. Jeszcze podczas trwania I wojny światowej rewolucjoniści rozpoczęli skuteczną kampanię zniesławiającą monarchinię, rozpowszechniając rynsztokowe pamflety na jej temat m.in. wśród żołnierzy na froncie.
Karol Wędziagolski, naoczny świadek tamtych wydarzeń, tak opisywał to w swoich „Pamiętnikach”: „W tym czasie w okopach krążyły już z rąk do rąk tysiące odbitek nikczemnych fotomontaży, świetnie technicznie wykonanych, przedstawiających carową i jej cztery córki w najbardziej sprośnych scenach z Rasputinem, na tle łaźni, w zupełnym obnażeniu wszystkich postaci, w kolejnej i haniebnej intymności matki i córek z «opatrznościowym« starcem. Miliony prostaków uwierzyło, bo nie uwierzyć nie umiało, w autentyczność tych dokumentów. A kiedy uwierzyli, otworzyła się przed nimi przepaść. Gdy mistyczna aureola nad pomazańcami bożymi rozwiała się w «pochabnej» mgle burdelu, w prostackich duszach stała się katastrofa największa, jaka się może w duszach wydarzyć po obaleniu wczorajszych bogów. Groźny pomruk, jeszcze tłumiony i przyduszony strachem, potoczył się po eurazyjskiej równinie, odbijając się ustokrotnionym echem przerażenia i gniewu”.
Wędziagolski pisał: „Inteligencja łącznie z pospólstwem wierzyła wszystkiemu, bo sama stawała się pospólstwem”.
Epilog znamy: rozstrzelanie całej rodziny carskiej – Mikołaja II, jego żony Aleksandry, ich czterech córek i synka. Egzekucja poprzedzona została – jak mawiał pewien praktyk działań dyfamacyjnych – „zniszczeniem fundamentów godnościowych” przysługujących ich statusowi.
Czy dziś nie mamy do czynienia z podobną akcją, tym razem wymierzoną jednak w osobę samej Matki Bożej? Do tej pory nie była ona celem publicznych i tak wulgarnych ataków. Nawet osoby niewierzące często odczuwały wobec niej szacunek i cześć. Nikomu nie przychodziło do głowy, by rozpowszechniać jej wizerunek jako nierządnicy i ladacznicy. Teraz zaczyna się to zmieniać. Przecież przy produkcji owych bluźnierczych filmów pracowały całe rzesze ludzi. Mamy prawo przypuszczać, że walka z Maryją będzie się jeszcze zaostrzać. Do czego jednak zmierza ta kampania? Co będzie jej efektem? Czy znajdą się ci, którzy staną w obronie czci Przenajświętszej Maryi Panny?
W tym kontekście jeszcze bardziej ujawnia się aktualność objawień fatimskich, a zwłaszcza nabożeństwa pięciu pierwszych sobót miesiąca. Kiedy siostra Łucja notowała słowa dotyczące istoty każdej z owych pięciu comiesięcznych celebracji, nie były one wówczas tak oczywiste, jak stają się dziś, w obliczu tego, co obserwujemy obecnie.
Nieprzypadkowo Benedykt XVI w 2010 roku w trakcie pielgrzymki do Portugalii powiedział: „Łudziłby się ten, kto sądziłby, że prorocka misja Fatimy została zakończona.”
To jest przesłanie, które wymaga odczytania na nowo, zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się teraz.
autor: Grzegorz Górny/źródło: wPolityce.pl/sekretariat fatimski.pl
_________________________________________________________
WTOREK 7 GRUDNIA – KAPLICA-IZBA JEZUSA MIŁOSIERNEGO
GODZ. 18.30 – ADORACJA NAJŚWIĘTSZEGO SAKRAMENTU
MSZA ŚW. O GODZ. 19.30
W Najświętszym Sakramencie Eucharystii „są zawarte prawdziwie, rzeczywiście i substancjalnie (po łacinie: vere, realiter et substantialiter) Ciało i Krew wraz z duszą i Bóstwem Pana naszego Jezusa Chrystusa, a więc cały Chrystus”. (Katechizm Kościoła Katolickiego, 1374).
