Napełnić się żarem Ducha Świętego
Zofia Kossak podczas swojego bardzo trudnego życia na emigracji, które trwało lat dwanaście, głównie w Trossell, w północnej Kornwalii, napisała na przełomie grudnia i stycznia książkę pt. „Rok Polski”, którą Veritas pod zarządem Zygmunta Kotkowskiego wydrukował już w lutym. To był rok 1955.
Autorka opisując w niej nasze różne zwyczaje, związane również z dzisiejszym świętem, pyta: „Dobrze, ale gdzież została treść Zielonych świątek? Powiedzmy szczerze, zrozumienie jej jest nikłe. To wielkie święto nie posiada w psychice polskiej oddźwięku równie żywego jak Narodzenie i Zmartwychwstanie. Gdy tamte dni pokryło obficie kwiecie poezji ludowej, o Duchu Świętym nie posiadamy ani jednej pieśni własnej, samorodnej, nieznanego autora. Szczegół drobny, lecz wymowny. Ujawnia on w naszej wierze lukę o sięgających głęboko konsekwencjach.”
Jak bardzo słuszna była uwaga naszej pisarki – zacytuję słowa metropolity Ignatiosa z Latakii:
„Bez Ducha Świętego Bóg jest daleki,
Chrystus jest przeszłością,
Ewangelia martwą literą,
Kościół tylko organizacją,
władza panowaniem,
posłannictwo propagandą,
kult przywoływaniem wspomnień,
a postępowanie po chrześcijańsku moralnością niewolników.”
Na pewno Duch Święty jest najbardziej tajemniczą Osobą w Bogu, którego moc ujawnia się tak różnorodnie i tak nieuchwytnie. Już chociażby w dzisiejszym I Czytaniu występuje zarówno jako gwałtowne uderzenie wichru i jako ogień. Zaś w II Czytaniu ten sam Duch Święty zamieszkuje w ciszy człowieczego serca i staje się wewnętrznym głosem.
Liturgia Słowa rozpoczyna się dziś od słów: „Kiedy nadszedł dzień Pięćdziesiątnicy”… Dla Żydów było to święto upamiętniające przekazanie Prawa Mojżeszowego na Górze Synaj. Według tradycji rabinistycznej Bóg zesłał prawie niewidzialny sygnał, który przekształcił się w ogień i wydał głos oznajmujący Prawo. Wiatr i ogień były symbolami często używanymi w Starym Testamencie dla oznaczenia obecności Boga. Szum, wiatr bardzo dobrze ilustruje atrybut wolności. Sam Pan Jezus posługuje się tym obrazem: „Wiatr wieje tam, gdzie chce, i szum jego słyszysz, lecz nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd podąża.” Zaś ogień nie tylko ogrzewa i rozgrzewa, ale również rozprzestrzenia się. Zstąpienie Ducha Świętego na zgromadzonych w Wieczerniku dokonało się w taki właśnie sposób. Najpierw jako gwałtowne uderzenie wichru, a potem na każdym z apostołów pojawia się ogień w kształcie języka. To po to, aby języki świadków, którzy za chwilę zaczną przemawiać, napełnić żarem Ducha tak, aby zapłonęły serca ich słuchaczy.
Hans Urs von Balthasar tak pisze: „Zewnętrzne przejawy Ducha mają zawsze określony sens: gwałtowny wiatr gromadzi tłumy słuchaczy, a ogień umożliwia wszystkim usłyszenie Dobrej Nowiny w ojczystym języku, który jest im bliski od dziecka. Albowiem nowina, która spada na nich znienacka, nie jest czymś obcym, co musieliby studiować, tłumaczyć sobie z obcego języka – jest to wieść, która trafia bezpośrednio do ich serc.”
Tu moc Ducha Świętego ukazuje się w kategoriach przezwyciężenia barier językowych z wieży Babel. Zaś wymienione przez św. Łukasza narody reprezentują cały ówczesny świat. Każdy człowiek potrafi doskonale zrozumieć drugiego człowieka – jeżeli jest otwarty na działanie Bożego Ducha. Cóż z tego, że można znać bardzo dobrze język angielski i równocześnie zupełnie nie zrozumieć tubylca. Tak samo można zupełnie nie rozumieć rodzinnego życia, nie rozumieć cierpiącego człowieka. Na tym kompletnym zamknięciu się w skorupie własnego egoizmu polega pomieszanie języków. Duch Święty jest tutaj całkowitym przeciwstawieniem. Poprzez swoje dotknięcie oczekujących w Wieczerniku rozpoczął budowanie Kościoła. Dlatego mówimy, że Zesłanie Ducha Świętego jest narodzinami Kościoła. Papież święty Jan Paweł II w swojej Encyklice Dominum et vivificantem pisał: „Czas Kościoła rozpoczął się wraz z przyjściem, czyli zesłaniem Ducha Świętego na Apostołów, zgromadzonych w jerozolimskim Wieczerniku wespół z Maryją, Matką Pana.”
Zaś święty Augustyn rolę Ducha Świętego tłumaczy w ten sposób: „Czym dusza jest dla ciała człowieka, tym Duch Święty jest dla Ciała Chrystusa, którym jest Kościół. Duch Święty sprawia w Kościele to samo, co dusza w członkach ciała.” Dlatego każdy kto jest otwarty na działanie Bożego Ducha już jest w Kościele. Natomiast dopóki ludzkie serce nie odważy się otworzyć, ale wciąż będzie trwać w swoim szczelnym zamknięciu – to choćby wydawało się, że jest w Kościele, de facto ono już z Niego wypadło, tak jak wypada z budowli kamień, ponieważ nie miał cementu, aby się złączyć z innymi kamieniami.
Dlatego trzeba mi wciąż i wciąż wołać z głębi mojego wnętrza o światło i moc Ducha Świętego. Bo cóż znajduję w swoim własnym sercu – zwietrzały cement, którym jest chaos, zamieszanie i potworne rozproszenie. Ileż we mnie kotłuje się różnorakich propozycji i sprzecznych decyzji, kłócących się ze sobą nawzajem i wprowadzających straszliwy chaos. Ileż we mnie jest niepotrzebnych rzeczy, które nie tylko zawadzają, ale stają się coraz większą kłodą, przez którą przejść będzie coraz trudniej.
Pan Jezus nie tylko kiedyś zapytał opętanego człowieka: „Jak ci na imię?” – i usłyszał odpowiedź: „Na imię mi ‘legion’, bo jest nas wielu.” Pyta i dziś.
Wspomniana na początku Zofia Kossak tak kończy opis majowego miesiąca: „Dary Ducha Świętego to narzędzia, za pomocą których możemy przekuć sami siebie na obraz i podobieństwo Boże. Dzięki tym siedmiu darom, możemy zgodnie z wezwaniem Kościoła wyrażonym przy Chrzcie św., stać się świątynią Boga żywego. Możemy, posłuszni żądaniu Chrystusa Pana, być doskonali, jak Ojciec nasz w niebiesiech jest doskonały. To nie przenośnia, to prawda. Możemy być tacy. Więc czemuż dary bezcenne nie są wykorzystywane?
Nie kryje tego skarbu podziemna pieczara o wejściu nieznanym, nie strzegą olbrzymy ani smoki, osiągnięcie nie pociąga żadnego niebezpieczeństwa. Wystarczy o dary te prosić, wystarczy ich pragnąć…Zstąp Gołębica, twórczy Duch”…
ks. Marian Łękawa SAC