DRUGA NIEDZIELA ADWENTU
Wiemy, że ten Król, do którego w czasie Adwentu zwracamy się z całą naszą wiarą i nadzieją, przyjdzie na świat bezdomny, a za pierwsze miejsce schronienia będzie Mu stajnia dla zwierząt. I właśnie do tego przygotowujemy się w ciągu okresu adwentowego, ażeby przychodzącego w takim – po ludzku biorąc – uniżeniu, przyjąć Go z tym gorętszym oczekiwaniem i z tym większą miłością. Żeby w noc Bożego Narodzenia – w prawdziwą noc „Nowego Początku” – z Nim razem rozpocząć nowy etap naszego życia. Tak czeka Kościół na Tego, który ma przyjść. Nie jest to oczekiwanie bierne. Adwent jest czasem szczególnego współdziałania w duchu pokornej i radosnej nadziei z tym Słowem Życia, które Bóg odwiecznie wypowiada. I które wypowiada stale na nowo, dla każdego człowieka, dla każdego pokolenia, dla każdej epoki. Pragniemy wsłuchiwać się w to słowo na wzór Tej, która najpełniej przyjęła Je swoim sercem: na wzór Niepokalanej. I pragniemy wsłuchiwać się w Nie -w to Przedwieczne Słowo Prawdy i Miłości – na miarę naszych czasów, naszej epoki. (9 grudnia 1979)
PIERWSZE CZYTANIE Ba 5,1-9
Pierwsze czytanie i psalm responsoryjny roztaczają przed nami geograficzny obraz okolic Boskiego Adwentu. Widzimy przede wszystkim miasto Jeruzalem, do którego prorok Baruch mówi w ten sposób: „Podnieś się, Jeruzalem! Stań na miejscu wysokim, spojrzyj na wschód, zobacz twe dzieci, zgromadzone na słowo Świętego od wschodu słońca aż do zachodu, rozradowane, że Bóg o nich pamiętał”. Od wschodu do zachodu rozciągają się góry, pagórki i doliny. Kraj jest pełen nierówności. Prorok Baruch mówi o ich „zrównaniu”. Mówi też o „lasach i drzewach pachnących”, które „ocieniać będą Izraela”. (5 grudnia 1982)
DRUGIE CZYTANIE Flp 1 .4-6:8-11
„Mam właśnie ufność – pisze św. Paweł do Filipin – że Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa”. To „dobre dzieło” zostało zapoczątkowane w każdym z nas już w chwili poczęcia, w chwili urodzin, ponieważ przynieśliśmy z sobą na świat nasze człowieczeństwo i wszystkie „dary natury”, które do niego należą. Tym bardziej to „dobre dzieło” zostało zapoczątkowane w każdym z nas przez chrzest, kiedy staliśmy się dziećmi Bożymi i dziedzicami Jego Królestwa. Trzeba rozwijać to „dobre dzieło” z dnia na dzień, stale i z ufnością aż do końca, „do dnia Chrystusa Jezusa”. W ten sposób całe życie staje się współpracą z łaską i staje się dojrzewaniem do tej pełni, jakiej sam Bóg od nas oczekuje. Każdy z nas bowiem jest podobny do tych rolników, o których mówi dzisiejszy psalm responsoryjny: „Ci, którzy we łzach sieją, żąć będą w radości. Idą i płaczą niosąc ziarno na zasiew, lecz powrócą z radością niosąc swoje snopy”. Starajmy się rozumieć w ten sposób całe nasze życie. Ono jest w całości adwentem. I właśnie dlatego jest interesujące i warto je przeżyć w pełni; jest godne tego, że jest stworzone na obraz i podobieństwo Boże: w każdym powołaniu, w każdej sytuacji, w każdym doświadczeniu. (9 grudnia 1979)
EWANGELIA Łk 3:1-6
W liturgii dzisiejszej niedzieli adwentowej, drugiej tego okresu, bardzo często powtarza się to samo słowo, wzywając, że tak powiem, do skupienia na nim naszej uwagi. Jest to słowo „przygotujcie”. To słowo bierze dzisiaj Kościół z ust Jana Chrzciciela. To właśnie on tak nauczał, w ten sposób głosił, kiedy słowo Boże zstąpiło na niego na pustyni. On je przyjął i „obchodził całą okolicę nad Jordanem i głosił chrzest nawrócenia” (Łk 3, 3). Słowo „przygotujcie” jest słowem nawrócenia – w języku greckim odpowiada mu wyrażenie metanoia – stąd widoczne jest, że to wyrażenie jest skierowane do człowieka wewnętrznego, do ducha ludzkiego. I w taki sposób należy rozumieć słowo „przygotujcie”. Język Poprzednika Chrystusowego jest metaforyczny. Mówi on o drogach, o ścieżkach, które trzeba „prostować”, o górach i o pagórkach, które powinny być „zrównane”, o wąwozach, które trzeba „wypełnić”, czyli podnieść do poziomu odpowiednio wyższego; mówi wreszcie o miejscach bezdrożnych, które należy wyrównać. To wszystko jest powiedziane w przenośni: tak jak gdyby chodziło o przygotowanie przyjęcia szczególnego gościa, któremu trzeba ułatwić drogę, dla którego trzeba uczynić kraj dostępnym, przyciągającym i godnym odwiedzenia. Otóż ta wspaniała przenośnia Janowa, w której słychać echo słów wielkiego proroka Izajasza mówiącego o krajobrazie palestyńskim, wyraża to, co trzeba uczynić w duszy, w sercu, w sumieniu, aby były dostępne dla Najwyższego Gościa: dla Boga, który ma przyjść w noc Bożego Narodzenia i ma przychodzić potem stale do człowieka, a w końcu przybyć dla każdego u kresu życia, a dla wszystkich przy końcu świata. (9 grudnia 1979)
STAŁE PRZYGOTOWANIE
Człowiek ciągle przygotowuje się do czegoś w swoim życiu. Matka przygotowuje się do wydania na świat dziecka i troszczy się o różne rzeczy potrzebne dla niego, od wózka do pieluszek; chłopiec i dziewczyna, odkąd zaczynają chodzić do szkoły, wiedzą, że codziennie trzeba przygotowywać się do lekcji. Również nauczyciele muszą przygotowywać się, aby je dobrze prowadzić. Student przygotowuje się do egzaminów. Narzeczeni przygotowują się do małżeństwa. Seminarzysta przygotowuje się do święceń kapłańskich. Sportowiec przygotowuje się do swoich zawodów. Chirurg do operacji. A człowiek ciężko chory przygotowuje się na śmierć. Widać z tego, że żyjemy przygotowując się ciągle do czegoś. Całe nasze życie jest przygotowaniem z etapu na etap, z dnia na dzień, od jednego zadania do drugiego. Kiedy Kościół w dzisiejszej liturgii adwentowej powtarza nam wezwanie Jana Chrzciciela wypowiedziane nad Jordanem, chce, abyśmy to całe „przygotowywanie się” z dnia na dzień, z etapu na etap, które stanowi osnowę całego życia, wypełniali z pamięcią o Bogu. Ponieważ, koniec końców, przygotowujemy się na spotkanie z Nim. I całe nasze życie na ziemi ma swój ostateczny sens i wartość, kiedy na to spotkanie przygotowujemy się stale i konsekwentnie. (9 grudnia 1979)