W Eucharystii Boży Syn jest z nami całkowicie i Bogiem i Człowiekiem. Oto słowa św. Jana Pawła II: „W pokornym znaku chleba i wina, przemienionych w Jego Ciało i Jego Krew, Chrystus wędruje razem z nami, jako nasza moc i nasz wiatyk, i czyni nas świadkami nadziei dla wszystkich. Jeżeli wobec tej tajemnicy rozum doświadcza własnych ograniczeń, to serce oświecone łaską Ducha Świętego dobrze wie, jaką przyjąć postawę, zatapiając się w adoracji i w miłości bez granic”. (Encyklika Ecclesia de Eucharistia z 2003 r., nr 62).
W roku 2004 św. Jan Paweł II rozpoczynając Rok Eucharystii w Kościele tak się modlił: „Panie Jezu, pozostań z nami (…). Wspieraj nas, gdy jesteśmy utrudzeni, przebacz nasze grzechy, kieruj naszymi krokami na drogach dobra (…). W Eucharystii jesteś lekarstwem na nieśmiertelność; obdarz nas pragnieniem pełni życia, które nam pomoże iść po tej ziemi jako ufni i radośni pielgrzymi, wpatrzeni zawsze w cel życia bez końca. Zostań z nami, Panie! Zostań z nami! Amen”.
*****
Jak wytrwać godzinę na adoracji? Praktyczne wskazówki
Przebywanie w obliczu Eucharystii to audiencja u Króla Niebios. Dlaczego mielibyśmy z niej nie skorzystać? Wszak Chrystus zapytał uczniów w ogrodzie Getsemani: „Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny na modlitwie?”.
Jeden z najpiękniejszych sposobów modlitwy
Poświęcenie czasu na przebywanie z Jezusem w Eucharystii jest receptą na znalezienie jakże potrzebnego naszej duszy ukojenia.
Adoracja jest jednym z najpiękniejszych sposobów modlitwy. To czas spędzony z Jezusem ukrytym w Eucharystii. Zazwyczaj w trakcie adoracji Najświętszy Sakrament jest odsłonięty, a biała hostia umieszczona jest w złotej lub srebrnej monstrancji. Jednak nawet wtedy, gdy Najświętszy Sakrament nie został wystawiony, możemy modlić się przed obecnym w tabernakulum Jezusem.
Często wierni spędzają na adoracji jedną godzinę. Jest to praktyczne: w kościołach, w których trwa całodobowa, wieczysta adoracja, są harmonogramy najczęściej jednogodzinnych czuwań wiernych, tak aby Najświętszy Sakrament nigdy nie został pozostawiony bez adoracji.
Za jednogodzinną adoracją przemawiają także głębsze względy – wszak Chrystus zapytał uczniów w ogrodzie Getsemani: „Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny na modlitwie?”.
Nauczyć się przebywania u stóp Jezusa
Poniższe wskazówki mogą okazać się pomocne dla wszystkich, którzy nie mają większego wcześniejszego doświadczenia w adoracji.
Po pierwsze, należy pamiętać, że tę godzinę spędza z wami sam Pan. Pozwólcie Mu na siebie patrzeć. Rozpocznijcie od adoracji. W jaki sposób adorować? Jednym ze sposobów jest adoracja na kolanach, w radości naszych serc, jednak konkretny sposób winien odzwierciedlać naszą miłość do innych osób.
Powinniśmy zbliżać się do naszego Pana niczym pan młody, wpatrujący się w swoją narzeczoną prowadzoną do niego do ołtarza, jak matka patrząca na noworodka, czy jak syn lub córka wracający do domu rodzinnego po długiej podróży. Każdy, kto się kiedykolwiek zakochał, doskonale zna pragnienie wpatrywania się bez końca w oczy ukochanej osoby.
Do tego właśnie poziomu intymności, wyciszenia siebie i radości winniśmy dążyć w trakcie adoracji. Nawet jeśli my sami tego nie odczuwamy, wiedzmy, że czyni to nasz Pan. Przebywanie w naszej bliskości cieszy Go o wiele bardziej, aniżeli my kiedykolwiek moglibyśmy radować się w Jego obecności.
