„Mówimy:
Boże Narodzenie.
Dziecię się narodziło.
A to Ona rodzi co roku w boleściach,
wiedząc od chwili poczęcia,
na jakie męki
i na jaką śmierć wydaje Syna
ze swego łona.
Mówimy:
Wielki Post
przed Wielkanocą.
A to Ona przez dni czterdzieści
i czterdzieści nocy gotuje się
do Męki Syna.
Mówimy:
Ukrzyżowanie.
A to Jej serce krzyżują,
bez gestu łaski dla skazańca –
bez znieczulającego napoju
z żółci, octu i mirry.
Mówimy:
Złożenie do grobu.
A to Ona,
gdy Jego Ciało już nie cierpi więcej
i w śmierci spoczywa,
ciałem i duszą cierpieć nie przestaje.
Mówimy:
Zmartwychwstanie.
A Ona, u pustego grobu klęcząc,
zarysy fałd
w płótnie całunu zostawione gładzi
i śpiewa kołysankę:
Lulajże, lulaj!…
Mówimy:
Wniebowstąpienie.
A to Ona upada obarczona
pamięcią o Narodzeniu,
o Męce, o Ukrzyżowaniu,
o Złożeniu w grobie.
Mówimy:
Wniebowzięcie.
A Ona z nieba zstępuje,
żeby już ostatecznie
zostać na ziemi.”
Ewa Szelburg Zarembina