Boże drogi
Uroczystość Objawienia Pańskiego
5 stycznia 2020
Gwiazdą posłużył się Bóg, aby objawić swojego Jednorodzonego Syna poganom. To ona wskazała mędrcom drogę do Betlejem. Nie to jest ważne czym była z punktu widzenia przyrodniczego. Ważne jest, że dzięki niej znaleźli „nowo narodzonego Króla żydowskiego”. Ale droga, którą przebyli, nie była łatwa.
Sługa Boży ksiądz biskup Jan Pietraszko tak napisał w swoich rozważaniach „Po śladach Słowa Bożego”: „To tak, jakby były dwie gwiazdy. Jedna ta, która wędrowała i pokazywała drogę nogom, stopom, a druga ta, która świeciła wewnątrz, w duszach ludzkich, i pokazała im, że mędrzec musi w pewnej chwili odłożyć swoje mądrości i musi uznać, że małe dziecko może być kimś takim, przed kim trzeba zgiąć nie tylko czoło, ale i kolana, że trzeba przed tym dzieckiem otworzyć swój skarb”.
Sens naszego życia polega na usłyszeniu Bożego głosu, który nieustannie nawołuje nas do siebie. Pasterzy przywołał z bliska, zaś mędrców – z dalekiej krainy. Jak poznać ten Głos i jak pozostać Mu wiernym?
Dzisiejsza uroczystość daje bardzo czytelną ilustrację Bożych dróg. Mędrcy, pytającemu Herodowi o cel ich wędrówki, odpowiadają: „Ujrzeliśmy bowiem gwiazdę Jego na Wschodzie i przybyliśmy oddać Mu pokłon”. Ale zanim ujrzeli gwiazdę i zdecydowali się pójść za nią musieli przeżywać wewnętrzny niepokój razem z oczekiwaniem na spełnienie się czegoś, czego nie byli świadomi do końca. Tym razem w innej książce pt. „Spotkania” wspomniany już ks. bp Pietraszko, który napisał ją będąc jeszcze księdzem, taki znalazłem komentarz: „Widzialny znak gwiazdy pomógł im zrozumieć ostatecznie tajemnicę wezwania, mowę Boga bez słów, która bez tego widzialnego znaku nie byłaby dla nich wystarczająco jasna. Zewnętrzny znak był kluczem do rozszyfrowania tajemniczej mowy Bożej, która docierała do ich świadomości”.
Liturgiczny Adwent, który dopiero co minął, ma swoje odniesienie do Adwentu historycznego, trwającego całe wieki. Człowiek wołał do Boga głosem proroków, aby zaznać Bożej obecności. A kiedy został wysłuchany poprzez przyjście na tę ziemię samego Syna Bożego – role jakby się odmieniły. Czy to teraz nie Bóg dopomina się, będąc obecnym na tym świecie, przyjaźni z człowiekiem?
Dojście do bliskości z nowo narodzonym Królem, jakiej zaznali mędrcy, poprzedziła długa droga. Ich wytrwałość była po wielokroć doświadczana. Samo wyjście do dalekiej krainy, aby szukać czegoś więcej, było przyznaniem się, że jeszcze nie wszystko wiedzą. To jest ta mądrość pokorna, dla której jest czymś naturalnym zgodzić się, że gdzieś daleko może istnieć zupełnie inna Prawda, zupełnie inna niż ta, którą zdobyli poznaniem własnego rozumu i tak daleka, jak daleka była kraina, do której wyruszyli. Ludzie, którzy są przekonani, że posiedli wszelką mądrość, nie pójdą do żadnej „dalekiej krainy”. A wtedy bardzo trudno jest odnaleźć Boga. Czy nie dlatego gwiazda stała się niewidoczna, kiedy byli u Heroda? Ewangelia mówi, że „Herod przeraził się, a wraz z nim cała Jerozolima” z wieści, na którą przecież tak długo oczekiwano. Otoczenie dworskie wiedziało o przyjściu Jezusa. Znali na pamięć teksty proroków. Ale ich przywiązanie do tego wszystkiego co posiedli, a co mieściło się tylko w obrębie królewskiego dworu było mocniejsze. Nie byli zdolni wyjść poza swój świat, który zasłonił im Prawdę. A Ona przecież była w zasięgu ich ręki. Nie rozpoznali Narodzonego Mesjasza. Pozostali przy swojej „mądrości”. Pozostali przy Herodzie, którego już całkowicie owładnął Zły. Jego rozmowa z mędrcami była po prostu już początkiem wypełniania się słów proroka Jeremiasza: „Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma”. Czy odpowiedź człowieka na Boże przyjście musi kosztować aż tak wysoką cenę, jak śmierć niemowląt?
Ile razy człowiek staje na rozdrożu przed trudnościami zdawałoby się nie do pokonania, wchodzi wtedy w jakąś ciemną przestrzeń wątpliwości i różnych pretensji do Boga. Bo przecież nie do siebie. Ksiądz profesor Sedlak miał tutaj bardzo trafne porównanie, że tępawy uczeń, siedząc nad zadaniem domowym kilka godzin i nie mogąc sobie z nim poradzić, dochodzi do genialnego wniosku: błąd jest w tekście. To jest pokusa, która często stoi u wrót człowieczego serca.
A tymczasem trzej mędrcy, kiedy zorientowali się, że na próżno szukają w królewskim mieście Nowonarodzonego Króla, opuścili Jerozolimę. Wtedy ujrzeli znowu swoją gwiazdę, która zaprowadziła ich do Betlejem, bo to miejsce Jezus wybrał dla swoich narodzin. Na matkę wybrał żonę prostego cieśli, a zamiast komnat – stajnię dla zwierząt.
Kiedy oddali już pokłon Odnalezionemu „ inną drogą udali się do ojczyzny”.
Boża Opatrzność każdemu z nas daje taką gwiazdę, która prowadzi. Czy widzę ją i czy jestem jej wierny?
ksiądz Marian Łękawa SAC