Dlaczego powinniśmy przebywać na adoracji? Po to, by nauczyć się przebywania u stóp Jezusa i obrać „lepszą cząstkę”, aby dostroić nasze uszy do słuchania słów Bożych, a nasze oczy uwrażliwić na Boże spojrzenie, abyśmy byli zdolni przyjąć to, o co się modlimy w Ojcze nasz: „Bądź wola Twoja jako w niebie, tak i na ziemi”.
Przebywanie w obliczu Eucharystii to audiencja u Króla Niebios. Dlaczego mielibyśmy z niej nie skorzystać i trzymać się z dala?
Jak wytrwać godzinę na adoracji?
Jeżeli nie wiecie, co robić i co mówić w trakcie adoracji, pamiętajcie, że wszystkie relacje rozpoczynają się od chęci uczestniczenia, spędzania z kimś czasu. Idźcie przed Najświętszy Sakrament, a jeśli to wasza pierwsza adoracja, po prostu usiądźcie i kontemplujcie – tu jest Chrystus. To właśnie miłość.
Jesteśmy wezwani, by być jak Chrystus, czy to w małżeństwie, życiu konsekrowanym, czy idąc w pojedynkę przez życie. Chrystus pozwolił, aby go poniżono, wylał dla nas ostatnią kroplę krwi. My sami, jako stworzenia upadłe, nigdy nie jesteśmy w stanie oddać się w całości, bez reszty. Adoracja Chrystusa Eucharystycznego pomoże nam zrozumieć, że miłość jest zawsze służbą i darem z całego siebie.
Módlcie się Pismem Świętym. Czytajcie je, smakujcie i rozważajcie. Poproście Ducha Świętego, aby pomógł wam zobaczyć, usłyszeć i zrozumieć. Czytajcie słowa Pisma Świętego kilkukrotnie.
Sam mówię własnym dzieciom, kiedy próbują coś ugotować, żeby przed rozpoczęciem przygotowywania potrawy trzykrotnie przeczytały przepis kulinarny. W ten sposób zapada on w pamięć, a oni mogą rozpocząć pracę z pewną wiedzą wstępną na temat tego, co będą musieli zrobić. Trzykrotna lektura fragmentu Pisma Świętego jest równie dobrym sposobem na głębszą refleksję nad słowami, które kieruje do nas Bóg.
Odmawiajcie różaniec. Nikt nie zna Syna Bożego lepiej od Jego Matki, która może was nauczyć, jak patrzeć na Syna na krzyżu, jak usiąść u stóp Syna na Górze Błogosławieństw i jak uklęknąć przy Nim w adoracji. Módlcie się z Nią, a ona pomoże wam zrobić „wszystko, cokolwiek On wam powie”.
Śpiewajcie we własnym sercu. Wielu z nas nie dysponuje pięknym głosem, lecz możemy śpiewać w głowie. Adoracja to szansa, aby zaśpiewać naszemu Panu w głowie ulubioną pieśń kościelną (niezależnie od pory roku), i to wszystkie zwrotki. Będziecie mogli skorzystać z wymarzonego przez was akompaniamentu i wychwalać Boga tak, jak byście byli profesjonalnymi śpiewakami. Dodatkową korzyścią jest to, że po powrocie z adoracji łatwiej będzie wam śpiewać w trakcie mszy świętej, niezależnie od pieśni.
Jeśli nie godzina, to ile czasu?
„Czyż nie możecie wytrwać ze mną jednej godziny?” – pyta Chrystus, a my, podobnie jak apostołowie, musimy przebudzić się i odpowiedzieć.
Nie możecie przeznaczyć na adorację całej godziny? Naturalnie, wszyscy jesteśmy bardzo zajęci. W takim razie ofiarujmy Bogu 12 minut każdego dnia, przed wyruszeniem do pracy, lub tyle samo minut po zakończeniu pracy, przez co w ciągu tygodnia ofiarujemy Bogu na adoracji 60 minut poza mszą św. Przekonacie się również, że przybycie przed Boże oblicze i przebywanie w Jego obecności staje się łatwiejsze, gdy wchodzimy coraz głębiej w tajemnicę obecności Chrystusa.
Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sakrament!
Sherry Antonetti/Aleteia.pl
——————————————————————————————————————–
33 dzień przygotowania do Aktu Ofiarowania się Panu Jezusowi przez Maryję Bogurodzicę Dziewicę
——————————————————————————————————————–
5 listopada – I Piątek Miesiąca zaproponowałem 33 dniowy okres ćwiczeń duchowych przygotowujących do Aktu Ofiarowania się Panu Jezusowi przez Maryję Bogurodzicę Dziewicę, który zakończymy jutro w uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP podczas Mszy św. o godz. 19.00 w kaplicy-izbie Jezusa Miłosiernego.
Podany okres jest propozycją i nie wyklucza rozpoczęcia przygotowań w innym, dowolnym terminie. Nie powinno się też traktować przygotowań w sposób zabobonny. Ominięcie jednego, a nawet kilku dni z powodów losowych nie wyklucza kontynuowania rekolekcji, po nadrobieniu w skupieniu zaległych czytań i ćwiczeń duchowych. Przygotowania mają na celu przede wszystkim otwarcie się na działanie w nas Matki Bożej, poprzez zaangażowanie w modlitwę i rozważania, nie na samym wypowiadaniu ścisłej ilości modlitw w określonym terminie.
- podaję link, gdzie można znaleźć potrzebne informacje:
https://niewolnikmaryi.com/2019/03/24/33-dniowy-okres-cwiczen-duchowych-do-aktu-ofiarowania-sie-jezusowi-chrystusowi-przez-maryje-2/
- również można znaleźć wersje książki online do:
33 dni ćwiczeń duchowych do Aktu Ofiarowania się Jezusowi Chrystusowi przez Maryję na podstawie „Traktatu o doskonałym nabożeństwie do Najświętszej Maryi Panny” św. Ludwika Marii Grignon de Montfort – ks. Fryderyk Wilhelm Faber: https://www.duchprawdy.com/33 dni przygotowania wg traktatu sw ludwika.pdf
__________________________________________________________________________________________________________________________
***
W miesiącu listopadzie każdego dnia były odprawiane Msze św. w intencji zmarłych,
których imiona otrzymałem od Was na kartkach i również w intencji tych zmarłych,
z którymi jeszcze nie tak dawno razem pielgrzymowaliśmy na tym padole.
***
Witaj Królowo, Matko Miłosierdzia, życie, słodyczy i nadziejo nasza, witaj!
Do Ciebie wołamy wygnańcy, synowie Ewy;
Do Ciebie wzdychamy jęcząc i płacząc na tym łez padole.
Przeto, Orędowniczko nasza, one miłosierne oczy Twoje na nas zwróć,
A Jezusa, błogosławiony owoc żywota Twojego, po tym wygnaniu nam okaż.
O łaskawa, o litościwa, o słodka Panno Maryjo!
**************************
Modlitwa św. Gertrudy z Helfty za zmarłych przebywających w czyśćcu:
Ojcze Przedwieczny,
ofiaruję Ci najdroższą Krew Boskiego Syna Twego,
Pana naszego, Jezusa Chrystusa,
w połączeniu ze wszystkimi Mszami świętymi
dzisiaj na całym świecie odprawianymi,
za dusze w czyśćcu cierpiące, za umierających,
za grzeszników na świecie,
za grzeszników w Kościele powszechnym,
za grzeszników w mojej rodzinie,
a także w moim domu.
Amen.
(Św. Gertruda zmarła przed swoimi pięćdziesiątymi urodzinami i przez ostatnie lata życia ciężko chorowała. Doświadczane cierpienia ofiarowywała przede wszystkim za zmarłych, bo tak bardzo pragnęła, aby dusze czyśćcowe mogły wejść jak najszybciej do Bożego Królestwa. Dlatego poprosiła Pana Jezusa o specjalną modlitwę w tej intencji. Chrystus Pan spełnij jej prośbę i podyktował powyższe słowa dołączając obietnicę, że odmówienie tej modlitwy uwolni z czyśćca za jednym razem tysiąc dusz.)
__________________________________________________________________________________________________________________________